Partnerem tego wpisu jest drogeria Hebe – Szminki, kredki i błyszczyki | HEBE.pl.

Czerwona szminka. Dla jednych oczywista oczywistość, dla innych wyzwanie nie z tej ziemi. Zrobiłam małe doświadczenie: przez trzy dni liczyłam przypadkowo napotkane osoby (na mieście), które mają usta pomalowane czerwonym kolorem. Wynik obserwacji: jedna osoba z czerwonymi ustami.

Mam dla Was mały przewodnik po świecie czerwonych szminek. Zakładam, że część osób chciałaby nosić częściej czerwone usta tylko po prostu nie do końca wie, jak się za to zabrać. Przez ostatnie dwa tygodnie testowałam sześć czerwonych szminek, nosiłam je non stop, więc pamiętam jeszcze doskonale jakie to dziwne uczucie: ubrać się zwyczajnie i tylko nałożyć na usta mocny kolor. Ale muszę Wam powiedzieć, że tak jak wszystko, i czerwona szminka jest kwestią przyzwyczajenia. Teraz nie mam z nią najmniejszego problemu, mogłabym nosić na okrągło, a powiem więcej: będę nosić na okrągło!

Ten artykuł będzie przeplatany moimi minirecenzjami tych sześciu szminek, których używałam.

Czerwona szminka - dla kogo?

Czerwona szminka zwraca na siebie uwagę. W mocnych ustach przyciągasz spojrzenia, więc przy takim makijażu ważne jest nastawienie. Trzeba być świadomym i pewnym siebie. Jeżeli przyjmujesz postawę: skulone plecy, szara myszka, spuszczony wzrok, to wtedy taka szminka wydaje się „nieprawdziwa”, jakby dorysowana na siłę. Ja wolę być wyprostowana, uśmiechnięta, patrząca przed siebie, bo wtedy taki makijaż ma sens i dodaje mi jeszcze odwagi i energii, a przede wszystkim jest spójny z samopoczuciem.

Pomadka do ust REVLON Super Lustrous, mam na sobie odcień nr 029 Red Lacquer

Tę szminkę zdecydowanie polecam osobom, które jeszcze nie czują się pewnie z mocnymi kolorami. Jej konsystencja sprawia, że bardzo łatwo nadbudowuje się kolor i ma się pełną kontrolę nad jego intensywnością. Szminka, ale czujesz się jakbyś miała na ustach balsam. Absolutnie nic ciężkiego. Na zdjęciu mam nałożone trzy warstwy szminki, bo jedna to było dla mnie zdecydowanie zbyt delikatnie. Kolor jest wściekle czerwony, jeśli patrzymy na samą szminkę, ale na ustach robi się łagodnie pomarańczowawy. Jako że na ogół stoję bardziej po różowawej stronie mocy i nie mam nawet żadnego różu do policzków idącego w ciepłe tony, użyłam tej szminki jako różu i było to rewelacyjne rozwiązanie. Roztarła się bardzo łatwo, zachowywała się wręcz jak róż w kremie. Bardzo uniwersalny, subtelny produkt. Trwałość niska, po jedzeniu oczywiście trzeba się poprawiać, raczej traktować jak balsam.

Czy trzeba jakoś specjalnie przygotować usta?

Jeśli przejrzysz jakiekolwiek artykuły i filmy na temat tego jak nakładać szminkę, na pewno zauważysz, że zazwyczaj poleca się najpierw zrobienie peelingu ust, nałożenie balsamu do ust, pokrycie ust podkładem lub korektorem i dopiero na to nałożenie szminki. No ok, można wykonywać te kroki, droga wolna, może będzie to z pożytkiem dla ust i nie musi dotyczyć jedynie czerwonego koloru. Ja jednak mogę powiedzieć, że nigdy nie robiłam specjalnego peelingu moim ustom, po prostu kiedy raz czy dwa razy w tygodniu robię peeling twarzy, masuję wtedy przy okazji również usta i to mi w zupełności wystarcza. Nie używam balsamu do ust, bo mam wrażenie, że potem są jeszcze bardziej przesuszone i nie bawię się nakładaniem na nie dodatkowych warstw makijażu, tylko maluję je bezpośrednio szminką. Wolę prostotę i nieprzeciążanie.

Aczkolwiek zauważyłam, że dwie rzeczy wpływają pozytywnie na trwałość szminki.

  1. Odciśnięcie nieumalowanych ust na chusteczce higienicznej i dopiero potem nałożenie pomadki i odciśnięcie już umalowanych ust raz jeszcze.
  2. Pomalowanie całych ust, nie tylko konturów, konturówką i dopiero wtedy nałożenie szminki.

Rzadko stosuję te dwa sposoby. Jak mówię: lubię prostotę, nie przeszkadza mi poprawianie się w ciągu dnia i nie mam zbyt wielkiego parcia na trwałość pomadki. Ale jeśli wiem, że musi być perfekcyjnie i nie będę miała okazji, żeby się poprawić, te dwa sposoby są super.

Szminka, która ma przepiękny kolor: chłodny, z delikatną domieszką niebieskiego. Od razu zainspirowała mnie do niebieskiego ubrania i mimo, że pogoda tego dnia była okropna założyłam sukienkę, trampki, a do zdjęcia pożyczyłam od Zosi parasolkę. Zdecydowanie moja ulubiona jeśli chodzi o kolor właśnie, ale niestety nie mogę nic dobrego powiedzieć o jej trwałości. Musiałam się często poprawiać w ciągu dnia, choć muszę przyznać, że „zjadała się” równo i po prostu wystarczyło malować usta na bieżąco, bez konieczności usuwania poprzedniej warstwy. Jest niedroga, ładna, pięknie pachnie.

Czy do czerwonej szminki potrzebny jest makijaż?

Panuje pewne przekonanie co do czerwonych ust, które jest bardzo powszechne, a z którym zupełnie się nie zgadzam. Otóż mówi się, że można mieć niepomalowaną twarz, nałożyć czerwień na usta i będzie się wyglądało świetnie. Lansuje się nawet trend na twarz saute i do tego właśnie czerwoną pomadkę. Mój problem z tym konceptem polega na prostej obserwacji: czerwień jest tak dominująca, że niejako wysysa wszelkie kolory z twarzy i przy braku makijażu kobieta wygląda jakby te usta były domalowane. Jakby za przeproszeniem: na niepościelonym łóżku położyć strojnego, cudownego jaśka i się cieszyć tym, jakie szlachetne dodatki mamy w domu. Może i dwudziestoletnia modelka o pięknych rysach i bez żadnej zmarszczki jest w stanie obronić taki makijaż…

Dlatego do czerwonej szminki minimum makijażu to:

  1. podkład lub krem bb, który lekko wyrówna koloryt cery
  2. maskara, która sprawi, że oczy będą się przynajmniej zbliżać do równowagi z ustami
  3. róż do policzków, by oddać cerze trochę tego koloru, który zabiera szminka.

Pomadka i utrwalacz do ust MAX FACTOR Lipfinity, mam na sobie odcień nr 125 So Glamorous

Mam sentyment do tej szminki, bo miałam ją na swoim ślubie i to był dobry wybór. Miałam wprawdzie ciemniejszy kolor, ale wtedy przy czarnych włosach wyglądało to nieźle. Szminka bardzo trwała, wytrzyma nawet jedzenie i pocałunki. Trzeba najpierw nałożyć warstwę koloru, poczekać aż ona wyschnie i posmarować usta dołączonym balsamem dla ładnego połysku. Jeśli balsam się skończy, można używać zamiast niego wazeliny. Lubię ją, bo jest wydajna. Spokojnie można pomalować usta tylko jednym pobraniem aplikatora.  

Balsam i szminka w płynie

Balsamu do ust używam tylko w jednym celu. Zawsze kiedy chcę poprawić szminkę w płynie, taką np. jak powyżej przedstawiona Lipfinity, najpierw smaruję usta balsamem, a potem usuwam makijaż za pomocą wilgotnej chusteczki (do demakijażu albo dziecięcej). Czyli tak na dobrą sprawę, moje poprawianie ust w tym przypadku, równa się malowaniu ich na nowo. Was też zachęcam, by tak postępować. Szminki w płynie nie wyglądają ładnie, kiedy się je nadbudowuje. Po takich poprawkach tworzą się grudki, ja mam nawet wrażenie, że skorupka na ustach.

Jeśli malujesz usta taką szminką, a chcesz uzyskać głębszy kolor, nałóż kolejną warstwę. Ale najważniejsze jest tu, żeby nie czekać aż pierwsza warstwa zastygnie, tylko nakładać drugą warstwę na jeszcze wilgotną pierwszą. Wtedy kolor będzie rozprowadzony równomiernie i bez grudek!!!

Pomadka do ust LOREAL PARIS Color Riche Shine, mam na sobie odcień nr 350 Insanesation

Szminka o wspaniałej strukturze. Ma taką jakby mokrą konsystencję już na samych ustach, bardzo przyjemną i lekką, ale kolor jest intensywny. Dobra do delikatnego malowania za pomocą palca, żeby tylko nadać ustom naturalnej czerwieni. Świetne opakowanie, dla mnie to plus, że widać jaki kolor jest środku, bez otwierania pudełeczka. Ten rodzaj połysku, który ona daje optycznie powiększa usta. Czułam się bardzo kobieco w tej pomadce, od razu zapragnęłam sukienki! Trwałość bez zarzutu, nie poprawiałam się po kawie!!!

Trik, dzięki któremu optycznie rozjaśnisz zęby

Im chłodniejsza czerwień, tym bardziej białe wydają się zęby. Chłodny czerwony to taki, który idzie w wiśnie, fiolet lub róż, a często nawet patrzysz na niego i widzisz jakby przebłysk niebieskiego. Osoby, którym pasują bardziej ciepłe kolory mogą iść w korale, ale już typowo pomarańczowe szminki zawsze podkreślają żółć zębów. Ja w pomarańczach się tak szeroko nie uśmiechałam, bo niestety widziałam w lustrze, że zęby stają się jeszcze bardziej żółte niż w rzeczywistości!

Żeby szminka nie brudziła zębów należy włożyć palec do buzi, zacisnąć wokół niego usta i wyciągnąć go powoli tak, żeby nadmiar szminki został właśnie na palcu.

Szminka REVLON Colorburst, mam na sobie odcień nr 240 Striking Spectaculaire.

Nie ma problemu z nakładaniem tej szminki, aplikator jest super wygodny. Miła, taka gęsta konsystencja i intensywny, matowy kolor. Co mnie zaskoczyło, to po nałożeniu na usta poczułam ich ochłodzenie i dodatkowo jakiś ziołowy zapach, jakby gumy odświeżającej oddech – dla mnie in plus :) Mój odcień jest lekko koralowy i wygląda trochę inaczej niż sugeruje opakowanie, dlatego radzę mierzyć te szminki na ustach – jest odrobinę cieplejszy. To jest jeden z tych ciepłych odcieni, które nie wpływają źle na biel zębów!

Jak nakładać błyszczyk?

Błyszczyki powiększają optycznie usta, natomiast matowe szminki, zwłaszcza w ciemnych kolorach mogą sprawić, że usta wydają się jeszcze cieńsze niż w rzeczywistości.

Aby błyszczyk nie rozlewał się i nie wykraczał nieestetycznie poza granicę ust, można nałożyć delikatną warstwę podkładu lub korektora na usta, ale myślę że nie jest to konieczne, jeśli po prostu nie przesadza się z ilością produktu. Ja zawsze pozbywam się nadmiaru błyszczyka jeszcze przed wyciągnięciem aplikatora, wycierając go o brzeg zbiorniczka. Wolę potem dołożyć sobie jeszcze błyszczyku na usta niż wycierać brzegi ust chusteczką czy patyczkiem do uszu.

 Szminka do ust BOURJOIS Rouge Velvet, mam na sobie odcień nr 11 Berry Formidable.

Wiśniowa, matowa, ale aksamitna szminka, która zastyga na ustach dość szybko, więc potrzeba troszkę wprawy by się równo umalować.  Kolor jest głęboki, trwałość bardzo dobra. Żeby ją usunąć konieczna jest chusteczka lub płyn do demakijażu, dziecięcą chusteczką było trudno… Opakowanie mnie trochę irytowało, bo trzeba je mocno zaciskać, a to nie jest zbyt dyskretne. Warto kupić dla niesamowitej intensywności koloru.

Czerwona szminka - dzienna i wieczorowa

Moim zdaniem dobrze jest mieć dwie czerwone pomadki w swojej kosmetyczce. Wieczorową i dzienną. Wieczorowa będzie oczywiście mocniejsza, bo światło wtedy jest przytłumione i warto wręcz przesadzić z intensywnością koloru, żeby podkreślić usta. Ta pomadka Bourjois mogłaby być moją wieczorową wersją czerwieni. Natomiast na dworze, w dziennym świetle można użyć czegoś mniej intensywnego, choć efekt i tak będzie wyrazisty. W moim wypadku mogłaby to być pomadka z Loreal.

Nosicie czerwoną szminkę na co dzień? Jakie odcienie są dla Was odpowiednie? Jak się czujecie z czerwienią na ustach? Macie jakieś swoje sposoby na czerwone usta?