Zawsze sprawdza się u mnie, czyli u Was w dziewięćdziesięciu procentach przypadków. Bo wiadomo, że NIGDY wszystkim nie dogodzisz, ZAWSZE będą jakieś ale…
Poranne problemy w stylu „nie mam co na siebie włożyć” miała chyba każda z nas. Komponowanie stroju nie wszystkim przychodzi z łatwością, a już na pewno – nie wszystkim z przyjemnością. Ubrań w szafach jest sporo, ale ubrania to przecież pojedyncze elementy, a o naszym wyglądzie i stylu decydują zestawienia tych elementów.
Podzielę się z Wami dzisiaj prostą formułą ubioru, którą stosuję w przypadkach kiedy mi się nic nie chce lub kiedy muszę mieć pewność, że wszystko będzie wyglądało super. Chodzi mi zwłaszcza o maskowanie niedoskonałości figury, które tak naprawdę mam na co dzień w nosie, ale od czasu do czasu nie chcę, by zauważono mój odstający brzuch czy boczki :) Ta formuła jest zapewne również wybierana (często nieświadomie) przez wiele z Was.
Najbardziej skrótowo ubrałabym to w słowa tak: ciemno pod spodem, wyraziście na wierzchu. I wszystko stało się jasne. Zestaw składa się z trzech elementów: bluzki, spodni i narzuty. Jeżeli dodamy do tego dobrze dobrane kolorystycznie buty i torebkę, będzie bomba. Rozbijmy całośc na czynniki pierwsze.Oto przykład takiego rozwiązania. Czarna baza i przykładowe dodatki w kolorze zielonym (oczywiście, że w zielonym, bo mam teraz bzika na jego punkcie). Różne odcienie zieleni dobrałam dla poszczególnych typów urody. Polecam kliknąć zwłaszcza na link dla stonowanej jesieni (nr 6), ponieważ modelka na Zalando jest wystylizowana świetnie: ma na sobie czarną bazę, znakomitą torebkę, a czerwień ust ślicznie zgrywa się z kolorem włosów. Oto linki do ubrań z kolażu:
Czarna baza: top, dzwony, torebka, buty
1 – czysta zima
2 – prawdziwa zima
3 – intensywna zima
4 – intensywna jesień
5 – prawdziwa jesień
6 – stonowana jesień
7 – stonowane lato
8 – prawdziwe lato
9 – delikatne lato
10 – delikatna wiosna
11 – prawdziwa wiosna
12 – czysta wiosna
Kilka uwag:
– Bluzka powinna być prosta i gładka, ale przede wszystkim ciemna. Polecam czerń, bo jest najbardziej uniwersalna. Może być również granat, czekoladowy brąz lub szarość. Gładka to znaczy bez falbanek, niestandardowo wyciętych dekoltów, jakichkolwiek naszyć. Takie bluzki są w działach „basic” każdej sieciówki.
– Spodnie powinny być w takim samym kolorze co bluzka. Dlatego czerń jest najłatwiejszą z opcji. Jeśli bowiem będziemy mieć bluzkę w kolorze granatowym, ale wpadającym w ciemnoniebieski, a jeansy będą granatowe, ale odcień będzie się znacznie różnił od tego na bluzce, to oczywiście pożądanego efektu nie będzie.
– Narzuta to żakiet, kardigan, kimono, ramoneska, co tylko chcecie. Narzuta musi być w takim kolorze, jaki jest dla Was najkorzystniejszy. Może również być wzorzysta, oryginalna, ekstrawagancka, stonowana, świecąca, matowa, wyszywana – pełna dowolność, ale kolory powinny rozświetlać Waszą buzię.
Nie należy bać się czerni, właśnie ze względu na dominującą rolę narzutki, która zneutralizuje negatywne oddziaływanie czerni na cerę.
Do tego proponuję dodatki w kolorze bazy, czyli czarne buty i torebkę (granat, ciemna szarość, czekoladowy brąz). Można też dobrać rzucającą się w oczy biżuterię – duże kolczyki lub naszyjnik.
Przykład takiego stroju znajdziecie w moim poście Kardigan zamiast płaszcza.
Jeśli Wy macie formuły, które zawsze się sprawdzają, koniecznie się nimi podzielcie. Proszę też Was o opinię: czy tego rodzaju „uniwersalne” i proste porady są dla Was interesujące? Oraz czy macie ochotę na podobne kolaże, ale dla innych niż zielony kolorów?
Podobne wpisy:
Uniwersalna metoda na bycie stylowym
Metoda na styl – przejęcie stylu
Pierwsza! :)
Bardzo mi się podoba ta formuła. Wydaje się bardzo na miejscu właśnie w takiej strefie klimatycznej jak nasza, gdzie, stety lub niestety, przez większą część roku bez narzuty nie sposób się obyć. Ja przy tego typu sytuacjach, gdy trzeba błyskawicznie zebrać się do wyjścia, a przy tym zatuszować niedoskonałości sylwetki, lecę do szafy poratowac się niesmiertelnym zestawem: czarne, w 100% kryjące legginsy plus tunika w paski bądź gładka szara, zawsze z rękawem do łokcia lub 3/4. Do tego kilka bransoletek w moich kolorach: szara, kobaltowa i wiśniowa. Zamierzony cel osiągnięty: szerokie pośladki zasłonięte, brzuch podtaliowy zasłonięty, szczupłe nogi, szczupłe ręce – na wierzchu.
Jakbym czytała o swojej figurze ;) Schować duże biodra, ukryć pociążowy brzuch a na światło dzienne wystawić szczupłe łydki i przedramiona ;)
Teraz dopiero widzę, że nie napisałam, w czym z zestawienia się widzę; a więc kolory nr 1 i 8, kroje nr 3 i 6 :)
Taki płaszczyk jak z 8 marzy mi się od jakiegoś czasu, ale ten z linku jest dla mnie zdecydowanie za drogi :( czy istnieje szansa na znalezienia brata bliźniaka w niższej cenie? Będę szukać i się nie poddam!
A powiedz jakie kolory wchodzą w grę? Forma na pewno jest do znalezienia, ale oczywiście skład materiałowy będzie gorszy.
Zależy mi właśnie na takim prawdziwym lecie – taki właśnie mocny szmaragd i żeby chociaż było te kilka procent wełny (czyli do 300zł). Doskonale rozumiem, że wełna jest droga i za 90% wełny to całkiem adekwatna cena :D
Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam płaszcz numer 8. Zachwycił mnie zupełnie.
O rany, to pewnie zabrzmi okropnie i strasznie się z tym napracujesz (jeśli się zgodzisz), ale byłoby naprawdę świetnie, gdybyś zrobiła takie zestawienie dla wszystkich kolorów. W ten sposób udowodniłabyś niedowiarkom (czyli i mnie), że nie ma takiego koloru, w którym dany typ urody wygląda źle. Wystarczy po prostu znaleźć swój odcień ;) wiem, że coś podobnego pojawiło się już przy omówieniach kolorów, ale może tutaj byłoby bardziej wymowne. A przy okazji mogłabyś pokazać inne „pewniaki”. Przychodzi mi do głowy stylizacja w stylu Magdy Gessler – prosta jednokolorowa sukienka i na to kolorowa narzutka albo luźno zwisająca chusta. Albo podobnie jak tutaj – monochromatyczne ubranie plus wyróżniający się naszyjnik albo kolorowe buty.
Byłoby cudownie! A wpis jest genialny.
TAK:) zdecydowanie są potrzebne takie uniwersalne i proste porady.Mój sposób jest taki ubieram się zwyczajnie zwykle szara bluzka albo t-shirt do tego dzinsy lub czarne spodnie i by to urozmaicić dodaje wisorek naszyjnik bransoletki.
Super! Koniecznie poproszę inne kolory! Zwłaszcza niebieski, czerwony, różowy.
:)
eh, niestety zestawy dla wiosen mnie nie zachwyciły :/ raczej nie ubiorę się do biura w żółtą marynarkę, nie mówiąc o tym, że to chyba będzie wręcz źle wyglądało z czernią – czy się mylę?
O mamuniu, taki neonowy kolor z czernią dla mnie jest super pięknym połączeniem :)
Zwłaszcza dla czystej wiosny korzystne :)
Mylisz się! Czarny do żółtego wygląda rewelacyjnie!!! A w biurze żółta marynarka czy kamizelka na czarnej sukience albo kombinezonie wygląda tak, że aż się chce pracować! I właścicielce i innym! Serio!:)
A oczywiście wpis bardzo potrzebny i następne kolory prosimy!
Jak komu wygląda. Mi się nie podoba takie zestawienie, a żółty do biura to już wcale. Daje po oczach ten neon.
Super uniwersalna porada :) chyba zacznę po nią sięgać po porodzie tez. Na razie jestem ograniczona do czarnych leginsów i jeansów z elastyczną talią, do tego coś elastycznego jak czarna sukienka lub bialy/szary tshirt z długim rękawem i statement sweter :D Mój luby ostatnio wybrał mi piekny kolorowy kardigan z okrągłym obszyciem na pupie :D Najbardziej oddzialowuje pozytywnie z kolorem i kształtem na mnie 4 i 8 :D
O rany, cudowny jest płaszcz numer 8. Dokładnie to czego szukam. W cenie, dla mnie, zaporowej :(
Mój uniwersalny zestaw to sukienka typu fit&flare, kryjące czarne rajstopy i dłuższy kardigan. I mogę iść :)
Ostatnio kupiłam kilka swetrów przez głowę do moich sukienek, ale z nimi trzeba się już bardziej bawić, bo nie każdy pasuje do każdej; więc nie jest to outfit na złe poranki.
Ciekawa propozycja. Jestem prawdziwą wiosną i w swojej szafie mam tylko 4 czarne rzeczy (3 małe czarne + czarny żakiet). Powyższa formuła jest dobrym pomysłem, by czerń nie szkodziła mi aż tak bardzo. Jednak w przypadku swoich codziennych stylizacji, stosuję zasadę, że koszula/ bluzka zawsze powinna być jaśniejsza od żakietu/ płaszcza. Chyba nieswojo bym się czuła odwracając tę zasadę. :) Jedynym wyjątkiem, który wydaje mi się fajny, jest właśnie ta czerń jako baza.
Świetna formuła! No i chyba wreszcie uświadomiłam sobie jaki popełniam błąd – robię to na odwrót! Tzn u Ciebie jest baza + rozmaite narzutki dzięki czemu nie wyglądasz cały czas tak samo. U mnie dotychczas bazą była ta sama narzutka, przez co codziennie z zewnątrz wyglądałam podobnie.
Czuję, że na wiosnę muszę ziantwestować w inne narzutki! :)
Podoba mi się prostota typu: spodnie, bluzka i narzutka i często ten zestaw stosuję. Jednak nie wydaje mi się, aby propozycja założenia wszystkiego poza narzutką w kolorze czarnym pasowała jakiemukolwiek typowi kolorystycznemu poza zimą. Tym bardziej, że na ogół trzeba kiedyś tę narzutkę zdjąć…
Jeżeli czasem założę taki zestaw, to zdejmując kurtkę (płaszcz, itd.) zostawiam przynajmniej wyrazisty kolorowy szal. Inaczej wyglądałabym źle. A jeśli chodzi o mój typ (zgaszone lato) to zdecydowanie wybrałabym płaszcz nr 8 :)
Bardzo podoba mi się zestawienie ciuchów w kolorach dla typów urody w kole. Zaczęłam łapać różnicę. Podobno mam słuch harmoniczny, być może postrzeganie też;)
Tak takie uniwersalne porady są jak najbardziej inspirujące. I ciesżę się że akurat na zieleń padło :) Tą formułę rzeczywiście w ciągu ostatnich dwóch lat wybierałam najczęściej (pewnie podświadomie), tylko że z kolorem camelowym lub toffi. Naprawdę jest super łatwa. Ostatnio staram się doprowadzić do stanu żeby jednak zamiast czerni zakładać ecru i kremy lub biel, bo chce trochę rozjaśnić garderobę ostatnio. Mam nadzieję że mi wyjdzie.
A ja mam problem z takimi „total lookami”, gdzie wszystko jest jednego koloru (pomijam okrycie). Nigdy nie ubieram spodni i bluzki w tym samym kolorze, jakoś nie potrafię psychicznie przekonać się do takich zestawień. Chociaż na innych osobach takie stylizacje niekiedy mi się podobają.
A ja na przykład nie lubię zakładać czarnej bluzki i czarnych dopasowanych spodni bez żadnych kolorowych dodatków. Ale jak już jest jakaś kolorowa narzutka to spoko, czasem nawet biżuteria zrobi swoje.
Uświadomiłam sobie, że mój pomysł na szybki strój jest niemal odwrotny do proponowanego w tym wpisie ;) Pozostanę przy zestawie: spodnie, bluzka, narzutka. Zakładam ciemne spodnie i narzutkę w spokojnym, stonowanym kolorze (szary, płowy). Najmocniejszy akcent kolorystyczny stanowi bluzka korzystna dla mojej karnacji. W ten sposób nawet, gdy zdejmę narzutkę wyglądam dobrze.
I jeszcze słowo na temat dodatków. Często czytam, że dodatkami można kolorystycznie urozmaicić strój, „zaszaleć”. W moim przypadku dotyczy to jedynie naszyjników i apaszek. Poza tym stosuję inną metodę. To bluzka (sukienka) jest, jako znajdująca się najbliżej twarzy, głównym elementem i to ona jest najważniejsza. Powinna więc być w odpowiednim, nawet mocnym, kolorze. Dodatki typu: torebka, buty raczej uzupełniają mój strój. To nie znaczy, że są czarne lub całkiem neutralne. Staram się, by były w odpowiednich dla mnie kolorach (burgund, karmel, taupe, nude, granat), jednak najczęściej dopełniają konkretny zestaw, rzadziej są jego głównym elementem kolorystycznym.
To koło ubrań w odpowiednich kolorach jest świetne! Lubię też tego typu wpisy, bo czasem zapodasz coś tak genialnego, że szczęka spada.
Zastanawiam się czy mam jakiś klucz przy wybieraniu ubrań, ale chyba po prostu nie mam żadnego. Koszula, spodnie, buty, sezonowa kurtka & go ;)
biorę z tego wpisu wyraziste narzutki! :) uwielbiam kurtki, te jeansowe i materiałowe noszę też pod płaszcze zimą. reszta mi nie odpowiada, bo dążę do innego niż minimalistyczny styl :)
Ha. Patrzę na ubraniowe koło barw i intuicyjnie wyłapuję 1 i 2. Patrzę niżej na spis i czysta zima, prawdziwa zima, czyli dwa typy z których palet czerpię… Marynarka nr 1 jest genialna, kupiłabym ją od razu, ale cena, poczekam na przecenę. Kocham rajski niebieski, czy zielony, jak kto woli:) Ta formuła to mój basic codzienny. Kocham czarny total look rozjaśniony jednym elementem koloru, czasem dwoma. (płaszcz i szal) Często noszę kobinację czarny strój + czerwony trencz + różowy szal. Do tego srebrna biżuteria i jestem gotowa. Do takiego czarnego stroju bazowego, moim zdaniem konieczny jest makijaż wydobywający urodę, myślę że intensywna, wyróżniająca się pomadka, trochę różu na policzkach i rozświetlacz to konieczność, bez tego po ściągnięciu płaszcza można wyglądać blado i smutno. Chętnie zobaczę więcej kolaży, najlepiej jeszcze z połączeniami różnych metalicznych kolorów.
Wow, czerwień i róż razem, coś pięknego i bardzo oryginalnego!!!
YSL by się cieszył☺
Mario, super formuła. Podobna do mojej. Poza latem, tak się właśnie ubieram. Tylko u mnie raczej spódnica zamiast spodni. Najczęściej czarna plus gładki t-shirt, albo mały sweterek. Do tego sezonowe okrycie, szal, duża torebka i czarne buty. Jak już kiedyś pisałam, włączam jako bazę sukienki. Kupiłam ich trochę i jak się ociepli, będę nosić z płaszczami i kurtkami na okrągło. Buty i torebki obecnie tylko czarne lub camel. Szaliki obowiązkowo. Jak super jest, gdy można się tak łatwo ubrać i czuć się dobrze. Duża w tym zasługa Twojego bloga Mario. Dziękuję!
Powiem Ci Ewcia, że u mnie przez jakiś czas tak było, że właśnie sukienki stanowiły bazę, a teraz troszkę mi się poodmieniało i skupię się na prostych zestawach typu bluzka i jeansy. Jak nosiłam sukienki to zawsze spinałam włosy, a teraz jak noszę się w jeansach to non stop w rozpuszczonych chodzę :)))
oooo świetny tekst Mario spróbuje tak zrobić a za narzutę będzie mi robił prochowiec =D
Jak piękna ta kurtka dla intensywnej zimy! Gdyby nie to, że mam nadmiar okryć wiosennych, kupiłabym natychmiast. Jestem latem, ale ten odcień zieleni, wygląda na mnie najlepiej.
A co do formuły, to jest mi bardzo bliska – monochromatyczna czerń plus ciekawe okrycia wierzchnie, tylko ja zazwyczaj zakładam czarną sukienkę z kryjącymi rajstopami i kozakami lub botkami w tym samym kolorze. Czasem zdarzają się rurki z bluzką. Moim patentem na awarię w postaci wydętego brzucha itp. są drapowania na sukience.
Też lubię urozmaicać czerń kolorową biżuterią, choć w tym sezonie mam fazę bardziej na duże, błyszczące srebro.
A ja ją zamówiłam i nie mogę się jej doczekać!!!
ja się chyba wokół tego szmaragdowego płaszcza zakręcę, on niby dla prawdziwego lata, ale jest cudny absolutnie…
u mnie takim najbardziej uniwersalnym zestawem jest czarna rozkloszowana spódnica lekko przed kolana i mały sweterek, dodaję kołnierzyk z pereł i jest bomba. szybko, wygodnie, efektownie. no ale ja spódnicowa jestem ;) w takim zestawie jak przedstawiłaś czułabym się zbyt weekendowo, zbyt sportowo…jestem chyba w tych 5 pozostałych procentach osób :D no chyba że rzucamy wzór na spodnie, wtedy przeboleję :D
Mario, kazdy pomysl na strojenie sie szybko i efektownie bedzie mile widzany! Wydaje mi sie, ze takich pomyslow nigdy dosc.
Zerknelam na stonowana jesien – faktycznie idealny zestaw. I ta torebka do tego! Mniam ;-)
Bardzo fajnie Ci ten wpis wyszedł! Lubię takie zestawienia.
Ciekawe masz na to spojrzenie, bo ja zawsze patrzyłam na odzież wierzchnią pod względem tego, że powinna pasować do wszystkiego – najlepiej kupić coś klasycznego, tzn. mam na myśli odzież w kolorze neutralnym: czerń, szarość, granat, brąz, biel, beż, natomiast pod spodem „niech się dzieje co chce”. Ale faktycznie masz rację, bo najbardziej optymalną szafą powinna być szafa złożona z „klasycznych” rozwiązań, a w kolorze lepiej poszaleć w dodatkach (w tym przypadku traktować płaszczyk/kurteczkę jako taki kolorowy akcent).
Miałam kiedyś płaszcz w identycznym kolorze jak pierwszy płaszcz, który podałaś, że jest dla czystej zimy – jestem czystą wiosną, mimo tego czułam się dobrze w tym kolorze, ale to pewnie dlatego, że podkradłam kolor „siostrzanej” porze (czy może kuzynianej?). Natomiast nie wiem czy odnalazłabym się w neonowym ubranku, który przypisałaś właśnie mi, czystej wiośnie (ale może to czas by się przełamać?). Zawsze myślałam, że czysta wiosna to typ, który ma mimo wszystko delikatnie chłodną tonację (w przeciwieństwie do prawdziwej wiosny), a ten ciepły neon byłam przekonana, że jest zarezerwowany dla prawdziwych wiosen. Natomiast bluza, którą podpisałaś, że jest dla prawdziwej wiosny, przypisałabym czystej wiośnie, bo jest chłodniejsza. I wychodzi jak mało wiem o typach kolorystycznych i dalej nie umiem się w nich połapać, ech. Może nie jestem czystą wiosną. Nie wiem, ubrałabym prawie wszystko z prawej strony kolażu, natomiast z lewej nic (tego jestem na 100% pewna – nie pasują mi przygaszone kolory, zwłaszcza „zgniłe” zielenie).
To są tylko przykłady. Spokojnie: wiesz dużo o sobie, skoro potrafisz tak analizować – masz wątpliwości, myślisz o kolorach w taki sposób. Ten obrazek ma po prostu zilustrować, że nie trzeba bać się czarnego i że przełamanie go jakimś kolorem, który jest dla nas korzystny może dać niesamowity efekt. Chodzi przede wszystkim o to, że czerń pięknie wyszczupla, jest znakomitym tłem i może być prosta w interpretacji :) Zawsze, ale to zawsze najważniejsze musi być jak się czujesz w danym kolorze! A to jakim się jest typem jest sprawą drugorzędną.
no ja jako stonowane lato czułabym się dobrze w 3, 4 i 8. W 7 teoretycznie dedykowanej mojemu typowi czułabym się… jak topielica dopiero co wyłowiona :D
Mam podobne odczucia i te same typy, również jestem stonwanym latem (no chyba że jednak prawdziwym latem ale w wydaniu płowego blondu)
Zgadzam się, że czerń wyszczupla :) Z moją lekką nadwagą lepiej się czuję w czarnych legginsach niż w luźnych jasnych dżinsach, w których czuję się grubsza niż w legginsach. Masz rację, w samej czerni, jako czysta wiosna, czuję się „smutno”, a w czerni, z jakimś kolorowym akcentem, bardzo fajnie się czuję. :)
Ja wiem, że typ jest sprawą drugorzędną i aż tak nim się nie kieruję, ale lubię sobie czasem tak poanalizować i sprawdzić na ile się w tym znam. :)
A wiesz co, czasem się samemu nie dowierza, że może się fajnie wyglądać w neonie. Bo to rzeczywiście kawał koloru jest. Ale jakby ktoś tak z boku spojrzał na Ciebie, ciekawe jaka byłaby reakcja…
Witam, post jak zwykle wspanialy i co tu duzo mowic – przydatny :-)
Mam pytanie troche z innej beczki – chyba doszlam ze jestem latem prawdziwym, ale jest czesc kolorow ktore z mojej paletki wygladaja fatalnie, a czesc np z paletki prawdziwej zimy ktore sa super. Czy wobec tego mozna byc lato-zima? Jakims typem mieszanym? Jako ciekawostke podam ze kolor zielony jaki zaproponowalas dla prawdziwego lata na mnie wyglada upiornie (bladzina i bieda) a kolor dla prawdziwej zimy (ta zielen) bylaby ok. Ale juz np. Mocne fuksje i szafiry odpadaja… i jak tu zyc :-)
Z gory dziekuje za ewentualna odpowiedz.
Pozdrawiam
Anna
Bloga czytam od dawna, ale komentuję chyba pierwszy raz:) Nie mogłam jednak pozostawić Twojego pytania bez odzewu:)
Wpis bardzo mi się podobał i bardzo chętnie zapiszę się na całą serię.
Dziękuję, że poświęcasz tyle czasu na przygotowanie tak pomocnych wpisów dla swoich czytelniczek.
Reguła, o której piszesz niby oczywista, ale dobrze sobie ją uświadomić.
pozdrawiam serdecznie
Ada
Pomysł z innymi kolorami też jest fajny. Mario, a czy istnieją kolory, takie nazwijmy je lakmusowe, które pomogłyby nam upewnić się, że dobrze dobrałyśmy dla dla siebie porę roku. Nie wiem np. jakiś trudny kolor – seledynowy, który najlepiej podkreśli urodę typu X i jeżeli się tym typem nie jest, to nie będzie się w nim dobrze wyglądać. Jeden lakmusowy kolor dla każdego typu i kolaż. ☺
Bardzo fajny pomysł, jeśli byłby możliwy do realizacji – Mario, co myślisz?
Tutaj jest zrealizowany trochę podobny pomysł: http://www.truth-is-beauty.com/blog/seasonal-deal-breakers
Chodzi o to, że jeżeli źle ci w danym odcieniu, to na pewno nie jesteś danym typem kolorystycznym. Nie znaczy to, że dany kolor pasuje tylko jednemu typowi. Tytułowy deal-breaker najlepiej oddaje ideę ;)
Odkąd wróciłam do pracy po macierzyńskim, a było to jesienią ubiegłego roku, sprawdza się również u mnie formuła, o której Mario piszesz. Głównie po to by zamaskować drobne niedoskonałości sylwetki po ciąży typu odstający brzuszek jak również zmieniający się w ciągu dnia rozmiar biustu ( jestem matką karmiącą ). W kąt poszły swetry wkładane przez głowę a królują narzutki, kardigany, kurtki jeansowe i żakiety. W lecie nastawiam się po prostu na luźniejsze zapinane koszule… Natomiast co do zieleni, jest to zaraz po brązie najtrudniejszy dla mnie kolor do noszenia. Dlatego od lat nie miałam w szafie tej barwy, może tej wiosny znajdę coś w soczystej zieleni bo tylko taki odcień widzę na sobie :)
To mój najczęstszy sposób! Jestem wielką kolekcjonerką żakietów i wiem, że pieniądze wydane na świetny szalony żakiet nigdy nie będą zmarnowane, bo będę w nim ciągle chodzić. Więc moja szafa wygląda tak, że od 9 lat chodzę przez większość czasu w tych samych czarnych spodenkach, ale mam kilkadziesiąt żakietów. Moja szkoła zazwyczaj wymaga ode mnie bycia zupełnie na czarno, więc siłą rzeczy przez większość tygodnia to żakiet jest tym kolorowym akcentem. Nie lubię spodni, bo czuję się w nich za bardzo męsko, a spódnica jest mało praktyczna, więc moją bazą są te szorty, kryjące rajstopy, bluzka z długim rękawem i oxfordy- wszystko czarne. Nie lubię tylko tych bawełnianych bluzek- czuję się jak w podkoszulce, dlatego noszę welurowe. Jednak kiedy tylko mogę rozbijam ten czarny total look bo bardzo go nie lubię- to dla mnie bardzo robocze i czuję się jakbym była w dresie. Mam w sumie dwa sposoby rozbijania, albo zakładam jasne rajstopy (takie w kolorze kości słoniowej, ale kryjące- wiem, że to zbrodnia prawie jak białe kozaczki i powinno się je zakładać ostatni raz na rocznicę pierwszej komunii, ale je uwielbiam) albo czarno-białą górę w jakiś mniej lub bardziej szalony wzór i pasuje to wciąż do wszystkich narzutek a już nie jestem taka czarna. Inną moją prostą formułą jest sukienka w czarno-biały wzór i narzutka- ostatnio uświadomiłam sobie, że w mojej szafie tak samo zadziałałaby czerwona, srebrna i szmaragdowa sukienka, więc powinnam takich poszukać, chyba każdy ma takie pasujące do wszystkiego kolory nie będące czernią.
Kolory cudne ! Ale moje oko dziś najbardziej przykuły buty, czy mogłabym prosić o podpowiedź gdzie je znaleźć? Będę bardzo wdzięczna – od dawna czegoś takiego właśnie szukałam:)
Zauważ, że są podlinkowane. Pod hasłem „buty” w zdaniu zaczynającym się od Czarna baza…
Bardzo fajny wpis i oczywiście chętnie przeczytam kolejne z tej serii. Choć muszę zaznaczyć, że czytam chętnie wszystko co napiszesz :). Lubię jak nas czasem zaskakujesz.
Nie mam uniwersalnego sposobu tego typu. Podchodzę do sprawy trochę inaczej – ZAWSZE najpierw analizuję pogodę. Jestem totalnym zmarźluchem i komfort termiczny to dla mnie podstawa do wybrania ubioru na dany dzień. Inne mam zastawy na -5 stopni, inny na 0 stopni jeszcze inne na 7 stopni itp. Jeśli przez dłuższy czas jest np. mróz to bez żenady chodzę na zmianę w 2 najgrubszych swetrach :D. Większą swobodę daje mi sezon wiosenno letni.
Mam tak samo – wiosna i lato to czas swobodnego wyboru, gdy temperatura nie przeszkadza :)
Ogólnie sposób na tak, zauważyłam że u mnie też narzutka dobrze wygląda. Ale własnie coś do chodzenia w budynku, a nie płaszcz przeciwdeszczowy. To traci sens.
W bardzo podobny sposób ubieram się zimą, ale moją bazą są czarne kryjące rajstopy, czarne lakierki na grubym obcasie- eleganckie, najdroższy element stroju ( w pracy zawsze zmieniam buty z tych na drogę na te eleganckie), do tego czarna spódniczka i kolorowy żakiet. Jak autorka jednego z wpisów powyżej uwielbiam żakiety i nie wyobrażam sobie nawet wyjścia po bułki w innym okryciu. Często zamiast spódniczki zakładam sukienkę , granat, róż, butelkowa zieleń. Wtedy zazwyczaj na to czarny żakiet lub żakietowy sweterek, a w przypadki granatu, duża w kolorze śliwkowym, ręcznie robiona bransoleta i duży szal , typu komin w takim samym kolorze. I tak chodzę całą zimę.
Bardzo podobnie wygląda u mnie lato, ale wtedy bazą jest biała lub kremowa spódnica, do tego taka sama góra i białe płaskie sandałki (bardzo eleganckie- najważniejszy element stroju) + te same żakiety, które mam w różnych kolorach ( na lato uwielbiam żółty).
Przy tego typu kompozycjach wystarczają mi 2 średnie półki w szafie i około 10-15 wieszaków.
Nie chodzę w spodniach ( baaardzo rzadko, nie noszę legginsów). Znajomi uważają , że wydaję na ubrania majątek- to przez te 2 pary butów.
Jestem zachwycona wpisem i proszę o jeszcze! :)
Bardzo podobał mi się też cykl ulubionych połączeń kolorystycznych – bardzo inspirujący. Podoba mi się dobieranie kolorów do typów urody i zasady ich łączenia. Tak że im więcej tym lepiej :)
Formuła bardzo ciekawa i myślę, że jest naprawdę uniwersalna. Często zdarza ubrać się np. czarne rurki i koronkową bluzkę, a na górę zwariowany żakiet czy jedwabne kimono. Albo cała na czarno i czerwony, zgaszony płaszcz i mocno pomalowane usta. W teorii stonowane lato powinno w takim wydaniu pogrążyć się śmiercią jeszcze za życia, ale całość zarówno na żywo i na zdjęciach wygląda świetnie. Tym bardziej, że mam jasną cerę i jasny blond ;)
Dla mnie najpiękniejsze są numer 4 i 8, ze względu na piękne odcienie oraz na sam fakt, że najlepiej czuję się i wyglądam w płaszczach z podkreśloną talią.
Poproszę odcienie czerwieni :)
bardzo fajny pomysl z pokazaniem na kole kolorow.
Stosuję tę metodę dość często. Najczęściej czarna bluzka + czarne rurki, ale zdarza się też z czarną prostą spódnica lub sukienką. Moim ukochanym kolorem jest niebieski i o taki kolor proszę w następnym wpisie ;)
Ciekawie to opisałaś. Sama nie wiem czy stosuję tę formułę, ale przetestuję w najbliższym czasie jak będzie gorszy dzień ;) i jestem bardzo na tak jeśli chodzi o ogólne porady i kolaże kolorystyczne!
Chyba nie mam swoich „sposobów” choć zauważyłam że w dni trudne ubieram się zwyczajnie. To znaczy sięgam po bluzkę i dżinsy, na to sprawdzony granatowy sweter i jestem gotowa. Żadnego kombinowania z fryzurą, najbardziej standardowy dla mnie makijaż – takie trochę wyjście naprzeciw temu, że skoro trafił się dzień gorszego nastroju czy wyglądu, to każde kombinowanie skończy się źle – albo nie udźwignę tego nowego „looku” psychicznie albo fizycznie ;)
Ciekawa metoda, w moim przypadku stawiałabym na bazę grafitową lub granatową, bo naprawdę nie wyglądam dobrze w czerni i nic mi nie pomaga, mam za słabą cerę na czerń. Na pewno chciałabym poczytać więcej artykułów w tej tematyce, ostatnio było mało praktycznych porad.
Ostatnio ciągle szukam czegoś mocno żółtego, a tu prosze propozyxja dla czystej wiosny. Ten kolorek nie przestanie mnie prześladować :D
Mario, tego było mi trzeba- praktycznych porad. Bardzo ciekawy wpis. Choć ten neon dla czystej wiosny trochę mnie odstręcza, ale i kusi- kolor z jajmi ;) – Ale wiesz, jak to jest – okaże się że nie udźwignę tego koloru i moja świeżo zdobyta pewność co do typu kolorystycznego jaki reprezentuję spadnie i znów będę zagubiona… cholernie mocny kolor.
Mario, jeszcze jedno- świetny pomysł, jak już dziewczyny pisały, żeby zestawić propozycje dla wszystkich typów kolorystycznych obok siebie. Można załapać różnicę miedzy nimi i upewnić się (tudzież nabrać wątpliwości) co do swojego typu….
Mario, to ten typ wpisu, w którym jesteś prawdziwą mistrzynią. Analiza i synteza. Rozłożyć udany strój na czynniki pierwsze i stworzyć uniwersalną receptę dla każdego stylu i typu kolorystycznego, która wcale nie jest nieciekawym banałem. Chapeau bas! Moja baza to granaty i szarości, ale nie myślałam o tym, żeby mieć kilka narzutek – statement pieces do wykorzystania, aby ubrać się szybko, a zarazem wyraziście. Mam za to torebkę – granatowo-różową – która robi niezły statement. Dzięki!
Olu dziękuję, tak świetnie to napisałaś, że naprawdę zrobiło mi się miło :) A ja właśnie teraz myślę nad jakąś kolorową torebką i tak jak do tej pory upierałam się przy ciemnym różu, tak teraz mam ogromną ochotę na coś zielonego, a pewnie i to się zmieni. Jeszcze nie znalazłam niczego wyjątkowego.
Pomysł rzeczywiście trafiony. Czerń pod spodem jest równie uniwersalna jak biała koszulka i dżinsy, ale bardziej spójna.
Kocham zielony kolor i bardzo cieszę się, że będzie częściej się tu pojawiać. :) Ja na zieleń mam fazy… potrafię przez parę tygodni o nim nie pamiętać, by za jakiś czas nosić go niemal codziennie w różnych odsłonach. Jako prawdziwe lato uwielbiam zestawiać zieleń (sosnową, butelkową oraz szmaragdową) z granatem lub oberżyną, burgundem. To jest mój pewniak na jesień i zimę, choć w np. w maju lub sierpniu również można mnie w niej oglądać. :) Zieleń ma w sobie jakąś tajemnicę, jest mroczna a zarazem kojący. Zieleń wojskowa bardziej mi się kojarzy z luzem i wycieczkami. :)
Co do bazy – prosta bluzka i spodnie w tym samym kolorze w moim przypadku nie do końca się sprawdzą. Czułabym się zbyt prosto, zbyt zwykło. Naprawdę musiałabym mieć do tego super dodatki (marynarka czy płaszczyk w fajnym kroju i kolorze nie byłby w stanie udźwignąć moich potrzeb). Ja u siebie widzę jako bazę prostą sukienkę do połowy uda (najlepiej granatową lub szarą) albo spódnicę + bluzkę w tym samym kolorze. Bardziej kobieco i pewniej siebie czuję się w sukienkach i spódnicach, choć nie ukrywam spodnie też lubię.:)
Genialne :-) Ja ostatnio zamówiłam nosidło dla synka w chabrowym kolorze, jako element rozweselający jednolitą bazę :-) Będę stylowa :P
Mnie się bardzo podobają takie porady, a tu już szczególnie :) Lubie właśnie róznego rodzaju narzutki i bardzo lubię wzory więc przy tej metodzie to zamiłowanie by się bardzo sprawdziło. Jeśli chodzi o kolory to fajnie byłoby zobaczyć takie zestawienie z niebieskim/granatem również dżinsem.
Uważam, że to jest najbardziej użyteczny, trafny i najlepszy post ostatnich miesięcy. W rozmaitych odcieniach tej zieleni widzę to siebie, to mojego męża, to znów moich rodziców, albo koleżanki. Pozdrawiam.
Bardzo mi się podoba taka formuła niestety tylko na innych. Sama się źle czuję w jednokolorowych zestawach, tak więc na poranki „kiedy nie mamsię w co ubrać a jestem już spóźniona” mam wypracowany zestaw: bluzka w paski, ciemnoniebieskie dżinsy (rurki albo dzwony, a latem szorty przed kolano) plus zimą czarne botki, jesienią i wiosną białe conversy, a latem beżowe sportowe sandały.
Zielony to dla mnie trudny kolor, bardzo go lubię ale nie jestem pewna czy z wzajemnością ;) Bardzo podoba mi się kolor dla czystej zimy oraz miętowy, ale najkorzystniej wyglądam w tych zaproponowanych dla prawdziwego i stonowanego lata, mam nawet bluzeczkę w kolorze nr 7. A jakbym mogła sobie wybrać jedną narzutkę z kolażu to by to była skórzaną kurtka dla delikatnego lata (9) – fajny krój i śliczny kolor – będę teraz na nią chorować ;)
Całkiem nieświadomie korzystałam z tej metody (i to dość często) w ostatnim czasie :) Wprawdzie ciepła jesień nie wygląda w czerni szczególnie szałowo, ale dodatek w postaci marynarki w idealnym kolorze działa cuda ;)
Ciekawa ta formuła stroju, muszę wypróbować, tym bardziej, że i tak niemal zawsze na dole mam na sobie czarne buty, czarne kryjące rajstopy / legginsy i czarną spódniczkę ;)
Bardzo podoba mi się to koło barw, unaocznia różnice między odcieniami i typami kolorystycznymi (czekam na czerń + niebieski ^^).
Dodatkowo ten post uzmysłowił mi jeszcze jedną rzecz. Pomimo, że zielony to jeden z moich ulubionych kolorów, praktycznie nie występuje w mojej szafie i jedyny odcień z przedstawionych tutaj, który mogłabym na siebie włożyć (do tego bardzo chętnie) to ten dla delikatnego lata. Cały czas zastanawiałam się, jakim jestem typem kolorystycznym, i wmawiałam sobie zgaszone lato, bo źle wyglądam w intensywnych barwach, a do tego oprócz chłodu, jest we mnie dużo ciepła (ciekawie to brzmi ;)), np. z odcieni różu najlepiej mi w brzoskwiniowym. Ale wszystko wskazuje na to, że jestem jasnym latem, uf, w końcu przynajmniej już wiem :) Tylko jak z tym żyć, jeśli posiadam 3/4 szafy w kolorze czarnym, uwielbiam ostatnio kolor granatowy, a jedyne pastele, jakie chyba kiedykolwiek miałam na sobie, to błękity…