Oglądałam zdjęcia kreacji z czerwonych dywanów z ostatnich miesięcy i trafiłam na coś zapierającego dech w piersiach (zdarza mi się to często – na setki zdjęć zazwyczaj trafi się przynajmniej jedno, które wywołuje takie pozytywne odczucia). Piszę konkretnie o tym zdjęciu z premiery filmu Ad Astra. Widzimy tutaj aktorkę Ruth Negga w kreacji Gucci. Sukienka pochodzi z kolekcji Gucci Resort 2020 i przyznam, że gdybym zaczęła od przeglądania zdjęć z kolekcji Gucci, a nie od zdjęcia Ruth, to bym tę sukienkę zwyczajnie przeoczyła. Zresztą sami zobaczcie, jakie przytłaczające jest to fioletowe wdzianko na modelce i dodatki – każdy z innej bajki. Za to na Ruth sukienka gra pierwsze skrzypce i dosłownie rozkwita, bo jak dla mnie suknia wygląda jakby była jakąś magiczną rośliną.

Nie wnikam na ile zostanie wyceniona sukienka, kiedy już trafi do sprzedaży, ale zważywszy na to, że bardziej „zwyczajne” sukienki maxi od Gucci dostępne online zaczynają się od 17000zł mogę się tylko domyślać, że będzie to wielokrotność tej ceny. Sukienka niewątpliwie mi się spodobała i niewątpliwie zrodziła w mojej głowie pytania o ceny produktów tego domu mody. I wtedy wpadłam na dziwną myśl, powstało w mojej głowie pytanie z którego, jak mi się wydaje, każda z nas mogłaby wyciągnąć ciekawe wnioski na przyszłość. Otóż:

Jak wyglądałby twój styl, gdybyś miała nieograniczony budżet na ubrania?

Zazwyczaj, kiedy doceniam styl jakiejś słynnej osoby, pojawiają się komentarze, że bogatemu jest bardzo łatwo być stylowym, a już zdania typu „nie ma ludzi brzydkich, są tylko biedni” stały się klasyką na portalach pokazujących styl gwiazd. Pieniądze idą w końcu na stylistów, makijażystów i fryzjerów, na markowe ubrania i dodatki, na operacje plastyczne, medycynę estetyczną itd.

No więc dobrze, przyjmijmy na chwilę, że styl da się kupić. Że brak pieniędzy jest największym ograniczeniem na drodze do stylu. Wyobraźmy sobie więc, że mamy nieograniczony budżet na ciuchy, zabiegi, pomoc specjalistów. Jak wtedy wygląda nasz styl? Jak byśmy rozgrywały swoją garderobę nie mając ograniczeń? Co by się zmieniło?

Mogę oczywiście odpowiedzieć tylko za siebie, a Was poproszę o odpowiedzi w komentarzach. Są to domysły, ale wielce prawdopodobne, że…

Żadne pieniądze tego świata nie zmieniłyby mojego gustu: tego co lubię, podziwiam i co powoduje u mnie dreszcz estetycznej emocji. W dalszym ciągu podobałyby mi się dokładnie te same obrazy, inspiracje, filmy, kolory, co zawsze. Pieniądze „jedynie” poszerzyłyby mi dostępność rzeczy, a przez to pośrednio mogłyby poszerzyć moje horyzonty.

Z pewnością przez to wyglądałabym trochę inaczej, lepiej, ale to w dalszym ciągu byłabym ja ze swoimi estetycznymi ciągątami. Miliony na koncie nie sprawiłyby, że nagle spodobałyby mi się różowe frędzle i wydekoltowane sukienki. Pieniądze nie sterują gustem – to tak nie działa, lecz jestem prawie pewna, że dzięki nim możemy intensywniej eksplorować kierunki naszych ekscytacji.

Co zatem by się zmieniło?

Intensywność i możliwość większej zmienności stylu – pieniądze tutaj pomagają. Jednak wolałabym o wiele bardziej być tą osobą, która teraz pisze te słowa i nagle staje się w posiadaniu nieograniczonego budżetu, niż osobą, która mając nieograniczony budżet, ale nie mając wyobraźni zdaje się na pomoc sztabu ludzi i daje sobie narzucić jakiś styl. Wierzę, że ja bez pieniędzy i z wyobraźnią mam i tak przewagę nad sobą z pieniędzmi, ale bez wyobraźni.

Z tego punktu widzenia chciałabym żebyście wyszły i zastanawiały się nad swoim stylem. Co byście zrobiły, gdyby nagle nie było ograniczonego budżetu. Jak rozwinął by się wtedy Wasz styl? Przemyślałam to u siebie i doszłam do takich wniosków.

Zmiany:

  • więcej rzeczy od projektantów, które po prostu mi się podobają, a na które nie wydałabym pieniędzy teraz
  • powtarzalność przedmiotów: jeśli podobałaby mi się jakaś rzecz miałabym ją w kilku wersjach kolorystycznych, z różnych materiałów, z różnymi wykończeniami itd.
  • nie byłoby kompromisu między ceną, a jakością
  • zlecałabym szycie dokładnie takich rzeczy z takich materiałów jakie bym sobie życzyła
  • pojawiłoby się w szafie więcej elementów strojnych, trochę więcej wzorów i rzeczy, które nie są wybitnie uniwersalne.

Bez zmian:

  • większość szafy stanowiłyby rzeczy w czerni, zieleni, wiśni, niebieskim, szarości, granacie –  czyli w moich typowych kolorach
  • rzeczy miałyby kroje, dokładnie takie jak teraz
  • dalej kierowałabym się czterema cechami stylówek, jakie uznaję za najważniejsze: naturalność, siła, relaks, ciemność
  • nie sądzę bym nabrała większego rozmachu (tu mogę się mylić, bo może coś by mi chwilowo odbiło) i nagle zachciała mieć rzeczy w szafie, które do tej pory mi się nie podobały, a które zaczęłabym kupować dla kaprysu
  • dalej kupowałabym z myślą o zasadzie Nie mam nic

Bardzo bym chciała wierzyć, że nieograniczony budżet nie pozbawi mnie rozsądku i wyobraźni, a wpłynie tylko na to, że rzeczy w szafie będą trafniej oddawały gust. Więcej pieniędzy -> większy dostęp do rozwiązań, które są spersonalizowane i trafione w punkt. Ale tak sobie myślę, że właśnie dzięki ograniczonym środkom, bardziej kombinujemy i bardziej zaprawiamy się w bojach. Mamy mocniej wyostrzony wzrok na rzeczy, które do nas pasują i umiemy przełożyć nawet najbardziej nieosiągalną inspirację na swój własny język.

Dlaczego spodobała mi się ta sukienka Ruth Negga? Call me crazy, ale czy ona nie jest jakimś powidokiem mojej Palmy? Czy ona tak naprawdę nie oddaje tego klimatu, który ja wokół siebie dla samej siebie roztaczam zakładając moją Palmę? Takich sukienek jest pewnie dużo, niektóre są warte mniej niż 200zł, niektóre więcej niż 20000zł, ale to wciąż dla mnie jedna rodzina…

Tak właśnie można rozwijać swój styl. Wybierać sobie inspiracje, niekoniecznie łatwo dostępne, często z wysokiej półki, wręcz nieskrępowane i bezwstydne i wiedząc, że one są tym, czego dla siebie pragniemy, szukać czegoś podobnego, bardziej osiągalnego w naszej „zwyczajnej” rzeczywistości.

Jak wyglądałby Twój styl, gdybyś miała nieograniczony budżet? Co by się zmieniło, a co pozostało by takie jak do tej pory? Czy są jakieś konkretne inspiracje, których nie da się przełożyć na rzeczywistość z powodu budżetu?