Styl podróżniczy jest nie tylko stylem ubierania się. To prawdziwy styl życia, który determinuje to, jak wyglądamy. Ubranie schodzi tu na dalszy plan i jest wypadkową wygody i potrzeb osoby, która ma taki styl. Najpewniej będzie to aktywna kobieta, która niechętnie siedzi w miejscu, która jest ciekawa świata i dąży do realizacji swoich marzeń. Nazwa „podróżniczy” jest oczywiście umowna, bo jak lepiej nazwać zbitkę następujących słów: „sportowy, aktywny, etno, neutralny, naturalny, egzotyczny, unisex, wszędobylski”.
To chyba najlepszy sposób na nie zaprzątanie sobie głowy tak błahym tematem jak moda – dostosowywać ubieranie się do trybu życia. To tryb życia ma determinować to jak wyglądamy, a nie na odwrót. Kobiety, które są aktywne nie będą więc zwracały uwagi w pierwszej kolejności na wygląd stroju, ale będą się sugerowały jego funkcjonalnością. Tylko naturalne materiały będą zapewniały przepuszczanie powietrza i komfort skóry. Pod tym względem każda z nas powinna celebrować podróżniczy styl, stawiając w pierwszej kolejności na jakość ubrań.
Wygląd osoby, która reprezentuje podróżniczy styl da się z pewnością zamknąć w pewne ramy. Ale tutaj i tak najważniejsze będzie to, co pod spodem. To jak traktujemy swoje ciało, to jaką mimikę mamy i to, jak otwarte jesteśmy na ludzi i miejsca, co według mnie można zobaczyć już na pierwszy rzut oka.
źródło zdjęć: tomboystyle.blogspot.com, designsponge.com
Główne cechy, które wyróżniają wygląd aktywnych osób:
– zachowawcze kolory. Podstawowa paletka ogranicza się do neutralnych kolorów, czerpiąc inspirację z natury. Takie barwy jak brązy, stonowane zielenie, czerń, piaskowy, delikatne błękity są bazą z którą można zestawiać bardziej oryginalne i spersonalizowane dodatki.
– naturalność. Zdrowa skóra przede wszystkim, a dopiero na niej minimalny makijaż lub brak makijażu. Jaki jest sens kładzenia koloru na skórę, która jest zaniedbana. Lepiej inwestować w zdrowe i naturalne kosmetyki, możliwie najwyższej jakości, niż na kolorowe mazidła dostępne w kioskach:)
– jakość ubrań. Naturalny wydaje się wybór przewiewnych materiałów, które wyprodukowano w etyczny sposób. Trendy są nieistotne, jeżeli nie idą w parze z jakością. Ciężko mi sobie wyobrazić kobietę przemierzającą na rowerze las w trzydziestostopniowym upale ubraną w najnowszą bluzeczkę z sieciówki. Z całym szacunkiem, styl o którym piszę, nie jest reprezentowany przez kobiety w szpilkach i rozkloszowanych spódnicach, na rowerach miejskich z koszykami. Chodzi mi bardziej o Martynę Wojciechowską na rajdzie Paryż-Dakar:)
– inwestowanie w dobre jakościowo akcesoria, które oprócz neutralnego wyglądu są funkcjonalne: buty, plecaki, torby. To tak jak w urządzaniu mieszkania – są ludzie, którzy lubią bibeloty, ale są też ludzie, którzy nie postawią na szafce figurki słonia, bo pełni ona funkcję wyłącznie dekoracyjną. W tym przypadku, jedna funkcja to za mało, to marnotrawienie pieniędzy. Rzeczy muszą być na tyle uniwersalne, by sprawdzić się w najbardziej ekstremalnych warunkach. Nie kupujemy plecaka, który przemaka, tylko dlatego, że nam się podoba. Szukamy takiego, który będzie idealny na każdą pogodę.
– odprężony umysł i wysportowane ciało. Jest w aktywnych kobietach pewna zdolność do przystosowania się do każdych warunków. Nie można się przejmować nieumalowanymi ustami, gdy trzeba walczyć z zimnem lub upałem. Walory fizyczne grają zasadniczą rolę i to oczywiste, że trzeba dbać o kondycję ciała i o pozytywne nastawienie psychiczne w starciu ze znacznie bardziej poważnymi niż brak prysznica problemami.
– biżuteria jako pamiątka z podróży. Każdy element ma jakieś znaczenie. Człowiek jest chodzącą widokówką – to co zobaczył nie musi być utrwalone jedynie w formie zdjęcia. Zapachy i wrażenia z podróży są żywe i zostają pośród nas jako etniczne dodatki, szale, ręcznie barwione chusty, szlachetne kamienie, rzemienie, plecionki, ręcznie robione akcesoria… Pamiętamy, bo ciągle towarzyszą nam w naszym życiu, upiększają nasze życie i nas. Nie pełnią więc jedynie funkcji dekoracyjnej, ale też przywołują wspomnienia. Znowu kłania się funkcjonalność i nadawanie głębszego znaczenia prostym przedmiotom.
Jednak fundamentalna rzecz do zapamiętania jest taka: Najważniejszym elementem wyglądu kobiety, która jest ciekawa świata jest uśmiech.
„sportowy, aktywny, etno, neutralny, naturalny, egzotyczny, unisex, wszędobylski”
…i globtroterski.
Komentarz na gorąco, a teraz jadę dalej z tekstem :)
Puk, puk; doczytałaś? hi hi.
Doczatałam :)
Nie moja bajka, choć na jeden tydzień w roku staję się globtroterem. Zwiedzamy z synem Polskie miasta: jeździmy pociągiem z plecakami, śpimy w hostelach, jadamy w barach mlecznych i zwiedzamy, zwiedzamy, zwiedzamy :)
Z walizkami i w szpilkach się nie da, choć nie próbowałam i próbować nie zamierzam :))
To taki z Ciebie globtroter jak i ze mnie w takim razie:)
uuu bardzo fajnie to brzmi:) Zawsze podobał mi styl Martyny, a jak to czytam, mam ją przed oczami. Sam styl jest super, dla kogoś takiego jak ja, kto woli góry niż morze, często towarzyszy swojemu facetowi na rybach – często jest jedynym sensownym wyjściem. Choć na co dzień, w pracy w biurze niestety jakoś nie pasi…
Ojej Annniu, jak bym chciała, żebyś mogła robić te wszystkie aktywne rzeczy o których piszesz w ramach swojej pracy, a nie siedzieć za biurkiem. Kombinuj dziewczyno, żeby sobie jakoś zamienić biurko na wspinaczkę:)
Czy ciuchy z Decathlonu i wojskowa bluza z demobilu też się w to wpisują? ;) Znam sporo aktywnych osób, też do nich należę, jednak Decathlon i demobil rządzą, czasem się szarpnie na jakieś pojedyncze akcesoria typu dobre buty. Jakość ma znaczenie, ale nie jest najważniejsza. Podróżując można spotkać ludzi na co dzień obcujących z przyrodą i zmagających się z nią, bez tych jakościowych gadżetów i akcesoriów. To uczy pokory i szukania prostych rozwiązań ;)
Bardzo ciekawy punkt widzenia. Myślenie o gadżetach nie powinno nam przesłaniać najważniejszych rzeczy. Jak najbardziej wspomniane przez Ciebie ciuchy się w to wpisują. Ten wpis to taka swego rodzaju fantazja, ponieważ ja sama w ogóle nie mogę siebie nazwać aktywną.
Jak fajnie, ze mam jakis styl. Nareszcie nie czuje wyrzutow sumienia w zwiazku ze swoja garderoba. No ulga po prostu!
Latami mi sie wydawalo, ze to niechlujstwo chodzic wlasnie w takich ciuchach. Jak bym pracowala na etacie to inaczej by to wygladalo – tak sobie mowilam latami. Nieslusznie. Teraz wszystko wydaje sie logiczna caloscia. Jeansy i meskie koszule, zwykle podkoszulki i swetry. Buty i torby z surowej skory. Len i bawelna.
Dzieki Maria!
Kaska
Boże jaka Ty musisz być Kaśko wyluzowana i spoko. Uwielbiam kobiety w męskich koszulach, jeansach i skórzanymi torbami. Pyszny widok.
przy wątku podróżniczym warto podkreślić zalety lnu – gniecie się owszem, ale jeśli jest w dobrym gatunku, to wcale mu na urodę nie szkodzi, jest autentycznie przewiewny, naturalny i hmmm… zdrowy
Oczywiście, a tym, co się krzywią na pognieciony len mówimy, że się nie znają:)
a to już nie nasz problem, my mamy być pewne swego, że len jest cool
wielki wielki plus za ten teks z martyną ;)
ja nie jestem globtroterką, ale styl jej niezwykle mi się podoba. no i odnajduję w nim siebie, jakkolwiek to brzmi- lubię ubrania, które mogę raz dwa wyprać w umywalce w razie potrzeby ;) a tak- to jest mój pierwszy komentarz tutaj, mimo, że bloga sledze od kilku dobrych tygodni. pozdrawiam i dzięki za blog. ola
Dziękuję bardzo za ten komentarz – globtroterką nie trzeba być, żeby się zachwycać Martyną z tego wynika. Bo i ja żyję bardzo biernie i prawie bezruchowo, a w Martynę jestem wpatrzona jak w obraz. Jej styl jest dla mnie przede wszystkim autentyczny. Jak się cieszę, że Ci się u mnie podoba… To mnie jeszcze bardziej nakręca!
ojeju, super , obie się nakręcamy sobą ;) boże, jak to zabrzmiało ;)
no ale co tu się dziwić, blog naprawdę jest fajny. głupio zrobiłam, że nie pochwaliłam Cię wcześniej, bo jeśli coś jest dobre to trzeba chwalić.- bo blog jest taki przejrzysty, prosty, ładny po prostu a jednocześnie wszystko co chce wiedzieć na dany temat- jest. .
tak myślę właśnie czy coś chce dodać o martynie…myślę, że tylko to, ze właśnie ona jest autentyczna w tym. że to wszystko współgra, jest proste, pasuje do jej urody i do jej stylu życia. i o to chodzi w tym wszystkim ;)
czytam, czytam i analizuję,
i wtrącę swoje trzy grosze.
– do kolorów nie mam zbyt wielkiego ale, bo i tak od dłuższego czasu- miewam tylko ożywiające dodatki
– z jakością jest różnie, ale faktycznie, rzeczy, które muszą wytrzymać więcej, powinny być lepszej jakości.
chociaz tak naprawdę w podróży bywamy, a na co dzień powinniśmy posiadać równie dobre jakościowo rzeczory
– co do akcesoriów- zgadzam się bez dwóch zdań.
ale oprócz jakości- ważna jest także ergonomiczność i funkcjonalność.
na nic mi plecak świetnej jakości, np. o pojemności 80 litrów, bo takiego nawet nie udźwignę….
– od dłuższego czasu- staramy się nie przywozić z podróży praktycznie żadnych bibelotów.
jeśli już coś przywozimy- to właśnie musi być od razu też funkcjonalne.
i tak np. z jednych wakacji w pradze przyjechały praskie kubki do kawy, z innych przyjechał tylko eco-bag.
a np. z wilna przyjechał folkowy litewski szalik.
chociaż podoba mi się pomysł z bransoletkami ;-)
Jaki czad. Kupić sobie coś co Ci przypomina, a jednocześnie non stop tego używać i za każdym razem na nowo wspominać jak to było:) Weź pokaż na blogu szaliczek. Ja uwielbiam folkowe klimaty przełożone na modę!
Jestem zauroczona, serio. Tym jak piszesz, z jakim znawstwem i pasją! I tym jak wiele piękna widzisz w innych! Genialne. Na podstawie Twoich wpisów, sama się „poanalizowałam” kolorystycznie, ale chyba trudno o całkowity obiektywizm w stosunku do samej siebie… Czy ja również mogłabym poprosić Cię o fachową opinię? Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na dalsze wpisy! Iza
Bardzo dziękuję, strasznie się cieszę, że takie miłe słówka dostałam dzisiaj. Prześlij mi jak najwięcej swoich zdjęć na maila – im więcej kolorów, tym lepiej:)
niestety styl Martyny W. to nie styl, często nosi ciuchy w ogóle niedopasowane do swojej sylwetki, widocznie nie przejmuje się tym i dobrze nie każdy musi skupiać się na tym aż tak bardzo. Chociaż czasem minimalna wiedza o doborze krojów, kolorów, tego co pasuje do jakiej budowy zrobiłaby z pani Wojciechowskiej jeszcze piękniejszą kobietę.
Swoją drogą śmieszą mnie Panie ,które nie żyją jakoś za aktywnie a noszą się jak globtroterki – przyznajmy wyglądają śmiesznie, za męsko i nie ma to nic wspólnego z tomboy style