Jaka jest podstawowa metoda na to, żeby się czegokolwiek nauczyć? Przede wszystkim, pozbyć się rozpraszaczy. Zero niepotrzebnych bodźców, spokój, tylko Ty i notatki. Styl „minimal academia” to przeniesienie tej myśli w estetykę. To pochwała uczenia się, intelektu i samorozwoju, ale opakowana w minimalistyczną, dyskretną estetykę. Tak, żeby gdzie nie spojrzysz było czysto i spokojnie. Ujednolicasz strój i otoczenie, żeby nie musieć zwracać na te rzeczy uwagi i skupić się na najważniejszych sprawach.
Nie jestem do końca pewna czy określenie „minimal academia” zostało już tak porządnie osadzone w języku, ja jednak przeglądając pinteresta i instagrama widzę wyraźnie tę tendencję, idącą w kierunku czystości (mówię o takiej estetycznej czystości, ale również dosłownej – posprzątaniu) wnętrza i wyglądu, odrzucenia koloru i skupieniu się najbardziej na duchowej sferze życia.
Celebracja poranków, przygotowywanie zdrowych posiłków, dbanie o siebie w sensie zajmowanie się w pierwszej kolejności formą ciała i skóry niż makijażem czy strojem wpisują się w ten trend. Odrzucanie niepotrzebnych ozdobników, by skupić się w pełni nad sensem „czynności”. Znowu traktowanie minimalizmu jako SKUPIENIE, ale też przenoszenie tego w sferę estetyczną.
Dbanie o najwyższą jakość przyrządów do pracy, nauki. Prostota w designie mebli, technologii, wybieranie jak najprostszych narzędzi. Tej estetyce blisko do architektonicznego modernizmu, właśnie pod względem uproszczenia formy i skupieniu się na funkcji.
Za tą bielą i beżami, idzie coś więcej niż ładne instagramowe zdjęcie. Bez esencji ta estetyka wydawałaby się całkowicie pusta. Nie sztuką jest nabrać w Ikei białych mebli i kupić szary zeszyt. Sztuką jest otoczyć się takimi przedmiotami, które będą intencjonalne i będą nas przybliżać do celu. Wszystko ma być „po coś”. Nie widzę tu zbyt wiele miejsca na typowo zdobnicze funkcje. Właściwie nawet biżuteria wydaje mi się przesadą, chyba że pokazuje czas lub jest równocześnie długopisem lub ma sentymentalne znaczenie :)
Gdybym miała podać przedmiot symbolizujący tę estetykę, wybrałabym okulary w transparentnych oprawkach. Okulary służą wydobyciu ostrości, mogą być ozdobą, ale pełnią ważną funkcję i wreszcie uznajemy fakt, że one są niezbędne, więc design może być w pełni uzasadniony funkcją.
Albo wskazałabym na taką zmazywalną białą tablicę, na której codziennie można zapisać coś ważnego i zerkać na to w chwili zwątpienia.
To taka trochę „grzeczniejsza” siostra dark academii, opierająca się romantycznym uniesieniom i nałogom, buntowi i nieporządkowi. Jest bardziej systematyczna, dba o zdrowie, czystość i systematycznie notuje, czyta, mierzy swoje postępy, realizuje swój cel. To taki piątkowy uczeń życia, który nie lubi się rozpraszać, jest przygotowany na każdą ewentualność i nie wydaje pieniędzy bezsensownie.
Kolorystyka jak w nowoczesnej bibliotece, ale może również przywoływać skojarzenia ze studiem fotografa, laboratorium, apteką, a także wysprzątaną kuchnią w nowoczesnej restauracji. Nic dziwnego – inspiracje są tam gdzie można przykleić metkę „specjalistycznie”. Skupiamy się na celu i do niego dążymy, nie ma miejsca na rozpraszacze.
W drugim wpisie o minimal academia, pokażę konkretne zestawienia w tym stylu.
Czy widzicie dla siebie coś pociągającego w stylu minimal academia?
Styl, który tak bardzo stoi w sprzeczności z tym, co „gra mi w duszy”, że aż ciarki przechodzą na widok zdjęć :) Zupełnie też nie poprawia koncentracji – dużo bieli w otoczeniu plus laboratoryjny klimat działa na mnie rozpraszająco – przeszkadza mi jaskrawość barw i ostrość kształtów, dodatkowo jakiekolwiek zabrudzenia doskonale dekoncentrują (wiem co mówię – spędziłam w labie sporo czasu). Trochę też nie czuję idei, która stoi w przekazie – życie jest za krótkie na ścisły „self-control” i skupianie się ciągle na wyższych celach :) Rozumiem jednak, że może być to bardzo pociągający klimat dla wielu osób.
Tą ideę czułam 10 lat temu. Urządzałam wtedy mieszkanie w bieli. Wszyscy byli zszokowani, jak to białe sciany i meble? Biała kuchnia? Teraz każde nowe mieszkanie jest w bieli z dodatkiem szarości lub beżu, ale już tak mam, że wyprzedzam trendy. Wystarczy spojrzeć na duński design co się tam teraz dzieje. Mimo wszystko kto nie przerabiał minimalizmu to polecam, to fajny punkt wyjścia.
Ja po części mam tak, że muszę się zgłębiać w temat i poniekąd zakochiwać we wszystkim co opisuję, więc na pewno czuję niektóre elementy tego stylu. Jednakże jeśli chodzi o wystrój wnętrz jestem silnie ukierunkowana już od jakiegoś czasu i na dłuższą metę, wiem, że takie klimaty też nie są dla mnie :) Ale ten styl i tak zdecydowanie mi imponuje.
Porządek, prostota, jasne barwy są mi bliskie. Nawet klimat laboratoryjny, przez wielu tu krytykowany to dla mnie bezpieczna przystań. Brak mi w tym stylu, jeśli chodzi o wnętrza, choćby odrobiny ciepła i życia. I zgadzam się, jest bezpłciowy przez te zdjęcia instagramowe w stylu 'kopiuj, wklej’. Natomiast co do stylu, jestem bardzo ciekawa Twojego ujęcia. Zwłaszcza zaintrygowała mnie ta wersja związana z naturą, tutaj się całkowicie odnajduję, bo ona sprawia, że pojawia się ciepło, komfort.
Zgadzam się. Czytałam nawet takie badania o kolorach, że biel wcale nie sprzyja koncentracji i w dużej ilości jest męcząca. Dla ludzkiego oka nie jest to naturalny i bezpieczny kolor- jeśli popatrzeć od strony ewolucji. Styl i estetyka zupełnie nie dla mnie.
W dark akademii dużo elementów mnie pociągało. Nie jestem szczególnie egzaltowana i romantyczna, lubię modernizm, ale te ciemne, zakurzone klimaty bardziej mi pasują niż sterylna, sztywniacka prostota. Mimo to jestem bardzo ciekawa rozwinięcia tematu i przykładowych zestawów. Nawet pozornie nieciekawe zagadnienia potrafiłaś w przeszłości rozwinąć w coś niezwykłego, Mario, więc i teraz nie zawiedziesz :)
Och a ja właśnie czuję ideę. Z wiekiem czuję, że rzeczy, które są niepotrzebne, są mi ciężarem. Irytuje mnie nadmiar i nagromadzenie. W pustych, uporzadkowanych przestrzeniach czuję spokoj i inspirację do działania, skupienie. Podróże nauczyły mnie, że tak naprawdę niewiele trzeba do życia. Ten styl, żeby być prostym nie musi być „sztywniacki” ani „ostry”.
Dla mnie zbyt „laboratoryjny”.
Podoba mi się tutaj bardziej praktyczna strona, czyli zdrowe podejście do codzienności, stylu życia; przeciwieństwo do nazbytniego romantyzowania nałogów i wyniszczających ciało nawyków w dark academia. Jednak czysto estetycznie – zupełnie nie mój klimat, brakuje tu duszy ;)
„systematyczna, dba o zdrowie, czystość i systematycznie notuje, czyta, mierzy swoje postępy, realizuje swój cel. To taki piątkowy uczeń życia, który nie lubi się rozpraszać, jest przygotowany na każdą ewentualność i nie wydaje pieniędzy bezsensownie.”
To ja, to o mnie!!! :D bardzo mnie pociąga takie upraszczanie. Kiedyś robiłaś Mario wpis o kupowaniu rzeczy najprostszej jaka jest z danego rodzaju np. Jak czarne botki to bez udziwnień, zamków etc. Bardzo to do mnie przemówiło. Szukam w rzeczach takiej szlachetnosci, piękna wynikającego z proporcji, faktury, nie ozdobników. Jednak o ile we wnętrzach te biele i beże są super, to w ubiorze jednak migruję w stronę mroczniejszej estetyki ze względu na to, że jestem ciemną jesienią i w jasnych kolorach bardzo źle się czuję. Czyli wychodzi mi taka minimal dark akademia.
Tak, no zdecydowanie temu podejściu i stylowi dyskretnemu, jak to wtedy nazwałam, jest dość blisko do idei modernistycznych. Ja sama też je bardzo cenię, a nawet ostatnio odnalazłam estetyczne ukojenie w takiej pierwotnej wersji minimalizmu, o której się praktycznie nie słyszy, związanej z naturą i ornamentami, która na pierwszy rzut oka nic nie ma ze sterylnością i bielą. Więc minimal może mieć wiele oblicz, academie też mogą mieć wiele oblicz i zawsze można coś sobie przygruchać :)
Szczególnie estetyka pomieszczeń/przestrzeni tego stylu pociąga mnie- spokój, harmonia, porządek, intencja – takie mam skojarzenia, tak lubię, tak mam (prawie:) wokół. Wszystkie pejoratywne skojarzenia (laboratorium, brak duszy…) szanuje, nie podzielam. Trochę inaczej wygląda to w stroju, tu bardziej ,,czysty” minimalizm podziwiam u innych, u siebie może i mniej, ale kolorowo. Z ciekawością czekam na kolejną część.
Pociąga mnie czystość, porządek brak nadmiaru rzeczy i ta przestrzeń, którą tak kocham =)
Zawsze bardzo się cieszę, że nawet gdy coś nie do końca leży, umiemy dostrzec pozytywy!
Harmonia – tak, i choć daleko mi do minimalizmu, to pociąga mnie ostatnio ujednolicanie przestrzeni. Stosuję u siebie powoli. Jeśli wprowadzam dodatki to w jednym stylu i kolorze. Nadal jednak mam słabość do plam koloru na neutralnym tle, np. grupa żółtych wazonow na tle szarej ściany. Ciekawi mnie jak to przeniesiesz na stylizacje.
Dla mnie stresujący, sterylny klimat kompletnie bez duszy, życia i indywidualizmu.
Piękne ! W końcu znalazło się i coś dla mnie- z tej radości aż piszę komentarz :)
To jest coś co od niedawna chodzi mi po głowie- minimalizm jest mi bliski ale ten prezentowany tutaj jest właśnie tym idealnym dla mnie na lato- przestrzeń, oddech, dużo hmm jakby to ująć 'powierza’- otwarte okna, mało rzeczy w pomieszczeniach plus kilka ulubionych drobiazgów- głównie książki i kwiaty w szklanym wazonie. Ubrania jasne i luźne… Jestem ciekawa jak ten temat rozwinie się na blogu :)
Moje myśli krążą ostatnio wokół takiej właśnie estetyki. Jestem w trakcie lektury „Sztuki prostoty” i opisy czystych, minimalistycznych wnętrz bardzo działają na moją wyobraźnię. Stylowo jest to dla mnie powrót do korzeni :) Miałam kiedyś bardzo małą kapsułową garderobę na kilkanaście całorocznych sztuk ubrań i butów w tylko 4 kolorach i znowu ta idea bardzo mnie pociąga. Czuję, że moje serce idzie w kierunku prostoty. Rozważam to wszystko również w kontekście Twojego wpisu o tożsamości i ta prostota zawsze była jej elementem, chociaż przez ostaynie kilka lat gdzieś się zagubiłam w gąszczu wzorów i kolorów.
Bardzo podoba mi się też trend na „clean girl” – naturalny makijaż, naturalny kolor włosów, prostota w ubiorze i dbałość o ciało. Taki wizerunek jest jakby naturalnym przedłużeniem estetyki, którą widać w minimalistycznych wnętrzach.
W ubiorze lubiłam ten styl kilka lat temu. I od niego zaczynałam moją przygodę z poszukiwaniem stylu. Teraz potrzebuję czegoś więcej.
Natomiast we wnętrzach bardzo mi się podoba, gdy będę urządzać moje przyszłe mieszkanie na pewno wiele jego elementów się pojawi.
minimalizm tak,ale nie biel i szarosc,bardziej jasny roz,mala ilosc mebli,jesli szafka lub stolik to tak lekki,ze mozna je przeniesc jedna reka,biel jest dla mnie zbyt zimna,moze pastele,odrobine wikliny?minimalizm tak,ale do tego odrobine ciepla…
Czystość, spokój, światło… Dla mnie jest w tym przytulność i oddech, zapach powietrza latem gdzieś na wakacjach nad morzem:) Bardzo jestem ciekawa przeniesienia tego klimatu na styl, wygląd. Wspaniale, Mario, że wróciłaś:)
Idea jest fajna, jak komuś takie podejście jest potrzebne i postawa wyrzeczenia się wielu rzeczy dla skupienia i rozwoju jest prawdziwa,szczera to ok. Niemniej coraz częściej jest to pretensjonalna poza wynikająca z chęci wyniesienia się ponad innych. Pracowałam w nauce i znam też ludzi usilnie aspirujących do bycia „inteligentami”. Niestety, hasła: samorozwój, notatki,nauka,inteligencja,ambicja itd. kojarzą mi się źle. Głównie z postawą pogardy wobec „zwykłego” człowieka, utożsamianiem kobiecości z głupotą i wyznawaniem najbardziej topornych stereotypów.
Interesujące, hmm…estetyka, która mnie pociąga i odrzuca jednocześnie. Podobnie jak dark academia, też jest i pociągająca i odpychająca. Mario, przy takich Twoich wędrówkach i poszukiwaniach budzą się we mnie sprzeczności, czasem myślę, że cała jestem z nich zbudowana. I lubię to i czekam na więcej….i nie zmiennie cieszę się, że znów piszesz bloga :)
Tak, wiem niezmiennie winno być razem, ups
Stanowczo nie dla mnie, od razu moje myśli krążą wokół tego, jak przestrzeń zagospodarować. Ja akurat jestem typowo „dark academy” minęło 30 lat, a wiele elementów z tej estetyki towarzyszy mi nadal.
Z czystego lenistwa urządziłam swoje mieszkanie w tym stylu – im mniej przedmiotów, tym mniej sprzątania ;) Tego rodzaju estetyka wydaje mi się już bardzo oklepana przez to, że jest wszechobecna na Instagramie i w ubiorze i w dekoracji. Niemniej jednak jest bardzo praktyczna dla osób leniwych, lubiących proste rozwiązania – jak ja. W ubiorze nigdy nie stosowałam takiej kolorystyki, ponieważ jako ciemna zima nie wyglądam dobrze w jasnych kolorach.
Kojarzy mi się z poczekalnią u lekarza w prywatnej przychodni. A że trochę czasu tam ostatnio spędziłam, to skojarzenia nie są miłe..
Jako stan umysłu- blisko, ale jednak zbyt wyssany z koloru jak dla mnie, potrzebuję wiecej kontrastu, głębi. Ale jestem ciekawa kolejnego wpisu na ten temat:-)
Dla mnie takie w pełni minimalistyczne podejść, z całym skupieniem się na funkcjonalności i dążeniu do rozwoju, jest trochę psychopatyczne. Podszyte jakąś próbą kontrolowania rzeczywistości.(Być może zbyt dużo filmów sf:)) Same elementy odbieram na plus ( dbanie o zdrowie, porządkowanie przestrzeni itd.), sama mam białe ściany w domu, ubieram się raczej prosto, monotonnie…, ale w tym wszystkim zostawiam sobie jednak troszkę miejsca na niezaplanowane/zaskakujące/ szalone. Przykład ubieram się w 80% czasu tak samo, czarna /granatowa koszulka, jasne dżinsy/ granatowe cygaretki/ bezowe cygaretki. Ale raz na jakiś czas zamiast czarnego t-shirtu zakładam bluzkę w kwiaty. Albo spódnice w kwiaty… jako odskocznie:) minimalistyczne podejście jest świetne, ale z nutką dania sobie na luz… Przykład białe ściany są super, ale gdy dziecko pomaluje je kredkami to nie należy rwać sobie z głowy włosów, tylko uśmiechnąć się i stwierdzić, że rośnie nowy Polock:)
Piękny styl, widać myśl przewodnią i ideę, która przeważa nad samym stylem i ubiorem. To element życia, który jakby wprowadzić… ech, niestety, mam zbyt chaotyczny charakter na taką dokładność, skrupulatność i porządek. ;) Zdecydowanie jestem team dark academia. Ten romantyzm, uniesienia intelektualne, zachwyt nad dziełami klasyków, rozbujała wyobraźnia – to bardziej ja.
Jejku, w końcu ktoś nazwał i opisał moją estetykę! Nie miałam pojęcia, że ten termin już w tamtym roku był w użyciu. Super tekst Pani Mario :)
Bardzo „moje” klimaty! Brak nadmiaru, niepotrzebnych i niepraktycznych elementów, stonowana kolorystyka. To styl dla ludzi o bogatym wnętrzu, którzy mają odwagę na na nieprzesłanianie siebie gadżetami i przedmiotami.