U mnie z szalikami cienko. Mam zielony wełniany szalik z H&M i zieloną chustę z kwiatowym wzorem. Pasują do czarnej kurtki i zielonego płaszcza, ale brakuje mi czegoś do granatowego płaszcza.
Gładki, wełniany szal – daje ciepło, jest „charakterną” częścią ubioru, czasem delikatnie gryzie. Ja gryzienia się nie boję, idzie się do niego naprawdę szybko przyzwyczaić i postrzegać je jako wyróżnik, a niekoniecznie wadę.
Szaliki nie mają płci, dlatego szukając szala, przeglądam również modele oznaczone przez marki jako męskie.
Szaliki znajdziecie tutaj (radzę, by obejrzeć każdą z tych pozycji, bo większość ma różne wersje kolorystyczne – można sobie dobrać idealny kolor do płaszcza): ICHI, Caterina, H&M beżowy, H&M oliwkowy, Magia Kaszmiru, Selected Femme, Vistula granatowy, Vistula szary, Lee, Carhartt WIP, Monika Kamińska, World of Cashmere, Soaked in Luxury.
Natomiast tutaj mam propozycję dla fanów ekstremów, w mojej ukochanej zieleni oczywiście. Nie miałam śmiałości umieścić czegoś tak odważnego w kolażu, ale uważam, że to jest piękne :)
Jaki szal podoba się Wam najbardziej? Jakie macie szale? Ja po tych poszukiwaniach mam zamiar zgromadzić sobie mini kolekcję wełnianych szalików.
Ech, nadszedł sezon, w którym boleśnie odczułam brak wyobraźni projektantów. Mój (przepiękny zresztą) szynel ma kołnierz odsłaniający akurat tyle, żeby zapaść na zapalenie oskrzeli. A zatem: szaliki.
Nie pałam jakoś miłością do tak prostych, gładkich egzemplarzy – kojarzą mi się zbyt oficjalnie. Te z Ichi albo Carhatt (?) są w moim kolorze, owszem. To, co nazywasz Mario gryzieniem ja odbieram tak, jakby posypano mi skórę kilogramem suchych igieł z choinki. Wrażenie doprowadzające do szału. Zatem żadnych wełen. :D Mam kilka akrylowych kominów o wyraźnym, wypukłym splocie: jeden morski, jeden w rozbielonym wrzosowym – rzadki kolor, który bardzo lubię – i jeden khaki. Parę cieńszych nieco, bawełnianych chust, zszytych w tuby; czarną z tłoczonym wzorkiem, liliową oraz taką w kolorze nocnego nieba z delikatnymi etnicznymi wzorami. Mieszam to wszystko dowolnie, zakładając jeden szal na drugi. Powstaje miły przestrzenny efekt opony, a pod szyją nie pizga złem.
Zanudziłabym się z jednym jedynym szalikiem, choćby nie wiem jak luksusowym.
Wiesz co, może użyłam zbyt radykalnego słowa. Ja też bym nie wytrzymała, gdyby mnie coś non stop żarło w szyję. Ale trzeba przyznać, że wełna jest prawie zawsze taka „miła inaczej” w pierwszym odczuciu. Później bym to określiła jako takie surowe otulenie. Takie wręcz perwersyjnie miłe, do którego naprawdę można się szybko przyzwyczaić i je docenić :)
Może poszukaj wełny z merynosa? Nie gryzie ☺ W ostateczności wydziergaj samą z wełny, alpaki, nawet z kaszmiru
Kaszmir z H&Mu jest milutki i niegryzący a grzeje nieźle. Jest naprawdę zupełnie rożny od tej typowej gryzącej wełny. Tylko przy regularnej cenie kupienie kilku szalików to ciężka zbrodnia na finansach osobistych.
Czy mogłabyś nieco rozwinąć temat chust zszytych w tuby? Czy po zszyciu nosisz je jako kominy?
Przepiękny kobalt! :) Ja właśnie szukam czegoś dla siebie, bo szalików/szali w ogóle mi brakuje, więc Twój wpis pojawił się, jakby na moje życzenie;) Rozejrzę się jeszcze w sklepach, które podlinkowałaś, za jakimś fioletem… ale jeśli nie znajdę, to kobalt będzie super dla mnie – intensywnej zimy. Pozdrowienia Siostro Zimo ;)
A jaką masz kurtkę albo płaszcz? powiem Ci, że marzy mi się kobaltowy płaszcz. Śliwkowy również. I w ogóle dochodzę do wniosku, że fajnie by było kolekcjonować wełniane szaliki i płaszcze :)
Mam czarny płaszcz i właśnie rozmyślam nad zakupem krórkiej kurtki w kolorze szaro-srebrnym ;)
Czyli masz już wypatrzoną. Fajna odmiana – płaszcz na poważnie, a taka kurteczka na szybko :)
Tak, mam coś na oku
Ojej, poprzedni komentarz nie załapał się w całości :(
Pisałam, że dokladnie o taką odmianę chodzi, szaro-srebrna kurteczka ma szansę być błyskiem przy czarnej/mrocznej reszcie. I jeszcze, że dziękuję za to, ci piszesz tu na blogi, bo mam poczucie, że bardzo korzystam czytajac ;)
Właśnie taki zestaw zimowy w końcu mam. I wszystko okazyjnie.
A ja zupełnie nieokazyjnie haha no niestety ;)
Popieram przedmówczynię, cudowny ten kobalt, dziękuję Mario za tego linka :) Również jestem intensywną zimą, noszę głównie czerń, grafit i granat, będzie pięknym akcentem.
Swoją drogą, kocham tartan i wszystkie szaliki mam w ten wzór, nie spodziewałam się, że moje serce skradnie zupełnie gładki. A tu proszę, niespodzianka. :)
ja wełniane szaliki kupuję w lumpeksach :) mój naulubieńszy jest w granatowozieloną kratę, piękny, taki jesienny <3 mam jeszcze beżowy w czerwono-czarną kratkę i kupiony ostatnio za 4zł czerwony, szkocki, z frędzelkami. W ogóle frędzelki przy szaliku muszą być :) kolekcja zdecydowanie do powiększenia!
Super, pochwalam takie postępowanie :) W lumpkach można znaleźć piękne szaliki, zwłaszcza, że mam wrażenie, kobiety się tak na szaliczki nie rzucają. Podobnie z paskami. I teraz właśnie doszłam do wniosku, że jutro idę na polowanie, dzięki wielkie…
racja, ludzie raczej rzadko zaglądają do tych koszy, niech tak zostanie ;)
zapomniałam dodać o najważniejszym dla mnie aspekcie kupowania wełnianych ubrań w lumpeksach – zawsze wydawało mi się, że „produkcja” wełny nie krzywdzi w żaden sposób zwierząt, dopóki nie natknęłam się na to: http://erinjanus.com/what-the-wool-industry-doesnt-want-you-to-know/ . może nie wszędzie tak jest, ale wolę dmuchać na zimne, kupowanie wełny w lumpach to przynajmniej rodzaj recyklingu, nienakręcający popytu.
Nie lubię szalików robionych na drutach i wyglądających jak robione ręcznie. Zwijają się i są takie sportowe. Nie pasują mi do płaszcza. Najbardziej lubię duże, długie, miękkie wełniane szaliki przypominające ciepły koc, które można zarzucić na jedno ramię i wyglądać jak francuski malarz ;) W zeszłym roku znalazłam ideał na pokazie projektów młodych projektantów, ale szkoda mi było 180 zł. I do dziś żałuję :(
No to rzeczywiście, jeżeli skład był super, trzeba było brać. Ile to ja mam takich zaprzepaszczonych ideałów… Ja też chyba wolę takie gładkie szaliki jak w kolażu. Podobają mi się również kraciaste :)
Kraciaste tak. I w grube w poprzeczne pasy. Mam taki czarno-biały i jest moim faworytem:)
Ja mam cudownie mięciutki, cieplutki komin z mieszanki alpaki i merynosa. I szalik z akrylu, ale póki co, daje radę – nie marzne w nim. Mam w planach zrobienie jeszcze szalika z alpaki, ale najpierw muszę kupić kurtkę, bo na razie nie wiem, w jakim kolorze będzie.
Ja też mam jeden akrylowy, ale coś mi za bardzo nie odpowiada, mimo, że czarny to go unikam. Więc chyba powinnam sobie poszukać wełnianego czarnego. Jest jeszcze wiskozowa chustka, która spoko się sprawdza pod puchową kurtkę, ale nie ma zbyt pięknej prezencji. Najpierw kurtka, słusznie :)
Ech, a mnie bolą długości szalików – najczęściej po owinięciu szyi końce sięgają biustu (200 cm to jakoś mało mi się wydaje, bo luźno się owijam), a ja chciałabym taki od bioder (te obszerne szale na Pintereście!)
Żałuję, że nie kupiłam tego cuda w kolorze petrol (mój najukochańszy) w zeszłym roku w H&M Premium. Był długi, ładny i miał frędzle – teraz są krótsze lub bez frędzli, to już nie to samo. Ech.
No właśnie mam go i jest super – bo chyba mówimy o tym samym. Jest rzeczywiście bardzo długi, nie ma mocnych na niego, jest dodatkowo jeszcze dosyć sztywny i dlatego wydaje się go więcej niż w rzeczywistości.
To ten sam. Patrzyłam na niego, ale stwierdziłam, że trudno, daruję sobie tym razem, choć kolor idealny i w ogóle (kilka szali kupiłam w ubiegłym roku, dwa niepasujące, a jeden idealny zgubiłam). No i już taki mi się nie trafił, a jak widzę go na blogach to moje serce krwawi.
Z ciekawości jakie on ma wymiary?
Przepiękne szaliki, szkoda, że już wyczerpałam limit w tym roku. Kupiłam ten z H&M, który linkujesz (oliwkowy), ale czarny i beżowo-czarny w kratkę. Bardzo polecam, ten model jest bardzo mięciutki i jak dla mnie w ogóle nie gryzie, a grzeje super:)
Szukałam też czegoś wełnianego, miękkiego, w kratę z butelkową zielenią koniecznie – żeby mieć do granatowego płaszcza, bo bardzo mi się podoba takie połączenie. Niestety nic nie znalazłam, a te legendarne szaliki z lumpeksów jakoś mnie zawsze omijają…
Też uwielbiam kraciaste szaliki i uważam, że połączenie butelkowej zieleni z granatem będzie wspaniałe <3 Zerknij tutaj i na dunedin cashmere – tam są cuda po prostu, np. to i jeszcze na to.
Ja mam wielki pinterestowy szal Acne z wełny i on kompletnie nie gryzie. To pewnie kwestia rodzaju wełny albo mojej wrażliwości. Kupiłam go na vinted, polecam, można fajne rzeczy tam znaleźć w morzu badziewia ;)
Pewnie wrażliwości, ja bym nie wytrzymała z ogromnym żarciem wełny, ale nawet miła wełna jest specyficzna w dotyku :) Przyzwyczaiłam się tak czy siak.
Na zimę to lubię wełniane o grubym splocie, robione na drutach. Mam dwa, jeden w naturalnym kolorze wełny i drugi morski. Do tego mam mnóstwo cieńszych jesienno-wiosennych szaliczków w różnych kolorach i wzorach – długo by wymieniać – zazwyczaj kupowane w lumpkach za złotówkę albo dwie (udało mi się upolować dwa z kaszmiru i jeden z jedwabiu). Często noszę szaliczki, uwielbiam je, nie lubię jak mi coś wieje pod szyją. Gorzej jest z czapkami, które muszę nosić, a ciężko jest znaleźć taką, w której nie wygląda się głupio…
A sama robiłaś te szaliczki czy ktoś Ci zrobił? Lumpek również polecam, bo szalików i pasków jest co nie miara.
A chodzi mi po głowie żeby się nauczyć, ale chyba cierpliwości mi nie starczy… póki co mam miłą sąsiadkę emerytkę, która lubi dziergać, a nie bardzo ma dla kogo, bo jak mówi jej wnuki to tylko ubrania ze sklepów chcą nosić… więc ja korzystam :-D zrobiła mi jeszcze cieplutkie wełniane skarpety do chodzenia po domu, a teraz czekam na poszewki z warkoczami na jaśki.
Wydaje mi się, że jak się nastawisz na robienie dla przyjemności, a nie dla efektu, to szybko się nauczysz :) W sumie to sama też bym podziergała. Jak byłam młodsza umiałam robić na drutach, ale nie wiem jakby to teraz wyszło.
Edka ile chcesz za sąsiadkę? ;D
Sąsiadka jest bezcenna :-D
Gryzienie czesto swiadczy o welnie marnej jakosci – warto o tym pamietac. A marna jakosc to na pewno wada :)
Ja polecam bardzo dunedin.
Wełna jest specyficzna, a jak coś wyjątkowo żre to chyba nie warto się męczyć. Mówimy tylko o delikatnych odczuciach, łatwo się przyzwyczaić moim zdaniem :) O tak, tam to można pieniędzy nawydawać, zwłaszcza szaliki w szkocką kratę są przepiękne.
Ja też w tym roku stawiam na wełnę. Na okrągło chodzę w dwóch bluzeczkach merino, cały stosik innych bluzek marnuje się w szafie :-) różnica w komforcie noszenia jest nieporównywalna, zwłaszcza jak się umęczę przy wnoszeniu dziecka i rzeczy na III piętro! bawełniane zmieniałam po trzy razy dziennie, a wełnianą mogę nosić trzy dni :-) szalik natomiast zamówiłam kaszmirowy na alliexpres, nie gryzie, tylko nie wiem, jak zweryfikować jakość, bo kosztował tylko 60 zł.Trudniej mi niestety znaleźć czapkę wełnianą, żeby nie przypominała większej wersji dziecięcej z pomponem…
No zobacz, a dla mnie właśnie większa dziecięca wersja z pomponem to ideał czapki :) A co do jakości to moim zdaniem jeżeli się sprawdza i jest miłe, to nie ma się co zadręczać. Szczerze mówiąc to nawet coś takiego jak sto procent akryl na swetrze może się sprawdzić, czego jestem żywym dowodem :) Wszystko brać przez pryzmat siebie i jak się podoba to sobie pozwalać na akryle, eko skóry itd.
Na allegro w sklepach militarnych są proste, wełniane, wywijane czapki w podstawowych kolorach: granat, czarny, oliwka. Bardzo tanie. Jakość wełny nieznana, ale noszą się ok.
Jestem fanką szali. Mam sporo wiskozowych. Na zimę jakieś akrylowe i polarowe, więc się ich pozbywam, bo elektryzowanie. Kupiłam wełniany komin, miał być delikatny, no da się wytrzymać, ale gryzie. Mam wrażliwą skórę. Szal wełniany w lecie kupiłam, ale jeszcze nie nosiłam. A męski kupiłam granatowy bawełniany – do jasnoszarej budrysówki.
Takie jednokolorowe jak pokazałaś, są super.
Szukam teraz wełnianego długiego swetra rozpinanego i nigdzie nie ma. Jak już to narzutki niezapinane, ale i tak raczej akryle itp.
W jakim kolorze swetra szukasz? Ostatnio przeglądałam sobie kardigany, może coś pamiętam.
Szary albo granatowy. Aż się zastanawiam, czy sobie nie uszyć, ale wolałabym gotowy. Boję się, że szycie swetra to mi nie wyjdzie na zwykłej maszynie.
A jaki rozmiar nosisz, można wiedzieć?
Rozmiar nooo duży, L/XL:(
Myślisz, że by pasował mój kardigan na Ciebie? Ja noszę 38 rozmiar, wzrost 168cm.
Pisząc „długi” miałam na myśli taki do pół uda, mam 164.
No właśnie fajny, ale nie ma zapięcia. Paski u mnie odpadają, fatalnie wyglądam.
Dzięki za zainteresowanie w każdym razie.
Mario, a może w ramach cyklu napiszesz o wełnianych swetrach?
A może o czapkach? Czapki to ciężka sprawa….
Czapki to ciężka sprawa? To kapelusze to dramat. Kupienie czegoś co będzie ładne ciepłe i będzie kosztowało normalne pieniądze (do250zł) jest prawie niemożliwe.
Potwierdzam. Kupić ciepłą, normalną czapkę bez udziwnień, przypierdasków jest mega trudno.
Ostatnio znalazłam taką firmy Kamea – w idealnym kolorze, 80% wełny, gładką, przylegającą do głowy, bez pomponów, efektu smerfa i zamówiłam. Niestety okazało się, że zdjęcia zwyczajnie kłamią. Czapka była dłuższa niż sugerowały zdjęcia, sztywna i na głowie stał taki domek jak u krasnala. Mimo świetnego składu i pięknego niebieskiego koloru musiałam odesłać. Szkoda, że do zdjęć ktoś zafałszował rzeczywistość, bo straciłam czas i pieniądze za przesyłkę zwrotną.
Tak, sensowną damską czapkę kupić to Mission impossible. Osttanio natknęłam się na wełniane w Monnari, ale berety wielgachne, a czapki stojące trójkąty.
Przepiękne szale z kaszmiru ma firma PIUMO . zamówiłam 2 i oba zostały. Przepiękna kolorystyka, jakość, ogromne, ciepłe. Niestety, dosyć drogie, ale jakośc rzeczywiście przednia.
Dziękuję, jesteś już drugą polecającą osobą :) Wyglądają bardzo ładnie, a cena wydaje mi się rozsądna. Jakie masz modele i kolory?
To Piumo to chyba Loman. Kupiłam ostatnio mężowi dwie wełniane czapki tej firmy i są super. Szkoda, że damskie na Piumo takie smerfowe.
Szale Mania ostrica i oriente.
Ten kolor oriente ( dziwny niebieski) bardzo ożywia płaszcz w stylu Fukki, bo on ma taki szaro – gołębi kolor. A ten ostrica to jasnobezowy- uniwersalny do wszystkich bezowych ( puchowa kurteczka) , ecru i czarnych rzeczy. Dobrze też wygladał do płaszcza, ale bez takiego efektu, jak ten niebieski szal. Torba , kozaki, rekawiczki – czarna elegancka skóra i super elegancki i biznesowy look, zwracający uwagę innych.
Oriente prześliczny, na pewno robi wrażenie.
Ja też polecam PIUMO. Myślę, że cena jest ok jak na tą jakość i fakt, że jest ręcznie wszystko robione w Polsce – w Bielsku.
Tego szalika z ICHI nie polecam, strasznie wychodzą z niego włoski. Wystarczy przyłożyć do płaszcza i już jest cały w kłaczkach.
Kocham ciepłe szale i rozglądam się za jakim wełnianym lub kaszmirowym, do tego cienkim i szerokim.
Ostatnio noszę szal, jak hijab i – gdy zapomnę czapki – zakładam szal na głowę mniej więcej tak:
http://www.aabcollection.com/files_repository/aab-uk-chiffon-chic-black-luxury-hijab-hjccb-m-TY9y.jpg
Dlatego każdy mój szal powinien być szeroki.
Witam :) To mój pierwszy komentarz, choć śledzę Twój blog od jakiegoś czasu. Brawa za świetną robotę!! Fajne wełniane szaliki można znaleźć na stronie outlet vistula, np. ten: http://vistula.pl/akcesoria/szal,id-72358 Pozdrawiam
a wiesz może, czy gryzie?
Wiesz, to mocno subiektywne odczucie. Ja go czuję, ale nie gryzie mnie. Warto zamówić za min. 200 zł, np. z koleżankami, wtedy jest przesyłka za darmo, a zwrotu można dokonać w sklepie stacjonarnym. Polecam śledzić stronę Vistuli, bo mają krótkie promocje na odzież przecenioną (ten podlinkowany szal kupiłam za 48 zł, a jasnoszary z kaszmiru z wełną kosztował wtedy 120 zł)
Kupiłam mojemu Wojtkowi ten granatowy z kolażu i jest przyjemny :) Tak samo jak Monika – czuć go, ale to nie gryzienie.
Just in time! :) Właśnie szukam szala do welnianego płaszcza (który zresztą kupiłam po Twoim poleceniu w poście :) ) – granatowy z Mango. Jak myślisz, mała chusta to maksimum na jakie można sobie pozwolić (płaszcz ma ciasne zapięcie pod szyja), czy zmieści się również szal? Płaszcz ma ładne klapy/ pelerynke, wiec chyba wchodzi w grę coś pod niego, nie narzucone na wierzch. I jaki kolor dobrać do granatu? Jestem bardzo ostrożna i myślałam o prostym czarnym, ale chętnie wysłucham rad bardziej doświadczonych koleżanek ;)
Czarny do granatu, no można. Zależy jaki masz typ kolorystyczny. U mnie do granatowego płaszcza dobrze wygląda szalik b. ciemny róż, prawie bordo.
Ciężko mnie spotkać w innych kolorach niż czarny/ biały/ głęboki zielony; ale ciemny róż z granatem brzmi ciekawie. :)
Nie określałam nigdy typu kolorystycznego :( Nie umiem, nie potrafię się zdecydować pomiędzy kilkoma.
Ja lubię obecnie szary, więc do granatu również super mi pasuje.
Do granatu też super byłby morski. Dla odważniejszych czerwony, a dla ciepłych i szalonych typów żółty i pomarańczowy.
Szary to zupełnie nie mój kolor, może jasny szary, ale nie przekonuje mnie. Dziękuję za radę :)
Ja bardzo lubię czerń i granat razem, ale jak mnie moja mama tak widzi to zawsze mówi, że to brzydko :) Chyba bym do tego płaszcza nosiła bardzo duży szal owinięty wokół stojącego kołnierzyka – tak żeby go nie było widać albo jak piszesz coś małego pod spód – jakąś wzorzystą chustkę. Podobają mi się do granatowych płaszczy takie kolory jak butelkowa zieleń, ciemny róż i jasne błękity, niebieskości.
Dziękuję za rade. Uważam że kołnierz i klapy są dużym atutem płaszcza i bardziej skłaniam się ku noszeniu szala, który nie zasłoniłby tego co mi się najbardziej podoba.
…chyb muszę nad różem poważnie pomyśleć :)
Dziękuję za rady! :)
Ja zamówiłam sobie wielki ciemnoszary szal z wełny na Amazonie, jutro odbieram go z poczty i szczerze jestem podekscytowana ;)
Lubię monochromatyczne rzeczy i fajne faktury, ewentualnie guziki i srebrne klamry i zamki :)
A ja mam 2 przywiezione z Rosji w piekne kwiaty -jeden krwiscie czerwony drugi granatowo niebieski. Do nich w zasadzie nie potrzeba innych dodatkow, sa przepiekne!
do ciepłej puchowej kurtki szalika nie zakładam bo mi by było za gorąco, ale ciągle mnie mogę sobie dobrać odpowiedniego szalika do zimowego płaszcza w kolorze popielatym…
Błękity…
dzięki =)
Mario,
Zaglądam tu dość często, Twój blog jest naprawdę pełen genialnych treści i wiele razy pomógł mi w podjęciu decyzji zakupowej, bardzo dziękuję!
Mam te dwa szale z ICHI i muszę powiedzieć, że są cudowne: długie i szerokie a zatem jest się czy owinąć ;) A poza tym nie gryzą! Ja mam w kolorze eclipse i sezame – ten drugi mimo, że to trochę taki kamel to jest to piękny odcień rozjaśniający twarz.
Szaliki uwielbiam. Mam ich zawsze jakieś kilkanaście sztuk. Ciepłe i chłodniejsze, z różnych surowców. Obecnie u mnie na topie gładkie szare i w szkocką kratę- beżowe, czerwone i granatowozielony. Lubię cienkie i szerokie, żeby je można było odpowiednio pozwijać. Z przedstawionych przez Ciebie Mario, w pierwszej kolejności wybieram te z Vistuli i Magii Kaszmiru. Potem wszystkie pozostałe w zimnych kolorach. Choćbym miała niewiadomo ile szalików, zawsze wpadają mi w oko jakieś kolejne piękne. Muszę się powstrzymywać, żeby nie kupować następnych.
Oj Mario! Z niebios mi spadasz po prostu. Ja generalnie nie uzywam szlikow ani jesienia ani zima, ale ostatnio zobaczylam szalik firmy ACNE i przepadlam po prostu. Ale cena mnie do zakupu nie zachecila no i slusznie, bo ten bordowy szalik z Soaked in Luxury jest cudny rowniez. I kosztuje znacznie, ale to znacznie mniej.
PS Kobieta oczywiscie zmienna jest i po tym jak napisalam w komentarzu pod postem o poszukiwaniu stylu, ze uwielbiam ciemne kolory zachcialo mi sie szalika w kolorze bialym (sic!).
Aż sprawdziłam sobie ceny produktów Acne , rzeczywiście są powalające. Mam kilka lumpeksowych łupów z Acne Studios i nawet nie podejrzewałam jakie to kiedyś mogło być drogie.
Ja już od roku noszę cienki i niedługi szalik mojej babci, który wręcz nazwałabym chusteczką w porównaniu z pięknymi szalami, które prezentujesz :) Niestety chustka jest już zużyta (dlatego wygląda trochę… hm, niemrawo w oficjalnych sytuacjach), dlatego będę rozglądać się za czymś miłym dla szyi i klasycznym w wyglądzie. Szalik traktuję bardzo użytkowo (choć nie po macoszemu) – ma przede wszystkim osłaniać szyję i być blisko niej, trochę tak jak drugi golf. Zawsze noszę chustkę pod kurtką/płaszczem, nigdy na nim (bardzo nie lubię efektu koca i drapiących zamków czy czego tam jeszcze przy kurtce), dlatego idealny szalik musi być dosyć krótki, dosyć wąski i „płaski”. Wpadłam w ekstazę, jak zobaczyłam na Magii Kaszmiru kaszmirowe czapki. Śliczne! Dzięki!
Przepiekne te z Vistul. Ja marze o duzym, kaszmirowym szalu z Cuyany ale chyba bym musiala wygrac na lotterii :) Poszukam wiec czegos zastepczego, moze wlasnie z Vistuli.
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
Uwielbiam szale i szaliki (bardziej szale) i posiadam bardzo udaną kolekcję, w całości pochodzącą z lumpeksów. Na jesień i zimę nie biorę pod uwagę nic poza wełną i kaszmirem i lubię je często zmieniać. Mój najwspanialszy to ogromny, mięsisty, granatowy Acne, prawdziwa perła, drugi w kolejności to cienki, bardzo duży, tkaninowy w lodowym różu. Dalej idą beże i bordo. Kraty szkockie podobają mi się bardzo ale noszę stosunkowo rzadko, mam dwa, szary i granatowo zielony. Kaszmirowym szalikom nie umiem powiedzieć 'nie’.
Szale i szaliki to jedna z najlepszych stron chłodniejszych pór roku :) Ostatniej zimy zaopatrzyłam się w szal Gyalmo melange (o ten: https://gyalmo.com/szale-melange/44-szal-himalajski-gyalmo-33-czerwona-pomarancza.html). Jest mięciutki, przytulny, bardzo ciepły i można się nim opatulić i w siarczysty mróz i w letni wieczór (rozkłada się, jest sporego rozmiaru), łatwo je uprać. No i mają piękne kolory. :) W tym roku kupię na prezent.
Ojej, szkoda, że to nie jest wełniany szal.
Twój post ukazał się akurat, kiedy już udało mi się po dłuuuuugich poszukiwaniach znaleźć szal dla siebie. Upolowałam wielki, szary, gruby, wełniany szal z Taranko – jest fantastyczny i ciepły, dość szeroki i długi, czuję się w nim trochę, jak w kocu. A do tego dziś zajrzałam do second handu i udało mi się znaleźć dwa cudne wełniane swetry za grosze (na dziale męskim, oczywiście…). Nadmiar szczęścia po prostu! A już myślałam, że wełniane swetry w sh to jakaś miejska legenda :)
same cudeńka! bioore wszystkie haha;P
Szaliki zawsze były moją piętą achillesową, nie mogłam znaleźć ideału, ale też szkoda było mi wydać na nie więcej. W tym roku znalazłam jednak szalikowego świętego graala – spory czarny szal z bardzo grubego, matowego jedwabiu. Chyba nigdy nie miałam nic tak miłego w dotyku i ciepłego. Wolę go nawet od kaszmirowych swetrów. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że jedwab może być „taki”, kojarzył mi sie tylko z cienkimi, letnimi szalami.
Już trzeci sezon noszę szalik Donny Wilson – co prawda przeciwny biegun estetyczny ;) ale cudowna, cieplutka wełna dobrej jakości, zostanie ze mną długo.
Świetne te szaliki, które wybrałaś! Mają super kolory :)
SiostryAndrzejewskie
Szaliki to u mnie konieczność, mam kilkanaście z różnych tkanin, prawie wszystkie z lumpeksów. Obecnie najczęściej noszę wełniane: bordowo-czarny w roślinny motyw, gładki w kolorze militarnej zieleni i wielką chustę w szkocką kratę. Poza tym lubię bawełniano-wiskozowe szale (najbardziej szaro-czarne z motywami roślinnymi, mam takie dwa bardzo podobne) a na lato cienkie poliestry. O jedwab bym się bała, że pozaciągam nosząc w torbie, a inne tkaniny są za grube.
Poza tym często noszę też zwykłe, gładkie czarne szale. Na dnie szafy leży jeszcze wełniany czerwony, ale mam wrażenie że jego odcień gryzie mi się z włosami, więc zawsze w ostatniej chwili zmieniam na inny.
To jedyna część garderoby, której mam więcej kolorowych egzemplarzy niż czarnych. Z tego kolażu najładniejsze są dla mnie ten bordowy od Moniki Kamińskiej i śliwkowy z Soaked in Luxury, cudne kolory.
Ja osobiście jestem fanatyczką wszelkich szali chust i szalików Na zimę tylko z wełna i najlepiej jaknajwiecej wełny Przyznam najbardziej podoba mi się ostatnia propozycja co prawda nie jestem zbyt wysoka ale zima i tak już mam puchata kurtkę i duży płaszcz i jeszcze jedno gargantuiczne odzienie chroniące mnie lrzed złem jest na tak
Ja mam jeden porządny z zeszłego roku, 80% wełna plus poliamid, jest naprawdę duży, cena super, pozostałe moje typy były wówczas duuużo droższe. Kupiłabym kolejny, ale nie widzę dla siebie (stonowane lato) kolejnego koloru, a te są zeszłoroczne :( http://www.cora.com.pl/szal-welniany-210-x-70-cm-kolor-jasny-popiel-p-185.html Szal jest polskiej marki Al-Bo Collection :) Ogólnie miałam w planach kupić wełnę z domieszką moheru /angory i dać krawcowej, jakoś przeżyję brak frędzelków i wykończenie inne niż z maszyny do szali :)
Gratuluję znalezienia tylu cudownych propozycji! Ostatnio też dużo szukałam, ale nie napotkałam na tyle pięknych propozycji.
Uwielbiam duże szale i chusty, nigdy nie czułam się dobrze w małych i cienkich modelach. A jako, że jestem zmarzluchem, to potrzebuję coś naprawdę ciepłego i pięknego.Mój Wietrzny klimat potrzebuje dużych, luksusowych modeli, mam dość wiskoz na zimę.
Powiem szczerze, że ja też mam biedę z szalami… na zimę mam tylko jeden oryginalny szal jamawar w oliwkowo-czarny motyw paisley, dostałam go od cioci, która dostała go od męża, ale nie podobają się jej zielenie… Boże, kobieta nie wie, co traci! Jeszcze mam szal z jedwabiu w panterkę, ale jest zbyt delikatny na zimę…
Też bardzo lubię apaszki, a u mężczyzn fulary – założone pod koszulę dodają im elegancji, ale również są bardzo oryginalne. Cudowna alternatywa dla krawatu.
Ostatnio fiksuję na punkcie granatu, czerni i burgundu, szukam właśnie wełnianego szalika i chyba taki właśnie sobie sprawię. Teraz już wiem, co chcę pod choinkę!
Natomiast ten zielony, ekstremalny szal – wow!
A ja szukam jakiejś ładnej apaszki polskiej firmy. Czy ktoś ma jakąś do polecenia? ;)
Ładna to pojęcie bardzo nieprecyzyjne. Może Milanówek?
Nie wiem jak z wzornictwem, ale słyszałam że jedwab z Milanówka jest wart polecenia. Mają stronę w internecie.
Kreska ubiegła mnie o 2 minuty ;-) Przypomniało mi się, że swego czasu chorowałam na apaszki Tous. Piękne sztuki można też znaleźć w TkMaxx. Myślę, że warto też szukać i polskich marek w stylu Taranko czy Solara.
Ja polecam szale z piumo. Piękne kolory, kaszmirowe, dziergane w Polsce, no i można uniknąć kupowania w sieciówce. Pierwszy kupiłam rok temu, (wściekły róż) prałam w pralce na programie do wełny i super przetrwał. W tym roku dokupiłam drugi w bardziej stosowanym kolorze.
Droga Mario,
pytanie trochę nie na temat, więc z góry wybaczcie, że pod postem. Chciałam zapytać, czy doradzasz jeszcze w sprawie typów kolorystycznych (chodzi mi tylko o rozpoznanie, na podstawie zdjęć, jaką porą roku jestem i jakim rodzajem)? Jestem przed radykalną rewolucją w szafie i chciałabym mieć jakiś drogowskaz. Mam swój typ (typy?), ale pewności – za grosz.
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie,
Przepadałam za tym ukrytym pod linkiem! Tylko kolor bym zmieniła, bo chociaż zieleń kocham, to akurat do zwierzchnich okryć by mi nie pasowała. Mój ukochany szalik miał prawie 5 m długości, zrobila go moja mama. Do dzis pamietam jak tylko krecila glową jak podczas przymiarek mówiłam „jeszcze dłuższy!”. Byl wspaniały. Niestety zniszczył się ale służył mi 10 lat :)
haha w szczenięcych latach też miałam długaaaaśny szalik wydziergany przez mamę :) taki trzyosobowy
Ja od niedawna mam wełniany merinowy, który sama zrobiłam na drutach. Trochę to trwało, bo ma prawie 2m długości i 40cm szerokości, ale jest super. I mam też lisa, kupionego na pchlim targu. Podchodzę do niego jeszcze z dystansem, bo to w końcu dziwne nosić kawałek prawdziwego futra, ale z drugiej strony szkoda mi było, żeby coś tak pięknego lezalo na ceracie na ziemi. Jakaś staruszka sprzedawała swoje rzeczy. I to też jest straszne.
Ja najpierw chcę znaleźć idealną czapkę i dopiero do niej dobrać jakiś ciepły szalik. Jeśli chodzi o kolory to jestem elastyczna, ale w większości fasonów czuję się okropnie. Jeżeli znajdę gdzieś tę perfekcyjną to gotowa jestem wydać miliony monet, gdy zajdzie taka potrzeba. ;)
Ja na razie nie kupię szala, bo chcę najpierw uszyć płaszcz. Mam jeden zimowy szal, bardzo gruby, ciężki i ciepły – jest idealny na mrozy. Teraz, na jesienną pogodę mam dwa kupione na wakacjach – fuksjowo-kobaltowy, który wygląda jak fioletowy z paszminy i beżowo-złoty z paszminy i jedwabiu. Są trochę orientalne i świetnie sprawdzają się jako akcent, zwłaszcza ten złoty do granatowej kurtki ze złotymi napami :-)
Uwielbiam szale i szaliki, w przeciwieństwie do chust, które jakoś mi nie leżą. Mam całe mnóstwo akcesoriów i usilnie muszę powstrzymywać się od kupowania kolejnych, które niezmiennie zawsze mnie kuszą. Co do „ekstremów, nijakich się nie dopatrzyłam, może tylko w kwestii ceny:)
Ja kilka lat temu cała zimę siedziałam i robiłam szaliki na drutach, teraz mam co nosic. Po kilku latach wyglądają jak nowe, nie to co sklepowe…
Muszę kupić wloczke na bordowy:)
Odpowiedź na pytanie tytułowe jest jedna – wydziergać! Żaden sklep z najczystszymi kaszmirami nie da takich możliwości jak własne ręce i druty, a włóczek świetnej jakości jest na rynku tyle, że aż grzech z tego nie korzystać. I oryginalność zagwarantowana:-) Pozdrawiam.
A jak komuś się nie podobają dziergane szaliki? Ani swetry? Kiedyś lubiłam, teraz nie.
https://www.zalando.pl/belmondo-szal-vino-be451g01f-g11.html
50% wełna z kaszmirem i 50% dodatki. w zeszłym roku kupiłam (nie oszczędzałam) i jest jak nowy. dłuugo miał cudny intrygujący zapach..
mam grafit
Wolę zdecydowanie kolorowe szale- zamiast jednokolorowych ;-)
polecam second handy i komisy. za bezcen mozna upolowac welniany lub kaszmirowy szalik lub sweter.
Właśnie dzisiaj, pierwszy raz, wyszłam w swoim wełnianym komplecie: czapka + komin z Kamei (90% wełny), który kupiłam tydzień temu i do tej pory, z powodu pogody, nie było okazji. Jak dla mnie wełna to najlepszy materiał na zimę. Mam dożo ubrań z tej włóczki i zawsze przy zakupach na sezon zimowy dbam by był jakiś procent w składzie.
Ps. Absolutnie nie reklamuję tej firmy, ale jako zadowolona klientka wyrażam opinię.
Mi się ogromnie podobają szerokie szale, które można kupić w Reserved, szczególnie taki z różowym przeszyciem :D ekstra są, a teraz zimowe wyprzedaże, więc już nie mogę się doczekać, jak pojadę po niego do Centrum Janki!! :D
Szerokie szale są dużo cieplejsze i praktyczniejsze :)
Świetny post Mario! Kocham szale, są one moim ulubionym dodatkiem! ostatnio dostałam w prezencie od męża szal z wełny baby alpaki i muszę przyznać, że urzekł mnie swoją delikatnością w dotyku
Jeśli ktoś z was chce posiadać szalik wełniany, a nie potrafi sam sobie uszyć, wystarczy zajrzeć do https://www.tatuum.com/pl/144-szaliki-damskie sklepu, są one bardzo dobre jakościowo. Jeśli zainwestujecie to wystarczy wam na lata.
Należy pamiętać, że wełna wełnie nie równa. Zupełnie inne cechy będzie mieć wełna jagnięca (z młodych owiec), inne wełna z merynosa, a jeszcze inne z po prostu wełna owcza. Ta pierwsza będzie relatywnie gładka i miła w dotyku. Merynos będzie bardzo ciepły i jednocześnie przewiewny i oddychający. Natomiast regularna wełna owcza jest dość szorstka i ma lekką tendencję do mechacenia. Serdecznie zapraszam do naszego sklepu gdzie specjalizujemy się w produktach z różnych gatunków wełny i kaszmiru (głównie szaliki i koce). http://www.tartaniwelna.pl