Często dostaję takie komentarze, które radują moje serce. Piszecie, że dzięki ubierajsieklasycznie.pl zaczęłyście inaczej podchodzić do kwestii stylu i kompletowania garderoby. Że teraz proces zakupów jest bardziej przemyślany i logiczny. Że walczycie z uleganiem impulsom i nie wydajecie pieniędzy na coś, czego później będziecie żałowały. Że znajomość właściwych kolorów ułatwia dobór stroju i odgraca szafę. Wszystko to jest wspaniałe i bardzo dopinguje do pisania. Potwierdza również tezę, że osoby, które to piszą rozumieją przesłanie bloga oraz dobrze odczytują moje intencje. Traktują bloga jako pomoc. Potrafią odnieść, często ogólne, założenia do siebie, zachowując w tym wszystkim swoją indywidualność. Tym osobom gratuluję i chciałabym utwierdzić je w przekonaniu, że taka droga jest słuszna.

Chciałabym natomiast w tym poście dodać odwagi tym, którzy ciągle szukają, którzy narzucają sobie zbyt wiele ograniczeń, którzy gubią się w gąszczu reguł. Oto najczęstsze błędy w myśleniu, które paraliżują nas przed działaniem. Które blokują nam dojście do spokoju i upragnionej szafy.

1. minimalistyczna szafa równa się minimalistyczny styl

Praktykować minimalizm może każdy: i ten kto ubiera się na biało, i ten kto ubiera się w paski, groszki i kwiatki. Temu, który ubiera się na biało będzie raczej łatwiej pod względem garderoby, bo wszystko będzie do siebie pasowało i nie będzie tak dotkliwie odczuwał mniejszej ilości ciuchów w szafie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ta pstrokata osóbka też ograniczała zakupy i cieszyła się życiem zamiast kolejną nabytą rzeczą. Żeby była jasność: istnieje coś takiego jak minimalizm w ujęciu estetycznym, ale nie jest on tak prosty jak się większości wydaje i nie sprowadza się jedynie do białego koloru. Więcej o minimalizmie jako o kierunku w sztuce i modzie można poczytać tutaj.

Ta biała powłoczka, jaką nałożono minimalizmowi to nic innego jak kolejny trend, który pcha nas w stronę zakupów. Bo może nie wszyscy zdają sobie sprawę z prostego rachunku: 10 białych bluzek = 10 bluzek z których każda jest w innym kolorze. Dziesięć białych bluzek nie czyni z nas minimalistek. Piszę o tym dlatego, że uwielbiam biały kolor i sama na czymś podobnym się ostatnio złapałam. Otóż otwieram szafkę w kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Mam białą kuchnię i jest to powodowane wyłącznie uwielbieniem do tego koloru, nie minimalizmem :) Wyciągam więc moją puszkę z herbatą i myślę tak: ojej, moja zwykła, blaszana puszka na herbatę, dołączona do opakowania sagi jakieś trzy lata temu, jaka ona brzydka, jakie ma kolorowe miśki, jak nie pasuje do mojej białej kuchni i na dodatek jeszcze nie ma w niej herbaty sagi tylko jest jakaś inna. Gdybym ją wyrzuciła mogłabym wstawić sobie do kuchni coś takiego i cieszyć oczy harmonią kolorystyczną. No i natychmiast zrobiłam stop. Przecież ta ucieczka od konsumpcjonizmu, wybieranie rzetelnie i z rozmysłem produktów, życie w estetycznej harmonii i nie bójmy się tego słowa -> zamierzony minimalizm nie może polegać na bezmyślnym wyrzuceniu czegoś, co spełnia swoją funkcję i zastąpieniu tego czymś nowym, droższym, ładniejszym. To wręcz przeczy całej idei.

Czytanie tego bloga, nie narzuca nikomu minimalizmu w ujęciu estetycznym. Staram się jedynie rozbudzać w czytelnikach potrzebę tworzenia funkcjonalnej szafy. Takiej, w której mamy wyłącznie potrzebne nam rzeczy i dobrane do naszego stylu życia i estetyki jaka nam się najbardziej podoba.

2. styl trzeba zdefiniować słowami

To kolejne krzywdzące dla większości osób stwierdzenie. Poszukiwanie stylu nie polega na tym, że tworzymy sobie definicje, zgodnie z którymi mamy potem żyć. Lepszy styl wynikający z intuicji i taki, który cieszy, niż zgodny z definicją i ograniczający.

Owszem, myślenie o stylu intensywnie, prawdopodobnie spowoduje w efekcie końcowym, że dojdziemy do konkretnych wniosków, ale nie znaczy to, że będziemy musiały styl precyzować za pomocą jednego zdania czy słowa. Coś takiego jak czysty french chic na pewno istnieje, jednak śmiem twierdzić, że ile kobiet ubierających się w tym stylu, tyle jego autorskich odmian, interpretacji. Jeżeli mieszasz boho z french chic to świetnie, nie musisz się przed sobą usprawiedliwiać. Twój gust kieruje Tobą i zachęca Cię do dużej kreatywności. Nie musisz osadzać swojej estetyki w zbyt ścisłych ramach i zmuszać się do dosłowności. Możesz miksować, interpretować, łamać zasady. Ważna jest myśl przewodnia, a nie definicja. Ty sama najlepiej wiesz, co lubisz.

W komentarzach często widzę, jak dziewczyny zasmucone wyliczają poszczególne elementy i mówią, że ten ich styl jest właśnie mieszanką tego, co wymieniły. Sama świadomość tego jest cenna. To, że potrafisz wymienić tak wiele naleciałości, które Ciebie określają nie świadczy o braku stylu, tylko wręcz o tym, jak siebie doskonale znasz i jaka jesteś unikalna! Co z tego, że te elementy nie są zgodne z książką czy z zasadami słynnych stylistów? One mają być zgodne z Tobą i niepowtarzalne jak Ty. Pamiętaj, że jesteś autorem dzieła swojego życia, a to dzieło ma się podobać przede wszystkim Tobie. Tym dziełem jest oczywiście Twój styl.anna wintour„Stwórz swój własny styl… Niech będzie jedyny w swoim rodzaju dla Ciebie, a zarazem rozpoznawalny dla innych.” Anna Wintour

3. analiza kolorystyczna i podział na typy sylwetek są decydujące

Tutaj trzeba sobie zdać sprawę z tego, że zarówno wiedza jak dobierać kolory i jak korzystnie ubierać naszą sylwetkę ma być pomocna, ale nie decydująca przy wyborze ubrań. Z wiedzy też trzeba umieć korzystać. Teoria jest świetna i może nam wiele rzeczy rozjaśnić, ale to praktyka decyduje o tym, jak czujemy się w danym stroju. Analiza kolorystyczna poda nam kolory, które mogą być naszą tajną bronią. Jeżeli lubimy kolory nie ze swojej palety, nie powinno nas to zatrzymywać przed korzystaniem z nich. To nasz gust jest najważniejszy. Fajnie jest polubić coś, co jest dla nas dobre, ale to nie znaczy, że koniecznie trzeba rezygnować ze wszystkich pięknych odcieni tego świata. Zawsze powtarzam, że nie musisz się ubierać zgodnie ze swoją paletą, ale pamiętaj, że w razie potrzeby i gdybyś chciała zrobić dobre wrażenie to tą paletą możesz się wspomóc.

Sama jestem tego świetnym przykładem. Bardzo ograniczam kolory, staram się ubierać tylko w czerń, biel i szarość, bo tak dużo o kolorach piszę, że ciągle się zakochuję w jakimś innym odcieniu i gdybym miała za tym nadążyć, to chyba miałabym pięć szaf. Ale znam swoją paletkę i wiem, że nic mi tak jak ona nie pomoże w doborze okularów, kosmetyków kolorowych czy biżuterii. Choćbym bardzo chciała mieć czarne lub białe oprawki to najkorzystniej jest mi w wiśniowych – nie walczę z tym, tylko cieszę się, że mam swój korzystny kolor przy twarzy i dobrze dobrane okulary. Podobnie jest z doborem ubrań do sylwetki. Fajnie wiedzieć, że mając mały biust można go optycznie powiększyć, ale też nie popadajmy w skrajności i nośmy swoje ukochane fasony, mimo że nie czynią żadnych iluzji. Zawsze lepiej będzie wyglądać osoba w ubraniu, które lubi, niż w takim które tylko w teorii jest korzystne dla jej figury.

4. inspiracja musi być odwzorowana dokładnie

Zbieranie inspirujących zdjęć jest świetne, ale nie dajmy się zwariować. Nie wszystko musi być przeniesione w rzeczywistość w stosunku jeden do jednego. O atrakcyjności danego zdjęcia zawsze decyduje nasz gust, czasami nie potrafimy wręcz powiedzieć, dlaczego coś nam się podoba. Często czytam o zupełnie odmiennym problemie – inspiracji jest tak dużo, że nawet nie ma siły na zrealizowanie pomysłów. To normalne. Nie należy tych wszystkich obrazów traktować dosłownie. Warto spojrzeć na ten zbiór jak na całość i na jego podstawie wywnioskować, co nam się podoba. Można łączyć, grupować zdjęcia i w ten sposób coś sobie uświadamiać, czegoś się o sobie nauczyć. To, że na większości zdjęć pojawiają się na przykład białe koszule, może wskazywać, że po prostu dojrzeliśmy do tego, żeby taką koszulę sobie kupić i łączyć ją na wiele sposobów z różnymi rzeczami. Nie musimy od razu kupować wszystkich fasonów jeansów i butów, które pojawiają się na takich zdjęciach, tylko być czujnym i znaleźć ten ulubiony krój koszuli i pobawić się takimi dołami, które już mamy.

Dziewczyny, chciałam Wam po prostu napisać, żebyście były odważne. Żebyście korzystały ze wszystkich narzędzi, jakie Wam się wydają potrzebne, ale żebyście jednocześnie pamiętały, że to Wasz gust jest decydujący. Że najważniejsze jest to, co Wy lubicie, a nie to, na co wskazują zasady. Że teoria ma Wam pomagać, ale nie wyręczać w wyborach. Żebyście ubierały to, co lubicie, a nie to, co powinnyście lubić. Odwagi!