Póki jeszcze upały nie zalewają Polski, noszę sweterkową sukienkę z Benettona, którą pokazywałam na instagramie i marynarkę po mamie. W zasadzie to powinnam powiedzieć, że to marynarka po mojej babci, bo ona też ją nosiła, potem mama, a teraz ja. Przeleżała w szafie u babci ileś tam dekad, a ja ją teraz odświeżyłam w pralni i trochę inaczej zaaranżowałam. 100% wełna, nie wygląda w żadnym stopniu na zniszczoną, ciekawe czy doczeka się jeszcze Zośki :)
W ogóle tu większość rzeczy jest vintage. Ulubiony pasek i brązowa torebka zostały znalezione przeze mnie ileś już lat temu w second handach. A ostatnio coś nie mam ręki do lumpeksów niestety. Nawet z Alicją byłyśmy w Łodzi na lumpkach i tylko wzięłam do przymierzalni jakieś rzeczy, ale ostatecznie mi nie pasowały… Czekam na przełamanie, może lumpy online to będzie jakieś rozwiązanie! Na Simplicite jest fajny tekst o kupowaniu w lumpeksach, serdecznie Wam polecam.
Marynarka vintage
Spodnie H&M
Buty Sagan
Pasek vintage
Torebka vintage
Proszę, nie zwracajcie uwagi na moje zamknięte oczy na zdjęciach. Jakoś tak to wychodzi ostatnio :) Muszę przyznać, że choć na ogół nie lubię na sobie brązów, tak w tym zestawie czuję się świetnie, nie mam wrażenia jakbym była plamą… I tym razem od razu pozrzucałam z siebie wszelką zaplanowaną biżuterię, bo przeładowanie mi w tym wypadku nie służyło.
Czy macie w swoich szafach jakąś rzecz z przeszłości? Taką, która nosiła Wasza babcia albo mama?
Heh mam dwie marynarki mojej babci , właśnie dziś próbowałam jedną z nich wystylizować ale się wstrzeliłaś z tematem
Lubię takie przypadki :)
Ja mam (i co lepsze: do niedawna nosiłam) marynarkę od mojego dziadka, marynarka z gładkiej popielatej wełny. Dostałam ją będąc w ogólniaku na jakąś akademię, przenosiłam przez ponad 20lat i teraz po 40tce jest zrobiła się z deczko za wąska w ramionach (zresztą ogólnie za wąska ) ale honorowe miejsce w szafie nadal ma!
Jak zobaczylam zdjecie zwiastujace dzisiejszy post, wyrwalo mi sie z piersi „Oooooo!” Wygladasz jak ja :-D (tylko z paskiem)
I zaskakujaco dobrze Ci w brazie. Ten kolor Cie „wycisza”, wprowadza spokoj. Podoba mi sie :-)
A co masz pod marynarka?
Mam kilka ubran noszacych dumna nazwe „vintage”, ale wszystkie kupilam na Ebay´u.
Na moja komunie mama uszyla sobie elegancka, prosta sukienke z ciemnogranatowej welenki. Byla wtedy po 30. Ja nosilam ta sukienke pare lat pozniej, gdy mialam ok. 18 lat. I ledwo sie w nia miescilam! Nigdy nie bylam gruba, wiec przypuszczam, ze moja mama musiala byc wtedy ekstremalnie szczupla. W kazdym razie na tym skonczylo sie noszenie ubran po mamie ;-)
A jeszcze tak o sobie dodam, ze ostatnio ja i moja corka calkiem niechcacy ubralysmy sie tak samo. Jak wyszlysmy ze swoich pokoi i spojrzalysmy na siebie, wybuchnelysmy smiechem :-D Oj, niedaleko pada jablko od jabloni.
Ja nosiłam jedwabną sukienkę po babci jak miałam 12 lat. Wtedy miałam taki wzrost jak babcia, a potem sukienka zrobiła się odcinana pod biustem;). Piękna była, a babcia sama ją uszyła z materiału, który dostała w prezencie ślubnym od siostry.
A ja właśnie pamiętam jak byłam mała, że nie mogłam się doczekać, kiedy babcine ubrania będą na mnie pasować, a potem to już tak nagle to było, że wszystko okazywało się za małe :)
Dziękuję za to i za tę piękną i bardzo trafioną pocztówkę :) Mam koszulkę z H&M pod spodem. Też czasem nam się zdarza, że we trójkę jesteśmy dokładnie w takiej samej tonacji ubrani, pod warunkiem oczywiście, że mamusia nie ubierze się jak zwykle na czarno :) Aczkolwiek lubię naszą trójkę w czerni. Fajnie to wygląda!
Kartka dotarla dopiero teraz?? To dluuugo szla :-/ Ale ciesze sie, ze przypadla Ci do gustu :-)
Do mnie za to w koncu dotarla ksiazka!!! Zaczynam wiec czytanie.
Wiem, że pamiątka rodzinna rzecz święta, i całkiem dobrze wyglądasz w tej marynarce, ale może-może leciutkie dopasowanie u mądrej krawcowej? (ostatnio przerabiałam to z płaszczem, i wyszła mi kompletnie nowa jakość życia). Chyba, że chcesz mieć ją w odwodzie jak opcję „na sweter”.
Ja nie mam nic po mamie – wróć, jedną bułgarską bluzkę z bogatym haftem, ale już tak cieniutką, że prawie jej nie noszę, i mały złoty zegarek; po babci mam biały szal, który noszę po domu (zaanektowałam go już dzieciństwie), ale najważniejszą pamiątką jest lekarski kuferek po dziadku z końskiej skóry, tak twardy, że mogę na nim usiąść.
Bez paska bym jej nie założyła, bo jest szeroka nie tak oversizowo, tylko po prostu za szeroka, ale to, że jest taka za duża w ramionach mi się podoba i ten efekt z paskiem też jest spoko, więc nie będę się na nią porywać z krawcową :)
Baardzo mi się podoba:) stylówka z duszą:) Mario, czy Ty znasz Valerie von Sobel? Ja natknęłam się na nią zupełnie niedawno i zamarłam z radości, że znalazłam taką perłę. Ona uosabia to wszystko, co zawsze robiło na mnie wrażenie; wielka ekspresywna moda, która nie ma nic wspólnego z przerostem formy nad treścią (obklejona pluszakami Anna dello Russo) ani pstrokatą abnegacją (babcia Westwood). Von Sobel jest chyba też jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie oglądałam; mój najukochańszy typ kolorystyczny, cudowna arystokratyczna twarz, gigantyczna klasa i niespotykany urok osobisty. Ekscentryczna, ekstrawagancka, lokuje się zawsze w wybujałej elegancji, może czasami wręcz psychodelicznej, ale zawsze elegancji. Krótko mówiąc jestem urzeczona i teraz wielkie pytanie do Ciebie Mario; jak przeszczepić elementy takiego stylu na grunt codzienności, tak żeby obejść kicz i groteskę? Jak Ty byś to potraktowała?
Ojej, to ta cudowna pani od wideo makijażowego na YouTube!!!
https://www.youtube.com/watch?v=1WLgu8RN59s
Wetnę się, ale może zacząć od włączenia do stylizacji turbanów? Plus sto punktów do dramatyzmu i oryginalnosci, a powinny pasować do współczesnych ubrań. Chyba pisała o nich Dita w „Bądź zawsze piękna”, a Vintage Girl miała o nich względnie niedawno wpis: http://vintagegirl1983.blogspot.com/2017/12/jak-zawiazac-turban-w-stylu-lat-40.html?m=1
Znam, wywarła na mnie ogromne wrażenie, nawet linkowałam na fejsie kiedyś ten film o którym Ewa wspomina. Tak w głębi duszy to uważam, że to raczej jest kwestia dużej potrzeby ekspresji, a nie wprowadzania czegoś małymi kroczkami. Na pewno się da, ale sądzę, że musi to być w człowieku i wtedy wypłynie bezwstydnie w postaci stylizacji. A jeśli już małymi krokami, to sądzę, że polega to na przełamywaniu wstydu i zaskakiwaniu siebie codziennie i nawet na przeginaniu w swoich własnych oczach. To tak jakby nie mieć granic…
Ja z kolei mam pasek po… dziadku :D Wojskowy, skórzany, „porządny” kawał pasa :) Nosił go mój dziadek, potem tatą, brat nie zdążył, ja byłam szybsza :) Moje ulubione zestawienie- klasyczne jeansy, biała luźna koszula i ten brązowy pas :)
Ewa tak!❤ wpadlam na ten filmik, oglądając wywiad z Ditą von Teese i bardzo długo szukałam kto to może być:D
Też myślałam o turbanach, ale niestety patrząc racjonalnie, wiem, że nie będzie to dobrze wyglądać na bardzo młodej osobie, styl von Sobel to jednak kwintesencja ultradojrzałej kobiecości, bardzo zobowiązujący…
To super, czułam, że ktoś może mieć też coś po dziadku czy tacie i się udało :)
Po babci zostało mi kilka sztuk biżuterii, ale ubrań żadnych, bo miałyśmy kompletnie inne typy urody oraz bardzo odmienne gusta (babcia, wielbicielka pasteli, garsonek, pantofli na słupku itd. od zawsze cierpiała nade mną i moją chłopaczarską mamą ;) Sporo rzeczy po mamie znosiłam pod koniec liceum i na początku studiów: kraciasty płaszcz z mody polskiej czy szerokie spodnie (i skórzaną kurtkę po tacie!). Do dziś ostał się piękny sweter z lat 80., zrobiony ręcznie przez ciocię – rzadko go noszę, ale uwielbiam.
Co do dzisiejszej stylówki, to jako że marynarka jest chyba na Ciebie trochę za duża, spróbowałabym ją ograć na mniej grzecznie. Marynarka luźno, podwinięte rękawy, spodnie np. granatowe dżinsy, takie bardziej boyfriendowe, na stopach brązowe birki czy inne cięższe klapki/sandały albo mokasyny (na gołą stopę), z naturalnej/koniakowej skóry, wtedy by się fajnie zgrały z torebką (założoną przez ciało). Można dołożyć jakieś złoto w ucho albo na rękę, a gdy chłodno – zamotać rudy/petrolowy/granatowy bawełniany szalik. Fajnie, że na blogu pojawia się brąz, też ostatnio się do niego przymierzam, ale chyba mam ochotę na brąz mniej serio (u Ciebie góra to jakby jedna bajka, a dół – inna, ale może to tylko kwestia zdjęć).
Bardzo fajne propozycje dałaś, jednak nie wyobrażam sobie tej marynary bez pasa, bo ona jest serio za szeroka i źle bym się tak czuła :) A tak czuję się dobrze, ta wielkość z paskiem jest jakby uzasadniona haha.
bardzo, ale to bardzo podoba mi sie pomysl przewiazania marynarki paskiem.W brazie wygladasz genialnie Mario….
Dzięki, to miłe!
nienawidzę tego pop-upu. Może kiedyś kupię książkę, wiem, że jest, ale na razie nie chcę.
Dzięki za info, troszkę go dam rzadziej :)
Twoja stylówka jest super! Bardzo mi się podoba. Ja ubrania po mamie nosiłam w liceum. Trzy wełniane płaszcze, marynarkę, proste spódniczki. Później przejęłam czarną, dopasowaną, skórzaną kurtkę, którą mam do dziś. Kurtka ma mniej więcej trzydzieści pięć lat. Prawie nie uległa zniszczeniu. Gruba skóra i solidne szwy trzymają się idealnie. Fason jest ponadczasowy.
Dzięki :) No to niezły staż i naprawdę sporo ubrań. Moda jest łaskawa, że tak ciągle wraca.
Zupełnie inaczej niż zwykle w tym wyglądasz, ale bardzo Ci pasuje. Może to ten właściwy odcień brązu? Też nie lubię tego koloru na sobie, niknę w nim (mimo że w mojej kolorystyce brązów brak).
Ubrań po mamie mam sporo, ale nie pasują mi kroje :( widocznie miałyśmy różne sylwetki, za to biżuterię noszę często. Najczęściej bogatą spinkę z zielonym kamieniem przerobioną na naszyjnik i duży srebrny pierścionek stylizowany na gałąź jabłoni.
Dziękuję, tak widzę, że jest zupełnie inaczej :) Ja z kolei nie mam żadnej biżuterii…
Bardzo mi sie podoba ta marynarka i widzę Mario że bardzo lubisz ten pasek :) oczywiście nosiłam ubrania po mamie: marynarkę czy swetry z wełny wszystko już małe teraz została mi tylko jedwabna apaszka i trochę biżuterii :)
Tak :) Ten pasek to już stały element u mnie, tylko że niestety na coraz grubsze ubrania pasuje, bo nie ma regulacji, a ja jeszcze trochę bym chciała schudnąć. Fajne rzeczy Ci zostały po mamie!
Mam kilka ubrań po mamie. Ostatnio skracam spódnicę więc będzie jedna rzecz dodatkowo. Mam również dwie spódnice przerobione ze starych sukienek.
Super, prawdziwe slow fashion i do tego kreatywne <3
Mam po babci elegancka sukienke z końca lat czterdziestych: niebieska w rózowe plamki, produkcji amerykańskiej. Babcia dostala ja w paczce od UNRRA. To taka sukienka na noszenie „od wielkiego dzwonu”, ale bardzo ja lubie. Po mamie mam sporo rzeczy, ale z takich naprawde starych, to chyba tylko… suknie ślubna (nie ma typowo ślubnego charakteru – prosta, kremowa, dlugie rekawy i dekolt w lódke, dlugość maxi). Po drugiej babci odzedziczylam troche bizuterii (babcia sukcesywnie aktualizowala swoja szafe, wiec nie bylo w niej zbyt wielu rzeczy, które dalyby sie zakwalifikować jako vintage – a szkoda, bo miala zawsze fantastyczny styl i gust). Mam tez sporo starych ubrań z róznych sklepów z odzieza vintage – juz tutaj kiedyś pisalam o „idealnej” turkusowej enerdowskiej sukience <3 Ogólnie uwielbiam rzeczy z dusza i estetyke retro. Nawet dziś mam na sobie sukienke, która ma na oko z sześćdziesiat lat na karku :)
Świetne to jest, bo zawsze wygląda się niepowtarzalnie. Ja miałam kiedyś taką turkusowo-miętową sukienkę a’la lata czterdzieste i pamiętam jak się wspaniale w niej czułam, ale ona niestety się jakby rozsypała, no już materiał był na maksa zjechany i nie mogłam w niej chodzić. Ale wspomnienie tamtej sukienki jest jakimś niedoścignionym ideałem dla mnie!
Mam przeczucie że takie marynarki i odcienie brązowego będą niedługo hitem i będzie ich dużo. Bardzo mi się podoba Twój strój<3 Sama kupiłam sobie wełnianą marynarkę, melanżową w odcieniach brązu i noszę ją od przedwiośnia jak się ochładza:) Na pewno powoli do łask wraca brązowa skórzana galanteria.
Wydaje mi się że u Ciebie odbiór stroju zakłóca pasek, sprawia że jest za wiele (buty i torebka też są wyraziste) i podkreśla niedopasowanie i zamiast jak radzą wyżej dopasować u krawcowej zostawiłabym w spokoju taką lekko za dużą i tak nosiła, bo jest coś nonszalanckiego w niej:)
Co do SH, to wydaje mi się że każdy ma takie fazy kiedy nic kompletnie nie może na siebie kupić, a potem przychodzi faza obkupienia się za wszelkie czasy. Teraz po półrocznym wychodzeniu z lumpeksów z niczym miałam dobrą passę. Wpis na Simplicite jakoś do mnie nie przemawia, mam wrażenie że utrwala stereotypy, są w sieci lepsze przemyślenia i rady jak kupować w sh. Jesli już coś z tego wpisu jest przydatne to rady pani numer 2 są trafniejsze jak dla mnie. No i na pewno mało kto ma tak że chce kupić w sh coś konkretnego i idzie i to kupuje, to tak hop-siup nie działa, ewentualnie trzeba mieć bardzo dużo szczęścia :D Lumpeksy dają radę jak się ma w głowie wizję konkretnych rzeczy i wie czego chce i potrafi robić selekcję.
Zapomniałam tego wyżej napisać:D Co do ubrań po mamie, babciach, to tak, mamy sporo rzeczy dla potomnych, lubimy przechowywać latami jakieś unikatowe rzeczy, torebki, apaszki, buty, paski, biżuterię. Chyba przez to chomikowanie mam takie upodobanie do rzeczy vintage:) Trochę mało praktycznie mieć dużo rzeczy i trzymać gdzieś latami, ale potem jednak cieszą takie rzeczy z pokolenia na pokolenie:)
Pięknie wyglądasz! Tak z klasą, ale jednocześnie z nutą nowoczesności, kojarzy mi się trochę z latami 40., a trochę z wojskowym mundurem :) W życiu bym nie pomyślała, że można dobrać pasek do marynarki, no ale ja od marynarek wszelkich uciekam jak tylko się da :D
W licealnych i studenckich czasach miałam świetną czarną kurtkę skórzaną z czasów młodości mojego taty, kurtkę dżinsową, na którą naszyłam mnóstwo naszywek oraz kożuszek, taki w stylu top gun, który nosiłam do beżowych spodni i brązowych butów. I kilka swetrów, które uwielbiałam:)
Mam klasyczny trencz z Modeny, po cioci. I listonoszkę, którą mój mąż dostał po swoim dziadku :) Nie noszę brązów, ale dla tych dwóch rzeczy robię wyjątek.
U mnie to raczej jest tak, że mama nosi rzeczy po mnie. Ale jako dorosła osoba, parę lat po studiach, założyłam na sylwestra sukienkę mojej mamy, którą miała szytą przez babcię na mój chrzest. Sukienka z bordowej koronki, do kolan. Miałam kiedyś sweter po babci, który sobie zrobiła, ale oddałam siostrze. A, już wiem, mam płaszcz zimowy wełniany po mamie, ale to nie z dawnych czasów, tylko z niedawna, bo schudła i jej przestał pasować.
Ta Twoja marynarka nie przekonuje mnie ze względu na rozmiar – szczególnie te szerokie ramiona, To zresztą trudniej przerabiać u krawcowej. Podoba mi się reszta: włosy, szminka, torebka i buty. Pasek (pomijając, że w ogóle pasków nie lubię i takiego stylu) wydaje mi się w takim wydaniu niepraktyczny. Jak się siada to jakoś dziwnie musi się ubranie układać.
Świetna marynakra i bardzo mi się podoba z paskiem- jak Isabel Marant z szerszymi ramionami i waska talia. Ja niestety nie mam nic mamy ale w sumie to i tak nie wiem czy nosilabym jej rzeczy z lat 80-tych :) Za to po babci mam wspaniała jedwabna sukienka w stylu lat 40-tych. Niestety, babcia pozbyła się wielu rzeczy, pamiętam miała taka cudna spodnicę wieczorowa w stylu New Look Diora i super elegancka aksamitna, kolumnowa sukienkę. Żałuje tych rzeczy i na pewno bym je nosiła.
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
Marynarka świetna :-)
Niedawno w pracy mieliśmy jubileusz, impreza w filharmonii, więc obowiązywał elegancki strój i co założyłam? Moją studniówkową małą czarną AD 1996 – jest to najstarsza rzecz w mojej szafie.
Wow! Mario, wyglądasz całkiem inaczej niż zwykle! Bardzo ładnie Ci w brązach! Torebka pięknie wygląda w połączeniu z marynarką! Mam mieszane uczucia co do tego paska w tej stylizacji, ale najważniejsze, że Ty się dobrze czujesz w takim zestawie.
Rzeczy po mamie i babciach nie mam za wiele, niestety; jedynie trochę biżuterii (np. mój ulubiony ręcznie wykonany srebrny wisior na szyję w kształcie jabłka). W swojej szafie mam za to kilka elementów garderoby z drugiej ręki, które mogłabym nazwać vintage. Chciałabym również wspomnieć o zamszowej, czekoladowej torebce, którą sama sobie kupiłam w Stanach Zjednoczonych jeszcze jako nastolatka. Noszę ją już 17 lat, oczywiście naprzemiennie z innymi torebkami. Z pewnością to jest rzecz, którą o ile dotrwa, chciałabym przekazać swojej córce.
Marynarka z historią. Lubię takie perełki. Ich nieprzemijalny urok tkwi w ponadczasowym fasonie i wysokiej jakości szyciu. Pokazuje też jak dobre gatunkowo były kiedyś tkaniny. Jestem przekonana, że większość dziś szytych ubrań nie przetrwa próby czasu choćby nawet człek o nie szczególnie dbał.
Po babci akurat nic nie mam, ale mama podarowała mi swój szal noszony za czasów panieńskich oraz ołówkową, granatową spódnicę, którą sama uszyła na początku swojej kariery zawodowej ;)
Sagan to moja ulubiona marka obuwia i już dawno pomyślałam, że ich buty to takie w Twoim klimacie są :)
Ja mam od nich 2 pary botków, jedne oksfordki i jedne szpilki. Wszystko z lakierkiem :)
A co do stylizacji, jest przepiękna. Kojarzy mi się trochę z jesienią, Krakowem, starymi kamienicami…
cudo! :) ja mam po babci jedne szpilki, ale bardzo je zniszczyłam zabawami dziecięcymi… i pierścionek c; a po mamie raczej nic sie nie uchowalo.
Fajne te buty! To z obecnej kolekcji?
Tak już mam, że komentuję wówczas, gdy coś mi nie zagra (jeśli jest poprawnie, nie zachwycająco, ale po zwyczajnie ładnie, odpuszczam komentowanie. Podobnie jeśli temat jest zupełnie dla mnie obcy/brzydki/nie do przyjęcia z innych powodów – także nie komentuję). Tu zamysł jest świetny, ale no nie mogę przełknąć tego paska – za dużo się dzieje, głównie on przyciąga wzrok i przez to całość wydaje mi się przekombinowana. Błyszczące i fakturowane buty buty nie są neutralne, torebka ma wyrazisty kolor, przy nich ten pasek to już za wiele.
Całość jest super, marynarka rewelacyjna, tylko pogratulować gustu babci :) (przy okazji widać, że genetyka działa także w kwestii gustu i upodobań).
A ja pomysłem z paskiem na marynarce jestem zachwycona! Zawsze traktowałam marynarkę jak coś na co nie zakładam nic więcej, no chyba że płaszcz, a Ty Mario wrzuciłaś tu pasek i wprowadziłaś rewolucję :) Bez niego byłoby zwyczajnie. I podtrzymuję to, że bardzo lubię Cię w dodatku innego koloru jak czerń – ten brąz bardzo Ci pasuje, jest taki nostalgiczny…
co do retro ciuszków to mam trzy: dwie spódnice uszyte i noszone przez moją mamę jak miała 20 lat. Jedna kawowa w fioletowo żółtą łączkę, a druga pastelowo żółta w niebieskie małe kwiatuszki w kroju A. A’la lata 60. Uwielbiam i noszę obie, a po tylu latach wciąż wyglądają jak uszyte wczoraj. No i pasek kupiony w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Skórzany, rudy, gruby, trochę przeplatany. Noszę go już 14 lat i rozciągnął się jedynie troszkę na plecach. Najlepiej zainteresowane 100 złotych w życiu :) Tak więc na vintage jestem za!
Cudowna marynarka. Ma duszę tamtych lat