Słowa mają magiczną moc. Jeżeli są odpowiednio dobrane do naszego charakteru mogą nam znakomicie wyznaczyć ścieżkę życia jaką powinniśmy podążać. Nie każdy na hasło „Nie poddawaj się” zareaguje zwiększeniem motywacji i działaniem. Jesteśmy różni i co innego nas uszczęśliwia, co innego daje kopa do aktywności.

Jakimi zasadami kierować się w życiu? Jak doznać spełnienia? Co jest dla nas najważniejsze? Oczywiście nie udzielę Ci odpowiedzi na te pytania, bo odpowiedź jest znana tylko jednej osobie – Tobie. Zastanów się więc nad słowami jakie mogłyby wyznaczać Twoją ścieżkę, zastanów się nad najważniejszymi słowami Twojego życia.

Ogólnie nie jestem fanką tatuaży, nigdy bym sobie tatuażu nie zrobiła. Ale pomyślałam, że takie słowo lub sentencja, która byłaby naprawdę dla mnie ważna mogłaby być jedyną rzeczą, jaką dałabym sobie wytatuować. Jeżeli więc już byłabym postawiona pod ścianę i musiałabym coś wytatuować byłyby to najważniejsze dla mnie słowa w życiu.

Ja takie słowa dla siebie znalazłam. Właściwie jest to jedno słowo: JOYFEAR. Słowo, które wymyślił mój ulubiony bloger – Leo Babauta. Oznacza ono specyficzną mieszankę dwóch uczuć: radości oraz strachu. Wtedy kiedy odczuwamy naraz te dwie rzeczy, wtedy żyjemy najpełniej. Całego posta możecie przeczytać tutaj. Leo jako przykład podał narodziny jego dzieci. Kiedy to przeczytałam, wiedziałam, że to jestem ja, że to słowo trafia do mnie jak żadne inne. Od tamtego czasu mam małą obsesję na punkcie zbierania sentencji dotyczących strachu.

Bardzo do mnie przemawia idea oswajania strachu. Spojrzenie na niego trochę z innej strony. Bo przecież strach jest pożyteczny. Bez niego nie byłoby możliwym przekraczanie swoich granic. Na każdej płaszczyźnie życia jesteśmy w stanie tym strachem się upajać i dostrzegać to, co on nam przesłania. Zwłaszcza w kontekście wydawania na świat przyszłego potomka wydaje mi się to tak istotne. Bowiem nie jest najważniejszym to, że będzie bolało w trakcie procesu, ale to jak ten proces się zakończy, jak wielkie będzie zwycięstwo po nim. Nie wyobrażam sobie poddać się strachowi. On ma być przy mnie, ale to co ja z nim zrobię, to już kwestia wyłącznie mojego podejścia. A tym podejściem będzie radość i mobilizacja.

Dla mnie szczęście, które jest na wyciągnięcie ręki, to nie szczęście… Bo radość życia musi być okupiona pracą lub cierpieniem, by mogła być stuprocentowa. Zawsze trzeba się starać, by negatywne aspekty życia traktować jako wyznacznik dobra i przeciwstawiając sobie zło i dobro doceniać dobro i zawsze znajdować się po tej stronie mocy.

Gdybyście miały wytatuować sobie słowo lub sentencję określającą najlepiej Wasze podejście do życia, co by to było?