Partnerem tego wpisu jest drogeria internetowa ekobieca.pl. Na końcu posta znajdziesz kod rabatowy do sklepu!
Dobieranie różu do policzków jest trochę trudniejsze niż dobieranie pomadki. Dlatego od razu poproszę Cię byś mocno się skupiła i przeczytała cały tekst od A do Z, bo każda informacja, każdy nawias, każda wyliczanka są tu ważne.
Na początku jedna istotna dla mnie uwaga. Chcę to wytłumaczyć tutaj, by w tekście już nie musieć się powtarzać. Starałam się zrobić bardzo uniwersalny poradnik, ale wiadomo, że każdy ma swoje upodobania i przyzwyczajenia, więc jeżeli z czymś tu się nie zgadzasz, jest to jak najbardziej ok. Jeśli masz swoje sposoby na nakładanie różu i łamiesz reguły, jakie tu będą przedstawione i z rozmysłem robisz makijaż wbrew temu, co tu jest napisane, to wcale nie oznacza, że popełniasz błąd. Maluj się jak chcesz i oczywiście daj prawo innym do malowania się według ich upodobania. Być może tutaj znajdziesz dla siebie coś wartościowego, a być może tylko utwierdzi Cię ten tekst w przekonaniu, że Ty malujesz się super i nie potrzebujesz żadnych porad. Zaczynajmy.
Róż jest wspaniałym kosmetykiem, ponieważ jako jedyny może wyglądać naturalnie przy niepomalowanej reszcie twarzy. Naturalnie, co jednak wcale nie przeczy temu, że jednocześnie róż „wyciągnie” nam twarz i doda zdrowego rumieńca. Najbardziej naturalny odcień różu będzie zbliżony do tego koloru, jaki uzyskamy szczypiąc się w policzek. Ale to oczywiście nie znaczy, że trzeba się trzymać tego koloru czy równać do niego za wszelką cenę. Róże bowiem mogą mieć różne odcienie – mogą się przybliżać do wspomnianego rumieńca, ale mogą też naśladować opaleniznę, stanowić wzmocnienie naszego koloru skóry, symulować cień pod mocno wystającą kością policzkową albo wręcz przeciwnie – sprawiać wrażenie, że na policzku odbija się światło, błyszczeć lub udawać zdrowe zmęczenie po treningu.
Dlatego też, dobierając kolor różu do policzków, patrz na to, jaki efekt będziesz chciała uzyskać, a co za tym idzie w jaki sposób ten róż będziesz nakładać.
Róże podzieliłam na trzy grupy kolorystyczne:
- różowawe (róże, burgundy, śliwki itd.)
- pomarańczowawe (brzoskwinie, korale itd.)
- brązowawe (bursztyny, beże, brązy itd.)
W każdej z tych grup znajduje się róż, którego mogłabyś używać. Możesz więc z każdej grupy wybrać dla siebie odpowiedni odcień, do czego ten post mam nadzieję doprowadzi, ale wydaje mi się, że większość kobiet będzie zadowolona poznając ten jeden najlepszy dla nich sposób aplikacji, a co za tym idzie odcień różu. Ja na przykład jestem wierna pierwszej grupie i z niej zawsze wybieram swój odcień, nie lubię na sobie pozostałych grup, choć obiektywnie patrząc, wcale nie wyglądam w nich źle.
Oto najpopularniejsze sposoby nakładania różu.
1. Róż nakładamy na środku policzka, kolistym ruchem, możemy bardzo delikatnie uśmiechać się przy aplikacji. Mam wrażenie, że twarz sprawia wrażenie świeżej i bardziej dziewczęcej przy tym sposobie. Używamy tego typu pędzla. Najlepsze będą tutaj róże z grupy różowawej.
2. Najuniwersalniejszy sposób. Nakładamy róż po skosie, od góry kości policzkowej do środka policzka, ale uważamy, żeby nie przybliżyć się zbytnio do nosa (nie zajeżdżamy pędzlem tak daleko do środka jak w nr 1). Używamy takiego pędzla. Wszystkie odcienie różów będą odpowiednie.
3. Ekstrawagancki sposób, jeżeli użyje się tutaj intensywnego koloru, ale może to również być swego rodzaju „kolorowe” i delikatne rozświetlenie twarzy. Malujemy się podobnie jak w przypadku nr 2, ale zajeżdżamy pędzlem również na skronie. Dla intensywnego efektu używamy pędzla jak w nr 2, dla efektu rozświetlenia tylko muskamy twarz jak najjaśniejszym i połyskliwym odcieniem różu, i pędzlem takim jak ten na skraju, po prawej stronie w tym zestawie. Odcienie różowawe będą tutaj odpowiednie.
4. Modelujemy twarz. Malujemy bowiem po skosie obszar pod policzkiem. Możemy troszkę wjechać na policzek, wtedy twarz się bardziej wyszczupli. Zaczynamy już od ucha, nie zostawiamy wolnej przestrzeni przy uszach. Używamy takiego pędzla i różu z grupy brązowawej.
5. Udajemy, że mamy wypieki na twarzy. Róż nakładamy zaraz pod okiem, nie wolno się więc w trakcie uśmiechać, żeby potem makijaż nam „nie opadł”. Pędzlem robimy poziome ruchy, kierując się płynnie na dół. Staramy się nie zjeżdżać poniżej szczytu kości policzkowych. Użyłabym pędzla tego typu. Odpowiednie odcienie różu to różowawe i pomarańczowawe.
6. Malujemy zewnętrzne boki policzków. Najlepiej zrobić to naprężając policzek i przesuwając usta mocno w bok (tak jakby na poliku był pryszcz do wyciśnięcia i trzeba by go było zobaczyć dobrze w lustrze). Nie obejmujemy różem obszaru policzków z pierwszego sposobu. Skupiamy się na okolicach uszu i tylko troszkę wjeżdżamy do centralnej części twarzy. Taki pędzel będzie dobry. Wybierajmy tu odcienie pomarańczowawe.
Widać więc, że sposób aplikacji jest ściśle powiązany z kolorem różu. Ja uwielbiam na sobie aplikację sposobami 1 i 2, choć ostatnio notorycznie maluję się sposobem nr 2. Trzymam się więc różowawych odcieni.
Jeśli wybrałaś dla siebie konkretny sposób aplikacji różu, wiesz już mniej więcej w której grupie kolorystycznej szukać swojego różu. Może to być grupa brązowa, pomarańczowa lub różowa. Ale jak wiadomo haczyk polega na tym, że róż różowi nie równy, koral koralowi nie równy i tak dalej. Dlatego pojawia się kryterium rozstrzygające dobór odpowiedniego odcienia z danej grupy kolorów. A kryterium tym będzie jasność cery.
To jest właśnie to kryterium, które mało osób uwzględnia w swoich wyborach i właśnie przez to nie uwzględnianie wychodzą takie efekty jak tutaj. Najgorszy błąd w doborze różu, to wybór zbyt ciemnego koloru. Tu jest mniej ważne czy skóra jest chłodna, czy ciepła – to wręcz są niuanse. Najważniejsza sprawa to szczera odpowiedź na pytanie: jaki jest mój kolor skóry.
Wyróżniłam cztery kolory cery:
- Bardzo jasny. Osoby, które mają taką skórę to po prostu wiedzą, bo zazwyczaj najjaśniejsze podkłady są dla nich wciąż za ciemne.
- Jasny. Te osoby, często słyszą, że wyglądają blado, używają najjaśniejszych podkładów.
- Średni. Te osoby wyglądają zdrowo, „normalnie”.
- Ciemny. Te osoby mają troszkę latynoską urodę lub wyglądają jakby były ciut opalone.
Zapewne potrafisz przyporządkować się do którejś z tych grup. Dobra wiadomość jest taka, że najważniejsze to nie przesadzić w stronę ciemności, a będzie ok. Czyli jeśli wahasz się między dwoma typami, przyporządkuj się do jaśniejszego. Ja mam jasną skórę.
I teraz specjalnie dla Ciebie gotowa lista z różami, których możesz używać i zapewniam Cię, nie będziesz mieć na twarzy plam :) Każdy z tych kosmetyków miałam w ręku, na policzkach, na kartce i dokonałam sprawiedliwego, logicznego, a co najważniejsze bezpiecznego podziału. Możesz używać różu ze swojej grupy, ale możesz również próbować dla siebie kosmetyków z jaśniejszej grupy. Byle nie z ciemniejszej!
BARDZO JASNA
JASNA
ŚREDNIA
CIEMNA
pomarańczowe
Golden Rose Powder Blush;
odcień 02, Terra nut
Nabla Blossom Blush;
odcień Habana
pomarańczowe
Golden Rose Powder Blush;
odcień 05, Terra nut
Golden Rose róż w sztyfice;
odcień 101
Bourjois Blush;
odcień 41, Healthy mix
pomarańczowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Nectarine
pomarańczowe
Bourjois Blush;
odcień 16, Rose coup de foudre
brązowe
Golden Rose róż w sztyfcie;
odcień 103
Bourjois Blush;
odcień 32, Ambre d’or
brązowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Coralia
Bourjois Blush;
odcień 03, Brun cuivre
brązowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Hey honey!
Golden Rose Powder Blush;
odcień 04, Bronze rose
Bourjois Blush;
odcień 10, Chataigne Doree
brązowe
Bourjois Blush;
odcień 85, Sienne
Bourjois Blush;
odcień 92, Santal
różowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Happytude
Golden Rose Powder Blush;
odcień 03, Hot Pink
Golden Rose róż w sztyfcie;
odcień 104
Bourjois Blush;
odcień 34, Rose d’or
różowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Daisy
Nabla Blossom Blush;
odcień Beloved
Nabla Blossom Blush;
odcień Harper
Golden Rose Powder Blush;
odcień 09, Soft rose
Bourjois Blush;
odcień 95, Rose de jaspe
Bourjois Blush;
odcień 54, Rose frisson
różowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Kendra
Golden Rose róż w sztyfcie;
odcień 102
Golden Rose róż w sztyfcie;
odcień 106
Bourjois Blush;
odcień 33, Lilas d’or
Bourjois Blush;
odcień 48, Cendre de rose brune
Bourjois Blush;
odcień 74, Rose ambre
różowe
Nabla Blossom Blush;
odcień Impulse
Nabla Blossom Blush;
odcień Satelite of love
Nabla Blossom Blush;
odcień Regal mauve
Golden Rose róż w sztyfcie;
odcień 105
Bourjois Blush;
odcień 15, Rose eclat
WAŻNA SPRAWA: Jeżeli do malowania podchodzisz tak, że zbierasz pędzlem jak najwięcej różu, a potem nanosisz go na twarz, zawsze skończysz z plamą. O wiele bardziej rozsądnym podejściem jest cierpliwe „budowanie” koloru. Bierzesz na pędzel trochę różu, zdmuchujesz lub strzepujesz nadmiar i dopiero potem delikatnym ruchem muskasz twarz. Wtedy masz kontrolę nad intensywnością koloru i możesz nanieść kolejną warstwę, jeśli efekt jest za słaby. Jeśli nie czujesz się pewnie i zaczynasz przygodę z różem, polecam Ci róże w sztyfcie, które dają najlepsze panowanie nad intensywnością koloru. Te róże rozciera się świetnie palcami – pełna kontrola!
A teraz spójrz jak te wszystkie róże wyglądają na człowieku. Bardzo ciężko uchwycić kolory różu, dlatego malowałam się przesadnie intensywnie. Każde zdjęcie można powiększyć, klikając na nie prawym klawiszem myszy i wybierając opcję „pokaż obraz”. Musiałam oczywiście uśrednić kolory, nie chciałam by kapryśność światła naturalnego miała na nie wpływ, dlatego zdjęcia są robione z lampą.
1
<-Lewy policzek
Nabla Blossom Blush;
odcień Beloved
Prawy policzek ->
Nabla Blossom Blush;
odcień Coralia
1
<-Lewy policzek
Nabla Blossom Blush;
odcień Happytude
Prawy policzek ->
Nabla Blossom Blush;
odcień Habana
1
<-Lewy policzek
Nabla Blossom Blush;
odcień Daisy
Prawy policzek ->
Nabla Blossom Blush;
odcień Satelite of love
1
<-Lewy policzek
Nabla Blossom Blush;
odcień Impulse
Prawy policzek ->
Nabla Blossom Blush;
odcień Kendra
1
<-Lewy policzek
Nabla Blossom Blush;
odcień Nectarine
Prawy policzek ->
Nabla Blossom Blush;
odcień Regal Mauve
1
<-Lewy policzek
Nabla Blossom Blush;
odcień Harper
Prawy policzek ->
Nabla Blossom Blush;
odcień Hey Honey
1
<-Lewy policzek
Golden Rose, róż w sztyfcie;
odcień 104
Prawy policzek ->
Golden Rose, róż w sztyfcie;
odcień 103
1
<-Lewy policzek
Golden Rose, róż w sztyfcie;
odcień 102
Prawy policzek ->
Golden Rose, róż w sztyfcie;
odcień 105
1
<-Lewy policzek
Golden Rose, róż w sztyfcie;
odcień 101
Prawy policzek ->
Golden Rose, róż w sztyfcie;
odcień 106
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 48, Cendre de rose brune
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 16, Rose coup de foudre
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 34, Rose d’or
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 92, Santal
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 95, Rose de jaspe
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 41, Healthy mix
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 15, Rose eclat
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 32, Ambre d’or
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 54, Rose frisson
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 10, Chataigne dioree
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 74, Rose ambre
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 03, Brun cuivre
1
<-Lewy policzek
Bourjois Blush;
odcień 33, Lilas d’or
Prawy policzek ->
Bourjois Blush;
odcień 85, Sienne
1
<-Lewy policzek
Golden Rose Powder Blush;
odcień 05,
Prawy policzek ->
Golden Rose Powder Blush;
odcień 04, Bronze rose
1
<-Lewy policzek
Golden Rose Powder Blush;
odcień 02, Terra nut
Prawy policzek ->
Golden Rose Powder Blush;
odcień 09, Soft rose
1
Na obu policzkach
Golden Rose Powder Blush;
odcień 03, Hot Pink
Coś Ci jeszcze powiem. Co z tego, że zdjęcie w sklepie internetowym jest wykonane wspaniale i dobrze oddaje kolor? Co z tego, że widzisz otwarte opakowanie w drogerii? Co z tego, że widzisz róże na moim policzku? Absolutnie nie przekłada się to na efekt, jaki daje róż roztarty bezpośrednio na skórze. Bo większość kosmetyków bardzo mnie zdziwiła po aplikacji na skórę. Coś, co wydawało się w pudełku pomarańczowe, było w rzeczywistości różowe, chłodny brąz na twarzy okazywał się ciepły, coś bardzo ciemnego w opakowaniu, na twarzy było delikatne itd. Ja tego wszystkiego dotknęłam i te poznawcze dysonanse po prostu wyeliminowałam :)
Daj znać w komentarzach jaką masz skórę, który sposób aplikacji Ci się najbardziej podoba, z której grupy kolorystycznej wybrałabyś sobie róż. Jakie masz dotychczasowe doświadczenia z różami?
Używam Bourjois odcień 74 (właśnie wczoraj kolejne opakowanie zaczęłam), bo taki wyczytałam kiedyś, że jest dla soft summer. Z Twojego zestawienia wychodzi, że nie dla mnie, bo mam jasną cerę. Wydawało mi się, że mi pasuje. Muszę to obejrzeć dokładnie.
Na Tobie podoba mi się efekt, jaki daje Golden Rose.
A malujesz się delikatnie czy używasz go w dużej ilości? Ja te róże nakładałam na swój jasny krem bb i on mi się wydał sporo za ciemny do jasnej cery, ale kolor kolorowi nie równy. Jeżeli to już któreś z kolei opakowanie to na pewno jest dobry for you <3
Raczej delikatnie się maluję, oczy trochę mocniej, nie używam bronzera. Używam kremu z jasnym kolorem, żeby naczynka nieco zakryć. Dzięki za odp:)
również używam 74, mam bardzo jasną cerę, traktuję go trochę jak bronzer(sposób nakładania trochę jak 6), sprawdza się rewelacyjnie, a dodatkowo kiedyś dostałam w prezencie spotkanie z makijażystką, bardzo pochwaliła mój sposób malowania różem(hihi).
Mario, wspaniały post, bardzo podobają mi się Marie prezentujące miejsca nakładania różu<3 a Ty sama w oryginale jesteś piękną kobietą.
pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :) No usłyszeć coś takiego od makijażystki to musi być niezwykle miłe. Mnie to w ogóle cieszy, że można tak fajnie eksperymentować z makijażem i jeden kosmetyk może być na różnych kobietach nakładany w różny sposób. I choć lubię oglądać sobie te przesadzone makijaże na youtubie- ze wszystkimi warstwami i milionem cieni do powiek, to zawsze się rozczarowuję tym, że te dziewczyny właśnie z różem nic kreatywnego nie robią, tylko konturują twarz i nakładają go kapkę albo wcale… A to przecież taki fajny kosmetyk z możliwościami!
U mnie zdecydowanie sposób 4 i używam do tego… bronzera :) Róż mam z Anabelle Minerals kolor romantic, ale w sumie bardzo rzadko go używam (jeśli już to sposobem 1). Cerę raczej mam jasną.
No to super, a jakbyś dosłownie pacnęła różowym różem najbardziej wypukłe miejsce na policzku to nie byłoby pełniej? Tak gdybam tylko. Czasem jak kobieta ma bronzer to fajnie dać dla podbicia efektu troszkę różu.
Czasem się zdarzy że łącze te dwie opcje – w sensie bronzer i delikatnie róż i jest ok. Robię tak wtedy kiedy mam więcej czasu na przemyślenie makijażu np.na jakąś imprezę, ale na co dzień po prostu o tym nie myślę. Przyzwyczaiłam się tylko do bronzera. Może dlatego że lubię na swojej twarzy odcienie złota :)
Właśnie! Jak mówię o tym, że nie mogłabym żyć bez różu to wszyscy robią wielkie oczy i „ale jak to?!?!?”.
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze w nowym roku, przedewszystkim zdrowia, radości i zebys cały cząstka pięknie się rozwijała to ja skorzystam;)
Ja zawsze wybierałam róże dość jasne i delikatnie, takie „typowo różowe”, jeśli wiesz co mam na myśli :-). Nie bardzo chyba wiedziałam jakim jestem typem i co do mnie pasuje, ale wiedziałam, że to nie powinno być ciepłe ani zbyt pomarańczowe. Swojego typu tak naprawdę do końca nie odkryłam do dziś (po analizie na podstawie Twojego bloga waham się pomiędzy chłodnym latem a intensywną zimą?). W każdym razie jestem na pewno chłodna i dalej trzymam się zimnych odcieni różu.
Ostatnio zakupiłam taki z Golden Rose (wersja nr 3): http://goldenrose.pl/produkty/cera/roze/ball-blusher—roz-w-kulkach—golden-rose.html
i jest dla mnie chyba trochę za ciemny…. Szukam dalej :-)
Bourjous, Rose de Jaspe wygląda zachęcająco ;-)
Bardzo ciekawy i szczegółowy opis, na pewno będzie pomocny podobnie jak ten o szminkach (dzięki niemu w końcu cos wybrałam i nie jestem już jak dziecko we mgle :P ).
Co do tego Golden Rose to jak najbardziej wierzę, że może być za ciemny. Miałam wersję nr 1 i te różowe kulki w opakowaniu wyglądają na bardzo jasne, ale na policzku to już się robiły dość ciemne. Serdeczne dzięki za miłe słowa!
Właśnie, właśnie! Wygląda w opakowaniu na taki delikatny, ale nawet przy bardzo ostrożnej aplikacji człowiek uzyskuje efekt aktorki z Moulin Rouge…. Nie do końca o to mi chodziło ;-)
Rzeczywiście widzę się w kolorach, które zaproponowalas dla średniej cery. Kiedyś używałam często MACa Blushbaby, obecnie jest to Lovely Natural Beauty 06, mam wrażenie, że pasuje do wielu makijaży. Jestem stonowanym latem i bardzo lubię takie odcienie.
Korzystając z okazji chciałam Cię zapytać: co zrobić z ubraniami, często nowymi, które nie pasują do stylu, ale jest problem by je sprzedać lub oddać komuś znajomemu. Zawsze mi trochę szkoda i w efekcie połowa rzeczy w mojej szafie to te, których nie noszę.
Kasia,
Mam dokladnie ten sam problem. Mi tez zalegaja rzeczy, ktore nie sa w stylu moich znajomych, nie mam tez czasu na wystawienie ich na allegro. Jak nie byla to droga rzecz to po prostu wkladam to do pojemnikow na uzywana odziez i w sumie nie interesuje sie co z tym bedzie zrobione. Gorzej z rzeczami drozszymi – jesli przerobki u krawcowej nie pomoga – tez nie wiem co z takimi rzeczami robic. :)
Można wystawić na Fb na lokalnych grupach typu 'Kupię, oddam, zamienię”.
U mnie to są czasami też rzeczy, które wizualnie mi się podobają, ale niestety nie nadają się do noszenia – albo materiał jest sztuczny i gryzie, pocę się w nich albo szybko się gniecie itd. Wiem, że takich rzeczy powinnam się bez skrupułów pozbywać, ale jednak czasami mi szkoda. Tak jak mówisz, nie mam za bardzo czasu na wystawianie ich na allegro (choć czytałam, że paki z ubraniami czasami łatwiej jest sprzedać?), a w takich lokalnych grupach na fb zauważyłam, że różnie z tym jest. Wszystkie nietrafione perfumy udało mi się tam sprzedać, ale ubrania czy kosmetyki niekoniecznie.
Najlepiej zrobić jeden wpis pt. np. Sprzedam ubrania rozmiar 38. I dodać galerię ze zdjęciami. Można na Fb sprzedać całą pakę. Pojedyncze ubrania sprzedają się tylko gdy są wyjątkowe, np. suknia, oryginalne buty itp. Zwykłe nienoszone żakiety, spódnice itp. najlepiej sprzedać w ramach zestawu (paki). Można poszukać też na lokalnych portalach czy ktoś nie potrzebuje takich ubrań albo samemu napisać ogłoszenie w stylu „Oddam pakę ubrań w rozmiarze 38 w zamian za Rafaello”.
Są jeszcze komisy. Jak ktoś jest z Poznania to polecam Portobello na Półwiejskiej. Oddajesz ciuszki (jeśli się spodobają Pani sprzedawczyni) na jakiś czas, zgłaszasz się za np. 3 m-ce, sprawdzasz co się sprzedało i zawsze parę groszy wpadnie ;-). Warto spróbować.
Sama czytam te porady, bo mam podobnie, a nie mam śmiałości, by na przykład coś przez bloga sprzedawać, jak robią to niektórzy. Zawsze znajomym oddaję, jak się im coś widzi.
Rozumiem podejście, choć myślę, że wiele osób nie miałoby do Ciebie o to żalu – taki przywilej posiadania bloga. W moim odczuciu na Twoim blogu nie ma nachalnej reklamy i promocji siebie.
Brakuje mi serii „Jaki jest Twój odcień…” – była bardzo przydatna dla mnie jako osoby, która jest antytalentem do odróżniania tonów i odcieni kolorów, nie mówiąc już o mieszaniu ich ze sobą.
Chodzi mi też po głowie pytanie – od kilku lat widać coś, co się opisuje jako styl paryski/francuski – myślisz, że da się to rzeczywiście tak określić czy to nasze swobodne skojarzenia na temat Francji (gdzie wcale co druga osoba beretu nie nosi)?
Nie do końca rozumiem pytanie, a myślę, że mogłabym może trochę pomóc, bo mieszkałam przez jakiś czas we Francji ;)
Czy istnieje coś takiego jak styl francuski? Owszem, tak jak np. styl boho ;)
Czy w tym stylu noszą się wszystkie Francuzki? Nawet nie połowa :P A osoby ubranej tak od stóp do głów nie widziałam nigdzie, ani w Paryżu, ani na południu Francji ;)
To jest styl inspirowany raczej wcześniejszymi dekadami 20-go wieku i wtedy w większym lub mniejszym stopniu był popularny. Obecnie powiedziałabym, że tylko niektóre elementy tzw. francuskiego widzi się często na co dzień, np.
* naturalne włosy w nieładzie – chyba typowe dla Francuzek
* make up no make up lub totalny brak (znów typowe), ewentualnie tusz do rzęs, na okazje czerwona szminka, ale oczywiście nie każdy to stosuje
* płaskie buty
* spodnie znacznie częściej niż spódnice.
To tak na szybko ;)
Mam jasną skórę i od lat używam Bourjois w wersji: Rose de Jaspe oraz Ambre D’or (wydaje mi się bardziej pomarańczowy niż brązowy). Oba są super, często je ze sobą mieszam i wtedy nakładam!
Super, ten Ambre jest wspaniały po prostu. Bardzo mi się podoba, choć sama nie idę w te tony. Ale naprawdę śliczny jest.
Mario, prośba jeszcze o podobny wpis tylko dotyczący kolorów cieni do powiek
Nie jest to głupie, choć wydaje mi się znacznie bardziej dowolne. Ale może coś w stylu: optymalne odcienie cieni do danego koloru tęczówki. To można ugryźć na tyle sposobów. Zapisuję sobie do rozkminy. Mam teraz nowy magiczny notes, mocne postanowienie postawienia bloga na baczność, więc będę działać!
Ja w wyborze koloru cieni kieruję się dwoma zasadami: po 1., mają harmonizować z kolorytem cery. Po 2., mają harmonizować ze strojem. Moim zdaniem koncentrowanie się osobno na kolorze tęczówki bez sensu, a czasem może przynieść wręcz kuriozalne rezultaty. Wiem, że np. często radzi się, żeby podkreślić kolor oczu pomarańczowym cieniem (że niby na zasadzie kontrastu wydobędzie ich urodę) i mogę się z tym zgodzić, ale tylko wówczas jeżeli osoba o niebieskich oczach ma raczej ciepły koloryt cery, najlepiej brzoskwiniowy bądź złocisto-żółty. Wtedy pomarańczowy pomarańczowy kolor podkreśla jej urodę. Ale na sobie tego nie widzę, bo pomarańczowy sam w sobie jest dla mnie bardzo nietwarzowym kolorem.
Bardzo też pilnuję tego, żeby kolor cienia w jakimś tam stopniu zgadzał się z kolorystyką stroju, bo jakoś nie wyobrażam sobie założyć np. różową bluzkę i do tego mieć oko zrobione na zielono :D
Sorry za błędy :)
Od ponad roku używam Bourjois Blush odcień 41. Healthy Mix, zazwyczaj nakładam metodą nr 2. Mam jasną cerę, jestem stonowaną jesienią, więc zależało mi na czymś ciepłym, koralowym i właśnie ten Bourjois polecił mi znajomy makijażysta. Efekt jest bardzo fajny, taki świeży i zdrowy. A Twój post tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to był dobry wybór. Dzięki!
Olu, ja sama przez dwa dni używałam w ramach testu tego różu i uważam, że jest genialny. Tak trochę wchodzi w czerwienie i to świetnie wygląda na poliku. Aczkolwiek jego sobie nie zostawiam, bo mam wrażenie, że większy chłód jest dla mnie korzystniejszy. Super kolor i chyba najbardziej uniwersalny tutaj.
Bardzo lubię używać różu :)
Mam jasną skórę, nakładam róż sposobem nr 2. Zwykle wybieram odcienie różowawe, ale od niedawna używam różu z Inglota nr 47, który wg mnie wpada też nieco w pomarańcz (czy może takiego jakby łososia – coś pośredniego między różem a pomarańczem). Jednocześnie z różem używam bronzera i nakładam go sposobem nr 4, mam nr 505 też z Inglota – to jest taki bardzo jasny chłodny szaro-brąz. Wydaje mi się, że jestem stonowanym latem, uważam że w tych kolorach jest mi ładnie :) Pani z Inglota próbowała mnie też namówić na rozświetlacz (nakładając mi go sposobem nr 3) i przyznam, że nie wyglądało to źle, ale miałam opory, bo po pierwsze nie lubię się świecić (jak chyba większość osób z przetłuszczającą się cerą kocham mat); a po drugie lubię oszczędny makijaż i rozświetlacz to już byłoby dla mnie too much. Choć może kiedyś się skuszę, by używać go na większe okazje typu wesela itd. ;)
Strasznie lubię te takie Twoje uporządkowane wpisy <3 Są tak logiczne i przyjemne, że aż miłą satysfakcję sprawia mi możliwość wpisania się w ramki.
Dziękuję razy milion, jak dobrze to czytać! Ja też się broniłam przed rozświetlaczem, a teraz nałogowo używam na szczytach kości policzkowych. Też jestem tłuściochem i zauważyłam, że mi w rozświetlaczu nie jest dobrze, kiedy nakładam go na nos, kąciki oczu oraz nad wargą – wygląda to jakoś tak za ordynarnie. Ale na górę polika walę aż miło :)
Cześć,
Świetny i bardzo merytoryczny wpis. Nie używam różu, bo zawsze wyglądam jak po ciężkim wysiłku fizycznym. Ale może teraz zacznę?
Pozdrawiam,
Kasia
Kasia, weź najjaśniejszy róż i tylko muśnij po skosie polik, będzie na pewno pięknie!
Uwielbiam róże. Obok produktów do ust jest to moja ulubiona kategoria w makijażu. Jestem stonowaną jesienią i zdecydowanie najlepiej czuję się w różach brzoskwiniowych a wszelkie próby „przestawienia” się na te bardziej różowe kończyły się sztucznym efektem. Róż nakładam sposobem 1, moje ulubione róże to: Zoeva – Shy Beauty, Lily Lolo – Beach Babe, Lily Lolo – Cherry Blossom, Bourjois – Healthy Mix, The Balm – Frat Boy, Max Factor – Nude Mauve (jedyny nie-brzoskwiniowy który się u mnie sprawdza). Mam też Mac – Blushbaby ale mam wrażenie że do mnie nie pasuje. Zainteresowałaś mnie różem z Nabli w kolorze Habana :)
Super, sprawdź jeszcze sobie numerek 54 z Bourjois – jest to róż typowo różowy, ale ciepły! Nie wpada w żadne pomarańcze, ale daje takie przyjemne wrażenie otulenia na poliku.
Kolory róży które podajesz wyglądają pięknie szczególnie z lily lolo . Ciekawa jestem jakie szminki do nich odbierasz. Mario poszerzasz moje horyzonty kolorystyczne ☺
Źle podpielam wcześniejszy komentarz. JAGODO- Kolory róży które podajesz wyglądają pięknie szczególnie z lily lolo . Ciekawa jestem jakie szminki do nich dobierasz.
Magdo, najczęściej dobieram błyszczyki, a są to: Lily Lolo Peachy Keen (delikatniejszy), Lily Lolo Cocktail (mocniejszy, pomarańczowy), ze szminek to Lily Lolo Nude Allure, Golden Rose z serii Sheer Shine, nie pamiętam numerka ale ten najbardziej brzoskwiniowy – swoja drogą bardzo naturalnie wygląda, tak nienachalnie
Przypomniałam sobie że z matów to bardzo fajnie pasuje Golden Rose szminka w kredce nr 18 i Bourjois Rouge Etition Velvet Cool Brown – okazał się takim hitem że zużyłam całe opakowanie co u mnie się rzadko zdarza. Z mocniejszych kolorów pasuje Revlon Kissable Balm Stain w kolorze Romantic – ciepła czerwień, ale przez swoją balsamowatą strukturę nie wygląda nachalnie i spokojnie można ją nosić na dzień
Jestem stonowaną jesienią – stosuję zamiast różu puder brązujący Max Factor 01 golden, którym modeluję twarz. Jeżeli używam tylko różu, to jest nim Bourjois nr 40 Rose Thé.
Świetnie, że masz swoje wypróbowane kolory!
Jako czysta zima (typ skóry numer 1 po opalaniu 2 bo nie lubię za bardzo się opalać) bardzo lubię Bourjois 34 Rose D’or. Z moim kształtem twarzy lubię metody 1,2,3, ale najczęściej 2. Kiedyś miałam Bourjois 54 ale jakoś nie byłam do niego przekonana już w sklepie i zaraz po zakupie wróciłam się i pani mi zamieniła na 34. Może teraz spróbuję 54 albo 95 bo te dwa zawsze oglądam jak jestem przy szafie tej marki. Podoba mi się też 48 – zwrócę na niego uwagę jak znajdę. Dla 1 typu cery jeśli ktoś lubi jeszcze delikatniejsze róże niż te tutaj pokazane, to 37 Rose Pompon z Bourjois jest bardzo subtelny :) Nabli nie znam i nie mam gdzie obejrzeć na żywo, ale Kendra i Harper na zdjęciach w internecie na tak, Daisy i Happytude zbyt barbiowe jak dla mnie :D Sztyfty to nie moja formuła i często kosmetyki GR mnie uczulały i były niewypałami mimo że reklamowane przez Youtuberki i blogerki także nie będę ich sprawdzać :D
Wiesz co, 54 jest ciepłe po nałożeniu na skórę, więc naprawdę nie ma co się zabierać za niego :)
Bardzo przydatny wpis, dzięki! Rzadko nakładam róż, bo do tej pory nie potrafiłam dobrać właściwego koloru. Korzystałam z pomocy pań w drogeriach, ale też zawsze było jakieś „ale”. Mam bardzo jasną cerę, która, jeśli już zdoła się opalić, to na jasny odcień (mam wtedy więcej piegów i stąd wrażenie ciemniejszej skóry). Używałam Bourjois Brun Cuivre, sposobem nr 2, ale na pewno przy najbliższej wizycie w drogerii pomaluję się testowo Ambre D’or. W różowych odcieniach wyglądam niezdrowo, ale kusi mnie, żeby sprawdzić Twoje propozycje.
Dobrze! Chyba najlepiej byłoby nałożyć na policzek i wyjść na dwór wtedy. Absolutnie nie ma co się zmuszać do różowego jak nie jesteś przekonana. Ale jeśli już to może metodą nr 1, żeby było w miarę naturalnie.
Ja jestem prawdziwą (chłodną) zimą, typ jak Jennifer Connelly i wydaje mi się, że muszę mieć róż z bardzo zimnym podtonem, wręcz liliowo-niebieskim. W każdym innym wyglądam jak z rozlaną beżowo-pomarańczowo-czerwoną plamą na twarzy :( Nawet to, co w opakowaniu wydaje się chłodne (np. róż Bourjois nr 17 – w Polsce chyba niedostępny) na mnie wypada jakoś ciepło. Do tego mam kolor cery między bardzo jasny a jasny z tendencją do zaczerwienień… Zimowe Dziewczyny – doradzicie coś? :) Nie ukrywam, że najbardziej pożądaną opcją jest róż o naturalnym składzie, ale to chyba marzenie ściętej głowy…. Chyba jeszcze nigdy nie trafiłam na prawdziwie chłodny róż o naturalnym składzie…
Chińskie kosmetyki! W Polsce chyba nie ma chińskiej drogerii ale każde większe miasto w Europie gdzie jest chińska dzielnica. Tam są zupełności inne kolory i większy wybór. Ja kupiłam liliowy.
Jeszcze mam róże u siebie, więc jutro sprawdzę na skórze i w naturalnym świetle, który z nich jest najbardziej chłodny. Napiszę tu w odpowiedzi ten róż!
Jesteś niezastąpiona – dziękuję ! <3
Najchłodniejszy w zestawieniu jest Happytude z Nabla-> http://www.ekobieca.pl/product-pol-29905-NABLA-FREEDOMINATION-Blossom-Blush-Pudrowy-roz-do-policzkow-Happytude.html
Paulina, polecam Tarte w kolorze Flush i Becca Hyacinth. Bez parabenów są róże 12 Blueprints Crystal Apple i Fast Track. Z mniej naturalnych Clinique Cheek Pop w kolorze Berry Pop. Wszystkie harmonizują z paletą Prawdziwej Zimy Sci\ART.
Bardzo dziękuję :)
Mario, świetny, pracochłonny post! Podziwiam Cię. Jestem stonowanym latem, skóra jasna, sposób nakładania 2 (a teraz mam ochotę spróbować 1), kolor różowawy. Kiedyś używałam różów, tak fazami, czasem kilka lat przerwy. Raczej rzadziej niż częściej. Obecnie nie używam różu już od lat. A jak przejęłam się, że mam być stonowana, to tym bardziej. Po lekturze dzisiejszego wpisu, mam oczywiście smaka na jakiś różyk, różowy raczej. U mnie, odkąd zaczęłam się malować, musowo tusz do rzęs, puder oraz moja miłość pomadka. Za młodu jeszcze były kreski wokół oczu, potem tylko górna, a ostatnio zniknęły zupełnie. Zrobiłam sobie permanentne brwi i zagęszczenie rzęs górnych , a planuję jeszcze górne kreski. Tak więc mój makijaż jest raczej mało bogaty.
Brzmi to naprawdę fajnie. Zdecydowanie numer jeden będzie fajny, żeby sprawdzić sobie coś różowego. Tylko delikatnie musnąć jakimś jaśniutkim różem policzek – będzie ciut zdrowiej i promienniej, żadnej krzywdy nie będzie :)
Moja skóra, to coś pomiędzy jasną, a średnią. :) Chyba. Zawsze wybieram różowy różowy i pierwszy sposób nakładania. Ale jaki konkretnie, nawet nie wiem, bo ostatnio korzystam z gotowej paletki, którą kiedyś dostałam w prezencie.
Ostatnio strasznie się rozleniwiłam, jeśli chodzi o makijaż, ale jeśli już coś ze sobą robię, to róż jest punktem obowiązkowym (poza kremem BB), mogę nawet rzęs nie pomalować, ale na policzkach coś musi wylądować. :)
Jejku, trudny wybór byłby gdyby trzeba było się zdecydować tylko na jeden kosmetyk. Ja bym się wahała między kredką czarną, a różem właśnie :)
Mam jasny, trochę ziemisty kolor cery, więc róż ładnie ją ożywia. Lubię róże składające się z kilku odcieni, które można mieszać. Ponieważ jestem zgaszonym latem, więc takie nieoczywiste kolory są dla mnie dobre. Przez długi czas używałam Skin Match Blush z Astor (001 Rosy Pink). Niedawno zdecydowałam się kupić róż z rozświetlaczem w sztyfcie z Avonu (Mark Hi Light Strobing Duo). Na początku myślałam, że róż będzie za ciemny, ale kolor dobrze współgra z odcieniem cery i wydaje mi się, że kremowa konsystencja lepiej utrzymuje się na suchej skórze. Rozświetlacz używam tylko na kości policzkowe, ale nie widzę, żeby dawał jakiś spektakularny efekt.
Z proponowanych przez Ciebie najbardziej podoba mi się (dla mojej cery) Golden Rose, róż w sztyfcie 104.
Bez różu nie wyobrażam sobie makijażu. Także mam podobnie:) ale z doborem gorzej. Brakuje mi troszeczkę podpowiedzi co do typu urody. Mam z Bourjois 15 i 16 dobrane przez panie w drogerii, z tego co widzę nieudanie:( i z Golden Rose hot Pink (już blizej). B.jasna cera/jasna, raczej b.jasna. Jestem stonowanym latem. Chciałabym mieć fajnie dobrany roz z Bourjois, bo to takie cuda :) komfort używania inny niż przy Golden Rose. Ale jeden już wcześniej wyrzucilam, także miałam 3 źle dobrane, a to kosztowne pomyłki… zastanawiam się nad 34 i dziewczyny pisały o 74…
To są dwa różne odcienie, na moich zdjęciach można też wychwycić różnice. 34 jest jaśniejsze, bardziej błyszczące i różowe, a 74 spokojniejsze, lekko jakby wpadające w brązy i naturalniejsze. Jeśli nie będzie przesady przy nakładaniu to jasna cera może go udźwignąć. Dziewczyny z powodzeniem używają, więc dlaczego nie. Ale 34 wyklucz :)
Dziękuję Ci Bardzo! A skłaniałam się prędzej mi 34… bo zimne, bo dla jasnej skóry. Zapomniałam, Sexy Caroliny Herrery też kupiłam w ciemno pod wpływem Twojego bloga jesteś niezastąpiona
Oooo, piękne są CH! A ja teraz używam Dior Addict i to już będzie mój signature scent :)
Ciekawe obserwacje co do różów zmieniających kolor na skórze z pomarańczowego na różowy czy chłodnego na ciepły, Mario. Z mojego doświadczenia, jako analityczki szkolonej metodą 12 Blueprints, jest to często oznaką tego, że produkt jest chłodniejszy lub cieplejszy niż podton skóry osoby, która go nosi. Zgodnie z teorią Christine Scaman dzieje się tak dlatego, że wtapiają się w kolor skóry tylko te pigmenty z kosmetyku, które harmonizują z naszą naturalną kolorystyką. Pozostałe natomiast wydają się odseparowywać i siedzieć na powierzchni skóry. Pozdrawiam serdecznie.
Tradycyjnie wychodzę na buntownika :D Mam raczej jasną karnację (Colorstay 150 Buff), a róż, który najbardziej mi się podoba na mnie to 15 Rose Eclat Bourjois.
Mario, znakomity (jak zawsze) post!
Haha, mam róż Bourgeois wiec sprawdziłam odcień, czy by się zgadzało, mam 92 czyli dla najciemniejszej karnacji, a ja z tych jasnych co to podkład zawsze za ciemny… ;) ale ten róż mi pasuje, nabieram odrobinę i muskam leciutko, jest w sam raz. Poza tym że cera blada, to naczynkowa, typ urody lato (sporna kwestia czy prawdziwe czy stonowane), żadne pomarańcze i róże mi nie pasują, często za róż u mnie robi po prostu bronzer.
Jak patrzę na twoje zdjęcia Mario to wydaje mi się że jesteśmy kolorystycznie podobne jeśli chodzi o włosy, oczy i oprawę oczu a jednak każda z nas inaczej określiła swój typ kolorystyczny, ty jesteś intensywną zimą a ja chłodną zimą, ale oczywiście mogę się mylić. Jeśli chodzi o róż to kiedyś byłam u makijażystki i malowała mnie brązerem sposób 3 i różem sposób 1. Jakoś mi to nie podeszło. Zawsze maluję się sposobem 3, używam ściętego pędzla a kolor różu który mi dobrała tamta pani to Douglas nr 3 Corail. Odcieniem pasuje do tych które polecasz do jasnej cery i chyba to się zgadza, ciemniejszy byłby zdecydowanie za ciemny a myślę że jaśniejszy też mógłby być dobry. Jak zwykle bardzo przydatny wpis, dziękuję.
Świetny post! Mam cerę jasną, typem urody jestem ciepłym, jesiennym, i od wielu lat jestem wierna jednemu różowi Bourjois – nr 72 tomette. Wydaje się zbyt pomarańczowy na pierwszy rzut oka, ale to złudzenie. Jakoś intuicyjnie nakładałam go zawsze sposobem piątym. Lekko muskam też nim czoło, nos i brodę. Ożywia, bardzo delikatni 'opala’ i jakby rozświetla twarz. Szukam teraz pomadki w podobnym odcieniu – rdzawym, ceglano-brązowym, może być z domieszką czerwieni – byłabym wdzięczna za sugestie :)
Dla naturalnego efektu: http://www.ekobieca.pl/product-pol-31895-Catrice-Lip-Dresser-Shine-Pomadka-do-ust-w-olowku-020-When-Sun-Goes-Brown.html, dla mocniejszego: http://www.ekobieca.pl/product-pol-27390-Makeup-Revolution-Renaissance-Lipstick-Pomadka-do-ust-Rebirth.html Zobacz też propozycje dla prawdziwej jesieni w moich postach o szminkach: https://ubierajsieklasycznie.pl/szminki-dla-typow-urody-czesc-i/ oraz https://ubierajsieklasycznie.pl/szminki-dla-typow-urody-czesc-ii/
Świetny poradnik! Co prawda nie używam różu ale uwielbiam każdy Twój wpis. Kawał dobrej roboty Kochana! :)
A skąd te piękne kolczyki Mario? :)
Dzięki Marlena, kolczyki z H&M!
Wow Mario naprawdę podziwiam Cię za to ile serca i pracy wkładasz w tego bloga i to owocuje fantastycznymi wpisami jak ten =) Ale ad rem przede wszystkim z kosmetykami trzeba pracować!!! Niestety nie będzie tak że kupi się jeden produkt i już będzie idealny. Czasem jest tak że wydaje się po pierwszych użyciach do niczego a dopiero kiedy sięgniemy do niego po jakiś czasie okazuje się super. Ja od zawsze używałam różu Bourjois Blush Kolor: 33 Lilas D’or chociaż cerę mam jasną, Ty Mario umieściłaś go jako produkt do koloru skóry średniej ale po Twoim wpisie nie wiem czy nie skuszę się na odcień Bourjois Blush Kolor: 54 Rose Frisson lub Kolor: 95 Rose de Jaspe i właśnie sprawdzę czy przypadkiem nie będą jeszcze lepsze =) Bardzo lubię cienie Bourjois Blush daję efekt delikatnego połysku. Lubię chłodne tony różu mam wrażenie żę cera wygląda zdrowo. Ja jestem cały czas na trudnej drodze uczenia się sztuki makijażu i kolejne próby uczą mnie zawsze coś nowego a zarazem nabieram doświadczenia i pewnej ręki.
Mój sposób to 4. Używam pędzla o takim kształcie, jak w linku. Lubię ten efekt, mam przed oczami Blair Waldorf z „Plotkary”, która zawsze miała tak pomalowane policzki, a na jabłuszka naniesiony rozświetlacz – i ten też nakładam. Nie używam do tego celu różu brązowego, a różowego, konkretnie odcienia Flushed od Lily Lolo, który pasuje do mojej cery i mojej szminki. Myślę o dokupieniu drugiej szminki, bardziej naturalnej i w delikatnym odcieniu, wtedy koniecznie będę musiała kupić drugi róż do kompletu :)
Ale dopracowany poradnik! Przez wiele czasu nie używałam wcale różu tylko bronzera, kiedyś z ciekawości kupiłam w biedronce róż Bell i rzeczywiście wiele dobrego daje cerze:) Czekałam na ten wpis i już paczuszka z różem i przy okazji innymi kosmetykami, które miałam zamiar kupić już jest w drodze do mnie:)
Mario, nigdy nie miałam wątpliwości, że przygotowanie wpisu to dużo pracy, ale tu jestem w stanie niemal namacalnie wyobrazić sobie tę sesję zdjęciową i ile ona musiała kosztować czasu i wysiłku. Wielkie dzięki za ten wpis. Ja mniej więcej mam rozeznaną sprawę różu, który jest chyba najistotniejszym kosmetykiem kolorowym w mojej szafce. Sposób nakładania to dwójka, ale po Twoich poradach przetestuję inne. A róże od lat tylko z firmy The Balm (też dostępna na ekobieca :) ), mam taką teorię związaną z tą marką, że gdy już raz spróbujesz czegoś od nich, nie będziesz chciała nic innego :)
Mario – gratuluję świetnego tekstu. Widzę tutaj ogrom pracy i czasu jaki należało włożyć aby stworzyć ten post. Mam pytanie- jakiego różu może używać osoba która ma cerę nadreaktywna, naczyniowa? Widać po mnie wszystkie emocje i chciałabym uniknąć efektu Klowna
Dzięki :) Agnieszka, ja bym próbowała zakryć czerwienie zielonymi i żółtawymi korektorami oraz żółtawym podkładem, a potem lekko muskała policzki jakimś naprawdę bladym, delikatnym różem, żeby w razie gdy jakieś rumieńce przebiją nie wyglądało to klaunowato. Tutaj w grę by wchodziły Golden Rose 104 w sztyfcie (ciepławy) oraz Happytude z Nabla (chłodny), choć jestem przekonana, że można znaleźć jeszcze bardziej „blade” róże.
Róż to prawdziwy niezbędnik w kosmetyczce każdej kobiety :-)
A ja się zastanawiam zawsze jaki róż pasuje do czerwonej szminki? W ogóle jakiś pasuje, czy czerwona szminka wyklucza użycie różu?
Dla mnie te dwa kosmetyki w ogóle nie kolidują ze sobą, choć słyszałam takie opinie, że czerwona szminka lubi „gładką” twarz. Ja bym się po prostu najdelikatniej jak mogę umalowała swoim różem do takiej szminy :)
Spróbuję i dziekuję ;-)
Bardzo fajny poradnik, brakuje mi tylko czerwonych róży. Czerwony róż (nałożony oczywiście z umiarem) daje często najbardziej naturalny efekt rumieńca (rumieniec to ukrwienie, a krew jest czerwona więc to pewnie stąd). Sama używam różu Sleek w poziomkowym odcieniu Flushed i wygląda on na twarzy dokładnie tak, jak nazwa sugeruje. Bardzo polecam!
Ale świetna ściąga! Dużo mi to ułatwia, szczególnie że zawsze marzyły mi się róże z Bourjois, a stacjonarnie nie ma jak sprawdzić tych wszystkich kolorów. Mam niestety skłonność do wybierania za ciemnych kolorów (jestem tą „jasną” osobą) bo są piękne, a potem kończę jak przykład :D (tak stałam się właścicielką pięknego różu z Annabelle Minerals w odcieniu Rose, który dość że jest bardzo napigmentowany, przez co trzeba z nim bardzo uważać, to jeszcze jest dla mnie za ciemny).
hej, dziękuję za ten wpis. mnie jeszcze interesowałoby jaki makijaż – w tym przypadku róż, jest odpowiedni dla jakiego rodzaju krztałtu twarzy. W internecie bardzo brakuje informacji na ten temat. Byłoby super jakbyś mogła o czymś takim napisać. W moim przypadku (mam twarz diamentową) informacji jest jak na lekarstwo niestety.
pozdrawiam, Ania
Naprawdę ciekawy artykuł, mimo że nie interesuję się makijażem… A jak się dochodzi do 30-ki wypadałoby zacząć się malować, żeby wyglądać poważniej i ludzie przestali Cię brać za małolatę :P
Skóra: jasna, chłodno-ciepła, sposób aplikacji: 2, grupa róży: pomarańczowe, najchętniej ten Golden Rose w sztyfcie. Ale… mam szminkę w kolorze brzoskwiniowego różu z połyskiem, i właśnie się okazało, że świetnie wygląda także na policzkach ;) Dodatkowy element do mojego go-to-Looku i nowe postanowienie noworoczne – malować się na co dzień ;)
Aha, moje doświadczenie z różami – zerowe :D
Rany julek, co za post. Nie mam słów na to, ile tu jest pracy od Ciebie i ile korzyści dla nas, czytelniczek. Dla mnie bez dwóch zdań JEDYNY tekst, jaki wypada podesłać komuś, kto pyta nas o poradę, kropka.
Moja sytuacja wygląda(ła?) tak: mam na policzkach trochę taki sporych plam z rozszerzonymi na stałe naczynkami (prawie cała rodzina ze strony mojego taty to ma, mi też się trafiło ;)).I najbardziej podobają mi się róże różowe, ale nie lubię ich używać, no chyba że mocno się podtapetuję (podkład + korektor lub mocno kryjący podkład). A po tak mocny makijaż nie sięgam praktycznie nigdy ;) Więc i różu nie używałam i od dawna właściwie żadnego nie mam (nie licząc miniaturek podkładów mineralnych), bo szkoda mi było kupować kosmetyk do użycia raz na pół roku.
O różach z gamy pomarańczowej czy brązowej nigdy nie myślałam, bo wydawało mi się, że obie będą za ciepłe – a o chłodny „różowy” róż jest w sumie nietrudno. No a teraz popatrzyłam na Twoje propozycje i chcę spróbować! Najbardziej musiał mi się spodobać oczywiście najdroższy (Habana z Nabli) :( Więc ta opcja odpada, podobnie jak Bourjois bo nie lubię drobinek w różu. W takim razie wybiorę pewnie Golden Rose, chyba że… Twoim zdaniem lepiej byłoby mi w czymś z gamy brązowawych?Jejku, te kobiece dylematy <3
Super poradnik!!!! I świetny pomysł ze zdjęciami pokazującymi w realu odcienie różu na policzkach :):) Bardzo mi pomógł :) Dziękuję :)
Uwielbiam róże, bo to kosmetyk, ktory potrafi natychmiastowo ożywić cerę i dodać jej zdrowego, promiennego looku. Obecnie uzywam paletki 4w1 z Eveline, tam jest kilka odcieni różu, wiec w zaleznosci od tego czy skore mam jasniejsza czy opalona- dopasowuje sobie kolorek.
Ciekawy poradnik, dla mnie wybór różu byl zawsze problemowy- a to za jasny, a to za ciemny. Zwlaszcza ze z poczatkiem wakacji jestem opalona, a wraz z rozpoczynająca sie jesienia skore mam juz bladą, wiec wtedy odcien rozu powinno sie zmienic. Na ten moment kupilam paletke blush sensation od eveline i mysle, ze jest na tyle uniwersalna, ze posluzy mi bez wzgledu na pore roku.