Często słyszę, że natura się nie myli i nasz naturalny kolor włosów jest najlepszy. Uważam takie stwierdzenie za nieprawdziwe. Natura myli się w wielu aspektach naszego życia: nie wszyscy ludzie rodzą się zdrowi, nie wszyscy mają takie same predyspozycje do nauki, nie wszyscy mają prawidłowo funkcjonujące ciała – jest tyle poważnych schorzeń i dysfunkcji w których widać te omyłkowość natury, że naiwnością byłoby zakładanie, że tak banalna przy nich sprawa jak nasza uroda jest po prostu nadana nam przez naturę w sposób idealny.
Wierzę że każdy ma moc sprawczą nad swoim wyglądem. Że można traktować to co widzimy w lustrze jak podpowiedź, ale to od nas zależy czy będziemy brnęli w kierunku tej podpowiedzi (naszego naturalnego kolorytu) czy wymyślimy siebie na nowo. Z tego względu to, co tutaj zobaczycie również będzie podpowiedzią. Ja lubię iść w zgodzie z naturą, bo lubię siebie taką jaka jestem, ale to jest tylko wygląd. To jest image, który może zyskać na przekorności, na tym że zrobimy coś na zasadzie kontrastu, na tym że zburzymy to, co widać gołym okiem i niejako zbudujemy swój wizerunek na nowo.
Z tą myślą proszę byście czytały dalej. Nic na siłę. Widziałam piękne żywe spojrzenia otoczone spokojnymi włosami i widziałam delikatne i zimne urody we włosach jak ogień. Niech każdy tak się kreuje jak mu w duszy gra. Niech żyje wolność. Przed Wami więc raczej sztywne i teoretyczne rozważania o tym, jakie włosy pasują do jakiego typu urody.
Delikatne lato
Włosy:
- raczej o chłodnym odcieniu, mogą być delikatnie złociste, ale nie za żółte
- kolor może być wręcz trochę poszarzony
- jasne blondy, ale trochę kolorowsze niż platyna
- jasny brąz, ale delikatny, lekko mysi
- starać się zachować jeden kolor, mało kontrastowe refleksy, tylko „muskane słońcem”
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: ash brown, ash blonde, blonde with highlights, cool blonde.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Prawdziwe lato
Włosy:
- o chłodnym kolorze
- kolor powinien być choć trochę popielaty
- nie mogą być zbyt jasne
- unikać pasem, jeśli już to robić refleksy
- jeśli pasma to raczej na dole, oddalać od twarzy
- można delikatnie iść w czerwonawe kolory, ale nie złote, nie pomarańczowe
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: ash brown, popielaty kolor, ciemny chłodny brąz, średni chłodny brąz, mahogany, czekolada.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Stonowane lato
Włosy:
- nie powinny mieć jednolitego koloru
- powinny mieć refleksy, a jeszcze lepiej pasma
- nie mogą być zbyt jasne lub zbyt ciemne
- lepiej zrobić jasne pasma na tle średniego brązu niż blond po całości
- kolor nie powinien być krzykliwy
- kolor nie może być za ciepły: za żółty, za miodowy, za złoty
- kolor powinien nawet w ramach swojej ciepłoty iść w szarość, popielatość.
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: ash blonde, ash brown, mysie włosy, średni brąz, balejaż, bronde, przybrudzony kolor, ombre.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Stonowana jesień
Włosy:
- nie mogą być za jasne
- jeśli blond to bogaty i złocisty, a nie chłodny
- brąz może być ciemny, ale nie powinien być za chłodny
- pasma blond są ok, ale nie mogą być bardzo kontrastowe
- kolor nie może być za pomarańczowy, jeśli rudość to niech idzie w brąz
- jak muśnięte słońcem
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: złoty blond, złoty brąz, miodowy kolor, ciepły brąz, pasma blond, auburn.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Prawdziwa jesień
Włosy:
- ciepłe blondy, ciepłe brązy i rudości
- jeśli blond to nie płaski, musi mieć światło w sobie, żadnych platyn
- refleksy lub pasma nie powinny być zbyt kontrastowe
- rudości mogą iść w czerwienie, nie mogą być za lekkie – jak miedź czy truskawkowy blond
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: złoty blond, miodowy blond, ciepły brąz, głęboka czerwień, auburn, chestnut brown.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Intensywna jesień
Włosy:
- ciemne brązy, raczej ciepłe
- można zrobić kontrastowe blond pasma na ciemnym brązie
- jeśli czerń to o ciepłym połysku, nie idąca w granat
- rudości intensywne, wręcz czerwone lub nawet buraczkowe
- blond ciemny, zabrudzony i ciepły zarazem
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: ciemny brąz, czekolada, głęboka czerwień, brązowa czerń, zabrudzony ciemny blond.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Intensywna zima
Włosy:
- średnie i ciemne brązy, chłodny odcień
- blond bez pasem, chłodny, idący w szarość
- jeśli kontrast to na chłodnych kolorach np. balejaż na siwych włosach
- można próbować niekontrastowych refleksów np. płynnego przechodzenia czerni we fiolet
- czerń, ale wchodząca w brąz, fiolet, granat, nie płaska
- mocne, ale ciemne szalone kolory typu zieleń, niebieski
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: średni brąz, ciemny brąz, czekolada, czerń, oberżyna, sól i pieprz.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Prawdziwa zima
Włosy:
- w chłodnych kolorach
- bez żadnych złotych, żółtych, czerwonych naleciałości
- jasne pasma przy twarzy, reszta włosów ciemna
- platyna, bardzo chłodny blond, siwe włosy
- czerń o chłodnym połysku
- włosy mogą być jasne, ale powinny mieć szarawy kolor
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: czerń, ciemny brąz, platyna, dark ash.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Czysta zima
Włosy:
- w chłodnych kolorach
- bardzo ciemne albo bardzo jasne
- ciemne kolory mieniące się na niebiesko, fioletowo
- biel, platyna, chłodne bardzo jasne blondy, może popielatość
- jeśli brąz to widocznie szarawy
- dążenie do monolitu – jeden kolor na głowie, zero pasem i refleksów
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: czerń, platyna, ciemny brąz, chłodny blond, icy blonde, srebrne włosy.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Czysta wiosna
Włosy:
- w jednolitym kolorze
- szukające ciepłego połysku: złoto, miód
- wyraźny kolor, nie poszarzony
- zamiast ewentualnej czerni iść w ciemny brąz
- jeśli rudości to lekkie – cynamon, miedź, truskawkowy blond
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: złoty blond, czysty blond, ciemny brąz, copper, strawberry blonde.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Prawdziwa wiosna
Włosy:
- w ciepłych kolorach
- złote blondy
- rudości idące w pomarańcze, nie czerwienie
- jasne złociste brązy
- włosy jakby połyskujące od słońca, złote refleksy
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: buttercream blonde, złoty blond, miodowy blond, orzechowy brąz, copper.
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Delikatna wiosna
Włosy:
- w ciepłych kolorach
- jasne: od blondu do średniego brązu
- ze złotymi refleksami
- bez kontrastów, mocnych pasemek, łagodne przejścia między kolorami
- jeśli rudość to bardzo delikatna.
Pomocne nazwy w ramach szukania inspiracji: jasna miedź, truskawkowy blond, złoty blond, złoty brąz
Przykład idealnie dobranego koloru do osoby: tutaj.
Najważniejsze, żeby dobrze się czuć w swoim kolorze. Ja przez lata nosiłam czerń, różnicowałam jedynie jej odcienie i czułam się w niej fantastycznie. Niestety włosy rosły bardzo szybko i żeby nie mieć odrostów musiałam farbować je na tyle często, że były w kiepskiej kondycji i po prostu wypadały. Zdecydowałam się wtedy ściąć je na bardzo krótko i zapuszczać już swój naturalny kolor. Nie uważam, żeby mój brąz był jakoś szczególnie porywający, ale on w pewnym sensie jest tłem dla mojej urody i mojego stylu. Wcześniej czerń niosła ze sobą mocny komunikat, szła trochę przede mną i mnie bardzo wyostrzała. Teraz czuję się tak, jakby kolor przestał mieć znaczenie, jakby zwyczajnie ze mną współgrał i nie muszę do niego równać makijażem i ubiorem. Jest to bardzo wyzwalające uczucie. Dla mnie on jest taki zwyczajny i mój, ale wiem, że innym się podoba – jestem często pytana o farbę jakiej używam. To może świadczyć o tym, że nie zawsze trzeba stawiać na jakieś przełomowe rozwiązania, a jedynie skupiać się na harmonii w swoim wyglądzie.
Podzielcie się tym, jaki jest Wasz naturalny kolor włosów i jaki kolor macie na głowach obecnie. Czy jesteście zadowolone z koloru swoich włosów?
Mam swój naturalny bardzo ciemny zimny brąz i nigdy nie miałam innego. Jakoś nie widzę zupełnie takiej potrzeby. Zawsze jak mnie fryzjer zapyta czy nie chcę pofarbować reaguje bezbrzerznie zdziwionym „dlaczego?”. Nie czuję idei farbowania nie siwych włosów za bardzo.
Moje włosy mają kolor chłodnego średniego brązu, ale zawsze intuicyjnie dążyłam do ich delikatnego przyciemnienia. Szukam prawie czarnego, chłodnego brązu, jeszcze nie znalazłam, dlatego wybieram czystą czerń, kiedy trochę się 'spierze’ osiąga idealny odcień. W towarzystwie nieco ciemniejszego odcienia wlosów widzę, jak moje niebieskawe oczy zaczynają świecić, a blada cera nabiera blasku. Jestem chłodną zimą.
Korci mnie, żeby kiedyś spróbować rudości, ale boję się, że ze względu na mój chłód nie ma szans, żeby to dobrze wyglądało…
Powiem Ci, że ten schemat urody – niebieskie oczy i ciemnobrązowe oczy jest dla mnie jednym z najpiękniejszych, w teorii oczywiście :)
Idea jest prosta – coś zmienić, coś ulepszyć, coś urozmaicić. Bo po prostu nie każdy jest zadowolony ze swojego koloru włosów.
Dla mnie zmiana koloru włosów sprawiłaby że nie czułabym się sobą, to dla mnie tak radykalne jak zmiana rysów twarzy. Ciężko by mi się było przyzwyczaić. Jestem jakoś trochę absurdalnie przywiązana do wyglądu mojego ciała. A kolor włosów jest też dla mnie jakimś bardzo neutralnym estetycznie czynnikiem. Nie umiem powiedzieć jaki kolor jest ładniejszy a jaki brzydszy. Wszystkie są tak samo ładne. Dlatego nie czuję tu tego aspektu ulepszania. No chyba że ktoś ma właśnie źle dobrany ale wtedy też nie jest brzydki tylko po prostu nie pasuje do twarzy.
I słusznie. Jeszcze będziesz miała czas na farbowanie. Poza tym farbowanie włosów to nie obowiązek.
Dzięki za ten wpis! Jestem zimą, włosy farbuję z konieczności (dużo siwych) na ciemny chłodny brąz, bardzo zbliżony do naturalnego. Parę razy spotkałam się z opinią, że ciemny kolor postarza, choć u siebie nie widzę tego efektu (ale zapewne jestem mało obiektywna ;) ). W każdym razie upewniłam się, ze to może być dobry kierunek, jeszcze raz dziękuję.
Tak oczywiście nie jest. To samo można powiedzieć o każdym innym kolorze na „nieodpowiedniej” do tego koloru głowie. Równie dobrze może postarzać rudość i blond.
ja tylko dodam na marginesie, że farbowanie siwych włosów nie jest koniecznością, to wybór :-)
Też odnoszę wrażenie, że bardzo jasny blond, szczególnie w dojrzałym wieku, ściąga kolory z twarzy, postarza, wygląda dość tanio. Nie wiem, skąd upodobanie pań 40+ do czarnego albo bardzo jasnego koloru włosów (plus czarne brwi ).
Wydaje mi sie ze to poprostu najlatwiejsze wyjscie
Sama lubie bezowy blond . Zimne kakao ale mieszkam na koncu swiata I wychodzi albo zolty blond albo samorobka czegos co chlodne jest do 3myc
Tak zostalas stworzona
Wiec zaakceptuj swoj wyglad inwszystko co jest z nim zwiazane
Dlaczego zawsze musicie poprawiac to co naturalne????
Czesto mozna uzyskac efekt zupelnie odwrotny
Poprzewracalo sie ludziom w……..
Myślę, że tak samo można zaakceptować, że ludzie są różni. Jedni będą się dobrze czuć mając przez całe życie naturalnne włosy – i to jest ok, a inni lubią co tydzień próbować innego koloru – i to też jest ok. Włosy są dla nas, nie my dla włosów, niech każy robi to z czym się dobrze czuje :)
Nie zgadzam się zupełnie. Dlaczego „zawsze”? Farbuję włosy (i zmieniam kolory) bo lubię. Tak samo zmieniam długości – bo lubię. Golę nogi bo lubię gładki efekt. Ktoś nie lubi i tego nie robi – nie mam z tym problemu. I nie życzę sobie krytykowania moich wyborów co do mojego ciała.
Skąd ten rozkazujący ton? Wolność przede wszystkim. :)
Tak, jasne. Miałam na myśli, że gdybym nie miała siwych, to bym w ogóle nie farbowała, bo mój naturalny kolor jest świetny. ;)
Jestem naturalną brunetka – bardzo ciemny chłodny braz i jestem stonowanym latem (bylam na profesjonalnej analizie kolorystycznej). Nigdy nie farbowalam włosów bo nie widze powodu by to robic. Za to czesto słysze pytania, jakiej farby uzywam bo mam taki ladny kolor. Włosy mają ladny kolor i sa zadbane i bardzo mi pasuje ten kolor. Dlaczego w zestawieniu dla stonowanego lata nie ma ani jedej propozycji ciemnych włosów? Jest sporo brunetek w tym typie urody a najczęściej w roznych zestawieniach pokazuje sie tylko blondynki. Dlaczego tak stereotypowo sie podchodzi do tego typu urody? Lub tez pokazuje się zestawienia kolorystyczne z przewagą rozu i fioletu? Serio? Przeciez nie tylko te kolory sa dobre dla zgaszonego lata.
Zgadzam się z powyższym, też jestem brunetką i stonowanym latem. Ten typ uniesie kolory najciemniejsze wśród wszystkich podtypów lata.
Ja też jestem stonowany latem , (tak wyszło w analizie) o bardzo ciemnych chłodnych włosach i zielonych oczach. Mam jasną oliwkowa skórę. Ale w jasnych kolorach takich dla lata wyglądam źle. Najlepsze dla mnie są kolory ciemnej zimy, ale sto razy wyprane.
Pozdrawiam
Malgorzata
W analizie Marii nie jest to ujęte, ale na zagranicznych stronach wyróżniają 16 typów kolorystycznych – po 4 dla każdej pory roku, zgaszone lato jest rozróżniane na Toned (czyli wersję jaśniejszą – light) i Shaded (wersja ciemniejsza – deep). Ten ciemniejszy typ jest określany jako Deep Soft Summer, Shaded Soft Summer albo Dusky Summer. Nie jest tak nasycony i kontrastowy jak prawdziwe lato, kolorystycznie wypada jak zgaszone, ale ma i ciemniejszą oprawę niż te klasyczne mysie blondy, i ciemniejsze kolory preferuje (tak jak napisała Małgorzata – kolory ciemnej zimy tylko sto razy wyprane). Mnie to bardzo pomogło i rzeczywiście zbudowałam szafę wokół tych kolorów, wreszcie czuję się w nich dobrze. :) oczy mam piwne, bursztynowe w słońcu, włosy ciemny, chłodny brąz, ale jakby delikatnie przyprószone popiołem.
Hm.. nigdy się nie zastanawialam nad tym „czy natura sie pomylila z moim kolorem czy nie”;) Mam oczy o roznych kolorach, tez nigdy nie myslalam czy to pomylka natury. Jestem jaka jestem, podobnie mam z nosem, piersiami, nogami. Mam co mam i teraz pytanie jak to ograć. Dlatego uciekalam od fryzjerow proponujacych mi zmianę koloru. Dla mnie to naciaganie na kasę przez ogromny przemysl i uzaleznianie sie od niego. Jestem czystą zimą, mam wlosy sredni brąz wiec ani „bardzo jasne” „ani bardzo ciemne”. Dla mnie akurat do bardzo jasnej cery. Mysle ze w ciemnych wygladalabyn jak harpia, w jasniejszych jak wypluta. Za to dobiegam czterdziestki i bardzo się ekscytujė jak będę wyglądać jako sól z pieprzem czy z siwymi pasmami. W Polsce nigdy nie obserwowalam siwiejących kobiet bo chbyna wszystkie się farbują, ale we Francji to dość typowe. Na rwzie bardzo lubię efekt źle wyczesanej mąki kartoflanej z wlosow :D
A wlasnie swoją drogą wydaje mi się, że często wlosy zamiast koloru potrzebują dobrej pielęgnacji. Moje się kręcą i jesli je przesuszę, mają za mało natłuszczenia to robią się matowe i mniej mi pasują;) jak tylko odzyskują blask i głębie koloru wszystko się zmienia na lepsze.
Wydaje mi sie,ze jestem najdelikatniejszym typem zimy,choc miewam watpliwosci ;) w kazdym razie obecnie mam swoj naturalny,sredni,chlodny brąz. Tak pozostanie dopoki nie bede miec zbyt wielu siwych wlosow (nieliczne po prostu usuwam). Przez 5 lat bylam platynową blondynką,utrzymanie chlodnego koloru bylo niemalym wyzwaniem,kazde zazolcenie mnie pobrzydzalo. Do tego bardzo szybko rosly mi wlosy,po trzech tygodniach musialam robic kolejny termin do fryzjera. Bylo mi dobrze w tym blondzie(choc przyznam po latach,ze troche wygladalam jak pinda-barbie) ,ale wrocilam do natury, co nie bylo latwe,bo podczas schodzenia z jasnych musialam farbowac sie na brazy,ktore pomimo staran fryzjerki robily sie zawsze cieple i wygladalam przez pewien czas okropnie. Od kilku lat mam swoj kolor,czuje sie swietnie i tak…z klasą.
Mnie mogłabyś obserwować :) Mam 43 lata, i naturalnie siwiejące na ciemnym brązie i jestem z tego koloru bardzo zadowolona, siwych już jest dużo i nie mają tendencji do wpadania w żółte tony. I nie zamierzam już nigdy farbować.
Mam podobne doświadczenia, od zawsze mam swój naturalny ciemny, chłodny brąz i nigdy nie farbowałam włosów co zawsze wywoływało zdziwienie w salonach fryzjerskich bo jakos tak zawsze nie w zgodzie z panującymi trendami byłam. Po prostu brak takiej potrzeby wynikał u mnie z posiadania naturalnych ciemnych włosów. Teraz mam już trochę siwych więc farbuje od czasu do czasu ziołowymi farbami na bazie henny typu ciemny brąz lub gorzka czekolada i poza pogłębieniem koloru ślicznie blyszczą.
Bardzo podoba mi się Twój wstęp, zgadzam się z nim całkowicie. Fajnie wiedzieć, co nam w teorii pasuje, co nie zmienia faktu, że każdy może budować swój wizerunek w sposób jaki chce, czy potrzebuje :)
Jestem prawdziwym latem i tak się spodziewałam, że za dużych szaleństw tam nie będzie :D Przerabiałam chyba te wszystkie typowe „fazy” – prawie czarny, żeby dodać sobie kontrastu = efekt anemicznego wyglądu, rudy, żeby było żywo – zniknęłam w nim kompletnie, dużo blond pasemek, żeby „rozświetlić twarz” – wyglądałam na zmęczoną, mizerne włosy, mizerna twarz. Chociaż to ostatnie jakoś u niektórych lat gra, a u niektórych wygląda się właśnie starzej/na bardziej zmęczoną. Jak na razie najlepiej mi w naturalnym, ale zadbanym.
Jedyne nad czym się kiedyś zastanawiałam to chłodna platyna – czy będzie tworzyć wystarczający kontrast dla prawdziwego lata, bo większość jakiś pośrednich blondów jakoś rozmywa twarz. Ale widzę, że raczej nie polecasz, widziałaś może kiedyś prawdziwe lato w chłodnym jansnym blondzie / platynie? Jak to wpływa na urodę?
P.S. Zapomniałam dodać, bardzo doceniam, że dodałaś z boku zdjęcia obrazujące kolor, czasami bardzo rozległe opisy nie oddają tego co pokazanie praktyczne jak coś wygląda, szczególnie jak się mówi o barwach :)
Ha, też ppóbowalam parę razy pasemek blond – efekt podobny jak u Ciebie, włosy może nie mizerne, ale całośc jakaś taka bez wyrazu.
Marg, coś mi się wydaje, że jak pasemka nie były dla Ciebie to platyna może również nie pasować. No i musisz wiedzieć, że utrzymanie takiego koloru jest trudne, dużo pieniędzy, czasu i pielęgnacji, a i tak odcień ciężko będzie utrzymać. Ale zastanawiałam się kiedyś jako chłodne lato czy nie zostawić naturalek i zrobić ombre aż do takiej platyny. Niestety mojego koloru nie dało się tak rozjaśnić bez odpadnięcia połowy włosów ;-) Dokładnie te same drogi przeszłam żeby dojść do podobnych wniosków.
Chociaż widziałam kumpelę, lato, która zrobiła się na taki ciemny rudy, czerwonawy i wyglądała bosko.
Dziękuję za tyle miłych słów. Jakoś nie widzę na tym typie platyny… A czy na przykład dobrze się czujesz w takiej naprawdę białej koszuli? Nie czujesz się zbyt wymyta w tym kolorze?
Platyna to z natury czysty kolor, zimny, właściwie już prawie biel. Żeby dojść do takiego efektu, trzeba bardzo mocno zaingerować w naturalną strukturę włosów. U mnie coś takiego wyszło przez przypadek, ale uczucia pożaru na głowie nie wspominam dobrze :/ Pytanie, na ile Twoje włosy to wytrzymają i czy wyjdą z tego eksperyment bez szwanku.
Marg, zgłasza się prawdziwe lato po dokładnie tych samych etapach ;-) Platyny nie miałam, ale miałam platynową perukę (Marylin Monroe na balu przebierańców). Odradzam. ODRADZAM. Jeśli chcesz się sama przekonać, to polecam eksperyment z peruką właśnie, włosy mniej ucierpią…
Mario, jak dobrze, że wróciłaś do typów urody. Jestem czyms między jasnym latem i jasną wiosną. Mój naturalny kolor włosów to któryś z blondow, niezbyt jasny, ale od lat farbuję na jasno. Jednak w chłodnym blondzie ash nie wyglądam dobrze, jakoś blado i smutno. Używam farb z Loreala nr 9 i ktorys z 10, staram się, żeby byly to jasne neutralne blondy.
Zgadzam się z Tobą, że jasne blondy mogą postarzac, wyciągać kolor z twarzy. Dlatego dziwi mnie zamiłowanie osób z trochę ciemniejsza karnacja do takich kolorów. Wyglada to bardzo sztucznie.
Przy okazji życzę Ci, Zosi, calej rodzinie i wszystkim czytelniczkom ubierajsieklasycznie wspanialych, radosnych świąt i spełnienia marzeń w Nowym Roku.
Ach, mam tak samo M. M. Umieszczalam się między jasnym latem i jasną wiosną. Po tym wpisie chyba jednak mogę wykluczyć wiosnę. Widzę tu słoneczne blondy, ewidentnie ciepłe. We wszystkich takich blondach czuję się wybitnie źle, cera wygląda niezdrowo, podreslone są wszelkie zaczerwienienia i niedoskonałości. Nawet brązy wyglądają lepiej, jeśli tylko nie mają złocistych, rudawych refleksów (mimo, że brąz podkreśla bladość skóry, robi większy kontrast w urodzie, wymagający makijażu). Dla mnie jednak już blond Naomi Watts byłby już zbyt ciepły i sztuczny. Ciężko mi dobrać idealny odcień. Najlepiej sprawdzają się jednak refleksy.
Ja tez od dawna jestem zawieszona miedzy jasnym latem i jasna wiosna i nie potrafie sie okreslic :/ Z tym, ze wnioski z dzisiejszego postu mam zupelnie odwrotne – kolory wlosow proponowane dla delikatnej wiosny sprawdzaja sie u mnie o wiele lepiej niz te dla delikatnego lata – te dla lata sa przygaszone, chlodne i wyblakle – dramatu nie ma, ale zdecydowanie nie wygladam optymalnie, dla mnie wlosy musza byc mniej lub bardziej zlote (nawet fryzjerzy nigdy nie proponowali ochladzania blondu, tylko zawsze ocieplanie, a to podobno nieczeste ;D ). Juz w kolorach takich truskawowy blond czy miodowy jest mi lepiej niz w szarych blondach. Czy to moze swiadczyc, ze jednak blizej mi do wiosny?
PS. Mialam takie wlosy jak Naomi Watts – wygladalam calkiem ladnie, ale kolor byl dla mnie zbyt sprany / wyblakly, troche zbyt plaski i za malo tonow zlotych / rudawych / itp.
Dziękuje za podzielenie się Waszymi doświadczeniami, fajnie słyszeć, że nie tylko ja przechodziłam przez różne drogi :)
Mart, margaretq, właśnie jak się jakiś czas temu interesowałam tematem to też słyszałam, że platynowy blond to duża decyzja, wymaga zaangażowania (pieniężnego, czasowego) i konsekwencji w utrzymaniu koloru + możliwe zniszczenia włosów jak i działanie drażniące skóry głowy, wynikające z częstego nakładania rozjaśniacza. To mnie cały czas dość powstrzymywało przed próbowaniem :)
Mario, dobry test z białą koszulą, osobiście mam wrażenia dość neutralne, o ile jest to chłodna biel, to mam wrażenie, że nie podkreśla ani na plus, ani jakoś bardzo nie wpływa negatywnie, będę jeszcze zwracać uwagę.
Kędzierzawa, bardzo fajny pomysł z tą peruką, na pewno spróbuje, chociażby dla samej ciekawości :D
Mój naturalny to średni brąz, nigdy nie farbowalam trwale farbą chemiczną, ale mam sporo warstw henny i indygo, więc są czarnobrązowe, z czerwonymi refleksami. Bardzo lubię hennowe ciemne brązy.
Mario, a czy znasz jakiś patent na to, jak dobrze wyglądać w siwych/siwiejących włosach przy ciepłym typie urody? Jestem głęboką jesienią, mój naturalny kolor to ciemny brąz, ale niestety bardzo szybko zaczęłam siwieć. Obecnie farbuję włosy, ale zastanawiam się nad rezygnacją z tego.
Nela, jesteś w super sytuacji, bo rozjaśniane włosy mają zawsze ciepły odcień. Zrób sobie pasemka / baleyage. Jak miałam pasemka to siwe nawet przy odroscie tak sprytnie się chowały, że nie myślałam o farbowaniu przynajmniej przez trzy miesiące. A jak już myślałam to nie ze względu na siwe, a na odcień, do którego wypłukiwała się farba (mi akurat ciepła tonacja nie pasuje).
Bardzo fajna rada, uważam że to ma sens!
Ja tak robię. Farbuję na ciepły blond. Kiedy odrastają siwe, zlewają się z resztą. W lecie dzięki słońcu nawet lepiej. Dzięki temu farbuję co 4 miesiące. Ale chyba dojrzewam do zostawienia siwych. Na Pinterest jest cała gama pięknych, młodych zadbanych kobiet w siwych włosach. Podoba mi się to.
Na głowie mam swój naturalny w miarę jasny, złocisty blond, mimo że raczej jestem typem letnim.
Niestety o mój kolor włosów od zawsze troszczyły się wszystkie panie w drogeriach i kobiety w rodzinie usilnie pilnując, aby nie został zmieniony za pomocą farb.
Osobiście nie widzę siebie w żadnym przedstawionym w poście kolorze. Może to kwestia tego, że są skrajnie chłodne lub ciepłe, a nie można zapominać o istnieniu bardziej neutralnych odcieni. :)
(ewentualnie mysi blond się do mnie uśmiecha, ale nie będę raczej dla niego rezygnować z jasnego blondu)
W moim przypadku natura pomyliła się z całą pewnością. Jestem prawdziwą jesienią, moje naturalne włosy to ciemny blond z miedzianym refleksem. Bardzo ładny kolor i pasujący do urody, ale powinnam się urodzić ruda. Zawsze lubiłam eksperymenty kolorystyczne na głowie, z lepszym albo gorszym skutkiem (ciemny chłodny brąz to było najgorsze co sobie zaaplikowałam). Jednak tylko w zdecydowanym miedzianym kolorze czuję się najbardziej sobą. Niestety taki kolor ciężko się utrzymuje. Teraz używam henny, nie niszczy włosów i trzyma się lepiej niż farba.
Mój naturalny kolor to taki blond, często był nazywany platynowym. 13 lat temu, przeprowadzając się do innego miasta, symbolicznie zmieniłam kolor na ciemny brąz. Bardzo lubię siebie w ciemnych włosach i do tej pory moim ulubionym momentem znajomości jest wspominanie, że jestem naturalną blondynką, bo wielu ludzi mi nie wierzy. Za to intensywnie myślę o zmianie na taki miedziany kolor.
Cześć,
Brakuje tutaj najbardziej popularnego koloru w Polsce – mysiego blondu. Szkoda, że nie polecasz naturalnych kolorów :(
Pozdrawiam
Kasia
Nie brakuje, wystarczy dobrze przeczytać wpis.
Ja tylko dodam moje gorzkie przemyślenia na temat metamorfoz włosów. Każda jedna zmiana i decyzja ciągnie za sobą kolejne i popycha do kolejnych zmian. Mówię to jako posiadaczka ciemnych włosów o chłodnej tonacji.
Rozjaśnienie w jakiejkolwiek wersji czy jako ombre czy pasemka czy całe wlosy – kolor się wypłukuje. Na mnie fioletowe szampony nie działają. Tonery, maski tonujące, płukanki i inne cuda zasiliły moją łazienkę, bez skutku, kilka myć po wizycie u fryzjera już rujnowalo ładny odcień i moje samopoczucie, bo kolor jaki się ujawniał naprawdę mnie szpecił. Jakkolwiek zaczęłam lubić ciemne ubrania / włosy się mniej przetluszczaly / czułam się lekko odmłodzona,bo rysy złagodniały. Dlatego kontynuowałam eksperymenty kilka lat. Zmienia się porowatość. A po jakimś czasie mimo pielegnacji cienkie włosy po prostu należy podciąć i to dość solidnie najczęściej.
Przyciemnienie – wyostrza rysy. Wiele koleżanek zauważyło, że po przyciemnieniu włosów mają ochotę na cięższy makijaż i bez niego czują się źle, ja również. Hennowe przyciemnienie – no cóż, na własne ryzyko. Zwłaszcza mieszkanki typu ciemny brąz z indygo. W sensie po takiej decyzji już raczej lepiej nie rozjaśniać.
Z rudymi nie eksperymentowałam, ale moja koleżanka tak – zmieniasz kolor i jesteś niewolnikiem farb, bo wypłukuje się szybko i płowieje. Czyli podobnie jak blondy.
Nie wiem jak zachowują się jaśniejsze włosy – może mniej jest zachodu z tonowaniem.
Ogólnie kocham coś pozmieniać i cieszę się, że spróbowałam i wiem, ale tęskno mi do naturalnego koloru który usiłuję zapuścić. A konkretnie tęskno mi do wolności, że nie muszę wtedy myśleć o kolorze. Bo w praktyce każda zmiana pociągała za sobą wydatki i wymuszała kolejne zmiany. Okropne uczucie, kiedy patrzysz w lustro i nie podobasz się sobie przez włosy.
Warto mieć na uwadze, że po drastycznej zmianie niekoniecznie bedziemy czuć się dobrze w dotychczasowych ubraniach / makijażu. Tak. Przy ciemniejszych włosach musiałam zrezygnować z ciemnych gór, bo wyglądałam źle. Musiałam zmienić kolory w makijażu. przy jaśniejszych włosach również wymieniałam garderobę (np. czerwona bluzka gryzła się tonacją, podobnie wiele wzorów, ech), tu jeszcze doszła skomplikowana pielęgnacja oraz konieczność korekty koloru cery (gdy już cudny odcień się wypłukał i nie dało się go przywrócić tonerami). Oraz ponownie – szminki, róże, kredka do brwi wymagała zmiany, bo gryzły się odcienie.
Na ten moment mam ochotę spróbować w ramach kompromisu zapuścić całe włosy i robić zmiany w stylu lekkich refleksów, ale tak od połowy długości, żeby jednak zawsze trochę natury było przy twarzy.
Jestem jasnym latem i ostatnio odkryłam właśnie takie „brudne” jasne brązy, dobrze się w nich czuję, świetny post, pozdrawiam
Dziękuję Jolu!
Jolu, również rozważam te piękne brązy. Wyglądają genialnie i wydaje mi się, że to mógłby być wreszcie mój strzał w 10! Niestety rozjaśniane włosy nie utrzymują przyciemnienia, w dodatku takiego chłodnego koloru. Teraz myślę, że gdyby nie moje rozjaśnianie, o wiele łatwiej byłoby przyciemnić włosy, choćby henna i wprowadzić trochę chłodnych refleksów. Niestety teraz każda próba przyciemniania kończy się na 3 tygodniowym efekcie i wypłukaniu do ciepłego blondu. Oczywiście mówię o profesjonalnej koloryzacji, a nawet fryzjer nie potrafi zapewnić wymarzonego koloru po kilku wizytach. Teraz pozostaje zapuszczanie lub szukanie ideału nadal w blondach. Zazdroszcze tych pięknych odcieni ash brown!
To ja mam naturalny kolor bardziej jak Czysta Wiosna – ciepławy, wyraźnie złoty ciemny blond. Kiedyś przy rozjaśnianiu i ponownej koloryzacji część włosów zafarbowała się na czerń, a część rozjaśniła do platyny i wyglądałoby to dziwnie, gdyby nie fakt, że jakoś się tam gubiły z odrastającym naturalnym kolorem.
W moim przypadku jednak natura się pomyliła, jestem chyba stonowaną jesienią, a moje włosy są szare! Ciemny mysi blond, oczy brąz, rudawe piegi a te włosy do niczego nie pasują… przechodziłam już większość kolorów na głowie, w ciemnych wyglądam bardzo źle, w pasemkach blond nawet ok, rudawe spoko, ale nie mogą być za jasne! Ach ciężki los człowieka, który w swoich naturalnych włosach wygląda jakby był chory!
Mam podobnie. To znaczy jestem typem raczej chłodnym (stonowane lato) , ale włosy mam w zdecydowanie ciepłym zlocisto-rudym odcieniu ciemnego blondu. Próbowałam z farbami u fryzjera , z mieszankami henny i indygo, ale za każdym razem kolor wypłukiwał się do jeszcze bardziej rudego (i ciepłego) niż naturalny.
Mój naturalny kolor włosów to średni brąz z czerwonymi refleksami(jestem ciemną jesienią). Od kiedy skończyłam 16 lat farbuję włosy henną, dzięki której moje włosy są ciemnorude. Nazwałbym ten kolor „ognistą czekoladą”. Kolor ten ratuje moją bardzo jasną jak na ciemną jesień skórę. Uważam, że dla każdej jesieni a także dla niektórych wiosen farbowanie henną to świetny a przede wszystkim zdrowy pomysł :)
A jakiej mieszanki henny używasz? Też jestem ciemną jesienią i mam ciemnobrązowe włosy. Z wiekiem (mam 44 lata) jakoś tak bardziej idę w kierunku ciepłej jesieni-mam na myśli kolor skóry czy pasujące kolory. Dlatego myślałam o jakimś rudawym odcieniu, ale jak zaczęłam sprawdzać to odpadłam przy tych mieszankach…
Elza, poczytaj Naturalne farbowanie włosów Christine Shahin. Mnóstwo informacji, porad, zdjęć. Przede wszystkim, dokładnie tłumaczy co i jak robić, żeby uzyskać oczekiwany efekt. Na stronach internetowych niestety próżno szukać takich porad. Ważne jest też używanie odpowiedniej (tzn. nie twardej) wody, bo już samo to może diametralnie zmienić efekt koloryzacji, czas utrzymywania się koloru na włosach. A jeśli chodzi o Twoje pytanie o gotową mieszankę, to czy próbowałaś Khadi Jasny brąz? Moja koleżanka ma ciemnobrązowe włosy o ciemnym odcieniu i używa tej mieszanki. W efekcie ma nadal swój kolor, nikt nie widzi różnicy w kolorze, który w słońcu tylko ma rudawy/miedziany, bardzo ciepły, ale nie ostry, nie pomarańczowy odcień. Siwe giną.
https://www.khadi.pl/paleta-kolorow-farb-khadi
Też kiedyś hennowałam włosy, od siebie mogę też polecić gurpę na fb: Henna na włosy – Miksologia
To kopalnia wiedzy, instrukcji i doświadczeń :)
Całe życie jestem naturalną brunetką. Nie zamierzam farbować też siwych włosów, które się pojawiwją. Siedzenie u fryzjera na farbowaniu uważam za stratę czasu. Lubię siebie jako brunetkę z siwymi naturalnymi wstawkami. Po prostu jestem zbyt leniwa na farbowanie. W moim przypadku natura się nie pomyliła – brunetka z niebieskimi oczami.
Mi prawdopodobnie też nie chciałoby się siedzieć długo u fryzjera, nie mam do tego cierpliwości. Ja jak idę na podcięcie końcówek to mi się to dłuży :) Ale z drugiej strony jakbym sama nie potrafiła zrobić oczekiwanego efektu, to może bym ten czas jakoś próbowała sobie organizować – książka, telefon, te sprawy haha.
Jako stonowane lato noszę rózne róże na głowie. Od delikatnego golden rose po mocny róż lamany fioletem :-) I to są moje naululubieńsze kolory. Ładnie mi na cerę robia i pięknie dopełniają moje niebieskoszare tęczówki, które robią się zdecydowanie niebieskie. Natura dała mysi blond, który tu, gdzie obecnie mieszkam ściemniał, bo za dużo słońca to tu nie ma.
Przy prawdziwym lecie, na końcu wspomniałaś „można delikatnie iść w czerwonawe kolory, ale nie złote, nie pomarańczowe” – czy masz na myśli czekoladowy brąz, coś jak w tym kolażu po lewej na dole, czy inny kolor, bardziej czerwonawy? :)
Nie dawałam tego koloru w kolażu, ale chodzi mi o każdy kolor, który skręca w czerwień. Na przykład takie włosy na które patrzysz i się zastanawiasz czy to brąz, czy już wiśnia np. https://pl.pinterest.com/pin/156851999497823943/.
O, dziękuję, teraz rozumiem o co chodzi :)
Mnie, akurat, matka natura wyposażyła w kompletny zestaw dla prawdziwego lata, z kolorem włosów włącznie – zimą dość ciemny chłodny brąz, latem nieco płowiejący, ciut cieplejszy ale nadal kompatybilny z kolorystyką twarzy i oczu. W czasach młodocianych eksperymentów z farbami przerobiłam bardzo dużo odcieni i dopiero na zdjęciach byłam w stanie realnie ocenić poziom koszmaru, który zafundowałam sobie na głowie. Rudy – dramat. Cera ziemista, nieświeża. Czarny – potwornie nienaturalny plus efekt anemii. Blond – chyba jeszcze gorszy, zwłaszcza, że szybko uzyskiwał odcień jajeczny. Wszystkie naczynka wyeksponowane i podkreślone. Plus dziesięć do przebarwień skóry. Obronił się tylko lekko czerwony, zdecydowanie chłodny odcień – coś w klimacie zdjęcia podlinkowanego powyżej przez Marię. Od wielu lat nie farbuję włosów i zdecydowanie uważam, że w naturalnym odcieniu wyglądam najkorzystniej. Niestety, coraz więcej siwych włosów pojawia się na mojej głowie i zastanawiam się, co można z tym zrobić. W jaki sposób dokonać kolorystycznych poprawek, żeby spokojnie patrzeć w lustro, a najchętniej tylko skorygować siwe zmiany pasmami/refleksami (czy jakąś częściową koloryzacją w każdym razie). Ktoś ma jakiś pomysł? :)
Czyli nie polecasz siwych włosów dla stonowanego lata. Moje naturalne są takie mysie, ciemny blond. Przestałam farbować w tym roku, ścięłam ile się dało, bo były zniszczone. Teraz wreszcie mi się własny kolor podoba, ale coraz go mniej:) Na razie zostawiam te siwe pasemka i pasma i zobaczę. Kiedyś byłam ruda, krótki czas miałam blond pasemka i przez może pół roku czy wiecej całość w czerni – długie i kręcone przez trwałą. Nie wiem, po co mi to było:-)
Prosiłam, żeby nie interpretować tego w ten sposób. To mają być podpowiedzi. Stonowane lato w siwych włosach jest dla mnie super w teorii. Jest dokładnie odwrotnie niż piszesz w pierwszym zdaniu :)
Dzięki, Mario:)
Widzę, że każde prawdziwe lato przeszło tę samą drogę. Czerń, by nabrać wyrazistości, blond by rozswietlić szarą skórę, rudy… Tymczasem to kolor najbardziej zbliżony do naszych naturalnych włosów jest dla nas najlepszy. U mnie odcień nawet o ton ciemniejszy od naturalnych jest za ciemny. To samo w drugą stronę.
I tak Maria ma rację można delikatnie iść w czerwienię. Tylko chłodne. Taki czerwona wy brąz, jasny. Ostatnio sobie taki zrobiłam i fajnie wyglądałam. Burgund poziom 5-6 też jest ok. Jeżeli chcemy nabrać trochę kolorów przy naszej „nijakiej” urodzie :)
Czy masz może zdjęcie tego czerwonawego brązu, który zrobiłaś? Chętnie bym zobaczyła, jakie kolory Ci się sprawdziły :)
Tak. Mogę Ci przesłać zdjęcia farb, które używałam oraz moje (trochę szalałam ostatnio) :)
Super :) Jak będziesz mieć chwilę to chętnie pooglądam, nie wiem, czy wolisz wstawiać tu linki, czy wysłać na maila – w razie czego zostawiam: in-theclouds@wp.pl
Jestem prawdziwą wiosną i mój naturalny kolor to truskawkowy blond, ale taki w złotawej tonacji i z wyraźnymi miedzianymi refleksami – zdarza się, że ludzie myślą, że jestem rudzielcem przefarbowanym na blond :D Jako rudzielec się urodziłam, ale potem ta tonacja ze mnie na jakiś czas zeszła i miałam taki typowy dziecięcy blond w kolorze dojrzałej pszenicy; rudości zaczęły wracać w okresie dojrzewania i z biegiem lat jest ich coraz więcej. Ufarbowałam włosy tylko raz w życiu taką farbą na pięć myć – na miedziany kolor (mój tata nie zauważył różnicy :D ). Lubię swój kolor i dopóki jest nie zamierzam się farbować – jak będę siwa, pewnie poszukam jakichś podobnych odcieni. Aha, no i też myślę, że naturalny kolor nie we wszystkich przypadkach jest tym najbardziej twarzowym: mam na przykład znajomą, która naturalnie jest jasną blondynką (taki świeży jasny blond w stylu delikatnej wiosny), ale wszystko wskazuje na to, że jest którąś z zim i najlepiej wygląda w chłodnych ciemnych brązach – ten blond ją gasi, ciepłe odcienie to u niej nieporozumienie.
Ciekawy post. Mam delikatną urodę, jasne oczy, zero kontrastu. Zdefiniowałam siebie, jako delikatne lato, ponieważ zdecydowanie lepiej wyglądam w chłodnych kolorach. Od dziecka jestem jasną blondynką, jednak latem moje włosy stawały się złote, nawet lekko miedziane. Nienawidziłam tego odcienia i już w wieku 15 lat zaczęłam regularnie farbować pukle na jasny, zimny blond. Jak łatwo można się domyślić, włosy przesuszyłam, zniszczyłam… Niestety w czasach mojej młodości odrosty nie były modne, a o ombre świat usłyszał parę lat później. Dzisiaj mam 31 lat, niefarbowane włosy do ramion i nie mogę doczekać się pierwszych promieni słońca, żeby fryzura zyskała trójwymiarowość , dzięki złoto- miedzianym refleksom. Pozdrawiam serdecznie!
Skoro mowa o odchodzeniu od natury i budowaniu swojego wizerunku od nowa, to bardzo chętnie bym przeczytała część drugą tego wpisu o kolorach 'niestandardowych’ – fiolecie, różu czy niebieskim. W naturze nie występują, lecz coraz więcej ich na ulicach, fajnie byłoby poczytać podpowiedzi do jakiego typu jakie pasują.
Dobrze napisane. Rzeczowo i z ilustracjami. Teraz to juz jestem pewna swojego typ u urody. Pozdrawiam.
U mnie natura PRAWIE trafiła i jako stonowane lato mam naturalnie tę mysio-niejednolitą mieszankę. Jednocześnie jest w niej pełno ciepłych refleksów – do stopnia, w którym przy świetle zachodzącego słońca włosy stają się ogniście rude. Dlatego z powodu włosów bardzo długo wahałam się między stonowanym latem a stonowaną jesienią, ale że obie palety mi się bardzo podobają, to korzystam z obu z poczuciem, że przynajmniej na pewno nie wyglądam bardzo źle. :P
U mnie natura się nie pomyliła, piękny brąz i prawdziwe lato. Ale zaczęłam siwieć zaraz po studiach, więc walczyłam…. Teraz mam trochę ponad 40 lat i całe to farbowanie zaczyna mnie wkurzać, mam ochotę na siwiznę. Im więcej mam lat tym częściej zastanawiam się, jaka jest granica wieku, w której siwiznę można zaakceptować. Czy np 80letnia pani w siwych włosach jest zaniedbana i nie pasuje to do jej typu urody?
Jestem typem zimowym . Moje naturalne włosy miały ciemny brązowy kolor .Około dwudziestego roku życia zaczęły się pojawiać na mojej głowie siwe włosy, bardzo kontrastujące z moimi naturalnymi.I tak rozpoczął się,trwający jakieś dwadzieścia siedem lat,okres farbowania.Zaczynałam od rudości,potem przeszłam na czerń ,którą w końcu zamieniłam na ciemny brąz. Najgorzej czułam się w rudościach. Czerń wyglądała dobrze, ale do pewnego momentu życia .Brąz stał się wtedy wyborem trafionym, ale ja miałam już dość tego całego farbowania ,a także odrostów widocznych praktycznie już po tygodniu .Zaczęłam się przyglądać kobietom siwym na ulicach , w sklepach itd.. Obejrzałam mnóstwo zdjęć siwych kobiet w różnym wieku na pintereście i zdecydowałam, że koniec z farbą. Zauważyłam,że siwizna to tylko jeden z wielu czynników wskazujących na wiek .Od kilku lat mam siwe włosy,pomieszane z niewielką ilością,może 10%, ciemnych i czuje się w nich całkiem dobrze, nie mam też dyskomfortu związanego z odrostami, które u mnie wyglądały mało estetycznie. Ludzie z którymi mam styczność postrzegali moją odmianę pozytywnie. Sporadycznie ktoś sugerował ,że mogę zrobić teraz blond Dwa razy usłyszałam, że jest dobrze ale siwy jednak postarza. , Myślę,że do decyzji o byciu siwą trzeba dojrzeć. Ja trochę nawet żałuje,że nie zrobiłam sobie jakiejś przerwy w farbowaniu gdy tych siwych była np. połowa.Wydaje mi się też,że można być zadbaną siwowłosą i zaniedbaną farbowaną kobietą.
Też jestem po 40 i mam mnóstwo siwych włosów. Gdybym była chłodnym typem urody, rzuciłabym farbowanie już dawno, ale jestem czystą wiosną i srebrny przy twarzy wygląda u mnie fatalnie. Tracę kontrast i wyglądam na chorą. Z tego powodu ciągle jeszcze się męczę. I rozumiem o co Ci chodzi z tym wiekiem. Uważam że nie ma akceptacji dla siwych włosów w wieku lat 40. Albo jest się uważaną za zaniedbaną, albo za co najmniej ekscentryczną.
Bardzo chciałabym przeczytać wpis o siwych włosach dla różnych typów urody.
Ania, próbowałaś z mieszankami ziołowymi (henna, cassia, itd.)? Jestem w podobnej sytuacji, mój typ kolorystyczny to ciepła jesień i siwe włosy zwyczajnie zupełnie nie pasują. Już nawet nie chodzi o wiek, skojarzenia ze starością itd. Mam wyraźnie ciepłą kolorystykę i wszelkie szarości źle wyglądają. Nigdy nie farbowałam włosów, bo bardzo lubię mój naturalny kolor (jak w kolażu dla stonowanej jesieni na trzecim górnym zdjęciu), który bardzo mi pasuje, chemicznych farb, szamponów koloryzujących itp. używać nie mogę, ale te ziołowe sprawdzają się. Na początku uczyłam się ich używania metodą prób i błędów, bo niestety mało jest rzetelnych informacji na ten temat, ale od niedawna chyba już sobie dobrze radzę i mogę powiedzieć, że udało mi się znaleźć kolor bardzo zbliżony do mojego naturalnego, ewentualnie miewa bardziej złote/miedziane refleksy w słońcu i mocnym sztucznym świetle, co nadal wygląda naturalnie i współgra ze skórą, oczami i piegami. Te ziołowe mieszanki mają też taką zaletę, że nie dają efektu jednowymiarowego hełmu kolorystycznego, bo jaśniejsze włosy nie zostają ujednolicone z ciemniejszymi. Tym samym siwe też przybierają jaśniejsze odcienie nakładanego koloru. Jeśli zioła są czyste (nie zostały zanieczyszczone w trakcie produkcji metalami ciężkimi, nie domieszano tam żadnych sztucznych barwników itp.) to mają też pozytywne działanie na skórę i włosy. Jedyny minus ich stosowania to nadal mało informacji na temat sposobu użycia, mieszania z np. twardą wodą, więc trzeba trochę czasu, żeby się nauczyć.
nie zgadzam się ze stwierdzeniem że natura jednak się myli. I nie dawałabym tu jako udowodnienie tezy, że się myli przykładów chorób czy deformacji.
Sama zresztą na końcu wpisu napisałaś „jakby zwyczajnie ze mną współgrał i nie muszę do niego równać makijażem i ubiorem”. Czujesz tak właśnie dlatego, że natura o tyle się nie myli, że wszystkie nasze kolory (skóry, oczu włosów) ze sobą współgrają. Zmieniasz jedną rzecz, musisz zmieniać kolejne.
Zresztą większość operacji plastycznych też pokazuje, że np. sam nos zyskał na urodzie, ale harmonia całej twarzy została zaburzona (na niekorzyść)
Jestem stonowanym latem. Próbowałam różnych kolorów włosów: kasztan , miedziany, oberżyna. Ale ostatecznie doszłam do takich włosów jak proponuje Maria, niejednolite pasemka, różne odcienie blondow, chętnie mieszanka cieplejszych i chłodniejszych odcieni. W efekcie włosy jaśniejsze niż naturalne, ale podobnie jal te naturalne , niednorodne kolorystycznie.
Wychodzi mi, że albo jestem jakimś wyjątkiem, albo mocno walnęłam się w swojej analizie kolorystycznej ;) Bo jestem przekonana, że jestem prawdziwą lub ciemną zimą, a mimo tego najlepiej na świecie czuję się we włosach ciemnomiedzianych, takim kasztanie z poblaskiem czerwieni. Miałam na głowie jasny ash brown (naturalny), miałam czarny, a mimo tego ten czerwonawy kasztan bije je wszystkie :)
Jestem stonowanym latem, włosy mam mysio-blond i po wielu latach w końcu je zaakceptowałam.
Rozjaśnianie mi jakoś po prostu… nie pasuje. Farbowanie na ciemny kolor wyglada lepiej, ale trochę mnie postarza i wymaga mocniejszego makijażu oczu i brwi.
Chciałam zapytać nie w temacie posta – czy planujesz Mario w najbliższym czasie (albo może w nowym roku…?) powrócić do starych formuł postów typu poradnik, różne wersje szafy kapsulowej, przegląd i interpretacja stylów? To były moje ulubione posty, bardzo pomogły mi znaleźć swój styl (razem z książką „Warsztaty”) i do dzisiaj uwielbiam do nich wracać.
Genialne zestawienie :)
Najbardziej prawdopodobne jest, że mój typ to stonowane lato, ale czasem ciągnie mnie w stronę prawdziwego lata, zwłaszcza kiedy patrzę na zdjęcia tam przypisane. Mój naturalny kolor włosów to nasz typowy ciemny blond, latem od słońca robiły się pojedyncze chłodne, jaśniejsze pasemka. Długo nosiłam naturalne, a pod koniec studiów zaczęłam farbować, bo własny kolor oczywiście mnie znudził. Wahałam się co do koloru, ale na pewno nie wchodziło w grę rozjaśnianie. Włosy farbowałam sama, czasem, bardzo rzadko, kiedy nie chciało mi się w to bawić, szłam do fryzjerki, ale ze swoją farbą, więc na to samo wychodziło. Najpierw był ciemny brąz idący w… mahoń, nie było tragicznie- pamiętam, że jeden kolega (nie związany emocjonalnie, więc zakładam, że w miarę obiektywny), stwierdził, ” o, teraz wyglądasz, tak jakoś lepiej, jakby wcześniej czegoś ci brakowało, a teraz już nie”. Jakkolwiek nieporadna była to wypowiedź, to zabrzmiała tak, że wtedy poczułam się, jakbym wygrała w Tetris ;) Potem, za jakiś rok czy dwa był ciemny chłodny brąz idący delikatnie w czerwień. Była taka farba Garniera, ale kiedy mi ją zlikwidowali trzeba było pójść do fryzjerki. Potem odważyłam się na to, co fryzjerka- sama zmieszałam bardzo ciemny chłodny brąz z czerwienią, wymyśliłam sobie, że w proporcji 3:1, i było ją widać, ale tak mini- mini w przebłyskach tego brązu. I było dobrze. Jak czasem nie miałam czerwieni, to był sam chłodny ciemny brąz lub bardzo ciemny chłodny brąz. No, ale wiadomo, znowu po kilku latach chodzenia utartymi szlakami zachciało mi się zmian. Jesienią wystosowałam apel do pana fryzjera (nowa epoka, ale dotychczas tylko podcinanie): może jednak jakieś jaśniejsze delikatne refleksy do tego brązu (aktualnie był bez czerwieni), w końcu w naturalnym kolorze całkiem mi to pasowało. Powiedział mi, że tak ogólnie dobrze sobie ten ciemny odcień dobrałam i wyjątkowo mi pasuje do oczu i cery, co nie jest takie częste przy tym moim naturalnym kolorze włosów, a refleksy jak najbardziej, trochę ożywią itd. I przystąpiliśmy do delikatnych zmian. Wszystko byłoby ok, tylko te refleksy moim zdaniem nie wyszły :) bo jak przyszłam do domu i w swoim świetle zobaczyłam nie tyle refleksy, tylko w zasadzie pasemka, zbyt blisko twarzy, zbyt dużo, zbyt jasne, zbyt ciepłe i nadmiernie kontrastujące z moim ciemnym brązem to wyjście było tylko jedno. Zamalowałam sobie to sama jeszcze tego wieczoru :) Tylko jak potem szłam do sklepu obok tego fryzjera to prędziutko przemykałam, żeby nie zobaczył, że jego 2-godzinna praca poszła na marne :) całkiem go lubię i do niego wrócę, ale już nie na farbowanie ;) Reasumując- może kiedyś (na starość :) wrócę do swojego naturalnego koloru, teraz jeszcze zostanę przy tym ciemnym chłodnym brązie, bo w nim czuję się najlepiej. A po 2- 3 farbowaniach samych odrostów to delikatne refleksy na tym brązie mam dopiero teraz : ) Ciepłe, jasne pasemka przy twarzy wyglądały u mnie źle i nienaturalnie, czułam się jak podstarzała lolitka. Historia długa, ale wg mnie potwierdza, że intuicja czasem dobrze nas kieruje.
Bardzo pomocny post, zwłaszcza z tymi odnośnikami do osób. Sama czasem po opisie mam problem z zakwalifikowaniem się do danego podtypu bazując na innych cechach, a z włosami to jednak łatwiej :) Wydaje mi się, że jestem zatem intensywną jesienią lub czystą wiosną.
Zgadzam się też z tym, że natura nie zawsze ma rację – znam osoby, które w przefarbowanych wyglądają (ale przede wszystkim czują się) o niebo lepiej.
Ja jestem stonowanym latem i natura obdarzyła mnie chłodnym blondobrązem, kiedyś go niecierpiałam bo był taki nijaki ale z wiekiem doceniłam, na tle tego koloru trudno dostrzec siwe włosy.
Jestem ciekawa jak często natura bywa taka niezdecydowana. Mam odcień włosów nr 1 z czystej wiosny (ciepły, złoty odcień rudego, jasny miedziany) ale karnację chłodną, wyraźnie różową. Włosy o których marzę są nie do uzyskania na mojej głowie, ze smutkirm odpuściłam temat. Podziwiam szarości na głowach innych pań.
Jestem stonowaną jesienią i natura tworząc mój kolor włosów sprawiła mi dużo szczęścia. To nieco ciemniejszy, złoty blond ze słonecznymi refleksami – wiele osób pytało się o namiary do fryzjera który tak naturalnie i pięknie zrobił mi kolor i pasemka ;) Do tego mam jasną, ciepłą cerę i brązowe oczy, naprawdę wszystko razem fajnie do siebie pasuje a ja praktycznie nic nie muszę robić oprócz umycia włosów i delikatnego makijażu. Niestety minusem jest to, że moje włosy są cienkie i delikatne a do tego proste jak druty i niepodatne na jakąkolwiek stylizację.
O, to ja jestem dziwnym, prawdziwym latem, bo póki co najbardziej pasuje mi właśnie jasny, lodowaty blond. Ale faktem jest, że muszę je farbować maksymalnie raz na dwa miesiące. Nie mogą być żółte, dlatego inwestuję w fioletowe szampony i odżywki ;) Nie wiem, jakbym czuła się w ciemnych włosach, zawsze unikałam siebie w brązie. Ale… warto znać opcje, jakbym chciała coś zmienić w wyglądzie. Prędzej bym zafarbowała sobie pasemka albo ombre w niebieskościach czy zieleniach, hah.
Bardzo ciekawy post, marzył mi się od długiego czasu, bo od zawsze miałam dylemat z moim kolorem włosów ;) Jako dziecko miałam bardzo jasne włosy, wręcz platynowe, potem bardzo ściemniały i stały się ciemno-szaro-bure, co mi się bardzo nie podobało. Myślę, że jestem gdzieś pomiędzy stonowanym latem a stonowaną jesienią. Wiele lat testowałam różne kolory włosów od jasnych po bardzo ciemne (oczy mam niebieskie, a skórę porcelanową z rumieńcami). Kiedyś usłyszałam, że „powinno się” wrócić do koloru włosów z dzieciństwa – w moim przypadku była to totalna pomyłka, wyglądałam strasznie, musiałam się bardzo mocno malować, żeby nie zlewać się z włosami ;) W końcu, gdy odkryłam magię henny, odnalazłam swój idealny kolor włosów – kasztanowo miedziany, który wychodzi przy nakładaniu henny na moje bure włosy! i mimo że mam bardzo jasną skórę, jasną oprawę oczu to ten kolor naprawdę pięknie mnie ociepla i dodaje wyrazistości, jednocześnie wygląda na tyle naturalnie, że bardzo często słyszę od ludzi, że myślą, ze to mój naturalny kolor. W sztucznym świetle jest bardziej kasztanowy, w słońcu mieni się rudością, ale taką naturalną, ani za pomarańczową, ani za czerwoną ;) Dzięki takim włosom przestałam czuć się jak szara myszka, a bardziej jak Merida Waleczna ;)
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za ten post <3 :)
Moje naturalne włosy w dzieciństwie były złociste. Potem ściemniały, przyjmując typowo nadwiślański odcień błota. Takie ni to ni owo. Moja matka zawsze się nad nimi unosiła, a ja uważałam, że to najbardziej pozbawiony jaj kolor we wszechświecie. Przetestowałam w życiu wszystkie sztuczne kolory poza czernią. Od lat noszę na głowie czerwień o zmiennej intensywności; od płonącego szkarłatu do stonowanego wina. Najbardziej służy mi ta bardziej przygaszona – uwydatnia niebieskie oczy, podbija bladość cery i piegi – ale ostatnio zrobiłam sobie na głowie płomień i dobrze mi z nim, gdy wokół taka szaruga.
Zacne zestawienie i brawa za złote blondy dla Czystych Wiosen. Akurat ten typ często ma naturalnie jasne włosy, dlatego zawsze szukam w zestawieniach czegoś innego niż ciemności.
Mój naturalny kolor włosów to pierwszy kolor z Ciemnej Jesieni, czyli złocisty ciemny blond. Jestem Czystą Wiosną i wielką fanką jasnych włosów, i zawsze zazdrościłam siostrze, która ma naturalne włosy z poziomu 8. Niestety ze względu na specyfikę urody ja sama muszę się trzymać natury.
Lubię mój kolor, ale przyznam, że wolałabym być jasną blondynką. Jedyna opcja jasnego blondu, na ją mogę sobie pozwolić, to sombre; chyba sobie je wkrótce podaruję. Warunkiem jest to, żeby naturalne włosy okalały twarz dla zachowania kontrastu. Z tego powodu ewentualne przejście do jaśniejszych i tak zostanie zrobione dość nisko, bo poniżej podbródka.
Uwielbiam rudości i znów jestem ruda, choć tak naprawdę siwa – gdy po kilkunastu latach farbowania włosów na ciemny brąz (bo rudy mi się w pewnym momencie przejadł), który wyglądał na mnie jak czarny (tylko w pełnym słońcu było widać, że to brąz), chciałam wrócić do naturalnego koloru i ścięłam włosy na długość odrostu (wyszło 16 mm), okazało się, że w międzyczasie mocno posiwiałam i cho szarości lubię, to jednak nie na głowie. Mój naturalny kolor to było coś na pograniczu bardzo ciemnego blondu i szatynki.
Ja bym chętnie poczytała, jaki kolor wlosów oraz ubrań pozwoli przysłonić kolorystyczne mankamenty urody: za dużo czerwieni w twarzy (trądzik, trądzik różowaty, naczynkowość), za dużo fioletu (cienie pod oczami)… Zagraniczne blogi nie mogą się zdecydować: jedni piszą o odcieniach zieleni jako tych kolorach, które pozwalają uczynić trądzik/naczynka mniej widocznymi, inni piszą, że właśnie te kolory na ubraniach, jako komplementarne dla czerwieni, tylko uwidaczniają problemy. Ci ostatni zalecają farbowanie włosów na kolory z domieszką czerwonego i noszenie ubrań z tonach czerwieni i oranżu.
O tym, co nosić, by fioletowe sińce były mniej widoczne nie znalazłam wpisu u nikogo…
Mi samej wydaje się, że moja naczynkowa cera dobrze znosi czerwienie (co prawda nie pomidorowe, ale ciemniejsze oraz bardziej brązowe) oraz zielenie (chociaż chyba lepiej te ciemne i nasycone niż oliwkę) – czyli w sumie wszystko zgodnie z moim typem kolorystycznym ciepłej jesieni. Ale już fioletowe cienie mam wrażenie są widoczne przy fioletowych ubraniach, nawet takich teoretycznie do mniej pasujących jak oberżyna…
Moje naturalne włosy są ciemnokasztanowe, ale od paru lat co jakiś czas robię sobie leciutkie sombre, bo… och no tak się przyzywczaiłam :D Ale jak pierwszy raz wybrałam się na taką profesjonalną koloryzację, marzyłam o ciemnym rudym, tylko fryzjer mi odradził. Nie byłam przekonana do blondu, ale zaufałam mu i wyszło fajnie. Nie można się bać :D
Naturalnie mam ciemny blond, bardziej w kierunku beżowego czy lnianego, ale w słoneczne sezony widać nawet, że jest lekko rudawy lub złocisty. Na analizie kolorystycznej wyszło, że jestem ciepłą jesienią, ale mam też w sobie dużo ze stonowanej. Pytałam się wówczas kolorystki, jakie blondy lub brązy by mi pasowały, otrzymałam podpowiedź, że truskawkowe Hondy, kasztanowe brązy, ewentualnie karmelowe pasemka (jak u Jennifer Lopez), natomiast mówiła, że najbardziej pasuje kolor naturalny (zastanawiam się, czy truskawkowe blondy rzeczywiście by mi pasowały, skoro dedykowane są tutaj wiosnom). Jakiś czas później, rozjaśniłam włosy u fryzjera na jasny blond, lekko truskawkowy. Do teraz w sumie nie wiem, czy ten kolor pasował do mojego typu urody, wydaje mi się, że był zbyt płaski mimo wszystko, albo za jasny. Kiedy naturalne włosy mi odrosły stwierdziłam, że chcę je hennować, aby poprawić ich kondycję. Teraz jednak myślę, że ten kolor (czerwonawy brąz) jest zbyt ciemny jak na moją mało kontrastową urodę i będę zapuszczać naturalne. Ewentualnie spróbuję delikatnych, naturalnych sposobów rozjaśniania, ponieważ sądzę, że koniec końców naturalne włosy stanowią najlepsze tło dla urody – przynajmniej u mnie.
Fajny wpis, a przy okazji dużo inspiracji na nowe kolorki włosów :)
Hej :) piszę tutaj, bo nie bardzo jest gdzie indziej z nadzieją na jakieś info. Znalazłam blog, zachwyciłam się, przeczytałam od deski do deski i od ponad miesiąca czekam – co dalej?? Nie mam / nie korzystam z fb i instagrama, więc nie wiem, jakie treści nowe one niosą. Hallooooooo, grzecznie i serdecznie pytam – będzie tu coś jeszcze? :D. Już i się nudzi to codzienne sprawdzanie :(.
Hej Agatko, w poniedziałek nowy wpis i będzie tu już energiczniej na wiosnę. Mam teraz dużo siły i weny :)
Blog najwyraźniej umarł. Ja również nie korzystam z FB i Instagrama. Szkoda, że bez żadnego uprzedzenia przestały się pojawiać wpisy na blogu. Trudno, nie to nie, co z oczu, to z serca…
Hej Grażynka, w poniedziałek nowy wpis! Zapraszam Cię serdecznie. Miałam ostatnio spadek formy i bardziej angażowałam się w instagrama, niż pisanie, ale na szczęście to już za mną :)
Zwykłam mówić, że natura machnęła się z moim kolorem włosów, i to strasznie – jestem baaardzo jednoznacznie chłodnym typem, zależnie od koloru przy twarzy i makijażu określam się jako prawdziwa zima (wychodzi ze mnie przy ciemnej i chłodnej, bordowej szmince oraz czerni i bieli przy twarzy) lub stonowane lato (wychodzi ze mnie, gdy jestem tylko muśnięta rozświetlaczem i mam przy twarzy chłodne beże lub pastele). Ogólnie jestem blado-różowa na twarzy, noszę wyłącznie srebro (w złocie wyglądam wręcz śmiesznie), a moje włosy naturalnie są złote. Nie po prostu blond, nie mysie, nie popielate, a na maksa złote. Gdy widzę swoje stare zdjęcia w naturalnym kolorze, mam silne skojarzenia ze świnką Piggy z Muppetów :’) w efekcie, od jakichś 4 lat rozjaśniam włosy do platynowego, chłodnego blondu – czuję się wreszcie „swojo” i, dopóki nie pojawi się kilkumiesięczny odrost, wszyscy myślą, że to mój naturalny kolor. Wcześniej kombinowałam też z nadaniem mojemu naturalnemu kolorowi szarego odcienia (tak, wychodził zielonkawy), a nawet z fuksją na głowie (spierała się jednak do rudości, co było fataaalne), bo wszystko, co chłodne, było lepsze od natury, haha
Ja akurat jestem żywym dowodem na to, że czasem warto pokombinować i przechytrzyć naturę :)
Mario, mam pytanie. Czy czysta zima może być blondynką? W dzieciństwie miałam bardzo jasny popielaty blond, jasne brwi, wyraziste oczy i usta. Z biegiem lat włosy zrobiły się średnio popielate. Chciałabym rozjaśnić, ale nie wiem jaki odcień i jaki poziom, żeby też nie wymyć sobie kontrastu. Ostatnio fryzjerka pofarbowała mnie na beżowy blond, ale nie do końca to czuje, niby nie za jasno, nie za ciemno, zachowawczo, nijak :/
A i zapomniałam dodać, że brwi teraz też mam ciemne.
Miałam kiedyś ciemne włosy, ale czułam, że jednak dodają mi lat.