Jak zawsze chciałabym Was skłonić do przemyśleń, ale tym razem też dać trochę nadziei tym, którzy myślą, że do znalezienia swojego stylu trzeba się „zabierać”. Dzisiaj będzie o idealnym punkcie startowym do szukania stylu, którego wcale nie trzeba ustalać, bo on po prostu JEST.

Żeby dojść do satysfakcji ze swojego stylu, warto przejść przez kilka etapów i pewne rzeczy sobie gruntownie przemyśleć. Porządkuję to w swojej książce Warsztaty Stylu, gdzie przeprowadzam czytelnika przez te poszczególne etapy – składniki stylu i skłaniam do refleksji nad sobą i tym w jakim stopniu trzeba jeszcze popracować nad danym składnikiem. Ale chcę Ci powiedzieć jasno – tak jak tu siedzisz, stoisz, leżysz – możesz zacząć już teraz, w tym momencie i możesz to zrobić dwojako: na szybko lub z odrobiną wysiłku myślowego :) Co ciekawe, obie te drogi powinny doprowadzić do podobnego rozwiązania kwestii punktu startowego. Przeanalizujmy.

To będzie dobre ćwiczenie również dla tych, którzy są z siebie zadowoleni. Nie ważne na jakim etapie jesteś ze swoim stylem, spróbuj przemyśleć kwestię startu razem ze mną. Twój start różni się od startu osoby, która jeszcze nic ze stylem nie robiła, tylko tym, że będzie prawdopodobnie lepiej dopracowany, na trochę wyższym poziomie, ale pamiętaj, że zawsze może być lepiej, zawsze coś można uatrakcyjnić.

Dłuższa droga

Myślami zagłąb się w swoją szafę i wybierz z niej taki strój, który będziesz na sobie miała najczęściej, ale który nie jest strojem na ściśle wyznaczoną  okazję. Czyli nie chodzi o strój do pracy, o strój po domu, o piżamę, o strój na czyjeś wesele, o strój na randkę itd.

Chodzi o taki strój, który wybierzesz, bo na przykład:

  • musisz na szybko wyjść po coś do apteki
  • musisz się przebrać na 5 minut przed wyjściem, bo zaczęło padać
  • musisz wyjść z domu wiedząc, że czeka Cię bardzo intensywny dzień, dużo chodzenia, autobus, szybkie spotkanie z kimś, lekarz itd.
  • musisz wyjść z domu bardzo wcześnie rano, jeszcze wcześniej niż zazwyczaj do pracy czy do szkoły
  • musisz wyjść z domu już teraz, ktoś czeka na Ciebie przed domem.

Jaki wymyślisz sobie zestaw i jakie kryterium będzie tu dla Ciebie najistotniejsze?

Ja mogę bez wahania powiedzieć, że to, co ja bym wybrała, musiałoby być wygodne, ciepłe, czarne, proste i dające się łatwo przekształcić za pomocą dodatków. Na pewno byłaby to czarna dopasowana bluzka, czarne spodnie, moje najwygodniejsze botki, czarny płaszcz, pojemna torebka i jakiś element biżuterii. Myślenie o tym nie zajęłoby mi dużo czasu, ponieważ te kryteria wyboru, które wymieniłam są jakby obecne ze mną przez lata i dla mnie bardzo ważne. Ale pewnie ktoś, kto nad stylem się nie zastanawia, musiałby poświęcić więcej czasu na ułożenie sobie takiego teoretycznego zestawu.

Krótsza droga

Krótsza droga jest praktycznie identyczna, ale musisz tu być bardziej ze sobą szczera, nie możesz się oszukiwać. Odpowiedz na pytanie: co masz na sobie najczęściej, kiedy nie jesteś w pracy, ale nie jesteś też  w domu i nie szykujesz się na żadną konkretną okazję? Co założyłaś ostatnio:

  • gdy na szybko wyszłaś po coś do apteki
  • gdy przebrałaś się na 5 minut przed wyjściem, bo zaczęło padać
  • gdy wychodziłaś z domu wiedząc, że czeka cię bardzo intensywny dzień, dużo chodzenia, autobus, szybkie spotkanie z kimś, lekarz itd.
  • gdy wychodziłaś z domu bardzo wcześnie rano, jeszcze wcześniej niż zazwyczaj do pracy czy do szkoły
  • gdy wychodziłaś z domu na szybko, bo ktoś czekał na Ciebie?

Surprise, surprise. Ja mam tu bardzo podobną odpowiedź do tej z dłuższej drogi. Wczoraj na pięć minut przed wyjazdem nad morze się przebrałam, bo zaczęło padać. I instynktownie sięgnęłam po czarną bluzkę i spodnie, a na grzbiet założyłam płaszczyk z kapturem do którego nie pałam miłością, ale akurat nie chciałam brać czapki i parasolki, bo było ciepło. I surprise, surprise, jak odprowadzam Zosię do przedszkola to wyglądam też tak, zmieniam tylko płaszcze i czasem chustkę na wełniany szalik.

I to jest moje życie, to jest moja baza do tego, żeby zmieniać tylko biżuterię i dodawać sobie punktów makijażem – to jest mój prawdziwy punkt startowy. I Twój również. Jeśli masz od czegokolwiek zaczynać to od tego właśnie. Tutaj możesz rozbić sobie każdy z elementów stroju na czynniki pierwsze i zacząć myśleć o najlepszej możliwie jego wersji.

Ja ze swoich elementów jestem zadowolona, ale tylko ten płaszcz mnie niepokoi, bo nie podoba mi się zbytnio :) Mam tyle płaszczy, ale tylko jeden z kapturem i to oczywiście ten najgorszy. Więc to jest do poprawki. Ale reszta super.

To jest Twój start. Ten najwygodniejszy, ten najbezpieczniejszy, ten najczęstszy strój po który sięgasz na szybko! Pracuj na tym i pracuj nad tym. Pracuj, żeby to był nie tylko uniform, ale również i standard. To jest najważniejsze, to się liczy bardziej niż sukienka na koncert, koszula do pracy, strój po domu czy piżama. Ten jeden najmniej wyjściowy, ale zarazem najczęściej wyjściowy komplet to jesteś Ty.

Proszę Cię zaakceptuj to, że w takim najszybszym wyborze odbija się cały Twój styl. Nie dołuj się tym, tylko od tego zacznij. Jeśli coś Ci się nie podoba, zacznij zmieniać, ale pilnuj tego, by najważniejsze dla Ciebie kryterium wyboru było na niezmiennym poziomie – sądzę, że dla większości z nas tym kryterium przy szybkim ubieraniu się jest po prostu wygoda.

A więc Wasze zadanie w komentarzach. Opisać jak wygląda Wasz punkt startowy, co widzicie w nim do poprawy (przynajmniej jedną rzecz).