Tak jak nie lubię, gdy kolory się gryzą, tak w przypadku zieleni zupełnie mi to nie przeszkadza. Chciałabym nawet uczynić z tego swój znak rozpoznawczy i często budować stylówki gromadzące różne odcienie tego koloru, czasem zupełnie zaskakujące. W książce też to będzie można zauważyć (dosłownie zaleje Was zieloność). W poniedziałek będę już mogła podać Wam wszystkie szczegóły na ten temat. Nareszcie ruszam z tym!

Chciałabym Was zachęcić do spróbowania czegoś nowego – zrobienia małego kroczku w bok od tego co zwykle. Ostatnio sporo eksperymentowałam z makijażem oka i były to eksperymenty całkowicie nieudane. Za wszelką cenę chciałam wprowadzić do makijażu bardzo jasny cień, ale wyglądam w takich konfiguracjach niekorzystnie. A kilka dni temu spróbowałam dla siebie tego samego cienia co zawsze na całą powiekę (polecam swoją drogą, to jest cień 229 z tej serii, chłodny, ale naturalny, bo nie za jasny) i zielonego eyelinera. Wyszło świetnie i już teraz mam jakąś ciekawą alternatywę do czarnej kreski! I będę jeszcze szukać jakichś pięknych kolorów kredek i może nawet skuszę się na kolorowy tusz do rzęs. Mały krok w bok, a wnioski mogą być bardzo udane :)

Sweter Vero Moda
Płaszcz Probe
Spodnie River Island
Buty Fiore di Lucia Milano
Torebka Lauren Ralph Lauren

Mój makijaż nigdy nie jest perfekcyjny. Nie ukrywam cieni pod oczami, nakładam cienką warstewkę podkładu albo kremu BB i zawsze przed wyjściem nakładam więcej różu niż w trakcie malowania, bo bardzo lubię takie przeładowane poliki. 

I oczywiście małe zmiany można robić w każdej dziedzinie życia. Przesłuchać piosenkę z pozoru nie w naszym stylu, kupić jakiś „dziwny” produkt spożywczy, przeczytać wiersz, przejrzeć kolekcję jakiegoś nieznanego projektanta. Warto samego siebie od czasu do czasu zaskoczyć. Wiem, że to wiecie, ale często umykają nam takie oczywistości :)

Czy ostatnio zmieniałyście coś w makijażu lub wyglądzie? Czy coś, co na początku wydawało Wam się dziwne jest teraz dla Was zupełnie normalnym wyborem?