Czy pamiętacie mój wpis o standardzie? Szafa od podstaw – standard. Opisywałam w nim sylwetkę, która może być dla nas punktem wyjścia. Taką sylwetkę, która jest dla nas akceptowalna, poniżej której już nie zejdziemy, jeżeli chodzi o poziom naszego ubierania się. I w tym wpisie pokazywałam Wam mój standard. Czuję, że jestem gotowa do kroku naprzód. Najwyższy czas, by podwyższyć swój standard.
Przestałam się sobie już podobać w sylwetce w której góra jest obszerniejsza od dołu oraz coraz częściej sięgam po buty na podwyższeniu. W związku z tym, że już dawno nie ubrałam się, tak jak pokazywałam w tamtym wpisie, zaczęłam rozmyślać nad tym, co teraz może być moim standardem.
Na razie mój nowy standard wygląda w taki sposób: dopasowana, ale nie obcisła góra + zwężane jeansy + eleganckie buty typu oksfordki lub wsuwane lakierki. Ale przyznam, że korci mnie wypróbowanie dla siebie na co dzień butów na obcasie. Dlatego teraz szukam czółenek na słupku, chcę się przekonać czy to będą buty dla mnie. A przy okazji dzielę się z Wami rezultatami poszukiwań.
Linki do butów: Faith, Gino Rossi, Vagabond, Wittchen, Topshop, Badura, Sagan
Wszystkie te buty są piękne. Jeszcze żadnych nie zamówiłam, cały czas się zastanawiam. Lakierki szczerze kocham, tylko nie wiem, czy to nie byłoby za dużo zmian naraz – nie dość, że iść wyżej, to jeszcze w błysk. Które z czółenek Wam się najbardziej podobają?
Czy coś zmieniło się w Waszym standardzie? Co byście zmieniły, gdybyście miały sobie postawić wyżej poprzeczkę?
Ja teraz podnoszę mój standard i wymieniam wszystko, co jest zrobione z „ekologicznej” skóry na skórę naturalną – czyli dwie pary butów, duża codzienna torebka i portfel. Zaplanowałam te wydatki na do końca tego roku, bądź do końca lutego jeśli nie będę mieć tyle pieniędzy, ile planuję.
Myślę, że to będzie świetna zmiana! Niby fajnie, że masz taki okres zaplanowany, ale dobrze by było, żeby to nie wymuszało na Tobie jakichś kompromisów i żebyś w rezultacie nie kupiła rzeczy, które podobają Ci się „tylko trochę”.
Rzeczy mam już wybrane i zaplanowane, muszę tylko rozplanować wydatki :)
Z powyzszych dla mnie wygrywa Gino Rossi, urocze są. Ewentualnie Badura, ale chyba jednak za dużo błysku. Powodzenia w szukaniu idealnych i idealnie wygodnych życzę:)
Dzięki, te Badury wydają mi się bardzo atrakcyjne, ale chyba są najwyższe ze wszystkich i zastanawiam się jakby było z wygodą.
Buty Badury to jedne z wygodniejszych w mojej szafie – mam czerwone szpilki i jeszcze NIGDY nie miałam tak wygodnego, eleganckiego obuwia. Mają świetnie ustawiony obcas, a ponadto nie są tak płytko wycięte przy palcach, jak np. Ryłko, czy Prima Moda. Nie ukrywam, że również mi przypadły do gustu najbardziej (spośród tutaj wymienionych) i sama zastanawiam się, czy nie czas zmienić mój standard :-). Nie lubię chodzić w spodniach, uwielbiam spódnice i sukienki, jednak są one nieco bardziej wymagające: moje ulubione, już nieco podniszczone adidasy do nich raczej nie pasują… Trzeba rozejrzeć się za jakimiś mokasynami lub właśnie takimi niskimi czółenkami na słupku :-)
Wow, te od Badury wyglądają na prawdę ciekawie i cena też zachęca. Jest wersja beżowa, kolor który jest bardziej w moim stylu, ale na zdjęciach wygląda trochę podejrzanie;)
Osobiście nie noszę czarnych butów (zboczenie – wydaje mi się, że wtedy nie widać mnie tylko wielkie czarne buciory:D buty zimowe u mnie nie wychylają się poza ciemne brązy lub ew.grafit), ale doceniam ich urok. Jako najładniejsze wybieram więc Badurę i Vagabond jako wersję bardziej skromną.
A mnie się te beżowe Badury super podobają, ale nie mogę dać się skusić, bo jak bym je kupiła, to zapewne bym nie chodziła. Mam tak z moimi szarymi zamszowymi botkami, które bardzo mi się podobają, jednak u mnie zawsze przegrywają właśnie z czymś czarnym :)
zdecydowanie Badura! – w takich to nawet ja mogłabym chodzić – a nie jestem fanką czółenek. Potem Vagabond.
Ja miałam dość długi romans z oksfordkami ale ostatecznie doszłam do wniosku, że to nie obuwie dla mnie. Za nisko. Poza tym moim standardem są ciężkie, skórzane i czarne buty na dość wysokim i grubym słupku. Wiesz, tak kobieco ale z jajem i jednak wygoda oraz możliwość podbiegnięcia na tramwaj są konieczne.
Przy okazji byłabym wdzięczna za jakieś rekomendacje/ linki bo właśnie szukam takich butów na jesień! ;)
Mnie się teraz podoba jeden szczególny rodzaj botków. Są podobne do tych, które zamówiłam z Zalando Iconics i pokazywałam na instagramie (stały na żółtym pudełku). Niestety odesłałam je ze względu na podeszwę. Ale chodzi o to, że są gładkie, obcas słupek i nie ma żadnej platformy na przodzie. Zrobię na pewno przegląd botków.
a widzisz, ja bardzo lubię platformę :)
dla mnie buty muszą mieć wysoki obcas ok. 10cm . Dzięki platformie trochę oszukuje i mogę nosić wysokie buty i czuć się całkowicie komfortowo, zwłaszcza jeśli dodać do tego szerszy obcas.
Ponadto, cienka podeszwa ma to do siebie, że potem czuć wszelkie nierówności podłoża – stopy wtedy umierają :<
Ja tak gadam, a też w zasadzie nie miałam nigdy butów bez choćby delikatnej platformy z przodu. Więc tak do końca to się okaże po kilku dniach chodzenia czy ze mnie będzie dalej taki kozak, że na zimę delikatniejsze buty :)
Mnie się podobają od Sagana. Mam podobne granatowe Acord (za Twoją poradą) są piękne i wygodne ale nie są ani moim klasykiem ani standardem, to konieczność na oficjalne sytuacje. Moim obecnym standardem są spodnie dżinsowe wszelakie, płaskie buty, w zależności od pogody sandały, klapki, baleriny, oksordki plus koszula albo t shirt z narzutką, jesienią i zimą golfy i swetry przez głowę. To już jest podwyższony standard, bo kiedyś były buty tylko sportowe i tylko tshirty. Tego póki co nie będę podwyższać, myślę że wizualnie podobałoby mi się z butami na słupku ale nie czuję się w tym swobodnie tylko jednak zbyt oficjalnie jak na standard.
Ja się tak strasznie cieszę, że udało mi się opanować pokusie kupna butów na lato, że już chyba na jesień nie będzie mnie korciło. Jak się dobrze poszuka to można znaleźć dużo, fajnych, eleganckich butów, które są bardzo wygodne.
Od dwóch lat moim standardem są rozkloszowane spódnice. Łącze je z gładkimi bluzkami lub koszulami. Na uczelni są moim znakiem rozpoznawczym :) Mam problem z ubraniami które noszę po domu. Nie potrafię pozbyć się starych rzeczy. Żal mi wyrzucać ubrania, które są w całkiem dobrym stanie, jednak nie są to moje kolory, ani styl. Z pokazanych przez Ciebie butów najbardziej podobają mi się te z Badury i Gino Rossi :)
Może po prostu pozbywaj się tych ubrań stopniowo. Wizja pozbycia się naprawdę dużej kupy ubrań jest dość stresująca dla większości osób, ale jeżeli raz na jakiś czas weźmiesz do ręki coś, co Cię denerwuje, to będzie chyba łatwiej.
Potwierdzam! Ja miałam tak z 80% zawartością mojej szafy. Zbędne, a wyrzucić szkoda. Zaczęłam stopniowo, ubranie po ubraniu, wystawiać to wszystko na sprzedaż. I sprzedaj się to – wprawdzie nie za jakieś szalone kwoty, ale podoba mi się ta zależność: ubywa mi zbędnych rzeczy w szafach, a przybywa pieniędzy na koncie. Polecam! ;)
Ha, ja mam zupełnie inaczej :) Jak już widzę, że mam zbiór rzeczy, które mi nie leżą, chce się ich pozbyć jak najszybciej. Do szału doprowadza mnie trzymanie ich w szafie albo w torbie w pokoju. Niestety, nie udało mi się nigdy nic sprzedać, bo zanim wstawiłam cokolwiek na neta to już oddałam dla caritasu lub na plebanię. Także marna ze mnie businesswoman, w tym temacie działam szybko ;)
Badura cudne, lecz już się pogodziłam z tym, że nie dla mnie obcasy. Zbyt wiele butów leży na dnie szafy, które są piękne, ale przegrywają z płaskimi, wygodnymi butami. Z kształtu podobają mi się Gino Rossi, ale nie rozumiem tego łączenia skór.
No ja właśnie liczę na to, że z racji słupka te buty będą tak wygodne jak płaskie :)
Mario, kupilam podobny model (inne kolory- bezowy z czarnym czubkiem, zapraszam na moj Instagram :) w marcu i teraz cala wiosne i lato nosze je prawie codziennie. Poniewaz maja wygodny slupek nosze je i w drodze do pracy i w pracy i do jeansow. Moj maz ich nie cierpi, twierdzi, ze sa „babcine” :) Nie tylko on a wiec na pewno w jakis sensie sa to „man repelling shoes” :) Ja je natomiast uwielbiam, czuje sie w nich wygodnie i elegancko i w koncu nie musze czaic sie za rogiem zeby zmienic buty przed spotkaniem. Wysle tez, ze zanim kupisz dobrze byloby je zmierzyc w sklepie poniewaz aby dobrze wygladaly musza miec w kroju pewna lekkosc. Mysle, ze tutaj pol centymetra w jedna czy druga strone moge robic roznice. Butow z Topshopu nie polecam. Mam kilka par i wygladaja oblednie ale jak jeden maz sa niewygodnie i zle wyprofilowane.
Ana
http://www.champagnegirldabouttown.co.uk
Śliczne są te buciki. A widzę, że masz jeszcze piękne loafersy od Gucci! Zastanawiam się właśnie nad ich niebieską „wersją” z Topshopu haha!
Mario, wlasnie zrobilam sobie sesje na jednej z moich ulubionych stron Who What Wear i trafilam na niebieska pare loafers z Topshopu, Kendall. Byly polecane jako jeden z najfajniejszych loafers na rynku. Od razu pomyslalam o Tobie. Kupilas je? Moze jednak buty z Topshopu nie sa zle tylko ja trafilam na trefna pare :) Pozdrawiam serdecznie
Ana
wybrała bym Badury bo mają ciut wyższy obcas, te z niższym wyglądają trochę babciowato =/ i dobrze że się błyszczą przez to wyglądają nowocześnie i po raz kolejny nie babciowato….
No właśnie ta babciowość dla mnie jest urocza. Nigdy od niej nie uciekam, bo mi się to akurat podoba. A te Badury są takie fajne prościutkie, tylko właśnie czy wysokość tego obcasa nie będzie niekomfortowa…
Mnie najbardziej podobają się te z Wittchen ( a samą firmę bardzo lubię) i z Badury :)
Ja jestem obecnie zainspirowana ideą Slow Fashion, dlatego przy zakupach stawiam na jakość, a nie na ilość. Moim ulubionym „dołem” są wąskie rurki, a o nowym nabytku pisałam ostatnio na blogu ;)
Mam zamiar do końca roku spróbować z oksfordkami, gdyż jakoś nigdy nie byłam do nich przekonana, a teraz, dziwnym trafem, „coś” zaczyna mi się w nich podobać.
Oksfordki są cudowne. Lakierki zwłaszcza, na pewno sobie zafunduję :) A te wittcheny to nawet z kokardką mi się szczerze podobają, choć kokardka to nie jest coś, co bym rozważała w ogóle jako ozdoba przy butach!
Jeśli chodzi o klasyczne czółenka na słupku, polecam przyjrzeć się ofercie niemieckiej marki Caprice. Ich buty są szalenie wygodne i lekkie. Od kilku lat kupuję praktycznie tylko ich buty, jak zachodzi potrzeba nabycia nowej pary – już nawet nie szukam niczego po sklepach tylko od razu wyszukuję w internecie, czy Caprice ma coś w moim guście :)
Dzięki, tak się składa, że natknęłam się na parę modeli przy przeglądaniu słupków do tego posta, ale zawsze nie pasowało mi, że obcas szedł tam pod wyraźnym kątem. Mam koleżankę, która jest wierna tej marce i nie może się jej nachwalić, zwłaszcza jeżeli idzie o komfort!
Pod wpływem Twojego wcześniejszego wpisu o standardzie zaczęłam myśleć o tym, co miałoby mnie wyróżnić. Postanowiłam wówczas, że moją sylwetkę będę prezentować w taki sposób, aby znalazły się w niej „kobiece elementy”. Już mówię o co chodzi – że zawsze będę budować sylwetkę tak, aby były jakieś zwężenia, miękko załamane linie. Czasem oznaczało to podkreślenie talii, a innym razem podkreślenie wąskich nadgarstków poprzez podwinięcie rękawów lub pokazanie kostek dzięki spodniom lekko zwężanym u dołu, krótszym albo podwiniętym. W tym czasie ćwiczyłam bardzo różne zestawienia starając się pamiętać o tych zasadach. Teraz właśnie dochodzę do wniosku, o rezygnacji z obszerniejszych „gór”. I raczej będę szła w dopasowaną górę, żeby korzystać z delikatności ramion i w miarę zgrabnej talii oraz małego biustu, który coraz bardziej mi się podoba. Ot i taka zmiana w moim standardzie :)
To jest bardzo duża zmiana – zejść z ołwersajzów :) Jak do tej pory jakoś tak czułam (choć wiedziałam, że to nieprawda), że jak góra nie będzie obszerna, to od razu się będę czuć poobciskana, a każda fałdka będzie uwydatniona. A tymczasem jest wiele fajnych kompromisów :)
Wiesz, nie zarzekam się, że całkiem z nich zrezygnuję. Ale jednak będę tę górę podkeślać. Bardzo pociąda mnie taka sylwetka z dopasowaną górą – np gładka bluzka, sweter itp + bootcuty. Wtedy mam zwężenie w talii i zwężenie w kolanach, a przez to linia sytwetki ładnie faluje :)
Dla mnie najlepsze są ze skóry licowej, nie lakierowanej. Wydają się bardziej uniwersalne i pasują np. do dżinsów, lakierki niekoniecznie, moim zdaniem. No i nie lubię kokardek przy butach. Zamsz też jest fajny, ale zawsze się martwię, że zniszczy się, ubrudzi.
Teoretycznie masz rację co do uniwersalności licowej skóry, ale jakoś lakierki zawsze były mi bliskie i z czasem przestałam widzieć tę ich odświętność, zaczęłam traktować je jako neutral :)
Zawsze marzyłam o takich butach – w szpilkach mogłabym się zabić, a koturn nie lubię. Szukałam i szukałam takich czarnych czółenek na n sezonów, oczywiście skórzanych, obowiązkowo czarnych, a znalazłam jasne z białym obcasem od A. Zago. Kupiłam bez wahania i noszę je non stop latem. Wygoda, komfort. Nie mam obaw, że zabiję się nawet na idealnie prostym chodniku albo będę wyglądać śmiesznie, idąc w butach, w jakich iść nie potrafię. Dla mnie takie obuwie to wspaniałe rozwiązanie dla kobiet, które nie czują się dobrze „na wysokościach”.
Izabello, piękne ma te buty pan Alberto Zago :-) Ale ceny! Chyba zacznę oszczędzać na jakąś parę.
Mogłabyś podlinkować je?
Na zalando znalazłam tego Alberto Zago. Dużo butków, różne style. I wszystkie świetne! Ceny powyżej 700 zł :-(
Mowa o tych: https://www.zalando.pl/alberto-zago-czolenka-tortora-az711b011-b11.html ( kupione z kodem rabatowym -10%).
Bardzo ładne buty!
Szukam podobnych butów już chyba od trzech sezonów (rozmiar 34,5 pozdrawia). Marzą mi się czółenka/baleriny na niskim słupku, czarne i jasnobeżowe. Chciałabym je „zaaplikować” jako swój standard – obecnie na codzień noszę płaskie baleriny i przestają mi one wystarczać, nie mogę sobie jednak pozwolić na szpilki, bo (o)polskie chodniki rzadko mi na takie obuwie pozwalają, z resztą wszędzie chodzę piechotą i nie wyobrażam sobie całego dnia na obcasach. Niski słupek wydaje się rozsądnym i dość wygodnym kompromisem. Mój standard teraz, to oprócz balerin cygaretki i t-shirt lub bluzka z rękawem 3/4. Zaczynam się rozglądać za czymś ładniejszym, niż zwykły basicowy t-shirt. Wymieniam też galanterię na skórzaną – szukam torebki i butów.
No to mamy podobnie jak widzę, choć ja nie lubię balerin bardzo. Ale tak reszta stroju jakby się zgadzała :) A wiesz, że co do galanterii to ja ostatnio patrzyłam na projekty Stelli – ona ma wszystko skóropodobne i mi się to strasznie podoba. Jakby znaleźć coś naprawdę pięknego ze skóry ekologicznej, bardzo dobrej jakości, to bym się chyba skusiła :)
Dosłownie kilka dni temu porządkowałam szafę podwyższając mimochodem standard.
Zmiany kosmetyczne – docelowo wszystkie buty mają skórzane i o ciekawym wzornictwie (powiedzmy, że styl inspirowany A.S.98). Wracam do obcasów 5-8 cm na codzień, fikuśne płaskie bikery też zostawiam.
Sukienki i tuniki nadal oversize, ale muszą być awangardowe, a nie biedno-workowate.
I nagle w szafie zrobiło się za luźno.
A taki styl też mi się bardzo podoba na kimś :) Ale akurat ja lubię go w towarzystwie starannego makijażu. Nie podoba mi się natomiast jak jest taka właśnie workowata sylwetka, ciężkie buty i twarz bez kosmetyków – jakoś mi pasuje tutaj nawalić mnóstwo eyelinera i mocnej szminki haha.
Gdzie kupić, oto jest pytanie. Od co najmniej pół roku szukam czarnych skórzanych (licowych)czółenek na niskim obcasie, poprzednie wyrzuciłam, bo były już bardzo zniszczone. I nie mogę nic znaleźć, w czym moje stopy by się dobrze czuły. Wczoraj też galerię obeszłam, w typowo obuwniczych byłam, przez net zamawiałam, nic. Panie sprzedawczynie się krzywią, mówią mi, że się rozejdzie, ale mam stare buty, które mnie uwierają. Gdy od razu się czuję jak w kowadle, odstawiam bez zastanowienia. Mam szerszą stopę, noszę wkładki na haluksy, próbowałam tęgość H, też nie pomogło. Zaczynam mieć dość tych poszukiwań.
Z tych pokazanych Gino Rossi i Faith mi się najbardziej podobają.
Moja szafa też przechodzi metamorfozę – kolory już dawno, teraz fasony na bardziej kompaktowe i wzory na mniejsze.
Gino Rossi najfajniejsze :) Podobają mi się zaokrąglone noski w butach i ten obcasik też zgrabny. Nawet połączenie skóry licowej z lakierowaną wygląda ciekawie. Może też być praktyczne, bo pięty butów zawsze bardzo się niszczą w samochodzie.
Nieodmiennie kocham Gino Rossi ;)
Pani Mario czy może będzie jakiś post ze spódnicami midi?
Proszę Cię, po imieniu mi pisz :) Będzie, to mój ulubiony fason!
O Boże Maria mi odpisała, jaram się :D
Najbardziej spodobały mi się topshop (bardzo ciekawy obcas) i badury (lubię lakierowana skórę). Do obuwia topshopu nie mam jednak zaufania, wiec stawiam na te drugie.
Rok temu kupiłam takie proste buciki w Deichmannie, jakaś seria z miękką skórką w środku a na zewnątrz normalna skóra licowa. Kosztowały ok. 120pln i jestem bardzo zadowolona. Rzadko kupuję tam buty, bo jakoś średnio mi się podobają ale czasem coś mi wpadnie w oko. Dzięki temu dodatki: torba, pasek, zegarek i portfel są z podobnej czarnej skóry :) Jeszcze tylko jakieś botki na jesień i baletki do biegania po mieście i jestem ogarnięta :)
Wybieram Badurę. Obecnie moim standardem i nie tylko są sukienki. Odbiło mi na ich punkcie i nic innego nie noszę. Do tego skórzane buty na koturnach (ale takie ciężkie, toporne od Fly London), czarne i camelowe. Plus dwie torebki z grubej skóry, też czarna i camelowa. Nie będę podwyższać standardu, bo sukienki na codzień to i tak chyba dosyć.
Ja jakoś bardzo nie lubię takich czółenek, ale z tych zaproponowanych przez Ciebie rzuciły mi się w oczy te z Sagan ze względu na wzór,bardzo takie lubię. Obcas mógłby byc trochę wyższy.
Co do obcasa – słupku, to jest rzeczywiście mega wygodny, ja mam botki na takim obcasie i w ogóle nie czuję, że chodzę na obcasie (mają 7 albo 8 cm)
Gino Rossi i Vagabond. Ze względu na wysokość obcasa, bo mój kręgosłup i nogi nie tolerują obcasów wyższych niż 5 cm, choć kiedyś nosiłam 10 cm, ale nigdy więcej. Co do zmiany, to chcialabym mieć więcej sukienek, ale nie bardzo mogę dobrać fason do mojej drobnej chłopięcej figury, a jeśli już trafię na taką w miarę dobrą, to cena powala.
Te z Badury najbardziej mi się podobają. Na Twoim miejscu nie odrzucałabym ich ze względu na najwyższy obcas, bo jak dla mnie buty tej firmy są wygodne (mam 2 pary na o wiele wyższym obcasie i są super). Z resztą najlepiej zamierzyć. Wittchen (urocza jest ta kokardka) i Gino Rossi też się bardzo dobrze prezentują :)
Aż zerknęłam do tego poprzedniego wpisu i przypomniałam sobie dzięki temu, że pod nieco innym nickiem (Kosmeonautka) rozpoczęłam tam wątek dotyczący „dnia paszteta” :D
No więc tu podwyższyłam mój standard o milion procent. Po pierwsze (i najważniejsze!) zmieniłam okulary. Wtedy tego nie napisałam, ale na co dzień noszę soczewki kontaktowe, a w weekendy daję oczom odpocząć i wracam do okularów. Jednak z poprzednimi miałam problem: były cudowne, ALE miały cieniusieńkie druciane oprawki, przez co podobałam się w nich sobie tylko jeśli miała pełen make up. Jeśli zakładałam je na twarz saute, zamiast efektu „uroczego kujona” widziałam w lustrze „zaniedbaną ofiarę”. W zeszłym miesiącu niechcący je stłukłam i te, które kupiłam w zamian rzucają na kolana. Mają kształt idealny dla mojego owalu (a właściwie to kwadratu, więc oprawki są kocie), grube oprawki dające efekt „ubranej” twarzy oraz kolor szarego ombre, dzięki czemu nie są przesadnie dramatyczne i pasują do karnacji Soft Summer :)
Więc okulary to raz. Do tego znalazłam idealne dresowe spodnie, które wyglądają w mojej opinii bardzo wyjściowo (mają taki krój http://goo.gl/lxb2Nr i kolor taki, jak tu po prawej http://goo.gl/SYWJZE ). W leniwy dzień zestawiam je ze skórzanymi czarnymi balerinkami, czarnym T-shirtem z grubej bawełny i czarną ramoneską. Okulary zastępują mi makijaż – matuję się tylko za pomocą naturalnego pudru sypkiego i poprawiam brwi. A włosy mogę zebrać wreszcie w kitkę, więc nawet najgorszy bad hair day mi niestraszny ;)
Więcej nie piszę, bo i tak wątpię by ktoś przebił się przez moje wypociny o okularach i doczytał do końca. Ale komuś musiałam się pochwalić! Odkąd odebrałam je od optyka prawie się nie maluję, bo dają mi takie… poczucie bezpieczeństwa ;) Najlepszy tego typu zakup od kilkunastu miesięcy!
Czy możesz podesłać link do tych okularów?
Okulary kupiłam stacjonarnie w jednym z malutkich i tanich zakładów optycznych w moim rodzinnym 40-tysięcznym mieście :) Są marki Anne Marii, model to AM 20076. Pozdrawiam!
(Wg Google to te http://optiklass.com/products/anne-marii-20076-g ale moje różnią się minimalnie – te na zdjęciu cieniowane są tak, że są jasne u dołu i ciemniejsze na górze, a moje odwrotnie… ale myślę, że to kwestia oświetlenia ich na fotografii, bo poza tym zgadza się każdy detal)
Hej, mam dokładnie tak samo z okularami i wyjściowymi dresami i nawet w najgorszy dzień nie jest źle!
No to high five, siostro! Mi do pełni szczęścia trzeba tylko tego, żeby włosy mi odrosły do długości, z której da się szybko zrobić coś ładnego ;)
Podobają mi się bardzo Faith bo nie błyszczą i wyglądają, że są z mięciutkiej skóry (poznaję po zagnieceniach). Badura piękne ale jak na buty na co dzień dla mnie za wysokie. A wygodę również bardzo sobie cenię. Dla Ciebie wybrałabym Wittchen lub Vagabond bo najbardziej mi do Ciebie pasują. Pozdrawiam serdecznie.
Wlasnie chcialabym „podciagnac sie” z butow :)
A ulepszenie swojego standardu to kolory ubran zgodne z Twoja analiza kolorystyczna. Jestem teraz na urlopie macierzynskim, dlatego nie maluje sie, ani szczegolnie nie dbam o siebie, a wygladam o niebo lepiej niz wczesniej:)
Tez uwazam wybrane przez Ciebie buty za babciowe, ale od jakiegos czasu patrze na takie tesknym okiem:)
U mnie co raz prosciej i prosciej. W tym roku wypracowalam sobie 2 wersje letniego standardu: w chodniejsze dni nosze rurki+ ciemna bluzke z dekoltem w lodke+czolenka jamilla z vagabonda wlasnie (tyle ze w wersji bez piety). Jesli jest cieplo zakladam dzinsowe bermudy, koszulke na naramkach a na to koszule w paski, a na stopy skorzane sandalki. Jak to zwykle bywa, szorty zrobilam sobie sama, niesmialo i na probe i teraz po prostu je UWIELBIAM, a Vagabondziaki kupilam zupelnie spontanicznie i praktycznie przchodzilam w nich wiosne i cale lato. Ciekawe co sie wydarzy jesienia. Pewnie kupie przypadkiem plaszcz albo jakies cudne botki i bede w nich biegac bez ustanku.
Jako osoba niemiłosiernie wręcz praktyczna i stojąca mocno nogami na ziemi, zamówiłabym wszystkie i zostawiła sobie najwygodniejsze:) Wygląd niby podobny, a stopa może odczuwać wielką różnicę, wszystko zależy jak miękka jest skóra, jak gruba podeszwa, co do tej ostatniej to dla mnie jeszcze ważne jest jak but wygląda od spodu, nie znoszę gładziutkich podeszw, nie dość że się na nich ślizgam to jeszcze dużo szybciej je niszczę.
Ja ostatnio szukałam właśnie takiego modelu – nie jest to łatwe. Polecam Intershoe, tam znalazłam mój model i zawsze coś dla siebie upatrzę :)
Polecam czółenka na słupku z Ecco, są superwygodne, tylko trzeba trafić na ładny model. Z tych najbardziej podobają mi się chyba Gino Rossi. Ja też się przymierzam do obcasów na co dzień, na zimę mam botki na niedużym słupku i działa fajnie, na lato szukam czegoś, co będzie się dobrze trzymać stopy, np. z paskiem.
Lubię ten fason butów. Te z kokardką odpadają bo zbyt infantylny ozdobnik dla prostych butów i lepiej wygląda w kolorze, Faith i Topshop ma dziwną linię obcasa która mi się nie podoba bo nie ma jednej ładnej linii pięta-obcas a to moje małe dziwactwo. Sagan są dość poważne, ale widzę Cię w nich. Lakierki z Badury też będą dobre tylko są wysokie na tle reszty. Gino Rossi nie bo nie lubię łączonych skór na butach i nie podoba mi się to ścięcie obcasa w nich. Vagabondy są ładne, na Zalando są ładne marki Hogl tylko nie wiem jak jest z ich obcasami bo różne skóry mają różny chyba .
Ja mam już portfel, torebkę, i buty kupuję tylko wygodne i skórzane:)
Nie ubraniowo ale jednak to wejście na wyższy level uniformu dla mnie. Bo często mi się nie chce i sobie odpuszczam. Żeby wyjść na lepszy poziom to chcę zmienić kolor włosów na swój naturalny, a że chcę olaplexem to odkładam na to pieniądze bo nie chcę mieć odrostów i musieć farbować co dwa miesiące. To mnie drażni a prawie czarne włosy postarzają i dodają mi niepotrzebnie lat :D I chcę fryzurę zmienić na coś fajnego żeby lepiej wyglądać i codziennie mieć ładną fryzurę a nie klapnięty koczek albo smętny kucyk. I codziennie robić prosty szybki makijaż. To niby proste i oczywiste ale ja te dwie kwestie zawalam. (Mój uniform to lekko luźny sweterek, czarny tshirt z dekoltem, dżinsy, kolorowy szalik, czarna torebka, czarne wygodne buty, czarny kolor lubię i pasuje mi)
Te właśnie proste i oczywiste kwestie o których piszesz zawsze wymagają największego czasu do przemyśleń i są najtrudniejsze. Bo z tym co towarzyszy nam na co dzień trzeba uważać! Łatwo coś zepsuć. Też mam teraz takie myśli, że włosy można by było mieć fajniejsze, jakąś konkretniejszą fryzurę, bardziej charakterną… A z makijażem ostatnio sporo kombinuję, zaczęłam znowu używać cieni do powiek i czasem wychodzi koszmarnie, a czasem naprawdę fajnie :)
Ubraniowo nie zastanawiałam się jeszcze nad swoim standardem, ale podświadomie powoli stopniowo go podwyższam i jestem już całkiem zadowolona ;)
Za to właśnie muszę popracować nad wyżej wspomnianym aspektem pozaubraniowym – fryzura i makijaż. Oraz dodatki – nie przepadam za dużą ilością biżuterii czy akcesoriów, ale mogą stanowić świetne uzupełnienie stroju. Docelowo chciałabym stworzyć sobie taki mały zestaw biżuterii do noszenia na co dzień – drobnej, dobrej jakościowo i mającej dla mnie osobiste znaczenie. Taki trik – nie musieć się zastanawiać nad wyborem, a i tak ładnie wyglądać ;)
Co do lakierków – ja bym się trochę wahała z zakupem. Kupiłam raz lakierowane baleriny i mimo że zrobione z miękkiej skóry, nijak nie chciały się dopasować do mojej stopy :/ Po pół roku prób rozchodzenia dałam sobie spokój i z żalem włożyłam je do pudełka i na szafę (to były dla mnie bardzo drogie buty :P). Plus czytałam na jakimś męskim forum o butach, że lakierki to nie są buty do chodzenia na co dzień – nie pamiętam argumentacji, może że nie pozwalają stopom oddychać (?).
Catty co do biżuterii to ja mam zasadę – tylko naturalne korale, srebro,złoto, kamienie szlachetne. Żadnych wyjątków, zero modowych hitów typu naszyjnik 'celebrytki’, Swarovskiego itp, naszyjników z Zary. Kupuję biżuterię vintage, szukam różnych twórców (odkładam pieniądze na zamówienie sobie czegoś ekstra tu: profil na fb: Rękami Stworzone – Art Jewellery by Iwona Tamborska. Ta Pani robi cuda, same zobaczcie!). Catty możesz zrobić tablicę na jakiejś platformie typu pinterest i zapisywać tylko to co na 100% byś chciała, bez ale. Fajne są zestawy typu wisiorek, kolczyki, pierścionek, tzw garnitury, kiedyś kupię sobie taki z ciemnymi perłami w srebrze :D
Lakierki są dwóch typów: sztywne i nie wygodne i miękkie jak papucie. I szybko się niszczą, rysują, matowią czy załamują. Co do noszenia lakierek na co dzień, to na moje oko nie ma się co męskimi forami sugerować, męskie buty są chyba z grubszych skór i bardziej zabudowane, no i panom łatwiej jest trzymać się kanonu elegancji. Bo z damską elegancją i klasyką to już trudno się połapać co i jak, no i ja tam nie lubię się trzymać ściśle zasad. O zasadach ubioru według norm Savoir-vivre można poczytać na Szkole Dam;)
Piękna jest ta biżuteria, prawdziwe dzieła sztuki ;) Ale dla mnie do podziwiania, sama peferuję prostsze ozdoby.
Ja właśnie takich typowych kompletów biżuterii bardzo nie lubię, ale o ile jeszcze zestaw dwuczęściowy ujdzie, to już trzyczęściowy to dla mnie zdecydowanie za dużo.
O Szkole Dam już często słyszałam i chętnie rzucę okiem, ale nie jestem przekonana, czy znajdę tam interesujące dla siebie treści – jeśli chodzi o ubiór, to przez zbyt wiele lat żyłam wg restrykcyjnych norm, i teraz w stroju liczy się dla mnie przede wszystkim luz, wygoda i oryginalność ;)
Hej,
mój standard zmienił się w kierunku mniej wygody, więcej elegancji i na ile to możliwe socjalnie i z ochroną środowiska, przyjaźnie dla zwierząt.
Odnośnie lakierek: Kupiłam sobie moje wymażone lakierowane baleriny ale niestety nie przemyślałam jednej rzeczy. Na przyszłość już tego błędu nie popełnię. Jeżdżę dużo autem i już mi się od sprzęgła pozaginały. Lakierki są podatne na zagięcia i niestety na lakierkach zagięcia skóry są bardziej widoczne. Moje następne buty z lakierowanej skóry będę zmieniać do jazdy autem. Owszem jest trochę fatygi, ale dla przyjemności noszenia idealnych butów trochę fatygi mnie nie odstrasza.
Spośród butów, które pokazałaś chyba najbardziej podobają mi się te od Badury i Wittcheny+ Vagabondy. Badura są szałowo eleganckie (jak dla mnie na codzień chyba za bardzo nawet, bo mają w sobie jakąś taką sterylność), ich prosty nosek dodaje im poza tym „tego czegoś“. No i cena super, jeśli ta marka (bo nie miałam nigdy tej marki) jest ok. Wittcheny urzekają mnie kokardką. Kokardki na butach uwielbiam, ale tylko do prostej stylizacji. Innych dyrdymałów na butach nie lubię. Sagan też są ok. Topshop ładnie wyglądają z boku, natomiast z góry nijak. Nuuuda.Vagabondy wyglądają na bardzo wygodne i jakoś zgrabniej i harmonijniej od modelu z Topshop. Z Vagabond nigdy nie kupiłam sobie jednak butów bo zwykle nie spełniają kryterium lekkości i elastyczności podeszwy (ale Ty nosisz drewniaki więc pewnie Cię to nie odstrasza- dla mnie drewniak to hardcore). Optycznie natomiast są moim zdaniem całkiem urocze.
Z modeli dostępnych na Zalando bardzo podoba mi się ten model, gdyby były o 75% tańsze;) to bym je sobie sprawiła do jeansów.
https://www.zalando.pl/l-autre-chose-czolenka-black-la911b01h-q11.html
O matko, „wymarzone” powinno być.
Badury nie miałam, nie wiem jak z wygodą. Vagabond mi się zawsze podobały, w sklepie ich wszystko wydawało się zawsze wygodne, a te jedne oksfordki od nich, które mam są świetne. Natomiast te, które podlinkowałaś są piękne. Ostatnio zamówiłam sobie z Zary czerwone czółenka z takim właśnie paskiem wokół kostki i wiem już na pewno, że to nie dla mnie. Było mi bardzo niewygodnie i odesłałam. Być może zależy to od konkretnego modelu, ale chyba taki rodzaj paska przeszkadzłby mi w chodzeniu.
Możliwe, że jest to związane z elastycznością podeszwy i paska. Mam 2 pary butów na obcasie z podobnym paskiem, w jednych pasek jest z gumką obszytą skórą a w drugich sam rzemyk. Jeden i drugi model ma do tego elastyczną podeszwę, przy czym te z rzemykiem są trochę twardsze i jeśli ubieram je na kilka godzin i dużo przy tym chodzę to faktycznie muszę wiązać te rzemyki luźno, żeby nie przeszkadzały. W tych drugich butach nie mam żadnego dyskomfortu, bo zarówno buty jak i pasek są elastyczne i miękkie i dobrze współgrają ze stopą.
Vagabond, Gino Rossi, Badura
Obcas komfortowy to 4-6 cm. Trzeba pomierzyc i znalezc swoj komfotr. U mnie okazalo sie to kluczowe. Ja na codzien max 6cm, na wyjscie max 7,5.
Jak dla mnie, Badura, ale niestety rozmiarówka zaczyna się od 36. Ja potrzebuję 34/35…
K*, podziel się wiedzą tajemną, gdzie kupujesz buty. Bo noszę ten sam rozmiar i nigdzie nie mogę trafić pasujących i ładnych. Moje codzienne baleriny są na wykończeniu, za chwilę pójdę boso, jak czegoś nie znajdę. ;-)
Ika, głównie w dziale dziecięcym w sieciówkach. Pantofelki czarne tradycyjne mam z Ryłko. Oni mają dziwną rozmiarówkę, bo pasowały mi 33.5. Dwa razy odważyłam się kupić przez Allegro po zmierzeniu stopy, ale jeszcze nie znalazłam firmy, z której bym była zadowolona. Jednym słowem problem wciąż istnieje.
U mnie z balerinami to samo… Przerzuciłam się na czarne tenisówki.
Hej,
chciałbym poruszyć jeszcze temat „okołobutowy” tzn. rajstopy. Moim ulubionym strojem codziennym w sezonach ciepłych są sukienki i spódnicę. W chłodnych miesiącach zaczyna się problem, bo trzeba założyć rajstopy, a te mają głównie wady jeżeli chodzi o wygodę: spadają, zaciągają się, mechacą, cisną w brzuch itd. Jak z tego wybrnąć. Chociaż noszę bardzo dużo sukienek i spódnic i przerobiłam masę rajstop to chyba tylko raz miałam takie, co do których prawie nie miałam zastrzeżeń poza tym, że były niebieskie a nie czarne :-) Kiedyś ktoś wspomniał w komentarzach o rajstopach wiskozowych. Czy to się sprawdza? Gdzie je kupić?
Napisałam super długi komentarz, ale mi go nie przyjęło :P
Też miałam problem z rajstopami, ale odkryłam, że jeżeli większość składu stanowi wiskoza lub bawełna, znacząco podnosi to komfort użytkowania. Mogę polecić 2 firmy: Calzedonia (od nich mam wiskozowe (ok. 70%) z dodatkiem kaszmiru, poliamidu i elastanu), oraz Falke (bawełniane z 2% elastanu). Niestety trzeba się liczyć z wydatkiem ok. kilkudziesięciu złotych (50-100zł, a rajstopy kaszmirowe są nawet droższe), ale komfort noszenia wszystko wynagradza :)
Innym rozwiązaniem jest noszenie legginsów ze skarpetkami do butów z wysoką cholewką – ale mi osobiście trudniej jest znaleźć dobre legginsy, niż dobre rajstopy :P
Nie wiem też, jak wygląda sprawa z cienkimi rajstopami (np. 20den), bo takich nie noszę, co najwyżej pończochy samonośne.
Dziękuję bardzo za radę. Na pewno wypróbuję. Myślę, że lepiej wydać więcej pieniędzy na coś co się będzie z przyjemnością nosiło. Z tymi cienkimi rajstopami też jest problem, bo prawie nigdy nie wyglądają dobrze. Pomijając kwestie wygody to odcień jest zwykle dziwny, nie pasujący do naturalnego odcienia skóry. No, ale chyba „modystki” w ogóle nie uznają takich rajstop :-)
Kingo, a to nie jest kwestia źle dobranego rozmiaru? Ja uwielbiam rajstopy, tak szczerze mówiąc wolę chodzić w sukienkach i rajstopach niż gołych nogach – mam wrażenie, że jestem wtedy bardziej ubrana niż rozebrana :D Też polecam calzedonię, są dobre jakościowo. Wcześniej kupowałam tańsze, ale szybciej się rozwalały (niektóre nawet przy zakładaniu!). 100 den i 60 den czarne gładkie mają genialne. Co do zaciągania – tu niestety nie ma zasady. Wystarczy że na uczelni / w poczekalni itp. siądziesz na krześle z wystającym wkrętem albo drzazgą i nawet tytanowe się rozszarpią…
A cienkie cieliste noszę rzadko, tylko na okazje typu egzamin, wesele, urodziny w restauracji itp. Z prostej przyczyny – u mnie są to rajty jednorazowe, zaciągają się szybko i wstyd ubrać je drugi raz.I to niezależnie za ile kupiłam i jakiej firmy. Dlatego teraz kupuję w biedronce za 4zł i nie żal mi się z nimi żegnać.
Hmmm… chyba po raz pierwszy od czasu lektury tego bloga jestem zdziwiona. Proszę, pokażcie mi jakieś stylizacje, ilustracje bądź linki, na których takie buty wyglądają dobrze. Stylowo. Cokolwiek to znaczy. Mnie nie wystarcza wyobraźni… Rozumiem, że ma być wygodnie. Ale jak zrobić,żeby jeszcze wyglądało fajnie? Pozdrawiam.
Proszę
http://fashionmugging.com/look-of-the-day/
Nie znałam tego bloga. Bardzo mi się podoba ta stylizacja.
Moim zdaniem takie buty najłatwiej się obronią w stylizacjach rockowych albo z elementami z męskiej garderoby, bo wtedy unika się “babciowatości”.
http://shinysyl.com/biala-koszula-na-co-dzien-stylizacja/
Tutaj wersja z paseczkiem na Emmanuelle Alt:
http://manrepeller.wpengine.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2013/12/emanuellealtviatumblr.jpg
Tu też nieźle:
http://www.fitfabfunmom.com/plaid-for-fall/
A tu na tej samej dziewczynie moim zdaniem już gorzej. Mimo że sama stylizacja jest elegancka, to brakuje jej pazura i całość lepiej wyglądałaby ze szpilkami. Do tego dochodzi niefortunna długość spodni
http://www.fitfabfunmom.com/fall-neutrals/
Dziękuję, Ax. Bardzo mi się podoba ta stylizacja. Przemawia do mnie :)
Dziewczyny, te buty to jak dla starej baby… Okropne. Noszę takie, bo muszę, mam 55 lat i nadwagę i w takich mi wygodnie, ale staro się czuję. Noszę je, zeby mi nogi odpoczęły, głównie do spodni. Szpilki, nawet na niskim stiletto wyglądają o niebo piękniej. A cóz dopiero na porządnej szpilce….
Co do wygody to na pewno gino rossi, vagabond,sagan, badura- wszystkie ok i długo służą.
Ja się zawiodłam na lakierowanych czółenkach i już nigdy nigdy więcej nie kupię.
Pomimo, że są ze skóry naturalnej są sztywne i po roku nadal obcierają.
Co gorsza noga się w nich poci jakby to był but z plastiku.
Nadaje się to tylko na krótkie wyjścia, ale na co dzień, do pracy odpada.
Piękne są, niestety, moja stopa jest taka dziwna, że wychodzi ze wszystkich czółenek. Mogę nosić tylko buty sznurowane albo z paskami.
No właśnie też tak mam. Więc nie kupuję już czółenek i tak naprawdę nie mam co założyć do spódnicy :-(
Dla mnie też czółenka i szpilki praktycznie nie istnieją, ale są jeszcze baleriny, mokasyny, oksfordki, a jak jest chłodniej botki. Trzeba tylko przełamać schemat myślenia, że jak sukienka czy spódnica, to muszą być obcasy. U mnie np. rządzą mokasyny, jeśli chcę wyglądać elegancko, i trampki, jeśli na luzie ;)
Mi z balerin i mokasynów też wychodzą stopy. Noszę w sumie tylko oxfordki poza sandałami i butami zimowymi.
Mam tak samo. A jak mi stopy wychodzą to zawsze sobie pościeram, no i klapią, bo nie mam wypukłej pięty, czy co? Noszę oxfordki, ale do spódnicy słabo mi to wygląda, nie mam już 20 lat i ekstrawagancja nie dla mnie. A w butach z paskiem wyglądam jak w ortopedykach. Macie jakieś inne rozwiązania w kwestii butów do spódnicy?
Trudno trafić na dobre szpilki czy inne czółenka z paskiem, ale takie rozwiązanie jest chyba najlepsze. W kształcie litery T, okalający kostkę, czy jakaś ciekawa kombinacja splotów, są różne opcje. Warunek dla mnie jeden: paseczek musi być delikatny, inaczej but wygląda jakoś tak topornie i średnio elegancko. Zwykle niestety takie buty znajduję z obcasem na tyle wysokim, że nie potrafiłabym w nich zrobić nawet kilku kroków, nie mówiąc o dłuższym chodzeniu. Ale to ja ;) Tu masz kilka (pierwszych lepszych) przykładów, w których but raczej będzie się trzymał nogi:
https://www.zalando.pl/tamaris-szpilki-black-ta111b0nb-q11.html
https://www.zalando.pl/zign-szpilki-black-zi111ba1a-q11.html
https://www.zalando.pl/mint-berry-czolenka-ferro-m3211ba0e-m11.html
https://www.zalando.pl/tamaris-czolenka-black-glam-ta111b0pp-q11.html
i nawet udało mi się znaleźć coś na słupku:
https://www.zalando.pl/miss-selfridge-grazia-czolenka-mf911b00k-q11.html
Rok temu podwyższyłam standard, nawet o tym nie wiedząc (nie znałam bloga). Zimą nosiłam głównie botki na 9cm słupku. Udał się! Po czasie w kozakach na płaskiej podeszwie czułam się dziwnie, jednak w czasie dużych opadów śniegu wracałam do oficerek. W tym roku zamierzam w sezonie jesiennym przeskoczyć na szpilki 8 centymetrowe;). Z Twoich propozycji najbardziej podobają mi się buty z vagabond. Odradzam lakierki, wychodzą szybko zarysowania, których trudno się pozbyć. W taki sposób pozbyłam się dwóch par, kolejny raz nie będę ryzykować
Od kilku lat kupuję buty w h&m, jeszcze nie trafiłam na model niedopasowany. Botki spokojnie w moim przypadku wytrzymują 2-3 sezony (zdecydowanie odradzam zwykłe baleriny, wyglądają fatalnie po miesiącu!). Miałam w życiu wyjątkowego pecha do skórzanych butów i torebek hahaha teraz doskonale potrafię ocenić jakość tworzywa sztucznego.
W moim przypadku, to właśnie buty stanowią największą barierę w ewolucji mojego wyglądu. Ponieważ dość sporo chodzę (nawet po kilka kilometrów dziennie) i czasem muszę też podbiec na tramwaj, nie każde się niestety do tego nadają. Jak na razie zadowolona jestem tylko z dwóch par butów zimowych (kozaczki na 5cm stożku i trapery), ale obie są już niestety dość zużyte. A najlepiej się czuję w sznurowanych butach powyżej kostki, taka mała pozostałość po dziesięciu latach w glanach ;) Lubię spódnice i sukienki i chciałabym trochę częściej je nosić, ale z butami trekingowymi wyglądają kiepsko :P
Podobają mi się również oficerki, ale dla mnie są to buty raczej jesienno-wiosenne ze względu na cienkie podeszwy i niemal nieistniejący bieżnik. Jeśli zaś chodzi o obuwie okazjonalne, czyli czółenka, szpilki czy baleriny (tych jeszcze nigdy nie miałam), to dodatkowo utrudnia fakt, że noszę rozmiar 38,5 i często trafiam na sytuacje, gdzie 38 jest za małe a 39 za duże. Od dwóch lat poluję na czarne szpilki z paseczkiem i jak na razie udało mi się trafić na całkiem wygodne i dopasowane Tamarisy (oczywiście bez paska). Zdały egzamin na procesji Bożego Ciała, więc chyba na razie odpuszczę dalsze poszukiwania :D
Ten wpis (i mój poprzedni komentarz) uświadomił mi właśnie, że nie mam butów na jesień (do kwietnia chodziłam w zimowych po czym przerzuciłam się na trampki). Chyba się skuszę na te: https://www.zalando.pl/gabor-botki-sznurowane-sattel-ga111n079-b11.html
i może jeszcze te: https://www.zalando.pl/caprice-botki-sznurowane-black-ca411n032-q11.html
Cudowne są te czarne botki, mój ulubiony rodzaj :) Ale myślę, że ten sezon jesienno-zimowy jeszcze bez nich wytrwam ;) Mam aktualnie trochę podobne, tylko o lżejszej formie i na obcasie – i ten obcas jest ich jedynym minusem (oprócz stosunkowo cienkiej i gładkiej podeszwy) – mimo, że gruby słupek i „tylko” 6cm, to dla mnie to na co dzień zbyt dużo :P
Moje buty są na obcasie wyłącznie z jednego powodu… prawo jazdy;) Wcześniej, kiedy dojście do pracy zajmowało mi ponad 30 minut (swoją drogą niezłe cardio haha) akceptowałam 5cm słupek i to i tak na wyjątkowe okazje.
Dziś wybrałam się w moich nowych szpilkach na dwa spotkania, jedno z autem drugie bez… dałam radę ale było ciężko.
You’ve got to be kidding me-it’s so trantparensly clear now!
Nie przebijałam sie przez komentarze, więc może ktoś już podał, ale sprawdź markę EDEO – np.
http://ebata.com.pl/products,jesienzima_20162017,2163_465
parę klasyków mają, sama też się czaję na jedne
pozdrówki
Wpis spadł mi jak z nieba, dziękuję!
Olśniło mnie jakie buty powinnam kupić do moich retro sukienek. Bałam się obcasów bo odkąd jestem rowerzystką zupełnie się odzwyczaiłam. Ale kupiwszy „babciny” model ryłko stwierdzam, że 4 cm naprawdę dają radę :-) I wiecie co? Baletkom tymczasem podziękuję.
Serdeczne pozdrowienie dla autorki inspirującego bloga.
Jakiś czas temu zaczęłam stosować Twoje rady i muszę powiedzieć, że zmieniły moje życie na lepsze. Na ciuchy wydaję w sumie mniej, a mam ubrania lepszej jakości i wyglądam dużo lepiej, bo wszystko do siebie pasuje. Nauczyłam się także odrzucać rzeczy, które kompletnie nie są w moim stylu, a tylko chwilowo mi się spodobały. Do przeszłości należy już sytuacja, gdy otwieram szafę pełną ciuchów i mówię „nie mam się w co ubrać”.
Dzięki za ten artykuł, właśnie tego szukałam, jak zwykle merytorycznie, pozdrawiam :]
http://mamatu.pl/odziez-dla-taty-22
Mario, ja zupełnie nie w temacie posta: zbliża się sezon jesienno-zimowy i powoli zaczynam szukać płaszcza, spodni, szala, czapki. Jestem ciekawa, jak wyglądałyby jesienne i zimowe outfity w bazowych kolorach bez czerni w Twoim wydaniu :)
O! Takie właśnie buty kupiłam sobie dwa lata temu, szukałam i szukałam – bez skutku. Znalazłam w Deichmannie, jedyne odpowiadające mi w 100% swoim prostym wyglądem i wysokością słupka (ok. 3-4 cm). Zdaje się, że to jakaś ich stała podstawowa kolekcja skierowana do dojrzałych pań, niedawno widziałam je na półce. :) Różnią się jedynie nieco bardziej „baletkowym” wycięciem z przodu. Kupowałam z myślą o przyzwyczajeniu się do czegoś wyższego na co dzień i sprawdzeniu, czy to w ogóle ma szansę się udać. Nie chciałam wydawać fortuny i jak na buty za 60 zł sprawdziły mi się świetnie, a jednocześnie dowiedziałam się czego chciałam – czy warto inwestwować w drogie, porządne i profilowane czółenka tego typu czy nie.
Dla mnie standardem jest po prostu kolor oraz czyste, nieznoszone ubranie o prostej formie. Czerń i szarość są niezawodne, a łącząc rzeczy wyglądające schludnie zawsze czuję się dobrze. Nawet jeśli to tylko wygodne czarne jeansy z wysokim stanem i czarny basicowy t-shirt :) Poszukiwaczkom takich bluzek dobrej jakości polecam sprawdzenie C&A.
najbardziej Faith
I'm not sure how I managed to find this lovely blog but I must say, It is wonderful! The confidence that these stunning women have, the smiles on their gorgeous faces, their style, their youg hearts, each one a timeless piece of art – They are just beautiful! Thank you for showcasing the beauty of real women, Ari! Keep up the excellent work!Cheers, Tawnywww.justtawny.blogspot.com
Przestałam się sobie już podobać w sylwetce w której góra jest obszerniejsza od dołu oraz coraz częściej sięgam po buty na podwyższeniu. W związku z tym, że już dawno nie ubrałam się, tak jak pokazywałam w tamtym wpisie, zaczęłam rozmyślać nad tym, co teraz może być moim standardem.
Bardzo mi się podoba Twój standard. Myślę, że takie przełamanie nie przyniesie żadnych szkód, wręcz przeciwnie. Jeśli wciąż poszukujesz zajrzyj również do kulig.pl; może znajdziesz coś odpowiedniego. Sama od jakiegoś czasu się tam zaopatruję w klasyczne, wygodne i trwałe obuwie a cenię sobie podobny styl do Twojego.
Równiez dla wygody zamawiam głównie przez internet. W szafie obecnie mam:
Jedne kozaki na zimę.
Jedne buty górskie za kostkę.
Jedne buty do biegania.
Jedne buty wiązane miejskie.
Jedne sandaly sportowe.
Czarne szpilki do pracy.
Sandały na szpilce do pracy.
Klapki.
https://zaradnakobieta.pl/czolenka-damskie-butami-na-rozne-okazje-1647516741
Zerknijcie sobie również na stronę. Opisane jest tutaj jak wybrać dla siebie wygodne czółenka.