Źródło inspiracji
Kobiety z obrazów prerafaelitów.
Ważne fakty o prerafaelitach
- stowarzyszenie (Bractwo Prerafaelitów) powstało w Londynie w 1848 roku
- założycielami byli studenci The Royal Academy of Art: William Holman Hunt, John Everett Millais i Dante Gabriel Rosetti
- chcieli odciąć się od wpływu jaki malarstwo Rafaela i jego następców wywierało cały czas na wiktoriańską, akademicką sztukę
- przy czym uważa się, że nie mieli nic do Rafaela i jego sztuki, a bardziej denerwowali ich naśladowcy i robienie z jednego sposobu malowania uniwersalnej wykładni :)
- źródła inspiracji: gotyk, początek renesansu, romantyzm
- najczęściej malowali: kobiety, naturę, sceny mitologiczne i biblijne
- cechy twórczości: realistyczne oddawanie rzeczywistości (prawie fotograficzne), symbole, mistyka, mimo dobrze przedstawionych realiów na obrazach świat jak z baśni
Jaka jest kobieta?
Chodziła ze mną do podstawówki dziewczynka, zupełnie inna niż wszystkie dziewczynki. Byłyśmy w tym samym wieku, w równoległych klasach, ale nigdy nie zamieniłyśmy ze sobą nawet słowa. Ja byłam nieśmiała, ona była cicha, pewnie też nieśmiała. Mimo to, jest to jedna z tych osób, które zostały mi ze szkoły w pamięci, bo wyróżniała się dość mocno swoim wyglądem na tle rówieśników. Ta dziewczynka miała bardzo bujne, gęste, jasne i pofalowane włosy, które często czesała w luźną kitę, za pomocą modnych kiedyś ogromnych gumek powlekanych aksamitem. Często nosiła sweterki albo bluzy w kwiaty. Nigdy nie widziałam jej w ciemnych ubraniach. Zawsze miała w uszach małe złote kolczyki z kwiatkiem. Moja pamięć oczywiście może idealizować pewne rzeczy z dzieciństwa, ale wspomnienie tej osoby bardzo mocno nasuwa mi skojarzenia z obrazami prerafaelitów.
Lady Lilith, Dante Gabriel Rosetti
Co przenosić na styl
Nie chodzi oczywiście o dosłowne przekładanie wszystkiego, co widzimy na obrazach na nasz ubiór – to oczywiste. Chodzi bardziej o zrozumienie estetyki i inspirowanie się nią.
Kobiety z prarafaelickich są często zamyślone, zmysłowe, oderwane od rzeczywistości, marzące. My widzimy na obrazach ich pozy, ale te pozy są dodatkowo wzmocnione specyficznym rodzajem ubioru – miękkim, opływowym, zsuwającym się, delikatnym. I to właśnie ten ubiór podbija nasze wyobrażenie o tych istotach, jako bujających w obłokach, nie zajmujących się przyziemnymi sprawami.
Gdzie współcześnie szukać inspiracji
Ikona dla tego stylu – Jessica Chastain. Często przy okazji sesji zdjęciowych lub wyjścia na czerwony dywan stylizowana jest w sposób, który przywołuje skojarzenie z malarstwem prerafaelitów. Kilka przykładów:
- na górze widzicie okładkę z Vogue USA 2013, zdjęcie autorstwa Annie Leibovitz, cała sesja z magazynu tutaj.
- na dole obraz, który stanowił inspirację dla okładki: Frederic Leighton, Flaming June (1895)
- premiera filmu Foxcatcher w Cannes, w sukience Elie Saab, rok 2014. Cudowne zdjęcia i to, że wiał wiatr tylko jeszcze dodaje uroku całości i czyni z niej żywy obraz
- Met Gala 2017, w sukience Prady
- przyjęcie The Hollywood Reporter 2012, w sukience Vivienne Westwood
- Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto 2013, w sukience Atelier Versace
Z kolei jeżeli chodzi o projektantów mody, zachęcam do zapoznania się z twórczością Luisy Beccaria, a zwłaszcza kolekcją resortową 2018.
Nie mogę Wam również nie pokazać sesji Saoirse Ronan dla Vogue USA 2011, która bardzo dosłownie jest inspirowana malarstwem prerafaelitów. Zdjęcia Steven Meisel, stylizacja Grace Coddington.
Lista klasyków
- Sukienki jako główny element garderoby
- Kimona, narzuty, duże szale
- Zwiewność (letnie sukienki nawet zimą, lekkie długie płaszcze)
- Opływające, lejące materiały
- Miękkość w budowaniu sylwetki
- Szerokie dekolty, ubrania zsuwające się z ramienia, dekolt woda
- Jeden kolor w wielu odcieniach w jednej stylizacji
- Motywy kwiatowe na ubraniach
- Bieliźniane bluzki i sukienki
- Rozpuszczone lub luźno spinane włosy
- Fale na włosach
- Opaski, ozdobne spinki i grzebyki, aksamitki – biżuteria do włosów
- Chusty, szale, apaszki jako najważniejszy dodatek
- Róż na policzkach
Zestawy ubrań w tym stylu
The Lady of Shalott, John William Waterhouse
Płaszcz Risk Made in Warsaw
Sukienka Marie Zelie
Buty (po lewej) Gino Rossi
Buty (po prawej) Brenda Zaro
Torebka Coccinelle
Perfumy Lancome
Ofelia, John William Waterhouse
Kimono New Look
Top Bynamesakke
Spodnie Topshop
Opaska C by Cosima Borawska
Buty Superga
Torebka Ted Baker
Nin, John William Godward
Sukienka Simple
Buty Gino Rossi
Torebka Twinset
Aksamitka Ania Kuczyńska
Zegarek Michael Kors
Psyche otwierająca drzwi do ogrodu Kupidyna, John William Waterhouse
Płaszcz River Island
Koszula Benetton
Spodnie Esprit
Szal Moss Copenhagen
Torebka Furla
Buty Minelli
Czy estetyka przedstawiona tutaj Wam się podoba? Czy macie kogoś w swoim otoczeniu, kto mógłby aspirować do takiego stylu albo ubiera się w podobny sposób?
Alutka z „Rodziny zastępczej” ! To pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi do głowy :)
Ten styl jest uroczy. Barfzo mi się podoba, i na pewno dużo z niego czerpię jesienią i zimą, bo w lecie bardziej boho. Ale nigdy o tym nie myślałam, jakoś naturalnie w tej połowie roku takie płaszcze, sukienki i kapelusz tak do mnie przemawiają – juz od lat :) piękny wpis :)
Bingo! Świetne skojarzenie. Dziękuję Ci Kochana!
Ten styl skojarzył mi się z Aurorą Aksnes, nie wiem czy spotkałaś się z jej twórczością, ale ona też jest bardzo… subtelną, rozmarzoną osobą. Zresztą muzyka, którą tworzy również jest jak z innego świata.
Bardzo podoba mi się ten styl, ale na kimś. Trochę za dużo tu wzorów kwiatowych i pasteli. A obraz Flaming June powiesiłabym na ścianie w salonie.
Ja absolutnie niczego nie narzucam :) Jeszcze w tym tygodniu pokażę swoją stylówkę, chyba najbardziej zbliżoną do tego i napiszę dlaczego w ogóle pomyślałam o takich klimatach!
Mnie z tym stylem nie po drodze, ale bardzo ładnie w takich delikatnych kolorach, kwiatkach i zwiewnych materiałach jest mojej kuzynce. Ona właściwie należy do tych ludzi, którzy dobrze wyglądaliby nawet w udrapowanym prześcieradle kolory, taką eso-floreso biżuterię, to naprawdę jest moc. Bardzo podbija to wrażenie rozmarzenia typ urody, szczególnie delikatne rysy, biała buzia i wielkie, okrągłe oczy.
Zjadło mi się parę słów w drugim zdaniu. Miało być ,,Ona właściwie należy do ludzi, którzy dobrze wyglądaliby nawet w udrapowanym prześcieradle, ale jak dorzuci delikatne kolory…” ;)
Zdecydowanie są takie kobiety, którym do twarzy z takimi miękkościami :)
Widzę w tym Riennaherę :) chyba nawet po części ubiera się podobnie.
Tak, zresztą ona sama wymienia prerafaelitów jako swoje źródło inspiracji.
Ciekawe skojarzenie, super!
Piękna estetyka! Bardzo mi się podoba na innych. Dla siebie biorę kwieciste, rozkloszowane sukienki, ale tylko o długości za kolano, oraz szale. Niestety, kobiet tak ubierających się jest niewiele, nie widuję takich w moim najbliższym otoczeniu. A szkoda…
Jest to bardzo ukierunkowany styl, oddalony od szeroko rozumianej klasyki i wydaje mi się, że trzeba być bardzo świadomym, żeby na co dzień tak się nosić.
Cześć,
Bardzo mi się podobają. Obecnie taki styl nie jest modny, ciężko znaleźć takie ubrania w sklepach. Pozostaje samodzielne szycie. Jednak każda kobieta, która tak będzie się ubierać będzie bardzo wyróżniać się z tłumu. Muszę sobie sprawić choć jedna sukienkę w tym stylu.
Pozdrawiam,
Kasia
Hej Kasiu, myślę że nie jest aż tak źle. Zawsze są jakieś kwiaty na wiosnę, dużo zwiewnych szali, kimona też często się przewijają. Poza tym są jeszcze sklepy indyjskie i takie z sukienkami retro. Więc koniec końców jest tego sporo :)
Hm,styl dla ciepłego typu urody…najbardziej mi się kojarzy..trochę ma z tego Kylie Minogue teraz jako elegancka kobieta po 40tce,z lekko rockowym butem…:-) Podglądam jej styl dla niskiej blondynki ;-)
Nie przesadzajmy, że dla ciepłego. Jakaś blondynka z szarymi oczami, nostalgiczne lato z mysimi włosami, a nawet brunetka z porcelanową cerą by się tutaj spokojnie odnalazły. Właściwie w ogóle nie wiązałabym tego z żadnym typem :)
Tę estetykę najlepiej podpatrywać u Florence Welch. :-)
Dokładnie! <3 Mamy te same skojarzenia! :)
Dokładnie! I Gucci Alessandro Michele to dla mnie właśnie ten styl.
Super skojarzenia!
Cudowny wpis na temat nieziemskiej estetyki! Ten klimat… Wyobrazam sobie ze tak ubrana kobieta zatrzymuje na chwile czas przechodzac ulica:-)
Popieram, też bym się gapiła na taką! :)
W czasach, kiedy studiowałam filologię polską, ja i moja koleżanka ubierałyśmy się w tym stylu. Farbowałyśmy włosy na rudo i robiliśmy trwałe ondulacje. Ubrania znajdowałyśmy w second handach albo polowałyśmy na nie na allegro i przerabiałyśmy, bo w sklepach trudno było wtedy o taką „klimatyczną” odzież. Zakładałysmy często ciuchy warstwami, np. bluzka z bufiastymi rękawami, a na to aksamitny top bez rękawów albo krótsza spódnica lub sukienka na drugą, długą aż do ziemi.
Wyglądałyśmy jak z innego świata, ale wspominam tamte czasy i nasze stylizacje z ogromną nostalgią :) Nie wiem czy dziś miałabym odwagę tak się ubrać.. :/
Miłe wspomnienie. Na pewno wyglądałyście inaczej niż wszyscy. Od razu przyszła mi na myśl dziewczyna z rudymi włosami z filmu „Pachnidło”.
Mario, dziękuję za inspirujący wpis! Sukienka Marie Zelie podbiła moje serce – ostatnio wprowadzam elementy kwiatowe do mojej garderoby i myślę, że ta sukienka ma szansę znaleźć się w mojej szafie. :)
Mam do Ciebie pytanie związane ze stylem, a właściwie problemem, z którym się borykam. Mam bardzo chude łydki – należę do grona osób bardzo drobnych. Z tego powodu mam ogromny problem z doborem botków i czuję się nieco… zaszczuta tym faktem. Ankle boots to mój ulubiony model butów, ale każde z nich odstają, a ja wyglądam, jakbym ubrała buty należące do mamy i bawiła się w dorosłą kobietę. W moich oczach wygląda to niesamowicie nieestetycznie, ale czy faktycznie jest to jakaś modowa wpadka? Czy Ty, lub któraś z Czytelniczek, mogłaby polecić mi model botków, który będzie odpowiedni dla osoby z moim problemem? Najczęściej noszę botki na platformie (żeby dodać sobie kilka centymetrów), ogólnie lubię buty „masywne”. Będę bardzo wdzięczna za jakiekolwiek rekomendacje. :)
Hej, a myslalas o modelu ze „skarpetkowa” (nie wiem czy to ma jakas inna nazwe) cholewka? Mam ten sam problem i mam takie dwie pary botkow: na plaskim i ok 6cm obcasie. Wreszcie nie ma efektu odstajacej mocno cholewki przez ktory wygladalam jak kot w butach:-)
Ja nie uważam, żeby to było nieestetyczne. Ale rozumiem o co Ci chodzi. Pewnie jeszcze do spodni jest ok, ale jak założysz rajstopy i botki to wtedy właśnie jest ten efekt butów mamy. Szukałabym wąskich butów, bo jest prawdopodobieństwo, że one będą miały też bardziej przylegającą cholewkę, na Zalando jest takie filtrowanie: http://tidd.ly/aca732e9 Natomiast na eobuwie, przy większości butów zimowych jest podany parametr „Obwód cholewki u góry (najmniejszy rozmiar)” http://tidd.ly/53007c26
Cudowny wpis!
Niestety taki styl do mnie nie pasuje, ale z niecierpliwością czekam na kolejne inspiracje malarstwem, może tym razem coś dla chłodnej zimy?
Nie rozgraniczam stylów na podstawie typów urody. Widzę w tym stylu każdy z typów. Natomiast nie wiem sama co jeszcze pojawi się w tej serii, bo tutaj będę opisywać tylko prosto z serca to, co mnie zachwyci, a to się ciągle zmienia. Ta nieprzewidywalność mnie bardzo cieszy :)
Piękny styl, niezwykle spójna i kusząca wizja, w sam raz dla eterycznej kobiety. Już wcześniej Koczilla napisała, że taką kobietą jest cudna Florence Welch. Też się zgadzam. Widzę jedną kobietkę w takim stylu, ale nie nosi sukienek nie wiedzieć czemu :(
Zachwycam się, ale nie widzę siebie w takim stylu. Jestem zbyt przyziemna, żeby nosić się w stu procentach w takim stylu. Ale niektóre elementy, np. dekolt woda, szale czy kimona łączę z mocniejszymi elementami.
Ale zachwycam się. A perfumy Lancome cudnie się komponują z tym stylem, są bardzo słoneczne i kobiece, a przy tym pełne rozkosznego ciepła. Zupełnie jak dzisiejszy dzień :)
Boż, zjadło mi komentarz i powtórzyłam się okropnie. Chciałam napisać, że w moim otoczeniu jest pewna pani ubierająca się w spodnie i tuniki-worki, przy czym nie nosi zupełnie sukienek. Ale sam sposób jej mówienia, delikatność predysponuje ją do takiego stylu :)
A więc dobrze zauważyłaś, że tu ubranie ma drugorzędne znaczenie. Po prostu niektórzy to mają!
Cudowny wpis, wszystko tu takie piękne… I ten Waterhouse! Tak właśnie najbardziej chciałabym wyglądać ;) Wszystkie kolory – oprócz czerni – tak bardzo moje! Kojarzy mi się to ze stylem romantycznym, trochę ze zwiewnością boho, z klimatem powieści Lucy Maud Montgomery. Od razu też na myśl o takiej estetyce przyszła mi do głowy niemiecka wokalistka Oonagh – wpisz ją sobie w Google Grafika, a najlepiej obejrzyj kilka teledysków (przykładowo „Gäa”, „Eldamar”, „Aulë und Yavanna „), warto! Dla strojów i ogólnego klimatu, ale też dla jej cudownego głosu :) A skoro już przy muzyce jesteśmy, to przypomniałam sobie też o Birdy (zwłaszcza z początków kariery, bo teraz idzie trochę bardziej w inspirację Japonią) – np. w teledysku „Skinny Love” czy też „Shelter” :)
O, dziękuję bardzo. Nie znałam tych Pań, rzeczywiście coś jest na rzeczy!
Otworzyłam ten wpis raczej z ciekawości zajrzenia na totalnie inną planetę stylu niż moja ale muszę przyznać, że dwa z zaproponowanych przez Ciebie zestawów mnie zachwyciły: z błękitnym kimonem i ostatni w różu – boskie!
Dzięki Katarzyna, mnie te czerwienie spokoju nie dają z kolei :)
Za jasny styl dla mnie. ;) Mogłabyś napisać co nieco o stylu noir/neo noir? Ostatnio przechodzę fascynację nim i szukam inspiracji.
Nie wykluczam, bo sama bardzo lubię. Ale w tej serii, staram się być bardzo spontaniczna i pisać z serca, jakby nie „na zlecenie” czytelników. Tak żeby research był bardziej produktywny i żebym miała poczucie spójności. Aczkolwiek noir, a tym bardziej neo noir są mi bliskie.
Jessica Chastain wygląda przepieknie w tym klimacie.
Podoba mi sie ten romantyzm, choć ja wolę wersje przełamaną, troche rockową
Ona ma mocną twarz i właśnie taka łagodność pięknie z nią kontrastuje :)
Florence Welch to dla mnie ikona stylu prerafaelickiego – zwłaszcza inspirujace są jej teledyski sprzed kilku lat – „Rabbit heart” jest bardzo prerafaelickiego. Zresztą Riennahera pisała o czymś podobnym ☺
Dla mnie wzorem ubierania się w stylu retro, niekoniecznie inspirowanym prerafaelitami, jest Mademoiselle Emnilda – obecnie prezentuje bardziej klasyczne stylizacje, ale poczytaj sovie posty archiwalne ☺
https://emnilda.blogspot.com/?m=0
Wspaniała, dziękuję. Zachwycam się <3
Przede wszystkim uwielbiam ten gatunek malarstwa. Barwy i ogólna estetyka są też bardzo „moje”. Raczej nie widzę go u siebie, bo w ogóle nie przychodzą mi do głowy bardzo, bardzo, BARDZO grzejące stylizacje w tej estetyce, a to mój zdecydowany priorytet ;) Ale kto wie, może kiedyś? Wizualnie jest to dla mnie jeden z najbardziej cieszących oko wpisów u Ciebie, Mario. Te obrazy to miód na moje skołatane serce :)
A co się Aniu stało, masz teraz jakieś stresy?
Ciekawy wpis. Przyznam, że malarstwo prerafaelickie zawsze działało na mnie jak magnes, choć czasem ociera się o kicz. Fascynują mnie też kobiety o takim wyglądzie, z wyrazistą linią ust, rudymi, bujnymi włosami, jasną karnacją. Gdy potrafią swą niepokojącą urodę podkreślić odpowiednią garderobą, wyglądają absolutnie unikalnie i na długo zapadają w pamięć. Wieloletni etap farbowania włosów chną na rudo, aby nieco zbliżyć się do tego stylu, też mam za sobą. Jeśli chodzi o proponowane zestawy garderoby, to przyznam, że mam mieszane uczucia, bo brak mi odpowiedniej dozy wyobraźni, by zobaczyć je na człowieku. Niby wszystko pasuje, ale głównie kolorystycznie i nie mam pewności, czy to by dobrze razem wyglądało i czy to faktycznie oddaje ten styl (szczególnie trzy ostatnie zestawy). Chodzi mi zwłaszcza o dobór dodatków. Chyba bardziej kojarzy mi się to z kwiecistym, brytyjskim stylem, latami 20-30 XX wieku. Za mało w tym dla mnie konsekwencji, nawiązań do mitologii, do romantyzmu. Zestawy różowy i błękitny w ogóle mi się z tym stylem nie kojarzą. Ale oczywiście rozumiem, że przeniesienie „mody” z malarstwa do realnego życia jest sprawą trudną i bardzo subiektywną. Może, gdybym miała okazje zobaczyć te zestawy na modelce, zmieniłabym zdanie. Tak czy owak pomysł wskazania na inspiracje prerafaelickie w modzie jest bardzo wartościowy. Pozdrawiam
Dziękuję pięknie za komentarz. Staram się nie być zbyt dosłowna i zależy mi na tym, żeby wszystko wyglądało w miarę współcześnie :)
Jestem pełna podziwu :) To zestawienie ubrań obok obrazów zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Bo jakbyś powiedziała, żeby sobie wyobrazić ubrania w tym stylu to w mojej wyobraźni byłby stroje przeniesione z obrazu 1-1. Ale jak podałaś przykłady to mam wrażenie, że rozumiem o co chodzi. Jest to na tyle dobrze wytłumaczone, że czuję jakbym zechciała to mogłabym wprowadzić ten styl w swoje życie. Super Mario :) dzięki wielkie :)
Dziękuję bardzo za takie miłe słowa, aż chce się rzucać pomysłami!
Przypomina mi się moja pani dr z historii literatury (włoskiej), to zamyślone spojrzenie, jak prowadziła zajęcia to jakby się przenosiła w tamte czasy, o których opowiadała. Pamiętam często jej różowe zestawy, apaszki i dźwięk wielu cienkich bransoletek na nadgarstku….
Jakieś 15 lat temu prowadziłam zajęcia językowe i wśród moich uczennic była śliczna dziewczyna, o podobnych włosach jak na pierwszym obrazie, ubierała się…tak jakoś inaczej, romantycznie. I jeszcze do tego niespotykane imię Dobrusia/Dobrosława….Takie osoby zostają w pamięci.
Cudne wspomnienia :) Jak to warto być charakterystycznym i tak mile zapadać komuś w pamięć…
Uwielbiam tą serię. Styl bardzo wyrazisty. Urzekły mnie kolory na tych obrazach. Są po prostu fantastyczne!
Dziękuję!
W liceum i na poczatku studiów czesto nosilam sie w tym stylu – zreszta wydaje mi sie, ze bardzo korespondowal z modna na przelomie wieków w Polsce odzieza ze sklepów indyjskich. Myśle jednak, ze chyba juz z niego wyroslam: jako trzydziestolatka potrzebuje jednak czegoś mocniejszego (mam tez po latach wrazenie, ze jestem ogólnie za malo „eteryczna”, zeby to u mnie tak do końca dzialalo – w luźno spietych wlosach i zwiewnej tunice w kwiatki czuje sie bardziej jak Ciocia Klocia niz jak romantyczna nimfa). Dlatego podziwiam go teraz raczej na innych osobach. Tym niemniej ciekawe skojarzenie z malarstwem prerafaelickim – nigdy dotad mi to nie przyszlo do glowy! :)
Na niektórych starszych kobietach to wygląda bardzo efektownie. Myślę, że to chyba nie jest kwestia wieku, a bardziej świadomości tego, co do nas najlepiej pasuje. Pewnie dojrzałaś i już wiesz, że musi dla Ciebie być konkret :)
Tak, zgadzam sie, ze to nie kwestia wieku. Moze bardziej zyciowej fazy i tego, o czym piszesz – poznania siebie samej :)
Magda Gessler! Pierwsze moje skojarzenie padło na Panią Magdę :)
Zgadzam się. Widziałaś wpis o jej stylu? https://ubierajsieklasycznie.pl/styl-magdy-gessler/
Bardzo zwiewnie i kobieco. Piękne zestawienia. Kolejny wspaniały wpis :) Podziwiam to, jak widzisz ubrania i potrafisz o nich pisać – estetyka i analityka w jednym. Brawo !!!
Sam styl niestety nie dla mnie.
Dziękuję, te dwa słowa to miód na moje serce :)
Z tego stylu wybieram tylko… miękkość w wizerunku i materiałach. Ale moja miękkość nie jest eteryczna – przy 176 cm wzrostu nie bardzo widzę się w wydaniu bardzo romantycznym i zwiewnym;) Moja miękkość to dzianiny, zaokrąglone dekolty, spódnice z koła. Jednak materiały mimo, że miękkie, powinny być mięsiste, Jeżeli koronkowa sukienka, to raczej z grubej koronki, ponadto w intensywnym kolorze, który powoduje, że nie wygląda na delikatną i bieliźnianą. Ponadto, nie lubię zbyt wielu elementów romantycznych łącznie. Jeden – świetnie, dwa, może być, wszystko w tym stylu – to nie moja bajka.
Wydaje mi się, że do takiego stylu, żeby wyglądać korzystnie, trzeba mieć odpowiedni typ urody. Nie chodzi mi o typ kolorystyczne, raczej o ogólne wrażenie.
Nie pozostaje mi nic innego jak się z Tobą zgodzić. Pewnie każdy mógłby podobny styl jakoś ugryźć, ale trzeba by było podchodzić do tego z różnych stron.
Mario, te wpisy są po prostu przegenialne. Czekam na nie z niecierpliwością a potem czytam z zapartym tchem.
Mam nadzieję, ze planujesz ich o wiele więcej ;-)
Mi się taki styl bardzo podoba, ale jednak nie jestem w stanie wyobrazić go sobie na co dzień, na mnie – nie jestem pewna czy czułabym się dobrze i czy byłoby mi wygodnie. A kojarzy mi się z welurem, aksamitem, krągłym kobiecym ciałem i pełną twarzą a’la Kate Winslet, i z Magdą Gessler :D
I jeszcze jedno szybkie skojarzenie – perfumy Lancome Tresor :)
Anna, będzie więcej takich wpisów. Bardzo lubię je robić, ale nie zmuszam się do niczego i poczekam aż spłynie na mnie kolejna inspiracja :)
Bardzo ciekawy wpis, niebanalna estetyka. Zestaw z niebieskim kimonem jest najbliżej tego co by się mogło u mnie sprawdzić. Za to myślę, że gdyby mój mąż był kobietą, to wyglądałby w takim stylu pięknie, hehe :D
No to wygrałaś internety tym komciem, haha :)
Od razu pomyślałam o moich dwóch koleżankach z liceum. Obie były bardzo lubiane, nie znały się i pewnie by się zbytnio nie polubiły. Jedna wyglądała, jak z obrazów w Twoim wpisie, eteryczna, o cichym, ale zawsze słyszalnym głosie. Lubiła czasem ubrać się tak jak na tych obrazach. Na niej wyglądało to całkowicie naturalnie. Druga bardziej jak z Twoich kolaży, o wibrującym głosie i perlistym śmiechu. Jej ulubiony kolor to chabrowy, miała tak długie, a przede wszystkim gęste włosy, że potrzebowała pomocy przy ich myciu. Pierwsza interesowała się malarstwem, fotografią i filmem, a druga muzyką i martwą naturą. Obie zawsze inspirujące, pod każdym względem.
A pierwszy kolaż (pomijając sukienkę) jest bardzo w moim stylu. Ja nosiłabym każdą z tych rzeczy oddzielnie, w połączeniu z czymś mocnym. No cóż, nie dla taka zwiewność. Zgubiłabym się w niej, za to lubię na nią patrzeć.. I dlatego ten wpis bardzo mi się podoba.
Pomyślałam o Cate Blachett, ale chyba tylko przez to, że frunie nad ziemią. Ona mnie bardzo inspiruje. Jestem ciekawa, czy o takim stylu jak jej też napiszesz.
Postaram się Was zaskakiwać w tej serii, więc nie będę obiecywać niczego :) Ale widzę, że się podoba, komentarze są świetne i jestem bardzo zadowolona, że takie w sumie ambitniejsze treści też są lubiane!
Oj, mnie się bardzo podoba. Jest zaskakująco :) Napisałaś kiedyś, że potrafisz czerpać inspirację ze wszystkiego. Ta seria, choć na razie krótka, jest na to doskonałym dowodem.Czekam na następne wpisy :)
Skojarzyło mi się z Alicją z Krainy Czarów Tima Burtona. A dla siebie biorę z tego stylu chusty – noszę praktycznie zawsze – oraz odcienie tego samego koloru na sobie – uwielbiam.
Moja kochana przyjaciółka ubiera się w tym stylu konsekwentnie od kąd się znamy czyli od 11 lat a pewnie i dłużej. Jest najbardziej stylową osobą jaką osobiście znam i wygląda w tym stylu przepięknie. Jednocześnie totalnie koresponduje on z jej charakterem i sposobem bycia, jest totalnie eteryczną dziewczyną z obrazu. Nie przeszło by jej przez gardło słowo „śmierdzi ” powiedziałaby zamiast tego „nieprzyjemnie pachnie ” a wszystkie jej przedmioty wydają się eleganckie i luksusowe przez sposób w jaki ich używa. Z typu urody podobna jest do kobiety z pierwszego obrazu i zawsze miała długie falujące rude włosy. Kilka lat temu obcieła je na króciutkiego jeża i mam wrażenie że przez ten kontrast wygląda w tym stylu jeszcze lepiej i bardziej „rasowo”. Zawsze kiedy miała długie włosy miała wątpliwości czy jakieś ubranie nie jest zbyt romantyczne czy nie wygląda w czymś jak w kostiumie albo zbyt wyzywajaco czy po prostu dosłownie i trochę kiczowato, po obcięciu włosów może założyć najbardziej nimfie szaty jakie znajdzie a i tak nie można jej zarzucić żadnej z powyższych rzeczy. Jednocześnie pozostaje zawsze bardzo kobieca mimo tej fryzury właśnie ze względu na styl i robi to tajemniczy szalenie intrygujacy efekt. No i przy takiej fryzurze pięknie widać jej wszystkie magiczne kolczyki i ogromne sarnie niebieskie oczy. Na pewno byłaby zachwycona wszystkimi zestawami jakie tu pokazałaś a reprodukcje obrazów z chęcią powiesilaby na swoich ścianach.
Mario,
Mam problem z pewna koszula i potrzebuje rady od kogos, kto ma szeroka wiedze na temat tego jak ubierac sie z gustem.
Kupilam ostatnio w ciemno, na wyprzedazy online, biala koszule w delikatne niebieskie paski – wyglada jakbym zwinela ja chlopakowi po imprezie, klasycznie meski wzor i kroj, rozmiar minimalnie za duzy (rekawy i tyl luzne, mankiety idealne). Przy pierwszym wrazeniu mialam ochote ja oddac, ale stwierdzilam, ze jednak ma cos w sobie.
I teraz pytanie: jak to nosic?
Myslalam o jakims ladnym bralecie i rozchylonym kolnierzyku, podwiniete rekawy + dol zawiazany na supel. Ale czy nie bedzie to wygladac zbyt wulgarnie? Z drugiej strony biorac pod uwage ze koszula jest za duza mam wrazenie ze wygladaloby to nieestetycznie gdybym nosila ja w standardowy sposob.
Masz jakies pomysly? Bede wdzieczna!
Ja bym nie wiązała. Sama ma takie dwie koszule. Noszę tak: koszula na luzie, rękawy nie zawinięte tylko normalnie i czarne eleganckie spodnie przed kostkę plus wsuwane lakierki. Coś a’la Uma Thurman w Pulp Fiction. Tu na zdjęciu z insta: https://www.instagram.com/p/BZL5M1UgZv5/
Noszę również tak: koszula luźno, rękawy nie zawinięte, szerokie spodnie czarne, coś a’la eleganckie dresy i białe adidasy.
Będę również nosić tak: koszula luźno, może zawinę rękawy, ale chyba nie, jeansowe rurki, zimowe botki.
Czego natomiast nie zrobię, to nie założę na to żadnej krótkiej kurtki czy ramoneski. Nie lubię jak koszula jest długa i wystaje spod króciutkiego nakrycia. Wolę płaszcze, kardigany, długie kurtki do tego, długą marynarę…
:)
Mimo tego że zawsze podobały mi się prerefaelickie obrazy i sama mam chyba dość romantyczną naturę ten styl mnie po prostu odstrasza. Kojarzy mi się z posiadaniem kota, niezrównoważeniem emocjonalnym, obłędem, byciem niewydarzoną poetką albo pisarką książek kasy B, ze staropanieństwem i oderwaniem od rzeczywistości w złym tego słowa znaczeniu. Z lepszych rzeczy z młodą Madeleine Stowe, z teledyskiem „Szepty i łzy” i z Anią z Zielonego Wzgórza.
Co jest złego w kocie ?
Mam trzy ;)
Mialam na myśli taka kobiete z kotem która jest podejrzewana o magię i czarnoksięstwo. Bo na takich obrazach kot, w szczególności czarny najpewniej byl by symbolem czegoś i to zapewne niczego dobrego. Nie wiem jak to dokladnie opisac ale chyba wiesz o co mi chodzi
Oki, to już wiem :)
Mi się to akurat dobrze kojarzy, czerń, mrok, czarny kot, a dokładnie dwa, ale oczywiście, każdy ma swoje skojarzenia …
Żeby nie bylo, nie jestem starą panną, pisarką tez nie i chyba wszystko w porządku z emocjami u mnie ;)
Ten styl bardzo mi się kojarzy z haukotellą :) uwielbiam te twoje posty z kolażami, opisami i inspiracjami. To jest jeden z moich sposobów na karmienie się pięknymi rzeczami :)
Uwielbiam obrazy w tym stylu.
Kolorystycznie też bardzo mi odpowiadają (jako ciepłej jesieni) te mega kobiece kobiety. Wyobrażam sobie jednak, że w dzisiejszych czasach ten typ kobiet nie ma lekko i chyba jest ciągle nagabywany przez mężczyzn. Dla facetów to musi być wizualny rarytas wśród zalewu gołych pępków, tandetnych tatuaży, wygolonych asymetrycznie damskich głów i wszechobecnych spodni… Hmm
Prerafaelici! Waterhouse <3 No i mnie zdobyłaś tym wpisem. Co prawda z proponowanych przez Ciebie stylizacji żadna pewnie nie byłaby dla mnie, ale za to ta kolekcja, do której podałaś odnośnik! Zdecydowaną większość tych sukienek mogłabym mieć w swojej szafie (gdybym był bogaty, siaba daba daba…" ;-)) Przepiękne. Dodam, że moja suknia ślubna była szyta z białego lnu z obniżoną talią i dołem z pełnego koła na styl średniowieczny. Do tego zwiewny welon w kształcie celtyckiego płaszcza z kapturem i wianek. I na co dzień same luźne rzeczy – zupełnie wbrew zasadom (luźna góra + luźny dół to u mnie standard; aha, i luźny płaszcz :-)) Oj tak, blisko mi do tego stylu.
Zazwyczaj Twoje wpisy inspirowane malarstwem nie bardzo do mnie przemawiały, ale ten był świetny :) Same zestawy ubrań nie do końca wydają mi się pokrywać z tym, o czym piszesz, ale sam pomysł na wpis i to, jak to opisałaś .. no no :) Jak dla mnie może byś cały cykl :)
Znam osobę, która idealnie w ten styl się wpisuje :)
oj podoba i to bardzo i chętnie wcieliłabym w życie tylko czy podołam i czy będę się dobrze czuła…??
Bardzo fajny pomysł na wpis! Teraz dobrze widzę, czym inspiruje się Florence Welch :) Twórczość prerafaelitów to w ogóle kopalnia inspiracji.
Bardzo kreatywnie;D
Ta seria „pomysł na styl” staje się coraz lepsza :) Malarstwo prerafaelitów, wspaniale :) Tylko te proponowane zestawy są dla mnie zdecydowanie zbyt zwyczajne i nie domyśliłabym się, czym są inspirowane – ale rozumiem zamysł pokazania, jak taki styl można ugryźć od najlżejszej strony.
Bardzo, bardzo „moje” …mam 50 lat i dopiero od kilku odwagę by w ten sposób się ubierać.często mieszam ten styl z naturalnym, bywają sytuacje, gdy jednak należy nieco wtopić się w ogol społeczności ..pozdrawiam serdecznie.
To jest dokładnie mój styl, tylko preferuję mocniejsze kolory i delikatniejsze wzory. Pięknie opisane aspekty sztuki prerafaelickiej. To jest akurat taki nurt malarstwa, który zachwyca nastolatki, a potem szybko się nudzi, chyba, że jest się prawdziwym fanem.
A co z Florence? Pominieta, biedaczka ;)