Przypisanie uniformów do stylu androgynicznego nie jest takie trudne. Spójną garderobę można stworzyć mając niewielką ilość elementów, ale za to trzeba się skupić na jakości i kroju poszczególnych ubrań.
Ograniczona paleta barw jest podstawą sukcesu. Najbardziej eleganckie kolory takie jak biel i granat można zawsze ze sobą połączyć i w takim przypadku nigdy nie będzie błędu. Podstawą niech będzie garnitur. Ale nie spodnie dobierane do żakietu, tylko komplet z dokładnie tej samej tkaniny. Czy dobierzesz do tego obcasy, czy buty na płaskiej podeszwie, będziesz wyglądać elegancko. Garnitur noszony na co dzień można „uzupełnić” białą koszulą, a na wieczór można sobie pozwolić jedynie na bieliznę pod spodem. Męski zegarek wydaje się tutaj oczywistym dodatkiem.Koszula męska i materiałowe spodnie to kolejny uniform. Z tego można zrobić nie dwa lecz dwadzieścia zestawów. Płaszcz albo żakiet to podstawa do takiego kompletu, ale przecież można kombinować z kardiganami, swetrami wkładanymi przez głowę, czy marynarkami. Rozbielony niebieski dobrze wygląda z ciepłym brązem – dużo ludzi o tym zapomina, a to takie charakterystyczne dla męskiej elegancji połączenie. dodatki w stylu androgynicznym nie rzucają się w oczy – mają prostą formę, ale za to są zrobione z dobrych jakościowo materiałów. Ciężko tutaj podać jako niezbędne elementy tak „zwykłe” ubrania jak jeansy czy trampki. Zdaję sobie sprawę, że są osoby, które uważają, że sportowe buty pasują do garnituru. Obstawiałabym jednak opcję, że wtedy byłby to inny styl. Androgynizm jest bardzo dosłowny, co jednak nie odbiera mu uroku. Takie pójście na całość ze swoim wizerunkiem wymaga odwagi i konsekwencji rzecz jasna.
Co Wam się podoba w tym stylu? Jakie elementy widziałybyście na kobiecie, która usiłuje upodobnić się do mężczyzny?
Mario, sfotografowałaś 50% mojej szafy! Przyznaj się, kiedy tu byłaś ;)
Z dodatków, lubię dorzucić sobie dwie złote, szerokie bransolety i założyć to prosto na koszulę – mam wtedy ,,pozłacane” mankiety.
Bardzo fajne pomysły, nie chciałam tutaj wrzucać dodatków, bo chyba samemu powinno się kombinować – nie ma jakiegoś odgórnego wzorca przy tym stylu. Jeżeli te rzeczy w jakiś sposób korespondują z Twoją szafą to bardzo podziwiam Twoją konsekwencję i oryginalny styl. Bardzo mi się podobają kobiety w takich surowych, męskich strojach :)
dodałabym jeszcze duży kapelusz, kobiety wyglądają cholernie seksownie w męskim garniturze i kapeluszu! Przypomina mi się też pokaz JPG wiosna 2014 i Coco Rocha wystylizowana na faceta, w niebotycznie wysokich szpilkach. Sam seks!
Bardzo podobają mi się białe szpilki z pierwszego zestawu. Choć oczywiście sama bym ich nie założyła ;)
Amen. Napomknięcie o tym Panu akurat pod tym postem jest jak najbardziej na miejscu:)
Jestem zakochana w tym stylu, ale… na kimś :) Chciałabym się tak ubierać, jednak w takich zestawach czuję się zbyt męsko (i za dosłownie, zważając jeszcze na mój, ekhm, stanowczy charakter). Ale lubię czasem przemycić jego pewne elementy, na granicy boyfriend i french chic.
Jest to dla mnie na pewno najbardziej inspirujący trend, już od lat. I mam nadzieję w końcu upolować idealną jasną koszulę i idealny garnitur (poszukiwania trwają już od prawie 3 lat :) ).
To mój ulubiony styl! Kompletuję właśnie od jakiegoś czasu i mam już:
– szare spodnie kaszmir 50% + 50% wełna 150s, cieniutkie, letnie szyte na miarę (polecam hurtownie z tkaninami, za materiał zapłaciłam 250pln a za uszycie 200 – w sklepie 100% wełnianych spodni nie uświadczysz poniżej paru tysięcy!)
– spodnie ciepłe wełna z domieszkami, Trussardi, przecena 70% trafiła mi się, więc 2 pary, szare i oliwkowe
– kilka bluzeczek z wełny Merino Deni Cler, też upolowałam w outlecie za bardoz przyzwoite pieniądze
– płaszcz kaszmirowy Seventy, również bardzo ładna przecena
– kilka różnej grubości kaszmirowych prostych sweterków – znajoma sprowadza z Włoch, już nie tak tanio, ale to swetry na lata
– torebka Furla, czarna, dość duża
– buty – czarne kozaczki CK a na cieplejsze dni sznurowane Elite w odcieniu chłodnego brazu
No i teraz pytanie, bo brakuje mi do mojego zestawu koszuli – wymyśliłam sobie białą, z egipskiej bawełny, takiej cienkiej, acz nie przezroczystej. Widziałam taką, owszem, na Chmielnej za 1700 pln… Nie upieram się na taką dokładnie jakość, ale coś zbliżonego w cenie max. 700 a najchętniej 500 – czy możesz, Mario polecić jakiś sklep, w którym można taką porządną koszulę kupić lub, jeszcze lepiej uszyć, bo moja sylwetka jest atletyczna i niestety sklepowe ciuchy zwykle na mnie nie leżą (szerokie ramiona, umięśnione i b. wąska talia oraz biodra, sukienek nie kupuję w ogóle, bez szans :( )