Koniecznie przeczytaj pierwszy wpis: Precyzowanie stylu – część pierwsza (z dwóch), ponieważ tutaj od razu przechodzę do kontynuacji myśli z pierwszego wpisu. Po omówieniu punktu pierwszego, zabieramy się od razu do punktu drugiego.

2) Dobieramy w pary wykluczające się pojęcia i eliminujemy to, co zbędne

Każdy ma takie hasła opisujące styl, które są problematyczne. Jest tych haseł tak dużo, że deformują całość stylu, zbyt go rozmywając – trzeba je ze sobą miksować, a im więcej mieszamy, tym bardziej smak przestaje być wyrazisty. Nie mówiąc już o tym, że niektóre z tych haseł sobie przeczą. Dla przykładu: ktoś lubi styl militarny, ale chce też zawrzeć u siebie elementy romantyczne, preppy, rockowe i nie może się oprzeć etnicznym zdobieniom. Przykład jest przesadzony, jednak ciężko wyobrazić sobie jedną spójną garderobę, która łączy w sobie te wszystkie hasła, a już o pojedynczej stylizacji nawet nie wspominam.

Wiecie, że musimy dojść do takiego momentu, że trzeba coś wyeliminować, prawda? To jest najtrudniejszy krok, ale trzeba go zrobić w imię wyrazistości stylu.

W tym celu, ze swoich haseł wyodrębniamy pary, które w jakimś stopniu sobie przeczą albo przynajmniej znajdują się w podobnej kategorii. Potem przyglądamy się każdej problematycznej parze i wybieramy to hasło, które nam bardziej pasuje. Podam parę wymyślonych kategorii, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Tylko od Ciebie zależy jakie będą te kategorie i jak sparujesz swoje hasła.

Taką kategorią może być na przykład kolor. Jeżeli w Twoich hasłach znajduje się jednocześnie ciągota do kolorów kojarzonych z mgłą, ciszą, szarugą oraz do kolorów kojarzonych ze świtem, rześkością, lekkością to oba te rodzaje kolorów mogą stanowić parę. Mogą, ale nie muszą. Możesz budować swój styl w oparciu o te dwie grupy kolorów, ale gwarantuję Ci większą spójność i lekkość, gdy skupisz się na jednej z tych grup. Gdy dokonasz wyboru, będzie Ci łatwiej. Kluczowe pytanie tutaj brzmi-> Które kolory wolę dla siebie: mgliste czy rześkie?

Taką kategorią może być na przykład charakter stylu. Jeżeli wyłapiesz w swoich hasłach zarówno umiłowanie do retro, jak i do ciężkich, rockowych klimatów, możesz te dwa pojęcia ze sobą zestawiać. Zauważcie, że one wcale nie są przeciwieństwami na zasadzie: czerń i biel. Można połączyć retro ze stylem rockowym i to jest w porządku. Jeśli jednak podoba nam się kobieca odmiana retro i nowoczesna odmiana rocka, a nie chcemy mieć dwóch różnych szaf i nie ma ochoty do łączenia ze sobą tych dwóch stylistyk, to wtedy zestawienie ich w jednej parze jest zasadne i polecam coś wybrać. A więc kluczowe pytanie może brzmieć-> Która stylistyka jest mi bliższa: retro czy rockowa?

Składowe pary nie muszą też należeć do jednej kategorii, ale ważne jest, że to Ty uważasz, że powinny ze sobą rywalizować. Nie musisz nikomu tłumaczyć się, że sparowałaś pojęcia, które pozornie są z zupełnie innej beczki. To Ty masz rozumieć takie parowanie. Na przykład para może wyglądać w ten sposób: taliowane sukienki kontra styl boho. Ta para nie musi ze sobą walczyć – jest to absolutnie do pogodzenia, by ubierać się w duchu boho i nosić takie sukienki, ale osoba, która zestawia te pojęcia ze sobą może iść innym torem myślenia. Na przykład takim: lubię sukienki, które podkreślają talię, mogłabym wyglądać elegancko i zestawiać je ze szpilkami i lakierowanymi torebkami, ale lubię też stylizacje inspirowane etno, hippisami. Nie obowiązuje mnie żaden dress code, chcę mieć jedną spójną szafę, nie rozdrabniać się i zawsze wyglądać tak, żeby wzbudzać podziw. Wymyśliłam to oczywiście, żeby pokazać, że nie zawsze trzeba łączyć składowe stylu, że czasem łatwiej jest po prostu coś skreślić i ruszyć z kopyta. Skoro komuś zależy na spójności i chce wyeliminować to, co jest dla niego mniej pociągające, to można tylko przyklasnąć. Można łączyć, ale można też eliminować.pisanie o styluźródło zdjęcia: kaboompics

Teraz pora na moje pary. Oto moje dwa kluczowe pytania (było ich więcej, ale mój styl nie jest tematem wpisu, ma jedynie być przykładem).

Pierwsza para moich haseł – sport i elegancja. U mnie musiało w końcu dojść do takiej konfrontacji, bo miałam wrażenie, że jak zestawiam coś sportowego z czymś eleganckim, to sobie coś odbieram. W ogóle mam wrażenie, że na mnie ubraniowe kompromisy źle się sprawdzają i nie powinnam mieszać ze sobą stylów. Dobrze mi albo w ubraniach, które są proste i przełamane jakimś wyrazistym akcentem albo w ubraniu całościowo nawiązujących do konkretnego stylu. Chciałam więc raz na zawsze zdecydować czy idę bardziej w stronę komfortu, luzu, Marysi, czy bardziej siebie widzę w ostrzejszej, mariowej wersji. Mogłam wrzucić na luz, nie konfrontować tego ze sobą, ale uznałam, że będzie mi łatwiej obrać bardzo sprecyzowany kierunek i muszę powiedzieć, że to była dobra decyzja. Pozbyłam się hasła sport. Było to ponad rok temu i mogę przyznać z ręką na sercu, że to się świetnie sprawdza. Nie kupiłam żadnych sportowych butów i nauczyłam się trochę inaczej rozgrywać te luźniejsze i komfortowe stylizacje niż tylko za pomocą dresu. Sama o sobie mogę powiedzieć, że jestem znacznie bardziej ogarnięta niż kiedyś. Co ciekawe razem z hasłem sport odeszły też automatycznie jakieś moje dawne zapędy do „infantylnego mroku” – przesadnie dużych czarnych worków i kupy złomu na palcach i trochę inaczej zaczęłam ten mrok interpretować. To oczywiście temat na inny post.

Druga para moich haseł – po męsku i kobieco. Ta para pojawiła się później. Poczułam potrzebę wyraźnego opowiedzenia się po którejś ze stron. Do momentu stworzenia w myślach tej pary bardzo mocno inspirowała mnie moda męska. Ale znowu przyszło mi na myśl, że w takim wydaniu nie daję z siebie wszystkiego, co bym chciała. Postanowiłam zrobić zwrot w kierunku bardziej kobiecym, co wcale nie oznaczało rewolucji i wyrzucania czegokolwiek z szafy. Objawia się to raczej otwarciem na romantyczne klimaty, noszeniem częściej sukienek, szukaniem butów na obcasach, zwracaniem się bardziej ku retro. Było mi to potrzebne – patrzeć w lustro i widzieć w nim częściej zaznaczoną talię, rozpuszczone włosy i wydłużoną nogę.

3) Analiza haseł, które nie znalazły się w punkcie pierwszym i drugim

Dzięki punktowi pierwszemu ustaliliśmy żelazne, niezmienialne hasła.

Dzięki punktowi drugiemu odrzuciliśmy część wykluczających się haseł i sprawiliśmy, że lista jest lżejsza.

Te hasła, które zostały na naszej liście, należy rozpatrywać indywidualnie. Zauważcie, że one nie są tak silne, jak hasła z punktu pierwszego. Można więc założyć, że nie będzie ogromnego żalu przy pozbywaniu się ich. Coś jednak sprawiło, że nie zostały one sparowane do walki z innymi hasłami. Być może tak bardzo wymykają się jakiemukolwiek podobieństwu z innymi hasłami, iż nie da się ich z nimi skonfrontować. A może są one mimo wszystko tak ważne, że chcielibyśmy, by zostały na liście.

Dla mnie jednym z takich haseł, które wymykało się punktom jeden i dwa były „roślinne motywy”. Nie przepadam za wzorami, ale przyznaję, że zawsze liście wszelkiego rodzaju łapią mnie za serce, na przykład jako wzór na ubraniu, jako biżuteria, kolor również ma znaczenie. Na pewno nie mogę tego uznać jako wyznacznik czy podstawę mojego stylu, ale też nie widziałam powodów, by to hasło miało rywalizować z czymkolwiek innym, skoro to w sumie i tak jest mój ulubiony motyw. Przemyślałam sprawę i zostawiłam to hasło w spokoju. Nie jest ono najważniejsze, ale jest na tyle ważne, by zostać na liście.

Innym przykładem hasła, wymykającego się u mnie z dwóch poprzednich punktów było „Ulyana”. Przyznaję, że lubię patrzeć na tę osobę. Ulyana Sergeenko jest dla mnie w pewnym wycinku swojego stylu na tyle inspirująca, że przyszło mi na myśl, umieszczenie jej na liście. Najbardziej fascynuje mnie to jak za pomocą skromnego stroju osiąga wyrazisty efekt – zakrywając praktycznie całe ciało, umie wyeksponować jego największe atuty. Jednak ten punkt zdecydowałam się wykreślić, uznałam, że punkt zaczepienia jest zbyt mały, a nawet jeśli istnieje, to nie może być realizowany dokładnie w taki sam sposób u mnie.

Postępowanie zgodnie z trzema podanymi punktami doprowadzi do powstania optymalnej listy, będącej mapą stylu. Taka lista nie oznacza, że nie można kupować czy rozważać czegoś, co jest z listą niezgodne, ale raczej naprowadza nas na właściwe tory i zwraca naszą uwagę na te obszary stylu, które warto eksplorować. Zamiast myśleć o tym, co dokładać do listy, lepiej jest myśleć o tym, co znajduje się na liście i jak to można ciekawie interpretować.

Podam Wam pewien przykład, świadczący o tym, że ta lista nie jest ograniczeniem. Wyrzuciłam z niej pojęcie „sport”, ale paradoksalnie właśnie teraz, kiedy już staram się nie zwracać na to hasło uwagi, nie miałabym żadnych problemów ze znalezieniem idealnych sportowych butów i wyglądania w nich jak człowiek. Wyrzucenie tego hasła nakierowało mój styl w inne rejony i to tym rejonom przyporządkowuję wszystko, co nowe, co może wpaść do głowy jako potrzeba lub inspiracja. Teraz te sportowe buty, nie będą już jak kiedyś stricte sportowe, lecz będą w zgodzie ze stworzoną listą.

Teraz Wasza kolej. Podajcie przynajmniej jeden przykład pary haseł, które staną ze sobą do walki (pkt 2). Jaki będzie wynik tej walki? Podajcie przynajmniej jeden przykład hasła za słabego na bycie klasykiem i jednocześnie nie stającego do walki z innym hasłem (pkt 3). Jaka będzie decyzja odnośnie tego hasła?