Kiedy już myślałam, że po sukience mojego życia (jest nią Palma) nie będzie już niczego…, weszłam na stronę Warsztatu Pracy i przyjrzałam się ich nowej kolekcji. Okazało się, że Magda i Mika potrafią przebić mój ukochany wzór w palmy, co wydawało mi się niemożliwe. Ooooo, jak ja uwielbiam się tak mylić :)
Jak tylko zobaczyłam sukienki we wzór z jarzębiną, napisałam do Magdy: – Czy można zrobić wzór Jarzębina, ale w takiej formie jak sukienka Palma? – Jasne, że można!
Mam wrażenie, że nigdy nie napisałam o Warsztacie Pracy tyle, ile powinnam. Moje czytelniczki powinny wiedzieć, że są w Polsce (a dokładniej w Poznaniu) tak utalentowane osoby, które szyją na miarę, wymyślają i drukują w możliwe najbardziej ekologiczny sposób swoje wzory i starają się nie magazynować odzieży, tylko robić ją na zamówienie i pod klientkę! Myślę że super podejrzeć sobie wszystko, co jest w ich sklepie internetowym, ale kluczem jest tu kontakt z dziewczynami – Magdą i Dominiką, które są bardzo konkretne, ale też otwarte na kobiece potrzeby.
Ja się Palmą nie mogę do tej pory nacieszyć, zawsze kiedy wkładam tę sukienkę czuję się po prostu wyjątkowo, a teraz mam jeszcze do tego drugą opcję (no tak po prawdzie to trzecią, bo jest jeszcze Palma spódnica).
Sukienka Warsztat Pracy
wzór Jarzębina na formie sukienki Palma :)
Torebka Przywara Strzałka
Pierścionek Rett Frem
Buty Fiore di Lucia Milano
Grube rajstopy, sznurowane botki, Jarzębina, a na to gruby czarny płaszcz – tak będzie wyglądać większość moich jesiennych i zimowych dni.
Skoro już w odniesieniu do sukienki Palmy użyłam słów: sukienka mojego życia, to powiedzcie czy macie takie jedno ubranie, które może być określone jako „ubranie Waszego życia”?
Obecnie jest nią czarna sukienka do łydki z „v” z przodu i z tylu. No słowo daję, że mogłabym z nią wszędzie i zawsze :)
Zapewne da się również założyć pod nią cienki golf – moje ulubione rozwiązanie zawsze i wszędzie :)
Mario, przepięknie Ci z tym uśmiechem, pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki Jola :)
Omg, wygladasz doskonale! Wow, az mnie zatkalo, co za klimat:) czuje sie zainspirowana a to rzadko mi sie zdarza
Piękna sukienka i cała stylizacja.
Tak, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że mam dwie sukienki mojego życia. Jedna jest granatowa w drobne kwiatki, z rękawem do łokcia. Lekka, zwiewna, na sezon wiosenny i wczesną jesień. Druga to piękny granat z nutą fioletu, ma długi rękaw i ozdobną kokardę po lewej stronie kołnierza. Królowa jesieni i zimy, nie waham się w niej iść do opery, czy teatru.
Dzięki Ada, aż dwie takie sukienki, takie na 100% w Twoim stylu to skarb. Ja nad swoją Palmą tak się rozczulam, że wygląda dokładnie tak samo jak w dniu zakupu, musi być wieczna :)
Mega wyglądasz! Super buty, super sukienka, super torebka :)
Bardzo zadowolona z sukienki i torebki :)
Wygłoszę niepoularną opinię, ale wyglądasz lepiej niz w sukience w palmy!
Sznurowane buty na obcasie bardzo dobrze Ci służą.
Ubranie mojego życia to czarna przylegąjąca, ale nie obcisła bluzka z krótkim rękawem i z koronkowym wykończeniem, którą mam od ponad sześciu lat i wydaje mi się elementem mojego wiosenno-letniego unformu.
Chciałabym z bluzek koronkowych uczynić swój znak rozpoznawczy. Na razie mam 4, dwie czarne, jedną czerwoną i jedną zieloną, i chciałabym mieć ich znacznie więcej!
Małgosia, bez żartów, do Palmy nie można porównywać :)))) Jeśli masz 4 takie bluzki i często je nosisz, to na pewno osiągnęłaś już swój cel!
Piękna sukienka! i cudownie w niej wyglądasz!
Palma też cudna..ale jej cena mnie troche przybija;) szkoda, ze nie masz dla nas jakiegoś rabatu…
W moim przypadku zdecydowanie cena się „zwróciła”. Tyle razy ją założyłam i jest w takim stanie, że tańsze sukienki mogą się schować. I żadnej innej nie chciało mi się tyle razy powtarzać.
Dziekuje! Przekonalas mnie;)
Mnie też podoba się bardziej niż „palma”.
A gdzie kupujesz te koronki? Ja wszedzie widze tylko poliester a chcialabym tez jakas piekna bluzke dorwac :(
Świetna sukienka, bardzo Ciebie pasuje! Jesteś jedną z nielicznych osób, która podoba mi się w czerni. Po prostu „widać, słychać i czuć”, że to Twój kolor. :) Zajrzałam na ich stronę i wpadła mi w oko inna sukienka. Czekam na odpowiedź od nich, jaki rozmiar wybrać, bo bez tabel rozmiarów, to ciężko mi się zdecydować. Już nie mogę się doczekać nowej kiecki, pochwalę się nią na pewno. Uściski, Renata
Renata, to dla mnie bardzo intrygująca zagadka, co takiego wymyśliłaś. Czekam!
Rozumiem to uczucie. Od czasów Mieszka I :-) bluzka w paski i granatowe cygaretki oraz od jakiś 3 lat sukienka Aeterie – Rosa Botanica.
No pięknie! I pewnie tę sukienkę też uważasz za odpowiednią na każdą okazję <3
Piękna stylizacja, Mario. A szminka to już w ogóle sztos, bardzo Ci do twarzy w takich ciemnych kolorach.
Przyznam, że Palma chodzi za mną od jakiegoś czasu, bo świetnie wyglądasz w czarnej. Marzy mi się taki ciuch, o którym wiem, że kiedy go założę, zawojuję świat. Ale jestem stonowanym latem, więc skłaniam się ku szarej wersji (choć bardziej ciągnie mnie do mroku, ubolewam nad tym, bo ta jest jednak za jasna): warsztatpracy.pl/produkt/palma-szara-ciemna/
A jeśli chodzi o sukienki, piękne szyje też Karolina Garczyńska, bardzo polecam :)
Szara Palma piękna, nawet pamiętam, że była również różowa i też zachwycająca. Może dziewczyny mają też inne kolory z których mogłyby uszyć Palmę? Spróbuj uderzyć do nich. Serdeczne dzięki za miłe słowa, szminka z Nabla, moja ulubiona czerwień <3
Sezonowo (bo jest uszyta z grubej, mięsistej niemal aksamitnej tkaniny) jak najbardziej :-) Wiesz, jak przyszła paczka i pierwszy raz ja przymierzylam, to biegałam po domu w zachwycie nad nią, jak ośmiolatka i tak mi zostało :-)
Ja mam bluzkę swojego życia, tak wyjątkową że nigdy jej nie znalazłam w całości (różne detale tu i tam) i tęsknię już do niej tak długo że… uczę się szyć, żeby ją mieć. W kilku egzemplarzach, w kilku kolorach. Dla mnie to bluzka ultymatywna, jak będę ją miała to wszystkie inne mogą przestać istnieć :)
W sensie: masz ją w wyobraźni i kiedyś ją sama zrobisz, tak? Bo to już jest projektowanie ubrań :)
Tak, mam ją w wyobraźni. Nic bardzo skomplikowanego, łódkowy dekolt z przodu i z tyłu, rękawy nietoperze (ale krój zwykły, luźny, nie oversize) i mankiety z otworem na kciuk. I to wszystko z lyocellu lub wiskozy, w jasnym, ciepłym, stonowanym kolorze. Mam nadzieję że za rok o tej porze będę już mieć ją w rękach :>
Do tych mankietów z otworem jeszcze miałam nadzieję na znalezienie czegoś takiego w sklepach, no ale bądźmy realistkami – musisz to sama uszyć :)
Może kiedyś moda odkryje je na nowo i wtedy będę totalnie na czasie! Zwłaszcza że na pewno nie mnie jednej marzną dłonie podczas pracy przy komputerze.
Mario, wyglądasz pięknie. Potwierdzę też zdanie Renaty, że jesteś stworzona do czerni. Moje ubranie życia? Biała koszula. Nosiłam trzydzieści lat temu, noszę i dziś. Czuję się w niej doskonale i mogę iść w niej prawie wszędzie.
Sukienki życia nie mam ale mam za to płaszcz. Granatowy w stylu militarnym, prosty krój, dwa rzędy złotych guzików, pagony i 100% wełna. Jak go zakładam to czuję się jak supermenka i dodaje mi pewności siebie na tyle, że aż przyciągam wzrok :)
Wspaniale, u mnie płaszcz zimowy również jest takim power ubraniem!
Piękne zdjęcia i pięknie wyglądasz, zdecydowanie warto było zdublować palmę :)
Bardzo mi miło, ciekawe czy to będzie moja ostatnia wersja Palmy :)
Sukienka mojego życia to Skincity – Risk Made In Warsaw.
Leży na mnie jak druga skóra. Jest idealnie dopasowana. Jedno z niewielu ubrań, których nie musiałam przerabiać, dopasowywać, robić jakichkolwiek przeróbek krawieckich.
Przetańczyłam w niej wiele nocy, obejrzałam wiele spektakli teatralnych, jadłam w niej przepyszne jedzenie w wykwintnych restauracjach. Wiążą się z nią cudowne wspomnienia. To dla mnie sukienka na wyjątkowe okazje.
Czasami jednak żałuję, że nie mogę jej założyć na żadne wesele – jest czarna i jak dla mnie za bardzo wieczorowa;-)
A który to model? Myślałaś o innym kolorze albo o wyrazistych dodatkach, które pozwoliłyby Ci się w niej dobrze czuć na weselu?
Niesamowite! Warsztat Pracy jest dwie ulice ode mnie, a dzięki Twojemu wpisowi poznałam to miejsce „od środka”. Co do sukienki życia – jest nią mała czarna, dekolt w szpic, rękawy do łokcia, długość do kolana, garniturowy materiał. Do tego stopnia czuję się i wyglądam w niej idealnie, że na ulicy od obcych ludzi zbieram komplementy :)
Joasiu, chodzi Ci o ten wpis czy jakiś wcześniejszy? Byłaś u nich w pracowni?
Ten wpis :) Dotąd oglądałam jedynie intrygującą witrynę. Pozdrawiam Cię serdecznie Mario :)
Przepiękna torebka :-)
Ubraniem mojego zycia jest lniana niebieska koszula z lumpeksu jakiegos francuskiego projektanta (20zl) i niesamowicie miekkie blekitne jeansy bodaj H&M z tego samego lumpeksu (30zl) – ale ze szyte na rynek skandynawski, to trwalsze niz nasze… do tego bezowa welniana marynarka z innego lumpeksu (20 zl) :D – w tym zestawieniu moge podbijac swiat!
PS. Mario – wielkie dzieki, odkrylam Ciebie dzieki Niebalagance i od czterech dni czytam Ciebie nocami i WRESZCIE poukladalas mi w glowie, zrobilam porzadek w szafie, w piwnicy w pudlach z ciuchami… a dzis zalozylam „mala czarna” na proszony obiad (ja, cale zycie tomboy i dwa razy ubrana sukienka – na komunie i na wlasny slub….) – bo dzieki Tobie mialam na to ochote!!! DZIEKUJE :)
Bardzo dziękuję! Muszę powiedzieć, że ja kilka dni temu poświęciłam jeden wieczór na uporządkowanie szafy i od tego czasu mam istną błogość i spokój ducha. Można dużo mówić o artystycznym chaosie i wychwalać niezorganizowanie, ale jednak nic nie dorówna poukładanej głowie i szafie :)
Bardzo ładny ten wzór jarzębinowy – az żałuję, że fason i kolor Twojej sukienki to nie moja bajka…
Moją sukienką życia jest taka całkowicie prosta: futeralik tuż za kolano, dekolt okrągły, krótkie rekawy. Właściwie nic, ale piękny materiał żakardowy (a więc wzór tkany, nie drukowany), ciemnogranatowy w gęsto ułożone, stylizowane kwiaty – róże, chryzantemy i jakieś drobne na gałazkach, jakby kwiatki wiśni. Trochę burgunda, sporo jasnego różu, srebrzystej szarości, a zamiast zieleni – listki w kolorze „burzowego” blękitu. Charakter wzoru zdecydowanie orientalny, może Chiny, może Japonia. Materiał jest dość gruby, więc sukienka nie nadaje się na upały, ale poza tym – idealna, również w chłodne dni, pod gladki, ciemnogranatowy żakiet.
Jak ładnie o niej opowiadasz, widać że Twoja :)
Spodnie z wełny Margaret Howell. Moja ulubiona marka. Najchętniej wykupiłabym cały sklep. Świetna jakość, jedyny minus to ceny.
Oj tak, i piękna stylistyka…
Pięknie wyglądasz w takim zestawie!
Myślę, że mogłabym się pokusić o nazwanie „ubraniem mojego życia” bawełnianą bluzkę w biało-granatowe paski. Jest idealnie dopasowana do mojej sylwetki, niezniszczona pomimo 4 lat noszenia i totalnie „moja”. I jest ulubioną secondhandową perełką :)
Super! Na pewno otoczenie kojarzy Cię z paseczkami :)
Mario
Przykro mi
Ale wyglądasz jak młoda stara
Mimo wszystko dziękuję za komentarz :)
Mój wczesniejszy komentarz wkleił się w innym miejscu niż planowałam. Ja chyba nie mam ubrania życia. Wraz z wiekiem, zmianami figury mój styl się zmienia. Gdybym miała jednak wybrać jedną rzecz byłaby to czerwona , dzianinowe sukienka. Przetanczylam w niej dwa wesela, byłam na ślubach zakonnych, nosiłam też bez dużych okazji. Była bardzo uniersalna: góra prosta, czyli dekolt łódka, rękaw do łokcia, dół mocno rozkloszowany, przed kolano. Dzianina mięsista, zwarta, nie było w niej nic wloczkowego. Szkoda, że po zmianie rozmiaru jest za mała.
Ale nadal wisi w szafie. Może kiedyś…
To jedyna rzecz w czerwieni w Twojej szafie, a może uznajesz ją za swój kolor?
To zdecydowanie mój kolor, mam czerwony golf, sweter, kurtkę, torebkę, 2 spódnice, t-shirty. A do tego dochodza jeszcze ubrania bordowe :)
Sukienka i cała stylizacja jest piękna, szkoda, że nie ma takiego fasonu jak twój w sprzedaży, bo ten fason co jest w sklepie mi się nie podoba… a możesz napisać co to za pomadka? Piękny kolor niby czerwień, ale ciemny róż :)
Hej Monika, do dziewczyn można zadzwonić albo napisać i pewnie zrobiłyby bez problemu jakikolwiek wzór na jakiejkolwiek formie sukienki :) Dziękuję za miłe słowa, to Nabla Diva Crime, odcień Alter Ego.
Mario, jak ten wzór i kolor Ci pasuje! I do tego te usta i dodatki… no po prostu cała Ty:) Jestem zachwycona pomimo, że taka ciemność to totalnie nie moja bajka. Z pewnością z podziwem oglądałabym się za Tobą na ulicy.
Zazdroszczę ciemnym i zdecydowanym typom urody tego, że czerni mają pod dostatkiem w sklepach i prawie zawsze będą w tym wyglądać dobrze – ja jako blond SJ muszę szukać beżów, ale tylko tych w odpowiednich odcieniach, ponieważ zbyt chłodny beż robi ze mnie chorą ;) Dlatego nie znalazłam jeszcze mojego „ubrania życia”, gdyż takie muszę sobie uszyć na miarę; wśród tego co jest dostępne w sklepach zawsze jest jakieś „ale”: albo zły odcień, albo krój, albo jakość materiału.
Moje ubranie życia to byłaby prosta sukienka z całorocznej wełny w ciepłym odcieniu beżu, o kroju ołówkowym albo trapezowa z wiązaniem w talii szarfą. Wtedy mogłabym swobodnie dobierać do niej rozmaite dodatki oraz nakrycia wierzchnie i by w ten sposób „ogrywać” ją na wiele, wiele okazji.
Kurczę, sukienka piękna jest! Ten wzór, widziałam wcześniej kieckę, ale dopiero teraz komentuję. To, co wywnioskowałam, to, że w czerni nie wyglądasz mrocznie, Twój uśmiech i czerwień szminki mocno przełamuje czerń :) A te botki bym kradła. :)
Jeśli chodzi o sukienkę forever… dla mnie jest to szara maxi w panterkę. Mocno dopasowana fasonem, moja pierwsza maxi w życiu. Czuję się w niej seksownie, pewnie i wiem, że mogę na niej polegać latem. Nosiłabym tylko to.
Z drugiej strony, jeśli chodzi o ubranie, to wybieram skórzaną ramoneskę. To moja zbroja, czuję się w niej, jakbym dostała jakiś bonus od życia :D Pozdrawiam :)
Hm… ciuch życia? Zdalam sobie sprawę, że mam jeszcze trochę ubrań sprzed 10, 15 lat… Nie umiem wybrac czy to sukienka z funta kupiona na ciuchach w Anglii, letnia w różowo czarne paski czy raczej na zimę taka niebieska ze wstawkami z zamszu, ta za pół mojej ówczesnej pensji. Warto było. W niczym innym sie nie czuję tak seksownie do dzis.
A za to ubraniem sezonu jest piękny plaszcz 3w1 pod ktorym szykownie mogę nosić niemowlę.
Jak na ogół nie lubię wzorów, ewentualnie paski, krata i rzuciki, tak jarzębina mnie oczarowała. Bardzo wyważony jest ten kontrast między kolorem nadruku i materiału i dzięki temu nie jest ani za bardzo komiksowo ani dla odmiany zbyt zachowawczo, tylko bardzo, bardzo klimatycznie. Przepiękna jest i jarzębina i sukienka i Ty i zestaw, w którym przechodzisz całą zimę!
U mnie ubranie życia to rzecz, której niestety już nie mam – swetromarynarka (bardziej jednak wyglądająca jak marynarka niż sweter ;) o bardzo klasycznym kroju z idealnym rewersem, idealnymi kieszeniami, długością rękawa itp. w idealnym odcieniu szarości z dzianiny sól-pieprz. Do koszuli i golfu, na wycieczki w góry i na megaoficjalne spotkania, zawsze się spisywała. Prana tylko w własnoręcznie robionym mydle z lanoliną, cerowana, chroniona przed wszelkimi molami (jak i cała moja szafa). Oj, jaka szkoda, że wełniane ubrania nie żyją wiecznie :(
Świetna! Moja sukienka życia to rozkloszowana z gorsetową górą, uszyta na miarę z zasłonkowego materiału IKEI, granatowego we wzory jak ze starego atlasu przyrodniczego. Jedyne, czego żałuję, to że nie kupiłam tego materiału na kilometry bieżące, kiedy jeszcze był w sprzedaży.
100% you :) obejrzałabym się za Tobą na ulicy!
Babcina…
bardzo ładna :) świetna długość