Jak łączyć ze sobą kolory? Można zastosować wiele technik odpowiadając na to pytanie, ale dla mnie zawsze nad wszelkimi teoriami związanymi z kołem kolorów ma górę podpatrywanie już istniejących schematów. Patrzymy na naturę, na modę z wybiegów, na istniejące już połączenia kolorów zaklęte we wzorach. Patrzymy i oceniamy co do nas trafia i przenosimy do swojej szafy i makijażu. Ze wszystkich wzorców szczególnie pociągająca dla mnie jest sztuka. W tym wpisie przyjrzymy się obrazom amerykańskiej impresjonistki Mary Cassatt i mam nadzieję zainspirujemy się do łączenia zieleni z niebanalnymi kolorami.

Jak za chwilę zobaczycie, Mary Cassat skupiała się w swoich pracach na pokazywaniu relacji między matkami, a dziećmi. Przeglądałam jej prace dla przyjemności, ale moje oczy bardzo skupiały się na zieleni, więc postanowiłam przekuć to na wpis. A więc z czym możemy łączyć zieleń?

Z błękitami

Marry Cassatt – The Boating Party (1893-1894)

Nie tylko limonka, ale właściwie każdy odcień jaśniejszej zieleni ładnie komponuje się z niebieskim, a nawet granatem. Z tego obrazu można wyodrębnić o wiele więcej kolorów, bo zawsze wszystko będzie się dobrze komponowało. Granat piękniej wydobywa limonkę niż czerń, która trochę spłaszcza jasną zieleń. Spójrzcie jak idealnym wyborem do tego koloru swetra są granatowe jeansy i nawet nie próbujcie wyobrazić sobie tej stylizacji z czarnymi jeansami.

Z bogatą żółcią

Marry Cassatt – By the Pond (1896)

Zero zaskoczenia, ale zieleń oczywiście lubi się z żółcieniami. Zazwyczaj jednak przy tym duecie myśli się o ciepłej zieleni, tak jak tutaj, co dla mnie jest nudnawe. Dużo ciekawsze wydaje mi się towarzystwo chłodnych zieleni jak na obrazie i na przykład tutaj.

Z pastelami

Marry Cassatt – In the Garden (1903-1904)

Choć normalnie pastele razem z zielenią nie robią na mnie wrażenia, to jednak tutaj dzięki obecności czarnego na kapeluszu dziewczynki całość jest ciut ostrzejsza. Tak jakby czerń dla odmiany była bardzo uzasadniona i czemuś służyła. Na przykład w tej bluzce nie chodzi o czarny, ale bez niego byłaby to taka bluzka, której raczej nie wybrałaby dla siebie bardzo młoda osoba.

Z delikatnym ciepłem

Marry Cassatt – Mother and Child (1910)

Czyli z czymś w rodzaju pasteli, ale jednak z ciepłem, dużo większą przytulnością. Znalazłam w Mohito stylówkę, która zbiła mnie z tropu. Przyznam, że nie wpadłabym na takie sparowanie kolorów, co mi tylko pokazuje jaka jestem ograniczona i ile przede mną jeszcze oglądania obrazów. Ta modelka prezentuje wszystkie wersje kolorystyczne swetra, ale właśnie w tej wygląda jak milion dolarów!

Z burgundami

Marry Cassatt – Lydia Crocheting in the Garden at Marly (1880)

Skłaniałabym się do tego by oberżynę łączyć z ciepłymi zieleniami, a z kolei burgund z chłodnymi. Tutaj kryje się również połączenie, które sama na sobie chcę zastosować, czyli niebieski i burgund. Dla odmiany podam przykład nieudanego połączenia, mnie osobiście razi ten odcień zieleni z tym fioletem bluzki. Ciekawa jestem Waszego zdania.

Z brudnymi kolorami

Marry Cassatt – Mother Feeding Child (1898)

Dość spokojne, zabrudzone kolory razem. Bardzo dla mnie urzekające, choć ja sama nie czułabym się korzystnie w takim zestawie. Gdybym miała czarne włosy jak ta pani z obrazu może bym spróbowała. Tu bluzka na modelce z ciemnymi włosami właśnie i świetne połączenie tych kolorów z czarnymi spodniami.

Z jesiennymi kolorami

Marry Cassatt – The Barefoot Child (1896-1897)

Najbardziej oczywista droga dla zieleni – połączenie z jesiennymi kolorami, ciepłymi, głębokimi i raczej ciemnymi. Świetna stylizacja w tym klimacie. Modelka ma doskonały kolor włosów, zawsze podobały mi się ciepłe blondy w otoczeniu jesiennych zieleni.

Z jednym chłodnym kolorem

Marry Cassatt – Nurse Reading to a Little Girl (1895)

Zieleń plus ciepły kolor, zamiast rudości na przykład żółty lub czerwony i do tego coś bardzo nieoczekiwanego: lila, róż, bardzo jasny błękit. Choć ta stylizacja nie przemawia do mnie pod względem formy, to muszę przyznać, że dość długo się w nią wpatrywałam. Jasny fiolet jest tak niespodziewany na tej kamizelce… Im dłużej o tym myślę, tym mocniej dochodzę do wniosku, że bez niego ta całość byłaby zupełnie do zapomnienia :)

Które wydanie zieleni przypadło Wam do gustu? Jeśli macie ulubionych artystów, których palety chcielibyście zobaczyć, piszcie w komentarzach.