Zimą musi być nam ciepło. Ale przy obecnym wyborze wierzchnich okryć, możemy się czuć ładnie, wygodnie i ciepło jednocześnie. Lepiej kupić sobie coś porządnego i na kilka sezonów, niż ulegać jakimś modom, które nie mają nic wspólnego z uniwersalnością. Poniżej cztery rodzaje wierzchnich okryć, które zawsze będą na czasie.
Zauważcie, że grupuję w kolażach dodatki, stosując kryterium kolorystyczne (jak zwykle). Robię to ze względów estetycznych, kolaże są wtedy bardziej czytelne i łatwiejsze do przyswojenia. Ale to nie oznacza, że trzeba nosić torebkę i buty w jednym kolorze. Można, ale niektórym to się nie podoba i wolą zrobić sobie mix, co jest również jak najbardziej fajne. Każdy niech kieruje się tym, co mu gust podpowiada.
Płaszcze wiązane w pasie
Taki płaszcz to poważna sprawa, na tyle poważna, że premierę ma zazwyczaj pierwszego listopada. Ja w zasadzie nie widzę w tym nic złego, że mamy w Polsce taki umowny termin wyciągania z szaf najgrubszych okryć. Choć pamiętam, że zdarzyło się kiedyś, że było bardzo ciepło w ten dzień, a pewna znajoma pani i tak postawiła na swoim i założyła futro. Wyglądało to dosyć zabawnie :) Dla mnie płaszcz wiązany w pasie jest synonimem eleganckiego okrycia wierzchniego. Ślicznie wygląda zwłaszcza na Sylwestra, kiedy spod spodu widać wieczorową sukienkę.Źródła zdjęć: płaszcze – szary, fuksjowy, granatowy, czarny; szale – szary, czarny, kamelowy, bordowy; rękawiczki – szare, czarne, kamelowe, bordowe; torby worki – szara, czarna, kamelowa, bordowa; kozaki – szare, czarne, kamelowe, bordowe.
Proste płaszcze
Prosty płaszcz można rozgrywać na sportowo, elegancko, nawet wieczorowo. Teraz modne stały się bosmanki – dwurzędowe płaszcze ze złotymi guzikami, które od razu kojarzą się z french chic. Prosty płaszcz będzie się ładnie komponował z rurkami i botkami. Fajnie też wygląda taka sylwetka – gruby, duży sweter, rozpięty płaszcz, spodnie dzwony i botki. Świetnym dopełnieniem stroju będzie kraciasty, gruby szal. Źródła zdjęć: płaszcze – niebieski, granatowy, czarny, bordowy; szale w kratę – szary, granatowy, czarny, bordowy; rękawiczki – szare, granatowe, czarne, bordowe; botki – szare, granatowe, czarne, bordowe.
Puchowe kurtki
Kurtka puchowa z zasady ma trochę sportowy charakter, ale tak naprawdę, jeżeli jest prosta to pasuje do wszystkiego. Mnie osobiście, bardzo się podoba połączenie jej z eleganckimi elementami, ale czego nie lubię, to takich kurtek z zaznaczoną paskiem talią i przytłoczonych zbyt strojnymi zamkami, okuciami. Lubię gdy kurtka jest możliwie najprostsza. Gdybym dla siebie szukała takiej kurtki, raczej wybrałabym model z kapturem.Źródła zdjęć: kurtki – beżowa, bordowa, niebieska, czarna; czapki z pomponem – beżowa, bordowa, granatowa, czarna; buty lakierowane – beżowe, bordowe, granatowe, czarne.
Parki
Parki pasują do wszystkiego, widzę je nawet ze szpilkami. Co ciekawe, za najbardziej uniwersalne uznaje się zielone parki. Zawsze zwracam uwagę na to, by futerko przy kapturze ładnie wyglądało – niektóre futerka są biedne, przerzedzone i brakuje im puszystości. To mały szczegół, ale bardzo zauważalny i rzutujący na wygląd całej kurtki. Warto też zwrócić uwagę na wykończenie przy szyi, bo zazwyczaj taka kurtka nie wymaga noszenia szalika, co jest super.Źródła zdjęć:parki – granatowa, zielona, czarna z beżowym futerkiem, czarna z czarnym futerkiem; rękawiczki – granatowe, zielona kratka, beżowe, czarne; torebki od lewej – 1, 2, 3, 4; buty od lewej – 1, 2, 3, 4.
Co Wy nosicie zimą? W czym czujecie się najwygodniej? Jakie dodatki dobieracie do swoich kurtek lub płaszczy?
Ja noszę kożuch z czasów młodości mojej mamy. Przymierzyłam, okazało się, że idealnie leży i został u mnie. :D Czuję się w nim trochę jak bohaterka filmu kostiumowego. :P
Za to przy lżejszej zimie, bardzo chętnie założyłabym ten szary zestaw z płaszczem wiązanym w pasie, uwielbiam takie.
Mierzyłam ten szary płaszcz, jest piękny i bardzo ciepły. Jest jeszcze wersja z lisim kołnierzem. Coś pięknego.
Popatrzyłam na jego cenę, ech. Piękny, ale obawiam się, że na razie zostanę przy moim kożuszku. :D Ale jak będę coś nowego kupować, to na pewno w tym stylu. :)
Mario, czyżbyś nie widziała nic nagannego w promowaniu naturalnych futer?
A gdzie napisano, że chodzi o futro naturalne?
Ten szary płaszcz z lisim kołnierzem jest piękny! Udusiłam się ze złości, że nie mam takiej kasy, aby go kupić….
Jak zwykle moodboardy świetne. Mogłabym założyć prawie wszystko. Ja w zimie, na codzień , noszę puchową kurtkę i prosty płaszcz ala budrysówka. Niedawno kupiłam również parkę (w zielonym kolorze, bo tamte dwa okrycia mam granatowe). Na eleganckie wyjścia zakładam delikatnie taliowany, czarny płaszcz do kolan lub sztuczne, krótkie, ciemnobrązowe futerko. Szaliki mam różne (to moja słabość). Gładkie, kraciaste, ciemne, jasne. Jeśli chodzi o buty, to do spódnicy czarne oficerki. Do spodni czarne martensy lub sznurowane, camelowe trzewiki. Torbę dobieram do butów.
Ależ masz tych okryć :) Ja swojej budrysówki ulubionej musiałam się pozbyć. Już takiej na pewno nie znajdę. Ale chyba w tym roku kupię sobie parkę, bo mam ochotę na coś tak wygodnego i ciepłego na długie spacery :)
Ja praktycznie zawsze mam 2 okrycia na zimę – płaszcz, coś pomiędzy wiązanym w pasie a prostym (lubię taliowane płaszcze, ale nie przepadam za paskami w talii, a to się rozwiązują, a to wpadają przy rozpiętym płaszczu, nieee :)) i kurtkę puchową, ale krótką, za tyłek, najprostszą w formie. W zależności od okazji, albo niszczę kurtkę, albo marznę w płaszczu.
A jeszcze anegdota, dlaczego nie lubię parek. Kiedyś robiłam zakupy w sklepie zoologicznym, ubrana w parkę, sweter, buty sportowe. Pan sprzedawca bez ogródek zwracał się do mnie na „Ty”, próbował być „młodzieżowy” i nawet pytał, czy moja mama (!) była tutaj ostatnio, bo opowiadała, że kupiła córce takiego zwierzaka, dla którego chciałam kupić karmę (dodam, że mam już dawno własny kąt, parę lat temu pożegnałam uczelnię i pracuję zawodowo :D a zwierz nie mój, ale bratanicy męża). Pan sprzedawca mógł być niestety młodszy ode mnie :) Rozstaliśmy się na „cześć”, „narazie” itp. (chociaż ja to stamtąd uciekałam ;)) Kolejne zakupy, ja w płaszczu, Pan „dzień dobry”, pełen profesjonalizm, „do widzenia”. Nie poznał :) Nie mam nic do miłych sprzedawców, ale źle się czuję, kiedy ktoś się zbyt mocno wysila w kontakcie, dodatkowo bywam dość introwertyczna i jest mi strasznie niekomfortowo, kiedy obce osoby skracają dystans i od razu przechodzą na „Ty” bez propozycji :) Mimo, iż w innych krajach to norma, to jednak bardziej odpowiada mi polska, zdystansowana kultura :) Dlatego – nigdy więcej parek!
Hahahaha, wszystko przez kurtkę :) Mnie to zawsze takie skracanie dystansu strasznie peszy, nigdy nie jestem na to przygotowana i się zacinam. Ale zawsze sobie obiecuję, że następnym razem będę równie bezpośrednia co ta osoba. Może się w końcu uda :)
Mnie się po raz pierwszy udało pół roku temu. Pewna kobieta wzięła mnie za dużo młodszą, bo byłam bez makijażu, w glanach i dżinsach i od razu przeszła na ty. Jej ton zabrzmiał nieco protekcjonalnie, co mnie zdenerwowało :) Pierwszy raz w życiu zareagowałam i powiedziałam: Rozumiem, że mówimy sobie na ty?. Ją zatkało, ale powiedziała, że owszem możemy się tak do siebie zwracać.
Czyli nie jestem sama, uffff :D Też się zbieram na tupeciarską odpowiedź, ale jakoś na żywo nie wychodzi. Może też się przełamię, bo za każdym razem sobie to obiecuję.
W miniona zimę schudlam więc wyjelam wieloletni płaszcz, skrocilam, bo był do kostek. Idealny, szary, dopasowany, w zależności od dodatków na wiele okazji. Teraz chcę kupić fajna kurtkę na co dzień, ale ta ze zdjecia powyżej kosztuje prawie 2 tys a dla mnie to za dużo. ;) Czeka mnie kurs po sklepach.
Ja planuję zakup parki i te, które mi się szczególnie podobają kosztują 3 tys i więcej – marka Canada Goose. Może kiedyś…
Czytałam kiedyś o kurtkach tej firmy. podobno są cieplutkie i można w nich przetrwać kanadyjską zimę – tam większość ludzi ma w zanadrzu egzemplarz.
Z racji tego, że noszę rozmiar 46 nie mogę nosić tego wszystkiego, co akurat mi się podoba (może to i dobrze). ;)
Upolowałam w Eleganzie czarny prosty płaszcz z wełny z dodatkiem kaszmiru. Prosty, surowy w swej formie. Niektórzy mówią, że płaszcz niczym z szafy starej baby, ale co mogą wiedzieć ci, którzy co sezon biegną po H&M, aby nosić żywcem wieszaki z ich wystawy?
A co do H&M, upolowałam w Niemczech błękitny płaszcz z wełny. Strasznie mnie pogrubia, ale trudno – uwielbiam go. Noszę do niego srebrne mokasyny i szary szalik.
A tak na ogół – skórzane czarne rękawiczki, szara czapa z królikiem jako pomponem. I tyle w zimie.
P.S. Jakby kogoś obchodziło to, co noszę… Oprócz mnie (i nienawidzącego srebrnych mokasynów, a konkretniej oksfordków, narzeczonego). ;)
Oczywiście mnie to obchodzi. Czarny, prosty płaszcz nie może być tak określany, nigdy się na to nie zgodzę :) Zapewne można też natrafić na fajne płaszcze w butikach, takich, które się nie pojawiają w centrach handlowych.
Mario, a czy podoba Ci się to, jak ubiera się (nota bene, uwielbiana przez mnie) Alicja z 13cvts?
Tak, podoba mi się, bardzo ładnie się ubiera :)
A siostry Tomczuk z miikax3 ? :) Często obserwuję ich poczynania na blogu.
Ten styl akurat nie trafia w mój gust.
Niedawno właśnie zakupiłam płaszczyk wiązany w pasie: wełna, kaszmir i wiskoza, przejściowy, z wielkim kołnierzem i za całe 99 zł. Piękny i dobrze się nosi. Puchową kurtkę też bym chętnie przykolegowała na srogą zimę :)
Ooo, ale nieużywany za 99zł?
Tak! 50% wełna, 35% wiskoza, 15% kaszmir. Sklep on-line.
Jaki sklep? Zdradz tajemnice ;)
Nie bądź taka tajemnicza i podlinkuj :)
Skoro Autorka bloga pozwala, to proszę:
https://www.unisono.eu/plaszcz-materialowy-1-9148-ros-an.html :)
Tak myślałam, widziałam te płaszcze i mierzyłam. Jakość faktycznie dobra, nie wiem czy nie jest za cienki na zimę. Ja zrezygnowałam z uwagi na krój – ale ponownie za osobą w takim płaszczu bym się obejrzała :).
Zgadza się, to nie jest płaszcz na zimę. Ale stylizacje są super:
https://www.unisono.eu/zestaw-1-z-18650.html
Czy jesteś z niego zadowolona? Jak się nosi? Czy bardzo widać na nim upływ czasu?
Pytam, bo podoba mi się ten śliwkowy.
Pozdrawiam.
Na suchą jesień powinien się sprawdzić, wełna dobrze zatrzymuje wiatr, a później można nosić go pod płaszczem jako żakieto-ocieplacz i będzie bardzo ciepło, zwłaszcza, że cena jak ze sweter.
Zgadzam się całkowicie co do tej metody, to również moja taktyka. Nie musi być grubo koniecznie ale kolejne warstwy wełny robią swoje :)
Ale fajny! Faktycznie raczej na jesień niż zimę, ale tak czy siak – super :) i ta możliwość noszenia go rozwiązanego, właściwie jako grubszej narzuty… kusząco :D
Skoro nie ma podszewki to – czy nie gryzie i nie zostawia kłaczków?
Wykończenie brzegów bardzo einfachowe.
Dla mnie płaszcze to jesień, zimą nie wystarczają, chyba że dodać pod spód termoaktywną koszulkę i wełniany sweter. A ma być przecież elegancko…Jestem zmarzluchem, dlatego już noszę pod spodnie leginsy merino i płaszczyk puchowy, na razie na bluzkę, potem dojdą kolejne warstwy. Najgorzej z butami…Kozaki z wełnianą wkładką czasem za mało, nie wiem naprawdę co…W mrozy tylko na sportowo jak bałwanek w trekingach i grubych skarpetach…Jeśłi chodzi o elegancję jest to dla mnie najbardziej problematyczna pora roku. Ciepłe czapy i wielkie szale też mają raczej sportowy wygląd.
Ojej, jesteś naprawdę hardkorowym zmarźluchem :) Ja teraz noszę bluzkę cienką i na to trencz i mi jest ciepło :)
W kwestii marznięcia mam to samo. Już nawet przestałam zwracać uwagę na przytyki Mamy i Narzeczonego, że ubieram się ładnie albo ciepło :D
W zimie puchowy płaszcz do kolan, albo granatowy, wełniany, jednorzędowy płaszcz też o tej długości. Pierwszy ma niestety ten minus, że jak mocno wieje to w nim zimno, drugi – ciężki i wielki, a na uczelni nie jest to zaletą. Marzę o porządnej parce na puchu. Miałam taką 10 lat temu. Piękną, oliwkową z przepięknym gęstym „liskiem” przy kapturze, wiązaną w talii na pasek. Niestety – lata minęły, a puch się zbił i teraz płaszczyk ni to ziębi ni to grzeje. Cóż – na przejściówkę się jeszcze nada…
Wczoraj zakupiłam wstawiony tutaj czarny płaszcz z COS’a. Oglądałam również ten z Solara, ale stwierdziłam, że byłby nieco mniej praktyczny dla mnie.
W zimie zdecydowanie najlepiej czuję się właśnie w tego typu, nieco mięskich płaszczach. Chłopak namawiał mnie na zakup jakiegoś taliowanego, wyglądam w nim bardzo…dziewczęco, ale znając samą siebie, po prostu wiem, że w czymś takim czułabym się źle i sztucznie. Na szczęście ten z Cosa leży idealnie.
Dziewczyny o figurze gruszki- możecie śmiało kupować ;) Mierzyłam też jakiś inny z COSa, szary, w takim samym rozmiarze(36) i równiez wiązany w pasie, ale wznosił się na tyłku. Zadziwiające jest, że ten czarny nie podkreśla szerokich bioder i nigdzie dziwnie się nie podnosi, nie marszczy, a dla mnei dobranie rzeczy, która zaczyna się od ramion a kończy poniżej ud graniczy z cudem(sukienka, płaszcz, tunika- to przez duży tyłek i szerokie biodra a wąską talię i drobne ramiona). Kupno płaszcza stanowiło dla mnie wyzwanie.
A na taką typowo srogą zimę mam futro vintage(najcieplejsza rzecz na świecie), ale troszkę mi się już znudziło i chyba zakupię jakąs kurtkę puchową. Zależy jak sroga będzie nadchodząca zima :)
Mam również prosty płaszcz, z fajnym składem, ale ponownie „to nie to” :)
No zobacz jak trafiłam z moodboardem :) Jest jakaś powaga w tych taliowanych płaszczach i to samo dotyczy trenczy – jakoś trzeba się przekonać do tego, żeby zacząć je nosić. Ale później to już wchodzi w nawyk i nie ma w tym nic dziwnego.
Bardzo trafiłaś. Na początku troszkę się zestresowałam tym, że zamieścisz jakiś przepiękny płaszcz, którego wcześniej nie widziałam i będę żałować zakupu. haha :)
Trencze też uwielbiam. Ubolewam jedynie nad tym, że niezbyt pasuje mi kolor czarny.
Aaa, Aga nie zajarzyłam, że to Ty :) Szal w fajnym kolorze chyba rozwiązuje problem tak na dobrą sprawę:)
Chyba tak. Tzn tak to sobie wyobrażam :) Inaczej wyglądam raczej smutno.
Kupiłam ostatnio szalik w kolorze śliwki z alpaki(kolor ciemny, ale nie mogłam przejśc obok niego objojętnie ), grubo pleciony, ręcznie robiony. A sobie sama wyczarowałam na drutach z mieszanki alpaki i jedwabiu, taki kudłaty, bardzo zwiewny, ale i ciepły-w kolorze ecru, więc ładnie rozjaśnia twarz. Minus jest taki, że strasznie obłazi inne rzeczy…nie wiem jak sobie z tym poradzić. Gdzieś wyczytałam, że trzeba taką rzecz włożyć do zamrażarki na parę dni.
+ wydziergałam bladoróżowy z wełny merynosa i teraz myślę nad jakimś kominem jak zrobi się zimno, ale nie mam pomysłu jaki kolor wybrać :D
na co dzień wybieram kurtkę za pupę z kapturem oczywiście. zakładam do rurek i sztybletów. do sukienki/ spódnicy i oficerek zakładam płaszcz do kolan też czarny z kołnierzem który służy mi za kaptur. klasyka z ulicy. dodatkiem przy obu okryciach wierzchnich jest melanżowy komin w odcieniach szarości zrobiony przeze mnie na rękach:)plus oczywiście obszerna torba
:)
Jestem sobie w stanie to wyobrazić :) Fajnie tak nosić wytwór swoich rąk.
Hah, to ciekawe. Uważam moje okrycia za dosyć klasyczne, a nie ma ich tu.
1. antracytowy płaszcz z dwurzędowymi guzikami, do kolan, o dosyć świeżym kroju, taliowany, kupiony 7 lat temu i nie mogę znaleźć idealnego zastępstwa
trochę… tylko trochę jak ten, http://answear.com/43000-miss-sixty-plaszcz.html?b=/p/kurtki-i-plaszcze-208-k.html/kurtki-i-plaszcze/p-1/r-60/o-n
ale dłuższy, lepiej skrojony, bardziej taliowany i z normalnymi klapami, które są akurat takie, że można je zawinąć do stójki. Na dole w kształcie litery A, ale jest tak dobrze skonstruowany, że i tak wygląda klasycznie. Z Tiffi, ta marka chyba trochę podupadła, a szkoda. Nawet nie mogę znaleźć zdjęcia modelu.
2. coś takiego,
http://sklep.patrizia.aryton.pl/jesien-zima-20152016/1931-plaszcz-sredniej-dlugosci-ze-stojka.html
ale brązowy, z możliwością przewiązania – ale tak go nie noszę, bo i tak jest dobrze skrojony, jedynym akcentem są czarne końce rękawów – zresztą robota krawcowej. Bardzo mi się podobają proste płaszcze, ale takie zupełnie proste – ze stójką.
3. połączenie parki i płaszcza o długości bosmanki , z materiału bosmanki, na zamek i widoczne guziki (ale tylko jeden rząd, tak jakby zostawić bosmance jeden rząd) nieco z boku, z futerkiem i widoczną stójką. To już nie jest typowo klasyczne, i nie jest taliowane – wyglądam w tym trochę jak rosyjski żołnierz, ale w sumie to dobrze, bo bardzo lubię, gdy z płaszczu jest coś żołnierskiego, mocnego, męskiego, ale w nieoczywisty sposób.
Podobają mi się parki na innych ludziach, ale tutaj ta wojskowość jest aż nazbyt oczywista. Trochę mi brakuje w Twoich propozycjach tego wojskowego sznytu, który dla mnie osobiście jest klasycznym atrybutem płaszcza i nadaje mu szlachetności, niemniej za każdą Panią w zaprezentowanych przez Ciebie płaszczach bym się oglądała.
Gorzej z kurtkami. O ile zgadzam się, że krótka może nie mieć paska, to dla mnie długie bez paska są po prostu niekobiece, czułabym się w takiej jak reklama Michelin, dlatego w ogóle nie noszę pikowanych kurtek od iluś lat – i jeszcze żyję.
Mam wrażenie, że coraz ciężej znaleźć mi moje ulubione modele, albo takie, które mi się mogą spodobać, bo obserwuję dwie tendencje – idealnie w trendy albo idealnie w klasykę. A ja nie jestem ani tu, ani tu i trochę szkoda, że ta strefa pomiędzy coraz bardziej się zawęża, bo może być coś, co wygląda klasycznie, ale nie wlicza się w jeden z wymienionych przez Ciebie modeli i obawiam się, że takich propozycji będzie coraz mniej, bo nie ma dla nich niszy. Slow fashion będzie się rozwijało, fast fashion nie odejdzie, nadzieja może jeszcze w projektantach, którzy będą chcieli coś przemycić swojego i będą umieli zrobić to z klasą.
Ludzik Michelin :) Dla mnie z kolei takie paski na puchowych kurtkach odbierają im charakter, ale oczywiście kwestia gustu. Mi się też te kurtki kojarzą z trenerami piłkarskimi, którzy ubierają się na mecz w gajery i na to takie kurtały. I dla mnie to jest pozytywne skojarzenie, i na kobiecie też lubię elegancki strój i na to puchówkę :) A co do płaszczów, które masz, to uważam, że super to opisałaś – że jesteś między trendem, a klasyką.
Twój płaszcz nr 1 to dokładnie mój ideał! Kupiłam taki chyba 5 lat temu, jest już mocno znoszony, ale wciąż nie mogę znaleźć godnego następcy :/ Też obwąchiwałam ten z Miss Sixty, ale czegoś mu brakuje… Jak coś znajdziesz, to podlinkuj :)
Ja na zimę szukam płaszcza wełnianego (nie koniecznie 100%, ale ze zdecydowaną przewagą), w stylu który roboczo nazwałam „a la Alexa Chung” – płaszcz prosty, do ud, a najchętniej nawet ciut dłuższy, przed kolano, bez paska. Raczej jednorzędowy, choć nie upieram się ;) Mam tylko rozkminę kolorystyczną – planowałam granat, a teraz trochę myślę o czymś innym, bo i buty granatowe i płaszcz to chyba za wiele… niby taka klasyka jak granat to na długo… ale jak by tak kupić coś w kolorze morskim albo bordo? Takie orzeźwienie i kolor w szarobure dni ;) ot i takie moje rozważania, póki co nie znalazłam nic co by mi pasowało idealnie – mam wrażanie że w ogóle mało jest płaszczy przed kolano, które nie miałyby paska. Ciekawa jestem czy nie okaże się że znowu wymyśliłam sobie coś nie do kupienia ;)
Czy chodzi Ci o coś takiego co Monika na górze podlinkowała pod 2?
Tak, trochę podobnego – choć wolałabym widoczne guziki i żeby klapy można było też nosić rozłożone, stójkę traktowałabym raczej jako dodatkową opcję. To co Monika opisała jako 1 też mi się podoba – szczególnie jeśli byłby bardziej do podobny do opisu niż linku, czyli dłuższy, mocniej staliowany. No i skład bym chciała lepszy, ten z 2 – świetny!
Ach, i jeszcze ostatnio przeglądałam dawne wpisy Eli z bloga ubrana-nie-przebrana – i strasznie mi się spodobał jej granatowy płaszcz: (np tu: http://ubrana-nie-przebrana.blogspot.co.at/2014/02/telaio-cashmere.html) choć pewnie wolałabym coś bardziej taliowanego, ale sam styl, taka trochę klasyka a trochę nie – super! tylko nie wiem czy byłoby mnie stać, nawet gdyby był dostępny ;)
Rok temu kupiłam granatową budrysówkę, a to tylko dlatego, że pilnie potrzebowałam płaszcza, nigdzie nie było, a ten był fajny i była mega przecena; miałam wątpliwości, ale okazało się, że ten fason jest moim ulubionym. Warto próbować nowych rzeczy w ubiorze. ;)
Budrysówki bardzo fajne są i mają kaptury co jest super. Ja się rozstałam w zeszłym roku ze swoją, ale teraz będzie trudno znaleźć, więc postawię na parkę.
Miałam zawsze niezłą zagwostkę z płaszczem/kurtką zimową, bo nienawidzę ubierać się na cebulkę, nie lubię swetrów, bluz itp. Potrzebowałam czegoś, co mogę założyć po prostu na sukienkę z długim rękawem, do kozaków na wysokim obcasie i w dodatku przeżyć w tym stojąc w mroźne dni na przystankach MPK. 11 lat temu po raz pierwszy zainwestowałam spore jak na mnie pieniądze w kożuch. Kupiłam lekki, czarny kożuszek z hiszpańskiej skóry, do bioder, z asymetrycznymi „szarpanymi” połami. Strzał w dziesiątkę. Nie miałam nigdy wcześniej niczego tak szykownego i ciepłego. Przez kolejne parę lat nie kupiłam żadnego innego zimowego okrycia wierzchniego, więc oddał się z nawiązką. Trochę głupio mi było chodzić tyle lat ciągle w tym samym, ale tak go pokochałam, że cały ten czas nawet nie oglądałam płaszczy w sklepach. Zresztą uparcie chodzę w nim do tej pory, niektórzy dorośli ludzie muszą pamiętać ten kożuch z czasów swojego dzieciństwa :D No, ale przecież nie wyrzucę, w ogóle nie widać śladów zużycia, a ja uwielbiam ciągle tak samo. Spory czas później kupiłam jeszcze dwa inne kożuchy, jeden długi, w militarnym stylu, który ubieram tylko w najgorsze mrozy, bo się można ugotować, i w zeszłym roku bardziej rockowy, z srebrnym, ramoneskowym zamkiem, ale nic nie przebije tego pierwszego.
W tym roku po raz pierwszy od wspomnianych 11 lat, upolowałam płaszcz z szarej, parzonej wełny, w stylu trochę nonszalanckim, ma fason długiej, marynarki czyli to coś a la te z drugiego kolażu, tylko poły kończą się asymetrycznie. Myślę jednak, że da radę tylko tak do 5-7 stopni na plusie, bo swetra pod spód oczywiście nie założę :) Mam też z zeszłorocznej wyprzedaży elegancką pelerynę, niby z wełny, ale również nie wyobrażam sobie noszenia jej w temperaturze około zera lub niższej. Także u mnie kożuchy rządzą :)
Natomiast spośród wklejonych przez Ciebie, najbardziej podobają mi się płaszcze proste. Łączyłabym je z rzeczami bardzo kobiecymi, które łagodzą ich surowość, wysokie kozaki z lśniącej skóry, pod spód jakieś delikatne tkaniny, koronkowe wykończenia, albo dopasowane ołówkowe fasony. Puchówkom i parkom mówię stanowcze nie (to znaczy na innych ok, tylko siebie w nich nie lubię), niektóre, eleganckie płaszcze z paskiem podobają mi się natomiast szalenie (ten granatowy na przykład), ale czuję się w takim fasonie trochę zbyt dosłownie włosko-elegancka.
Przypomniałaś mi o takim pięknym kożuchu, który „znalazł” się u nas w domu jak chodziłam do liceum. I miałam go nosić, bo był mega ciepły, bardzo ładny, miał nawet jakieś hafty na dole kolorowe i do tego jeszcze wyglądał jak nówka. I masakra – raz go włożyłam i myślałam, że się uduszę. W sensie było tak mi niesamowicie od razu w nim gorąco, tak mnie przytłaczał tym ciepłem, że mimo jego piękna nie dałam rady ani razu założyć go na dłużej.
Oj kiedyś, to się robiło kożuchy hardcory :D Teraz szyje się też z takich cienkich skórek określanych jako „hiszpańskie” (podobno faktycznie sprowadzane, ale nie wiem na 100%) i te są noszalne. Natomiast to, o czym mówisz, dotyczy tego militarnego, długiego kożucha, robionego właśnie klasycznie. Zeszłej zimy z tego właśnie powodu nie miałam go na sobie ani raz, no, ale jakbym się wybierała na ferie np. na Syberię, to będzie w sam raz :D
Miałam taki upolowany w lumpeksie też za czasów liceum. Byl mega ciepły ale też strasznie ciezki. Pierwszy raz ubralam go do kina. Kiedy wracalam wieczorem podbiegłam do tramwaju i wywalilam się na lodzie tuż przed wejściem. Czulam się jak najgorsza lamaga i o wszystko obwinialam ciezki kozuch. Siadlam szybko na pierwszym siedzeniu i starałam się nie patrzeć na ludzi. Zanim tramwaj odjechał podbiegala do niego jeszcze jedna pani i wywalila się w tym samym miejscu. Nie powiem zrobiło mi się trochę razniej ;p Jak ruszylismy biegły jeszcze dwie dziewczyny z czego jednej przytrafiło się dokładnie to samo. Wtedy cały tramwaj już się śmiał a ja trochę smielej patrzyłam na ludzi. Zdenerwowany kierowca zadzwonił gdzieś żeby posypali piaskiem..
Kozuszka nigdy więcej nie zalozylam… mimo wszystko…
Nie wyrzucaj! Ja chodzę w kurtce skórzanej mojej mamy, która ma no nie wiem- ponad 30 lat? Nawet jak Ci się znudzi, odstaw do szafy i pewnie i tak po paru latach do niego wrócisz. Inaczej będziesz żałować. Nie radzę pozbywac się takiej perełki. Wiem co mówię, moja mama dawniej miała przepiękne rzeczy, unikatowe na prawdę porządne i bardzo drogie, takie na lata. Do tej pory w rodzinie krążą o tym opowieści hehe :) Ale mama ma manię wyrzucania rzeczy i pozbyła się ich. Została tylko ta kurtka i długi wełniany plaszcz.
Chociaż wiem, że teraz w dobie konsumpcjonizmu jest to trudne. Kupuje się coś, potem sprzedaje, albo wyrzuca i szuka nowej rzeczy.
Też noszę po mamie skórzaną kurtkę, która ma około 35 lat. Wygląda rewelacyjnie. Jest to jeden z moich ulubionych ciuchöw. Czasem warto zatrzymać ekstra rzeczy. Może to takie same kurtki?
Kto wie? haha : )Moja mama mówiła, że kupiłą ją w Krakowie na ulicy Floriańskiej :) Sklep był ponoc dość popularny.
Macie racje, mamy to potrafią mieć perełki :D Pamiętam z dzieciństwa niektóre bardzo piękne rzeczy noszone przez moją. No, chyba, że to idealizacja przeszłości. A ja już załuję, że się niektórych rzeczy pozbyłam w szale porządkowania szafy. Rany, jaki miałam piękny, zielony, skórzany płaszcz z lumpexu. Teraz byłby jak znalazł, ale oddałam go już nawet nie pamiętam gdzie. Kożuch na bank zostaje :)
Zerknęłam na metkę. Dolnośląskie Zakłady Białoskórniczo-Rękawiczne w Świdnicy. Czy dzisiejszy jakikolwiek wyrób jest w stanie wytrzymać tyle?
Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Kurtka mojej mamy jest również w prawie idelanym stanie a nosiła ją i mama i moja kuzynka i teraz noszę ją i ja.
Aż sprawdziłam metkę i na niej napisane jest Contessa Łódź, co ciekawe, sprawdziłam w google i wygląda na to, że zakład ten nadal istnieje. Chyba, że jest to inny zakład o tej samej nazwie. Właściwie jest kilka zakładów o podobnej nazwie, więc nie wiadomo.
Ja w tym roku kupiłam zieloną parkę z odpinanym ociepleniem, będzie więc na jesień i zimę. Rok temu kupiłam w przecenie krótką czarną kurtkę, noszę ją na spacery i lodowisko. Płaszcza nie mam, w płaszczach zawsze mi za zimno.
Rok temu kupilam parke w United Colours of Benetton. Przechodzilam w nia cala zime, jest jedna z moich ukochanych rzeczy czuje sie w niej kobieco, jest wygodna latwa w utzrymaniu pasuje w zasadzie do wszystkiego Nie pamietam ile kosztowala ale nie byla jakas super droga. Powodzenia nw poszukiwaniu najpiekniejszej PARKI!!!
Najbardziej lubię taliowane wełniane płaszcze, ale dosyć szybko robi mi się w nich zimno dlatego na dłuższe spacery mam jeszcze prostą granatową puchówkę.
Mam wątpliwości co do tego, czy parka powinna znaleźć się w tym zestawieniu. Wełniane i puchowe płaszcze o prostym kroju to rzeczywiście klasyka, która w najbliższym czasie raczej nie wyjdzie z mody, ale parka to chyba moda kilku sezonów. Doceniam jej zalety, ale większość kobiet wygląda w nich jakoś niechlujnie i to mnie odstrasza.
Serio, ja mam wrażenie, że parka zawsze była i zawsze będzie :)
Też kojarzę parkę jako ponadczasowy ciuch. Nosiłam cienką, letnią dwadzieścia lat temu.
To pewnie się czepiam ;) Bardziej chodziło mi o to, że kiedyś parki kojarzyłam jako kurtki dostępne raczej w sportowych sklepach, a nie jako model zimowego płaszcza sprzedawanego w każdej sieciówce.
Ja w zeszlym roku kupilam idealna zimowa parke ( zielona, ale z rozowym zamkiem, dzieki ktoremu wyglada calkiem ciekawie). Mam tez plaszcz i krotka puchowa kurtke, ale nie lubie ich az tak bardzo. Do mojej parki pasuja praktycznie kazde buty: dlugie kozaki, sztyblety, biker boots no i moje ukochane uggi oczywiscie:). A szalik faktycznie jest niepotrzebny.
Ja noszę beżową parkę, a w największe mrozy puchówkę ( akurat wersja z paskiem) :p Marzy mi się prosty płaszcz – bez wiązania w talii, ale akurat w takich krojach nie wyglądam korzystnie…
mi się marzy ten szary z pierwszego zdjęcia, taki klasyk. ja na zimę mam podobny do tej fuksji z zestawienia, w sensie kolorystycznie, bo krój zupełnie inny – zapinany na guziki. skutecznie poprawia humor, gdy na dworze szaro :)
Ostatnio policzylam plaszcze i mam ich 8 plus 3 sztuczne futra…mam totalna obsesje na punkcie plaszczy ale tylko dwa kupilam w sklepie- granatowy welniany trencz od Burberry (w outlecie) i stylizowany na meski Isabel Marant. Reszte szyje mi moja krawcowa-nie musze wtedy isc na kompromis i mam dokladnie taki, jaki sobie zamarzylam :) Marzy mi sie kaszmirowy ale nigdzie nie moge dostac kaszmiru na metry :)
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
Nie zawsze 100%, ale na pewno tkaniny z kaszmirem można kupić online na metry, choćby w lajtmarze czy innym z włoskimi materiałami.
Noszę
1. czarny wełniany płaszcz po siostrze, klapy w mocne V, podwójne guziki i trochę klosza na dole, robi nieco klepsydrę;
2 granatowy wełniany z kaszmirem płaszcz jednorzędowy w V do połowy łydki po mamie
3. kurtkę puchową
4. na wielkie mrozy puchowy płaszcz.
Średnio je lubię, bo błyszczące – matowe ciężko znaleźć.
5. Mam też grafitowy płaszcz, bardzo długi, z kapturem, obszyty futerkiem, szyty u krawca w 2000 r. (i ciągle super wygląda), ale na ostatnie zimy jest za ciepły i za ciężki.
Podobają mi się płaszcze z pierwszego zestawu (oprócz kroju tego fuksjowego), ale bez pasków jakby były i jednorzędowe.
To zależy gdzie mieszkasz. W poznaniu znam dobre sklepy z kaszmirem :)
Rok temu, pod koniec sezonu kupiłam płaszcz podobny do tego bordowego, ostatniego z „prostych”. W tym roku chcę dokupić do niego jakiś szalik- przekonałaś mnie do trzymania się kolorów w wersji mono (mój płaszcz jest czarny, więc myślę o szarym lub białym). Dzięki za inspirację!
Różnica będzie w tym, że ja noszę do niego moje ukochane krótkie, czarne Martensy.
+przeinspirujący blog <3
Dzięki :) Płaszcz jest czarny, martensy do tego idą, to ja bym spróbowała z szalikiem w szkocką kratę, takim czerwonym. Będzie super.
Świetny ten szary płaszcz ^_^ Mi się udało dostać świetny krótki płaszczyk w sklepie Rock, za 150 zeta o super składzie. Ale teraz w ciąży nie mieszczę się prawie w nic, oprócz mojej ukochanej parki z Asosa ;) Marzy mi się jeszcze klasyczny camelowy płaszcz, nie mogę znaleźć nic odpowiedniego :(
Pozdrawiam, Yenn
PS. Obiecałam, że się odezwę u Ciebie, pisałam pod poprzednim postem ;)
No i się okazuje, że parka dobra na wszystko. Najfajniej by było na wyprzedażach pozimowych coś złapać kamelowego. Cierpliwie trzeba poczekać :)
Lubię wełniane płaszcze, szczególnie te wiązane w pasie, ale gdy mrozy są naprawdę silne to wyciągam dłuższą, techniczną puchówkę.
Mario, to sa jedne z ladniejszych moodboardow, jakie zrobilas :-) Pewnie przez to, ze takie przejrzyste i kolorystycznie dopasowane. Jestem zachwycona!
Najbardziej podobaja mi sie wiazane w pasie plaszcze z kozakami. Ale nagle widze, ze i parka moglaby znalezc sie w mojej szafie ;-)
Milej niedzieli!
Czekałam na ten wpis, bo już mocno znosiłam swoje okrycia i teraz nie miałam pomysłu na ładnie-ciepło-nie-sportowo. Marzę o pięknym płaszczu wiązanym, długim ale przy moim rytmie dnia nie byłby praktyczny, sprawdziłby się jedynie na „wyjścia”, więc po wnikliwej kontemplacji moodboardów do codziennej bieganiny zdecydowałam się na parkę ocieplaną puchem. Nie wpadłabym sama na to aby nosić ją nie na sportowo ale teraz widzę , że z kozakami i torebką będzie dobrze. Pamiętam je od 20 lat tylko w moich okolicach na zimowe wersje mówiliśmy „eskimoski”. Zakup płaszcza jeszcze poczeka, ale już wiem jakiego będę wtedy szukać, takiego jak granatowy z Solara ale jasnego.
Trafiłam dziś przypadkiem na tego bloga. Jestem zachwycona! Będę odwiedzać go regularnie ;-).
Co do mojego osobistego okrycia zimowego; w cieplejsze dni noszę niegruby, kremowy, taliowany płaszczyk zapinany zamkiem, natomiast w dni chłodniejsze czarny park.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnych wpisów.
Pozdrawiam gorąco :-).
Ja jestem fanką prostych płaszczy. Piękne można znaleźć w & Other Stories. Cuda! :)
Jakieś dzisięć lat temu, kiedy przemieszczałam się jeszcze dużo z pomocą komunikacji miejskiej, marzyłam o czymś długim do ziemi, ciepłym i niebabciowym. Koleżanka miała wtedy cudny płaszcz – niby z rodzaju puchowych, ale mocno i drobno pikowany, więc był naprawdę elegancki, śliczny i jedyne co pamietam, ze z Solara. Od tametj pory uparcie szukam czegoś takiego, takiej tuby- nazywałyśmy koleżankę wtedy kobieta – tuba, bo była szczupła, wysoka, a ten płaszcz był dość wąski i do samej ziemi. Kiedyś znajdę w końcu i wydam na to ostatni grosz :)
Zaglądałam też do tego postu z nadzieją na jakieś fajne botki, których szukam od 3 tygodni, ale niestety, nic nowego, same fasony sztybletowe, które na moich nogach do spódnicy nie wyglądają dobrze. Masz może, Mario, w planach jakiś osobnych post o butach na zimę do róznych „dołów”? Bo o ile do wąskich rurek można sobie założyć, co tylko się chce, to już proste czy rozszerzane spodnie, a tym bardziej spódnice róznych typów i długości są bardziej wymagającen (pomijam klasyczne wysokie oficerki, które mam). Ja spać nie mogę przez te buty. Aha, i pytanie przy okazji – jak znajdujesz buty pasujace Ci do moodboardu, to czy zawsze sklep, w którym są w sprzedaży, jest przez Ciebie sprawdzony i polecany? Bardzo polegam na tych odnośnikach :)
To nie moodboard tylko raczej konkretne propozycje.
Właśnie jestem na etapie poszukiwania okrycia na zimę. Moja czarna puchowa kurtka ma już chyba 6 czy 7 lat i krótko mówiąc, nadszedł jej czas. Mam zamiar donosić ją do grudnia/stycznia i na wyprzedaży kupić nową. Z pewnością już nie czarną. Marzy mi się jasny, camelowy płaszcz wiązany w talii, długi do kolan. Boję się jednak, że w nim zmarznę (wszędzie chodzę pieszo). Bardziej prawdopodobne, że kupię kolejną puchówkę, nie umiem jednak znaleźć nic, w czym wyglądałabym dobrze. Jasnej wiośnie poleciłabyś raczej granat, czy beż? :-) Jak na razie przeszłam całą galerię u mnie w mieście i nie znalazłam nic, co byłoby a) ciepłe, b) ładne, c) bez zbędnych ozdobników, d) zakrywające biodra, e) nie-czarne…
Jeśli chodzi o kurtki puchowe to polecam te z Tiffi. Jakość adekwatna do ceny. Bardzo staranne wykonanie, wiele modeli, jest w czym wybierać. No i ten kożuszek-puszek – zawsze gruby, miękki… Piękne odzienie. I do tego super ciepłe. Teraz jeszcze chodzę w płaszczu w stylu militarnym, siegającym do połowy łydki, ale już niedługo trzeba będzie przerzucić się coś grubszego.
Właśnie ostatnio widziałam śliczną parkę u nich na wystawie, aż nawet weszłam zobaczyć, ale wydała mi się stanowczo za cienka.
Mam 3 okrycia zimowe i 1 na teraz. Teraz noszę płaszcz wełniany do połowy uda z paskiem, nie postarza mnie bo ma lekko sportowy charakter. Nietwarzową ciemną szarość pacyfikuję szalikami w „moich kolorach”. Mam ten płaszczyk od 3 lat i jak mi się zniszczy, to uszyję sobie taki sam, ale w jakimś moim kolorze. Zimą potrzebuję czegoś cieplejszego, bo dużo chodzę. Mam 2 kurtki puchowe, taliowane, żeby nie wyglądać jak ludzik Michelin. Dłuższa kurtka jest z paskiem, kapturem i czarna i wygląda ok, druga krótsza, taliowana, bez paska trochę mnie pogrubia, ale kocham ją za kolor- nasycona czerwień. Trzecia to oliwkowa parka z kapturem. Do kurtek najczęściej noszę duże szaliki i czapki, ale nie od kompletów, bo nie lubię. Moje ulubione czapki to te:
mam taką brązową: http://celapiu.pl/s/product.php?id_product=166
a taką czarną http://celapiu.pl/s/product.php?id_product=218
Uwielbiam wiązane płaszcze! Mam taki model z wielkim kapturem a’la Gandalf, ale niestety nadaje się tylko na wczesną jesień, bo bardzo cienki jest. Teraz chodzę w klasycznym, taliowanym, dwurzędowym wełnianym czarnym płaszczu tuż przed kolano, a na wielkie mrozy mam puchówkę, też nieco taliowaną, z dużym kołnierzem, ale bez większej ilości ozdób – długo się do puchówek nie mogłam przekonać, ale nie ma nic lepszego w dwudziestostopniowe mrozy. Buty w sezonie jesienno-zimowym to z małymi wyjątkami prawie zawsze Vagabondy Grace – noszę je już drugi sezon i jak w końcu zniszczę, to z pewnością kupię drugie!
Czapkę trzeci rok noszę z kocimi uszami :D ale chyba w końcu trzeba dopasować coś poważniejszego!
Najwygodniej to w oficerkach i puchowej kurtce :-).
na niedzielę i święta płaszcz a na co dzień puchowa kurtka do kolan =)
Ja zima noszę czarna ciepła parke i oficerki. Do tego do przełamania mam czerwony szalik i czapkę. Marzy mi się jeszcze ciepły ładny płaszcz (dwurzedowy, najlepiej beżowy ewentualnie popielaty), ale takie płaszcze są drogie, a siecowkowych poliestrowych nie cierpię (bardzo szybko się niszczą, są ciężkie i słabo grzeją). W przyszłym roku będę szukać ideału :)
Oj, Mario, namieszałaś mi tym zestawieniem, tzn. wiele płaszczy skradło moje serce :-) Wciąż miotam się pomiędzy elegancją a wygodą – lubię kurtki puchowe, ale czuję się w nich jak bałwan i od razu trzy rozmiary większa. Lubię eleganckie płaszcze, ale na co dzień, na spacery z córką potrzebuję czegoś mniej „wyjściowo-eleganckiego”. Co tu wybrać? Parki nie dla mnie ;-) Przy okazji polecam moje zestawienie jesienno-zimowych czapek i szalików od rodzimych projektantów i rękodzielników na moim blogu. Pozdrawiam, Hanna :-)
mam klasyczny wełniany płaszcz, wiązany w pasie, w kolorze granatowym. Zapłaciłam za niego całkiem sporo, bo prawie 1200pln i nie żałuję. Wygląda doskonale pomimo, że będzie ze mną 3 sezon, poza tym jest świetnie skrojony i myślę, że posłuży mi jeszcze kilka lat. W przeliczeniu pewnie wyjdzie taniej niż takie jednosezonowe płaszczyki za 200-300pln.
Pod wpływem Twojego Mario bloga zmieniam szafę, dopasowuję rzeczy.
Wiem już jakie kolory są moje, za co dziękuję.
Mam wielką ochotę na szary płaszcz Taranko – mój typ kolorystyczny i jeśli chodiz o styl.
Pozbywam sie nie noszonych rzeczy.Moż ektórejś z dziewczyn pasują moje płaszcze:
http://pchelkiiperelki2.blogspot.com/2015/10/zimowy-paszczyk-tiffi.html
http://pchelkiiperelki2.blogspot.com/2015/10/paszcz-na-jesien-solar.html
Jeśli uznasz,ż enie powinnam wklejać linków, ni epublkuj komentarza.
pozdrawiam serdecznie
pracująca nad swoją szafą:)
Doris
a ja mam wszystkie modele: i taliowany czarny plaszcz, wiazany, i prosty bezowy i puchowke krotka biala i krotka kurtke bordowa. No i (z racji miejsca zamieszkania) typowa narciarska kurtke. Ostatnio do kolekcji dolaczyla idealna parka, bordowa, z wewnetrznym kozuszkowym ociepleniem, ktore mozna odpiac.
Mam wreszcie zimową khaki parkę, nie wyobrażam sobie bez niej życia jesienią :)
Dopóki jest w miarę ciepło noszę krótkie płaszczyki z wełny bez ocieplenia (mam czarny i brązowy, obydwa z Zary). Są zgrabne, jeden taliowany, drugi prosty. Na mróz mam puchowy ciemnozielony płaszcz do kolan, ale go nie lubię, bo wyglądam grubo. Kupiłabym wełniany płaszcz z ociepleniem, długość do kolan,, ale nie mogę nigdzie znaleźć takiego, większość to sam materiał i podszewka. Czy macie jakieś propozycje?
Moim ulubionym okryciem na zimę jest szarozielona. parka. Zwyczajna, z H&M, pasuje mi do wszystkiego, wygodny kaptur, dużo kieszeni. Nie jest potwornie ciepła ( na największe mrozy mam puchówkę, której nie lubię, ale niesamowicie grzeje ), ale wolę ubrać się warstwowo niż mieć jedną bardzo grubą warstwę. Do tego obowiązkowo czapka typu beanie, wełniana którą sama zrobiłam albo bawełniana na cieplejsze dni (nie uwierzycie ile trzeba się naszukać by znaleźć beanie nie z akrylu).
Mam też prosty camelowy płaszcz- wełniany, ale bez ocieplenia, dobry na lekką zimę lub jesień. W zeszłym roku chciałam sobie kupić porządny ocieplany wełniany płaszcz, ten szary z moodboardu byłby idealny, ale nigdzie, w żadnym sklepie nie znalazłam płaszcza który byłby zarówno z wełny jak i z ociepleniem. W ogóle jak czasem widzę ofertę to sięz zastanawiam czy mieszkam w Polsce czy w Hiszpanii, cienkie podeszwy w kozaczkach, brak ocieplenia w płaszczach itp.
Hej :) Bardzo lubię płaszcze, zwłaszcza przewiązywane w pasie, o kroju szlafroka. Obecnie mam wystarczająco dużo płaszczy i kurtek na zimę. Dwa płaszcze, jeden ciemnoczerwony, przewiązywany w pasie podarowany przez ciocię i drugi z Zary, mieszanka wełny, bawełny i poliesteru, czarny, również dopasowany w talii. Jeśli chodzi o mnie, to trudno znaleźć dla mojej sylwetki płaszcz, bo mam krótki stan i często garbią mi się płaszcze na plecach, a pas mam na miednicy :( Natomiast kurtki, to mam czarną bosmankę, z którą się obecnie nie rozstaję, granatową pikówkę oraz kurtka do zadań specjalnych w koniakowym brązie, która pomogła mi przeżyć -30 stopniowy mróz w Moskwie.
Natomiast problem pojawia się w dodatkach, bo nie mam porządnych rękawiczek i czapki. Powinnam sobie wydłużyć palce lub je odchudzić, jedynie w Ochniku znalazłam piękne rękawiczki, ale cena mnie trochę zabija, poczekam na gwiazdkę. O czapkach nie wspomnę, wszędobylski akryl, który jest dla mnie złem totalnym, nie mam ochoty wydawać sto złotych na czapkę, która będzie mi niszczyć włosy i za chwilę się zmechaci.
W sklepach militarnych (również na allegro) można znaleźć proste, wywijane czapki 100% wełny, jednobarwne, w podstawowych wojskowych kolorach (granat, czerń i khaki) za mniej niż 30 zł. Właśnie czekam na dostawę i zobaczę jak to na głowie wygląda, jak się nosi, czy gryzie i co to za wełna. Przyznam, że w tym resorcie spodziewam się czegoś konkretnego a nie lekkiej wełenki z rozchodzącymi się ściegami, ale za tę cenę – zobaczymy. W poszukiwaniu innych kolorów wymyśliłam taki patent, że w lumpeksach kupuję kaszmirowe swetry albo wełniane jeśli nie gryzą i krawcowa na overlocku szyje mi dla całej rodziny czapki i kominy-tuby na szyję. Dla dzieciaków mam już kilka wersji czapek, pojedyncze, podwójne, wywijane, na każda pogodę. I nie martwię się co będzie jak zgubią albo zniszczą w szkole, bo wszystko za grosze.
Dzięki za patent :) nie wpadłam na to, choć sama szyję. Jutro lecę do lumpka poszukać wełnianego swetra
Interesujący sposób, ciekawe czy każda krawcowa by się podjęła takiej przeróbki. Słyszałam że niektórzy kupują używane swetry z wełny i kaszmiru by je spruć i uzyskać tanią włóczkę. Można też kupić wełnę i samemu zrobić, wielka filozofia to nie jest, polecam:) i bardzo relaksuje
Kurtki jak kurtki, ładne na tyle, na ile kurtki mogą być ładne :) (w każdej jednej czuję się jak napompowany balon). Ale za to WSZYSTKIE lakierowane buty, które zestawiłaś z puchówkami są świetne. Mam fioła na punkcie skóry lakierowanej, uwielbiam, i wcale nieprawda, że się szybciej niszczy!
Świetne moodboardy, zwłaszcza ten z płaszczami wiązanymi w pasie. Ze względu na ciążę będę musiała w tym roku pomyśleć o jakimś innym nakryciu, niestety ;)
Mario, „spod spodu”!
Dzięki :)
Witaj, kolaże są piękne i użyteczne :) Ja przez wieeele lat nosiłam płaszcze 1 – lub 2 -rzędowe, marznąc w nich co zimę, bo przecież puchówka to nie mój styl :) Rok temu pękłam i nabyłam puchówkę w typie parki (również Bennetton, o którym ktoś tu już wspominał). Był to chyba zakup stulecia :) Natomiast do pełni szczęścia brakuje mi ciepłej, gęsto dzianej, niegryzącej czapki, w cenie, która nie spowoduje konieczności wzięcia kredytu ;))) Mam jedną cienką kaszmirową z COSa i ją uwielbiam oraz polecam, ale na zimę jest za słaba. Te, które zaproponowałaś, są wszystkie w 100% z akrylu, który od kilku lat w moim modowym słowniku nie istnieje. Byłabym bardzo wdzięczna, abyś Ty, Mario, lub może jakaś czytelniczka, podesłała inspiracje czapkowe, ale wełniane :) Pozdrawiam gorąco :)
Aha, a jesienią i wiosną pomykam albo w granatowym, wełniano-jedwabnym płaszczu do kolan, brytyjskiej projektantki (drapiącą metkę odprułam, więc nie pamiętam nazwiska), kupionym w sklepie typu second-hand online za grosze (w porównaniu z oryginalną ceną), i nawet od obsługi pralni płaszcz ten otrzymuje komplementy ;))), albo we włoskim beżowym płaszczu z parzonej wełny. Na cieplejsze dni mam nieprzemakalną zgniłozieloną parkę z kapturem, i to najświeższy nabytek, sprawdził się bardzo dobrze.
piękne! chcę wszystko :D
Bardzo gustowny płaszcz.
Bardzo gustowny płaszcz, posiadam podobny i naprawde pasuje do wielu stylizacji.