Wg Słownika Języka Polskiego:
klasyka – dzieła sztuki i literatury z różnych okresów historycznych i stylów uznane za doskonałe
Wg Marii:
klasyka – elementy mody z różnych okresów historycznych i stylów uznane PRZEZ CIEBIE za doskonałe
„Klasyczny” w rozumieniu ludzi zajmujących się modą odbiega bardzo od mojego rozumienia tego słowa. Według mnie klasyka jest subiektywna, natomiast z różnych przyczyn próbuje się nam wmówić, że jest to pojęcie obiektywne. Za klasykę w obrębie mody są więc uważane elementy, które rzekomo pasują każdej kobiecie. A dla mnie takie założenie jest z gruntu złe i nieprawdziwe. Wciskanie do szafy każdej kobiety trenczowego płaszcza, białej bluzki i małej czarnej nie jest w porządku. Żeby ułożyć komuś listę zakupów odzieżowych należy wziąć pod uwagę wiele czynników. Trzeba poznać nie tylko tryb życia tej osoby, ale przyjrzeć się jej budowie, kolorytowi (analiza kolorystyczna), temperamentowi, a co najważniejsze jej gustowi i potrzebom.
Każda kobieta ma swoją klasykę, ale wiadomo, że łatwiej posługiwać się schematami. Łatwiej sięgnąć do list opracowanych przez ekspertów i napychać sobie szafę szpilkami i żakietami pudełkowymi (nie ma nic przeciwko nim) niż pomyśleć i samemu zastanowić się nad swoim stylem. A ustalenie swojej listy klasyków nie jest wcale skomplikowane. Bo ta lista już jest w każdej z nas. To są nasze ukochane kolory, ulubione sylwetki, powtarzane przez nas uczesania, najbardziej komplementowane makijaże itd. Czy rozumiesz, że za każdym razem kiedy podoba Ci się jakieś zdjęcie, jest to wyrazem Twojego gustu? Ty sama wiesz co lubisz i co jest dla Ciebie najważniejsze. Sama jesteś w stanie znaleźć swoje klasyki i je potem wykorzystać.
Listę klasyków robimy po to, żeby zdefiniować swój styl. Definicja jest potrzebna, bo bez tego nie postawisz kropki nad i. Tworząc swoją klasykę będziesz widziała czarno na białym do których półek z ubraniami się kierować i co wyciągnąć z szafy, by zrobić wrażenie na przyjęciu. A przede wszystkim nie będziesz nikogo udawać. Będziesz sobą.
Stwórzmy taką listę. Weź kartkę i pozwól sobie zapisywać wszystko, co Ci przyjdzie na myśl, a co związane jest z Twoim wyglądem. Zapisuj wszystko, co lubisz. Wszystko, co się powtarza w Twoim wyglądzie, bo uważasz, że dobrze w tym wyglądasz. Wszelkie zbitki wyrazów: nie musisz pisać jeansy dzwony, możesz napisać sylwetka z lat siedemdziesiątych. Mogą to być kolory, mogą to być filmy jakie Cię inspirują. Po prostu usiądź i zastanów się co lubisz, za co Cię najczęściej komplementują. A najlepsze jest to, że nie muszą to być szeroko przez wszystkich rozumiane pojęcia. To mają być Twoje słowa klucze, tylko przez Ciebie rozumiane. To jest pierwszy krok, by dowiedzieć się kim jesteś i kim będziesz. Jak już będziesz miała swoje klasyki będziesz mogła się rozwijać i ruszysz do przodu. Twój styl stanie się pełniejszy i bardziej zrozumiały dla innych przez to, że Ty będziesz go rozumiała najlepiej.
Tak wygląda moja lista.
Pamiętaj – innym nic do Twojej klasyki. Większość ludzi stuka się w głowę słysząc, że dla mnie klasykiem są buty sportowe. Ale ja nie noszę latem sandałów i spódniczek, tylko spodenki za kolano i trampki. Kto mnie zrozumie lepiej niż ja sama? Kiedy zdałam sobie sprawę, że zawsze zatrzymuję się przy wystawach sklepów sportowych przestałam się oszukiwać, że tym razem nie będzie sportowo, tylko elegancko. Natury nie oszukasz – wpisz te cholerne trampki na listę, jeżeli każdej wiosny węszysz za nowymi najkami:) To ma być tylko Twoja lista, stworzona na Twoje potrzeby.
Jakie są elementy na Waszej liście? Co powtarzacie w ubiorze najczęściej? W czym siebie lubicie najbardziej? Kiedy dostajecie najwięcej komplementów?
Muszę koniecznie napisać własną listę, ale już widzę, że sporo pozycji pokryje się z Twoją. Może dlatego Twój blog tak bardzo mi odpowiada :). Na pewno mało wzorów (wzory są wspaniałe w urządzaniu mieszkania, ale na ciuchach baaardzo rzadko), odsłonięte nogi, na luzie, ciemne kolory, ale zawsze znajdzie się miejsce na białe koszule i tuniki. Trochę lata 70, trochę po męsku, trochę rock&roll, trochę klasyki.
Wracając jeszcze do analizy kolorystycznej: w konsternację wprawił mnie fakt, że żyły na nadgarstku mam jedną ewidentnie wpadającą w błękit, a drugą w zieleń :). Ale mimo wątpliwości skłaniam się ku stwierdzeniu, że lepiej mi w zimnych barwach.
Ja też preferuję wzory nie na mnie, a raczej w mieszkaniu. Napisałam „mało wzorów”, ale zdarza mi się zagrać wzorem z grubej rury. Nic nie jest u mnie w kategoriach NIGDY i ZAWSZE. Wolę bardziej CZĘSTO i RZADKO. Dzięki za miłe słowa.
huh, moja lista wygląda tak:
-dżinsy
-granat
-czerń
-golfy
-marynarki
-kapelusze
-pojedyncze akcenty kolorystyczne
-okulary
-martensy
-swoboda
-kolczyki
-zegarki
-perfumy
to moje największe klasyki
Jak ja Ci dziękuję za ten wspaniały artykuł! Tyle co naoglądałam się kobiet z YouTube, które radzą co jest klasyką a co nie, a ciagle nie było to ze mną zgodne. Bo klasyka jest klasyką i jest właśnie taka a nie inna i koniec. Otworzyłaś mi oczy i właśnie zrobiłam swoją listę…
Oliwka, butelkowa zieleń, musztardowy, biały, czarny, błękit, długie sukienki i spódnice, Boho, len, kaszmir, wełna, koszule, zwykle topy, skórzane paski i torebki, złota biżuteria z kamieniami, czarna ramoneska, szpilki i klocek, kapelusze, Emu
Dziękuję Ci jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie ❤️
Buntowniczko Ty;)
Wiesz, potrzebuję obiektywnych pojęć, żeby na hasło „klasyka” wszyscy wiedzieli o co chodzi. Dałam sobie czas, by zaopatrzyć się w tzw. klasyki. Mam trencze: czarny i 2 beżowe (dobrej jakości i służą mi już 3 lata, w tym jeden 7 lat). Mam spódnicę ołówkową, czarne szpilki, białą koszulę, ramoneskę i spodnie na kancik;), oczywiście małą czarną, która mi służy 13 lat (jakoś nie przepadam za czarnymi sukienkami). Wszystko to jest jednak w moim stylu, bo koszula fartuchowa, ołówkowa ma wstawkę na dole z eko-skóry, jeden trencz ma wielkie guziki(co uwielbiam w płaszczach), a szpilki to tak naprawdę mają 3cm wysokości, bo nie cierpię bardzo wysokich obcasów i jak mnie coś ogranicza w ruchach. Więc nawet do tzw. klasyków można przemycić swój pazur.
Chociaż na co dzień ubieram się luźno, to spokojnie śpię;), nie stresuję się gdy wypadnie mi jakieś ważne spotkanie (albo impreza) i muszę nagle wyglądać inaczej. To co napisałaś w początkowych zdaniach mogłabym sparafrazować, że klasyka może pasować do każdej okoliczności.
Z Twojej listy zabieram „męskie ubrania” – kocham!
Magda, ja w ogóle polemizuje ze wszystkimi klasykami, bo dla mnie na przykład klasyką nie jest film „Śniadanie u Tiffany’ego”, tylko „Zeszłego roku w Marienbadzie”. Już tak mam, że nie lubiąc trenczów, nie uznam ich za klasykę. Ale rozumiem, że inni mogą sądzić inaczej, dlatego klasykę uważam za zjawisko subiektywne. Chętnie się podzielę męskimi ubraniami – osobiście uważam, że kobieta najseksowniej wygląda właśnie w prostym, inspirowanym męską modą stroju:)
a ja lubię trencze, i mam dwa- 1 czarny + 1 beżowy.
hm, chyba się jeszcze nie czuję na siłach z ołówkowymi spódnicami.
z kolei – pod rękawami o długości 3/4 podpisuję się wszystkimi ręcyma ;-)
męskie lubię dżinsy i akcesoria.
szpitalne koszule to jest to co tygryski i tak dalej.
i od jakiegoś czasu staram się ograniczać wzory, bo nadmiar tychże zaczął mnie uwierać.
żadnych ramonesek.
za to moją klasyką są budrysówki, i generalnie kołeczki.
a już w ogóle- to kopertowe rzeczy.
noszalancja to moje trzecie imię ;-)
cały czas staram się udawać, że to, co robię to taki niewymuszony luz,
bo niestety ja się do powagi i wyniosłej elegancji zdecydowanie nie nadaję.
Fajnie, niektórym elegancja, w typowym znaczeniu tego słowa, rzeczywiście nie służy. Jednak wszystko można przetłumaczyć na swój sposób. Także ja już się elegancji nie boję, bo mam swoją własną jej wykładnię:)
Witaj,
bardzo podoba mi się nowa odsłona Twojego bloga. A ten wpis szczególnie. Niedawno uświadomiłam sobie, że od 20 lat czyli od czasów liceum ciągle podobają mi się te same rzeczy i gdy się psują, kupuję kolejne, możliwie podobne: ciemne dżinsy rurki, cienka kurtka w militarnym stylu, koniecznie dłuższa za pupę, półbuty z szerszym noskiem, na płaskim obcasie, koniecznie coś na szyję – szalik, apaszka, zwariowany kolor. Czapki z nausznikami, latem dopasowane spodnie do kolan. Nie mówię kategorycznie „nie” sukienkom albo spódnicom, ale ze względu na tryb życia mogę ubierać się nieformalnie. Po naprawdę długich poszukiwaniach znalazłam nawet żakiecik, w którym czuję się jak w T-shircie. Poczucie „drugiej skóry” jest dla mnie absolutnie kluczowe – w niewygodnym ubraniu nie funkcjonuję. A jeśli chodzi o szpilki… chyba nie ma już nadziei, że zagoszczą u mnie w szafie. Na innych podobają mi się, ale na mnie – no po prostu jakoś nie (pomijając nawet wygodę – nie mój STYL)… Pozdrawiam.
Cieszę się, że Ci się tu podoba. To super, że kurtka w militarnym stylu jest dla Ciebie klasykiem. Teraz możesz stać się ekspertem, doradcą, znawcą itd. do spraw militarnych kurtek. Możesz poznawać różne firmy, które je produkują lub sprzedają, niekoniecznie sieciówki, mogą być jakieś małe myśliwskie sklepiki czy sklepy ze sprzętem turystycznym. Jest tyle możliwości… Po prostu śmieję się do siebie, że jest tyle sposobów na odnajdywanie się we własnym stylu, a przy okazji uczenie się nowych rzeczy:)
Tytułem post scriptum. Te rzeczy, które nosiłam dawniej i teraz – oczywiście nie są identyczne. Co się zmienił? Kolory – na pewno już znalazłam swoje i się ich trzymam (o zgrozo, co zdarzało się kiedyś – nawet musztardowy, a jestem zdecydowanie chłodna). Nie noszę też przeważnie worków (a w liceum lubiłam), generalnie wolę dopasowane rzeczy. No i materiały – dawniej nie patrzyłam na skład, teraz to dla mnie podstawa (i bardzo szybka selekcja w sklepie lub lumpeksie). :) A co do bycia ekspertem od kurtek – to nie jest tak, że mam jakiegoś hopla na tym punkcie. Kupuję jedną kurtkę i wystarcza mi na parę lat. Dopiero, gdy zaczyna się „kończyć” szukam kolejnej. ;) Szukanie ciuchów i zakupy raczej nie są moim konikiem, może mam trochę jak niektórzy faceci – najchętniej zużyty element zastąpiłabym identycznym. ;)
o, to ja mam podobnie jak Tofalaria.
chociaż masę rzeczy w przeciągu kilku ostatnich lat w mojej głowie zmieniło
– no nie wiem, jak mogły mi się kiedyś aż tak podobać asymetryczności.
to chyba jakoś od liceum- mam słabość do dwurzędowych kurteczek/ żakiecików.
i też, jak mi się zniszczy, wymieniam na coś nowego, jak najbardziej zbliżonego do „oryginału”.
Oj dziewczyny coś czuję, że Wam się spodoba to, co szykuję na piątek:)
Ja znowuż uwielbiam wzory! Szczególnie kwiatki. Bardzo odpowiada mi styl boho, etno hippie i cała ta mieszanka. Niestety przeważnie noszę spodnie, bo coś dobranie spódnic/sukienek mi nie wychodzi. Do tego trampki lub ostatnio ulubione przeze mnie buty marki palladium. Są mega wygodne i wyglądają przecudnie jak na mój gust. Do klasyków dorzuciłabym też rękaw 3/4 i koraliki na szyję, z którymi bardzo rzadko się rozstaję. Jednak w moim 'stylu’ panuje bardzo dużo chaosu,nad czym ubolewam. Muszę zrobić maraton po lumpeksach :)
Z tego, co napisałaś MoNa, wynika, że wiesz dobrze, co lubisz. Jestem pewna, że gdybyś konsekwentnie trzymała się tego, co wymieniłaś, z czasem chaos stałby się bardziej do ogarnięcia:)
I dlatego wlasnie tak bardzo czekalam na nowe wpisy! Bo ty ROZUMIESZ, ze ludzie sa rozni i nie mozna ich wrzucic do jednego worka. Ja niestety jestem z tych, co to wszystko „lykaja”: trzeba miec biala bluzke w szafie? – mam! Czarna spodnice? – tez mam! Ani razu nie mialam na sobie, ale kogo to obchodzi. Ale koniec z tym! Wiem, ze jestem moze trudnym przypadkiem i oczekuje poprowadzenia za raczke przez gaszcz trendow i wieszakow sklepowych, ale z roznych powodow nigdy nie mialam szansy odkryc swojego wlasnego stylu. I teraz zamierzam go odnalezc! Z pomoca, naturalnie :-)
Mario, dziękuję Ci za tego bloga.
Jesteś szczera, prawdziwa dajesz mi nadzieję, że w końcu znajdę swój styl, którego poszukuję od tak dawna..
Ten wpis w końcu uświadomił mi, że jednak są rzeczy, które mnie wyróżniają, na których mogę bazować poszukując.
Dziękuję po stokroć, od dziś wiernie Cię czytam :-)
Dziękuję skarbie, ten styl już gdzieś tam w Tobie dawno jest, tylko trzeba go bardziej uwalniać:)
Witaj Mario
Dopiero zapoznaje się z Twoim blogiem , ale już mi się podoba :)
Moja lista „klasyków” wygląda następująco:
kolory
buty na obcasie
duże skórzane torebki
dopasowane sukienki
kolczyki
bransoletki
czarna kreska
elegancja
mało wzorów
prostota
To ciekawe wyzwanie, bo nigdy się nad tym nie zastanawiałam :) czytam dalej…
Całuję Aga
Świetna lista i na pewno bardzo Twoja, bo piszesz ogólnikami, ale na pewno masz w głowie jakieś konkretne obrazy, co do tych elementów. Ja naprawdę jestem ciekawa i chciałabym wiedzieć jakie kolory lubisz najbardziej, jaką biżuterię kochasz na sobie… Buziaki:)
Mobilizujesz mnie do głębszej analizy :) ale to bardzo dobrze.
Kolczyki: uwielbiam oryginalne, wyraziste ale nie kiczowate, od dwóch lat zakochana jestem w sutaszu ,znasz ?
Bransoletki: kiedyś absolutnie ich nie nosiłam, teraz nawet kilka jednocześnie, oczywiście kładę nacisk na wysoka jakość.
Kolory i tu musiałam dłużej pomyśleć, bo wydawało mi się że jest ich wiele ale… sama oceń: ciemny fiolet, głęboka czerwień, chaber, turkus, malinowo- różowy, latem pastele: żółty, miętowy i różowy.
Jestem na etapie analizy kolorystycznej i mam z tym ogromny problem, wydaje mi się , że jestem jesienią ale pewna nie jestem. W weekend spróbuje test ze szminką.
Gorąco pozdrawiam :)
Agnieszka, wyślij mi maila ze zdjęciami, to chętnie Ci powiem jakim jesteś typem urody. Tylko musi być sporo zdjęć w różnych kolorach:)
Witaj Mario, czy dotarł mój mail do Ciebie?
Pozdrawiam
zapomniałam o pomarańczowym zimą z granatem i latem z bielą .
Zazdroszczę wszystkim, że tak wiedzą co się im podoba. Ja mam problem bo jak się ubiorę tak jak mi się wydaje, że lubię czyli jeansy, t-shirt itd to gdy tak sobie idę ulicą i minie mnie ktoś ubrany kobieco tj. no wiesz, obcas, spódniczka, płaszczyk to czuję się jak lump. I w drugą stronę też. Jak założę coś kobiecego to zazdroszczę tym ubranym na sportowo. I jak tu szukać swojej klasyki? :(
Dziękuję Ci za ten wpis. Dzięki niemu stworzyłam własną listę klasyków:
krótkie spódniczki
wygodne buty cichobiegi
duża torebka
okulary
koreański styl
wszystkie odcienie niebieskiego
lata sześćdziesiąte
rozkloszowane spódnice
dziewczęce sukienki
baleriny
Zrozumiałam, że mój styl to ubierać się wygodnie i dziewczęco. I tego muszę się trzymać, słuchać siebie, zamiast na siłę podporządkowywać się trendom i ulegać radom modowych speców.
Dobry pomysł. Tyle, że często lubię nosić rzeczy całkiem nie takie, w których dobrze (moim zdaniem) wyglądam.
Biżuteria brudne złoto, naszyjniki na żyłkach z kamyczków, czarne rurki, dopasowane monochromatyczne sukienki, rękaw przed łokieć, dekolt a’la h&m basic, bordowe paznokcie i wzorzyste jesienne szale :)
ale ciemne kolory też bardzo lubię, tylko wyglądam w nich dość trupio :(
Ja bardzo zachwycam się strojami bohaterki (Anii Popławskiej) z bardzo starego serialu Daleko od szosy. Mam mniej więcej tyle lat ile ona i uwielbiam jej styl, taki swiezy i dziewczęcy. Tak wiem, to nie żadne gossip girl, ani sex in the city… :(
Oto moja robocza lista:
gładkie golfy
gładkie bluzki, dekolt łódka lub woda, nietoperki, nie obcisłe, raczej blisko ciala lub zupełnie oversizeove
skórzana kurtka
czarne rurki- zwykła lub woskowane, jeansy
długie wyraziste kolczyki
buty na słupkach lub koturnach,ostatnie odkrycie sneakersy
kolory – czarny, szary, rzadziej biały, i wyraziste, jak fuksja, kobalt, szmaragd, ciemny fiolet, musztarda, butelkowa zieleń
naszyjniki na rzemyku lub długie wisiory
warstwowo – Szale i apaszki, kamizelki, narzutki (np typu waterfall), poncza
swobodnie
nonszalancko
kaszkiety
drobny zegarek srebrny
długie swetry, do tego pasek w talii – moja ulubiona wersja sukienki
ulubione desenie: krata, pepitka, motywy zwierzece
spódnice rzadko, jak już to te rozkloszowane
Inspiruje mnie styl francuski, gamine (szczególnie chinosy z balerinami),a elementy mekiego – uwielniam wełniane garniturowe spodnie, a latem lniane.
W całości „biorę” styl Jennifer Aniston, potem Olivii Palermo.
Troche to na razie chaotyczne, ale obecnie jestem na etapie odgruzowywania mojej szafy. Częste wizyty w lumpeksach spowodowały, ze zupełnie sie zatraciłam. Twój blog jest dla mnie niesamowicie pomocny i inspirujacy. Przeczytałam go od deski do deski. Do niektorych postów wciąz wracam i czekam na kolejne. Wielkie dzięki!
zapomnalam dodać. moim problemem jest to, że mam dość „schizofreniczne” podejście. Z jednej strony lubię spokojne, stonowane stylizacje, a innym razem potrafię zestawić deseniową górę i dół, np. białe groszki na czarnymm tle z czarno-białą spódnicą w kratę. Zwykle jednak łączę czerń z bielą, bo jestem zimą (intensywną lub czystą) i dobrze czuję się w takim połączeniu. Nie wiem jak w tym znaleźć umiar.
Ze znanych inspirujących mnie osób dodam jeszcze Barbarę Martelo
Trafiłam tutaj przez przypadek, szukałam czegoś o stylu i zostałam. Twój blog jest tym, czego potrzebuje teraz. Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem modernizacji swojej szafy (próbowałam rok temu, ale nic z tego nie wyszło oprócz rzeczy, których nie noszę bo do mnie nie przemawiają). Dzięki wpisowi doszłam do wniosku, że natury nie oszukam (też zatrzymuje się przy ściśle określonych rzeczach). Tak więc moje klasyki to>
– sukienki do kolana,
– typ odsłonięte nogi
– rękaw 3/4 lub podwinięty
– korale i wisiorki – mam ich kilkanaście,
– buty max 3 cm obcas lub baleriny (latem)
– spodnie rurki
– swetry wełniane, głównie białe, klasyczny prawy ścieg
– torebki, mam ich kilkanaście o różnych fasonach, kolorach i rozmiarach i ich nie noszę (raczej kolekcjonuje)
Dzięki Tobie zamierzam zrobić porządek w szafie, określić swój styl i pozbyć się wszystkich niepotrzebnych, nienoszonych i nie moich ubrań.
Jesteś wielka
Tez mam swoja liste:
szary, czarny, granatowy
swoboda
hiper jasne wlosy
mocne oczy
luzna gora, waski dol
odwazne akcenty
prosta, duza, czarna torba
ciezkie buty
duze kominy
skorzana kurtka
nonszalancja
minimum bizuterii (glownie krotkie kolczyki)
Mala czarna,
koszula biala lub czarna,
ciemne dzinsy,
czarne skorzane kozaki,
dwurzedowy trencz,(czarny),
czarne szpilki (oszalalam z tym czarnym :) ) ,
zloto,
diamenty, perly
trampki w jakimś fajnym kolorze
opaski na włosy, kwiaty we włosach, okulary przeciwsłoneczne we włosach
spódnice przed kolano
buty odkrywające stopy
biżuteria: białe złoto, srebro, brylanty, żadnej dużej plastikowej tandety
podkreślone brwi i usta, bez tuszu do rzęs
płaszcz dwurzędowy
torba przez ramię średnia /nie duża
rybaczki
koszule w kratkę
małe okulary przeciwsłoneczne dobrej firmy
za duże, męskie bluzy z kapturem
ciemne, głebokie barwy
długie rurki
bordo,granat,szary,biały
jasna góra ciemny dół
czerwone usta
rozpuszczone włosy
rozkloszowane, przed kolano
koronka
delikatna, srebrna biżuteria
ciepło
trampki, botki, kozaki na koturnie
Minęło trochę czasu odkąd pojawił się ten wpis, ale bloga Marii czytam i analizuje od lat, ale dopiero po ogarnieciu swojej szafy na poziomie dla mnie akceptowalnym zdecydowałam się określić i opisać swoje klasyki:
– Ciemne kolory: czerń, grafit, granat, bordo, kobalt;
-z jaśniejszych: brudny róż i błękit, zieleń/Oliwka, szary;
-wzory tylko zwierzęce: wąż, panterka, zebra;
-bizuteria- tylko srebro i oksydowane srebro, bez kamieni, ew. kamienie w naturalnej formie, cyrkonie i inne błyskotki nie lubię, ale ciężko wybrzydzać-w małej ilości zniosę, ale żadnych korali, koralików itp;
– duże srebrne/stalowe naszyjniki i długie kolczyki- srebrne oczywiście;
– dekolty stójka i golf, także łódka;
-spódnica ołówkowa przed kolano, sukienka także ołówkowa, ew. lekki trapez,
-spodnie rurki lub proste;
– dżinsy tylko granatowe, bez żadnych przetarc i dziur
-tylko i wyłącznie płaszcze; z kurtek.tylko lekka kurtka skórzana na ciepłe pory roku, na wielkie mrozy czarny kożuch,
– buty powyżej kostki – czy to sandały czy trampki, botki i kozaki kocham, choć także kocham obcasy i szpile to jednak zdrowotnie je odstawiam i staram się nosić obuwie tylko płaskie, czasem lekka koturna może być lub niewielki słupek , ogólnie wszelkie glanopodobne obuwie mile widziane;
-ogólnie buty, torebki i paski tylko czarne i tylko skórzane; Torebka duża, prosta, czarna, na ramię;
-kardigany z paskiem, marynarki ze stójką lub bez kołnierza;
-naturalne materiały, swetry kaszmir/wełna;
-koszulki/bluzki z rękawem 3/4,
-wszystko zawsze dopasowane, jak coś oversize to spięte paskiem,
-szalik zawsze ciasno owinięty pod płaszczem,
-czapka dopasowana do czachy, beż żadnych pomponów ,
-paznokcie u rąk stonowane, ale u stóp brokat/karnawał/Rosja,
-podkreślone oczy, usta stonowany błyszczyk.
-Włosy rozpuszczone lub wysoka kitka, bez kombinacji.
– zawsze perfumy, zawsze mocne
Takie to moje ulubiene, może nudne, może nie, ale najmojsze :)