Siedzenie w domu traktuję teraz jako okazję do przebieranek. Paradoksalnie, trzeba mi było długich tygodni w domu, żeby ruszyć na nowo z instagramem. Będę tam wrzucać swoje „nowe” stylówki i wypróbowywać nowe ubrania i połączenia ich ze starymi. Pokażę Wam kilka swoich ostatnich zakupów i cyklicznie będę robić takie podsumowujące wpisy z przemyśleniami na temat stylu, ewentualnymi linkami do rzeczy i opinią na temat produktów. Już teraz widzę pozytywne skutki reaktywacji instagrama. Pod zdjęciem z białą koszulą można znaleźć mnóstwo poleceń od obserwatorek, dotyczących zaufanych koszulowych marek.
Biała koszula i spodnie z tego zdjęcia są z second handu. Wielkie zdziwienie, że udało mi się upolować białe rzeczy w takim miejscu. Koszula jest z Pablo (z kolekcji zrobionej razem z Clemence Poesy), a spodnie z Pieces kupiłam z kompletem metek, więc to nówki. Wprawdzie to różne odcienie bieli, ale zgrywają się ze sobą wdzięcznie.
Na instagramie niektóre z Was pisały mi skojarzenia związane z tą stylówką i niektóre z nich są w punkt, ale ja zawsze kombinując z szelkami, myślę o tym zdjęciu, które wykonał Gregory Heisler. To tak naprawdę uznałabym za swoją inspirację!
Pierwszy raz pokazuję Wam te buty, ale na pewno nie znajdę wśród Was za wielu fanów takiego typu obuwia. Zamierzam nosić o wiele więcej butów na platformach. Mam wrażenie, że w nich mój tyłek jakby podnosił się do góry, cała sylwetka od razu staje się smuklejsza. Tak się przynajmniej czuję :) Te tutaj kupiłam w Primamoda. Zależne to będzie od wygody, ale widzę siebie w pierwowzorze, czyli w butach od Stelli McCartney. Najchętniej w białych :) Wizualnie dla mnie te buty są niesamowite.
Pasek i szelki są ze sklepu z męskimi akcesoriami Trendhim. To prezent od marki. Wybrałam sobie szerokie szelki i prosty męski pasek. Pasują mi do większości rzeczy. Szelki nie są takie trudne do noszenia, a prawie zawsze prezentują się oryginalnie. Ja sama, nie lubię, kiedy kobiety noszą cienkie szelki albo używają ich do spodni z niskim stanem. Jeszcze nigdy nie widziałam, by wyglądało to dobrze. Szelki powinny być konkretne i muszą „podtrzymywać” spodnie wyższe niż biodrówki!
Bawełniane spodnie kupiłam na allegro – miały wycięte metki, ale podejrzewam, że może to być produkt z Asos. Są uniwersalne, pasują nie tylko do koszuli, ale też do swetrów, koszulek – nic wymyślnego, taki klasyk praktycznie dla każdego.
Po lewej ze wspomnianą wcześniej koszulą i naszyjnikiem z Kamena, po prawej ze starym kaszmirowym swetrem z H&M, z którego jakości jestem w pełni zadowolona i z naszyjnikiem z COS.
Tak jak sobie obiecałam, w szafie pojawiło się dużo bieli. Widzę, że bardzo dużo dziewczyn łączy obecnie biele i beże i na kimś takie połączenie lubię, ale na sobie kompletnie go nie widzę. U siebie chciałabym spróbować:
- bieli z innymi bielami (również z ecru, kremem, szarą bielą)
- bieli z czernią
- bieli z brązem
- bieli z granatem
- bieli z zielenią
Nie są to jakieś odkrywcze połączenia kolorów, ale najważniejsze dla mnie jest to, że są REALIZOWALNE. To znaczy: powiedziałam, że chcę ich spróbować i jestem sobie w stanie wyobrazić jak to postanowienie realizuję.
Na zdjęciu stara koszulka z Mango (teraz bardzo wielki oversize), spódnica z Allegro i naszyjnik z COS. Teraz trochę żałuję, że nie kupiłam również srebrnej wersji tego naszyjnika.
Tyle nowości u mnie. Co wiem na 100%: będzie jeszcze więcej bieli. Co Ty wiesz o swoim stylu na 100%? Może nie przybijajmy się jeszcze tutaj rozmowami o dresach i tej cholernej zarazie, tylko skupmy się na stylu bardziej przyszłościowym i optymistycznym :)
„Cholerna zaraza” :D Uważam, że napędzanie się w ten sposób jest niezdrowe. Jest taka, a nie inna sytuacja, nie mieliśmy na nią wpływu, i najlepiej ją zaakceptować, a nie przypisywać jakieś konkretne cechy.
O moim stylu na pewno wiem tyle, że nie jest ani romantyczny, ani typowo kobiecy ze względu na bardzo niekobiecy typ sylwetki. Na pewno nie pójdę w roznegliżowywanie się (np. głęboki dekolt – co prawda, mam spory biust, jednak podkreślanie go przy mojej figurze zahaczałoby o jakąś parodię Pameli Anderson, w każdym razie nie skończyłoby się dobrze) ani w noszenie szpilek (skończyłoby się to odchorowaniem odcisków i bolących bąbli).
Coś w tym jest, że przy dużych piersiach trzeba być ostrożnym z dekoltem. Granica między kobieco a wulgarnie jest cienka. Choć u mnie jest tak, że najbardziej podkreślone piersi mam w golfach i górach pod szyję.
Propozycje fantastyczne. Te szelki kojarzą mi się z latami 20, nomen omen.
Swoją wizję dalej realizuję, przeczesuję Internet. Na 100% wiem, że mój styl jest prosty, acz dziewczęcy. Przez drobne detale romantyczny w
jakby rosyjski sposób. Lubię myśleć, że tak nosiłaby się współczesna Kitty Szczerbacka u Tołstoja
Ostatnio wpadła mi w oko „naturalna biel” na stronie H&M. Czy taki odcień zagrałby u Zgaszonego Lata?
Wpisałam to hasło do ich wyszukiwarki i klimaty, które się ukazały są wspaniałe. Jak najbardziej dla spokojnych typów będą się sprawdzać. Czy masz coś konkretnego na myśli – była taka kampania, czy chodzi Ci po prostu o ten kolor? Jest dużo rzeczy w takie roślinne romantyczne wzory na tym tle, urocze to jest :)
Sam kolor, gdzieś w dziale basic znalazłam taki top. Dziękuję za odpowiedz. Czyli mam już swoją biel. Tak, wzory są śliczne, ale na razie żaden nie chwycił za serce, choć jak już zbiorę gładkie rzeczy, to kto wie;)
Nie rozumiem jak to możliwe, że w jednym wpisie widzę dwie różne Marie. Jedna klasyczną, elegancką, wyrazista, ale niezbyt dosłowna, taka jaką znam i jaka cenie od dawna. Biała koszula, czarne spodnie, naszyjnik, pasek, nawet ta spódnica która mi się niezbyt podoba. Wszystko gra. A powyżej niby ta sama Maria, w bieli, w koszuli, ale zupełnie niespójna z tamtymi stylizacjami. Ta Maria w szelkach, jeszcze może w tych butach na koturnie przywodzi na myśl bardziej cyrk niż wybieg. I jeszcze te pasiaste spodnie. Owszem, kolorów może jest mało, jak na obrazku który czeka aż je dziecko pokoloruje. Być może to taki styl, taka autoironia, ale mi to nie pasuje do Marii, która znam. Może znam trochę za mało… Ale skojarzenie z clownem jest tak silne że trudno mi nawet znaleźć jakieś inne… A może po prostu jestem uprzedzona do szelek?
Ten wpis od razu skojarzył mi się z początkami Twojego bloga, a dokładniej z wpisem z roku 2013 „Biała bluzka i czarne spodnie”, a więc jako wieloletnią czytelniczka nie jestem tym zwrotem stylu ani trochę zaskoczona.
Pasuje Ci bardzo taka prostota.
Dziękuję bardzo Olka, rzeczywiście historia zatoczyła koło :)
Jej, to już tyle lat czytamy Marię? Bardzo możliwe. Ja odkryłam analizę kolorystyczną chyba właśnie tu i to było w 2014.
Ten biały zestaw ze spódnicą jest wspaniały! I buty piękne, a te białe od Stelli jeszcze lepsze. Uwielbiam platformy, latem noszę wszystkie buty na platformie, czuję sie wyższa, zgrabniejsza i nogi przy nich wyglądają super szczupło, a jednocześnie da sie biegać. Biel u mnie totalnie na topie kolorów, ale najbardziej lubię w wersji total. Tylko nie umiem znaleźć satysfakcjonującej białej torebki, mam dziwne torebkowe wymagania. Chyba nie chciałabym mówić o swoim stylu nic na pewno. To się tak zmienia. Miałam postanowienie, że latem noszę tylko sukienki w abstrakcyjne wzory o futurystycznych krojach i białe kombinezony, ale upolowałam przepiękną jedwabną sukienkę z tej sycylijskiej kolekcji Dolce&Gabbana z 2013 roku i chcę chodzić już tylko w niej, a jest kuriozalnie romantyczna. https://www.google.com/search?q=dolce+gabbana+2013&client=tablet-android-samsung&prmd=isnv&sxsrf=ALeKk011EksMcAD8sT2ELaDj-NU3MKXLYA:1586444072373&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwjg0Y7bzNvoAhV0AxAIHZwqD70Q_AUoAXoECAoQAQ#imgrc=XCvLfiy94n9YlM&imgdii=R0YjJSL43juZoM
Na pewno w najbliższym czasie nie przejdzie mi fascynacja odzierzą roboczą.
Ojeju ale Ci zazdroszcze…. jak mi sie podobają z tej kolekcji te piękne czerwone koronkowe sukienki istne cudeńka zresztą każda letnia kolekcja D&G jest piekna
Ja też szukam białej torebki, ale pewnie nasze kryteria się rozmijają :) Zdradź skąd masz sukienkę! Pamiętam tę kolekcję i wow, musi to być fajne uczucie natykać się w szafie na tę sukienkę!
Z vinted! Po prostu co jakiś czas przeglądam wszystkie jedwabne sukienki i ona tam była.
Buty Stelli też bym chciała… Trinny je fajne nosi, nadają się właściwie do wszystkiego.
Jak ja się bardzo cieszę, że nie jestem sama w odczuwaniu, że te buty są takie fajowe :)
Te buty są genialne! Są zawiadackie :)
Bardzo mi się podobają te zmiany… i w mojej garderobie jest więcej bieli którą najczęściej łącze z granatem lub intensywnym różem
Ale bym chciała to zobaczyć. Moje ulubione kolory teraz, wiedziałaś co napisać ;)
Bardzo ładnie Ci w bieli, dziewczęco- nie infantylnie.
Dziękuję, bardzo to miłe!
Też nie lubię połączenia bieli i beżu na sobie, ale żeby było noszalne to tylko z mocnymi brązowymi skórzanymi dodatkami, w połączeniu z 'letnimi kolorkami’ źle się czuję. O swoim stylu wiem że bez czerni, brązu, odcieni ciemnej zieleni żyć nie mogę. W ciągu ostatniego roku doszłam też do tego że brązowa galanteria skórzana i buty sprawdzają się lepiej niż czarne, są bardziej uniwersalne i ładniej się starzeją. Apaszki 'robią’ cały strój. Do tego 1 ulubiona szminka używana codziennie zamiast 15 kolorów w szufladzie :)
Dokładnie tak! Ja już miałam takie lekkie odwrócenie od brązu i kombinowałam co by tu zrobić z moją torebką lakierkową, ale poszłam po rozum do głowy – brąz w akcesoriach jest tak uniwersalny i wygląda tak z klasą, że chyba nawet można by się pokusić o stwierdzenie wyższości nad czernią. Czerń w dodatkach jest troszkę płaska. Myślę że większość ludzi dobrze by na tym wyszła, mając brązowy pasek czy torebkę :)
Mario, najbardziej inspirujące jest to, że jeśli postanawiasz wypróbować nową koncepcję na swój styl, od razu (a przynajmniej tak to wygląda) wprowadzasz ją w życie. Zestaw w bieli jest świeży, zupełnie nowa Maria, czysta i odmienna od dotychczasowej zielonolistnej, zakochanej w czerni i złocie, tylko usta jak zwykle tworzą akcent, nawet bardziej znaczący niż szelki.
Ech, cudne, chciałabym umieć tak dokonać autometamorfozy. U mnie jak zwykle pozostanie granat i srebro, wszelkie kolory nieba i morza, koniecznie chłodne, nasycone i czyste, ale bez kontrastów. Chociaż jestem prawdziwym latem, nie pokocham nigdy żadnych szarości, ani brązów, ni beżów, po prostu nie, moje szarobrązowe piegi i stalowoszare tęczówki jednak wolą czernie, w nich najwyżej wyglądam lekko blado, a nie jak w ciężkiej chorobie. Pocieszające, że choć wydawało mi się, że za bielą też nie przepadam, dzięki wpisom Marii uświadomiłam sobie, że w mojej garderobie jednak dość sporo towarzystwa białości – mnóstwo granatowo-białych pasków na bluzkach, białych wzorów paisley na dżinsowych koszulach, biało – niebieskie pasy na letnim żakiecie, białe kotwiczki na granatowych, letnich chinosach… Mario, dziękuję za zwracanie uwagi na inną perspektywę
A jaka szminka konkretnie i jaki kolor, jeśli można spytać?
M. Eveline Velvet Matt 501, zgaszony 'czerwony nude’. Fajna nie wysuszająca formuła, wykończenie satynowy mat, trwałość średnia, ale to zwykła szminka:)
Mario, na Twoim zdjęciu z czarnym swetrem i spodniami przełamanymi brązowym paskiem i naszyjnikiem dobrze widać to o co mi chodzi. Z czarnym paskiem byłoby już za czarno, zbyt minimalistycznie i zimno, to było dobre kiedyś. Brąz wprowadza coś przytulnego i lżejszego, naturalnego, nie wiem jak ten pierwiastek nazwać :)
Dokładnie tak, brąz w akcesoriach przestaje być brązem, jest taki jakby neutralny i naturalny :) Całkowicie się zgadzam.
Dzięki za odpowiedź :) Co prawda, to nie „mój” kolor, ale bardzo ładny :)
Świetny wpis i też mi przypomniał początki bloga. :) No coś ta biel w sobie ma bo też zauważyłam u siebie większe zainteresowanie tym kolorem. Z tym, że znalazłam dla siebie jej idealny odcień czyli kość słoniową. Tradycyjna, kredowa biel sprawia, że wyglądam, jakbym była chora a ten jest po prostu idealny. Dodam od razu, że jestem brunetką i jednocześnie stonowanym latem bo może ktoś z tego typu urody też poszukuje dla siebie odcienia bieli. Zaopatrzyłam się w dwie fajne bluzki w tym kolorze i jedna ma ażurowe rękawy, co nadaje lekkości. Ostatnio mam też fazę na jeans ale taki jasny i nawet kupiłam takie szersze, normalne spodnie (okazało sie, że taki prosty krój lepiej na mnie wygląda niż rurki; takie małe odkrycie) i spódnicę do połowy łydki (wąska, super wygląda) i z bielą wyglądają świetnie.
Mam bardzo podobne spodnie białe w pionowe paski i zastanawiałam się, co by to do nich dodać, ale o szelkach nie pomyślałam, także dzięki za inspirację. :)
Zestaw ze spódnicą świetny i faktycznie srebrna biżuteria by tu pasowała. Może jakaś szersza bransoleta?
Bransoletek akurat nie noszę, ale na pewno będę jeszcze latem dodawać pierścionki ciężkie do tego lub kolczyki duże. Te białe spodnie z prążkiem mam też zamiar nosić ze sportowymi butami i jakąś gładką sportową bluzą. Ale faktycznie szelki mam już jakby na stałe przyczepione do nich :)
Wygląda to świetnie u Ciebie!
Ja ostatnio poszłam w kierunku szerokich spodni, w długości przed kostkę. Z zaznaczona talią. Nie przepadałam nigdy za rurkami, wolałam chinosy, ale ostatnio jest całkiem szeroko i bardzo mi to pasuje. I góra też nie całkiem dopasowana, odsłania obojczyki i jest mi bardzo kobieco i swobodnie
Super są takie spodnie, jeszcze nie znalazłam dla siebie takich właśnie, ale mam za to takie prawie do ziemi, które będę nosić z tymi butami na platformie :) A takie krótsze, ale szerokie wyglądają wspaniale do botków i do płaskich klapek <3
Zestaw 2 to moj faworyt! U mnie jak zwykle latem beda rozpiete koszule noszone na bluzki bez rekawow, szerokie spodnie i klapki. Przewaznie biel i czern. Odkad nosze grzywke, lubie siebie w bardzo prostych stylowkach, takich… graficznych? Czuje sie wtedy bardzo zawadiacko.
Ja koszule tylko na gołe ciało, ale nigdy nie mów nigdy. Z delikatnym topem taka duża koszula może dobrze wyglądać.
Bardzo podoba mi się pierwszy zestaw :-) Skóra wygląda na rozświetloną i alabastrową, bardzo ładnie.
Noszę biel na co dzień w pracy – biały fartuch. Przyzwyczaiłam się do bieli przy twarzy i nawet ją polubiłam, ale sama z siebie nie wybieram już białych koszul z kołnierzykiem, ponieważ mocno kojarzą mi się ze „strojem roboczym”.
Latem białe koszulki wyglądają bardzo ożywczo i świeżo.
Biała koszulka i jakiś złoty łańcuszek i już naprawdę więcej nie trzeba do wyjścia :)
Wszystkie zestawy są fantastyczne! A te dwa z brązowym paskiem to już w ogóle dla mnie perfekcja. Te buty dodają im charakteru, sprawiają, że całość jest wyjątkowa. W wersji z mokasynami to dokładnie ten styl w który celuję, niestety moim ograniczeniem jest to, że noszę plecak i koszule potwornie się gniotą na ramionach od tego. Przesunęłam swoje zainteresowanie na oversizowe „białe” bluzki i t-shirty i jest dużo lepiej (a przy okazji lepiej wyglądam w szerokim, średnim dekolcie niż takim V który ma rozpięta pod szyją koszula).
Ostatnio zaczęłam podejmować konkretne decyzje w związku ze stylem. Do tej pory prowadziłam rozważania teoretyczne i starałam się niczego nie kupować („nowe” ubrania miałam z wymianek z przyjaciółkami) a teraz uzyskałam pewność że wiem, co lubię i zaczęłam inwestować. Zaczęłam od torebki z Balagan Studio https://balaganstudio.com/pl/lista-oczekujacych/410-2597-rofe-m-brazowy-wzor-krokodyla.html#/17-kolor-brazowy i ogromnie się na nią cieszę.
Zaczęłam też robić swetry na drutach (jestem w połowie trzeciego, a mam jeszcze materiał na czwarty). I dochodzę do wniosku, że często mamy irracjonalne marzenia które do niczego nie pasują, ale trzeba je spełnić, żeby to zobaczyć. Całe życie marzyłam o swetrze islandzkim i jak go zrobiłam to nagle zobaczyłam że to zupełnie nie to, a jego urok opierał się na tym, że był trudno dostępny. Pozbywanie się takich marzeń też wyostrza wizję stylu, takie przynajmniej mam poczucie
Świetne refleksje. Ja też czasami mam wyidealizowany obraz czegoś, co potem okazuje się do mnie nie pasować: tak mam mniej więcej większość życia z żółtym kolorem. Dopiero czarna sukienka w żółte wielkie kwiaty i dopiero zobaczenie jej na sobie już na zdjęciach uświadomiły mi, że to nie mój kolor, nie mój vibe :)
wow, ile bieli!!! Ja odkąd (dzięki Tobie) odkryłam magię śnieżnej bieli, to zauważyłam, jak ciężko ją dostać w sklepach. Zawsze jest brudna biel, ecru itp. A sieciówki jak już sprzedają czystą biel to w kontekście takiego boho, pełno sznurków, plecionek, koronek itp. Jeśli masz dobre źródła śnieżnej bieli to byłby fajny pomysł na wpis
Bardzo trafna uwaga o marzeniach. Uświadomiłam sobie, że też dzìalam w tym schemacie. Bywa że o czymś marzę, ale kiedy w końcu kupię tą rzecz okazuje się to nietrafionym zakupem. I pół biedy jeśli od razu zwrócę zakup, jednak czasem najtrudniej samej przed sobą do błędu się przyznać. Wtedy taka rzecz zalega w szafie na lata jako wyrzut sumienia..
A jeszcze w kwestii tego czy jestem czegoś 100% pewna w kwestii swojego stylu. Po przemyśleniu- nie
Najgorzej że jak jestem otumaniona takim marzeniem to nie jestem w stanie ogarnąć że to złudne. Za każdym razem muszę się przekonać :) dlatego teraz zaczęłam mówić że „sprawdzam marzenia” raczej niż „spełniam”
Też widzę zwrot do początków i bardzo mi sie ta przemiana podoba. na pierwszym zdjęciu (i jedynym z twarzą :-) ) wyglądasz pięknie. To chyba najładniejsze Twoje zdjęcie, jakie widziałam.
A teraz opowiadaj jak tak schudłaś?
Dziękuję, pod koniec listopada miałam razem z przyjaciółką postanowienie przez 100dni ćwiczyć i jeść zdrowo :)
Chcialoby Ci sie zrobic jeszcze jeden post na ten temat? 100 dni minelo, Ty mocno schudlas. I co dalej? Czy zmiany, ktore wprowadzilas w listopadzie zostana z Toba dluzej?
Świetne stylizacje! Podoba mi się ten kierunek. Też mnie ostatnio ciągnie do bieli. Mój styl jest od lat mocno zdefiniowany i zdominowany przez czerń, ale biel uważam za jej rewers i bardzo lubię połączenia tych dwóch kolorów. Ostatnio zainwestowałam właśnie w biało-czarne rzeczy, zawsze zresztą miałam słabość do op-artu.
Mnie kusi biel w wydaniu futurystycznym, trochę w stylu Courregesa i Pierre’a Cardina lat 60. Moimi najpoważniejszymi zakupami w tym klimacie są biały, winylowy płaszcz Zaquad i op-artowe czółenka Lagerfelda na przezroczystym obcasie w kształcie kuli. Zamierzałam pochodzić w tym zestawie wiosną, ale wygląda na to, że zadebiutuje jesienią. W domu noszę zwiewną sukienkę w biało-czarne geometryczne wzory. Dresy wpędzają mnie w melancholię.
Świetnie wyglądasz w tych szelkach, a koszule po prostu są stworzone dla Ciebie. Jedno tylko mnie dziwi, czemu poszłaś w takich monochromatyzm? Twoja uroda domaga się po prostu kontrastu, ciemne szelki ok, ale myślę, że znacznie lepiej wyglądałabyś w ciemnych spodniach. Zdjęcia bez głowy – nie za bardzo rozumiem koncept. Ale stylówki fajne, to bardzo mój styl, zwłaszcza w to ze spódnicą (tu bez głowy monchromatyzm nie razi). Spódniczki z COS zazdroszczę;)
Planuję wprowadzić kolory zgodnie z moim typem kolorystycznym – stonowane lato, marzą mi się chłodne beże, sprane niebieskości, więcej jeansu. I postanowiłam, że kupię sobie jakieś porządne sandałki w kolorze innym niż czarny, a nie będę znowu chodzić w jakichś bylejakich za 40 zł :P torebki kupuję lepszych firm lub od rękodzielników, ubielbiam Farbotki, myślę, że spodobałaby Ci się firma Fabiola.
Nie jestem fanką łączenia różnych odcieni bieli, według mnie daje to nieświeży efekt, jakby jedna rzecz była bardziej poszarzała w praniu od innej… Za to połączenia bieli z beżami kocham, a do tego brązowe dodatki <3 Co wiem na 100% o swoim stylu? Dopasowana góra, focus na talię i kolory ziemi. W tym roku nie planuję rewolucji i stawiam na sprawdzone rozwiązania.
Bardzo podoba mi się Twój zwrot w stronę bieli. Lubię biel w wydaniu total, ale sama nigdy nie czułam się w nim dobrze. Nosiłam ten kolor tylko na górze stroju. Były to głównie moje ukochane białe koszule. W tamtym roku postanowiłam się przełamać i kupiłam białą, lnianą sukienkę. Poczułam się w niej wspaniale. Poza tym, na obecne lato, stawiam na lniane sukienki oraz sandały drewniaki.
Piękne choć tak proste zestawy, super w nich wyglądasz, we wszystkich. w Jakim rozmiarze masz ten pasek? Bardzo mi przypadły do gustu paski z tej strony, a od dawna szukam brązowego klasycznego paska.
Śnieżna biel + krem, ecru to wysmakowane, wyrafinowane połączenie, letni odpowiednik zimowego granatu łączonego z czernią. Tylko dla zaawansowanych. Nieoczywiste. W tym łączeniu kolorów jest coś, co przykuwa wzrok, daje wrażenie, że nie można przestać przenosić spojrzenia między jednym a drugim kolorem. Ale dobre raczej dla opalonych karnacji.
Te buty są po prostu cudne!
Bardzo mi sie podoba twoja stylowka z szelkami!!!! Laczenie bieli z zielenia tez jest súper, lubie takie zestawienie na wiosne i na lato. Bialy total look podoba mi sie tylko na sukienkach, najlepiej koronkowych. Zbyt duzo bieli przywodzi mi na mysl fartuchy lekarzy….
Buty bomba,szminka to samo i w czystej bieli tej koszuli wygladasz bardzo swiezo :) fajny zwrot w akcji
Hej dziewczyny i Mario, mam taki problem: bardzo lubię tego bloga i chętnie czytalabym więcej i więcej, niestety kiedyś w szale czytania połknęłam na raz całe archiwum i teraz.. brakuje mi rozrywki. Rozumiem że Maria nie może wrzucać kilku wpisów na dobę;) ale przeszukiwanie internetu w poszukiwaniu podobnych blogów trochę mnie męczy. Jest tego pełno, a żaden na który trafiłam nie dorównuje Marii nawet w połowie. Czy może inne fanki mogą mnie pokierować do kogoś o rownie interesującym stylu jak i lekkiej ręce w pisaniu? Pozdrawiam!
Cześć Olu, serdecznie zapraszam na https://kolorfocus.pl Ja też zaczynałam od czytania Marii, a teraz stawiam pierwsze kroki na swojej stronie. Może mi coś podpowiesz?
Czytasz po angielsku? Mogłabym coś polecić. Ale w Polsce to chyba Maria nie ma konkurencji.
Anno, podoba mi się styl w jakim piszesz, chętnie poczytałabym u Ciebie więcej o typach kolorystycznych, o ich energii, skojarzeniach, klimatach, połączeniach kolorów, może propozycjach stylizacji? Świetny wpis o „białych” bluzkach :) W polskiej blogosferze jest deficyt tematów o analizie kolorystycznej, a ja te zagadnienia mogłabym chłonąć w każdej ilości. Uwielbiam bloga Marii, ale fajnie byłoby poczytać o tym temacie z perspektywy kogoś innego. Powodzenia i trzymam kciuki za rozwój bloga! Będę co jakiś czas zaglądać :)
Julia, czy mogę to sobie powiesić nad łóżkiem? Dziękuję! Teraz będę się szykować do „ataku” na granatową marynarkę. Ja też nie odpuszczam czytania Marii… Mario, przepraszam, że tu na dole taka kontrabanda się odbywa.
Anno, ciekawy pomysł na serię wpisów o „klasykach” i ich kolorach dla typów urody – powszechnie wmawia się nam, że trzeba mieć białą koszulę, beżowy trencz czy jeansy ale o ich odpowiednich odcieniach to się milczy. Ja kiedyś zakupiłam granatową marynarkę ale jej odcień był za ciemny i trochę bury więc leży odłogiem, podobnie jak biała bluzka z sinoniebieską nutą w której wyglądałam jakbym miała zemdleć na spotkaniu… Mam także kilka par jeansów po które jakoś nie sięgałam nie wiedząc dlaczego. Potem zainteresowałam się analizą i moje wybory ubraniowe wreszcie zaczęły być udane. Takie wyjaśnienie na konkretnych przykładach byłoby bardzo pomocne :)
Anno, dołączę się, naprawdę dobrze się Ciebie czyta! Tekst o koszulach bardzo przydatny, mam nadzieję, że napiszesz też coś kiedyś o męskim dress codzie i kolorach (mój mąż prawdziwa jesień mówi że beżowe czy kremowe koszule to może mieć na strychu a nie na codzień pod garniturem).
Mam nadzieję, że Maria się nie poczuje urażona. Więcej ciekawych blogow o tej samej tematyce to też atut da nich samych.
Julia i Helen – nie wiem, jak Wam technicznie odpowiedzieć i odpowiadam samej sobie. Właśnie – chodzi o odcień. I dziękuję za podpowiedź, że granat to de facto pytanie o jeansy. Helen, rozumiem ten nacisk na śnieżnobiałą koszulę. Zwłaszcza jak to się zobaczy na wieszaku albo przyłoży rękaw do białego obrusu. A jednak to poczucie relaksu, swobody i takiego męskiego sex appealu w odpowiednim odcieniu bieli… Hugh Jackman lubi nosić olśniewające biele, a mnie się zawsze wydaje w tym taki przygaszony, rozmazany i na drugim planie. Bardzo rzadko można go zobaczyć w czymś, co robi kolorystyczne wrażenie wow. Mam w rodzinie Jesienie, one na szczęście nie lubią bieli. A jaki jest ulubiony kolor garnituru męża? Dziękuję za ultra-miłe słowa!
No właśnie, ciekawe zagadnienie o dobieraniu kolorów w formalnych stylizacjach męskich, w których dominują barwy chłodne – śnieżna biel, błękity (koszule) i szarość, granaty (garnitur). Niestety najbardziej poszkodowani są panowie w typach jesiennych, dla których biel i szarości nie są najbardziej optymalnymi kolorami. Można ratować się krawatami ale to nie wystarcza. Kremy, beże, brązy wprowadzają nastrój relaksu i odprężenia – być może to jest przyczyna braku popularności tych barw w sytuacjach biznesowych, gdzie stawia się na biel jako symbol świeżości i gotowości do działania. Nie jestem specjalistką, tak tylko gdybam ;)
Dokładnie, ciepłe typy są bardzo poszkodowane przez dress code. Ulubiony garnitur mojego męża to granat, mam wrażenie jednak że nawet dodatki typu krawat czy poszetka nie ratują jego uroku. Brąz w dress codzie jest nieobecny w sumie od zawsze, byl to kolor raczej pracujacych w polu czy robotnikow (no brown in the town mowilo sie kiedys). Śnieżna biel natomiast historycznie stanowiła o statusie, tylko bogaczy stać bylo na prawdziwe białe koszule (mowie tu nawet o czasach królow Ludwikow). Moze to stąd?
Ja natomiast zrobilam przegląd letniej szafy i z radością znalazłam moje śnieznobiałe bazy (czysta zima). Nawet daleko od twarzy robią caly outfit, nawiązując do postu Marii, też je łączę z niebiesk i chłodną zielonią.
A jednak nawet granatowy garnitur może być jaśniejszy lub ciemniejszy, w kolorze nasyconym lub stonowanym, z większą lub mniejszą domieszką czerni, szarości. Biel może być troszkę mniej chłodna lub przynajmniej stonowana. Oprócz chłodu-ciepła liczy się jeszcze jasność i nasycenie. Większość z nas to jednak neutralne typy urody i możemy pożyczać kolory od typu siostrzanego, który ma inną temperaturę, ale podobną jasność i czystość koloru. Poza tym liczy się jeszcze zestawienie. Mnie najbardziej dziwi, że tak często prezentuje się do śnieżnej koszuli coś bardzo stonowanego, co wygląda na wyblakłe, wręcz znoszone.
I zgadzam się, Helen, że czasem jeden kolor może tak zagrać, że aż miło. I tak, te skojarzenia z pracą, a nawet jedzeniem, nieformalnością są tak silne. Z drugiej strony działa też prawo mimikry czyli noszę to, co noszą koledzy (koleżanki zresztą też). Przez to, czasem mężczyzna może najlepiej wyglądać w weekend lub w domu. To też coś.
Tak Anno, to przypadek mojego męża, choć super garnitur leży na jego sylwetce, uwielbiam go weekendowo,w jego kolorach ciepłej wiosny. A mimikra działa… jak jestem w dzielnicy biznesowej w naszym mieście to mam tylko ochotę powtarzać: szarzy panowie, szarzy panowie;)
Dziękuję Anno, zetknęłam na Twojego bloga i rzeczywiście zapowiada się interesująco;) będą zaglądać. Pozdrawiam! A czytam najchętniej po polsku – jednak przeglądanie bloga to rozrywka, a nie praca umysłowa :)
Olu, dziękuję. Rozumiem, że w takim razie mogę spokojnie pisać raporty o tym, co za granicą w kolorowym świecie piszczy…
No u mnie jest czas na domowy i dresowy styl :) Jeansów i rajstop nie widziałam od dwóch tygodni!
A może by tak zrobić otwarty dział w którym czytelniczki bloga mogłyby się chwalić swoimi metamorfozami, których dokonały pod wpływem bloga Marii? Możnaby krótko opisać swój styl, swoje inspiracje, wrzucić fotki. Oczywiście Maria by to podredagowala. Dodała komentarz, w stylu: ” dobrze dobrane kolory dla zimy itp”. Możnaby się podpisać, żeby się lepiej poznać lub zrobić anonimowy kolaż doceniający wpływ Marii na odnalezienie naszego stylu. To mogłoby być inspirujące, zwłaszcza że oglądaliby się różne sylwetki, różne typy urody i różne style, a wiele z nas mogłoby się lepiej poznać. Takitam pomysł, może Marii lub komuś się spodoba?
Ps. Stylizacje z paskiem są ekstra!
dziewczyny, to nie jest hejt ale pytanie, dlaczego inspirujecie się stylem męskim? Dlaczego nie chcecie wyglądać kobieco, uroczo, pięknie, tylko sięgacie po męskie kroje, w których moim zdaniem wyglada się nijak, ani jak kobieta, ani jak mężczyzna, taka sylwetka się nieładna? Skąd ta walka z własnym ciałem, za dużym biustem, udami, krągłościami?
Ja takiej estetyki nie mogę zrozumieć, co jest w tym atrakcyjnego? Kobieco można wyglądać na wiele sposobów, nie musi to być mini czy dekolt, może być długa spódnica, chusta na głowie, podkreślona talia. W takich strojach kobieta wygląda pięknie i kwitnąco, rozumiem przełamanie stylizacji męskim elementem, np oversize bluza ale zawsze komponuję to w taki sposób, by było kobieco i nie rujnowało sylwetki. Nie jest to atak, tylko pytam bo nie rozumiem tej „estetyki”
Mona – istnieją różne typy urody kobiecej. :) Ja mam dość szerokie ramiona, nieduży biust, wąskie biodra i brak wcięcia w talii. Do tego mam taki kształt głowy, że dobrze wyglądam ostrzyżona na 3cm od skóry. (Ale włosy miałam też i za łopatki, i do ramion, a teraz – zakrywające ucho). Taka raczej chłopięca, szczupła figura, bo nie jestem ani specjalnie wysoka, ani muskularna. I na nic się zdają próby przerobienia mojej sylwetki na bardziej kobiecą klepsydrę, gdyż tracę wtedy dobre proporcje, a w sukienkach rozkloszowanych albo marszczonych w talii wyglądam, jakbym się wystroiła w abażur od lampy. Za to dobrze mi w prostych, krótkich spódnicach, wąskich spodniach i żakietach typu pudełko albo mała marynarka o męskim kroju. Są pewne parametry wyjściowe, z którymi nie warto walczyć, lepiej zrobić z nich dobry użytek. Podoba mi się styl preppy i chętnie ubieram się w ten sposób, a jeśli chcę wyglądać bardziej kobieco, to zakładam prostą, niedużą sukienkę, najlepiej we wzór paisley. I nigdy, ani od koleżanek czy kobiet z rodziny, ani od kolegów albo własnego męża nie usłyszałam zarzutu, że brakuje mi kobiecości. :) W róznych powiewnościach, koronkach i falbanach czułabym się jak przebrana; dla własnego dobrego samopoczucia wolę sweterek w romby – taki typowo męski wzór. :)
Cześć Mona, nie mylmy swojego stanowiska z hejtem :) Odpowiem Ci z mojego punktu widzenia. Ja się inspiruję „stylem męskim” jak to określasz, dlatego… żeby wyglądać bardziej kobieco, uroczo i pięknie. Nie walczę z własnym ciałem, bo nie mam dużego biustu, mam bardzo szczupłe uda i mało krągłości. Zgadzam się z Tobą że kobieco można wyglądać na wiele sposobów. Nie noszę długich spódnic, bo wyglądają na mnie babciowato, nie podkreślam talii, bo cóż, nie za bardzo ją mam. Nie mam czegoś takiego jak biodra (ok, szerokie biodra, bo każdy ma biodra). Chusta na głowie? Przepraszam ale wyglądałabym na chorą. Noszę za to mini ale łączę ją z koszulą, najlepiej z taką ze stójką i dekoltem V, bez kołnierzyka. Gdybym ubrała wydekoltowaną sukienkę pełną falbanek właśnie wtedy wyglądałabym bardziej męsko, taka uroda. Co nie znaczy że na innych kobietach takie stroje mi się nie podobają. Moja sylwetka wygląda dobrze w lekko męskich krojach, typu płaszcz czy spodnie ale też bardzo pasują mi niektóre drapowania. Kiedy nosiłam takie szelkie wyglądałam właśnie przez kontrast kobieco i lekko zawiadiacko.
Myślę, że każdy powinien ubierać się zgodnie ze swoją sylwetką I ze swoją twarzą. System Kibbe może pomóc ale ma też swoje ogromne ograniczenia. Niczego nie trzeba traktować jako wyroczni, żadnych wytycznych za to trzeba nosić ubraniach w których wyglądamy i czujemy się sobą. Nie ma co patrzeć na koleżanki, influenserki itp.
Mona, a może dlatego że się to komuś po prostu podoba? O ile się orientuję to nie ma policji modowej która karałaby mandatami za zniekształcanie swojej sylwetki, maskowanie kobiecości, ubieranie się w określone kolory, fasony czy niestosowanie się do trendów. Ok, możesz kulturalnie wyrazić swoje niezadowolenie z braku zgodności z Twoim ideałem wyglądu kobiety ale dajmy ludziom żyć i ubierać się jak chcą. Nie rozumiem nacisku niektórych na to, byśmy wszyscy byli jak klony z wydłużonymi nogami, powiększonym biustem czy ubrane kobieco w sukienki, spódniczki i falbanki z chustą na głowie.
A poza tym – chciałabyś mieć do czynienia z osobą przygaszoną, niezadowoloną, zmuszoną do noszenia kobiecych ubrań by się Tobie podobało czy z taką przebojową i zadowoloną która rozkwita w swoim ulubionym stylu?
Mona – ja uważam, że oprócz najbardziej korzystnych kolorów, należy znać swój typ fizjonomiczny (tutaj wiedza o typologii Kibbe bardzo się przydaje). W skrócie, są typy urody bardziej maskulinistyczne niż kobiece, zatem ubieranie się w kobiecym stylu nie będzie miało najlepszych efektów. Natomiast typy urody bardziej kobiece, zgadzam się, że nie powinny tej swojej kobiecości ukrywać.
A ja uważam że najlepiej w stylizacjach „męskich” wyglądają bardzo kobiece kobiety. Może nie tyle kształtne, co o bardzo kobiecej urodzie, z taką delikatnością i subtelnością. Wtedy całość nie wygląda nijak ale właśnie ten kontrast dodaje stylizacji tego czegoś. Sama mam problem, że właśnie fatalnie czuje się w męskich strojach, nie cierpię na sobie koszul, spodni w kant czy butów w męskim stylu. Czuję się jak gimnazjalistka na apelu :/ nie wiem co jest nie tak- włosy mam niezłe, figura dość kobieca, ale właśnie brakuje tej delikatności, mam urodę jak herszt baba, tak mi mówią;P no i właśnie taka ja w przebraniu za faceta wyglądam nijako itp. a tak delikatne kobiety jak Maria olśniewają. I tu cały sekret. Dlatego ja wybieram jeansy rurki i ładna bluzeczkę i też daje radę:)
dziękuję dziewczyny za odpowiedzi, chciałam poznać wasze opinie, każdy ma własną estetykę i nie przyszłoby mi do głowy żeby kogoś za to oceniać :) do napisania komentarza skłonił mnie fakt, że bardzo często promuje się sylwetki bardzo szczupłe i wysokie a większość kobiet takich nie jest i te ubrania po prostu nie pasują a potem dziewczyny mają kompleksy że mają uda czy biust. Teraz trochę się to zmienia bo sklepy promują różne figury.
Druga sprawa to to że wiele kobiet boi się tych długich spódnic czy romantycznych wzorów, nie wiedząc jak pięknie mogłyby w nich wyglądać, stąd w ogóle ten komentarz. Dodatkowo nie spodobały mi się stylizacje Marii stąd mój komentarz.
Oczywiscie każda z nas wie najlepiej co do niej pasuje i co chce wyrażać swoim strojem :) Pozdrawiam
Zgadzam sie z Toba Mona, że mówienie nam wszystkim – tak, odrzućcie kiecki i zalożcie garnitur zeby byc stylowe jest smieszne.Tak, z jednej strony promuje sie szczuple i wysokie dziewczyny, a z drugiej nakazuje modelowac sylwetkę na klepsydrę, powiekszac biust i pupe itp… I w ten sposób kobiety z biustem i „ciałem” wstydzą się swoich krągłości, a szczupłe czy wysportowane robia sztuczne piersi. To bez sensu, same sobie to robimy. Dlatego osobiscie tez bardzo lubie spojrzenie na sylwetkę polegajace, ze patrzymy jakie mamy linie sylwetki, nasze wlasne, autentyczne? zachwycamy się nimi, a w ubiorze dażymy do ich podkreślenia i harmonizujemy ubrania z naszym ciałem. I nagle nie ma „robienia” wcięcia w talii tam gdzie jej nie ma, noszenia „pusiapow” zeby wypelnic dekolt czy czy udawania węższych i drobniejszych. To troche jak z analiza kolorystyczną, zamiast wszystkie farbowac sie na blond czy krucza czerń, po zrozumieniu swoich kolorow mozemy sie cieszyc np swoim naturalnym kolorem wlosow, bo widac, ze on gra z cala resztą. Bo przeciez kazda z nas jest kobieca, czy w spodniach, czy w kiecce, czy w kolorze blond czy innym.
Helen, zgadzam się wszystkimi kończynami. Dowiedzieć się, kim jestem i podwoić, potroić. Czyli powtórzyć swoją linię ciała w ubraniu, powtórzyć swoje kolory w ubraniach i makijażu. I tak, kobiecość ma tyle oblicz, ile jest kobiet. U mnie nawet zawiązanie materiałowego paska do sukienki robi różnicę. I kokardka odpada, po prostu wygląda gorzej niż zwykły supełek i długie proste końce – to one są kobiece akurat na mojej sylwetce.
Maria jest, z tego, co widzę, typem Flamboyant Gamine (wiem, że nie przepada za tą typologią, ale tak wnioskuję obserwując jej zdjęcia), więc pierwiastka kobiecego ma dużo, a jednocześnie ma dużo pierwiastka yanf, czyli męskiego, więc na męski styl też może sobie pozwolić.
Flamboyant gamine nigdy nie ma tak dużego (jak na gamine)biustu.Odpada, to nie to
Moim zdaniem Maria w stylu Dramatic Classic wygląda jak złoto.
Zgadzam się Mag_da. FG nie wyglądała by tak harmonijnie w tych dostojnych i spokojnych zestaw
Olka – urodę herszt baby mają zwykle typy z przewagą yang.
Polka – nie wszystko się musi zgadzać na sto procent u typu Kibbe
Bardzo lubię stylizacje z szelkami, chociaż ostatnio rzadko można je spotkać i sama też odstawiłam szelki do szafy. Ja lubię łączyć szelki z krótkimi spodenkami i zwykłą koszulką.
Trzy pierwsze outfity bardzo wpasowują się w aesthetic „dark/light academia”. Fajnie byłoby, gdybyś może zrobiła jakiś post o tym :)
Jestem pozytywnie zszokowana, że ktoś zna te pojęcia. Z chęcią napisałabym o tym kilka słów, ta estetyka jest mi bardzo bliska!
Mario, koniecznie napisz i o light, i o dark academia. Dołączam się do prośby.