Swoje klasyki można zdefiniować na każdym etapie życia. Można po prostu obudzić się z jakąś myślą w głowie i przyjąć, że odtąd będzie ona zasadą, jaką będziemy się kierować przy wyborze ubrań. Jest to oczywiście ryzykowne, bo zasada została ustalona bez żadnego przećwiczenia jej, ale to nie znaczy, że takie rozwiązanie się nie uda. Można również na podstawie swojego doświadczenia, ustalać klasyki i pogłębiać swoją wiedzę o sobie przez analizowanie naszych najczęstszych wyborów. Dla mnie ta druga opcja wydaje się prawdziwsza i pewniejsza, ale wcale nie przekreślam takich jednodniowych olśnień, nagłych metamorfoz czy nowych pomysłów na siebie. Byle tylko się nie poddawać i nie rezygnować za szybko.
Tym razem chciałam Wam pokazać pewne konkretne elementy garderoby, które chodzą mi po głowie już od dłuższego czasu i które mogłabym, chciałabym, spróbowałabym naturalnie wciągnąć do swojej klasyki. Między tym, że tych rzeczy nie mam, a tym, że o tych rzeczach myślę i pamiętam (o niektórych nawet latami) stoi jedna malutka przeszkoda. Nie znalazłam idealnych wersji tych rzeczy.
Tu na ilustracjach są więc takie rzeczy, które jakoś mogą prezentować moją myśl o ideałach, ale do ideału i tak jeszcze im trochę w moim odczuciu brakuje. Nie tyczy się to wszystkiego, zaraz Wam bowiem rozpiszę, które z tych rzeczy już kupiłam – bo właśnie to jest przyczyną powstania tego wpisu. W końcu udało mi się znaleźć sporo z nich!
Podzieliłam te elementy na klasykę spokojną i szaloną. Przez spokojną rozumiem taką, którą śmiało można nosić na co dzień, która jest bardziej praktyczna i życiowa niż ta szalona. A szalona klasyka to taka, która jest niebazowa, bardzo specyficzna, z myślą o jakichś specjalnych okazjach.
SPOKOJNA KLASYKA
1. Kolczyki YES, kolczyki Kopi
2. Zegarek Frederique Constant,
2. zegarek Casio
3. Płaszcz Weekday
4. Torebka Uterque
5. Szal Heritage of Scotland
6. Okulary Prada
7. Sweter H&M
8. Torebka Tory Burch
9. Spódnica Heritage of Scotland
10. Szlafrok Lunaby
SPOKOJNA KLASYKA
Kolczyki koła
To już stały element wystroju :) Jestem bardzo kolczykowa. Lubię uczesać włosy na gładko i z przedziałkiem i dobrać do tego duże kolczyki. Teraz już bym się nie wahała, by kupić sobie kolczyki ze złota, bo po prostu wiem, że bym ich używała, a nie tkwiłyby tylko w szkatułce.
Zegarek z prostokątną tarczą
Koniecznie na skórzanym pasku. Są przepiękne, delikatne i zupełnie inne od tego, co jest modne od jakiegoś czasu, a co mi się trochę znudziło.
Czarny szlafrokowy płaszcz
Przez jakiś czas mówiłam sobie, że ten fason nie jest dla mnie, ale tak lubię swój niebieski płaszcz, że uznałam, że muszę mieć taki płaszcz w czerni. No i oto w szafie mam już ten model z Probe. Po prostu ideał, pokażę Wam niedługo!
Torebka ze skórą tłoczoną jak skóra krokodyla
Takie torebki podobały mi się od kiedy byłam małą dziewczynką i tak już zostało. Mam w głowie pewien ideał, to torebka od Stelli McCartney (dokładnie taka), jednak nie ma jej już w sprzedaży. Ta torebka z kolażu jest jej bardzo bliska estetycznie i skłaniam się ku zakupowi.
Szal w kratę
Dobrze by mi zrobiło, przełamywać te wszystkie zimowe czernie jakimś wzorem i kolorem. Kratę kocham, a już szczególnie połączenie zielonego i niebieskiego oraz fioletowego i niebieskiego na szkockiej kracie.
Okulary w niebieskim lub zielonym kolorze
Gdybym teraz miała kupować oprawki, to zaczęłabym przymierzać właśnie błękity i zielenie. Zawsze miałam na nosie jakieś wiśnie i czerwienie, ale teraz odważyłabym się na bardziej ekstrawagancki kolor.
Kaszmirowy sweter
Zamówiłam sobie właśnie ten sweter z kolażu, bo bardzo lubię linię premium z H&M. Będę jeszcze szukać jakichś czarnych kaszmirów dla siebie, ogromny golf również by się przydał.
Torba na łańcuchu
Przydałaby się średniej wielkości torebka na łańcuchu. Mam wrażenie, że właśnie takie rozwiązanie jest bardzo uniwersalne, bo pasuje na dzień i na wieczór. Tutaj nie mam żadnych ciśnień, po prostu podobają mi się takie torebki :)
Kraciasta spódnica
Miałam kilt, bardzo go lubiłam, pokazywałam go tutaj, niczego mu nie brakowało. Przez pomyłkę wrzuciłam go do normalnego prania i był już nie do odzyskania. Więcej oczywiście nie popełnię tego błędu. Jak już go straciłam, to dowiedziałam się jak bardzo za nim tęsknię :)
Szlafrok
Mam go! Jakieś dwa miesiące temu polowałam na niego na stronie Lunaby, a on raz znikał, raz się pojawiał. A teraz widzę, że jest normalnie w sprzedaży. Ładne szlafroki można kupić oczywiście w sklepach z używaną odzieżą, ale ciężko trafić na czarny prosty szlafrok. Wydaje mi się ten element garderoby bardzo mój.
SZALONA KLASYKA
1. Szal Magia Kaszmiru
2. Kolczyki Venus Galeria
3. Szminka MAC
4. Płaszcz Dorjan
5. Żakiet Dorjan
6. Gorset EMP
7. Szpilki Marco Tozzi
8. Sukienki Vivienne Westwood 1, 2, 3
9. Spódnica Mango
10. Spódnica Ralph Lauren
SZALONA KLASYKA
Indyjski szal
Kiedyś na pewno znajdę idealny szal, ciemny, przetykany jakąś błyszczącą nitką i z bogatym wzorem. Gdy już widzę kobietę owiniętą takim szalem i z gładko uczesanymi włosami, zawsze robi to na mnie duże wrażenie. Cudowne uzupełnienie czarnej sukienki.
Kolczyki liście
Liście – mój ulubiony wzór, jak wiadomo. Biżuteria oparta na tym motywie zazwyczaj mi się nie podoba, bo wygląda infantylnie, ale gdzieś tam pewnie są jakieś ładne liście, czekające na Marysię :)
Metaliczna szminka
Kupiłam szminkę z kolażu, ale jeszcze jej nie dostałam. Postaram się szybko pokazać efekt na ustach. Rzadko kupuję pomadki w ciemno, liczę tu na metaliczny bordowy kolor, a chciałabym jeszcze spróbować czegoś bardziej fioletowego dla siebie. Cały czas mam matowe usta, błyszczyków na sobie nie lubię, więc dam szansę metalikom.
Skórzany płaszcz
Od liceum marzę o długim brązowym płaszczu, ale chyba muszę zweryfikować swój stosunek do tego koloru. Ostatnio zrobiłam sobie makijaż w brązach i wyglądałam jak… chora plama. Unikać brązu przy twarzy, stanowczo unikać.
Skórzany żakiet
Koniecznie z paskiem. Marzy mi się takie okrycie w kolorze fioletowym albo bordowym, ale chyba bardziej we fiolecie. Ten żakiet z kolażu jest ok, tylko ma za dużo kieszeni.
Bluzka jak gorset
Ciężko opisać takie ubranie. To coś pomiędzy bluzką, a zwykłym gorsetem. Teoretycznie, w poprzednim sezonie takie rozwiązania były modne, ale nie znalazłam wtedy nic dla siebie. Chodzi bardziej o bluzkę z jakąś interpretacją gorsetu lub nawet skórzany gorset, niż o bieliźniany gorset. Jest tego sporo, ale nic mi się nie podoba.
Gradientowe buty
Uwielbiam taki efekt na lakierowanej skórze – łagodne przejście z czerwieni do czerni. Kojarzy mi się to trochę z krwią przy pobieraniu. W próbniku krew wydaje się czarna, ale gdy się nim poruszy, staje się czerwona. Gdy trafię na ładną formę buta, na pewno kupię sobie takie szpilki albo czółenka.
Sukienka Vivienne Westwood
Gdybym miała wybierać sobie sukienkę na jakąś galę, na pewno chciałabym coś od Vivienne Westwood. To są suknie jedyne w swoim rodzaju. Mi samej ciężko zrozumieć, że coś co jest tak strojne, może być zarazem tak proste.
Aksamitna spódnica
Ta z kolażu kupiona. Właśnie takiej szukałam bardzo długo. Miała być czarna, plisowana, aksamitna. Oczywiście na górę pójdzie czarny golf lub jakiś czarny duży sweter. I oczywiście jest to typowe zdanie w moim wykonaniu: czarny golf pasuje do wszystkiego.
Cekinowa spódnica
Na górę pójdzie czarny golf, a jakże. Nie jest łatwo znaleźć idealną cekinową spódnicę. W tym tygodniu na przykład zamówiłam i odesłałam tę spódnicę. Niczym nie różniła się od zdjęcia, ale ja w niej nie wyglądałam za dobrze. Często w H&M w okolicy sylwestra pojawiają się ciekawe cekiny, więc będę czekać. Na górze spokojnie, czytaj czarny golf, na dole szaleństwo – ja w pigułce :)
Jakie są Wasze spokojne, a jakie szalone klasyki? Czy jest coś, co chodzi Wam po głowie od dłuższego czasu, ale ciężko Wam znaleźć ideał?
Sama miałam kilka sytuacji z takimi olśnieniami i żadnego nie żałuję;) W taki sposób zakochałam się w czarnej koronkowej sukience o linii A ze sklepu Orsay i nie mogłam bez niej wyjść ze sklepu. Przy okazji nauczyłam się znajdować tam ubrania dla siebie. Ta sukienka była dla mnie początkiem budowy szafy podkreślającej, że już nie jestem nastolatką tylko kobietą ;) Myślę, że na wszystko jest w życiu pora;D Jednak trzeba uważać żeby nie przesadzić, dlatego warto korzystać z porad osób takich jak Ty które pokazują jak być wiernym sobie i nie zatracić się morzu możliwości.
Cześć,
Nie sądziłam, że zestaw drugi można opisać jako klasyczny. Wydaje się raczej szalony i odważny – nie każda kobieta zdecydowałaby się na takie połączenie. Ale z drugiej strony, mimo swojej agresywnosci kusi. Chętnie choć raz chciałbym się ubrać tak odważnie :)
Pozdrawiam,
Kasia
Obydwa zestawy są klasyczne wyłącznie dla mnie.Dlatego pytam dzisiaj o Waszą klasykę? Jaki element stroju jest dla Ciebie klasyczny w ujęciu spokojnym, a jaki w szalonym?
Ale niespodzianka, zegarek Casio, który mam od chyba 7 lat, znalazł się w spokojnej klasyce :)
To jest tylko i wyłącznie moja klasyka. Nie żadna ogólna, nie żaden kanon czy wyznacznik – wyłącznie rzeczy, które mi się podobają. Jak się nosi zegarek?
Najczęściej problematyczne przy takich nagłych olśnieniach jest to, że nie ćwiczymy. To znaczy – wymyślamy sobie coś i potem jesteśmy zdeprymowane, że nie od razu działa, zamiast dać sobie trochę czasu i się nauczyć realizacji nowego pomysłu na siebie.
Witam Cie Mario. Tak sobie pomyślałam odnośnie tych liści… Może zajrzyj do Pana Pawła na allegro. On ładna Bijou robi i często u Niego ten motyw się pojawia. Pozdrawiam i wszystkiego naj
http://www.allegro.pl/ShowItem2.php?item=7011342309
Szkoda, ze ten kilt to nie wełna tylko poliester. kaszmir podobno lepiej kupować w jasnych kolorach tych zbliżonych do naturalnego jego koloru, bo farbowanie na ciemno niszczy ponoć jego strukturę. Te golfy i spódnice zachwycają!
Jestem raczej amatorką spokojniej klasyki, mam wrażenie, ze ta bardziej szalona mnie „zasłania”. A chciałabym wysokie, zupełnie gładkie oficerki z lekko blyszczacej czarnej skory, nigdzie już niestety niedostępne kolczyki yes od ani kuczyńskiej, czarne „skórzane” wąskie spodnie, mięsisty śnieżnobialy tshirt i czarną małą torebkę od zofii chylak. Taką listę życzeń mam wpisaną do.notesu, tych rzeczy szukam.
Bardzo fajne rzeczy, ale na pewno znalazłoby się coś, co zakwalifikowałabyś do szaleństw. No na pewno…
Ależ dzisiaj u Ciebie dużo rzeczy, o których myślę lub mam! Bardzo podzielam uczucie do krokodyla, to jest rzecz, która miałam, niestety się rozpadła i której szukam od wieków wiecznych. Zwykle na przeszkodzie stoi to, że duży zamek albo blaszka psują cały efekt.
Prostokątny zegarek też mnie nie ominął ;) Wpadła mi swego czasu bardzo ładny zegarek Zaria vintage – prostokątna tarcza, czarny paseczek, delikatny, surowy… Muszę przyznać, że przy mojej dużej dłoni musiałam się przyzwyczaić, bo wyglądał mi z początku śmiesznie (dotychczas nosiłam zegarek z chronografem i bardzo dużą tarczą), ale teraz zakładam od czasu do czasu i podoba mi się coraz bardziej.
Z niezrealizowanych, biadolę nad białym (śnieznobiałym) zimowym płaszczem z krytą listwą zapięcia, stójką, nad kolano, nie rozkloszowanym…
Biały zimowy płaszcz do pewnie do szalonej klasyki byś mogła zaliczyć :) Tak mi się chce krokodyla, o mamo… Piękna jest ta torebka, a teraz wyszła nowa kolekcja Zosi Chylak i znowu krokodyle…
Zerknęłam i rany, same cudowności. Etui na laptopa <3
Wydałaś książkę? Coś ostatnio wspominałaś o pisaniu.
Podpowiadam, że torebki i inne skórzane akcesoria od kilku sezonów można znaleźć w Massimo Dutti. Uwielbiam za prostotę :)
Są bardzo ładne i też mają kilka krokodyli!
Napisałam, myślę że na wiosnę już będzie w sklepach :) Książka o stylu oczywiście!
zawsze robię sobie listę rzeczy do kupienia jesień/zima wiosna/lato i staram się jej trzymać i raczej wszystko jest w spokojnej klasyce niż w szalonej… z szalonej klasyki na wiosnę/lato kupiłam czerwone szpilki, natomiast jeśli chodzi spokojną klasykę to tak jak i ty Mario zakupiłam w tym roku kaszmirowy sweter z mango w pięknym kolorze zieleni i jest idealny a jak Twój sweter z kaszmiru się sprawdza….???
Ja tego czarnego jeszcze nie dostałam, ale mam z H&M granatowy kaszmir z męskiego działu już dwa lata i nic się z nim złego nie dzieje. Dlatego się wcale nie obawiam sieciówkowych kaszmirów :) A ten z Mango jest jeszcze w sieci?
https://shop.mango.com/pl/kobieta/kardigany-i-swetry-swetry/kaszmirowy-sweter-z-dekoltem-v_13005690.html?c=49&n=1&s=prendas.familia;55,355.punto55,355;Cashmere
Jak oceniasz komfort od 1 do 10?
zdecydowanie 9… jeden punkcik odejmuję za dość głęboki dekolt na mojej sylwetce (podejrzewam że osoby wyższe nie będą miały tego problemu co ja) w pracy mnie trochę że tak powiem krępuje… natomiast na randkę jest idealny =) miękki w dotyku, nie gryzący świetnie układający się na sylwetce, jest luźny i nie opina i jeszcze jedno nie ma za długich rękawów co często się zdarza…
Mario, Twoja szalona klasyka, to cała ja. Wyłączając jedynie buty i gorset. Z tym, że ja rzadko planuję zakup bardzo konkretnych rzeczy, raczej po prostu wpada mi coś w oko i są to z reguły rzeczy w stylu, jaki pokazałaś na drugim kolażu. Traktuję je normalną swoją klasykę, ani spokojną ani szaloną. Do rzeczy spokojnych, tych za którymi rozglądałam się z rozmysłem, należą czarny i czerwony kaszmirowy, dopasowany sweter oraz długi kardigan o dobrym składzie, które udało mi się dorwać w zeszłym roku. Myślałam też o czarnej, klasycznej dyplomatce, ale nie czułam się w niej sobą i skończyło się na płaszczu w abstrakcyjne wzory. Z rzeczy, które chciałabym, ale się boję są botki w tym stylu https://hegos.eu/products/botki-i-sztyblety-hego-s-00cdf744-9703-4fc3-bbf6-c6f0a40c3b60?type=she
Szukam czegoś na dokładnie takim obcasie, ciekawego, ale nie aż tak przeładowanego. Idealne kolczyki-liście znalazłam w galerii ora, takie jak w linku, tylko ja mam całe srebrne http://galeria-ora.com/sklep/index.php?route=product/product&path=59&product_id=154.
Tymi botkami to mi kobieto zaimponowałaś haha. Super są. W ogóle bardzo fajne są buty na tej stronie :)
Cieszę się, że Ci się podobają :) Jeszcze się trzymam, ale jak tylko je trochę przecenią, to nie ręczę za siebie :D
Chciałabym mieć w swoim otoczeniu kobietę ubierającą się tak jak Ty- albo Ciebie po prostu. Miałabym jakieś ciekawe widoki, bo większość osób, które widuję, niestety nie powala strojem.
Większa część mojej klasyki jest zdecydowanie spokojna (i klasyczna, co już nie raz pisałam). Brakuje mi do niej trencza w kolorze wojskowej zieleni oraz ciemnoszarego, zimowego płaszcza. Szalona klasyka w moim wydaniu, to rozkloszowana sukienka w szkocką kratę (taką, gdzie dominuje czerwień), czarna, skórzana ramoneska ze srebrnymi zamkami oraz wysokie, czarne szpilki. Do tej pory, brak mi takiej idealnej, wymarzonej ramoneski.
Ja tu się skupiłam na rzeczach, które mi nigdy nie wyszły z głowy, czasem miałam je nawet w jakiejś tam innej wersji i chciałabym je jeszcze powtórzyć. Raz miałam marynarkę ze skóry, ale bez paska i źle się w niej czułam, ale byłabym gotowa na eksperymentowanie jeszcze. Ramoneska jest spoko, ale wydaje mi się jednak oklepana dosyć. Przez to, że jest taka popularna, chyba trochę zmalała w moich oczach. A rzadko tak mam, zazwyczaj się nie przejmuje tym, że czegoś jest na rynku dużo.
Ja też miałam skórzaną marynarkę bez paska i źle się w niej czułam. Z ramoneską mam dokładnie to samo, niby fajny element garderoby ale przez to, że jest tak oklepana nagle wydała mi się nie warta zainteresowania…
Zegarki są piękne, mnie też nudzą te, które już od kilku sezonów królują na Instagramie. No i te złote koła, też chcę!:)
Spokojne to ubrania bez ozdób lub wzorów, materiały bez jakiejś szczególnej struktury, jeśli skóra to bez połysku. Kolory- szare, brązy, beże, czerń, spodnie, łańcuszek, naszyjnik, płaskie buty, bez kolczyków, płaszcz, ramoneska, trencz (nad trenczem się ostatnio zastanawiam, w tym roku rzadko go nosiłam, więc możliwe, że wyleci za jakiś czas), czarne rurki, szary podkoszulek, bawełniana koszula.
Szalone to dodanie albo koloru, albo nietuzinkowego kroju, albo struktury materiału (kolor i struktura jednocześnie to już jak dla mnie zbyt wiele). Intensywny niebieski, turkusowy, zgaszony czerwony, żółty. Czerwone usta, pomarańczowe usta, różowe usta, smokey eyes, kolczyki (w ogóle, że je założę, ale też duże, orientalne), sukienki, skórzana spódnica. Lakierki (jak już to czerń lub beż), obcas, sprzączki, nity, broszka.
Fajnie się to zazębia, bo spokojne są jakby naturalnie bazą u Ciebie, a szalone to jakby akcenty.
Mario !!!
Przez Ciebie od dziś mam kolejną rzecz do której będę wzdychać – kurtka i płaszcz od Doriana przechodzą wszelkie oczekiwania. To są okrycia idealne łączą w sobie elegancję, kobiecość ale też jakiś taki romantyczny zadzior z męskiej szafy. Szczególnie płaszcz ujął mnie za serce – jest wyjęty z kina noir, w takim płaszczu można by sobie stać pod parasolem w jakieś uliczce gdzie diabeł mówi dobranoc, rzucać długi cień i kierować wszechświatem rękami przystojnych prywatnych detektywów/obcych szpiegów w wysłużonych prochowcach i przemokniętych kapeluszach.;-)
Nooo, a jeszcze ta opcja z wyborem koloru daje dużo do myślenia. Zupełnie przypadkiem odkryłam ten sklep, być może się skuszę na coś. Szkoda, że nie ma fioletowej skóry do wyboru. Ostatnio właśnie fiolety jakoś szczególnie mi się podobają. Po takim opisie płaszcza, to jeszcze bardziej mi się go chce…
Mario, Stokrotko – z własnego doświadczenia odradzam firmę Dorjan! Ja też dałam się skusić rok temu na płaszcz od nich, też wybrałam sobie kolor na ich stronie, i standardowy rozmiar. Niestety płaszcz nie był dobrze uszyty na moją sylwetkę, rękawy były tak wąskie, że nie mogłam przepchnąć dłoni jeśli miałam na sobie cokolwiek więcej niż T-shirt. Skorzystałam z prawa odstąpienia od umowy, wysłałam płaszcz do nich z powrotem. Nie uznali mojego zwrotu, nie przejęli się wysłanymi wezwaniami do zapłaty. Także po roku płaszcz jest nadal u nich, a pieniędzy mi nigdy nie oddali. Sprawa skończy się wkrótce na policji.
Mario, co miałaś na myśli pisząc o brązie przy twarzy? Że każdy powinien tego koloru unikać, czy miałaś na myśli tylko siebie?
Tylko siebie. Ja ogólnie cała jestem brązowa – oczy, włosy i pieprzyki i mam wrażenie, że się zbyt na mnie to wszystko zlewa, więc jak dołożyłam jeszcze złociste cienie do powiek i bronzer to już w ogóle masakra. A jak miałam czarne włosy i brązowy płaszcz to było super! Tak ogólnie to uważam, że czekoladowy brąz jest tak piękny i plastyczny, że pasuje większości ludzi.
Cudne kolaże :) O ile spokojna klasyka jest piękna i miła dla oka, to Twoja wizja szalonej klasyki zachwyciła mnie zupełnie <3 Jest niemalże moja, wyłączając gorset. Brałabym wiele z tych rzeczy. Ten szalik, płaszcz, kolczyki i czerń Westwood… czekam niecierpliwie na taką szaloną Marię :) Tę klasykę określiłabym jako orientalną femme fatale <3
Też mam szalik z Magii Kaszmiru i powiem, że jestem z niego bardzo zadowolona. Ma piękny morski, niebieskozielone kolory i wzór marmurkowy. :)
Jeśli chodzi o brąz, to ostatnio załapałam, że jakikolwiek brąz w makijażu i blisko twarzy robi mi skórze niedobrze… chyba faktycznie jestem totalnie chłodnym typem urody.
Moje niedoścignione ubranie? Tak, mam takie. Gęsta, futrzana etola, żeby się zakryć zimą zamiast szalika. Najlepiej czarna lub szara. :)
Taaak! Ale super określenie – orientalna femme fatale! O proszę, ja z tego sklepu tak po prostu wybrałam szal, bo wizualnie mi się jakoś spodobał. Może rzeczywiście coś bym tam dla siebie wybrała skoro polecasz. Etola – bardzo oryginalnie!
Mario, może te liście Ci się spodobają http://orska.pl/kolczyki-plantis/ik28-6
Też jestem kolczykowa i niedługo sobie zrobię taki mały prezencik z tej kolekcji :)
Jestem zaskoczona, ale zdecydowanie bardziej przemawia do mnie twoja „szalona klasyka”. Poza sukienką bez rękawów i spódnicami (dla mnie maja niekorzystną długość) przygarnęłabym wszystko. A kurtka, płaszcz i szal są piękne.
Spokojnym klasykiem, który oswajam od pewnego czasu są koszule. Podobają mi się i jednolite, i wzorzyste. Długo myślałam, że koszule nie są dla mnie, ze mnie pogrubiają, że są zbyt formalnobiurowe. Ale zobaczyłam w sieci różne stylizacje mniej formalne, z jeansami, rozkloszowanymi spódnicami i pomyślałam, że też tak chcę je nosić.
Ze 3 lata chodziła mi po głowie skórzana ramoneska. W końcu kupiłam tej wiosny, ale zdecydowałam się na prostszą kurtkę bez klap, zamków na rękawach i nitów. Tylko stójka i asymetryczny zamek. Już po fakcie, trochę żałuję, że zdecydowałam się na czarną bo to nie jest korzystny dla mnie kolor przy twarzy. Muszę ją nosić z jasnym szalem. A zastanawiałam się długo nad granatową. Teraz noszę czarną ale bez szczególnego przekonania.
Niedawno, po kilku miesiącach poszukiwań nabyłam grafitowe cygaretki z cienkiej wełny. Chcę je nosić do pracy w różnych kombinacjach: sweter, koszula, golf, kamizelka itp.
Kolejny spokojny klasyk, który bym chciała spróbować to wełniana kamizelka i wełniany beret z antenką. Beret ciemnoszary, nosiłabym trochę przekornie do tej skórzanej kurtki i spódnicy. Żeby ją trochę „zmiękczyć”. Wydaje mi się, ze to by było świetne połączenie ale póki co zbieram się na odwagę… Kamizelkę „wymyśliłam” niedawno, bo jestem zmarźluchem. Póki co nie mam żadnej. Nosiłabym do pracy z jeansami i cygaretkami.
Szalona klasyka to czerwona sukienka w odcieniu wina. Już w zeszłym roku chciałam taką kupić ale nie znalazłam odpowiedniej. Od niedawna wisi w mojej szafie i na pewno ubiorę ją w święta oraz podczas wyjazdu we dwoje z mężem.
@Anek – o kurczę, pomijając ramoneskę i wełnianą kamizelkę, to reszta się zgadza! chyba nawet imię :) i ja też ostatnio wpadłam na pomysł, żeby poszukać czerwonej sukienki w kolorze wina !
koszule, kloszowe spódnice (choć ołówkowych więcej), jeansy, wełniane cygaretki – moje !
beret z antenką polecam – bo nie ma to jak fajne nakrycie głowy
@ Maria kolaż nr 1 – pomijając kolczyki i zegarki (generalnie biżuterii nie noszę, a co do zegarków, to preferuję zakup solidnego zegarka raz na kilka lat, ale porządnej firmy zegarmistrzowskiej) – to też moje !
kaszmirowy sweter i kraciasty szal no i kolczyki kółka – jestem ciekawa jak to się a żywo prezentuje :) no i ta pomadka, pokaż koniecznie
Anja, kamizelka ma być kobieca, w tym stylu:
http://www.ateliertiu.pl/kamizelka-petit-lamour/
Ta czerwień jest obłędna, choć ja wolałabym inny kolor.
W spokojnej klasyce też rozważam kupno zegarka – ale mi nie leżą te z prostokątną tarczą, chciałabym z okrągłą, na bransolecie, w srebrze i z metaliczną tarczą (srebrną lub niebieską). Myślę o takim od dobrych kilku lat, ale zawsze sobie „żałuję” tego wydatku. Miałam nawet jedno podejście do kupna przy okazji akcji zniżkowej u jubilera, ale wszystkie te modele, które miały akceptowaną cenę i ładny kształt, były jednocześnie bardzo lekkie i przez to wywoływały u mnie odczucie taniości. Taki zegarek musi dla mnie mieć „ciężar”, sprawiać wrażenie solidnego (co nie znaczy, że ma być toporny). Takie modele mają już zwykle odpowiednie ceny…
Z „szalonej” klasyki marzy mi się bandażowy top, ale nie taki z cieniutkimi paskami tworzącymi ażurowe wzory przy dekolcie, ale taki, gdzie cały top tworzą paski zszyte jeden z drugim (i do tego nie są zbyt szerokie, ale też nie są cieniutkie). Jest mi do tego stopnia trudno go znaleźć, że nawet nie jestem w stanie wkleić linka do google – nic takiego jak bym chciała nie znajduję w grafice… Mam już czarną, bandażową sukienkę (https://3.allegroimg.com/s400/0161e5/b794f41741bead51015068f1c7b3) – strasznie ją lubię, bo super zbiera ciałko, jest jednocześnie seksowna i czuję się w niej komfortowo (paradoks, ale jakoś tutaj się udało to połączyć). Fajnie byłoby mieć top, który nosiłby się podobnie.
Super jest ta kiecka!
dzięki :))
Od wczoraj się zastanawiam i doszłam do dwóch wniosków. Po pierwsze, ostatnio tak mi się wszystko poukładało w kwestii stylu, że nic nie wydaje mi się ani spokojne ani szalone, tylko po prostu na miejscu. Po drugie, praktycznie wszystko mam i raczej tylko dobieram rzeczy pasujące do moich stylów.
Z punktów wspólnych z Tobą widzę tylko czarny golf ;)
Gradientowe szpilki widziałam w Step by step – wyglądają na niezbyt wygodne, ale mają kolorystyczne przejście i są lakierowane na błysk :D Moim faworytem jest wersja z szarością:
http://sbys.pl/pl/czolenka/217386-fioletowe-szpilki-ombre-bad-girl-1400001487692.html#/rozmiar-38/kolor-purple
http://sbys.pl/pl/czolenka/213002-szpilki-bad-girl-1400001444633.html#/rozmiar-38/kolor-red
http://sbys.pl/pl/czolenka/213102-szpilki-crazy-night-1400001445630.html#/rozmiar-38/kolor-grey
Bardzo podobne lakierki (tylko chyba obcas ciut niższy) i w podobnej kolorystyce były swego czasu (w tym roku chyba jeszcze) w CCC.
Patrzę na te zestawy i tak sobie myślę, że właściwie wszystko, co w nich pokazałaś, noszę na co dzień – przy czym rzeczy zakwalifikowanych jako szalone nie traktuję jako szalone (chociaż wiem, że otoczenie tak je postrzega). Z wyłączeniem rzeczy, w których źle bym się czuła i źle wyglądała – jak gorset powiedzmy, buty na obcasach, kolczyki-koła i skórzana kurtka. Nie ten wiek i nie ten typ urody. A zegarek z prostokątną kopertą od Maurice Lacroix noszę od ponad dwudziestu lat i bez niego czułabym się jakaś taka… jakby goła czy coś.
Ale mniejsza o mnie. Patrząc na te ilustracje pomyślałam, że podstawowe określenie dla tych klasycznych ubrań to: KRÓTKI SKŁAD. Krótki skład jest dobry we wszystkim – najlepsze jedzenie ma krótkie składy. Z ubraniami jest to samo. Chodzi o to, żeby nie okradały się nawzajem z aktywności i żeby nie okradały z urody właścicielki. Myślę, że dla „ulicy”, masowego odbiorcy, to jest trudne, ponieważ większość dobrych klasycznych rzeczy wygląda na wieszaku w sklepie trochę nijako. One zyskują dopiero na człowieku, wydobywając to, co najlepsze.
Może tu znajdą się jakieś idealne kolczyki liście: http://www.pradelle.pl ? I to by były prawdziwe liście, tylko zatopione w złocie np. :-)
Liście Grabowskiego nie wydają się (przynajmniej mi) infantylne.
Z rzeczy, które chcialabym wlaczyć do swojej klasyki, ale trudno mi znaleźć ideal:
– elegancka prosta sukienka w kolorze kobaltu/ królewskiego blekitu (mam jedna, ale przy uzytkowaniu okazalo sie, ze ma jakiś feler w fasonie i bardzo dziwnie uklada sie przy dekolcie)
– blekitna i czarna koszulowa sukienka do kolan (niby sa modne i mozna je znaleźć wszedzie, ale te zblizone do idealu widuje wylacznie na ludziach – w sklepach nie :( )
– granatowy beret
– rozkloszowana sukienka w glebokim ciemnoniebieskim kolorze (juz nawet znalazlam jedna, która idealnie odpowiada moim wyobrazeniom, ale niestety nie byla na moja kieszeń)
– ciemny kombinezon z wykladanym kolnierzem i szarfa w pasie (podobny przypadek, jak koszulowe sukienki).
Z rzeczy, które by podchodzily pod szalona klasyke:
– kozaki w kolorze musztardowym
– rozkloszowana spódnica za kolano z motywem nawiazujacym do malarstwa (mam! :))
A, no i do pierwszej listy jeszcze dodam ciemna wieczorowa sukienke w stylu qipao (to tez niby rzecz, która latwo przyczaić w zagranicznych sklepach internetowych, ale konkretne oferowane sukienki czesto wydaja mi sie tandetne – poza tym jest tu problem z tym, ze wiekszość z nich jest jednak szyta na sylwetki Azjatek, które maja troche inne proporcje ciala niz Europejki) :)
Świetny pomysł z dzieleniem klasyki na spokojną i szaloną. Nigdy bym na to sama nie wpadła, ale jeśli już pomyśleć chwilę tymi kategoriami, to jesienią wychodzi na wolność moja drapieżna część natury i szalona klasyka zastępuje tą spokojną. Przykład: jesienią byłabym skłonna założyć razem spódnicę nr 9 i szal nr 1, na wyjście do kawiarni dorzuciłabym nawet kolczyki nr 2 (chociaż w moim przypadku byłaby to raczej bransoletka). Ja też od dawna szukam takiego szala, niestety do tej pory żaden nie spełnił kryteriów w 100%. Bardzo mi się podoba estetyka, którą przedstawiłaś jako klasykę szaloną. Nie trafia do mnie tylko gorset, a spódnice mają bardzo niekorzystny dla mnie fason, ale łapię klimat.
Co do mojej klasyki – hmm… Nie wydaje mi się, żebym mogła rozdzielić poszczególne element garderoby, które faktycznie posiadam. Na pewno ciemna jednolita baza jest moim tłem dla klasyki szalonej, ale reszta zależy od tego, że wprawiam się w szalony nastrój. W jakiś sposób mogę nadać dramatyzmu spokojnemu strojowi samym nastawieniem. Czy to znaczy, że jestem spokojna czy dramatyczna? :D
Inaczej sprawy mają się wiosną i latem, ale nie potrafię rozpatrywać ciepłych miesięcy jesienią.
Ciekawy post. Zegarków u mnie od jakiegoś już czasu się nie uświadczy, denerwują mnie też wszelkie zdobienia i okucia na dodatkach i odzieży. Wolę „czysty” materiał. Rzeczy, które noszę/nosiłam tak często, że właśnie to już w tym momencie dla mnie teraz klasyki to: 1. szalona klasyka to czarna „lakierowana” torebka Armani Jeans – świetna na deszczową pogodę :) ; krótki czarny lekki i cienki puchowy płaszczyk z Zary; czarne i bardzo ciemne bordowe/brązowe tzw. liquid leggins; skórzane złote oxfordy z Lasockiego – już nie noszę na taką pogodę, ale świetnie trzymają stopę (choc są mięciutkie), no i ten efekt złota! 2. spokojna klasyka to srebrne kolczyki wkrętki Chanelki; dłuższe wiskozowe kardigany z Zary – jasnoszary i ciemnogranatowy; lekko za duże ciemne klasyczne bawełniane jeansy z Zary. Planowane zakupy na przyszłych wyprzedażach to: kaszmirowe rękawiczki i szalik. Od dłuższego czasu nie mam też już „fazy” na poszukiwanie ideału. Jeśli robię zakupy, a w tym roku mam całkiem naturalny detox zakupowy, to większośc trafia w mój gust – the lucky one :) Pozdrawiam.
Ja od dawna poluję na męski zegarek na grubym, czarnym, skorzanym pasku z dużą okrągłą tarczą. Niestety, zegarki męskie są o wiele za duże na moje nadgarstki a w wersji dla dam jeszcze nie spotkałam takiego, który by mnie satysfakcjonowal
Przy okazji chciałabym powiedzieć że odkryłam niedawno twój blog i czytam go od początku jest to pierwszy blog o modzie który śledzę i w którym naprawdę można znaleźć wartościowe porady, nie tylko opierające się na ciuchowym zakupoholizmie. Gratuluję! pozdrawiam!
Swietny wpis, rozumiem jego idee:-) Podobaja mi sie Twoje klasyki, chyba nawet bardziej te ktore okreslilas mianem „szalonych” (sliczne kolczyki!), choc ja jestem zdecydowanie po jasnej i troche mniej drapieznej stronie mocy:-) moja spokojna klasyka to dzinsy skinny z wysokim stanem we wszelkich mozliwych odcieniach niebieskiego jeansu, biale/inne jasne krotkie koszulki, swetry i golfy. Szalenstwa dodaje przez welurowe/aksamitne dodatki – buty, torby. I przez futerkowe obszycia wszedzie gdzie sie da:-) marze o bialej czapce zwanej bojarka badz futrzanym toczku w ktorym czulabym sie jak krolowa sniegu (to chyba bylaby najbardziej szalona rzecz w mojej szafie:-)). Ach i mnie tez kusi metaliczna pomadka (z niecierpliwoscia czekam na efekt na ustach:-)) narazie testuje sobie ta opcje mieszajac pomadke standardowa z rozswietlaczem i musze powiedziec ze efekt bardzo mi odpowiada.
Dodam jeszcze ze cieszy mnie gdy widze tak ciekawie i odwaznie ubranych ludzi – to raduje moje oczy:-)
Kupiłam ostatnio kilt za piątaka w lumpeksie, jeszcze go nie nosiłam, wracam do sylwetki po porodzie, ale cieszę się z niego ogromnie. Co do mojej listy klasyków spokojnych i szalonych, aż sobie zrobię takie listy chyba:D Bardzo inspirujące są Twoje posty! Pozdrawiam:)
Szczerze odradzam zakupy w firmie Dorjan – zwróciłam płaszcz zamówiony na ich stronie przez Internet, bo miał za wąskie rękawy. Wszystko zgodnie z prawem do odstąpienia od zakupu, rozmiar standardowy S z ich strony. Do dzisiaj nie odzyskałam swoich pieniędzy! Po wezwaniu do zapłaty napisali, że oddadzą mi pieniądze, jeśli uda im się sprzedać ten płaszcz komuś innemu (sic!)
Bardzo podoba mi się Szlafrok Lunaby! Gdzie można go znaleźć?
Nadrabiałam dziś zaległości na blogu. I jeśli odzież skórzana, to polecam firmę Tomskór z okolic Kluczborka: http://tomskor.opole.pl/ Ceny sporo niższe niż w Dorjanie, a poza kolekcją standardową szyją na wymiar co dusza zapragnie. Sama jestem posiadaczką ramoneski od nich (model Kamila, kolor koniakowy – spełnienie moich marzeń!) od ponad dwóch lat i jest cudna. Dla mnie zdecydowanie to spokojna klasyka. Mój mąż też ma od nich kurtkę i jest zadowolony, a mama jest posiadaczką czarnego płaszcza do kolan, który uszyła sobie u nich 14 lat temu i nadal jest super! A bardziej szalona klasyka dla mnie? Chyba kobaltowe, skórzane szpilki. Zdecydowanie nie lakierowane!
Produkty w stylizacji szalona klasyka bardzo mi się spodobały! Super!
Mario zyskałaś nową czytelniczkę:) Bardzo mi się podoba twój blog, jeśli chodzi o klasykę to staram się zbudować swój styl zaczynając właśnie od niezbędnych klasyków. Na mojej liście są czarny płaszcz (jest już w drodze – mam nadzieję, że nie będę musiała odsyłać), czarna skórzana ramoneska (upatrzona – czekam na wyprzedaż), mała czarna – najprostsza na świecie (w drodze) i jeszcze kilka innych rzeczy, które mam nadzieję znajdą się w moim posiadaniu już niebawem (z utęsknieniem czekam na styczniowe wyprzedaże;))
Na razie skupiam się na uzupełnianiu moich podstaw. Właściwie domknęłam już moją kapsułę na wszystkie pory roku, ale są działy czekające na uzupełnienie: przede wszystkim loungewear/ciuchy po domu, basicowe buty i torebki, zegarek, okulary przeciwsłoneczne. Wiem dokładnie czego chcę, może tylko z zegarkami się jeszcze trochę miotam ;)
A z takich szaleństw, o jakich będę myśleć po domknięciu tematu podstaw, to marzę przede wszystkim aby zrealizować u krawcowej kilka ciuchów według własnego projektu (głównie sukienek i koszul), o ponczo-płaszczo-pelerynie w tym rodzaju: https://ae01.alicdn.com/kf/HTB19vk7NFXXXXayXVXXq6xXFXXXd/2017-Spring-Autumn-winter-Women-Cashmere-Blends-Poncho-Coat-Fashion-Wool-Jacket-Women-Cape-Cloak-Loose.jpg (ale nigdy takiej nie mierzyłam, więc nie mam pojęcia czy dobrze bym w takiej wyglądała) oraz o garniturze, zakładając że dobrze bym się w czymś takim prezentowała w płaskich butach ;) Bardzo podobały mi się dwie stylizacje Radzkiej: https://i.ytimg.com/vi/E1lPEEs2_wA/maxresdefault.jpg oraz https://i.ytimg.com/vi/TeroDBHVf6w/maxresdefault.jpg :)
Fajny wpis. Jest dla mnie bardzo pomocny, bo ostatnio jestem kompletnie zamotana, jeśli chodzi o styl, ubiór. Z jednej strony są rzeczy, które mi się podobają, z drugiej te, w których „powinnam” wyglądać dobrze, bo mam taką i taką figurę, urodę czy co tam. Z jednej strony potrzebuję ubrań eleganckich, bo wyglądam bardzo młodo, a chce by ludzie brali mnie na poważnie, a z drugiej musi być praktycznie i wygodnie, bo mam dwójkę dzieci, a w weekend jestem po 16h na uczelni. Jeszcze pokusiłam się o „capsule wardrobe”, bo myślałam, że ułatwię sobie życie. Wychodzi na to, że muszę sobie kupić zwykłą koszulkę, bo żadna nie pasuje. A nad tym jaka zwykła ma ona być zastanawiam się już 2 miesiące. eh.
Po tym wpisie zaczęłam sobie przypominać takie ubrania, w których czułam się świetnie i za którymi tęsknię i myślę, że odnalazłam jakiś pomysł na tą moją szafę. Lista jest długa. Zobaczymy co z tego wyjdzie pozdrawiam!