O standardzie słów kilka. W skrócie: standard to taki nasz strój, który określa poziom naszego starania. Poniżej standardu staramy się nie schodzić. Warto ustalić go sobie na realnym, ale i tak dość wysokim poziomie, żeby nasze stylówki były tylko lepsze.
Ja ostatnio doszłam do wniosku, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na co dzień, ubierać się trochę bardziej elegancko niż kiedyś. Zaczęłam traktować materiałowe spodnie i sukienki jako coś, co może mi towarzyszyć bez okazji i od tego czasu czuję się znacznie lepiej wychodząc z domu. Dalej podtrzymuję swoje stanowisko w sprawie makijażu, tzn. nie wychodzę z domu nieumalowana i to wpływa na moją kreatywność w tej materii. Znalazłam dla siebie sporo ciekawych kosmetyków i obaliłam sama dla siebie kilka tez, które uznawałam w makijażu za pewniki.
Sukienka A2
Naszyjnik Kundelinchi
Torebka DKNY
Buty Lasocki
Zniżka 10%
na wszystko w A2
hasło: USK
do 24 czerwca
Taka sukienka jak tutaj jest idealna do noszenia na co dzień – miła w dotyku, plastyczna (można by było ją wystylizować całkowicie na sportowo, a i ze szpilami by wyglądała super, a może jakiś kolorowy golf pasowałby do niej…), z kieszeniami. Zakładasz i idziesz. Czujesz się swobodnie jak w fartuszku :)
A ja jestem ciekawa jak Wy byście nosiły tę sukienkę? Jakie buty, dodatki do niej byście dobrały?
Ciemne espadryle, czarny koszyk i kolorowa chustka na głowie. Skórzany szoper i białe stansmith’y (bez żadnego paska w talii). Kolorowa chustka jako pasek i fuksjowe balerinki…
Oooo,jaka super ściągawka dla mnie :)
To tylko tak na szybko z tego co mam w szafie (minus czarny koszyk, ktorego wciaz szukam :) Uwielbiam czarne sukienki przez caly rok i nosze do wszystkiego! Ostatni zakup to plisowana/marszczona midi, ktora nosze z brokatowymi botkami.
trampki, wysokie jasne kozaki, espadryle, sandaly na masywnym slupku i na cienkiej szpilce….wszystkie buty….ze srebrna bizuteria….ze zlota i pomieszana….chyba ze wszystkim…..Mario, pisalas o kosmetykach i swoich przemysleniach a takze lamaniu pewnych tabu….moze napiszesz nam o tym?pozdrawiam
No w sumie to jest dobry temat na wpis. Ja napiszę o swoich, a Wy w komentarzach o swoich. Dobra, będę pisać!
O proszę, jak mi się udało. Ja tu weszłam w archiwum pogrzebać, a tutaj nowy post. :)
Widzę, że pasek jest eksploatowany. :) Strój ładny, szczególnie podobają mi się zielone akcenty.
Dla mnie sukienka na luźno (w sensie bez paska), do tego birki i shopper.
Miłego poniedziałku wszystkim życzę :).
Tak Kochana, teraz wpisy w poniedziałek i czwartek, dyscyplina twórcza musi być :)
Mario
Wyglądasz po prostu dobrze :) Świetna jest Twoja konsekwencja w kształtowaniu własnego stylu
Przeczytałam Twoją książkę i uważam, że wyjątkowo dobrze pomaga zrozumieć mechanizmy kształtowania swojego sposobu ubierania.
Czytam Cię od 2013 roku i wywarłaś na mnie wpływ :) oczywiście pozytywny. Jakkolwiek muszę przyznać, że był czas gdy trochę mniej lubiłam Twojego bloga… ale to już minęło. Teraz widzę, że jesteś cały czas sobą :) Wyróżnia Cię na plus nawiązywanie do kultury, sztuki. To rozwijające i inspirujące.
Co treści wpisu i własnego standardu, to mam problem z makijażem. Po prostu przez wrażliwe oczy. Cienie jeszcze przeżyją ale tusze podrażniają. A może postawić na pomadkę i zostawić oczy. Co o tym myślisz Ty i inne czytelniczki? Pozdrawiam wszystkich :)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję :) Jasne, że pomadka nigdy nie zaszkodzi, ale pamiętaj o jednym: im wyraźniejsza pomadka, tym bardziej reszta twarzy wydaje się wyssana z koloru, dlatego jak dla mnie pomadka nie powinna istnieć bez różu na policzkach!!!
Też mam problem z wrażliwymi oczami. Ze wszystkich kosmetyków do oczu, u mnie najmniej kłopotu sprawia eyeliner, nie kruszy się i nie rozpływa, przez co najmniej podrażnia. Kupiłam niedawno na próbę, po paśmie porażek z cieniami i tuszami, ale używam bardzo rzadko, nie mam wprawy i trudno mi narysować ładną kreskę. Poza tym każdy makijaż oczu trzeba zmyć – i nawet jeśli stosuję nie wiem jak hypoalergiczne i delikatne środki, to i tak moim oczom dobrze to nie robi. Dodam jeszcze, że noszę okulary ze szkłami jak denka od butelek, więc moje oczy całkiem znikają, ale już się poddaję w tym temacie. Trudno. Stawiam na usta, to jedyny stały element makijażu u mnie.
A w utrzymaniu wysokiego standardu najbardziej przeszkadza mi fryzura. Choćbym nie wiem, jak się starała, wygląda zawsze jakby piorun w miotłę strzelił. Alternatywą jest przygładzenie i przylizanie. Wtedy fryzura wygląda porządnie, ale za to ja beznadziejnie. Nie mam pomysłu, jak to rozwiązać.
Nie ma żadnych środków kosmetycznych, które mogłyby poskromić włosy, ale ich nie ulizywać? Wydaje mi się, że już wszystko na każdy problem zostało w urodzie wynalezione :)
Nosilabym z sandałkami które mam – płaskie, z cienkimi paseczkami w kolorze różowego złota. Do tego chętnie bym założyła naszyjnik albo kolczyki, też z różowego złota. Co prawda dla mnie to ta sukienka mogłaby być granatowa, ale sam krój- super, wydaje się być takim ubraniem w którym można dobrze wyglądać nawet w te dni gdy średnio się czujesz.
A tak w innym temacie- czy widziałaś sukienkę która wypuściła niedawno marka pro-be? Pomyślałam że mogłaby do Ciebie pasować, choć może bardziej to Twojego dawniejszego stylu, takiego luźniejszego. No i kolor nie wiem jak by ci leżał, ale klimat naturalności był taki fajny
Zajrzałam na stronę A2 i ujęła mnie spójność kolorystyczna kolekcji. Jak te rzeczy ciekawie do siebie pasują, a nie są to takie oczywiste (przynajmniej dla mnie) połączenia.
Dzięki za linka, dopiero teraz zobaczyłam tę sukienkę. Staram się odchodzić od takich klimatów, ostatnio mam fioła na punkcie mocnej talii, a do tego jeszcze ćwiczenia mnie motywują, żeby ją podkreślać :)))
Srebrne birki i etniczny szal. Jasnoniebieskie vansy w kwiatki i jeansowa kurtka. Czarny, lakierowany pasek i proste, czarne baleriny. Kolorowe żeglarki. Turban i ciemne okulary… :)
O, to tak zupełnie na luzie :) Fajnie, ona się nadaje jak najbardziej do takich stylówek też.
Taką Marię lubię najbardziej – swobodna elegencja, czerń, złoto, zieleń lub kobalt :) Fajny fason sukienki a zielona torebka niczym wisienka na torcie. Ja bym oczywiście musiała mieć w innym kolorze, ale również nabijany pasek w talii i czarne ażurowe balerinki lub na luzie sneakersy, kapelusz i żółty plecaczek.
Dziękuję Ci, a wiesz, że taki plecaczek jak ja mam niebieski był jeszcze w żółci? No coś jest fajnego w żółtych plecaczkach :)
Widziałam tylko zielony, ale też przepiękny :) Niedawno dostałam właśnie żółty, choć o innym kroju niż Twój, a na ostatnim wyjazdzie odkryłam jak bardzo uniwersalny to dodatek pasujący mi właściwie do każdego letniego stroju, jak i okazji, bo sprawdził się nie tylko na plażę czy spacer po mieście, ale i na typowe hiszpańskie posiłki w restauracjach na powietrzu ;)
A ja jestem ciekawa jakie tezy w makijażu sobie obaliłaś? Właśnie poszukuję dla siebie takiego standardu w makijażu i chętnie korzystam z twoich rad bo kolorystycznie jestem do ciebie podobna. Niedawno kupiłam jakąś książkę o makijażu ale jeszcze się do niej nie zabrałam.
Obiecuję więc to spisać, bo to fajny temat i ciekawa jestem czy macie podobne do moich spostrzeżenia :)
Założyłabym do niej czarne sznurowane sandały na słupku i okrągłą listonoszkę w kolorze wina Piękna ta sukienka
Świetnie, przypomniałaś mi o kolorze wina i teraz bym chciała takie buciki :)
Możesz coś więcej napisać o tych ciekawych kosmetykach i obalonych tezach? Intensywnie szukam informacji o makijażu jako elemencie stylu oraz o makijażu dla ciemnej zimy :)
Dobrze, chętnie napiszę. Jest to kilka rzeczy, które uważałam, że są uniwersalnymi regułami, ale potem je sobie poprzestawiałam i uważam, że dobrze na tym wyszłam :)
Ja bym do niej dodała plecione sandały/klapki z surowej skóry i prosta, brazowa torebkę. No i może jeszcze jakieś złote dodatki np. kolczyki lub branzoletkę. Ja też muszę założyć sobie jakiś standard. Ostatnio mój codzienny styl popada w skrajnosci- albo zakładam garnitury (ugh) albo dzinsy i koszulę. Brakuje mi czegoś pośrodku, eleganckich, nie zwiewnych sukienek, które mogłabym załozyć do biura a wieczorem na obiad. Wszelkie sugestie mile widziane :)
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
A to i tak, koszula i jeansy są dość eleganckie nawet na co dzień, jakby na to nie patrzeć :) Ojej, jakoś tak mi do Ciebie pasują spodnie, że nie mogę tego widzieć inaczej haha!
Mam podobną sukienkę, noszę ją zazwyczaj przewiązaną białą lub czarną apaszką, do tego materiałowa (niby zakupowa, ale z fajniejszego materiału i zapinana) torba z białym napisem i czarne pumy z wstążkowymi czarno-białymi sznurówkami. Od lat czytam Twój blog, ostatnio chwyciłam też za książkę, dziękuję Ci Mario, że postanowiłaś pisać, dzięki Tobie moja szafa i głowa są spokojniejsze. I chodź do dziś tak naprawdę nie mam pojęcia jakim typem kolorystycznym jestem, to zaczęłam ufać swoim wyborom. Wreszcie podobam się sobie. Może jestem ciemną zimą, może stonowanym latem…. różni różnie mówią :) Wiem wreszcie, że czerń to mój kolor, wiem, że lubię podkreślać oczy a nie usta, wiem, że mam długie nogi i ładne ramiona i wiem, że dobre materiały to podstawa mojej wygody i komfortu. Dziękuję ci Mario, bo tak naprawdę to dzięki Tobie dotarło do mnie, że styl to odrobina pracy nad sobą i zaglądnięcie w siebie a nie okładki Vogue.
Ale niesamowicie to budujące. Zdecydowanie słuchać przede wszystkim siebie i przez swój filtr wszystko analizować. W każdej z nas jest moc, żeby samą siebie „ustylowić” :)
Ja bym zrezygnowała z dwóch spośród trzech mocnych wizualnie dodatków w tym zestawie. Więc albo zielona torebka, albo wisior-naszyjnik, albo pasek. Dla mnie trzy a nawet dwa to za dużo. Zostawiłabym tylko torebkę a pasek wymieniła na zupełnie prosty, matowy, czarny. A klapki wymieniłabym na takie które podobnie jak klapy kołnierzyka tworza kąty ostre. Na przykład krzyżujące się albo asymetryczne paski. W moim odczuciu konsekwencja w powtarzanych detalach tworzy harmonię. Więc jeśli kąty ostre, to kąty ostre, jeśli kółka/łuki na wzorze tkaniny lub elementach konstrukcji (np. kołnierzyk) to i w dodatkach.
Myślę też że ta sukienka fajnie by też wyglądała ze szpilkami, okularami w kocim kształcie i jedwabnej kolorowej chustce wiązanej pod brodą + kabriolet. To nie mój styl ale na jakiejś długowłosej dziewczynie wyglądałoby „filmowo”. Takie mam skojarzenia :)
Bardzo przywiązujesz uwagę do szczegółów, ciekawa jestem Twojego stylu :) I masz rację co do takiej kabrioletowej stylówki, widzę to!
Tak, to prawda. Przywiązuję uwagę do szczegółów i dawno temu zaobserwowałam właśnie tą regułę z powtarzalnością kształtów i kolorów w projektowaniu wnętrz, ogrodów i oczywiście ubioru. A nawet jej nie znając, mam wrażenie że większość ludzi odbiera taki „widok” pozytywnie lub po prostu czuje że „coś tu nie gra”. Oczywiście zasady są czasem po to żeby je łamać :)
A mój styl na codzień jest taki „miejski”. Prosty, wygodny i ogarnięty. Luźna góra, wąskie spodnie. W weekend jeansy. Trzymam się swoich kolorów ale uwielbiam oglądać te nie moje na innych ludziach. Mam dosyć dużą kolekcję szali, hust, apaszek – to jest dosyć charakterystyczny element mojej garderoby i zwykle jedyny szalony element mojego ubioru. Rzadko noszę biżuterię ale jeśli już to lubię wisiory na długim łańcuszku ani złote, ani srebrne – takie coś pomiędzy.
Pozdrowienia!
Świetnie wyglądasz w tym zestawieniu. Niby tyle się dzieje, a nie ma przeładowania, wszystko się zazębia i pasuje, ta sukienka jest cudownie uniwersalna. Brakuje mi takich w szafie – prostych, czarnych, o bezpiecznym kroju i długości. Sama bym nosiła do bordowych balerin, dużego srebrnego naszyjnika i torby z lakierowanej skóry, moich ulubionych dodatków ostatnio.
Planujesz wpis o makijażu? Ciekawa jestem tych tez ’)
Dziękuję!!! Tak, zrobię, już obiecałam wyżej w komentarzach. To jest fajny temat, żeby się powymieniać radami!!!
Sukienka jest piękna, zastanawiam się czy bardzo się gniecie?
Nie, to nie jest gnieciuch. Tego dnia miała okazję się wygnieść ze względu na różne dziwne rzeczy, które robiłam (które uwzględniały m.in. samochód dostawczy haha), ale nic się nie stało :)
Mój standard zakłada absolutną eliminację wszystkiego co jest sportowe i jakikolwiek sportowy rys przewiduje. Dla mnie jest to zupełnie naturalne, oczywiste i bezwysiłkowe, bo tego się trzymam od gimnazjum:D wszyscy moi rówieśnicy mieli szał na airmaxy, ja chodziłam w oksfordach:D Twoją sukienkę widziałabym do bardzo długiego, luźnego, zgniłozielonego płaszcza z lisem, narzuconego na ramiona i jakichś bardziej wyciętych mokasynów. I do czegoś we włosach. Wybacz mi te jesienne klimaty, ale ja po prostu lata nie uznaję i już całym sercem czekam na cudowną jesień:D
Mario ile masz wzrostu? Pytam z czystej ciekawości ;)
168cm :)
Czarna sukienka to mój uniform:)
Do takiej (I dowolnej innej czarnej) założyłabym czarne birki, wielką czarną torbę, aktualnie materiałowa od Nenukko, srebrne pierścionki, duże I dużo;) , srebrny wisior na czarnym rzemyku, czarna skórzana bransoleta.
Ja założyłabym do tej sukienki ( bez paska ) czarne adidasy, czarną dużą torbę obag, do tego zestawu proste rozpuszczone włosy plus czerwona lekko wpadająca w pomarańcz pomadka :) Plus jak zawsze drobna złota bransoletka i złoty pierścionek :)
Szukam właśnie takiej idealnej małej czarnej :) Co i na luzie i na elegancko można nosić.
dla mnie tu są az 3 wyraziste dodatki, czyli o 1 za dużo? Sukienka bardzo ładna, muszę się chyba jednak przyzwyczaić do Ciebie w wersji o ton bardziej eleganckiej, lubię jak w ubiorze jest trochę nonszalancji i chyba stąd mam takie mieszane uczucia jak patrzę na te dopracowane stylówki. Makijaż niezmiennie super, podkreślone usta to coś co mi się z Tobą Mario kojarzy.
Sukienka jest kapitalna i wyglądasz w niej super. Jakbym ją dostosowywała do siebie założyłabym czerwoną apaszkę i buty motocyklowe. W sumie na swój sposób klasyka :-)
Czytam Twojego bloga od 1,5 roku, przeczytałam książkę i byłam na podpisywaniu książki w Warszawie. Uświadomiłam sobie jak dużo to wszystko dla mnie znaczy. Przez wiele lat dużo osób zwracało mi uwagę że źle się ubieram. Nie, że źle w tym wyglądam! Ale się jakoś trzymałam. Teraz mam już świadomość, że to moja wizja i ja w tym chodzę. Dzięki temu jestem pewna siebie i teraz w sumie nikt już nie ma uwag. A przynajmniej nie ma odwagi ich wyrazić ;-)
W każdym razie przestałam gonić za jakimś ideałem sylwetki, akceptuję to co mam i dzięki temu mam większe pole manewru. W każdym razie chciałam Ci podziękować za pokazanie, że to po prostu możliwe.
Promienna i pewna siebie – czego chcieć więcej ;) Ale się przyczepię, bo o naszyjnik jest tu za dużo. To, że kolor wspólny, to jeszcze nie robi kompozycji: pasek ma złotawe, efektowne kółka i wiązania, torebka złoty łańcuszek i żwawy trawiasty kolor, a naszyjnik kanciastą formę, witrażowy sznyt i kolorystykę przygaszoną, w klimacie galerii plastyków z lat 90. Mogłoby go nie być w ogóle, albo coś lżejszego i prostszego (niekoniecznie z zielenią). I żeby nie było, że marudzę: kieca puszczona luźno, ten naszyjnik, srebrne birki, torba-worek i wtedy gra.
Mam niestety obsesję biżuteryjną, jak również kolorystyczną. Zobaczyłam te zdjęcia i pomyślałam, że szałowo, tylko po co ten witraż na szyi. Sama ubrałabym do takiej sukienki (w wersji luźnej) srebrną, prostą kolię (wygięta rurka, kompletny minimalizm), sandały czarne z połyskiem, do tego czarny kuferek z wężowej skóry i kilka prostych pierścionków, złotych i srebrnych. To tak w wersji eleganckiej :)
A jaki masz rozmiar tej sukienki? Waham się pomiędzy s a m :)
M i uważam, że jest idealna, a noszę na co dzień M właśnie.
Jeśli klapki albo sandałki, to obowiązkowo kolor na paznokciach u nóg. Głęboka czerwień zawsze się sprawdza :)
Oh nie, kolory na paznokciach to coś, czego nie potrafię u siebie zaakceptować. Jest to mega dziwne, ale już kiedyś pisałam dziewczynom, że zrobiłam sobie hybrydy, po czym po 17 godzinach sama je zdarłam. Chyba więc rozumiesz, że to u mnie jakiś problem natury psychicznej :)))
Doskonale to rozumiem – potrafię zaakceptować w wyglądzie innych kolorowe włosy, tatuaże i piercingi, ale o ile pomalowane paznokcie u rąk jeszcze przeboleję (zwłaszcza jeśli to pudrowy róż lub czarny), o tyle na pomalowane paznokcie u nóg nie mogę nawet patrzeć, są dla mnie strasznie nieatrakcyjne i nie wiem, co by mnie mogło zmusić do tego, żebym sama takie sobie zrobiła ;)
Podoba mi się, chociaż sama sukienka raczej nie w moim stylu. Przydałaby mi się taka uniwersalna sukienka na co dzień, również na gorsze dni, może kopertowa, może szmizjerka.
Też ostatnio myślę o „staraniu się bardziej” na co dzień ;) A post o kosmetykach mile widziany :)
Zauważyłam Mario że bardzo lubisz sukienki tego typu: luźne, mniej lub bardziej nawiązujące do stylistyki męskiej koszuli, przepasane paskiem. Tymczasem wydaje mi się że taki krój wcale Ci nie służy, przepraszam że to piszę ale kojarzy mi się on z robotnicą Huty Warszawa albo gwiazdą „Przygody na Mariensztacie”, czyli nie jest nawet przaśnie ale już siermiężnie. Góra sukienki zbluzowana nad paskiem jest sztywna i brzydko się układa sprawiając wrażenie że górna część twojego ciała wydaje taka duuuuża a wszyscy wiemy że tak nie jest :-) Mam wrażenie że w Twoim przypadku nie bardzo sprawdzają się paski do sukienek (chociaż ze spodniami i luźną koszulą to już jak najbardziej tak) – tworzy się kontrast między takim trochę męskim lookiem a podkreślaniem talii co jest bardzo kobiece.
Nie mogę się na Ciebie napatrzeć na zdjęciu w zakładce „O MNIE” – ta czarna lekko dopasowana sukienka to jest to do czego powinnaś dążyć bo masz zbyt zgrabne ciało i poważną – w dobrym tego słowa znaczeniu- urodę (nie chodzi mi o wiek ale o brak takiej niepoważnej trzpiotowatości) na zatracanie się w takiej pół – elegancji. Przepraszam że to piszę tak prosto z mostu ale tak czuję (chociaż mogę się mylić). :-)
Podobnie jak moja przedmówczyni crazy daisy, uważam, że taka stylizacja, nie jest optymalną wersją Ciebie. Myślę, iż najbardziej pasują Twojej urodzie proste, klasyczne, lekko surowe rzeczy. Zwiewne, niedopasowane do sylwetki, według mnie, zaburzają harmonię Twojej urody i figury. Można by oczywiście zacytować, że „ładnemu we wszystkim ładnie”, ale przecież chodzi o najlepszą wersję siebie. Twarz, makijaż i włosy idealne. Pozdrawiam
O widzisz! Ja, po przeczytaniu Twojej książki (i po wieloletnich odwiedzinach na blogu) doszłam do etapu, gdzie mój makijaż jest albo prawie niewidoczny, albo wcale go nie ma. Jestem więc bardzo ciekawa co powiesz o swoim makijażu! :)
Do tej sukienki w wersji z materiałowym paskiem założyłabym baleriny nude z odsłoniętą piętą (lekki szpic, ale nie odsłaniający „zlewu” czyli paliczków) i dużą torbę w marokański wzór.
W wersji bardziej oficjalnej założyłabym wzorzyste (kolorystyka pawiego oka) sandałki na niewysokim słupku z paskiem wokół kostki i jednym paskiem trzymającym palce, do tego cienki, staro-srebrny pasek podkreślający talię i wisiorek ze szmaragdowym oczkiem. Kieszenie są, więc po co jeszcze torebka ;)
Mam pytanko, tak z innej beczki…czy mógłby powstać wpis dotyczący kolorów włosów dla danych typów urody ? :)