Jestem bardzo nudnym człowiekiem. Za chwilę pokażę Wam dwie najprostsze rzeczy na świecie. Po bezzakupowym lecie „zaszalałam” i urozmaiciłam szafę dwoma bardzo prostymi przedmiotami.

Na urodziny dostałam Przywarę-Strzałkę, torebkę, którą Wojtek podejrzał u mnie na Wishliście. Nie umieściłam jej tam celowo, więc byłam bardzo miło zaskoczona! A czarne baletki kupiłam w Ecco, po tym jak w sklepie stacjonarnym przymierzyłam model w złotym kolorze, a czarnego akurat nie było w moim rozmiarze.

Zdjęcia w lesie:
Płaszcz Massimo Dutti
Torebka Przywara Strzałka
Buty Vagabond

Zdjęcia na chodniku:
Płaszcz Pro-be
Bluzka i kolczyki vintage
Spodnie H&M
Torebka Cholewiński
Baletki Ecco

I cóż mogę powiedzieć o tych dwóch rzeczach?

Markę Przywara-Strzałka znam już bardzo długo i zawsze jakoś tak czułam, że torebki, mimo że mi się podobają, mogą być dla mnie za „surowe”. Bo ta moja mini tassel to jest naprawdę surowizna – nie ma podszewki, nie ma logo, skóra gładka, w środku zero przegródek, brzegi jakby wycięte nożyczkami. Nie jest to na pewno rzecz dla każdego. A dla mnie nagle, kiedy tak poszukuję istoty przedmiotów, te wszystkie cechy stały się zaletami. Jest czas na strojność, a czasami jest nastrój na minimalizm estetyczny. Ja w dalszym ciągu szperam w historii i kulturze Japonii (będzie wpis o tym już niedługo) i u mnie ten klimat prostoty teraz dominuje. Do tego stopnia, że nie noszę nawet tych ozdobnych frędzli, które były dołączone do torebki. Wydają mi się zbędne.

Za to do baletek przymierzałam się już od wiosny. I głupio zrobiłam, że dopiero teraz kupiłam sobie czarne, najprostsze jakie mogą być buty. To było ryzyko, pierwszy raz i od razu na gołą stopę, ale warto było tak zrobić – nic nie obciera, chodzi się wygodnie. Dlaczego, dlaczego kupiłam sobie te białe ciapciaki z Mango, które po lecie wyglądają już totalnie niewyjściowo? Muszę skończyć z takimi wybrykami.

Super pogoda. Noszę na zmianę zielony i granatowy trencz, dosłownie do wszystkiego. Niech to trwa!

Pomarudźmy. Jaki był Wasz ostatni nieudany zakup?