Uwielbiam obserwować kobiety. Z dużą przyjemnością podpatruję jak panie radzą sobie za niewielkie pieniądze i wyglądają świetnie na co dzień. Wystarczy przejść się do pobliskiego lumpeksu, żeby zobaczyć pięknie ubrane kobiety, które wyszukują kolejne perełki do swojej szafy. Oczywiście nie wszystko jest wokół nas takie kolorowe i wzorcowe jak byśmy chcieli. Zauważyłam, że większość starszych kobiet nie do końca potrafi wyeksponować swoje piękno. Będę tutaj generalizować i używać słowa większość, bo rzadko zdarza mi się natrafić na zadbaną i ładnie wyglądającą kobietę po sześćdziesiątce. To przykre, ale odnoszę wrażenie, że w Polsce po sześćdziesiątce kobiety przeistaczają się w… staruszki.
I tak na podstawie obserwacji postanowiłam spisać w punktach porady, które umożliwią uzyskanie młodszego image’u paniom u których pojawiły się już dawno siwe włosy. To są rzeczy do których sama zamierzam się stosować, gdy będę już o wiele starsza, także proszę tego nie brać do siebie. Bardziej odczytywać to jako zdanie Marii na temat pięknego starzenia się.
1. Używać lekkich perfum
Jest to dla mnie niespotykane zjawisko – starsza kobieta w lekkich perfumach. Stojąc w kolejce w aptece lub sklepie za starszą panią praktycznie zawsze się duszę. Wydaje mi się, że z wiekiem kobiety preferują coraz cięższe perfumy, co bardzo postarza… Na samą myśl o kobiecie, która byłaby ubrana w lekki herbaciany lub ozonowy zapach się uśmiecham. Tak właśnie pachną młode dziewczyny, które wybierają swoje pierwsze perfumy. Akurat w przypadku zapachu warto wzorować się na młodzieży.
2. Zrezygnować z ciemnych farb do włosów
Bardzo brzydko wyglądają na starszych głowach tak umiłowane przez nie, nie wiedzieć czemu, borda, brązy i czernie. Jeszcze do tego siwe odrosty i mamy nieestetyczną niby-łysinę, jasne placki na ciemnym tle. A jak wiadomo włosy są coraz cieńsze i często przez taki mocny kolor widać skórę głowy. Natura wie co robi. Nie na darmo łagodzi nasze rysy twarzy srebrnym kolorem. Warto to podkreślać i iść w zimne blondy, srebro, platynę czy zimne pastele. Mi osobiście bardzo podobają się lawendowe włosy u starszych osób, ale to rzadkość…
3. Nie obwieszać się złotem
Złota biżuteria raczej nie będzie korzystna, bo z wiekiem się lekko ochładzamy. Nie mówię, że zmienia się nasz typ kolorystyczny, ale z całą pewnością natura stara się nas oziębić i złagodzić. Będę się starała mieć przy twarzy jakieś delikatne kryształki albo srebrną biżuterię. Tak żeby ozdoby współgrały z urodą i delikatnie ją podkreślały.
4. Zrezygnować ze zbyt przylegających ubrań
Trzeba pamiętać, żeby za bardzo nie opinać sylwetki i nie eksponować tym samym wałeczków i nieestetycznie starzejących się miejsc. Zwłaszcza w okolicy talii można zadbać o właściwe ułożenie ubrania. Bardzo mnie to razi kiedy kobiety ubierają opinające swetry do połowy biodra, a spod nich prześwituje każdy detal na materiałowych spodniach, które swoją drogą często sięgają aż po pachy. Nie rozumiem tego odwiecznego uwielbienia dla obcisłych spodni w których brzuch wygląda okropnie. Zamiast wybierać zrelaksowane kroje tam gdzie sylwetka nie jest już idealna, starsze osoby niepotrzebnie się opinają.
5. Nosić proste kroje i kolory
Za dużo jest ozdobników i kombinowania w ubraniach dla starszych kobiet. Po co falbanki, kwiaty i kiczowate zdobienia? Czy nie lepiej zamiast wymyślnego kołnierzyka postawić na koszulową bluzkę o męskim kroju? Czy nie można kupić najprostszych jeansów i do tego założyć baleriny lub półbuty? Czy nie wystarczy do cienkiego golfa przerzucić przez ramię jednokolorowy szal? Dlaczego w narodzie takie skłonności do bycia choinkami w koronkach, szyfonach, moherach i taftach? Dlaczego by na starość nie utonąć w miękkich i naturalnych bawełnach, lnach, wygodnych i uniwersalnych jeansach, przyjemnych kaszmirach i wytrawnych jedwabiach?
6. Wybierać błyszczyk zamiast matowej pomadki
Do matowej pomadki jest niezbędna nieskazitelna cera. Nawet młoda osoba może wyglądać w matowych ustach niekorzystnie. Poza tym wyrazisty i matowy kolor bardzo mocno eksponuje i obnaża rzeczywisty kształt ust. Lepiej więc powiększać usta optycznie bez zaznaczania ich wyraźnych granic. Wargi wydają się po użyciu błyszczyka nawilżone i zdrowe. Błysk jest przyjacielem starszej kobiety.
7. Dobrze dobierać dekolt w bluzkach
To się tyczy kobiet w każdym wieku, jednak starsze panie lubią koszulki, które są wycięte dość daleko od szyi, ale absolutnie nie pokazują biustu. To jest najgorszy rodzaj dekoltu. Wóz albo przewóz – dekolt albo ma delikatnie odsłaniać biust, albo powinien być pod samą szyję. Półśrodki w tym przypadku zawsze postarzają i pogrubiają.
8. Nosić usztywniane biustonosze
Nie potrafię zrozumieć, dlaczego starsze biusty ciągną się aż po brzuch. Dlaczego miękkie staniki obrzydliwie odznaczają się pod cienkimi bluzkami. Czy usztywniane biustonosze muszą być noszone tylko przez młode osoby? Mój biust do małych nie należy, ale już teraz wolę żeby ładnie i stabilnie wyglądał, a stanik musi pełnić rolę bazy pod ubranie. Na usztywnianej misce ubranie ładniej się układa.
Jeżeli macie jeszcze jakieś propozycje dzięki którym można wyglądać świeżo i naturalnie będąc po sześćdziesiątce podzielcie się nimi w komentarzach. Jakie są najczęściej popełniane błędy w ubieraniu się przez starsze kobiety?
I jeszcze makijaż….im mniej tym ładniej moim zdaniem. Uwielbiam Diane Keaton w „Lepiej późno niż później” – to mój ideał kobiety w wieku 50+ :)
Uwielbiam jej wizerunek w tym filmie. I jeszcze strasznie mi się tam wnętrza podobały :)
lidka, znajoma z pracy, jest po 60 , a zakłada czerwone spodnie i makijaż ma bardzo mocny, fujjjjjjjjj, druga–renata z ceder zakłada mini sukienki, a figurę ma brzydką i jest też po 60…obydwie wyglądają jak wieśniaczki, dzidzie –pierniki…..
Dobry tekst, ale nie ze wszystkim sie zgadzam, bo owszem nie opinamy sie w tym wieku zwlaszcza przy zbyt okraglej figurze co wyklucza proste dzinsy, poza tym bizuteria niekoniecznie srebrna, w zlocie tym stylowym i eleganckim kazda starsza pani bedzie wygladala dobrze np w stylu retro, patrz wloskie kobiety, pieknie sie nisza w zlocie.
Grażyna – obrzydliwy komentarz
to nie jest obrzydliwy komentarz , tylko prawdziwy
Mam 60 Plus zawsze myślałam.że ja to na pewno zestarzeję się elegancko nie tak jak moja mama a teraz brak siły .chęci.sylwetki .włosów i inne priorytety
Częściej niż krzykliwie/źle widuję dojrzałe panie ubrane nijako. Natomiast wymienione zarzuty idealnie pasują do wszystkich kobiet, zarówno 20, jak i 30, 40, 50-letnich. Rzekłabym, u bardzo młodych to plaga – zły kolor włosów, niekorzystna długość (za długie włosy- wystarczy zajrzeć do grup facebookowych typu Włosing, tam włosy długie do pupy są „piękne”, a wygląda w nich de facto korzystnie może 5% kobiet); za długie tandetnie ozdobione paznokcie, za krótkie bluzki (wylewający się tluszcz) itd. Plus to, czego starsze nie mają – trądzik nieudolnie zamaskowany fatalnym makijażem.
Mario, już Cię tu ktoś podejrzewał o czytanie w myślach… :-)
Od paru dni chodzi za mną prośba do Ciebie o Twoją wersję „starzenia się z godnością”, to znaczy jak pogodzić się z upływającym czasem, zmarszczkami, niejędrną skórą itp. (oraz, co już wykracza poza modę, ciuchy itp., z upływającym czasem jako takim, czyli brakiem pewnych możliwości, utraconymi szansami na pewne rzeczy, nie wszystko po czterdziestce jest możliwe do zrealizowania, niektóre rzeczy się przegapiło..)
A do Twojej listy dodałabym naturalne cięcia włosów, najczęściej spotykane na starszych Paniach fryzury, to krótka, bez przemyślanej formy, przypadkiem pocięta krótka fryzura, częstą z trwałą.
Przemyślane cięcie to super pomysł. Choć niektórym ta trwała naprawdę pasuje. Ale faktycznie czasem to wygląda jakby było robione taśmowo :)
Ja mam trwałą od kilku lat i jestem jej zagorzałą zwolenniczką. Trwała trwałej nierówna – ja mam po prostu fale zrobione i wszyscy myślą, że to naturalne ;) Ale zgadzam się, skręt jak u mokrego pudla na kruczoczarnych włosach pani w okolicach lat 70 ble.
Wszystko jest dla ludzi, jeżeli starsza kobieta ma takie włosy, które bardzo przylegają do głowy i są bez życia to trwała będzie korzystnie wyglądała. Kasiu, na takiej ślicznej główce jak Twoja to pewnie zapałka byłaby cudna :)
Dziękuję :D
Chociaż bym się spierała co do zapałki, bo buzia owalna w kierunku prostokąta, więc falki dookoła dodają jej trochę lekkości ;)
kobiety po 70 włosy mają obcięte jak facet, nie układają i 2 razy w roku chodzą farbować, wyjątkiem jest beata….flejtuch i brudas, 1 w roku idzie obciąć brzydkie siwe kudły, i ciągle śmierdzi, nie myje się , tylko perfumuje,,,,fujjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj
Nie należę do ludzi śmiałych, ale zdarzyło mi się zatrzymać pewną starszą panią na ulicy tylko po to, aby skomplementować jej ubiór. Miała na sobie błękitny żakiet, dopasowany do koloru oczu, co przy srebrzystych włosach zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pamiętam, że bardzo się ucieszyła, bo miała obawy, czy może w tak odważnym stroju wyjść z domu. Była piękna i miała śmiejące oczy.
Pamiętam też starszą kobietę w krótkich włosach i lnianych, wąskich spodniach zebranych gumką u dołu nogawki. Prezentowała ten uwodzicielski rodzaj luzu, który tak trudno wypracować.
Ostatnio zaskoczyła mnie moja mama, która ma 55 lat i nakazała fryzjerowi, aby podgolił jej fryzurę po bokach (ma burzę włosów). Dodało jej to nieco drapieżności i ujęło lat. :-)
Bardzo piękne obrazki zaprezentowałaś, działa na wyobraźnię :)
Ile wy macie lat, ile zarabiacie? Porady i komentarze iscie z ksiezyca. Dam wam swoja emeryture i wtedy pogadamy o skorzanych torebkach, kaszmirach i jedwabiach. Nie mowiac o fryzjerze czy dobrych butach.
Brawo za podjęcie tematu!
Dorzuciłabym jeszcze wystrzeganie się namalowanych, krzyczących, dramatycznych brwi. Widuję wiele starszych kobiet robiących sobie krzywdę w ten sposób.
Nie zgodzę się jedynie z sugestią noszenia usztywnianego biustonosza. Moim zdaniem stanik powinien być przede wszystkim dobrze dobrany, a to czy miękki, czy usztywniany jest kwestią drugorzędną. Problem biustu do pasa wtedy znika.
Też myślałam o tych brwiach :) A jeszcze najdziwniejsze, że tak to się praktycznie nie malują, tylko te brwi… Tak, dobry rozmiar stanika jest podstawą. Ja jednak uznaję wyższość usztywnianych nad miękkimi :)
Może po prostu nie miałaś dobrze dobranego miękkiego? Serio pytam. Moja Mama, co prawda przed 60 ale po 50, nosi miękkie, dobrze dobrane, ma duży biust i naprawdę wygląda świetnie.
Nie dlaczego, po prostu nie podoba mi się to jak biust wygląda w miękkim staniku w porównaniu do usztywnianego.
śmiem wątpić, żadna kobieta nie wygląda dobrze w stanikach bez usztywnienia, a zwłaszcza te po 50 roku, chociaż znam taką elwirę 34 lata , o dużym biuści i takim mocno zniszczonym , a dzieci nie ma…..
bezwzględnie kobiety powinny nosić usztywniane staniki i nie ma na tym co dyskutować…………….
I w tym miejscu większość brafitterek złapała się za głowę ;-)
bezwzglednie powinnas isc do psychiatry, nie wyobrazam sobie biustonosza z drutami wbijajacymi sie w cialo. Niech kazdy sobie chodzi w jakim chce biustonoszu.
Można dyskutować. Zdrowe piersi TO PODSTAWA. A fiszbiny NIE są zdrowe. C do ubioru, to ma być estetyczny i skromny. Odrobinę szyku mogą nadać DODATKI : kapelusz/czapka, torebka, rękawiczki, apaszki i.t.p.
Do 60-tki mi daleko, wiec nie zajmuje sie chwilowo tym tematem.
Za to 40-tka zbliza sie wielkimi krokami… Czego sie wystrzegac, by w pogoni za „dorosloscia” nie zamienic sie w czterdziestoletnia staruszke? Oto jest pytanie! Odpowiesz?
Nic mi sie dzis nie chce :-( Zna ktos lekarstwo na lenia?
A ja mam raczej takie refleksje, co ubrać żeby nie wyglądać jak dzidzia piernik ;) Też mam trochę czasu do 40-stki, ale bardzo przemyśliwuję, przemyśluję, myślę, wręcz robię te trzy rzeczy na raz ;) robiąc zakupy od biżuterii po buty.
Co do starszych kobiet to podróżując do pracy autobusem zauważyłam tendencję, że kobiety, które jeszcze pracują są raczej zadbane. Zdarzają się nawet prawdziwe perełki.
Dumając nad tym tematem , doszłam też do wniosku, że jeśli kobieta nie ma wcześniej wypracowanej garderoby oraz nawyku pielęgnacji ciała to na tzw. starość będzie to zwyczajnie jeszcze bardziej widoczne, i pod względem zapachu i ubrania.
Co prawda na temat czterdziestki nic jeszcze nie mogę Ci doradzić, to na lenia dobre są dwa sposoby: zabić lub zaakceptować. Zabić – poprzez narzucenie sobie nawet niechcianej początkowo dyscypliny, ale z wizją miłej satysfakcji po dokonanej pracy lub… Po prostu wrzucić na kompletny luz i oglądać cały wieczór nawet głupie seriale. A jutro już wrócić na tor :)
To ja na dzis wybieram opcje „zaakceptowac”. Dzien i tak juz sie konczy. Dyscypline narzuce sobie jutro. Polly na swiadka! ;-)
Weszlam na Twojego bloga. Kto Cie rysowal? I skad w Tobie tyle dola???
Sama się rysowałam, jak i sama się dołuję, ale trzeba też wziąć poprawkę na licentia poetica, czyli silną stylizację (wszak i w strojach jest możliwa!) ;) Ale to już temat nie dotyczący zawartości posta Marii! ;)
Droga fanko herbaty ! Moim zdaniem musisz ubrać się zgodnie z własnym „ja”. Strój ma być tak dobrany, jakby był drugą „TY”. Piękne spodnie/spódnica, bluzka, sweterek. Ma to być dobrane kolorystycznie. Np. nuta czekoladowo-beżowa, popielato-granatowa, bordowo-popielata, oliwkowo-biała, granatowo-biała.
Żadnych szaleństw, BO SOBIE ZASZKODZISZ. Czasem na sportowo czasem na „biurowo”, ale zawsze jak najskromniej. No i GATUNEK MATERIAŁÓW jest istotny. Nie wkładaj byle czego. Lepiej mieć w szafie 3 rzeczy wyśmieniteniż 45 szmatek bez smaku.
Proste i cenne rady, ale nie wiem, czy przydatne dla dzisiejszych sześćdziesięciolatek w Polsce… Obciążonych, było nie było, historią, której uniknąć nie potrafią. Moja mama w tym roku skończyła pięćdziesiąt lat. I widzę niestety, że mimo roześmianych oczu nie starszych niż moje, to mama jakoś mimowolnie wpędza się w starość. Niedobre nawyki zostawiania lepszych ubrań na lepsze czasy, przyzwyczajenia w makijażu rodem z początku lat osiemdziesiątych… Na urodziny kupiłam mamie zestaw dobrych kosmetyków mineralnych. Gdzie tam! Nie ma mowy o skorzystaniu z okazji na odrobinę luksusu, mamie nie chce się nauczyć czegoś nowego, a te pudry najchętniej wcisnęłaby z powrotem mnie. Jej nie trzeba. Znacie to same.
Dlatego tak bardzo jestem ciekawa, jak do sześćdziesiątki zmienią się dzisiejsze dwudziesto- i trzydziestolatki. Przeczuwam, że my (mogę chyba tak napisać) będziemy umiały trochę inaczej tę starość zorganizować. O ile dopiszą nam siły, nie zmienimy się tak bardzo, będziemy o wiele bardziej podobne do dzisiejszych zachodnich, aktywnych emerytów, i dla nas rzeczywiście post Marii będzie przydatny. A może więcej, właśnie będzie zupełnie zbędny, bo doskonale będziemy wyuczone, jak należy o siebie – sześćdziesięcioletnią – zadbać! :)
Oczywiście świetnie zauważasz, że ja tu sobie tylko liznęłam po problemie :) Mentalności tak łatwo nie zmienisz. Jednak jak widzę, że jakieś starania ze strony starszych kobiet są to po prostu szkoda mi, że one idą w niewłaściwą stronę. Że energia mogłaby być wykorzystana fajniej i że one też by się na pewno lepiej z tym czuły. Moją babcię zagonić do fryzjera częściej niż raz w roku? Zapomnij :(
To nie tak, Polly, że jesteśmy obciążone historycznie. Chęci, żeby coś w sobie zmienić, torpedują nasze koleżanki. Przynajmniej tak jest i zawsze było w moim wypadku. Sweter z piórkami? Aleś się wystroiła – jak nastolatka! Źle oceniane jest też malowanie paznokci w ogóle. Nie do pomyślenia w naszych polskich warunkach są żywe kolory, że o neonówkach nie wspomnę. Żeby odrobić lata szarości, kupuję takie sukienki czy spodnie do paradowania po domu. Każda zmiana fryzury też jest poddawana ostrej krytyce. Ech! Szkoda gadać …
Strasznie mi się przykro zrobiło, że masz takie toksyczne osoby wokół siebie. Czy one są dla Ciebie na tyle ważnymi i bliskimi osobami, by ich opinia miała wpływ na Ciebie?
bzdury piszesz pola, czy jak ci tam, będziesz starą kwoką po 60 i nie będziesz ładnie i dobrze wyglądać w tapecie……a styl ubraniowy też zamienisz na wygodny i pisz tu nie sprawdzonych bzdetów……
Miła Polly ! A co się martwisz z góry !!!!!!! Zmienisz się w 60-tkę i nie zauważysz nawet. CZYTAJ, CZYTAJ, CZYTAJ, UCZ SIĘ, UCZ SIĘ, bo młodość jest w MÓZGU, a nie na grzbiecie. Dbać wygląd pza tym należy DLA SIEBIE SAMEJ, a nie dla kogokolwiek innego.
zachwycają mnie dostojne strasze panie, które na prawdę wiedzą jak się ubrać. Uwielbiam na nie patrzeć i marzyć, że kiedyś też taka będę :)
Mnie również, zwłaszcza, że to niestety takie rzadkie okazy w moim otoczeniu :(
najgorsze ubranie to krótkie spodnie, czy sukienki dla starszych pań, paznokcie umalowane jak neony też są pasee, ordynarne…..
Strata czasu. Lepiej sobie pczytaj albo pobiegaj. :):):):)
jak tak patrze na te zdjęcia to biel bardzo pasuje tym paniom
mnie przerazają fryzury starszych pań – czerwone, co kompletnie im nie pasuje, i ścięte na „baranka”
No właśnie, bidulki. Mi też nie pasują te oberżyny, cegły, borda, czerwienie…
RACJA. Ja nic z kolorem nie robię. Patrzę, co mi się samo na głowie pojawi.
Czytając te rady stoi mi przed oczami Pani jasne lato;)
Coś w tym na pewno jest, że na starsze lata zbliżamy się do lata, ale to troszeczkę też na wyrost. Jak ktoś jest typem Włoszki to będzie wyraźny do końca życia :)
Zgadzam się po prostu od razu tak mi się skojarzyły proponowane kolory:)Z wszystkim co napisałaś wyżej również się zgadzam ale z farbowaniem włosów nie zawsze się sprawdza dostosowanie się do mijającego czasu czyli platyna czy kolory gołębie od razu przypomina mi się reklama w telewizji gdzie starsza pani siedzi na pomoście przytulona do dziadka i ma przepiękne rude włosy wypadło mi z głowy czego to reklama była
No i co narobiłaś? Teraz będę wypatrywać tej reklamy… Jak sobie przypomnisz co to, daj znać :)
Najpierw pomyślałam o tej reklamie: http://www.youtube.com/watch?v=_Sand3etSZ8 ale wydaje mi się, że może chodzi o tę: http://www.youtube.com/watch?v=I2owhNxN3JE
Wspaniale, szkliste oczy na pierwszej reklamie. O czym to świadczy?
mojej mamie jeszcze do sześćdziesiątki daleko, ale już się śmieję, że to ona wybiera „nastolatkowe” perfumy, a ja te poważniejsze. najwyraźniej to ona wie co robi ;)
Moja też się kropi świeżynkami i zawsze potrafi zrobić wrażenie :)
O, u mnie także niebawem pojawi się post o „godnej starości”… :)
Bardzo podobają mi się wszystkie panie ze zdjęć, które umieściłaś. Miła odmiana od polskich, pulchnych babć w spódnicach i nylonowych podkolanówkach – opinających łydki jak balerony… :(
Właśnie, zagubione te nasze panie. Czekam na Twój wpis. Bardzo zainteresowana :)
jak będziesz miała 1600 zł. brutto emerytury też będziesz się żle ubierała, bo w lumpeksie, po prostu nie będzie ciebie stać….
TO TEŻ ŚWIĘTE SŁOWA. Tak więc rada jest taka : mieć w szafie 3 super-ponadczasowe kreacje. Ani jednej więcej. Załatwić sobie PRZED EMERYTURĄ te droższe.
Co do perfum, wydaje mi się, że z wiekiem słabnie węch (tak jak i pozostałe zmysły), stąd ta skłonność do mocnych zapachów i do przesady w ich używaniu.
Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam. Raczej zawsze mi się wydawało, że to taki zbiorowy, dziwny gust do ciężkich nut :)
Szlachetnie piękne kobiety :)
Ja zauważyłam, że kobiety bardzo szybko zaczynają zakrywać kolana, dekolt, robią z siebie „paróweczki”- czyli robi się babcino, ale o dużo dużo za wcześnie. Moja mama ma 54 lata, jest jak na swój wiek szczupła i moim zdaniem nie powinna się ubierać jakby miała 80 lat – a niestety tak się dzieje:( Nie pomogą zapewnienia ze ma ładne nogi i że wiele kobiet w jej wieku nie moze sobie pozwolic na takie fasony na jakie ona by mogła nie wyglądając przy tym „jak 16” , czyli po prostu śmiesznie. Szkoda. A widzimy czasem osoby starsze, pięknie ubrane, i można? można…. więc skąd te ciągoty do babuszkowania?
Z jednej strony może się nie chce? Z drugiej, może zanika pewność siebie i myślisz, że jak się zakryjesz to nie będziesz nikogo razić po oczach? A może widzisz zachodzące zmiany i cię to dołuje? Nie wiem. Chciałabym być zawsze pogodzona z upływającym czasem…
nie jest łatwo się pogodzić
Jeszcze parę lat temu hasło „starzeć się z godnością” i temu podobne uważałam za jakiś dziwny wymysł. W tym roku kończę czterdziestkę i wierzcie mi, zmiany są i nie jest łatwo zaakceptować fakt, że nie ma się 25 lat.
Czy to nie jest tak, że po prostu cyferki się zmieniają? Przecież to wszystko przychodzi płynnie. Nie ma czegoś takiego, że w dniu czterdziestych urodzin uderza w Ciebie piorun i stajesz się inną osobą, hahaha :)
Niestety życie przynosi odpowiedzi. Gdy przyjdzie choroba, osłabi siły, zniszczy sylwetkę, pogorszą się warunki życia i nastrój, może być trudniej, niż młodym kobietom się wydaje. Do tego gdy menopauza sprawi, że każdy stanik gryzie i ciśnie, przestaje się myśleć o tym, by biust ładnie wyglądał, bo priorytetem staje się, żeby w tym biustonoszu w ogóle wytrzymać. Kiedyś myślałam, czemu kobiety rezygnują z wysokich obcasów? Już wiem:( Stopy mogą tak boleć, że nawet wyjątkowa okazja nie sprawi, aby dało się wytrzymać w szpilkach dłużej niż kwadrans.
A nadwaga zawsze jest trudna do ubrania, z wiekiem praktycznie nie ma opcji, aby wyglądać z nią dobrze czy elegancko.
Dlatego trzeba więcej łaskawego spojrzenia, tolerancji i życzliwości…
To może być również związane ze środowiskiem, w jakim się przebywa. Jeśli np. w pracy słyszysz od koleżanek, że „starej babie nie wypada”, to choćbyś nie była jeszcze „starą babą”, a one mówiły o kimś zupełnie innym, to jednak takie uogólnienia zapadają w pamięć. Podobnie bywa z przyjaciółkami, jeśli bardzo przeżywają problem wieku i to, że już na coś nie mogą sobie pozwolić. Wtedy ta, która mogłaby, też sobie nie pozwala :)
no tak, środowisko też swoje robi ;/
Może ja tak tego nie odbierałam, bo zawsze chciałam być już starsza, mieć te 30+, niejako przeskoczyć pierwszą młodość, za którą wszyscy wzdychają… (serio, jakoś zmarszczki dla mnie mogą być piękne, i „przezroczysta” skóra(wtedy już u staaarszych osób itd…))
śmieszą mnie wasze komentarze młodych , a raczej już w średnim wieku pań, macie takie przemyślenia bardzo nieżyciowe, jakbyście spadły z księżyca…….myślcie normalnie i piszcie normalnie, niee wysilajcie się na bloga…..
Magdo ! To „babuszkowanie” to chyba ZAWSTYDZENIE, że człowiek się starzeje i pewna DEZORIENTACJA. To jest PODŚWIADOME myślę. Ja np. czasami się garbię bez przyczyny.
Spędziłam sporo czasu w Niemczech i chociaż Niemki w powszechnym odczuciu trudno byłoby uznać za godny naśladownictwa wzorzec ubierania się, to jednak róznica w wyglądzie kobiet 60+ tam i u nas była dramatyczna. To właśnie najbardziej rzuciło mi się w oczy: starsze panie w dobrze dobranych spodniach (odpada problem pokazywania nóg, które być może nigdy nie były zgrabne, a z wiekiem w ogóle straciły kształt), w sznurowanych półbutach albo czółenkach na niskim obcasie (nie wiem, dlaczego u nas tyle pań chodzi w jakichś okropnych łapciach, które nie zasługują na miano pantofli), w żakietach i koszulowych bluzkach, a nie w jakichś dzianinowych swetrach czy bluzeczkach, bezlitośnie opinających się na ciele. Do tego jasne, pastelowe kolory, a jeśli ciemne, to zestawiane z bielą. Zimą dobrze uszyte kurtki zamiast bezkształtnych paltotów. To wszystko jest i u nas w zasięgu ręki, nie trzeba robić żadnych wielkich podchodów, wystarczy tylko dobrze dobrać żakiet, żeby się nie ciągnął. I szerokim łukiem omijać różne koszmarne bluzeczki z akrylu, które szybko się mechacą i wyglądają jak półtora nieszczęścia nawet na całkiem młodych osobach, a co dopiero na starszych.
Wystarczy spojrzeć na wycieczkę z Niemiec. Wszyscy na jasno. Nie wiem jak Wam, ale mi to zawsze imponowało i stanowiło dla mnie ogromny kontrast do naszych starszych ludzi…
Może różnica jest taka dlatego, że nasz przeciętny emeryta jeździ ewentualnie na pielgrzymkę, a nie na zagraniczną wycieczkę.
Różnica w poziomach i stylach życia naszych starszych wiekiem, a niemieckich czy japońskich emerytów to temat raczej na książkę niż post ;)
Coś w tym jest. Priorytety nie są na pewno jednakowe :(
Zwłaszcza ich emerytur i naszych.
Bardzo drazni mnie sprowadzanie wszystkiego do pieniedzy. Oczywiscie ze pieniadze pomagaja, ale przeciez nie mozna znimi zastapic dobrego smaku, czasu spedzonego na namysl w czym bede dobrze wygladac, czy jakie trendy z obowiazujacej mody wybrac dla siebie, pojscie do biblioteki, spotkanie z przyjaciolmi, spacer. Jezeli panie farbuja wlosy na te okropne kolory to nie bedzie je kosztowalo wiecej zafarbowanie ich na bardziej pasujacy im kolor. Biala bluzka kosztuje pewnie tyle samo co czarna, kredka do brwi w kolorze brazowym tyle samo co ta okropna czarna. To chyba bardziej chodzi o to w jakim srodowisku sie poruszamy i czy mamy odwage by to zmienic.
W miejscowosci w korej mieszkaja moi rodzice jest bardzo duzo zajec dla seniorow czesto darmowych lub za grosze ale oni z tego nie korzystaja bo uwazaja ze to nie wypada. Co natomiast wedlug nich wypada to wlasnie jezdzic na jakies pielgrzymki zamiast nawet na darmowa wycieczke na rowerach do lasu. Moja mama uparcie twierdzi ze nie ma czasu na darmowa gimnastyke ktora pomoglaby jej pozbyc sie wielu dolegliwosci podczas gdy prawie codziennie lata do kosciola na jakies adoracje i inne zajecia.
Oczywiscie potrzeby duchowe sa bardzo wazne, ale wydaje mi sie ze w Polsce, w wielu srodowiskach pokutuje przekonanie, ze po szescdziesiatce jedynie wypada czekac na smierc, marudzic, martwic sie i obgadywac. Roznica jest glownie mentalna.
Pieniądze są bardzo ważne. Intelektualnie też można się rozwijać lepiej mając je. Można nabyć ciekawą książkę, jakąś nowość naukową. Poza tym pieniądze pprawiają SAMOPOCZUCIE. I tu mam 200 % racji. SAMOPOCZUCIE i bezpieczeństwo zapewniają PIENIĄDZE. Zwłaszcza, jeśli się jest SAMEMU. A kobiet takich jest u nas mnóstwo. Są SAME.
Rzeczywiście jest taka tendencja wśród Polskich kobiet, i z tego co zauważyłam, to już pod czterdziestkę, większość robi coś dziwnego ze swoją urodą nagle odejmują sobie kobiecość… pomijając żle dobrana garderobę i niezadbaną sylwetke, pokutuje chyba pogląd że krótkie kurczakowato nastroszone włosy w ostrym, najczęściej rudym albo bordowym kolorze odejma kobiecie lat. ( A ta fryzura moim zdaniem nie sprawdza się u więksości starszych kobiet, tym bardziej jak mają okragła, pulchna twarz i sylwetke, i czyni je mało kobiecymi). Może właśnie ta chęć „odmładzania” wyglądu na siłę, gubi kobiety? Oczywiście to wybór tych kobiet i myślę, że musi im to odpowiadać skoro to praktykują. Osobiście też bardziej podobaja mi się starsze kobiety, po których widać, że akceptują swoją dojrzałość, ale nie rezygnuja z prostych atutów kobiecości. To dodaje im piekna i smaku. Tak jak kobiety na powyższych zdjęciach, siwe włosy, prostota w ubiorze, widać że są zadowolone z zycia, bije od nich spokój i piękno, nie muszą sie podkolorowywać na siłę… Sama za te kilkadziesiąt lat chciałabym mieć długie siwe włosy, nosić prosto skrojone, jasne ubrania i mieć szczupła sylwetkę, co też wiąże się z ruchem i niepozwala sie „zastać”.
Mam takie samo podejście do tematu jak Ty. Pogodzenie się ze zmianami może tylko wyzwolić piękno. Zaprzeczanie zawsze będzie działać na naszą niekorzyść.
Uparłyście się wszystkie na te siwe włosy. A ja mojej 80-letniej Babci nie mogę sobie wyobrazić w innym kolorze niż ciepłej czerni, jaką nosi chyba od zawsze. I wiecie co? Babcia wygląda na niewiele ponad 60. Ubiera się dobrze, ale nie w jasne kolory, a mocne, wyraziste. Nie ma łagodnej półdługiej lub długiej fryzury, tylko włosy obcięte „na chłopaka”. A nie znam innej kobiety tak kobiecej jak moja Babcia. To o czym piszesz, Mario, jak najbardziej sprawdziło by się u mnie – mam inny typ urody, niż Babcia. Ale ten post, moim zdaniem, za mocno generalizuje. I chociaż jako argument podajesz, że wiele kobiet w tym wieku nosi, co „wypada”, to w tym poście niestety brzmisz podobnie…
Kobiety włożyły wszystko w DZIECI i zapomniały o sobie. Potem nie mogą sobie przypomnieć :) Dosnale rozumiesz Nataliee tzw. „prostotę” w podejściu do własnej starości. Będziesz kiedyś MŁODĄ staruszką.
W jasnych eleganckich spodniach i z pięknymi siwymi włoskami.
Kobieta w okularach jest przepiękna. Chcę tak wyglądać za x lat.
Brzydkie buty. Zauważam kobiety ładnie ubrane, ale w brzydkich, topornych butach. Dlaczego tak jest? Bo trudno znaleźć wygodne, ładne, w przystępnej cenie. Moja Mama ma haluksy i zakupienie butów, które spełniają te kryteria jest wręcz niemożliwe. Poza tym, z wiekiem stopa staje się nieco szersza i większość pięknych i modnych fasonów odpada, gdyż są za wąskie. :(
Prawda, jest ciężko, wszystko jakieś wysokie i na zgrabne nogi. Ale wierzę, że sytuacja nie jest beznadziejna. W prostocie siła. I najwyższej jakości…
A ja bym zakwestionowała punkt 4. Lubię obserwować ludzi i zauważyłam, że starsze panie raczej popełniają przeciwny błąd – noszą wyłącznie luźne rzeczy. Problem w tym, że zbyt luźne. Wszystko musi być u nich wygodne, praktyczne, ponadczasowe i uniwersalne. W związku z tym kurtki są zawsze o 2 rozmiary za duże, spodnie wiszą, a bluzki stają się zupełnie niekobiece. Chociaż może moje obserwacje dotyczą trochę starszych pań, nie tych 60 a 70 letnich i być może jest to trochę starsze pokolenie. Muszę przyuważyć te 60-latki.
Ze skrajności w skrajność. Nie wiem, może po prostu nie przykładają zbytniej uwagi do swojego wyglądu. Tak jakby upływ czasu usprawiedliwiał zaniedbanie. Obiecuję sobie, że nie popuszczę na starość :)
Zaręczam Ci, że z wiekiem zmienia się charakter człowieka. Bedzie Ci wszystko jedno czy masz siwe włosy czy trochę inne, gdy będziesz miła problemy ze wzrokiem, z chodzenie i z tysiącem dolegliwości zdrowotnych. Będziesz się zapewne zastanawiała jak podzielić skromna emeryturę aby starczyło na wszystko, a o ubraniach zapomnisz i będziesz chodzi w tych samych ciachach przez 20 lat. Starość jest okrutna, jesteś jak śmieć nikomu niepotrzebny.
Madlen Dziecko ! One nie mają ZDROWIA, żeby zwracać uwagę na jakieś rozmiary. I nie stać je na zmiany w garderobie. Jak zapłacą w aptece mnóstwo pieniędzy, to ptem im wszystko jedno, że swtwr jest za duży. ZROZUM TO !!!!!!!!! Pewnie by chcialy, ale nie mogą.
Dla mnie ideał to Linda Rodin. Ona wyglada swietnie i ma wlasnie biale wlosy. Ostatnio jak powiedzialam mamie mojego chlopaka ze jak bede starsza to bede nosic siwe wlosy to zostalam wysmiana. Tylko non stop slysze ze siwe wlosy postarzaja -bzdura! Nic nie postarza tak jak udawanie 40stki w wieku 60 lat. Dla mnie jeszcze gorsze e od starych babuleniek sa te kobiety co nagle zaczynaja wszedzie nosic dres i przybieraja 20kg na wadze. Jakby juz nic ich w zyciu nie czekalo. A precz z czyms takim jak ja bede starsza to bede podkreslac moja urode w tym momencie zycia a nie starac sie udawac ze mnie czas nie tyka. Wystarczy popatrzyc na niektore aktorki i porownac np judy dench z goldie hawn. Masakra. Wydaje mi sie ze wielu kobietom zostalo to wpojone przez społeczeństwo ze jak juz sa po menopauzie to tak jakby sie rozkladaly i tracily swoja kobiecosc.
rzeczywiście Linda jest piękna i taka naturalna. Tylko że ona była modelką, miała urodę, styl i figurę. Taka osoba zawsze starzeje się piękniej niż przeciętna kobieta. Jeśli już za młodu jest się przeciętnej urody, to do około trzydziestki ratuje nas świeżość i młodzieńczość. Im więcej lat tym braki w urodzie są bardziej wyeksponowane. Myślę że części kobiet (w tym mnie) odechciewa się codziennej walki przed lustrem o dobry wygląd, bo z pewnymi rzeczami już nie da się nic zrobić bez poważnych ingerencji. Mamy smutną rzeczywistość młodziutkich i jeszcze poprawianych komputerowo dziewcząt, i bardziej zakompleksione, bardziej niepewne swoich atutów kobiety się w tym świecie gubią, uważają że skoro i tak młodości nie dogonią, to poddają się na całej linii
Nika to ja się zapisuję do Twojego kluba dbania o siebie do samego końca. Nawet z chodzikami będziemy wymiatać na całego :)
Linda jest rzeczywisie byla modleka ale wybralam ja jako przykład bo mi po prostu latwo -bez problemu mozna sprawdzić jak ona wyglada. Za to opowiem ktrotko o innejkobiecie. Bylam w niesamowitym szoku jak ja spotkalam. Ma ok 60tki i przeszla raka dwa razy -raz miala raka piersi i podwojna mastektomie a potem miala raka w ustach. Byla to najpiekniejsza starsza kobieta jaka w zyciu widzialam i pewnie dużo robilo to ze byla naturalnie ladna z twarzy. Ale osobiscie wydawalo mi sie drugorzędne. Po pierwsze byla szczupła i aktywna figura taka ze nie jedna nastolatka by sie zamienila. Po drugie fryzura – srebrne wlosy i pixie cut po prostu przepiękna. A ubrana byla wrecz genialnie jak na ten wiek miala rozkloszowana spodnice w stylu grace kelly czarne cienkie rajstopy i czarne czółenka, do tego szeroki pas i biala bluzke ktora rozswietlala jej twarz. Tak sie sklada ze dla mnie czern biel i szarosc to idealne kolory wiec tez bylam ubrana na czarno bialo i zaczlysmy o tym rozmawiac. Ona powiedziala ze nosi najczęściej te dwa kolory bo nie musi myslec co zalozyc i wszystko do siebie pasuje. Wiec widac ze stawia na praktycznosc ale ze smakiem. Dlatego jak slysze ze w tym wieku nic juz sie nie chce to mam ochote palnac te kobiety w leb. Ona miala tyle problemow i byla ciezko chora i moze? I dalej widac ze ma problem z twarza po operacji. Zmarszczki? Kto by sie tym przejmowal! Takie kobiet podziwiam i taka chce byc :)
Imponujące. A ja dzisiaj przeczytałam świetny artykuł o tym, że nie powinniśmy się nad sobą użalać, bo tak się zachowują tylko niedojrzałe osoby. Jak tylko zaczniemy działać, mimo niedogodności będziemy szczęśliwi. Pasuje mi to jak ulał do tego, o czym napisałaś.
Przepraszam ze takie literowy sadze ale mam nie polska klawiature i jest 12w nocy! Dobranoc :)
Musiałabym podpisywać się pod połową postów, więc może własny napiszę.
Najbardziej to chyba zgadzam się ze stwierdzeniem o choinkach w taftach (nawiasem mówiąc, lubię ten materiał, byle była jedwabna a nie poliestrowa i z pewnością nie kreszowana –> musiałam zejść z tematu ;) ), haftach i nie wiem czym. No, ale to dotyczy równie dobrze młodszych osób. Tutaj nie mam nadziei i jestem bezlitosna – patrząc na morze dziewuszek, dziewczyn, kobietek i kobiet w koronkach, wstaweczkach, paseczkach, frędzelkach (nie chodzi mi wcale o styl boho), kryształkach, zdobnych kołnierzykach i innych akrylowych hitach sezonu – bo to modne, bo inni tak się ubierają, bo w sklepie było, jakoś nie wierzę w ,,lepszą starość” naszych rówieśnic. Nie będę stwierdzać, że każdy najlepiej czuje się i wygląda w wersji minimal, ale na pewno każdemu lepiej jest odpocząć od ,,bo inni tak noszą”, a to jest zmora moich starszych cioć ;) No i kurczę, jak sobie przypomnę te włoszki obwieszone po pas złotem – coś w tym jednak było, ale one, widać było, to kochały.
Ale z mamą to mam w wielu punktach przeciwny problem. Ma figurę nastolatki, sto razy jest zgrabniejsza ode mnie, chociaż mamy podobny rozmiar. Materiały dobre gatunkowo owszem, tak. Ładna fryzura (długie spięte włosy, bombastycznie wygląda), tak. Z makijażem nie szaleje, nie maluje się raczej. Nawet i w porządku, i bez tego ma piękną twarz. Ale to zamiłowanie do beżu jest już chorobliwe. Przynajmniej jeden beżowy ciuch musi być. Ciepłobeżowy. A powiem szczerze, nie służy jej ten kolor, wygląda w nim bardzo mdło. Jak nie widzę tego na sobie, tak u niej widzę – łojojoj. No to z tym bym najchętniej walczyła, no, ale nie będę przeginać, w końcu trzeba też szanować cudzą odmienność ;)
Jakich argumentów użyć, ma ktoś pomysł? Mario, co Ty byś rzekła?
Ja bym robiła takie powolne incepcje. Moja mama dostała ode mnie kiedyś w prezencie !pomarańczową! bluzkę i teraz szuka kolejnej… A moja mama to uwielbienie do ciemności ma tak jak i ja :) Czyli zacząć od prezentów i zawsze komplementować mamę jak będzie w innym kolorze.
Trzeba będzie zatem spróbować :)
jestem kobietą przed 60-ką i z kolei z przerażeniem patrzę na młodzież i panie przed 40-ką.młode dziewczyny- wszystko obcisłe, wylewające się fałdy , kolorowe włosy , pełno na twarzy kolczyków, ubrania ze sztucznych materiałów, które nawet jak dotykam to dostaję wysypki, ćwieki, koraliki( i nie mylić z modą hippie), „sobota wyłazi z pod niedzieli”, dobór kolorów koszmar( niby taka moda!!!), okropne wyzywające makijaże od 6 rano do północy.( Oczywiście jest grupa starszych pań wymalowanych, to te z bazaru i nie mylić z całą populacją.) Natomiast kobiety przed 40-ka, to są dopiero dzidzie -piernik.Ubiór b. zbliżony do tych młodzieżówek. Koszmar, gdzie jakakolwiek klasa, nie mówiąc już o stylu.Perfumy – kobieta przed 60-ką ma doskonałe i rzadko je drogie Panie czujecie, bo po prostu rzadko jeździmy autobusami…a, bym zapomniała – polscy mężczyźni – 30, 40, 50 , to koszmar, brzuchole pod sam nos, w lecie krótkie spodenki, klapki i brudne stopy( bo chodził na bosaka po ogródku). pozdrawiam.
Żeby nie było, to nie jest wpis o wszystkich kobietach koło 60-tki, broń boże :) W każdej grupie wiekowej się znajdzie takie elementy jak napisałaś. Ale ja na to patrzę też czasem w taki sposób, że w takim natłoku tandety i zaniedbania piękniej widać te perełki, które są w mniejszości. Dzisiaj właśnie jechałam autobusem i starsza kobieta miała cudne, pudrowe perfumy. Nie takie ordynarne, tylko subtelne i wyczuwalne przez chwilkę :)
Miałam taką „przyszywaną” babcię (znajomą rodziny, zmarła kilka lat temu). Uwielbiałam jej radość i pokój który rozsiewała wszędzie tam gdzie była. Ale i jej styl był świetny. Krótkie włosy, ale bez loczków, delikatnie okalające twarz. Najczęstszy zestaw ubraniowy: proste dżinsy, biała bluzka, trampki.. chciałabym wyglądać w tym zestawie tak dobrze jak ona wyglądała! Uwielbiałam tę świeżość jak z niej biła i chciałabym za 40 lat być taka jak ona… : )
Fajna babcia, która wie jaka siła tkwi w prostocie :) Ja też taka mam zamiar być :)
Jeśli kobieta ma piękne włosy i potrafi o nie dbać, to uważam, że z wiekiem nie musi ich ścinać. Klasyczne boby są bardzo ładne, ale długie gęste, wypielęgnowane włosy ewokują wrażenie zdrowia i „młodości” u ludzi podobnie jak bujne pióropusze u ptaków.
Oj prawda, prawda. Moja babcia miała właśnie takie włosy – piękne, długie, srebrzystobiałe. Jeśli moje takie będą to nic, tylko się starzeć ;)
Fajne porady ,ale łatwo powiedzieć trudniej zrobić.W wieku 57 lat mam bardzo ciemne włosy ,a siwych brak .
Aby uzyskać taki kolor jak piszesz musiała bym je po prostu zniszczyć ,a tego nie chcę.
Lużnych ubrań nie noszę, w workach żle się czuję.
Wszystko zależy od wzrostu kobiety i wagi ,a potem można się ubierać.
Oczywiście, ja bym wręcz włosom na Twoim miejscu nic nie robiła, jeżeli nie ma siwizny! Natura się nie myli.
Tak na szybko: wydaje mi się, że to co postarza to wszelkiego rodzaju sztuczności, w krojach, kolorach, materiałach… I tak na przykład fryzury tzw. wysokie baranki nawet z 40-latki robią matronę. Włosy w czerwieniach i czerniach… Tafta, duuużo tafty, zwłaszcza na korpulentnych sylwetkach, ma-sa-kra!!! I przy okazji: odmładza szczupła sylwetka i bycie aktywną. Osobiście marzę, że o ile to tylko będzie możliwe, będę aktywna nadal po 60-tce. Nie myślę tu o ekstremalnych wyjściach- chociaż w niedzielę widziałam na trasie maratonu osoby dooobrze po sześćdziesiątce, Boże daj taką kondycję niejednemu dzwudziestolatkowi…. Wystarczy jednak być aktywnym, chodzić etc. Moja mama (lat 60) często jest brana z tyłu za nastolatkę (stąd śmiejemy się „Z tyłu liceum, z przodu muzeum;)), nie pamiętam żeby kiedykolwiek uprawiała jakiś sport, za to jest bardzo aktywna właściwie przez cały czas. To odmładza na pewno. Odmładza też naturalność i prostota – kroje, kolory, rozwiązania np. proste jeansy, proste buty, prosty sweter plus trencz:)
Podpisuję się droga Alicjo wszystkimi rękami pod tym co napisałaś. Ruch, uśmiech, prostota!
Pamietam, jak moja mama przytyła i przyszla do mnie, żeby zapytać jak sie ubierać i nie wygladać jak reszta jej koleżanek.
To lecimy
-róż na policzkach obowiazowo najlepiej dziewczęcy rożyk, który działa cuda
-pomadka tylko satyna
-wszystkie kosmetyki z brokatem najlepiej wyrzucić, choć minimum rozświetlacza na wieczór robi wrażenie
-wyrzucamy ciemne pomadki, z wiekiem usta robią się coraz węższe, więc wybieramy jaśniejsze pomadki
-blyszczyki nie mogą zawierać perły i brokatu, choćby nie wiem co pani z drogerii powtarzała
-wlosy mają być dobrze obcięte, 60 to już nie jest wiek, kiedy „ujdzie” a fryzura „out of bad” zrobi wrażenie nonszalanckiej
-perla na oczach odpada, konsekwentnie od 40 urodzin tylko satyna
-nie dla kredki na linii wodnej-niepotrzebnie wyostrzy rysy i look na Babę Jagę gotowy :D
-wyrzucamy spodnice na gumce, a dokupujemy ołówkowe
-zostają tlko kalsyczne spodnie o prostej nogawce, mogą być dżinsy ale tylko granatowe proste
-świetnie wyglądają mocne odcienie paznokci -pamiętacie Jolantę Szymanek-Deresz lub Danutę Hubner i ich czarne paznokcie-idealnie. Niekoniecznie czerń, pięknie wygląda granat, burgund i oczywiscie french
-materiały i fasony-im prościej tym lepiej, zostawiamy tafty, satyny, welury, aksamity, koronki mlodszym pokoleniom, a rozsmakowujemy sie w jedwabiach, welnach, kaszmirach
-apaszka Twoim przyjacielem
-biżuteria jak najbardziej i tu wprost przeciwnie do selektywnosci w doborze materialów ubraniowych pełna dowolnosć W RAMACH KLASYKI wisienki zostawiamy wnuczkom, co innego bransoletka Lilou, ale już nie misie od Tous
-zrobione brwi, z delikatną brązową lub grafitową henną – z wiiekiem stają sie coraz jaśniejsze, a nic nie dodaje lat jak glęboka krecha
Czy Carrie sama to wymyśliłaś? To jest przegenialne :)
Sama, pisałam już dla mojej mamy. Właśnie jej sie pytałam przed chwilą-spiasałam prawie wszystko. Zapomniałam o blogu http://advancedstyle.blogspot.com/ idealne źrodło inspiracji :)
Dziewczyny, co Wy z tymi taftami? To już kolejny post, żeby tafty nie nosić :) A przecież to świetna tkanina, gęsty, mocny jedwab, mieniący się, gdyż nici wątku są w innym kolorze, niż nici osnowy. Od lat zresztą nie widziałam ciuchów z prawdziwej tafty, więc niebezpieczeństwo, że ktoś będzie w niej źle wyglądał, jest naprawdę minimalne…
Też lubię jedwabną taftę, naprawdę piękny materiał :)
Kocham taftę, jest dla mnie genialnym materiałem, ale…do niej trzeba mieć świetne kroje. Tafta przykuwa uwagę do fałdek, niedoskonałości figury – więc albo perfekcja jak u Meryl Streep albo inny materiał.
Może przesadziłam z nagonką na ten materiał, jednak wydaje mi się, że dla starszej osoby raczej delikatniejsze i bardziej miękkie tkaniny będą korzystniejsze. Ja jakoś za taftą ogólnie nie przepadam.
Z wszystkim się zgadzam poza misiami. Dyskretne małe misiaczki w uszach byłyby interesujące. Ale oczywiście zależy to od osobowości. osobowości bardziej artystyczne mogą w dodatkach szaleć przez całe życie. Sama mam 39 lat. Noszę torbę z sową, srebrno złote ptaki w uszach, ogromna torebka wielkości podróżnej z wielkimi zamkami, czasem przemycę jakis kwasowy szalony wzorek (oczywiście nie na raz). Z czasem jestem coraz mniej poważna (awangardowe dodatki) i coraz bardziej naturalna (naturalny kolor włosów, makijaż bardzo delikatny) i w tym kierunku chcę iść. Niech panie po 60 też czasem pozwolą sobie na jakiś dodatek z przymróżeniem oka. Po co zaraz tak strasznie na serio?
Utrzymuję kontakty zawodowe z pewną panią 50+. Wiceminister. Optycznie – duża kobieta. Kiedy się ostatnim razem widziałyśmy, miała na sobie minimalistyczne ciemne brązy (pasują jej) plus nieprawdopodobnie kolorowe, wiszące kolczyki i broszkę w kształcie papugi, też bardzo kolorową. Powiedziała, że kupiła na Allegro, komplet sztucznej biżuterii z dwudziestolecia międzywojennego: mosiądz, emalia i szklane koraliki. Wyglądała świetnie.
Ale z plastikiem taki numer by nie przeszedł.
Ja mam podobne zdanie do Rubii, że można szaleć z formą, jak najbardziej, ale tandetny materiał po prostu nie uchodzi…
Zgadzam sie. Awangarda jak najbardziej, ale ze szlachetnych materiałów
Hm:)mam 60.Jestem szczupła zgrabna.mam -wydaje mi się ,dobry gust-wiem jaka ma byc fryzura, makijaz,żeby sie nie postarzac..
Kupiłam sobie bezowe wiosenne botki i mam zamiar kupic do nich eleganckie spodnie czarne zwężane ku dołowi.Czyżbym popełniła gafę?
Mam zgrabne fajne nogi,:)
Podobają mi się stylizacje, jakie w serialu Rodzinka.pl nosi Babcia grana przez Halinę Skoczyńską. Klasyka, ale we współczesnym wydaniu, jasne kolory. Poza tym aktorka ma świetną figurę:)
I sobie wydrukuję, w ramki oprawię – za trzydzieści lat będzie jak znalazł:) No dobra, za dwadzieścia:)))
Już się pojawiło w komentarzach, ale pierwsze co mi się jeszcze nasunęło to makijaż, najlepiej zrezygnować z czarnych kresek (sama doradziłam to mamie i posłuchała), trzeba też pamiętać, że perłowe cienie podkreślają każdą zmarszczkę.
I jeszcze: rezygnacja z opalania, moim zdaniem im jaśniejsza skóra w tym wieku, tym szlachetniej wygląda.
Moja Mama za 4 lata kończy 60 lat i jakoś zupełnie nie pasuje mi do wizerunku typowej 'starszej’ pani, zresztą jej stylizacje można oglądać u mnie na blogu w zakładce 'dobrze po 50′. Myślę, że mogłaby być wzorem dla niejednej Pani, ale ja oczywiście nie jestem obiektywna.
PS. Tak zupełnie poza tematem. Mario to,że zachłysnęłam się Twoim blogiem już pisałam:). Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem. I bardzo podoba mi się Twoje podejście do mody i blogowania. Zachwyciłam się stylem „french chic”, tzn od dawna mi się podobał ubiór w takim klimacie, ale nawet nie wiedziałam, że można go pod coś zaklasyfikować. I tu mam do Ciebie pytanie: co sądzisz o noszeniu się w tym stylu przy okrągłych kształtach? Wydaje mi się, ze to jednak styl stworzony dla superzgrabnych, o nienagannej sylwetce. A może się mylę? Może znasz jakieś przykłady zwykłych kobiet lub gwiazd w rozmiarze 40+, którym ten styl pasuje?
Właśnie przez to, że ten styl jest taki uniwersalny i prosty wydaje mi się idealnym dla krągłych kobiet. No hej, szpilki do jeansów – nie ma siły żeby to nie wyszczupliło sylwetki. Cała na czarno – to samo. Uwielbiam tego bloga, w stylu autorki odnajduję wiele french chic chociaż to Amerykanka. no i jeszcze wiadomo – Brigitte Bardot jak już przestała być taka chuda :)
Dziękuję za inspiracje!
@viosna i inne wątpiące. Własnie przestawiłam się na czarne rurki i styl frencz, kiecki dzianinowe względnie dopasowane, obcasy, które nosiłam zawsze już tylko 5 cm max. Makijaż zbędny ( oczy bolą) fluid szminka średnio malinowa satyn, pazury oczywiście. Dobre okulary, żadne z targu za dychę.Chyba lepiej wyglądam niż 30 temu. I to nie są koszty, np.szminka 12 zł i dobra jest ( popularna nasza firma na e). Trzeba chcieć.
Aha – parametry : 63 rozmiar 52.[!!!]
Dla mnie wzorcem jest ex-szefowa która w wieku 67 lat poszła na naukę tańca towarzyskiego czyli spełniła swoje marzenie. Mimo problemów zdrowotnych itp. I o mało co za mąż nie wyszła, bo 3 ! starających się doszło.
Z dzisiejszych obserwacji: biżuteria z bursztynu i paznokcie pomalowane perłowym lakierem nie wyglądają korzystnie w starszym wieku.
Ja mam 29 lat i bardzo chetnie nosze bursztyn. Jest to nasze polskie zloto i z duma zakladam bizuterie z bursztynu mieszkajac na emigracji.
Biżuteria z bursztynu kojarzy mi się z dostojną elegancją i trudno sobie wyobrazić, że dojrzała kobieta może źle wyglądać w bursztynach. Nie mam na myśli jakiś przetopionych brązowo-bursztyno-podobnych wyrobów, ale prawdziwy bursztyn, pięknie oprawiony.
Bursztyn kocham z wzajemnoscia ;-)
Na ktoras gwiazdke zazyczylam sobie bursztynowe kolczyki. Myslalam o jakichs kuleczkach-wkretach, albo wiszacych lezkach. Dostalam wiszace prostokaty. Bylam w szoku, bo taki minimalizm w formie niezupelnie mi pasowal. Mentalnie. Ale mentalnosc sie zmienia :-) Dzis nosze je bardzo chetnie i przypuszczam, ze jeszcze dluuugo bede mogla sie nimi cieszyc. Wlasnie przez ten nowoczesny, prosty ksztalt.
Młodości uchodzi bardzo wiele: i szpecące 'awangardowe’ makijaże, i eksperymentalne fryzury i kolory włosów, i zniekształcające sylwetkę stroje (bo to takie modne i odkrywcze), i tandetne materiały (ważne że fason jest trendy), wulgarność mylona z seksapilem, i brak stylu, wyczucia koloru, stosowności. Nie twierdzę że wszystkim dwudziesto- czy trzydziestoparolatkom się to często zdarza, ale bywa. I uchodzi. Ze starością – wręcz przeciwnie: zły biustonosz – postarza, zły makijaż – postarza, zła fryzura – ośmiesza, nieodpowiednie kolory – porażka, zbyt zachowawczo – babcinie, zbyt odważnie – żałosna dzidzia piernik i tak właściwie to nie można sobie pozwolić na żaden margines błędu. A tu jeszcze wszystkie ewentualne niedostatki urody (skóra, włosy, twarz, sylwetka) raczej się pogłębiają niż zanikają. Można tłumaczyć biologią ewolucyjną.
Krytykowanie kobiet o pokolenie czy dwa starszych wydaje mi się dziś dość obcesowe, ale jest to chyba pewien etap w rozwoju. Jak byłam 25-latką to też mi się wydawało, że ja nie będę taka jak te brzydkie starsze panie, bo ja to będę zadbana, wypielęgnowana i elegancka. No cóż. Pouczałam własną matkę jakich ma używać kosmetyków itd. Z wiekiem i rozwojem sytuacji życiowej trochę się zmieniają priorytety, a także możliwości. Co nie znaczy, że namawiam kogokolwiek do zaprzestania starań. Sama się staram, dlatego z sympatią i zainteresowaniem śledzę wpisy na blogu Marii. Świeże spojrzenie młodszych może być cenną konstruktywną krytyką. Dobre w dojrzałości jest jednak to, że człowiek już tak nie czuje presji, żeby zyskać uznanie, wszystkich wkoło zadowolić, dobrze wypaść, mieć jak najwyżej poprzeczkę, zwłaszcza w sprawach stosunkowo powierzchownych, jak atrakcyjność wizualna. Myślę że tej atrakcyjności (niezależnie od lat, ale im ich więcej, tym wyraźniejsze ma to znaczenie) dodaje zrównoważone poczucie własnej wartości, umiejętność odczuwania szczęścia, i wyczucie estetyki. A może żeby nie być szarą emerytką trzeba mieć odwagę i podejmować eksperymenty stylistyczne? Więc ja bym raczej odpuściła tym z rudymi włosami…
Wiele trafnych spostrzeżeń.
Ja odbieram ten wpis Marii jako troskę o kobiece piękno w każdym wieku. Takie podpowiedzi, dla kobiet, którym się ciągle chce.
Z obserwacji autobusowych i ulicznych mogę dodać, że są kobiety, które za niewielkie pieniądze wyglądają bosko, bo czyste i pachnące ciało oraz schludny ubiór dają taki efekt. Widzę też kobiety, które mnie odrzucają zarówno zapachem, jak i wyglądem pasują do stereotypu opisanego przez wiele forumowiczek.
Powtórzę się… Uważam, że kobieta pogodzona ze swoim wiekiem oraz taka, co zaczęłam budować swój wizerunek dojrzewając, nie będzie źle wyglądać po 60-tce. Będzie wyglądać zawsze elegancko, a dowodem są na to uśmiechnięte starsze damy. Tylko, że takie rzadko się spotyka w poczekalni u lekarza. Za to w autobusie owszem. Pachną czystością (coś jak dobre mydło), noszą dyskretny makijaż, ukrywają mankamenty pod dobranym odpowiednio do figury stroju i jako nieliczne uśmiechem odpowiadają na uśmiech obcych ludzi. Elegantki w każdym calu, bardzo rzadkie okazy (mówię o paniach dobrze po 60-tce).
Hmm..też bym tak chciała, więc od jakiegoś czasu przyglądam się sobie i swojej szafie. Inwestycja w dobre jakościowo rzeczy to dla mnie taka lokata na przyszłość. Nie wiem co przyniesie los i jaką będę mieć sytuację finansową za kilka lat. Chcę w trudnych czasach sięgnąć po to co kupiłam dawno temu i cieszyć się, że nie muszę zadawalać się namiastkami.
Tak jak napisałam są to pewne spostrzeżenia, które mi się nasuwają z obserwacji i po prostu spisałam publicznie rady dla siebie, żeby pamiętać o pewnych rzeczach za ileś lat. Dokładnie to samo mogłam zrobić dziesięć lat temu dla siebie w teraźniejszości :) Dla mnie wiek nie będzie miał znaczenia (wiem to doskonale) żeby tak samo podchodzić do mody, bo ją bardzo lubię. Uznaję, że ludzie mają różne priorytety, ale mnie to absolutnie nie powstrzymuje od patrzenia na rzeczywistość przez swoje kryteria. Wygląd jest u mnie wysoko, bo wierzę, że on wpływa na samopoczucie i siłę każdej kobiety. Nie krytykuję konkretnej osoby, raczej sama dla siebie wybiegam w przyszłość i się z Wami tym dzielę. A poza tym to każdy niech nosi co chce i jak chce, ale to nie znaczy, że musi się mi podobać :)
Do „agi98765” – Sporo tu wpisów, Twój jest sprzed trzech lat, ale jako jedyny przemówił do mnie w 100%, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, a szczególnie te dwa zdania powtórzyłabym po Tobie w swoim komentarzu: „Krytykowanie kobiet o pokolenie czy dwa starszych wydaje mi się dziś dość obcesowe, ale jest to chyba pewien etap w rozwoju.” oraz „Dobre w dojrzałości jest jednak to, że człowiek już tak nie czuje presji, żeby zyskać uznanie, wszystkich wkoło zadowolić, dobrze wypaść, mieć jak najwyżej poprzeczkę, zwłaszcza w sprawach stosunkowo powierzchownych jak atrakcyjność wizualna.” … Właściwie sama nie musiałabym nic pisać, bo tak się wyraźnie utożsamiam z tym co u Ciebie przeczytałam. Dziękuję. Pozdrawiam.
Zawsze gdy czytam rady dla tzw. starzszych pań, a nawet te tytułowane 40 plus co wypada, czego nie wypada, nie myślę o nich , ale o sobie. Myślę co robić, żeby się nie postarzać w żadbpnym wypadku nawet teraz przed mityczną czterdziestką. Właściwie oprócz niefarbowania włosów na ciemno, zastosowałabym się do wszystkich rad z tego posta. . Nie do końca tylko rozumiem punkt o dekolcie… Bardzo mnie zaintrygował. Nie mogę sobie wyobrazić tego najbardziej właściwego. Mario, czy mogłabyś przybliżyć który na tak, a który zdecydowanie nie… Pozdrawiam Deva
Chodzi mi o coś takiego jak tutaj. Ani nie odkrywa, ani nie zasłania. Dla mnie to jest bardzo brzydkie i postarzające. Może to nie jest zbyt obiektywne i to tylko mój wymysł, ale jakoś tak zawsze nie lubiłam tego typu głębokości dekoltu. Każdy ma swoje jazdy :)
Eee brzydactwo , rzeczywiście …
Witajcie Drogie Panie:) To mój pierwszy post, choć bloga śledzę uważnie od kilkunastu tygodni. Bardzo dziękuję za wszelkie rady (chyba już wiem jakim typem jestem;)) kilka zastosowałam, inne były tematem ciekawych rozmów z mężem:D
Jednak na ten post musiałam odpowiedzieć. Choć sama mam 30 lat to od roku moim nr 1 w stylu jest Costanza Pascolato i nie mówię, że chciałabym tak wyglądać za 40 lat…ja już teraz chciałabym tak wyglądać. Wspaniałe kroje, nieraz (jak dla mnie) odważnie zestawione elementy (wzorzyste spodnie) a całość niewymuszona i doskonała.
Dziękuję za bloga i komentarze:)
Mario, bardzo interesujący i przydatny wpis!! Sama kończę w tym roku 42 i coraz częściej zastanawiam się nad przyszłością, nie tylko 'modową’…
Myślę, że możemy dobrze wyglądać niemalże w każdym wieku. Potrzebny jest nam do tego dobry stan zdrowia i pozytywny(najważniejsze!) stosunek do siebie :D
Mnie imponują raczej te starsze panie (no wiem, zrobiłam rozrzut wiekowy):
http://www.edinburgh.com.pl/content/view/459/142/
http://2.bp.blogspot.com/-SO5-HODCZEw/ToWZ6_sUWMI/AAAAAAAAMjY/pF1V8Kwa5gI/s1600/tokarczukolga250.jpg
http://wyborcza.pl/1,106967,8139228,Olga_Tokarczuk__Przeciwko_mezczyznom_u_wladzy__w_ich.html
http://www.se.pl/rozrywka/plotki/kora-jest-winna_333407.html
http://www.glamki.pl/news/seriale-i-programy-tv/must-be-music-odc-4-wsciekla-kora-zmienila-werdykt-arkadiusz-szulc-band-odpadl-z-programu,37_4217.html
http://lajf.info/?p=2266
http://www.papilot.pl/wlosy/9996/9/Awangardowe-ciecia-ostre-kolory-galeria-fryzur.html
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120317/WEEKEND/120319665§ioncat=artpicture01&template=artpicture
Mogłyby sobie napisać na czole „mam wy…ane”, gdyby cały ich wygląd i styl życia już o tym nie krzyczały.
Co do Twoich rad. I tak lubię lekkie, świeże perfumy (choć obecnie prawie nie używam), błyszczyki, z usztywnianych biustonoszy właśnie się wymiksowuję dla wygody. Włosów nigdy nie farbowałam, bo kocham swój średni blond, ale mam ochotę spróbować innych kolorów, również „kolorowych” tak na chwilę, żadnych inwazyjnych środków. Nie wiem, jak to będzie wyglądać z siwizną, może jak złoto ze srebrem, a może jak piasek z solą, wtedy się zobaczy. Ciuchy i tak mam w większości proste, z manii obcisłych wyrosłam jakoś po liceum, jednak od jakiegoś czasu mam ochotę okazjonalnie do tych fasonów wracać.
Ogólnie przypuszczam, że mi się wiele styl nie zmieni, skoro wynika taki, a nie inny, z mojej natury.
PS. Muszę koniecznie przeczytać ten „Pług”.
Niestety minimalizm i umiar to dla obecnych babć po 60tce pojęcia obce. Nie mogę patrzeć na 'brwi odrysowane od szklanki’ czarną kredką, fioletowe włosy lub laserowe fuksjowe usta – lecz w ich mniemaniu jest to zapewne dbanie o siebie. Mam nadzieję, że, gdy ja będę dobijać do ich wieku to będę się jednak kierowała tym, co opisałaś. P.S. Cały czas namawiam swoje babcie do zrezygnowania z tych wszystkich zbędnych wzorów na bluzkach jak i ciężkich perfum ;)
Nie warto tak generalizować. Wiele zależy zresztą od środowiska. Ja w swoim otoczeniu zawodowym (a są to kobiety z wyższym wykształceniem, pracujące do siedemdziesiątki, a nawet i dłużej – kompletnie nie pasuje do nich określenie „babcie”, chociaż niejedna ma wnuki) dostrzegam raczej nadmierną surowość i ograniczanie się: ciemne kolory – dużo szarości i czerni – proste fasony, buty i torebki też czarne albo ciemnobrązowe, materiały z tych dobrych gatunkowo, czyli wszystko teoretycznie jak trzeba, ale w sumie bardzo poważnie, a nawet smutno. Chętnie bym zobaczyła w takim połączeniu jakieś fuksjowe usta, lecz to mi się do tej pory jeszcze nie udało.
Bardzo ciekawy blog i posty. MImo że do 60tki zostało mi jeszcze 7 lat to chętnie poczytam, będę wiedziała też co poradzić swoim sioostrom. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
Popieram wszystkie przedmówczynie :D Zgadzam się z każdym zdaniem, o dziwo :)
Ja bym jeszcze dorzuciła uwagę, aby w odmładzaniu się nie popaść w przesadę – na widok rozmemłanej baby rajstopy opadają, ale dzidzia piernik jest zjawiskiem od którego bolą zęby . Usilne robienie z siebie nastki w kiepskim stylu jest fatalnym pomysłem… Widziałam panią w wieku słuszno – mamowym – babeczka dość zadbana, zgrabna – ale ta różowiutka szminka, ta cukierkowa torebunia – borze! Albo pani w spodniach z niezliczoną ilością cekinków, do tego podkoszulek bez rękawa z równie niezliczoną ilością ćwieczków, oraz najbardziej złote torbiszcze, jakie w życiu widziałam – blask rozjaśniał mroki wieczornego pekaesu :D Uchowaj nas Losie przed takimi pomysłami.
Mi się bardzo podoba Olga Tokarczuk – w wersji krótkowłosej. Ładnie, naturalnie, bez zbytnich ekstrawagancji – taki luz chciałabym mieć w starszym wieku. Zawsze podobały mi się takie kobiety – nie strojące się usilnie, nie nazbyt wyzywające, nie wyfiokowane na co dzień, jednocześnie młode, ale cokolwiek stateczne. Najbardziej podoba mi się stwierdzenie, że na starość im prościej, tym lepiej. Może stąd jednak drobne zmiany w moim stylu – lubiłam niedawno jeszcze zaszaleć z bardzo kolorowymi ciuszkami w stylu hipisowskim, falbanki, kwiatki i koronki, tak znienawidzone przez chyba większość tutejszych bywalczyń, były dla mnie podstawą – tak się po prostu czułam dobrze. Skończywszy 35 lat stwierdzam, że to już jednak nie ten wiek na tego rodzaju szaleństwa – wolę rzeczy zdecydowanie prostsze, i w fasonie, i w kolorze. I tak zamierzam trzymać :)
Viosno – Twoja Mama wygląda prześlicznie:)
Mała Mi dziękuję w imieniu Mamy:).
Ja również zostałam fanką stylu french chic:) W związku z tym mam do Ciebie Marysiu prośbę/zapytanie-czy mogłabyś przygotować post o stylu french chic i podać linki do blogów, stron z większą ilością zdjęć/ inspiracji?
Ale świetny pomysł, może zdążę coś zrobić na przyszły tydzień!
Dziękuję:) Super:)
Ja od „zawsze” uwielbiałam styl hmm, powiedzmy to górnolotnie a enigmatycznie, bohemy artystycznej, tudzież takie nieco „niuejdżowe” lata ’70… :) Nie zdziwiłabym się, gdybym za obłożone trzy dekady (ach, jakam młoda w takim ujęciu sprawy od d… strony! ;)) miała dostojny kokon z dredów, stonowane szarawary, subtelne etniczne ozdoby, oraz półuśmiech w stylu „doświadczam ekstazy oceanicznej”. Mhm, dats de plen!
Mario, w styczniu skończyłam 50 lat. Moja sylwetka zmieniła się w ostatnich miesiącach za sprawą zmian hormonalnych. Nie potrafię się wystylizować w tej nowej sytuacji. Mam wrażenie, że kurczowo trzymam się wyglądu dzidzi-piernik, a nie potrafię wystylizować się na nowo. Czy mogę otrzymać od Ciebie jakieś porady w tej kwestii? Katarzyna
artyku fajny- tylko ile pan ok. 50-60 go przeczyta???? lepie byloby takie rady dawac z tych pismach chwila dla ciebie zycie na goraco, ktore czesto gesto panie te kupuja… mnie raza te staniki, te brwi no i o zgrozo- wasy i wlosy pojawiajace sie w wyniku zmian hormonalnych na twarzy w ktorymi starsze kobiety nic nie robia albo o zgrozo! gola nieregularnie i odrastaja wasy dziadka…
Kilka juz przeczytalo. Chocby pani nad Toba :-)
Poza tym ten tekst jest reakcja Autorki na otaczajacy ja swiat. I ja uwazam, ze to fajnie, ze Maria dzieli sie swoimi spostrzezeniami i przemysleniami z nami, a nie na lamach prasy ogolnie dostepnej. Dzieki temu jej slowa dotra do malego wprawdzie grona, ale prawdziwie zainteresowanych. Bo my nie chcemy popelniac tych samych bledow, co opisane panie, prawda?
Też przeczytałam. Mam 68 lat, od 8 lat emerytka. Co miesiąc bywam u fryzjerki, co 2-3 tygodnie u manikiurzystki, co miesiąc u kosmetyczki, co 3 miesiące u stomatologa, co roku u ginekologa. Moje koleżanki, w podobnym wieku działają tak samo. Jakie Wy widzicie zaniedbane starsze panie? Sylwetka mi się zmieniła, więc staram się ukryć pod odpowiednim strojem. W moich staraniach nie jestem sama. Mam córki, które służą radą i odpowiednią krytyką w przypadku 'wpadki’.
Jesteś kasista, ja u fryzjera nigdy nie byłam a ręce mam bardzo zniszczone , nic na to nie poradzę. Poza tym wygląd nie ma znaczenia ja się jest plus 60. Nikomu się nie muszę podobać bo i po co. Nawet gdybym poszła do fryzjera to mój maż i tak by tego nie zauważył no chyba, ze zobaczył by wyciąg z konta.
Do tego wszystkiego dodałabym upodobanie niektórych starszych kobiet do megamocnego, wręcz teatralnego makijażu.
Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego kobiety tak strasznie bronią się przed siwizną. Siwe włosy potrafią być oszałamiająco piękne. Widziałam kiedyś w autobusie starszą babeczkę, nawet nie wiem, czy umalowaną, w trochę większej koszuli włożonej w prostą spódnicę, z bielutkimi włosami (oj, jak ja bym chciała wysiwieć na takie śliczne mleko, jak moi obaj dziadkowie!)… Matko, jak ona mi się podobała! Wiadomo, ze nie wyglądała jak nastka, ale właściwie dlaczego miałaby?
Trochę bym się czepiła staników – ja noszę miękkie miseczki, po prostu dobrze dobrane rozmiarem (i z dobrym obwodem :P) – biust nadal wygląda super, wszystko się trzyma (w sensie, że nie ma żadnych niepożądanych podrygów i falować), a mi osobiście jest w takich wygodniej. Ale ze stanikami (dopasowanymi) to w ogóle w narodzie kiepsko… :P
Z tym dekoltem to nie rozumiem. W obu wersjach wyglądam fatalnie (duży biust i krótka szyja), bo albo szafa albo za dużo widać.
A, doczytałam w komentarzach. Ten przykład, jaki podałaś, to moim zdaniem, świetny dekolt.
Stanik musi być dobrze dobrany, a nie sztywny. Wręcz przeciwnie. Bardzo ciężko znaleźć sztywną miseczkę, która idealnie zgra się z naszym kształtem (nawet przy młodych, jędrnych piersiach). Dodatkowo, z wiekiem, biust nie wypełni dobrze sztywnej miseczki i stanik będzie tworzył nieestetyczne krawędzie pod ubraniem. Większość kobiet nosi źle dobrane biustonosze. Po prostu z wiekiem zaczyna to wyglądać gorzej. ^^ (Ach, te wiecznie za szerokie obwody i maksymalne naciąganie ramiączek…) Jako osoba, którą życie zmusiło do zgłębiania wiedzy o biustonoszach zapewniam, chodzi o dobór rozmiaru i kroju, nie o usztywnienie.
Zabawne jakie fantazje o swoim przyszłym wygladzie mają młode kobiety. Ubawiłam się.Myslicie ,ze tak łatwo będzie Wam sflaczałe ciało wbic w jeansy, spuchniete nogi w baleriny a wielki, opadający biust umocowac pod brodą? Zrobic sobie fajny kolor , gdy po 2 tygodniach straszy odrost ?Pokochacie siwizne tylko dlatego,ze ukonczycie 60 lat? A przeciez Wasze głowy moga byc juz siwe w 40 urodziny .Ufarbujecie sie wszystkie na blond?
Kupicie ciuchy na ciało, ktore nie pasuje do standardowej rozmiarówki albo do niczego, co jest wsprzedazy nie pasuje? wiem, wiem WY sie tak brzydko nie zestarzejecie, nie spasiecie , zawsze Wam sie będzie chciało. I choc 99procent kobiet po 60 tce wyglada tak sobie, to WY bedziecie w tym 1 % .
Cóz, te brzydnące z wiekiem starsze kobiety tez tak myslały.
No i jeszcze jeden problem- jak bedziecie sie ubierac skoro emerytury będą mniejsze?
Ty się ubawiłaś, ale Twój wpis zabawny nie jest. Odbieram go jako zgryźliwy.
Zielona, jesteś Wielka! Nic dodać nic ująć – zgrabnie ujęłaś rzeczywistość w swoim komentarzu, podpisuję się całą gębą :) pozdrawiam. Młode pomyślcie….. czy na prawdę te starsze kobiety chciałyby tak wyglądać, jak wyglądają??? Dobrze wyglądają tylko te, które po pierwsze są Zdrowe, po drugie pierwsze są Zdrowe i po trzecie pierwsze są Zdrowe. O wysokości emerytur nie wspomnę, bo i tak Uwierzcie, że Zdrowie jest Wszystkim.
Artykuł dość dawny, ale rzucił mi się w oczy, więc skomentuję teraz: Stanę w kontrze – większość uwag Marii i innych komentujących dotyczy rzeczy, które można po prostu zmienić nei ponosząc żadnych dodatkowych kosztów. Przykład: perfumy. Czy lekki zapach będzie kosztował więcej niż ciężki i duszący? Jesli już ktoś ponosi wydatek i wysiłek dobrania sobie zapachu, to czemu nie wybrać tego korzystnego? To samo z kolorem szminki – jasna kosztuje tyle samo co ciemna i tak samo trzeba po nia iśc do sklepu. Kolor farby do włosów – zamiast farbowac się na czarno, można się przefarbować na blond tym samym nakładem itd itd. O ile zgadzam się, że znaleźć fajne ciuchy jest nie tak łatwo, to różne farby i szminki leżą obok siebie w sklepie na tej samej półce;) Mam nadzieję, ze widzicie ten mechanizm. W każdej dziedzinie życia dokonujemy wyborów, no i Maria pokazuje, że można wybrać lepiej niż gorzej, żeby wyglądać ładniej. I nic w tym złego.
Bardzo realnie opisane. Tak to jest niestety. Do tego nalezy dodac, ze z wiekiem brakuje sil i wszystkie czynnosci staja sie coraz trudniejsze. To tak, jakby mlodsza osobe obciazyc ciezarkami i niech wykonuje wszystko doskonale.
BRAWO Zielona. Bezmyślny wpis i 95% komentarzy też bezmyslnych kompletnie. W zimnych, srebrnych włosach mało komu jest dobrze. Spójrzcie na Manuelę G – jak ja to postarza, a spojrzcie na dużo starszą Ewę Kasprzyk – o ilez ładniejszy jest kolor jej włosów. Reszty ” uroczych” porad nawet nie chce mi sie komentować. Co do sadła w które wrzynają ssię staniki, tłustych brzuchów wystających z biodrówek i ogólnie kiepskich ciuchów to spójrzcie na siebie, Starsze panie da się usprawiedliwić kiepską sytuacja materialną bez nadziei na jej poprawę, złym stanem zdrowia, który zapewne odbiera im ochotę na wszystko. Ale co was usprawiedliwia Młode Panie? Doprawdy Wam się wydaje, że większosc z Was jest zgrabna, sliczna, modnie ubrana ? ejże? ps. moja babcia jest zgrabniejsza i lepiej ubrana niż większośc klonów jakie spotykam w komunikacji,
Chciałam dodać sigrun , że jestem po sześćdziesiątce i czytam bloga,gazet wymienionych przez Ciebie nie kupuje ,szkoda pieniędzy.(od czego internet?) Mario jesteś wielka,bardzo mi pomagasz i proszę o więcej.
A ja mam 64 lata:) Z zainteresowaniem czytam dyskusję. Cieszę sie, ze mlodsze Panie krytycznie lecz z zyczliwym przejęciem komentują wygląd swoich mam i ich rowiesniczek. Z tym rzeczywiscie jest problem. Sama, choc lubię ladnie się ubrac, obawiam się by nie wyglądac jak”dzidzia piernik”.Spodnie „rurki”? Mam dobrą figurę! Pewnie, ze z tuniką, ale czy jasne botki na wierzch? Lubię czapki! Może byc taka wisząca z tyłu?Dziewczyny wyglądają z fantazją, a ja? Czy nie smiesznie? Kurtka? Moze byc krotka pikowana z jensami? Pani Mario, co Pani sądzi o moich dylematach? Pozdrawiam
Mnie osobiscie wydaje sie ze starsi ludzie zarowno panie jak panowie powinni miec dobra figure do dzinsow ,zle wydlada osoba starsza
otyla a jeszcze z krotkimi nogami w dzinsach.
Nie podoba mi sie tez jak starsze panie chodza ubrane na czarno chyba ze musza ,to bardzo przygnebiajacy widok .
Widzialam starszego pana w modnej kolorowej koszuli w kratke w kurtce czerwonej pikowanej pasujacej do kolorow tej kratki i jasnych
sportowych spodniach.
Fakt te ubrania napewno nie byly tanie ale mozna sie ubrac taniej i ze smakiem dla otoczenia.
z jednym się nie zgodzę z tymi błyszczkami… niestety ale błyszczyki uwidaczniają zmarszczki wokół ust…. postawiła bym jednak na kredkę wokół ust podnoszącą kąciki i szminkę w ożywczym kolorze….
Popieram Twoją opinię z punktu 5. W prostocie jest najwięcej siły. Zwykłe jeansy plus jeden niebanalny dodatek potrafią „ubrać” kobietę bardziej niż wymyślne kroje i duża liczba ozdób.
Mnie osobiscie wydaje sie ze starsi ludzie zarowno panie jak panowie powinni miec dobra figure do dzinsow ,zle wydlada osoba starsza
otyla a jeszcze z krotkimi nogami w dzinsach.
Nie podoba mi sie tez jak starsze panie chodza ubrane na czarno chyba ze musza ,to bardzo przygnebiajacy widok .
Widzialam starszego pana w modnej kolorowej koszuli w kratke w kurtce czerwonej pikowanej pasujacej do kolorow tej kratki i jasnych
sportowych spodniach.
Fakt te ubrania napewno nie byly tanie ale mozna sie ubrac taniej i ze smakiem dla otoczenia.
Widzialam tez starsza pania zujaca gume na ulicy zrobilo mi sie za przeproszeniem niedobrze moze jeszcze powinna zajrzec gdzies do dyskoteki.
uwielbiam „kobiety mocy” w długich, rozpuszczonych siwych włosach. niestety widuję tylko na zdjęciach w internecie.
i lubię Mimi Kirk
moja mama np. bardzo dba o uczesanie, codziennie układa swoje srebrne włosy :) i zwraca uwagę na CAŁĄ głowe. Często widzę Panie, które na pierwszy rzut oka są zadbane, a z tyłu na głowie mają tzw gniazdo, wygląda to strasznie, szczególnie jak włosy są farbowane.
Ale jak tak pomyśleć to młode dziewczyny również popełniają ten błąd.
Nic dodać, nic ująć. Mam 62 lata , lecz ostatnio wzięto mnie za matkę mego wnuka :)) . Zasada nr jeden mojego stroju to prostota. Bez krzykliwych kolorów- co najwyżej szalik lub rękawiczki. Zero ozdóbek, świeceń. Biżuteria srebrna lub metalowa. Spodnie każde. Spódnica do kolan (dłuższa postarza, krótsza w tym wieku jest krzykiem rozpaczy). Zawsze staranna fryzura- dobre cięcie i wystarczy. Manicure. Makijaż ? pastelowa pomadka, jasna, lub błyszczyk, lekko pomalowane rzęsy i muśnięcie policzków. Wody toaletowe leciutkie , nawiasem mówiąc w wielu perfumeriach panie określają je jako „dla młodych kobiet”, co może zmylić kobiety niepewne tego, czego chccą.
Mój styl, to opisany przez waku, dobrze się z nim czuję, dodam od siebie dodatkowo , że ważny jest podkład , to moja druga skóra, szczególnie dobrej marki, używam od lat podkład Estee Lauder , długo dobierałam odcień i ustaliłam ten, który odpowiada odcieniowi skóry na szyi- podkład bardzo odmładza, ale musi być dobrej marki, mieć właściwy odcień i należy go kupować w stacjonarnych perfumeriach , bo z zakupem w perfumeriach internetowych, chociaż taniej, ale niestety źródło niepewne, o tym przekonałam się i już nie korzystam . Kolor pomadki powinien odpowiadać kolorowi wywiniętej wargi,podobnie, z kolorem włosów , im bliżej do naturalnego koloru, tym młodziej. Kolor włosów, natura dobrała do naszych oczu, skóry. Dobrze obcięte błyszczące włosy , koniecznie z koloryzacją wykonaną u dobrego fryzjera, to jest to. Bardzo nie lubię siwych włosów, mnie natura ich oszczędziła. Siwe włosy zawsze kojarzą mi się z rezygnacją, wycofaniem, a często z zaniedbaniem.
A moja mama (zbliżająca się do 80-tki) wygląda rewelacyjnie w neonowym różu :). Jest typem kolorystycznym „lato”, z pięknym srebrem we włosach i lekko opaloną karnacją.
Czytalam te wszystkie komentarze czekajac na jakis glos rozsadku i znalazlam tylko ten jeden jedyny. Dzieki Ci, Zielona.
Ta naiwność, ta bunczucznosc, te fantazje finansowo-zdrowotne i bezczelnosc w ocenianiu, czesto dwa razy starszych od siebie, kobiet…. Osądy niczym nastolatki w okresie ostrego buntu. A czy ktos wpadl na pomysl, ze te 60letnie kobiety rowniez oceniaja i maja wlasne zdanie na temat wygladu mlodych kobiet? Ale to uznawane jest za czepialstwo/brak znajomosci tematu. Tyle, ze one juz kiedys byly mlode, a dla 20/30 latek starosc dopiero nadejdzie. I to za kilka dobrych dekad.
Własnie czytam, jest sierpień 2020. Dodałam swój osąd tych aroganckich, przykrych i zupełnie bezmyśnlych komentarzy pod wpisem Zielonej. Do Twojego dopiero dotarłam, dziękuję! Jakoś na ulicy, w sklepie, w komunikacji nie widzę tych pięknych, młodych. dobrze ubranych, ale może niedowidzę? Spójrzcie w lustro :)))
Kobiety nie powinny rezygnować z bycia pięknymi bez względu na wiek. Jeżeli za młodu ma się szyk i klasę, to później będzie tylko lepiej. Ja chodzę ze swoją Mamą na zakupy, bo wiele się od niej uczę, bardzo często powstrzymuje mnie przed podjęciem złego wyboru ubraniowego, mamy podobny rozmiar, więc również pożyczamy sobie ubrania. Ja także przekopiuję Mamy ubrania z przeszłości, które noszę z tymi współczesnymi. Ostatnio miałyśmy zagwozdkę, ponieważ moja siostra brała ślub i zastanawiałyśmy się, jak się ubrać by wyglądać modnie i z klasą. Znalazłyśmy polski sklep Lattore, zarówno mama, jak i jak kupiłyśmy tam piękne, eleganckie sukienki.
Wiem, że to wpis już archiwalny, ale mnie poruszył i mam potrzebę napisania komentarza.
Mam prawie 60 lat, podobno zupełnie nie wyglądam, ale mam też trochę szczęścia: dobre geny, żadnych przewlekłych chorób (odpukać, tfu!) i BMI w normie – a to w efekcie mi nie zawęża pola poszukiwań ciuchów.
Ale jest ale. Po czterdziestce kobiety stają się niewidoczne dla producentów odzieży, a to naprawdę drastycznie ogranicza pole wyboru. Sieci nie uwzględniają potrzeb kobiet po czterdziestce. A te po sześćdziesiątce to chyba w ogóle powinny się katapultować na jakąś bezludną wyspę i tam zamieszkać, żeby nie psuć humoru obsługantom w sklepach. Proponuję wziąć na zakupy matkę, babcię, ciotkę w przedziale 40-70 i w metodą obserwacji partycypującej się przekonać, że kupienie czegokolwiek to nie je bajka. Na przykład dopadające w tym wieku choroby powodują, że podstawowym kryterium zaczyna być wygoda.
Do tego dochodzą nie wprost wyrażane oczekiwania społeczne na temat wyglądu dojrzałych kobiet (proszę zerknąć, co im oferują sklepy sieciowe; małe, osiedlowe butiki to już w ogóle piekło i szatani – rzeczy ciotkowate, workowate, kompletne bezstylowie). W jakiejś mierze ten wpis i komentarze do niego też to czynią. Kobiety mają wyglądać dobrze. Tylko skąd mają brać te ubrania i skąd czerpać inspirację – tego nie wiadomo dokładnie. Modelki zwykle są dość anorektyczne i nieomal zawsze młode. Trzeba naprawdę wiele wyobraźni, żeby odsiać z tego, co prezentują, rzeczy, w których będzie się wyglądało sensownie po sześćdziesiątce.
Nie mam pojęcia, czy jest to przypadłość typowo polska. Oglądam czasem blogi poświęcone dojrzałemu stylowi, przypinam sobie foty dla inspiracji lub dla ostrzeżenia na Pintereście i dostrzegam dwie tendencje. Albo te kobiety są rzeczywiście bardzo dobrze ubrane – ale trochę jednak nadmiernie wyjściowo, nie jest to codzienne ubranie (savoi vivre zna pojęcie „nadubrania” – jest to bardzo poważne wykroczenie), albo tak, że w głowie brzęczy mi określenie: Córka Schizofrenika. Jakby założyły na siebie wszystko to, czego do tej pory nie miały odwagi założyć (bo młodość pełna jest kompleksów). I są dzięki temu pastiszem tego, co powiedziała Stefania Grodzieńska: „Już nic nie muszę”.
Co do perfum natomiast to mam dwie hipotezy. Po pierwsze, kiedy długo się używa jakiegoś zapachu, przestaje się go czuć. W związku z tym wierność jednemu zapachowi może powodować coraz intensywniejsze polewanie się perfumami. Druga hipoteza jest taka, że skoro słabną wszystkie zmysły (czego spektakularnymi przykładami są słuch i wzrok), to dlaczego by nie węch?
Zajrzyj do Cellbes /które bardzo lubię/ albo Ulli Popken /trochę drogo, ale dobra jakość/.
Swietny komentarz .Wrecz powtorka tego co mysle na ten temat . Sama jestem pania po 60-tce .
Zbliżam się nieubłaganie do sześćdziesiątki. Zawsze myślałam,że to już rozpoczęcie starości… Jednak w moim przypadku jakoś tej starości nie widać. Nie dość,że zdrowie dopisuje, to wygląd 15 lat do tyłu. Co robię, by tak wyglądać? pracuję na to już od ponad 20 lat…1) zdrowe jedzenie- zero mięsa, warzywa i owoce, mnóstwo witaminy C 2) gimnastyka , w moim przypadku głównie dbanie o kręgosłup 3) bardzo dużo ruchu-praca, dom, wnuki 4) zabiegi laserowe na twarz i nie tylko 5) pozytywne myślenie i wiara w siebie 5) strój zmieniłam w wieku 52 lat, spódniczki i sukienki zamieniłam na rurki, kurtki, bluzy, koszule.Kobieco, ale trochę młodzieżowo, zawsze obcasy. Makijaż i to dosyć mocny i włosy zawsze ciemne…nigdy nie zdecyduję się na blond!
Wynik: moje kilkunastoletnie wnuczki są brane za moje córki, a mój ostatni przyjaciel miał 42 lata… Ani rusz nie zdarzyło się, by ktoś wziął mnie za babkę!
mam już 62 lata. I dopiero w ubiegłym roku dopadlo mnie, ze pewnie należy się podedukować, co moga nosić kobiety 60 plus. Na razie nie widziałam w tym problemu, co noszę. Mam figurę, nogi tez niczego, widzę jak mlodzież na nie zerka i to wyraźnie. Dekolt bez zgrozy, zadnych worków i szyja w porządku, cera tez bez zmarszczek. Więc dlaczego miałabym ubierać się w ciuchy luźne, skoro jest mi akurat bardzo dobrze w obcisłych, które podkreślają moją figurę. Tym bardziej, ze nie jestem zbyt wysoka, a więc luźne ciuchy dodawałyby mi wagi…
Tak więc nie do końca zgadzam się z zasadami okreslonymi dla pan 60 plus przez autorkę blogu.
Co do kolorów, to faktycznie czarny kolor zaczyna mi już niezbyt pasować. Szkoda, bo akurat to był mój ulubiony kolor. Teraz przeszłam na wszelkie odcienie granatu, ale z czarnego plaszcza dalej nie rezygnuję. Dodalam do szafy czerwienie i biel. Jest tez szary dla kostiumów. Ale w sukienkach tego nie widzę.
Czyli podstawowe kolory i to mocne, natomiast unikam wszelkich niezdecydowanych kolorów, w których zaczyna dominować skóra, a nie strój.
Co do bizuterii- dalej uwielbiam złoto, perły białe i czarne. Oczywiście bez przesady, ale ten akcent moim zdaniem jest bardzo ważny.
Tkaniny musza być wysokiej jakości, unikam wszelkiej chińszczyzny, fasony klasyczne, ale nie tylko, lubie trochę fantazji w ciuchach.
Sukienki na wiekie wyjście- to nadal czarna, ale jak zwykle mała czarna i sznur pereł i nic więcej. To akurat zawsze się sprawdza.
Nie noszę szerokich spódnic, szerokich ciuchów, swetry tylko jako rezerwa na wyjazd na wczasy.
Chętnie spodnie, chociaż z uwagi na walory figury, uwielbiam sukienki i garsonki.
Co do oferty dla 60 plus, to moim zdaniem nie jest tak tragicznie, wybieram to, co mi pasuje, i nie jest źle.
W tej chwili zastanawiam się, czy dla takich staruchów jak ja pasuje sukienka czarna z koronki. Akurat zobaczyłąm taka w jednym ze sklepów internetowych, rozmiar 40, wycięcie niewielkie na plecach. Rękawy długie, chociaż koronka. Ale nie wiem…
Aha, jeden punkt jest w wieku 60 plus niezwykle istotny- pelikanki- akurat od kilku lat mam tego pecha. Rękawy musza zakrywac to nieszczęście, tu nie ma kompromisów.
Czyli moim zdaniem, zasada prosta i uniwersalna w każdym wieku- zakrywać, to czego nie chcemy pokazać i odkrywac, to co pokazać chcemy.
Ale naturalnie, zadne mini. Uwielbiam midi. Długośc maxi rezerwowałabym dla młodzieży.
Klasyka z odrobiną fantazji.
Dobre tkaniny.
Zero korekt urody
pozdrawiam i szukam dalej, co z tymi koronkami…
Helen Mirren, która wydaje się mieć zdrowy stosunek do siebie w upływającym czasie, wygląda dobrze w koronkach, więc czemu nie.
Witam wszystkie panie :), poczytałam i widzę, że największym problemem kobiet (60+) jest strój. Pozwolę sobie na wypowiedz w tej kwestii. W tym roku 61lat kończę.Moje doświadczenie mówi tak: jeśli nie umiałaś ubrać się mając lat 20, 30 , 40 etc to i nie będziesz umiała wydobyć piękna 60letniej kobiety. Bo nie tak do końca jest ważne co nosimy ale w jaki sposób to nosimy i na jaką okazję :)
Panie, które dbały o siebie wcześniej – zapewne nie maja problemów z tym jak się ubrać.
No i jeszcze jedna ważna sprawa: w świecie – 60 latka to osoba młoda, wysportowana, pewna siebie, elegancka, grzeczna, uśmiechnięta etc. To kobieta czynu,kobieta, która wie czego chce, kobieta atrakcyjna – jeśli nawet ekstrawagancka. :)
To w naszej szerokości geograficznej wmawia się kobietom po menopauzie, że są stare ;), a temat jest sztucznie nakręcany przez córki i wnuczki, które myślę, że mają prawo mówić co możemy nosić, co wypada, a co nie :) .
Może tak dodajmy sobie pewności zdrowym stylem życia: właściwą dietą(warzywa, owoce, utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej) , systematycznymi ćwiczeniami na siłowni albo biegi w terenie albo pływanie albo….jest tego mnóstwo, dbaniem przede wszystkim od wewnątrz, utrzymanie równowagi psychicznej (pozytywne myślenie, podniesienie własnego wizerunku – bo z tym większość kobiet ma problem) inwestycja w końcu w siebie (dzieci niech zadbają same o siebie, a wnuki służą nam do rozpieszczania, a nie do wychowywania, od tego są rodzice).
To tak po krótce – jeśli tego wszystkiego nie zastosuje kobieta 60+ to żadne rady odmładzające , żadne liftingi nic tu nie zdziałają.
Pozdrawiam …..:)
W zupelnosci sie zgadzam tylko z jedna pania, Lena Kukurowska. Od siebie dodam tyko ze( majac 62 lata) nigdy nie zrezygnuje z mojej ukochanej czerni.Pozdrawiam.
Mario zwłaszcza z tymi usztywnianymi miseczkami i fałdkami pod ciasnym ubraniem trafiłaś w sedno. Dopasowane może być jeżeli materiał jest sztywny. Pozostałe obserwacje i rady też bardzo trafne.
Wszystko to brzmi ładnie ,tylko tego rozsądku z wypowiedzi mało widać na ulicach.To się zmienia ,ale….Dla mnie wzorem są zawsze starsze panie – francuski . Ten luz,ten szyk ,podejscie do zycia.To jest to co lubie.
A można i tak:
https://www.instagram.com/sonjazimsen1/
Nie ma Pani racji i pojęcia o czym Pani mówi. Proszę zobaczyć jak ubierają się starsze kobiety w USA i na świecie. Jaką mają fantazję. Jak są kolorowo i elegancko ubrane. A u nas tylko szarzyzna.
Marta
Marta masz rację popieram Cię,mam 60+ ubieram się kolorowo a nie szaro i buro ( u nas jest taki sterotyp przyjęty od lat) że jak osoba 50,60,i więcej to już tylko szarzyzna jak patrzysz na ulicach to jeszcze dużo tej ponurej odzieży,nawet młode osoby i też ubierają się ponuro,a jak widzisz osoby które ubrane są kolorowo to aż miło popatrzeć
To mówisz, że zawsze lepiej kolorowo niż szaro ? ;-) https://i.pinimg.com/564x/97/b5/2f/97b52f0a0e5c2a38660b509c93b70bd2.jpg
zdecydowani szary z bielą wygląda pięknie i kobieco, uwielbiam takie zestawy
szarzyzna, bo koety polskie maja tak nędzne emerytury ,że nie stać ich na kaszmiry i jedwabie, jak tu autorka pisała, ani o dobrego fryzjera i drogie , dobre perfumy…ani na kosmetyczkę
Czytam ten tekst i te komentarze i zastanawiam się o co tu chodzi. Większość wypowiadających się pań jest z siebie zadowolonych, ba nawet zachwyconych. A ulica wygląda różnie. Myślę sobie, że we wszystkim potrzeba ogromnego taktu i umiaru. Jak masz 60 lat nie rób z siebie 30-tki, bo zawsze będziesz wyglądać śmiesznie. Zgadzam się jednak z opinią, że młode kobiety i to wcale nie są wyjątki, wyglądają niechlujnie i odrażająco. I jak się okazuje nie o wiek tu chodzi, ale o umiejętność dobrania makijażu, ubrania, a nawet zachowania. Moja babcia mawiała, że nie metryka, a dusza się liczy. Dzisiaj trzydziestolatka jest mentalnie starsza od 60-latki. Więc wszystko zależy od nas. I na nic takie opinie. Każdy musi dojść do tego sam
Cześć Młodzieży… Pozdrawia Was standartowa 60-tka, w dodatku z plusem :)))
1. Najpierw zacznę od Waszych porównań polskich emerytek z zachodnimi, zwłaszcza niemieckimi… no cóż, gdybyśmy (wszystkie polskie emerytki) dysponowały takimi pieniędzmi jak zdecydowana większość niemieckich emerytek, to polskie ulice ze spacerującymi po nich starszymi, dobrze ubranymi Polkami, na pewno byłyby normą i wyglądałyby ciekawiej, gustowniej, bardziej elegancko i ze smakiem :))) I proszę mi nie wmawiać, że można się elegancko i modnie ubrać za te śmieszne emerytury jakie dostają obecnie Polki, że do tego niepotrzebne są duże pieniądze… przecież nawet Maria zauważyła, że na nas, tzn na starszych paniach lepiej wyglądają kaszmiry i jedwabie niż wszechobecne poliestry i tandetne, rozciągające się jak stara guma akryle… które, chyba nawet na młodych kobietach nie wyglądają dobrze!!!
2. Do powyższej uwagi dodam jeszcze i tę: Polska to kraj liczący ok. 38 mln ludności, biorąc pod uwagę niże demograficzne jakie utrzymują się w kraju od lat, to można w przybliżeniu policzyć, że nas starszych kobiet ( od 50-tki plus do powyżej 70-tki) żyje obecnie w Polsce ok. 5 mln. Jeżeli się mylę proszę mnie poprawić, podałam tę liczbę w dużym zaokrągleniu, nie znam prawdziwych statystyk, ale podobno społeczeństwo nam się starzeje… Jak łatwo się domyślić nie wszystkie z tych 5 mln żyją w dużych miastach, gdzie nie brakuje dobrych sklepów z odzieżą, obuwiem, dodatkami… nie wspominając o salonach kosmetycznych no i fryzjerach!!! Nie wiem dlaczego się tak dzieje, (z całym szacunkiem dla prowincjonalnych fryzjerów), ale na prowincji rzeczywiście większość pań farbuje włosy na jaskrawo bordowo, wściekle rudo i na koszmarnie czarno, wszystkie obowiązkowo są obcinane w ten sam sposób, czyli na krótko, wręcz klasycznie po męsku, moda na trwała trochę minęła, ale to prawda; większość polskich starszych kobiet, zwłaszcza na prowincji nie wygląda atrakcyjnie… Wyżej wspomniałam o szacunku dla zawodu fryzjera, ale w małych miasteczkach i wsiach sami fryzjerzy namawiają do takiego bezguścia swoje klientki. Niektóre z kobiet wiedzą czego chcą, te się nie poddają, ale większość najchętniej oddałaby się w ręce kogoś w rodzaju stylisty lub wizażysty. Niestety tych na prowincji ze świecą szukać, nawet w okolicy, w większych miastach, które też nie zawsze są nowoczesnymi metropoliami!!! Pozostają więc koleżanki, bliższe i dalsze znajome, z których najłatwiej brać przykład, co daje w konsekwencji poczucie przynależności do grupy, a więc poczucie spokoju, może nawet bezpieczeństwa… bo poczucie odrzucenia jest jeszcze gorsze niż brzydka fryzura!!!
… mogłabym tak dopisywać do powyższego kolejne punkty… ale uważam, że same sobie możecie Panie rozwinąć ten temat i dopisać resztę. Pozdrawiam wszystkich obecnych… przy okazji dodaję, że ja (jeszcze wciąż) zaliczam samą siebie do tych walczących, ale zauważyłam, że z upływem czasu zaczyna mi coraz mniej zależeć, częściej zastanawiam się nad tym co ważniejsze: mieć czy być… co Panie na to???
Elżbieto, zgadzam się z każdym słowem. Twój komentarz w powodzi wielu innych krytycznych i nieprzychylnych wypowiedzi jawi się jako jeden z nielicznych głosów rozsądnie oceniających sytuację. Zbliżam się do osiemdziesiątki… cóż, czas jest nieubłagany i młodsza już nie .będę. No i wiem jeszcze, że do baletu też już nie pójdę..
W naszym kraju kobiety zaawansowane wiekiem swoje przeżyły, niejedno widziały i musiały mierzyć się z przeciwnościami o wiele poważniejszymi niż dbanie o perfekcyjny ubiór i aparycję. A jednak Polki jako ogół. są postrzegane jako piękne i zadbane kobiety. Więc może nie jest aż tak żle? Oczywiście, mając do dyspozycji emeryturę taką, jaką mają kobiety we Francji lub w Niemczech, mogłybyśmy lepiej zadbać o siebie. Ale może mamy inne priorytety? I tu dochodzimy do pytania co jest ważniejsze : mieć czy być? Moim zdaniem każda z nas sama o tym decyduje wybierając taki model życia, jaki jej odpowiada nie naruszając przy tym przyjętych norm społecznych.
Autorka postu odpowiada na pytanie postawione w tytule i nie krytykuje nikogo (jeśli uwagę o biustach zakwalifikujemy jako poradę). Ograniczmy się więc do pomysłów mogących poprawić wizerunek kobiety i darujmy sobie negatywne ocenianie starszych pań..
„Kobieta elegancka i mająca klasę” oznacza kobietę, która nie rzuca się natychmiast w oczy, ale jak już ją zauważymy, to oczu nie możemy od niej oderwać. Co decyduje o tym, że wysoko klasyfikujemy konkretną kobietę? Chyba nie tylko zalety jej urody i ubioru. Jeszcze jest szereg innych cech np. zachowanie, mimika, tembr głosu, wykształcenie, zalety umysłu , charakter itd. Jest co udoskonalać. do póżnej starości i nadal zaliczać się do tych walczących i aktywnych. Pozdrowienia dla wszystkich.
Miło mi Jo-an, że mamy podobne poglądy na zadany temat, raczej umiarkowane, ale i tak byłam zdziwiona, że znalazłam w Twojej osobie „sojuszniczkę”… szkoda tylko, że nas tak mało. Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
jeżeli chodzi o biustonosze, to jest prawda, 90 procent polskich kobiet po 55 roku życia ma złe biustonosze, piersi wiszą w okolicy pasa, co wygląda okropnie, a dobry biustonosz wystarczy kupić na wyprzedaży już za 70 zł….co nie jest dużym wydatkiem….
P.S. A kolor czarny nie zawsze jest tylko kolorem… to bardzo często jednocześnie pogląd na życie… tak jest przynajmniej w moim przypadku. – Elżbieta jeszcze raz.
Wiecie jak może się ubierać kobieta po 30stce? 40stce? 50tce?
JAK CHCE :)
Te wszystkie komentarze o dzidzia-piernikach i „desperacji” bo przecież jak 50latka może założyć krótką spódniczkę? Śmiesznie i straszno. Przecież może – jeśli czuje się w tym dobrze. Jeśli prababci podobają się okulary w neonowo różowych oprawkach – czemu nie? Polska ulica i tak jest mało kolorowa i jak ktoś się „wychyla” to można się pogapić i skomentować, a to zupełnie nie tędy droga. Proste kolory? Mamę ostatnio zachęciłam do srebrnych oxfordów – w wielu stylizacjach dodają jej pazurka. Wyluzujcie dziewczyny i kobiety, same narzucamy sobie te ograniczenia i tworzymy w głowie jakieś dziwne granice wypada/nie wypada. A nie wypada to iść do teatru w bikini, i wiek nie ma tu żadnego znaczenia ;)
nigdy , przenigdy nie załozyłabym w moim wieku 58 lat.. krótkiej spódnicy, ale za to mam śliczną sukienkę maxi, z rękawkami 3/4 i lekkim dekoltem, w kolorze kobaltowym i dżinsy i rurki , a do tego swetry długie, bo krótkie nie pasują żadnej już kobiecie w tym wieku i delikatną srebrną biżuterię i buty na platformach i blond włosy….
Zazwyczaj tylko ciemne farby do włosów są w stanie skutecznie przykryć pojawiającą się siwiznę. Myślę więc, że to własnie kwestie praktyczne sprawiają, że panie po 60-tce najczęściej je wybierają :)
Wpadłam przez przypadek na ten artykuł, rychło w czas, ale muszę, bo się uduszę, zostawić swój komentarz.
Jak się ma lat 20-30-40 to niezwykle łatwo jest krytykować starsze panie, bo się nie ma bladego wręcz pojęcia o ograniczeniach, które je dotyczą.
Słaby wzrok – przesadny makijaż, słaby węch – przesadne perfumy, idiotyczne buty – haluksy, zwyrodnienia kości, osteoporoza i tysiąc innych chorób układu kostnego. Bezsensowne ciuchy od czapy i bez gustu, rozciągnięte staniki – a kup sobie coś porządnego, jak masz do dyspozycji 1000 zł (tak, jeden tysiąc złotych) na czynsz, prąd, gaz, telefon, leki i żywność.
Kup sobie wtedy dobrze skrojone spodnie, usztywniany biustonosz, dobre perfumy, wełniany płaszcz dobrego gatunku.
Żadna z komentujących ten artykuł osób nie ma nawet bladego pojęcia jak to jest być emerytką w tym kraju.
Na szczęście, przekona się na własnej skórze jak to jest , tak jak każda z tych tu krytykowanych starszych pań.
Grubych, źle ubranych, źle umalowanych, źle uperfumowanych, w rozciągniętych stanikach i spodniach po pachy.
Klepiących biedę, niedojadających, jadących na drugi koniec miasta by kupić jajka o 3 grosze taniej na sztuce.
Bo kiedy 3 grosze na jednym jajku robi różnicę, to ma się głęboko gdzieś, czy się wygląda elegancko.
Mylisz się „dorisday”, jak dokładniej przyjrzysz się powyższym wpisom, to zauważysz, że znalazło się na tej stronie parę pań, które nie tylko, że mają „blade pojęcie”, ale nawet dokładnie wiedzą co to znaczy być emerytką w Polsce… zdecydowanej większości z nich powodzi się źle, one wiedzą, że „kiedy 3 grosze na jednym jajku robi różnicę, to ma się głęboko gdzieś, czy się wygląda elegancko czy nie”… nie tylko Ty o tym wiesz!!!
dorisday…masz rację, emerytki w polsce po prostu nie mają pieniędzy na ładne i modne rzeczy, na dobre perfumy i fryzjera, dobrego fryzjera
najbardziej zgadzam się z poglądem o zmianie priorytetów i wolności wyboru bez wydymania warg i obrażania starszych.
Ja 59 i moje,, współtowarzyszki ;;jeszcze nie objęte demencją pamiętamy jak będąc ,,wczoraj ” młodymi kobietami 30 + liczyłyśmy po cichu,że łagodnie przejdziemy.menopauzę,nie wysiądzie nam kręgosłup itp itp.itp
Dzisiaj twierdzimy zgodnie,że nasze matki starzały się później niż my i były bardziej sprawne więc może młode pokolenie niech prędko zacznie się ruszać i odejdzie od komputera
Czytając ten tekst nie widziałam tu tylko kobiet starszych, za to przed oczami jawiły mi się młode kobiety zaniedbane, przerysowane twarze, w leginsach z wylewającym się ciałem. Rozjaśnione włosy z wielkimi odrostami i wcale to nie jest ombre. Opięte ubrania i miniówki, a uda w obwodzie z 80 cm. Nie przesadzam. Uwielbiam młodych ludzi, ale czasem, jak widzę takie kobiety zastanawiam się, czy nie ma nikogo w rodzinie, kto by jej powiedział, że tak nie powinna wyglądac.
Ostatnio w rodzinie mieliśmy taki temat o starszych kobietach i mój zięć, człowiek 36 letni stwierdził, że to właśnie starsze kobiety pięknie o siebie dbają. Że kobieta po 50,60 nie wygląda dzisiaj, jak babcia. Mam 64 lata, latem biegam w białej koszuli, błękitnych dżinsach i białych trampkach, a zimą w różowym płaszczu i szarych traperkach. Całe życie lubiłam jasne kolory. Nie cierpię czarnych i wszystkich ciemnych kolorów. Nigdy nie lubiłam. I wokół siebie widzę bardzo dużo takich kobiet. Zadbanych, super ubranych. Więc ten tekst chyba mocno krzywdzi starsze panie, albo autorka ma takie złe doświadczenia. Pozdrawiam
chyba maja bogatych mężów, skoro ich stać na dbanie o siebie. Sorry a jak będziesz w żałobie też bodziesz chodziła w różu?
@Niewidoczna. Chyba raczej niewolnica. Sobie masz się podobać. Co za bzdury piszesz? u fryzjera NIGDY nie byłaś? to wreszcie idź.Ręce zniszczyłaś? a co, oleju w domu nie ma, cytryny też, ani krochmalu? Nie wiesz jak nasze prababki dbały o siebie bez kosmetyków?
Nie zasłaniaj się mężem – a na kogo ma patrzeć? Czy Ty wyglądasz jak stara zapuszczona baba w przychodni? Taka, co ze złością ogląda moje 63 lata x 95kg wagi – w czółenkach ( na niskim obcasiku), dzianinowej kiecce ( bo wyszczupla i nie gniecie i się nie gniecie) , brązowymi kredkowymi brwiami ( 3 sekundy) i czerwonymi ustami ( bo mi pasują). Taka zołza ostatnio mi łokciem przywaliła jak czekałam na usg trzustki. Bo skąd to zapuszczone babsko ma wiedzieć, że pod zadbaną powłoką jest ból i strach?
To weź się za siebie. To nie jest kwestia kasy – dbałość o siebie to obowiązek. Bóg dał nam piękne ciało i mamy o nie dbać do końca.
Mylisz się „dorisday”, jak dokładniej przyjrzysz się powyższym wpisom, to zauważysz, że znalazło się na tej stronie parę pań, które nie tylko, że mają „blade pojęcie”, ale nawet dokładnie wiedzą co to znaczy być emerytką w Polsce… zdecydowanej większości z nich powodzi się źle, one wiedzą, że „kiedy 3 grosze na jednym jajku robi różnicę, to ma się głęboko gdzieś, czy się wygląda elegancko czy nie”… nie tylko Ty o tym wiesz!!!
To ja też swoje 3 grosze dodam. Mam 68 lat. Ale włosy na przodzie glowy – w 3/4 siwe i niestety, jest ich juz mało. Cały tył glowy w 1/4 siwy. Z natury mam włosy ciemny brąz. Jeśli chciałabym być biała lub inaczej jasna – musiałabym wszystkie włosy poddać odbarwieniu, a dopiero potem dać im jasny kolor. Nie sądzę, by je to wzmocniło, a na pewno by osłabiło.A poza tym- dlaczego wszystkie starsze panie mają być białe?. Gdzie to jest napisane?
Ja właśnie trzymam się swojego naturalnego koloru w różnych odcieniach i nawet zakupiłam peruczkę w kolorze swoich naturalnych. włosów. A co! Jeśli włosy będą siwe prawie całkowicie – wtedy zmienię ich kolor. A w ogóle w jasnych włosach wyglądam mdło.
Jeszcze coś w tym temacie: http://www.advanced.style
Dla mnie bardzo inspirujące.
Z wiekiem zmienia się psychika człowieka, kiedyś tego nie rozumiałam teraz wiem na 100 procent. Po śmierci mojej mamy zrozumiałam wiele rzeczy. Nie potrzeba mi kremów, nowych szmat farbowania włosów co miesiąc. Najważniejsze abym byłą zdrowa, miała co jeść. Mój wygląd mnie nie interesuje, mogę nawet nie mieć lustra. Najważniejsze to być kochaną i kochać. NIE SZATA ZDOBI CZŁOWIEKA.
Mam 61 lat. Trzech zasad przestrzegam jako starsza kobieta:
1. Niezbyt obcisle
2. Nie krótko
3. Nie goło
Pozostale zasady ubioru jak kazdy gustownie ubierajacy sie czlowiek.
Nie mam pojecia o nieprzystojnych kolorach czy formach. Jak ktos jest gruby to w kazdym wieku zle wyglada w obcislym. Jak ktos ma niezgrabne nogi to w kazdym wieku zle wyglada w mini. Jak ktos jest niezbyt urodziwy to urody sobie nie namaluje.
Nie potrafie stwierdzic czy falbanka, desen czy perfum ma jakis wydzwiek np nie przystoi komus.
Jest ubranie i stylizacja gustowna i podobajaca sie i jest brzydka, estetycznie nietrafiona i tyle.
Zle ubranym mozna byc w kazdym wieku i podobnie dobrze wygladajacym. Ogolnie sylwetka szczupla, wysportowana i zadbana, usmiech, higiena i otwarty umysl, szerokie horyzonty i uprzejmosc odziane w cokolwiek wyglada fajnie.
Byc soba nawet jesli troche kloci sie z tzw zasadami ( ja tam nie wiec co to te zasady)
Pozdrawiam
Przepraszam za brak polskich znakow, od lat nie posiadam polskiej klawiatury.
Mam 46 lat. Bardzo wczesnie osiwialam i farbowalam wlosy na ciemny braz.
Dlugo nosilam sie z przejsciem na siwy kolor, co bylo mi bardzo ale to bardzo odradzane.
Do tego straszono, ze bede musiala sciac wlosy bo siwe i dlugie to jak czarownica itp.
W polowie grudnia 2016 roku bylo ostatnie farbowanie i zaczelo sie.
Wlosy scielam do ramion. I zaczelo sie zapuszczanie odrostow. Na poczatku masakra, koszmar.
Upinalam wlosy (upalne lato). Od pewnej dlugosci odrostow zaczelo to nawet ciekawie wygladac.
Na moje szczescie wlosy rosly szybko. I w grudniu 2017 bylo juz ladne ciecie chociaz koncowki mialy jeszcze farbe. Musze dodac, ze farba trzymala pieknie kolor i przez cale zapuszczanie nie wyplukala sie ani nie zrudziala. Obecnie listopad 2018 mam 46 lat, piekne srebrne wlosy przeplatane moimi czarnymi.
Ladnie wycieniowane wlosy za lopatki. Mam szczescie mam grube, geste wlosy, ktore latwo sie ukladaja. Po przestaniu farbowania kondycja i gestosc wlosow jeszcze sie bardziej poprawila. Olejuje raz na miesiac. W czasie farbowania olejowalam 2 razy w tygodniu.
Podsumowujac.
Do siwych wlosow skorygowalam kolorystyke ubran,
zaczelam malowac usta,
wlosy za lopatki – i nie wygladam jak czarownica :)
Uwazam, ze bylo warto (o niebo lepiej jak wieczne odrosty juz po 2 tyg. od farbowania),
Siwych wlosow nie ma co demonizowac. Jednej kobiecie pasuja innej nie.
Tak samo jak dlugie lub krotkie wlosy.
ja w wieku 46 lat wyglądałam jak 30 latka, ubierałam się odpowiednio do wieku, nigdy nie robiłam się na dzidzię-piernik, bo to żenujące, teraz mam 56 lat i też się ubieram odpowiednio i wyglądam na 40….ale to nie każda kobieta ma ten dar….nie słuchajcie się koleżanek , a zwłaszcza córek…..
ie ma nic gorszego jak ubrane panie 55 plus na 20 latki, wygląda to śmiesznie
1. usta nie oczy. czerwona szminka a nie czarne brwi.
2. baardzo jasne kolory, szary wyklęty.
3. Beata Tyszkiewicz , późna oczywiście. Można porównać BT w wersji młodej i bardzo późnej – styl, ubiór a zwłaszcza makijaż.
właśnie, nie obwieszać się złotem, fatalnie to wygląda!
Maria, świetny wpis i jakże zgodny z moimi obserwacjami.:) Ja co prawda w tym roku skończę 50 lat, ale nawet kobiety z mojego pokolenia powinny przeczytać Twój wpis. Z wiekiem przede wszystkim trzeba patrzeć coraz bardziej na jakość ubrań. Tania rzecz obroni się na młodym ciele (na którym zresztą wszystko się obroni). Im jesteśmy starsze, tym większe znaczenie ma bardzo dobra jakość i naturalne tkaniny. Ubolewam na tym, że starsze panie mają często brzydkie fryzury – byle krótko. A przecież można wyglądać świetnie z włosami do ramion – oczywiście fryzura zawsze powinna być dopasowana do wieku i stylu życia osoby. I jestem też zwolenniczką naturalnie siwych włosów. Sama przestałam farbować włosy 2 lata temu, jestem prawie cała siwa i ciągle zbieram komplementy odnośnie moich włosów. Niestety żyjemy też w dziwnych czasach, kiedy normą (o grozo!) stają się napompowane usta, doczepiane włosy i klonowaty wygląd, a siwe włosy niby postarzają? Bzdura! Od kiedy to natura postarza?! Postarza właśnie to, co zauważyłaś – ciemna farba u starszych osób. Wiele lat jeszcze musi upłynąć zanim coś się zmieni, bo musi się zmienić światopogląd i/lub błędne przekonania. Pozdrawiam serdecznie, Renata
Hej, ja też w tym roku kończę pięćdziesiąt lat. Też przestałam się farbować włosy. Mam połowę srebrno siwych, a połowę prawie czarnych. Zgadzam się z Tobą, że te krótkie fryzury starszych kobiet są takie… nijakie. Ja od zawsze noszę krótkie włosy, ale one są naprawdę króciutko obcięte, które dobrze się układają, same. Jak są dłuższe zaczynają się kręcić. Przstalam się farbować i już nie mam siwo łysych placków.
Pozdrawiam Gosia
ja skończyłam 58 lat i nie wyobrażam sobie być siwa, farbuję na delikatny blond , mam boba i wyglądam ładnie, to straszne mieć w tym wieku ciemne albo siwe włosy nie ułożone
Kobieta po 50tce wydawać by się mogło, że jest to elegancka, zadbana kobieta. Mam swoje przemyślenia. Otóż, są to kobiety, które często są zapracowane lub mają dzieci 18-25, którym trzeba pomagać w nauce finansowo i dalej dbają o dzieci, które są już np. na studiach w innym mieście (oczywiście nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka). Wiem to po prostu z doświadczenia. Często odmawiają sobie jakiegoś zakupu tylko po to, by dać dziecku. Dalej mówimy tutaj o kobietach, których niestety nie stać na swobodne zakupy i pomoc finansową dziecku studentowi równocześnie. Osobiście staram się dbać o siebie w miarę możliwości, Panią po 40ce czy 50ce mogę polecić sklep modbis.pl, w którym w przystępnych cenach mogą znaleźć coś dla siebie.
Moje Panie, więcej luzu. Wypada nie wypada… co za nuda! jesteście młode, a takie jakieś pańciowate. Ja mam 61 lat, 170 cm, rozmiar 38 od zawsze, odkąd pamiętam. Jestem wegetarianką, nie uprawiam żadnych sportów, ruszam się. Ale przede wszystkim mam pasje! Rurki czy dzwony, a kogo to obchodzi? Ważne o czym mówisz, co Cię pasjonuje, na jaki temat (poza zawodowy) masz coś do powiedzenia! (Aha, nie mam tv). Skąd taka autocenzura???? Uwielbiam czerń i swoje ciemne włosy, Jak komuś się nie podobają, to niech patrzy we własne odbicie. Aż dziw, że autorka tego bloga nie była jeszcze na okładce Vogue!
Bardzo merytoryczny artykuł opisujący jak dobrze wyglądać mimo upływających lat. Sama jestem w okolicach 60 roku życia. Staram się ubierać już pod mój wiek, szukać takich ubrań, które będą do mnie pasować. Ważne, by czuć się pewnie w tym co się nosi. Do pracy ubieram zazwyczaj spódnicę i żakiet tego typu https://modbis.pl/pol_m_OUTLET_Zakiety-1146.html . Tak jak czytałam tutaj komentarze Pań, ubierajmy to na co mamy ochotę. Tylko ja jestem zdania, że niestety w pewnym wieku już pewne ubrania nam po prostu nie pasują. Dochodzi problem z wagą… Ale kobietą trzeba pozostać by podobać się mężowi. Ważne to czuć się piękną. Pozdrawiam
te żakiety jak dla starych baba
Bardzo krytyczny jest ten artykul. Nie ma w nim nic budujacego, nic koncentrujacego uwagi na pieknie kobiecego ciala po 60.