Czy myśląc o swoim stylu, odwołałaś się kiedykolwiek do ulubionego filmu lub serialu? Czy zdarzyło Ci się zachwycić stylem jakiejś postaci filmowej lub serialowej? A może kiedyś powiedziałaś coś w rodzaju: chciałabym wyglądać jak … (tu wstaw imię i nazwisko aktorki) z filmu… (tu wstaw tytuł filmu lub serialu).

Jeżeli na którekolwiek z tych pytań odpowiedziałaś TAK, czytaj dalej. Jeśli nigdy nie zdarzyło Ci się docenić jakiegoś stylu filmowej postaci albo chociaż zadumać się chwilkę nad nim, to nie wiem… To dziwne. To by znaczyło, że chyba nie oglądałaś żadnego filmu??? W każdym razie nie masz po co czytać tego wpisu, bo będzie on dla Ciebie totalną abstrakcją, żeby nawet nie napisać „głupotą”.

Dlaczego postaci filmowe są tak inspirujące? Co jest takiego w stylu, wykreowanym sztucznie na potrzeby danego filmu, że potrafi na wiele lat wryć się w naszej pamięci? Pamiętam jak ogromne wrażenie zrobił na mnie w moich nastoletnich latach, styl wampirów z filmu Blade. Jak wiele razy oglądałam ten film tylko po to, żeby się poprzyglądać temu, jak były ubrane wampiry 🙂

No cóż, ja się nad tym bardzo długo zastanawiałam i doszłam do wniosku, że są trzy cechy, które decydują o tym, że styl postaci filmowych jest tak wyrazisty, zapamiętywalny i wreszcie inspirujący. I że my – zwykłe, niefikcyjne, nudne osoby, mogłybyśmy również nabrać tej wyrazistości i „fajności” stylu, gdybyśmy się tymi cechami kierowały w naszych wyborach.

Bezkompromisowość

W kostiumie filmowym nie ma miejsca na: może, a gdyby tak, trochę, mniej więcej. Nie ma, bo trzeba iść na całość. Jest jakaś myśl przewodnia, dana postać ma określony charakter, a inni odbierają ją w określony sposób, więc trzeba to pokazać również stylem tej postaci. To wcale nie oznacza, że kostium nie może być mdły, bez wyrazu i niekrzykliwy. Wręcz przeciwnie. Taki kostium zostanie dobrany do postaci nierzucającej się w oczy, z której zdaniem nikt się nie liczy. No dobrze, to było duże uproszczenie, ale doskonale wiecie, że chodzi o to, by nie było rozdźwięku między osobowością, a stylem (jeśli jest taki rozdźwięk to prawdopodobnie też coś ma symbolizować).

Co więcej, trzeba tak umiejętnie dobrać ubranie do postaci, by widz mógł sobie bez trudu wyobrazić to, czego nie ma na ekranie i snuć w swojej głowie wizje: jak wyglądałaby Vesper Lynd w sukni ślubnej, gdyby doszło do ślubu z Bondem. Przecież wiadomo, że nie wybrała sukni bezy, prawda?

Monica Bellucci w filmie Malena (źródło zdjęcia)

Konsekwencja, powtarzalność, oczywistość

Te trzy cechy zlewają się w jedną. Styl postaci filmowych jest konsekwentny, powtarzalny i oczywisty do tego stopnia, że najbardziej radykalny odłam tych postaci, mianowicie te z kreskówek, zawsze mają taki sam strój. Ubranie jest jakby przedłużeniem charakteru danej postaci, integralną jej częścią.

Jakiekolwiek zaburzenie stylu, który zdążył się już ugruntować w głowie widza, jest oznaką, że coś się w życiu danej osoby zmienia – coś zrozumiała, ma odmienne zdanie niż dotychczas, otoczenie wpłynęło na jej pojmowanie pewnych kwestii itd.

Najwyrazistszym przykładem takich zmian stylu są wszelkie transformacje w filmach na zasadzie: z brzydkiego kaczątka zmieniam się w pięknego łabędzia. Anne Hathaway w „Diabeł ubiera się u Prady” zmieniła styl, bo dostała pracę związaną z branżą modową, a nie ot tak sobie, bo kostiumograf uznał, że może ubierać się raz tak, raz tak.

To nas uczy tego, jak ogromną rolę ma wypracowywanie sobie standardów. Nasze standardy nas definiują, sprawiają, że trzymamy nasz osobisty poziom, który dla nas po czasie staje się oczywistością, a który w oczach innych może stanowić o naszej wyjątkowości. [Mój tekst o wyznaczaniu standardów jest tutaj]. Styl ma być „nudny”, by w tej nudzie inni obserwowali nas i kiwali z podziwem głową: ta to ma swój styl.

Prostota przekazu

Einstein powiedział: „Jeśli nie potrafisz wytłumaczyć czegoś w prosty sposób, to znaczy, że tak naprawdę tego nie rozumiesz”. Można to z powodzeniem przełożyć na styl postaci filmowych. On musi być na tyle mocny i dobitny, by mógł być zrozumiany przez każdego. Tutaj nie ma miejsca na niedopowiedzenia, widz ma w mig pojąć, co dana postać sobą reprezentuje.

Postaci filmowe ubierają się dla widzów, a raczej są ubierane dla widzów. Monica Bellucci w filmie Malena ma być erotycznym marzeniem mężczyzn i chłopców, symbolem kobiecości, zakazanym owocem, więc siłą rzeczy nie można kostiumem zaburzać tego przekazu i na przykład przyodziać aktorki w spodnie i obciąć jej bardzo krótko włosów.

My, w przeciwieństwie do postaci, ubieramy się głównie dla siebie, a reakcja innych na nasz styl jest mniej ważna od naszego samopoczucia. Nieprzejmowanie się tym, co inni sądzą o naszym stylu jest oczywiście flagowym założeniem każdego, kto promuje pozytywny stosunek do ciała i samoakceptację, jednakże wyrazistość stylu odczytujemy w oczach patrzącego. Jakkolwiek brutalnie to brzmi: umiejętność przedstawienia naszej wizji stylu ma wyższość nad samą tylko dobrą intencją. Intencja to zamysł stylu, a nam rozchodzi się o to, żeby styl był zauważony, odebrany po naszej myśli i zapisany w pamięci tego, kto obserwuje.

Czekam na Wasze przemyślenia dotyczące stylu filmowych postaci. Czy macie jakieś wspomnienia dotyczące wyrazistych postaci, które ciągną się za Wami przez lata, tak jak za mną te wampiry? Czy zwracacie uwagę na to jak wyglądają postaci w filmie? A może macie takie filmy, które są beznadziejne, jednak odświeżacie je sobie często właśnie przez fajne kostiumy?