W poprzednim wpisie Szafa od podstaw – ubrania tylko w neutralnych kolorach zaprezentowałam Wam paletki dla wszystkich typów kolorystycznych, oparte wyłącznie na neutralnych kolorach. Teraz dla kontrastu, zobaczycie moje propozycje paletek w bardziej „kolorowych” barwach. Nie są to w żadnym razie półśrodki, poszłam na całość, jest bardzo kolorowo.
Zależy mi na tym, by pokazać, że można ze sobą łączyć kolory, które nie są ze sobą często kojarzone. Ale oczywiście ich dobór do jednej palety nie jest przypadkowy, staram się wyjaśnić klucz, którym się kierowałam przy każdej kompozycji.
Jak korzystać ze wpisu
To chyba jasne, że wpis jest jedynie inspiracją i moim spojrzeniem na kolory. Nie śmiałabym kogokolwiek nakłaniać do takiej konfiguracji kolorów, jako jedynej słusznej i niezawodnej. Bardziej chciałabym, żebyście same zastanowiły się nad tym, jak mogłyby wyglądać Wasze paletki, gdybyście miały je ograniczyć do dziewięciu tylko kolorów. A może podłapiecie metody, którymi ja się kierowałam przy budowaniu palet i same zrobicie takie paletki dla siebie…
Jeszcze raz zachęcam do przestudiowania tego wpisu. Ja właśnie w taki sposób podchodzę do analizy kolorystycznej i znajdowania swoich kolorów, nie wydaje mi się ten sposób trudny. Sądzę, że można samemu osadzić się w jakiejś grupie kolorów, niekoniecznie w konkretnym typie i poznać swoje optymalne barwy.
Do największego kontrastu, czyli czerni i złamanej bieli dodałam dwie grupy kolorów: dwa odcienie niebieskiego i dwa odcienie zielonego. Łącznikiem jest tu turkus, który poniekąd godzi te grupy. Ja uwielbiam łączenie zielonego i niebieskiego, więc bez obaw stosowałabym te dwa kolory w jednej stylizacji. Czysta wiosna musi mieć jakieś proste, ale bardzo energiczne i ciepłe kolory w zanadrzu, stąd ożywienie w postaci czerwieni i żółtego w swoich definicyjnych odcieniach.
Robimy łagodne przejście między różami, a brązami. Kolory są delikatne, ale jednocześnie przyjemnie ciepłe i ładnie komponują się z bielą lub ciemnym neutralem, postawiłam tu na granat. Na pierwszy plan wychodzi jednak najważniejszy kolor w tej palecie, czyli zieleń. Zieleń nie za ciemna, w ciepłych odcieniach, stworzona do towarzystwa ze złotą biżuterią. Specjalnie pominęłam żółcienie, żeby nie było zbyt świątecznie i zbyt wiosennie w znaczeniu – rośliny budzą się do życia.
Bardzo subtelne kolory, bez żadnych krzykliwości. Jest delikatny żółty i dla uspokojenia sytuacji ciemna szarość, ale główną role grają niebieskości pochodzące od turkusów i zielenie. Cielisty kolor raczej w roli tła dla żywszych barw. Biżuteria raczej złota. Można spokojnie zastosować formułę biel plus jakikolwiek kolor z palety + złoto.
Przy mnogości kolorów potrzebne są konkretne neutrale – granat, jasny szary i biel. Dopiero do takiej bazy można dodawać pastele, ale też nie tak wzięte z nikąd, tylko usystematyzowane. Pary odcieni różu, zieleni i niebieskiego jako akcenty w szafie. Do tego jeden tylko typowo ciepły kolor – żółty. Pastele na początku tylko w dodatkach, z czasem w kluczowych elementach garderoby, czyli w okryciach wierzchnich, żakietach i koszulkach.
Paleta oparta na odcieniach fioletu, który zinterpretowałam „na świeżo”, dodając zielone akcenty. Jako neutrale szarość i biel. Staramy się o stonowane i nierzucające się w oczy wersje wszystkich kolorów – żaden z kolorów nie „gwiazdorzy”. Z ciepła rezygnujemy, całość podbijamy srebrem. Moja ulubiona paleta.
Ciężko ocenić, co tu jest neutralem. Każdy kolor w ciemniejszym odcieniu mógłby pełnić tę funkcję. Paleta jest zbiorem spokojnych, chłodnawych kolorów, które właśnie ta spokojność tylko ma łączyć. Róże, zieleń i niebieski, uzupełnione o złamany odcień bieli. Można dodać szarości, nie powinno to zakłócić harmonii.
W zasadzie na wyobraźnię może już podziałać łączenie brązu ze zgaszonym niebieskim (ja od razu mam przed oczami niebieską koszulę i wełniane brązowe spodnie). Ono samo w sobie jest tak neutralne, że potrzeba dodać tu koloru. A więc idziemy w ciemną zieleń i bordo, a także beż i nie byłoby to głupie, by on pojawił się w galanterii. Najsolidniejszym kolorem, równoważącym resztę jest czerń.
Czarny jest podstawą, ale pozostałe kolory są już typowo jesienne – przyjemnie ciepłe, bogate, w kolorach spadających liści. Żółty, pomarańczowy i czerwony widzę najbardziej w dodatkach, a konkretniejsze rzeczy sugerowałabym w oliwkach, zgniłych zieleniach, delikatnych brązach. Każdy kolor pasuje do innego. Podbijamy całość złotem.
Znów oparłam się na niebieskim i zieleni – w wersjach spokojnych i ciemnych. Bardzo ważnymi i świadczącymi o głębokim typie urody kolorami są natomiast brąz i burgund. Żeby nie było za ciepło pojawiają się biel i czerń. Jako najwyraźniejszy akcent dałam tu żółć, ale widziałabym w tej roli również czerwień.
Naturalnie zeszłam z czerni do szarości, potem do ciemnego fioletu i jasnego fioletu, w końcu do bieli. Rozwinęłam to w dość nieoczekiwany sposób. Jako akcenty pojawiają się róże oraz zielenie w całkiem wyrazistych odcieniach, one niejako zmieniają fiolety w neutrale. Biżuteria w tej konfiguracji zdecydowanie srebrna.
Dla prawdziwej zimy musi być prosta i bezkompromisowa paletka. Nie za dużo kolorów, ale sugerowałabym używać koloru tworząc duże połacie, czyli nie biała bluzka i mała różowa broszka, tylko różowa broszka, różowa torba, duża różowa chusta. Zalecałabym również kontrasty – jasne z ciemnym, błyszczące z matowym.
Tu już sobie pozwoliłam na gryzienie się kolorów. Uważam, że takie jaskrawości ładnie wyglądają w dużym natężeniu, a biel i czerń jeszcze tylko to wszystko wyostrzy. Fiolety i błękity jako baza, łącznikiem róż. Nie bałabym się wmieszania w to jeszcze jakiegoś koloru, np. cytrynowego, ale widzę tu również wyrazistą zieleń.
Która z paletek podoba Ci się najbardziej? Jak Ty dobrałabyś dla siebie 9 kolorów?
Uwielbiam te wpisy z paletami, ten o neutralach też – pewnie tak jak i reszta czytelniczek! Mile zaskoczyła mnie obecność czerni w paletach jesieni – zwłaszcza moja stonowana jesień jest „odpędzana” od czerni, a ten kolor jest mi do życia wręcz niezbędny ;) A tu proszę, jednak! Bardzo inspirujące zestawienia, dla każdego typu.
O, tak! Nie wyobrażam sobie swojej szafy bez czerni, a kolory „stonowanej jesieni” doskonale się na niej prezentują! No i wersja glamour czyli czerń ze starym złotem! W moim przypadku grunt to nie łączyć czerni ze zbyt nasyconymi kolorami. Kiedyś uwielbiałam czerń z bielą i obrażałam się, gdy ktoś (naprawdę życzliwy!) zwracał mi uwagę, że to niekoniecznie mój zestaw. Gdy jednak odkryłam, że zamiast śnieżnej bieli można użyć beżu, kremu etc., okazało się, że… moi krytycy mieli rację! ;)
Moja czteroletnia córka jest czystą wiosną (jak to możliwe?! ;)) – ten wpis znacząco ułatwi mi kompletowanie jej szafy „na najbliższy rozmiar” :)
Moja mama jest czystą wiosną, a ja stonowaną jesienią! Lubią te typy występować razem, jak widać :-)
Jestem zachwycona!
Jest pięknie, przejrzyście i jednocześnie poetycko. Cudowne dodatki. Najbardziej podoba mi się paletka stonowanego lata.
Kolory dobierałabym metodą prób i błędów. Bardzo dobrym pomysłem byłoby, ubierać tak jak Ty, jedno ubranie (w określonym kolorze) na cały dzień, a po nim zadycedować czy nam „pasuje”. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy.
Tak, zdecydowanie dobry byłby taki test kolorów. Często zdarza mi się wychodzić z łazienki w pomadce, która jest piękna, by już w przedpokoju stwierdzić, że bez szału, na dworze dojść do wniosku, że to zupełnie nie to i jeszcze potem przeglądając zdjęcia stwierdzić, że to masakra :) Tak więc tak, trzeba uzależniać wpływ kolorów na nas od pory dnia, światła, towarzystwa innych kolorów itd.
Prawdziwa wiosna i moje 9 kolorów: granat, biel, bez, brąz, zieleń, żółć, niebieski, rudy, czerwony. Absolutnie żaden róż, ani odrobinka, ani na ustach, ani na paznokciach. ;)
Ja jestem stonowaną jesienią i wyglądam fatalnie w beżu i niebieskościach. To dziwne, bo jestem dość jasnym wariantem, ale te dwie pozycje są serdecznie nielubiane. Musi być ciemno, ale w przydymiony sposób oczywiście. Chociaż nawet głęboka czerń i mocny fiolet na ustach wychodzi mi dobrze. Ale tak jak pisałam poprzednio; mnie się to po prostu podoba i dobrze się w tym czuję, nie wiem jak zapatrywałby się na takie kombinacje jakiś ekspert kolorysta:D
Bardzo dobrze jeszcze podbija mnie pudrowy łosoś, ale nie noszę, bo jest za bardzo trywialny jak na moją percepcję. A w innej kwestii; odnoszę wrażenie, że trochę po macoszemu potraktowałaś propozycje dla SJ, najmniej finezyjnie i tak „zwyklasto”. Czy uważasz, że energia tego typu jest tak zachowawcza i amorficzna? Czy to jest tylko „prostota” w Twoim postrzeganiu?
Nie, wcale tak nie uważam. Chciałam zrobić inną niż zawsze paletę tego typu, bo zazwyczaj patrzę na stonowaną jesień i myślę minimalizm :)
Prawdziwa jesien – brakuje fioletu; Intensywna jesień – za dużo niebieskiego i granatu oraz czystej bieli. Ale jak się to zmodyfikuje – to wychodzi coś co mam w szafie i w czym dobrze się czuję. Tylko te dodatki zaprezentowane… jakieś dziwne takie…. A może to ja jestem dziwna?
Pozdrawiam i tradycyjnie czekam na kolejne wpisy :)
czeko
Nie, absolutnie nie jesteś dziwna i to jest fantastycznie, że potrafisz powiedzieć czego Ci brakuje lub czego nie potrzebujesz <3
Ja jestem intensywną jesienią i rzeczywiście noszę większość kolorów, poza niebieskim – nie cierpię go, akceptuję w zasadzie tylko granat.
Spróbuj odcieni pruskiego błękitu i petrolu, one są idealne dla jesieni niestety dość trudno je kupić.
o tak, petrol i pruski błękit dla jesieni cudowne :) zawsze i wszędzie ich szukam w sklepach ale bardzo trudno dostać.
Dziewczyny o czym Wy mowicie?:) przeciez teraz slasnie jest duzo w sklepach i petrolu a i blekit pruski sie znajdzie i kobalt??
Nie wiem nadal, jakim typem jestem. Wahałam się już między czystą wiosną, delikatną wiosną i stonowanym latem (sic!), taki rozstrzał. W szafie mam troszkę, naprawdę malutko czerni, dużo granatu, też takiego jaśniejszego, zabarwionego kobaltem, jasną i makową czerwień (z kropelkąz żółci) oraz biel, śmietankę, pudrowy róż i różne natężenie cielistego, również jako morelowy-brzoskwiniowy. Kocham każde połączenie: granat-czerń, granat-morela, morela-czerwień, pudrowy róż i morela z każdym innym w sumie. Nie lubię tylko efektu marynistycznego, takich połączeń unikam. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w życiu wzdychała do zieleni lub fioletów, nie moja bajka.
Z Twoich paletek Mario w mojej szafie panuje miks odcieni dla delikatnej wiosny i czystej wiosny, ale, jak pisałam, bez zieleni. Zieleń w ubraniu nie istnieje w moim świecie. Taki paradoks, bo uwielbiam naturę, czas spędzony w lesie, na łące, w sadzie, nad morzem (love Bałtyk) uważam za najbardziej relaksujący i inspirujący zarazem… Przyroda potrafi mnie wzruszyć i poruszyć najczulsze struny, nie uznająę np. urlopów w mieście, nawet jakimś fajnym.i pięknym. A w ubraniu zero, żadnych wzorów lisci, kwiatów, nic… Wychodzę trochę z założenia, że tego naturalnego piękna nie da się podrobić nadrukiem…to oczywiście tylko moja perspektywa :)
Miks prawdziwej wiosny i czystej wiosny oczywiście. Moja paleta to: biel, krem, brzoskwinia/morela, pudrowy róż, jasna/makowa czerwień, granat, czerń :)
Ha :)
Mam podobny problem, tylko waham się między prawdziwa wiosna, stonowanym latem a prawdziwym latem!
Po zafarbowaniu włosów nie jest łatwo powiedzieć nawet czy jestem ciepły czy zimny typ. Kolor żył i policzki mówią zimna, biżuteria i okulary mówią ciepła, a szminka i biel są nierozstrzygajace. Chyba zafarbowalam włosy na zbyt chłodny odcień w stosunku do cery i stad te problemy ;)
A ja ciągle nie mogę się zdecydować, czy jestem intensywną jesienią, czy intensywną zimą. Typowa waga ;) W obu paletach czuję się świetnie, to chyba zależy u mnie od nastroju. Kiedyś z założenia wybierałam chłodniejszą wersję, wydawało mi się, że mi bardziej służy, farbowałam też włosy na śliwkę. teraz raczej cieplej. A i tak co jakiś czas fixuję się na jakimś kolorze o obnaszam go do upadłego. W zeszłym roku była zieleń, a w tym niebieski, Czyli od sasa do lasa! Czy to jest możliwe, żeby być intensywną i jesienią i zimą jednocześnie? Żyłki mam na 100% zielone. Oczopląs
PS. Właśnie zaczynam czytać Twoją książkę, Mario – niech spłynie na mnie jakieś oświecenie :)
A ja po tej modzie na „blokowanie kolorów” mam uraz do gryzących się kolorów :)
Dla siebie (Czystej Zimy) dobrałabym z grubsza po 3 odcienie najbardziej lubianych kolorów:
Zielenie: świerkowa bądź butelkowa zieleń, szmaragdowa zieleń (czyli chłodne zielenie, raczej ciemne, ale żeby zachować kontrast, jedna bardzo ciemna, druga nieco jaśniejsza);
Czerwienie: kasztanowa czerwień, karmazynowa lub wiśniowa czerwień , makowa czerwień;
Fiolety (koniecznie muszą być): mulberry, purpurowy (znów: ciemniejszy i jaśniejszy);
Niebieskości: morski lub turkusowy, blękitny lub aqua (będą się komponować z granatami z domieszką fioletu).
W swojej selekcji celowo odrzuciłam najbardziej wiosenne kolory z mojej palety, takie jak limonka, żółć czy różowy. Nie dlatego, że ich nie lubię, ale dlatego, że uważam, że są na dłuższą metę dla mnie niepraktyczne. Na takich jasnych kolorach widać by było wyraźnie każdą plamę (na ciemniejszych tkaninach nie jest to tak rażące). Limonkę czy żółć chętnie zaś zastosowałabym jako akcent w postaci lakieru do paznokci, a odpowiedni odcień różu jako szminkę bądź błyszczyk. Niebieski sam w sobie jest bardzo przyjaznym dla mnie kolorem i praktycznie nie ma odcienia, który by mnie szpecił (po prostu niektóre bardzo mnie zdobią, inne mniej). Najbardziej podobają mi się odcienie z domieszką zieleni, czyli właśnie morski lub turkus, wybrałam również jaśniejszy (błękit lub aqua) dla zachowania kontrastu.
Zauważyłam, że w mojej palecie najbardziej ciągnie mnie do kolorów ciemniejszych, nasyconych, a jednak spokojniejszych w odbiorze, nie „narzucających się”. Limonka, jakkolwiek urocza, w nadmiarze stosowana może męczyć oczy, podobnie jak zółć. Trudno jest zbudować całą stylizację wokół odcieni żółtego, z kolei sytuacja staje się dużo prostsza w przypadku ciemnych czerwieni czy zieleni. Odcienie chłodnych zieleni generalnie uważam za bardzo eleganckie. Ciemne czerwienie, podobnie jak fiolety, tworzą jakąś taką atmosferę mroku i tajemniczości którą bardzo lubię. Niebieskie odcienie mogę zaś gładko łączyć z neutralami.
Wszystko super. Ale – biel dla intensywnej jesieni? Najgorszy kolor dla tego typu. Koloryści odradzają nawet mocniejsze wybielanie zębów dla tego typu urody, bo wygląda to groteskowo.
jako intensywna jesień stwierdzam – za dużo niebieskiego, ten jaśniejszy, przydymiony zastąpiłabym np cynobrową lub ceglastą czerwienią w dodatkach, a ten ciemny turkus (przynajmniej na moim monitorze tak wygląda) na leśną zieleń jak u ciepłej jesieni; zaś biel podmieniłabym na krem albo nawet beż… właściwie to powstała paleta pośrednia między ciepłą a ciemną jesienią, ale to chyba dopuszczalna wariacja ;)
abstrahując już od swojego typu (lub mając dowolność, w czym się dobrze wygląda) najbardziej podoba mi się prawdziwe lato; z takimi kolorami to nawet w garsonce wyglądałoby się jak eteryczna nimfa :)
Zgadzam się. Jako IJ z niebieskim mi nie po drodze, no, może petrol i biały też odpada. Za to od cieplej jesieni wzięłabym ciemną zieleń i pomarańcz, który jest właściwie jedynym intensywnym kolorem w mojej szafie
Dodam jeszcze, ze ja, jesien, mix intensywnej z prawdziwą – dziś jestem odziana w kolory wypisz wymaluj z palety prawdziwego lata – jakbys skopiowala Mario do swojej paletki prosto z moich ciuchow – taki popiel, taka zielen + czarny + dodatki muszle o seledynowo-perłowym zabarwieniu połaczone ze srebrem. Zimna zieleń na oczach i … I całośc wyglada, do ciemnych kasztanowych włosów, i oliwkowej opalenizny – idealnie :)
czeko
Oj, nie doczytałam, że chodzi o zmodyfikowanie całości garderoby do 9-ciu barw łącznie. Zatem modyfikuję moje kolory:
1. Czarny;
2. Ciemnoszary/grafitowy;
3. Butelkowa zieleń;
4. Szmaragdowa zieleń;
5. Kasztanowa czerwień,
6. Makowa czerwień;
7. Purpura;
8. Mulberry;
9. Morski bądż turkus.
Mario, niebieski z brązem to moim zdaniem najpiękniejsze zestawienie kolorów, cieszy mnie, że pojawiło się w paletce dla stonowanej jesieni
Piękne te palety. Ale ja nadal nie wiem do którego typu powinnam trafić. Ostatnio myślę że może to być stonowane lato ale też na 100% mi nie pasuje. Marii czy Ty jeszcze pomagasz ustalić typ urody czy już się tym nie zajmujesz? Jezeli i mnie chodzi to mam musi kolor wlosow-> farbowany na brąz, cera jasna, trudna do opalania zawsze na czerwono później delikatnie brazowieje. Skóra na twarzy w różowych tonach. Jasne brwi i bardzo jasne rzesy. Usta mozno różowe raczej chłodne. Oczy sama nie wiem jakie raczej ciepłe piwne z nutką żółci, zieleni. Żyły na nadgarstkach niebieski. Lubię złoto ale w jeżach wyglądam okropnie blado, mdlo, no ale jednym słowem.
Podpowiedz coś? A może któraś z czytelniczek?
Dziękuję i pozdrawiam.
Karolina
Jako prawdziwe lato ostatnio mentalnie przerodziłam się w prawdziwą zimę. Brakowało mi po prostu koloru. Dziś mam fuksjowy, ręcznie robiony sweter i do tego pomadkę L’oreal Plum Tuxedo (tez fuksja), do tego chłodny beżowy szal i złote dodatki. Może brzmi kolorowo, ale gdy neutral jest prawdziwym neutralem, nie rzuca się tak w oczy i jest tłem – czyli tak jak miało być. Drugi różowy klocek to od dziś moja podkładka pod laptopa! Ten sezon jesień-zima jest chyba moim najbardziej kolorowym i najbardziej czarnym z ostatnich lat. Przestałam bać się zabawy kolorem i nie unikam czarnego tylko dlatego, że „nie jest mi pisany” przy mocnej pomadce mieszczącej się w mojej palecie wszystko się broni… albo może ja patrzę na siebie przychylniej niż zawsze?! Czuję się dobrze w swojej skórze i dobrze mi z tym, że w końcu mam odwagę nosić się tak jak lubię i nie ukrywam się za ubraniem.
Lubię modę, lubię dobrze wyglądać (w mojej ocenie) – musiałam to napisać!
Miłego dnia Mario!
Ja też zaczynam podejrzewać że Maria była w mojej szafie ! Dokładnie tak wyglądają moje kolory prawdziwej jesieni. Jeśli chodzi o biel to nie przepadam ale mam ponieważ bardzo trudno kupić złamane odcienie na lato. Kolczyki dla intensywnej jesieni przepiękne!
Bardzo podobna ta pierwsza paleta do tego, jak wygląda moja szafa :) Tylko zamiast czerni mam dużo granatu, a zamiast żółtego (nie przepadam, szczególnie) mocny róż. Gorzej, że ostatnio mam fazę na miodowy i burgund, a to są wyjątkowo niekorzystne kolory dla mnie :D
Czysta zima ze mnie ale róż i niebieski razem, jak na kolażu to dla mnie za dużo. Nie wiem czy to wpływ tego, że żyję w kraju czerni i szarości i stonowanych kolorów, ale po prostu mówię temu zestawowi nie, jest dla mnie mdląco jaskrawy. Chyba że próbowałam na za dużych powierzchniach? Moja szafa zmieniała się na przestrzeni lat, ale głównie królowała tam czerwień jako akcent – z granatem, szarością, czernią. Potem pojawiały się też lodowate róże, maliny, fiolety, a ostatnio fuksja i tzw. mulburry. Jak nie mam czasu na makijaż to neonowy róż załatwia sprawę;) Chciałabym włączyć do szafy coś jaskrawo zielonego, ale ani nie mam odwagi, ani pomysłu w czym. Ten żółty, który wstawiłaś też jest wg mnie trochę za brudny, ale to może kwestia ustawień ekranu. W każdym razie chyba dziś paleta prawdziwej zimy dla mnie wygrywa jednak (choć u mnie taki szary szaliczek by przeszedł do kolorowego, nie neutralnego płaszcza).
Hej,
Proponowałabym odcień tzw. kelly green – to jest lekko ciepła zieleń, wygląda żywo zarówno w jaśniejszej, jak i w ciemniejszej wersji.
Kelly green – piękny. Kiedy jeszcze nie znalam swojego typu, bylam w szoku ile dobrego robi mojej twarzy;) Tylko jak go łączyć? Z czym? Na jakich powierzchniach? Latem polubiłam łączenie głębokiego czy cieplego niebieskiego z zieleniami, ale jednak spokojniejszymi.
Jeśli chodzi o kelly green, jako że to jest jasna i żywa zieleń, moim zdaniem potrzebuje ciemniejszego i spokojniejszego tła. Ja bym zestawiła ze świerkową zielenią. Na jak duże powierzchnie się chce, to już kwestia gustu. Ja jestem zdania, że jaśniejsze żywe kolory z palety lepiej nadają się jako akcenty ożywiające ciemniejszą bazę stroju niż coś, co należałoby pakować na dużą powierzchnię ciała. Na pewno widziałabym jako szalik i czapkę zimą, może jako komin kotrastujący z ciemniejszym swetrem czy bluzką. Tak jak mówię, w kolorze ciemniejszej zieleni, albo w kolorze bazowym – szarym bądź grafitowym (raczej nie czarnym).
m. – zaskoczyłaś mnie z tą świerkową zielenią! Może dlatego, że rzadko noszę się 'ton w ton”. Mój problem, że taka zieleń najbardziej kojarzy mi się z ciepłymi brązami, dlatego byłam w szoku, że jest ona w paletce BW i że faktycznie dobrze wygląda na mnie. Mierzyłam piękny kaszmirowy szal w tym kolorze, ale nie pasował mi ani do czarnego płaszcza, ani chłodno-beżowego, ani czerwonej kurtki. Choć robił coś pięknego z twarzą. Za to widziałam w Mango takie bluzeczki letnie w paski z taką właśnie zieloną obwódką przy twarzy. Trochę żałuję, że nie kupiłam, ale może właśnie w takie detale iść? W każdym razie dzięki za podpowiedzi!
Cieszę się, że pomogłam :)
Tak, świerkowa zieleń jest obecna na wszystkim zimowych paletach. W końcu świerk to drzewo, które kojarzymy z zimą – czy to choinka bożonarodzeniowa, czy przysypane śniegiem świerkowe lasy – więc skojarzenie jest dosyć oczywiste.
Każda chłodna i ciemna zieleń dla zim się nadaje. Oprócz tego odcienie nawiązujące do podtypów siostrzanych – limonkowa i kelly dla Czystej, Głębokiej może pasować jesienne khaki.
Wszystko super, tylko jak znaleźć odpowiednie kolory będąc na zakupach czy nawet wertując w sieci? Mam wrażenie, że w typowych sieciówkach niekiedy trudno znaleźć zwyczajnie jakiś konkretny kolor, a co dopiero jego odcienie czy różną temperaturę barw. Chyba nie mam do tego „oka”. :(
Fajnie jest mieć jakieś wyobrażenie i korygować na bieżąco z tym co jest w sklepach. To, że nie znajdzie się takich samych koloró∑ jak w palecie jest raczej pewne, ale nie ma się co zamartwiać. Chodzi bardziej o stosunek kolorów względem siebie, by nie były na przykład zbyt ostre, zbyt ciemne, zbyt chłodne, a nie o to, żeby coś odwzorowywać. Bardziej kierunek, mniej odwzorowanie.
Intensywna jesień i sama ze sobą walczę w opcji – granaty kontra zielenie, ciemnej jesieni pasuje i to i to, ale wybierając obydwa czuję się trochę papugą, serce lgnie do zieleni, sklepy krzyczą w granatach
Jak dla mnie trudno o piękniejsze połączenie kolorystyczne.Jeśli nie mozesz się zdecydować, to być może obie te opcje są dla ciebie najlepsze. Najłatwiej jest zacząć od maleńkich detali…
Mniam, i ten wpis, i poprzedni. Przede wszystkim dlatego, że w realu odczuwam deficyt kolorów, szczególnie tych zniuansowanych, przełamanych, głębokich, zestawianych z wyczuciem, a czasem niekonwencjonalnie (w sklepach z kolorami słabo, na ulicy ciekawe zestawienia też widuję dość rzadko). Dlatego dużą przyjemnością jest już samo oglądanie propozycji od Marii, niezależnie od bycia taką czy inną porą roku.
Sama jestem dziewczyną jesienną, w sezonie jesienno-zimowych noszę odcienie intensywniejsze, a w pełnym słońcu – lżejsze, lekko przyblakłe. Ale są to wariacje na temat ciepłych wersji: khaki i oliwki, musztardy, burgundu, grafitu, petrolu, fioletu (eh, jak trudno kupić coś w subtelnym, ciepłym fioletowym odcieniu). Czasem romansuję z niebieskościami, ale przede wszystkim staram się przełamać monopol czerni, której wciąż mam szafie za dużo. Niby ok, pasuje, wygodnie – ale trochę mnie przytłacza ta masa i monotonia.
Dzięki Ci za wpisy z kolorami, pomagają nie iść na łatwiznę, przypominają o tylu opcjach i kombinacjach, że aż mam ochotę z posiadanych rzeczy robić nowe zestawy. Lubię kolory, chyba umiem w kolory, tylko czasem o tym zapominam :)
Nie wiem o co chodzi, ale dla mnie tez najpiekniejsza jest paletka dla Prawdziwego Lata :-D Az zamruczalam, jak do niej dotarlam ;-) Torebka- miodzio!
Ale paletka dla SJ tez bardzo mi odpowiada. Lubie takie odcienie niebieskiego. Za to bordo zaczyna miec u mnie status neutrala :-) Czern jako dodatek, a nie jako neutral – eureka! W sumie tak wlasnie do niej podchodze. Od stop do glow na czarno? Nie dam rady. Ale jakis element, nawet wiekszy (albo kilka mniejszych) dodaje swiezosci i ostrosci moim neutralom (bez, taupe…)
Podoba mi sie ta seria :-)
Właściwie wszystkie paletki lata są dla mnie super (jestem prawdziwym latem) jeszcze ta stonowanej jesieni puszcza do mnie oczko. Jedynie nie potrafię zaakceptować zieleni w swojej szafie, nawet neutralne khaki u mnie mnie przejdzie, nie lubię zieleni na sobie po prostu. Ale żeby nie kłamać mam jeden miętowy i jeden szafirowy sweter. I właściwie wszystkie odcienie niebieskiego przewinęły się przez moją szafę, również te z innych palet. Najbardziej zaś lubię połączenie turkusu z głębokim brązem (zawsze chciałam znaleźć taki w kolorze moich włosów, może w tym roku wreszcie się uda?). Jedna rzecz mnie nurtuje, zawsze podkreślasz Mario, żeby nie przesadzać z ilością kolorów w garderobie, czy uważasz, że niemożliwe jest posiadanie spójnej garderoby przy dużej ilości kolorów?
Świetne są te paletki! Na pewno którąś wybiorę i zacznę „kolorować” szafę, bo mam już podstawy w neutralnych kolorach, a chciałam stworzyć coś z mocnymi barwami, żeby nadać temu życia. Teraz już wiem z czego wybierać.
Dziękuję. Masz bardzo duży wpływ na moje myślenie o mojej szafie i modzie, choć minimalizm nie do końca mi w duszy gra.
Mario, czytam Cię od wielu lat, dziś postanowiłam zacząć się odzywać, żebyś wiedziała, że masz kolejną wielką fankę. Naprawdę, Twoje wpisy pomogły mi swego czasu poukładać sobie wszystko i uświadomić sobie, że już dawno mam w głowie koncepcję swojego wymarzonego stylu, tylko muszę ją w końcu zacząć wprowadzać w życie :)
Odnośnie zadania na dziś: zastanawiałam się dość mocno, ale za nic nie wymyślę dla siebie dziewięciokolorowej paletki. Mam w szafie dokładnie dwa kolory: czarny i czerwony, i bynajmniej nie czuję potrzeby zwiększania ich ilości, bo czuję się w nich świetnie :) Aha, no i jedna biała koszula, na egzaminy ;) Chociaż jak miałabym pogdybać, to w mojej paletce mogłyby się znaleźć jeszcze zielenie z paletki prawdziwej zimy i może jakiś fiolet.
Moją (szalenie rozbudowaną) paletkę noszę tak: albo cała w czerni, albo czerń z mocnym czerwonym akcentem (bluzka, spódnica).
Aha, jestem chłodną zimą albo chłodnym latem (po wielokrotnym przejrzeniu wszystkich Twoich postów dotyczących analizy i zrobieniu testu ze zdjęciami w różnych odcieniach ubrań dalej nie wiem, bo niby w porównaniu z koleżanką będącą chłodną/czystą zimą to moja uroda nie jest aż tak kontrastowa, ale z kolei w spokojnych szarościach i pastelach lata wyglądam na styraną życiem szarą myszę, dopiero właśnie czerń, czerwień (wiśnia,burgund), ewentualnie trawiasta zieleń czy fiolet robią ze mnie człowieka :)).
Pomijając fakt że często trudno kupić niektóre odcienie kolorów bo nie ma ich w sprzedaży (nie wiem jak inni ja mam ogromny problem z upolowaniem szmaragdowej lub butelkowej zieleni, wszędzie khaki) to w wszędzie w sklepach jest białe sztuczne światło które utrudnia wybór koloru. W domu może wyglądać inaczej niż w sklepie, zwłaszcza subtelne różnice między ciepłymi i zimnymi, czystymi a przydymionym i barwami.
Moich 9 kolorów prawdziwej jesieni która czasem podkrada kolory ciemnej:
Burgund
Oberżyna
Szmaragdowy
Złoty
Pruski błękit/granat
Grafit
Czekoladowy
Czarny
Ecru
Kelly green – piękny. Kiedy jeszcze nie znalam swojego typu, bylam w szoku ile dobrego robi mojej twarzy;) Tylko jak go łączyć? Z czym? Na jakich powierzchniach? Latem polubiłam łączenie głębokiego czy cieplego niebieskiego z zieleniami, ale jednak spokojniejszymi.
Jestem sj i bardzo i odpowiadają mi kolory z palety podstawowej i uzupełniającej,są piękne i zawsze w tych kolorach wyglądałam dobrze.Najmniej ubrań mam w kolorze jesieni, z jednej strony dlatego,że moja mama zawsze mi wmawiała,że zieleń jest brzydkim kolorem, ( mimo,że jestem 50÷ ciągle słucham co ona mówi bo to niepoprawna strojnisia), z drugiej trudno jest znaleźć kolor odpowiedni .Butelkowozielona ,wełniana sukienka- czemu nie.
Świetne paletki, sama nie wiem która podoba mi się najbardziej. Chyba intensywna jesień, połączenie ciemnych zieleni i ciepłego granatu z mocnym (ale nie jaskrawym) żółtym kojarzy mi się z naturą i tajemnicą. Dla siebie wybrałabym intensywną zimę. Ta paleta jest mocno inna niż większość z tych, które do tej pory proponowałaś dla tego typu. Świeższa i chłodniejsza, podoba mi się to ujęcie. Jest bardzo w moim klimacie.
Ostatnio noszę dużo ciemnych fioletów, to już mój neutral. Myślę, że ograniczenie do 9-ciu kolorów byłoby dla mnie dość intuicyjne (a nawet do dwóch, bo i tak noszę głównie czerń i srebrne dodatki). Do tego ciemny fiolet, czerwień, stalowy, trochę kobaltu i zieleni w biżuterii. Jeśli liczyć pojedyncze rzeczy, to jeszcze zimny, ciemny brąz i khaki. Akurat 9 :) mam dość spójną szafę.
Genialne te paletki, szczególnie neutrale mnie zachwyciły bo to 90 % mojej szafy. Chyba wydrukuję sobie te dla stonowanej jesieni i stonowanego lata i wrzucę do portfela jako zakupową ściągawkę. Najprawdopodobniej jestem właśnie którymś z tych typów bo najlepiej mi w zgaszonych/ spranych cieplejszych kolorach. Unikam koloru niebieskiego i przechodzi u mnie tylko ciepły granat. Nie umiem też przekonać się do fioletów – nawet w tych zgaszonych wydlądam w nich trupio. Moje są za to wszelkie khaki i militarne zielenie :) ale uznaję je za neutrale na równi z beżami i brązami.
Czerni zaczęłam unikać przy twarzy w sezonie jesienno/ zimowo/ wiosennym bo bardzo niekorzystnie w niej wyglądam poza letnią opaloną skórą. To samo z czystą bielą. Katastrofą jest dla mnie kontrast czerni z bielą – właściwie to mnie nie widać.
W paletkach brakuje mi tylko karminowej głębokiej czerwieni – to ona zajmuje kolejne 10 % w mojej szafie, nie potrafię się jej wyrzec pomimo mojego stonowania to mój znak rozpoznawczy i komplementozbieracz :) – jednak trudno zlaleźć ją w sklepach. Strażackiej za to ogrom a ona dla mnie zbyt ciepła.
Mam też kilka ubrań w kolorze bordo, rudym, ciemnym turkusie czy malachitowej zieleni – ale to już dla mnie szczypta szaleństwa :) Więc to raptem 5 kolorowych kolorów.
Mogę powiedzieć, że w sumie mam spójną kolorystycznie szafę. Tutaj też Twoja zasługa bo dosyć trafnie określiłam się jako typ kolorystyczny i wywaliłam z szafy to w czym mi było źle na podstawie Twoich wpisow o analizie kolorystycznej. Bardzo często do nich wracam. Stylistycznie się trochę jeszcze miotam – i tu Mario staram się ogarnąc na Twój wzór, wyostrzyć styl biżuterią, zwracać uwagę na świetną jakościowo galanterię i tkaniny.
Niesamowitą jesteś dla mnie inspiracją – a blog – kopalnią wiedzy :) pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za tak świetne miejsce w wirtualnej przestrzeni :)
Paletka dla Stonowanego Lata jakby wzorowana na mojej szafie :) Poprzednie zestawienia, oparte na neutralach, niespecjalnie mi pasowały (w SL brązy, których nie lubię niezaleznie od tego, jak w nich wyglądam, gdyż odbieram je jako ciężkie i przytłaczające, a z kolei w paletkach zimowych – czerń, o której mogę powiedzieć: tylko nie przy twarzy!). Tutaj natomiast wszystko gra. Dorzuciłabym jeszcze bardziej głęboki odcień granatu, trochę ciemniejszy niebieski oraz, rzeczywiście, coś z szarości, tych chłodnych, podbarwionych błękitem. I można szaleć :)
Natomiast w związku z tym, na co narzekają moje przedpiśczynie – rzeczywiście, uzupełnienie własnej palety w sklepach – o te odcienie bardziej wyszukane – w ciągu sezonu albo dwóch to marzenie prawie nieosiągalne. Bo jeśli niebieski, to w każdym sklepie bije w oczy electric blue, jeśli czerwony – to najwyżej dwa odcienie, a żółty wyłącznie w wersji musztardowej. Gama kolorystyczna jest zwykle mocno ograniczona, jeśli chodzi o niuanse kolorów dominujących w sezonie. Trudno, trzeba uzbroić się w cierpliwość, albo starannie wyszukiwać – lecz przy zakupach na odległość i fotografie, i opisy (nazwy kolorów) mogą mocno mylić. Niedawno kupiłam sobie przez internet ładny wełniany sweterek, który miał być w odcieniu cornflowers, czyli chabrowym. Przypomina raczej blade niebo, niż chabry w zbożu :) Na szczęście, mam go do czego nosić. Ale odcienie z grupy „tylko ten i żaden inny” trzeba jednak wybierać osobiście, i to najlepiej przy dziennym świetle, którego w wielu sklepach też brakuje…
Tak, zgadzam się. Kompletowanie garderoby spójnej kolorystycznie do długotrwały proces. Dla mnie odkrycie, że jestem X (zawsze myślałam, że A) i ustalenie, że jestem latem (nie, wiem jeszcze którym :( sprawia, że wchodzę do sklepu i odrzucam mnóstwo rzeczy, które kiedyś wzięłabym do przymierzalni i się dołowała, że ja we wszystkim źle wyglądam. A teraz zaczynam od fasonu i już 80% ciuchów odpada. Z pozostałych 20% wybieram pasujące mi opcje kolorystyczne. Kocham mieć świadomość własnej sylwetki i orientacji w typie kolorystycznym. Teraz wchodzę do przymierzalni i bardzo często jest efekt WOW!
Moje serce też skradły moje paletki – jestem delikatnym latem, ale podpatruję też kolory niejako graniczne.
Natomiast chciałabym dodać, że one są przede wszystkim przepięknie, bardzo starannie i oryginalnie przygotowane graficznie, dlatego z przyjemnością przejrzałam wszystkie. <3
Prawdziwe lato na pierwszy rzut oka najlepsze, w odróżnieniu od paletek neutralnych.
Zakochałam się w paletce przygotowanej dla… stonowanego lata. Uwielbiam te kolory, są piękne, duży wybór, morska zieleń i burgund… ile bym dała, żeby w nim wyglądać dobrze. Dla tego koloru byłabym w stanie być stonowanym latem, ale nie jestem… <3 Ale prawdziwe lato też ma piękną paletkę. Z totalnie nie moich klimatów –
Moje najlepsze dziewięć barw? Oto one (nie potrafię zdecydować, co najlepiej mi pasuje, bo jedne bardziej kocham, drugie mniej, więc polecę od najjaśniejszych do najciemniejszych):
1. czysta biel (lepiej mi w niej niż polecanej dla prawdziwego lata kremu czy ecru)
2. jasnoszary z połyskiem
3. srebrny
4. dżinsowy, sprany niebieski
5. stalowy niebieski, kolor nieba przed burzą
6. militarny, chłodny zielony, taki jak w "Kompanii Braci"
7. butelkowa zieleń, krucza
8. karmazynowa, uwodzicielska czerwień
9. szmaragdowy błękit,
10. skórzana czerń.
Nie dopisałam, a! Wybieram z nie-moich klimatów… delikatną wiosnę. Jest taka świeża, aż chciałoby się wejść w te kolory… choć nie narzekam na obecną aurę. Przynajmniej jesień sobie pooglądam na drzewach, takie pomarańcze mi nie szkodzą. :)
Mario, kiedyś porównałaś Prawdziwe Lato do obrazu „Słoneczny poranek” (o, tutaj: https://ubierajsieklasycznie.pl/typy-urody-jak-obrazy-cz-4/) i muszę przyznać, że pierścionek w tej paletce wygląda dokładnie tak, jakby ten obraz na niego przenieść, zachwyca mnie! Też uważam, że to najpiękniejsze zestawienie, co trochę mnie martwi, bo większość rzeczy w mojej szafie jest właśnie w tych kolorach, a powinna być przede wszystkim zgaszona :P Bardzo bym chciała kiedyś dojść do takiej stonowanej szafy. Z drugiej strony, ostatni wpis o neutralach zainspirował mnie do kupienia chinosów w zgaszonym brązie i na szczęście pasuje do tych wszystkich chłodnych fioletów i szarości ;)
Wspaniałe paletki, dziękuję za kolejną inspirację!
O, jak pięknie to przytoczyłaś, rzeczywiście te kompozycje są bardzo podobne, choć ja sama nie wzorowałam się w tym przypadku na tym cudownym obrazie. No to może pora na zielenie teraz!
Ta malarska seria jest jedną z moich ulubionych, zwłaszcza „Penelopa i zalotnicy” Waterhouse’a :)
Chyba masz rację z tymi zieleniami, Mario, muszę teraz tylko pokombinować jak je połączyć, bo trudno jest znaleźć w sklepach kolory podobne do zaproponowanych przez Ciebie. Ale będę szukać, bo przemyślałam sobie tę paletkę i stwierdzam, że kolory dla stonowanego lata są przepiękne!
Paletki są fantastyczne, mnie najbardziej podoba się ta dla Intensywnej (Ciemnej) Zimy. Przed analizą marzyłam po cichu, że jestem właśnie Ciemną albo Czystą Zimą, niestety, zdyskwalifikowała mnie za duża ilość ciepła w wyglądzie. :) Bardzo lubię cały cykl analizy kolorystycznej i to, jak poetycko piszesz o różnych typach. U mnie neutralem jest zawsze czysta biel, jestem zakochana w tym kolorze, akurat podwędzonym Czystej Zimie, skoro to mój typ siostrzany.
W sumie to moimi dziewięcioma kolorami, czyli moją Drużyną Pierścienia byłyby, na tę chwilę: biały, biały z domieszka mleka, czarny nieco dalej od twarzy, gołębia szarość <3, ostry średni szary, seledynowy, limonka, mocny róż, niekiedy żółć. Wg zaleceń powinnam iść też w niebieskości, ale jakoś z tym kolorem nigdy nie było mi po drodze…
Zainspirowałaś mnie, koniec końców do stworzenia własnej wersji paletki i prawdę mówiąc, okazało się to trudniejsze niż przypuszczałam! Okazało się, że trudno jest wygenerować odpowiednio ciemne i nasycone odcienie (poza czarnym) tak, aby nie pójść w przytlumienie (typ typ je akurat wyklucza), a w przypadku jaśniejszych tak operować numerami Hexa, żeby nie okazały się zbyt „wiosenne” (choć moja paleta ma widoczną domieszkę wiosennej kolorystyki).
Aha, najbardziej podoba mi się paletka Prawdziwej Zimy: umiar, odpowiednie kontrasty i spójność ☺.
Mario, kocham Twoje wpisy o kolorach, jednak tym razem niestety mocno zawiodłam się na propozycji dla stonowanej jesieni :( Zaproponowane „kolorowe” kolory to tak naprawdę ponure neutrale: granaty, beż, brąz, czerń… jedynie zgaszony niebieski i ciepła śliwka to jakiś zalążek koloru w tej palecie. Stonowana jesień to jednak nadal jesień która oferuje ogromne bogactwo kolorów – myślę że można by tu było poszaleć z odcieniami zgaszonej żółci, spranej musztardy, łososia, kremowej brzoskwini, ozłoconej zieleni-khaki, pomarańczo-brąz, a może nawet jakiś odcień wypłowiałej pomarańczy? Czy stonowana jesień musi być aż tak do bólu neutralna, grzeczna i wyważona? Jednak pomimo tego paletki dla innych typów kolorystycznych są piękne – zachęcają do zabawy kolorem poprzez akcenty, choćby poprzez zakup kolorowej torebki czy chustki jako dodatek do stroju w „bezpiecznych” kolorach :)
Nie mam jakiejś wielkiej potrzeby konkretnie określać swojego typu kolorystycznego, ale czytając Twoje wpisy Mario wiem, że stoję gdzieś okrakiem między stonowanym a prawdziwym latem. I nie chodzi tu tylko o te typowe wpisy z cyklu `szafowego`. Pasują mi Twoje wpisy dot. nastrojów, obrazów, teledysków, filmów, zupełnie jakbyś siedziała mi w głowie… :) Gdyby pozasłaniać nagłówki akapitów mówiące o jakim typie czytam i zostawić samą treść, to jest duża szansa, że bym wybrała właśnie jedno albo drugie lato. Nie zawiodłam się i tym razem – chyba mieszkasz mi w szafie, bo moja garderoba opiera się na dokładnie tych kolorach co we wpisie :)
Zawsze podziwiam Twoją pracowitość i zmysł analityczny przy takich wpisach! Sama przyjemność czytania i oglądania nie tylko swoich typów. U mnie prawie się wszystko zgadza (stonowane lato), tylko nie mam u siebie czerwieni, bo nic w odpowiednim odcieniu nie wpadło mi jeszcze w oko. Wspaniałe posty!
Jestem pewna, że jestem ciepłym typem i moje wybory kolorystyczne oscylują w kierunku raczej stonowanych jasnych kolorów. Kiedyś się zastanawiałam czy jestem prawdziwą wiosną czy prawdziwą jesienią, potem czy prawdziwą jesienią czy stonowaną jesienią, a teraz skłaniam się ku delikatnej wiośnie. Wpisy o kolorach bardzo lubię i zazdroszczę czystej zimie umiejętności noszenia jaskrawych, żywych kolorów. Chętnie nośiłabym neonowy róż bez obaw, że ten kolor mnie zupełnie pochłonie. Myslę, że jesień i szaroburość kurtek i płaszczy na ulicach wzmaga tęsknotę za kolorem.
Wreszcie udało mi się stworzyć własną paletkę. Koniec końców wyszło 10 kolorów, jako że program nie pozwolił na okrojenie ilości.
Ciemne:
https://www.pinterest.co.uk/pin/465489311482663528/
Jasne:
https://www.pinterest.co.uk/pin/465489311482663537/
Na moim smartfonie kolory wydają się żywsze, zwłaszcza pierwszy z prawej z pierwszej części jest zdecydowanie bardziej nasycony.
Oprócz neutrali takich jak czarny, biały, ciemnoszary i granatowy, dodałam błękit, po dwa odcienie czerwonego i po dwa zielonego. Kasztanu nie mogłam zanadto przyciemniać, bo całość wyglądała na przytłumioną, dobrałam do niego nieco jaśniejszy odcień rubinowej czerwieni. Z błękitem i granatem nie było problemu, musiałam za to pokombinować przy doborze ciemniejszej i jaśniejszej zieleni (ta pierwsza wychodziła zanadto przytłumiona, jaśniejsza była zbyt jaskrawa). W końcu okazało się, że ciemniejsza zieleń nie może być bardzo ciemna, a jaśniejsza powinna być dość standardowa (jeśli wiecie, co mam na myśli).
Długo nie mogłam dobrać fioletu; rozjaśniałam, przyciemniałam, ale w obydwu przypadkach nie byłam zadowolona z efektu. W końcu przypomniał mi się odcień pomadki metalicznej z Nyxa, którą kupiłam w zeszłym roku: Austeroid Aura. Myślałam, że to fiolet wpadający w róż, ale po opisie na stronie dowiedziałam się, że to… odcień magenty. Aż w końcu znalazłam ciemniejszy odcień magenty wpadający w fiolet i okazało się, że to jest to. Można go spokojnie łączyć z czarnym lub ciemnoszarym, ponadto nie wydaje się tak jak jaskrawy jak w swojej standardowej, wściekle różowej wersji. Zdecydowanie „mój” odcień fioletu!
Jestem intensywną zimą i tworząc moją paletkę inspirowałam się głębią oceanu. Czyli czerń, granatowy, nasycone błękity, morski, i głęboki zielony- butelkowy lub szmaragdowy. Jako przełamanie używam burgundu. Kiedyś z kolei mialam paletkę inspirowaną lasem świerkowym- ciemna zieleń, brązy a jako przełamanie biały. W ogóle lubię takie zestawienia podpatrzone w naturze, stylizacja nabiera wtedy pewnej przemyślności.
Przyroda moźe być naprawdę inspirująca :)
@Ćwikiełka, myślałam o czymś podobnym, tylko dla intensywnej jesieni. Noszę się raczej w kolorach ciemnego turkusu, indygo, ciemnej zieleni. Także rozważałam nad tym, by się zainspirować lasem świerkowym. :)
Paletka zaproponowana przez Marię, jest w porządku, jednak zamieniłabym żółć na jakiś ciemny fiolet, w ogóle zamiast typowo „ciepłych” kolorów tego typu bardziej mi odpowiadają ciemne i ciepłe wersje tych kolorów. Moim zdaniem nadają stylizacji pewną nutę magii i tajemnicy.
Ja, jakbym była Ciemną Jesienią, na pewno oparłabym paletę na ciemnych brązach: kawowy, czekoladowy, itp. Włączyłam bym też na pewno np. jakiś odcień wina. Na taką ciemną bazę ruda ramoneska, albo ogóle ruda kurtka:
https://www.vinted.pl/damska-odziez/kurtki-skorzane/21990273-ruda-ramoneska
Za każdym razem się zastanawiam, czy jestem tą stonowaną jesienią czy jednak nie… Jasny brąz we włosach, ciepła karnacja i jasnoszare oczy to nieoczywiste połączenie i zawsze mam problem z określeniem siebie. Mam rację z tą jesienią czy jednak nie?
Przyroda moźe być naprawdę inspirująca :)
Stonowane lato – jakbym widziała mój instagram <3 Popatrz, tak sobie Twoje uwagi do serca wzięłam!
Mario,
Co sądzisz o wzieciu neutrali ze swojej grupy kolorystycznej a zapozyczeniu tych bardziej intensywnych ze zblizonej grupy o innej tonacji? Np. Neutrale delikatnego lata, a intensywne delikatnej wiosny.
Czy Twoim zdaniem nie będą się 'gryzly’?
Boszeee, jak ja podziwiam Twoje podejście do kolorów!!!
Sama przechodzę teraz jakiś kryzys „ubraniowo – kolorowy”. Nie umiem, nie potrafię ocenić jakim jestem typem…? Ale jak patrzę na te Twoje propozycje to serce bije żywiej przy wersji PRAWDIWE LATO! :)
Najbardziej podoba mi się paleta dla prawdziwej jesieni. Może dlatego, że nie ma w niej niebieskiego, a ja wyjątkowo nie lubię tego koloru. W sumie, poza granatem lub jakimiś bardzo ciemnymi odcieniami, mógłby dla mnie nie istnieć w sferze ubraniowej. W ogóle jeśli chodzi o ubrania, to najbardziej mi się podobają te w kolorach kojarzonych z paletą jesienną: rudości, zgniłe zielenie i brązy, musztarda… Niestety w większości z tych odcieni się nie obronię.
Z własnej palety (czysta wiosna) z żywych kolorów podoba mi się czerwień. W ogóle to mój ulubiony kolor sam w sobie. Kiedyś często go nosiłam, później jakoś zupełnie wyleciał z mojej szafy. W zeszłym roku kupiłam czerwony sweterek i noszę go często z granatami, czerniami i szarym, a w lecie z beżowymi spodniami. Jako ze mam w tej chwili niedosyt ciepłych kolorów, myslę o tym żeby kupić na próbę coś pomarańczowego. Bardzo lubię też kolor morski. Tak jak nie lubię czystego niebieskiego, ani czystego zielonego, tak ich połączenie, szczególnie w ciemniejszych odcieniach, jest dla mnie idealne.
Podziwiam osoby które mają odwagę ubierać się kolorowo, a szczególnie te, które umieją połączyć fajnie żywsze kolory ze sobą, nie z neutralami. To dopiero jest dla mnie wyższa szkoła jazdy.
No dobrze, zmotywowałyscie mnie! Moja 9:
1 – sprany granatowy jeans
2 – czarny
3 – khaki i wszelkie odcienie cieplej wojskowej (zgniłej) zieleni, oliwkowy
4 – czekoladowy brąz
5 – pomidorowa czerwień
6 – szary
7 – beż
I wlasciwie to jest zasadnicza baza, bo poza tym, stosujac, dobierajac kolory wg tej listy:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_kolor%C3%B3w#Kolory_wed%C5%82ug_odcieni
mam chyba praktycznie wszystkie w szafie w ramach pojedynczych egzemplarzy :)
Super strona! Fajnie, że się nią podzieliłaś:)
Chacha wysłałam linka kolegom z pracy żeby już nie zadawali głupich pytań czy to seledynowy czy może jednak
limonka…:D
Mój Boże! Majerankowy to MÓJ kolor !
Aż sprawdziłam co to za kolor :)) obstawialam cos z zieleni, jak listki ;)
Stonowane lato to moja miłość z tego zestawienia ^_^ I prawdziwe lato ^_^ I intensywna jesień, ku mojemu zaskoczeniu ;) Przed przeczytaniem tekstu nastawiałam się też na palety zimowe, bo w mojej ocenie jestem typem pomieszanym, letnio-zimowym, i szukałam w tych paletach czerwieni, i tu mnie Mario zaskoczyłaś, bo czerwieni u zim niet. I palety zimowe mnie nie zachwyciły. Za to intensywna jesień jest super hiper ekstra, w tych kolorach często się noszę jesienią i zimą – burgundy, musztarda, czerwienie, ciemne zielenie i niebieskości, brąz, czerń i biel. Muszę się przyjrzeć dokładniej temu typowi kolorystycznemu, bo może ja nie letnio-zimowa jestem, tylko jesienna dziewczyna :D A tego w sumie nie brałam pod uwagę ;)
I stonowana jesień też mi się podoba ^_^ Ehhh…
Jestem intensywną zimą, której wprawdzie urodowo dobrze podchodzą dramatyczne barwy typu burgund, butelkowa zieleń, ale wolę proste, wesołe i bezproblemowe kontrasty czerni, czerwieni, granatu i bieli :) moja dziewiątka (trochę oszukana, bo jest to po prostu czarny, szary i biały oraz w trzech odcieniach niebieski i czerwony):
1. Czerń
2. Grafit
3. Granat
4. Niebieski średni
5. Turkus
6. Biel
7. Czerwień strażacka
8. Czerwień wiśniowa
9. Bordo
Paleta stonowanego lata jest piękna. Bardzo mi się podoba!
Szczerze powiedziawszy nie do końca wiem jakim jestem typem. Chociaż jedno wiem na pewno – na 100% nie jestem typem czysto chłodnym.
Dobrze mi w złocie, srebro nie pasuje. Oczy mam zielone, ale w zależności od pogody wyglądają różnie. Włosy – popielate, ale od słońca żółkną/rudzieją.
Ale jeśli miałabym wybrać co najbardziej mi się z zestawienia podoba – byłaby to stonowana jesień. Myślę, że to bardzo eleganckie zestawienie kolorów. Ktoś wyżej pisał, że zachowawcze i nudne, ale się z tym nie zgadzam.
W weekend wywaliłam dwa wory ubrań i jeszcze kolejny wór przygotowałam do sprzedania/oddania.
Myślę, że skorzystam z tej palety.
Z bazowych kolorów chyba najbardziej podobało mi się stonowane lato, więc może zrobię taki miks.
Uwielbiam Twoje wpisy o analizie kolorystycznej, dzięki nim zmieniłam dużo w swojej szafie. Każda proponowana przez Ciebie w tym wpisie paletka jest piękna, a szczególnie moja dla stonowanego lata :) (zresztą widząc po wpisach nie tylko mnie się bardzo podoba!)
Ostatnio trochę się interesuję poszukiwaniem swojego stylu, zaczęłam od analizy kolorystycznej, teraz czytuję o analizie typów urody wg Kibbe. Co myślisz o tej klasyfikacji?
Jesienne paletki są zachwycające! Kiedyś strasznie nie podobały mi się „moje” kolory i buntowałam się przeciwko byciu jesienią :p Teraz z chęcią wymieniłabym całą garderobę, na taką w kolorach ziemi. Choć muszę przyznać, że w czerni też się lubię – mimo, że wyglądam w niej trochę blado.
Cześć,
Ale chciałbym być czystą wiosną. Właśnie taką paletę barw uwielbiam :)
Pozdrawiam,
Kasia
Witam
Ja może bardziej z zapytaniem do fachową pomoc o kolor. Chodzi mi dokładnie o ten kolor: http://kizi-mizi.pl cała strona jest w tym kolorze. Ale czy ktoś może mi powiedzieć co to za kolor ? To ne jest odcień zielonego ani niebieskiego – tak mi doradzano . A chciałbym ten kolor poznać. Będę wdzięczny za pomoc.
Pozdrawiam
Paleta stonowanej jesieni przypomina tę której wprowadziłam do mojej szafy. Z odcieni niebieskiego wybieram jedynie te ciemne oraz granat. Beż wymieniam na złamane odcienie bieli oraz kremy. Bordo, burgund oraz wiele odcieni zieleni, które od lat były kolorami sezonowymi zostały na stałe :) Zakochałam się w szerokiej gamie określanej jako taupe. Nie ma doskonalszego koloru dla kogoś kto nie umie jednoznacznie wybrać ciepła czy zimna kolorystyka. Świetnie łączy typowo jesienne kolory z szarościami i czernią. Zawsze miałam problem z obuwiem czy torebkami gdyż brąz brązowi nierówny. Wybór taupe oraz czekoladowego brązu do podstawy czarno – szarej okazał się dla mnie wybawieniem. Ograniczona kolorystyka paradoksalnie mnoży możliwości.
Dziękuję za artykuł. Delikatna wiosna :)