Partnerem tego wpisu jest sklep internetowy Zalando.
Dlaczego nie wszystkie kobiety noszą sukienki? Mam wrażenie, że chociaż na każdym kroku podkreślamy to, że w sukienkach wygląda się ładnie, łatwiej przychodzi nam noszenie na co dzień zestawów typu: jeansy i bluzka, spodnie i koszula czy nawet spódnica i bluzka. Mnie samej również łatwiej jest wystylizować czarny top i jeansy, niż zastanawiać się nad tym jak ograć sukienkę. I zastanawiając się nad tym, co może być tego przyczyną, doszłam do wniosku, że chodzi o buty.
Nie ma żadnej filozofii w tym, by do jakiejkolwiek sukienki włożyć buty na obcasie. Wtedy praktycznie zawsze wygląda się ciekawiej – noga jest dłuższa, a sukienka nabiera eleganckiego charakteru. Jednak obcasy nie sprawdzają się dobrze na co dzień, kiedy jesteśmy aktywne, musimy się szybko przemieszczać czy pokonać jakiś większy dystans. Dlatego obmyśliłam pięć formuł, które ułatwią łączenie sukienek z wygodnymi butami.
Podkreślam, że dla mnie te połączenia, które tu prezentuję są optymalne. Ale oczywiście każde z tych rodzajów butów i sukienek, można z powodzeniem łączyć z innymi rodzajami butów i sukienek. To są moje propozycje na uniwersalne formuły, ale wierzę, że Wy też macie fajne pomysły na ogrywanie sukienek z butami innymi niż szpilki.
FORMUŁA NR 1
Luźna, krótka sukienka + wsuwane buty
Po angielsku ten typ sukienki nazywa się shift dress. Jak się domyślacie, chodzi o krótką sukienkę, nie przylegającą zbytnio do ciała, kojarzoną głównie z latami sześćdziesiątymi (choć można tu dostrzec podobieństwo do flapper dress z lat dwudziestych). Takie sukienki wyglądają świetnie z wsuwanymi butami: lordsami i mokasynami. Jako, że pasują głównie kobietom o raczej drobnej posturze i prawie zawsze wyglądają dziewczęco, przełamywałabym je obuwiem inspirowanym właśnie męską modą.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 3 z butami nr 4.
FORMUŁA NR 2
Zwiewna sukienka w drobny wzór + zamszowe botki
Do delikatnej sukienki starałabym się dobrać mocne, rockowe wręcz obuwie. Jestem wielką fanką zamszowych botków latem i sama w tym roku, po długiej przerwie, znów się w nie zaopatrzyłam. Ten rodzaj stylówki kojarzy mi się bardzo z latami dziewięćdziesiątymi. Fajnie wyglądałyby tutaj też martensy albo kowbojki. Więcej kwiecistych sukienek jest tutaj.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 2 z butami nr 5.
FORMUŁA NR 3
Koszulowa sukienka + żeglarskie buty
Takie połączenie jest świeże, eleganckie, ale z łatwością da się je stosować na co dzień. Można tutaj dobrać i torebkę koszyk, i skórzany plecak, i płócienną torbę… Koszula może być i luźna, i zawiązywana w talii. Całość kojarzy się oczywiście ze stylem preppy, ale dla mnie jest to uniwersalny, ponadczasowy zestaw, który zawsze będzie aktualny.Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 5 z butami nr 4.
FORMUŁA NR 4
Bieliźniana sukienka + baleriny
To połączenie ubrań widzę na szczupłej kobiecie, z gładkim koczkiem i mocnymi ustami. Raczej nie dodawałabym tu biżuterii, no może delikatny łańcuszek. Pierwsze skojarzenie to prostota lat dziewięćdziesiąty i estetyczny minimalizm łączony z Calvinem Kleinem czy Donną Karan. Zamykam oczy i widzę Christy Turlington w tym zestawie.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 1 z butami nr 5.
FORMUŁA NR 5
Sportowa sukienka + białe sportowe buty
W miarę prosta sukienka, bez natłoku ozdobników i wymyślnych wzorów, a do tego obuwie, które w moim odczuciu jest tak neutralne, że zbliża się tą neutralnością do gołej stopy :) Białe buty pasują tak naprawdę do wszystkiego, ale dla mnie jednak noszenie kwiecistych sukienek i sneakersów nie jest tak znaczące jak pójście w dobitny przekaz: sportowa góra + sportowy dół. Sukienki w kratkę też fajnie się prezentują z białymi butami.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 2 z butami nr 2.
A ja właśnie, po długiej przerwie od sportowego obuwia, kupiłam sobie model, który skrycie uwielbiałam już od dawna. Noszę Stany Smithy do wszystkiego i naprawdę mam wrażenie, że one nie gryzą się z żadnym elementem stroju.
Ramoneska ONLY
Sukienka Anna Field
Torebka DKNY
Naszyjnik ONLY
Buty Adidas Originals
A sukienkę już miałam na sobie również z zamszowymi botkami i z moimi lakierowanymi szpilkami i muszę powiedzieć, że za każdym razem dopasowywała się do charakteru butów. Kameleon!
I od razu proszę Was o wybranie swojego ulubionego połączenia. Czekam też na Wasze formuły – jaki typ sukienki z jakim typem butów. Rozmawiamy dzisiaj o butach innych niż na wysokich obcasach 🙂 Jeśli macie ochotę, możecie ilustrować rzeczami z Zalando.
Mam sukienkę z Asosa, dorwaną w lumpeksie za grosze, granatowy kolor (uniwersalny!), piękny fason który podkreśla u mnie co trzeba a chowa mankamenty, a bardzo ciężko znaleźć mi taką sukienkę :D i tak nieraz myślałam że ona może być takim kameleonem – i do szpilek pasuje, i do balerinek, można ją ograć na rockowo/grunge’owo (koszula w kratę i workery, choć jeszcze tego nie zrobiłam :P), do trampek pewnie też da radę… Wiadomo, na mega elegancką okazję typu wesele odpada… Ale jednak nie ma to jak bawełna i dobrze dobrany fason :D
na lato tylko bawełna przez ostatnimi czasy nakupowałam poliesterowych szmatek i w cieplejsze dni tego się po prostu nie da nosić…
Sukienka to jest najlepszy uniform !!!! Klasyczna sukienka i buty które przyciągają uwagę zawsze zrobią wrażenie. To jest absolutnie najlepsza stylówka dla leniwych (bo nie trzeba szukać góry i dołu, co najwyżej rajstop). A jak to odmładza! Zdecydowanie najlepsza opcja dla jabłek ze szczupłymi nogami
Pomimo tego, że uwielbiam jakieś sukienki o mocnych roślinnych wzorach albo takie, które wyróżniają się ciekawym fasonem, to właśnie takich kameleonów zawsze poszukuję i one zawsze będą najmocniejszym punktem w szafie. Bo fajnie jak się nosi sukienkę, a nie jak sukienka nosi kobietę. A u mnie taka sukienka musi po prostu być czarna, bo wtedy mam wrażenie, że mogę z nią zrobić wszystko :)
Jakie fasony sukienek są najlepsze dla jabłek ze szczupłymi nogami?
Luźniejsze, ukrywające brzuszek, i krótkie, odsłaniające nogi.
Coś takiego jak mam na zdjęciu będzie super. Ta sukienka bardzo skutecznie ukrywa brzuch i pokazuje nogi.
Ja sukienki uwielbiam nosić z oksfordkami. Moim ulubionym połączeniem jest tzw. pinafore dress z bluzką z długim rękawem albo cienkim golfem + białe rajstopy i oksfordki.
Też za to kocham sukienki. Kiecka, buty i jazda. Bardzo szybki zestaw.
Właśnie, kupiłam niedawno czarne oksfordki z zamiarem noszenia ich do sukienek, przetestowałam kilka opcji i… jakoś nie mogę się przekonać. Ciągle zastanawiam się z jakim rodzajem sukienek je zestawić. Ale generalnie sukienki uwielbiam, moim ulubionym zestawieniem od paru lat są ulubione martensy w kwiatki i czarne sukienki (mieszkam w kraju, gdzie lata chłodne zwyke są, więc tak naprawdę to mój strój niemal całoroczny…)
Może czarne oxfordki do czarnej, prostej sukienki z białym kołnierzykiem? Nie wiem czy to jest twój styl, ale może?
Coś podobnego do tej na zdj: https://ae01.alicdn.com/kf/HTB1B3LjQVXXXXX7XXXXq6xXFXXXZ/-font-b-Black-b-font-font-b-dress-b-font-font-b-with-b-font.jpg
A ja bardzo lubię oksfordki do kopertowych sukienek. I tak jak Fael napisała do sukienek pinafore też będą świetne!
1 i 2 formuła jest bardzo w moim stylu! Uwielbiam nosić martensy do sukienek i w ogóle do letniej garderoby :) w ogóle nie noszę już butów na obcasie a sukienki jak najbardziej. Myślę ostatnio nad bardziej sportowym obuwiem i podobają mi się twoje propozycje :)
Białe to w sumie taki neutral, chyba nawet bardziej uniwersalny niż czerń w przypadku sportowego obuwia, która w sumie wygląda na nodze „ciężko”. Wolisz trampki czy sneakersy?
Ha! A ja ciągle nosze sukienki i spódnice do płaskich butów. Kontrowersyjnie, do długości midi. Bo i w krótkich kieckach, i wysokich butach czuję się źle. A jak człowiek w czymś się czuje źle, to stylowo wyglądać nigdy nie będzie ;) W pewnym sensie zrobiłam sobie z tego swoją markę i już nikt mi nie daje „dobrych rad”, że do kiecki midi to obowiązkowo but na obcasie. No ale, jak bym miała długie zgrabne nogi, to na bank twój ulubiony zestaw bym czasem założył :)
Wiesz co Kasiu, bo to się tak przyjęło, że można z jakiegoś powodu mówić komuś: skróciłaś sobie nogi tymi butami i spódnicą. Tak jakby tylko wydłużanie nóg miało być jedyną słuszną opcją. Jak coś wygląda „kozacko” to bym się wcale nie przejmowała co to skraca, uwidacznia czy maskuje, tylko też bym nosiła :)
Jeśli chodzi o mnie, to właśnie dużo łatwiej przychodzi mi noszenie na co dzień sukienek. Mam typowo kobiecą figurę (duży biust, biodra, rozmiar 40/42) i dobrze uszyta sukienka to dla mnie zbawienie. I tylko jeden element garderoby (nie licząc bielizny) – nie trzeba zestawiać różnych elementów. Pantofle na obcasie w pracy i na wyjście (również z racji na figure); baleriny na dojazd do pracy itp.
Temat figur już się kiedyś pojawił, ale może pokażesz jeszcze kiedyś sukienki dla takich bardziej okrągłych? :)
Pozdrawiam:)
Ja też lubię sukienki, właśnie przez to że jest to jeden element garderoby
też to lubię w sukienkach zakładam jedną rzecz i jestem ubrana
Chyba zrobię jakieś fajne zestawienia z rzeczami ogólnie w większych rozmiarach. Bo kiedyś zrobiłam takie moodboardy i były dziewczyny zadowolone :)
Formuła 1 – Nic z niczym ;-)
Formuła 2 -sukienka nr 3 i buty nr 4 lub 5, sukienka 5 i buty nr 1 lub 3. Mogłoby chyba być wszystko ze wszystkim bo to najbardziej moje klimaty ;-)
Formuła 3-tylko sukienka nr 2 (bo taliowana), buty nr 4 najlepsze ale inne też by uszły.
Formuła 4-żadna sukienka mi się nie podoba (buty najlepsze nr 4)
Formuła 5- nie mój styl ale sukienki 2 i 3 z butami 4 i 5 miały by swój urok.
Swoją drogą ja najczęściej noszę sukienki do płaskich sandałków. Są wygodne, przewiewne i jest dużo modeli do wyboru – od bardzo sportowych, przez miejskie, boho, romantyczne aż po takie które można by nazwać eleganckimi. Najbardziej podobają mi się rzymianki (oczywiście te „krótkie”nie okalające łydki) bo lubię mieć zapięcie wokół kostki. Całkiem fajne wydaje mi się model sandałków zakrywających palce (podobne do balerin nr 5 z 3 formuły) gdyż nie lubię jak sandałki są mocno odkryte, wolę „cięższe” modele.
Sandałki to w zasadzie pasują do każdego rodzaju sukienki. A ja z kolei wolę te wyższe rzymianki, tylko dawno już nie miałam takich :)
I tym razem również będziemy:) Czekam na nie z utęsknieniem, tym bardziej, że właśnie niedawno postanowiłam, że mimo mocno nieidealnych nóg i figury w ogóle, koniec z „kryciem się” i zakładam sukienki i spódnice.
Fajne połączenia :) Ty też mi się podobasz w takim wydaniu, zwłaszcza na zdjęciu z ramoneską :) Ja bym potrzebowała raczej poradnika jak ubrać buty na obcasie do sukienki, bo takie połączenie nigdy do mnie nie pasuje (jest „za bardzo”, zbyt kobieco, zbyt romantycznie itd.) i zawsze noszę płaskie, nie tylko na co dzień.
Nie trzymam się jakichś sztywnych zasad przy wyborze sukienka-buty, bo to zależy od konkretnej rzeczy, ale w ostatnim czasie u mnie funkcjonują połączenia krótkich sukienek z wyciętymi szmacianymi trampkami i sukienek midi ze zwykłymi balerinami. Sukienki super-eleganckie noszę ze srebrnymi balerino-sandałami w stylu lat 20. Koszulowe lubię łączyć z zamszowymi sandałami w stylu boho. No i wakacyjne sukienki (białe, wzorzyste, etno, z naturalnych materiałów itp.) z espadrylami :)
Dzięki :) W sumie to z chęcią zrobiłabym takie formuły – ulubione połączenia sukienek z wyższymi obcasami.
mhhh więcej podoba mi się butów jak sukienek… sukienki są takie przeciętne i nijakie i widziałam wiele ładniejszych modeli… najbardziej podoba mi się sportowa granatowa sukienka nr 3 i do tego nieśmiertelne białe conversy nr 4, ja do conversów najbardziej lubię zakładać jeansową sukienkę ogrodniczkę i pod spód biały podkoszulek – wtedy wychodzi bardziej casual jak sportowo =) moją sukienkę na lato (jak wiemy w Polsce jest krótkie) traktuję jak bazę i minimum 80% butów musi do niej pasować czy: sandały na płaskim obcasie, beżowe szpilki, koturny, baleriny i sandały na obcasie. Trudna to sztuka dopaść taką sukienkę ale w tym roku udało się =)
A gdzie to znalazłaś tę sukienkę pasującą do wszystkiego? :)
w Taranko
Nigdzie nie dojrzałam sandałków. Moimi faworytami są trampki, jako najwygodniejsze buty i czasami mam wrażenie, że nawet jako babcia też będę je nosić. Druga opcja to botki, ale nie sprawdzają się przy upałach…
To będziemy razem pomykać jako babcie w sportowych :)
Latem noszę sukienki na okrągło, ale w sumie nie są w żadnym z pokazanych przez Ciebie typów. Stylem najbliżej im chyba do tego, co sama masz na zdjęciu. Moje sukienki mają zaznaczoną talię, długość do kolan lub tuż przed kolano, raczej bez rękawów (ale nie na ramiączkach – nie znoszę!). A latem wybieram po prostu płaskie sandały, ale nie na zupełnie cienkiej podeszwie, bo wtedy chodzenie mnie w nich męczy (do pracy też noszę sandały, nie mam wymogów dotyczących dress codu). Tak w ogóle, kocham nosić sandały, więc jeśli tylko pogoda pozwala, to się na nie przerzucam. I szczerze mówiąc na samą myśl o chodzeniu latem w botkach robi mi się słabo z gorąca. A obcasy do letnich sukienek wydają mi się takie strasznie pańciowate na mnie, zupełnie nie mój styl.
Ja właśnie lubię botki do krótkich sukienek, w zasadzie nie było mi nigdy niewygodnie w takim zestawie, ale na mocny skwar się nie nadaje. Ostatnio mam jakieś takie nieszczęście do butów, że wszystko mnie obciera na początku. Nawet jakieś moje stare buty. Eh.
Sukienka z balerinkami oczywiście. Z ciężkimi butami i botkami też, gdyż daje interesujący kontrast między kobiecą, delikatną sukienką a ciężkimi butami. Ale już ze sportowymi wywołuje we mnie protest :D Nie, po prostu nie ;)
Sportowe buty do sukienki to takie pójście na łatwiznę, ale dla mnie efekt jest super:)
Z formuły 3 i 5 biorę wszystko i w każdej kombinacji, buty też bym przemieszała, noszę koszulową sukienkę z adidasami i conversami i lubie to;) Jak jest chłodniej to najbardziej lubię dzianinowe dopasowane sukienki + martensy albo wysokie kozaki, a wiosną i latem najczęściej lekkie jednokolorowe sukienki z hmmm ortopedycznymi;) sandałami. Czasem skuszę się na sukienkę we wzór i najczęściej są to kwiaty, ale właśnie na butach się wtedy zawieszam, jakoś nic mi nigdy nie pasuje;/ Mam tez kilka lekkich sukienek z dzianiny i najczęściej kończy się na sportowych butach.
Ja do kwiatów to już się poważnie mobilizuję i kończy się raczej wyższym obcasem :)
Sukienka łączka lub bieliźniana + martensy to mój zestaw z czasów liceum… lata dziewięćdziesiąte, wspomnień czar ;-) Teraz w sukienkach chodzę raczej rzadko, bo nie przepadam za nimi – szczególne okazje i w upały (ze względów bardziej praktycznych, tak najchłodniej). Na szczególne okazje z obcasami, a w upały espadryle, sandałki, klapki – na płasko.
Jeszcze pod sukienką biała koszulka z krótkimi rękawami jak Sandra B. w Speed :)
Bardzo często noszę ołówkowe sukienki/ spódnice do sportowych butów na koturnie, typu NIKE Airmax. Lubię siebie w takim zestawie i dobrze sie w nim czuję.
O tak tak, też mi się podoba ten pomysł.
Uwielbiam sukienki, ale nie znoszę rajstop, więc kiedy tylko robi się ciepło, staram się na maksa wykorzystać pogodę. Od początku tygodnia ani razu nie wyszłam z domu w spodniach :D Zdecydowanie wolę sukienki niż spódnice, bo bliżej mi do luźnych fasonów (zwłaszcza bluzek i koszul), a trudno jest mi znaleźć dobre połączenie typu luźna góra + rozkloszowany dół, dlatego zazwyczaj sięgam po sukienki typu „shift dresses” i zawsze powtarzam, że moim celem jest kiedyś przenosić ciążę niezauważoną przynajmniej do szóstego miesiąca :D
Moim ulubionym połączeniem są sukienki i proste espadryle – mam teraz trzy pary i każda podoba mi się ogromnie, kuszą mnie szalone wzory na butach – ale prawie nigdy na ubraniach, moim ideałem są wzorzyste buty (mam takie czerwone w azteckie wzorki) i gładkie ciuchy. Ewentualnie chłodniejszą porą botki i czarne rajstopy.
Noszenie szpilek do sukienek wydaje mi się zawsze trochę zbyt oczywiste i staram się unikać takich połączeń w codziennych zestawieniach. Czuję się, jakbym się wybierała na jakieś superważne spotkanie albo co najmniej na czyjąś pierwszą komunię ;P jeśli już, wybieram niższe obcasy albo botki. Ostatnio myślałam nad kupnem czarnych klasycznych szpilek, ale doszłam do wniosku, że nie są mi potrzebne, bo do rajstop i tak wolałabym botki dla zrównoważenia całości, a do innych strojów mam szpilki nude.
Ja też w obcasach czuję się tak, jakbym założyła je w jakimś celu, a nie tak po prostu :)
Pięknie powiedzione o obcasach ;) Lubię siebie w nich, mój kręgosłup lubi mniej. Dlatego są tylko na „okazje” i tylko takie, kiedy mam na nie ochotę. Ja najbardziej lubię chyba wszelkie shift dresses, szczególnie takie o linii A i do tego workery, bądź ogólnie cięższe buty. Latem sandały – koturny albo coś bardziej rzymiankowego ale takiego 'konkretnego’.
Dla mnie sukienki to zawsze najprostszy stylistycznie wybór. Noszę cały rok zarówno do obcasow jak i do płaskich butów, ale w innym stylu, niż pokazane w poście. W chłodne pory roku moim ulubionym połączeniem jest mała czarna plus botki motocyklowe lub oficerki, w lecie sandały rozmaitych rodzajów, od boho do birkenstockow. Czasem zakładam do kiecek midi baleriny w szpic. Od czasu do czasu new balancy do małych czarnych, ogólnie jednak wolę odkryte stopy latem.
Tak naprawdę to uważam, że birki by pasowały do wszystkich tych sukienek. To są moje ulubione letnie buty i jak na razie jedyne, które mnie nie obtarły. Coś nie mam szczęścia w tym roku i wszystko obciera.
Gdybym nie była takim zmarzlakiem (potrafię zmarznąć nawet w upał, gdy zawieje orzeźwiający wietrzyk), chodziłabym w sukienkach przez cały okrągły rok. W tej chwili w szafie mam „aż” cztery sukienki. Dlaczego tak dużo? Pierwszy powód już podałam, drugi to taki, że wcale nie tak łatwo znaleźć sukienkę na moją drobną chłopięcą figurę z lekko wystającym brzuszkiem, który w ten sposób utrudnia mi dobór sukienek, że jak znajdę taką, którą zapnę w pasie, to wtedy jest za luźna w biuście i biodrach – zostają mi chyba proste luźne worki skrzętnie ukrywające moją figurę. Buty – najchętniej szpilki, ale w tych daleko nie zajdę, więc nie kupuję (jedyne miałam na studniówce, czyli pół życia temu) a moje nogi ostatnio buntują się nawet przeciw obcasom wyższym niż 3 cm, więc chcąc nie chcąc pozostają mi balerinki i lordsy.
Haha, aż tak źle w obcasach? U mnie to głównie zależy od konstrukcji buta, jak są wygodne to mogę przechodzić nawet cały dzień. e lakierki z Tamarisa moje są właśnie takie komfortowe, mimo że obcas jest dość wysoki.
No niestety, aż tak. Jakoś nie mogę trafić na buty idealne dla moich stópek w rozmiarze 35 z wysokim podbiciem. Choć kiedyś się zawzięłam i na Dzień Dziecka sprezentowałam sobie sandały na obcasie 7,5 cm – nauczyłam się w nich chodzić, nawet biegać, a na jesień kupiłam buty z obcasem 10 cm. A potem przyszła zima, a zimą noszę oficerki (choć była jedna zima na wysokich obcasach), no i gdy „przesiadłam” się z tych 10 cm na 3 cm koturn powiedziałam nigdy więcej wysokich obcasów, bo „dzięki” nim przez całe lato i jesień nogi rano bolały mnie jeszcze bardziej niż wieczorem, no i konsekwentnie się tego trzymam i powoli przekonuję się do noszenia płaskich butów do sukienek i spódnic.
W moim guście jest tylko zestaw łączka + ciężkie buty, ale z zaprezentowanych akurat niczego bym nie wybrała.
Sama zawsze noszę czarne sukienki (oversize, mało kobiece) albo bardzo długie tuniki i do tego ciężkie botki na niewysokim obcasie lub mocno zabudowane (ortopedyczne jak to napisała Aneta) sandały. Czyli rockowo, uniseksowo.
Lubię takie stylówki, oj lubię. A nawet ten typ stylówek, tylko już na maksa przesadzony, coś a’la sylwetki u Ricka Owensa.
Sukienka do kostek + sandały
Wygląda się jak hipiska albo cyganka <3
Tak jest, tu w ogóle chyba nieskończenie wiele formuł można by rozpisać :)
Lubię sukienki za kolano lub do pół łydki, więc miałam z tym spory problem… Noszę do nich sandały, lakierowane mokasyny lub wiązane buty w męskim stylu.
Osobiście bardzo lubię takie połączenie w stylu: luźna koszula, spódnica za kolano rozkloszowana i męskie buciki.
Z posta na post wyglądasz coraz piękniej, jak Ty to robisz, Mario? :)
Ja już kiedyś pisałam Ci, że uwielbiam sukienki za prostotę ich stylizowania, obecna pogoda to dla mnie ideał :D nie mam problemów z noszeniem sukienek z płaskimi butami – ale mam za mało butów generalnie, i jak tylko podreperuję budżet kupię kilka par.
Bardzo podoba mi się kolaż z botkami, sama nigdy nie nosiłam ich latem, ale w takim wydaniu sama mam ochotę tak się ubrać. No i koszulowa sukienka nr 2 – ideał! Właśnie taką sobie wymyśliłam jakiś czas temu <3
Dziękuję Agata, a ten zestaw na sobie to taki jeden z moich uniformów ostatnio, staram się bardziej starać :) Ja jeszcze nie mam koszulowej sukienki, ale też już pisałam dawno temu, że mi się marzy i chyba popłynę z tym :)
Mi też się marzy koszulowa sukienka ale koniecznie z paskiem! I do tego czerwone baleriny.
Sukienki z płaskimi butami – najchętniej wiazanymi botkami za kostke to chyba moj typowy uniform. Jak jest gorąco, to płaskie sandałki lub espadryle.
Teraz, w ciąży, sukienki stają się wybawieniem, ładnie wyglądają i jest wygodnie :)
No pewnie, w ciąży wygodniej być nie może niż w sukience. Gratulacje, że rodzinka się powiększa. Kiedy rodzisz?
we wrześniu :) To numer trzy:D
Sukienki kocham i nosze czesto: latem dlugie (w stylu boho) do birkow. Kiedy jest za zimno na gole nogi wybieram krotsze modele- przed kolano, lub midi, koniecznie o prostym kroju, granatowe/szaro-niebieskie lub szare i z zaznaczona talia- taki moj klasyk. Do tego czarne rajstopy, czarne baleriny a zima czarne oficerki (do tych przed kolano) lub czarne zamszowe botki na obcasie (do tych za kolano). Uwielbiam jeansowe koszulowe sukienki z paskiem w tali, obok skorzanych botkow i torebek listonoszek to moja ubraniowa milosc :-). Wszyscy mnie z nimi kojarza i w takiej sukience chce byc pochowana :-).
Sukienki + buty sportowe (bez rajstop) podobaja mi sie na innych.- to nie jest zestaw na moje nogi. Ale Tobie Mario bardzo sluzy- buty dodaja tej stylizacji lekkosci i odejmuja lat :-).
Dzięki wielkie. Ten zestaw to w zasadzie nobrainer, ale ja się w nim fajnie na co dzień czuję. Wygodnie, ale też w sumie nie tak rozlaźle jak w dżinach i t-shircie. A dokładniej to się czuję tak jak bym szła na tenisa. Chociaż w tenisa grałam dokładnie raz w życiu :)
Super post, wszystko dokladnie przestudiuje w weekend! Bardzo czesto nosze sukienki, uwielbiam marki Pulpa i COS. Tylko te buty Stan Smith mi nie odpowiadaja, od zeszlego roku co druga dziewczyna je nosi. A moze ktos poleci gdzie znalezc sukienki „kopertowe”?
Dzięki, a ja właśnie nie widziałam na mieście stanów smithów na nikim. Za to dużo teraz obserwuję znów superstarów. Co mi i tak nie przeszkadza, bo wiadomo, że mają mi się szczerze podobać i tak jest. Na zalando jest multum takich sukienek, tylko trzeba się przekopywać, bo nie można ich wyfiltrować.
Sukienka + płaskie buty na lato to najlepsza, najwygodniejsza i najszybsza opcja. Ostatnio naliczyłam ich w szafie 12 a kusi niezmiernie żeby wzbogacić się jeszcze o kilka. Ale! O ile szalenie podobają mi się sukienki z wąskimi ramiączkami, luźne, z falbanami etc., tak wydaje mi się że w są to fasony wyłącznie dla drobnych, szczupłych kobiet z małym biustem. Czy da się to jakoś ograć? Duży biust i luźna sukienka??? :(
Moim zdaniem nie da się, bo lużna sukienka oprze się na biuście i będzie robić wrażenie obszernej talii. Chyba że skombinujesz do niej jakiś pasek. Ale wg mnie na duży biust trzeba jednak nosićrzeczy raczej dopasowane ;)
Ja tak szczerze mówiąc nie lubię jak taka luźna sukienka się układa na dużym biuście, jeżeli jest dodatkowo krótka. Wtedy nóżki się wydają takie maleńkie, a góra przesadnie wielgachna. Ale już jak sukienka jest za kolano albo do pół łydki to wygląda według mnie super niezależnie od wielkości biustu.
Na co dzień raczej się nie bawię w połączenia sukienka/spódnica plus szpilki, zaraz się trzeba oganiać od facetów ;) W tym tygodniu sukienka była dwa razy: raz asymetryczna mała czarna z czarnymi sandałkami z ćwiekami, druga to koszulowa czarna mini z czarnymi trampkami za kostkę. Wiem, ze to skraca nogi, a ja nie bardzo mam z czym szaleć, ale wolę trampki za kostkę i już. Poza tym lubię kiecki z glanami – o ile nie jest przesadnie gorąco, jeszcze oksfordki sa fajne. Za to sportowe obuwie jest dla mnie nie do pomyślenia, ani do kiecki, ani do niczego ;)
No bo zawsze te nogi trzeba wydłużać, nie? Stały tekst do blogerek, które śmią założyć midi do botków: skróciłaś sobie nogi haha. Tragedy!
Sukienka w kwiatki + trampki!
Dzisiaj byłam na zakupach i kupiłam właśnie sukienkę i buty. Wracam do domu a tu u Marii taki wpis :). Mojego zestawu tu akurat nie ma, kupiłam białą koronkową sukienkę z fioletowym nadrukiem i srebrne płaskie sandały. To moja jedyna sukienka (oprócz małej czarnej na specjalne wyjścia). Ciekawe ile razy odważę się założyć tę sukienkę.
Z twoich propozycji stawiam na 4. Formuła nr 4, sukienka 4 i buty 4. Podoba mi się też zestawienie sukienki 2 z butami 4 z formuły 3 i pewnie taki zestaw bym najprędzej włożyła. Za to połączenie zwiewnej kolorowej sukienki z botkami razi mnie jakoś. W takim połączeniu obie rzeczy zbytnio rzucają się w oczy, bardzo mnie to rozprasza.
Mam nadzieję, że właśnie będziesz śmigać w tej sukience. Na pewno taki zestaw przykuje spojrzenia.
Moje ulubione płaskie buty do sukienki to cieliste baleriny (najprostsze, bez żadnych ozdób, idą do wszystkiego). A zimą czarne płaskie kozaki do czarnych rajstop i sukienki przed kolano. Takie optyczne sztuczki :)
Fajnie, ja też uwielbiam czarne grube rajstopy do sukienek zimą. Do wszystkiego właściwie, i często też z golfem na górze jako dopełnieniem.
świetnie! trochę mnie zaskoczyły te buty u Ciebie, ale je uwielbiam więc mocno na tak!
Bardzo długo nad nimi myślałam, to absolutnie nie był impuls, tylko coś co za mną chodziło. I bardzo się cieszę z tego zakupu!
Mario, bardzo pomocny wpis. W tym sezonie wiosenno-letnim skupiam się na szukaniu sukienek i tak naprawdę nie zastanawiałam się, jakie buty do nich nosić. Dla mnie było oczywiste, że będę te sukienki zestawiać ze wszystkimi moimi płaskimi butami. Bardzo w moim stylu jest formuła 1, Ty wprowadziłaś wielobarwność i to mnie zachwyciło. Sukienki koszulowe nosiłam z „męskimi” butami, a Twoja formuła 3 jest świeża i o wiele lepsza, niż mój pomysł na takie sukienki – mam zamiar ją zrealizować, zwłaszcza, że od dawna chodzą za mną prawdziwe marynarskie tenisówki.. Formuła 4 jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Bieliźniane sukienki kojarzyły mi się do tej pory z koronkami i szpilkami, a wszystko razem z domami uciechy :) Twój kolaż skojarzył mi się z filmami z lat 90, elegancją, prostotą i MUSZĘ go zrealizować. Dwójki kiedyś próbowałam, ale w ciepłych butach w ciepłe dni nie jest mi wygodnie, jesienią za to nie lubię zwiewnych sukienek. Piątka nie jest w moim stylu, buty sportowe zakładam tylko uprawiając sport. Moje jedyne casualowe białe trampki z reguły leżą na półce i czekają na swoją kolej.
Ja lubię jeszcze zwiewne, wzorzyste sukienki boho + proste, skórzane sandały, shift dresses + baleriny w szpic, rozkloszowane „księżniczkowe” spódnice + męskie buty/baleriny w szpic.
Moim zdaniem wszystkie Twoje propozycje można zrealizować również z kombinezonem w danym stylu.
Ty Mario zachwycasz i coraz bardziej promieniejesz. Mam wrażenie, że mam coraz więcej „polotu”. Nic dziwnego, skoro ciągle go rozwijasz.
Myślę, że wiele kobiet ma problem z doborem płaskich butów do sukienki, bo nie opatrzyły im się takie połączenia. Wystarczy raz się przełamać, przyzwyczaić i nagle pojawia się milion opcji.
O ile stylizacyjnie połączenie sukienka + buty jest szybkim i łatwym rozwiązaniem, to ja mam ogromny problem ze znalezieniem w sklepie sukienki, którą chciałabym nosić :(
Gosia, mi też się bardzo podobają te bieliźniane sukienki, tylko to jest coś czego ja akurat sama nie założę. No nie wiem, jakoś mam wrażenie, że ten styl do mnie nie pasuje, a już z baletkami to w ogóle. Ten kolaż mi się bardzo podoba w teorii i chciałabym to zobaczyć na kimś innym niż na sobie :) Serdecznie Ci dziękuję za miłe słowa!
Ty Mario zachwycasz i coraz bardziej promieniejesz. Mam wrażenie, że mam coraz więcej „polotu”. Nic dziwnego, skoro ciągle go rozwijasz.
*MASZ więcej polotu – mój rozwija się bardzo powoli :)
Pięknie wyglądasz, Mario! :) Świetna ta ramoneska, wydawało mi się, że to matowa skóra ;)
Ja jestem raczej spódnicowa, trochę dlatego, że sukienek w szafie mam niewiele, a trochę ze względów praktycznych. Ale i tak uważam sukienki za najładniejszy i najwygodniejszy strój dla kobiety :) Ale z zaprezentowanych rzeczy nie podoba mi się nic, z tych typów nie mam też ani jednej sukienki ani pary butów, oprócz mokasynów. To moje jedyne eleganckie buty, niestety nie są idealne, a ponieważ to też moje buty na co dzień do pracy, to przydałaby mi się jeszcze jakaś odświętna para, najchętniej obcasy, ale jeszcze nie znalazłam takich, które by mi nie masakrowały stóp, i to w tempie ekspresowym :/ Właśnie patrzę na przepiękne czerwone szpilki t-bary, które dzisiaj do mnie przyszły i które niestety będę musiała zwrócić :( .
Ad rem: dla mnie do sukienki (lub spódnicy) buty muszą być konkretne: botki, workery, martensy, z lżejszych butów to trampki (najlepsze buty ever :D – i są mega uniwersalne, np. do krótkich dzianinowych dopasowanych sukienek nie widzę nic innego), a na upały proste płaskie sandały, ale muszą być wystarczająco ciężkie, żadne tam delikatne ;) Wyznaję zasadę kontrastu – jeśli się ubiera coś tak kobiecego jak sukienka lub spódnica, to „kobiece” buty do tego już po prostu nie pasują – „too much” ;)
Dzięki Catty <3 Dla mnie natomiast ciężkie buty do sukienki to wyjątek. Zakładam tylko od czasu do czasu, choć zimą częściej, bo wtedy można jeszcze podubrać golf i czarne grube rajstopy, a to mi się bardzo podoba :) Mamy kompletnie inny gust chyba, haha, ja właśnie nie przepadam za takimi typowymi trampkami typu converse!
Stosuję formułę zwiewna sukienka + ciężkie buty- jednak obecnie głównie jesienią i wiosną. Ale latem, kiedy temperatura zaczyna wspinać się znacznie powyżej 15°C nie lubię nosić ciepłych butów. Wyjątkiem były zamszowe kozaki, całe ze skóry, ale lekkie z bardzo szeroką, ażurową cholewką, nosiłam je przez kilka sezonów do totalnego zużycia. To był bardzo szczęśliwy zakup. Z zaproponowanych tutaj połączyłabym sukienkę z formuły 1 -nr 2 z butami z formuły 4 np. nr.2. Podoba mi się też sportowa sukienka nr.5 ale tylko tutaj na zdjęciu, na modelce już nie za bardzo no i jej skład mi nie odpowiada. Ale szukam podobnej tylko idealniejszej:), ten model tutaj trochę podkręcił moją fantazję, na tyle, że już wiem jak doprecyzować swoje poszukiwania.
Jak dla mnie płaskie buty i sukienka (poza ww. formułą ) przysparza mi jednak trochę dylematów. Na codzień noszę latem długie sukienki do czarnych sandałów. Myślę też o sportowych butach, ale jakoś nie trafiłam jeszcze na takie, ktore bym bez uczucia porażenia zmysłów mogła założyć do sukienki.
Mario czy buty Stan Smith nadają się na lato, w sensie czy stopa dobrze w nich oddycha?
Nie wiem jak to będzie latem z tymi butami. Nie wiem naprawdę. Będę je nosić tak jak do tej pory na skarpetki typu stopki. Nic się nie działo niedobrego na razie. Oprócz tego, że mnie straszliwie obtarły przez pierwsze dni, ale to wszystkie buty w tym roku mnie tak masakrują. Jestem cała poobklejana plastrami. Nawet moje stare buty mnie pomasakrowały! Szok. Dobrze, że w zapasie są birki kochane, dobre dla stopy :)
Sukiemki na lato to super wybór zawsze nosiłam z sandałami, najlepiej na koturnie, bo obcas to jednak niewygoda, gwarancja odcisków na srodstopiu i pęcherzy w moim przypadku choć oczywiście wygląda najkorzystniej dla kobiecej figury.
W tym roku powiedziałam dość – postanowiłam kupić białe sneakersy i nosić je do prostych sukienek. Wygląda to super i nie odparza mi stopy, bo zakładam skarpetki stopki. Nie czuję się nigdy też przebrana ani zbyt pańciowato. Reszta propozycji generuje u mnie problem skarpetki – wymagają albo niewygodnych mocno wyciętych albo tych skarpetkorajstop albo gołej stopy, czego nie lubię Botki byłyby idealne, ale na lato jednak zbyt ciepłe – moje nieocieplane nie dają niestety rady choć wyciągają moją krótką i masywną nogę. Ty dajesz radę tak nosić?
Ogólnie ten wpis spadł mi z nieba!
Mam dwie świetne kopertowe sukienki z wiskozy, ale że względu na wzory i długość nie nadają się do płaskiego obuwia Chyba że może ty mi doradzisz jak je ograć mając 164 cm wzrostu?
Nie doradzę, bo uważam, że 164cm to super wzrost i wcale nie uważam, by trzeba było obcas tutaj nosić!!! Ja sama mam 168cm i uważam siebie za wysoką! Kochana, z tymi botkami to tak, daję radę, choć ostatnio było bardzo gorąco, a my pojechaliśmy na całodniową wycieczkę, taką na której się chodzi tylko i żałowałam, że założyłam zamszowe botki. Musi być po prostu niegorąco, skwar to jednak nie jest dobry pomysł na takie buty.
Fantastyczny temat! Sama głowię się od miesiąca jakie buty założyć na wesele do takiej sukienki
https://vissavi.pl/3906-thickbox_default/sukienka-alice.jpg
Chcę płaskie lub na małym obcasie (do 5cm) i żeby jednocześnie nie wyglądać jak własna ciotka. Do szpilek sukienka wygląda szałowo (i ja sama tak się w niej czuję), ale nie wytrzymam całonocnych harców na parkiecie w wysokich obcasach. Help!
Sukienka fajna. Jeśli chciałabym do niej płaskie buty to założyłabym takie
https://m.zalando.pl/kiomi-baleriny-kiss-k4411aa06-g11.html lub takie
https://m.zalando.pl/kennel-schmenger-malu-baleriny-ke311a083-g11.html
Popieram, eleganckie loafersy lub eleganckie baleriny, coś w typie butów ze zdjęcia w tym poście:
http://szkoladam.pl/czy-sa-takie-zasady-ktorych-nie-mozna-niezlamac/
Chociaż osobiście nie przepadam za takimi butami, i sama zdecydowałabym się na obcasy, które można by w trakcie imprezy zmienić na cokolwiek (np. zwykłe baleriny lub sandały) ;) A w ogóle to marzy mi się opcja, żeby jako buty na zmianę na weselu założyć trampki (naprawdę aktualnie nie mam innych butów, w których dałoby się zatańczyć, a tańczenie boso do mnie nie przemawia…), ale raczej się na to nie odważę. Wciąż są osoby, które uważają ubranie czarnej sukienki na wesele za faux pas, nie wiem, jak przeżyłyby trampki :D
Rozważałabym jeszcze jakieś buciki na słupku, o takie na przykład: https://www.zalando.pl/office-maddy-czolenka-silver-of211b00c-d11.html
Coś Ty, jestem fotografem ślubnym i co wesele co najmniej kilka osób przebiera się w trampki czy tenisowki. Były raz nawet croksy, o la boga! A chodzę raczej na typowe polskie wesela, żadna hipsterka. Także bez spiny :)
Dziękuję bardzo za komentarz :D Rozwiązał mi problem butów na zmianę na wesele, na które się za jakiś czas wybieram, bo mam takie mało sportowe tenisówki, akurat w kolorze sukienki, którą planuję założyć ;)
Jestem szalenie wdzięczna za Wasze podpowiedzi. Ostanecznie zainspirowałam się złotymi i srebrnymi butami, zamówiłam sobie takie:
https://www.zalando.pl/tamaris-czolenka-greycopper-ta111b0rf-c12.html
Myślę, że wykorzystam je także na co dzień, o ile szalone weselne tańce nie spowodują ich całkowitego unicestwienia. Jedno jest pewne :) nie będę ich oszczędzać.
Jeszcze raz dziękuję.
Mój pierwszy komentarz <3 Trafiłaś w bardzo bliski mi temat. W ogóle nie noszę spodni, a latem nie lubię też spódnic. Wygodnie mi i dobrze się czuję w zasadzie tylko w sukienkach, i to luźnych w talii i dołem, a w dodatku za kolano lub dłuższych (jakaż zbrodnia na figurze! ale tak mi z nią dobrze…). I raczej płaskie buty, bo najczęściej muszę się szybko przemieszczać. Albo beżowe balerinki z paskiem, albo koniakowe sandałki z cienkich paseczków. Mam też szare baleriny na lekkim koturnie, Crocsa, wyglądają zupełnie nie jak typowe Crocsy. Tyle że grają w mojej opinii ze wszystkim tak jak beżowe (uwielbiam buty w kolorze zbliżonym do koloru mojej skóry). Myślę o mokasynach albo lordsach, ale chyba jeszcze nie dojrzałam do tego. W sumie wystarczy takie buty zmienić na szpilki, rozpuścić włosy i założyć długie kolczyki i "bardzo mój" casual zmienia się w "bardzo mój" imprezowy look. Taka metamorfoza jak ta którą opisywałaś w poście o french chic, ale w moim stylu. Także tego. Kocham sukienki <3
A sneakersów nie cierpię na sobie. Chociaż potrafię zrozumieć że ktoś je lubi. Ale szczerze nie spodziewałam się tu, na Ubieraj się klasycznie, białych sneakersów do wszystkiego :D przypomina to mi jak moja Mama wciąż nie może się otrząsnąć z szoku jakiego doznała wiele lat temu na widok pewnej Amerykanki w futrze i białych Adidasach. A może to jednak i dla Ciebie przesada? :D Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za ten blog!
„nie grają ze wszystkim” miało być :p
Co do formuły, to 1 chyba najbardziej przypadła mi do gustu. I może ta inspiracja to kolejny krok w stronę wspomnianych mokasynów lub loafersów.
Cześć, dziękuję Ci za komentarz! W zakładce Misja tłumaczę, że ja inaczej widzę klasykę, tzn. każdy ma ją indywidualną i swoją. Dla mnie akurat białe sneakersy są klasyką i ja to lubię, ale jak najbardziej zrozumiałe jest dla mnie, że nie wszyscy tak mają :) A co do futer, to ja ich nie lubię z niczym tak szczerze powiedziawszy. Jakoś mi nie podchodzą, chyba bym się w futrze nie odnalazła, no może w jakimś sztucznym, kolorowym i celowo szalonym :)
Nie chodziło mi o to, że się rozminęłaś z ideą bloga, tylko że po prostu ja osobiście się tego nie spodziewałam. Ale ponieważ nie jesteś stylistycznym leniem, co nosi trampki do wszystkiego bo to wygodne i innych butów nie zna, dało mi to do myślenia :)
Bardzo ciekawy pomysł z tym beżem. Przyznam, że nigdy nie miałam butów w takim kolorze. I ten kolor szary – pewnie przeniosę go na trampki.
Bardzo ciekawy post. Czuję lekki niedosyt i mam nadzieję, że rozwiniesz jeszcze temat choćby przez pokazanie więcej krojów i sukienek i butów.
W tym roku na nowo odkryłam sukienki – idealnie nadają się do karmienia. Poprzednim razem (ups, w tamtym roku) wygodniejsza była opcja koszula i spódnica.
Latem noszę sukienki do sandałów – mam dwie sensowne pary – lekkie granatowe na płaskiej podeszwie i klasyczne skórzane sandały w stylu trekkingowym (te mają już 6 lat, ostatnio dokleiłam u szewca połowę podeszwy, dokupiłam pastę i są jak nowe). Wiosną i latem sukienek nie noszę, bo nie lubię rajstop z lycry. Ale jak już jest odpowiednio zimno to wyciągam grube bawełniane rajstopy i heja :). Tzn. trzeba jeszcze mieć odpowiednie buty i płaszcz lub kurtkę.
Z połączeń – z wiadomych powodów myślę nad sukienką koszulową, ale chciałabym uniknąć piżamowatości, to podobnie jak w zwiewnych sukienkach na ramiączkach, krojem przypominających halki.
Adidasów do sukienki nie założę, ale szare trampki, kto wie. Białych nie, bo jestem uprzedzona do bieli – nie czułabym się komfortowo, cały czas z tyłu głowy obawa, czy się nie pobrudziły.
Nie lubię ani sukienek w kwiatki – nie przepadam za wzorami. Nie lubię sportowych butów (aczkolwiek jakieś by mi się przydały czasami) – sportowy styl omijam z daleka (tak samo ja formalny, dwa style, w których nie czuję się dobrze). Ale… zakochałam się w wizji połączenia: sukienka nr 3 (formuła 2) + buty nr 4 (formuła 5). Do tego upięty wysoko, nieporządny kok (taka cebula, nie wiem, jak to się nazywa :P) i czerwona szminka. W takim zestawie, mimo że składającym się z „nie moich” elementów, na pewno czułabym się sobą. i ewentualne – tu nie jestem pewna- dodatki a) zegarek z dużą tarczą, albo męski, albo elektroniczny; b) dużo delikatnych pierścionków, takich, które są za małe i nie wkłada się ich do końca.
A z innych połączeń, które chętnie bym zobaczyła, to jakaś skromna sukienka (prosty, albo luźny krój), plus ciężkie sznurowane buty. Takie połączenie dawno chodzi mi po głowie, ale z braku odpowiedniej sukienki jeszcze nie zdarzyło mi się tak ubrać.
Na co dzień noszę spodnie. Kiedy jest zimno sukienki zakładam tylko na eleganckie okazje, bo nie mam takich „normalnych”. Zawsze planuję kupić, a potem okazuje się, że są ważniejsze dodatki. ;) Latem coś tak zakładam, ale większość jest wzorzystych (nie lubię), które kiedyś tam dostałam w prezencie od kogoś. „Moje” mam tylko dwie – jedną prostą, elegancką – niekreślony kolor, coś pomiędzy bielą, a srebrem, ale ujdzie w mniej oficjalnych momentach też. Druga szara, bawełniana, też prosta (bez rękawów, bez dekoltu) – a na środku jest biały nadruk. Czaszka wśród róż. <3
O rety, mamy totalnie różny gust :) Ja akurat nie lubię takich conversowatych trampek za bardzo, no coś mi w nich wybitnie nie leży! Takie skromne sukienki zazwyczaj w H&M można znaleźć i to w bardzo niskiej cenie!
A najzabawniejsze jest to, że ja takich butów nie lubię. Po pierwsze sportowe, po drugie trochę oklepane. Ale ta wizja – te buty, ciemna kwiecista sukienka, czerwona szminka, niedbały kok, mocno utkwiła mi w głowie. :D Mam w szafie trochę podobną sukienkę, jeśli kiedyś zainwestuję w sportowe buty, to wypróbuję takie połączenie.
A do H&M muszę zajrzeć kiedyś jak będę miała dobry dzień, na poszukiwania. Tam kupiłam moją ukochaną sukienkę z czaszką. :D
Bardzo lubię sukienki i chętnie je noszę, ostatnio tak samo jak ty – odważyłam się na sportowe buty :)
Właśnie sobie obejrzałam jak fajnie nosisz trampki białe do ołówkowych spódnic. Super to wygląda <3
Bardzo inspirujący wpis! :) Myślę, że buty z pierwszego kolażu można też nosić do niektórych, mniej oficjalnych, tzw. sukienek biurowych. Właśnie zamówiłam jasno beżowe, podobne do butów nr 1 z pierwszej formuły i zamierzam je przetestować właśnie z sukienkami do pracy. Najbardziej podobają mi się formuły pierwsza i ostatnia i chyba przeniosę pomysły do swojej szafy. Bardzo lubię też wszelkie szmizjerki. Do tej pory w pracy nosiłam sukienki głównie w chłodniejsze pory roku, bo dobrze wyglądają z długimi kozakami na niskim obcasie (max. dwa-trzy centymetry, a latem unikałam, bo nie miałam pomysłu właśnie na buty (wysokie obcasy wykluczone). Uwielbiam sukienki i świetnie się w nich czuję. Za rajstopami (nie tylko latem) nie przepadam, ale ponieważ większość sukienek mam o długości mniej więcej do kolan, to noszę pończochy.
Jak można rajstop nie lubić haha? Płaski brzuch w dwie sekundy :) Nosisz samonośne pończochy czy takie do pasa przypinane?
Przypinane do pasa, chociaż do bardzo dopasowanej sukienki się nie nadają. Te samonośne bardzo uciskają ciało i nogi bardzo puchną, jeśli trzeba tak spędzić dużą część dnia. Rajstopy doceniam, kiedy jest zimno.
Haha! A jak mają wysoki stan, to i talia traci kilka centymetrów. :)
Uwielbiam sukienki i obecnie noszę je cały czas. Mam ulubiony fason: odcinana w talii, rozkloszowana, długość tuż za kolano i rękaw 3/4. Różne kolory, desenie i tkaniny. Do nich buty na koturnach lub na słupku wysokości 5-7 cm. Czółenka, sandały lub kozaki- te na słupku. Raczej masywne, bo delikatne buty plus sukienka, to już za dużo kobiecości. Hahaha. Dodam, że jestem dojrzałą kobietą, trochę kształtną. Jak byłam młoda i szczupła, nosiłam raczej proste sukienki i również do płaskich butów. Do każdych, poza sportowymi, bo sportowe rzeczy, u mnie, tylko do sportu.
Dobre to jest – sportowe rzeczy tylko do sportu haha! Ja ostatnio kupiłam właśnie te białe adidaski i jeszcze czarną bluzę z kapturem, bo mi już zaczęło tego sportu brakować na co dzień :)
Przez kłopoty ze zdrowiem noszę najczęściej buty na płaskiej podeszwie. Nie widzę powodu, żebym miała zrezygnować z sukienek. Znalazłam kilka formuł. Przede wszystkim, zestawienia z dzianinowymi ołówkowymi sukienkami na jesień i zimę. Takie sukienki łączę z: kozakami, trzewikami z wyższą cholewką, delikatnymi sznurowanymi półbutami w kolorze sukienki. Poza tym lubię połączenie sukienek, o długości nieco przed kolano, z balerinami, a raczej czółenkami na PRAWIE płaskiej podeszwie (całkiem płaskie baleriny, często wyglądają niezgrabnie). Takie buty zakładam np. do rozkloszowanej sukienki z mięsistej, bawełnianej koronki. Letnie sukienki noszę z sandałami. Tutaj wygrywają względy praktyczne. Najlepiej sandały pasują, wg mnie, do długości maxi, ale ja łączę je z różnymi sukienkami. Nie lubię krytych butów w upał, moim zdaniem to niehigieniczne i mało komfortowe.
Z proponowanych sukienek założyłabym tylko małą czarną (formuła nr 5), ale nie połączyłabym jej ze sportowymi butami., raczej z płaskimi czółenkami. Ale ja ogólnie nie lubię sportowych butów z sukienkami. Za bardzo lubię klasykę :) Jednak twoje zestawienie z sukienką i kurtką mi się podoba.
Co do botków latem, to przyznaję, że na wielki upał się nie nadają. Ja ostatnio właśnie pożałowałam, że pojechałam na cały dzień chodzenia po ogrodach w takim stroju, a zaczęło być gorąco i to nie była dobra decyzja. Musi być umiarkowana pogoda… Ale z drugiej strony fajnie wyglądają kowbojki do szortów lub zwiewnej sukienki…
Koszulowa sukienka nr 2 w kolorze sukienki koszulowej nr 4 i baletki nr 5.
Większość mi się podoba ale to nie moje rzeczy, nie czułabym się w nich. Baletki noszę jako zamienne buty jak idę w gości ale te sandałowate balerinki są urocze.
Fajny wpis, dobrze, że mówi się, że do sukienki trzeba mieć wysokie buty. Warto dbać też o wygodę.
Wydaje mi się, że właśnie przez to, że jednak sukienka kojarzy się z wysokimi obcasami, nie jest tak często wybierana. Chociaż takie bardzo młode dziewczyny co chwila pomykają w trampkach i sukienkach i wygląda to super!!!
Nie jestem bardzo młodą dziewczyną, ale też tak pomykam ;) Sukienka nie-do-pracy i nie-na-przyjęcie (czyli we wszystkich innych sytuacjach typu kino, spacer, kościół, knajpa, nie mówiąc już o miejskiej czy innej wycieczce) ze szpilkami jest dla mnie nie do przyjęcia. Uważam, że jest to wręcz połączenie niewygodne, ograne, nieco seksistowskie i mało eleganckie, bo elegancja to przede wszystkim niebanalność i swoboda, a trudno o niej mówić gdy ktoś do sukienki zakłada szpilki na wspomniane okazje. Tak więc vivat sportowe klasyki i buty motocyklowe/kowbojki do sukienek :)
Zestaw nr 4 jest cudowny, dziękuję za inspiracje. Tak, też widzę Christy Turlington, ewentualnie młodą Natalię Vodianovą. Uwielbiam taką minimalistyczną estetykę. Pierwsze skojarzenia – świeżość, światło, NYC. Mam zamiar odwzorować zestaw!
Jeśli płaskie buty, to tylko baleriny, ewentualnie latem ładne sandały. Sportowe buty uznaję tylko w sytuacjach sportowych i nie noszę ich na co dzień. A już na pewno nie do sukienek. Niestety, w kwestii ubioru jestem wierna starym zasadom i takie „modne wynalazki” jak adidasy do kiecki nie dla mnie ;-) Chociaż wpadły mi w oko jedne mokasyny z tego wpisu i nie mówię im nie, ale chyba i tak bardziej pasowałyby do spodenek.
Bardzo fajny wpis! I wraz z tym postem wraca do mnie ten ból: bo wszędzie delikatne buciki i sandałki, a ja jestem team antybalerina, muszę mieć buty na mocniejszej podeszwie, a sportowe buty tylko do ćwiczeń, jak żyć w lato?! :D Muszą mi wystarczyć klapki w wężowy motyw i… koturny. Ale ja daję sobie spokojnie rady w takich koturnach, więc jest spoko. :)
Kusi mnie motyw zamszowych botków, ale nie do łączki ani do kwiatów, bo w drobnych kwiatkach wyglądam jak babcia jakaś, prędzej panterę albo nawet gładką ;) Wielu kobietom się przydadzą się te opcje, wizualnie zachwyca mnie wersja na elegancko. Ostatnio się przełamałam w wielu kwestiach, bo ostatnio kuszą mnie np. maxi na co dzień lub odkryte ramiona :)
Ostatnio zasuwam w koturnowych sandałach i daję rady nawet przez osiem godzin, więc jest ok ;)
Takie wpisy lubię najbardziej!
A ja bym nie pomyślałam o tym, żeby buty miejskie założyć do takiej sukienki. Zazwyczaj zakładałam do nich trampki, a tego typu adidasy tylko do spodni. Mam jeszcze pytanie: do jakich sukienek pasowałyby botki peep toe? Widziałam tutaj https://domodi.pl/buty/buty-damskie/botki/botki-zamszowe dwa śliczne modele, które chciałabym zamówić, ale nie wiem, czy z letnimi sukienkami będą się dobrze komponować. Mogłabyś coś poradzić?
Sama mam takie botki i bardzo ciężko je wystylizować z sukienką, za to są świetne do spodni. Ja bym je zakładała tylko do spódnic lub sukienek o długości przed kolano, ewentualnie do ołówkowej spódnicy delikatnie sięgającej za kolano. Wygląda to rewelacyjnie. Do dłuższych mi się nie podobają i unikam takiego zestawiania :)
Aktualnie poszukuję sukienki polo, tzn. znalazłam kilka odpowiednich na Zalando ale poszukuję w SH. Gdyby nie to, że jestem roztrzepana i przez to niszczę ubrania, to może bym się skusiła na nówki. Na drugim miejscu jest szmizjerka w stylu safari, też mam nadzieję, że upoluję. Do sukienki polo nosiłabym białe trampki, np. Lacoste Fabian, Do szmizjerki nie wiem – co pasuje oprócz sandałów?
Super zestawienia. Jednak zabrakło mi tu jednego rodzaju butów, które ja latem uwielbiam nosić do sukienek. Trapery skórzane gdzie się podziały ❓
Mario, fantastyczne połączenia :) sukienki – zwłaszcza te bardziej dziewczęce typu łączki czy zwiewne szyfony – właśnie najlepiej prezentują się ze zgrabnym, klasycznym (!) obuwiem sportowym lub butami motocyklowymi czy kowbojkami. Pozwala to uniknąć wyglądu pańci-filantropki, „dziewczyneczki” czy pseudo-sexy stylu „na ofiarę”, czyli krótka sukienka-szpilki-długie rozpuszczone włosy i jeszcze szminka na ustach (…)
Mnie osobiście szpilki (nie wyższe niż 7-8 cm) pasują tylko do biurowych stylizacji (ze spodniami w kant i marynarką lub z ołówkową czy plisowaną spódnicą za kolano) i do sukien balowych/wieczorowych/koktajlowych – na takie właśnie okazje. Natomiast w innych sytuacjach (kino, spacer, kościół, knajpa) zwłaszcza do zwykłych sukienek wyglądają strasznie banalnie, ewentualnie wulgarnie. Nie mówiąc już o tym, że nawet „najwygodniejsze” szpilki, są – co tu dużo mówić – koszmarnie niewygodne i obiektywnie ograniczają swobodę ruchu (ciężko w nich podbiec czy przejść po choć odrobinie nierównym chodniku/nawierzchni innej niż gładki asfalt – w porównaniu z trampkami czy balerinami. A elegancja bez polotu i komfortu jest uciążliwą dla nas i dla otoczenia sztucznością :)
Sukienki… nie cierpię sukienek…
Witaj, widzę fachowy blog;) – mogę prosić o radę? W drugiej połowie października idę na wesele. Mogłabyś mi coś polecić, co by pasowało do czarnych botków na płaskiej podeszwie, z luźną cholewką? Nie lubię eleganckich sukienek, a najlepiej włożyłabym martensy /które planuję kupić… w przyszłości :)/ do niezobowiązującej tuniko-sukienki. Pomocy!!!!!
Hej, nie jestem Marią, ale może pomogę :)
Też wahałam się nad kupnem takich botków, tyle że u mnie wygrały martensy ;)
Myślę, że do takich botków dobrze by wyglądały czarne rajstopy i sukienka lekko inspirowana stylem boho – przed kolano, w modne teraz „jesienne kwiaty” (wzory kwiatowe na ciemnym tle). Żeby było trochę bardziej elegancko, to mogłaby mieć długi rękaw, zakończony mankietem, i kołnierzyk. Plus oczywiście dodatki typu biżuteria, torebka, ozdoba we włosach potrafią podkręcić zestaw.
Druga propozycja – sukienka jednokolorowa, dopasowana, niezbyt długa, z jakimiś drapowaniami – tak w stylu „natural” wg typologii Kibbe ( tu jest trochę zdjęć http://getthelook.pl/typ-urody-soft-natural-uwodzicielka/, ale myślę o czymś w stylu https://www.zalando.pl/anna-field-sukienka-z-dzerseju-deep-teal-an621cagn-p11.html lub https://www.zalando.pl/anna-field-sukienka-koszulowa-peacoat-an621cak4-k11.html).
Miałam na myśli „soft natural” :)
Połączenie klasycznej sukienki z trampkami? Nie pomyślałabym o tym, choć nie robi jakoś złego wrażenia, choć nie wiem czy bym się zdecydowała. Zresztą jest wiele budów na płaskiej podeszwie, które będą pasować.
Bardzo dziękuję, coraz mocniej zaczynam czuć co powinnam mieć w szafie, a co natychmiast wyrzucić. Nigdy nie pomyślałam, że przyjdzie dzień, że zacznę się wstydzić swoich ciuchów. Powoli się uczę, dużo czytam, a jeszcze mnóstwo artykułów przede mną. Potrzebuję klasyczny i dobrej jakości płaszcz. Bardzo ciemno granatowy, albo grafitowy. Dobrej jakości golfy już mam, brudny róż, granatowy, zieleń sosny, chłodną czerwień, i kolor taupe w którym wyglądam super. Moje zielone oczy nabierają blasku. Zgodnie ze wskazówkami z bloga, to było napisane przy okazji szali i ich kolorów, skupilam się na tym, żeasują mi kolory przygaszone, chlodne i raczej ciemniejsze. Chociaż szary i brudny róż do ciemnych się nie zaliczają. Chyba instynktownie prawie nigdy nie mialam nic zgnilo zielonego czy pomaranczowego brrrrr. Nawet jak mialam to nie nosiłam. Piękne kolory, ale na mnie zdecydowanie tracą swoją urodę. Już nie zastanawiam się czy jestem stonowanym latem, czy jakimś innych chlodnym typem. I tak nie dojadę do tego. Mam włosy z natury ciemniejsze od Marii i dość ciemnaw oprawę oka, ale jej białko jest czysto białe, a moje nie. I ten oliwkowy odcień skóry, nie wiem czy jest cieply, czy chłodny, chyba neutralny. Więc pod zimę podszywac się nie będę, wystarczy mi na razie wiedzieć, że kolory, chłodne, ciemniejsze i przygaszone są dla mnie. Nigdy lodowate. Pasuje mi złoto, ale niezbyt żółte, ale srebro, białe złoto i szare lub mleczne perły przebijają wszystko. Pozdrawiam i życzę miłego buszowania po blogu. Gosia