Partnerem tego wpisu jest sklep internetowy Zalando. Zwróćcie uwagę na zalandowski przewodnik po sukienkach, bo jest zrobiony po prostu znakomicie. Jest o tyle fajny, że sukienki są podzielone wg różnych kryteriów i można znaleźć coś dla swojego typu figury, coś na określoną pogodę, coś na szczególną okazję itd.
Zima nie musi oznaczać rezygnacji z noszenia sukienek. Nawet tych lekkich, uznawanych za letnie. Są w końcu cienkie czarne golfy, są grube czarne rajstopy, są ciężkie kardigany – taka letnia sukienka może się zimą w ich towarzystwie obronić.
No ale nie zmienia to faktu, że zimą nie będziemy paradować w szpilkach po śniegu. To była dla mnie zawsze duża zagwozdka, jakie buty zestawić zimą z jaką sukienką. Mam dla Was tym razem pięć formuł na połączenia zimowych butów z sukienkami. Specjalnie nie ustawiłam butów zaraz pod sukienkami, bo każdy model buta, mógłby być połączony z każdym modelem sukienki. Zaczynajmy.
FORMUŁA NR 1
Skater dress + kozaki
Skater dress to taka „wdzięczna” bardzo dziewczęca sukienka. Jest dopasowana na górze sylwetki, za to dół delikatnie się rozszerza. Nazwa nawiązuje do strojów łyżwiarek figurowych. Te sukienki mają długość przed kolano, a ich góra nie musi być zabudowana, tak jak w moich przykładach. Po prostu na zimę widzę taką sukienkę z dłuższymi rękawami. Do niej dobierałabym kozaki na słupku, kończące się w połowie łydki lub przed kolanem.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 5 z butami nr 1.
FORMUŁA NR 2
Letnia, krótka sukienka + gładkie botki
Letnie sukienki, bardzo krótkie i zdobione drobniutkim wzorem wymagają bardzo prostego towarzystwa. Połączenie z gładkimi botkami daje im błyszczeć, choć nie jest wcale powiedziane, że botki muszą mieć stonowany kolor. Do takich zestawów dobrałabym cieliste i cienkie rajstopy, więc noszenie ich na mrozie odpada. Tego typu zestawy wyglądają bardzo „współcześnie”. Taki typ botków, będzie mi się na pewno kojarzył z modą po 2010 roku. Jeśli ktoś ma odwagę iść z trendami, to proponuję białe botki.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 4 z butami nr 5.
FORMUŁA NR 3
Sukienka oversize + botki na platformie
Luz. Chodzi o ogromne sukienki, takie które są szerokie i wydają się jeszcze większe, jeśli rozłożymy ręce na boki. Mogą być nietoperze, mogą mieć rękawy kimonowe, mogą być przerośniętymi koszulami szpitalnymi albo przeogromnymi bluzami sportowymi, mogą sięgać za kolano. Do takich sukienek widzę optymalnie buty na platformach. A na wierzch ogromne płaszczysko lub gruby luźny kardigan. Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 4 z butami nr 2.
FORMUŁA NR 4
Jeansowa sukienka + muszkieterki
Za długimi kozakami jakoś nie przepadam, ale przyznam, że wydają mi się idealnym dopełnieniem sukienek denimowych. To taki styl kojarzący się trochę z latami 70-tymi, zwłaszcza jak taka sukienka jest przewiązywana paskiem w talii. Lubię bardzo, gdy nie widać rajstop, bo sukienka od razu zachodzi na cholewkę buta.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 3 z butami nr 4.
FORMUŁA NR 5
Sukienka jak długi sweter + sznurowane botki
Chyba moja ulubiona formuła. I chyba najłatwiejsza w noszeniu. Do prostej sukienki, wyglądającej jak za duży sweter dobieramy botki ze sznurowaniem. Mam wrażenie, że to sznurowanie urozmaica całość i nie wygląda się dzięki niemu zbyt skromnie. Dobierałabym tutaj dowolne rajstopy, nawet takie ze wzorem, legginsy, a może nawet spodnie rurki.
Sukienki: 1, 2, 3, 4, 5.
Buty: 1, 2, 3, 4, 5.
Mój faworyt: połączenie sukienki nr 3 z butami nr 4.
A ja mam właśnie sukienko sweterek z Benettona, który jest bardzo przyjemny w dotyku, cieplutki i luźny, że naprawdę nie ma nic prostszego niż założyć do niego cięższe buty i gdzieś iść. Ja chyba do tej pory nie miałam sukienki tego rodzaju, ale czas to zmienić. Czasem jak przychodzę z dworu, to od razu się przebieram, ściągam jeansy i zakładam jakieś luźne portki, a tu przyszłam sobie po sesji, zrobiłam sobie herbatę i wpatrywałam się w choinę :) Bardzo Wam polecam tę sukienkę, dodam tylko, że wzięłam rozmiar S, choć normalnie noszę M!

Płaszcz Mint&berry
Sukienka Benetton
Torebka Lauren Ralph Lauren
Kolczyki Topshop
Buty Fiore di Lucia Milano




Czekam też na Wasze formuły – jaki typ sukienki z jakim typem butów. I które z powyższych formuł lub konkretnych przykładów Wam się najbardziej podobają. No i proszę o szczerą odpowiedź na pytanie: Kiedy miałaś na sobie ostatnio sukienkę?
Sukienki noszę rzadko, sa dla mnie mniej praktyczne niż spodnie, ale jeśli mam nastrój chętnie sukienkę ubieram. :) co do mojej koncepcji… Bardzo podoba mi się styl łączenia Kim Kardashian. Sukienka tuba, byle nie za krótka i kozaki na słupku za kolano :) zaś z Twoich propozycji Mario bardzo przypadł mi do gustu styl „łyżwiarki”, ale zamiast kozaków wolę wiązane botki ;) pozdrawiam serdecznie!
Tak! Ja też uwielbiam takie połączenia jak na Kim. Ale to moim zdaniem wygląda najlepiej jak ktoś ma wysportowany brzuch, bo taka tuba to od razu wszystko uwydatnia.
Sukienka – w ostatni weekend, jak w każdy weekend:) uwielbiam kiecki dzianinowe na po domu, gęsta wiskoza FTW! A ostatnio wyciągnęłam dość toporne kozaki Clarks i noszę je nawet do spódnic typu olowek, bo to jedyne buty zimowe, do których wchodzą mi wkładki ortopedyczne, a nie potrafię znaleźć w tym sezonie butów, które by mnie zadowalały.
Clarks ma specyficzne buty, ale mi się cholernie podobają. Są wygodne i wyglądają porządnie. Ostatnio wypatrzyłam oksfordki od nich i się zastanawiam. Bo naprawdę ta marka wydaje mi się świetna.
Fajnie byłoby, jakby więcej było propozycji za kolano, za to dopasowanych w talii i podkreślających tyłek- czyli coś dla osób, które nie chcą eksponować nóg. Tu 90% propozycji jest przed kolano.
Dobrze, ja nie wiem, podświadomie jakieś krótsze kiecki powybierałam za to luźne w brzuchu haha. Niesprawiedliwie :)
Dzisiaj mam na sobie sukienkę – jasnoszarą swetrową z czarnymi kozakami, ale na płaskim obcasie. I w zeszłym tygodniu też miałam dwa razy – dwie różne sukienki. Jedną z nich kupiłam w zeszłym sezonie, a w tym jeszcze dwie, tak mi się spodobało ich noszenie. Z Twojego zestawienia najbardziej podobają mi się sukienki z formuły nr 5, ale z dłuższymi kozakami z formuły nr 1, może dlatego, że przy moim wzroście nie lubię się skracać botkami do sukienki ;)
Ja przyznaję bez bicia, że w zeszłym tygodniu miałam tylko tę sukienkę założoną raz, no a dwa tygodnie temu też w jednym tylko dniu chodziłam w sukience. Także to nie jest takie łatwe :)
Ja właśnie kupiłam sobie dwie sukienki, lekko oversize. Natomiast o długości mini, ale takiej do pracy, przed kolano. I do tego czarne płaskie muszkieterki kończące się kawałek pod sukienką i czarne kryjące rajstopy. Niby drobiazg a dzięki temu że to sukienka nie muszę rano gorączkowo dopasowywać górę do dołu. No i czuję się taka ubrana i jest mi cieplutko. A jednocześnie nie za bardzo wyelegantowana bo to takie luźne kiecki.
Czy te sukienki są sweterkowe tak jak moja, czy bardziej dresówka?
Mam sweterkową ale delikatną nie z grubej włóczki (w sumie taka mięsista też byłaby super), a mam też z dresówki tyle że nie typowo sportową.
Takie sukienki to idealne połączenie wygody, niezbyt nadętej elegancji i sportu jak dla mnie. Kocham takie ubrania!
Ja kilka razy w tygodniu w sukience, sukienka to mój mundurek :) Zawsze z talią, do kozaków z rajstopami w tym samym kolorze (czarne albo bordo/śliwka) albo do gładkich, najprostszych na świecie skórzanych botków na 5 cm obcasie. Na przyszły do chciałabym też kupić cieliste albo beżowe botki i nosić z cielistym rajstopami w cieplejsze dni. Zamierzam też namówić mamę, żeby zrobiła mi na drutach cienką sukienkę z uczciwej wełny, wiązaną paskiem w talii, bo w sklepach głownie akryl i oversize, który mi nie służy.
Ooo, a do jakich kolorów sukienek nosisz takie kolory rajstop jak bordo lub śliwka? Wydaje mi się to bardzo odważne.
Lubię nosić zimą sukienki do czarnych, grubych, nieprześwitujących rajstop (ale takich z mikrofibry, nie wełnianych czy bawełnianych). Moje połączenia to zazwyczaj: lekko dopasowana do ciała sukienka z elastycznej bawełny, przed kolano, plus sznurowane workery (mam takie: https://www.eobuwie.com.pl/media/catalog/product/cache/image/650×650//0/0/0000197555710_lasocki-70174-16_czarny_czarny_bk_03.jpg). To taka opcja na luzie. Gdy chcę wyglądać nieco bardziej elegancko, to zakładam czarną sukienkę o pudełkowym kroju, też przed kolano, z rękawkiem do łokcia i do tego czarne oficerki na płaskim obcasie, bez ozdób, pod kolano. Mam jeszcze jedno połączenie – to już w ogóle na „większe” wyjścia – gdzie sukienka ma trapezowy dół tuż przed kolano i zakładam do niej botki na wyższym słupku, za kostkę (takie: https://cdn.shoplo.com/3831/products/th1024/adaz/46773-img_2d_0001-png.jpg). To są takie moje trzy sukienkowe „uniformy” zimowe. Czuję jednak gdzieś pod skórą, że z tego pierwszego powoli wyrastam, i mam chęć zamienić workery na długie za kolano zamszowe kozaki z przylegającą do łydki cholewką, na ok. 3-4 cm klocku. Ciężko mi tylko znaleźć ideał, który dobrze przylegałby do łydki i wyglądał zgrabnie przy rozmiarze 40.
(Ewentualnie w chwilach, gdy myślę, że wcale nie muszę porzucać rockowego stylu, wyobrażam sobie że do workerów nałożę sukienkę w stylu Twojego zestawienia nr 3, w sportowym wydaniu, ale żadnej takiej dla siebie jeszcze nie szukałam ;)).
Fajny jest ten trzeci uniform. Takie kozaki chyba widziałam w Badurze w sklepie stacjonarnym, ale może mi się coś miesza, bo na stronie nie widzę :(
Niedawno urodziłam i karmię piersią, a to bardzo ogranicza możliwość noszenia sukienek. Właśnie zamówiłam dżinsową szmizjerkę, bardzo podobną do tych, które prezentujesz, i planowałam nosić ją do płaskich botków. Po tym wpisie chyba jednak wyciągnę muszkieterki z szafy…
Trochę w tym zestawieniu brakuje mi płaskich butów.
Będzie na pewno piękne, ale do płaskich botków na pewno wygląda taka sukienka super, ma jakby taki bardziej „miejski” charakter wtedy. Płaskich butów i sukienek za kolano – już mi dziewczyny pisały na fejsie. Zrobię jeszcze jeden wpis tego rodzaju, żeby to uzupełnić.
Byłam w Badurze, nie rzuciło mi się tam nic w oczy. Sklepy mam obczajone już pod tym kątem – w Zarze kaczuszkowy brzydki obcas, w Reserved za szeroka cholewka, w Vagabond niezłe, ale za drogo… Wszędzie znajdę jakiś problem i coś czuję, że zrezygnuję z tego pomysłu ;p
Rozumiem doskonale, Vagabondy są na Zalando, więc pewnie po świętach będzie można w lepszej cenie dopaść :)
Ja do wszystkiego noszę sznurowane botki na lekkim obcasie lub ewentualnie w wersji do szybkiego chodzenia łączę sukienki z płaskimi butami typu sztyblety lub workery. Wygląda to dobrze jesli sukienka jest maksymalnie do koloana. No i czarne rajstopy ewentualnie szare. Zima to dla mnie idealny czas jeśli chodzi o ubrania – ta formuła prosta i nie wymaga wiele kombinowania. Codziennie mam się w co ubrać i mam wybór!
Sukienki maxi z workerami też fajnie wyglądają, tylko ja nie pamiętam kiedy miałam na sobie taką długą kieckę :)
najbardziej podoba mi się formuła nr. 2 i bardzo lubię nosić się tak zimą :) zakładam wtedy ciemne kryjące rajstopy i sweter, a tej zimy podpatrzyłam u Olivii Kijo patent z gładkim białym golfem pod spód sukienki. Świetne połączenie z białymi botkami!
Sukienki dawno nie mialam, ale z to w spódnicach chodzę coraz częściej.
Te białe golfy pod spodem kojarzą mi się z apres ski, fajne to jest, choć sama wolę rzecz jasna czarny golf :)
Sukienkę miałam na sobie wczoraj ;) Zimą i późną jesienią noszę sukienki minimum 2 razy w tygodniu (czarne, grube rajstopy od 100 DEN w górę to mój must have tej pory roku). Ponieważ butów zimowych mam aż dwie pary, to zestawiam je albo z czarnymi botkami na obcasie, albo (sukienki sweterkowe lub dresowe) ze sznurowanymi traperami. Wbrew pozorom głupio to nie wygląda ;)
Nie, no pewnie, że wygląda to fajnie. Fajnie, że tak często nosisz sukienki, bo na bank wyróżniasz się wśród znajomych. Teraz sukienkę zobaczyć na kimś jak jest tak zimno, to bardzo bardzo ciężko :)
Fajne te sukienki – przy mojej figurze najlepiej spisują się rozkloszowane + szpilki, wydłużają nogi :)
To fajnie, choć myślę, że wyższy słupek też by nie zaszkodził, a można się swobodniej poruszać na zimnie :)
Jeśli chodzi o formuły, najczęściej noszę formułę 5 z płaskimi butami, jednak z zestawień podobają mi się najbardziej 5+1 z formuły 1 oraz 5+1 z formuły 4 :)
Bardzo kobiece. Jak sukienka ma wiązanie w talii to myślę, że płaskie buty tu niczego nie odejmą :)
Moja formuła, to formuła nr 5, z kozakami na klockowym, 5-cio centymetrowym obcasie albo płaskimi oficerkami na zmianę. Przechodziłam w niej dwie poprzednie zimy. Obecnie „wbiłam się” w uniform: rurki i martensy (mam trzy pary, w tym jedne takie bardziej eleganckie), i nie mogę się od niego uwolnić. Jednak wiem, że na wiosnę sukienki powrócą. Zanim zrobi się całkiem ciepło, będę nosić je z nieprzeźroczystymi czarnymi rajstopami i czarnymi botkami pod kostkę na 6-cio centymetrowym obcasie. Gdybym była młoda i szczupła, stosowałabym również Twoją ulubioną formułę, czyli formułę nr 5. Założyłabym tylko do niej grube, czarne rajstopy, bo już mi zimno, jak patrzę na Twoje zdjęcia. Nie zmienia to jednak faktu, że fajnie na nich wyglądasz.
Miało być „moja formuła, to formuła nr 1”.
Haha, no nie było wcale tak źle, dlatego założyłam cienkie rajstopy. Bo jednak wizualnie uwielbiam to jak noga się prezentuje w cienkich czarnych rajstopach!
Połączenie sukienek z zimowymi butami, to mój ulubiony patent i najchętniej nosiłabym się tak cały rok. Wstyd się przyznać, ale kozaków i botków mam chyba więcej niż szpilek, czółenek i sandałów razem wziętych. Moim ulubionym fasonem sukienki jest mała czarna o długości midi, do której noszę m.in. lakierowane kozaki na obcasie, sznurowane do samej góry w stylu glanów, klasyczne z zamkiem z tyłu lub z przodu, oficerki z jakiejś ciekawej skóry. O tak, buty to mój konik! Mogłabym nosić bez przerwy jedną i tą sukienkę tylko zmieniać buty i torebki. Drugi patent to sukienka mini, również czarna (nie przepadam za krótkimi wąskimi, wydają mi się wyzywające, noszę więc np. asymetryczne, drapowane itp.), do nich lubię różne ekstrawaganckie botki, zwykle na klocku lub workery (np. A.S.98). Na to czarny płaszcz i to cała ja zimą. W ogóle kozaki i botki noszę najdłużej jak tylko się da. W zimie zawsze do czarnych kryjących rajstop. Nie przepadam tylko za sztybletami połączonymi z sukienkami (moim zdaniem wyglądają znacznie lepiej do spodni) oraz za muszkieterkami. Toleruję je wtedy, gdy nie widać przerwy między nimi a sukienką. Bronią się jeszcze ewentualnie do jakiejś luźnej swetrosukienki. Opcja z dżinsem, którą proponujesz też jest ok, ale krótka, seksowna sukienka z muszkieterkami, brrrrrr.
Gdy robi się cieplej, w okresie przejściowym, ciągle ciężko mi się rozstać z botkowo-kozakowym typem obuwia, ubieram zamszowe lekkie kozaki do sukienek boho albo różne odmiany botko-sandałów już na gołe nogi. Najgorszy moment dla mnie to ten, gdy muszę założyć jakieś czółenka. W żadnych, ale to absolutnie żadnych nie jest mi wygodnie. Zadowolona jestem dopiero wtedy, gdy już mogę przerzucić się z nich na sandały.
A z opcji wyróżnionych przez Ciebie Mario właściwie żadna nie jest „moja” poza tą, którą prezentujesz na zdjęciu na samej sobie. O tak, tak bym się mogła ubrać, tylko założyłabym kryjące rajstopy. Pięknie wyglądasz.
Z prezentowanych butów najbardziej podobają mi się nr 2 na ostatnim kolażu. Połączyłabym je z jakąś ciekawą konstrukcyjnie małą czarną w stylu Vivienne Westwood.
Acha, i jeszcze szczera odpowiedź na Twoje pytanie: kiedy miałam ostatnio na sobie sukienkę? W tym miesiącu tylko raz założyłam spodnie :)
Dzięki Kochana! No zobacz, ja nie do końca lubię czarne kryjące rajstopy, gdy jestem cała na czarno. Wydaje mi się, że wtedy równie dobrze mogłabym założyć legginsy :) A sztyblety mi się bardzo, ale to bardzo podobają do krótkich, plisowanych spódniczek – idealne mi się wydaje takie połączenie.
Cześć,
Moje ulubione polaczenię to sukienka z pierwszej grupy (najlepiej samemu uszytą z ciepłej dresówki) oraz buty na koturnie i grubym protektorze. Odkryłam to w tym roku – one są dużo bardziej stabilne niż na obcasie, w ogóle się nie ślizgają, a jestem dzięki nim wyższa..
Szczera odpowiedź – ostatni raz sukienkę miałam na sobie w ostatnią niedzielę, a spódnicę wczoraj. Praktycznie całą zimę chodzę w sukienkach i czarnych, ciepłych getrach. :)
Pozdrawiam,
Kasia
No proszę, a ja się spodziewałam, że wszyscy w spodniach cały czas chodzą i się wyróżnię w sukience :)))
Najbardziej przemawia do mnie formuła nr 1, ale raczej nie do zastosowania u mnie, bo całą zimę chodzę w sznurowanych botkach, albo płaskich, albo na słupku. Szukanie kozaków, do których moja łydka nie będzie za gruba ani za chuda nie jest na moją cierpliwość. Poza tym jakoś zawsze zal mi było kupować buty, które byłyby tylko do sukienki, a do spodni już nie.
A na tę zieloną sukienkę z mint&berry od dawna się czaję, tylko nie mogę się zdecydować, czy zielona, czy jednak bordowa. I czy w ogóle jej potrzebuję, bo z jednej strony chciałoby się, a z drugiej nie bardzo mam gdzie w niej chodzić :P
To raczej taka dzienna sukienka, nie musi być na jakieś szczególne okazje… Ja bym chodziła na co dzień po prostu.
Na co dzień chodzę w granatowych materiałowych spodniach i białej koszuli ;)
Dla mnie sukienki i spódnice w zimie są lekko problematyczne, ponieważ nie posiadam ciepłego płaszcza, z którym mogłoby to jakoś wyglądać. Z moją obecną kurtką (taką o długości za tyłek), spódnice i sukienki wyglądają tak średnio, bo trochę wystają, a chyba okrycie wierzchnie powinno być dłuższe (prawda?). Niemniej jednak, czasami je zakładam do czarnych grubych rajstop i botków lub muszkieterek.
Sukienki z formuły nr 1 są super. To „moje” kolory :)
Nie to, że powinno, ale faktycznie z krótką kurtką to mi się średnio podobają sukienki lub spódnice. A poza tym sama się przekonałam tej jesieni, że długość płaszcza robi różnicę. W dłuższym jest naprawdę cieplej i bardzo polecam!!!
Podoba mi się formuła 5. Może dlatego, że zimą noszę podobne sukienki (tyle, że na ogół z golfem) a do tego buty na płaskim obcasie: wysokie trzewiki lub kozaki przed kolano. Tzn. kozaki nosiłam do tej zimy, gdy okazało się, że przytyły mi łydki i suwaki się nie dosuwają :( Kupiłam więc krótkie (do połowy łydki) kozaki za kilkucentymetrowym słupku i zamierzam nosić je również do sukienek.
Bardzo lubię taką długość kozaka, sama kiedyś miałam takie brązowe i co zimę, każdy pytał gdzie kupiłam. Były takie porządne i ładnie zrobione! Chyba wolę takie krótkie kozaki od zupełnie długich.
Do mnie przemawia najbardziej formuła 1, zdecydowanie. Jest wyrafinowana, smakowita. I te kolory….
No kolory również wybitnie w moim guście :)
Ostatni raz miałam na sobie sukienkę podczas Blogowigilii (szukałam Cię wzrokiem, ale chyba Cię nie było?), natomiast w takiej wersji codziennej… nawet nie pamiętam kiedy ;) Nie lubię sukienek, spódnice lubię trochę bardziej. NA KIMŚ podobają mi się ogromnie i Twoje zestawienia, które widzę oczami wyobraźni, po prostu rzucają mnie na kolana! Ale znam siebie i jestem praktycznie pewna, że w każdym czułabym się nieswojo.
Od siebie dodam, że fajnym patentem dla sukienkomaniaczek mogą być zakolanówki! Moim zdaniem najlepiej pasują do krótkiej sukienki i krótkich botków, ale na pewno da się je ograć na wiele sposobów :)
O nie, Ty byłaś? Ja byłam wtedy w Warszawie, ale jak były zapisy na wigilię, to siedziałam w szpitalu z Zośką i mi wyleciało z głowy. Także taki pech! Trzeba było dać znać tak czy siak, to byśmy się spotkały na mieście Anko! Żeby mi to był ostatni raz :)
Wstyd się przyznać, ale dla mnie to był taki debiut, że w ogóle nie pomyślałam, żeby się poodzywać do znajomych w Warszawy i jesteś już kolejną osobą, która mnie ochrzaniła, hihi ;) Słowo harcerza, że się nie powtórzy! Zdrowia Zośce życzę <3
Zdecydowanie brakuje mi w tych zestawach sukienek midi. Fajnie byłoby, gdybyś Mario pokazała jakieś aranżacje dla tych, co niekoniecznie chcą eksponować nogi, ale np. talię i tyłek. Prezentowane przez Ciebie sukienki 95% to długość przed kolano.
Dobrze, dobrze, jeszcze zrobię takie formuły też :)
Dla mnie zawsze najlepsze jest połączenie szyfonowej, zwiewnej sukienki (najlepiej ciemnej, w kwiatowy wzór) z kryjącymi, czarnymi rajstopami i botkami na grubszej podeszwie (takimi w typie Grace Vagabond). Pod sukienkę można założyć jakiś cieplejszy dzianinowy golfik np., na to jeszcze jakiś kardigan i płaszcz, czy kurtkę. Świetnie sprawdza się taka warstwowość zimą, to tego mamy trochę urozmaicenia i zwiewności w postaci sukienki. Wolę nawet taką kombinację niż samą sukienkę latem, bo mam zawsze problem z niepalonymi nogami, itp..
Haha, dobre :) Ja też lubię taką formułę, choć niekoniecznie na sobie. Ale fajnie dziewczyny wyglądają w ten sposób wystylizowane!
Dzisiaj!
Najbardziej lubię przylegające, ale tylko trochę, i do pół łydki. I do tego botki na płaskim obcasie. Czuję się wtedy dość stylowo.
Z Kim K. mi się kojarzy taki schemat, mimo że częściej chodzi na obcasach.
Połączenie w które wskoczyłabym chętnie to formuła 4, sukienka 1, buty 3 lub 4..Bardzo nie lubię widoku rajstop między sukienką a kozakami więc niezależnie od długości sukienki wchodzą w grę albo botki albo od razu muszkieterki.
Jesienią robiłam sobie wyzwania w stylu tydzień bez spodni i choć początki nie były łatwe, to ostatecznie całkiem dobrze mi szło. I tak naprawdę wszystkie te formuły dla mnie są jesienne. Zima, tak jak ja ją pojmuję to zawieje, zamiecie, mrozy, ślizgawki na chodnikach, ewentualnie rozmarznięta ciapa. Skulona przemykam byle szybciej, skacząc między zaspami albo kałużami roztopionej brei, no a w takim wydaniu godnie wyglądam jedynie jako dziewczyna z sąsiedztwa w spodniach.
Prawdopodobnie jest to kwestią przyzwyczajenia i da się zimą nawet najchłodniejszą chodzić w sukience. Dłuższy płaszcz trochę chroni nogi i na pewno jest cieplejszy całościowo patrząc niż kurtka.
Hej! piękne zestawienie! Przypomniałaś mi, że po pierwsze można założyć sukienkę zimą, do pracy… bo jakoś ostatnio zapomniałam w codziennym pośpiechu i tym zestawieniem przypomniałaś mi że mam beżową grubą sukienkę swetrową w dodatku z golfem więc będzie mi dziś cieplutko <3 co do połączenia to ja noszę wszystkie kiecki do różnych botków, jakoś nie lubię kozaków… nie mogę znaleźć takich co byłyby odpowiednie
Pozdrawiam!
Beżowy sweterek z golfem brzmi świetnie, od razu zamarzyłam o kawie z pianką haha. Na pewno się w pracy wyróżnisz, bo pewnie większość dziewczyn w spodniach…
O dziwo tym razem mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie : w piątek ;) Zwykle odpowiedź brzmi : latem. Formuła pierwsza, połączenie z muszkieterkami i ostatnie z ciężkimi botkami super :)
Ostatni raz mialam na sobie sukienke przedwczoraj :) Letnia, za kolano, a do tego botki, ale sznurowane i na plaskim. Dziś mam na sobie spódnice. W zimie w ogóle nie nosze spodni :)
Jak mnie dzisiejszy wpis ucieszył :-) Okazuje się, że zupełnie intuicyjnie dobieram dokładnie tak samo zimowe buty do sukienek. Chociaż w pierwotnej wersji kupując sukienko-sweter zakładałam, że założę go do muszkieterek, pomysł wykonała na razie tylko moja córka ;-) ja odkąd kupiłam sznurowane botki noszę do nich wszystko. Pozdrawiam Mario
O, nie wiedziałam, że moje ulubione sukienki na chłodniejsze dni nazywają się skater dress! Podobają mi się WSZYSTKIE z Twojej formuły 1 – i kroje i kolory, normalnie zaraz powiesiłabym je wszystkie u siebie w szafie!! <3 (a zresztą, mam już w szafie kilka podobnych, taką jak nr 5 mam niemal identyczną, a taką jak nr 1 mam w bordowym kolorze). Kupuję Twoją formułę 1 w całości, kozaki też!
Często noszę sukienki i spódniczki. Nie przejmuję się jednak "zasadą", by do sukienek nosić obcasy. Jesienią noszę płaskie botki. Dopiero przy mrozach wskakuję w długie kozaki na niewysokim słupku. A w pracy i tak przebieram się w kapcie. :)
Ja lubię najbardziej jesienne (ciepłe) sukienki przed kolano z czarnymi rajstopami i czarnymi kozakami na niskim obcasie. W tym sezonie noszę botki, kozaki są na mojej liście zakupów na przyszły rok,a sukienki noszę kiedy tylko mogę :) Najbardziej podobała mi się Twoja stylizacja, Mario. Patrząc na Twoje zdjęcia od początku bloga, podziwiam Twoją metamorfozę. Na początku wyglądałaś na osobę z własnym, oryginalnym stylem. Teraz wyglądasz jak rasowa dyktatorka mody :)
Mojego stylu noszenia sukienek w zimie tu nie ma :). Wygląda on tak: sukienka w kolano, dopasowana w talii, z głębokim dekoltem V i rozszerzanym dołem, do tego oficerki lub kozaki przed kolano na uczciwym słupku. Zestaw uzupełniają grube pończochy samonośne (nie znoszę rajstop) i płaszcz lekko za kolano. Tak wygląda to na mnie najlepiej, ponieważ mam 180cm wzrostu, kawał biustu i rozmiar 44/46.
Pozdrawiam i w pełni rozumiem z moimi 183 cm i biustem, dzięki któremu rozmiar góry mam 2 rozmiary większy niż dołu ;)
Sukienki uwielbiam i noszę właściwie codziennie. Pracuję w korpo z brakiem wymagań formalnych co do stroju i najczęściej zimą ubieram sukienkę szmizjerkę, czyli z kołnierzykiem i wiazaną w talii. Stawiam na oddychające materiały czyli bawełna, wiskoza, modal. Do tego czarne rajstopy 40-60 DEN, w bardzo zimne dni 100DEN, pod spód cienka podkoszulka na ramiączkach. Jestem drobna i niska, więc wybieram do tego oficerki, które w pracy zmieniam na czarne półbuty lakierki z Wojas (polecone przez Ciebie Mario we wpisie o letnich wyprzedażach, uwielbiam je i bardzo Ci dziękuję) do np. dżinsowych szmizjerek lub czarne lakierowane baleriny z noskiem w szpic do lżejszych wiskozowych sukienek. Tak ubieram się własciwie codziennie, moge więc chyba powiedzieć, że jest to mój uniform, który wypacowałam Mario równiez dzięki Tobie.
Po przeczytaniu Twojego wpisu pomyślałam sobie, że może lżejsze cieliste rajstopy wyglądałyby lepiej, ale jakoś takich u siebie nie lubię i jest mi w nich za zimno.
Uwielbiam sukienki z formuły numer 1 i buty z formuły numer 4, nosiłam czasami takie połączenie i czułam się w nim bardzo dobrze. Nawet lepiej niż w szpilkach i sukience. :D Do tego włosy w nieładzie (moje włosy są zawsze w mniejszym, albo większym nieładzie).
A odpowiadając na pytanie kiedy, to jakieś dwa miesiące temu (w wakacje zmieniła mi się figura – nowy lokator mnie zasiedlił) i póki mogłam nosiłam same sukienki i spódnice z mojej szafy, bo spodnie się nie dopinały. Dla mnie to było coś nowego, bo prawie nigdy się tak nie ubierałam, czułam się bardziej kobieco, ale tęskniłam za spodniami i tym jak się w nich czuje. No i kiedy w końcu wszystko ze starych ubrań było za małe, kupiłam spodnie ciążowe. Co za ulga. :D (do tego doszły nowe buty, bardzo w moim stylu, luźne bluzki, które tak lubię). W końcu poczułam się w 100% sobą. Do sukienek i spódnic na pewno wrócę, ale teraz mam szał na spodnie. :D
Sukienek mam 20 i w zasadzie tylko w nich wychodzę z domu. Do pracy elegantsze ze sweterkiem, zimą z kozakami a latem z czółenkami, a po pracy z kolorowymi rajstopami i w butach na płaskim obcasie. Nawet po domu sukienki-swetry. Mario, dzięki Tobie odważyłam się i sukienka jest moim uniformem:-)
Nie pamiętam, kiedy miałam na sobie spodnie… To chyba były legginsy do dłuższego swetra ze trzy tygodnie temu :)
Moja ulubiona formuła to luźna, rozkloszowana od ramion sukienka w kształcie litery A przed kolano i muszkieterki na płaskim obcasie)
Mario nie mogę doczekać się Twojej książki; ))) p.s Wesołych Świąt:)
Chętnie założyłabym jakąś sukienkę ale niestety teraz muszę ubierać się odpowiednio do karmienia :( Moja „świąteczna” sukienka leży smutna na dnie szafy i czeka na lepsze czasy. Tymczasem – koszule, koszule, koszule… już mi bokiem wyłażą!
Ja w sukienkach mało chodzę, bo nie mam ich dużo – odwieczny problem z nietypowym rozmiarem. Ostatnio miałam sukienkę chyba gdzieś w połowie listopada. Ale całą zimę chodzę w spódnicy!
Świetny wpis :) ja przekonałam się do noszenia sukienek zimą już kilka lat temu i wciąż spotykam z pytaniami czy mi nie zimno jakby część kobiet jeszcze nie odkryła ciepłych rajstop xD A ostatnio miałam na sobie tydzień temu :) Najczęściej to sukienki jak z reguły 1 lub swetrosukienka przed kolano + płaskie botki wiązane/workery (ze względu na mój słuszny wzrost obcasy odpadają). Jeszcze mi się marzy taka ciepła w kratę z porządnego materiału wełnianego i oliwkowa szmizjerka.
A ja ubrałam tym razem czółenka, jest tak ciepło i brak śniegu, więc na przejazd samochodem i wejście w gości ok:)
Najbardziej do pracy lubię chodzić w ołówkowych spódnicach i biurowych też jakby ołówkowych sukienkach trochę przed kolano – zazwyczaj wybieram te w ciemnych kolorach takich jak czarny, bordo, ciemny szary, granat. Zimą noszę do nich najprostsze skórzane, dopasowane czarne kozaki przed kolano na wysokim obcasie i czarne kryjące rajstopy. Jesienią to samo – zakładam je do najprostszych, skórzanych, dopasowanych czarnych botków na obcasie.
Nie mam nic przeciwko noszeniu takich sukienek do płaskich butów – też prostych i nieudziwnionych – tylko niestety mój główny płaszcz zimowy jest na to obecnie dość długi i źle do niego wyglądają płaskie buty ;)
Najbardziej do pracy lubię chodzić w ołówkowych spódnicach i biurowych też jakby ołówkowych sukienkach trochę przed kolano – zazwyczaj wybieram te w ciemnych kolorach takich jak czarny, bordo, ciemny szary, granat. Zimą noszę do nich najprostsze skórzane, dopasowane czarne kozaki przed kolano na wysokim obcasie i czarne kryjące rajstopy. Jesienią to samo – zakładam je do najprostszych, skórzanych, dopasowanych czarnych botków na obcasie.
Nie mam nic przeciwko noszeniu takich sukienek do płaskich butów – też prostych i nieudziwnionych – tylko niestety mój główny płaszcz zimowy jest na to obecnie dość długi i źle do niego wyglądają płaskie buty ;)
Najbardziej podoba mi się… realizacja tego wpisu :) Swetrowa sukienka kojarzyła mi się niezbyt stylowo, ale teraz obaliłaś kolejny mit! Mocniejsze, sznurowane buciory i swetrowa sukienka wygląda na Tobie mega :) Myślę, że w takiej wersji mogłabym wyjść do ludzi – wzięłabym tylko bardziej dopasowaną kieckę i ubrałabym się bardziej kolorowo. Jednak nie potrafię nosić się monochromatycznie.
Kuszą mnie takie buciory, serio, mam je na liście :) Kozaki bardzo ciężko mi dobrać ze względu na mocne łydki, dlatego nawet nie rozglądam się za nimi, chociaż bardzo mi się podobają.
Gdybym była szczuplejsza, to bym nosiła się na Kim Kardashian, jak wspomniała Alex. ;)
PS. piękne kolczyki :)
Buty wyglądają genialnie – naprawdę mega mi się podobają :D
Ja chodzę w zimie w sukienkach bo dużo łatwiej jest do nich dobrać buty. Ja mam problem z dobraniem butow do spodni. W zimie noszę kozaki dopasowane do łydki. Do takich spodni moge zalozyc tylko szerokie spodnie – wypuszczone na wierzch lub leginsy. Te drugie odpadaja ze względu na konieczność eleganckiego ubioru. Zupełnie nie wiem jakie buty założyć do eleganckich spodni zweżających sie. Nie moge ich wpuścić w buty bo marszcza sie na kolanach. Moze jakies pomysły w tym zakresie?
ja wybieram sukienki przed kolano, do tego grube rajstopy i koazaki. Proporcje są zachowane i zawsze czuje się komfortowo. Wchodzę do biura- ubieram szpilki. Kupiłam w tym roku przepiękną sukienkę do pracy od Hexeline, nie mogę się doczekać aż ją w końcu założe :)
pięknie! uwielbiam taki klasyczny styl :) widzę, że Pani też lubi dodatki skórzane- ja uwielbiam! Ostatnio odkryłam sklep Zeskory.com. Miłość od pierwszego wejrzenia. Szczególnie podoba mi sie kolekcja Betlewski
Ja to bym potrzebowała poradnik jak nosić sukienki do niezimowych butów (tak, wiem, że już był) ;)
Sukienki noszę typu pierwszego, a buty (cała jedna para, którą na dodatek musiałam ostatnio reanimować) typu piątego. Marzą mi się obszerna swetro-sukienka z golfem i kozaki za kolano na niskim obcasie, noszone i razem i osobno :)
Nosze sukienki albo spódnice prawie codziennie, jest mi w nich wygodniej niż w spodniach,a także myślę, że wyglądają korzystniej. Kieruje się najczęściej moda retro, wiec zima nosze do sukienek 1) kozaki (w tym momencie wymiennie albo brązowe w stylu jeździeckim, albo czarne oficerki) 2) sztyblety lakierowane 3) botki na słupku, dość delikatne, z wąskim czubkiem. Tak naprawdę można zestawić z sukienka każde buty codzienne, wszystko zależy od kolorystyki i stylu, w jakim jest uszyta.