Przed Wami druga formuła na strój. Oczywiście można ją dowolnie dla siebie modyfikować, ja przedstawiam tu jakiś wzór, który może być znakomitym odniesieniem do szafy każdej czytelniczki. Tę formułę postanowiłam rozpisać, rozbijając na czynniki pierwsze wszystkie elementy z zestawu i opisując jakie ich cechy, przyniosą optymalny efekt. Formuła numer 2 składa się z czterech elementów i jest bardzo uniwersalna. Można z niej korzystać niezależnie od rozmiaru, wieku, preferencji kolorystycznych itd.
Luźna koszula, ciemne jeansy, wsuwane buty i zegarek
Przykładowy zestaw wygląda bardzo spokojnie, powiedziałabym że nawet zachowawczo, i w tym spokoju upatruję właśnie siły tych ubrań. Wyobrażam sobie, że każda kobieta mogłaby wyglądać świetnie w takim ubraniu, ale mam pewien typ sylwetki i sposobu bycia, który wyróżniłabym tu jako „archetyp”. Inspiracją dla tego zestawu jest bowiem styl Sofii Coppoli.
Składniki formuły, żeby na pewno się udała:
- Luźna koszula: Nie oversize, ale luźna i najlepiej „lejąca”. Satyna, wiskoza, poliester, jedwab. Ostatnio kupiłam w second handzie poliestrową koszulę z Zary, o taką i był to znakomity wybór (w ogóle nie wymaga prasowania). Już od dawna mam taką zasadę, że nie skreślam poliestru dopóki go nie dotknę, ale rozumiem, że niektórzy go nie tolerują w swoich szafach. Koszula ma być puszczona luzem w tym zestawie, nie wpuszczamy jej do spodni. Może być gładka, może mieć wzorki. Widziałabym tu również hybrydę między koszulą, a bluzką, coś w tym stylu.
- Nie za szerokie jeansy: wąska nogawka preferowana, ale może być również prosta. Czarne, szare lub granatowe, ale właśnie jeansy, a nie eleganckie spodnie, żeby odjąć koszuli trochę powagi. Reszta elementów jest już wystarczająco poważna.
- Wsuwane, płaskie buty: Z alternatywą w postaci baletek. Ale w pierwszej kolejności mokasyny, lordsy.
- Zegarek: Na skórzanym brązowym lub czarnym pasku i z cyferblatem.
Jak u Was wyglądałoby wykonanie tej formuły? Czy macie któreś z elementów z tego zestawu w swoich szafach?
Nie wyobrażam sobie założenia koszuli z poliestru. Plastik przenika przez skórę do naszego organizmu, co przyczynia się do rozwoju nowotworów. Poliester rozpowszechnił się właśnie dzięki m. in. braku konieczności prasowania. Jednak mimo iż sama jestem leniwa, to wolę chwycić żelazko niż zatruwać swój organizm. Nie obraź się za tę uwagę, ale myślę że promowanie ubrań z poliestru niezupełnie pasuje do świadomego podejścia do mody i stylu, z którym Cię kojarzę. Tym bardziej, że alternatywa w postaci wiskozy nie jest droga. Może warto to przemyśleć?
Zamieniłabym w tej stylizacji pasek z zegarka na bransoletę i buty na sportowe. Wtedy również można by zamiast jeansów założyć zwężane spodnie z materiału np. cygaretki, a całość nie byłaby zbyt elegancka. Chociaż jeansy też byłyby ok.
Mam koszulę z poliestru i kilka par spodni z domieszką poliestru i lubię te rzeczy, ale rzeczywiście staram się unikać tego materiału „na górze”. Wolę wiskozę właśnie. Każdy ma swój rozum, może jeszcze z kilka lat temu byłam bardziej zatwardziała i nie kupowałam go w ogóle, ale teraz czasem zdarza mi się kupić coś z poliestrem.
Gdyby zamienić zegarek i buty tak jak piszesz, też by mi bardziej pasowało założyć elegantsze spodnie :)
Z tych rzeczy znalazłabym w szafie najwyżej zegarek :D Nie mam ani koszul, ani spodni, ani żadnych lordsów. Chociaż zaczynam rozważać zakup takiego zestawu, wydaje mi się, że mógłby być dobrą bazą na jesień. W chłodne dni zamiana koszuli na wkładany gładki sweter i robi się przytulnie :) Ostatnio nawet przymierzałam jeansy, właśnie takie dość ciemne, przed kostkę i o dziwo czułam się w nich dobrze, fason mom jeans, mieszczący moje uda, a wąski na dole. Chociaż szczerze mówiąc, wolałabym jasne, niebieskie, dlatego nie kupiłam, ale może jednak wrócę po nie ;)
Nic na siłę oczywiście. Ale właśnie taki zestaw z gładkim swetrem – mój ulubiony, nie można nic zepsuć :)
Dla mnie zestaw idealny! poza poliestrem ;) Ewentualnie zmieniłabym czarny na granatowy lub grafitowy, bo jestem zgaszoną jesienią.
Super, granat lub grafit byłby świetny. Do każdego z tych kolorów pasowałyby również skórzane brązowe buty :)
Świetny zestaw, nie lubię nosić zegarków więc zastanawiam się jaką bransoletę z szafy mogłabym tutaj dopasować.
Dla mnie zegarek tutaj dodaje to coś, a rzadko mam tak że widzę konieczność w noszeniu zegarków :)
Być może uśmiejecie się, ale podobną formułę polubiłam chyba dekadę temu do tego stopnia, że właściwie noszę tylko ją ;) natomiast zmieniam elementy dokładnie tak, jak napisała Claire powyżej, tj. zamiast dżinsów zwężane spodnie materiałowe i do tego albo baleriny z noskiem w migdał / lekki szpic lub obuwie sportowe (trampki / tenisówki). Koszul tego typu mam w opór (wiskoza, jedwab, ale też np len) i wciąż poluję na coraz to kolejne cygaretki / marchewy / paperbagi lub temu podobne modele spodni.
Często noszę dżinsy z koszulą, ale zawsze wpuszczam ja w spodnie, wydaje mi się że mam wtedy lepsze proporcje. I zawsze podwijam rękawy. Zegarek mam tylko jeden, na metalowej bransoletce, pozłacany, z lat 50. Raczej rzadko go noszę bo nie lubię nic mieć na rękach. Buty w tym stylu mam czarne w orientalne złote wzory, kupione w Turcji na postoju w drodze do Kapadocji, w zupełnie nieturystycznym miejscu, zupełnie inne od proponowanych turystom podróbek. Zdecydowanie za rzadko je noszę, pora zacząć.
No te buty z Turcji to brzmi wręcz bajkowo. Robiłabym wszystko, żeby je często nosić :)
Jeansy, zegarek i buty w podobnym stylu się u mnie znajdą. Natomiast po latach przymusowego noszenia koszuli do pracy, nie ma mowy, żebym w prywatnym czasie założyła cokolwiek, co ją przypomina. Pewnie zastąpiłabym koszulę krótką tuniką.
Rozumiem i się nie dziwię :)))
Mam bardzo podobny zestaw. Koszula z mieszanki wiskozy i jedwabiu, błękitna (lekko prześwituje ale o dziwo akceptuję to i nieraz z premedytacją ubieram bieliznę z delikatnym błyskiem, stanowi to dla mnie nieoczywisty element stylizacji), czarne jeansy rurki, czarne lakierowane oxfordy. Podobny zegarek noszę codziennie.
Mam wszystko, oprócz zegarka. Większość zegarków ma zbyt szerokie koperty na moje drobne nadgarstki, o męskich nawet nie wspomnę.
A ja tak właśnie często chodzę na co dzień, nawet przy dzieciach się sprawdza jak trzeba szybko wyjść i wygladac na w miarę ogarnięta ;)
Tylko u mnie jeszcze skórzany zegarek zastępuje białym Pumy na grubym silikonowym pasku i złotym cyferblatem, myśle ze to dobrze gra z jeansami ;) czuje się w takim zestawie świeżo, dynamicznie a jednocześnie elegancko.