Partnerem tego wpisu jest drogeria internetowa E-kobieca.pl. Na końcu wpisu znajdziecie kod rabatowy do sklepu.
Dzięki współpracy z internetową drogerią e-kobieca mam okazję przyjrzeć się jej asortymentowi pod kątem robienia świątecznych prezentów. Sama akurat przywiązuję dużą wagę do robienia prezentów i mam pewne zasady, których się trzymam w tej materii. Przyświecają mi one przy okazji robienia przewodników prezentowych, dlatego nie widzicie w nich nigdy bibelotów, które się stawia na szafkę i które się kurzą.
Zapraszam Was na zakupy. Ceny w e-kobiecej, już bez kodu są korzystniejsze niż w większości stacjonarnych drogerii, a ja mam dla Was jeszcze 10% rabatu, więc myślę że warto zrobić zakupy nie tylko świąteczne, ale także takie dla siebie – do kosmetyczki i na półkę w łazience.
Włosy
Maska Anwen i olejek Anwen
Szczotka kompaktowa Tangle Angel
Szczotka Tangle Teezer
Balsam regeneracyjny do włosów farbowanych Natura Siberica
Eliksir do włosów Orofluido
Świetnie byłoby znać rodzaj włosów obdarowywanej osoby. To już by był wyższy poziom wtajemniczenia wiedzieć czy włosy są niskoporowate czy wysokoporowate, ale przecież nawet to czy ktoś farbuje włosy może być super wskazówką do zakupu prezentu. W tej kategorii postawiłabym na marki, które nie są szeroko dostępne, tak żeby to nie były produkty, które kupuje się przy okazji zakupów w drogerii. Fajnie też łączyć ze sobą dwa różne produkty, ale z tej samej serii. Raczej nie skupiałabym się na problemach włosowych, żeby komuś nie robić przykrości, tylko na tym, żeby włosy jeszcze bardziej upiększyć. Ja sama najbardziej cieszyłabym się z olejku do włosów przewiązanego ładną wstążką.
Jeśli ktoś dużo eksperymentuje z makijażem na pewno ucieszy się z produktów, które mają w sobie sporo kolorów i które są różnorodne: paletek cieni do powiek, gotowych zestawów z różami, oryginalnych odcieni szminek. Ale z kolei na osobie, która wydaje się cenić naturalność czy delikatność, większe wrażenie zrobi produkt „pojedynczy” jak np. rozświetlacz, czerwona pomadka, pojedynczy beżowy cień do powiek… To jak wygląda kosmetyczka, toaletka, półka w łazience danej osoby będzie najlepszą podpowiedzią. Tutaj też są bezpieczne prezenty jak transparentny puder czy czarna maskara.
Twarz
Szczoteczka soniczna do czyszczenia twarzy w zestawie z żelem micelarnym Dermo Future
Pulsacyjny masażer do twarzy Dermo Future
Maska na noc z ekstraktem ze śluzu ślimaka SeeNtree
Esencja odmładzająca Resibo
Nawilżająca esencja do twarzy Missha
Znowu: raczej nie skupiałabym się na problemie, a bardziej na ułatwieniu życia lub urozmaiceniu pielęgnacji. Jeśli jestem z kimś blisko, uważam prezenty z tej kategorii za takie kochane, dobre i miłe. Wcale bym się nie obraziła, gdyby przyjaciółka kupiła mi krem na zmarszczki, byłoby to wręcz przeze mnie odebrane jako wyraz zażyłości – nie musimy się przed sobą z niczym kryć, a nawet możemy się razem z tego pośmiać. To samo z mamą, ona by się z takiego prezentu ucieszyła. Ale z drugiej strony wiem, że niektórzy traktują siebie bardzo poważnie i nie ryzykowałabym, jeśli na sto procent nie wiedziałabym, że to będzie docenione. Czyli: jakakolwiek wątpliwość – nie idziemy w kategorię twarz :) Sama ucieszyłabym się z jakiegoś serum, np. nawilżającego.
Tę kategorię postrzegam jako najbardziej bezpieczną. Tutaj można się pokusić o droższe kremy do rąk, ale też pokombinować i np. połączyć jakiś intensywny krem z rękawiczkami. Na ogół wiadomo czy ktoś maluje paznokcie. W moim otoczeniu chyba wszyscy wiedzą, że u mnie bezbarwnych lakierów do paznokci nigdy za wiele i ucieszyłabym się z takiego lakieru albo po prostu odżywki do paznokci.
Ciało
Balsam w świecy do masażu Nacomi
Elektryczny pilnik do stóp Scholl
Masło do ciała Pomarańcza Bania Agafii
Balsam do ciała z olejem konopnym India Cosmetics
Cukrowy peeling do ciała Fioletowe Peonie Bosphaera
Postawiłabym na produkty, które są oryginalne, nietuzinkowe. Gdy ktoś odpakuje balsam na bazie oleju konopnego, nie da się o tym potem nie porozmawiać. Można zrobić dowolny zestaw do kąpieli dodając do płynu, balsamu czy emulsji rękawicę do kąpieli. Znowu, najważniejsze jest wyczucie: jak myślimy o tym na gorąco, to można kogoś urazić elektrycznym pilnikiem do stóp. Ale z drugiej strony, jeśli wiemy, że ktoś chciałby taką rzecz, ale jej sam sobie nie kupi, to czemu nie iść za ciosem? Tu wszystko zawsze opiera się na słuchaniu, wychwytywaniu potrzeb między zdaniami. Dać dobry prezent na święta, znaczy słuchać przez cały rok i się kimś interesować!
Zapach
Mleko do kąpieli o zapachu karmelu Nacomi
Sól do kąpieli z żurawiną i trawą cytrynową Apis
Zestaw kąpielowy Bomb Cosmetics
Kominek do wosku Kringle Candle
Słoik ze świecą Kringle Candle
Odświeżacz do samochodu Yankee Candle
Te informacje wyłapuję najczęściej, bo bardzo mnie fascynują upodobania zapachowe innych. Gdybym nie wiedziała nic o guście danej osoby, nie odważyłabym się kupić nawet czegoś tak „ogólnego” jak świeczka zapachowa, ale dajcie mi chociaż jeden punkt zaczepienia, rzut oka na półkę w łazience lub przytulenie się na powitanie, a na pewno to wykorzystam :)
Obiecany dla Was kod rabatowy 10% do e-kobieca to ubierajsieklasycznie2018. Możecie również wejść do drogerii przez ten link, w ten sposób aktywujecie kod i nie będzie trzeba już nic wpisywać! Rabat działa do 6 grudnia!
Jeśli macie jakieś pomysły na kosmetyczne prezenty, podzielcie się nimi w komentarzach.
Ja uwielbiam koreańskie kosmetyki zorientowane na wybielanie skóry; sama jestem wielką fanką kremu ze śluzem ślimaka, a wszystkim kupowałabym esencje rozjaśniające! :D Dla chociaż takiego efektu https://www.instagram.com/p/BqtxmZzgoEL/?hl=pl Niestety niewielu mnie otacza miłośników porcelany;)
Widziałam tego typu produkty robiąc wpis :) Jest jakiś zwrot w stronę koreańskiej pielęgnacji i na pewno takie kosmetyki są popularniejsze teraz, niż jeszcze kilka lat temu, kiedy modna była nawet mocno nienaturalna opalenizna.
Jeśli chodzi o tę warstwową pielęgnację, to ona się u mnie sprawdza, ale rodzimymi kosmetykami. Moja cera najwyraźniej jest patriotką☺.
Przykładowo, nabyłam niegdyś krem wodny It’s Skin rozjaśniający przebarwienia (u mnie potrądzikowe) za ciężkie pieniądze i nie podziałał. Serum glikolowe Bielendy (dużo tańsze) – a i owszem, aż się zdziwiłam.
Co do kosmetyków, to mnie zawsze cieszą różne palety do makijażu, albo zapachy. Żele pod prysznic, itp. nabywamy sobie sama. Nie obraziłabym się za np. kalendarz adwentowy☺.
ojj, jak ja Cię rozumiem :D Taka cera jest najpiękniejsza, a jak zadbana to już w ogóle poezja!
Ze ślimakiem polecam Benton (wszystkie ich produkty są cudowne, o genialnych składach).
Esencje z Blithe – drogie, ale wydajne i można upolować na promocji nawet -50%.
Oj tak, zgadzam się, że aby zrobić trafiony prezent, nawet drobiazg, to trzeba przede wszystkim kogoś poznać i słuchać. My z mężem już 16 lat razem a moja teściowa nadal nie zauważyła, że nie noszę zielonego i nie mam rozmiaru S
a to ślimak rozjaśnia? myślałam, że regeneruje. ja też fanka jasnej skóry, czyli w sumie mojej.
Ślimak jest niezwykle wielozadaniowy:) Rozjaśnia z powodzeniem. Oczywiście nie tak silnie jak np. hydrochinon, ale jednak dość widocznie:)
Wiele osób obdarowuje innych kosmetykami, ale ja na przykład nie lubię dostawać tego typu prezentów. Jestem długo wierna sprawdzonym produktom. Jako alergik, przeszkadza mi większość zapachów perfum, nawet jeśli sama je dla siebie dobieram, trudno mi znaleźć zapach, który mi się spodoba i nie będzie drażnił. Większość tuszy do rzęs i cieni do piwiek, które wypróbowałam, powoduje pieczenie i zaczerwienienie oczu. Do mycia dłoni mogę używać tylko szarego mydła, po innych środkach , zwlaszcza w płynie, skóra na dłoniach mnie piecze a gdy da mrozy, robia się pęknięcia. Nawet polecony przez koleżankę dezodorant sprawiał, że w miejscu spryskania pojawiało się zaczerwienienie, a skóra paliła jak po dotknięciu pokrzywy. Naturalne jest więc, że przy doborze kosmetyków jestem wyjatkoqo wybredna, kupuje je tylko sama i nigdy przez internet. A nawet szminki, które mnie nie uczulają lubie wybierać powoli, dobierając odcień do koloru cery. Moi bliscy wiedzą, że czego jak czego, ale kosmetyków mi się nie daje w prezencie, bo ich nie wykorzystam, ewentualnie przekażę innym.
To musi być bardzo uciążliwe. Czy masz jakieś ulubione marki kosmetyków, które są „bezpieczne”, czy to raczej kwestia znalezienia i wypróbowania pojedynczych produktów?
To pojedyncze produkty. Np. cienie do powiek Inglota, wody perfumowane dobieram próbując, czy zapach nie przeszkadza, puder Rimmel
A teraz będę szukać nowego tuszu, bo używany przez mnie wcześniej zniknal że sklepow. Ale czasem żałuję, że nie mogę „poszaleć” , zwłaszcza z makijażem oczu.
Elam, mam podobnie jak Ty, kosmetyki jako prezent tylko jeśli ktoś kupił to, co stało u mnie w łazience, poza tym zdecydowanie nie. Perfumy są dla mnie za mocne, zarówno na mnie jak i w pobliżu, tylko woda toaletowa jest do zniesienia. Jeśli chodzi o tusz do rzęs mogę polecić Bourjois Volume Glamour Ultra Care Mascara, u mnie się sprawdza :)
Dziękuję za radę – wypróbuję ten tusz.
Cześć,
Moim zdaniem kosmetyki to nie zawsze bezpieczny prezent. Ja na przykład nie lubię ich dostawać, bo zazwyczaj nie trafiają w moje gusta lub zupełnie z danego rodzaju kosmetyków nie korzystam. Tutaj trzeba bardzo dobrze znać osobę obdarowaną, niż kupować pierwszy lepszy kosmetyk z drogerii, który jest ładnie zapakowany (co często ma miejsce)
Pozdrawiam,
Kasia
Zgadzam się. Ale to się tak naprawdę tyczy wszystkich kategorii prezentowych. Warto znać upodobania obdarowywanego, a nie kupować coś tak sobie i „na odwal”. Albo dać prezent od serca, zrobiony samemu :)
Tutaj muszę się zgodzić z Marią. Ja kupuję tylko takie prezenty, o których wiem, że trafią w gust danej osoby. Nigdy 'byle tylko coś dać’ – jeśli zupełnie nie mam pomysłu, wtedy wolę kupić wino. Np. mojego męża zawsze cieszą koszulki z Pan Tu Nie Stał, i ma ich już małą kolekcję (co roku dostaje jedną pod choinkę, to już nasza mała tradycja) i książki starannie przeze mnie wybierane jeśli chodzi o tematykę. Mnie z kolei zawsze cieszą niedrogeryjne mydła w kostce (to już wiedzą wszyscy znajomi), fajna herbata i kawa. Jeśli ktoś mnie dłużej zna to wie, że np. mój evergreen to zapach Elizabeth Arden Green Tea, że krem do rąk mam w każdej torebce, że lubię naturalne oleje i chętnie wypróbowywuję nowości w tym temacie. Także wszystko rozbija się o to, na ile znamy osobę, którą chcemy obdarować.
Jak ja się pod tym podpisuję. Dla mnie też to jest niezwykle ciekawe obserwować takie rzeczy i wiedzieć je o bliskich osobach. Prezent to po prostu taka kulminacja tego procesu dowiadywania się :)
Ja też nie lubię dostawać kosmetyków na prezent, a już te w zestawach świątecznych są najgorsze. W makijażu lubię sprawdzić jak coś wygląda i czy do mnie pasuje, znowu w pielęgnacji twarzy jestem wybredna (czytam składy+mam wrażliwą skórę). Najbezpieczniejszym wyborem wydaje mi się maska do włosów, ale.. wiem że poza mną nikt nie dba tak o włosy :) Podoba mi się twoja kategoria zapachy, bo nie dotyczy perfum tylko ogólnie świeczek czy olejkow eterycznych, bardzo uniwersalnie, wiadomo perfumy są bardziej spersonalizowane. Jeśli oczywiście zna się osobę obdarowaną dobrze to można kupić jej coś z tych kategorii, bo wiemy co chce i co jej się spodoba. Mi kosmetyki na prezent kojarzą się z prezentami dla i od rzadziej widywanej rodziny (czyli jak nie masz pomysłu co dać).
No właśnie, paradoksalnie taki kosmetykowy prezent częściej dostajemy od kogoś bardziej dalekiego nam :) Ja strasznie lubię kupować perfumy, no ale to tylko wtedy, kiedy jestem pewna, że się spodobają.
Ja lubie dostawać kosmetyki, ale tylko od mojej siostry. Obie patrzymy na składy i lubimy podobne marki. Kiedy ona mi kupuje kosmetyk, to nie ma wtopy. Ale mama czy teściowa to już gorzej :/
Mama kupuje kosmetyki raczej z niższej półki niż bym sobie sama kupiła, składy są raczej mało zachęcające :/
Teściowa lubi kosmetyki jednej marki i tylko tej marki kosmetyki kupuje. 1-2 raz to w miarę Ok, ale kolejny taki sam prezent to już średnio ciekawe.
W rodzinie funkcjonuje niby motyw „listy”, co by dana osoba chciała, ale ta formuła jest konsekwentnie ignorowana przez osoby, które chciałabym żeby najbardziej się do niej stosowały :)
Magdalena, napisz o swoich dwóch-trzech naj naj naj produktach kosmetycznych. Lubię o to wypytywać, szczególnie ludzi, którzy patrzą na składy :)
Moim zdaniem zależy od tego jakie to kosmetyki, jeśli dobrze wybrane, z myślą o potrzebach obdarowanego to jak najbardziej. Ja lubię robić prezenty i dostawać także aczkolwiek najbliźsi twierdzą że mam tak sprecyzowane upodobania że tylko ja wiem o co mi chodzi;) Piękny prezent zrobił mi w zeszłym roku mój mąż, kupiłam przedwojenne książki o archeologii i antropologii, zaniósł je do oprawy. Ważne żeby wiedzieć co ważne;)
Najbardziej lubię kosmetyki do domowego spa. Perfumy natomiast to trudny temat, czasami pachną dobrze na kimś innym ale ja sama nie mogę ich nosić bo któraś nuta mnie męczy. Bardzo trudno mi je wybrać, najbliższy jest mi Salvador Dali.
Ooo, mąż się naprawdę postarał! Wspaniałe to jest.
Jest historykiem więc druga możliwość jest taka że tak uwielbia stare książki:D Agata Christie twierdziła że wspaniałe jest mieć męża archeologa bo im jesteś starsza tym bardziej kocha;)
Nie lubię dostawać kosmetyków (chociaż wolę kosmetyk niż np. świąteczne durnostojki). Kojarzą mi się z prezentem na odczepnego, chyba że dałaby mi to osoba (bliska mi) faktycznie znająca się na rzeczy, albo byłby to kosmetyk, który sama bym wybrała. Jeśli miałabym coś dostać (lub kupować komuś), to najprędzej coś do mycia ciała lub pielęgnacji dłoni.
Jeśli chodzi o kolorowe kosmetyki to mam swoich ulubieńców. Używam tusz do rzęs 2000kcal i podkład Bell ale wolę tusz z Loreala i krem CC z Bourjuois tylko czasem szkoda mi na nie pieniędzy. Dlatego lubię je czasem dostać.
Lubię dostawać kosmetyki do ciała, do rąk, do twarzy raczej nie bo jestem wierna kremowi nivea ;-)
Lubię zapachy, praktycznie wszystkie. Kiedyś dostałam pachnącą piankę do ciała o takim „zielonym” zapachu i zostawiłam ją na użytkowanie latem bo po prostu zimą nie lubię takich świeżych zapachów ale na lato była idealna.
Byłabym natomiast ostrożna jeśli chodzi o włosy. Teraz czekam na wizytę u fryzjerki która robi tychologię czyli dobiera kosmetyki do typu włosa i w takiej sytuacji nie chciałabym dostać czegoś co (może się okazać) mi zaszkodzi. Nawet konkretne olejki podobno są odradzane do konkretnych typów włosa.
Słyszałam kiedyś, że krem Nivea ma magiczne właściwości, chociaż skład mówi inaczej – być może Eucerit, czyli alkohol lanolinowy, jest bardziej tajemniczym składnikiem niż myślimy – bo np. moja ciotka, która ma jedną z najpiękniejszych skór jakie widziałam (autentycznie! To siostra mojej babci, ma 80 lat, a cera… szok! Dałabym jej 20 lat mniej, a może nawet 25. Chodzi o to, że ta ciotka zawsze lubiła dbać o siebie, ale na taki sposób PRL-owski, czyli mycie zimną wodą, krem Nivea i unikanie słońca jak ognia. No i się opłaciło!) zawsze była mu wierna.
Który to podkład z Bell? Bo jeśli Bell Illumi, to żaden podkład z Bourjois mu się nie równa (no chyba, że chodzi o zapach, ale to kwestia gustu). Zobacz skład tego podkładu z Bell. Rzadko się zdarza, żeby podkład półki drogeryjnej był taki lekki (gliceryna, glikol propylenowy wysoko w składzie), miał filtr UVB i na część UVA (dwutlenek tytanu) i naprawdę porządny dodatek witamin A i C. W porównaniu z nim wszelkie podkłady z Rossa oprócz Revlonu (który skład ma elegancki w wersji dla skóry suchej) po prostu bledną. Testowałam chyba wszystkie podkłady drogeryjne i kilka z wyższej półki (Fenty i Estee Lauder; poświęciłam się niesamowicie, bo stale brakuje mi forsy) i żaden nie mógł się z nim równać (oprócz Revlonu, którego używam rzadziej, bo nawet wersja dla skóry suchej wysusza). Na mnie on wygląda bardzo dobrze, ale wiadomo, to zależy od osoby. Drogeryjna półka podkładów jest generalnie na tym samym poziomie jeśli chodzi o jakość, a u bardziej topowym marek – L’Oreal, Bourjois, po prostu płaci się za opakowanie i logo producenta.
Pozdrawiam.
EDIT: Witaminy E, nie A. ;)
To Twoja cioteczna babka akurat była nietypowa, po w czasach naszych rodziców czy dziadków opalanie się akurat było praktykowane masowo :)
Co do kremu Nivea, to ja używam wersji lekkiej (odżywczy i kojący) i na mojej przetłuszczającej się i lubiącej „zatrądzikować” cerze, taka niemal żelowa formuła bardzo się sprawdza.
Wiem! Moja babcia, która jest ciepłolubna jak słonecznik, zawsze uważała swoją siostrę za dziwaczkę. Ja lubię klasyczny krem Nivea, raz w tygodniu robię sobie z niego maseczkę na twarz, kiedy maskuję włosy. Nie używam go często, bo parafina mnie zapycha. Wącham nałogowo.
Czy to ten krem, który jest w Biedronkach? Jak tak to znam, bardzo zacny. Używałam go kiedyś rano, póki nie przerzuciłam się rankami tylko na tonik ze względu wygody.
Tak, on jest powszechnie dostępny i z tego co wiem, ma bardzo dobre recenzje na Wizażu.
Kosmetyki w prezencie kojarzą mi się z zestawamj świątecznymi Palmolive, które kupowałam mamie i koleżankom na prezent będać w gimnazjum odcisnęło to na mnie pewną traumę. Natomiast dziś patrzę na to inaczej i lubię kupować mojej mamie kosmetyki – bo wiem, że jej zawsze szkoda pieniędzy na nowości. Natomiast sama nie lubię dostawać, bo faktycznie jak ktoś nie prowadzi dłuższego dochodzenia, to zwykle kupuje coś na odwal się. Dlatego kiedy chciałabym dostać perfumy, to prowadzę kilkutygodniowe podchody między wierszami i jeszcze się nie zdarzyło, by mąż nie trafił. Chodzę wokół tematu, mimochodem zwracam uwagę na reklamy tv albo na zdjęcia w drogerii, albo udaję, że się waham nad zakupem. To brzmi strasznie, wiem, ale mamy z mężem zawsze takie podchody przedświąteczne – bo nie lubimy mówić wprost, co chcemy od Mikołaja, ale i nietrafionych prezentów nie lubimy :)
U mnie te podchody są na zasadzie -> masz tu linka, to mi się podoba :) Ale czasem mąż mnie potrafi super zaskoczyć, muszę mu to przyznać :)
Bardzo lubię obdarowywać bliskich prezentami kosmetycznymi – kosmetyki to moja praca i pasja, znam mnóstwo marek, perełek, nowości, interesuję się kosmetycznymi „potrzebami” moich bliskich i dość dzięki temu często trafiam z kosmetycznymi podarunkami ;) Jeśli zaś nie do końca wiem, czego potrzebuje dana osoba, kupuję coś co domyślnie przyda się każdemu (np krem do rąk), ale w jakimś bajeranckim opakowaniu, z pięknym zapachem, droższy, z jakimś elementem luksusu (kremiki do rąk L’Occitane są takim dobrym przykładem).
Sama także lubię dostawać kosmetyki, zwłaszcza jeśli są to jakieś nowości, przetestuję wszystko co wpadnie mi w ręce. Ale o dziwo rzadko je dostaję :)
Z Twojego zestawienia czaję się na szczoteczkę soniczną do twarzy, już od jakiegoś czasu o niej rozmyślam, ale brakuje mi opinii kogoś znajomego. W internecie jest sporo wpisów, ale trudno już teraz rozróżnić, co jest czyjąś prawdziwą opinią, a co sponsorowaną lub marketingiem szeptanym. Gdyby tylko ktoś znajomy potwierdził mi, że takie szczoteczki pozwalają zminimalizować zaskórniki, brałabym od razu! :)
Też mam problem z zaskórnikami i absolutnie wszystko, co tylko było reklamowane jako radzące sobie z nimi, u mnie nie przyniosło żadnego efektu. Już po prostu nie wierzę w cuda wianki. Tylko wyciskanie i obserwowanie co względnie wolniej zatyka…
O, chyba właśnie zmieniłam drogerię pierwszego wyboru na inną, dzięki!
O jak ja się staram, żeby wszystko się równo pokończyło i robić zapasy potem przez neta, bo to po prostu wychodzi mega taniej.
Mi nie pomogła nawet seria zabiegów z kwasami u kosmetyczki… swoją drogą, w pewnym gabinecie kosmetycznym usłyszałam, że na to nie ma rady – po prostu niektórzy już tak mają i jedyna opcja to oczyszczanie manualne. Nie chciałam w to wierzyć, ale po ponad 20 latach walki z niedoskonałosciami, unormowaniu hormonów i przetestowaniu ogromnej ilosci produktów i pomysłów jestem już o krok od odpuszczenia. Jeszcze tylko pomysł ze szczoteczką mi został ;)
Mam ten sam problem, zaskórniki. Szczoteczka soniczna pomaga, ale nie likwiduje problemu całkowicie. Mimo wszystko polecam, bo to był przełom u mnie w pielęgnacji.
Dzięki Pat :) zatem dam szczoteczce szansę :)
Kosmetyki w zestawach prezentowych to jakaś pomyłka! Sprawia wrażenie jakby ktoś w drodze na Wigilię zaczepił o pierwszy-lepszy supermarket.
Co do perfum, to mam swoje ukochane, używam ich niezmiennie od lat i co roku dostaję od taty nowy flakonik. Są dosyć trudno dostępne, kiedyś na lotnisku sam je dla mnie wyszukał i teraz poczuwa się, żeby regularnie uzupełniać mi ich zapas :)
Z kolei od przyjaciółki dostałam rok temu bazę matująco-wygładzającą pod podkład. Wyszukała naprawdę skuteczny, wysokopółkowy produkt, dopasowany do potrzeb mojej skóry. Prezent idealny! W życiu nie przyszłoby mi na myśl, żeby poczuć się urażoną, że zwróciła mi uwagę na jakiś problem. Właściwie to sama na niego zaradziła ;) Ja zrewanżowałam się jej pędzlem do oczu z naturalnego włosia, ze złoconą skuwką, z limitowanej edycji. Pierwszy raz widziałam, żeby ktoś piszczał z radości! Jak to dobrze mieć przy sobie drugą kosmetykomaniaczkę ;)
Od pewnego czasu kosmetyki pielęgnacyjne robię sama dlatego też najbardziej ucieszyłabym się z pojedynczego olejku np. z pestek truskawek lub masła shea. Chętnie wyprobowałabym również szampon w kostce.
Zawsze mnie rozczulało jak ludzie jako fajny prezent na święta obdarowują się wzajem dezodorantami :-) takie typowe „kompletnie nie mam pomysłu na prezent”. Jeśli ktoś najpierw myśli „dam kosmetyki” a później się zastanawia jakie, daję duże prawdopodobieństwo że to będzie na siłę. To co innego niż spełnić czyjeś kosmetyczne marzenie. Wiem że dużo osób marzy ale boi się te marzenia spełnić, jeśli chodzi o rzeczy za więcej niż kilkadziesiąt zł, np:
– zestaw typu Sephora Box (polecam!!!)
– pomadki z Mac, Chanel
– zapachy typu Coco Mademoiselle
– tusz do rzęs typu Lancome Hypnose (poswiadczam, see rzeczywiście robi efekt sztucznych rzęs i trzyma cały dzień)
– zestaw profesjonalnych pędzli
Itp. generalnie porządna wersja czegoś co dana osoba używa.
Kto się mniej interesuje kosmetykami tego można zaskoczyć że niektóre produkty istnieją, np. suchy szampon, szampon rozjaśniający włosy, skarpetki peelingujace, baza pod cienie, baza pod makijaż np. zielona. Polecam przeglądnie kategorii „inne” w sklepach internetowych :-)
W pełni się zgadzam, takie prezenty będące o krok do przodu sprawdzają się zwłaszcza na imieniny czy urodziny, bo wtedy budżet można w całości przeznaczyć na jedną osobę. Trochę gorzej w święta, gdzie tych prezentów jest więcej, przy ograniczonym budżecie warto wtedy postawić na coś zaskakującego czy niestandardowego. I te wymienione na końcu rzeczy bardzo mi pasują do tego. Hypnose to mój ulubiony tusz ever :)
Ten wpis to w sumie tylko reklama, ale ja bym bardzo prosila, zeby nikt mnie takimi cudami nie obdarowywal. Mam swoje alergie, swoj gust’ swoje zapachowe wstręty, a niestety przynajmniej raz w roku cos takiego ląduje u mnie. Taki prezent to naprawde jesli kogos si swietnie zna (a ja o kosmetykach rozmawiam z paniami w aptece co najwyzej, i kosmetyczką. Inaczej troche obciach.
Zawsze denerwowało mnie jak dostawałam kosmetyki, nikt nigdy nie potrafił trafić nawet minimalnie w moje gusta. Moim zdaniem zależy od tego jakie to będą kosmetyki, jeśli ktoś się postara i dobrze zostaną wybrane, z myślą o potrzebach obdarowanego to jak najbardziej jest to miłe
Ciekawe zestawy, o niektórych markach nawet nie słyszałam. Może sama sobie jakiś sprawię, w końcu nie długo mikołajki. Dzięki za polecenia i pozdrawiam gorąco!
Uwielbiam dostawać i dawać kosmetyki. Jakiś czas temu zaczęłam sama „bawić się” w produkcję kosmetyków – w 100% naturalnych.
Na razie tylko sole do kąpieli i peelingi. Chemikiem nie jestem, więc kremu do twarzy raczej nie stworzę :) W sumie od tego czasu tych dwóch kosmetyków używam tylko własnej produkcji. Ale właśnie w zeszłym roku na święta parę bliskich mi kobiet dostało ode mnie takie DIY kosmetyki i były bardzo zadowolone. Kupiłam ładne słoiczki, do tego wstążeczka i np. kawałek igliwia i przyznam nieskromnie, że ładnie się to prezentowało. Ale dla każdego przygotowałam kompozycję zapachową zgodną z gustem obdarowywanej osoby. No i oczywiście, tym co nie mają wanny, nie dawałam soli do kąpieli ;) Myślę, ze własna praca włożona w produkcję prezentu, dodatkowo podbija jego wartość. No i w 100% jest eko!
Suuuper, przyznam szczerze, że się tym nie pasjonuję, ale takie zrobione samej kosmetyki czy jedzenie – jakieś słodycze, dżemy, nalewki, to jest coś, co mnie chwyta za serce, jak to dostaję :)
Bardzo rzadko daje kosmetyki na prezent.Wydaje mi się, że łatwo kupić coś nie odpowiedniego.Jeśli już to markowe kosmetyki z wyższej półki.Ja lubię dostawać perfumy ,najlepiej małe opakowania ,bo szybko się nudzę zapachem.Ponieważ w naszej rodzinie często na święta spotykamy się w dużym gronie, to wtedy nie robimy sobie prezentów i też jest super, bez stresu czy wszystkim się spodoba.
Sprawdziłam, kod się przydał! Bardzo dziękuję :)
Też nie lubię dostawać kosmetyków ale przyznam że sama chętnie kupuję :) są to jednak takie okazje jak dla nastolatków z org. listów do mikołaja dla których wiem, że każdy kosmetyk będzie przydatny.
Dla rodziny czy znajomych stawiam jednak na ciekawe gry planszowe których jeszcze nie mają i przy których możemy bawić się wspólnie czy jakąś ciekawą bieliznę.
Świetne pomysły! Każda babeczka coś dla siebie znajdzie :D
Już nie pamiętam, kiedy ostatnio dostałam w prezencie kosmetyki – to się praktycznie nie zdarza. Chyba ze 3 lata temu, kiedy sama na listę wpisałam balsam do ciała. W otoczeniu wiedzą, że używam naturalnych kosmetyków, i właściwie to coś z Vianka, Biolavenu i Sylveco można mi podarować w ciemno. Od koleżanki dostałam kiedyś tanglee teezera w kompakcie i to jest najcudowniejsza szczotka do moich plączących się włosów. Perfumy też by mnie ucieszyły, zwłaszcza nie za ciężkie, w stylu Amor Amor od Cacharel albo La vie est belle (jedne i drugie już miałam) i w ładnym flakonie :D Jedynie z kolorówką nie polecałabym dla mnie szaleć, bo podkład mam jeden ulubiony mineralny a cienie w neutralnych brązach i beżach w ilości wystarczającej, raczej nie lubię szaleństw w tej kwestii.
Moja mama dostaje takie prezenty ode mnie. Krem ze ślimaka, który lubi i się u niej sprawdza oraz bon do kosmetyczki. Sama nie wyda na siebie kasy a tak nie ma wyboru. Mój brat kosmetyki do pielęgnacji brody, bo ma. Dobry olejek zawsze w cenie.
ja przepraszam, ale ponieważ pochodzę z rodziny farmaceutów, to jestem przewrażliwiona na punkcie składów, a większość proponowanych tych „naturalnych” kosmetyków, jest raczej daleka od natury (patrzmy na skład i kolejność umieszczonych składników) i nie nawilżają skóry, tylko tworzą na niej warstwę okluzyjną, która chroni, aby woda ze skóry nie odparowywała, i mają działanie zmiękczające, ale nie pielęgnujące, a tym bardziej nawilżające :(
cenię farmaceutów, którzy mają pojęcie o składzie kosmetyków. Niestety miałam różne przygody z farmaceutami, którzy polecali mi kosmetyki z parafiną dla alergicznego dziecka, tylko dlatego, że to znana marka i patrzyli jak na ufo kiedy np. pytałam o produkty bez konkretnych substancji w składzie…
A jakieś konkrety? Anwen, Resibo, Yope mają dobre składy. Reszta z proponowanych nie jest naturalna. Z Nacomi bywa różnie, ale olei mineralnych raczej nie stosują.
Sklep, gdzie nie ma podanych składów INCI kosmetyków? To jakieś nieporozumienie.
Parafina nie zawiera zadnych alergenow, wiec slusznie polecali. To ze tworzy warstwe okluzyjna nie jest zle, jak komus to wlasnie potrzebne. Ale musi to byc jak kazdy kosmetyk dopasowane do indywidualnych potrzeb.
A do tematu: u mnie sie wlasnie takie prezenty zbieraja. Dostalam juz dwie szczotki do twarzy ktorych nie moge uzywac bo skora sie robi czerwona jak pomidor, piecze i luszczy sie jak poparzona.
Cukierkowych zapachow tez nie znosze, zwlaszcza w samochodzie, niedobrze mi sie robi i migreny dostaje. Nawet nie lubie chodzic do Ikei po meble, bo sie stoi w kolejce w kakofonii cuchnacych swieczek.
Czekolade rozdaje, bukiety wyrzucam.
Swoja droga dalam mezowi szczotke tangle teezer, bo ma dlugie wlosy podobne do moich, ale nie uzywa bo przeszkadzaja mu dwieki, marudzi ze glosna i woli stary grzebien.
Trzeba kogos naprawde dobrze znac zeby taki prezent sie udal.
Ja na przyklad lubie lakier do paznokci i przerozna egzotyczna musztarde. Lakier no to wiadomo bo widac, ale jedyna osoba, od ktorej dostalam lakier, przepraszala ze nie wie czy ten kolor juz mam czy nie. Moze reszta tez sie boi albo uwaza ze mam dosc lakierow, a musztardy nikt sie nie domysli jak nie zapyta ;)