Po długiej przerwie, wracam do pisania na bloga. I od razu zapraszam na nowy cykl, który nazywa się „Pomysł na styl”. W każdym wpisie będzie przedstawiona inspiracja i za jej pomocą będzie stworzony zarys stylu. Styl będzie rozpisany tak, by mógł zostać zaadaptowany przez kogoś, kto być może nie ma pomysłu na siebie i chciałby skorzystać z gotowca.
Jak korzystać z tych artykułów?
- Można wziąć dany pomysł i wprowadzać go w życie, czyli po prostu opisany styl uznać za swój przyszły styl i od tej pory używać przedstawionej palety, starać się kupować rzeczy o zasugerowanym wyglądzie, wczuć się w opis itd.
- Można również wziąć dla siebie tylko to, co akurat przypadło do gustu – niekoniecznie całość stylu, np. zmienić jakiś kolor w palecie, zrezygnować z charakterystycznego dodatku na rzecz innego dodatku…
- Można podpatrywać sposób przekładania inspiracji na styl i samemu znaleźć sobie inspirację inną niż moja.
Co będzie inspiracjami w tym cyklu?
Aby dobrze wprowadzić nowy cykl, zaczęłam od bardzo wyrazistej inspiracji, powiązanej bezpośrednio z modą, czyli od konta na instagramie słynnej projektantki (są tam pokazane również gotowe stylizacje, więc styl jest w miarę łatwy do wyobrażenia). Ale kolejne inspiracje być może będą mniej dosłowne. Filmy, natura, jakieś wydarzenie kulturalne, książka, kolekcja projektanta, zapach – wszystko może mnie zachwycić, dać mi pomysł, nie będę się opierać nawet najdziwniejszym skojarzeniom.
Pomysły na styl będą się ukazywać w kategorii Inspiracja.
Źródło inspiracji
Konto @zofiachylak na instagramie. Zofia Chylak jest polską projektantką, która zajmuje się tworzeniem pięknych skórzanych torebek. Prowadzi konto na instagramie, na którym umieszcza zdjęcia swoich produktów. Wszystkie fotografie utrzymane są we względnie neutralnej kolorystyce, a jako akcent mocno wybija się kolor niebieski.
Styl, który może powstać na bazie tej inspiracji nazwałam CICHĄ ELEGANCJĄ.
Elementy, które można przełożyć na styl
- gotowe stylizacje ze zdjęć -> zazwyczaj bardzo proste zestawy ubrań typu koszula i jeansy, t-shirt i jeansy, czarna sukienka, podkręcone tylko gustownym dodatkiem w postaci torebki. Jako, że jest to konto projektantki torebek, wiadomo że to właśnie torebki będą grały pierwsze skrzypce w stylizacjach;|
- prostota -> zdjęcia nigdy nie są przekombinowane, często pokazują kobiety na łonie natury, jakieś urywki z wakacji lub z życia w mieście, wnętrza są jasne i niezagracone, krajobrazy spokojne, a kobiety naturalne;|
- dobra jakość i dbałość o dodatki -> skórzane torebki, dobre kosmetyki i perfumy, delikatna biżuteria, biała pościel.
Jaka jest kobieta?
Kobieta ceniąca spokojną estetykę.
Kobieta, która maluje się delikatnie, lubi naturalne fryzury, używa dyskretnych perfum, minimalistycznej biżuterii, nie lubi swoim wyglądem „krzyczeć”.
Kobieta, która nie lubi się zbytnio stroić i dlatego też nie marzy, by swoim wyglądem wzbudzać zachwyt. Woli wyglądać prosto i z klasą, niż żeby o niej mówiono, że ma oryginalny styl.
Kobieta, która lubi, gdy większość rzeczy w jej szafie pasuje do siebie i która z dziesięciu rzeczy do ubrania potrafi stworzyć mnóstwo stylizacji.
Kobieta, która zawsze ma na tyle „ogarnięty” strój, że czułaby się dobrze, gdyby nagle ze spaceru miała wejść do filharmonii czy do wykwintnej restauracji.
Kobieta, która nie cierpi, gdy stylizacja jest sztywna, nadęta, zbyt dopracowana, ale jednocześnie nawet w najbardziej luźnej odsłonie swojego stylu prezentuje się elegancko.
Kobieta, która nie zmienia często zdania, nie nudzi się szybko i wie co lubi.
Najważniejsze kolory
Neutralne kolory stanowią większość garderoby – biel, czerń, szarości oraz beż.
Do bazy wchodzą również kolory jeansu oraz srebro i złoto w postaci biżuterii.
Akcentem kolorystycznym, który pojawia się najczęściej jest kolor niebieski.
Lista klasyków
- Biel jako oczywisty kolor na górę stroju
(duża baza białych koszul, topów i t-shirtów) - Jeansy
- Skórzane dodatki dobrej jakości
(skóra nie tylko gładka, ale również tłoczona) - Torebka jako pierwszoplanowa i najważniejsza część stylizacji
- Włosy w naturalnym nieładzie, fryzura „właśnie wstałam z łóżka”
- Dziewczęce elementy podane w subtelny sposób
(kokarda na butach, falbana na rękawie koszuli, pompon przy torebce) - Białe lub czarne sneakersy, eleganckie buty na słupku, naturalne sandały
(buty raczej dyskretne, konserwatywne) - Luźne płaszcze
- Minimalistyczna biżuteria
- Lekki makijaż lub jego brak
Zestawy ubrań w tym stylu
Płaszcz Weekday
Botki Maccioni
Koszula Esprit
Spodnie Selected Femme
Torebka Zofia Chylak
Sukienka Simple
Czółenka Gino Rossi
Okulary Furla
Kolczyki Wishbone
Torebka Furla
Marynarka Cream
Koszulka Simple
Jeansy Lee
Czółenka Vagabond
Torebka Zofia Chylak
Dajcie znać w komentarzach czy tego rodzaju wpisy chcecie widzieć na blogu i czy estetyka przedstawiona dzisiaj Wam się podoba.
Zdjęcia w tym wpisie dzięki uprzejmości Zofii Chylak (@zofiachylak).
Świetny pomysł na cykl! Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem choć to nie do końca moja bajka stylowa:)
Fajnie że wróciłas Mario!
Dziękuję za te miłe słowa, ja też się cieszę, że wracam do pisania na bloga i interakcji z czytelnikami! Style na pewno będą mocno zróżnicowane, więc mam nadzieję, że coś Ci się spodoba. Buziaki :)
Mario, jak dobrze, ze znowu jesteś!!!
Świetny pomysł na cykl.
Bardzo podoba mi sie ta inspiracja. W sumie mam podoba paletę, zamiast szarości mam granat. Stylizacje piękne i bardzo w moim guście. Dziękuje!
I pisz koniecznie, bo brakowało mi twoich wpisów.
Pozdrawiam serdecznie.
Zastrzelilas mnie tym wpisem! Normalnie jakbym czytała o sobie, albo raczej o swoim wyobrażenie jak chciałabym się ubierać… właściwie wszystko powoli wprowadzam w życie tylko bez prawdziwej skóry (moja filozofia życiowa) i bez tych dodatków typu kokardą czy pompon ( sprawdziłam i wiem, że to nie dał mnie). Z tej listy brakuje mi botków na slupku…
Fajny pomysł na cykl. Czekam na dalsze
To w takim razie już wręcz skrajnie prosty wydaje się być Twój styl. Czy myślałaś o wprowadzeniu jakiegoś charakterystycznego momentu, czy czujesz się komfortowo tylko w takiej prostocie?
Właściwie to czasami czuję, że czegoś brakuje w moim wyglądzie. Mam wrażenie, że wyglądam tak bardzo zwyczajnie i nijako… Ale praktycznie każda próba, którą ostatnio, żeby coś wprowadzić sprawiła, że czułam się lekko przebrana. Jedynie letnia, czerwona sukienka w białe cienkie paseczki to moje szaleństwo.
Najgorsze jest to, że z każdymi zakupami jest gorzej. ;)
Ps. gdzie mogę dostać dobrej jakości sweter na jesień. Taki zwykły, nie za wielki, nie kardigan? W sieciókach to jakaś ściema – sam poliester…?!?!
Ula, ja bym swetra szukała w Wólczance dziale męskim, H&M dziale premium męskim i damskim oraz na Dunedin Cashmere :)
Ja też mogę polecić „basicowe” swetry z wełny merynosów Benettona – cena ok.130zł. Kupiłam sobie granatowy z okrągłym dekoltem rok temu i w sezonie jesienno-zimowym noszę praktycznie codziennie (ciepło, komfort, a do tego dobry wygląd, czego chcieć więcej ;))
Dziękuję za podpowiedź. Będę szukać :)
Super! Uwielbiam czytać każdy twój wpis a ten szczególnie mi sie podoba bo dążę do tego stylu :)
Chcę więcej ;)
O taki entuzjazm walczyłam haha, dziękuję <3
Zdecydowanie jestem na TAK! Sama skorzystam z punktu drugiego tj. wybrałam tylko to, co mi pasuje. Czekam na następne wpisy z tego cyklu!
To bardzo się cieszę :)
Taki styl podoba mi się, ale tylko do pooglądania na Instagramach. Będę czekać na kolejne wpisy, może coś mnie zainspiruje bo właśnie zmieniam trochę rzeczy w szafie, rezygnuję z klimatów lat 50 na rzecz prostszych rzeczy :) Dobrze znów czytać Twoje wpisy Mario, stęskniłam się za czytaniem i oglądaniem, często zaglądałam z nadzieją że jest coś nowego i jest <3
Uff, dzięki za za cierpliwość. Ja również tęskniłam za krótkimi formami, bo jednak pisanie książki jest czymś zupełnie innym niż pisanie na bloga :) To chyba jakieś nasze podświadome porozumienie, bo ja już też powoli wymiatam z szafy wszystko co kojarzy się zbyt retro :)
A czy mogę zapytać, o czym będzie książka – o ile to nie tajemnica? O poszukiwaniu swojego tylu, jakieś porady czy może coś szerzej? Mam cichą nadzieję, że nie będzie „płyciutka” jak książki różnej maści blogerów i celebrytów, którymi raczą nas ostatnio wydawnictwa. Rozczarowujące jest np. to, kiedy się okazuje, że taka książka jest złożeniem tekstów znanych z bloga. Rozczarowały mnie bardzo książki Glogazy, Kędzierskiej, Kielbana. Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź :-)
Książka będzie o tym jak znaleźć swój styl. Będzie w takim tonie jak wszystkie posty w kategorii Poradnik. To czytelnicy najbardziej lubią i to dostaną.
Dziękuję za informację! Brzmi bardzo ciekawie :-). A zapytam jeszcze, nakładem jakiego wydawnictwa ukaże się książka?
Wydaję się ze Znakiem.
Wow! Szkoda, że na blogu nie można dać lajka za komentarz.
Czekam niecierpliwie na książkę, kibicuję mocno.
Powodzenia w pisaniu.
To mój styl. Mało kolorów i prostota. Jedyny akcent jaki mam to czerwona skorzana listonoszka. Jako mój znak rozpoznawczy. Świetny wpis
A powiedz mi skąd masz listonoszkę? Ja bym chyba chciała mieć białą, skórzaną listonoszkę. Jeszcze się biję z myślami.
Od pewnego czasu marzy mi się czerwona listonoszka. Tylko nie umiem znaleźć idealnej.
Kupilam od chłopaków z firmy dudobags. Sprzedają je glownie za granicą w Pl mozna ich spotkac na dominikanskim w Gdańsku. Robią klasyczne torby barszo proste i bardzo bardzo wytrzymałe.
http://www.dudobags.com/torby-skorzane mają też inne kolory. Np 1 sztuka. Więc totalny unikat
To również w 100% mój styl. Kolor czerwony jest dodatkowy w mojej garderobie i mam też taką torebkę :)
Bardzo podoba mi się pomysł na serię takich wpisów. Wspomniany styl mi pasuje po części, bo jednak wolę wersję bardziej elegancką. Duze torby grające pierwsze skrzypce uwielbiam.
Dzięki :)
Świetny post! Właśnie czegoś takiego było mi trzeba. To jest dokładnie ten styl do którego dążę, brakowało mi tylko żeby ktoś zebrał wszystkie inspiracje w jednym miejscu i podał mi gotową ściągawkę z której mogłabym korzystać :) jesteś cudowna :*
O kurczę, nawet ten post, który zatytułowałaś Skromna Elegancja mógłby być super przykładem tego :) Ale świetnie <3
Ten styl bardzo mi się podoba, choć nie jest dla mnie. Nie wiem czemu, ale bardzo mi się kojarzy z piękną Rosamund Pike. Chyba nie mogłabym tego skojarzenia jednak obronić, nie wydaje mi się żeby ona właśnie tak się ubierała. Ale jej uroda mi do tego wybitnie pasuje!
Ona się ubiera bardziej zdecydowanie, ale chyba wiem co masz na myśli. Nawet ta pani ze zdjęć przy fragmencie Jaka jest kobieta jest do niej trochę podobna!
Myślę, że to może być naprawdę bardzo pomocne dla tych co ciągle błądzą:) Już się nie mogę doczekać kolejnych inspiracji!!!
Olaboga, ile to trzeba było czekać na nowy wpis;) Ale za to jak cieszy. Pozdrawiam!
Dziękuję moja Kochana! Ja się również bardzo cieszę, że już się skupię tylko na blogu :)
Mogę śmiało powiedzieć, że to definicja mojego stylu, jednak ja do swojej bazy kolorów dorzucam jeden kolorek z mocnym akcentem – malinowy róż-fuksja :) Też uwielbiam te barwy, ten rodzaj prostoty, zaakcentowany dobrej jakości dodatkiem – torebką lub klasycznym butem :)
To wspaniale, myślę że tu spokojnie można przywalić jeszcze jakimś kolorem. Ale jest coś wyzwalającego w ubieraniu się jedynie w neutrale tak czy siak :)
Cudowny pomysł na nową serię artykułów! i muszę przyznać, że pierwszy opis wypisz wymaluj wszystko to co uwielbiam :)
O rzeczywiście, patrząc po pintereście nie sposób się nie zgodzić :)
Wiele elementów mi pasuje, ale ja swój styl nazywam sportową elegancją :) Bo przenika się więcej dresówki zamiast koszul,bo w nich czuję się skrępowana. A uważam, że klasyczne kroje sukienek równie dobrze prezentują się dzianinowe i można ubrać do różnych okazji w zależności od dodatków – obuwia, torebki. Stawiam w dodatkach na skórę i złotą skromną biżuterię.
Też fajnie, bardzo mi się na przykład podoba dresówka z Riska, jest fajnie zaaranżowana zawsze :)
Przyglądam się bacznie, może w końcu na coś się skuszę, chociaż ceny są spore i przy mojej niezdarności trochę się obawiam, że zaplamię i nie spiorę.
Wydaję mi się, że należałoby brać rozmiar mniejszą. Ja ostatnio zamówiłam sukienkę M u nich i była dużo za duża, ale już mi się nie chciało S brać, więc tylko odesłałam. Poza tym to była taka jakby letnia sukienka, więc zrezygnowałam :)
Opis bardzo do mnie pasuje – lubię spokojne kolory, nieprzekombinowane stroje, elegancki ubiór, naturalność. Jednak pokazane tu ubrania nie do końca odzwierciedlają to, jak się noszę – są dla mnie zbyt surowe, sztywne i „instagramowe”.
Podoba mi się koncepcja wpisów, jestem ciekawa jakie inne style weźmiesz na tapetę :)
A to ciekawe, że wydają Ci się sztywne, mnie na przykład one się bardzo lejąco, luźno i tak zrelaksowanie kojarzą.
Dla mnie białe koszule, niebieskie mom jeans, płaszcze bez talii, jedynie czarne dodatki – to są synonimy sztywności, surowości i wszystkiego, czego nie chciałabym nosić. Takie zimne, minimalistyczne, prosto z instagrama, brrr ;)
Zdecydowanie wolę miękkie granatowe cygaretki z luźniejszą bluzą w kremowo-beżowe paseczki, do tego złote kolczyki wkrętki, ulubiony delikatny naszyjnik i zegarek na skórzanym pasku. Albo biały top z rękawem 3/4 w połączeniu z rozkloszowaną, ale niezbyt strojną spódnicą i baletkami. Elegancko, prosto, naturalnie ale bez tej surowości.
Rozumiem, choć dla mnie to właśnie co określiłaś jako surowe i sztywne jest właśnie swobodne :)
Świetny pomysł na cykl, nie mogę się doczekać aż trafi tu coś, co będzie bardziej moje. Cicha elegancja jest… no, elegancka :) Jest bardzo ładna, spokojna i wyrafinowana.
Dzięki, myślę, że będzie duży wybór tych pomysłów i że każdy dla siebie zobaczy coś wartościowego.
Dobrze, że wróciłaś :)
Podobają mi się ubrania, które dziś proponujesz. Z wymienionych, nie noszę jedynie sneakersów i koszul. Pierwsze są zbyt sportowe, drugie zbyt „sztywne”. Ale wiele „zasad” charakterystycznych dla tego stylu stosuję na co dzień. Rozpuszczone włosy, którym pozwalam się układać w naturalne fale, najczęściej brak makijażu, na większe wyjścia wybieram subtelny, rozświetlający makijaż, biżuteria stonowana, choć rzadko mało widoczna. Czyli np. duży bursztyn o nieregularnym kształcie, ale na cieniutkim rzemyku, który nie odwraca uwagi. Tak, jak napisałaś, nie lubię sztywnych ubrań, wybieram miękkie płaszcze, dzianinowe sukienki. Dziewczęce, romantyczne elementy lubię jako detale w stylizacji. Mógłby to być mój styl, gdyby nie zaproponowana kolorystyka. Nie lubię bieli, czerni, szarość i beż w ograniczonych ilościach. Gdybym założyła ubranie w takich kolorach czułabym się źle, pozbawiona energii i niewidoczna. To właśnie kolory ubogacają moje proste, klasyczne ubrania sprawiając, że proste kroje nie wyglądają smutno i… nudno.
Super, właśnie o tego typu refleksje i porównywanie do siebie mi chodzi <3
Bardzo się cieszę z Twojego powrotu, Mario ;). Brakowało mi nowych wpisów na tym blogu. Podoba mi się pomysł na serię – świetny! Co do dzisiejszego tematu – ciągle dążę do takiego stylu, bardzo dobrze czuję się w takim wydaniu, choć czasem zdarzają mi się odstępstwa od niego :). Z Twoimi wskazówkami będzie na pewno łatwiej!
Ale fajnie, że trafiło się kilka osób, którym taki styl jest dość bliski <3
super pomysł na dział! ta cicha elegancja to chyba ja. przynajmniej w dużym procencie :)
Dzięki <3 <3 <3
Ale się cieszę że wróciłaś na bloga. Dobrze znowu widzieć nowy post.
Co do przedstawionego stylu, podobają mi się założenia: funkcjonalność, jakość i wygoda – i to staram się stosować u siebie. Większość ubrań w mojej szafie do siebie pasuje, wszystkie są wygodne (oczywiście, wygodne w swoich kategoriach – marynarka nie zastąpi dresu).
Samą otoczkę wizualną lubię pooglądać na zdjęciach, nie na sobie – potrzebuję więcej mocy, mdło się czuję w takich ubraniach.
Jeszcze z innej strony, trafiony sposób prezentacji torebek – nie dość że piękne estetycznie zdjęcia, to nic nie odwraca uwagi od toreb. Świetnie wykonane.
Zgadzam się, ten profil na instagramie jest przepiękny, bardzo prawdziwy. Bardzo ciekawe spostrzeżenie odnośnie mocy, doskonale to rozumiem.
Styl jak najbardziej w „moim stylu”. Bardzo podoba mi się cykl i to co czym – Droga Mario – inspirujesz. Sama jestem dość minimalna w stylu, „powściągliwa” w krojach, fasonach – ale tak lubię. Uważam, że piękno tkwi właśnie w prostocie! Osobiście najlepiej się czuję….cała w bieli:) Tego lata na ile tylko aura pozwalała tak się właśnie nosiłam:) Nawet sprawiłam sobie białą skórzaną torbę-worek i wielbię ją strasznie. No co mam począć, że tak uwielbiam jasne kolory? A biel przełamuję często np.amarantem, koralem, granatem, ewentualnie czerwienią :) – tylko w dodatkach. Biżuterii prawie nic (nie lubię), za to pomalowane paznokcie na w/w amarant, koralik lub czerwień traktuje jako biżuterię :) Ot, taka ma natura :)
Serdecznie pozdrawiam Cię Mario oraz Czytelniczki tego bloga:)
Fajna robota! Tak trzymać!
Ela
Dzięki Elu, a czy próbowałaś łączyć biel z brązem? Bardzo lubię ten miks na kimś i chciałabym również na sobie spróbować :)
Brąz raczej łączę z beżem, piaskiem, ecru itp. Sama biel wydaje mi się „zbyt ostra” dla brązu. No chyba że jest to ciepły, „lekki” brąz. Natomiast dopuszczam łączenie brązu z czystą bielą we wnętrzach – ale to już inna para kaloszy :)
Dziękuję Mario za odzew! – ciepło pozdrawiam:)
Ela
Już po zajawce na stronie głównej wiedziałam, że styl spodoba się wielu czytelniczkom, i że mnie osobiście nie przypadnie do gustu ;) Cieszę się, że znowu piszesz, zaglądałam tu codziennie. Oczywiście dalej będę to robić :)
Dziękuję, przyznaję, że ten pierwszy styl musiał być prosty. Tak należało zrobić. Ale oczywiście będą różne kierunki rozwoju tego cyklu :)
Dobrze, że wróciłaś na bloga :* Teraz czekam na książkę, umieram z ciekawości, o czym będzie :)
Zapowiada się fajny cykl, czekam na gotowca, który do mnie trafi albo mocno kopnie do poszukiwań.
A ja obecnie przechodzę kryzys. Coś się zaczęło od jakiegoś czasu psuć, chociaż jeszcze w zeszłym tygodniu byłam na wakacjach i byłam w 100% zadowolona ze swoich letnio-jesiennych stylizacji. Dalej chudnę, więc zmieniła mi się trochę figura – zaczęłam się źle czuć w moim uniformie, który zaczął mnie optycznie powiększać. Dzisiaj przygotowałam szafę na jesień. Pozbyłam się za szerokich spodni i bluzek i zostało mi…nic. A przynajmniej ja patrzę do szafy i niczego ciekawego nie widzę. Jestem pewna moich butów, torebki, szalików, płaszcza, swetra, sukienek, szminki, a poza tym widzę nijakość, brakuje mi kropki nad i. Cierpliwie zapuszczałam włosy, a po drodze okazało się, że źle się czuję z długimi. Postanowiłam je obciąć, ale wizytę u fryzjera mam dopiero w październiku. Obecnie ich nie cierpię. Przymierzając moje ubrania nie mogę ocenić czy wyglądam dobrze, czy źle – właśnie przez te włosy, jestem w stanie przejściowym. Wiem, że zakupy nie rozwiążą sprawy. Muszę dojść do ładu sama ze sobą,bo nie w szafie jest problem, a we mnie. Nie wiem czego szukać, nie potrafię się niczym zainspirować, straciłam wyrazistość. Nawet na pintereście wszystko wydaje mi się takie samo.
Tak więc chwilowo nie jestem w stanie stwierdzić, czy dzisiejsza estetyka mi się podoba.
Jestem w IDENTYCZNEJ sytuacji tylko ja dodatkowo nie jestem pewna swoich butów Co robić?
Rozumiem, w takim razie bez pochopnych decyzji. Zaczęłabym od ustalenia odpowiedniego kroju jeansów i dobrania do tego jakiejś w miarę prostej góry, żeby był gotowy jakiś prosty zestaw do wyjścia z domu!
Miśka, czyli nie jestem sama. Pozdrawiam ciepło i przesyłam wyrazy wsparcia :*
Ja nie schudłam gwałtownie, więc mam fajne ubrania, głównie spodnie i kupione niedawno narzutki, a właśnie na bluzki nie mam żadnego pomysłu. Na wakacje zabrałam letnie ciuchy i czułam się w nich super. Zbierałam spojrzenia i przychylne uśmiechy Paryżanek, co dla mnie jest nobilitacją samą w sobie :D Teraz ze zmianą garderoby na jesienną dopadła mnie chandra. Tym drastycznym porównaniem nie chcę nikogo urazić, ale ono jest bardzo obrazowe: czuję się jak osoba z zaburzeniami żywienia, która ma przed sobą pełen talerz i nie czuje apetytu, zamiast jedzenia widzi papier.
Ciekawe, że to co tak bardzo odpowiadało mi w zeszłym roku, teraz wydaje mi się bez wyrazu. Pamiętam jak rok temu w komentarzu poradziłaś mi Mario, żebym była ostrożna z wyborem szarego płaszcza, bo po czasie będę miała dość szarości. Akurat noszenia tego płaszcza (z barwnymi szalami) nie mogę się doczekać, za to dopadło mnie to uczucie z innymi ubraniami, niekoniecznie szarymi.
W tym momencie ratują mnie sukienki, bo razem z biżuterią, narzutką i makijażem tworzą komplety, nad którymi nie trzeba się głowić. Możliwe, że moim wyzwaniem na tę jesień będą sukienki, nawet już sobie upatrzyłam jedną w kwiaty :)
Kilka lat temu gwałtownie schudłam. Pamiętam, że poza zmianą rozmiaru, potrzebna była zmiana fasonów ubrań. Ponieważ było to latem, więc zmiana polegała głównie na odstawieniu sukienek, w których wyglądałam za chudo, kupieniu krótszych, niż wcześniej, spódnic, a także zaopatrzeniu się w szorty i ubrania oversize. Być może, u Ciebie nowa figura także wymaga sporych zmian w garderobie.
Z własnego doświadczenia wiem, że za zmianą wagi powinna pójść również zmiana w głowie – dotycząca naszego postrzegania siebie. Nie jest jednak łatwe przyzwyczajenie się do nowej wersji siebie. Zawsze byłam chudzielcem, w zeszłym roku w ciągu dwóch miesięcy przytyłam 10kg – naprawdę było widać, jednak mózg potrzebował sporo czasu, by dopuścić do siebie myśl „jestem grubsza, niż mi się wydaje” – w swojej głowie nadal byłam szczupła, mimo iż stare ubrania i lustro mówiły zupełnie co innego. Kiedy wreszcie uświadomiłam sobie zmianę, poczułam się bardzo zagubiona – zniknął mój „atrybut”, z którym zawsze byłam kojarzona, nie wiedziałam jakie fasony powinnam teraz wybierać, w czym wypada mi się pokazać a co jest zupełnie nie dla mnie. Oswajanie się z tą sytuacją zajęło mi sporo czasu, zaliczyłam też kilka dołków i spadek samoakceptacji. Po kilku (albo kilkunastu) miesiącach walki udało mi się wrócić do poprzedniej wagi, jednak przestawienie się na dawne tory myślowe wcale nie było pestką. Znowu problem ze zdefiniowaniem się, z dobieraniem fasonów (ciało jednak wygląda inaczej) i ogólną akceptacją. Dopóki sama nie doświadczyłam takiego przyrostu wagi, nie byłam świadoma, jakie to jest trudne do zniesienia psychicznie. Wydaje mi się, że ten temat jest marginalizowany i panuje przekonanie, że „wygląd to tylko wygląd”, a przecież wcale tak nie jest.
Dla mnie na „czas przejściowy” najlepsze były maksymalnie 2 zestawy, w których czułam się dobrze „na teraz” – w dopasowanym rozmiarze, w lubianym kolorze, nie rzucające się w oczy ale też takie, które nie robiły ze mnie szarej myszki. Powodzenia, ten stan minie :)
Jednym słowem spokojny french chic w stonowanym kolorze? :) Brakowało mi Twoich stylowych wpisów, to dla nich tu zaglądam.
Cicha elegancja bardziej mi pasowała, bo french chic jest agresywniejszy trochę :)
Lubię u Ciebie we wpisach po prostu różnorodność – ta seria będzie taka z pewnością ;) Podoba mi się takie łopatologiczne rozwarstwienie stylu na kolory, klasyki, dorzucenie inspiracji, opisu kobiety, która tak się nosi. Wiem, że to taki truizm, co napiszę, ale bez tych dobrze dobranych słów, zdjęcia inspirują raczej bardzo krótko ;)
Dzięki! Wiesz co, to jest po prostu prawda. Ludzie łakną słowa, a nie tylko obrazków. Ja przynajmniej jestem już zmęczona tylko obrazkami :)
Bardzo lubię cię czytać, Mario, mimo że nigdy nie miałam kłopotu pod tytułem „nie mam się w co ubrać”. Raczej wiem co lubię i jak to łączyć, jednak mam inny problem. Marzą mi się stylizacje ze spódnicami i shortami, ale bardzo wstydzę się pokazać nogi. Same w sobie nie są złe (jeszcze trochę poćwiczę i nawet mnie zadowolą ;)), niestety od dziecka moje kolana pozostawiają wiele do życzenia. Naprawdę, chyba wolałabym chodzić bez koszulki niż pokazywać moje kolana :(. Miałaś kiedyś podobny problem? Może masz jakieś rady jak się przemóc?
Ale co nie pasuje Ci w Twoich kolanach? Czy jest w nich coś, czym różnią się od kolan innych ludzi? Czy jest w nich coś tak charakterystycznego, że ludzie się gapią?
Hm, trudno to dokładnie opisać, po prostu moim zdaniem są brzydkie. Ogólnie jestem szczupła, ale mam bardzo dużo skóry (trochę jak otyli po gwałtownym odchudzaniu, tyle, że ja mam tak od zawsze) i ona wisi mi właśnie na kolanach. :( Nawet myślę na jakąś operacją, ale chyba szkoda by mi było pieniędzy, których teraz i tak nie mam.
Janka! W tym roku kupiłam przecenione dżinsy, obcięłam i zrobiłam z nich szorty. I wyszłam w nich do ludzi (plus koszula, bo tiszert i szorty to na plażę bardziej) i świat się nie zawalił, a ja przeżyłam. Takie to wyznanie: mam 36 lat i mam pierwsze szorty, oczywiście nie super krótkie, ale jednak szorty! Trochę to trwało, żeby przestać się przejmować tym, jakie mam nogi. A mam bardzo zwykłe, i raczej mniej ładne, ale co tam – kiedy, jak nie teraz? Więc uśmiechnij się do swoich kolan i szykuj szorty na następne lato :)
No ja też jestem za tym, żeby się nie przejmować, a przyjąć sobie za wyzwanie pokazanie się w szortach, zwłaszcza, że tego chcesz. Ja tylko tak podejrzewam, że jak się odważysz i będziesz się pokazywać to po jakimś czasie myśl o takiej operacji będzie dla Ciebie abstrakcją totalną.
Fantastyczny pomysł! Wpis super. Prawie idealnie o moim stylu tylko ja wprowadzam minimalnie więcej luzu np klapki birkenstock :) Mi jeszcze bardzo kojarzą się z tym stylem kaszmirowe swetry w zimie: )
Myślę, że to dobry trop, te kaszmiry. I widziałabym tu klapki, więc w sumie to chyba ten sam styl :)
Najważniejsze, że wróciłaś i znów będzie stylowo :).
Ooo, dziękuję <3
Wspaniały pomysł, jestem bardzo ciekawa kolejnych twoich inspiracji :) no i dobrze że wróciłaś, brakowało mi lektury tych postów :))
Dzięki wielkie :)
Zamiast wybierać się do pracy, czytam Marię :) Piękne zdjęcia, uwielbiam takie połączenie dżinsu z koszulą. Bardzo doceniam kobiety, które potrafią ubrać się prościutko i wzbudzają zachwyt! Wymarzona baza dla szaleństw i eksperymentów :)
Dobrze to ujęłaś. Na pewno można się zatrzymać na takim etapie, ale można również iść dalej i eksperymentować.
Mario może napiszesz artykuł dla kogoś kto niekoniecznie nosi spodnie, a kocha sukienki i spódnice Przykładowe capsule wardrobe, coś o rajstopach, butach… Bardzo podobał mi się wpis o tym jak nosić sukienki nie do wysokich obcasów, może teraz wersja jesienna?
Bardzo dobry pomysł, chętnie zrobię taki wpis Miśko.
super wpis! :) dwa ostatnie zestawy to moje ideały <3
Dziękuję, bardzo się cieszę :)
To jest dokładnie mój styl! Uwielbiam nosić ubrania w bazowych kolorach, koszule i dobre jakościowo skórzane torebki – ostatnio zachwycam się moją torbą od Przywary-Strzałki.
Do takiej prostoty lubię tylko nosić szalone buty :D
I jak oceniasz tę torebkę, jak przyszła to byłaś zaskoczona czy wyglądała tak jak sobie ją wyobrażałaś?
Dzięki! Teraz wiem, że mój styl ubierania ma nazwę. Prawie wszystko się zgadza. Nawet pompon przy skórzanej torebce jest. Tylko zamiast białej góry, wybieram jasne, zgaszone kolory. :)
Oczywiście to nie jest tak, że jedynie biała góra jest możliwa, ale na pewno biel jest oczywistym wyborem przy takim stylu :)
świetny, świetny wpis! czekam na kolejne :)
myślałam mocno nad torebką od Zofii Chylak, może w końcu się skuszę, widziałam fakturę na żywo, jest cudowna.
No mam pokrowiec na lapka jedynie, ale jest piękny. Naprawdę za każdym razem jak mam w nim kompa to się zachwycam :)
Styl na tyle uniwersalny, że pasuje zarówno studentce jak i osiemdziesięcioletniej pani „na chodzie”. To lubię i pasuje mi.
Dobre, naprawdę dobre. Zgadzam się.
Trochę mi tu zgrzytają te dodatki: kokardy, falbany i pompony przy torebce. Rozumiem, że mają być podane w subtelny sposób, ale to jednak niestety nie elegancja, nie mówiąc o tym, aby były one klasyką. Pompony na torebkach (i na sandałach) i szerokie falbany przy rękawach to przecież nowinka wylansowana w ostatnich sezonach: należy je moim zdaniem traktować jak stylistyczną nowinkę, a nie element klasyki. W kategorii cichej elegancji umieściłabym np. Grace Kelly, nie wyobrażając sobie jej z wymienionymi przykładami dodatków. Ponieważ przejawem cichej elegancji są dla mnie również nienarzucające się „ciche” barwy, więc zrezygnowałabym z czerni w codziennych stylizacjach (zostawiając ją jedynie na wieczór lub na specjalne uroczyste okazje) oraz skreśliłabym kobalt (który nigdy nie był kolorem klasycznej elegancji). Zarówno czerń, jak i kobalt – szczególnie na dużych płaszczyznach – wręcz „krzyczą” i biją po oczach intensywnością.
Rozumiem, że słowo „elegancja” nie występuje tu w swoim fachowym sensie ani że nie chodzi o klasykę. Zatem mogą być pompony itp.
Zgadzam się co do pomponów, falban itd. Ale nie zgodzę się z twierdzeniem, że Grace Kelly można uznać za taką „cichą elegantkę”. Wydaje mi się, że w tym wpisie Maria chciała nam zobrazować kobietę bardzo subtelną w swoim stylu, mocno minimalistyczną. Przed oczami mam moją koleżankę, która nosi się właśnie tak, jak to zostało tutaj opisane.
Z kolei Grace Kelly ze swoimi torebkami Hermes, strojnymi sukniami, biżuterią i makijażem uosabia elegancję totalną, taką w najczystszej postaci. Jej elegancja jest wyraźna, ewidentna, a u kobiet z tego posta – mniej oczywista, luźniejsza… Tak to odbieram.
Świetnie rozróżniłaś te dwa rodzaje stylów, zgadzam się z tym w pełni!
Tu jest Lista Klasyków rozpatrywana jako „twoje klasyki w tym konkretnym stylu”. Nie używam nigdy na blogu słowa „klasyczny” tak jak go używają wszyscy. Dla mnie każdy może mieć swoją klasykę i tego się zawsze trzymam, co opisuję w zakładce MISJA :) Natomiast co do takiego sztywnego definiowania elegancji, to się po prostu nie zgadzam. Bo uważam, że elegancja to po prostu ubieranie się ze smakiem, więc w tym kontekście i pompon może być elegancki, i falbana, i dres nawet, już tak brnąc w ekstrema haha.
Fajnie że wróciłaś Mario, do tego z nowym pomysłem :)
Czytam twojego bloga od kilku miesięcy i bardzo mi pomogłaś w poszukiwaniu własnego stylu. Chciałbym jeszcze poczytać o tym jak zmienić podejście do pojęcia elegancji. Bo styl który mi się podoba jest umiarkowanie elegancki i mam w szafie już fajne koszule u marynarki, a i tak wciąż zakładam t-shirty bo np wymyślam sobie że koszula to zbyt elegancka do pracy czy sklepu albo że np żakiet nie pasuje do płaskich butów. Aż sama się na siebie zloszczę bo tak blisko jestem a jednak mam jakąś blokadę.
Ciekawy problem, zajmę się tym z chęcią!
Kochana, ile to ja razy pomyślałam sobie, że marynarka czy koszula jest zbyt elegancka na daną okazję. Mnie pomogło zrównoważenie takich eleganckich elementów czymś luźniejszym, np. 1) dłuższa marynarka + jednolite stonowane trampki, 2) czarne skórzane mokasyny i cygaretki + luźna szara torba shoper i „luźne” włosy, 3) jedwabna koszula + jeansy, 4) szpilki + sweter o-neck itd.
Jak ja bym tak chciała! Bo ja zawsze jak założę trampki i marynarkę i spojrzę w lustro to nam wrażenie że coś się gryzie. I wiem dobrze że to nie jest problem ze stylizacją tylko że to jest problem w głowie, z którym nie mogę sobie poradzić.
Rozumiem problem (mimo że ja akurat marynarek nie lubię), też się zgadzam, co do łączenia rzeczy kontrastowych (chyba moja ulubiona zasada), w tym przypadku eleganckich i codziennych. Mi pomogło to, że w pewnym momencie na późną wiosnę, lato i wczesną jesień miałam tylko trampki, a że moim ulubionym uniformem na ciepłą pogodę jest, oprócz sukienek, krótka spódnica i miękka, lejąca się koszula, to nie było innego wyjścia, jak to połączyć ;) Trzeba się po prostu przemóc – z każdym kolejnym tygodniem nietypowe połączenie razi mniej :)
Mario, dziękuję za powrót na bloga w wielkim stylu! :). Wpis trafił w moje serce i w moje wyobrażenie ubioru jaki realizuję. Nie mogę doczekać się kolejnych z tego cyklu. Zaproponowane zestawy są super źródłem inspiracji. Botki cudo! Pozdrawiam.
Bardzo mi miło to czytać. Zgadzam się, sama też mam ochotę na takie botki. Trochę się boję czy będzie wygodnie chodzić w takich botkach, które nie mają z przodu choć minimalnej platformy, ale chciałabym spróbować.
Nareszcie!!! Czytam z zainteresowaniem – klasyka to jest to!!! Ciesze sie, ze zaczelas wreszcie pisac!!!
Dziękuję!!!
To mój pierwszy komentarz, więc dzień dobry ;) Niedawno dzięki Tobie ogarnęłam, że jestem intensywną zimą i lepiej wyglądam w ciemnych, mocnych kolorach, niż w pastelach i beżach (eureka!). Ta paleta kolorystyczna akurat nie dla mnie, ale podoba mi się prostota tych zestawów. Czekam na kolejne wpisy z tej serii i nie tylko. Pozdrawiam! :)
Takie neutrale by się obroniły przy mocniejszej szmince i gdybyś dodała jakiś bardziej charakterny kolorek zamiast niebieskiego, jakiś ciemny róż lub czerwień ciemna!
Wreszcie ;)
<3
Pomysł na cykl świetny, a sam wpis musiał Cię kosztować wiele pracy, za to jest co czytać i oglądać, gratuluję :) Bardzo podobny styl ma (wg mnie) blogerka / youtuberka UseLess (choć nieco bardzie swobodny): https://www.instagram.com/useless_dk/
Pełna zgoda, fajna Pani!
Wreszcie, bo już myślałam, że straciłam mój najulubieńszy blog!
Opisany styl, to prawie mój styl. Dodaję jeszcze kolor różowy, bordowy i zimną zieleń oraz dużo sukienek, a odrzucam te pompony, kokardy, falbany i sneakersy. Z chęcią prześledzę inne inspiracje, może w nich też odnajdę coś swojego.
Pożyczam ten styl! Chcę wyglądać tak, że ze spraceru do filharmonii. Moja szafa i ja potrzebujemy odmiany po ostatnim roku w stylu tompboya ;)
Mario, pomysł na cykl wpisów- rewelacja. I ten pierwszy, wprowadzający bardzo w moim klimacie. Ja w takiej cichej elegancji oprócz pewnej swobody, luzu, właśnie takiej wolności wynikającej z prostej formy widzę też pewną surowość. Moim zdaniem to właśnie ona nadaje temu stylowi charakteru, a często zarzuca mu się 'bezosobowość’. Sama cały czas do niego dążę i cały czas mi mało ;) Czekam na kolejne propozycje i dołączam się do tej radości, że już do nas wróciłaś!
Trafiłaś mnie tym wpisem. Mega pomysł! Widzę tu siebie, ale jednak czegoś mi brak, jakiegoś pazurka. Czekam na kolejne części!
PS. Dobrze, że jesteś
A mi się marzy cykl, w którym Panie-czytelniczki bloga prezentowałyby… siebie: z czasów „przed Marią” i „po Marii”. Chciałabym zobaczyć jak inne koleżanki radzą sobie w praktyce z kolorami ze swoich palet, jakie zmiany u siebie wprowadziły, jak rady z bloga wpłynęły na ich styl itd. Nie mam na myśli szybkich, chwilowych metamorfoz jak z programów telewizyjnych; widzę to jako opowieści z kilkoma zdjęciami. Luźny format, kobiety z historią. Oczywiście Ty, Mario, robisz świetną robotę każdym swoim cyklem ;) i obserwuję je wszystkie z ogromną ciekawością. Jeszcze nie teraz, ale na pewno za jakiś czas chętnie podzieliłabym się tym, co mnie samej udało się wypracować dzięki Tobie. Pozdrawiam :)
Podoba mi się ten styl i zdarza mi się tak ubrać, ale całościowo jest dla mnie trochę „za mało”. Za mało kolorowy, za mało charakterny, za mało luźny, za mało ułożony, za mało kobiecy, za mało dookreślony. Torebki Zofii Chylak z jednej strony bardzo mi się podobają, z drugiej są trochę „nie moje” (głównie przez wężową/krokodylą skórę) i wszystkie albo za duże, albo za małe. Właściwej dla mnie wielkości są tylko worki, których osobiście nie lubię ;)
Mario kiedyś pisałaś coś o zegarkach Miugo. Zauważyłam, że są bardzo podobne do zegarków Cluse. I tak się zastanawiam, czy to przypadek, czy jednak nie.
Ciekawy sposób zaprezentowania różnych stylów ubierania się, ukazane w sposób niesztampowy – typowy dla autorki bloga ;-) Czekam z niecierpliwością na kolejny artykuł w ramach tego cyklu ;-)
Sneakersy to nie moja bajka, ale biała koszula lub t-shirt do dżinsów i marynarki jak najbardziej może być.
Brakowalo mi Cie! Bardzo szukam teraz stylowych inspiracji, wiec na nowo przeczesuje Twojego bloga. Bardzo sie ciesze, ze pojawil sie nowy post, i to jaki ciekawy! Niesamowicie Cie cenie za to, jak potrafisz wyluskac spojne elementy, jak analizujesz konkretne stylizacje/zdjecia i na tej podstawie tworzysz opis stylu. W cyklu o slynnych kobietach pokazalas taka wirtuozerie, a ten cykl zapowiada sie podobnie!
Mi ostatnio cos przestalo pasowac w moim stylu, wiec sprobuje sie tak pobawic, moze cos mnie oswieci! ;)
Mario, uwielbiam twoje pomysły na posty (no i ich realizacje też) no i nie mogę doczekać się książki. ❤
Styl jak dla mnie klasyczny, elegancki, ale zbyt przewidywalny, nie umiałabym konsekwentnie dzień po dniu nosić jego kolorów. Jednak pomysł na serię artykułów tego rodzaju – BOMBA :) będę tu zaglądać :) z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje pomysły Mario! Pozdrawiam:)
Mario! jak dobrze, ze wrocilas :) Cykl bardzo interesujacy :D czekam na cos dla mnie, bo cicha elegancja to nie moj styl :)
pozdrawiam
Aga :D
Mario, jak się cieszę że wróciłaś! Tęskniłam za Twoimi eleganckimi wpisami (słowo elegancki zawsze mi najbardziej pasowało do opisania Twojego bloga). Wpis bardzo ciekawy, sama powoli dryfuję w stronę takiego podejścia, może z inną paletą kolorystyczną.
Z niecierpliwością czekam na Pani książkę. Zawsze chętnie tutaj zaglądam i od zawsze znajduję coś dla siebie. Zaprezentowane w tym poście kolory i przede wszystkim podejście do ubioru odnosi się w większości do mnie. Po tym jak przestałam farbować włosy i zostawiłam naturalną siwiznę świetnie się odnalazłam w odcieniach niebieskiego od rozbielonego do kobaltowego i tym uzupełniłam moje ukochane biele, szarości i czernie.
Nie przeszkadzają mi białe czy niebieskie koszule, bo do nich zawsze dołożę jakiś efektowny akcent – najczęściej biżuterię – wiecie jak pięknie wygląda czarna sukienka z efektownym naszyjnikiem w tybetańskim stylu, albo czarne rurki, biała koszula i do tego mokasyny w morelowym kolorze. Takie drobiazgi dodają energii – niestety warunek jest, aby były to rzeczy dobrej jakości. Torby od dawna mam wyłącznie skórzane. Kilka toreb, które noszę na zmianę, zależnie od okazji. Dobrze przechowywane i systematycznie odpowiednio pielęgnowane służą od wielu lat – moja kolekcja jest zbierana od ponad 20 lat , a ponieważ są to modele ponadczasowe, służą nadal. To samo dotyczy biżuterii. Zbierana latami – teraz jest moim znakiem rozpoznawczym.
Pozdrawiam serdecznie – Matuzalem
Super, że znów piszesz na bloga :) Bardzo fajny wpis.
Najbardziej lubię kolory czarny, biały, beżowy i błękitny, również odcienie brązu i zieleni oraz granatowy. Uważam, że stroje w tych kolorach – neutralnych, kolorach ziemi – są kanwą dla urody i wcale nie są nudne. Zwracają uwagę na ciało i twarz. Pasują do kobiety świadomej, klasycznej, która lubi naturę i sport. Tak to widzę. Natomiast wzory i krzykliwe barwy trochę przyćmiewają, wychodzą na pierwszy plan. Najlepiej, najbardziej elegancko i kobieco zarazem czuję się w kolorach neutralnych. W czerwonej sukience mam wrażenie, że mnie nie widać, widać sukienkę. Pozdrawiam.
Świetny pomysł na cykl. Podbił moje serce, bo bardzo odnajduję się w tym cichym stylu :) Coraz mi bliżej do niego.
Dobrze, że już jesteś :*
Rewelacyjny wpis. Świetnie wpasowujący się w mój gust i styl. Mario czy zastanawiałaś się kiedyś nad wpisem z torebkami o bag i ich zestawienie z różnymi stylami sportowym i eleganckim. Przyznam, że na ulicach panuje istne szaleństwo na te torebki myślę, że nie jedną osobę zainteresuję twoje spojrzenie na te produkty.
Pozdrawiam
Basia
Powrót w wielkim
Miałam napisać „Powrót w wielkim stylu”, ale chyba z wrażenia kliknęłam „Dodaj komentarz” :P
Pomysł na serię świetny, na pewno będę śledzić, chociaż mniej więcej wiem, dokąd zmierzam, jeśli chodzież o styl. Dzisiejszy post też fajny, ale o ile opis kobiety prawie idealnie do mnie pasuje, to z przedstawionym sposobem ubierania się już mi nie po drodze, np. nie mam dżinsów, spodni nie noszę, nie lubię męskich płaszczy i marynarek, ani białych „gór”, itd. (chociaż kolory czarny, popielaty i rożne odcienie niebieskiego uwielbiam – są moją kolorystyczną bazą :)). Przede wszystkim ten styl jest strasznie sztywny i surowy, jakoś kłóci mi się to z nonszalancją ;) Chociaż estetycznie dzisiejszy wpis mi się podoba. I jakoś widzę w tym stylu pewne pokrewieństwo do french chic – i pewnie tak jak french chic zrobi furorę wśród czytelniczek ;)
Mario! tak tak i jeszcze raz tak! Właśnie wzięłam się za uporządkowanie swojej szafy i mam nadzieję, że idąc za Twoimi wskazówkami już nigdy nie będę miała wielu sztuk dołów i gór całkowicie niepasujących do siebie! Jestem dobrej myśli! Pisz dalej!!!
Cześć,
Bardzo bardzo podoba mi się ten styl. Jest elegancki, ale nie przesadzony, niezbyt krzykliwy, ale nie mdły.
Sądzę, że bardzo chętnie go podpatrzę podczas następnych zakupów/szycia.
Pozdrawiam,
Kasia
Mario, a gdyby tak pomysły na styl rockowy w kobiecym wydaniu z lekką nutką elegancji?
Styl rockowy w kobiecym wydaniu – jestem baaaardzo na tak! :D
oj tak. to ja. może poza butami na słupku. zamiast nich wolę botki. kokardek też nie lubię. jednak nie pogardzę pomponem lub innym brelokiem. uwielbiam takie kolory i tylko takie można u mnie uświadczyć. granat jako dodatek koloru dla mnie idealny na torebce. reszta to szarość i biel na górze i jeansy na dole :)
Dla mnie w tym stylu jest ubrana Juliette w Niebieskim Kieślowskiego. Tyle lat, a te jej zestawy ciągle takie świeże. Uwielbiam je, a film oglądam co roku m.in. ze względu na jego estetykę.
Chciałabym się ubierać właśnie tak, jak to zaprezentowałaś we wpisie Mario :) proste fasony z niewielkimi detalami, stonowane kolory, bardzo dobrej jakości dodatki. W sumie do takiej, kapsułkowej szafy dążę (no, może bez marynarek). I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że mam nadwagę i odnoszę wrażenie, że w tak prostych ubraniach mogą wyglądać dobrze tylko wysokie i szczupłe kobiety. Ja gdy założę luźną koszulę i jasne jeansy, to optycznie wyglądam na jeszcze większą, niż jestem. Na razie skupiam się na ciemnych dołach i jasnych górach – koszule, swetry, t-shirty. Poszerzają – no trudno, ale uwielbiam nieco oversizowe fasony. I czuję się w nich dobrze, do momentu, gdy zobaczę się na zdjęciach. Wtedy widzę, że wyglądam nieco workowato.
Cieszę się, że zaczęłaś tę serię Mario. Bo ostatnio miotam się ze swoim stylem. I z jednej strony wiem czego chcę, z drugiej strony mam wrażenie, że jednak nie wiem, albo chcę za dużo. I o ile ten styl nie do końca do mnie pasuje (chociaż nie ukrywam, że mi się podoba), to prostota i stylizacja „ze spaceru do filharmonii” są tym, do czego dążę.
Fajnie, że już wróciłaś! No i masz genialny pomysł na serię – będę ją z ciekawością śledzić i może znajdę też coś dla mnie. Cicha elegancja jest bardzo ładna… jednak na kimś, bo do mnie nie pasuje i chyba źle bym się tak czuła. To pewnie przez to, że mam trochę iny charakter ;) Dlatego też czekam na kolejne posty z tej serii i trzymam kciuki za jej rozwój!
Trzymaj się ciepło,
Dominika
no cała ja jednego jeszcze nie mogę opanować z tego co napisałaś: Kobieta, która zawsze ma na tyle „ogarnięty” strój, że czułaby się dobrze, gdyby nagle ze spaceru miała wejść do filharmonii czy do wykwintnej restauracji. Nad tym muszę jeszcze popracować ale do pracy to jest to o co mi chodzi =) jedynie czasem dodam trochę bladego różu albo odrobinę czerwieni…
ps. tęskniłam =)
Mario, dziewczyny, odkryłam, że CIEMNY BRĄZ NIE ISTNIEJE! Ostatnio patrząc na moją pełną czarni szafę zaczęłam myśleć o innych bazowych kolorach, które mogłabym wprowadzić i nagle mnie olśniło – ciemny brąz! Wyglądam w nim świetnie, bardzo go lubię… dlaczego więc nie ma go w mojej szafie? Bo nie widzę go w sklepach! Zaczęłam przeglądać strony sieciówek, wybierając tylko kolor. W niektórych nie było go nawet w filtrach. Brązu nie ma. Jedynie jasne, delikatne odcienie. Beże, nude – jak najbardziej. O innych zapomnij! A przecież sklepy pękają już w szwach od jesienni-zimowych kolekcji. Z ciekawości przejrzałam masę sklepów internetowych, w każdym przedziale cenowym, nawet net-a-porter z nadzieją, że przynajmniej ciuchy projektantów mnie nie zawiodą. Zawiodły.
Mój plan o uzupełnieniu szafy o brązy schowam z nadzieją na kolejny sezon.
Jestem jednak ciekawa – skąd ta tendencja? Kto zdecydował o zdegradowaniu brązu? Czy może wynika to z jakiegoś wcześniejszego przesytu? Co o tym myślicie?
Też to zauważyłam :(
Kilka lat temu szukałam ubrań w kolorze ciemnej nasyconej zieleni. Nie istniały. Teraz szukam zgaszonego lila, a są tylko ciepłe brzoskwinie albo oczożerny fiolecik… To chyba głupoty „modowe”. Za kilka sezonów wymarzone kolory zrobią się „modne” i będziemy ich mieć po dziurki w nosie, za to zniknie coś innego.
Jakby na serio nie mogli produkować po 3 kolory ciuchów dla kobiet w każdym typie. Nie. Jedynie czerń i biel jeszcze się bronią… Musztardowy modny, to noś musztardowy. Lubisz brązy, noś musztardowy, to prawie brąz. Nie lubisz musztardowego, noś musztardowy z pomarańczami.
Też wypatruję ciemnego brązu i czekolady w sklepach odzieżowych :)
Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł, aby kobiety tak się ubierały, bo ja sama tak lubię. To nie o to chodzi, że nie lubię się wyróżniać, ale najzwyczajniej w świecie nie lubię przesadzać. Czeka na następny tekst o „cichej elegancji”.
Pozdrawiam :)
Ja bym chętnie chciała zobaczyć cykl „propozycje stylów dla różnych zawodów” takich, gdzie nie ma określonego uniformu
Mario, pisałaś mój styl. Prosty, ale mnie zajęło sporo czasu, aby zrozumieć, że to właśnie styl dla mnie. Kilka lat poszukiwań, eksperymentowania, noszenia rzeczy, które do mnie nie pasowały i w których sama nie czułam się dobrze. Trochę pieniędzy wydanych bez sensu. Dziś wiem, że to wszystko było potrzebne, abym dziś mogła nosić się prosto i czuć że to najlepsza wersja mnie. Pozdrawiam i dziękuję za bloga, w którym odnajduję siebie.
To trochę mój styl, od dłuższego czasu do niego dążę, jest coraz lepiej (dzisiaj mam na sobie granatowe botki, jasne jeansy, biało granatową bluzkę i ciemno niebieską marynarkę + szaro czarna torebka) – chyba podobnie? ;) Uwielbiam taki wygląd no i te kolory… są zdecydowanie moimi ukochanymi
A pomysł na serię rewelacyjny!!
Uwielbiam taki styl, ale zasadniczo też lubię kolory. Czasem rzucający się w oczy fason albo barwa to jest dla mnie właśnie to. W tych prostszych stylizacjach bawię się fakturą
Bardzo ciekawy pomysł na tego typu cykl. Z pewnością niejedna z nas skorzysta z porad i zainspiruje się do stworzenia nowego stylu. Już pierwszy wpis bardzo mi się podoba i wybrałam z niego elementy, które chętnie zastosuję w mojej garderobie. Pozdrowienia ;)
Miło Cię znowu czytać Mario :)
Pierwszy wpis z tego cyklu (mam nadzieję, że będzie ich więcej) i od razu, jak dla mnie, strzał w 10! Pokazałaś to, co tak długo próbowałam sobie ułożyć w głowie w jedną całość :) Większość tych ubrań i dodatków, mogę znaleźć w swojej szafie – chyba podświadomie dążyłam do takiego stylu i kolorystyki. Teoretycznie proste, ale… no właśnie ;) Jako jasna wiosna, mam też sporo ubrać w odcieniu moreli/jasnego różu, więc myślę, że będę próbowała je przemycać do tego typu zestawień.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Wypisz wymaluj mój aktualny styl :)! Aktualny tzn.estetyka, którą preferują już od kilku lat i wraz z biegiem czasu (podczas kupowania nowych elementów garderoby) 'podszlifowuję’.
Ja również dołączam się do grona fanek cieszących się z powrotu profesjonalnych, przemyślanych i bardzo starannych artykułów. Mam wrażenie że nie ma w nich ani jednego zbędnego ani przypadkowego słowa. Wszystko z wielkim gustem, porządkiem i elegancją. Mam nadzieję że nie będzie już takich długich przerw bo myślałam że pożegnałaś się z tym blogiem na zawsze a tu dzisiaj taka niespodzianka (od dawna mam go dodanego w zakładkach i coś podkusiło mnie żeby jednak sprawdzić a tu cudowny wpis o szalach w różnych kolorach i kolejne:). Dziękuję i pozostaję wierną fanką!
Super, że będę mogła uczyć się o stylu. Ja jestem takim bezgusciem, że aż wstyd. Dziękuję Mario.