Witajcie. Trzy ważne ogłoszenia.

  1. Od teraz wpisy na blogu 3 x w tygodniu: zapraszam w poniedziałki, środy i piątki.
    .
  2. Skończyłam pierwszego e-booka – ćwiczenia, które warto wykorzystać w pracy nad stylem. Premiera już bardzo niedługo.
    .
  3. Reaktywuję cykl „Szafa od podstaw”, który mówi o podejściach do pracy nad stylem. Wszystkie wpisy z tej poradnikowej serii, znajdziecie tutaj. Dużo metod na to, jak zabrać się za swój styl, dzisiaj kolejna metoda.

Zima. Miałam dość luźny dzień, robiłam coś w kuchni, byłam zadowolona i zrelaksowana. Gdzieś w tle leciał jakiś konkurs skoków narciarskich, chyba akurat była przerwa między pierwszą, a drugą serią, w studio rozmawiali eksperci. „Kątem ucha” usłyszałam, że w jakimś kraju, chyba skandynawskim, młodzi skoczkowie są oceniani za skoki w bardzo szczegółowy sposób. Nie dostają ogólnej oceny za skok, tylko każdy skok jest rozbijany na czynniki pierwsze i dostaje się oceny za poszczególne składowe. Można mieć piątkę za wybicie się z progu, ale już zachowanie w locie to kompletnie inna bajka i inna ocena, lądowanie ocenia się inaczej, zachowanie na rozbiegu to kolejna ocena itp. itd. W każdym razie nie ma jednej oceny za skok, jeden skok to kilka ocen. Dzięki temu systemowi młodziki wiedzą w czym są najlepsi, a nad czym potrzebują ćwiczyć.

Kotłowało mi się to w głowie kilka dni i zobaczyłam tu ogromny potencjał do wykorzystania tego systemu oceniania skoczków w pracy nad własnym stylem. Doszłam jednak do wniosku, że styl jest na tyle indywidualną i wynikającą z naszego gustu formą ekspresji, że musi być oparty wyłącznie na pozytywach. Że wtedy będzie dobry i satysfakcjonujący, kiedy będzie wynikał z potrzeby serca i pasji, a nie z doszukiwania się w sobie słabości. Stąd też metodę, którą tu przedstawię, nazwałam Pozytywnym Budowaniem Stylu. Przedstawiam schemat działania.

Pozytywne Budowanie Stylu

  1. Określasz w czym jesteś najmocniejsza, jeśli chodzi o styl.
  2. Trzymasz się wyłącznie swoich mocnych stron i to je eksplorujesz.
  3. Rozwijasz swoją pewność siebie przez udoskonalanie tego, w czym jesteś najlepsza.
  4. Ignorujesz swoje słabe strony.
  5.  Szukasz ikon, które mają podobne mocne strony do Twoich.

Za dużo siebie krytykujemy, za bardzo zastanawiamy się co w sobie zmienić. Ale oczywiście dzieje się tak, że rzeczy, które nam się nie podobają najłatwiej jest w sobie dostrzec i się po prostu do nich przyczepiać. Gdy tymczasem istnieje alternatywa do tego marudzenia. To wyjść na chwilę ze swojej smutnej bańki i dostrzec w sobie coś pozytywnego, coś co się nam dobrze udaje, coś w czym możemy być najbardziej sobą. Każdy, naprawdę każdy może znaleźć w swoim stylu coś dobrego. Za co siebie lubi i za co lubi swój styl.

To może być biegłość w kolorach, w łączeniu ze sobą dziwnych rzeczy, w stylizowaniu włosów, w makijażu,  w dobieraniu biżuterii, ale może to być również coś mniejszego kalibru np. uwielbienie do konkretnego wzorku lub fasonu.

To może być wielkie lub małe. Kilka przykładów na to, co możemy zobaczyć, stojąc przed lustrem:
– lubię siebie w satynowych spódnicach
– świetnie mi idzie łączenie pasteli
– umiem znakomicie dobierać sobie oprawki
– jestem mistrzynią kolorowych cieni do oczu
– potrafię wyszukiwać w second handach minimalistyczne ubrania o znakomitej jakości itd.

Tego właśnie jednego, niezależnie czy jest wielkie, czy małe, należy się czepić i to należy obrać sobie za punkt wyjścia w budowaniu stylu. I krążyć wokół tego, a potem sobie zaufać i w to po prostu wejść. Nie bać się, eksplorować i zostać mistrzem w dostrzeganiu tylko pozytywnych rzeczy w swoim stylu.

Wad nie ma, wszystko inne się nie liczy. Ważne jest tylko skupienie na tym jednym elemencie i pogłębianie go. Bierzemy ten jeden element i klonujemy go, odkrywamy codziennie na nowo lub wznosimy się z nim na wyżyny. Np. ktoś, kto uważa siebie za świetnie wyglądającego w satynowych spódnicach, może spróbować uczynić z nich swój znak rozpoznawczy, zebrać sobie kolekcję takich spódnic i za pomocą eksperymentów wyszkolić się w dobieraniu odpowiednich lub nieoczywistych gór stroju do takich spódnic.

Chodzi zawsze o bazowanie na tym, w czym czujemy się najsilniejsi. Te cechy należy rozwijać i jednocześnie nie tracić dobrego humoru na zamartwianie się tym, co nam nie wychodzi.

I ja to też mogę łatwo interpretować pod siebie. Są takie rzeczy w realizacji których nie czuję się pewnie, gdy rozmawiamy o stylu, ale nie pozwolę „żeby te minusy, przesłoniły mi plusy” :) Był taki czas, że nie wykorzystywałam wcale jednej ze swoich najlepszych cech – umiejętności dobierania kolorów i gdy wreszcie tak sobie na to popatrzyłam z góry, zrozumiałam, że ja mogę z kolorami robić wszystko i że to jest to, co przyniesie mi radość. Więc momentalnie w mojej szafie zaczęło się pojawiać więcej barw, chodzę teraz częściej do lumpeksów i szaleję sobie na tym polu i to przynosi mi prawdziwą radość <3

Gdybyś miała swój styl oprzeć na jednym zagadnieniu w którym czujesz się mistrzem, co by to było?