Pewnie każda z nas ma takie swoje kosmetyczne pozycje, które od lat pozostają niezmienne albo są takimi pewniakami, że w różnych sytuacjach do nich często wracamy. Chciałam Was dzisiaj zachęcić do tego, żebyście podzieliły się nazwami takich produktów, a ja z chęcią pokażę Wam swoje kosmetyczne hity. Bardzo proszę, by w komentarzach nakreślić również, dlaczego dany kosmetyk tak na Was dobrze działa. Np. w przypadku podkładu, zaznaczyć jaką macie skórę, bo może dany produkt nie nadawać się dla kogoś o skórze innego rodzaju niż Wasza.
Mam sporo kosmetyków, które lubię, ale te trzy po prostu kocham.
Dwa z moich trzech hitów odkryłam stosunkowo niedawno, natomiast jeden z nich znam już od lat i jak do tej pory nie trafiłam na nic, co mogłoby z nim konkurować. Zacznijmy.
Podkład Revlon, Nearly Naked, odcień Vanilla 120
Raczej nie czułam nigdy potrzeby, by używać podkładu. Byłam przyzwyczajona do kolorytu swojej skóry na twarzy, ale pamiętam, że pod którymś ze starszych postów, ktoś mi napisał, że twarz za bardzo się odcina od reszty ciała i że źle dobrałam podkład. A byłam na zdjęciu bez jakiejkolwiek tapety :) Po prostu moja twarz jest różowa, szyja żółta, a reszta ciała ma odcień, który określiłabym jako oliwkowy.
Gdy zaczęłam na instagramie dobierać szminki do typów urody, uznałam, że trzeba ujednolicić kolor ciała, zakryć niedoskonałości tak, żeby szminki były na pierwszym planie. Więc znalazłam dla siebie podkład, co nie było wcale takie proste.
Miałam dwa warunki, które musiał spełniać ten kosmetyk i wiedziałam, że tutaj kompromisów nie będzie.
1) Podkład musi być lekki, wręcz niewyczuwalny. Jakakolwiek tapeta odpada.
2) Podkład musi mieć kolor dokładnie taki, jak ma moja szyja (nigdy, przenigdy nie będę pokrywać szyi podkładem)
I znalazłam, po wielu próbach, właśnie ten Revlon, który te dwa warunki spełnia. Chciałam na początku iść w kierunku kremów BB, ale większość z nich wyglądała na mojej twarzy pomarańczowo. Nearly Naked natomiast jest leciutki, nie ma żadnego problemu z nakładaniem (używam gąbki) i zlewa się idealnie z szyją, więc mogę nakładać go tylko na twarz.
Tusz do rzęs, Lancome, Hypnose Custom-Wear Volume
Niektóre tusze są ordynarne – nie cierpię tego. Nie cierpię sklejania rzęs i grudek na szczoteczce, lubię za to rozczesane, długie rzęsy, wyglądające jak u człowieka, a nie u lalki. I zazwyczaj nie ma aż takiej tragedii, gdy się używa drogeryjnych tuszów, ale jak się przerzuci na ten najlepszy, to później trudno zrezygnować z takiego standardu. Pamiętam, że pierwszy raz doceniłam Hypnose, oglądając zdjęcia z jakiejś imprezy. Ktoś zrobił mi zdjęcie „od dołu”, gdy patrzyłam w górę i to było WOW. Rzęsy wyglądały bardzo subtelnie – jak piórka, ale były długie i ładnie podkręcone. Byłam oczarowana, żaden tusz potem nie dał mi takiego rezultatu.
Szminka w kredce, Golden Rose Matte Crayon nr 08
Moja ulubiona szminka. Po pierwsze kolor jest idealny – ciemny róż, trochę podchodzący pod fiolet, ale w zależności od intensywności aplikowania można uzyskać naturalny albo dramatyczny efekt. Po drugie forma kredki pozwala się bardzo łatwo i precyzyjnie pomalować. Po trzecie matowe wykończenie, które dla mnie jest najkorzystniejszym – w błyszczykach wyglądam trochę „płasko”. I do tego świetna cena. Na co dzień używam tej szminki zamiennie z odcieniem nr 10. W dziesiątce jestem taka spokojna i naturalna. W ósemce żyleta :)
Wasza kolej. Proszę o Wasze hity, piszmy o kosmetykach kolorowych. Pamiętajcie, żeby dodać kontekst. Jeżeli polecacie szminkę, opiszcie w skrócie, że jesteście delikatną blondynką, macie piegi, lubicie siebie w błyszczyku itp.
Mój pewniak na lato to krem BB Garnier do cery bardzo jasnej – lekki, nie zatyka porów, a skóra promienieje. Mam duży kontrast między twarzą a szyją – różowawe lico, w dodaktu z różnymi zmianami, a szyję żółtą – a ten krem to delikatnie i naturalnie wyrównuje. Na większe wyjścia lub niższą temperaturę sprawdza się klasyk -Revlon ColorStay do cery mieszanej w kolorze 150 buff. Kupiłam też ostatnio Revlon Photoready Airbush effect w kolorze Vanilla, ale zaskoczył mnie dość ciemny kolor, więc mieszam z ColorStay i efekt jest zadowalający. Zawsze miałam problem z doborem kolorów, bo o dziwo, mimo że nie mam skóry porcelanowej, a żółtoróżowopiegowatą, każdy jasny kolor był za ciemny. Ponadto polecam rozświetlacz do twarzy Provoke – wspaniale odświeża. A tusz – Revlon Grow Luscious Mascara. Rewelacja!
Ja też mam z Colorstaya ten kolor co Ty kupiony, na wszelki wypadek, gdybym potrzebowała większego krycia :) Super podkład, choć dość ciężki jak dla mnie. Ale kolor jest bardzo bliski ideału. Na mnie ten BB był zbyt pomarańczowy.
Ten do skóry bardzo jasnej czy jasnej? Bo ten do jasnej też mi nie pasował, ale do bardzo jasnej jest w sam raz. A jeśli chodzi o ColorStay zaczynałam od nr 110, ale ten był za jasny i miał za dużo różowych pigmentów – wiele osób pytało mnie wtedy, czy dobrze się czuję, bo jestem taka blada. Generalnie Revlon rządzi. A może jakiś post o kosmetykach do pielęgnacji, bo tu też mam pewniaka?
Goraco polecam kremy BB – koreanskie, sa bardziej szarowo-rozowe, nie sa oddcienie pomaranczowe. Dla mnie to podstawa :)
Także uwielbiam BB Garniera. Leciutki i idealny na ciepłe dni. Wydobywa z twarzy piękno. Genialny!
Podkład Gosh x-ceptional wear odcien Natural 12, używam od 2007 roku :-) jedno opakowanie na trzy miesiące wystarczy :-) GENIALNY, NIEZASTĄPIONY. Cera mieszana i sucha jednocześnie, trochę niedoskonałości, 34 lata , także było co poprawiać ale największe wyzwanie to bardzo jasna cera. Dobrać podkład dla bledziuchów to koszmar. Nie chciałam niczego co ciemnieje na twarzy, co wygląda żołto, pomarańczowo itd. Podkład musi być niewidoczny. No i udało.mega naturalny efekt i nie zatyka, co jest moim utrapieniem z większą ilością kremów… W chwilach większej bledzizny ( zima :-) ) mam jeszcze odcień Ivory. natomiast szukam nadal tuszu do rzęs a przede wszystkim korektora pod oczy w odpowiednim odcieniu…
Z podkładami ciężko, zwłaszcza jak panie w sklepie usiłują coś wciskać na siłę i proponują, żeby się decydować w nienaturalnym świetle :( Też szukam dobrego korektora.
Korektor Revlon Photoraedy z pędzelkiem – rozświetlający pod oczy. Polecam całym sercem, jako posiadaczka dwóch ciemnych dołków w kącikach oczu.
Jak już dobiorę np. podkład (lubię mineralny) czy puder, to wtedy jest lato i się opalę na brąz i już nic nie pasuje o.O
Hahaha, dlatego trzeba troszkę wybiegać w przyszłość. Wzięłam sobie na większą opaleniznę próbkę podkładu z Clarinsa, tylko kto wie, czy moja opalenizna będzie taka jak ją zapamiętałam :) Na razie ten jaśniutki revlon jest jeszcze spoko.
Moim hitem jest henna do rzęs w żelu (z Rossmanna). Kosztuje ok. 10 zł, występuje chyba w 3 kolorach (czarny, ciemny brąz, grafitowy). Naklada się stosunkowo łatwo (szczoteczka), ale trzeba uważać (od ponad roku używania miałam takie 3 incydenty, a hennuje co 3-4 tygodnie), bo jak się dostanie do oka to piecze niewyobrażalnie. Jak piecze to wystarczy przemyć ciepłą woda i wystarczy.
Odkąd wyleczyłam buzię u dermatolog, to moją makijażową rutyna jest krem do twarzy (od dermatolog z apteki), zalotka (bo henna) i ewetualnie jakaś szminka w kredce, ale nie trafiłam jeszcze na żaden ideał :)
O, to by mnie zainteresowało, a na ile użyć starcza opakowanie? Co masz na myśli pisząc, że używasz zalotki że względu na hennę? Że tylko zalotka bo nie trzeba tuszować czy że trzeba podkręcać bo rzęsy opadają czy coś?
pisząc o kremie masz na myśli jakiś koloryzujący krem apteczny? Jaki?
ProVoke Lift fluid Dr Irena Eris, to od dłuższego czasu mój faworyt, kolor oczywiście najjaśniejszy ;) ale skuszę się i wypróbuję ten Twój z REVLONA. Pozdrawiam :)
Mam cerę mieszaną z trądzikiem, grubą z szerokimi widocznymi porami, świecącą się w strefie T po 3 godzinach od nałożenia standardowego podkładu. Moja klasyfikacja podkładów:
Estee Lauder „Double Wear”
Annabelle Minerals (w wersji matującej)
oraz krem BB Dr G Gowoonsesang, Brightening Balm BRIGHT+ Super Light SP30 PA++.
Niestety dwa pierwsze wymagały użycia pudru (hitem jest ryżowy firmy Kryolan) . Sceptycznie podchodziłam do tego kremu BB, ale to zdecydowany hit. Od 4 miesięcy w ogóle nie potrzebuję używać pudru i nie zamierzam już dalej eskperymentować.
Lubię mocno zaznaczone rzęsy i długo używałam 2000 Callorie. Kiedyś przypadkiem siostra podarowała mi tusz firmy Avon z serii Anew. REWELACJA! Nie osypuje się w ciągu dnia (gdy już się sypie, to znak, że trzeba zmienić opakowanie – kupuję hurtowo po kilka, gdy są w promocji), nie robi grudek i nie podrażnia mi oczu (co niestety zdarza się teraz dwumtysiącom kalorii). Nie jest absolutnie wodoodporny.
Jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe to z całego serca polecam również Revlona, ale Color Stay. Podkład do zadań specjalnych, w moim przypadku do krycia różowych lub czerwonych policzków (cera naczynkowa). Trwałość to po prostu marzenie :D Uprzedzam, że jest dosyć ciężki, mi to akurat nie przeszkadza :) Używam koloru 150 buff
Ciekawy zestaw, sama mam ochotę na tą szminke w kredce ale boję się, że usta będą suche jak wiór a ja uwielbiam jak są mocno nawilżone i nie widać suchych skórek.
Moim najlepszym tuszem do tej pory jest Rimmel Extra Super Lash, zwykły w prostym opakowaniu z podkręconą szczoteczką. Bije na głowę te troche drozsze np z Loreala :)
Szminek rzadko używam, choć szalenie mi się podobają tak mało które do mnie pasują.. Mam brązowe mysie włosy, piegi, szaro zielone oczy i jasną żółtą karnacje z twarzą bardziej różową. Gdy pomaluje się ostrą szminką cała twarz jakby gdzieś ucieka i widac tylko usta, jakby były doklejone. Próbowałam czerwieni która jest ok tylko wtedy kiedy mam mocny makijaz. Sprawdzalam szminki o chlodnej i ciepłej tonacji i choc wcale nie jestem pewna to chyba w cieplych mi lepiej ale tylko delikatnych odcieniach. Mam tylko jedną szminke której czasami używam i tez z Rimmela tak sie złożyło. Moisture Renew w kolorze Lets Get Naked. Inne szminki w mocniejszych kolorach leżą w szafce nieużywane, bo wygladam w nich jakbym była chora;/ Kiedyś myślalam, że jestem latem ale teraz sklaniam się ku wiośnie. Ciężko z tymi typami jest się połapać:)
Może raczej jesteś jesienią, np stonowaną? I dlatego lepiej Ci w spokojnych kolorach, takich cieplejszych. Wtedy faktycznie wyraźne kolory na ustach mogą dawać efekt, jak by to nazwać – nienaturalny, nachalny.
Ja np tak wyglądam w srebrnej biżuterii – niby wszystko ok, ale czuję jakby ktoś coś do mnie dokleił dziwnego nie umiem tego inaczej nazwać:D troche nie na temat, ale musiałam to napisać;)
Dzięki za podpowiedź :) poszperałam i faktycznie wiele elementów do mnie pasuje z opisu stonowanej jesieni, więcej niż do lata czy wiosny. A zawsze wydawało mi się, że jesień to najcieplejszy typ ze złotymi, rudymi włosami i nigdy sobie nim głowy nie zawracałam.
Chyba jednak nie ma po co iść w zaparte za mocnym makijażem i lepiej zostać przy delikatnych ciepłych barwach które do mnie pasują:) ah i jeszcze w białych koszulach wyglądam na okropnie bladą i chorą. Ciekawe czy to też się tyczy jesieni?
Biel może być dla Ciebie zbyt czysta, zimna, ostra, lepsze powinny być cieplejsze odcienie bieli – kremowy, ecru, kolor szampański.
https://ubierajsieklasycznie.pl/stonowana-zgaszona-jesien/ pewnie właśnie to czytałaś, ale właśnie fragment o makijażu zdaje się być bardzo trafny: „Po co takiej kobiecie mocno malować usta? To zupełnie niepotrzebne i nienaturalne. No może na wieczór sprawdziłaby się szminka w kolorze czerwonobrązowym, ale raczej wtedy trzeba by się było ubrać na ciemno. Tu się sprawdzą kolory nude – i te wchodzące w beże, i te wchodzące w róż.”
Dokladnie to czytałam i moge stwierdzić że prawie wszystko z tego wpisu do mnie pasuje. Wreszcie :) dzięki natlik:)
Ja długo się męczyłam z podkladami, w ktorych czulam sie zakryta i pasująca do społeczeństwa, ale czulam sie staro, bo po calym dniu sie rolowaly a moja skora po demakijazu i tak wygladala koszmarnie (wiec malowałam sie wiecej zeby nie widziec tego koszmaru ;p). Od kiedy odkrylam Annabelle minerals jestem zachwycona, delikatnie kryjacy podkład w pudrze, a cera w nim oddycha (mam cienka skore, bardzo jasna ale nie porcelanowa, zawsze zarozowione policzki, ktore zakrywalam i na nich malowalam sztuczne rumience -haha). Mam stary pojemniczek, ale kolor chyba Natural Lightest. Kiedys zamawialam probki, i została mi wersja rozswietlajaca w tym samym odcieniu i uzywalam na wieksze wyjścia :) Moim innym hitem jest Rich Ruby Avon Colortrend, nawet nie wiem, czy ja produkują dalej, bo mam ja milion lat i uzywam glownie latem :p Na idealny tusz jeszcze nie trafiłam, ale jeden z lepszych jakie mialam to MaxFactor False Lash Effect. :) Mam malo rzes, ale dosyc dlugich. Nie pomoglo, ze mialam kilka razy przedluzane rzesy i potem zostały mi trzy na krzyz :p
1. Revlon colorstay, opcja dla cery tłustej i mieszanej, odcień w zależności od pory roku.
U mnie się sprawdza, bo świetnie kryje, nie zatyka. A cerę mam bardzo problematyczną, z dużą ilością blizn potrądzikowych, przebarwień i niedoskonałości.
2. Bourjois 123, vanilia. Podobnie jak poprzednik- bardzo fajna opcja dla skóry z problemami.
3. Paletka do oczu sleek, w beżach i brązach. Mam chyba z 10 różnych palet, ale to tej jestem wierna od lat.
Podpisuję się pod opinią powyżej. Również używam Annabelle Minerals i gorąco Ci polecam jeśli szukasz czegoś bardzo lekkiego, a jednocześnie dobrze wyrównującego koloryt twarzy. Ja używam serii matującej, ale ze względu na mocne świecenie twarzy dokładam jeszcze puder bambusowy z Biochemii Urody. Oba te kosmetyki to mój absolutny hit, mogę zrobić makijaż rano i cały dzień nic nie poprawiać, co nigdy wcześniej się nie zdarzało przy płynnych podkładach, a próbowałam wielu.
Co do tuszu to tego Twojego z Lancome użyła moja makijażystka na ślubie i rzęsy po nim wyglądały obłędnie, ale cena na co dzień jednak jest dla mnie jednak za wysoka ;) Jestem na etapie poszukiwania czegoś co będzie dawało wyraźny ale niegrudkowaty efekt, na razie najbliżej ideału jest max factor 2000 calorie
Polecam Lovely, Pump Up – tusz za niecałe 10 zł w Rossmanie, taki żółty. Nie ma co się sugerować ceną, poważnie jest genialny!
Ja też znam ten tusz, używam od kilku lat, Polecony mi przez koleżanke, która przetestowała prawie wszystko co jest dostepne na rynku:) Szczególnie poluje na ten tusz , jak R ma promocję, wychodzi coś około 5 zł, ale trudno go dorwać wtedy:).
Taaak! Polecam, w swojej kategorii cenowej jest bezkonkurencyjny. Poza tym wszystkie tusze, nawet te niebotycznie drogie dosyć szybko zmieniają konsystencję, a to jest kosmetyk który warto wymieniać często,chociażby dla samej „higieny” oka. Dlatego niska cena ma tu znaczenie :)
dzięki dziewczyny na pewno wypróbuję! :)
Czy jest tylko w czarnej wersji?
Cera mieszana ze skłonnościa do świecenia w strefie T, ale bez innych problemów: podkład Diorskin od Diora. Jest fantastyczny, lekki, ładnie wyrównuje koloryt cery. Ale przyznam, że używam raczej na wielkie wyjścia, bo wolę kremy BB.
NIe polecam BB od Clarins, świecilam sie jeszcze bardziej, ani od Garniera – zaczęło mi coś wyskakiwac na twarzy, a generalnie nie mam tego problemu. Teraz używam BB Normaderm z Vichy i jestem bardzo zadowolona. Ale gdy mi się skończy myślę o zakupie BB Diorskin (i podkład i BB vichy są na wykończeniu, więc chcę jedym kosmetykiem zastąpic te dwa, zobaczymy czy sie uda).
Mam skórę normalną z tendencją do ściągania. Od lat używam podkładu Loreal, True match. Odcienie w zależności od pory roku tzn zimą jaśniejszy, latem ciemniejszy. Miałam skoki w bok, ale nie znalazłam zamiennika. Kiedyś próbka Clarisa była też ok, ale to nie był szał na tyle, żeby wydać tyle kasy.
Pomadka od ponad pół roku dokładnie jak twoja, czyli w kredce Golden Rose.
Tusz też od lat MaxFactor 2000. Chociaż mam wrażenie, że coś jest nie tak ostatnio z nimi. Coś w składzie zamieszali?
Nie wyobrażam sobie makijażu bez kulek brazujacych Avon. Na codzień podkreślam kości policzkowe zamiast różu.
Jeśli kredka do oczu to tylko pasuje mi MissSporty. A wyprobowalam chyba każdej firmy
Mam cerę suchą ze skłonnościami do niedoskonałości. Podkładu używam okazjonalnie, na większe wyjścia – wtedy wybieram bourjois healthy mix lub bourjois cream cc, które idealnie pasują do mojego lekko żółtego odcienia skóry. Ostatnio jednak jestem zakochana w podkładzie bobbi brown skin foundation który przepięknie rozświetla twarz. Na co dzień używam pudru healthy balance i moich ukochanych meteorytów guerlain. Rzęsy maluję niezmiennie volume million lashes od loreal – lubię mocno podkreślone ale jednocześnie idealnie wyczesane rzęsy.
1. Podkład mineralny Annabelle Minerals. Używam kryjącego, bo z wiekiem pojawiły mi się delikatne naczyńka. Leciutki, dobrze kryje. Też nie znoszę uczucia maski.
2. Puder mineralny,matujący Anabelle Minerals. Cerę mam mieszaną, świeci się w strefie T.
3. Tusz do rzęs Vibo z Rossmanna za 10 zł. Próbowałam różnych, droższych, ale nie byłam zadowolona z efektu, więc po co przepłacać.
4. Szminka Inglot nr 21. Średniociemny, brudny róż. Jestem stonowane lato. Nie trafiłam na lepszy dla mnie kolor.
Jeśli chodzi o kosmetyki niezmienne od lat, to podkład Dermacol jest moim ulubieńcem (chociaż ostatnio zaczęli go chyba wycofywać, nad czym bardzo ubolewam). Podkład jest maksymalnie kryjący, bardzo ciężki, rozprowadza się niczym farba a do tego w miarę tani. Jestem zmuszona do takiego krycia ponieważ moja twarz pełna jest czerwonych chrostek, wyglądam jak truskawka :/ a dzięki niemu cera jest jak z porcelany :) oczywiście bardzo wysusza więc nie polecam użytkowniczkom cery suchej, ja mam tłustą więc nie sprawia mi to problemu. Sprawdza się też jako korektor – nakładany punktowo.
Drugi produkt to matowe pomadki Velvet Matte z Golden Rose. Wypróbowałam już chyba większość kolorów ;) aktualnie ulubione to: nr 22 (brązowawa mocna czerwień) i nr 03 (cielista, brzoskwiniowo-beżowa). Tą drugą zawsze mieszam z konturówka Dream Lips tej samej firmy, nr 518 (ciemny rudy brąz) co daje w połączeniu ciekawy, jasno brązowy odcień za który często zbieram komplementy :)
Ja nie mam ulubionych kosmetyków kolorowych, mimo że maluje się od kilku dobrych lat. Lubię dużo rzeczy ale w życiu bym nie polecała nic nikomu, może color tattoo z maybelline 35 on and on bronze, bo kolor i trwałość super, ale maybelline nie jest cruelty free i tu mam z nim problem. A ja też mam inny kolor buzi, szyi i ciała, kiedyś się przejmowałam a teraz to już średnio mnie to obchodzi tak jak moje pozostałości po trądziku, tak wyglądam i udało mi się to zaakceptować :) Gdyby mi ktoś zwrócił uwagę to pewnie bym się martwiła ale na razie ludzie w okół są na tyle uprzejmi że milczą :D A żeby się zmatowić bez używania makijażu, to poza konkursem tutaj mogę napisać o kremie Vichy capital ideal soleil, ja mam już któreś opakowanie 50 spf i kocham, podejrzewam że 30 spf też dobrze matuje :) On jest raczej do cer tłustych i mieszanych, na suchej pewnie nie byłby miły do używania. I vichy też testuje na zwierzętach ale nie znalazłam lepszego odpowiednika jak na razie.
Jak zaczęłam zwracać uwagę na kwestię testowania na zwierzętach, to się przeraziłam. Praktycznie wszystkie popularne marki kosmetyczne testują lub należą do koncernów, które testują, albo jak nie testują, to sprzedają w Chinach, gdzie testy są obowiązkowe. Z drugiej strony kolorówka firm tzw. ekologicznych jest strasznie nietrwała. Czy to podkłady, czy tusze do rzęs nie nadają się w ogóle do użycia. Na razie znalazłam kosmetyki mineralne np. Lily Lolo. Te są w zasadzie cruelty free, bo nie testują. Tylko z kolei niektóre róże i szminki zawierają jakieś odzwierzęce barwniki (pancerzyki owadów chyba).
Annabelle Minerals też nie testuje i mają chyba lepiej kryjące podkłady (na razie tylko na podstawie próbek).
Podpisuje się pod opinią Vichy Capital Ideal Soleil, jest niesamowity i pięknie pachnie, a w dodatku swietnie współpracuje z podkładami:-)
Moim tuszem idealnym był Oriflame Wonder Lash w kolorze fioletowym. Uwielbiałam go za kształt szczoteczki (krótkie i długie włoski, chyba z silikonu), która była idealna, wydłużała i nie robiła sklejonych kluch. A kolor też świetny, nie taki ostry jak czarny, ale też dostatecznie ciemny, żeby podkreślić oko. Niestety, ostatnio, gdy chciałam go zamówić, nie mogłam znaleźć tego koloru na stronie. Został czarny i brązowy. Ma wprawdzie inne opakowanie, ale szczoteczka taka sama.. Szkoda, bo znalezienie dobrego (czyli niesklejającego) tuszu w kolorze innym niż czarny i czasem brązowy, który zarazem będzie ciemny, a nie np. turkusowo-zielony graniczy z cudem. Jednak osobom, które używają czarnego tuszu jak najbardziej polecam.
Podpisuję się obiema rękami pod pomadkami w kredce z Golden Rose, są świetne i mają piękne odcienie! Ja używam zamiennie 13 (lekko podkreśla naturalny kolor moich ust) i 10, w której wydaje mi się, że jestem żyletą
Ja też uwielbiam tę pomadkę w kredce Golden Rose nr 10, dla mnie to wyrazistsza wersja koloru ust, jestem delikatnym latem, ale nie bardzo jasnym. Nie wysusza, super się rozprowadza i jest bardzo trwała.
A z innej strony to moim niezbędnikiem stały się rajstopy w spreju Sally Hansen. Mam na nogach skórę naczynkową, prawie przezroczystą, z pajączkami i siniakami od byle czego, a jak powieje wiatr to jeszcze z fioletową gęsią skórką. Gołe nogi przed opalenizną nie nadają się na pokaz, a latem uwielbiam spódnice i sukienki. Wypróbowałam inne, tańsze spreje ale tylko ten mi się sprawdził. Inne nie robiły nic.
Kiedyś dowiedziałam się od osoby pracującej 'w kosmetykach’ żeby nie sugerować się próbkami, bo one nie oddają tego co produkt. Zwykle są bogatsze i dają super efekty, żeby skłonić do kupna a sam produkt już jest ekonomiczną wersją. Rozmowa dotyczyła kremów pielęgnacyjnych i podkładów.
Piekna Mario. Od jakiegos czasu uzywam ekologiczne kosmetyki do makijazu francuskiej firmy coleur caramel. Sa swietnej jakosci i przy okazji troszcza sie o moja cere. Sa esencja witamin i anyoksydantow mozna je jesc. Przed nimi uzywalam chanel gurlain sisley lancome ysl kanebo etc.c. caramel jakoscia jest taki sam. Mam 40 lat cere gladka i lsniaca i taka chce miec za 40 lat. Czego tobie i wszystkim kobietom z serca zycze….
mam dwa sprawdzone od wielu wielu lat kosmetyki do makijażu: róż do policzków bourjois lilas o’dor nr 33 jest to idealny odcień do mojej skóry niestety nie wpadłam na niego sama tylko podpatrzyłam go u mojej cioci sama spróbowałam i na inne nie chce patrzeć a drugi mój kosmetyk to tusz go rzęs firmy gosh nie ważny czy ten różowy czy zielony oba są rewelacyjne (kupuję ten który jest aktualnie w przecenie) ze względu na swoją super szczoteczkę która pięknie rozprowadza tusz po rzęsach nie sklejając ich bez żadnych grudek itp. jak widzę te wszystkie szczoteczki innych tuszów ja brzydko „wyciągają” kosmetyk z tubki, jak sklejają rzęsy zostawiając grudki na rzęsach to mi się słabo robi długo szukałam idealnego tuszu ten może idealny nie jest (bo ważne jest też umiejętność rozprowadzania kosmetyku) ale jest naprawdę bardzo dobry. Szukam idealnego podkładu i coś mi się wydaje że chyba go znalazłam ale to jeszcze nie czas aby o tym pisać zużyje ze trzy opakowania minie akurat rok i przejdzie przez wszystkie pory roku wtedy będzie można coś powiedzieć na ten temat. Mario wróć kiedyś do tego tematu =) pozdrawiam
A jakim jestes typem kolorystycznym:)?
zdecydowanie lato – albo delikatne, albo prawdziwe =)
Super, to porobuje tego genialnego rozu:))
Czarny, matowy cień Kiko i czarny cień Maybelline Color Tatoo – nie maluję rzęs, ale bardzo lubię efekt lekkiej, ciemnej chmurki wokół oka. Z podkładów to chyba najbardziej odpowiadają mi kolory Revlona – lubię Colorstay, a latem rozświetlający Photoready Airbrush. Jeśli chodzi o szminkę, ideału brak – mam sporo, ale jak pasuje mi kolor, to nie konsystencja, i odwrotnie. Chociaż (o ironio!) to kosmetyk którego używam najczęściej – bez szminki wyglądam jakbym była chora, a w sezonie zimowym to nawet ciężko chora ;)
Eyelinery, kredki do powiek, lakiery do paznokci, róże, kolorowe, błyszczące cienie – podziwiam wyłącznie z daleka na innych.
Idealnego podkladu ciagle szukam, ale mam bardzo wymagajaca cere i nie lubie maski… Więc jest ciężko. MAC Prolongwear NC15 i AA Lumi 103 są najbliżej ideału. Tusz – niezastąpiony Extension Volume 4D (zielony) od Eveline. Lepszy od wielokrotnie droższych tuszy. Efekt można stopniowac, jest trwały. Cudo. Reszta kosmetykow jest u mnie bardzo zmienna. ;)
na rzesy jakos jak dotad nei znalazlam mojego tuszu – najczesciej uzywam Maxa Factora 2000 calories. Na cere – a gebe mam dosc paskudna do malowania, bo wrazliwa i naczynkowa – jak dotad najlepiej mi pomagaly kremy Etude House CC Silky. Na usta uzywam raczej kredek ale rzadko i jak to z tuszem – szukam ulubionej. Musze wyprobowac Twoj tusz, Mario, skoro tak do neigo zachecasz:)
Jako prawdziwe lato zawsze miałam problem z doborem właściwego podkładu – cera ma chłodny odcień, ale z wyraźnie oliwkowym tonem, dzięki czemu we wszystkich chłodnych podkładach wyglądałam jak prosiaczek. Ciepłe były za żółte bądź zbyt pomarańczowe. Problem rozwiązał podkład mineralny od Annabelle Minerals w odcieniu Golden Fair – idealnie się zlewa, nieźle kryje, wygląda naturalnie i nie zapycha. Drugi ideał to tusz Volume Million Lashes So Couture – wydłuża, pogrubia i idealnie rozdziela rzęsy, dzięki czemu nie ma efektu sztuczności i ciężkich rzęs. Trzeci ideał to paletka Cocoa Blend od Zoevy – boskie kolory (może nieco za ciepłe, ale idealnie podkreślające szaroniebieską tęczówkę), rewelacyjna trwałość, świetne blendowanie i brak osypywania się.
Dziekuje Lodovata. Tez jestem prawdziwym latem, ale z brakiem talentu do kolorow. Potraktuje Twoj podklad jako trop:)
Moniśko, od siebie dodam, że mam średnio-ciemny odcien cery – moim makijażowym grzechem było dobieranie… za jasnego podkładu. Gamę golden Ci oczywiście polecam, ale radziłabym zamówić próbkę w odcieniu Fairest :) A z drogeryjnych sprawdź może Bourjois Healthy Mix – może są nieco zbyt brzoskwiniowe, ale z drogeryjnych podkładów tylko ten jako tako się u mnie zlewał.
Mam nadzieję,że przeczytasz ten komentarz.
Bardzo dziękuję za polecenia. Obydwa podkłady są bardzo zbliżone do mojej cery. Nigdy wcześniej nie miałam tak dobrze dobranych podkładów!
Podpisuję się najbardziej pod kosmetykami Annabelle Minerals, mam już któreś opakowanie podkładu, i zaraziłam nim wiele bliskich mi kobiet. Używam zamiennie wersji matującej i kryjącej, w najjaśniejszym odcieniu. Mam również próbki róży i podkładu rozświetlającego, te próbeczki starczają na lata. Podkładu mineralnego wcale nie czuć na skórze, i przy umiejętnym nakładaniu również nie widać – skóra wygląda na idealną, ale naszą. Moim zdaniem komfort użytkowania jest nieporównywany z podkładem w płynie, czy nawet kremem BB.
Do ust polecam aksamitną szminkę w płynie Sephory – jest niesamowicie trwała, daje matowe wykończenie, nie odbija się na skórze/kołnierzyku/zębach, można w niej spokojnie jeść i pić i pewnie nie trzeba będzie poprawiać. Raczej dla tych, które używają wyrazistych kolorów, muszą mieć idealny makijaż w pracy czy na specjalną okazję.
Te same efekty daje pomadka w płynie marki Bell (i kosztuje poniżej 10 zł), przy czym większość kolorów jest naprawdę trudna i jaskrawa; polecam jednak popróbować sobie w Rossmannie. Ja mam fuksjowy odcień 02.
Najlepszym eyelinerem który znalazłam jest Eveline Celebrities (ze złotą zakrętką); dostępny jest czarny i brąz. Jest bardzo trwały, nie rozmazuje się, szybko wysycha, ma bardzo precyzyjny pędzelek, moim zdaniem najłatwiejszy do opanowania. Jest tani i doskonałej jakości.
Ciekawą alternatywą dla zestawu cieni do oczu jest cień w słoiczku Maybelline Color Tattoo – nakładam go dość niedbale palcem; dostaję komentarze na temat idealnie wycieniowanych oczu (czego robić nie potrafię). Drobinki załamują się w świetle, dając wrażenie wielu odcieni nałożonych we wszystkich właściwych miejscach :) Jeden słoiczek wystarczy więc do pełnego makijażu oka; jest trwały, idealny na upały, nie roluje się na tłustych powiekach.
A z twojej listy, Mario, na pewno wypróbuję tę kredkę Golden Rose :)
Ulubiony tusz to Max Factor 2000 Calorie, ale łatwo przesadzić z ilością. Wtedy przychodzi z pomocą sucha szczoteczka i można rozczesać.
Jak na razie idealne szminki to Velvet Matte z Golden Rose. Mam odcienie 19 i 20. 19 pasuje mi bardziej, jest to ciemna, krwista (jak krew z żyły, nie tętnicy) czerwień. To o tyle dziwny kolor, że różne osoby odbierają go inaczej – jako zimny lub ciepły odcień. 20 jest bordowa, dla mnie odrobinę za ciemna. Szukam jaśniejszych odcieni, czegoś na co dzień, ale nie skórzastego nude.
Może ktoś ma rozeznanie w odcieniach kredek z Golden Rose i wie które mogłyby pasować ciepłym typom? W drogerii wszystkie odcienie wydawały mi się zimne, a zawsze mam opory przed smarowaniem się testerami.
Nie dobrałam sobie jeszcze podkładu, ale muszę to wreszcie zrobić, bo zbliża się wesele w rodzinie i na uczelni też chciałabym jakoś wyglądać przy zawsze „zrobionych” koleżankach ;) Na pewno będzie musiał być jasny w stronę średniego, ciepły, lekki i kryjący, bo jestem żółta i mam na twarzy różowe plamy. Jak znajdę, to dopiszę.
Nie idę w makijaż oczu, oprócz tuszu, ponieważ mam dość mocno opadające powieki, schowaną ruchomą i nie wychodzi mi nic.
Polecam 13, ja mam odwrotnie – unikam ciepłych kolorów a to moja „wpadka” a z pomadek Velvet Matte 01.
Ja polecam 11:)
Ja rownież kieruje się tymi dwoma kryteriami szukając podkładu. Mam cerę mieszana i jestem stonowaną jesienią (dzięki Tobie jestem tego niemal pewna:-)), kolor mojej skóry jest jasny, odrobine żółty i oliwkowy. Kocham dwa podkłady: Annabelle Minerals (golden fairest, formuła matujaca) oraz Gosh Foundation Drops (numer 002). Pierwszego używam gdy chce uzyskać matowy (nie „płaski”) efekt, a drugiego, gdy mam ochotę ma trochę delikatnego rozświetlenia na skórze. Oba produkty są lekkie i nie zapychają, a krycie można łatwo stopniować. Jeśli chodzi o kolor ust: uwielbiam konturówkę od Inglota w kolorze 74, którą stosuję jako pomadkę. Ujednolica moją, nie zawsze równomierną pigmentację ust. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkich czytelników:-) Klaudia
Podkład – Lancome Teint Idole Ultra 24h kolor 010 na zimę, 02 na lato. Cerę mam normalną ale koloryt bardzo nierówny – nos czerwonawy, nad górną wargą blado.. Ten podkład jest idealny – niewidoczny, lekki, trwały i dobrze wyrównuje, maskuje niedoskonałości.
Tusz- YSL Faux Cils, chociaż ostatnie opakowanie jakie zużyłam było kiepskie, co skłoniło mnie do dalszych poszukiwań (po kilkuletniej przerwie na bycie wiernym YSL), i jak do tej pory nie znalazłam nic co by się do niego umywało.
Pomadka – Lancome Rouge in Love – coś wspaniałego. Droga, ale warta ceny – usta są w niej pełne, nawilżone ale nie sztucznie błyszczące i jest bardzo trwała.
Jakoś na razie do żadnego podkładu się nie przekonałam. Miałam próbki mineralnych i żaden mi do końca nie podpasował. Mocno też wysuszały, choć mam cerę mieszaną.
Też mam chyba sporą różnicę między twarzą (naczynkową) a szyją. Jedynie czasem kremu Ziai z filtrem 50 używam kolorowego (jest tylko jeden odcień), ale zmieszanego ze zwykłym, bo za ciemny.
Mam wrażliwe oczy, więc to jest moje główne kryterium. W tej chwili używam kolejny raz Max Factor Masterpiece i jestem zadowolona. Miałam inne dla alergików, ale się mocno osypywały.
Polecam dla soft summer róż Bourjois Rose Ambre 74.
Moje ulubione szminki w mazaku przestali produkować:(
1. Podkład mineralny Annabelle Minerals – kryjący, odcień golden fairest. Lekki, krycie odpowiednie, nigdy już nie wrócę do podkładów w płynie, ta lekkość na twarzy jest nie do pobicia. Łatwo się nakłada i trudno go przedobrzyć.
2. Puder bambusowy Biochemia Urody – na świecące partie twarzy, idealny
3. Tusz na co dzień – Lovely, pump up (żółte opakowanie). Ten co opisujesz jest genialny, ale dla mnie zbyt luksusowy żeby stosować codziennie. Lovely ma bardzo dobry stosunek ceny do jakości, daje fekt naturalnego podkreślenia rzęs.
Moja cera jest bardzo wrażliwa, do tego naczynkowa.
Masz mój podkład /ten sam odcień/ i mój tusz. Po kiepskiej pomadce GR matte jakos nie pałam do tej firmy sympatią, ale zobaczyłam 10 na Twoim instagramie i wow chyba muszę pomysleć. Chociaż…we wrześniu wchodzi NARS i jak patrzę na swatche Anity i Anny to chyba poczekam z wyborem do września. Szminkowo kochałam revlon matte ale zaprzestali ich produkcji :( potem przeszłam na revlon 003 mauve is over i revlon 002 /pink pout/, a teraz NARS kusi :)
Podkład Revlon Colorstay 150 buff, zamiennie z Loreal True match 1.N ivory, korektor tez Loreal True match 1, róż bourjois 54 rose frisson, puder Inglot, cienie do powiek Inglot-,wlasna kompozycja paletki 9 kolorów bezowo-brązowych. Bronzer (podobno tak się pisze?) Inglot 505. Pomadki matowe Golden Rose 02, 06, 14, ale 02, 14 to chyba odpowiedniki Twoich kredek. Mam jeszcze różowo-fuksjową pomadkę z Inglota 110.
Jestem prawdziwym latem, cera jest normalna, czasem z wyraźniejsza strefą T, jedyne co mi przeszkadza, to pieprzyki,,mam ich zdecydowanie za dużo a żaden podkład tu nie pomoże.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne posty, na bloga zaglądam codziennie jak jakiś psychofan, choć styl mam nieco inny ;)
Mój idealny podkład to MAC Studio Fix we fluidzie – cera tłusta, z niedoskonałościami. Odcień NC20 pasuje idealnie – typ urody czysta wiosna. Drugim podkładem, idealnym pod względem koloru a nie wszystkiego jest Meow Cosmetics Flawless Feline odcien Korat 2. Tusz do rzęs – Avon miał taki z wielką silikonową szczotą, uwielbiałam go, nie pamiętam nazwy niestety, teraz używam Estee Lauder, ale szału nie ma, dostałam w prezencie, sama nie kupię. Szminek mam kilkadziesiąt, ale żeby któraś jakoś szczególnie się wyróżniała w tym gronie to nie powiem, chyba tej ulubionej jeszcze szukam. Jeśli chodzi o kolor to Avon Frozen Rose jest fajna, i Maybelline Mauve Diamonds
1. Tusz do rzęs Falsies Flared od Maybelline – nie skleja rzęs i nie dodaje przesadnie objętości, tylko ładnie je rozczesuje i przedłuża zwłaszcza po użyciu zalotki, co przy moich długich rzęsach jest kluczowe. Inne, również powszechnie uważane za dobre, tusze jak np. Max Factor 2000 Calories nie daje rady poukładać moich rzęs (często kilka z nich układa się w innym kierunku lub zawija), a poza tym nie trzymają się dobrze na rzęsach – dość szybko się kruszą lub spływają.
2. Szminka Mac Please Me – mam urodę chłodną, jestem latem (trudno mi jednak jednoznacznie wskazać, którym dokładnie) i tę matową szminkę w kolorze perłowego różu wybrałam intuicyjnie. Był to strzał w dziesiątkę – dzięki niej moja twarz od razu się zmienia na świeższą, usta, mimo iż nie krzykliwe, przyciągają uwagę nie mniej niż długie rzęsy ;)
Mam cerę suchą i wrażliwą , strefa T sucha ale tłusta, skłonność do alergii i w ogóle na każdą radykalną zmianę kosmetyku moja skóra reaguje podrażnieniem. Nie używam na co dzień podkładu, jedynie kiedy jestem przemęczona a muszę wyglądać jak gdyby nigdy nic. Wcześniej myślałam, że sypki puder na suchą skórę to jakaś pomyłka, tym bardziej, że już przy fluidach zwykle widać było wysuszoną skórę. Okazało się jednak, że to w 80% nie prawda. W 80 % dlatego, że ten sypki podkład nie sprawdza mi się w ogóle jedynie pod oczami, a na pozostałych częściach twarzy i na szyi tak. Zdecydowałam się po dłuższej fazie ciężkich dla mojej skóry testów na podkład bareMinerals Original (wersja original nadaje się dla suchej skóry) Spf 15, zachęcona pozytywnymi komentarzami na stronach internetowych a później efektem podczas testowania w drogerii. Po nałożeniu pędzlem przez mniej więcej 2-3 minuty widać efekt upudrowania, chwilę później podkład łączy się ze skórą i w ogóle go nie widać. Koleżanki pytają: „Nakładałaś coś? Masz taką ładną cerę;)“. Dodam, że szukałam podkładu z działu kosmetyków naturalnych. Jeśli chodzi o zapach i skład nie jestem w 100% zadowolona (Bismuth Oxychloride), więc jak mi się ten hit za kilka lat skończy ( a zużywa się bardzo wolno) to ciągle szukam czegoś jeszcze bardziej idealnego. Na strefę T nakładam szczególnie latem dodatkowo puder wykończeniowy Mineral Veil tej samej marki, który matuje,pozostawiając jednak zdrowy, naturalny wygląd bez efektu „otynkowania“. Lepszy skład ma np. puder Everyday Minerals Jojoba Base, ale niestety nie łączy mi się tak ładnie ze skórą dlatego jojoba base nakładam miejscowo jak korektor żeby ukryć czerwone naczynko i tutaj sprawdza się świetnie, bo mocno kryje. Co do zapachu to nałożony bareMinerals lekko zalatuje czymś metalicznym (pewnie te tlenki żelaza), przy czym jestem wrażliwa na zapachy. Gdybym miała przez godzinę wąchać Chanel N°5 to padłabym jak mucha spryskana czymś owadobójczym.
Mój drugi hit, to Correcteur Perfection Concealer 10 marki Chanel. Dodam, że dobre były też concealer z Loreal Perfect Match i Pure Cover z Maybelinne. Z tego z L‘oreal musiałam zrezygnować bo musiałam zmienić krem i z tym nowym kremem się ścinał; Maybelinne jest tańszą alternatywą z której zrezygnowałam, bo nie był dostępny jakiś czas i zaczęłam szukać innych trafiając na Chanel. Z Chanel jestem od lat zadowolona, używam go tylko i wyłącznie do korygowania podkrążonych oczu. Do krycia mojego czerwonego naczynka się nie nadaje, bo po jakimś czasie ściera się- nie jest trwały, za to nie wysusza i nie obciąża skóry wokół oczu, nie gryzie się z moim kremem i nie wjeżdża w zmarszczki śmiechowe. Ale ciągle szukam czegoś lepszego, szczególnie z działu kosmetyków naturalnych i nie testujących na zwierzętach. Mój antyhit- zachwycona korektorem Chanel kupiłam podkład z serii Perfection Lumiere Velvet i kompletnie się rozczarowałam- bo wbrew zapewnieniom miłej pani wysusza totalnie moją skórę, a jak wejdzie do oka to leją się łzy. Żałuję, że go wtedy nie oddałam, co zwykle jest możliwe w przypadku tych drogich marek- i właśnie za to je lubię.
Tusz do rzęs- jakoś od lat L’oreal wodoodporny- aktualnie Volume Million Lashes. Nie testowałam droższych marek, ale mam teraz chęć po wpisie Marii, zważywszy, że już coś o przedstawionym tuszu słyszałam.
Na koniec tego długiego, męczącego oczy komentarza dodam, że szukanie idealnych kosmetyków zaczęłam od kosmetyków a skończyłam na zdrowym stylu życia. Stopniowa zmiana odżywiania i dużo ruchu na świeżym powietrzu to z perspektywy dwóch lat mój najlepszy „podkład“.
Uff, odetchnęłam z prawdziwą ulgą, Myślałam, że to tylko mój problem: cera z wiekiem ( 45+) staje się różowawa, ale szyja cieplejsza, ciało z tendencją do złotego. Ostatnio chciałam spróbować innych kosmetyków kolorowych i kosmetyczka roześmiała się, gdy stwierdziłam, ze jestem typem zimnym (chyba jasne lato) i kazała mi porównać moją skórę do męża. I faktycznie, nieważne jaka to pora roku, skóra mojego męża jest bardzo blada i bardzo wrażliwa na słońce, natomiast moja – wyraźnie złotawa. Aha, mam jasne włosy, teraz coraz więcej „siwych”, które są białe, od lat farbowanych, ale z tyłu zapuściłam mój oryginalny kolor, bo po latach nie wiedziałam, jako mam :). Moje włosy to średni blond. Oczy mam niebieskie, z wiekiem zauważam zmianę barw, czasem w kierunku zielonkawo-niebieskim, czasem są szarawe, niejednolity kolor.
Ad rem, używam kosmetyków z nr 2. Podkład – Kanebo nr 2, puder ze smugą różu – Guerlain nr 2 – rewelacja, róż – Chanel ( teraz już nie różowy, ale pomieszany z morelowym), puder brązujący – Estee Lauder nr 2, pomadki: lubię z balsamem, np.: Diora (smakowe :), pyszne!), Clarins, Clinigue itd. wszystkie jasne, lekko nasycone kolorem, choć moim ukochanym kolorem na ustach był i jest brudny róż, mascary – Clinique ( jestem alergiczką :). Rewelacją jest balsam w niebieskiej tubce Clarins! Mascara do brwi – polecam Bobbi Brown dla blondynek :). Pozdrawiam wszystkich, szczególnie Ciebie Mario i Twoją Zosię!!! :)
Od wielu lat walczyłam ze średnio nasilonym trądzikiem (krostkowo-grudkowym, okresowym. (Ma go zresztą 60%kobiet, tylko nazywa go „wysypem przed okresem”, „wysypem po kremie”-nie, moje panie, to zwykły nawracający trądzik dorosłych). Teraz, gdy wyleczyłam go bez kompromisów lekami, ale i przedtem, gdy godziłam się na „krostki przed okresem”, najlepszym z najlepszych podkładem jest giorgio Armani lasting silk. Dopiero gdy go używam, widzę różnicę z MACem, estee lauder doublewear, clinique even better, choć też były niezłe. Drugi dobry podkład, który mogę polecić z czystym sumieniem to shiseido liquid fundation uv protection. Tusze- po przetestowaniu lancomów i chaneli, tylko smashbox. Róż bourjois lub chanel. Pozdrawiam.
Katarzyno,jakimi lekami leczy się taki problem?czy cera potem jest bardzo wysuszona?Czy zanim poddałaś się tej kuracji, miałaś problem pt.”zapycha mnie wszystko,nawet woda?”
Oczywiście, że „zapychała” mnie woda i powietrze ;) Tak naprawdę trądzik jest przewlekłą chorobą zapalną, z którą musimy nauczyć sobie radzić przez całe życie. Jestem lekarzem, ale z trądzikiem poradziłam sobie dopiero na studiach podyplomowych z medycyny estetycznej. Najpierw leczyłam się retinoidami zewnętrznymi, głównie Atredermem plus antybiotyk w trakcie pierwszych trzech miesięcy kuracji. Sama sobie zrobiłam kuku, bo raz użyłam w trakcie kuracji pilingu migdałowego 40%, no i dostałam takiego zapalneia skóry, że niczym nie mogłam go zwalczyć. Niemniej retinoidy zewnętrzne trzymały przez 2-3 lata trądzik w jako-takich ryzach (używałam naprzemiennie Locacidu, Differinu i na najcięższe „wysypy”- Atredermu). Ale definitywnie wyleczyłam trądzik małymi dawkami izotretynoiny, branymi 2 lata. To nie jest ta straszna kuracja, 8 miesięcy megadawki, depresja, popękane usta, rozwalona wątroba (hitowe opisy z sieci), ale małe dawki przez długi okres czasu. Teraz sama leczę pacjentki z doskonałymi efektami.
Pozdr. Katarzyna
Bardzo CI dziękuję za odpowiedź. Brzmi to trochę złowrogo,ale chyba powinnam pójść do lekarza.Używam od 7 lat kosmetyków mineralnych i naturalnych ekologicznych kremów,a przez ostatni rok mam cere gorsza niż w okresie dojrzewania.Myślałam,żeby może wrócić do tradycyjnej chemicznej kolorówki i pielęgnacji,ale nie wiem,czy to coś da.
Jeżeli trądzik nawraca od wielu lat, na skórze są grudki i krostki, do tego łojotok oraz trądzik atakuje też plecy – jesteś kandydatką do leczenia izotretynoiną doustnie. Jeśli zmiany są nawet mniej nasilone, ale NAWRACAJĄCE- ja bym też leczyła izotretynoiną. Niestety koledzy lekarze nie wszyscy mają pojęcie o skutecznym leczeniu trądziku. Mają w głowie, że izotretynoina to tylko u młodzieży z torbielami ropnymi. Obecnie wskazania do leczenia izotretynoiną bardzo się rozszerzyły. Naprawdę jak chcesz mieć spokój na lata, albo i do końca życia- zacznij się leczyć im szybciej, tym lepiej. Przy izotretynoinie trzeba tylko pamiętać o 2 rzeczach: naprawdę skuteczna antykoncepcja (doustna/spirala) i ochorna przed słońcem – codziennie filtr 50 SPF.
Czasami warto zrobić pacjentce badanie prolaktyny (na czczo), u kobiet często trądzik wiąże się z podwyższeniem tego hormonu. Pozostałe hormony według uznania lekarza, jeśli pacjentka ma zespół policystycznych jajników albo chorą tarczycę (nie Hashimoto, ono nie ma znaczenia) to ma sens taka diagnostyka i leczenie, ale w większości przypadków i tak kończy się na izotretynoinie, bez względu na przyczynę trądziku (jeśli przyczyna jest w chorobie podstawowej, oczywiście należy ją leczyć równolegle, ale najczęściej NIE MA uchwytnej przyczyny trądziku, bo to są takie rzeczy na poziomie molekularnym jak na przykład genetycznie zaprogramowana zwiększona ilość receptorów androgenowych na gruczołach łojowych- no niestety, nie wytniemy sobie receptorów androgenowych;), a brać całe życie antykoncepcję też się nie da).
Jeszcze raz bardzo dziękuję za tak obszerną odpowiedź,a MARIĘ przepraszam za ten offtop.Muszę zgłębić ten temat,bo na razie wszystko brzmi przerażająco-i ta antykoncepcja hormonalna(mam problemy z krążeniem),i te efekty uboczne,i ten filtr codziennie.Bardzo,bardzo dziękuję za pomoc.
Ja bardzo polecam Polska firmę catrice, mają rewelacyjne korektory, ładnie pokrywają nawet mocno widoczne niedoskonałości, niezastąpione w awaryjnych sytuacjach ;) ostatnio używałam ich tuszu do rzęs i też był super. Dodatkowa zaletą to cena (kilkanaście zlotych) i wydajnosc.
Catrice, podobnie jak Essence należą do niemieckiej firmy Cosnova. Golden Rose też nie jest polską marką, jak ktoś pod innym wątkiem pisał, tylko należy do tureckiej firmy Erkul Cosmetics.Fajnie by było gdybyś Mario kiedyś napisała coś o polskich markach kosmetycznych, jeśli w ogóle takie są, czyli należących do polskiej firmy z produkcja w Polsce.
Inglot :) Wszystkie kosmetyki produkują w Przemyślu z wyjątkiem kredek, które produkują gdzieś w Niemczech
O super, dzięki. Nie wiedziałam, że Inglot to polska firma
No wlasnie, ja chce uzywac polskich marek i przez to dawac prace ludziom w Polsce.
Też bym chciała. Podkładowo i tuszowo jest kiepsko jak na moje oczekiwania. Podkladowo, bo nie ma odcienia dla mojej karnacji -musiałabym kupować 2 z Inglota i mieszać, co przy moim oszczędnym dawkowaniu jest awykonalne. Eris w każdej odsłonie robi za ciemne, tak samo Bielenda, Dax, etc…Tusze co polski tusz to wieksza porażka. Chcę obadać nowosć Inglota pomadkę matową w płynie, koleżanki mówią, że jest niezły / a ja patrzę na odcienie i znowu widzę kolory tylko dla lata/. Natomiast lakiery do paznokci tu polskie / swietne JOKO, kolory Inglota czy Vipery, odradzam eveline/ z jednym wyjatkiem essence the gel.
Carrie ja jestem czystą zimą i z płynnych pomadek Inglota zamierzam kupić numer 15, jest przepiękny. Chociaż nadal się zastanawiam, ale formułę mają super, bardzo fajna, trwała pomadka, dziewczyny w Inglocie mnie nią pomalowały, zawsze możesz podejść i zapytać o wypróbowanie na sobie. U mnie dawały świeże patyczki do malowania, dbają na 'mojej’wyspie o higienę ;)
Dzięki :-*
Moich hitem są podkłady z Vichy, ale co do tuszu – takiego hitu nie mam. Kupuję co popadnie, ale nigdy nie miałam do czynienia z „efektem wow”. Obecnie używam pod tusz serum od Christiana Bretona. Nie jest źle, ale firana rzęs to to nie jest. :(
Jakieś 2-3 lata temu totalnie zminimalizowałam swoją kolorówkę, dzięki czemu mieści się w małej kosmetyczce. Zupełnie nie bawi mnie już nakładanie skomplikowanego makijażu. Mam cerę mieszaną, w stronę tłustej, z niedoskonałościami i rozszerzonymi porami. Na codzień używam podkładu i pudru mineralnego od Annabelle Minerals – zimą, jesienią i wiosną odcień golden fairest, N lato mam jeszcze golden fair. Jestem średnio zadowolona, bo słabo matuje ale jak na razie nie znalazłam nigdzie indziej swojego odcienia w przystępnej cenie. Na specjalne okazje tylko Revlon Colorstay -150 lub latem 180. Maluję się nim na wszelkie wesela i imprezy, nigdy nie zawiódł, jednak na codzień się nie nadaje, bo bardzo zapycha.
dla mnie ideałem, jeśli chodzi o szminkę, jest ostatnio odkryta golden rose liquid lipstick nr 12. mam jasną cerę, ciemnobrązowe oczy (z daleka wydają się być wręcz lekko czarne), brązowe włosy – wydaje mi się, że jestem ciemną zimą. w bordach czuję się na tyle naturalnie, że lubię je nosić na co dzień, a ten kolor jest piękny, nasycony i głęboki. jeśli chcę wyglądać delikatniej, sięgam po kremową w konsystencji szminkę z avonu w odcieniu tea rose – wygląda u mnie jak lepszy odcień moich ust. ogółem bardzo lubię szminki, więc mogłabym wskazać jeszcze kilka innych, które w pełni spełniły moje oczekiwania (m.in. velvet matte nr 20 z golden rose czy totally twig z avonu).
w przypadku innych kosmetyków jestem już bardziej rozsądna.
za cienie wystarcza mi paletka ze sleeka (12 kolorów, ja mam matte vs. darks) – dobra pigmentacja za rozsądną cenę.
zamiast podkładu używam kremu cc z bourjois – cerę mam raczej normalną.
moim idealnym tuszem jest 2000 calorie z max factora w odcieniu navy – wygląda subtelniej, niż czarne tusze, ładnie rozdziela rzęsy i wygląda naturalnie. w tej cenie to dla mnie w pełni satysfakcjonujący zakup.
Mam cerę kapryśną,bardzo łatwo zapychającą się-nie mogę np.używać kosmetyków z gliceryną-mieszaną,z wypryskami.Od wielu lat używam tylko podkładow mineralnych (miałam chyba wszystkich marek)-ostatnio moim faworytem jest Lily Lolo oraz niezmiennie od lat LAURESS.Tusz do rzes Alverde oraz Oriflame 5W1.Gdybym miała kupić podkład w drogerii to byłby to Guerlain Tenue de Perfection odcień 01-genialny ale bardzo drogi.
Dla mnie najlepszy podkład Rimmel Lasting nr chyba 202, maskara zamiennie jakakolwiek, przy kiepskich rzęsach żadna szału nie zrobi, ostatnio Astor. Moim niedawnym odkryciem jest róż w kremie Maybeline, odcień jak na stonowane lato przystało najjaśniejzy jaki był. Na codzień na ustach mam pomadkę ochronna lub błyszcyk, dzięki ostatnim wpisom Marii moze mi się uda dobrać pomadkę. Mam taki dziwny kolor ust, że wszystkie kolory robią się u mnie różowe, pomadka wyglądana bordo u mnie robi się wściekły róż, na pólce widzę delikatny róż na moich ustach wychodzi ostry róż, nawet brązy wyglądają na róże, taki dziwny typ ze mnie,więc z pomadkami mam pod górkę :)
Jako posiadaczka tradzikowej/naczynkowej/wrażliwej – ogólnie – kapryśnej cery używam tylko korektorów i podkładów mineralnym. Moje pewniaki to korektor Amilie w odcieniu Sunrise, podkład Ecolore w odcieniu Warm 1 lub Annabelle Golden Fair – idealne odcienie dla jasnej, ale nie bladej cery w ciepłym odcieniu, czyli idealnie pasujące do koloru mojej szyi bo niestety u mnie twarz też bardziej różowawa;) korektor i podkład to u mnie podstawa, a zaraz potem szminka – lubię wyraźny kolor na ustach. Lepiej czuję się bez tuszu na rzęsach, ale ze szminką na ustach niż na odwrót, dlatego do tuszy nie przywiązuje większej wagi, często wychodzę bez. Za to szminki uwielbiam, ale wciąż szukam ideału. Bliskie ideału są: GR vision nr 107, 119, GR velvet matte 12, GR w kredce 11, NYC expert last Traffic jam, Rimmel w kredce Rumour has it, All you need is pink – chyba wystarczy:D
Czy to nie ten tusz pachnący różami? Potwierdzam, że to jeden z najlepszych jaki kiedykolwiek miałam. No i pomadki Golden Rose to jednak kawał dobrego kosmetyku <3
U mnie świetnie sprawdzają się minerały Ecolore. Polska firma, ma świetną gamę kolorystyczną, podkład o bardzo naturalnym wykończeniu, dla mnie lepszy niż Annabelle Minerals, które mi się ciastowały.
Z drogeryjnymi podkładami mam problem – nie umiem nic dobrać. Ale z drugiej strony minerały są tak świetne, że zawsze rezygnuję z szukania fluidów.
Jedną z ulubionych pomadek jest Wibo Glossy Temptation nr 5 – kosztuje grosze a jest cudnie naturalna, nawilża. Sięgam po nią najczęściej.
Z nimi zostanę na dłużej:
Podkład – mineralny Annabelle Minerals o działaniu matującym, odcień light z serii golden. Dobrany metodą prób[ek :D] i błędów, szukałam czegoś, co wyrówna koloryt i dopasuje się do szyi, którą mam żółtawą ;) . Jak już ogarnęłam sposób aplikacji [początki były siermiężne :D], stwierdziłam, że jest świetny – właściwie niewyczuwalny na skórze, nie zapycha, ogólnie rzekłabym – bardzo dobrze ułożony podkład :D.
Eyeliner – Astor Stimulong, odcień black. Zużywam już chyba piątego opakowania, a zawsze mam przygotowany w zapasie. Generalnie nie przepadam za tuszami do rzęs, może robię to źle :D , ale zazwyczaj czuję się, jakbym przytwierdziła do oka garść posklejanych muszych nóżek. A bynajmniej, nie o taki „dramatyczny efekt” kiedykolwiek mi chodziło :D. Rzęsy mam z natury czarne, o przeciętnej długości i gęstości, więc stanęło na tym, że na co dzień podkreślam je cienką kreską z leciuteńkim ogonkiem. Ogoneczkiem takim.
Szminka – Oriflame, odcień smoke red. Mój ulubiony odcień, to była miłość od pierwszego wejrzenia! Sama pomadka mogłaby być jednak trwalsza. Jeśli tylko znajdę szminkę o takim kolorze, a dłużej utrzymującą się na ustach, to bez skrupułów ją porzucę :>.
Stonowana jesień, jasne włosy, ciemne oczy, jasna cera, piegi.
Moje kosmetyki wszech czasów to:
– podkład mineralny Annabelle Minerals (kolor Sunny Fairest/Sunny Fair)
– kredka do brwi Catrice (kolor Date with Ash-ton)
– tusz do rzęs Lovely (żółte opakowanie)
– róż do policzków Zoeva (kolor Shy Beauty) lub Lily Lolo (kolor Beach Babe) lub MAC (kolor Blushbaby)
– bronzer Benefit Hoola
– pomadka Lily Lolo (kolor Demure), z polecenia Marii także Clinique Blush Pop
Jestem latem o bardzo bladej cerze i jasnych wlosach. W makijażu unikam jak ognia tapety, wolę naturalny efekt. Moja kosmetyczka zawiera cztery podstawowe produkty plus kilka szminek. Najlepszy podkład to koreański bb tonymoly honeybee, leciutki i porcelanowy. Używam go w od jesieni do wiosny i jest moim absolutnym ideałem kosmetycznym. W lecie, gdy skórę odrobinę musnie słońce, przerzucam się na najjasniejszy odcień cc bourjois. Ładnie rozpromienia. Z pudrow od dwóch lat jestem wierna sypkiemu, rozświetlajacemu marki Nars (to jedyny mój kosmetyk z górnej półki, ale wart swojej ceny, pięknie odbija światło, upieksza, ale nie koloryzuje). Szminek mam dużo, w rozmaitych odcieniach czerwieni, ale ulubiona jest bourjois velvet Edition odcień Ole flamingo. Szminka, której żaden posiłek nie straszny (trzyma się jak przyklejona) w pięknym odcieniu chłodnej czerwieni wpadajacej w fuksje. Tusze zmieniam. Był czas, gdy używałam Dior show i lancome hypnose, potem przerzucilam się na loreale i maxfactory z silikonową szczoteczką, bo nie bardzo widzę różnicę między takimi a wyższa półka. Najczęściej wybieram False Lash maxfactor.
Od kilku lat nieprzerwanie uzywam bronzerow Chanel Les Beiges. Jestem blondynka o bardzo jasnej cerze i zielonych oczach. Mialam juz wszystkie wersje Les Beiges (kamien, plan, krem) i jest to kosmetyk, ktory zabieram ze soba zawsze i wszedzie
W zaleznosci od tego jak go naloze podkresla kolor skory, delikatnie (lub mocniej) ja opala lub konturuje. Przy tym trzyma sie wiele godzin i ma cudowny (nigdy pomaranczowy) kolor.
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
Mario a czy moglabys polecic matowe pomadki Golden Rose w odcieniach dla roznych typow urody? Chcialabym wyprobowac ten kosmetyk ale nie wiem w jakim odcieniu mam kupic w internecie (jestem zgaszone lato). Dziekuje.
O, ja też bardzo chętnie bym się dowiedziała, więc dołączam się do prośby
Polecam na youtubie filmiki maxineczki i red lipstick monster – dziewczyny mają zarówno osobne filmiki o tych kredakach, jak rownież pojawiają się one przy innych okazjach.
Gdybym miała wybrać moje ulubione kosmetyki do makijażu to byłyby te:
1) podklad Facefinity MaxFactor – kryje ale daje naturalne wykończenie lub Annabelle Minerals podkład matujący na lato;
2) Tusz do rzęs Bourjois Twist up the Volume w kolorze czarnym (nie Ultra Black) – daje naturalne wykończenie, nie grudkuje się, starcza na długo;
3) Cien do powiek Maybelline Color Tatoo – odcien „On and on bronze”, nakładam paluchem i oko, lekko podkreślę kredką Bourjois i juz jestem zrobiona :)
4) Od lat niezmiennie błyszczyki z Sephory – super pielęgnują usta.
Lubię też dodać trochę różu na policzki, ale nie mam tu jakiegoś faworyta.
Fajnie byłoby abyś Mario napisała post o kosmetykach do włosów. Czy masz jakieś ulubione kosmetyki do włosów?
Dokładnie te pomadki w odcieniach 8 i 10 są moimi ulubionymi – 10 używam na co dzień i mam już 3 egzemplarz, 8 raczej na wieczór – od razu podkręca każdą stylizację. Jeżeli chcę „zgasić” usta i podkreślić tylko oczy, używam GR Velvet Matte Lipstick odcień 31 (podobno bardzo zbliżony do Velvet Teddy z MAC) – nude idealny. Kolor petarda to z kolei Bourjois Rouge Edition Velvet Szminka Ole Flamingo 05.
Jestem prawdziwym (chłodnym latem), kocham matowe pomadki.
Puder mineralny KIKO 02.
Mój nr 1 od lat. Mam cerę mieszaną, czasem widoczne skórki. Ten puder cudnie rozświetla i matuje. Twarz wygląda bardzo naturalnie.
Przede wszystkim – świetny pomysł z dzieleniem się typami kosmetycznymi, Mario :-) Podoba mi się na tyle, że postanowiłam zamieścić pierwszy komentarz :-)
Ja jestem przwdziwym latem, cera jest jasna, porcelanowa, lekko zaróżowiona, sucha z tendencją do zanieczyszczania w strefie T. Na razie mam mocną bazę kosmetyków kryjących: na lato podkład Annabelle Minerals (beige fair); kiedy potrzebuję lepszego krycia, sięgam po krem CC Lumene (light) i wykańczam pudrem z tej samej serii. Dzięki różowi Art Deco – Arctic Beauty – przekonałam się (a właściwie stałam się fanką) do tego kosmetyku.
Cały czas szukam ideału jeśli chodzi o korektor i kosmetyki do oczu (choć przy moich mizernych rzęsach ciężko o spektakularny efekt). Bardzo jestem za to zadowolona z pomadek – Astor Color Stay 601 i Max Factor Colour Elixir – Rosewood i Firefly (przyjemne, codzienne różowości o lekko satynowym wykończeniu). Dla mnie właściwie podkład, róż, pomadka i tusz do rzęs do już rozbudowany makijaż :-) Zaciekawiło mnie jednak kilka rzeczy, o których przeczytałam, więc może będę eksperymentować.
Mario, również jestem wielką fanką kredek Golden Rose i stąd moje pytanie – czy mogłabyś zrobić taki przewodnik po kolorach, a konkretnie który odcień pasowałby do którego typu urody? Mam z tym ogromny problem… Jestem intensywną lub prawdziwą jesienią i na razie wybrałam dla siebie numerki 11 oraz 19.
Ja mogę polecić eye liner Loreal, Super Liner – Perfect Slim. Jest to eye liner ze stożkowatą cieniutką i idealnie wyprofilowaną gąbką zamiast pędzelka, dzięki czemu nic się nie rozmazuje i łatwo zrobić kreskę. Dodam, że nigdy nie używałam eye linerów dłużej niż do testów, ponieważ nie potrafię posługiwać się tymi z pędzelkami. Nigdy nie było takiego efektu, jaki bym chciała, bo było za grubo, albo nie w tą stronę, albo za wolno wysychał. Z tym nie mam problemu. Używam go codziennie od dwóch miesięcy. Jest wydajny, zastępuje mi kredkę do powiek, wygląda delikatnie, ale można też zrobić bardziej wyrazistą kreskę. Są trzy kolory.
Korektor pod oczy – też Loreal, True Match – Vanilla 2. Mam bardzo jasną i piegowatą skórę, w ciepłym odcieniu.
Pomadka – dobrana ostatnio przez Marię dla prawdziwej jesieni: Astor. Świetnie komponuje się z jasną skórą i z piegami, średnio ciemnymi, złotawymi włosami i piwnymi oczami.
To u mnie tak – z podkładem zawsze miałam problem, jako posiadaczka wyjątkowo jasnej karnacji. Niedawno skusiłam się na dobór podkładu przez konsultantkę Mary Kay, no i jest fajnie :) dobrala mi rozświetlający, bo cera była mocno przesuszona (trochę jej urok trochę moje zaniedbania pielęgnacyjne). A mam podobnie jak Ty Mario, buźka różowa trochę z powodu naczynek, szyja już zdecydowanie bardziej kość słoniowa. I jeszcze moje osobiste niedawne odkycie – krem BB Avon anev. Poprzednie BB które miałam, w tym oryginalny azjatycki, też mi się odznaczały na twarzy, także bylam miło zaskoczona tym Avonem.
A pomadki… ciężko trafić. Nie miałam profesjonalnej analizy ale na 99,9% uważam się za lato, raczej zgaszone niż prawdziwe. No i mam delikatne rysy, uroda typu romantycznego zdecydowanie. Próbowałam pomadki którą Mario polecalaś dla zgaszonego lata właśnie tej matowej golden rose, i jakoś nie bardzo, za mocno trochę, i ten mat mi nie odpowiada. Zdecydowanie wolę lekki połysk na ustach i subtelne kolorki, więc królują błyszczyki, a mój pomadkowy hit to Lumene – coś o nazwie Miracle Lip Sorbet Raspberry (nr 10). Taka w sumie pomadka subtelnie kryjąca, z pięknym połyskiem.
Niedawno sprzedawczyni w tzw. drogerii poleciła mi podkład Bielenda CC Color Control Blur Efect, który jest – uwaga – biały, ale po nałożeniu dopasowuje się do koloru skóry i daje efekt PhotoShopa. Niestety produkt się nie sprzedawał i zostanie niedługo wycofany z produkcji. Marketing w Bielendzie niestety leży, bo taki dobry produkt, a nie został należcie wypromowany. Pała dla marketingowca!
Na razie kombinuję, jakim mogę być typem kolorystycznym, kiedyś myślałam, że jestem stonowanym latem, ale zbyt wiele kolorów mi z tej palety nie pasuje. Stawiam na jasne lato lub na prawdziwą zimę. Za pierwszym przemawia ogólna jasność (ale to może zasługa moich bardzo jasnych włosów), a za prawdziwą zimą fakt, że dobrze wyglądam w zimnych i mocnych kolorach oraz w czerni.
W każdym bądź razie mam normalną skórą z naczynkami, z tendencjami do przesuszania się. Mam bardzo jasną cerę, muszę się decydować na bardzo jasne podkłady :)
Też bardzo lubię podkłady z Revlona, obecnie jednak mam na wyczerpaniu Colorstay dla suchej i normalnej skóry odcień 150 (najjaśniejszy), teraz lekko się opaliłam na słońcu i jednak jest za jasny. Będzie ciężko, bo następny odcień prezentuje się bardzo pomarańczowo. Może się zainspiruję Twoim wpisem i znajdę coś dla siebie na te lato? :)
Dla mnie hitem nr jeden są sypkie cienie z Inglota, najlepiej te iskrzące i te mieniące się na inne kolory. Mam srebrne i niby niebiesko-szafirowe, lecz mienią się na fiolet i srebro.
Także bardzo świetne są szminki. Jest bardzo dużo ładnych kolorów, nie tylko klasyczna czerwień i róż, ale również fiolety i nawet gotycka czerń. ;)
Tusz do rzęs – Loreal Volume Million Lashes zielony, bardzo lubię wyczesane przez nią rzęsy :) Oraz drugi, kupiony specjalnie na jakieś imprezy, koncerty wodoodporny Maybelline Push Up. Rzęsy nią są przesadzone, trzeba uważać, żeby ich nie skleić, ale są ultraczarne i bardzo efektowne. Kto lubi efekt sztucznych rzęs, ten powinien być zachwycony. ;)
Szukam idealnego tuszu do rzęs, ale mi zależy na tym, żeby dawały efekt sztucznych rzęs. Samo wydłużenie to za mało, ale nie lubię, kiedy tusz daje efekt muszych łapek. Na razie używam MaxFaktor False Lash Effect. I jestem z niego zadowolona. Daje efekt szcztucznych rzęs, ale używam bazy pod maskarę. Lubię mieć rzęsy jak u lalki, noszę okulary i zależy mi na wyrazistym spojrzeniu. Podkładu nie używam, przynajmniej narazie, ale przeszukuję drogeryjne półki w poszukiwaniu idealnego.
Jeśli szukasz tuszu dający efekt sztucznych rzęs, to polecam jak najbardziej Maybelline Push Up. Jest niezwykle czarny, bardzo wyciąga rzęsy i ładnie rozczesuje. Na początku miałam problemy z opanowaniem go, jak można rozczesać rzęsy, ale teraz jestem mega zadowolona ;)
Uwielbiam kredki z Golden Rose, są zdecydowanie przyjemniejsze niż wersja Velvet Matte w szmince. Mam numer 11, który jest cudownym brudnym różem, który dla mojej jasnej zimnej karnacji pasuje świetnie. Moim hitem, który odkryłam niedawno, jest rozświetlacz z Wibo. Wcześniej wcale nie korzystałam z takiego kosmetyku, a teraz obejść się bez niego nie mogę
Podkładu revlon również używam od wielu lat i na pewno z niego nie zrezygnuję. Zaciekawiłaś mnie kredką z GR. Z tej firmy używam cieni do brwi i jestem z nich bardzo zadowolona. Do moich „pewniaków” mogłabym jeszcze dołożyć puder prasowany z Max Factor i cienie do powiek z Inglota :-)
Cera: wrażliwa, trądzikowa, tłusta (ale potrafiąca się nieźle przesuszyć), z wrażliwymi naczynkami. Dermatolodzy łapią się za głowę i nie wiedzą od czego zacząć, jak zbierają wywiad…
Ja mam za to inny, kosmiczny problem – moja szyja jest praktycznie biała, nie potrafię jej opalić (no dobra, za bardzo się nie opalam, ale reszta ciała jakoś tak sama łapie słońce…). W efekcie wyglądam komicznie: delikatnie opalone ciało, delikatnie opalona buzia i kompletnie biała szyja. Cóż… Nie kładę podkładu na szyję, bo nie lubię jak mi się wszytko brudzi (dodatkowo mam takie dziwne uczucie ściągnięcia skóry). Dlatego też mam problem z dobraniem koloru podkładu, bo żaden nie wygląda naturalnie – ani ten w kolorze dekoltu, ani twarzy, ani szyi. Już się z tym pogodziłam i mam to gdzieś. Stosuję Max Factor lasting performance. Bardzo go lubię, dobry kryjący podkład. Hamuje też wydzielanie sebum, widzę zdecydowaną różnicę bez i z podkładem. Ja bez podkładu nie wychodzę z domu – mam bardzo wrażliwą skórę i podkład dodatkowo ją chroni. Plus zakrywa blizny potrądzikowe, zaczerwienienia albo pryszcze, zależy co akurat się na tej twarzy wydarzy ;)
Puder – to moje odkrycie, kocham Manhattan soft mat loose powder, puder sypki. Nokautuje wszystkie w kompakcie, już nigdy do nich nie wrócę. Matuje bez efektu maski.
Cień do powiek – miss sporty pojedynczy, kolor tender (111) – idealny cień do codziennego makijażu
Baza pod cienie – inglot <3 super się wszystko trzyma na swoim miejscu
Tusz do rzęs – od lat maybelline 'żółty' 100%black. Dla mnie dobry pod każdym względem, od kształtu i rozmiaru szczoteczki po efekt jaki nim uzyskuję.
Lakiery golden rose color expert – do tej pory same hity, niezależnie od tego jaki kolor wybrałam.
Korektor rozświetlający pod oczy z golden rose – ale tu muszę zaznaczyć, że nigdy nie miałam problemów ze skórą pod oczami, żadnych sińców i opuchlizny; po prostu ładnie rozświetla, nie wiem czy coś kryje.
Mam też dobrą radę dla wszystkich mających problem z przetłuszczaniem się skory: odkąd odstawiłam* wodę, moja skóra jest w zdecydowanie lepszej kondycji.
* tzn. woda z kranu nie dotyka mojej twarzy ;) zmywam twarz płynem micelarnym, nie pływam, ograniczylam kontakt z wodą do minimum :)
Pozdrawiam!
Tak rzadko słyszę, że ktoś stosuje podkład Max Factor Lasting Performance, a jest rewelacyjny. Sama go co najmniej od 10 lat używam (moja mama również jest jego fanką). Parę razy go zdradzałam, ale zawsze do niego wracam. Super kryje i nie robi efektu maski. Dodam, że mam cerę mieszaną. Pozdrawiam
Moje makijażowe hity:
– podkład La Prairie Caviar – jedyny, który stapia się ze skórą
– puder sypki Chanel
– puder prasowany Select Sheer Powder MAC do poprawek w ciągu dnia
– tusz Eyes To Kill Armani wersja najprostsza nie wodoodporna
– tusz do brwi koloryzujacy Bobbi Brown
– szminka Armani w czerwonym opakowaniu nr 104 super naturalny odcień różu bez perły
– balsam do spierzchniętych ust Cicaplast La Roche Posay
– rozświetlacz prasowany Laura Mercier nr 1 – niby z połyskiem, a jednak półmat bez tandety
– mineralne róże do policzków MAC z perłowym subtelnym połyskiem
– biały matowy cień MAC Gesso lub White Frost do odświeżenia zmęczonego spojrzenia
– błyszczyk MAC w kol. Ample Pink – naturalny nasycony zgaszony róż
– bronzer Smashbox mozaika
Mam cerę alergiczną. Źle wyglądam w oczywistych zestawieniach kolorystycznych, graficznym, wyrazistym makijażu. Długo szukałam swojego zestawu kosmetyków, które bedą mi służyć niezależnie od pory roku i kondycji. Te przedstawione do tanich nie należą, ale wiadomo, kto tanio kupuje, ten dwa razy kupuje….
Moim hitem kosmetycznym od 13 lat są minerały. Moja naczyniowa i zapychająca się skóra nie znosi chemicznych silikonowych podkładów, pod którymi się dusi a po zmyciu odwdzięcza się podrażnionymi naczynkami i kilkoma niespodziankami.
dlaczego minerały? Ponieważ są lekkie, oddychające, wodoodporne. Na plażę mieszam je z kremem do opalania i nakładam na twarz
sama sobie tworzę odpowiednią formułę i odcień w zależności od pory roku , ponieważ mam mnóstwo próbek a wszystko to można ze sobą mieszać:)
korektor mineralny annabelle minerals kryje jak kamuflaż, a wiem, że nie spłynie, nie rozmarze się i nie wejdzie w załamania pod oczami
najlepszy bronzer? – uwaga- to podkład annabelle w odcieniu golden dark w formule matującej- najlepszy ze wszystkich wypróbowanych do tej pory- piękny naturalnie opalony odcień, nie wpadający ani w żółty, ani w pomarańczowy ani w cegłę;) świetny do konturowania
najlepszy cień do powiek? – to podkład annabelle w odcieniu golden dark w formule rozświetlającej
jeśli jesteście intensywną jesienią jak ja lub ogólnie ciepłym typem i macie brązową tęczówkę to z całą odpowiedzialnością polecam ten duet „cienia” i „bronzera”.
Tusze obojętne jakie,bo mam długie rzęsy.Z Diorshow było mi nie po drodze,Hypnose chwalę i zostawiłam sobie szczoteczkę.Teraz mam Bourjois Volume Glamour,a w pracy awaryjnie Deborah.Podkładu latem nie używam,tylko puder w kamieniu Max Factor Creme Puff nr 13.Jak mi się chce,to konturuję paletką Stila,albo różem Lumene,który wstyd przyznać mam już 10 lat.Cieni nie używam.Czyli raczej ubogo.Ale błyszczyki kupuję na kilogramy,jeśli tylko jest promocja.Nie lubię matowych i satynowych pomadek.
Mam dwa takie pewniaki, które sprawdzają się u mnie w każdej sytuacji :) Transparentny puder Stay Matte z Rimmela – nakładam go na „nagą” twarz (bez podkładu) i dostaję dokładnie to, czego oczekuję, czyli ujednoliconą, subtelnie zmatowioną skórę, bez efektu maski, czy cista :p Drugi niezbędnik to tusz Volume Million Lashes od L’Oreal. Pierwszy, którym udało mi się osiągnąć spektakularny efekt bez totalnego sklejenia. Oczywiście jak z każdym tuszem trzeba nauczyć się z nim obchodzić, ale mam wrażenie że aplikacja jest o niebo przyjemniejsza niż w przypadku innych, które wcześniej stosowałam. Do tego zostaje na rzęsach i nie osypuje się ani troszkę (zdarzyło mi się w nim spać, a rano rzęsy wyglądały jak dopiero co pomalowane).
Cześć Mario :) cześć dziewczyny :)
moje idealne kosmetyki do makijażu to:
1. Podkład Guerlain Parure Gold
– lekki, pięknie rozświetlający i całkiem nieźle kryjący podkład, bardzo pasuje do cery o żółtawym tonie, 31 amber pale idealny do jasnej złotawej cery, bardzo wyjątkowy odcień, ale też trudny do zdobycia w Polsce.
Polecam wszystkim złotawym, bladolicym :)
2.Korektor rozświetlający Parure Gold Precious Light 01 – niesamowicie rozświetla, nadaje świeży i wypoczęty wygląd, mam wrażenie, że lepiej ukrywa niedoskonałości niż korektory o cięższych konsystencjach,
odcień 01 jest najjaśniejszy i ma żółty ton,
świetnie współpracuje z podkładem Parure Gold.
3. Eyeliner Tom Ford Eye Defining Pen
bardzo łatwo rysuje się nim kreski, ma idealnie czarny kolor i 2 rodzaje końcówek,
jest niesamowicie wydajny (przy codziennym używaniu wystarcza na prawie rok), polecam wszystkim osobom, które nie są w stanie rysować kresek pędzelkiem.
4.Błyszczyki do ust Clarins Instant Light Natural Lip Perfector
upiększają i świetnie nawilżają usta, mogą zastąpić balsam do ust a jednocześnie nadają delikatny kolor, dobre rozwiązanie dla osób, które nie lubią szminek. Poza tym pięknie pachną.
5. Lakiery do paznokci YSL
http://www.google.no/search?q=ysl+la+laque+couture+10&prmd=ivmn&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiMyJWe9YTOAhUzb5oKHTYSBUMQ_AUIBygB&biw=360&bih=512#tbm=isch&q=ysl+la+laque+couture&imgrc=w6eQcLi7PjHUXM%3A piękne nasycone kolory, w połączeniu z bazą/ top coat YSL (produktem 2w1) super trwałe,
jedynie nie polecam jasnych, bladych odcieni- są zupełnie inne niż te nasycone.
Śmierdzą mniej niż przeciętne lakiery.
Uwielbiam je ze względu na kolory i łatwość malowania/zmywania. Nr 11 i 14 to moi faworyci.
Wszystkie powyższe kosmetyki są zdecydowanie warte swoich cen i cechuje je świetna jakość.
Ps. Mario jakim jesteś typem kolorystycznym?
a czy takie kosmetyki sprawdza się w przypadku urody nieco bardziej południowej?
no właśnie, nie każdemu będą takie kosmetyki pasować.