Są takie zdjęcia, które zawsze będą wyglądały współcześnie. Gdyby nie to, że są na nich słynne osoby, które potrafimy mniej więcej osadzić w konkretnym czasie, moglibyśmy ulec przekonaniu, że zdjęcia zostały wykonane niedawno.
Na przykład ta fotografia, przedstawiająca Grace Kelly na plaży w Wenecji została zrobiona w 1955 roku. Gdybym nie znała tej aktorki, pomyślałabym, że to fotka jakiejś dziewczyny z Instagrama.
A poniżej trzy fotografie z 1963 roku. Po kolei: Natalie Wood, Paul Newman i Jackie O.
Zdjęcie poniżej zostało zrobione Raquel Welch w 1967.
źródło
Meryl Streep na zdjęciu z 1988 roku.
źródło
Oczarowana, jestem oczarowana każdym zdjęciem. I zastanawiam się jednocześnie, co sprawia, że trudno zgadnąć w jakim czasie były te fotografie robione. Co składa się na ponadczasowość tych obrazów?
Z całą pewnością czytałyście wiele artykułów o rzeczach, które warto mieć w szafie, które nigdy nie wyjdą z mody. Wierzę, że jest sens w takich wyliczankach, ale nie sądzę, by ponadczasowość zależała jedynie od ubrania. Myślałam nad tym intensywnie i pewnie się domyślacie, że doszłam do wniosku, takiego jak zwykle. To prostota, pewne nieskomplikowane podejście do życia, stylu i stylu życia zapewniają nam w pewnym sensie nieśmiertelność, uniwersalność i ponadczasowość.
To nie tyle kwestia konkretnych ubrań, ale bardziej podejście do swojego stylu. Same przyznacie, że bardzo trudno jest nie ulegać trendom. Opieranie się modzie jest wręcz niemożliwe w czasach, kiedy jesteśmy bombardowani sesjami fotograficznymi, kiedy mówi się nam jakie kanony piękna obowiązują w następnym sezonie i kiedy tych sezonów nie ma już jak kiedyś po prostu dwóch, ale projektanci zasypują nas kolekcjami typu Fall, Pre-Fall, Resort i tak dalej. Fatałaszki na topie zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nie twierdzę, że iść z duchem czasu jest źle. Ale na pewno lżej, oszczędniej i prościej jest się oddać uniwersalnym rozwiązaniom, których skuteczność nigdy nie przeminie.
Chcę Wam w pigułce podsunąć kilka zasad, które dotyczą jedynie sfery mody, a ściślej tego czym się kierować, by wyglądać, bez względu na czasy do jakich się odnosimy, współcześnie. Zaznaczam, że ciuchy to jedno, ale trzeba też mieć nie lada osobowość, żeby te ciuchy zakładać i konkurować w danym czasie z osobami, które noszą się zgodnie z trendami.
Wyrób sobie nawyki dotyczące naturalnego, ale perfekcyjnego wyglądu.
Chyba wszystkie zgodzimy się z tym, że nawet na tak niepozorne składowe wyglądu jak na przykład manicure panują różne mody: kiedyś modny był french, robiło się półksiężyce w złotym kolorze na czarnych lub czerwonych paznokciach, były już hybrydy, na piedestale stawiano paznokcie, których powierzchnia wygląda jak lustro, trendy typu błysk lub mat przeplatają się co jakiś czas… A co nigdy nie wyjdzie z mody? Co jest zawsze stosowne? Naturalne, czyste, lśniące, zdrowe paznokcie. To samo z makijażem, włosami, skórą. Możemy wybierać spośród niesamowitej liczby zabiegów upiększających, możemy farbować, spinać, lakierować, malować, co wcale nie jest czymś złym, ale nic nie zastąpi subtelnego podkreślenia urody i naturalnego, powtarzalnego wyglądu.
Nie kupuj ubrań, które można w łatwy sposób powiązać z daną dekadą bądź stylem
W tym sezonie wracają dzwony. Wracają, któryś już raz. Tylko co z tego, że dzwony były modne niedawno, trochę dawniej i dawniej niż trochę dawniej, skoro i tak zawsze będą się kojarzyć z latami siedemdziesiątymi. Są takie kroje, które przynależą do danego czasu i jeżeli zrobimy sobie w ubraniu o takim kroju zdjęcie w 2015 roku, nie liczmy, że po pięćdziesięciu latach ktoś uzna takie zdjęcie za współczesne. Jeżeli będzie znowu moda na dzwony w danym czasie to pewnie się wstrzelimy, ale ja wolałabym pewniaka. Mogę się założyć, że taki element garderoby jak na przykład czarny golf nie będzie zaszufladkowany. Nigdy.
Przedkładaj jakość ubrań nad ilość
Uniwersalność stylu łączy się nierozerwalnie z jakością ubrań. Nawet na zdjęciu widać czasami jakiej jakości jest strój. Rzeczy, które są szyte na miarę lub dobrze dopasowane, z dobrych materiałów zwyczajnie się obronią. Poza tym z innym nastawieniem nosi się rzecz od projektanta za którą trzeba było zapłacić wielokrotność bożonarodzeniowych zakupów niż kolejną szmatkę z sieciówki zmechaconą po pierwszym praniu. O wszystkie rzeczy trzeba dbać, ale nie oszukujmy się: im coś jest droższe, tym większą uwagę zwracamy na czyszczenie, składanie, prasowanie tego.
Nie szalej z dodatkami, wręcz unikaj dodatków
Akcesoria też można łatwo osadzić w konkretnym czasie i trendzie. Zwłaszcza sztuczną biżuterię w kolorach tęczy czy udziwnione torby. Najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie swoich ulubionych modeli zegarków, biżuterii, torebek i trzymanie się tych wyborów. Spokojne kolory i szlachetne materiały były na czasie 20 lat temu i za 20 lat też będą na czasie. Powinno się tak wybierać dodatki, by pasowały do wszystkiego, w pewnym sensie zabierając im jedną z funkcji, którą narzuca moda – akcentowanie. W ponadczasowym stylu dodatek pełni raczej funkcję uzupełnienia, niż akcentu.
Równoważ proporcje
Jeżeli odsłaniasz biust, zakryj nogi. Jeżeli góra jest luźna, to może warto lepiej dopasować dół. Czasami modny jest oversize, czasem każą kobietom się opinać, czasem króluje kicz, czasem asceza w ubraniu. I choć nie da się wszystkim dyktującym trendy dogodzić, warto wiedzieć, że zawsze będą wyglądać z klasą te osoby, które znają swoją sylwetkę, potrafią delikatnie zaznaczyć jej atuty i zakryć niedoskonałości.
Chciałabym byśmy w komentarzach skupiły się na konkretnych ubraniach. Jakie Waszym zdaniem elementy garderoby są ponadczasowe? Proszę Was o precyzję (podawanie kolorów, fasonów, materiałów czy zwrócenie uwagi na nawet niepozorne niuanse) np. rodzajów jeansów jest dużo, ale przecież nie wszystkie kroje są uniwersalne…
Ponadczasowe są, wg. mnie rzecz jasna: czarne baleriny i takaż ołówkowa spódnica z małym rozporkiem z tyłu, biała koszula, mariniere, skórzana torebka na łańcuszku, perłowe kolczyki (takie jak te na zdjęcu z Meryl Streep), kaszmirowy rozpinany sweterek (idealnie gdyby miał guziki wykonane z masy perłowej), granatowy sweter z dekoltem w serek, białe spodnie o długości 7/8, wełniany kamelowy płaszcz o szlafrokowym kroju (choć nie jest to mój najulubieńszy kolor), bransoletki kółka. To chyba tyle na dobry początek :)
Blog wspaniały, gratuluję :)
O, dokładnie tak jak w komentarzu powyżej :) Do tego dodałabym łańcuszek z żółtego złota i jakiś ładny, prosty złoty pierścionek z pięknym oczkiem, ogólnie złota, prosta, nieudziwniona biżuteria (srebrna oczywiście też). Z letnich ubrań to taka kobieca, rozkloszowana sukienka z prostą górą – taką jak ta na zdjęciu Natalie Wood. Jedwabna chusta, apaszka, czy prosty szal z kaszmiru czy wełny w neutralnym kolorze – według uznania. Ja dla siebie oprócz powyższych, dorzuciłabym czerwoną szminkę i pomalowane na czerwono paznokcie, dla mnie są ponadczasowe. Wytuszowane rzęsy i ładny twarzowy odcień różu – to tak w kwestii makijażu. I 7-8cm czarne pantofle na obcasie, z migdałowym, zaokrąglonym czubkiem, na stabilnym prostym obcasie, proste sandałki zapinane na kostce – coś w stylu tych jakie nosi Sofia Coppola. Ideałem torby codziennej jest dla mnie niezmiennie Birkin Bag, ale kogo na nią stać ;) – także jakaś nieprzesadzona skórzana torba na co dzień.
Pozdrawiam:)
Magda i BlackIcea wymieniły to co ja chciałam wiec nie bede sie powtarzać:)ponadczasowa jest klasyka i prostota!
to samo i jeszcze lniane luźne spodnie i sukienka szmizjerka… Ale ciekawy post!:) a jakie ciekawe wpisy pod nim!
Dla mnie najbardziej uniwersalne są jeansy niebieskie (nieważne czy jasny czy ciemny niebieski) prosty sweter o lekkim splocie lub golf oraz i tutaj mój hit trampki – spójrzcie w ilu filmach na przestrzeni lat się pojawily ( szczególnie converse) . Widziałam je w „Powrot do przyszłości” , gdzie był kręcony dawno temu jak i we wspolczesniejszych produkcjach. Trampki są bardzo uniwersalne i pasują do dużej ilości stylizacji.
no właśnie, czy są takie spodnie, które można nazwać ponadczasowymi? może takie proste garniturowe, albo cygaretki, choć też nie do końca, bo nowe fasony lekko się różnią od tych z dawnych lat, a tak to modele wracają i odchodzą i znow wracają, zazwyczaj w innej odsłonie (np bardziej dopasowane, z niższym stanem) – dzwony, szwedy, rurki, chinosy, marchewy, haremki itp.
Napisałaś post o elegancji. Po prostu. Elegancja to ponadczasowość, jakość, dyskrecja, stonowanie, na dzień i na wieczór. Nie wiem, czy jest sens wymieniać konkretne rzeczy i kroje, każdy prosty krój ubrania, odpowiednio dopasowanego do sylwetki, z materiału wysokiej jakości,w stonowanym kolorze będzie elegancki – bluzki (rodzaj dekoltu w zależności od figury i okazji), spodnie – we właściwym rozmiarze (czyli lepiej ciut za duże niż ciut za małe) – proste lub zwężane, spódnice, sweterki, płaszcze itp. To są wszystkie te ubrania o których możemy powiedzieć, że nie mają w sobie nic”za” – nie za ciasne, nie za obszerne, nie za kolorowe, nie za głęboki dekolt, nie za duży golf, nie za wąskie spodnie itp. Tak sądzę :)
Ja akurat nie postrzegam elegancji jako synonimu ponadczasowości. Można być w trampkach, koszulce i jeansach i też ponadczasowo wyglądać. Chodzi mi bardziej o uniwersalizm niż o „wydźwięk” stroju. Choć przyznaję, że elegancja ze wszystkich stylów też wydaje mi się najbardziej ponadczasowa.
Pewna stara księżna twierdziła, że elegancka jest ta kobieta, która nie rzuca się w oczy, ale jak już się ją zobaczy, to nie można oderwac od niej oczu..
Coś jest w tym stwierdzeniu. Wystarczy spojrzec na zdjęcia zamieszczone w poście. Wyrazy uznania, Mario.
Mogłabyś powiedzieć, jaka stara księżna? Może to z nieoczytania albo przeoczenia, może głupie pytanie ale bardzo mnie zaciekawiłaś!
To raczej nie księżna, ale Jadwiga Grabowska – kiedyś szefowa Mody Polskiej. Chyba, że Jadwiga od kogoś to zdanie zaczerpnęła? :)
Na szybko, moim zdaniem, rzeczy kt ja lubię: biała męska koszula lub jej wydanie na lato – czyli cienszy materiał. Spodnie cygaretki – kolor najlepiej ciemny bo już w kratkę będę bardzo a’la lata 60’te(chyba??). Buty damskie a’la męskie , takie proste jak do garnituru. Buty sportowe np adidas originals( ja bardzo je lubiłam choc chwilowo mniej bo b. modne) lub inne jakiekolwiek ale klasyczne modele. Dobry wełniany płaszcz – dobrany po prostu do stylu osoby kt nosi – tu uważam , może się mylę, że krój nie jest najwazniejszy. Proste lub węższe dżinsy, dobrej jakości – dla mnie to jest ponadczasowy ciuch:) , ale bardzo lubię dżins:)
Z butami na obcasie miałabym albo więcej – mam problem, – bo tutaj te obcasy zmieniaja się dość bardzo i ja po prostu nosze często niemodne, ale lubiane..
Zegarek mam od lat ten sam. Biżuteria -prosta jak najbardziej gładka, w sensie nie kształt ale bez „szkiełek”.
Co do golfów- zgadzam się i podobaja mi się, ale na kimś tylko ;-/. Ja się duszę – zastąpiłam więc prostymi cienkimi bluzko-sweterkami -całkowicie prsota forma -dekolt tuż przy szyi, czerń.
Dodam jeszcze:) – grube ,ładne, ciepłe swetry na zimę kt uwielbiam. Często zdarza mi się upolowac taki w sklepach z używaną odzieżą, ale jestem zadowolona bardzo:) no i mam kilka modeli kt noszę od lat.:)
Wszystkie rzeczy, które wymieniłaś dla mnie również są ponadczasowe :)
Ech, wyglądanie ponadczasowo nigdy nie było moim celem. Na co dzień z powodzeniem miksuję charakterystyczne, ściśle powiązane z daną epoką i klimatem style, jak rockowy pazur czy zamierzony kicz lat 80. Więc chyba się Nie Znam. Ale spróbuję.
– biała męska koszula na kobiecie. Taka bez udziwnień w postaci zaokrąglonego kołnierzyka, falbanek gdziekolwiek (brrrrr!) czy spiczastych mankietów. Najprostsza na świecie. Z dobrej jakościowo, grubej, nieprześwitującej bawełny. Świetnie wyglądała w niej Katherine Hepburn i świetnie wyglądać będziesz Ty, Mario.
– Ciemnogranatowe albo czarne dżinsy z wyraźnymi przeszyciami. Nie elastyczne. NIE biodrówki, nie dzwony, nie rurki. Zwyczajne, proste portki. (Jak dla mnie – samobójcza nuda, ale pasują do szpilek, kaloszy i glanów, cóż poradzić. )
– Czarne skórzane czółenka na szpilce z migdałowym noskiem. Znowuż – mnie kojarzą się z obowiązkowym wyposażeniem służbowej szafy pani menedżer w dużej firmie. Ale trudno kryć, że są absolutnie uniwersalne.
– letnia sukienka z dopasowaną górą, na ramiączkach, z rozkloszowanym dołem. Gładka lub w nieagresywną łączkę. Bez koronek, kokardek, falbanek czy wycięć ukazujących nerki. (Kto to w ogóle wymyślił?..) Może być z dekoltem w kształt serca albo portfelowa. Mam takich kilka, bo latem moim priorytetem staje się nie fikuśność stylizacji, a możliwie mała ilość warstw.
– sweter o prostym, luźnym kroju, warkoczowym splocie i niewielkim dekolcie (w łódkę? Półokrągłym?) Kremowy albo czarny. W latach 50. wylądowałaby pod nim rozkloszowana spódnica. Modnisia z lat 80. przepasała by go gumowym paskiem z efekciarską klamrą (ja tak robię.) Współczesna dziewczyna – założyła doń poszarpane, wybielane dżinsowe szorty, minimalistyczne sandałki z trzech pasków i voila.
– Beżowy trencz do kolan. Wszystkie asystentki w korporacji, w której pracowałam miały taki. ;)
Więcej grzechów nie pamiętam. Naprawdę, zanudziłabym się na śmierdź, ubierając się w taki sposób.:D
–
Nina Wum!- ale chciałabym cię poznać:))- rozwaliłaś mnie sowim komenatrzem :-D
Och, dziękuję. :D
Nina, wszystkie elementy, które wymieniłaś ja tez utożsamiam z takim uniwersalnym stylem. I o ile dla Ciebie to nuda, to ja bym mogła całe życie w takiej nijakości przełazić, hahaha :)
Mario, Tobie na pewno byłoby w tym świetnie, bo czujesz taką surową prostotę. I zapewne z przyjemnością bym na Ciebie patrzyła, zbrojna moimi ćwiekami, łańcuszkami i butami w trzech kolorach naraz.
Zgadzam się z Tobą Mario- kocham taką nudę!
Nina, Ty mnie powiedz gdzie takie nudne jeansy kupić? Nimo. Ze znanych mi chyba tylko COS ma coś takiego, ale nie mam jak zmierzyć.
Iwono, czasem w szmateksach bywają. :)
potwierdzam, szmateksy źródłem takowych niezastąpionym :)
właśnie!
porządne jeansy, klasyczne, ani nie za wąskie ani nie za szerokie, ciemne, bez jakichkolwiek upiększaczy. szukam i szukam i znaleźć nie mogę
do tego koszula- klasyczna, z małym kołnierzykiem (dla mnie najwygodniejsza z body) i lekko dopasowana
Moim zdaniem ciężko o spodnie ponadczasowe. Być może będą to po prostu te które leżą na nas najlepiej? Do ponadczasowych ja zaliczę oprócz wszystkich brań typu baza (biały, czarny t-shirt itp) o których była wcześniej mowa na tym blogu może klasyczne czarne botki, ramoneska, duża czarna torebka, płaszcz – trencz np beżowy lub jasno zielony, zwykłe jeansowe krótkie spodenki i biała prosta letnia sukienka.
No widzisz, a ja jak widzę spodenki jeansowe to od razu mam skojarzenia z latami 90-tymi. A pozostałe to też uznaję za ponadczasowe te elementy :)
Czerwona szminka, odkąd się pojawiła jest nierozerwanym element współczesnej mody nieważne czy to lata 40 czy 80 ,mimo zmiany trendów zawsze była obecna.Oczywiście w różnych wydaniach czasem jaśniejsza czasem ciemniejsza albo matowa albo z lekkim połyskiem.Mała czarna ,Coco wiedziała co robi ,ten element garderoby z powodzeniem można było nosić w roku 1956 jak 1978 czy 2005,sama mała czarna bez dodatkowych elementów typu pióra,koronka,po przez modne wtedy np naszyjniki,buty itp wpisywała się i tyle :D.Ramoneska pojawiła później niż inne wymienione przez ze mnie ,ale tak samo jak z małą czarną po przez inne elementy zawsze jest modna,po za tym myślę że rzeczy które są ponadczasowe są takie bo takie kolory jak biel, brąz ,czerń nie wychodzą z mody,bycie buntowniczym(tyczy się to ramoneski)zawsze jest modne tylko w inny sposób,oraz bycie seksownym(czerwona szminka,mała czarna) w różnej postaci ,nawet powiedziałabym skrajnej ale zawsze jest modne .
Trafna uwaga z buntowniczością i seksapilem! Każde pokolenie myśli, że coś odkrywa na nowo i zawsze wyodrębnia się jakaś alternatywa, która na przestrzeni czasu zamienia się w mainstream :)
Właśnie szyję bluzkę, wykrój z Burdy z 2005r. Niby 10 lat to niewiele w perspektywie tych lat, które przytaczasz, ale i tak pewne elementy w ciągu tej dekady się zmieniły. Mimo to krój bluzki wydaje się nadal aktualny. Natomiast ogromną rolę odgrywają materiały. Kolor, faktura, wzór zależą od bieżących trendów i chyba to one są tak banalnymi wyznacznikami danej epoki. Gdyby przyjrzeć się, większość fasonów jest bardzo prosta (wiadomo, są różne dodatki, zakładki etc, ale i one mogą zalezeć od bieżacej mody jak i od fantazji osoby projektującej czy noszącej): ołówkowa spódnica, koszulowa bluzka, T-shirt,pudełkowa sukienka itd., jednakże dzięki tkaninie można je tak łatwo zaszufladkować do konkretnych lat. Obserwuję to zwłaszcza na ulicach i w sieciówkach: były już wzory etno, motywy z różyczkami, teraz nawet nie wiem co jest, bo nie lubię tam zaglądać ;) A jeśli chodzi o moją ponadczasową klasykę: czarny golf, biała koszulowa bluzka, ołówkowa spódnica, prosta sukienka na ramiączkach, wąskie spodnie z kantem, rozkloszowana spódnica, wąskie,. proste jeansy kończące się w talii. Ważne, by pozbawione wzorów, choć wąskie paski, pepitka czy szkocka kratka wydają się nieprzemijające. I kolory: biel, czerń, granat, czerwień
Klasyka to jednak zawsze klasyka: biała koszula, czarna ołówkowa spódnica, cardigan, trencz, proste dżinsy, czarny golf, biały T-shirt, czarne szpilki, czarny żakiet, trampki. Ale – uwaga – zawsze noszone po swojemu np. apaszka, broszka, jakaś biżuteria. Tak rozumiem ponadczasowość.
Ale ja jestem starsza pani, po czterdziestce, więc sama rozumiesz… :)
haha, starsza Pani, dobre :D
Mój ulubiony blog.
Elementy ponadczasowe to wg mnie sukienki, proste kroje. Botki, szpileczki na średnim obcasie, glany ……. i skórzana, czarna kurteczką. Nie ma siły, aby kobieta w prostej sukience przed kolano, w szpilkach, w których zgrabnie chodzi i skórzanej ramonesce wygladała zle :), albo zamiast szpilek – glany/botki.
Jeśli dodatki to delikatne, maksymalnie eleganckie. Zegarek, małe kolczyki, prosta torebka.
Dlla mnie jeansy to zamiennik, sukienki w bardzo chłodne dni.
……. i koniecznie zadbane włosy.
Bardzo bliski mi jest ten dzisiejszy wpis. Tym bardziej, że właśnie dziś powróciłam do moich zdjęć z czasów liceum, studiów i poślubnych. I ze sporą dawką krytyki podeszłam do swojego ubioru. O ile styl w liceum miałam spójny i mocno naznaczony rockowymi nutami, tak na studiach (i później) mocno poszukiwałam. Teraz nie widzę w tym siebie. I bardzo się cieszę, że już teraz wiem, co chcę osiągnąć, mam swój garderobiany cel, szafa staje się spójna, a to właściwie Twoja zasługa Mario. Twoja i innych, którzy otworzyli mi oczy na sprawy oczywiste. Dziękuję Ci bardzo!
A wracając do dzisiejszego wpisu, to jednak będę odrobinę polemizować. Np Uwielbiam dzwony. I niezależnie od dekady, mody i trendów od czasu do czasu je noszę. I znów oceniając siebie (i tylko siebie- wracamy do mojego postrzegania, porównań, które kieruję głownie we własną stronę) za parę lat w dzwonach będę dla siebie ponadczasowa.
Co do ponadczasowości niektórych strojów to na myśl mi przychodzi Sandra Bullock w filmie „ja cię kocham a ty śpisz”. Była tak uroczo „niemodna”- w za dużych swetrach, płaszczu po tacie i spinkami we włosach:), że uwielbiałam ją i wtedy (95 rok!) i teraz:).
PS. Nie myślałaś, by swoją wiedzę upowszechnić w formie książkowej? Jestem pewna, że odniosłabyś wydawniczy sukces, a to tego pomogłabyś paru zbłąkanym owieczkom:).
Jakie miłe pytanie, dziękuję. Myślałam o tym i nawet w pewnym sensie wiem jak taka książka mogłaby wyglądać, ale trochę brakuje mi odwagi. Książka to mi się wydaje wielka rzecz.
Mario proszę Cię nie rezygnuj z tego! Wiem, że wymagałoby to wiele cierpliwości, ale zrób to dla nas- swoich czytelników:).
Ja już wiem, że byłaby to bardzo wartościowa pozycja.
:)
w temacie książki, może czytałaś, może nie, może Cie zainteresuje, może zainspiruje, tak mi się skojarzyło więc podsyłam, pozdrawiając ciepło
http://manufaktura-radosci.blogspot.com/2014/12/jak-wydac-ksiazke.html
Ola – mistrzyni incepcji :)
Szkoda, z utęsknieniem wypatruje damskiej wersji „Rzeczowo o modzie męskiej”. Dla mnie to rewelacyjna pozycja, szczegółowo przedstawia meandry mody męskiej, ale nawet największej modowe beztalencie ją zrozumie (czyli spore grono facetów ;) ). Mimo, że mnie moda męska nie fascynuje, to przeczytałam książkę dwukrotnie i często wracam by przypomnieć sobie nazwę danego kroju czy jego pochodzenie. Dodatkowo zestawienia kolorów i wzorów uważam za bardzo pomocne (jaki krawat dobrać do koszuli, jakie desenie do siebie pasują). Czekam na taką książkę dla kobiet, bo większość poradników tego typu wylicza tylko to, co każda wielbicielka klasyki zna (kup małą czarną, beżowy trencz, czarne czółenka, białą koszule… – no ile można…) i nie wznosi zbyt wiele informacji.
To może e-book? Taka mniejsza rzecz. I wszędzie się zmieści. Jaki tytuł?
Hola hola, tytuł to się nadaje na końcu, po napisaniu już. A ja nawet jeszcze nie siadłam do tego :)
Może to zabrzmi wywrotowo ;) ale dla mnie ponadczasowym elementem stroju jest czeski beret z antenką :) Od lat widzę go na ulicach, dokomponowany do bardzo różnych ubrań ( zarówno luźnych jak i eleganckich), u dziewczynek, kobietek i dojrzałych babek.
U facetów takim elementem, który się mi przewija i zazwyczaj zwraca uwagę jakąś taką niewymuszoną elegancją jest sztruksowa marynarka.
Moim osobistym uniwersalem są rurki, czarne lub granatowe, dlatego, ze pasują na każda porę roku. Proste nogawki zima ciężko zmieścić w kozaki, a nie lubie nosić ich pod spodniami. Uniwersalnym ciuchem jest tez wełniany płaszcz, golf, czolenka na obcasie lub płaskie, koszula gładka, w kratkę lub paski, czarna marynarka, prosta torba.
Zaglądałam na bloga kilka razy dziennie i nareszcie nowy wpis :)
Dla mnie ponadczasowe są proste czarne spodnie dobrej jakości, biała bluzka, czółenka, prosta spódnica i sukienka do kolan lub tuż za bez rękawów i z małym dekoltem, pulower i żakiet Uwielbiam też duże szale, które można zamotać lub się nimi otulić. A na lato przewiewne lniane sukienki i sandałki.
Ponadczasowe są także perełki – wkręty i obrączka na palcu.
Osobiście nie lubię wysokich obcasów, więc zakładam balerinki, mokasyny, oficerki i itp.
Na wieczór mała czarna torebka, na co dzień wygodna i lekka! torba na ramię.
Mario! Dzięki Twojemu blogowi potrafię już docenić urok prostoty. Jeszcze raz bardzo dziękuję i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :)
Ciągle nie mam zdjęć, żeby Ci przesłać ( praca, praca, chroniczny brak czasu i zmęczenie), ale postaram się podczas tego weekendu.
Ściskam Cię i Was wszystkie,
Monika 2
Wydaje mi się, że o ponadczasowości w dużej mierze decydują detale. A konkretnie – ich maksymalne uproszczenie. Wystarczy spojrzeć na ilustrujące wpis zdjęcia. Tam nie ma żadnych udziwnień, żadnych „wprowadzaczy zamieszania”, dziwnych guzików, naszywek, aplikacji, prześwitów i tak dalej. Jest czysto i gładko, podczas patrzenia nic nie rozprasza, to są najprostsze rozwiązania z możliwych. I to chyba właśnie o to chodzi. Że to właśnie po pozornie nieistotnych szczegółach możemy przypinać jakieś etykietki, a im mniej tych szczegółów tym trudniej.
Dlatego chyba najbardziej ponadczasowym elementem garderoby byłby dla mnie biały t-shirt, prosty jak prześcieradło i tak przeciętny jak to tylko możliwe, a przy tym wykonany z dobrej jakości materiału. Prościej nie można. A w wersji eleackiej koszula spełniająca te same wymagania.
I jakkolwiek to się może wydawać dziwne taki prosty i ponadczasowy wizerunek jest dla mnie bardzo tajemniczy. O wiele niż wielkie okulary i szerokie ronda kapeluszy. Bo tak naprawdę nic nie ukrywa, ale też niewiele mówi. Tylko tyle na ile osoba go posiadająca pozwoli – właśnie za sprawą szczegółów. To ogromnie urzekające.
Ale pięknie to ujęłaś, zgadzam się w pełni. Im prościej, tym bardziej tajemniczo, intrygująco.
Brawo. Bo tajemnica to nie jest ukrywanie się. Tworzenie zasłon. Tylko raczej dyskrecja. I tak mnie cieszy, że ktoś używa jeszcze pięknego słowa „urzekające”.
Oprócz wymienionych przez dziewczyny oczywistości, ktorych już nie chcę powielać, dodałbym tweedowy żakiet, taki w stylu ang. Wydaje mi się, że również styl safari jest ponadczasowy- lniane spodnie i koszula, sukienka zapinana na guziki w kolorach ziemi. Niezależnie od tego co jest modne w danym sezonie, ubierając te ciuchy na pewno nie popełniamy gafy.
Zgadzam się z tymi elementami, które wymieniłaś. One nie są akurat oczywiste, ale faktycznie nie noszą znamion żadnego konkretnego stylu.
Dla mnie takim wyznacznikiem zawsze był makijaż. Klasyczne ubrania to jedno, ale to co mamy na twarzy i głowie, to drugie. Jak widzę na ulicy kobiety z ustami obrysowanymi ciemną kredką i balejażem, to od razu widać z której epoki jeszcze nie wyszły. To samo z brązową szminką i brwiami „od szklanki”.
Kocie oczy – czarne kreski na oczach zawsze na czasie i sexowne, zadbane rozpuszczone włosy, skórzane czarne lub brązowe kozaki jak tu
Ja bym tak nie mogła na co dzień tylko klasyków, lubię je ale jako baza, do której dołączam dodatki dla konkretnego stylu, nie ważne czy modne czy nie.
Fantastyczny wpis :)Podpisuję sie pod wszystkimi komentarzami-prostota x 3, to przede wszystkim,a do tego wełna,wełenka,żorżeta wełniana,bawełna,szczególnie pika na koszule i bluzki i len-moj ulubiony od maja do września,który wymusza wręcz prostotę w kroju bo tylko tak wygląda wspaniale,klasyczne buty,nie lubię sandałów,zamiast tego wolę baleriny z bawełny/sic!/,wiązane półbuty i oficerki w zimie,albo proste trapery
czarne z grubymi sznurowadłami :)z dodatków apaszki jedwabne,i czarny płaszcz -krój dopasowany do sylwetki.Kłaniam się wszystkim Paniom
i pozdrawiam :)
Dla mnie najbardziej ponadczasowa jest mała czarna – z dekoltem w taką głębszą łódkę, grubymi ramiączkami (bardziej bez rękawków niż na ramiączkach), z prostym choć nie obcisłym dołem, do kolana, a także klasyczny prosty płaszcz do kolan, bez upiększeń, nie taliowany. U mężczyzn – biała koszula, najprostszy ciemny garnitur z jednokolorowym ciemnym krawatem. U obu płci – biała bluzka t-shirtowa, nie opięta, ale i nie wisząca. Na pewno trochę klasyków jest właśnie wśród dodatków – perły na szyi i perły-sztyfty w uszach, zegarek w męskim stylu (noszony i przez mężczyzn, i przez kobiety). W ogóle jeśli chodzi o kolory, to ponadczasowe są dla mnie czerń i biel – ale to chyba nie zaskoczenie – a także granat i czerwień. Oczywiście nie wszystko w tych kolorach, ale jednak bardziej te barwy niż inne.
Zgadzam się z Tobą, że ponadczasowość bardzo mocno wiąże się z naturalnym wyglądem – włosy lekko ułożone, bez nadmiaru stylizacji, makijaż delikatny. I to jest coś co bardzo lubię i ja sama :) podobnie jak asceza w dodatkach – do tej pory nosiłam głównie szale i kolczyki, a ostatnio nawet kolczyki rzadko zakładam.I tak sobie myślę, że dla mnie te ponadczasowe klasyki plus nutka osobistego stylu to jest zestaw idealny :) muszę najbardziej popracować nad punktem trzecim – jakość!
I jeszcze jedna myśl – czy kapelusze nie są ponadczasowe? To jest niby element dość charakterystyczny, zwłaszcza dziś nie jest czymś co nosi każdy, ale wydaje mi się, że ze względu na dawniejszą popularność jest w kapeluszach coś co sprawia że trudno by było zaklasyfikować je do jednego momentu. Zwłaszcza taka panama, czy to słomkowa czy to jesienna..
Kapelusze są nieoczywiste, trudne do noszenia, ale faktycznie też zaklasyfikowałabym je do ponadczasowego ubioru.
Piekne zdjecia wyszukalas :-)
Ciesze sie, ze w taki sposob przypominasz o swojej misji. Bo dla mnie to, co robisz, to misja – zeby bylo prosto, zeby nie przedobrzac. Zeby znalezc to, co dla nas najlepsze, bez ogladania sie na innych. A moze okaze sie, ze docenimy to, co najprostsze.
Widzac tyle nowych nickow (nowych osob?) na blogu, czuje sie jak babcia ;-) Ma to naturalnie swoje dobre strony – przeszlam dluga droge razem z Toba, Mario, i dziewczynami, ktore mialy ciekawe rzeczy do przekazania; troche sie nauczylam… Zmienilam sposob patrzenia na mode i styl, i na siebie. To, o czym dzis piszesz, to dla mnie chleb powszedni, choc dla innych „pranie mozgu” (tak jak niegdys dla mnie) ;-) Ale za jedno musze Ci podziekowac: nauczylam sie stawiac na klasyke. I dzis tez moge powiedziec, ze dla mnie baza nie potrzebuje akcentu, zebym czula sie soba.
:-*
Dziewczyny, nie zniechecajcie sie ewentualnymi niepowodzeniami. Jak sie dazy do celu, w koncu sie go osiagnie :-)
Fanko, mamy chyba podobny staż u Marii, czuję to co Ty. Buziaki.
Faktycznie jestem tu nową komentujacą, ale obecną od miesięcy. Wiedziałam, ze jestem inna niż moje koleżanki, szukałam podobnych do mnie i trafiłam na blog Marii. Treść i komentarze genialne, znalazłam to, czego długo szukałam. Tak mało na tym świecie mądrych, obytych, grzecznych i wrażliwych na inne cechy, niż „must have sezonu” kobiet:).
Kiedyś w pracy bardzo poważnej Pani rzuciłam: ” jest taki blog Ubieraj się Klasycznie!”, a ona na to „klasycznie? To ja dziękuję” :).
Dlatego zostałam z Wami.
To jak się ubiera? Naiwnie zawsze myślałam że właśnie poważne panie w pracy (zakładam że nie nosicie strojów roboczych) ubierają się klasycznie:)
Poważna, ale nie klasyczna. Nie ma dobrego gustu, choć oczytana i mądra.
bo jak mówi ClassicValeria często klasykę myli się z biurowym uniformem. I tzw. starsze kobiety boją się, że tak pojmowaną klasyką się postarzają.
Czy mogłabyś proszę pociagnąć temat? Bo jak to przeczytałam to mi się zdaje że chyba właśnie popełniam ten błąd, może dlatego tak rzadko jestem zadowolona ze swego wyglądu gdy muszę się ubrać bardziej oficjalnie. Zawsze czuję się „pańciowato”.
nie umiem pociągnąć tematu :-), bo wciąż się uczę, tu u Marii i właśnie na blogu classicvaleria (choć u niej czuję głęboki niedosyt). Zajrzyj tam :-)
Sama chciałabym osiągnąć to, co widzę w głowie i w swoich zapisanych inspiracjach tak, żeby to było „moje”, żeby nie czuć się ani za bardzo wystrojoną, ani zbyt mało elegancko. Lubię połączenie klasycznej elegancji bez zadęcia z frech chic, mam 40 lat, na co się nie czuję :-) i wciąż szukam. Może Maria skusi się na wpis na ten temat?
Byłoby wspaniale! Czytam czasem bloga classicvaleria, ale po pierwsze nie zawsze się z nią zgadzam, po drugie mam wrażenie że nie jestem jej targetem. Nie jestem panią z korporacji, mam dwójkę wciąż jeszcze małych dzieci i związane z tym ograniczenia budżetowe i garderobiane. Mój styl życia nie wymaga pełnej szafy biurowej klasyki. Ale czasem chcę lub muszę wyglądać „profesjonalnie” i nawet nie wiem od czego zacząć. Jak już coś wymyślę to coś mi nie gra, lecz nie mam takich analitycznych zdolności jak Maria żeby wyłapać co jest nie tak. Słowem w tej sferze ubioru jestem kompletnie zielona.
Pomylona klasyka bardzo postarza, kobieta wyglada jak matrona. W moim mniemaniu to zbyt ” sztywna” fryzura, krotkie, ale nie podcinane systematycznie włosy, zbyt długie, czerwone paznokcie i fatalne buty, takie typowe pantofle :).
Garsonka lub garnitur w za dużym rozmiarze, takie toporne, niedopasowanie. Spódnica do kolan, ale nie ołówkowa, tylko zupełnie prosta. Szerokie, proste spodnie. Korale, kolczyki i bransoletka z jednej serii i noszone łącznie.
Dzięki za komentarz. Bardzo obrazowy, stanęła mi przed oczami pani z PKP w okropnej prostej spódnicy…
wydaje mi się, ze Valeria właśnie nie pisze dla pracownic korporacyjnych, ale pomimo że lubię jej blog i miała kilka świetnych wpisów (np. ten o starzeniu się), to też często się z nią nie zgadzam i tak jak pisałam, mam niedosyt, bo często temat jest potraktowany pobieżnie i wokół ogólników. A czasem człowiek potrzebuje konkretów. Więcej wiem czego nie robić niż co i jak. Czasem tak bardzo nie wiem, że nawet nie umiem zadać pytania.
Tak, gdy już wiesz czego Ci brak to połowa sukcesu. Dlatego tak lubię bloga Marii -bo często doznaję olśnienia pt. „a więc to jest ten brakujący element w mej wiedzy o którym nawet nie miałam pojęcia że mi go brak”:)
To jest bardzo ciekawe i nadaje się na wpis. Ostatnio ktoś też fajny temat zapodał o ubieraniu się do piaskownicy i zamierzam to pociągnąć. Bo blogi swoje, a życie swoje, większość społeczeństwa nie nosi żakietów i szpilek przecież :) Ja też nie noszę.
a tak z ciekawości: jak wg Was powinna wyglądać ponadczasowa i elegancka suknia ślubna ?
Moim zdaniem powinna być w dobrym guście, w sensie nietandetna, ale już ponadczasowa niekoniecznie. W końcu użyjemy jej tylko raz, więc nie ma znaczenia czy zestarzeje się czy nie:)
takie bezwzględnie ponadczasowe to nic nie jest, bo wszystko zależy, jak daleko się cofniemy. Była swego czasu na ten temat dyskusja u chłopaków z buta w butonierce. Zdjęcia sprzed 150 lat już ponadczasowe nie będą.
Niemniej…
Kupiłam sobie jakiś czas temu na ciuchach levisy 501 (chyba nawet męskie),ze starej dobrej amerykańskiej produkcji, za długie i za szerokie (jak na dzisiejszą modę). Skróciłam i zwęziłam (tyle ile nierozciągliwość materiału pozwoliła, więc nie są to rurki). Nadal wyglądają lekko vintydżowo, ale nie tak by to rzucało się w oczy. Za to świetnie leżą, o wiele lepiej niż współczesne portki. Miałam opory by zacząć je nosić, mimo że polubiłam od pierwszego założenia. Wbrew pozorom robią mi ładniejszy tyłek i lepsze nogi niż najmodniejsze rurki, które do tej pory uwielbiałam. Klasyka?
Jeśli ponadczasowość zamkniemy sobie w ramach czasowych naszego życia, to wszystko, co wymieniły dziewczyny jest wspaniałe i nie mam już nic do dodania.
Ja bym z ubrań dodała jeszcze zwyczajną jeansową kurtkę – bez przetarć, w kolorze „klasycznego” jeansu (nie wiem jak się nazywa) oraz czarne, kryjące rajstopy.
Wydaje mi się, że ponadczasowe są również włosy w naszym naturalnym kolorze… Bez żadnego ombre, czarnych włosów na spodzie oraz czerwonych pasemek (które również miałam) hihi
Hi hi, włosy w naszym naturalnym kolorze, niestety, ponadczasowe nie są, o czym przekonujemy się wraz z tego czasu upływem. Dodałabym: oficerki, wełniany szalik, torebkę kopertówkę, ciemne okulary w typie „ray banów”, skórzany pasek w talii, cienkie skórzane rękawiczki , w kwestii spodni: levisy 501 classic, złoty łańcuszek.
Mario, zapomniałam napisać, że to jeden z lepszych Twoich tekstów. Książka to może wielka rzecz, ale nie dla Ciebie :-)
Dziewczyny wymieniały już różne typy spodni, ja chciałabym sprecyzować, że dla mnie ponadczasowe są wełniane szare/czarne spodnie do kostki, lekko dopasowane z zwężającymi się nogawkami. Poza tym kaszmirowy sweter z dekoltem w serek w neutralnym kolorze.
Hej, świetny wpis i piękne zdjęcia wybrałaś. Dziewczyny wyżej wymieniły już chyba wszystkie rzeczy które bym sama wpisała na listę uniwersalnych elementów wyglądu, na pewno znajdą się na niej rzeczy z kanonu klasycznej elegancji typu biała bluzka, spódnica ołówkowa, czarne szpilki, wszystko bez udziwnień i dobrej jakości. Dodałabym jeszcze zapach, dobre perfumy, pasujące do naszej osobowości.
Zastanawia mnie że choć wszystkie uniwersalne rzeczy są proste to nie zawsze to co proste jest też uniwersalne. Np. klapki Birkenstock, mają prostą formę a jednocześnie, przynajmniej w moim odczuciu, bardzo kojarzą się z latami 90, które znowu do nas wracają.
Tak, racja y prostotą – ponadczasowe rzeczy są proste, ale nie wszystkie proste rzeczy są ponadczasowe. Znakomity przykład z klapkami.
Współcześnie wygląda mi z kobiet tylko Grace Kelly. reszta widać, że nie z tej epoki, jak już ktoś zauważył – makijaż i fryzura robią ten efekt.
tak ogólnie to nie rozumiem tej kwestii
kapuję elegancję i kupuję (choć to trudne gdy przyjdzie realizować), ale ponadczasowości nie ogarniam. po co to komu i do czego? żeby nie było obciachu jak wnuki będa na foty patrzeć? czy żeby 20 lat nosić te same ubrania?
Spokojnie, pewnego dnia zrozumiesz :-)
Nosic te same ubranie przez nastepnych 20 lat – marzenie!
niektórzy lubią być dziećmi swoich czasów i wybierać ze współczesnych krojów to co im pasuje, nie martwiąc się o „za 20 lat”. w latach 70tych ludzie tak robili i dzięki temu mamy teraz styl na lata 70te.
Żeby dojaśnić – bycia modnym i na topie, zawsze trendy też nie rozumiem. Chcę się ubierać tak, żeby pasowało to do mojej sylwetki, typu kolorystycznego i okazji. I tyle. A że mi to nie wychodzi, to szukam.
No jasne, racja. To jest tylko jedna z cech stylu, która akurat mnie pociąga i jak widać dużo osób w komentarzach też. Absolutnie ponadczasowość nie jest synonimem stylu. To jest tylko jakiś sposób na niego, który komuś może przypaść do gustu. Ubieranie się modnie też jest super :)
Ponadczasowy styl – to jest coś, z czym zmagam się ostatnio :) Zmotywowana tym, że niebawem nastąpi u mnie zmiana kodu na 4 z przodu, postanowiłam uporządkować swoją szafę, aby jako stateczna czterdziecha nie wyglądać jak wieczna dzidzia-piernik. Znaczy się, po ludzku mówiąc, zacząć nabywać trochę nieco bardziej uniwersalnej garderoby, coby móc bez wstydu pokazać się na ulicy w nieco bardziej Poważnych Okolicznościach. Żywiąc nadzieję, że znajdę jakieś rzeczy, które mi posłużą dość długo, by w nobliwym wieku je nosić – albo po prostu znaleźć coś, co może i będzie potrzebować wymiany, ale się sprawdzi. W związku ze związkiem, opracowałam sobie listę klasyków, czyli czegoś, co nie poddaje się modom i co założę z przyjemnością zarówno teraz, jak i za 10 lat. I tak wyszło mi, co następuje:
– lekki, cienki kardigan, raczej dopasowany do sylwetki, w jakimś bazowym kolorze: granat, kamelowy brąz, niezbyt ciemna szarość
– spódnica w kolano, prosta w kroju – i jak dla mnie, koniecznie z niższym stanem , tweedowa lub z ciemnego jeansu
– tweedowy żakiecik o klasycznym, prostym kroju
– gładka bluzka z dekoltem w łódkę i rękawami 2/3 – biel, czerń, winne bordo, granat – słowem – cokolwiek, co jest uniwersalne i twarzowe
– jeansy – proste w kroju nogawki – granatowe lub w stonowanym odcieniu niebieskości
– beżowy trencz
– lniana sukienka w kolano, lniane spodnie, żakiet z białego lnu
– sukienka na ramiączkach lub z niewielkim rękawkiem, dopasowana na górze i rozkloszowana dołem, długości najchętniej w pół łydki (nie wiem, czemu ,ale w letnich sukienkach kocham tą długość)
– martensy – trudno, uważam, że to klasyk i nawet starsza pani wygląda w tym dobrze :)
– oficerki
– płaszcz o klasycznym kroju na guziczki, kamel lub szary – „klasyczny” to dla mnie taki prosty na guziki z kołnierzykiem i przewiązany paskiem
– kolczyki wkrętki z perłą lub po prostu perła na angielskim zapięciu
Ufff… :) lista ambitna, ale jak do tej pory, upolowałam beżowy trencz :D Oczywiście do tego masa szali i apaszek, chętnie kolorowiaszczych i wielkich – bo przyznam, że gdybym miała wyłącznie w takie klasyki się odziewać, porzygałabym się z nudów. Zaletą natomiast wszystkich wymienionych klasyków jest dla mnie to, że są na tyle uniwersalne i bazowe, że do każdej z tych rzeczy da się dokomponować jakiś wariacki akcent, który umili życie pragnącym czegoś nietypowego :)
Patrząc na zdjęcia z dzisiejszego wpisu – siła w prostocie :) Udziwnienia zawsze są sezonowe :D
i czerwone paznokcie, tak, zdecydowanie :)
Mario, zaintrygował mnie temat dodatków. Czy mogabyś przybliżyć , jakie mogłyby być dopełnieniem do Twoich genialnych zestawów bazowych, które dla mnie są ideałem. Już nauczyłam się podstaw i waśnie utknęłam na dodatkach. Na razie poluję na złoty zegarek- klasyk na czarnej skórzanej bransoletce, bardzo leciutki, ale jeszcze kwestia kolcztków i/ lub naszyjnika.
Wiesz Deva, od wczoraj myślę o ponadczasowych dodatkach w swojej toaletce i szafie…
Dodatki określają w jakiś sposób nasz styl. Są uzupełnieniem, czy myślą przewodnią. Brak dodatków też o nas coś mówi. Myślę, że dla różnych kobiet inne dodatki są ponadczasowe. Od kilku lat kupując w szczególności biżuterię i torby kieruję się myślą: czy to założę za 10,20,30 lat? Jeśli odpowiedź brzmi TAK, to kupuję nawet jeśli coś nie jest tanie, a pasuje do mnie i mojej szafy. Takie podejście jest chyba jednak możliwie jak się ma już sprecyzowany styl i przemyślaną szafę.Kiedy się wie co się lubi. Nie ukrywam,że to też duża oszczędność. Teraz zarabiam i mogę sobie pozwolić na więcej rzeczy niż za …dzieścia lat na emeryturze. Wtedy sięgnę po swoje ponadczasowe perełki i zamiast dziadować będę się czuła nadal modnie i kobieco :) Taki przynajmniej mam plan :D
dokladnie tak!
w.g mnie dodatki to najwazniejsza sprawa w ubiorze
ubranie moze byc nawet tansze ,to samo od lat;) ale dobry dodatek ,torba ,buty ,bizuteria nadaja wlasny styl ,stanowia taka kropke nad i
wsrod bizuteri szukam pojedynczych rzeczy ,albo sama sobie projektuje ;)
mowimy ,ze ubrania w dzisiejszych czasach ,sa marnej jakosci ,ale bizuteria znanych marek tez jest nie najlepszej jakosci(pisze to bo mam na to dowody żeby nie bylo ,ze wymyslam)
Torebki zamawiam nie u tych znanych ze scianek projektantow ,tylko „u innych” mam wplyw na swoja torebke ,jest szyta tak jak chce;)))
mam chyba chroniczna awersje do rzeczy ,ktore sa polecane ,np na wszystkich ,tfu ,prawie wszystkich blogach kroluje torebki Korsa :)) automatycznie takiej juz nie kupie;)) itd
aaa zapomnialam napisac ,uprzedzajac w razie czego pytania ,odpowiedzi;)
taki wlasny wplyw na torebki ,bizuterie ,wcale nie oznacza ,ze placi sie duzo drozej ;)
Zuza – gdzie i u kogo kupujesz rzeczy, na których wygląd masz wpływ? Jakieś konkrety?
torby na llegro znalazlam p.Aanie z Wroclawia ,szyje Cesarki.(anbere)
kontaktuje sie telefonicznie ,juz nie przez all.lubie proste miekkie fasony ,lubie kieszonki na zamek na zewnatrz na klucze żeby ich nie szukac,lubie podac swoj wlasny wymiar itd .mam juz pare lat torebki i nadal wygladaja jak nowe ,dobra skora ,ciekawe kolory.Ostatnio kupilam torebki takie workowate:) Piotr Czachor ,baaardzo mi podpasowaly.Bizuterie ;),nawizalam kontakt i mam takie jak chcialam ,p Narkiewicz-Sas, J Pankiewicz ,akurat to co mial wystawione nie w moim stylu ale spytalam czy zrobi z nieszlifowanych bursztynow ,oprawione w pogiete srebro ,tak jak sie gnie kartke ,zrobil ,rewelacja …fakt ,ze to wszystko zbierane latami ale wciaz ma to cos ;)itd ,wiesz jak znajdziesz w google ,masz podany kontakt i wtedy piszesz /dzwonisz czy zrobi cos ,co chcesz w/g wlasnego gustu,maja wystawiane wlasne projekty ,pojedyncze czasem akurat trafia w gusta
ciuchy wyszukuje w szmateksach ,mieszkam w malej pipidowce;) mozna wyszukac porzadne ciuchy ,ostatni nabytek z przed paru dni ,antracytowy plaszczyk z paskiem ,prosty klasyczny kroj mieszanka welna/angora ;) kaszmirowy zakladany w kolorze wielbladzim upolowanny 2 lata temu ;) jako konus 158 musze skracac ale to drobiazg;) taniej ciuchy dobre jakosciowo ,wiec moge zaszalec z bizuteria ,wiadomo ,ze nie wszystko od razu;) to co mam zbieram latami ;-)
przepraszam za literowki ale mam dziwna szwecka klawiature i robi mi psikusy
Czachor ma teraz promocję na DaWanda.
tak i tam najpierw kupilam jedna
bo nie znalam wyrobow ,ale lubie podotykac, sprawdzic wykonczenie.
uznalam ,ze genialnie sie nosi ,swietnie wykonczona i skora dobrej jakosci ,no to
polazlam i marudzilam o granatowa;) no i mam
kupowalam w promocji ,a ze zamawialam sobie ,corce ,zieciowi plecak
nie od razu ale w jakims okreslonym czasie;) ,to dostalam rabat;)
polecam tez torebki Tosca Blu ,nie sa tak popularne jak co niektore;) ,ale naprawde piekne ,klasyczne
teraz w promocji mozna upolowac
nie chce pisac gdzie ,co ,bo nie wiem czy mozna ?
nie chce byc posadzona o reklame
ale kupuje tylko przez internet ,mam wiekszy wybor;)
Czachor wizualnie nie moja bajka, ale jak polecasz sprawdzone torby to może jakąś dziewczynę zainteresuje promocja, dlatego wkleiłam info.
Dla mnie ponadczasowość to przede wszystkim prostota. Prostota,którą uwielbiam i która tworzy bazę. Należą do niej:
– beżowy trencz
– tweedowa marynarka
– proste jeansy
– biała koszula
– mała czarna
– perły
– prosta,czarna spódnica do kolan
– czarne szpilki
– półbuty w męskim stylu
– trzewiki
– kardigan
– oficerki
Większość z tych rzeczy nosiłam dwadzieścia lat temu i noszę dziś. Uwielbiałałm je wtedy i uwielbiam teraz. Dodaję różne elementy garderoby jako urozmaicenie w zależności od okazji,mody,wieku i nastroju ale te stanowią podstawę mojego stylu. Mario,jesteś genialna!
Wspaniały post. Jak zwykle. Zawsze wydaje mi się, że właśnie opublikowany artykuł jest kwintesencję mojego podejścia do mody i życia, że nie napiszesz już więcej nic odkrywczego. Jednak kolejne Twoje artykuły są odkrywcze. Choć nie ma w nich, pozornie, nic zaskakującego. Moda to taka dziwna dziedzina. Wszystko jest dostępne naszym oczom, jednak nie wszyscy potrafią patrzeć. Ty potrafisz. Dziękuję.
W zasadzie nic mądrego nie powiem. Te zdjęcia wydają mi się ponadczasowe, bo bardziej jest na nich człowiek niż ciuch. Recepta wydaje się zatem banalnie prosta – ubrania na moich usługach, nie ja na usługach ubrań.
Bo co do samych ubrań – niby baletki uważa się za ponadczasowe, ale jest ktoś poza mną, kto pamięta jak patrzono na powracające po długiej, nawiasem mówiąc, przerwie, baletki, koło roku 2000? Jak na kosmos. Wtedy synonimem ponadczasowości były mokasyny/półbuty z kwadratowym noskiem. Teraz bardziej ponadczasowy wydaje się spiczasty. Trzy lata temu migdałowy, a siedem – okrągły ;)
Czy sukienka Jackie O. – dla mnie ten wszyty pasek z guziczkiem na środku to już dosłowne przypięcie się do lat 60. Dzisiaj są w sklepach takie sukienki, dostępne na potęgę, ale czy latach 80-tych i 90-tych ten strój byłby uznany za stojący 'ponad czasem’?
Gdybym już miała strzelać, najbardziej ponadczasowe wydają mi się dżinsy – średnioniebieskie (kolor określany jako 'denim’, hehe i bez szaleństw z przecieraniem), z pasem na wysokości pępka i prostymi nogawkami, prążkowane podkoszulki na szerokich ramiączkach, koszule, golfy i sznurowane buty z lekko wydłużonym i ściętym noskiem.
O tak, bardziej człowiek niż ciuch – świetnie powiedziane! :)
O tak, wyraziłaś dokładnie moje myśli! Przykład z kształtem nosków wiele mówi :) Pamiętam kiedy zaczęły powracać baleriny (szok i zdziwienie! jak one deformują sylwetkę!), a jeszcze bardziej moment powrotu spódnic o długości do kolan. W latach 90-tych nosiło się mini albo maxi, długość pośrednia nie istniała. Zastanawiałyśmy się z koleżankami czy długość do kolan ma szansę się przyjąć i czy zagości na dłużej na naszych ulicach. Dzisiaj mówimy, że jest to spódnica „ponadczasowa”. Każda „ponadczasowość” ma jednak znamiona swojego czasu. Na obronie pracy magisterskiej (rok 2000) miałam „ponadczasowy”, klasyczny zestaw spodnie+marynarka (spodnie zwężane, z wysokim stanem). Dzisiaj nie mogłabym się w nim pokazać! Bo chociaż teraz też nosi się taki krój, to jednak lekko zmodyfikowany, unowocześniony albo przynajmniej zestawia się takie trochę „retro” spodnie z nowocześniejszą górą. 5 lat później miałam inny „ponadczasowy” zestaw, wtedy jak najbardziej klasyczny, ale dziś już nie. Dzisiaj najbardziej klasyczny wydaje się nam styl francuski, ale on też ewoluuje, nosi znamiona obecnego czasu, za 10 lat też będzie lekko inaczej wyglądał. Na pewno niektóre ubrania, te najprostsze, mają szansę przetrwać przez dziesięciolecia, chociaż i one będą „klasyczne” falami – przyjdą lata kiedy będzie widać, że np. guziki, krój kołnierzyka, wykrój ramion, nosek w bucie są z minionej epoki, a potem przyjdą lata kiedy znowu będą to rzeczy jak najbardziej na czasie. Przecież kiedyś uważało się księżnę Dianę za świetnie i klasycznie ubraną, a dzisiaj jej fryzura i ubrania nie są jednak przez nas kopiowane. To tylko takie moje zastanowienia, bardziej pytania, a nie negacja tego co zostało napisane.
Blog jest świetny, najlepszy jaki znam! Czytam, inspiruję się, codziennie czekam na nowy wpis!
To o ksieznej Dianie to chyba nadinterpretacja. Wszyscy doceniali jej styl i wyczucie, ale nie przypominam sobie, zeby oceniano jej stroje jako klasyczne. Byla ulubiona klientka projektantow, bo nosila ich kolekcje. Aktualne kolekcje. Byla ikona swoich czasow, trendsetterka, ale nie ponadczasowo ubrana kobieta. Predzej mozny by tak powiedziec o krolowej Elzbiecie II – ta sie moda nie przejmuje i nosi od dekad to, w czym dobrze wyglada i dobrze sie czuje. Podziwiam.
I tak jak mowisz, te NAJPROSTSZE ubrania sa w stanie przetrwac dziesieciolecia. Zeby dodac im troche swiezosci wystarczy je „podpimpowac” akcesoriami.
wydaje mi się, że w ponadczasowości nie chodzi o to by być ciągle modnym, tylko żeby nigdy nie wyglądać jak nie ze swojej epoki. Być obok mody, ale nie na tyle by ktoś zakwalifikował nas do epoki innej niż aktualna.
wiele rzeczy, z którymi zdecydowanie się zgadzam zostały już wymienione:) od siebie dodałabym jeszcze:
-czarne sztyblety
-proste oficerki
-kardigan zapinany pod szyję dekolt koniecznie półokrągły a nie w serek
-bawełniana bluzka w paski
-granatowa jeansowa katana
-trampki converse
-białe lniane spodnie
-jedwabna apaszka noszona tak: https://texeresilk.com/article/slip_knot2 albo luźno zawieszona na szyi
wydaje mi się, że bardzo ważne są materiały: dobrej jakości bawełna, szlachetna wełna czy jedwab nigdy nie będą wygladąć jak wyrwane z konkretnej epoki
Dla mnie zdecydowanie oficerki, sztyblety, martensy, i półbuty w męskim stylu, czarny top lub T-shirt (oraz biały), spodnie cygretki w ciemnym kolorze (brąz? mleczna lub gorzka czekolada?), męska biała koszula, dżinsy w kolorze denim, czarna spódnica ołówkowa noszona do czarnych szpilek, pudełkowa sukienka, najchętniej czarna, na zimę prosta dzianinowa, kaszmirowy kardigan (jak dla mnie -kolor wina lub czereśni). Płaszcz wełniany w kolorze albo camel, albo czarnym. Beret i kaszmirowy szal. Ciemnoczerwona szminka. Prosta skrzórzana torba, kolczyki perełki, prosty zegarek i jeden pierścionek (ewentulanie plus obrączka). Krótkie paznokcie z bezbarwnym lakierem (ale zadbane). Pixie (zadbane włosy, bardzo dobrze ostrzyżone). Makijaż podkreślający albo oczy, albo usta. Na lato płaskie sandałki (miałam kiedyś idealne, ni to sportowe, ni to eleganckie – służyły mi 4 late i niestety się rozpadły, no i od tej pory bezskutecznie szukam). Szerokie lniane spodnie. Absolutny brak wzrorów (one demaskują jk nic innego).
Rany, jaka szkoda, że ja tak nie wyglądam! Spasłam się i ubieram się jak nieszczęście. Ale jak wrócę do pracy po macierzyńskim taką garderobę sobie zbuduję. Teraz nie ma sensu, syn wszystko brudzi.
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i zgadzam się z tym co napisała Dziadova. Tu nie chodzi o to, co te osoby na zdjęciach mają na sobie. Bo moda się zmienia, idzie do przodu, ewoluuje. Tak samo my się zmieniamy. Nie chodzi więc o posiadanie klasycznych, ponadczasowych elementów garderoby. Nie każdemu jest dobrze w rzeczach tutaj wymienionych, a uznawanych za uniwersalne. Chodzi o człowieka, o jego osobowość. Nie ważne co się nosi, a jak. Na tych zdjęciach widać przede wszystkim osobowość,charatkter tych osób.Bardzo możliwe, że gdby umieścić na tych fotkach inne osoby, efekt i nasz odbiór mógłby być już inny.
A ja się nie zgadzam. Ubiór jest jedną ze składowych ponadczasowości tych zdjęć, choć nie jedyną. Prostota tutaj decyduje. Natomiast nie chodzi na pewno o te osoby jako takie, bo na większości zdjęć każda z tych osób wygląda jak ze swojej epoki. Na przykład patrząc na pozostałe zdjęcia Grace Kelly od razu można jej styl zaklasyfikować do lat 50-tych. Strefa estetyczna ma przy ponadczasowości decydujące znaczenie. Ty natomiast mówisz o charyzmie i charakterze i ja się z tym zgadzam, ale nie w kontekście o którym jest ten post.
Dla mnie ponadczasowe są białe koszule,kolczyki perełki,klasyczne gładkie szpilki.Jednym słowem-klasyka.Myślę,że ,,ona”, chyba nigdy nie wychodzi z mody.:)
Ostatnio wyszperałam fotę mojej babci z lat 60-tych, była mniej więcej w moim wieku – i uwierz mi – zbierałam szczękę z podłogi. Gdyby te zdjęcie podreperować, pokolorować i wstawić na modowym blogu, może niektórym udałoby sie odgadnąć, że to nie współczesne zdjęcie. No, może po fryzurze, ale na pewno nie po ubraniu. Biała bluzka z kokardką, proste czarne spodnie 7/8, balerinki i klasyczny zegarek = nieśmiertelny zestaw.
Ukradłam z szafy mamy chanelkę w kratkę i retro-sukienkę w kwiaty, którą kupiła parę miesięcy po moich narodzinach. Są to piękne rzeczy, wysokiej jakości i praktycznie nie do zajechania. Wszyscy się mnie pytali, skąd te rzeczy wytrzasnęłam, a jak im odpowiadałam, to nikt nie chciał mi uwierzyć.
Warto stawiać na klasykę i nieprzemijające rozwiązania, ale warto dodać też coś od siebie, żeby nie zatracić swojego charakteru. Według mnie, pogodzenie się ze sobą i znalezienie własnej drogi jest ponadczasowe.
Mario książka to cudny pomysł. Pisz- kupię i przeczytam z przyjemnością
Dla mnie ponadczasowe są:
– czarno-białe zestawy. Nie ważne jak, ale ten duet kolorystyczny chyba jest zawsze na czasie, nawet jak fason trochę odbiega od aktualnego trendu;
– motywy kwiatowe (wiosna-lato) i krata (jesień-zima). Pastele na wiosnę, biel na lato, burgund i brązy na jesień. Zawsze mnie bawi jak widzę w magazynach modowych wielkie nagłówki: wielki powrót kraty! rewolucja, noś pastele!. Nic się nie zmieniło odkąd pamiętam (czyli jakieś właśnie 20-25 lat)
– biżuteria ze złota i srebra- proporcjonalnie pasująca do naszej sylwetki, o klasycznej formie (w sensie prostota)
– ubrania dopasowane do naszej sylwetki o tak zwanych klasycznych krojach, czyli spodnie o prostej lub lekko zwężanej nogawce nogawce, gładkie dopasowane t-shirty, koszulki, golfy, spódnice (ołówek lub trapez). Generalnie prosty krój z zaznaczona talią na swoim miejscu.
– chyba nie ma znaczenia rodzaj dekoltu w górach ubrań… serek, owal, łódka, prosty- co myślicie?
– trencze, dopasowane płaszcze. Długość raczej nie ma znaczenia.
– dopasowane swetry z wełny (chodzi o fakturę) i inne sweterki
Zmienne są na pewno:
– detale i wykończenia (np. niedawno podwijanie nogawek w dopasowanych spodniach)
– szerokości nogawek i rękawów, być może i długości (czyli to co zauważyłaś, Mario): szwedy, dzwony, rurki (choć te chyba są bardziej uniwersalne), za długie rękawy, krótkie topy lub bluzy…
– obniżona lub podwyższona talia, brak zaznaczonej talii
– skrajna forma- za krótko, za długo, za prosto lub luźno (tak, uważam, że ubrania-wory lansowane teraz przez projektantów nie są ponadczasowe i będą znakiem rozpoznawczym naszych czasów).
Co do dekoltu – myślę, że taki, w którym osoba prezentuje się dobrze. Ja uwielbiam V ;)
Dobry komentarz.
Dzisiaj telewizja przypomniała mi film „Masz wiadomość”. Postać grana przez Meg Ryan jest idealnym przykładem na ponadczasowy styl! Pozdrawiam!
ponadczasowa jest elegancja, ta uniwersalna powtarzalna we wszystkich dekadach. Oczywiście, modne kroje i materiały się zmieniają, ale czarna sukienka, czarna spódnica i białe dodatki (bluzka, perły) zawsze będą w modzie. Podoba mi się, że wspominasz o małej ilości dodatków i ich braku, prostota stroju nadaje mu elegancji, a prawdziwa ozdobą każdego ubrania jest sama kobieta, która wdzięcznie je prezentuje.
Uważam ze większość wymienionych w komentarzach ubrań czy dodatków jest rzeczywiście obecna w modzie od wielu lat. Dla mnie jednak rzeczy naprawdę ponadczasowe, to takie które mogłabym dać za np. 20 lat mojej córce lub jeszcze pózniej np. wnuczce. I tu nasuwają mi sie na myśl rzeczy konkretnych marek (bo tylko one nadal wyglądają dobrze po dekadach lat od ich wyprodukowania):czarny trencz Burberry, torebka na łańcuszku Chanel, czarny żakiet Chanel, apaszka Hermesa, zegarek Tank Cartier, torba listonoszka Uppla, mokasyny Tods, jeansy Lewis 501, złota biżuteria Chaumet, cartier czy Dihn Vahn, baleriny Repetto. Wszystko niewiarygodnie drogie a jednak….
Właśnie a propos dawania rzeczy córce- gdy miałam około dwudziestu lat,dostałam od mamy, czarną,dopasowaną,skórzaną kurteczkę. Moja mama kupiła ją gdy miałam dziesięć lat. Od momentu jak ją dostałam,minęło ponad dwadzieścia lat. Cały czas ją noszę, uwielbiam a jedna z moich koleżanek marzy o takiej kurtce i ciągle ją wychwala. To jest właśnie ta ponadczasowość!
Moim zdaniem po prostu trzeba wybierać ubrania, w których wygląda się dobrze i ładnie, a nie kierować się modą na np.: oversize, czy krótkie topy. Dopasowana sukienka zawsze będzie wyglądała lepiej niż wielki wór i oglądając takie zdjęcie po latach, będziemy zadowolone jak dobrze wyglądałyśmy. Wszystkie osoby które pokazałaś na zdjęciach są piękne/przystojne i dlatego te zdjęcia zachwycają.
Gdybym miała kupić sobie coś, ze świadomością, że ten krój ma mi wystarczyć na lata, wybrałabym coś prostego ale dopasowanego do figury. Np marynarkę bez żadnych udziwnień.
Witaj Mario,
post jak zawsze bardzo inspirujący i przypominający o tym, że w naszym stylu najważniejsza i najpiękniejsza jest prostota. Sama przeszłam długą drogę w poszukiwaniu własnego stylu. Teraz moja szafa jest o wiele lżejsza, w ciągu kilku minut mogę spakować moje wszystkie rzeczy w jedną walizkę i wyjechać ;) kiedyś to było niemożliwe. Jednak najważnejsze jest to, że zawsze… mam się w co ubrać :) Wiele czytelniczek również pisze o swojej przemianie. Dlatego nasunęła mi się pewna myśl: czy byłaby możliwość stworzenia posta o czytelniczkach i ich przemianach dzięki Twojemu blogowi? Być może znajdą się osoby, które mają swoje zdjęcia przed czytaniem Twojego bloga i chciałyby się nimi podzielić. Nie wiem czy to dobry pomysł, aczkolwiek może mój pomysł się Wam spodoba. Serdecznie pozdrawiam Was wszystkie !
Bardzo dobry pomysł, popieram!
Gdy obejrzałam te zdjęcia od razu pomyślałam o Charlotte Rampling !
http://3.bp.blogspot.com/_5gwE623U2mM/Sjd-G1eeJOI/AAAAAAAAA5o/GF4T5Cr5yCA/s1600-h/Charlotte+Rampling22.jpg
http://media-cache-ec0.pinimg.com/736x/58/67/80/586780d285959b4d570d0914edba0dda.jpg
Wszystko fajnie, ale…dla mnie ponadczasowość nie jest wartością. Owszem, są rzeczy które będą modne i teraz i za 10 lat, prosta elegancka klasyka, te wszystkie koszule pięknie skrojone i cygaretki czarne do tego, ale wg mnie to nudne. I odzierające w pewien sposób z indywidualizmu, takie uniformy. Wolę ciuchy charakterne. A że wnuki za x lat będą się z nich śmiać? Trudno. Śmiech to zdrowie. :)
Pewnie przez chwilę będą się śmiać (ja byłam zawsze ubawiona takimi przerysowanymi stylizacjami np. lat ’80), a potem inspirować. Chyba każda epoka po zrzuceniu przez kobiety gorsetów i krynolin miała swoje 5 minut w odgrzewaniu trendów ;)
Najbardziej ujęły mnie Grace i Meryl, ale nie jestem pewna, czy jest coś takiego jak ponadczasowy styl. Ja powiedziałabym, że ponadczasowa jest prawda ….Ona jest ukryta w emocjach – w rozbawieniu Grace i melancholii Meryl , to te emocje są ponadczasowe. Prawda jest również w zwyczajności, w całkowitym braku „stylizacji”, w naturalności makijażu, braku „fryzury”, w niewpisywaniu się w żaden standard . Nie ma zadęcia , nie ma przymusu, nie ma ideologii, nie ma czasu. W kwesti ubrań, ponadczasowymi nazwałabym te, które tej naturalności i prawdy nie odbierają, dla mnie to chyba prosty sweterek w łódkę, w neutralnym kolorze, klasyczna koszula-ubrania, które nie odciągają uwagi od osoby, od emocji widocznych na twarzy, które niczego nie narzucają . W makijażu byłby to eyeliner w linii rzęs, taki, który tylko podkreśla kontur oka, nadając wyrazistości spojrzeniu. Oczywiście są ubrania bardziej lub mniej unwersalne, w których większość osób będzie się dobrze czuła np. jeansy lub czarna sukienka, ale one zawsze jednak będą zawierały element mody, a zatem piętno czasu.
dla mnie najbardziej ponad czasowy jest umiar =) ale tak naprawdę jedyną rzeczą dla mnie ponadczasową którą zdzieram i kupuję dokładnie taką samą to granatowe jeansy bez przetarć o prostych nogawkach dobrej firmy lee, wrangler czy levis… to jest mój ponadczasowy ciuch który mam od 15 lat w swojej szafie =) co nie oznacza że nie chodzę też w rurkach bo chodzę i lubię ale te jeansy lubię najbardziej =)
Converse :)
Cześć Mario,
Dla mnie ponadczasowe są proste jeansy, biała koszula, klasyczny męski zegarek, piaskowy trencz, prosty golf (taki jak na Meryl), prosty skórzany pasek.
A tak z innej beczki to czy może mogłabyś mi pomóc? Otóż jestem w trakcie odnajdywania swojego stylu, tego co mi się naprawdę podoba i w czym najlepiej się czuję. Niemal w 100% odzwierciedla to styl marki Jackpot. Uwielbiam, po prostu uwielbiam ich ubrania, styl, estetykę, taką pewnego rodzaju otoczkę. Mam kilka ich rzeczy w szafie i to one są moimi ulubionymi. W związku z tym mam kilka pytań:
Czy mogłabyś opisać ten styl wg. Ciebie? Jakie są jego główne elementy, cechy charakterystyczne etc.? Niestety zwinęli się z Polski i teraz już pozostaje mi jedynie przeglądanie lookboków i kolekcji na ich stronie.
Czy orientujesz się może gdzie mogę poszukać ubrań w podobnym stylu?
Z góry Ci bardzo dziękuję i pozdrawiam :)
Ps. To Twój blog zainspirował mnie do chęci odzwierciedlenia siebie w tym co noszę, odnalezienia pewnej spójności której bardzo mi brakowało. Dziękuję :)
To Jackpota/Carli Gry już nie ma w Pl? Kiedyś szalałam na punkcie ich ubrań, często tam kupowałam jak mieli sklep przy głównej ulicy Poznania. Później ja zupełnie zmieniłam styl i przestałam tam zaglądać, a oni wkrótce zwinęli się – byłam pewna że przenieśli się do jakiejś galerii handlowej po prostu. Mimo że stylowo to już nie do końca moja bajka, to żal – jakość tych ubrań była świetna. Do dziś w szafie wisi mój brązowy sztruksowy trencz, noszony kilka ładnych lat i wyglądający jak nowy.
Zgadzam się, jakoś była super. Mam kilka swetrów od nich, jeden ma z 15 lat i nadal wygląda super. Niestety jakiś czas temu „wyszli” z Polski. Podobno ma się jeszcze zamknąć Esprit i GAP, ale informowali o tym z pół roku temu, a sklepy nadal funkcjonują.
Podobno wykupiła ich jakaś sieć marketów w Danii.
Hej Natalia, ten styl jest bardzo fajny i na podstawie lookbooka można stwierdzić, że najważniejsze cechy to:
– skromność
– trzymanie się małej ilości kolorów w jednej stylizacji (do 4 max)
– granie dyskretnym wzorem (małe kwiatki, paski)
– konserwatywna forma ubrań (spodnie o prostych nogawkach, żadnych oversizów, prosty krój kurtek)
– styl marynistyczny spotyka naturalny spotyka preppy – tak bym to określiła :)
– ubierając się w tym stylu zadawałabym sobie takie pytanie: jak ubrałaby się pierwsza dama Ameryki na wakacje w domku letniskowym wiedząc, że w każdej chwili mogą wpaść dziennikarze?
– koniecznie zobacz na pintereście Talented Mr. Ripley – myślę, że w tym filmie odnajdziesz swoje klimaty
– zobacz też ubrania marki J.Crew
Kiedy myślę o ponadczasowych ubraniach przywołuję w pamięci zdjęcia mojej mamy w rzeczach które później i ja nosiłam (może nie chodzi dosłownie o daną rzecz, ale o fason i krój) będąc w jej wieku.
Pamiętam zdjęcie mamy z okresu kiedy była w liceum. Palto i beret. Beret nosiłam również ja – w liceum, na studiach i po studiach. Moje ulubione nakrycie głowy ;-)
Zdjęcie w dowodzie (była wówczas młodą mężatką) – marynarska bluzeczka w biało-granatowe paski. Styl marine wydaje mi się ponadczasowy, a bluzka w biało-granatowe paski pojawia się w nowych odsłonach w każdym dziesięcioleciu- nosili ją pomocnicy marynarzy na radzieckich morzach, bogaci studenci na amerykańkich jachtach i nosi się ją z powodzeniem w Paryżu ;-)
Ja też mam kilka bluzek w paski w mojej szafie i chyba biało-granatowe ubrania nigdy mi się nie znudzą.
Trzecia i ostatnia rzecz, która utkwiła mi w pamięci to beżowy, rozpinany sweterek z dekoltem w szpic. Podkradłam go mojej mamie już w liceum i nosiłam az do momentu kiedy w ubraniu wypadły dziurki (czego oczywiście nie mogę przeboleć, bo do tej pory nie znalazłam drugiego tak dopasowanego, rozpinanego sweterka).
To taka moja własna, osobista lista ponadczasowych ubrań ;-)
Klasyczna setka Niny Garcia mówi dokładnie o tym samym – ta książka to było dla mnie jak oświecenie :) Nigdy nie byłam modowym maniakiem więc takie podejście jest dla mnie idealne.
O tej książce fajnie napisała Laura Bakalarska tutaj: http://www.towarymieszane.pl/klasyczna-setka-czyli-co-powinna-miec-w-szafie-kazda-kobieta-z-klasa-nina-garcia-ruben-toledo/
Wolę jednak Marii pisanie o klasykach :)
Groszki. Dla mnie groszki są ponadczasowe. Spódnica, sukienka w groszki. I sweterek w niewielki serek. Rozkloszowana spódnica. Ładna bielizna zwłaszcza w cielistym kolorze. Kiedyś zszokowała mnie pani w sklepie ze stanikami, mówiąc, że to już starszy model.
CzyTy, Mario, albo któraś z czytelniczek możecie polecić klasyczne topy albo tshirty dobrej jakości?
Dla mnie absolutnie ponadczasowe są proste, białe koszule z kołnierzykiem/stójką. Spódnice ołówkowe. Jasne i neutralne kolory. Perłowy naszyjnik albo prosty, nierzucający się w oczy wisiorek na srebrnym łańcuszku (chociaż jestem wiosną i lepiej mi w złocie, lata temu miałam fazę na srebro i choć cenię złotą biżuterię, nie rozglądam się za nią, bo mam piękną srebrną). Klasyczna mała czarna w kroju z lat 50 z czerwonym szalem i czarnymi rękawiczkami. Eleganckie, szerokie spodnie (coś jak garniturowe), dopasowane w talii. Cygaretki, baleriny, golfy. Żałuję, że nie nosi się już powszechnie kapeluszy, które są pięknym, kobiecym akcesorium. Żakiety bez wywiniętych klap (typu Channel, też lata 50), sweterki. Uczesania nienachalne, skromny koczek, delikatny, łagodny makijaż. Bielizna prosta, z subtelnymi akcentami. Ogólne wrażenie świeżości i kobiecości.
Ja myślę, że zdjęcia, które przedstawiłaś potwierdzają tylko to, co napisałaś o dzwonach, że jeśli za kilka lat ktoś te zdjęcia zobaczy a będą wtedy modne dzwony to zdjęcie wyda się modne i ponadczasowe.
Moim zdaniem te zdjęcia bardzo nawiązują do lat, w których zostały zrobione. Bez podpisów mogłabym mniej więcej wskazać lata, w których były zrobione.
Dziś jest moda nawiązująca do lat 80, miejscami do 50-, 60- tych, teraz też wkraczają lata 70-te. Moim zdaniem w tym momencie moda już się pomieszała, nie ma jednego trendu. Dawniej było to bardziej rozgraniczone. Dziś taki strój jak na pierwszym zdjęciu nikogo nie dziwi, ale gdyby pokazać mi je 10 lat temu, gdzie wysoki stan był czymś dziwnym to bym nie powiedziała, że to zdjęcie jest ponadczasowe. Podobnie z Meryl Streep. teraz takie swetry są modne, ale czy tak w okolicach 2004 r., gdy panowały dzwony i kuse bluzki ktoś powiedziałby, że to ponadczasowe? Od razu powiedziałby, że to lata 80-te.
Ja uważam, ze moda powinna iść do przodu. Szła w dobrym, nowoczesnym kierunku (proste, surowe kroje, dresowe materiały na elegancko itp. ), a tu raptem lata 70-te znów. Nuda. Niestety, ale ludzie teraz tak ubrani wydają mi się przebrani. Na dzisiejszych, w większości wychudzonych sylwetkach (bo taka moda) takie ubrania wyglądają śmiesznie. Nie ta epoka, nie ten klimat, nie ta atmosfera. Moim zdaniem jest to próba wyciągnięcia kasy, bo znowu trzeba będzie lecieć po dzwony we wszystkich kolorach, a do dzwonów nie będą pasować oversizowe płaszcze to trzeba kupić i tak dalej. Jestem na nie.:)
Hmm.. Weź pod uwagę, że roczniki 1990-2000 dopiero odkrywają urok np. dzwonów.
To normalne, że pokolenia, które nie otarły się o daną modową „epokę” szukają swojego stylu i odnajdują go w luzie lat 70-tych ,czy wcześniejszych lub późniejszych. To nie tylko wyciąganie kasy. Owszem wybór jest większy, ale dla pewnych osób dany styl będzie odkrywczy.
Tylko roczniki, które przeżyły już swoje, mogą powiedzieć: „ale to już było” :)
Cicha woda
Mieszczę się w podanych przez Ciebie rocznikach, ale nie podzielam zdania.
Od pewnego czasu, co roku wchodzą lata 70-te, ale jakoś się nie przyjmują całkiem. Dla mnie to nuda, bo i tak niezmiennie kojarzy mi się hippisami i z inna ideologia niż jest dziś. Dla mnie to wyciąganie kasy jak nic.
Chodzi o to,że zawsze będą osoby na których ten, czy inny styl (z lat wcześniejszych) będzie robił wrażenie. To,że ty nie ulegasz temu trendowi nie znaczy, że dla jakiejś twojej rówieśnicy nie będzie tym poszukiwanym.
Moi rodzice mieli do wyboru dzwony głównie z przerobionych zdobycznych dżinsów. Mnie ta moda ominęła całkowicie bo w mojej młodości królowały tureckie dekatyzy i ogólnie tureckie bluzki- po prostu niewiele było do kupienia w sklepie.Szczytem luksusu były sklepy górnicze. Nie było ciucholandów, rzeczy przejmowało się od kuzynek, czy koleżanek albo szyło. Teraz panuje różnorodność stylów, duży wybór towaru. Chcesz być jako dziecię kwiat- proszę bardzo. Chcesz …… – proszę bardzo. Lata 70-te czy inne nie wchodzą co roku tylko sklepy poszerzają ofertę ciuchów do wyboru i miksują style na różne sposoby. Nawet projektanci nie są wyznacznikiem mody teraz, bo po prostu nie ma jednego obowiązującego trendu. Wybór jest kształtowany przez środowisko w jakim wzrastasz i zasobność portfela. Wyboru dokonujesz słuchając głosu wewnętrznego /działając zgodnie z otoczeniem/ w opozycji do niego. Trudno teraz o jakiś trend, który zawładnie masami, no ale może jestem ślepa.
trzeba też odróżnić dzwony z lat 70-tych od spodni które ostatnio były modne w okolicy lat 2000-2005-6. Prawdziwe dzwony to prawie spódnica :-) od kolan w dół, spodnie sprzed rurek były po prostu lekko poszerzane. I mam nadzieję że nie wrócą.
Oj tak :) Czerpię wiedzę ze zdjęć moich rodziców. Mam też wrażenie, że w Polsce, zwyczajnie przez bidę, ten styl był dość ugrzeczniony. Czytając biografie artystów można wywnioskować, że najszersze z dzwonów, takie najbardziej hamerykańskie ;) były największym marzeniem i mówiły sporo o statusie społecznym (czytaj:portfelowym) danego osobnika:)
ps. Teraz nosząc jakieś ciuchy nie trzeba mieć żadnej ideologi. Nie musisz myśleć co zakładasz i nie zawsze to co zakładasz jest wyrazem ciebie na zewnątrz. Wystarczy,że na manekinie podoba ci się zestaw, albo jakiś ciuch jest z odpowiednią metką. Dlatego tak trudno niektórym znaleźć swój styl nie kopiując, nie ulegając . Duży wybór często zaburza kreatywność i rozwija lenistwo.
Cicha woda
Trochę to sobie przeczy co napisałaś.
„Wyboru dokonujesz słuchając głosu wewnętrznego /działając zgodnie z otoczeniem/ w opozycji do niego. Trudno teraz o jakiś trend, który zawładnie masami, no ale może jestem ślepa.”
„Nie musisz myśleć co zakładasz i nie zawsze to co zakładasz jest wyrazem ciebie na zewnątrz.”
I potwierdza się to co napisałam wcześniej, że moda już się całkowicie pomieszała. Nie ma obowiązującego stylu. Są i lata 50-te, 60-te, 70-te, 90-te razem. W moim odczuciu wszystko straciło na wartości a wszystko rozbija się o pieniądze. Szukają klientów, a może lata 60-te ktoś kupi, a może 70-te? Co prawda zawsze jest inne wydanie tego trendu. W latach 2000-2006 były to inne dzwony, przybrudzony rudy kolor był na czasie, ale były też węższe i szersze do wyboru, ale zawsze z bardzo niskim stanem i kusymi bluzkami. Z tego co pamiętam jednak nie było skórzanych, czy dresowych noszonych na elegancko. Teraz takie widziałam a stany z reguły są wysokie i noszone do szerszych koszul, bluz czy swetrów ale to może czas przejściowy i z czasem znowu wrócą przykrótkie bluzki do bardzo szerokich nogawek u spodni z niskim stanem.
Chyba nie rozumiem do czego zmierzasz. Co Cie tak naprawde mierzi? Co Ci przeszkadza? Czemu jestes tak bardzo na nie? Czy czujesz presje otoczenia, zeby kupowac rzeczy aktualnie modne, chociaz wcale Ci sie nie podobaja? I dlatego uwazasz odgrzewanie trendow za sposob na wyciagniecie kasy? Co chetnie nosisz, albo chcialabys nosic? Czego Ci brakuje, zeby poczuc sie soba, albo moc wyrazic siebie strojem?
Nie widzę sprzeczności w tym co napisałam. Widzę za to, że mamy odmienne zdania.
Nie będę ciągnąć tematu i wklejać jakiś twoich cytatów,polemizować.. itp.itd.
Wybacz, ale nie mam parcia na udawadnianie czegokolwiek przypadkowej osobie, której intencji nie kumam. Chyba dzieli nas nie tylko odległość.
Mam taką małą uwagę – owszem, to prawda, że im prostsza w kroju rzecz, tym większa szansa, że będzie „ponadczasowa” – założymy ją za lat 10 albo i 20 bez poczucia „obciachu”. Prostota też raczej umiarkowana – minimalistyczne rzeczy, często oversize, raczej nie mają szansy być ponadczasowe – zamiast przydużych, szlafrokowych sukienek obstawiałabym raczej bardziej dopasowany do sylwetki krój, nie opinający, ale wyglądający zgrabnie. Takie rzeczy faktycznie mogą służyć latami.
Na pewno wszelkie udziwniane hity sezonu typu: kombinezonik w panterkę z lejącej tkaniny, albo skórzane spodnie sznurowane na nogawkach nie przejdą – chyba, że moda znowu zatoczy koło i wrócą takie niespodzianki – i to na ogół w nieco innym wydaniu.
To wszystko prawda, ale z drugiej strony… tak pomyślałam, że dla każdego ponadczasowe mogą okazać się zupełnie inne rzeczy. Dla mnie ponadczasowe – czyli takie, które noszę niezależnie od panującej na nie mody – to na przykład spodnie z szeroką nogawką, długie do kostek spódnice, chętnie w jakieś kolorowe kwiatki, płaskie buty z zaokrąglonym noskiem. Odkąd pamiętam, takie rzeczy powodowały, ze wystrojona w nie czuję się sobą, niezależnie od mody. I chyba nie wyglądam najgorzej – tak przynajmniej mi się wydaje – znajomi przywykli, że taki mam styl, tak się czuję dobrze i wygodnie. Oczywiście mam też ubrania, które są modne w danej chwili – aczkolwiek z rzeczy modnych kupuję tylko to, co naprawdę mi się podoba, co pasuje do mnie i wiem, że nawet jak minie szał, będę nadal nosić – a jeśli ulegam od czasu do czasu zachciance i kupię coś, co podejrzewam, że niedługo stanie się „obciachowe” – to kupuję taki gadżet możliwie najtaniej – nie ma sensu inwestować, skoro nie zamierzam użytkować dłużej. No i raczej unikam takich zakupów. Patrząc na moją szafę, niewiele w niej takich ubrań, które większość uzna za ponadczasowe – raczej stawiam na to, co dla mnie osobiście jest ponad wszelkimi modami. :)
Tak mi sie zdaje, ze strzelilas w dziesiatke.
Czytajac komentarze dochodze do wniosku, ze ponadczasowe wydaja sie byc rzeczy eleganckie, klasyczne, proste. Powtarzaja sie te same pozycje, w tych samych kolorach… Ale ile z nas w takich ubraniach chodzi? Pomijajac juz fakt, ze ponadczasowosc nie kazdego kreci ;-)
Mnie kreci.
Ale wracajac do strzalu w 10 – chodzi o to, zeby znalezc swoj wlasny styl i byc mu wiernym. Zeby na zdjeciach sprzed 10 lat wygladac podobnie, jak na tych sprzed roku. Wtedy jest sie PONAD CZASEM.
I nie przejmuj sie, ze ewentualnie bedziesz robila za dzidzie-pienik. Skoro nosisz dlugie spodnice, to wszystko jest OK. Serio, te 50-latki w miniowach maja znacznie gorzej ;-) Gorzej dla Ciebie byloby, gdybys nagle, na sile i wbrew sobie, zaczela wbijac sie w zakiety, spodnice olowkowe i szpilki. Co nie?
Pozdrawiam
Wszystko spoko, tylko zauważcie, że tak naprawdę ponadczasowość jest chyba najbardziej obiektywną cechą spośród wszystkich dotyczących stylu. To, że nam coś się podoba i że to będziemy nosić całe życie to wcale nie uczyni tego ponadczasowym. To inni decydują o tym czy nasz wygląd taki jest. Nie da się ponadczasowości zrobić tylko dla siebie, bo my jesteśmy ostatnimi osobami, które mogą ją zmierzyć. Ale to też nie znaczy, ze jest jakieś parcie na ponadczasowość. Mi się po prostu ta cecha podoba i dlatego ją opisałam. Nie sądzę natomiast, że jest to coś do czego powinno się dążyć koniecznie.
Zgadza się :) To taka konkluzja trochę obok tematu – że dla mnie ważniejsze jest to, że ja się w czymś czuję dobrze :) A z ponadczasowych rzeczy mam owszem listę, którą zamierzam kompletować – bo warto mieć taki żelazny zestaw – chociaż tak sobie myślę, że w większości przypadków u mnie ciuchy nie wytrzymają tak długo, żebym miała się martwić ponadczasowością :D
Nie będę robiła za dzidzię-piernik :D Pomimo swojego uwielbienia dla takich strojów mam lustro i czasem w nie patrzę :D Kiecki się dokupi gładkie i bez kwiatów, i da radę – dla mnie jest jasne, że za 20 lat bardziej odpowiednie będą ciut inne fasony. Zawsze można pomiksować mniej i bardziej klasyczne ciuchy, żeby uzyskać zamierzony efekt. Na razie w wieku lat 36, jeszcze mogę poszaleć – a namawia mnie moja młodsza o 12 lat siostra, która twierdzi, że trzymam się nieźle i jeszcze zapewne długo będę mogła nosić kwieciste kiecki nie wyglądając na swój wiek.
Wydaje mi się, że istotne w tych fotografiach jest też to, że ciuchy idealnie pasują do osoby, to jest chyba sedno sprawy. Ostatnio widziałam zdjęcie dziewczyny w dzwonach, wyglądała zjawiskowo i tak w 100% po swojemu, ubiór nie był modny, był taki jej po prostu :) Wybierając styl trzeba zwrócić uwagę na to jak żyjemy, co lubimy, jaki mamy charakter, figurę i zupełnie nie przejmować się modą, bo takie typowo modne osoby zawsze będą wyglądały na przebrane, nawet w superminimalistycznych ciuchach. Ja patrzę na ciuch i wiem, czy jest mój czy nie, do tego wybieram rzeczy bardzo dobre jakościowo i po prostu ładne. Z tych
zdjęć mogłabym podkraść tylko za dużą białą koszulę, w reszcie czułabym się sztucznie. Zgadzam się oczywiście z tym, że im prostszy i nieudziwniony krój, wzór i materiał tym ciuch jest bardziej ponadczasowy.
Dla mnie zawsze najbardziej uniwersalne będą proste spodnie plus luźna, najlepiej biała koszulka. Nie jestem sukienkowym typem więc zawsze stawiam na spodnie.
Prostota to wg mnie klucz do ponadczasowości. Uniwersalne kolory i kroje, które będą pasować zawsze i wszędzie. Tak samo traktuję biżuterię – mam jej bardzo mało i każdy element jest oszczędny w wyrazie.
Od jakiegoś czasu bardzo zwracam uwagę na jakość ubrań. Złapałam się na tym, że po domu śmigam w dresach, które kupiłam 14 lat temu ;) Do dnia dzisiejszego nic złego się z nimi nie dzieje, poza tym, że są lekko zmechacone. Takich ubrań teraz szukam więc sieciówki od razu skreślam/
Ale odnosząc się do Twojej prośby:
proste i uniwersalne ubrania bez wzorów, kolory biały i czarny (zawsze podstawa :)), jeans jest nieśmiertelny i najlepiej się sprawdza w najprostszym, przylegającym do ciała kroju w lekko rozszerzoną nogawką, sukienki przylegające do ciała i długość do kolan, proste koszulki ale nie t-shirty. To na pewno sprawdzi się za 20 lat :)
Też uważam, że ten krój jeansów jest najlepszy i najbardziej uniwersalny. Mam takie levisy z ciucholandu, nie wiem czy to oryginały, bo na metce jest napisane made in Poland i nie mają żadnego numeru :) , ale leżą tak idealnie i tak kształtują figurę…. są niesamowite. Nie mają nawet 0,1% elastanu, a absolutnie się nie rozciągają w ciągu dnia, nie rozbijają, nie odbarwiają. Jak się kiedyś zniszczą to chyba się popłaczę ;)
Cześć Mario,
Trafiłam na Twojego bloga na początku stycznia tego roku zupełnie przez przypadek i od razu się zadomowiłam .Po przeczytaniu najnowszego wtedy posta całkowicie przepadłam i postanowiłam zacząć Cię poznawać od samego początku. Dzisiaj skończyłam swoją wspaniałą wędrówkę po archiwum. To było bardzo inspirujące doświadczenie. Do niektórych postów z pewnością wrócę jeszcze nie raz. Piszesz bardzo przejrzyście, dokładnie i tworzysz wspaniałe kolaże. Podziwiam Twoją konsekwencję,indywidualność i wiedzę. Podoba mi się tutaj wszystko, chociaż wiem, że to co nosisz Ty nie sprawdziło by się dla mnie. Często kusiło mnie, żeby coś skomentować, ale powstrzymałam się, żeby przedstawić się dopiero teraz :)
Jestem Ola, na nic nie starcza mi czasu.
Jestem Ola, mam ogrom pomysłów, ale nie odkryłam w sobie jeszcze pasji na całe życie.
Jestem Ola zaczynam inaczej patrzeć na swoje ciało..
Jestem Ola, nie mogę zdecydować, czy wolę srebro, czy złoto.
Jestem Ola, nie wiem czy jestem jesienią czy latem.
Jestem Ola, mam 178 cm wzrostu, ścisły umysł i owalny kształt twarzy.
Jestem Ola, mam całe życie przed sobą.
Zamierzam tu zostać, zacząć zbierać własne inspiracje, określić swój typ kolorystyczny, wyrażać siebie poprzez ubranie, dojść do tego, że będę zadowolona ze swojego wyglądu. Trzymaj za mnie kciuki Mario, proszę.
Pozdrawiam serdecznie
Wow, będę trzymać kciuki. Ola lubi swoje imię :)
Najbardziej cenię sukienki. Czy to oficjalne wyjście, zwykły dzień, czy pora sprzątania. Szczególnie cenię je latem, gdy jest tak gorąco, że najchętniej w ogóle bym się nie ubierała- szortów nie założę, bo cellulitem nie chcę świecić. Sukienka sprawia, że czuje się dobrze bez względu na to, czy jestem przed posiłkiem i brzuch jest płaski, czy po obfitym obiedzie. Łatwo o odświeżenie stylizacji kolorem sweterka, czy biżuterią, paskiem. Czasami wystarczy z butów na obcasie przeskoczyć w płaskie sandały i już jest inny efekt.
Na mnie najlepiej leżą sukienki z podkreśloną talią i takie własnie wybieram. Najczęściej kupuję te z rękawkiem, bo zawsze mogę je ubrać na bardziej oficjalne wyjście. Cienkich ramiączek nikomu nie polecam, gdyż dla mnie wyglądają zawsze nieporządnie i tanio. Lubię sukienki mało wydekoltowane, często z odkrytymi plecami. Stawiam na naturalne materiały, gdyż łatwiej czuć się w nich świeżo, czyli bawełna, wiskoza, jedwab, zimą wełna.
Na własny użytek ukułam teorię, że kobieta powinna wyglądać kobieco i dlatego rezygnuję z kraty, ciężkiego jeansu, męskiego kołnierzyka i kieszeni. Wybieram koronki i guziczki, lekkość i powab:)
Kiedy tak czytam Twoje wpisy, myslę sobie, że klasyka sprawdza się nie tylko w tym jak się ubieramy, ale również w naszych wnętrzach. Od zawsze uwielbiałam stare, klasyczne meble i w ogóle klasyczne wnętrza. Oczywiscie nie muszą to być tylko antyki, również w nowoczesnych wnętrzach znajdziemy wiele klasycznych modeli. Piszę o tym, bo tak jak Ty cenisz sobie ponadczasowosć w modzie, ja cenię ją we wnętrzach i chciałabym widzieć więcej dobrze i ze smakiem urządzonych mieszkań:)
Nie mam z tym problemu, żeby odnaleźć się wśród osób ubranych modnie. Rzeczy, które zazwyczaj są na topie zwyczajnie mi się nie podobają. Ja pozostaję w zgodzie z własnym stylem, który dzięki konsultacji z Tobą udało mi się w końcu dopracować. Uwielbiam kolory, które mam w małej, ale spójnej szafie i ogrom możliwości, jakie z niej wyciągam. I to właśnie daje prostota. Nie ograniczenie, a nowe pomysły z już posiadanych rzeczy. I w tym komentarzu Mario jeszcze raz Ci dziękuję! Jeśli miałabym wymienić swój osobisty klasyk, byłby to kaszmirowy, szary sweter przed kolano, o grubym splocie, na który nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Nie ma kieszeni, ani guzików. Nie jest taliowany, ale ma pasek z takiego samego splotu, z jakiego jest wykonany. Pasuje do eleganckiej sukienki w zimny wieczór, a nawet do zwykłego dresu. Dla mnie właśnie możliwość łączenia go praktycznie ze wszystkim świadczy o jego ponadczasowości.
Bardzo dobry artykuł! Dla mnie klasyka to: beżowy trencz, czarna skórzana kurtka, biała koszula…. prostota, minimalizm i wysoka jakość zawsze się obronią!
Super artykuł, ja jak kupuję rzeczy to często z myślą czy będę mogła to nosić za rok :)
Nigdy nie kupuję ubrań zgodnie z modą. Zawsze stawiam na swoj gust, na to w czym dobrze wyglądam. Dzięki temu moje ubrania moge nosić przez wiele lat.