Kilka skojarzeń, które powinny się pojawić przy okazji rozważań o stylu preppy: amerykańskie uczelnie, elitarne sporty (np. żeglarstwo, tenis, golf), kampusy uczelnianie, uniwersyteckie biblioteki, tradycja i konserwatyzm w ubiorze.
Samo słowo preppy jest pewną wariacją na temat słowa „preparatory”, które odnosi się do kursów przygotowawczych na wyższe uczelnie w USA (mówimy tu o ośmiu uczelniach skupionych w tzw. Ivy League). Preppy nie zawsze miało pozytywny wydźwięk – miało ono raczej podkreślać snobizm ludzi aspirujących do bycia studentami tych uczelni. Ale oczywiście z czasem stało się powszechniejsze, podłapano ideę tego specyficznego uczelnianego stylu i zaczęto go naśladować, pomijając aspekt edukacji w danej szkole. Teraz preppy używa się nie tylko przy okazji mówienia o uczelniach z północnego wschodu USA, ale o uczelniach z całego świata, zwłaszcza tych, które mają jakąś tradycję mundurków, uniformów czy strojów sportowych.
Stwierdzenie, że styl preppy oznacza styl studencki nie jest prawdą. Preppy nie jest dowolne, są pewne rzeczy, które po prostu nie mieszczą się w granicach tego stylu. O wulgarności i niechlujstwie chyba nie muszę pisać, ale chodzi nawet o tak oczywiste dla casualowego stylu studentów rzeczy jak: oversize, luz, czy zacięcie boho, rockowe, jakiekolwiek kojarzone z muzyką. Preppy jest eleganckie, choć ma w sobie wyraźny sportowy sznyt. Preppy jest konserwatywne, choć mówimy o stylu pierwotnie przypisywanemu młodym ludziom. I wreszcie preppy jest elitarne, choć marki oferujące ubrania w tym stylu są już od dawna dostępne, zwłaszcza pod względem finansowym.
Bardzo stosowne jest dla mnie porównanie preppy do stylu zbuntowanych nastolatków, bo preppy to dokładne przeciwieństwo takiej ubraniowej rebelii. Ten styl jest poukładany i z całą pewnością stanowi afirmację życia, a nie jego kontestowanie.źródła zdjęć: w bibliotece (1959 r.), kolorowe zdjęcie (1970 r.), Brooke Shields na Uniwersytecie Princeton (1981 r.)
Preppy wprost wynika z aktywnego sposobu wypoczywania (wspomniane wcześniej elitarne sporty oraz wypady w gronie znajomych do krajowych kurortów), z przebywania w określonym towarzystwie przez większość czasu (pierwotnie rówieśników z wyższych sfer), z najczęściej wykonywanych czynności w kampusie (nauka, wykłady). Moda, jak w przypadku każdego stylu, i tutaj wyraża tryb życia, przystosowuje się do niego i oczywiście ułatwia funkcjonowanie. Pierwszy przykład z brzegu – kurtki marki Barbour, zwłaszcza te woskowane, są tak upodobane w stylu preppy, ponieważ są idealne do jazdy konno, polowań, łowienia ryb – wszystkiego, co uwzględnia prawdopodobieństwo deszczowej pogody. Buty żeglarskie wyróżnia nieślizgająca się podeszwa, a że żeglarstwo jest jedną ze sztandarowych aktywności młodych elit, takie buty stały się nieodłącznym elementem stylu preppy. To samo ze swetrami do tenisa, golfa czy koszulkami polo – te elementy ubioru wprost kojarzą się z danym sportem i przeniknęły już do stylu preppy w wersji codziennej, niekoniecznie sportowej. Przykłady tego typu ubrań będą oczywiście uwidocznione we wpisie o uniformach stylu preppy i pojawią się również przy przykładach konkretnych kobiet, noszących się w tym stylu.
Z jakim nastawieniem kupować rzeczy w stylu preppy? Być wybrednym, być dumnym i mocno selektywnym. Ubrania w stylu preppy nie mogą mieć dyskusyjnej jakości. Jeżeli skład materiałowy lub fason ubrania nie odpowiada nam w stu procentach, lepiej dać sobie na wstrzymanie. Preppy to sposób noszenia się ludzi, którzy nie patrzą na cenę, tylko na jakość ubrania i na jego idealne dopasowanie. Każdy zna swoje finansowe realia, zgaduję, że większości z Was, tak jak i mnie, nie byłoby stać na ogromną garderobę, wypełnioną ciuchami marek kojarzonymi z preppy i w dodatku z najwyższej półki. Ale właśnie w takich przypadkach warto obrócić to na swoją korzyść i przetłumaczyć sobie: nie stać mnie na ubranie złej jakości. Trzeba po prostu wyostrzyć w sobie zmysł łowcy i być bezwzględnym przy doborze stroju. Lepiej wydać więcej na jeden świetny sweter z kaszmiru czy wełny, niż kupować wiele akrylowych zamienników i zmagać się z ciągłymi rotacjami w szafie.Źródła zdjęć: tenis (1957 r.), pogaduchy przy rowerze (1949 r.), na rowerach (1957 r.)
Paradoksalnie, w tym stylu, który tak skupia się na jakości ubrań i sięga po marki z najwyższych półek, nie ma miejsca na ostentacyjne „świecenie” marką. Kupowanie markowych ciuchów tylko po to, by chwalić się logo jest zwyczajnym pozerstwem. To nie ma nic wspólnego z dress codem obowiązującym na uczelniach Ivy League czy funkcjonalnością ubrania, która jest priorytetowa. Ubranie czy dodatki kupuje się po to, by służyły jak najdłużej, a nie po to, by chwalić się zasobnością portfela. Więc siłą rzeczy prosta skórzana torba czy buty będą bardziej na miejscu w tym stylu, niż obkupywanie się co sezon najmodniejszymi modelami dodatków.
Preppy jest konserwatywne i to raczej sposób noszenia ubrania jest tu kluczowy – ubranie bezwzględnie musi być czyste, wyprasowane, ładnie dopasowane do sylwetki, bez szaleństw typu kolorowe rajstopy, awangardowe fryzury czy prześwitująca bielizna. Przy ograniczonym budżecie, dobrze zatem stawiać, w pierwszej kolejności, na uniwersalną oraz w miarę neutralną bazę i akcentować ją tylko elementami charakterystycznymi dla stylu, kupowanymi od czasu do czasu, takimi jak wspomniane wcześniej buty żeglarskie, koszulka polo w intensywnym kolorze czy dopasowana pikowana kamizelka.Źródła zdjęć: kadr z filmu Była sobie dziewczyna, kadr z filmu Love Story, kadr z filmu Utalentowany Pan Ripley
Jak z każdym stylem, nie trzeba go brać w całości. Można się nim inspirować w wybranych przez nas sytuacjach. Ten sposób noszenia się jest idealny podczas wypadów za miasto, wycieczek, kiedy możemy na tle całego towarzystwa wyróżniać się swoim „ogarnięciem”. Pasuje również do wyjścia do szkoły czy na uczelnię, gdzie normy ubioru są obecnie bardzo poluzowane. Jest to też super rozwiązanie dla osób, które obowiązuje w pracy luźniejszy dress code, a nie mają na swój styl pomysłu.
Wiele filmów może służyć jako źródło inspiracji stylem preppy, ale zazwyczaj taka inspiracja jest mocno przerysowana i warto nie traktować jej zbyt dosłownie. Ze swojej strony polecam ze względu na kostiumy film „Utalentowany Pan Ripley” oraz serial „Revenge” (choć to trochę dojrzalsze i elegantsze wydanie preppy). Zajrzycie też na bloga Classy Girls Wear Pearls oraz przeczytajcie wpis o preppy na blogu mrvintage.
Chętnie poczytam, gdzie widzicie jeszcze zastosowania stylu preppy, jeżeli oczywiście mówimy tylko o częściowym jego zaadaptowaniu. Czy ten styl Wam się podoba? Jakie widzicie pozytywne aspekty takiego noszenia się? Czy macie jakieś inne skojarzenia związane z tym stylem?
Uwielbiam ten styl, czasami jak gdzieś się zagłębie w internecie w takie klimaty, to mogę siedzieć i siedzieć, bez końca :) Blog Classy Girls jest magiczny :)
Mogłabyś podać linka? Byłabym wdzięczna :)
Nie podoba mi się zupełnie, ale nic dziwnego – jestem chodzącą antytezą konserwatyzmu, poukładania i dostatku. :D
Natomiast pozytywów dostrzegam kilka: zawsze wygląda się w tym wszystkim schludnie. Nie trzeba też przesadnej kreatywności, wystarczy skopiowac parę ponadczasowych rozwiązań i voila. Łatwo tu ograniczyć garderobę do paru spokojnych kolorów, jednego wzoru (kratka?) i więcej już o tym nie myśleć.
Tak wyczesany, powściągliwy styl nie mówi o nas właściwie nic (może poza tym, że jesteśmy pedantami, skoro wszystko mamy bezbłędnie odprasowane), więc nasza osobowość pozostaje enigmą. Zapewne są osoby, którym na tym zależy.
Nie do końca się zgadzam z końcówką twojej wypowiedzi – ten styl jak dla mnie może wiele powiedzieć! Choćby to, że lubi się ład i porządek, że ceni się wygodę i praktyczność, czy nawet – jak sama piszesz – że ktoś nie chce poświęcać zbyt dużo czasu na codzienne strojenie się, ale zarazem nie olewa tego jak wygląda. To jest styl, który w moim odczuciu świetnie by pasował ludziom, którzy określają siebie słowami typu „nie interesuje mnie moda, nie dbam o ciuchy”. To nie są osoby które chcą zwracać na siebie uwagę strojem, manifestować swoją odrębność czy bunt, ale mimo wszystko – ten styl dałby im większe „ogarnięcie” i schludność niż noszenie czegokolwiek. Tak przynajmniej ja to widzę ;)
Odbieram to podobnie do Ciebie makate. I też byłabym daleka od stwierdzeń, że w normalnych ubraniach chodzą nudni ludzie, bo trochę w taki sposób odczytuję poglądy Niny. Na mnie na przykład teraz o wiele większe wrażenie wywarłaby szesnastolatka ubrana w jasne jeansy, białą koszulkę polo i espadryle niż dziewczyna w glanach do rockowej koszulki, czarnych szortach i z mocnym makijażem. Obie dziewczyny szanowałabym za ich wybory i styl, ale na pewno ta „normalniejsza” byłaby w moim mniemaniu bardziej odważna :)
Mam podobnie. Zupełnie nie trafia. Wręcz mam ciarki jak to widzę, nie-takie lekkie ;-) Nie jest to spokojna klasyka kt cenię, (moim zdaniem oczywiście) ani wygoda kt cenię bardzo również, (według mnie:)) . W ogóle nie budzi u mnie żadnych pozytywnych skojarzeń. ;-) Nie wiem co to jest :-D ? Styl studenta? Brak stylu po prostu plus trochę gotówki? I udawajmy, że tak ma być gdyż szlachetność! ;-)
A tak zapytując już – Mario czy ten styl to styl bohaterki (córki)w Gilmore Girls? Tak mi się kojarzy, że podobnie..
Nie znam tego, ale jak sobie wpisuję w google to raczej nie widzę tam preppy :)
A właśnie dla mnie jest manifestacją stylu i osobowości, chociażby przez to, że jest w kontrze do wszechobecnego nadmiaru, przesytu i ozdobników. Tutaj widać przede wszystkim osobę a nie ubranie, wbrew pozorom dzisiaj trzeba mieć więcej odwagi żeby się ubierać skromnie.
Chyba uważam dość podobnie.
Kontra do wszechobecnych ozdobników jest tak silna, a sam sposób ubierania tak rzadko spotykany, że też bym preppy (na tle tego, co nosi ulica) postrzegała niemal jako awangardę. Nie, żeby mnie to skłaniało do gloryfikacji tego stylu, acz coś w tym jest, że trzeba mieć nie tylko portfel, ale i pewną dozę charyzmy, żeby zakładać tak klasyczne ubranie codziennie.
Stroje ze zdjęć są mocno przerysowane i szczególnie w wydaniu kobiecym dla mnie niestrawne, ale koszulce polo, chinosom i dobrym butom nie umiałabym powiedzieć nie ;)
Odwagi? Osoba tak ubrana wtopi się w tłum. Ani państwo dresiarstwo, ani inne tego typu zjawiska nie będą krzyczeć za nią na ulicy. Pracodawcy i mamusi tez się ten styl ogromnie spodoba, bo taki apłciowy i grzeczny. Więc jakiej odwagi? Toż to konformizm czysty, jeno w luksusowym wydaniu.
A to już chyba zależy od państwa dresiarstwa, otoczenia i mamusi ;) No, bo pracodawca faktycznie protestować tu nie ma prawa ;)
W sumie, to pamiętam, że ktoś już kiedyś napisał w komentarzach, że jak wskakuje w nieskomplikowany ciuch, to mamusia (lub koleżanka) podpowiadają z troską, że trochę makijażu i jakieś koraliki, bransoletki i kolczyki dobrze by zrobiły ;) Moja leciwa mama i nieleciwe koleżanki raczej z politowaniem by potraktowały ;) Nawet w komentarzach widzę, że większość osób też negatywnie odbiera 'prepiszonów’. Mi się wydaje, że skrajnych reakcji nie wzbudza tzw. średnia krajowa – a tak, czy styl jest bardzo rozbuchany czy szalenie skąpy w wyrazie, wymaga odwagi – choć niewątpliwie innego rodzaju.
Nie no, z ta większością to mi się rzeczywistość rozjechała, ale wiele osób nie trawi ,,sztywniactwa” preppy.
A może by tak po prostu przestać utożsamiać styl z cechami osobowości. Serio, czy naprawdę widząc człowieka pod kołnierzykiem, musimy z automatu zakładać, że mamy do czynienia z nudziarzem. Czy to takie trudne do zrozumienia, że niektórzy ludzie dążą do wyrażenia siebie strojem w 100%, ale są i tacy, którym styl służy do wykreowania wizerunku, niekoniecznie odpowiadajacego prawdzie. Ja np., zeby daleko nie szukać, mam codziennie odprasowana koszulę, co się w ogóle nie komponuje z moim charakterem „największego błazna w klasie”. W czasach licealnych dzień w dzień huczal mi w słuchawkach heavy metal, a chodziłam w najszerszych dżinsach świata i bluzach od dresu, do tego stopnia miałam w pogardzie to, co się utarło uważać za ciuchy typowe dla metalowców. I co, czy cierpię na tym? – absolutnie nie. Wręcz przeciwnie, metoda ta pozwala mi na biezaco odsiewac z towarzystwa te osoby, które lubuja się w rozdawaniu na prawo i lewo etykietek (gdybyście tak słyszaly te pelne obrzydzenia pytania znajomych metalowców z liceum: „zaczelas słuchać hip-hopu?”:>)
Jestem d*** wołowa, wetknelam komentarz w niewłaściwym miejscu :D Moje 3 grosze tycza się nie wypowiedzi Dziadovej, tylko całokształtu dyskusji „co styl mówi o osobie”
Oj jak jak bym chciała żeby polski „tłum” wyglądał w ten sposób. U nas niestety króluje bylejakość…każda część garderoby z innej bajki, a jeśli nie to żywcem skopiowane sieciówkowe manekiny.
Niesamowicie dziewczęcy styl, który jednak wymaga minuty namysłu, kiedy stoisz pod szafą ;)
No i…można wpasować go na każdą okazję-elegancja przecież nie wychodzi z mody, a z podartymi portkami-bywa różnie.
To teraz czekam na uniformy i przykłady kobiet <3 piękny styl, choć mocno wymagający.
Uwielbiam ten styl, właśnie ze względu na jego przywiązanie do „ogarniętego” wizerunku także w sytuacjach utozsamianych na ogol z ubiorem luzackim czy sportowym. Wydaje mi się też, że jest to styl, który świetnie sprawdza się na wakacjach nastawionych na zwiedzanie miast. Mając w perspektywie np. objazd po Hiszpanii, z odwiedzaniem muzeów i kościołów (taki urlop nieśmiało planuję) na pewno spakowalabym kilka koszul, spódnicę midi, pumpiaste spodnie do kolan i czerwone buty a’la żeglarskie. Konserwatyzm całości złożonej z tego typu elementów na pewno byłby na miejscu.
Super. Zwłaszcza dlatego, że ludzie na urlopach bardzo kładą nacisk na wygodę i na ich tle można wyróżniać się takim strojem.
To jeden ze sposobów ubierania się, jaki naprawdę daje przyjemność oczom :) Co ciekawe – częściej widuję mężczyzn ubranych w tym stylu.
Żałuję, że na naszych uczelniach czy choćby w liceach nie ma takich stylowych mundurków jak te szare – chodziłam do szkoły (daaawno temu), w której obowiązywały mundurki, ale były to bezkształtne bluzy, męskie koszulki polo i (o zgrozo!) jeansy… Marzyłyśmy o czymś ładniejszym…
W tym stylu najmniej przekonuje mnie jego czasochłonność – obawiam się ciągłego prasowania, „odkłaczania”, prania ręcznego etc. Nie wyobrażam sobie, jak na to znaleźć czas…
Mario, pytanie poboczne – z jakim stylem kojarzy Ci się sweter w romby? (http://www.pl.all.biz/img/pl/catalog/130912.jpeg)
po przeczytanie postu właśnie to mi przyszło do głowy, że jest to styl bardziej widoczny na męskie sylwetce i częściej widać w takim stylu facetów i po drugie że w naszych szkołach publicznych przydałoby się trochę uporządkowania, spójności, schludności i konserwatyzmu w postaci mundurków….
Wiesz, ten styl pochodzi ze srodowiska, w ktorym prasowaniem, „odkłaczaniem”, praniem ręcznym etc zajmuje sie sluzba. Ktos, kto planuje sobie preppy wdrozyc, wraz z kosztowna garderoba powinien nabyc garderobiana ;)
A sweterek w romby jest jak najbardaiej preppy. :)
przecież nie tylko w tym stylu trzeba prać, prasować,odkłaczać i prać ręcznie..
To jest sweterek w kratkę argyle, w takim spokojnie można by było grać w golfa i kojarzy się właśnie z preppy :)
Dla mnie niestety straszny, nudny i sztywniacki. O ile na młodych kobietach wygląda nawet, nawet (zwłaszcza jako szkolny mundurek), to faceci ubrani w stylu preppy kojarzą mi się ze starymi kawalerami ubieranymi przez mamusię ;)
Coś w tym jest :D
no czy ja wiem jak pomyśle o starym kawalerze ubieranym przez mamusie to mam przed oczami faceta ubranego w sweter z tureckim wzorem….
To chyba pokolenie temu, tak w okolicy Kononowicza.
Moim zdaniem jest cienka, ale istotna granica pomiedzy nowoczesnym, letnim stylem preppy, a konserwatywnym angielskim ubiorem meskim. One czasem sie nakladaja, wykorzystywac moga te same marki, ale to nie musi byc to samo.
Ten angielski styl meski bywa naprawde konserwatywny i rzeczywiscie nasuwa skojarzenia – czasem – ze starszym mezczyzna. To sa dla mnie te tweedowe marynarki, sztruksowe spodnie, obszerne woskowane kurtki, kaszkiety, dosc okreslona gama kolorow – oprocz garnatu i szarosci to khaki, brazowy, buraczkowy, ciemna zielen.
Preppy to dla mnie styl lzejszy, mlodszy, w Polsce latwiejszy moze do zastosowania wiosna, latem, wczesna jesienia. To sa jasne i zywe kolory, takze dla mezczyzn – poza klasycznym letnik trio bieli, granatu i czewieni to sa takze blekity, pastelowe zolcie i nawet roze. Dla mnie klasyk letniego meskiego stylu preppy to np. blekitne szorty do kolan, biala koszula z dobrej grubszej bawelny koniecznie z podwinietymi dlugimi rekawami, narzucony na ramiona sweter bawelniany w jasnym kolorze i wlasnie te zeglarskie buty/mokasyny. W chlodniejsze pory roku ten styl moze zblizac sie do angielskiego – dlugie spodnie khaki, koszula, granatowa marynarka. Nigdy jednak nie powinien byc az tak ciezki i konserwatywny jak stroj ksiecia Karola na polowaniu. Dla mnie faceci ubraniu w stylu preppy wygladaja swietnie i pozytywnie wyrozniaja sie na tle panow w wyciagnietych t-shirtach.
Mnie się podobają obie te odmiany preppy na mężczyznach i wcale nie mam skojarzeń z ubieraniem przez mamusię. Wydaje mi się również, że poniekąd mężczyzna ubrany w tym stylu już z zasady dba o siebie, więc również jego obycie, włosy, zarost – wszystko będzie zadbane.
Jeśli już wspomniałaś o „Revenge” i elegantszym preppy byłabym baaardzo wdzięczna za uwzględnienie jednego pana moodbordach z przykładami. Jestem zauroczona stylem Nolana Rossa z „Revenge”. Niejedna kobieta mogłaby się od niego uczyć tej nonszalancji, niewymuszonej elegancji…;) A informatycy, zwłaszcza genialni kojarzeni są raczej z niechlujnymi nerdami;)
No dobrze :)
Polecam obejrzeć serial Gossip Girl ;)
Uwielbiam!
Ale to nie był taki konserwatywny preppy. Były mini, dekolty, obcasy, kolorowe rajstopy i odważne połączenia kolorystyczne. Jednak taka właśnie wariacja na temat preppy najbardziej do mnie przemawia- można przemycić do stylu pełnego klasy i ograniczeń trochę inwencji twórczej. Zwłaszcza Blair Waldorf jest dla mnie inspirująca- jako, jeszcze chodzę do szkoły, noszę się czasem w jej stylu: opaski, koszule lub gładkie bluzki w duecie z rozkloszowaną spódniczką przed kolano/ do pół uda (jestem niska i dłuższe spódnice bez obcasów wyglądają na mnie nieciekawie). W zimie zastępuję bluzkę swetrem lub swetrem nałożonym na koszulę, do tego grube rajstopy (czasem kolorowe bądź wzorzyste!), lub cieńsze + zakolanówki (element wybitnie szkolny moim zdaniem). Często też ubieram sukienki przed kolano- rozkloszowane lub trapezowe, wzorzyste lub gładkie. Chyba najbardziej „uczniowskie” są dwie identyczne sukienki- trapezowe, z rękawkiem 3/4, przed kolano, jedna burgundowa i jedna czarna, dołączam do nich biały kołnierzyk bebe i jest uczniacko i uroczo :) Natomiast okrycia wierzchnie nie mają ani grama zastosowania w różnych wyrafinowanych sportach- żadna ze mnie sportsmenka, po cóż udawać :D najczęściej są to trencze lub czarna pelerynka, a buty- sznurowane płaskie botki, sztyblety, lub nieco bardziej eleganckie- botki na średnim słupku, z paskiem wokół kostki. Marzą mi się też oksfordki, płaskie lub na obcasie!
Mam nadzieję, że w uniformach przedstawisz też bardziej urozmaicone wersje, Mario! Nie mogę się doczekać ;)
Świetnie opisałaś swój styl! Blair to niewątpliwie ciekawa inspiracja – Gossip Girl było moją ulubiona guilty pleasure ;) ale tak jak piszesz – to jednak była duża wariacja na temat preppy, takie dodanie do niego kobiecości i właśnie lekkiego buntu. W tym wydaniu te inspiracje preppy wydają się jeszcze ciekawsze niż sam jedyny styl preppy :)
Pisałam u Ciebie jakiś czas temu, że udało mi się określić, że najbardziej podoba mi się styl girl next door. Czy myślisz Mario, że można wpleść w niego akcenty preppy? Czy widzisz tutaj pewne sprzeczności? Dodam, że jestem delikatną wiosną ;) Pozdrawiam :)
Świetny pomysł, to wyjdzie bardzo naturalnie.
Niesamowicie spodobało mi się zdjęcie „pogaduchy przy rowerach”! Ze stylu preppy ja biorę dla siebie przede wszystkim torby (choćby takie jak na kadrze z Love story), a szerzej – wygodę i praktyczność. Jak tylko zaczęłam czytać skojarzył mi się film „Utalentowany Pan Ripley” – szczególnie że kwestia stroju jest tam dość ważnym elementem całej fabuły. Podoba mi się to, co napisałaś o „afirmacji życia” – to taki styl u którego źródeł nie leży bunt, ale przyznanie się (czego niektórzy chyba się boją) że się lubi życie, że się lubi studiowanie, naukę i biblioteki ;) Podoba mi się też bardzo duża doza klasyki i taka specyficzna skromność tego stylu – nie nosimy wielkich dekoltów ani miniówek, ale jednocześnie nasze stroje niekoniecznie są nudne – preppy jednak gra kolorami.
Uważam że to bardzo fajna inspiracja dla osób które są w liceum/na studiach – szczególnie w sytuacjach które wymagają pewnego „dress codu” – typu egzamin czy święto szkoły. Jak patrzę na uczniów, którzy 1 września przemierzają miasto, to bardzo mi brakuje w strojach nastolatków takiej pośredniej wersji między nudnym galowym strojem z początku lat dziewięćdziesiątych a totalnym luzem posuniętym poza granice dobrego smaku – typu obcisła czarna mini. Takiej uczniowskiej klasy ;)
Z tą uczniowską klasą to strzał w 10! Pracuję w szkole i bardzo często moje uczennice wyglądają jakby za chwilę miały wyruszyć na imprezę sylwestrową. Tony makijażu,obcisłe spódnice (nie zawsze pasujące do figury). Trochę mi ich szkoda,bo to przecież młode dziewczyny, są ładne i świeże bez makijażu:)
To ja pozwolę sobie przytoczyć obrazek, który widziałam kiedyś w tramwaju w Gdańsku: wiosna, troje młodych ludzi ubranych na „galowo”, a przynajmniej w odpowiadających temu stylowi barwach – bo dwoje z nich było w koszulach do dżinsów… Ale ja nie o nich! Razem z tą dwójką jechało opalone dziewczę w czarnych legginsach (nie jegginsach/tregginsach, tylko w bawełnianych „opływówkach”), nad którymi widać było kawał apetycznego brzuszka, bo do legginsów miała białą koszulę… wiązaną tuż pod biustem :) Całości dopełniały czarne buty z wysoką piętą, ale bez obcasów (a la Victoria Beckham) oraz oczywiście farbowane na czarno włosy, a także makijaż i biżuteria utrzymane w stylistyce teledysku Mistera D. „Chleb”. Niewiasta ta nie miała ze sobą żadnej torebki, a gdy zadzwonił jej telefon komórkowy wyciągnęła go z owych legginsów: trzymała go bowiem zatkniętego na biodrze, między gumką w pasie a ciałem – nie wiem czy z opisu wynika o co mi chodzi :D
Doprawdy, elegancki strój na próbną maturę albo próbny egzamin zawodowy (z ich rozmowy wynikało raz jedno, raz drugie) w tym wydaniu pobił wszystko co widziałam do tamtej pory i od tego czasu oczywiście nic podobnego już nie widziałam. A Wy?
To zaiste bije wszystko :D
Ten telefon idealnie dopełnił całokształt :p Przeraża mnie to co wyprawiają nastolatki (przedział gimnazjum – szkoła średnia). Prz okazji każdego święta, kiedy w szkołach obowiązuje strój galowy mam okazję oglądać dziewczęta w stanowczo zbyt krótkich spódnicach, połączonych z 15-sto centymetrowymi szpilkami (ja nie potrafiłabym w nich ustać, one próbują chodzić!) i wulgarnym, postarzającym o , co najmniej, 10 lat makijażem. Przy nich koledzy ubrani w dżinsy i wyciągnięte na wierzch workowate koszule wyglądają jak ucieleśnienie elegancji ;p
To jest styl mojej mamy ;-)
Klasyczne fasony (oczywiście dłuższe spódnice), upodobanie w jakości (sweterek służy przez 10 lat), materiałowe spodnie w kant, kamizelki (bo cieplej), golfy i golfiki.
Powiem jej o stylu preppy to się zdziwi.
Mnie też ciągnie w tę stronę. Gdy się tak ubiorę, to czuję się bezdyskusyjnie elegancka i taka „godna”.
Jednocześnie sztywna i pozerska.
Więc następnego dnia kontestuję i idę w luz.
To nie jest styl dla mnie. Czasem mi się zdarza (choć bardzo rzadko) przypadkowo dobrać ubrania tak, że wychodzi preppy, ale gdybym miała się normalnie ubierać w tym stylu, to musiałabym bardzo długo stać przed szafą i się zastanawiać, co w sumie na siebie założyć. Chyba to przez ten sportowy sznyt. Nie znoszę koszulek polo, dla mnie istnieją zwykłe t-shirty i koszule, wszystkie formy pomiędzy ignoruję. Polo kojarzą mi się z roboczymi mundurkami pracowników stacji benzynowych lub klubów fitness. Nie lubię też sweterków na koszulach, jakoś mi to połączenie nie pasuje i źle się w nim czuję. Nie podobają mi się żeglarskie buty, elementy stroju do tenisa, nie lubię golfów i nie potrafiłabym zestawić elementów stroju do jazdy konnej. Nie potrafiłabym się tak ubrać po prostu, nie czułabym się sobą.
Swoją drogą ten styl jakoś bardzo kojarzy mi się z Kate Middleton.
Skojarzenie z brytyjskimi wyższymi sferami jest jak najbardziej trafne. Trochę inaczej preppy wyglądało na Jackie Kennedy, a trochę inaczej na Kate M., ale myślę, że to wciąż jest preppy w obydwu przypadkach.
Siedzę sobie właśnie w wełnianym czarnym golfie, wełnianym czarnym sweterku z dużą ilością guziczków, wełnianą spódnicą ciemnobrązową w kratkę i klasycznych czarnych kozakach na 5 cm dużym obcasie i hmm… :D tylko puchówka nie pasuje, ale niech mi ktoś ją zabierze przy -7C :D :D
Bardzo lubię ten styl,szczególnie latem. Uwielbiam mokasyny i koszulki polo. W jednej z sieciówek mają linią Hampton Repubic stylizowaną właśnie na styl preppy. Myślałam,że coś upoluję online na wyprzedaży,ale ceny są tam wciąż wygórowane,a stacjonarnego sklepu u mnie w mieście brak. Mario, dziewczyny,może macie jakieś linki do sklepów oferujących podobna garderobę? Szukam fajnie skrojonych chinosów i topów/sweterków w paski coś w tym stylu:http://www.kappahl.com/pl-PL/kappahl/woman/alla-damplagg/220608/. No i że4by gatunkowo były ok. Dzięki z góry!
Topy i sweterki w paski są chyba wszędzie, ale nie porównywałam składów.
Takie bluzki w paski często widuję w H&M – linia Conscious jest z ekologicznej bawełny, topy z długim rękawem w granicach 40-50zł, więc o połowę tańsze :-)
Benetton ma fajne chinosy. Jakureguluję wagę, to sobie kupię :)
Mnie także kojarzy się ten styl z Hamptons, starymi amerykańskimi rodzinami, ale i z brytyjską arystokracją. Generalnie z wyższymi sferami, ze stylem „wyssanym” z mlekiem matki/mamki, czyli tym czymś, z czym wybrańcy się rodzą i nie muszą szukać, tak jak my śmiertelniczki ;) Bardzo mi się podoba. Jest dla mnie uosobieniem klasy, choć dodaje powagi. A tej, rozumianej jako „postarzenie”, bardzo się boimy. Ale czy warto?
Bardzo lubię ten styl. Za uporządkowanie, konserwatyzm i prostotę. Wydaje mi się, że tak jak inne style, odzwierciedla osobowość ubierającej się osoby. No i oczywiście jakość za ilość jak najbardziej.
Jestem po liceum i studiach „mundurowych”. Jeśli więc chodzi o mundury to jest to w chodzeniu na codzień coś cudownego. Jedynym problemem było czy ubrać bluzkę zieloną czy czarną, z logiem szkoły oczywiście, a na studiach to, żeby mieć czystą koszulę i niepozaciągane rajstopy. Chociaż nie powiem, że czasem mundurek się przykrzył i człowiek, zwłaszcza próżna kobieta, chciał ubrać coś innego. :)
lubię ten styl i przemycam go do pracy tylko zamiast mokasyn wkładam po prostu szpilki =) przydałoby się ten styl wprowadzić do naszych polskich szkół publicznych… co myślicie o mundurkach w szkłach…???
swojego czasu specjalnie wybrałam liceum w którym nie było cienia groźby mundurków, więc to właśnie myślę ;)
kombinowanie w szkole w co się ubrać dzień w dzień rano jest cenną nauką moim zdaniem, przydaje się w późniejszym życiu :) poza tym to jest świetny czas, żeby poeksperymentować ze stylami.
Chodziłam do żeńskiego mundurkowego liceum i jestem za. Problem w tym, że elegancję i klasę trzeba mieć w sobie. Nawet mundurek można nosić niechlujnie albo z wdziękiem… A styl preppy mi się podoba, jest zgodny z moja natura chyba, mniej z portfelem :P
Kojarzy mi się ze sportową elegancją, a jest to dość uniwersalny styl, np dla młodych mam, kiedy wiele elementów stricte kobiecych czy bardzo eleganckich gwarantuje jedynie niewygodę, np wysokie buty…
Lubię mojego męża w takim wydaniu, kiedy nie musi iść akurat w garniturze, zakłada dżinsy, koszulę i marynarkę Tommy Hilfiger. Wahał się, czy ją kupić, ale moim zdaniem to najlepiej zainwestowane pieniądze z jego ostatnich zakupów :-) Gdyby jeszcze przekonał się do polo latem i mokasynów zamiast workowatych bojówek, za dużych Tshirtów i glanów…
Jestem przeciwna szkolnym mundurkom, no, chyba, że są to takie, jak w klasach mundurowych, to bym nosiła jak najbardziej ;) Mundurki odejmują młodzieży indywidualności, robią z niej szarą masą, a jest to najlepszy czas na eksperymenty, szlifowanie swojego stylu.
W gimnazjum musiałam chodzić w okropnym fartuchu z poliestrowej płachty, niebieska kamizelka z pomarańczową lamówką. Najbardziej nadawały się do zwijania w kulkę i granie nią w piłką ;)
Zauważam że najchętniej mundurki do szkół wprowadziłyby te osoby którym nie grozi już noszenie tych szkaradzieństw…..W polskiej rzeczywistości mundurki to po pierwsze sztuczny materiał, polar, poliester, pomyślcie sobie jakie to komfortowe nosić coś takiego przez cały dzień. Po drugie ohydne kolory, jakieś nietwarzowe brązy, buraczkowe bordo, nikt w tym dobrze nie wygląda. Po trzecie fasony, przeważnie mundurek w polskiej szkole to bezkształtna bluza, ew. kamizela. Ani to ładne ani praktyczne. Już nie mówiąc o tym że moim zdaniem człowiek, także młody, ma prawo do wyboru własnego stroju.
mając na myśli mundurek nie wyobrażam sobie żeby to była bezkształtna bluza o zgrozo i broń boże poliester……. nie nie nie, myślałam raczej o mundurkach na modłę angielską właśnie w stylu preppy….. a matko jeśli mundurki miałby wyglądać jak to opisałaś to broń boże…
To nie to, że one miałyby tak wyglądać, one już tak wyglądają. A raczej wyglądały, bo na szczęście mundurki obecnie nie są obowiązkowe. ( Choć kojarzę kilka szkół – państwowych, żeby nie było, gdzie nadal są i wierz mi, to gwałt na estetyce. Np. podstawówka gdzie mundurek to paskudny żółty t-shirt i do tego brązowy polar)
Nawet jeśli byłby to mundurek w stylu preppy, to i tak byłabym na nie. Raz, że mundurek odbiera indywidualność, nie pozwala na ubraniowe poszukiwania, błędy młodości. Dwa, fatalnie wyglądałabym w takim stylu. Nie ma tu miejsca dla dopasowanych spodni i spódnic, koronek, kwiatów, jedwabii.
My również uwielbiamy taki styl! :)
Widać, że dokładnie przemyślałaś ten wpis. Jakoś go nie czuję, chociaż młode osoby wyglądałby w tym hmm…awangardowo??!, a już takie 40-50 lat chyba zbyt konserwatywnie i sztywno?! Chociaż buty, które dałaś w linku, tzn. ten styl, w zeszłą wiosnę były na mojej liście zakupowej. Nie udało mi się jednak kupić dobrej jakości, w dobrej cenie i takich, które miałyby odpowiedni rozmiar. Jakoś ostatnimi czasy mam problem z rozmiarami butów…
Czekam na więcej :)
Ukoronowaniem tego stylu sa ciuchy Ralpha Laurena- skorzane oficerki, kremowe kaszmirowe spodnie, cable knits. Kiedys byl to moj styl jednak zauwazylam, ze dodaje on powagi wiec po trzydziestce wykorzystuje tylko jego elementy. Angielska „klasa wyzsza” ma podobne podejscie do nieobnoszenia sie z metkami i kupowaniem tylko dobrej jakosci, jednak maja inne podejscie do zelazka :)
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
Bardzo lubie ten styl i – ze zmiennym powodzeniem – staram sie go od jakiegos czasu wprowadzic w mojej weekendowej i wakacyjnej garderobie.Dla mnie ten styl to byl przelom w okresie kiedy weszlam w dorosle zycie. W pracy obowiazywaly mnie dosc scisle wytyczne dotyczace stroju, ale nad luzniejszymi strojami nie potrafilam zapanowac. Moj stary licealno-studencki styl nie odzwierciedlal juz tego, kim bylam, a na nowy nie mialam pomyslu.
Wtedy wlasnie odkrylam preppy na nowo (bo moja mama uwielbiala go od zawsze, nazywala stylem 'na angielski college’ i probowala mnie tak w dziecinstwie ubierac, co wzbudzalo moje protesty bo wtedy chcialam byc hippiska).
Dla mnie glowna zaleta stylu preppy sa wlasnie dosc waskie ramy, co pomoze w zakupach niezdecydowanym i gubiacym sie w nadmiarze towarow.
Wyeliminowanie tkanin i krojow, ktore tam po prostu nie pasuja eliminuje jednoczesnie spora ilosc rzeczy dostepnych w sklepach.
Wada jest na pewno fakt, ze ten styl to jest czesc wizerunku, ktory wymaga sporo pracy i dbania o siebie – ulozone wlosy, zadbane paznokcie. Nienagannosc jest wrecz w niego wpisana, co bywa meczace. Dlatego dziwia mnie komentarze, ze tak ubieraja sie osoby, ktore nie lubia spedzac za duzo czasu na strojeniu sie – moim zdaniem przeciwnie. Sprobujcie skompletowac i uzupelniac garderobe zlozona wylacznie z rzeczy dobrej jakosci (nie rujnujac budzetu), dopasowanych do sylwetki (masa czasu na zakupach, wizyty u krawca). Dbajcie o nia potem – kaszmirowy sweterek nie powedruje do pralko-suszarki, bawelniania koszula musi byc uprasowana przed zalozeniem. A wszystko po to, zeby osiagnac lekko sportowy wizerunek .. :)
Na wlasnej skorze przekonalam sie, ze ten styl – z pozoru w sumie troche nijaki, a na pewno bezpieczny – wysyla jednak dosc mocny sygnal o tym, jakimi osobami jestesmy/za jakie chcemy uchodzic.Dla niektorych bedziemy nudziarzami, sztywniakami, czy wrecz snobami, nie czarujmy sie.
Mnie to nie zniecheca :)
Chociaż ten styl jest odległy od mojej estetyki niczym inna galaktyka, to wpis ogromnie mi się podoba. Jest bardzo klimatyczny i dokładnie wiadomo o co chodzi. Także używanie tak różnorodnego słownictwa i nieunikanie „trudnych” słówek tak fajnie pasuje i podkreśla ten specyficzny uniwersytecki styl. Ciekawa jestem czy to był Twój celowy zabieg czy bardziej podświadomy … Bo zawsze używasz bardzo ładnej polszczyzny, jednak tym razem (choć może być to tylko mylne wrażenie) kontestacja, rebelia, sznyt zrobiły na mnie szczególne wrażenie :)
Może zrobiłam to podświadomie? Sama nie wiem już teraz: czy to wyszło naturalnie, czy ten styl tak mną pokierował przy pisaniu… Jest nad czym myśleć, dziękuję :)
Od pewnego czasu zastanawiałam się jak nazwać ten styl, bo nie wiedziałam pod jakim hasłem szukać inspiracji, a tu wpis w samą porę ;)
Preppy bardzo mi się podoba, szczególnie lubię go za weekendową odsłonę. Świetnie byłoby chodzić na ryby w czymś innym niż moro z demobilu, albo stara flanelowa koszula. Lato w mieście też staje się łatwiejsze, wygląda się elegancko, a nie jak w drodze na plażę.
Sama estetyka kojarzy mi się mocno ze stylem modsów z lat 60. Oczywiście modsi pozwalali sobie na więcej szaleństwa, wywodzili się też z zupełnie innego środowiska, pewnie stąd więcej luzu. Uważam, że preppy i styl modsów są stworzone dla siebie i takie połączenie mogłoby wyglądać naprawdę ciekawie :)
Kiedy myślę o tym stylu pierwsze skojarzenie Penelope Witherspoon z filmu nieoczekiwana zmiana miejsc. Typowa dziewczyna z elity ,ubierająca się w tym stylu.Świetnie to widać choćby podczas spotkania na korcie tenisowym .Nie jest to mój styl ale uważam ,że ma swój urok.Dobrze się sprawdza na spotkaniach ,które są ani oficjalne ani luźne np spotkanie z profesorem ,podczas pisania pracy magisterskiej .
Nie wiedziałam, że tak się nazywa, ale to dokładnie ten styl, w którym usiłowała mnie ubierać moja Mama i o który toczyła ze mną boje jeszcze w liceum :) Szkockie spódniczki, kaszmirowe sweterki, bluzki z kołnierzykiem. Mam mieszane uczucia, z jednej strony wszystko się we mnie przeciwko niemu buntuje. Kojarzy mi się z ludźmi do bólu ułożonymi, urodzonymi prymusami, którzy nigdy w życiu nie poszli na wagary, zawsze słuchają rodziców i są strasznie nudni. Z drugiej strony, spotkałam się z wariacją na temat tego stylu na uniwersytetach brytyjskich. Niektórzy tamtejsi studenci (wykładowcy w sumie też) byli w stanie genialnie połączyć preppy z nonszalancją. Nie wiem do końca na czym to polegało, ale widać było, że mimo „ułożonego” wyglądu, mają dystans do wszystkiego, co uosabia i w duszy gra im coś szalonego.
Styl preppy zdecydowanie nie dla mnie. Mimo, że uwielbiam elegancję, to jednak wolę tę w francuskim wydaniu. Preppy wydaje mi się zbyt sztywne, wymuskane i na pokaz. Chociaż osobom ubranym w ten sposób trudno odmówić uroku, to ja jednak czułabym się jak w pancerzu.
Mario czy możesz polecieć inne blogi w stylu http://www.classygirlswearpearls.com?
Poleciłam go, bo jest najlepszy i nie chciałam się rozdrabniać, ale wart uwagi jest jeszcze ten blog. Fajnie, że ta Pani ma pełniejszą figurę :)
Gdyby z filmu „Legalna blondynka” cz. I wyjąć główną bohaterkę, mielibyśmy idealny obraz środowiska preppy.
Mario, masz najlepszego bloga o modzie jaki widzialam. Najlepsza jest teoria przystepnie opisana, zilustrowana. Bardzo Ci dxiekuje, bo wytlumaczylas mi jaki mam typ urody, jak powinnam budowac garderobe i jak dodac akcenty. Przeczytalam od deski do deski☺
Czekam na nowe wpisy o french chic! Pozdrawiam
Bardzo się cieszę, dzięki. Może coś wykombinuję, bo rzeczywiście french chic jest tu lubiany przez większość :)
Styl zdecydowanie nie dla mnie. Lubię elegancję, ale bez sztywności. Najlepiej czuję się w strojach mających w sobie pewien rodzaj miękkości, płynności – tutaj nie ma tego w ogóle. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że nie lubię ubrań w kratę.
nie mogę się zgodzić, ten styl to właśnie zaprzeczenie sztywności, jaką mamy w klasycznej elegancji. To styl codzienny, do uprawiania sportu, na weekendowe wypady, dla tych, którzy chcą czuć się swobodnie, ale dresów nigdy nie założą.
Ten blog, którego Maria zalinkowała dość fajnie przedstawia facetów, natomiast kobiety wg. mnie wyglądają kiczowato; gdybym nie wiedziała jaka kasa się za nimi kryje, nigdy bym tego nie zgadła.
O rany, nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak styl preppy! Dziękuję za poszerzenie moich horyzontów :)
Niestety sama siebie w takich strojach nie widzę, ale za to podoba mi się, że styl preppy ceni doskonałą jakość.
pojawiają się tu golfy, spódniczki w kratę, tweed, marynarki, czyli coś co lubię. Trochę takie perły z lamusa, ale jednak perły ;)
Zupełnie odległy od mojego stylu, ale podoba mi się. Dziewczyna z bloga http://www.classygirlswearpearls.com wygląda cudownie.
Styl preppy ma przyjemne dla mnie konotacje – klasa, elita, inteligencja, oczytanie, angielskie dworki, zabytkowe auta. Magiczny świat znany tylko z filmów i książek ;)
Czekałam na ten wpis :)
Uwielbiam styl preppy za to, jak dopasowany jest do pogody i miejsca. Ubierając się w ten sposób możemy dobrze i stylowo wyglądać zarówno w upale, jak i w deszczu czy śniegu, w nadmorskim lub górskim kurorcie, na mazurach, ale i w mieście. Podoba mi się, że jest duży wybór płaskiego obuwia, oficerki, sztyblety, baletki, buty żeglarskie, sandały, wyszywane japonki, wreszcie kalosze czy beanie, oksfordki. Jest w czym wybierać. Do podpatrywania polecam serial „Bananowy doktor”, Kate Middleton, szczególnie w casualu, Jackie O, Olivię Palermo, a także… Kasię Tusk, która mocno czerpie z tego właśnie stylu. Oprócz klasycznego, istnieje jeszcze tzw. modern preppy, który dopuszcza zarówno dżinsy rurki, jak i kolorowe chinosy. Lubię też desenie, paski ,kratki, szczególnie vichy i madras, ale także te bardziej brytyjskie, dobre na jesień, no i dzianiny, swetry w warkocze :) Styl dobrze się sprawdza w niektórych zawodach, takich jak nauczyciel czy osoba łącząca pracę w biurze z wyjściami w teren, a także jako weekendowy strój dla osób, które w pracy muszą przestrzegać stylu biurowego, a chciałyby zbudować spójny wizerunek również w czasie wolnym. Uważam jednak, że wbrew pozorom preppy wymaga mocnej osobowości i pewności siebie.
Lubię styl preppy, chociaż raczej zluzowany i częściej z niego pożyczam, niż przyjmuję w całości. Bardzo podoba mi się Twoja propozycja obrania go jako styl „wakacyjny”, dokonałam w głowie szybkiej analizy tego, jak noszę się latem i rzeczywiście jest w tym sporo preppy. Już planuję kupno spódnicy podobnej do tej, którą nosi na zdjęciu Gwyneth Paltrow – mam już dwie podobne koszule wiązane pod biustem, ale nie zamierzam świecić brzuchem, więc spódnica z wysokim stanem będzie idealna. Martwi mnie tylko jedna rzecz – z tego, co obserwuję m. in. na Pintereście, preppy jest bardzo popularnym stylem w Stanach i, moim zdaniem, inspiruje zbyt wiele dziewczyn. Jest rzeczywiście swego rodzaju mundurkiem, ale chyba to zaczyna być rozumiane nieco zbyt dosłownie…
Poza typowymi mundurkami szkolnymi, nie umiem chyba odróżnić stylu preppy od gamine, dla mnie one się przenikają. Może ktoś mnie oświeci?
w stylu gamine nie ma miejsca na nudę, jest geometria, cięcie sylwetki, asymetria, kolory, łączenie elementów dziewczęcych i chłopięcych. (przynajmniej w interpretacji wg Kibbe’go, bo w internetach można różne rzeczy znaleźć pod hasłem gamine.)
preppy jest znacznie bardziej na serio, w gamine ważne jest poczucie humoru i lekkość.
Absolutnie nie moje klimaty, tym bardziej, że nie należę do osób, które bardziej cenią artystyczny nieład, manifestowanie poglądów i atrakcyjny wygląd niż porządek i konserwatywny sposób życia. Przez jakiś czas życia ubierałam się jak tomboy, więc byłam po drugiej stronie barykady :) Teraz reprezentuję zupełnie inną wrażliwość. Preppy zbytnio kojarzy mi się z szkolnym mundurkiem, a ja unikałam go jak ognia.
Jedyne, co mi się podoba w tym stylu, to stawianie na jakość i zwrócenie uwagi na materiały.
*Należę do osób, które bardziej cenią artystyczny nieład, manifestowanie poglądów poprzez atrakcyjny wygląd – sorki za podwójny komentarz, ale przez przypadek dodałam „nie”. :)
Nie lubię tego stylu. Jest dla mnie zbyt sztywny, snobistyczny i konserwatywny. Koszulka polo to jedna z rzeczy których nie trawię, w ogóle jakoś kołnierzyki mi nie leżą. I na pewno to nie jest styl dla osób, które nie chcą dużo myśleć o swoim wyglądzie, gdyż żeby wyglądać zawsze nienagannie i schludnie trzeba poświęcić dużo czasu lub/i pieniędzy. Bieganie do pralni lub pranie ręczne, prasowanie…brrr. Styl kojarzy mi się przede wszystkim z Rory Gilmore, bohaterkami Gossip Girl, Reese Witherspoon w Legalnej blondynce i Miasteczku Pleasantville.
Oj nie! Zbyt zachowawczo i snobistycznie. Prawdopodobnie moje negatywne skojarzenia so spowodowane faktem, ze jedyna osoba w moim otoczeniu, ktora nosi sie w stylu preppy to pretensjonale dziewcze z dobrego domu, ktore oddaje sie zawodowo trudnej sztuce bycia corka bogatych rodzicow (w wieku lat 36), gra w polo i stosuje cenzus majatkowy przy doborze partnerow. Okropnosc. BRRR.
Bardzo mi się podoba na kimś, ale dla siebie mogłabym wziąć może pojedyncze sweterki i mokasyny, nic więcej. Przynajmniej wyrobiłam już sobie odporność na nadmierność inspiracji! :D
tęskniłam za dłuższymi wpisami dotyczącymi stylu, bardzo się cieszę, że dzisiaj taki powstał! :)
Jako naczelny sztywniak i kujon – lubię to :) Mimo że nie chodzę tak ubrana, to bardzo mi się ten styl podoba. Miałam kilku znajomych w liceum (sami faceci), którzy tak się nosili. Pochodzili z bogatych rodzin, ale co tu dużo mówić – wyglądali świetnie. Koszulka polo + dobrze skrojone spodnie + eleganckie buty. Nie świecili logo (no dobra, krokodyl się pojawiał ;), ale jakość biła od nich z kilometra. Wyglądali jak ludzie sukcesu, a nie podlotki w t-shirtach z reklamą piwa. Nie spotkałam tak ubranych kobiet, ale to chyba wynika trochę z tego, że dziewczyny częściej skłaniają się w stronę trendów a nie swojego stylu.
Zdjęcie z dziewczyna w bibliotece skradło moje serce. Nabrałam ochotę na dopasowane spodnie do polowy łydki, a niestety wyglądam w nich jak karzeł.
Ten styl kojarzy mi się trochę z bardziej elegancką, dopracowaną wersją normcore. Czy dobrze celuję?
chyba nie, bo normcore to stawianie na zwykłe rzeczy, bez logo, marki, rzeczy ze zwykłego sklepu itp., a preppy to konkretne marki (tyle, że te marki nie świecą logo na prawo i lewo, mimo to każdy zainteresowany i tak po ciuchach rozpoznaje skąd co jest). Preppy jest bardzo snobistyczne, a to zaprzeczenie normcore.
Normcore to bardziej prezydent Obama na urlopie, a preppy to JFK na urlopie :)
Właśnie! :D
A ja polecam film Utalentowany pan Ripley nie tylko ze względu na kostiumy :)
Dziwna sprawa, nad którą się już kiedyś zastanawiałam – część elementów stylu określanego jako „preppy” jest w zasadzie identyczna z tymi ze stylu „francuskiego” – są to ubrania mocno klasyczne, ale jednak w przypadku „preppy” wszystko wygląda jakoś sztywniacko, bez polotu, poprawnie i nudnie, czego nie można powiedzieć o francuszczyźnie.
W preppy po prostu jest bardzo mało miejsca na nonszalancję :)
Ciekawe, ja odbieram french chic jako zdecydowanie bardziej elegancki, biurowy, dojrzalszy. Cygaretki i baleriny są bardziej eleganckie niż chinosy, pleciony pasek, koszulka polo. To w preppy jest miejsce na większe szaleństwo kolorów, wzorów (kratki, motywy marynarskie). Wydaje mi się, że taki odbiór wynika z zaprezentowanych tutaj zdjęć. Jeśli wejdzie się na amerykańskie blogi dziewczyn ubierających się w tym stylu, absolutnie nie można powiedzieć, że ten styl jest nudny.
Pani Mario, czy napisze Pani podobny artykuł o stylu safari? byłoby wspaniale!
Proszę Cię Ola, po imieniu :) Czy widziałaś wpisy o stylu podróżniczym, bo w zasadzie to by się tam zawierało…?
Przypomniało mi się jeszcze, że np. w Holandii taki styl ma dość negatywne konotacje – z nowobogackimi lub też lubiącymi epatować zasobnością portfela dziećmi bogatych rodziców – jednym słowem osobnikami określanymi złośliwym mianem „De Kakker” :)
Autorka tego bloga pięknie to opisuje: http://wydaczeni.blogspot.com/2013/11/de-kakker-czyli-holenderski-odpowiednik.html
Mi bardziej kojarzy się z Wielką Brytanią albo Stanami, typowym „umundurowaniem” WASP-ów.
Tak jeszcze z polskiego podwórka- dla mnie Asia ze Styledigger ma w sobie coś z tego stylu, i choć preppy jako takiego nie lubię, to przyznaję że na niej to dobrze wygląda.
Fajnie zauważyłaś, coś w tym jest na 100% :)
Mario, bardzo ciekawy post i wnikliwa analiza stylu. Podoba mi się styl preppy, a szczególnie w męskim wydaniu. Zastanawiam się, czy model David Gandy, którego styl ubierania bardzo mi się podoba, ubiera się w stylu preppy. Wydaje mi się, że w przypadku niektórych stylizacji zdecydowanie tak. Przesyłam Ci Mario link do małej retrospekcji jego stylu i jeśli możesz to napisz mi czy Twoim zdaniem to styl preppy, przynajmniej na niektórych zdjęciach:
http://janadamski.eu/2014/09/ikony-stylu-david-gandy/
Stronę Classy girls wear pearls znam (dzięki stronie Mr Vintage) i bardzo lubię. Mam wrażenie, że jej autorka dodaje do tego stylu nieco od siebie, urozmaica dodatkami, przez co nie jest on taki surowy, i tym bardziej mi się podoba. Swoją drogą zdjęcia na tej stronie stwarzają niesamowity klimat.
Dwie rzeczy doceniam w stylu preppy: zwracanie uwagi na jakość materiału, ubrania oraz nieepatowanie metkami. Jakoś wyjątkowo razi mnie „świecenie” markami. Pozdrawiam.
Oj nie, z pewnością ten pan nie ubiera się w stylu preppy. Nie widzę tego na żadnym zdjęciu.
Podoba mi się ten styl. Mam koleżankę, która czerpie z niego pełnymi garściami i tak jest z nią spójny, że wygląda świetnie. Zgadzam się z anemonek, że generalnie ten styl wymaga pewności siebie i osobowości, bez tego jest się jak taka trochę wydmuszka, kostium klasowy trzeba jeszcze wypełnić stosowną treścią. Przypomina mi się historia pewnej kobiety – bardzo żywiołowej, spontanicznej, charakternej, która w pewnym momencie zaczęła dobrowolnie kiełznać swój temperament, tak aby lepiej wpisać się w grono znajomych profesorów i śmietanki naukowej. Od tego czasu trochę zgasł blask w jej oczach i nigdy już nie powrócił. Z tym stylem jest chyba trochę jak z dobrymi manierami – ponoć najlepiej noszą się w trzecim pokoleniu. Albo ktoś to robi niemal bez wysiłku i taka jest jego druga skóra albo jest pretensjonalnie i ten kostium ogranicza i zubaża.
U mnie czasami są tylko dalekie echa, bo nieszczególnie jestem „sportowa”. Noszę kaszmirowe swetry z wełnianą marynarką i różnymi spodniami/spódnicami ale nigdy nie jest to czysty preppy bo dla mnie jest zbyt pozbawiony treści. Buty też zazwyczaj przełamują, są mocniejsze. Wynika to też z tego, że kiedyś byłam nerdem ale dzisiaj już bym tak siebie do końca nie określiła. Zdjęcie z biblioteki piękne, jest w nim tak potężny klimat, luz i bezpretensjonalność.Chciałam docenić, że podkreśliłaś jego konserwatywność i negatywny wydźwięk, wpis nabrał dzięki temu wielowymiarowości.
Mario,
nie mogę się doczekać, jak nas poinformujesz, co kupiłaś ostatnio na wyprzedaży w sklepie online h&m? Sama kupuję dużo w tym sklepie i jestem bardzo ciekawa Twojego wyboru ;)
Na jutro zrobię wpis, bo mam zdjęcia już :)
Okazuje się, że ubierałam się preppy w szkole średniej, zupełnie o tym nie wiedząc. To było około 35 lat temu…. Mama szyła mi spódniczki w kratę, które najpierw nosiło się do plisowania do jakiegoś punktu o nazwie „Praktyczna Pani”. Do tego miałam cienkie nierozpinane sweterki robione na drutach przez koleżankę mojej mamy. Oczywiście kolor z kratki powtarzał się w sweterku. Byłam jedyną taką dziewczyną w klasie, reszta chodziła w spodniach. Chłopakom się podobało, ale na zasadzie „nasza cnotliwa Kasia”. Nie wiem czy polecam :-)
A ja tak abstrahując od stylu preppy: Co zrobiłybyście z ubraniami, które są ładne i wyglądacie w nich poprawnie, ale nie super? Miałyście je na sobie tylko raz, albo nie miałyście wcale, i nie odcięłyście nawet metek. Jestem w takiej sytuacji i nie wiem co zrobić, bo moja natura skąpca ;) mówi mi, że nie mogę oddać fajnych, niezniszczonych ubrań (nawet do kosza PCK), a sprzedaż to zbyt dużo zachodu – te ubrania na pewno nie są warte więcej niż 30-40zł.
Możesz się z kimś wymienić, możesz spróbować sprzedać, skoroś skąpiec to wiesz- grosik do grosika….Jeśli chcesz się ich definitywnie pozbyć z szafy, to nie myśl ile wydałaś- te pieniądze przecież już przepadły w momencie zakupu i nigdy ich nie odzyskasz, bez względu na to czy nosisz daną rzecz czy nie.
Hmm właśnie sobie uświadomiłam, że w ten sposób (od lat) nosi się mój narzeczony…może nie jest to 100% preppy, ale widzę sporo wspólnego :) Co najlepsze on nawet nie ma pojęcia, że istnieje coś takiego jak preppy, skąd się wywodzi, ani jakie są założenia :D
80% to moj styl. Lubie Barbour i kilka innych firm. Poluje zawsze na przeceny. Plaszcze i kurtki po obnizkach sa w cenie regularnej swetrow. Swoja droga nie rozumie czasami cen swetrow i koszul, bluzek, porownujac do odziezy wierzchniej. Nie przepadam za koszulkami Polo z krutkim rekawem. W zamian wole koszule. Latem lubie koszule i szorty (bardziej eleganckie) do kolana. Spedzam duzo czasu na zewnatrz z psem i ten taki styl wbrew pozorom wygodny i nie musze przebierac sie kilka razy dziennie.
To prawda, ze ten styl to taka inwestycja, bo mam ubrania, ktore maja 1o, 5 lat, jedna kamizelka welniana ma 20 lat. Wiem, ze trudno w to uwierzyc. Moze materialy sa bardziej wytrzymale i lepszej jakosci; no i ja dbam o ubrania.
powiesz, jakie to inne firmy?
A ja bym bardzo prosila o analize stylu piosenkarki Birdy (Jasmine van de Bogaerde). Bardzo mi sie on podoba i probuje z niego czerpac ale poukladana analiza bardzo by to ulatwila:)
Odnoszę wrażenie, że bardzo dużo akcentów preppy można znaleźć w serialu Gossip Girl. Przynajmniej na początku, gdy dziewczyny tylko lekko kombinują z mundurkami. Później ich styl wygląda już bardziej „glamour” :).
Styl sam w sobie zawsze mi się podobał. Osoby noszące buty Lacoste, spodnie 7/8 i pikowane kamizelki zawsze wydawały mi się nienachalnie eleganckie, tak jak wspomniałaś – ogarnięte i … bogate :) Bo faktycznie styl preppy nie znosi ubrań marnej jakości.
Jeżeli chodzi o mój styl to jest on wciąż kompletnie niezdefiniowany. Jednego dnia mam ochotę ubrać się własnie w tylu preppy a drugiego dnia w stylu boho :( Pewnie daję sie ponieść chwilowym trendom i stylowi przypadkowo ujrzanych osób…
Post jak zwykle genialny.
Pozdrawiam :)
Mega się interesuje tym stylem od paru miesięcy. do tej pory nie znałam żadnych blogów w tym temacie, i opierałam się tylko na zdjęciach z tumblra. I czekałam na twój post na ten temat i super że powstał! Czekam na więcej ;) a blog który poleciłaś… wow! nie tylko zajrzałam, a spędziłam tam kilka godzin.
Z komentarzy można wywnioskować, że to chyba najbardziej kontrowersyjny z dotychczas omawianych stylów. Ciekawa jestem, jak sytuacja się rozwinie w miarę kolejnych postów na ten temat.
Nie pamiętam ,czy ktoś już o tym wspominał, ale zaletą preppy jest ponadczasowość, więc niebezpieczeństwo tego, że oglądając nasze zdjęcia po wielu latach będziemy płonąć ze wstydu, jest nikłe.
Uwielbiam nieskonczenie. Styl dziewczyny z poleconego bloga bardzo mi sie podoba, jednak sama wole bardziej stonowany preppy. Styl z niektorych zdjec nazwalaby glamour preppy, ale i tak to ogromna dawka inspiracji.
P.S. Przepraszam za brak znakow diakrytycznych.
Mario,
czy do tego stylu podpięłabyś kraciastą, granatową sukienkę z okrągłym, białym kołnierzykiem i klasyczny cardigan?
Może nie ma sportowego sznytu, ale czuję się w tym bardziej jak uczennica-mniej jak guwernantka ;)