Kiedyś na forum o prostym życiu przeczytałam komentarz mężczyzny, który napisał coś takiego: mówię na głos to, co mi się akurat spodoba. Przechodzę obok kwiatów: o, jakie piękne! Wieje delikatny wiaterek: o, jak przyjemnie! Mówię to nawet, kiedy jestem sam.
Został ze mną ten komentarz. Nie trzeba pieniędzy, nie trzeba wyszukanego otoczenia i nie trzeba towarzystwa, żeby dać sobie odrobinę przyjemności, luksusu albo czułości. Romantyzowanie codzienności można zacząć od wypicia kawy w pięknej filiżance, od głębokiego świadomego oddechu czy zmiany perspektywy na codzienne obowiązki i traktowania ich jako wyzwanie. Więc zastanowiłam się, co można zrobić ze swoim stylem czy wyglądem, żeby poczuć się bardziej wyjątkowo.
20 moich pomysłów, dla Was. Kluczowe będą wyobraźnia i trochę odwagi.
Przykłady romantyzowania codzienności
- Zakładaj ubrania, które „nie pasują do okazji” — ale pasują do Ciebie. Jedwabna koszula na spacer z psem, trencz i obcas po bułki :) Codzienność zasługująca na świętowanie.
- Traktuj akcesoria jak małe amulety. Apaszka po babci. Broszka z pchlego targu. Wstążka zamiast gumki do włosów. Czasem jeden detal potrafi przemówić głośniej niż cała stylizacja. Bardziej chodzi o Twoje samopoczucie niż percepcję otoczenia.
- Ubieraj się dla siebie, nawet jeśli nigdzie nie wychodzisz. Dres może być elegancki. Koszula może być wygodna. A Ty możesz wyglądać pięknie w domu. Dla mnie to twardy orzech do zgryzienia. Kota kocham i nie chcę ograniczać jego czułości, a ubrań jednak szkoda :)))
- Celebruj detale, które widzisz tylko Ty. Piękne wnętrze kieszeni. Haft przy kołnierzu. Guzik, który wybierałaś godzinami. Że to tak poetycko ujmę: niech ubranie do Ciebie szepcze.
- Znajdź swój codzienny rytuał ubierania. Niech to nie będzie szybka decyzja pod presją czasu. Niech to będzie chwila z muzyką, herbatą, czułym spojrzeniem w lustro. Twój wewnętrzny poranek, zanim dzień się zacznie naprawdę.
- Traktuj ubranie jak opowieść — nie obowiązek Nie pytaj: czy to pasuje do reszty szafy?
Spytaj: czy to pasuje do historii, którą chcę dziś opowiedzieć? Mój ostatni wpis o tym opowiada. - Zostaw ulubione ubrania w widocznym miejscu, jak martwą naturę. Nie jak krzesło wstydu z ubraniami, które może za chwilę trafią do pralki, a może założę je jeszcze raz. Sukienka na drzwiach, pierścionek na szafce nocnej -> Kompozycja, nie bajzel.
- Mikrozadanie – wybierz kolor skarpet do książki, którą dziś czytasz albo pomadkę do obrazu, który
Ci się spodobał. Dobierz coś ubraniowego, do czegoś nieubraniowego po prostu. - Wymyśl jakiś ekstra sposób przechowania czegoś z szafy – lniany woreczek na sweter, stara kryształowa popielniczka na biżuterię, ciekawe ułożenie pasków w szufladzie, nowy sposób składania bielizny itd.
- Trzymaj w torebce coś bardziej estetycznego niż praktycznego. Coś ładnego. Małą książkę. Ładny scyzoryk, zapałki. Broszkę. Laurkę.
- Zostaw na szaliku czy apaszce jakiś ładny zapach, żeby po czasie do niego wrócić.
Pamięć w tkaninie -> Wehikuł czasu. - Noś ze sobą krem do rąk i użyj go nie w domu. Albo balsam do ust. Taki powolny gest poza domem wydaje mi się romantyczny.
- Uśmiechaj się do swojego odbicia w lustrze, często przeglądaj się w napotkanych szybach i lustrach.
- Załóż po domu coś lekkiego i zwiewnego – sukienkę, szlafrok, długą spódnicę. Zwłaszcza kiedy jesteś sama.
- Załóż biżuterię, która wydaje dźwięki. Dla mnie wręcz kojące wydaje się stukanie pierścionków Lisy Eldridge.
- Użyj większej ilości różu niż zawsze. Użyj drobinek, czegoś co ma znamiona wieczorowego makijażu.
- Napisz liścik, notatkę, zrób rysunek do siebie i schowaj w kieszeni płaszcza.
- Trzymaj w szufladzie zapach, którego nie używasz, ale który wyciągasz i wąchasz dla poprawienia humoru. Ja zostawiłam sobie buteleczkę perfum, które już są wycofane. Po latach dalej coś wyczuwam.
- Spróbuj ubrać się jak bohaterka książki, serialu, filmu itd. Ale w Twojej wersji, bez kupowania i bez spięcia.
- Do zwykłego T-shirta, dodaj coś ekstra: broszkę, naszyjnik, może jakiś dziecięcy dodatek. Coś zaskakującego.
Romantyzowanie codzienności nie wymaga idealnego życia. Wymaga decyzji, by dostrzegać piękno w niedopowiedzeniach. A ubrania są do tego stworzone – mogą być punktem zaczepienia do większych i świadomych zmian.
Bardzo chętnie poznam Wasze pomysły na romantyzowanie codzienności. Oczywiście chciałabym się skupić na ubraniach, ale jeśli macie jakieś subtelne, drobne gesty, które sprawią, że poczujemy się jak w komfortowym filmie, zapraszam do podzielenia się nimi.
Moje – używanie zapachów na co dzień, chodzenie do lasu i malowanie/pisanie/komponowanie muzyki. Jakiekolwiek działania twórcze, chcę aby były częścią codzienności, a nie czymś „odświętnym”.
Jeśli chodzi o ubranie, to pamiętam, że moja czarna koronkowa bluzka była takim elementem. Niestety już jej nie mam, bo w międzyczasie przytyłam i zrobiła się za ciasna (a ja mam taką „dziwną” budowę ciała, że nadmiar zbiera mi się nie tylko na brzuchu, ale w przedramionach, klatce piersiowej, która jest bardzo szeroka i w biuście). Teraz z kolei schudłam, ale niestety koronkowe bluzki nie są obecnie „modne”, a szkoda.
A jakie rytuały masz Ty?