Witajcie. Trzy ważne ogłoszenia.
- Od teraz wpisy na blogu 3 x w tygodniu: zapraszam w poniedziałki, środy i piątki.
. - Skończyłam pierwszego e-booka – ćwiczenia, które warto wykorzystać w pracy nad stylem. Premiera już bardzo niedługo.
. - Reaktywuję cykl „Szafa od podstaw”, który mówi o podejściach do pracy nad stylem. Wszystkie wpisy z tej poradnikowej serii, znajdziecie tutaj. Dużo metod na to, jak zabrać się za swój styl, dzisiaj kolejna metoda.
Zima. Miałam dość luźny dzień, robiłam coś w kuchni, byłam zadowolona i zrelaksowana. Gdzieś w tle leciał jakiś konkurs skoków narciarskich, chyba akurat była przerwa między pierwszą, a drugą serią, w studio rozmawiali eksperci. „Kątem ucha” usłyszałam, że w jakimś kraju, chyba skandynawskim, młodzi skoczkowie są oceniani za skoki w bardzo szczegółowy sposób. Nie dostają ogólnej oceny za skok, tylko każdy skok jest rozbijany na czynniki pierwsze i dostaje się oceny za poszczególne składowe. Można mieć piątkę za wybicie się z progu, ale już zachowanie w locie to kompletnie inna bajka i inna ocena, lądowanie ocenia się inaczej, zachowanie na rozbiegu to kolejna ocena itp. itd. W każdym razie nie ma jednej oceny za skok, jeden skok to kilka ocen. Dzięki temu systemowi młodziki wiedzą w czym są najlepsi, a nad czym potrzebują ćwiczyć.
Kotłowało mi się to w głowie kilka dni i zobaczyłam tu ogromny potencjał do wykorzystania tego systemu oceniania skoczków w pracy nad własnym stylem. Doszłam jednak do wniosku, że styl jest na tyle indywidualną i wynikającą z naszego gustu formą ekspresji, że musi być oparty wyłącznie na pozytywach. Że wtedy będzie dobry i satysfakcjonujący, kiedy będzie wynikał z potrzeby serca i pasji, a nie z doszukiwania się w sobie słabości. Stąd też metodę, którą tu przedstawię, nazwałam Pozytywnym Budowaniem Stylu. Przedstawiam schemat działania.
Pozytywne Budowanie Stylu
- Określasz w czym jesteś najmocniejsza, jeśli chodzi o styl.
- Trzymasz się wyłącznie swoich mocnych stron i to je eksplorujesz.
- Rozwijasz swoją pewność siebie przez udoskonalanie tego, w czym jesteś najlepsza.
- Ignorujesz swoje słabe strony.
- Szukasz ikon, które mają podobne mocne strony do Twoich.

Za dużo siebie krytykujemy, za bardzo zastanawiamy się co w sobie zmienić. Ale oczywiście dzieje się tak, że rzeczy, które nam się nie podobają najłatwiej jest w sobie dostrzec i się po prostu do nich przyczepiać. Gdy tymczasem istnieje alternatywa do tego marudzenia. To wyjść na chwilę ze swojej smutnej bańki i dostrzec w sobie coś pozytywnego, coś co się nam dobrze udaje, coś w czym możemy być najbardziej sobą. Każdy, naprawdę każdy może znaleźć w swoim stylu coś dobrego. Za co siebie lubi i za co lubi swój styl.
To może być biegłość w kolorach, w łączeniu ze sobą dziwnych rzeczy, w stylizowaniu włosów, w makijażu, w dobieraniu biżuterii, ale może to być również coś mniejszego kalibru np. uwielbienie do konkretnego wzorku lub fasonu.
To może być wielkie lub małe. Kilka przykładów na to, co możemy zobaczyć, stojąc przed lustrem:
– lubię siebie w satynowych spódnicach
– świetnie mi idzie łączenie pasteli
– umiem znakomicie dobierać sobie oprawki
– jestem mistrzynią kolorowych cieni do oczu
– potrafię wyszukiwać w second handach minimalistyczne ubrania o znakomitej jakości itd.
Tego właśnie jednego, niezależnie czy jest wielkie, czy małe, należy się czepić i to należy obrać sobie za punkt wyjścia w budowaniu stylu. I krążyć wokół tego, a potem sobie zaufać i w to po prostu wejść. Nie bać się, eksplorować i zostać mistrzem w dostrzeganiu tylko pozytywnych rzeczy w swoim stylu.
Wad nie ma, wszystko inne się nie liczy. Ważne jest tylko skupienie na tym jednym elemencie i pogłębianie go. Bierzemy ten jeden element i klonujemy go, odkrywamy codziennie na nowo lub wznosimy się z nim na wyżyny. Np. ktoś, kto uważa siebie za świetnie wyglądającego w satynowych spódnicach, może spróbować uczynić z nich swój znak rozpoznawczy, zebrać sobie kolekcję takich spódnic i za pomocą eksperymentów wyszkolić się w dobieraniu odpowiednich lub nieoczywistych gór stroju do takich spódnic.
Chodzi zawsze o bazowanie na tym, w czym czujemy się najsilniejsi. Te cechy należy rozwijać i jednocześnie nie tracić dobrego humoru na zamartwianie się tym, co nam nie wychodzi.
I ja to też mogę łatwo interpretować pod siebie. Są takie rzeczy w realizacji których nie czuję się pewnie, gdy rozmawiamy o stylu, ale nie pozwolę „żeby te minusy, przesłoniły mi plusy” :) Był taki czas, że nie wykorzystywałam wcale jednej ze swoich najlepszych cech – umiejętności dobierania kolorów i gdy wreszcie tak sobie na to popatrzyłam z góry, zrozumiałam, że ja mogę z kolorami robić wszystko i że to jest to, co przyniesie mi radość. Więc momentalnie w mojej szafie zaczęło się pojawiać więcej barw, chodzę teraz częściej do lumpeksów i szaleję sobie na tym polu i to przynosi mi prawdziwą radość <3
Gdybyś miała swój styl oprzeć na jednym zagadnieniu w którym czujesz się mistrzem, co by to było?
Ja wskażę, Mario, jeszcze jedną Twoją umiejętność tworzenia niesamowitych kolaży, z których emanuje niezwykła, inspirująca energia. Nie wiem, jak to robisz, ale one mają swój specyficzny klimat.
Jakbym miała zastanowić się nad swoimi zaletami, to wyszłyby mi następujące rzeczy:
– dobieranie biżuterii do ubioru w taki sposób, że to ona tworzy określony styl i klimat stroju;
– łączenie kolorów;
– makijaż.
Dziękuję! Każda z wymienionych zalet byłaby znakomitą podstawą do budowania stylu. Zresztą na pewno w Twoim przypadku tak po prostu jest :)
U mnie to będzie umiejętność wynajdywania pięknych sukienek. Zapomniałam o tym i dużo rzadziej chodzę w sukienkach. Kiedyś to był mój znak rozpoznawczy. Wrócę do tego.
Myślę że to super, coś sobie takiego o sobie przypomnieć i pójść w to, taki powrót do źródeł.
Dziękuję, myślę, że to mocna podstawa!
Bardzo się cieszę na więcej wpisów!
Dodałam bym też, że warto też wiedzę o swoich mocnych stornach czerpać z komplementów, Ostatnio mama mi powiedziała, że bardzo jej się podoba, że pomimo tego, że do codziennych stylizacji używam brokatowych cieni to nigdy wygląda to ciężko, a zawsze dziewczęco i lekko. A sama z siebie doszłam do wniosku, że dobrze mi idzie wynajdywanie i potem noszenie kwiecistych sukienek z głębokim dekoltem.
Zdecydowanie komplementy mogą być super rozwiązaniem dla osób, które tak trochę nie potrafią samych siebie czytać albo które nawet nie zauważają pewnych rzeczy, takie one są dla nich oczywiste.
Dokładnie tak! Od lat się dziwię, że wszystkie stylistki/styliści, poradniki modowe, itd. skupiają się na kamuflowaniu niedoskonałości zamiast na podkreślaniu ATUTÓW! A każda z nas je ma, więc warto się na tym skupiać.:)
Gdybym miała wybrać moje mocne strony (te zewnętrzne rzecz jasna;) to byłoby:
– jestem królową sukienek, ale równie świetnie (a bawet bardziej nowocześnie) wyglądam w spodniach;
– kocham wyraziste kolory z wzajemnością;
– mam gęste, zdrowe i zadbane włosy;
– super cera;
– mój znak firmowy to czerwone usta i paznokcie.
Pozdrawiam
I uśmiech, choć pewnie można to podciągnąć pod czerwone usta <3
Aaaaaa, no tak! Przecież ja się szczerzę od dziecka, jak do sera;))))
Mario, jeszcze nie przeczytalam, ale już Ci dziekuję, ze wrociłaś
Ja rowniez ciesze sie z reaktywacji bloga :) Mysle,ze moja mocna stroną jest wyszukiwanie uzywanych,kaszmirowych swetrow,czyli jakosc za niskie kwoty. Dobieranie pasujacych do mnie kolorow. Ubrania bez wszelakich napisow,firmowych i niefirmowych. No i buty :) musza byc zawsze dobrej jakosci i nadawac tego czegoś zwanego pazurem czy smaczkiem.
A czy taką mocną stroną może być to,że umiem się ubrać ekstrawagancko i dostaje wtedy więcej komplementów niż w strojach klasycznych? Dodałabym też, krótkie fryzury i dobrze dobrane okulary.
No to jest wręcz idealny punkt zaczepienia, jeśli to jest to, co lubisz najbardziej i co czujesz!
Ja buty kupuję w sklepie stacjonarnym, muszę przymierzyc. Mam sklep z butami marek m.in. hispanitas (mam sandały i baleriny), hogl-czółenka, wonders.
https://stronakobiet.pl/modne-sandaly-damskie-na-lato-na-platformie-lub-koturnie/ar/c15-16395223
W tym roku kupiłam sobie sandały na koturnie :) Jestem z nich zadowolona ;)
Pierwsze co mi przyszło do głowy to buty. Uwielbiam buty, wybieram je z łatwością i nigdy nie ma z nimi wtopy.
Drugie to kolory. Mam kilka ulubionych i wybieram ubrania w tych kolorach.
Jednak te dwie rzeczy wydają mi się takie banalne i nie bardzo wiem, jak wokół nich mógłby się kręcić mój styl, więc zastanowiłam się , co jeszcze. I jest to wybieranie nieoczywistych krojów. Rzeczy, które na wieszaku, albo na stronie internetowej wyglądają nieefektownie. Jak komuś pokazuję, to wszyscy się krzywią, a potem jak to noszę, to zbieram komplementy.
Nie mam mocnych stron. Nie wychodzi mi nic z tego typu rzeczy. Serio.
A może wpis z dzisiaj o tożsamości by Ci pomógł? Jeśli nic takiego nie widzisz, może postaraj się siebie jakby od nowa wymyślić!
Jestem mistrzynią jedwabnych apaszek (w szalonych kolorach) i łączenia różnych faktur, głównie skóry z innymi rzeczami. Będąc blondynką potrafię nosić róż i nie wyglądać jak Elle Woods ;)
U mnie to są wzory. Jeśli patrzysz na sukienkę i myślisz „piękna, ale ja bym się nie odważyła”, to znaczy, że będzie moja :) Zawsze jeden element stroju robi u mnie całą robotę, reszta może być zupełnie neutralna