Zestaw wygodny – zestaw codzienny. I mała torebeczka znowu wyciągnięta. A to dlatego, że ten płaszcz ma bardzo duże i wygodne kieszenie, w których można schować np. torbę ekologiczną i nie będzie tego wcale widać. Tak więc jeszcze nie skreśliłam całkowicie małych torebek :)
A to taki typowy zestaw na każdy dzień – wygodny płaszcz, szybkie zamotanie szalika i botki. Sztruksy są dla mnie tak wygodne, że już teraz wcale nie mam ochoty na materiałowe spodnie a’la dresy i trampki, tylko właśnie najbardziej komfortowe są sztruksy i botki. I wygląda to o wiele zgrabniej i mniej sportowo.
To jest właśnie mój jesienno-zimowy uniform – będę zmieniać tylko od czasu do czasu spodnie na czarne jeansy, torebkę na pojemniejszą (chyba tę brązową najczęściej) i prawdopodobnie zamiast zielonego szala częściej będę nosić czarny. Wyobraźcie sobie, że planuję czapkę na tę zimę (ja nie noszę czapek w zasadzie, a założyć ramoneskę na mróz – no problem haha). Już poprosiłam mamę o zrobienie na drutach i to brązowej, a nie czarnej, a więc podwójne zaskoczenie :)
Dzisiaj pytam Was o Wasz obecny uniform. Ale pytając o to, nie mam na myśli „pobożnych życzeń”, tylko o zestaw, który instynktownie wybieracie z rana, który jest na tyle oczywisty, że zawsze jakoś tak magicznie leży na wyciągnięcie ręki w szafie. Bo u mnie to jest właśnie zestaw tego typu. Pod płaszczem mam zwykłą czarną bluzkę z długimi rękawami. Jak wychodzę pierwszy raz z domu na szybko i z samego rana nie mam makijażu i kolczyków – reszta bez zmian. A Wy?
Mm, so good. U mnie czarny długi rozpięty płaszcz, bordowe sznurowane botki, czarno-brązowy retro plecak, zawsze rękawiczki. I niezmiennie taki makijaż https://goo.gl/images/VSn71A
Ale to nie będzie stała, na zimę zmieniam układ sił. Chciałabym długi ciemnozielony płaszcz i widoczniejsze buty.
https://goo.gl/images/XuT6KQ
Fajnie, na pewno się oglądają, bo uniform bardzo mocny :)
Czarne sztyblety, czarne dżinsy rurki, niebieska koszula i cienki szary sweter. W zimniejsze dni pod koszulę idzie t-shirt z długim rękawem a zamiast swetra wybieram wełniany golf albo kardigan z moheru. Na to płaszcz – czarna dyplomatka albo granatowy dwurzędowy ze złotymi guzikami i obowiązkowo duży wełniany szal w bordowo zieloną kratę :) Torebka na co dzień to czarny shopper a w weekend elegancka czarna listonoszka. W tym zestawie dosłownie żyję całą późną jesień i zimę :)
Cudownie. Wszysto mi się podoba.
Cudownie. Wszysto mi się podoba.
Mój uniform to: sukienka, czarne kryjące rajstopy, czarne botki na obcasie ( po bardzo długiej przerwie wróciłam do czarnych butów i rajstop i jestem zachwycona efektem), płaszczyk, czapa i szal.
Fajny, dziewczęcy mi się mocno wydaje :)
Mario, czekałam na post ze sztruksami! Cieszę się, że u Ciebie zagościły, byłam pewna, że będziesz je chętnie wkładać! Całość bardzo dobrze się prezentuje. Ta broszka na szaliku jest świetna.
Dokładnie, miękkie, wygodne i kolor jak na razie bardzo intensywny, bez porównania ładniejsze niż jeansy. Jakbym znalazła dzwony, biorę :)
Cześć, jestem szczęśliwą posiadaczką czarnych sztruksowych dzwonów (z lumpeksu, więc nie pomogę ze znalezieniem). Kupiłam je trochę pod wpływem chwili i teraz pytanie: z czym Ty byś je zestawiła? Jestem bardzo ciekawa, osobiście mam problem, jak się do nich przełamać ;)
Bardzo podoba mi się Twój uniform. Wszystko super. Mój wygląda następująco:
1. Sukienka, kryjące czarne rajstopy, półbuty, botki albo kozaki, także czarne, wełniany płaszcz. Mam kilka: szary, dwa grafitowe, dwa camelowe, śliwkowy. Szalik plus duża torebka. Jak jest bardzo zimno to beret i rękawiczki.
2. Jeansy czarne lub granatowe, bluzka, sweterek, albo bluzka z długim kardiganem. Półbuty lub trzewiki, wełniany płaszcz albo kurtka (mam dwie: granatową i zieloną, długie przed kolano). Szalik i torebka.
Obydwa moje uniformy są wygodne, wybieram w zależności od sytuacji i nastroju.
Dzięki. Widzę, że masz wszystko znakomicie rozpracowane :)
Kobieta z klasą!
Ja wróciłam do płaszcza szlafrokowego, bo świetnie brzuszek się mieści w nim, tylko pasek zmieniłam na skórzany (i noszę pod biustem rzecz jasna;) W sumie jest świetny ma ogromny kaptur i jeszcze większe kieszenie. I ponad 10 lat;) Kolorowy szal jako akcent, w takim zestawie jak Twój wyglądałabym szaro i smutno. Na dole wąskie dżinsy: szare, czarne, albo granat (niestety nie sztruksy), chyba że będą to czarne rajstopy (stopień krycia zależny od pogody) i jak na razie czarne botki na obcasie. Na głowie kaszkiet albo kapelusz. Myślę o czerwonych botkach, ale to skomplikuje trochę dobór kolorystyczny szalików, chociaż kiedyś się tym nie przejmowałam i było dobrze.
Pozdrawiam!
Czy ja wiem czy to by pokomplikowało? Prawdopodobnie by fajnie urozmaiciło całość, nie wydaje mi się, że musi być ścisła zależność między szalem i butami, żeby było harmonijnie.
Mario inspirujesz ale też mobilizujesz. Kupiłam wczoraj czerwone botki. (Takie, które zobaczone pierwszy raz w sklepie parę miesięcy temu, powiedziały mi: to my twoje nowe buty;) Teraz będę kombinować, bo bardzo lubię czerwień plus all black albo szarości, nie wiem czy ją umiem dobrze łączyć z innymi kolorami. I pytanie – do Ciebie albo czytelniczek, czy czerwone buty I czerwony szal, to nie jest za dużo?
Kupiłam sobie czerwone kowbojki i szukałam dziś inspiracji, więc może pomogę :) Mi też się najbardziej podobają jako jeden mocny akcent i dodatek do prostego stroju, ale z kolorami też zagrają. Z czerwonym szalem wydaje mi się w porządku, o ile będzie na rockowo, a nie barokowo, ale też z camelowym, butelkową zielenią czy lawendą i pastelowym różem jest super.
Dzieki Magda, wow, czerwone kowbojki, to jest odwaga. Pastelowy róż musialabym zamienić na lodowy, z czerwienią mi to jakoś mniej gra, butelkowa zieleń przy twarzy tez jakos mi szalu nie robi, ale juz bardziej to widzę. Lawenda dla mnie bardzo dobra, moze sprobuje. Camel teoretycznie nie pasuje, ale nosze bo sie dobrze w nim czuje. Na codzien ciezko okreslic moj styl jako rockowy, nawet mimo ramoneski. Mysle o szarym szaliku, a nawet czarnym futerkowym (co bedzie wyjsciem z mojej sfery komfortu;). Albo jedwabnylmciemnoczerwonym w czarne kropeczki, tez jest dosc minimalistyczny.
Ja jeszcze trzymam się kurczowo swojej ramoneski, ale chyba lada dzień złożę broń :) Na razie więc jesienny uniform to granatowe proste jeansy, czarna taliowana koszula, lub prosta bluzka z długim rękawem. Czarne pumy Vikky Platform, którym oryginalne sznurówki wymieniłam na granatową wstążkę, szafirowa niby zamszowa ramoneska i wielki szal plus kolczyki. Szale i kolczyki wymieniam w zależności od nastroju i okazji. A! no i torba – płócienna wielka siata z białym napisem, lub – jeśli mam nieco mniej „rzeczy absolutnie koniecznych do targania na ramieniu” czarna skórzana listonoszka. Sztruksów idealnych szukam od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie znalazłam tych, co to by się do mnie uśmiechnęły z wieszaka a nie chce mi się już bawić w półśrodki. Myślałam już też o broszce do szalików/chust – tylko znów – nic mnie nie powaliło z rzeczy do tej pory widzianych. Jedyna jaką znalazłam i mnie urzekła ma bolesną cenę i coś czuję, że nawet gdybym ją kupiła, to trochę bałabym się zgubić, więc na co dzień i tak by leżała w szufladzie, a to nie o to przecież chodzi.
No właśnie, nie o to chodzi. Zresztą na pierwszy ogień to wręcz powinna pójść jakaś przypinka z sieciówki, z wyspy w centrum handlowym, z kiosku albo nawet naszywka ze zwyczajnej pasmanterii, żeby się przekonać czy czujesz cza-czę w ogóle :)
U mnie spódnica z wysokim stanem rozkloszowana (granatowa, czarna lub popielata w kratę), monochromatyczny kardigan wpuszczony w spódnicę, szalik w panterkę, wełniany czarny lekko militarny płaszcz i czarny kapelusz również wełniany z małym rondem., czarne rajstopy i botki na obcasie.
Ale to wydaje mi się, że jest dużo starania. Jeśli dla Ciebie to jest taki instynktowny i prosty zestaw to naprawdę Elia szacunek!!!
Mario, jaki piękny chrabąszcz (skarabeusz? jelonek?) Gdzie kupiłaś tak piękną złoto-zieloną broszkę?
Kiedyś daaawno w sklepie no-name ze sztuczną biżuterią w centrum handlowym!
Takie zakupy są najlepsze, coś wpadnie w oko przypadkiem, przy okazji, a potem po kilku latach się okazuje, że to prawdziwa perełka
Świetny uniform! Taki bardzo Twój.
Sama niestety takiego uniformu nie mam, czy może inaczej – nie miałam okazji, żeby go wypróbować.
Ostatnio kupiłam sobie taki szalik (nr 71):
https://b.allegroimg.com/s512/03fb9c/f46ac9e344ed8b01e859f9cb604b
no to masz od czego zacząć budować :)
Na mój obecny uniform składają się: dzianinowe, ale bardzo dobrze leżące szare spodnie, szare, skórzane półbuty na obcasie (wsuwane, ale nie mokasyny), cienki golf, kolorowa grubsza apaszka, na wierzch, jeśli jest cieplo beżowy płaszcz długości przed kolano, jeśli chlodniej- jasna, pikowana kurtka. Jeśli jest jeszcze chłodniej – czapka. I do tego średniej wielkości torebka kremowo-czarna. Gdy chce lepiej wygladac, wkładam spódnice, czarne rajstopy, ciemnoszary płaszcz, bordowy szal, bordowa, lakierowana torbe, buty te same. To też uniform, tylko najczęściej na niedzielę.
Dziękuję ☺
elam, gdzie kupujesz dobre dzianinowe spodnie? Uwielbiam materiałowe spodnie, ale trudno mi znaleźć dobrą jakość.
elam, gdzie kupujesz dzianinowe spodnie dobrej jakości?
W Qiosque. Przy czym ja zawsze kupuje je po obnizce cen za ok. 60 zł.
Quiosque
Mario, jak Ty pięknie i świeżo wyglądasz na tych zdjęciach! Makijaż, fryzura, biżuteria, czerń – wszystko rewelacyjne razem gra. To niesamowite, jak uroda Intensywnej Zimy rozkwita w czerni… Ja mimo swojego typu mam wrażenie, że czerń jednak „coś” mi zabiera. Tzn. wyglądam w niej bardziej harmonijnie niż siostra (najprawdopodobniej Jasna Wiosna) czy brat (na moje oko Chłodne lub Zgaszone Lato), ale to nie jest ta miłość, którą mam do limonki, seledynu i kanarkowego. Może to kwestia niedopasowania do charakteru.
Mój uniform? Taki, jak zwykle, w dwóch wersjach: a. spódnica trapezowa, bluzka z krótkim rękawem w takim samym kolorze, rajstopy w różnych kolorach, b. wąskie spodnie, oversize’owe wdzianko przełamane paskiem w talii. Pod spód coś najczęściej białego. „B'” to formuła sprawdzona od lat, „A” w tym roku testuję pierwszy raz, na jego potrzeby zapatrzyłam się w kilka par takich samych spódnic, zupełnie jak Velma ze Scooby-Doo. Modyfikacje to inny kolor bluzki w wariancie „A”, a wtedy rajstopy pod kolor spódnicy.
Z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, założyłam wczoraj złote kolczyki po prababci, żeby czuć się tak „specjalnie”. Nigdy nie nosiłam widocznej biżuterii, złoto też nie było mocno w moim stylu, ale popatrzyłam na siebie w lustrze… i spodobało mi się! Będę je częściej nosić.
Ja spotkałam się z opinią, że praktycznie tylko Ciemna Zima może nosić czerń od stóp do głów i nic więcej. Myślę, że to jest spowodowane tym, że pozostałe Zimy są rozjaśnione poprzez wpływ podtypów siostrzanych. Chłodna jest jakby rozbielona (dlatego doradza się jej czarno-białe zestawienia), Czysta powinna decydować się na kontrastowe zestawienia, więc sama czerń to trochę za mało.
M., ja też o tym słyszałam, i jeszcze o tym, że „Ciemna Zima nigdy nie wygląda gotycko”. W oczekiwaniu na analizę strasznie chciałam być tym typem. Twoja hipoteza ma mnóstwo sensu. Mnie samoosąd właśnie myliły typy siostrzane, do tego stopnia, że choć sama określiła się jako Wiosna, to w oczekiwaniu na analizę miałam potężny zwrot do Czystej Zimy. :D
Mario, bo Velma jest the best. :D
Scooby Doo też jest the best :)
Ja nieświadomie (nie znając jeszcze rozróżnienia na poszczególne podtypy Zim) chciałam właśnie być Ciemną Zimą (czerń od stóp do głów, ciemny makijaż). Ciemny makijaż wygląda u mnie ok w świetle sztucznym, ale na żywo dość ciężko, a nawet przytłaczająco. W końcu jedną moją piękną chłodnoburgundową pomadkę dałam koleżance, która najprawdopodobniej jest Ciemną Jesienią. Na niej prezentowała się elegancko (ma naturalnie ciemne usta). Czarne powieki wyglądają u mnie nieco dramatycznie, ale kiedyś na dniu makijażu z Sephory usłyszałam, że szare i grafitowe cienie podkreślają mój kolor oczu. Zawsze też jak miałam na ustach kolor wpasujący się w cechy odpowiednie dla Czystej Zimy, nigdy nie pojawiały się kontrowersje ze strony mojej mamy w rodzaju „za ciemna/za jaskrawa szminka”. Widać, że AK ma sens :)
Co nie?! :))
Czysta Zima to świetny typ, zazdroszczę, i chyba najbardziej medialny. Ja też, jeśli chodzi o makijaż, instynktownie dobierałam dość intensywne, ciepławe szminki, choć nieraz szłam za modą i potem żałowałam. Bardzo się dziwiłam, dlaczego wszystkie inne dziewczyny wyglądają tak pięknie w zgaszonych, brudnych różach (np. GR Kissproof nr 3, Wibo Million Dollars 1), a ja jakoś dziwnie, staro i na jeszcze bardziej zmęczoną niż zwykle.
No ja wyglądem akurat odbiegam dość daleko od medialnego stereotypu Czystej Zimy (czyli oczy bardzo intensywnego koloru, biała cera, bardzo ciemne brwi i włosy) – mam cerę różowawą, kolor oczu określiłabym jako morski i włosów jako jasny złoty brąz :). A jednak jak się ubiorę w swoje twarzowe kolory, to od razu wydaję się sobie bardziej widoczna i jakaś taka pewniejsza siebie.
Mnie osobiście nie bardzo służy moda na mat – nawet jak wybieram szminki w odpowiednim kolorze, to jednak wolałabym, żeby miały w sobie odrobinę połysku. Doceniam je za trwałość, itp., ale mimo wszystko marzy mi się, żeby zrobił się wysyp połyskujących pomadek w płynie – tak, żeby i zachować trwałość, i połysk.
Z dostępnych rzeczy służy mi Biedronkowa seria Bell Matt Liquid Lips o4, NYX Cosmic Metals Lip Cream: Asteroid Aura (w ogóle zauważyłam, że takie fiolety z różowymi podtonami są dla mnie najbardziej twarzowe) i ogólnie chłodnawe jasne (ale też nie „cieliste”) róże.
O! To masz z matami to samo co ja. Samego matu w stylu Kylie Jenner nie lubię (tzw. chamski mat). Ja zazwyczaj daję chociaż trochę błyszczyka, a ostatnio w ogóle zrezygnowałam ze szminek właśnie na rzecz błyszczyka. O, tę Bell też mam, jest świetna, faktycznie mocna, NYX-a nie znam, może spróbuję, albo poszukam tańszego odpowiednika. ;) Moim zdaniem mat na ustach pasuje zdecydowanie mniejszej liczbie osób niż lekki, subtelny połysk. Idealne są chyba szminki satynowe, ale nie są zbyt trwałe.
Ja też odbiegam od stereotypu Czystej Wiosny, chociaż mam dość wysoki kontrast. Moja główna cecha pasująca do tego typu to ciemne brwi. Za to mam dość jasne włosy – taki popielato-złoty ciemny blond albo już jasny brąz. W świetle sztucznym nikt nie wziąłby mnie za typ kontrastowy. Muszę przyznać, że temperatury cery sama kompletnie nie umiałam określić, tym bardziej, że mam niebieskie żyłki. :D
Morski kolor oczu musi być piękny. To mój określiłabym jako leśny. :D
Imho najlepszy kolor Czystej Wiosny to seledynowy, może spróbujesz go przymierzyć? Piszę o nim, bo jest mało oczywisty i sama odkryłam go przez przypadek. Czystek Zimie też na pewno będzie pasował: https://www.google.com/search?q=teal+color&client=firefox-b-ab&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=92gXYD7hg95cNM%253A%252CNrqDFBRRXxD_7M%252C_&usg=AI4_-kQjzMu3vBqiKSM8u8kPJ03KKnZtUw&sa=X&ved=2ahUKEwiVnpDM39beAhVKmbQKHRBLBeEQ9QEwBnoECAUQEA#imgdii=Ubs2Xx-ZFzpuRM:&imgrc=92gXYD7hg95cNM:
Dzięki za komentarz o oczach :) W dowodzie mam co prawda opisany jako „niebieskie”, ale jak się przyjrzeć, to kolor jest właśnie włożony – zielono-niebieski, trochę złotawych akcentów, domieszka szarości. Nie jest to klasyczny błękit ani granat.
Co od Twojego typu, kojarzysz może ten zestaw pomadek (Pink Collection)?
http://elleandmimi.blogspot.com/2016/04/freedom-pro-lipsticks.html
Myślę, że Wiosnom może bardziej pasować, szczególnie Czystej i być może Jasnej. Nie są to drogie zestawy, ja kiedyś nabyłam inny z tej firmy po 14 zł w promocji, a zaręczam że jakość jest w porządku. Jedna dziewczyna z You Tuba je recenzowała, i o nie jest to mat, są właśniesatynowe.
Oczywiście nie namawiam, ale jakbyś tam kiedyś miała ochotę na nowość w kosmetyczce, to warto rozważyć :)
Znam ten kolor akurat bardzo dobrze, dużo moich letnich rzeczy często było właśnie w odieniach kolorów morza, jak ja to określam: błękity, tukusy, morski, seledynowy właśnie.
Dzięki za polecenie – 14 zł to świetna cena za szminkę, chętnie spróbuję, gdy będę robiła jakieś zamówienie online. Szczególnie podobają mi się 3 pierwsze od lewej na pierwszym zdjęciu.
Celia też ma piękne semi-matowe szminki z serii: https://www.google.com/search?q=celia+szminki+matowe&client=firefox-b-ab&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=LFRlLImqHarceM%253A%252CodEu3SORwyNuvM%252C_&usg=AI4_-kR4EgYWcwGbIrRGRmk9HxuoNHE14w&sa=X&ved=2ahUKEwjc_rmPmtfeAhWRsqQKHUNrCmoQ9QEwAHoECAYQBA#imgrc=LFRlLImqHarceM:
Skład mają jak pomadka ochronna, kolor bardzo trwały. :) Niestety pachną jak babcine kosmetyki, dość mocno.
Celia ma tę wadę, że jest słabo dostępna, ale warto zajrzeć do jakichś osiedlowych drogeryjek, bo nieraz można właśnie znaleźć :)
No te trzy pierwsze dla Czystej jak znalazł, te dwie bardziej dla Jasnej, myślę.
Miałaś coś ze słynnej serii GR płynnych matowych?
W moim mieście jest dostępna właśnie w takich miejscach. Warto zachodzić do takich miejsc, mam zaprzyjaźnioną drogerię w przejściu podziemnym pod dużym skrzyżowaniem, można tam upolować podkłady Revlon za 30zł i inne skarby. :) Na dworcach też bywają fajne miejsca.
Z serii Kissproof miałam 3 kolory, wszystkie niewypały: nr 3 (ten zgaszony fioletowy róż, oddałam przyjaciółce) nr 4 (ten kolor był najlepszy, coś między czerwienią a różem, dość ostry, zostawiłam sobie), nr 11 (brązowy… no comment, wzięłam z polecenia pani z drogerii, gdy jeszcze lubiłam nude i nie umiałam odmówić, i dotychczas nie udało mi się nikomu oddać).
Te szminki są bardzo trwałe, po całym dniu na uczelni (choć fakt, bez jedzenia, tylko z piciem) dalej są widoczne.
A Ty? Polecasz jakieś?
Tak mniej więcej przedstawia się kolor moich oczu:
http://i53.tinypic.com/2hqvz49.jpg
Podejrzewam, że właśnie dlatego jest mi tak dobrze w kolorach oscylujących między niebieskim, a zielonym, czyli właśnie seledynowy, turkusowy, itp.
Piękny kolor – na moim monitorze wygląda bardziej jak czysty niebieski ze złocistym pierścieniem wokół źrenicy, czyli właśnie taki turkusowy, tzw. ciepły błękit.
Mój jest podobny, ale mam więcej barwnika brązowego, nie tyle, by zabarwić całą tęczówkę, ale wystarczająco, by zmienić ogólny odbiór koloru oczu z niebieskiego na zielony. Twoje oczy określiłabym jeszcze jako niebieskie. :)
Moje są takie, wręcz identyczne, tylko w najbardziej zewnętrznej części tęczówki są jeszcze echa koloru niebieskiego: https://www.google.com/search?q=green+eyes&client=firefox-b-ab&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=ml5XODAB_pwC-M%253A%252CdtWAoN8aUiF6TM%252C_&usg=AI4_-kReTuDV17tf0SIJpodnRAcHOHu9Rg&sa=X&ved=2ahUKEwiy5dHC2o3fAhWRZFAKHe48Ch8Q9QEwBnoECAUQEA#imgdii=rA5Z4I5DarIQHM:&imgrc=ml5XODAB_pwC-M:
Kurczaku, uważam to za bardzo inspirujące, że się porównałaś do Velmy <3
Nie „na żywo”, tylko w świetle dziennym ☺
Nie wiem, czy lubisz metaliczne, ale właśnie z Nyxa w Douglasie są spoko (tylko lepiej poczekać na promocję czy wyprzedaż, to się człowiek nie ogołoci tak bardzo z kasy, co normalnie) . Są 3 serię pomadek w płynie z metalicznym wykończeniem. Ja z tej mojej jestem zadowolona – na zdjęciu wygląda kosmicznie, ale w rzeczywistości w świetle dziennym wygląda dość lekko. No i nie trzeba się, że te drabiny będą gryźć. Oprócz tej mojej jest taki mocny róż, który mógłby pasować. Są też kolory z gatunku „dziwnych”, ale zakładam, że szukasz tych normalnych☺.
Aż je sobie wygooglowałam i faktycznie ta fioletowa wymiata – musiałabym do niej porządnie wybielić zęby. Świetnie by wyglądała z moim folk kombinezonem, który wielu ludziom kojarzy się z Gwiezdnymi Wojnami. :D
Ja na szczęście nie muszę, chociaż nie mam pięknych zębów :D
Popatrz sobie na odcień Fuschia Fusion :)
Być może nadmiernie demonizuję swoje uzębienie. :D
O jaaaa, jaka piękna, chyba poproszę o nią na święta…
Noo, miałabyś piękny prezent :)
Niesamowicie podobają mi się żywe kolory właśnie jak są błyszczące. Mam wrażenie, że maty coś im zabierają i to wygląda ciężko. Z kolei połysk sprawia, że ciemne kolory nabierają tej lekkości. Nie wiem, z czego to wynika.
Mam wrażenie, że lekki połysk na żywym kolorze wydobywa z niego to, co najlepsze, robi się wibrujący, iskrzący, lekki, czyli taki, jaki powinien być. Tak wymyśliłam.
Na blogu Barwy Urody był ciekawy artykuł na temat, że makijaż Wiosen i Czystej Zimy (przez związek z Czystą Wiosną) powinien mieć taki szklany połysk – na ustach, w cieniach, ewentualnie lekko rozświetlający podkład. Autorka uzasadniała to tak, że tego typu makijaż nie przykrywa naturalnie świetlistych kolorów tych typów urody. Z kolei look z dominującym matem, cięższy, teatralny był polecany Ciemnej Zimie i Jesieni. Maria chyba też o tym pisała w artykule o Czystej Wiośnie i Zimie – że poleca szklany błysk i to, co lśni doda im szlachetności.
W Quiosque.
Aha, faktycznie. Vampierz wspomniała, że im czystszy typ, tym bardziej sprawdza się rozświetlający podkład. Matowych cieni w zasadzie unikałam od zawsze, a już zdecydowanie zgaszone kolory wyglądały fatalnie. W matowym pudrze czy fluidzie czuję się jakbym miała na sobie skorupę☺.
Mat z kolei widzę najbardziej na typach zgaszonych, pomiędzy tym wszystkim stopniowałabym jego ilość. Ciemne typy widziałabym w macie na ustach i oczach, ale niezupełnie suchy mat na cerze.
M. serio? używasz tych błyszczących cieni? A w jakim jesteś wieku, jeśli mogę zapytać? Ja używam matowych, tylko lekki błysk daję na środek powieki, albo w wew kąciku, boję się, że inaczej wyglądam jak choinka. Też jestem BW.
Jestem o rok młodsza od Marii, nie mam żadnych linii mimicznych i mam gładką skórę wokół oczu.
Maty – a już na pewno nie ciemne i złamane, się u mnie po prostu nie sprawdzają. „Siedzą” mi na skórze. Nawet jak sobie położę bazowy mat w cielistym kolorze na powiekę, to muszę na łuk brwiowy dać rozświetlający, bo bez tego widać, że czegoś brakuje. Mocna perła, wiadomo, sprawdza się w porze wieczornej przy sztucznym świetle, ale nawet na co dzień lepiej wyglądają u mnie cienie lekko satynowe, niż całkowite maty.
No moze ja soe na tym za slabo znam, to co mam to cienie z takimi drobinkami,
(Sephora, max factor), ktore mi sie wydaja imprezowe i filuterne, nie jako tzw everyday look. Ale zgadzam sie, ze sam mat tez na mnie wygląda ciut smutno, wiec uzywam rozswietlacza ale bez drobinek. Ale nie widzialam jakichs posrednich, jak piszesz satynowych cieni.
Makeup Revolution ma palety w których są cienie o różnym wykończeniu, także satynowym. Generlanie są w przystępnych cenach, zawsze można coś znaleźć.
Dzięki! Zainteresuje się tą marką. A może (tak tylko już nieśmiało pytam;) Jakiś gotowiec od nich dla czystej zimy, która raczej maluje się neutralami i stawia na kontrast waloru na oku, nie feerię barw? Mam chyba ten sam kolor oczu, co ty, podobną karnację (chyba tylko wlosy mam ciemniejsze). Jakie są Twoje sprawdzone rozwiązania?
Gotowców tego raczej nie uświadczysz od firmy Makeup Revolution. Są to palety nastawione na osobę, która lubi wielostopniowy makijaż oka, i łączenie kolorów.
Natomiast firma Catrice ma dość dużo paletek z kolorami „uniwersalnymi” w ofercie, zarówno przytłumionymi jak i bardziej czystymi.
Jeżeli chodzi o mnie, to ja stawiam na bazowy kolor cielisty (bardzo jasny beż, najlepeij z różowymi pigmentami), przyciemniam zagięcie oczodołu ciemniejszym cieniem (chłodny brąz lub taupe), natomiast na łuk brwiowy „leci” u mnie biały cień rozświetlający. Całość wieńczy czarna kreska (czasem jaskółka, czasem nie) i tusz do rzęs, wiadomo :)
Mam podobny schemat kolorystyczny, czasem zamiast taupe daję ciemny fiolet. Kiedys bardziej szalalam z kolorami, ale potem zamieszkalam we Fr i moj mąż Francuz nie znosił feerii barw, a widzac sie po 30 na fotkach z opalizującymi kolorami nie bylam dumna;) U Ciebie ten bazowy ma drobinki?
fajnie to wygląda =) mój? hmm… sztyblety, rurki, popielaty płaszcz H&M i folkowa apasza =)
Noooo, super! Sama bym się też tak ubrała!
Helen – nie, jest matowy akurat, ale myślę, że gdyby był satynowy, tak byłoby najlepiej.
Ja się nie kieruję metryką przy wyborze cieni – wszystko zasadza się o stan skóry wokół oczu. 20-parolatka z cieniami czy workami pod okiem, liniami mimicznymi też raczej nie będzie wyglądać dobrze w opalizujących cieniach czy krzykliwych kolorach.
Mój uniform to czarne cygaretki i jakaś zwykła bluzka – czarna albo granatowa w paski. Do niedawna zakładałam na wierzch trencz, ale jest już o wiele zimniej rano i noszę granatową kurtkę, niestety nie mam codziennego, ciepłego płaszcza. Marzy mi się taki, ale na razie nie mogę sobie na taki pozwolić, zwłaszcza że ja jak coś kupuję to nie może to być byle co ;)
A tak poza tym to świetne buty, szukam takich, nawet nie musiałyby być na słupku. Ostatnio próbuję znaleźć jakieś ocieplane, ale zgrabne botki zimowe, ale nic nie ma, albo ja jestem ślepa… Może ktoś by coś polecił? :)
Musiałabyś sprecyzować, jakie konkretnie Cię buty interesują i w jakiej cenie :)
Jeżeli cena nie jest problemwem to przepiękne są te
https://www.uterque.com/m/pl/obuwie/botki-i-kozaki/botki-z-traperow%C4%85-podeszw%C4%85-c1863502p8271522.html?colorId=100
Są bardzo ciepłe (ocieplane wełnianym kożuszkiem) i wygodne.
Jeżeli szukasz czegoś tańszego to polecam Zalando. Za chwilę będą pewnie promocje black friday. W Zalando można szukać butów przez filtr i wtedy od razu pokazują się te ocieplane.
Mario, moje kryteria to buty wiązane, ze skóry naturalnej, czarne, niewielki obcas i ocieplane. Jeśli chodzi o cenę, to wolałabym nie przekroczyć 700 zł.
Dobrawo, piękne te buty, do których wysłałaś link. Mimo to wolałabym czarne i jednak trochę niższe, aby sprawdziły się na codzień. Dziękuję za polecenie Zalando, zajrzę tam :)
Śliczna broszka! Mój uniform to dzianinowa szara sukienka do kolan, czarne kryjące rajstopy, czarne botki na małym obcasie – klocku, szary wełniany płaszcz i szal szary w czerwoną kratę, czerowny beret przez całą zimę, skórzane rękawiczki i czerwona mała pudełkowa torebka z wytłaczanej skóry – „krokodyl”. Najbardziej lubię ten beret ^^.
Jak dla mnie ta torebka kompletnie nie pasuje do tego zestawienia. A jej zielony kolor zupełnie się gryzie z inną zielenią szala.
Tak swoją drogą mogę zapytać jaki jest skład szala?
Szal to 100% wełna. Tak, ja już kiedyś pisałam o tym – https://ubierajsieklasycznie.pl/gryzace-sie-zielenie/ To jest chyba jedyny kolor jaki szczerze lubię, gdy się ze sobą gryzie i nawet zaryzykowałam z książką i też umieściłam w niej tego typu schemat kolorystyczny :)
A moim subiektywnym zdaniem torebka pasuje bardzo dobrze. Zieleń jest powtórzona w pięknym żuczku broszki, więc nie jest osamotniona :-). A z szalem, czemu się gryzie? Pory roku, przechodząc jedna w drugą, np. lato w jesień, jesień w zimę pokazują w przyrodzie szeroką paletę barw . Współistnieją ze sobą różne odcienie zieleni, gdy np. jaskrawo jeszcze zielone liście opadają obok takich o barwie zgniłej, etc. Przyroda to już dawno wymyśliła, więc czemu negować? Kiedy spaceruję przez las czy park, podziwiam przyrodę, zieleń, jakoś mi się te różne odcienie zieleni nie „gryzą”. Na Mari również :-).
A z innej beczki….kiedyś czarny gryzł się z brązowym…;-)
Świetny jest ten płaszcz, ciepły? Chyba nie ma żadnego ocieplenia?
Mój uniform to wygodne botki: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSAub0c_NFdHJH0mw19VlzM7zCJn_w9HXgVZgczgnowkusX4GHWBQ
czarne legginsy z ekoskóry,
czarny/szary długaśny sweter oversize najlepiej z wielkim golfem,
oversizowy (jakby męski) czarny wełniany płaszcz za kolana, ze stójką,
„asfaltowy” komin: https://i.imgur.com/Dobzw8z.jpg
czarne, skórzane nauszniki noszone pod włosami, a jeśli pada to kaptur: https://mussfashion.com/environment/cache/images/500_500_productGfx_52415f4583aa8639725b86e88dbcf3e0.jpg
i wielka torba: https://imgadd.pakamera.net/i1/1/891/damskie-12109275_4611689891.jpg
Przede wszystkim luz i wygoda.
Ta wełna jest sama w sobie dość gruba, ale nie ma ocieplenia. Nadaje się na zimę, jeśli pod spodem będzie bluza lub sweter i choć tego nie praktykuję, to może zacznę, bo jest przyjemnie obszerny i miękki i to chyba będzie przyjemne :) Fajny uniform, charakterny!
Przepiękne buty! Pasują Ci Mario w 100%! Kojarzą mi się z zespołem Mazowsze. Pamiętam, że jeszcze 5 lat temu jak szukałam właśnie takich trzewików to były one nie do dostania w sklepach, zostawała tylko opcja lumpeksowa. Bardzo się cieszę, że wróciły do łask.
Mój uniform listopadowy to: szaro-kremowy szal, czarny płaszcz, w formie żakietu, surowo wykończony i czarne motocyklowe buty; pod spodem fioletowy wełniany golf oversize i szare, postrzępiony dżinsy o kroju mom dżins. Dodatkiem są złote koła kolczyki. Choruje ostatnio na złote duże kolczyki np. takie
https://www.instagram.com/p/Boq4yCgFycR/?hl=pl
Mój uniform:
Czarne rurki, czarne, wysokie botki za kostkę, luźny, jasny sweter z dekoltem w V, pudrowy płaszcz i gruby beżowy szal. Nic odkrywczego ale idealnie się sprawdza na szybkie, nieoficjalne wyjście. Kropką nad i w tej „nudnej” stylizacji są zazwyczaj mocne, bordowe lub śliwkowe usta – bez nich czułabym się zbyt przeźroczysta.
Mój zimowy (i na chłodniejszą jesień) uniform to płaszcz z rozkloszowanym dołem w takim nieoczywistym kolorze granatowoszarym, bordowy szal i rękawiczki, czarny beret z kocimi uszkami ;) i czarne trzewiki za kostkę. Do tego duża czarna torebka lub mały plecaczek, zależy od potrzeb.
W tym roku mam zamiar wymienić trzewiki na granatowe, a beret na bordowy i dokupić jeszcze jakąś owadzią broszkę :)
Mój zimowy uniform: grube rajstopy czarne lub grafitowe ale co najmniej 80 den, sweterkowa sukienka, do tego botki na obcasie klocku 5 cm, wełniany czarny płaszcz i jasnobeżowe dodatki (szalik i beret/czapka). Codziennie do pracy do tego noszę czerwony plecak, tak dla kontrastu :)
Ale marzy mi się kaszkiet do tego :)
Ależ ta Twoja broszka piękna! Jest jak kropka nad i. :)
Podoba mi się stylizacja, bo jest taka całkiem zwyczajna i pozwala wtopić się w tłum – być niezauważalnym. No, poza tym cudnym robalem, po którym bym poznała, że już widziałam tę osobę.
„Wtopić sie w tłum-być niezauważalnym” ? No nie wiem… i bez broszki taka zwyczajna, klasyczna i elegancka stylizacja od razu zwróciłaby moją uwagę. Szare myszki tak nie wyglądają :)
p.s. Mario uwielbiam Cię i dziękuję za to, co robisz :)
Mam półzestawy:) Góra to bluza lub zbluzowany sweter, albo miękka koszula. Dół to czarne dżinsy lub czarne, kryjące rajstopy z dzianinową spódnicą przed kolano. Powinnam zapewne kupić czarne, sztywne botki zamiast miękkich szarych, zwłaszcza, że do tego mam metaliczną kurtkę z kapturem oversize a la muminki, która jest stejtmentem sama w sobie. Z biżuterii tylko zegarek, czasem wisiorek z księżycem. Tak, zdecydowanie muszę zmienić buty. I czapkę.
Po przytyciu musiałam zmienić gardrobę, nie żebym się cieszyła z przytycia, ale coś zrzucić nie mogę, a w czymś trzeba chodzić :) Spowodowało to, że nie mam w szafie rzeczy byle jakich, czy tych nie do końca w moim stylu, itd. Mój jesienno-zimowy uniform to czarne legginy lub niebieskie jegginsy i długi, obszerny sweter lub dzianinowa sukienka, do tego czarne, ciężkie botki lub granatowe emu, jak jest zimno to gruby płaszcz misiek lub dżinsowa kurtka. Wszystko czarne, szare lub granatowe, bez wzorów, tak lubię. Z kolorów to torebka i chusta „góralska”.
PS. To jedyny blog, na jakim zdarza mi się zostawić komentarz (już drugi!;)), a co śmieszne – moda mnie w ogóle nie interesuje.
Jestem cholera zaszczycona :) <3
U mnie to będą sukienki dzianinowe, jednobarwne lub ze wzorami , ciepłe z dodatkiem wełny, pudełkowe,proste.Do tego kryjące rajstopy, botki, płaszcz z lodenu grafitowy, lub beżowy,brąz ze śliwką w zależności od nastroju ,szal, rękawiczki.
Mario czy te botki sa wygodne? Ja zwykle nie nosze obcasow na bieganie codzienne ale strasznie mi sie podobaja i mam ochote. Tylko jesli nie dam rady nosic to wyrzucone pieniadze.
Nie! Zapominam o tym, a to się okazało jakoś za trzecim włożeniem po zakupie jak dużo chodziłam tamtego dnia :( Dzisiaj już wyciągałam moje drugie sznurowane botki, z Badury, które są mega komfortowe i było super. Tak więc te pewnie założę jak im przebaczę, za jakieś dwa tygodnie :)))
Militarna dwurzędowa kurtka, brązowe wysokie sznurowane botki, zielone bojówki lub czarne spodnie. Zamszowa torba khaki. To jest żelazny zestaw który zakładam kiedy zaśpię lub po prostu nie mam ochoty kombinować, jak na przykład dziś. Zimą kiedy wieje i pada miejsce jesiennej kurteczki zajmuje karmelowa długa kurtka z kapturem, ciepła i lekka.
Daj spokój kup na bieganie co drugi dzień;) Nie wiem jak się Marii w nich biega ale ja głównie takie noszę i są bardzo wygodne:)
Mario, czasami tu zaglądam. Ostatnio jak zaglądnęłam to był wpis o płaszczach. Dobrego w składzie(wełna) i nie o pudełkowym fasonie szukam już od zeszłego sezonu. Weszłam na poleconą przez Ciebie stronę – Pro-be i tak mi się spodobały , że pojechałam do Starogardu Gdańskiego, gdzie je szyją( mam niedaleko). Te płaszcze są lepsze niż w rzeczywistości! I można zamówić co do centymetra na swoją figurę. Zamówiłam więc model Pati bleck , ty masz Model Maya- jednak mnie tak nie pasowalł jak tobie. Pati zaś bardzo wyszczupla i ma pidpinkę z wełny, więc na siarczyste mrozy.
A ramoneska zimą jak najbardziej. Teraz są z podpinką ze sztucznego futerka, kupiłam w Zara i bardzo się sprawdza- jest ciepło i …… tak luzacko
Cześć
Twoje zatoki będą Cię nienawidzić za brak czapki. ;)
Co do zastawu, to mój jest podobny, choć w moim jest ciepła sukienka i czarne grube rajstopy. Ale bądźmy szczerzy – akurat do czarnych grubych rajstop mamy taki sam sentyment :)
Pozdrawiam,
Kasia
Mario, bardzo podoba mi się Twój uniform (wygląda na elegancki ale zarazem wygodny) – wyglądasz świetnie. Mój obecny jesienny uniform to: dopasowany wciągany sweter (najczesciej szary, ewentualnie czarny albo wiśniowy), niebieskie dżinsowe rurki oraz czarne motocyklowe botki do tego albo wiśniowy bezrękawnik z kapturem, albo szary płaszcz przed kolano. Torba w zależności od tego ile muszę w nią zmieścić: duże szara albo mała w odcieniu jasnego zgaszonego różu. Jeśli chodzi o makijaż to krem bb oraz podkreślone brwi i rzęsy. Oraz coś co wybieram zawsze rano tuż przed wyjściem z domu – kolczyki :) Tak więc w tym sezonie królują u mnie wygoda i funkcjonalność – totalny casual ;)
Instynktowny zestaw to u mnie, np. to, co mam na sobie dzisiaj – czarne spodnie (często są to też dżinsy), czarne botki, koszula, sweter (najczęściej w serek) i zegarek. Ale do ołówkowej spódnicy i krytych rajstop też bardzo chętnie noszę taką samą górę.
Podoba mi się kolor Twojej szminki. Pięknie Ci w niej. I żuczek jest uroczy.
A u mnie ciepłe rajstopy, rozkloszowana spódnica, gładki golf. W uszy perełki, włosy upięte na karku. Długi płaszcz, beret, wielka ażurowa chusta z babciną broszką. Botki do kostki. Wszystko w brązach, granatach, beżach i brudnych różach. Przytulnie, miękko, trochę retro – taki mam nastrój na zimę.
Cała kreacja jest po prostu przecudna :-) Uniwersalny płaszcz wygląda na Tobie świetnie, a szalik tylko dodaje urozmaicenia wraz z tą zieloną torebeczką :-) Wszystko przepięknie się łączy kolorystycznie w stylu odzieży damskiej zoio z tą cudną broszką – chrabąszczem :-) Jednak rzeczywiście diabeł potrafi tkwić w szczegółach!
wełniane rajstopy, podkoszulek też wełniany,prosta sukienka kolor ciemny, niestety kurtka (poluję na idealny mój płaszcz… też wełniany), mój nowy nabyte wełniany szalik kolor morska zieleń, czarne skórzane buty na platformie, skórzane rękawiczki kolor brąz i taka sama torebka. I tak codziennie. Tylko sukienki zmieniam. Krótko mówiąc cała ja, tylko płaszcza brakuje i czarnej torebki