Tak jak nie lubię, gdy kolory się gryzą, tak w przypadku zieleni zupełnie mi to nie przeszkadza. Chciałabym nawet uczynić z tego swój znak rozpoznawczy i często budować stylówki gromadzące różne odcienie tego koloru, czasem zupełnie zaskakujące. W książce też to będzie można zauważyć (dosłownie zaleje Was zieloność). W poniedziałek będę już mogła podać Wam wszystkie szczegóły na ten temat. Nareszcie ruszam z tym!
Chciałabym Was zachęcić do spróbowania czegoś nowego – zrobienia małego kroczku w bok od tego co zwykle. Ostatnio sporo eksperymentowałam z makijażem oka i były to eksperymenty całkowicie nieudane. Za wszelką cenę chciałam wprowadzić do makijażu bardzo jasny cień, ale wyglądam w takich konfiguracjach niekorzystnie. A kilka dni temu spróbowałam dla siebie tego samego cienia co zawsze na całą powiekę (polecam swoją drogą, to jest cień 229 z tej serii, chłodny, ale naturalny, bo nie za jasny) i zielonego eyelinera. Wyszło świetnie i już teraz mam jakąś ciekawą alternatywę do czarnej kreski! I będę jeszcze szukać jakichś pięknych kolorów kredek i może nawet skuszę się na kolorowy tusz do rzęs. Mały krok w bok, a wnioski mogą być bardzo udane :)



Sweter Vero Moda
Płaszcz Probe
Spodnie River Island
Buty Fiore di Lucia Milano
Torebka Lauren Ralph Lauren


Mój makijaż nigdy nie jest perfekcyjny. Nie ukrywam cieni pod oczami, nakładam cienką warstewkę podkładu albo kremu BB i zawsze przed wyjściem nakładam więcej różu niż w trakcie malowania, bo bardzo lubię takie przeładowane poliki.

I oczywiście małe zmiany można robić w każdej dziedzinie życia. Przesłuchać piosenkę z pozoru nie w naszym stylu, kupić jakiś „dziwny” produkt spożywczy, przeczytać wiersz, przejrzeć kolekcję jakiegoś nieznanego projektanta. Warto samego siebie od czasu do czasu zaskoczyć. Wiem, że to wiecie, ale często umykają nam takie oczywistości :)
Czy ostatnio zmieniałyście coś w makijażu lub wyglądzie? Czy coś, co na początku wydawało Wam się dziwne jest teraz dla Was zupełnie normalnym wyborem?
Mam znajomą, którą ubierała się tylko na zielono, ale wyglądało to ekstra, naprawdę świetnie wykorzystywała paletę tego koloru (z tego co widzę na FB, również suknie ślubną miała w tym odcieniu). Sama bardzo lubię, ale tylko ciemną, butelkową, głęboką zieleń.
Kiedyś malowałam usta wyłącznie bezbarwnym błyszczykiem i uważałam, że w szmince wyglądam jak klaun i żadna mi nie pasuje (za to oczy malowałam na potęgę). Od kilku dobrych lat uwielbiam szminki, za to oczu nie maluję wcale (szczęśliwie los mnie obdarzył ciemnymi z natury rzęsami i brwiami). Analogicznie przechodziłam już różne fazy z biżuterią, szczególnie kolczykami.
Z ostatnich nowości – uważałam, że wyglądam dobrze wyłącznie w dopasowanych spodniach-rurkach, czy to dżinsach, czy materiałowych. Przełamałam się przy dżinsach-boyfriendach, a w zeszłym roku kupiłam spodnie typu cullotte w Zarze i bardzo lubię w nich chodzić. Lubię czasem słyszeć od męża „wyglądasz zupełnie inaczej niż zawsze. ale ładnie!” :)
Ooo, mnie się ostatnio zamarzyły kuloty, ale znając siebie, długo nie znajdę takich, które by mi się podobały.
Aż musiałam sprawdzić, co to są te spodnie typu cullotte. Znam! To się kiedyś nazywało spódnicospodnie :-)
Ja też kiedyś stawiałam głównie na mocne oczy, ale to ze względu na okulary. Jak już pojawiły się soczewki to trochę inaczej zaczęłam do tego podchodzić :) Bardzo fajnie mąż to ujmuje.
Ciekawa sprawa: ja mialam (mam?) odwrotnie – zawsze wydawalo mi sie, ze mocny makijaz oka nie pasuje do okularów, wiec przywyklam do malowania ich bardzo minimalistycznie… :)
Rozumiem, jako że moje okulary bardzo pomniejszały oczy chciałam je maksymalnie powiększyć makijażem. I gdybym nosiła teraz okulary robiłabym dokładnie to samo plus do tego jeszcze mocniejsze brwi niż zwykle:)
Pewnie tez zalezy od oprawek – ja jestem amatorka wyraznych, wiec z dodatkowo mocno umalowanymi oczami mialabym wrazenie, ze zalozylam maske :) Swoja droga dobranie odpowiedniego makijazu do oprawek to czasami droga przez meke. Mam jedne wsciekle czerwone (kupilam je w ramach jakiejs promocji 1+1), fajne sa, ale nijak do nich nie potrafie dobrac szminki. W polaczeniu z jakas wyrazna czerwienia na ustach sprawiaja, ze gubi sie reszta twarzy, z rozami i bezami sie gryza, z ustami saute w ogole katastrofa… Bede chyba musiala zrobic najazd na testery w drogerii, no szkoda mi te okulary tak trzymac w szufladzie.
Droga Mario
Bardzo liczę na pomoc. Otóż szukam klasycznego i jednocześnie taliowanego płaszcza, może być nawet coś zimowego. W sieciowkach większość to pudełko we modele a nie znam zbyt wielu bardziej niszowych sklepów. Ten płaszcz z pro be jest bardzo fajny, niestety został na stronie tylko zielony model, a to nie dla mnie :) może znasz jakieś inne perełki, tzn. sklepy typu pro be z odzieżą wierzchnia? Już nie wiem gdzie szukać, pozdrawiam mocno :)
W tym miesiacu pierwszy raz w zyciu kupilam inna mascare niz w kolorze czarnym. Ciemna zielen od YSL. Wydawalo mi sie ze nie pasuje do biura, ze nie bede nosic etc. Lubie zielenie wiec kupilam. I co? Uzywam czesto polubilysmy sie bardzo :)
No to dobrze wiedzieć, że są zielone tusze do rzęs. No to już wiem, co mam kupić :)
Zaczęłam nosić buty na obcasach. Przez kilka lat powoli kompletowałam buty na każdą porę roku na niskim obcasie i nagle stwierdziłam, że chcę podkręcić mój look wyższymi :D Przechodziłam prawie cala zimę w botkach na słupku. Teraz przygoda z kompletowaniem butów zaczyna się od nowa, ale przynajmniej na każdą okazję będę miała do wyboru buty płaskie i na obcasie :)
Już się nie mogę doczekać Twojej książki…
Fajna zmiana. I rzeczywiście wyjdzie na to, że będziesz miała duuuży wybór :) Znam to dobrze, też mi się odmieniło, teraz raczej płaskich nie zakładam poza lakierkami mokasynami.
Ostatnio weszłam w fazę intensywnych poszukiwań stylu. Paletę kolorów od dawna mam załatwioną i tu się raczej niewiele zmieni, jednak jeśli chodzi o styl, czuję potrzebę zmian.
Eksperymentuję – zawsze nosiłam spięte włosy, ostatnio częściej je rozpuszczam i myślę o drastycznym cięciu (są do pasa, więc nawet 30cm wchodzi w grę, nadal będą po łopatki).
Pogodziłam się z pewnymi mankamentami sylwetki (np. moimi „dziurami” zamiast bioder, tzw. violin dysmorphy) i noszę inne niż zwykle kroje, ostatnio przeprosiłam się z ołówkowymi spódnicami. Kupiłam też białą koszulę, kiedyś znienawidzoną, teraz odpowiednia jest ulubioną bazą eleganckich strojów.
W makijażu zaczęłam podkreślać usta, co im bardzo służy. Przekonałam się do hybryd i chyba wybiorę się na profesjonalną regulację brwi z henną.
Wow, no to nieźle. Czyli pewnie niedługo czeka Cię faza „biała koszula na co dzień” :)
Ta faza chyba już się zaczęła, ale tylko dlatego, że wreszcie znalazłam wygodny i dobrze skrojony egzemplarz, z odpowiednim kołnierzykiem. Co gorsza, ja, wróg koszul, mam już upatrzone kolejne dwie na wiosnę…
Tak to właśnie jest. Ja mam teraz etap przepraszania się z marynarkami :)
Jak będziesz ścianać włosy tak dużo pomyśl może o oddaniu ich dla fundacji rack’n’roll na peruki dla kobiet po chemioterapii
Cześć,
Czekam na więcej informacji o książce!
Ślicznie Ci w zieleni. Rewelacja :)
Ja zmieniłam podejście do kremów. Stosuję teraz medyczny na niemowląt i moja skóra dostała nową młodość.
Pozdrawiam,
Kasia
Dzięki Kasia, dla mnie sukcesem jest regularne używanie kremów, ale może kiedyś dojdę do etapu bardziej świadomego ich nakładania :)
A jaki to krem?
Czekam niecierpliwie na poniedziałkowe wieści!
:)
A zmiany… Cóż…Napiszę krótko: przezroczyste/przejrzyste koszule + staniki z ozdobnymi ramiączkami. Spodobał mi się ten efekt, więc szykuje się kupno kolejnej pary ;)
Odważnie :) Ja kupiłam sobie braletkę i noszę po domu. I to wcale nie jest głupie rozwiązanie, choć długo tak uważałam.
Tak. Pokochalam zieleń. Ale nie tak od razu, od okoła 2 lat sukcesywnie dodaję kolejne elementy. Doszłam juz do torebki i płaszcza w tym kolorze i uwielbiam go :)
Super, bo tak powoli to się właśnie można nacieszyć. A jak za szybko to może być „szok kolorystyczny” :)
Zmiany? Zawsze, im więcej tym lepiej! Ale jeśli chodzi o rzeczy, które wcześniej wydawały się ekscentryczne… przekonałam się do:
– różu (przez Ciebie Maria! Cera naczynkowa i róż? A jednak :-))
– fioletowych ust, kredki do oczu na dolną powiekę (wystarczy rozmazać)
– kozaków za kolano, cygaretek (myślałam że są zarezerwowane dla długonogich lasek. Okazuje się, że wystarczy mieć normalne nogi)
– dużych błyszczących kolczyków
– krótkich spódniczek/sukienek (jak jest dobrze zrobiona wcale nie odsłania więcej niż trzeba)
– wynalazków na jeden sezon, np. zamszowe krótkie spodenki, dziwne krótkie bluzki na lato itp. – zawsze daję im szansę nawet jeśli mam się popłakać ze śmiechu w przymierzalni
– kolorów spoza mojej palety (po co być ortodoksem?)
Pozdrawiam :-)
I jaki róż się sprawdza w Twoim przypadku? Bardzo fajne przełamania rutyny :)
Dzięki. Jak dam jakiś podkład, to policzki są całościowo mniej różowe i wtedy róż na kościach policzkowych podkreśla chłodny typ urody w kontrolowany sposób :-) To jest w sumie taki szczegół, nie coś co trzeba koniecznie robić codziennie rano. W każdym razie na pewno już nie powiem, że róż nie jest dla mnie albo że jest głupi :-)
Ja trochę obok. O tym, co dla kogoś mogłoby być dziwactwem, a ja bardzo bym chciała robić, tylko nie jest to łatwe. Grafitowa mascara zamiast czarnej! I to taka szara grafitowa, nie jakaś zblakła czerń. Niech mi ktoś pomoże. Miałam kiedyś jedną, z jakiejś przydrożnej drogerii, potem Maybelline, ale się ciapała. Prawie nigdzie nie mają, a o większym wyborze można zapomnieć. Kto właściwie wymyślił malowanie rzęs tylko na czarno?! Przecież tego nie da się logiczne uzasadnić. :D
Ja niestety też szukałam takiej dla swojej przyjaciółki po drogeriach i nie było. Ale w MACu pewnie jest taka…
Moja pierwsza w życiu maskara była grafitowa – z Pierre Rene :) może nadal mają ten kolor w ofercie?
Hah, moja pierwsza też, jakoś w liceum (to pewnie późno, nie wiem…). Mama stwierdziła, że będzie mi dobrze w graficie, a że to artystyczne oko (i dusza), miała rację.:)
Marta, może Estee Lauder Projectionist, albo Delia? Przynajmniej z nazwy są grafitowe. Niestety, nie używałam ich nigdy, ale rozumiem potrzebę koloru innego, niż czarny. Sama szukam zawsze brązowych.
Używałam grafitowej mascary Pierre Rene. Nie miałam zastrzeżeń.
Ja ostatnio dosłownie szaleję za zielenią, wygląda niezwykle szlachetnie i uwielbiam nieoczywiste kombinacje; trawiasty golf zestawiam z długim malachitowym swetrem. A z klasyczniejszych opcji; uważam, że zieleń najlepiej podbija głęboka czerń, ewentualnie green total look:)
O, to jest nas więcej zielenioholiczek :)
Dla mnie szaloną zmianą jest wybór innego niż dotychczas podkładu – wiem, krejzolka ze mnie! :) Niestety mój ukochany Astor wycofują z Polski, więc od kilku tygodni testuję masę innych podkładów i przekonałam się, że nie muszą być totalnie kryjące i matujące – rozświetlające o średnim kryciu okazały się dla mnie świetne :)
To zawsze jest sukces zejść z kryciem na twarzy. Gratulacje :) A może, może by krem BB nie był głupi!
Ja też ostatnio noszę sporo zielonego, od trawiastych odcieni po bardzo ciemne butelkowe. Nawet kupiłam sobie Filomenę od Marie Zelie, taką samą jak ty Mario masz :D I odcienie morskie też się pojawiają w coraz większych ilościach. Z makijażem zmieniłam tyle że używam więcej różu, nałożone jako 'baby cheeks’, zamiast czarnego eyelinera szary z Lovely i używam jeden cień w odcieniu zbliżonym do cery. Zrezygnowałam z robienia codziennie smokey (które i tak było dość subtelne). I czasem robię kolorowe kreski, ale wtedy więcej cieni używam :D Zamiast intensywnych, krzykliwych pomadek używam na wszelkie okazje Loreal Matte w odcieniu Erotique. Fajna zielona kredka do oczu to Bourjois contour clubbing nr 50, w sumie cała seria fajna, ciekawy jest metaliczny eyeliner z Golden Rose nr 19. Jaki zielony eyeliner polecasz ? W kwestii stylu to chcę nosić więcej spódnic i sukienek w tym roku, poprzednie dwa lata w spodniach przechodziłam, nawet nie wiem jak to się stało. Z dodatków to szukam butów i torebki na co dzień, ale bez szaleństwa, raczej czarne albo brązowe żeby były 'do wszystkiego’.
No właśnie ja tą kredką robiłam oczy, a napisałam „eyeliner”, bo tak jestem przyzwyczajona do czarnego eyelinera! Właśnie tą kredką o której piszesz i jest świetna! A miałam kiedyś z Rimmela chyba kredkę zieloną, też wspaniałą, było jungle w nazwie, była jeszcze intensywniejsza od tej :)
Napatrzyłam się na instagramy i zapuściłam brwi + maluję je kredką. Najpierw czułam się z tym jak traswestyta ;)
Wprowadziłam do ortodoksyjnej, czarnej szafy srebrną, plisowaną spódnicę, srebrne obcasy i mam ochotę na więcej ubrań w tym kolorze.
Zaczęłam nosić ciuchy dopasowane w pasie i dość wąskie spódnice, wcześniej głównie luźne worki bo krępowało mnie podkreślanie figury.
Kupiłam bardziej kobiece buty, wcześniej celowałam w buciory brzęczące sprzączkami.
Mąż na to wszystko zapytał czemu nagle wyglądam tak seksownie ;)
Dużo tych zmian. Świetnie, bo wszystko z rozmysłem. Miło coś takiego od męża usłyszeć :)
W trakcie ferii zimowych trafiliśmy z mężem na wyprzedaż płyt kompaktowych w sklepie ze starzyzną – były wydane we Francji i wyglądało na to, że wybrane przez kogoś z dobrym gustem. Kupiliśmy około dwudziestu za śmieszne pieniądze i słuchamy ich regularnie; to kompletnie inna muzyka niż to, co pewnie normalnie byśmy wybrali, a jaka radosna – malezyjskie, brazylijskie, bałkańskie rytmy i francuski hip-hop:)
Jeśli chodzi o wygląd – w wakacje skróciłam włosy z krótkich na bardzo krótkie, takie pixie a la lata 60., i po chyba siedemnastu latach farbowania się na blond w trybie ciągłym zmieniłam kolor włosów na ciemny. To pociągnęło za sobą konieczność wyrazistszego makijażu, i muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona:) A makijażowy niewypał – śliwkowa maskara, zdecydowanie za mało widoczna.
Brawo! To taka metamorfoza pełną parą.
Eksperymentuję z krojami spódnic. Po latach noszenia wąskich, czuję potrzebę zmiany.
To na pierwszy rzut idź w takie co są wiązane w pasie, ale nie mocno dopasowane, żeby się przyzwyczaić :)
Ooo widzisz, to jest myśl. O takich wiązanych w pasie nie pomyślałam, a na kimś bardzo mi się podobają.
Sama poza brązami i beżami nie używam innych cieni,ale tu mi sie podoba bo pasuje do ubrania :) bardzo lubię taki odcień i butelkową zieleń i khaki więc coś tam z zieleni lubię ;P
A z kolei jak próbowałam cały cień w tym kolorze nakładać na powiekę to już nie było tak dobrze. Chyba jestem kobietą eyelinera i kredki :)
Jeśli chodzi o kolor zielony, to od ubiegłego sezonu mam płaszcz ciemno zielony, czasami zdaje się czarny, ale to taki melanż, jako stonowanemu latu lepiej mi w takim kolorze niż całym czarnym. Fajnie podkreśla zielone oczy. Ale jak założyłam do niego zgniło zielone dżinsy to poczułam się jak „córka leśnika ” i wolę do tego jednak granatowe dżinsy, granatowe sztyblety i granatową torebkę. A na lato mam kilka zestawów typu safari chic
Również pokochałam róż, zakupiłam polecony przez Ciebie bourjois rose de jaspe. I czasami mam poliki jak ta lala, bo mi się tak podoba, a ten zapach…cudny. Wcześniej używałam różu okazjonalnie.
Nigdy nie lubiłam koszul takich w kratę, kojarzyły mi się z odzieżą roboczą, ale w big star wypatrzyłam taką wiązaną z tyłu w pasie, przedłużany zaokrąglony tył, taka dziewczęca po prostu i jeszcze nie zdążyłam w niej pochodzić, bo to nowiutki zakup, ale czuję że się zaprzyjaźnimy.
Będę czekać na poniedziałkowe wieści!
Mój trencz z Massimo Dutti jest właśnie taki na pozór czarny, a naprawdę to ciemnozielony, więc wiem o czym piszesz. Brawo za róż, mnie zapach tak intensywny na początku drażnił, ale teraz muszę przyznać, że to jednak fajnie, że tak mocno te róże pachną :)
Wyglądasz świetnie!
Jeśli chodzi o zmiany u mnie to zapragnęłam więcej koloru w szafie. Kupiłam 2 kolorowe cardigany. Myślę o nabyciu jakiegoś jasnego tshirta, bo jak otwieram szufladę to widzę jednolite stosy czerni i granatu. Stonowana szafa ma swoje zalety, bo nie trzeba za wiele myśleć o zestawieniach, ale jednak dla mojego typu urody kropla koloru dobrze robi. Noszę często apaszki, które te granaty i czernie przełamują, ale jednak ten jaśniejszy top by się przydał.
Około 40 zauważyłam też potrzebę wzmocnienia makijażu. W makijażu jestem ascetką, jakich mało, bo używam tylko korektora pod oczy i szminki. Odpadają wszelkie mascary i cienie, bo wszystko powoduje u mnie alergię. Dodatkowo cienie czy kredki zawsze mi spływały po pół godzinie. Wiem – trzeba było położyć bazę pod cienie. Ale to kolejny kosmetyk, więc dla mnie cały proces zbyt skomplikowany i czasochłonny. No i ta alergia przede wszystkim. Tak więc koncentruję się na szminkach. Mogą być w żywych kolorach, ale z połyskiem i półprzejrzyste. Mocno kryjące maty są dla mnie stanowczo za ciężkie. Moim szaleństwem tegorocznym było nabycie szminki w kolorze zbliżonym do fuksji i bardziej kryjącej niż zazwyczaj. Zdarza mi się jej używać, ale nie jest to jakiś mój hit. Chyba powinnam zostać przy czerwonych. Kolejnym krokiem będzie dla mnie poszukanie szminki w ciemniejszym odcieniu czerwieni. Błyszczyki dla mnie odpadają bo się kleją i rozmazują.
Próbowałaś kosmetyków mineralnych? To tlenki i glinki, nie ma co uczulać. Sama mam alergię na wszystko, ale z minerałami nie mam problemów. Annabelle Minerals ma sporo odcieni do wyboru :-) A bazy pod cienie używam najtańszej z Wibo, wosk pszczeli + wit. E, też mnie nigdy nie uczuliła.
O, ja bym nie spoczęła, gdybym w takim wypadku nie znalazła dla siebie nieuczulającego tuszu do rzęs. Nie, na pewno da się coś znaleźć!
Zielony to coraz bardziej mój kolor nr 1. Kilka lat temu kupiłam płaszcz zimowy w takim kolorze jasnej, soczystej zieleni i po prostu go uwielbiałam. Bardzo pozytywnie mnie nastrajał w te ponure dni. Teraz mam kolejny zielony płaszcz, już ciemniejsza zieleń lekko w kierunku morskiego. Do tego niedawno nabyłam kardigan w kolorze szmaragdowej zieleni. A w zeszłym roku kupiłam sukienkę na wesele w mocnej zieleni, która teraz pojawia się w sieciówkach. Bardzo się z tego cieszę, bo coś czuję, że na wiosnę pojawi się kolejna zielona rzecz w mojej szafie :)
Jeśli chodzi o zmiany, to po kilkunastu latach zrezygnowałam z robienia blond pasemek i wracam do swojego naturalnego odcienia blondu, który jest ciemniejszy, ale podoba mi się jego odcień. Nawet nie wiedziałam, że mam taki ładny kolor włosów :) Dzięki Tobie pomału przekonuję się do używania pomadek, bo kiedyś to tylko błyszczyk. A właśnie chyba mam tą samą zieloną kredkę :) Schudłam ostatnio 6 kg i dzięki temu czuję się bardziej swobodnie w swoim ciele. Czekam na wiosnę/lato i będę próbować bardziej odważne kroje. Zobaczymy co z tego wyjdzie, nie mogę się już doczekać :)
Same zmiany, bardzo fajnie :) Używanie pomadki zamiast błyszczyka zmieniło moje stylowe życie na lepsze, więc polecam. Choć trzeba sprawdzić czy rzeczywiście są dla Ciebie korzystniejsze nic coś lekkiego na ustach. Pamiętaj Kochana, że jak mocne usta, to warto musnąć choćby lekko czymś policzki, nawet tą pomadką, którą malujesz usta, bo taki mocny kolor „wysysa” kolory z reszty twarzy!
O rany, dzieki, pojde chyba jednak rozpakowac ten roz, ktory dostalam od mamy :) Bo rzeczywisci, zwlaszcza teraz zima, mam wrazenie „wysysania” kolorow.
Zmieniłam sztywne torby na shopperki. Nigdy nie lubiłam wiotkich toreb, torba miała mieć swoją formę i kształt. Problem w tym, że noszę tyle rzeczy, że wszystkie te „kształtne” torby po prostu niszczyłam. Nie lubię nosić dobytku w kilku torbach, muszę mieć jedną, do której wychodząc rano z domu właduję jedzenie do pracy, laptopa i 1001 rzeczy dla dwójki dzieci. Wracając doładuję jeszcze drobnymi zakupami. Cóż, shopperki nie są eleganckie, ale za to pojemne, a na tym w tej chwili zależy mi najbardziej. Za parę lat może wrócę do eleganckich kuferków, tymczasem noszę wielkie wory :) Przy okazji dziękuję wszystkim polecającym tutaj torby Dziki Józef – kupiłam 2 i jestem baaardzo zadowolona. Duże są :)
Haha, dobre :) A te Dzikie Józefy to sztywne są, prawda? Nie zaliczasz ich do tych shoperek na które się przerzuciłaś, tak?
Niby się nie gryzą, ale w Twoim wydaniu wygląda to bajerancko i bardzo klasycznie :)
Jeśli chodzi o cienie, to jest u mnie zupełnie odwrotnie. U mnie przechodzi na oku bardzo dużo kolorów – szary, srebrny, zielony, niebieski, fioletowy, a nawet czarny. Tylko to nie mogą być ciepłe odcienie :)
Wszyscy na wiosnę ubierają się bardziej kolorowo, a ja… zapragnęłam szarości. Kolor, którego omijałam szerokim łukiem, okazał się być bardzo dobry i do twarzy. Najpierw szara panterka, potem szara bluzka w versaczowsze wzory no i przepadłam ;)
Z mniej modowych rzeczy – zrobiłam ostatnio frytki ze selera, zaczęłam grać w RPG pisane na platformie Discord. Postanowiłam w ramach terapii zrobić ze swojego bohatera Prawdziwe Lato :) Super zabawa, czasami zbyt wciągająca xD
A wiesz co jest fajne do zrobienia w piekarniku? Ziemniaki i marchewka pokrojone w kostkę i plasterki, przyprawione czymkolwiek i zawinięte w taki jakby tobołek w papierze do pieczenia, a potem jeszcze w folii aluminiowej. Ale to dobre jest.. szybko się robi, a jest o wiele lepsze od frytek czy zwykłych obiadowych ugotowanych ziemniorów :)
Wow, muszę spróbować. Mama wydziwia na moje kulinarne eksperymenty, ale bardziej to lubię robić niż takie „zwykłe” zimnioki. Dziękuję ;)
A ja ostatnio zapragnęłam malinek ;) Kupiłam sobie bluzę, krótką, super taliowaną puchówkę i sukienkę w takim soczystym (ale nie jaskrawym), dość ciemnym czerwono-różu. Jestem soft summer, ale takim dość ciemnym (włosy) i chlodniejszym niż typowe zgaszone lata i odkryłam ten nasycony malinowy róż jest dla mnie idealnym zastepstwem dla czerwieni, która niezależnie od odcienia zawsze jakoś ode mnie odstawała (to chyba przez chłodną i zarożowioną cerę i niebieskie oczy).
Oooo, jak odważnie, kurtka w takim kolorze. Miauuu!
Cudowna stylizacja. I mój ukochany styl – klasycznie
Buziaki, dziękuję <3
Jestem tutaj po raz pierwszy i podoba mi sie Twoj blog. Jestes piekna kobieta ale masz na twarzy okropne pieprzyki i jakies narosle, ktore calkowicie odwracaja uwage od reszty. Dlaczego ich nie usuniesz? W tej chwili to zaden problem a resultat bedzie oszalamiajacy.
Pierwszy raz i tak z grubej rury. Nieładnie.
no ale to prawda… nie rozumiem czemu nie usunie tych narośli. Strasznie to wygląda i w dodatku rozsiewa się…
A może Marii akurat jej znaki szczególne bardzo się podobają, ma gdzieś to że inni myślą inaczej. Najważniejsze, to podobać się samej sobie i nie mieć problemu z samoakceptacją :) Miłego dnia dla wszystkich czepialskich;)
Prawda, że ma, a jak z tym wygląda, to tylko Twoja opinia, więc tylko Twoja prywatna prawda, z którą nie musisz się z nikim dzielić. Każdej nowo poznanej osobie robisz takie przytyki? Wyobraź sobie, że poznałam Cię na imprezie, masz mini, a ja Ci mówię, że masz niezgrabne nogi i powinnaś je zakrywać. Nie może Ci być przykro, bo skoro tak uważam, to to prawda jest. Jak dalej nie kapujesz, to wymiękam.
Jestem tu częstym gościem nie tylko ze względu na inspirujące wpisy Marii, ale także z powodu panującej tu atmosfery wzajemnej sympatii i zrozumienia. Proszę tego nie psuć swoimi bezmyślnymi i obraźliwymi komentarzami pasującymi raczej do pudelka.
Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie, dodają charakteru i są w genialnych urodowo miejscach.
Jest taka śliczna aktorka, która poprawiła sobie nos (gala Nianie). Miała cudnie garbaty, wygladala z charakterem. Teraz wyglada nudno ładnie.. jak łabędź, który przerobił się na kaczkę.
Czasem niedoskonałosc potrafi rozegrać całość z pazurem. Maria to umie . Moim zdaniem. Ja mam swoje i Ty u siebie tez jakieś znajdziesz..
Co do tematu. Przestałam malować oczy tuszem. Zestaw mam długie, ale u nasady i na końcach blond. Poprawiła mi się cera, koryguje twarz różem z brązem, rozswietlaczem i dobieram dobry kolor przy twarzy. Podoba mi się naturalny efekt.
Zgadzam się w 100%!!!
Może po prostu nie chce ich usunąć? Czemu tak agresywnie stawiasz swoje zdanie o czyimś wyglądzie czy twarzy ponad opinie osoby, do ktorej ta twarz należy?
Zainspirowałaś mnie pomysłem na makijaż oka, a cień przepiękny (uwielbiam fiolety) – fajnie by podkreślił zieleń moich oczu.
Tak! A ja bym właśnie chciała jakiś śliwkowy eyeliner czy kredkę. Zaryzykuję stwierdzenie, że do fioletu nie ma lepszych oczu jak brązowe haha.
Fakt, do brązowych też pasuje, ale zielone podkreśla :-)
ostatnio polubiłam się ze stylem retro, obecnie przechodzę fazę fascynacji dwurzędowymi marynarkami i latami 80. Stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej, i że w końcu wyglądam na swój wiek! Bo jednak ciężkie buty, dżinsowe szorty i T-shirt z zespołem sprawiają, że wyglądam jak licealistka :D
Zwrot w power look, super. Ja też tak mam teraz i szukam marynar!
w makijażu – noszę go coraz mniej. Najpierw przez alergię i atop, a później przywykłam do nieumalowanych oczu i na razie tak chodzę. Dam trochę odpocząć skórze. Przefarbowałam też włosy na blond i będę dążyć do włosów a’la Carrie, czyli w nieładzie, z mysim odrostem, ale jakby ktoś pytał to jestem blondynką :D Jaśniejszy kolor na włosach sprzyja niemalowaniu oczu, gdyż są jeszcze ciemniejsze przy nich.
w ciuchach – zakupiłam adidasy. Moje pierwsze od 15 lat!
I jak się czujesz w takich włosach? Jesteś teraz taka inna, ogromna zmiana :)
czuję się hmm świeżo i lekko :D to nie jest mój pierwszy raz z blond włosami, ale tym razem wyszło zdecydowanie lepiej niż w poprzednich latach ;)
Założyłam żakiet znacznie krótszy niż bluzkę, bluzki nie włożyłam do spodni. Całość okazała się zaskakująco dobrym zestawieniem :)
Adidasy :) Ostatnim razem miałam je na sobie 20 lat temu :)
O, tego bym się nie spodziewała!
Bardzo mi się podobasz Mario w tych zieleniach. Tworzą taki mroczno- tajemniczy klimat. Ja niestety z zieleniami niezbyt się lubię, chyba nie znalazłam jeszcze odpowiednich odcieni dla siebie. Przy okazji, mam propozycję tematu na przyszłość: Jak sensownie ogarnąć swoją garderobę w czasie ciąży? Myślą, ze znalazłoby się sporo przyszłych mam, którym taki wpis ułatwiłby nieco zakupy ubraniowe:)
Ciążowy, no zapiszę sobie, aczkolwiek mam już poukładane o czym będę pisać w najbliższych tygodniach. Na pewno będzie o książce oraz o trendach na dniach!
No, nie musi być tak od razu – przede mną jeszcze 7 miesięcy, więc będę czekać cierpliwie:)
Mi się tu nic nie gryzie
Co do zieleni, to też bardzo lubię i nawet w zeszłym roku kupiłam aż dwie „wyjściowe” rzeczy w tym kolorze – kombinezon i długą suknię na wesele siostry. Poza tym wybrałam ten kolor na logotyp swojej „firmy” i mam teraz bardzo fajne zielone wizytówki :) Planuję też odświeżyć pokój „dzienny” w mieszkaniu zielono-liściastymi dodatkami. Ale i tak w mojej szafie generalnie rządzi czarny.
Co do oka – mam zieloną tęczówkę i jeśli już używam jakichś kolorowych cieni (rzadko), to są to właśnie fiolety :) świetnie wydobywają zieleń oczu i ją podkreślają.
Jako czytelniczka literatury klasycznej otworzyłam się na thrillery :) to dla mnie nowość.
Z ubrań – kiedyś nie lubiłam dresów. Obecnie noszę je nawet do pracy – razem z ciężkimi butami i białą koszulą tworzą mocne zestawienie, dobrze się w nim czuję.
Noszę też więcej sportowych ubrań, to też dla mnie zmiana i krok ku wygodzie.
Dresy do bialej koszuli musza fajnie wygladać :) Ja mam sentyment do dresów i uwielbiam ich nieoczywiste zestawienia – naprzyklad noszenie dresowej wiatrówki do sukienek i spódnic albo polaczenie dresowych spodni z orientalna bizuteria <3
To spodnie dresowe w kolorze antracytowy melanż, nie jakieś takie rozwleczone a la Ferdek Kiepski ;) tak że z tą koszulą fajnie się komponują. Orientalnej biżuterii nie mam, ale może też sznur pereł by pasował…
Jeszcze kiedyś się odważę założyć do nich szpilki nude!