Mam wrażenie, że w filmach częściej pokazuje się bieliznę niż kapcie. Tak jakby kapcie były czymś bardzo wstydliwym i odbierającym męskość lub kobiecość. Na szczęście nie jesteśmy w filmie, tylko na blogu ubierajsieklasycznie i popiszemy sobie dzisiaj trochę o kapciach. Bez cienia zażenowania.
Podzieliłam obuwie domowe na sześć kategorii, ale z pewnością dałoby się tu jeszcze dodać jakieś inne rodzaje kapci, jak chociażby skarpetki z antypoślizgiem, czy seksowne klapki z puszkiem. Koniecznie dajcie znać w komentarzach, jakie kapcie najbardziej lubicie.
Klapki medyczne
Zaczynam od mojego ulubionego obuwia – klapek, które nazwałam medycznymi, bo w domyśle w takim obuwiu chodzi personel medyczny w szpitalach. Pamiętam, że jak rodziłam Zosię, to wszystkie pielęgniarki na porodówce chodziły w tych samych klapkach, potem się zorientowałam, że w Jysku była promocja :) Ja najczęściej dla siebie wybieram takie klapki, bo zależy mi, żeby się buta szybko zdejmowało jak się siada na kanapę i zakłada nogi na oparciu. Nie wyobrażam sobie siedzieć na łóżku w butach, tak jak w amerykańskich filmach. Walory grzewcze zapewniają mi natomiast skarpetki.Źródła zdjęć: bluzka, spodnie, lewa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4, 5, prawa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4.
Klapki basenowe
Nie da się pominąć milczeniem tej kategorii, o nie. W sumie to kiedyś, takie klapki były na porządku dziennym w domach (przypomnijmy sobie popularne jeszcze gdzieniegdzie Kuboty). Guma to może nie jest najprzyjemniejszy materiał do kontaktu ze skórą, ale przy normalnej higienie nie sądzę, by były problemy ze stopami w takich klapkach. Wzornictwo też wcale nie jest takie złe. Te białe klapki Adidasa szczerze mi się podobają. Żeby być sprawiedliwym: z tych wszystkich rodzajów kapci, akurat w klapkach basenowych będziemy się czuć najlepiej po wyjściu z wanny.Źródła zdjęć: bluza, rurki, lewa kolumna od góry: 1, 2, 3, prawa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4.
Baletki
Jakoś nie dopuszczałam do siebie myśli, żeby chodzić po domu w baletkach, ale im dłużej na nie patrzę, tym mi się bardziej wydają atrakcyjne. Przede wszystkim ze względu na to, że nie wyglądają na nodze topornie, a gdy dobierze się je w stonowanym kolorze, nawet nie rzucają się jakoś szczególnie w oczy. To chyba najlepsza opcja, gdy nie chce się chodzić po domu w szpilkach, ale chce się zostać w eleganckiej sukience, bo przychodzą goście. Te pierwsze, szare baletki z niewielkimi kokardkami są urocze.
Źródła zdjęć: sweterek, spódnica, lewa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4, prawa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4.
Kapcie za kostkę
Buty dla zmarźlaków, którym skarpetki nie wystarczają. Fajne uzupełnienie stroju z legginsami, ale z wciągnięciem do nich szerszych spodni może być problem. Osobiście, ten fason uważam za zbyt przytłaczający – jakiegokolwiek ubrania się do niego nie założy, będzie najwyraźniejszym elementem ubioru. No i widzę problem w szybkim zdejmowaniu butów, żeby położyć nogi na kanapie -> eh, problemy :)Źródła zdjęć: bluzka, legginsy, kardigan, kapcie pod kardiganem, lewa kolumna od góry: 1, 2, 3, prawa kolumna od góry: 1, 2, 3.
Klapki
Kto nie miał klapek, ręka w górę! Najpopularniejszy fason obuwia domowego, występujący we wszystkich kolorach, tylko jak akurat szukasz go dla siebie, to we wszystkich oprócz tych stonowanych, eleganckich i niefikuśnych…Źródła zdjęć: sukienka, kapcie pod sukienką, lewa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4, 5, prawa kolumna od góry: 1, 2, 3.
Kapcie z wełną owczą
Jak byłam mała, babcia co roku przywoziła takie kapciuchy z wycieczki w góry. Są super, fajnie grzeją, są mięciutkie, ale mają jedną wadę, która jak dla mnie jest nie do przełknięcia – po kilku dniach wełna się ubija i o milutkim futerku można zapomnieć. To, co przez pierwsze dni było otulającym ściśle nogę puszkiem, stawało się po tygodniu, rozklekotanym kapciuchem o dwa numery za dużym.Źródła zdjęć: bluzka, jeansy, lewa kolumna od góry: 1, 2, 3, 4, prawa kolumna od góry: 1, 2.
Czy nosicie kapcie? Jeśli tak, to jakie? Jakie kapcie nosiło się w u Was w domu, kiedy byliście dziećmi? A może macie jakieś niemiłe wspomnienia dotyczące kapci?
Podobne wpisy:
Jak wyglądać w domu?
Panie pielęgniarki w szpitalu miały takie same buty, bo zazwyczaj szpital im je dostarcza :)
Dokładnie, w państwowych obiektach opieki zdrowotnej (szpital, przychodnia itp.) przysługuje im obuwie pracownicze (chyba para na rok). Są bardzo wygodne, dobrze wyprofilowane i paski są ze skóry. Moja mama ich nie znosi, ale bierze rozmiar specjalnie dla mnie i pomykam w nich od lat po domu :) Btw. Kiedyś to były tradycyjne chodaki, ach ten rozpoznawalny stukot na korytarzu ;)
W szpitalach teraz raczej zaczynają dominować Crocsy, które wypierają tradycyjne medyczne obuwie. Zwłaszcza u panów :)
Ja nawet w domu mam styl. Moje obuwie domowe (wybrałam kolor czerwony). Stylowe i zdrowe, super dbają o stopy
https://pl.footwave.com/wkladki-ortopedyczne-online/obuwie-i-akcesoria?utm_source=FB&utm_medium=Post&utm_campaign=FB_kapcieDomowe_2905
Są jeszcze skórzane klapki – ale nie takie ortopedyczne tylko normalne:P Te wyglądają całkiem elegancko na męskiej nodze i nie chłoną zapachów tak jak te materiałowe. Osobiście zeszły rok przechodziłam w baletkach i to było super, bo w lato na gołą stopę, zimą nawet ubierałam skarpetki pod kolor i nikogo nie raziło,( tyle, że już je tak styrałam po roku, że musiałam wyrzucić) a mi było cieplej niż w innych klapkach. Teraz korzystam z tych basenowych, bo skoro i tak musiałam kupić na wyjazd to chociaż jakoś wykorzystam – nie lubię mieć w nadmiarze kapci, klapeczek itd. na gołą stopę spoko, w skarpetce już to razi mnie po oczach. Rozważam, czy np, nie kupić espadryli do chodzenia po domu właśnie na czas jesień-zima.
Mario, czy zrobisz wpis o podkreślaniu dużej talii (30cm<) dla klepsydr biodrowych, z niekoniecznie dużym biustem?
O tak, ja też poproszę o taki wpis! Krótka talia, różnica między nią i biodrami powyżej 30 cm, więc zwykle różnica dwóch rozmiarów, a przy tym od talii w górę ten sam rozmiar – oto moje małe zmory. Jestem bardzo ciekawa, co byś na to poradziła.
Przy okazji, AYV, nie spotkałam się do tej pory z określeniem „klepsydra biodrowa” – jest genialne, będę go używać, dzięki :).
Czy możecie ująć problem bardziej uniwersalnie, tak żeby post mógł szerszemu gronu pomóc? Nie jestem pewna czy dobrze rozumiem – podkreślanie talii przy małym biuście?
Figura klepsydry: biodra, 30+ w talii, niewielki biust, ramiona równe biodrom, krótka talia, mocniejsze uda. Nikt nie poświęca takiej figurze uwagi z wyjątkiem podziałów Kibbe (dlatego Kibbe mnie przekonuje :D), porady dla pełnobiustnych klepsydr i gruszek są umiarkowanie użyteczne. Dodatkowo współczesna moda ignoruje talię osy.
Mario, jeżeli byś potrzebowała ilustracji opisywanej figury, mogę wysłać swoje zdjęcie. :D
O boże, to moja figura! Z tym że mam wrażenie, że u mnie ramiona są trochę szersze niż biodra, poza tym się zgadza :) Można tu jakoś dodawać zdjęcia?
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=10huopc&s=8#.VhKV_mbo6nM
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=2dazofd&s=8#.VhKWh2bo6nN
Także ten.
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=10huopc&s=8#.VhKV_mbo6nM
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=2dazofd&s=8#.VhKWh2bo6nN
Także ten. Zdjęcie dokumentuje wymiary 84 biust, 64 talia, 98 biodra.
Ok, to ja też linkuję. Biust 80, talia 58, kości biodrowe 78, najszersze miejsce pośladków 90.
http://www.tinypic.pl/r80f63gi1axb
http://www.tinypic.pl/mb65dfkdk8f7
I jak widać – nie klepsydra, bo mały biust, nie gruszka bo szerokie ramiona, nie rożek bo wąska talia i szerokie biodra.
rany boskie, ale jakość zjadło. Gdyby były potrzebne w lepszej rozdzielczości, mogę przesłać na maila, gdybyś chciała robić ten wpis :)
Jezu, dziewczyny, jesteście na tych zdjęciach takie zgrabne! I Wy nie wiecie, jak się ubrać?????
Nie ma co się dziwić. Mam bardzo podobną figurę jak almondcake i prawdę mówiąc najbardziej podobam się sobie nago. Latem jeszcze jakoś ujdzie wyeskponować najlepszą część swojego ciała czyli talię, ale jesienią zimą naprawdę nie mam pojęcia co włożyć i nie wyglądać jak kloc. Talia i brzuch schowane pod warstwami, szerokie biodra, ja do tego mam długi tors…wyglądam ciężej niż w rzeczywistości.
@Katarzyna: moim skromnym zdaniem :) jest to figura, która nie ma mankamentów do korekcji, jednak sęk w tym, że jest perfekcyjnie niekompatybilna z asortymentem sklepowym oraz ignorowana przez guru mody. Bardzo szerokie ramiona i bardzo obfity dół jest równoważony przez bardzo wąską talię, więc jeżeli zabierze się talię, pozostaje po prostu masywna sylwetka bez żadnych atutów.
Przede wszystkim przy talii 30+ nie istnieją dopasowane bluzki, wszystko w najlepszym przypadku jest luźnym workiem lub, co gorsza, się na tobie defasonuje.
Ale ja to rozumiem doskonale, bo też mam podobną figurę! Najczęściej zimą chodzę w sukienkach ołówkowych i grubych rajstopach. I oficerkach. Koleżanki w pracy mówią, że im byłoby zimno, bo one wolą jednak spodnie. Ale pod sukienkę można włożyć w kontrastowym kolorze golf albo dopasowaną koszulę np. kupioną na biubiu.pl. Jeszcze jakiś dopasowany sweterek lub żakiecik. Oczywiście ciężko kupić takie dopasowane ciuchy w „normalnych” sklepach, ale poluję na to gdzie się da. I czekam z utęsknieniem na zakończenie tego oversizowego antykobiecego nurtu w modzie. Ja w luźnych ciuchach wyglądam na 10 kg więcej.
Też mam taką figurę,czy moze mialam,bo po dwojce dzieci zostalo mi kilka cm dodatkowych w talii i dzieki temu rożnica wynosi teraz trochę mniej niz 30 cm-zawsze to odrobinę latwiej ubrac o te kilka cm,choć tak naprawdę problem jest dalej,zwlaszcza,gdy ramiona są szerokie(u mnie jeszcze przy tym kościste)a biust naprawdę mały,talia krótka -co bardzo ogranicza mozliwości jej podkreślania- a klatka piersiowa szeroka. Dlatego ja nazywam swoj typ sylwetki nie klepsydra biodrowa,bo kazda klepsydra ma biodra,ale barkowa,bo klepsydre nie stanowi biust tylko ramiona.
Z ciekawości zapytam,do którego typu Kibbe SIE zaliczyłas,bo ja właśnie w tej typologii się nie odnajduje-najblizej mi do Dramatic Classic,ale nie do końca,bo jestem wyższa,mam szersze ramiona i mniejszy biust niz ten typ przewiduje.Najwięcej natomiast skorzystalam z typologii zawartej na Inside Out Style,bo tam klepsydra moze miec maly biust,jest mnostwo porad,jak ubrac taka klepsydre.
Mnie się wydawało, że warunkiem sine qua non dla klepsydr jest równanie ramiona=biodra :) Klepsydra biodrowa, bo z krągłości klepsydry są tylko biodra. :)
Zaliczyłam się do theatrical romantic, tam są takie drobniejsze klepsydry z małym biustem. Typologia Kibbe pomogła mi w odnalezieniu stylu, jednak nie zniża się do praktyki, co mam nadzieję zrobi Maria.
Dzięki za polecenie Inside Out Style! Jesteśmy „8”, prawda?
Też mam podobną figurę (30 cm między biodrami a talią) tylko trochę większy biust (ale ciągle niezbyt duży), u Kibbego pasuje mi dramatic classic. Nie wiem, jak Wy, ale ja najmniej korzystnie wyglądam w spodniach. Ciągle nie znalazłam ideału, chociaż na nogi nie narzekam. Najmniejszym złem są długaśne dzwony z wysokim stanem, ale i tak lepiej się czuję w kieckach. Myślę, że przy tej figurze najlepiej się wygląda w fasonie przy ciele, dość dopasowanym, żeby podkreślić relację biodra-talia, która jest przecież atutem. Dla mnie idealne są fasony ołówkowe, jeśli spódnice rozszerzane, to midi i do tego dopasowana góra. Wszelkie oversizy, workowate sukienki robią efekt „dużej kobiety”, chociaż duża nie jestem. No, ale wiadomo, nie ma figury na którą pasuje wszystko. Moim zdaniem „biodrzasta klepsydra” jest do ogarnięcia.
Ja najbardziej lubię sylwetki ala lata 50, z mocno zarysowaną talią i spódnicą rozkloszowaną midi ;) Tylko strasznie smuci mnie to, że wszystko muszę przerabiać, bo rozmiar 34 przewiduje talię koło 67cm, a ja mam naturalnie mniej niż 60 :(
Jeszcze znalazłam fotki przód/tył, widać klepsydrę i proporcje :D http://pl.tinypic.com/view.php?pic=10oiolv&s=8#.VhQRQfntlBc http://pl.tinypic.com/view.php?pic=5apb8n&s=8#.VhQRQfntlBc
@typologia Kibbe: nie jest z nią jak z analizą kolorystyczną, że jesteś tym typem, którego do ciebie pasuje? Klepsydra może pojawiać się w kilku typach, afaik figura nie rozstrzyga.
Jak to mówią na wegańsko-ortorektycznych grupach wsparcia: mnie pomogło.
@rawita: aktualnie moim atutem zastępczym dla talii są nogi, które może obiektywnie są potężne, lecz wydaje mi się, że szerokie ramiona i ogólnie raczej drobna góra ciała (brzmi jak oksymoron, nie?) odciąża masywny dół (42/44). W celu wyeksponowania nóg noszę spódnice mini i midi lub ciasne rurki. W tych zestawieniach nie przejmuję się szczególnie górą, dowalam cokolwiek spełniającego wytyczne Kibbe i włala, jest ałtwit! Spróbuj kiedyś uratować coś oversize’owego w ten sposób.
Wymyśliłam też sylwetkę z prawie dopasowaną bluzką: ciężkie buty, obcisłe na udach dzwony, ewentualnie proste spodnie z podwyższonym stanem, żadnych żakietów, sweterków itp. Uwaga skierowana jest na talię.
Ale również najbardziej lubię sukienki przy ciele!
@almondcake: ja czerpię więcej z estetyki lat 20 i 30, imo jestem za ciężka wizualnie na kobiecość lat 50. Gdy przeczytałam twój komentarz, od razu skojarzyło mi się to zdjęcie: http://media1.popsugar-assets.com/files/2012/06/24/1/192/1922564/067dec059090b7af_Screen_shot_2012-06-11_at_2.19.01_PM.xxxlarge/i/Audrey-Hepburn-sweet-feeling-feminine-dressing-from-Roman-Holiday.png
Pozdrawiam
Na zdjęciu z przodu widać, że masz biodra węższe od ramion. Bardziej figura rożek.
Ja jestem bardziej X, bo jednak szrzej mam w biodrach na wysokości ud niż w talerzach biodrowych, choć jest tam dość gwałtowny uskok między talią a talerzami, co też nie pomaga (spódnice z wysokim stanem wyglądają na mnie fatalnie, bo nie dość, ze tułów krótki, to jeszcze się to dośc wysoko zatrzymuje na tych talerzach).
Też nie najlepeij się czuję w spodniach, nosze je rzadko, bo bardzo trudno podkreśla mi się w nich atuty sylwetki (tyłek, talia) a tuszuje nadmiorowe nieco uda (nie mocno, ale jednak tzw. prześwitu nie ma).Nie lubię fasonu boot cut, skinny i slimy straszliwie podkreślają szerokosć bioder i dysproporcjonują sylwetkę. Zaś zestaw rurki i obszerna góra, w którym świetnie wygląda Maria, jest dla mojej figury jak strzał w głowę.
Theatrical Romantic nie jestem na 200% – za wysoka, za kanciasta, za długie ręce, nogi, zbyt duży nos i ostre rysy twarzy. W Kibbe się nie odnajduję, już lepiej wśród typów zawartych np na alltypesofbeauty.
Bardzo chętnie zobaczę, co Maria dla nas wymyśli, choć mam wrażenie, ze nie będzie jej łatwo, bo przy takiej „niemal idealnej” ale jednak nieidealnej figurze dość łatwo o błąd, nawet jak się jest jej „nosicielem”, a co dopiero, jak się opracowuje tak teoretycznie.
Pisałyśmy posty w tym samym czasie :D
” Zaś zestaw rurki i obszerna góra, w którym świetnie wygląda Maria, jest dla mojej figury jak strzał w głowę.” – przy pełnej klepsydrze na pewno, ale ja jestem niemal płaska i
– wizualnie zamieniam się w typowe jabłko
– mogę wyeksponować szczupłe rączki i szerokie ramiona, a inaczej niż rożki nie muszę zawracać sobie głowy dociążeniem dołu
Bardziej ogólnie porady dla posiadaczek talii osy, jak eksponować ten atut przy mizerii w sklepach. :)
Dobrze, dzięki :)
bardzo fajnie, też mam taką figurę i bardzo chętnie również zobaczę taki wpis:) wąska talia to największy atut takiej sylwetki, ale ogólnodostępne ubrania jakoś nie sprzyjają jej podkreślaniu…
Są jeszcze góralskie skórzane klapki, które właśnie noszę. W Birkenstockach chodziło całe południe Francji i wydawały się bardzo wygodne. Fajne też te za kostkę, kiedyś takie miałam, ale bez porządnej podeszwy – strasznie wykrzywiały stopę. No i nie da się ich szybko zrzucić, a to też dla mnie priorytet przed sofą czy łóżkiem :)
O to, ja i mój chłopak właśnie takie nosimy i są super :D
Też takie noszę, to chyba najtrwalsze domowe obuwie.
Brakuje mi typowych góralskich kapci- bez futerka, takich zwykłych ze skóry. W różnych kolorach i fasonach.
To właśnie w takich chodziłam odkąd nie kupiłam birkenstocków- od ponad roku służą mi codziennie i jakoś nie umiem przestawić się na nic innego/
…dobry :) otóż ,chodze w domu w crocsach,co mozna zaliczyć do kapci basenowych,ale póki ciepło i gołe stopy ,wykorzystuję „po domu”
japonki skórzane,które już się nie nadają „do ludzi” :) Takie ulubione klapki,które już się zdeptały,a szkoda wyrzucić :) są idealne w domu.Bardzo nie lubię tzw.kapci,bez względu na rodzaj.Mąż tez chodzi w domu w swoich ulubionych japonkach.A syn zawsze boso,co oznacza froterowanie podłóg gratis-dwa w jednym :) pozdrawiam
Sama zastanawiam się nad tym jakie kupić. Na razie mam deficyt. Obstawiam pierwszą opcję bo są wygodne, ładne i uniwersalne (na lato i zimę)
Najczęściej noszę kapcie zwane przez nas „góralskie”, takie skórzane z góralskim wzorkiem, ale zimą nie pogardzę futrzanymi kapciami-klapkami, bo straszny ze mnie zmarźluch ;). Przez lata kupowałam jeden fason kapci w lokalnym pasażu o nazwie AS (którego już, niestety, nie ma – nie ma więc też takich kapci…), były to futrzane klapki w panterkę, które uwielbiałam i nadal chyba taki fason zostaje moim ulubionym. Niestety, ma on jedną zasadniczą wadę – mocno chłonie wilgoć i wszelkiego rodzaju zapachy :/
Góralskie skórzane, takie z odkrytymi palcami! Nie do zdarcia, super wygodne, chodzę w nich cały rok. Latem noga się nie poci, zimą grzeją mnie skarpetki :)
Takie? https://goralka.net/3180-thickbox_default/kapcie-skorzane-goralskie-oryginalne-skora-juchtowa-plaskie.jpg Ja nosze coś takiego :P
też takie noszę, z tym, że akurat moje nie mają takich uroczych kwiatuszków;)
Nie noszę pantofli, po domu chodzę boso. Jestem tak do nich nieprzyzwyczajona, że jak dostaję będąc w gościach, to zawsze o nich zapominam i zostawiam je pod stołem.
Boso, w sensie bez skarpetek czy z?
O rany, ja też boso! I wszyscy się dziwią, jak to możliwe w zimie…ano możliwe, chociaż stopy mi ciągle marzną przez to przyzwyczajenie. Jak już jest b.zimno, to zakładam skarpetki.
Jakichkolwiek bym kapci nie miała, zawsze je gdzieś zapodzieję i walają się pod stołem i kanapą :)
Ja też chodzę boso :) Najbardziej lubię zupełnie gołe stopy, w zimie natomiast rajstopy, rzadziej skarpetki. Nienawidzę pantofli! Być może bierze się to stąd, że w moim domu rodzinnym i u obydwu babć był jakiś dziwny kult pantofli połączony z absolutnym zakazem przejścia choćby dwóch metrów w domu w normalnych butach (rany, ta obsesja czystości). Wiązało się to z tym, że na każde święta/imieniny/urodziny rodzice prezentowali mi skórzane, góralskie pantofle (jakoś nie potrafiłam się tym cieszyć), podczas wizyty u babć natomiast, wpychano mi na nogi jakieś rozdeptane trepy z futerkiem „dla gości”, „bo zmarznę”, co dotyczyło również eleganckich imprez,, wiązało się więc ze całkowitym zniszczeniem odświętnego outfitu. Wyprowadzając się z domu porzuciłam po pierwsze całkowicie zwyczaj ubierania pantofli, po drugie opory przed chodzeniem po mieszkaniu w butach.
Hej Rawita. Nie wiem jak mozna nie lubic papci, Twoi rodzice i babcie mieli racje, Ty jestes jakis dziwolag. Papcie i wygodne i higieniczne a na dodatek kobiece. Chodzenie na bosaka jest jakies nienormalne, to jest cofanie sie do epoki kamienia lupanego. Nie jest to takze wskazane ze wzgledu na zdrowie i hygiene, nie wspominajac wygladu. A to, ze nie masz oporu chodzic po domu w butach nie nadaje sie nawet na komentarz, moze sprobuj USA, Amerykanie nawet do lozka chodza w butach, tacy to cywilizowani ludzie, zreszta tak mowia o sobie a Tobie by zapewne pogratulowali.
Zwykle, ale ładne japonki. Czyli prawie jakbym nosiła Kuboty ;) Chyba ze jest jakaś klęska żywiołowa albo dopadnie mnie wirus, zakładam grube skarpety z domieszka wełny ( w tk maxx duzo takich wynalazków).
Wpis spadł mi z nieba :) jeśli chodzi o kapcie, mam wieczne problemy. w zeszłym roku zimą nosiłam takie dłuższe i dawały cudowne ciepło, ale gdy przyszła wiosna ta zaleta stała się wadą ;) postanowiłam kupić kapcie na takie cieplejsze pory roku, ale zanim się to stało miałam przejściowo nosić klapki basenowe – bo tylko to miałam w domu. I ten stan trwał i trwał…. Zupełnie nie wiedziałam gdzie szukać ładnych, nie babciowych kapci. Spośród wymienionych przez ciebie rodzajów przeszłam w życiu chyba przez wszystkie, za wyjątkiem szpitalnych klapeczków. Bardzo lubiłam baleriny ze względu na estetykę i właśnie to że pasują do sukienki. Ale te które miałam rozpadały się ekspresowo! Fajne są góralskie, choć po czasie robią się trochę „rozdeptane”, a z kolei takie góralskie ze skóry zawsze wydają mi się mało miłe. Przez jakiś czas używałam też jako kapci takich cieniutkich papuciów zrobionych na drutach przez sąsiadkę teściów ;) bardzo milusie, trochę jakby chodziło się boso (bo nie miały sztywnej podeszwy) ale szybko się podarły. Teraz jednak postanawiam: z twoich tutaj inspiracji coś wybiorę i wreszcie będę mieć porządne kapce :D
No tak, babcia moja robiła non stop na drutach kapcie dla nas, czasem nawet tuningowała i doszywała skórzaną podeszwę :)
Skórzane japonki, takie a’la medyczne noszę. Mąż klapki medyczne. Na ciężka zimę wełniane pełne mam. Takie plastiki też się znajdą. Takich typowych kapci miękkich od lat nie noszę. Kiedyś dawno miałam takie zielone ulubione i jak się zniszczyły i miałam już nowe, to stare schowałam za szafę, żeby mama nie wyrzuciła:)
Normalnie po domu chodzę w japonkach, ale na „gościnne” okazje mam proste czarne baletki z H&m – zwykłe, nie żadne „kapciowe’ wydanie. Gościom kapci nie oferuję, bo to niehigieniczne, ale też nie sugeruję im, że mają zdejmować buty abo nie, każdy robi jak mu wygodnie.
Aha, a co do prostych i eleganckich klapek to bardzo ładne są w Zara Home (i pewnie w innych sklepach z dodatkami do domu :)
potwierdzam, to jedyne miejsce w którym udało mi się znaleźć ładne męskie kapcie.
dla siebie zawsze kupuje w oysho.
Co roku kupuje na ryneczku skorzane klapki. Takie wlasnie goralskie, o ktorych wiekszosc wspomina. Kosztuja raptem 20 zl. Sa raczej uniwersalne, ale nie do kazdego stroju pasuja idealnie, np. do sukienek wolalabym takie wlasnie skodkie balerinki z kokarda :-)
Natomiast kapcie do kostki nosilabym chetnie wieczorem, po kapieli, gdy jestem juz w szlafroku. Bo ja zmarzluch jestem. Rozejrze sie i chyba sprawie sobie i jedne, i drugie.
Dziekuje za tego posta! Ciesze sie, ze jednak udalo Ci sie go zrealizowac.
MUSZE dodac P.S. Moja corka byla w sobote na urodzinach (temat przewodni: Hogwart) i wrocila do domu w „pelerynie” zrobionej z meskiego podkoszulka w rozmiarze XXXL rozcietego z przodu. Genialne! Podloze te rozciete brzegi i bede miala wdzianko po domu :-)
No musialam sie podzielic tym DIY
Hahaha, może ktoś skorzysta :)
Kapcie – w tym te pokazane we wpisie – są raczej brzydkie (niektóre bardzo). Prawie nigdy nie mają nic wspólnego z modą i stylem. Trochę nad tym ubolewam, bo zwykle marznę w stopy, ale wolę nosić proste wełniane skarpetki niż takie coś…
dla wybrednych polecam kapcie oysho, o których już wyżej wspomniałam :) mysle, że akurat one mają coś wspólnego ze stylem i są raczej ciepłe.
Obecnie noszę klapki basenowe na zmianę z klapkami z milusiego, miękkiego materiału w panterkę.
Ja nie umiem siadać na kanapie inaczej niż z nogami obok czterech liter więc klapki do zrzucania najlepsze, choć gdybym mogła pozwolić sobie na mokasyny EMU to przebolałabym tę niedogodność:) Ale klapki dla mnie muszą doskonale trzymać się stopy więc wybieram medyczne, uwielbiam wyprofilowaną podeszwę. Moim zdaniem najlepiej prezentują się na gołej stopie, w sezonie skarpet już średnio, tak jak chyba wszystko z odkrytymi palcami. Bardzo lubię japonki, takie medyczne właśnie, ale wpychanie w nie skarpet a w szczególności rajstop i rajstopowych skarpetek to dla mnie nie do zaakceptowania. Nie znoszę kapci na miękkiej, tekstylnej podeszwie, a od takiej która szura jak ortalion mam nieprzyjemne ciary.
Baletki to najlepszy pomysł na przyjmowanie gości w sukience, można niby boso, ale zależy jaka sukienka a w rajstopach boso brzydko. To też jest problem kiedy idzie się w gości w eleganckiej sukience do kogoś kto nie proponuje żeby zostać w butach. Czy przyjąć kapciochy od gospodarzy? Z różnych względów brrr… Czy boso z tymi wzmocnionymi palcami w rajstopach? Swoje baletki w torbie to chyba najlepszy pomysł. Z dzieciństwa pamiętam tylko klapki, klapki, klapki we wszystkich wzorach i kolorach.
Ciekawe czy cała Ameryka chodzi po domu w butach, czy to tylko tak na filmach.
No właśnie, ładna sukienka i kapcie to nie jest fajny duet. Ale z drugiej strony wszyscy są traktowani tak samo i wszyscy wyglądają o ten jeden poziom gorzej, więc się wyrównuje :) A są jeszcze takie baletki, że się je zgina w pół i mają takie małe etui do pakowania i występują zwłaszcza w okolicach Sylwestra we wszystkich możliwych migoczących odmianach :)
Ja mam przy sobie buty na zmianę (obcasy lub baletki) – z wyczyszczonymi podeszwami, nikt mi nigdy nie sugerował, że mam je zdjąć :)
Właśnie mi uświadomiłaś, że nie do końca jest tak, jak zawsze twierdzę, że buty sportowe mam na sobie tylko podczas uprawiania sportu ;)
Chodzę po domu w basenowych klapkach z pianki. Lekkie to, nie ciąży w walizce zabrane w podróż, izoluje fajnie, założyć można od razu po po prysznicu i łatwo wyczyścić. I długowieczne są. Plus oczywiście skarpety do kompletu i niestylowość niemal hipsterska sama z człowieka wychodzi ;) Niestety, mimo całej ody do klapka basenowego muszę stwierdzić, że najczęściej instynktownie obuwie domowe zrzucam i zostają same skarpety ;)
Tym razem przeczytam chyba wszystkie komentarze, bo zawsze się zastanawiam czy ludzie naprawdę chodzą w baletkach i tych niby-emu po domu. I czy toto przetrwa pranie w pralce ;)
Ja to jestem dumna z czytelników, że się przyznają do chodzenia w klapkach basenowych, bo myślałam, że ludzie je wyśmieją. Także SZACUNEK :)
Wstyd przyznać, ale u mnie rządzą klapki basenowe! Zainspirowałaś mnie do rozejrzenia się za jakimiś ładnymi, domowymi baletkami.
Ja uwielbiam baletki, ale takie prawdziwe, skórzane :) jedna para została mi po porzuconym ognisku baletowym, drugą kupiłam już z przeznaczeniem na kapcie. Polecam!
Ostatnio noszę japonki Crocsa – są brzydkie, ale super wygodne. Przy czym ciężko je nosić do skarpetek i w tym momencie mam dylemat. Baleriny u mnie odpadają (nie cierpię), a wszelkie kapcie z futerkiem czy tekstylne zazwyczaj są sztuczne, co sprawia, że noga się poci i całość po prostu nieładnie pachnie. A kapcie z naturalnym futrem się ubijają, tak jak piszesz.
Najbardziej lubię skarpetki z podeszwami :-)
Aha, a klapki medyczne są super, tylko niestety brudzą mi podłogę w kuchni. Bo to chyba nie jest obuwie przeznaczone do chodzenia po domu… Mam jedną parę z Lidla (wyglądają identycznie jak któryś model Birkenstocków, kosztowały 30 zł), ale noszę je raczej do sklepu. Zresztą w ogóle okazuje się, że nie lubię chodzić w klapkach… Co innego bycie w klapkach w domu ;-)
Te dostarczane do obiektów opieki zdrowotnej nie brudzą podłogi, można chodzić po domu :)
Jak raz nie mam dostępu do klapek dostarczanych do obiektów opieki medycznej ;-)
Oraz – one brudzą w ten sposób, że jeśli kapnie mi kropla wody na podłogę, to potem każdy krok „odbija” brud. Nie wiem, na jakiej zasadzie to działa, ale po 2 dniach chodzenia w pseudo Birkenstockach miałam podłogę koszmarnie zadeptaną.
Jeszcze do Marii – słyszałaś o kapciach Collegien? :-)
Można takie kupić w sklepach z dedykowana odzieżą dla personelu medycznego :) Ale nie wiem jakie maja ceny. Pewnie ciecz wsiąka nieco w podeszwę i potem odbija się na podłodze. Jedyne rozwiązanie to spróbować ją wyczyścić zaraz jak się w coś wdepnie…
Ja z miłości do japonek nawet mam 2 pary skarpetek z oddzielanymi palcami. Ale ohydnie wyglądają, może takie z oddzielonym dużym są ok, ale moje mają 5 paluchów osobno, jakieś makabryczne robi to wrażenie. No i nie rozwiązuje problemu jeśli mam na sobie rajstopy, zwłaszcza cieniutkie, już na samą myśl o wpasowywaniu ich w japonki słyszę, jak oko leci.
Tak jak Lemurka chodzę boso, zresztą nie tylko ja, ale cała moja rodzina – córka od urodzenia ściągała wszystko ze stóp w domu i tak jej zostało. To był główny powód dla którego zdecydowaliśmy na wymianę podłogi – na taką z desek świerkowych, sami je wybieraliśmy w tartaku pod Kamienną Górą i sami kładliśmy. Nawet w kuchni mam dechy. W związku z tym jednak, że w domu mam zwierzęta i nie zawsze jest idealny porządek – sierść, resztki pogryzionych kasztanów, żwirek z kuwety, resztki z psiej miski – zwłaszcza suche ziarenka ryżu mnie dobijają – czasem noszę wietnamskie klapki (japonki) z trawy. Zimą zdarza się, że ze skarpetami. Są leciusieńkie, łatwo się zdejmuje i często można wymienić -są tanie.
Nie noszę kapci, w pracy chodzę w trampkach, których nienawidzę, jak się w końcu rozpadną to sobie kupię do pracy coś w medycznym stylu
A ja zawsze noszę kapcie INBLU. Sa nie do zdarcia!
Faktycznie, rzadko się pisze o kapciach na blogach :))). Bardzo fajny post. Osobiście mam uraz do kapci i biegam w grubaśnych skarpetach.
ja dzisiaj tylko na chwilę ściągnęłam moje kapcie i od razu poślizgnęłam się na podłodze. Nie, nie, nie
Hej! Jeśli chodzi o kapcie, to tylko klapki basenowe. Najtańsze z marketu. Wygodne, z umyciem ich nie ma problemu, można je zabrać na basen, tanie! :)
Tylko baletki, ewentualnie klapki w jednym kolorze, bez koszmarnych kwiatuszków i innych dodatków. O ładne kapcie bardzo trudno, a jak mam założyć te bazarowe to wolę chodzić boso. Mąż chodzi w zwykłych klapkach -sandałach skórzanych, syn w basenowych- a my mówimy na nie „Ferdki” bo przypominają kapcie Ferdynanda Kiepskiego z serialu.
Podoba mi się Twój podział kapci, masz rację praktycznie nikt tym tematem nie zajmuje się, a jest tak naprawdę naszym co dziennikiem ubraniowym :) I też oglądając filmy zastanawiałam się, a gdzie oni mają kapcie, tak cały dzień na szpileczkach hehe. Ja posiadam balerinki, za kostkę i poranne wsuwane z misia, każde zakładam w zależności od potrzeby sytuacji i stroju :)
Zawsze miałam problem z kapciami, bo we wszystkich materiałowych okropnie mi gorąco i stopy się pocą. Potem odkryłam góralskie klapki skórzane, a obecnie pomykam po domu w „birkenstockach” z Lidla. Na wyjazdach crocsy, gumowe- łatwo umyć, mogą od biedy służyć pod prysznic i na basen, łatwo je wysuszyć. Poza wątpliwą urodą crocsy mają same zalety:)
Fascynuje mnie że tyle osób deklaruje tu japonki. Jak to wygląda od strony praktycznej, chodzicie po domu bez skarpet i rajstop, czy upychacie materiał? Bo nie wierzę że wszyscy noszą specjalne skarpety do japonek;)
A i jeszcze zawsze mi się podobały kapcie ze sklepu indyjskiego, same cekiny i koraliki, moja wewnętrzna sroka je uwielbia.
pamiętam, że jedna z moich koleżanek cały rok chodziła w takich piankowych japonkach. latem oczywiście na boso, a kiedy robiło się już zimno to normalnie do skarpetek :D oczywiście do takich zwykłych bawełnianych, bo im grubsze tym trudniej się na nie wkładało buciki.
Mam takie jak numer 4 z punktu o balerinkach, tylko na miękkiej podeszwie, są wygodne i ładne – bordowe w norweskie wzorki. Szczerze mówiąc, wcześniej nosiłam klapki, ale ktoś mi dał takie kapcie, spodobało mi się :)
Ja najbardziej lubie kapcie wkladane, bo nienawidze wszelkiego rodzaju klapkow i unikam ich jak ognia. Problemu z zakladaniem nog gdziekolwiek nie mam, bo w wiekszosci kapcie sa na tyle miekkie i elastyczne ze mozna delikatnie sciagnac je druga noga i po klopocie ;) Teraz planuje kupno tych kozuszkowych, bo ze wspomnianych przez Ciebie powodow musze je wymienic. Ale w przyszlosci chcialabym sprobowac tych z Lunaby by sprawdzuc czy za wyzaza cena idzie tylko to przepieknewzo rnictwo czy takze wyzsza jakosc :)
A ja mam właśnie te z futerkiem hahaha, ale muszę sobie kupić nowe bo obecnę wyglądają już marnie. Mam też skarpety antypoślizgowe ale ubieram je tylko jak jest mi zimno w stopy gdy oglądam tv, jako kapcie do mnie nie przemawiają.
Wyłącznie boso! Nie lubię kapci, jedno z mniej miłych wspomnień z dzieciństwa, że kazali mi zakładać, bo skarpetki się brudzą, a boso się przeziębię. ;)
Gdy jest ciepło, chodzę boso, zimą jestem fanką grubych skarpet z antypoślizgowymi podeszwami ( takimi jak dla dzieci). Nie znoszę kapci. No chyba, że takie zwierzaczki, tygryski, pieski za kostkę, ale nie wiem czy w moim wieku (35 l.) wypada w takich chodzić:).
Ja od lat noszę skórzane, góralskie i takie również kupuję mężowi i synom. Nikt nie narzeka. Jak przyjmujemy gości na bardziej elegancko, to zakładamy buty i gościom sugerujemy nie zdejmować swoich. Kultu sterylności u nas nie ma, więc jak jest potrzeba, to zdarza się pomykać po domu w butach. Oczywiście w takich bez błota. Ha ha ha.
W lecie nosze klapki adidas niebieskie- damskie, bo swietnie trzymaja sie na nodze i nie klapia, w zimie welniane bambosze do pollydki z firmy Runo, bo marzne niesamowicie wcale stopy az po kostki.
Tylko boso, nienawidzę butów i po domu nikt mnie do tego nie zmusi, a w skarpetkach się ślizgam. W ogóle niezależnie od tego jak jest zimno nie założę niczego na nogi po domu, dla mnie to kwintesencja niewygody. Mogę chodzić w super ciepłych bluzach, ale żadne skarpety, buty, legginsy i dresy nie wchodzą w grę. Niektórzy przychodząc do domu zdejmują stanik a ja wszystko z nóg.
To ja znam prztpadek, ktory poszedl o krok dalej i nie zaklada skarpetek nawet w 10-stopniowy mroz. Caly rok chodzi w sandalach albo birkach i to nie tylko po domu :)
za kostkę uwielbiam! :) i śliczne modele pokazałaś.
haha świetny temat! :D sama osobiście jeśli już chodzę w klapkach to wybieram te medyczne. strasznie mi się podobają takie klapki również do chodzenia latem na co dzień, co z reszta było przez ostatnie lata mocno promowane na przeróżnych blogach modowych. swoje kupuję już od dawna w deichmannie – kosztują jedyne 30-40 zł, a mogę w nich chodzić cały rok, pasują do spodni, dresów czy sukienki i nawet wyjść w nich mogę przed blok bez robienia sobie wstydu ;)
jednak chodzenie na boso wygrywa :D nawet gdy jestem w gościach, a nie mam tam swoich klapek to chodzę w skarpetkach. wszystkim wtedy zdziwionym czy zbulwersowanym mówię, że w ten sposób lepiej czuję dom :D
Ja pamiętam, że kiedyś kupiłam takie klapki ala Birki w Lidlu za 25zł, sreberka. Były super, wychodziłam je do granic możliwości i jak się rozpadły to bez żadnych wyrzutów sumienia się rozstaliśmy :) Można ustrzelić w dyskontach perełki haha.
Moimi „kapciami” najczęściej są po prostu skarpetki w ciągu dnia, a potem grube skarpety z antypoślizgiem :D
Takie baletki kiedys miałam i nie umiałam się do nich przekonać, natomiast te zabudowane dla zmarzluchów ma siostra mojego chłopaka i swobie chwiali. A ze swojej strony przyznam, że wygląda w nich świetnie!
ja to typowy człowiek bez kapci,który brudzi wszystkie skarpetki :) Bardzo podoba mi się pomysł na wpis nie przypominam sobie by ktoś w polsce robił post o kapciach.
Chyba zapomniałaś o domowym obuwiu dla KOBIET!!:) fajne są kapcie, ciapy, domowe pantofle, które właśnie kobiecości nie ujmują a dodają wręcz. Pewnie dla niektórych zbyt pretensjinalne, tak jak dla mnie te wszystkie baletki i in.. Osobiście, jeśli mam czas poroskoszować się domowaniem, to w użyciu są skarpetki; fajne i grube, a w lecie nic. Pozdrawiam!!
A ja od dłuższego czasu noszę te, tylko w innym kolorze http://sklep.befado.pl/damskie_1/298d006.html
Ekstrawygodne, polecam zwłaszcza na szerszą stopę:-)
Przerobilam w swoim życiu chyba wszystkie modele o jakich piszesz Marysiu:) zważywszy ze noszę rozmiar 35 nie jest łatwo z zakupem, nie tylko kapci zresztą. Ograniczenie nie cierpię kiedy ze względnie dopasowanego modelu po kilku dniach robi mi się egzemplarz o kilka numerów za duży albo jak znoszony, rozczłapany. Tak zachowały się wszystkie modele jakie miałam z Soxo. Nigdy więcej. Cenie sobie estetykę wiec nie dla mnie misie, pompony i coś co udaje kozaki – bez obrazy dla zwolenników – chodzi o to ze ja jestem niska, spodni w nich upychać nie będę, poza tym one bardzo krępują ruchy i źle się w nich poruszać. Góralskie bambosze podobnie. Baleriny są fajne, czasami kupuje. Od kilku miesięcy noszę birki – swoje kupiłam w outlecie za 99zl, takie jak pierwsze z góry w kolażu, pójdę zerknąć czy nie maja jeszcze bo do pracy by mi się przydały – i to jest mój osobisty faworyt w rankingu kapciowym :) fenomen polega tez na tym, ze jest w nich ciepło nawet Bożej stopie. niech mi ktoś wytłumaczy komfort noszenia nawet balerinek, skarpetek z antypoślizgiem w nocy kiedy chce iść do toalety lub kiedy biegnie się do płaczącego dziecka. Grzebać po ciemku, upychać stopę czy łamać zapietki? Natomiast proponowanie gościom kapci nie wchodzi w grę, ja odmawiam noszenia cudzego obuwia i chodzę boso, ale bardzo podoba mi się koncepcja posiadania tych balerin torebkowych – widziałam takie w Piotrze i Pawle. Warto mieć.
Moja teściowa jak przychodzi do nas ma takie jednorazowe hotelowe pantofle, które sama sobie przyniosła. Poprosiła, żebym jej schowała u nas w szafce i super.
Niby kapcie, a temat rzeka;) ale – każdemu wg potrzeb, ja lubię jak mi klapek pasuje do całego ubrania i od dawna szukałam czegoś jednokolorowego bez udziwnień. Całkiem fajne kapcie miał kiedyś Esotiq, ale ostatnio się zepsuł. Niemniej warto spróbować na wyprzedażach, cena regularna to ok 80 zł zdaje się.
Pokazałas Marysiu birki w poście o swoim uniformie zdaje się i to mnie jeszcze bardziej zmobilizowało do większego domowego ogarnięcia . Wtedy je kupiłam. Dzięki!
Pamiętam, że kiedyś Bogusław Kaczyński opowiadał, że przyszedł w gości w smokingu i pani domu wyciągnęła kapcie i mu zaproponowała hahaha. Obraził się i chciał wychodzić, ale nie pamiętam czy wyszedł, czy nie. Pamiętam natomiast, że mnie to strasznie rozbawiło :)))
Matko jedyna- miało być „ograniczenie nie cierpię ” i ” bosej stopie” ale chyba mój iPad wie lepiej :/
Face palm – organicznie :/
Moje najulubieńsze kapcie są z cienkiego polaru – typu skarpetki-stopki nieco bardziej zabudowane z ABS. Kupilam kiedyś w Lidlu dwupak i nosiłam, aż mi się kompletnie podarły – zszywałam je wielokrotnie, ale niestety, zmęczenie materiału. Nigdy nie pociła się w nich stopa, genialne do prania (takie materiałowe uwielbiam za to, ze raz w tygodniu wrzucam je do pralki). Nigdy później niegdzie indziej już takich nie widziałam. Inne materiałowe pocą się strasznie albo mają wkładkę, która po praniu zwija się straszliwie. Jak znowu będą, to kupię kilka kompletów.
Ja nie mam problemu, ze mi nie pasuje do ubrania, bo w domu sie przebieram w luźny (choć w odpowiednich kolorach i odpowiednio podkreślajacy figurę) strój i do niego właśnie takie kapcie wygladają idealnie. Latem noszę japonki basenowe (przydają się zwłaszcza, gdy maluję paznokcie :)) oraz skórzane kapcie, które tu nazwałyście „góralskimi”. One występują teraz już w tylu różnych wzorach i fasonach, że można spokojnie wybrać coś stylowego. Ja noszę tez takie w pracy, udają klapki :)
Tak sobie jszcze myślę, że nie bardzo rozumiem połączenia: chodzę w domu w butach i na boso. U mnie w domu nie chodzi się w butach, kilka razy w tygodniu odkurzamy, a i tak przy dwójce dzieci strasznie się brudzi i to widać właśnie na materiałowych kapciach. Gdybym jeszcze właczyła w to buty, a potem przeszła się boso (lub w skarpetach) to bym miała czarne stopy.
Ja uwielbiam japonki więc jak temperatura pozwala chodzę w nich zawsze i wszędzie. Jakiś czas chodziłam w balerinach, które mi do niczego nie pasowały, więc dobijałam w domu. Teraz czekają na pranie więc ukradłam mamie klapki typu góralskiego. Baleriny są fajne do częstego kręcenia się dom-podwórko, nie trzeba przebierać. :D
Moja siostra jak była mała miała takie jak na ostatnim kolażu czerwone kapciuszki. Jak trafiły do nas nasze koty (miały 5 tygodni) to spały razem na jednym kapciuszku jeden na drugim. :D Wyglądało to jak stosik z 3 kotków bo ten kapciuszek też był maleńki. :P
Aktualnie w domu chodzę w białych medycznych klapkach. Są bardzo wygodne i zdrowe. Mam też parę starych, mocno wysłużonych japonek, które zakładam po pomalowaniu paznokci.
Zawsze kupowałam kapcie z wełną owczą które tak jak piszesz, po tygodniu były dużo za duże. Aż trafiłam na targu na kapcie z runa owczego, o kroju emu/bucika eskimosa z zapięciem na paseczek, podobne to tych granatowych z białym kożuszkiem, niedrogie, kosztowały 35zł, na ten sezon mi wystarczą. Do tego mam drugie, baletki w stonowanym kolorze. Bardzo brakuje ładnych stonowanych i gustownych butów do chodzenia po domu, szmaciane baletki przeważnie nie są z bawełny i stopy się pocą. Nie znoszę gdy ktoś mi proponuje w swoim domu używane pantofle, zwyczajnie mnie to brzydzi. W domu rodzinnym proszę o nie ściąganie butów. W lecie nie raz wchodzę do domu i nie ściągam butów – za to codziennie odkurzam dom (dobrze że jest odkurzacz centralny) i myję podłogę, taka mała obsesja, ale mając psa i dwa koty;). Czasem w lecie po domu chodzę w japonkach z Auchan za 9zł, mają trzy lata:) Babcia i tak uważa że nie wolno wchodzić w butach do domu, bezwarunkowo u babci w domu należy ściągnąć. Jak przez kilka lat (do mieszkania babci w centrum) przyjeżdżała do mnie Pani Korepetytor to miałam osobne pantofle tylko dla niej, nie wyobrażam sobie dać komukolwiek buty które nosi ktoś z domowników. Jeśli idę w gości to mam w torebce swoje balerinki i zwykle nikt się nie dziwi. W zimie i jesienią gdy pogoda nie dopisuje to spore ułatwienie, bo krępuje mnie odmowa i tłumaczenie niechęci do ubrania cudzych kapci, a bez butów nie lubię chodzić.
Bardzo spodobały mi się kobaltowe baletki, rozważę kupno, mam słabość do tego koloru. Sukienka z przedostatniego moodboarda i bluza Adidasa, widzę je u siebie w szafie :)
Nienawidzę kapci. Nie po to ktoś wymyślił dom, żebym musiała jeszcze się męczyć i chodzić w domu w butach. Całe życie biegam po domu na bosaka. Jak jest mi zimno to zakładam grube skarpety przewidziane na tę okazję. Jest to problem, kiedy wyjeżdżam z domu np. do sanatorium, bo tam nie wolno chodzić w butach a boso też nie można. Ale nie rozumiem tej mani w filmach że po domu wszyscy chodzą w butach zamiast w kapciach czy względnie boso. Chciałam zapytać przy okazji bo to temat jak zauważyłam dyskusyjny, co sądzi Pani o gościach i kapciach, prosić/ nie prosić o zdjęcie obuwia, nakłaniać do pozostania w obuwiu, proponować”obuwie zamienne”. Jestem ciekawa opinii na ten temat.
Nie jestem Marią, ale uważam, że podawanie gościom kapci jest wyjątkowo niekulturalne. Bardzo źle to postrzegam. Nie posiadam kapci dla gości i nie wyobrażam sobie jakbym mogła założyć kapcie u kogoś w domu – przecież były noszone przez kogoś wcześniej, to niehigieniczne! Ale słyszałam, że np w Turcji proceder rozdawania kapci gościom jest na porządku dziennym ;) Mnie niestety kojarzy się z PRL, kiedy panowała u nas zasada zdejmowania butów w domach i zmuszania gości do noszenia kapci. U mojej koleżanki w domu ten proceder posunięty był do skrajności – dywan w przedpokoju, gdzie zdejmowało się buty pokryty był workiem foliowym na stałe, żeby nie zabrudzić.
A co w tym dziwnego? Zaskakujące jest to, ze ktoś zaproszony do mnie do domu nie myśli zdjąć butów. To jest dopiero bardzo niehigieniczne. Obuwia nie zdejmuję tam, gdzie jest to możliwe np w domku na działce.
W moim otoczeniu nie mamy dylematów, dbamy o siebie wzajemnie, jak i o rzeczy, domy. Proponujemy sobie kapcie.
W każdym domu są inne zwyczaje. Moje zwyczaje są w moim domu, a twoje w twoim. I koniec. Nie musisz mnie rozumieć, ani ja nie muszę rozumieć ciebie. Napisałam to, co sama uważam, a tyle jest opinii, ile osób
Fakt, każdy ma prawo mieć zdanie, jednak napisałam post nie, aby dowiedzieć sie od Ciebie, ze każdy moze je mieć, tylko do przemyślenia. Jak to jest z chodzeniem po domu w butach? Myślałam nad tym co napisałaś, nawet zapytałam dwie osoby i jednak nie jest to normą. Moze bardziej jest to dziwne dla osób posiadających rodzinę. Tam gdzie sami dorośli to No problem.
P.s. wczoraj odwiedziłam sąsiadkę, weszłam – dla próby – prosto do salonu w butach – jej mina bezcenna, a ja na to, ze chyba nie powinna popełniać tego nietaktu i kazać mi zdjąć buty we własnym domu- temat pozostał z nami cały wieczór, dołączyły dzieci i Pan domu.
Są goście, którzy oczekują, że zaproponuje im się kapcie, najczęściej ze starszego pokolenia. Ja te gościowe piorę w pralce po każdej wizycie i jeśli ktoś przychodzi to mówię, że podłoga zimna, że mogę dać kapcie i że są czysto wyprane. Niektórzy biorą inni nie. A mama i teściowa mają swoje u mnie na stałe, też im zresztą piorę. A chodzenia w butach nie lubię w domu, zwłaszcza po wykładzinie, gdzie dzieci bawią się na podłodze. Latem to dopuszczam, i tak na imprezie wszyscy krążą między domem a ogrodem, ale jesienią czy zimą nie wyobrażam sobie tego. No oczywiście co innego jeśli ktoś obcy wpada na chwilę cos załatwić, nikogo nie terroryzuję, ale jeśli to znajomi goście to w tych mokrych sezonach sami zdejmują buty.
Kapcie muszą być wygodne. Moje to befado na lekkiej koturnie, typowo kobiece. Fakt nie są piękne, bo takie dla starszej Pani, ale w domu …. tylko wygoda.
Mario, kapcie kapciami, ale ja chciałam Ci jeszcze raz podziękować. Po analizie kolorystycznej i lekturze bloga poprawiła się jakość mojego życia. Teraz noszę już tylko „moje” kolory i nie mam praktycznie problemów ze skompletowaniem stroju, bo wszystko do siebie pasuje. Pogodziłam się, że nie mogę nosić wszystkiego, choć kiedyś miałam jakieś poczucie, że coś tracę… W sklepach nie przerzucam nerwowo wszystkich wieszaków, kieruję się jedynie do barw mnie interesujących, do prostych bazowych i ponadczasowych krojów. Mam więcej czasu, mniej nienoszonych ciuchów w szafie, więcej spokoju… DZIĘKUJĘ :)
Magda, dzięki, że to napisałaś. Ale oczywiście możesz nosić wszystko, tylko dokonujesz świadomego wyboru i nosisz to, co jest dla Ciebie dobre. Bardzo lubię przedstawiać to właśnie w taki sposób. Nie jako ograniczenie, lecz jako wybór, świadomość i wyzwolenie. Po prostu Madziu wzięłaś swój wygląd w swoje własne ręce <3
U mnie rodzaj kapcie podyktowany jest rodzajem podłogi. Przy parkiecie wszystko wchodzi w grę nawet chodzenie na boso. Przy podłodze z kamienia odpadają cienki podeszwy bo ciągnie od spodu. Na chwilę obecną chodzę w basenówkach, szybko, łatwo ale wygląd paskudny :P
latem japonki a zimą baletki (podobne do tych soxo ze zdjęcia ) – ale jak dojadę baletki to kupię klapki, bo i tak zadeptuję tyły :P
nie lubię niczego z twardą, grubą podeszwą. no i wkładane tez odpadają, z lenistwa.
Nigdy nie lubilam papci. Mama mnie zmuszala, ile klotni o to bylo a ja i tak postwilam na swoim i nie chodzilam w papciach. W ogole nie rozumiem jak mozna chodzic w klapkach, ja nie potrafie. jakby jakies buty mialy zniknac to glosowalabym na klapki.
Jak jest cieplo to mykam po chacie boso, jak chlodniej to w skarpetkach. Po kapieli albo jak mi zimno to mam od mamy takie grube, welniane skarpety. Beda na zimne wieczory dobre, chociazby dla samej przytulnosci.
Mam klapki plastikowe, ktore zabieram jak bede spac w hotelu albo pod prysznic po silce. Teraz silownia 15 min piechota od domu, to myje sie w chacie.
Goscie u mnie papci nie dostaja, ja zawsze grzecznie dziekuje i odmawiam. Dlaczego? 1. nie lubie, 2. a ja wiem, kto to wczesniej nosil? U ludzi sciagam buty, u mnie czesto pada i nie chce komus blota do domu nosic.
Papcie to zlo.
I tak poznaje sie flejtuche. Nienawidze tych co chodza na boso, flejowate!!! Klapki sa zle? Uwazam, ze sa bardzo wrecz kobiece, czego nie moglbym powiedziec o wielu kobietach z silowni.
Najchętniej boso. Wszystko zależy od temperatury i powierzchni. Jestem zmarzluchem :) więc w lato boso lub w japońskich heavy duty, a przez pozostałą część roku w baletkach z oysho, a jeśli jest mega zimno na rajstopy lub skarpetki zakładami mega grube folklorystyczne skarpety za kostkę :D
*japonkach
Ja od paru lat kupuję co sezon balerinki, własnie z tych powodów, które wymieniłaś. Mam tez balerinko-klapki (takie balerinki bez pięty, do dostania np. w Oysho, ale tam ceny są z kosmosu). Latem birki lub japonki :)
Birki zdecydowanie :) Zimą w towarzystwie grubych skarpet (poluźniam wtedy paski), latem na gołą stopę. Dla mnie najlepsze domowe obuwie.
Nie widze kategorii „klapki goralskie”
Ogólnie nigdy nie przepadałam za kapciami. Lubiłam bardzo kapcie za kostkę, miałam kilka fajnych par. Baletki też były spoko, ale najszybciej się przecierały zarówno przy palcach jak i podeszwy. Ostatnio prym wiodą zakopiańskie kapcie z wełną i od 2 miesięcy jeszcze się nie „wyklapciały ” (niemal identyczne jak te UGG). A latem i tak chodzę bez kapci.
Najchętniej boso. A gdy zimno w baletkach – ale takich prawdziwych jak na zajęcia taneczne, z płótna na zamszowej podeszwie- a nie w wariacji na temat.
Po domu noszę wyłącznie laczki medyczne. Bez skarpetek, ponieważ lubię trzymać nogi w chłodzie.
Zwykłe skórzane, brązowe i koniecznie szyte! Ja jestem chłodnolubna i we wszystkich innych pocą mi się stopy. Takie kapcie mogę założyć na skarpetkę i na gołą stopę, oddychają i wyglądają estetycznie. Szczerze mówiąc te wszystkie materiałowe, puszyste i baletkowe mnie obrzydzają. Kojarzą mi się tylko i wyłącznie z piżamą. Może ładnie wyglądają w sklepie, ale w wersji domowej zawsze widziałam je przybrudzone i nie mogłam przestać sobie wyobrażać tego przepoconego materiału…
Ja nigdy nie umiałam znaleźć idealnych kapci, dlatego zawsze chodziłam boso lub w skarpetkach, ale odkąd znalazłam kapcie świnki to noszę tylko je https://monkly.pl/produkt/smieszne-kapcie-swinki/