Wpis powstał we współpracy z platformą modową Moda damska mybaze.com
Wychodzę z założenia, że każdy ma swoje klasyki i że warto patrzeć wyłącznie na swoje potrzeby przy kompletowaniu garderoby, a nie na odgórne przykazy dotyczące tego, co powinno być w każdej szafie. Ale pomyślałam sobie, że na pewno dałoby się wyodrębnić taki najbardziej uniwersalny zestaw na start, który mógłby być fundamentem większości przyszłych szaf. Na tyle uniwersalny, że po pierwsze można byłoby już tworzyć z niego jak najwięcej zestawów, a po drugie, że możliwe byłoby później dokładanie do niego bardziej charakterystycznych elementów i tym samym tworzenie bardziej spersonalizowanego stylu.
Przed Wami dziesięć takich elementów, które uważam za dobry start w nowej garderobie. Nie uważam, że to lista rzeczy, które powinny być w każdej szafie. Uważam, że to dobry punkt zaczepienia, żeby „przetrwać”, a potem tworzyć dalej.
1. Marynarka Mango, więcej marynarek https://mybaze.com/pl/marynarki-i-zakiety-damskie/_czarny/
2. Trencz Mango, więcej trenczów https://mybaze.com/pl/trencze-damskie/
3. Koszula Mango, więcej białych koszul https://mybaze.com/pl/koszule-damskie/mango_bialy/
4. Top na ramiączkach Born2be, więcej topów https://mybaze.com/pl/topy-damskie/_czarny/
5. Biały T-shirt Reserved, więcej koszulek https://mybaze.com/pl/t-shirty-damskie/reserved_bialy/
6. Cygaretki Mohito, więcej cygaretek https://mybaze.com/pl/spodnie-cygaretki-damskie/
7. Jeansy Reserved, więcej jeansów https://mybaze.com/pl/proste-jeansy-damskie/_niebieski/
8. Torebka Answear Lab, więcej torebek https://mybaze.com/pl/torebki-damskie/answear-lab_czarny/
9. Sneakersy Duffy, więcej białych butów https://mybaze.com/pl/sneakersy-damskie/_bialy/
10. Wsuwane buty Vagabond, więcej butów https://mybaze.com/pl/mokasyny-damskie/_czarny/
Zaczynamy od czarnej marynarki i trencza w neutralnym kolorze. Szukałabym jak najprostszych fasonów, raczej omijałabym taliowania w marynarce i zbyt ozdobnych guzików. Potrzebne są jak najbardziej plastyczne modele, żeby z łatwością zmieniać ich charakter za pomocą biżuterii, apaszek, czy rzeczy, które zakładamy pod spód. Kiedyś miałam inne zdanie na ten temat, ale teraz uważam że trencz naprawdę może przydać się każdemu.
Trzy góry, które nadają się do samodzielnego noszenia, ale również miksowania to czarny dopasowany top, biała koszulka i biała koszula. Tutaj zwróciłabym uwagę na kołnierze. Starałabym się, żeby koszulki nie odsłaniały dekoltu, bo zabudowanie pod szyją zawsze wygląda bardziej współcześnie, zwłaszcza w zestawieniu z biżuterią. Czarny top kończący się blisko szyi będzie wyglądał dobrze przy łączeniu z marynarką, ale też jako warstwa pod rozpiętą koszulą. Koszula jeśli nie biała to błękitna lub w biało-niebieskie cieniutkie paski.
Proste jeansy opierają się modzie, ale warto przemyśleć długość nogawki. Ja sama czuję się dobrze i w odsłoniętych kostkach, i w długich nogawkach, to już jest taki końcowy wybór. Bo to pewien brak ekstremów w fasonie nogawki zapewnia w szafie spokój. Jeansy nie za szerokie i nie za obcisłe – to jest klucz do uniwersalności, a długość nogawki bierzemy według upodobań. Podobnie jest ze spodniami materiałowymi. Czy to będą cygaretki, czy lekko rozszerzane spodnie do ziemi, zależy od czucia właścicielki szafy. Ważniejsza będzie prostota i brak ekstremów w designie.
Potrzebna będzie czarna lub brązowa skórzana torebka. Ja na start wybrałabym taką, która nie ma ozdobników, ale wydaje mi się logicznym by mieć coś strojniejszego i potraktować torebkę jako kropkę nad i w każdym utworzonym zestawie. Jest to kwestia podejścia. Na początku wolałabym, by zestawy były nie rzucające się w oczy, żebym mogła w sobie wyrobić naturalny głód w stronę tego, czego mi w stylu brakuje. Stworzyłabym więc tutaj tło pod przyszły styl.
Najbardziej uniwersalne obuwie to białe trampki i wsuwane czarne lordsy albo mokasyny. Zapewne są osoby, którym swobodniej przyszłoby wybrać sobie baleriny albo typowe biało-czarne trampki, co oczywiście rozumiem :)
Kolory są tu kwestią upodobań, ale oczywiście na start wybieramy neutrale, żeby nie było problemów z robieniem zestawów i powtarzaniem ich. Nie umieściłam tu ani jednej sukienki czy spódnicy, ale może Wy tutaj zdecydujecie inaczej…
Pytanie do Was. Tych elementów jest 10 i załóżmy, że każda z nas je gromadzi. Co byłoby jedenastym elementem, który zasługiwałby na podpięcie go do listy. Pamiętajcie, że to nie ma być element dla Was, tylko coś uniwersalnego, co niejako będzie „dobre” dla każdego. Wymyślcie po prostu jedenasty uniwersalny element, który dodałybyście do tej listy. Starajcie się jednak, żeby nie był to element, który mógłby być wykluczony zimą czy latem, np. gruby płaszcz, sandały itp.
Spódnica dżinsowa. Uniwersalna i na każdą porę roku.
No proszę, w życiu miałam może ze dwie jeansowe spódnice i nie uważam ich wcale za uniwersalne. Ale rozumiem, że dla niektórych mogą takie być i teraz w sumie jak o tym myślę, to widziałabym siebie w takiej dopasowanej spódnicy z cienkiego jeansu :)
Cieplejszy kardigan w neutralnym kolorze.
Cienki sweterek dzianinowy. Może sprawdzić się jako wierzch do koszuli, koszulek, albo spód do marynarki. Może być też całkowicie samodzielną górą. Nawet latem w wersji narzuconej tylko na ramiona. Kiedyś omijałam szerokim łukiem. A teraz noszę taki uniwersalny (granatowy) do jeansów, cygaretek właśnie jako samodzielna góra. Zdarzyło się, że w okresie przejściowym nosiłam pod marynarkę. Na nonszalancję w postaci zarzucenia i zawiązania go tylko na ramiona w chłodniejszy letni wieczór jeszcze się nie zdobyłam:).
I jednak sukienka/ spódnica przydałaby się do zestawienia:) nie noszę zbyt często, ale przymierzam się. Sukienka szczególnie mi tu dobrze rokuje na przyszłość. Dobrze dobrana może być takim pewniakiem na każdy dzień. Bez dylematu co na górę, a co na dół:)
A co do marynarki, to ze względu, że mam dość atletyczną budowę ciała- szerokie ramiona i brak talii, to staram się jednak wybierać dopasowane taliowane marynarki…:)
Super odpowiedź, ja też miałam taki okres w którym uważałam sukienki za coś niesamowitego i nadrzędnego, ale mogę śmiało powiedzieć, że teraz mam od nich odwrót :)
Moje 10 rzeczy od których zaczęłabym budowanie garderoby wygląda inaczej: 1. kolorowy trencz 2,3 granatowe cygaretki i taliowana marynarka 4 lniana koszula kolorowa 5 t-shirtowy sweterek kolorowy 6 brązowe mokasyny 7 jasne sandałki 8, 9 biała ołówkowa sukienka i spódnica 10 beżowe lniane spodnie
A jestem ciekawa, jakie kolory trencza są dla Ciebie najlepsze?
Obecnie w szafie mam turkusowy i musztardowy. Fajne kolory na trencz to również gołębi niebieski, khaki, brązowy, lawendowy.
Apaszki i coś na głowę
A ja się zastanawiam na którym one by u mnie były miejscu i jednak dochodzę do wniosku, że daleko, daleko i chyba bym dorzuciła przed apaszkę jeszcze z 10 bardziej niezbędnych dla mnie rzeczy :) Co jest tak na marginesie super, że różne kobiety uważają różne rzeczy jako te niezbędne!
Obecnie w szafie mam turkusowy i musztardowy. Fajne kolory na trencz to również gołębi niebieski, khaki, brązowy, lawendowy.
Kardigan w neutralnym kolorze, czyli czarny, szary lub beżowy. Długość już kwestia gustu, ja bym wolała dłuższy, przynajmniej do połowy uda, ale może być też krótki do bioder czy nawet kończący się w talii. Raczej zapinany. Zimą na każdą koszulkę lub noszony solo, latem do zarzucenia wieczorem lub w chłodniejszy dzień
I jeszcze w kwestii dekoltów w koszulkach- jako posiadaczka niezbyt łabędziej szyi, w tych kończących się tuż pod brodą wyglądam, jakby głowa wyrastała mi bezpośrednio z ramion więc myślę, że to kwestia indywidualna, podobnie jak długość spodni
Zgadzam się, dekolt i długość nogawki to raczej indywidualna kwestia. Kardigan to bardzo dobry pomysł!
Ciekawe zestawienie, a powiedzcie proszę, jak często odśnieżacie swoją garderobę? W sensie np kupujecie jakieś jeansy za każdym razem gdy pojawi się nowość? Ja mam czasem tak, że kupię coś nowego, a później leży z metką w szafie i zakładam dopiero gdy moja ulubiona bluza nie zaczyna wyglądać :)
Myślę że mojej odpowiedzi się domyślasz, kupuję stosunkowo mało rzeczy, ostatnio troszkę w lumpeksach, a trendom raczej się opieram, choć wcale ich nie neguję :)
Mam bardzo mało rzeczy, ciągle jestem w fazie kompletowania niezbędników, więc dość często coś kupuję. Raczej nie są to nowości modowe, bo trendy docierają do mnie z opóźnienie tak długim, że w zasadzie coś przestaje być modne:) Jak coś kupię to zazwyczaj od razu to noszę. Wyjątkiem są rzeczy na specjalne okazje np. Sukienka etui z mango, granatowa, która stanowi moje koło ratunkowe na wypadek jakiś szczególnych wyjść (które, akurat nie trafiają mi się często). Ale lubię ją czasem przymierzyć i wiedzieć, że jest:)
Oversizowy sweter, moze z golfem, albo mała czarna….
Wiem, że to może być kontrowersyjne, ale bym dodała golf. Nie uważam, że jest jakiś typ sylwetki, albo długość szyi, której nie pasuje. Chociaż tak wiem lista kto powinien, a kto nie nosić golf jest długa, ale umówmy się to dotyczy każdego elementu garderoby.
Szal-chusta. Nie za cieńki, nie za gruby. W neutralnym kolorze. Mam takie, w ziemie i w zimno służy jako szal, a nawet nakrycie głowy. Latem – jako narzutka chroniąca przed chłodem, jako osłona gołych ramion, gdy zwiedzam zabytki sakralne, a nawet – zamotany w talii – tworzy cos na kształt spódnicy.
Przyznam, że mnie samej daleko do wciągnięcia szala na taką listę, ale to uzasadnienie jest po prostu nie do obalenia :) Bardzo uniwersalna rzecz dla Ciebie.
Ja mam taki szal z paszminy i to jest najbardziej uniwersalna rzecz na świecie. Służy jako szal do sukienki, szalik w zimie, kocyk jak trzeba się okryć albo gdzieś usiąść w plenerze; pareo na plaży, turban, można go zawiązać jak sukienkę albo spódnicę. Zabieram go na każde wakacje, każdy wyjazd, jest niezastąpiony. A w dodatku kupiłam go lata temu na wakacjach więc ma dodatkowo wartość sentymentalną i przypomina mi o tamtych pięknych miejscach
Myślę, że Szal-chusta to świetny pomysł, ale jako wyróżnik. Jakiś ciekawy i klasyczny wzór ( np. czarno- białe paski, groszki) albo piękny kolor zwracający uwagę (np. Czerwony, zielony), żeby podkreślić urodę, dać wyraz swojemu temperamentowi… taka wisienka na torcie:)
Chyba jedne klasyczne skórzane czółenka na obcasie, cieliste albo czarne wydają mi się takim naturalnym elementem bazy. Z cygaretkami i koszulą od razu robią elegancki zestaw.
Super pomysł!
Mi brakuje jednej chcoc spodnicy lub sukienki, dodalabym wiec jako 11 element
Całkowicie rozumiem chęć umieszczenia sukienki i spódnicy na liście, choć sama bym tak nie zrobiła. Myślę że szłabym w stronę gładkiego swetra, bo jakoś jestem sobie w stanie ostatnio wyobrazić sobie życie bez sukienek :)
Moja baza wygląda zupełnie inaczej, ale ja noszę się na luzie, w pracy też dress code mnie w zasadzie nie dotyczy. Bardziej eleganckie rzeczy typu żakiet, ołówkowa spódnica, czółenka posiadam, ale sytuacje, kiedy wypada je założyć trafiają mi się raz czy dwa razy w roku, więc na pewno nie są to dla mnie elementy bazowe. Za to widząc Twoje upodobanie do białych sneakersów też zaopatrzyła się w takowe i jestem zachwycona, jak wdzięcznie się komponują prawie ze wszystkim, co lubię nosić. Utrzymanie ich w czustości też nie jest takie kłopotliwe, jak sądziłam. Nawet do pracy zakładam swobodną sukienkę typu tunika i białe trampki; ponieważ pracuję w terenie i sporo się przemieszczam, potrzebny mi wygodny strój, a jednocześnie nie czuję się ubrana „roboczo” i mogę też wejść tak z marszu do biura, jeśli trzeba. Białe sneakersy na liscie już są, więc jako 11 dorzuciłabym właśnie gładką sukienkę – tunikę.
Dla mnie koniecznie zegarek. Prosty na skórzanym czarnym pasku lub też bransolecie srebrnej lub złotej. Mógłby też być czarny klasyczny skórzany pasek z prostą klamrą. Te elementy w moim odczuciu dodają szyku każdej stylizacji.
Dorzuciłabym cienki sweter merino z dekoltem pod szyję, szary czy granatowy.
Zgodzę się z osobami, które wspominały o spódnicy i sukience (przed kolano, czarnej lub granatowej, z krótkim rękawem i niegniotącego się materiału).
Natomiast, moim zdaniem, wymienione przez Marię rzeczy powinny być uniwersalne, ale tylko pod względem tego czym są, a nie jak wyglądają. Bo już w momencie zakupów powinniśmy personalizać te rzeczy, budować styl, tzn.: czarna marynarka ok, ale ja taliowaną marynarkę założę i do dżinsów i do spódnicy i eleganckich spodni. Ktoś potrafi zaaranżować luźną marynarkę na sportowo/elegancko. Podobnie z białą koszulką, super, powinna być, ale u mnie sprawdzi się z dekoltem, bo mam za krótką szyję, ale u kogoś kto nie lubi pokazywać ciała (wstaw inny przykład) będzie lepsza taka zabudowana. Dotyczy to chyba każdej wymienionej przez Marię rzeczy. Podsumowując, w momencie robienia zakupów chyba lepiej kupić uniwersalną rzecz, ale uniwersalną dla nas, bo umiemy ją nosić i komponować i taki zestaw od razu będziemy chciały nosić. Fajnie z Wami podyskutować.
Czarna sukienka tuż za lub tuż nad kolano z rękawami 3/4. Niemnąca. Załatwia oficjalne okazje, w tym wyjazdowe.
Sweter/kurtka (okrycie np. na rower, które można schować do torby). Kurtka np. jeansowa/lub bomberka, na mniej formalne wydarzenia, gdzie jasny płaszcz nie będzie optymalny. Oczywiście zależnie od stylu życia :). Sweter ma tę przewagę, że można go włożyć pod płaszcz. Ale tutaj pojawia się kwestia dobrania dekoltu. Ja np. lubię męskie nierozpinane kaszmirowe, a spod takiego koszulka bez dekoltu będzie wystawać. Generalnie chodzi o okrycie wierzchnie które można bezproblemowo prać w pralce (ew. prać nieczęsto ręcznie) i które się nie gniecie zdjęte, bez czegoś takiego styl jest dla mnie drogi/czasochłonny w utrzymaniu :).
Skórzana kurtka. Cienka parka z kapturem. Gładki sweter. Gładka długa sukienka tuba. Jedwabny top bez rękawów. Kopertówka. Kolczyki. Longsleeve dobrej jakości.
Gdybym ja kupiła 10 tych rzeczy (dla uproszczenia przyjmijmy, że to będą dokładnie te same ubrania), to byłoby to 10 wielkich wpadek zakupowych :D
O kurcze, aż tak? Opowiedz coś więcej! Nawet ten biały t-shirt i czarna torebka nie wchodzą w grę? Dlaczego byłyby dla Ciebie złe? I jak wygląda Twoja szafa, tak mniej więcej?
Dokładnie to samo pomyślałam! Co w takim razie u Ciebie Słowianko króluje? U mnie sukienka, sukienka, sukienka. Jesienią i zimą granatowa z grubszego dżerseju, wiosną granatowa koszulowa, latem granatowa (też w kwiatki) midi zapinana na guziki. Akcent zawsze na talię. Botki, baleriny, sandały, płaszczyk, kardigan, puchówka. Kolczyki kółka i/lub złoty owalny wisiorek. Do tego naturalny bob do obojczyków, latem spięty nad karkiem, maskara i perfumy.
Acha, no i mini torebka przez ramię – załatwia brak kieszeni w sukienkach :)
Nie miałam pojęcia, że wywołam tu takie zamieszanie hahah :D To możne zacznę od swojej krótkiej charakterystyki. Jestem prawdziwą wiosną, ale nie w typie energicznego rudzielca, tylko bardziej miodowy mysi blond. Jeśli chodzi o kolory, to takie, które sprawiają, że włosy nie są na ich tle szare i mysie, tylko świetliste i miodowe. Taki efekt jest przy granacie, sosnowej zieleni, karmelu, czerwieni, bordo i oberżynie, a tym że muszą to być ich ewidentnie ciepłe odcienie, bez domieszki chłodu. Dalej: rysy twarzy i jej kolorystyka łągodne. Okrągła głowa, zielone oczy, bardziej harmonia niż dynamika. I grają na mnie też harmonijne zestawy, broń Boże kontrastowe. Stąd odpada u mnie biel i czerń, chyba że są ukryte jako bluzka z większym dekoltem (czyli daleko od twarzy), najlepiej zasłonięta dodatkowo narzutką czy czymś takim. Dekolt najlepiej nie pod samą szyję tylko serek albo głębszy, ewentualnie łódka, ale tylko przy wyżej wymienionych kolorach (okrągła twarz przy okrągłym dekolcie blisko twarzy wygląda na jeszcze bardziej okrągłą).
Czerń spisuje się za to na dole, czyli długie spodnie (jak spódnica, to tylko z czarnymi rajstopami). Najlepiej jednak nadal, aby nie była to czerń zbyt kontrastowa, czyli tu taka mniej czarna czerń, która z bliska wygląda na trochę wypraną. Bo nie ma być kontrastu, tylko bardziej harmonia. I stąd też konieczność czarnych butów – bo białe by były zbyt kontrastowe do spodni. Jakby były pytania: mam też spodnie z jasnego dżinsu, błękitne, i do nich rzeczywiście lepiej sprawdzają się jasne buty (np. brązowa, karmelowa skóra), ale biały nadal mi nie pasuje – kupiłam kiedyś białe adidasy i założyłam je całe dwa razy, moje stopy wyglądały w nich na bardzo duże optycznie.
Tu dochodzę do kolejnego czynnika, który wyklucza przedstawione wyżej ubrania. Wszystko przez moją sylwetkę, czyli 155 cm wzrostu, filigranowa, drobna figura, rozmiar ciuchów 34 (coraz częściej 32 lub mojego brak rozmiaru, odkąd marki systematycznie zmieniają rozmiarówkę na taką w stylu „jak zmienimy metki z 36 na 34, to kobiety będą się cieszyły, że schudły, a teraźniejszy rozmiar 34 całkiem skasujemy, bo nikt nie powinien być takim wieszakiem i nie będziemy promować anoreksji”. Rozmiar buta kiedyś 37, potem 36, teraz 35 (stopa się nie zmienia, zmienia się tylko rozmiarówka, kiedyś kupowałam buty w ccc, teraz usłyszałam, że proszę szukać butów na dziale dziecięcym). Stąd tak: jak wybiorę coś, co nie przylega, to wyglądam, jakbym założyła ciuchy starszego brata, ewentualnie znika mi talia i wyglądam jak mały, uroczy prostokąt. Dlatego moja zasada nr 1 brzmi: jak ciuch, to ma przylegać albo chociaż być taliowany, bo lubię podkreślać szczupłe nogi i ładnie zaznaczoną talię. Dlatego z tego zestawienia nie pasują mi ani marynarka (nie jest taliowana, a na dodatek jest sztywna, więc nie wcisnę ją pod spódnicę albo pod spodnie), ani koszula (biała, szerokie rękawy, dekolt pod szyją – wiem, że mogę odpiąć guzik, ale we wpisie zalecany jest inny sposób), ani spodnie (jedne bardzo czarne + takie cygaretki czy jak to się fachowo nazywa lekko odstają od ciała, drugie spodnie to już odstają od ciała na maxa). Czarny top byłby okej, gdyby albo był w innym kolorze (łódka w kolorze lepszym dla mnie), albo gdyby dekolt był głębiej (spychanie czerni dalej od twarzy). Biała bluzka niestety z okrągłym dekoltem blisko twarzy. Trencz fajny, ale w zimnym kolorze – to beż, ale zimny, a ja potrzebuję koloru karmelu.
Pozostają czarne wsuwane buty i torebka. Do butów nic nie mam, po prostu nie podobają mi się na mnie, czuję się w nich sztywno. A torebka ma szeroki pasek – a ja jestem filigranowa i nawet przy dużej torbie potrzebuję, aby pasek był tak cienki, jak to tylko możliwe. Gdyby zamienić na cieńszy, byłoby okej, a tak to znam już siebie na tyle, że wiem, że bym tej torebki nigdzie ze sobą nie wzięła.
Nie mam pojęcia, czy wytłumaczyłam wszystko zrozumiale ;) Może ktoś powie, że mam trudne zasady do realizacji, ale właściwie to kilka kroków:
1. Dobre kolory.
2. Odpowiedni kształt dekoltu.
3. Ma przylegać, ewentualnie dać się wpuścić w taliowaną spódnicę, zero oversizów.
4. Harmonijne zestawy, bez kontrastów.
5. Sama jestem drobna, więc i wszystko na mnie jest drobne – cienkie paski, małe wzorki itp.
6. Sukienki, sukienki są wspaniałe, tylko musi być ładna talia.
Wow, brzmi super ciekawie, tę filigranowość i cienkie paski jakoś najbardziej widzę.
Oczywiście, sukienka musi mieć fajną talię!
To zmienianie rozmiarówki jest prawdziwą plagą, jakiś czas temu nosiłam rozmiar 38, teraz bardzo często 34 i dalej nie ma nic…nie poprawia mi to nastroju, bo widzę siebie – fajnie wyglądam, jednak wg BMI mam po prostu nadwagę. Gdybym tak chciała schudnąć te 10 kg lub polecić coś smuklejszym przyjaciółkom, to zostaję z niczym :/
Przyznam, że do mnie też ta dziesiątka nie trafia. Przede wszystkim z powodu kolorów – pierwsze co się rzuca w oczy to biel i czerń. To nie są dobre kolory dla typów zgaszonych, a chyba takie dominują w Polsce.
Oczywiscie jeansowa jasnoniebieska kurtka,czerwone balerinki,rozkloszowana krotka spodniczka,t shirty z okraglym dekoldem w odcieniach jasnego rozu,obcisle jasnoniebieskie jeansy przed kostke,biale trampki,pastelowe adidasy,zwykla szara wciagana bluza,wszystko w kolorach jasnych,rozbielonych,spranych,zero kontrastow,zero granatu,zero mocnych kolorow…nawet nie wiem,jakiemu typowi urody jest dobrze w jasnych,zimnych,spranych kolorach?…
1. Mała czarna, 2. spódnica, 3 buty na słupku//szpilce, 4. kardigan, 5 beżowy T-shirt/top.
Dla mnie ta 10 to rewelacja. Pozdrawiam Wszystkie Klasyczne Panie.
Zdecydowanie dodałabym klasyczną sukienkę z krótkim rękawkiem – zwykle ratuje sytuacje kiedy nie wiadomo co na siebie włożyć i nie wymaga kombinowania ze spasowaniem góry i dołu.
Koniecznie czarna,skórzana kurtka. Cardigan też bym tu dodała.
Dla mnie też te kolory nie są uniwersalne. Czarnego unikam, akceptuje tylko na spodniach/spódnicach, daleko od twarzy. I uważam, że bardzo niewiele osób w Polsce ma taki typ urody, żeby w czarnym dobrze wygladac. Ale gdyby czarny zamienić na granatowy (dla chłodnych, jasnych typów) lub brąz (dla ciepłych), to pewnie byłoby bardziej uniwersalnie. Sama też nie noszę marynarek, chociaż mi się podobają, bo nie jest mi łatwo dobrać dobrze dopasowana ,(mam szerokie ramiona, średni biust i dość wąska talię). Też mi się wydaje, że przydałby się jeszcze kardigan, marynarkę bym zamieniła na mniej formalna skórzana kurtkę, cygaretki na inne spodnie (może chino). Potem dżinsowa kurtka i sukienka bez rękawów, luźna lub dopasowana, taka, która w lecie występuje solo, a w chłodniejsze miesiące z kardiganem/marynarka/dżinsową lub skórzana kurtka.
Ja bym dodała bluzę dresową z kapturem, dobrej jakości w neutralnym kolorze. Uważam, że jest super potrzebna w szafie.
Też jestem w grupie, której ten zestaw nie leży. Mam alergię na wszelkie koszule i białe bluzki, unikam czerni przy twarzy, nie założę marynarki bez taliowania ani żadnych trampek i wolę zdecydowanie buty na obcasach. Przy krótkiej szyi kompletnie nie spawdzają mi się małe dekolty, muszę mieć V. Torebka zwyczajnie mi się nie podoba a trencz ma zbyt ziemisty kolor. Swój bazowy zestaw oparłabym na błękitach, szarościach i granatach, wyrzuciłabym trampki i koszulę, dodałabym ołówkową spódnicę lub sukienkę, dopasowany sweterek i skórzaną ramoneskę.
Totalnie przygarnabym wszystko dopasowując tylko krój pod siebie. Brakuje może tylko jakiejś środkowej warstwy typu fajna bluza albo sweter wkładany przez głowę. Ostatnio myślałam co by było gdybym musiała na szybko skompletować najprostszą garderobę od zera i doszłam do podobnego rezultatu.
Po prostu poszłabym do sklepu po dokładnie takie pewniaki.
Dodalabym tu czarną skórzaną spódnicę do połowy uda (jesień/zima do czarnych rajstop), która da jeszcze więcej możliwości łączenia.
To jest doskonała baza na praktycznie większość życiowych okazji, dobra na co dzień, dobra na elegancko i dobra na wyjście. Do tego biżuteria wedle uznania. I również całoroczna, bo dodając dosłownie kilka elementów oblecimy i lato i zimę (koszyk, sandały i lniane szorty na lato, płaszcz, swetry i botki na zimę).
I później może jakąś romantyczną bluzkę typu hafcik, falbana, guziczki w jakimś wrzosowym różu, coś jak koszula, ale bez kołnierzyka (to na ten głód ).