Zapraszam na drugą część wpisu o dyskretnym stylu. Pierwszą część znajdziecie tutaj.
W tym poście postarałam się pokazać przykłady rzeczy, które mogą być w tym stylu. Stawiam na prostotę formy, dobrą jakość, brak rzucającego się w oczy logo, neutralną kolorystykę itd., ale nie boję się szukać tańszych opcji, bo nie sztuką byłoby tu wybrać rzeczy od projektantów, które kosztowałyby krocie.
Zanim przejdę do konkretnych produktów, mogących być ilustracją tego stylu, podpowiem Wam kilka źródeł w których można szukać inspiracji. Od razu zaznaczam, że nie spotkałam się ze stu procentową realizacją tego stylu (taką jak opisana w pierwszej części wpisu), ale niewątpliwie, można w wymienionych poniżej źródłach znaleźć dużo elementów tego stylu.
Inspiracja
Estetyka projektantów i marek:
Toteme
The Row
COS
Everlane
La Garçonne Moderne
Oak & Fort
Konta na instagramie:
@deathbyelocutionblog
@matildatheminimalist
@_e_eun
@eune_y
@eun_zzang
@__sends
Źródło zdjęcia La Garconne Moderne
Produkty
1. Koszula Tatuum
2. Kardigan Marc O’Polo
3. Bronzer Guerlain
4. Spodnie Marie Lund
5. Koszula H&M
6. Sweter Franco Callegari
7. Cień do powiek Lancome
8. Spodnie Mango
9. Trampki Converse
10. Sukienka Marc O’Polo
11. Sukienka Risk Made in Warsaw
12. Portfel Reserved
13. Rozświetlacz Becca
14. Sweter Edited
15. Pierścionek Minty dot
16. Pierścionek Kamena
17. Czółenka Gino Rossi
18. Torebka L37
19. Koszulka Edited
20. Kardigan Burberry
21. Marynarka Flow
22. Marynarka Edited
23. Sukienka Cat Cat
24. Botki Isabel Marant
25. Torba Coccinelle
26. Sukienka Marc O’Polo
27. Sweter Tatuum
28. Bluza Ania Kuczyńska
29. Klapki Gino Rossi
30. Półbuty Kazar
31. Jeansy Edited
32. Body nago
33. Koszulka Edited
34. Czółenka Gino Rossi
35. Spodnie Tatuum
36. Spodnie Elementy
37. Sweter Edited
38. Torba Edited
39. Jeansy Edited
40. Koszulka Edited
41. Koszulka Edited
42. Spódnica Reserved
43. Bluzka Tatuum
44. Czółenka Balagan
45. Spódnica Edited
46. Czapka Reserved
47. Szal Reserved
48. Płaszcz Patrizia Aryton
49. Sweter Marc O’Polo
50. Sweter Apriori
51. Spódnica Tatuum
52. Sweter Soyaconcept
53. Spódnica Tatuum
54. Szlafrok Łyko
55. Płaszcz COS
56. Spodnie Patrizia Aryton
57. Płaszcz Risk Made in Warsaw
58. Baleriny Kazar
59. Koszulka Risk Made in Warsaw
60. Kurtka Edited
Które z tych rzeczy Wam się podobają? Czy macie w swoich szafach coś w podobnym, bardzo neutralnym i bezpiecznym stylu? Która z tych rzeczy sprawdziłaby się u Was?
Naliczylam 40szt z mojej garderoby, chociaż kolory się nie niezupełnie zgadzają. Jestem blondynka i nie jest mi dobrze w jasnych kolorach dlatego większość jest czarna, granatowa, bezowa i popielata. Ale ogólnie to moja garderoba od ponad 20lat . Zabrakło mi tylko szali ponch i kapeluszy i byłaby kompletna. Mam pozatym dziwny zwyczaj, jak kupię jakaś podkoszulkę, bluzeczkę która jest wygodna dobrze się pierze i nosi to biegnę i dokupuje porę sztuk identycznych, żeby mi wystarczyło na dlugo. To tak jakbym brała z nimi ślub kościelny.
Idealna sytuacja – trafić na coś tak dobrego, że dokupuje się po kilka sztuk jeszcze!
ha ha! no nie wiem, ślub kościelny się bierze z jednym egzemplarzem;))
Twój blog Mario bardzo mocno wpłynął na mój styl. Zawsze byłam fanką wszystkiego co proste, dyskretne, zwyczajne, klasyczne (wg słów niektórych nudne, nijakie, wyblakłe, szablonowe;) ale czułam z jakichś niejasnych względów, że powinnam się tego wstydzić i starać się szukać czegoś bardziej wyrazistego, „ożywiać” swoje stroje albo się „wyróżniać”, choć to nie pasuje ani do mojego typu urody ani tym bardziej do charakteru.
Uwielbiam Twojego bloga za dowartościowanie tego co stonowane, dyskretne, proste i w jakiś sposób „zwyczajne”. Dzięki Tobie udało mi się lepiej określić co tak naprawdę mi się podoba i zapełnić szafę w taki sposób, że czuję, że zawsze „mam się w co ubrać”. A jak już się w to ubiorę, to czuję się dobrze, czuję się pewna siebie , jakoś zewnętrznie i zewnętrznie „spójna”- czuję się sobą. Oczywiście w czasie tych lat, gdy czytałam Twojego bloga znalazłam mnóstwo innych inspiracji, zakochałam się w pintereście i odkryłam różne odpowiadające mi stylem marki odzieżowe, ale myślę że początkiem mojej „przemiany” był Twój blog. Bardzo Ci dziękuję :*
Ja biorę wszystko, dosłownie :) każda z tych rzeczy jest piękna i ponad czasowa. Choć często wydaje mi się, że ten styl wygląda najlepiej na klasycznych pięknościach, a ja jestem niska i ponoć wyglądam w takich ciuchach smutno, to czuję się pewniej i bezpieczniej :) poprostu uwielbiam, czekam na więcej wpisów, inspiracji, wszystkiego
Dzięki za komentarz! Wcale nie – jeśli jest zbyt nago, można dodać coś bardziej swojego, charakternego i się jakoś wyróżnić. Naprawdę nie krzywdźmy się takimi stwierdzeniami, że coś jest tylko dla ładnych, bo to nie ma sensu :)
Przepiękne rzeczy, choć ja podrasowalabym to paskiem z metalową sprzączką, kolczykami, ogólnie jakims metalowym elementem żeby było nieco „błysku”. I nieco koloru który uwielbiam czyli zieleni khaki. Kupilam ostatnio rurki w tym kolorze i pasują mi do wszystkiego. A pod wpływem ostatniego wpisu kupiłam zwykły wełniany prosty sweter w kolorze piaskowego beżu, do oliwkowych i beżowych spodni i do dżinsów. Super się w nim czuję, zobaczymy jak będzie w pielęgnacji się spisywał.
No widzisz i od razu mamy odpowiedź w jakiej ilości bierzesz dla siebie ten styl. Wystarczą drobne akcenty i jest już bardziej po Twojemu. Właśnie o to w tym chodzi <3
Tylko że wtedy to już nie będzie cicha elegancja, a taką lubię najbardziej ;) zwłaszcza że jestem z tych, które lubią niepomalowane paznokcie, naturalny kolor włosów, zachwycam się siwiejącymi kobietami itd. Pisząc o klasycznych pięknościach miałam na myśli kobiety o klasycznych rysach, takie najczęściej prezentują ten styl. Mi osobiście to nie przeszkadza, że ja takich rysów nie mam, a ludzie wokół mnie już dawno przyzwyczaili się do tego, że ja taki styl lubię i już
bardzo nudny masz ten styl..
Mario, a kiedy wpis o stylu ekstrawaganckim, dla osób, ktore mają potrzebę wyrażania osobowosci?
A wiesz, że niektórzy wyrażają swoją osobowość właśnie w stylu dyskretnym?
Z mojego puntu widzenia to właśnie dyskretny styl daje pełne pole do popisu osobowości :))) A już jak ktoś z natury jest spokojniejszy i zdystansowany to jeszcze idealniej.
Mario, a co Twój styl mówi o Twojej osobowości? Co chciałabyś zakomunikować nim światu?
Na razie nie planuję, odpoczywam od żywszych stylów, kolorów i ekstrawagancji po Fridzie :)
Frida jest dla mnie nieznośna:D Takiego cygańskiego ferworu nie uznaję za ekstrawagancję:D Mam na myśli taki styl, gdzie formy są stosunkowo proste (nie zwykłe), kolory ciemne, mocne i szlachetne, wzory tylko w postaci dużych kwiatów, funkcjonuje wielki nacisk na detal, biżuteria bogata i oryginalna, materiały to wełna, welwet, skóra i futro. Ubrania zakrywają całe ciało a całość jest wysmakowana i wyrafinowana. Stylistycznie to coś jak mieszanka mrocznego retro romantyzmu z gotycką ekscentryczną superelegancją, ale z udziałem nonszalancji. Dla zobrazowania wrzucam kilka zdjęć.
https://goo.gl/images/93LN6C
https://www.instagram.com/p/BuLnzT_lNwm/?utm_source=ig_share_sheet&igshid=41f2u5yxkkw8
https://goo.gl/images/yVKRTM
https://www.instagram.com/p/BohC_PJF1up/?utm_source=ig_share_sheet&igshid=15vxnq513dtcm
https://goo.gl/images/h8YYdu
https://www.instagram.com/p/Bg2qQCLj60m/?utm_source=ig_share_sheet&igshid=8xof8i53tk2f
https://goo.gl/images/vgphr9
Wyobrażam sobie, że do takiego stylu idealnie pasuje ten dom https://www.instagram.com/graciousopulence/p/BvKuHygnPOI/?utm_source=ig_share_sheet&igshid=13pn4f2iegko8
Mary, twoje komentarze są zawsze bardzo ciekawe i wypatruję ich pod wpisami Marii :) Chyba powinnaś mieć swojego bloga, żebyście się mogły uzupełniać! Dość jest przestrzeni w internecie na wiele odmian stylu i i przeróżnych jego zwolenników… Pozdrowienia dla Was obu :*
Bardzo dziękuję za te miłe słowa:)
łojezuniu… rodzina adamsow? ;)
Z rzeczy które możnaby zaliczyć do tego stylu mam granatowy trencz, białą koszulę, czarne skórzane baleriny, czarne cygaretki i to chyba tyle. Spodobał mi się sweterek nr 52 i jeansy nr 39 :)
Te jeansy są piękne. Też się przyglądam!
Uwielbiam taki styl i chciałabym się w taki sposób ubierać. Ciągle jednak mam wrażenie, że to styl odpowiedni jedynie dla wysokich, bardzo szczupłych kobiet – czyli nie dla mnie. Ja mogę kupić sobie beżowy płaszcz, mokasyny i materiałowe spodnie i nigdy nie będę wyglądać tak nonszalancko :D mam gładkie, beżowe swetry, mam białą koszulę i uwielbiam je nosić, ale u mnie to jednak nie jest „to”. Pod poprzednim postem pojawiło się sporo komentarzy, że do takiego stylu trzeba mieć określoną urodę. Miałam ochotę wtedy się bardzo nie zgodzić. Ale dzisiaj w sumie myślę, że coś w tym jest.
Ja się będę z tym nie zgadzać chyba do końca :) W pewnym sensie skromność tego stylu też może być specyficznym rodzajem ozdoby. „Ładniejszemu” łatwiej we wszystkim wyglądać łatwiej po prostu. To się tyczy każdego stylu, ale to nie znaczy, że coś może być zarezerwowane tylko dla „ładniejszego” :)
Może tak być, jak mówisz. Nie mam jednak na myśli, że rezygnuję z takich ubrań, na nowo pokochałam bazowe ubrania i w sumie nie przeszkadza mi, że nie wyglądam, jak piękne modelki, to raczej nie do osiągnięcia. Niemniej zdaję sobie sprawę, że nie wyglądam równie efemerycznie czy tajemniczo. Co jednocześnie nie zmienia faktu, że mogę się w takich ubraniach czuć dobrze. To chyba równowaga :) oraz odkryłam niedawno piękną instagramerkę, która ten styl odzwierciedla: https://www.instagram.com/alisa.koz/ lubię takie odkrycia!
Beato, sprawdz strone everlane.com, modelki sa ubrane w bardzo dyskretne zestawy tej marki i ilustruja, ze mozne wygladac fajnie w kazdym rozmarze w takim wlasnie prostym stylu.
Przejrzałam tę stronę i uwielbiam koncept ❤. Zastanawiam się, czy to nie jest tak, że ponieważ nie widzimy swojej reprezentacji, w postaci podobnej sylwetki czy urody, to wydaje nam się, że dany styl nie jest dla nas. Mnie np. odstręcza od kupna jakiegoś ubrania zdjęcie wysokiej modelki, która je nosi Myślę sobie wtedy, że jakbym chodziła na szczudłach to bym wyglądała ok, a jak człowiek ma metr pięćdziesiąt w kapeluszu to będzie groteskowe Wystarczy, że ubrania nie jest pokazane na modelce i wzrasta szansa, że dany ciuch kupię. Wtedy nikt mnie nie deprymuje i sama w głowie oceniam czy mi to pasuje.
O tak, Everlane o jedna z niewielu marek, która potrafi dobrze ubrać kobiety różnych kształtów. Jak widzę czasem niektóre zestawy w H&M czy Mango na kobietach plus size, to mi słabo. Tu jest dopasowanie, prosto, z klasą, dodatkowo wygląda wygodnie. Uwielbiam też transparentność tej marki i podejście do produkcji. Klasa.
Czy korzystalas z tej strony? Chodzi mi czy wysylaja do Polski? Jesli korzystalas podzielsie wrazeniami z rozmiarowki i jakosci, pliiiz. Bardzo mi sie te rzeczy podobaja…
Korzystalam wiele razy, odkad Everlane udostepnilo wysylke poza USA, Asutralie i Hongkong. Ostrzegam, ze do ceny poczatkowej doliczany jest podatek (wszystko bedzie wyszczegolnione w ostatniej fazie zakupu), za to zajmuja sie procesem celnym, wiec nie ma obaw, ze przesylka utknie na cle, lub trzeba bedzie cos jeszcze doplacic. To chyba jedyna marka, ktorej ubran jeszcze nigdy nie zwrocilam. Jakosc jest bardzo dobra a rozmiary swietnie opisane- kazdy element odziezy jest starannie rozpisany w centymetrach i calach (dlugosc, obwody etc.) w razie watpliwosci, mozna tez sie skontaktowac z fit@everlane.com i doradza lub poczytac opinie. Jak do tej pory zawsze udawalo mi sie trafic z rozmiarowka i stylowka. Szczegolnie lubie dzinsy, buty i sukienki – cala zime meczylam:
https://www.everlane.com/products/womens-cashmere-v-midi-dress-black?collection=dresses
z tymi botkami:
https://www.everlane.com/products/womens-modern-heel-boot-black?collection=womens-boots (tylko w zamszu)
Pozdrawiam!
Dziekuje za wyczerpujaca odpowiedz; czy bedzie naduzyciem jesli jeszcze zapytam o to jak zgadza sie rozmiarowka obuwia?
Pozdrawiam
Z przyjemnoscia! Buty typu baleriny i czolenka sa raczej waskie. Ja nosze rozmiar 37 i zamawiam 6.5 (czyli regularne) ale czytalam wiele komentarzy, gdzie dziewczyny sie skarza, ze buty sa bardzo ciasne. Jesli masz szeroka stope to warto rozwazyc polowki. W opisie produktu bedzie tez wskazowka, jesli buty wypadaja wieksze/mniejsze. Daj znac, czy zdecydowalas sie na zakup :)
Dziękuję , mam b.waske stopy i wręcz często mam problem z dobraniem butów. Czuje ,że to strona dla mnie. Bardzo podobają mi się Twoje botki, ale większość butów tam powala- mam słabość do takich właśnie. Chyba wezmę takie nude, z odkryta pieta, na małym obcasie, piękne sa. Pozdrawiam.
Mam sporo podobnych, dobrze wykonanych rzeczy, w których czuję się pewnie – z COS, Tatuum czy od Moniki Kamińskiej. Lubię dyskretność w ubiorze, ale stylizuję nieco odmiennie – z reguły dodaję duży, wyrazisty zegarek i praktycznie zawsze intensywną szminkę na ustach. Wiele ciekawych propozycji tu wskazałaś i część bym przygarnęła, a niektóre modele mam lub mam bardzo podobne.
To bardzo się cieszę, że kolaż jest spójny z tym, co noszą osoby tak się ubierające!
Bardzo podoba mi sie ten plaszcz z Risku i ten jaśniutki z COS (chociaz kolor kompletnie nie mój). Niebieska sukienke nr 23 moglabym z miejsca zalozyć – 100% mojego gustu :) Z rzeczy w tym duchu mam i nosze biala koszule, czarne baleriny, czarna spódnice midi i czarny trencz.
Radość, że jest spójne i że się podoba :)
Mam w szafie odpowiedniki większości tych rzeczy, noszę je do pracy. Tak w 80% czasu, pozostałe dni to kolorowe akcenty typu zielona spódnica czy żółta bluzka.
Proste ubrania uzupełniam akcesoriami i makijażem. U czuję się z tym świetnie :-)
Znaleźć swój balans – super. Ten styl jest wspaniałym punktem wyjścia, niekoniecznie trzeba brać go w całości!
Czuję te ubrania i sporo z nich już mam w swojej szafie. Chciałabym jeszcze uprościć gamę kolorystyczną oraz pozbyć się niepasujących już do mnie elementów garderoby :) Nie lubię rzucać się w oczy i przyciągać uwagi ubiorem, chociaż moje wybory ubraniowe są przemyślane, a ubrania, które mam w szafie zadbane. Bardzo staram się kupować ubrania wysokiej jakości.
Oczywiście pięknie ubrane, zjawiskowe kobiety przyciągają mój wzrok, ale już pogodziłam się, że jeśli coś ładnie wygląda u kogoś i podoba mi się na kimś, niekoniecznie będzie „moje” :))
Cudnie, im lepsza jakość ubrań, tym może być ich mniej i o dziwo dopiero wtedy wydaje się, że jest ich sporo :)
Im starsza jestem tym bardziej podoba mi sie styl dyskretny. Nieswiadomie juz od pewnego czasu kupuje takie ubrania. Po prostu wszystko do siebie pasuje. Z marek dodalabym buty Rylko mozna czasem fajne proste fasony znalesci jakosc ok. Uniqlo -nie wiem czy w Polsce dostepne T-shirty kupuje.
Koszulki z Uniqlo są porządne?
Kilka lat temu naczytałam się o jakości Uniqlo i na fali tego zakupiłam 2 t-shirty i kilka par majtek. Wszystkie zeszmaciły się w absolutnie ekspresowym tempie i obraziłam się na nich na długo. Ciekawa jestem czy obecnie coś się w tej sprawie zmieniło.
W zeszłym roku kupiłam kilka tshirtow z długim rękawem i golfy. Jestem bardzo zadowolona. Bluzki długie, gruba przyjemna bawełna, szwy się nie przekręcają. Córce kupiłam piżamę w dziale damskim i jest to najporzadniej uszyta pżama jaka w życiu widziałam. Ale wybierałam rzeczy wyłącznie ze 100% bawelny. Małe zastrzeżenia mam do cienkich kurtek puchowych, bo nie maja podszewki i swetry trochę obłażą pierzem.
Cześć,
Niesamowite, ale w mojej szafie jest conajmniej połowa z tych ubrań, ale tutaj pokazałaś (może nie identycznych, ale bardzo podobnych). A jakby w palecie kolorów zmienić beż na niebieski, to ilość zwiększyłaby się do 75% :)
Pozdrawiam,
Kasia
Dokładnie, można by wprowadzić jeszcze więcej zimnych kolorów i w ogóle pominąć kolory ziemi, też byłoby „dyskretnie” :)
Mario doceniam i czytuję twój blog – sama nie jestem osobą, która w jakiś sposób chciałaby strojem „podkręcać” osobowość. Wiele z pokazywanych przez Ciebie rzeczy to także moja szafa i moja bajka. Ale mam jednak przy stylu dyskretnym wiele wątpliwości – a największa z nich to to, że można przekroczyć jakąś niewidoczną, a jednak magiczną linię i coś co jest definiowane przez Ciebie jako styl dyskretny stać się może mieszaniną szarobeżowego bezkształtnego nijakiego bezstylowego ubrania. A kobieta zamiast dobrze się w tym czuć – wygląda jak zaniedbana, wtopiona w niekoniecznie ciekawy tłum. Mam dwa przykłady z mojego środowiska: jedna osoba bardzo zamożna mająca rzeczy z najwyższej półki – a nie mająca stylu i wyglądająca zawsze w tych super ciuchach po prostu tragicznie (i nie piszę tego ze złośliwości tylko z przykrości, że może być takim nakładem środków aż tak marnie). Druga (tu właśnie a’ propos stylu dyskretnego) aspirująca do stylu minimalistycznego i maksymalnej prostoty – a odbierana przeze mnie znowu negatywnie – bo absolutnie nie jest stylowa tylko jest taka beżowo-bylejako-żadna. Czy widzisz takie zagrożenia? Podpowiesz jak nie minąć tej magicznej linii i gdzie możemy popełnić błąd i zamiast stylu popaść w bylejakość?
Tak się właśnie głowię czy nie zrobić trzeciej części jeszcze do tego stylu i zahaczyć o podobne zagadnienia. Absolutnie nie ma żadnego musu, żeby wybrać sobie ten styl, ale jak już się decydować, to fajnie by go dobrze „egzekwować” :)
Zrób koniecznie, bo to chyba bardzo ważne zagadnienie przy tym stylu.
Kibbe :-)
Mim zdaniem prezentowane ciuchy są mieszanką classic i natural
W punkt :)
Dotałam smsa od kolezanki- Twoja szafa u Marii :) rzeczywiscie zadziwiajaca zbieżność.
Różnice kiedys mialam wiecej czerwonych sukienek, ostały sie jeszcze 3, przerzuciłam się na biale sukienki. Czarne sukienki to oczywista oczywistosc
nie noszę narzutek
mam bardziej odjechane buty
zawsze mam jakiś świecący element garderby -okucia przy torebce czy biżu
na wieczorowe wyjscia biżuteria – w stylu elementy sroczego gniazda
na dzień dyskretne kolczyki (perły i prawie ze diamenty)
duży męski zegarek
Czujna koleżanka i widzę spostrzegawcza :) Balans najważniejszy, jak już wspominałam, też nie umiałabym się odnaleźć na 100% tylko w tym stylu. Musiałabym coś dodać.
To są ubrania bardzo podobne do moich. Proste spodnie czarne i granatowe, czarne spódnice, biała koszula, swetry czarne, beżowe i szare, trencz beżowy i czarny, szary szalik, czarne czółenka, duża czarna torebka. Sukienki noszę rozkloszowane, ale część z nich, jest równie gładka i bez ozdobników, jak te przedstawione przez Ciebie. Mam jeszcze trochę ubrań w innych kolorach oraz we wzory. Jednakże takie, stanowią chyba większość mojej garderoby.
Cieszę się z każdego potwierdzenia osób, które się realizują w tym stylu, że te rzeczy są spójne :)
Och, ten styl kochałam przez większość część życia (już jako mała dziewczynka zaczęłam go uwielbiać!). Teraz jednak mam potrzebę pójścia w stronę większej fantazji, odrobiny szaleństwa (albo raczej: dziecinności). ;)
Skoro jest baza można dokładać. Gorzej jakby trzeba było wszystko wywracać do góry nogami. Ale do prostych rzeczy wszystko pasuje!!!
Och, jakie to wszystko piękne!!! Mnie zachwyca taka garderoba, ale dodałabym dosłownie kilka indywidualnych akcentów. Zgadzam się z poprzedniczkami, że takie stylizacje najlepiej prezentują się na nienagannej sylwetce i może nie tylko ładnych (to też), ale 'zrobionych’ kobietach. Ja wiem, że wyglądałabym dobrze, ale tylko z fajnie ułożonymi włosami i w makijazu, najlepiej czerwoną szminką. I paznokcie błyszczące najlepiej hybrydowe + biżuteria. Inaczej czułabym się taka bezbarwna i poszła przebrać w coś w kwiaty, co sprawia, że makijaż to juz tylko dodatek, nie konieczność, żeby dobrze się czuć. Kolekcjonowam tego typu ciuchy zachwycona zdjęciami z Pinteresta, ale odkrylam, że same w sobie nie rzucają się bardzo w oczy, to raczej dyskretna elegancja, a bez całej otoczki trochę schodzą na boczny tor. Na zdjęciach w internecie mamy super wyrzeźbione dziewczyny z hybrydami, wystylizowanymi włosami i pełnym makijażem i ciuch tylko podkreśla piękno kobiety.
Tak, ale z drugiej strony to jest takie złudzenie, że są osoby, które nic nie muszą ze sobą robić, bo są takie piękne. Staranie zawsze jest wskazane i może nas popchnąć o kilka kroków do przodu. Naprawdę nie warto rezygnować z siebie, bo są „ładniejsi” :)
Mi właśnie bardzo podobają się tak ubrane kobiety kompletnie bez makijażu i tej „otoczki” typu wystylizowane włosy i zrobione paznokcie. Może to jakaś moja schiza w ogóle, bo mi ogólnie makijaż się niezbyt podoba nawet u ludzi, którzy świetnie się malują. Ale właśnie w tym stylu zachwyca mnie ta pełna naturalność, to że osoba tak się ubierająca wygląda, jakby w ogóle nie przejmowała się swoją urodą i nie poświęcała jej czasu, bo „ma ważniejsze sprawy na głowie”, a i tak wygląda przepięknie i harmonijnie. Tak właśnie ubiera się wiele spośród młodych pracowniczek naukowych, które poznałam na uczelni, i może dlatego jakoś ten styl kojarzy mi się z inteligencją i lekkim nonszalanckim dystansem wobec własnego wyglądu.
Mam identyczne obserwacje! Właśnie w przypadku pracownic naukowych, które również zachwycają mnie tą swoją dyskrecją i tym, że właśnie to ONE są widoczne na pierwszym planie, ich działania, aktywność, osobowość a nie ich strój. Oczywiście nie wszystkie pracownice naukowe reprezentują ten typ, ale znam takich wiele. Dobrze wspominam moją panią Profesor (niestety, już nie żyje), niesamowicie aktywna i ciekawa kobieta, zawsze w swoim ukochanym piaskowym trenczu Burberry i z bordową torebką Prady. Wszystko spójne, eleganckie, szlachetne, łatwe w zestawieniach, niewymagające codziennego kombinowania „z czym to połączyć?”.
Pracuje na uniwersytecie i mam wrecz wrazenie, ze ile pracownic naukowych, tyle stylów, ale czuje klimat :)
Wydaje mi się, że można trochę ożywić ten styl za pomocą faktur i wzorów, oczywiście stonowanych i konserwatywnych (jodełka, tweed, bouclé, warkoczowe sploty, pepitka, spokojna kratka, drobne hafty i koronki itp.)
Mam też wrażenie, że nie pasuje tu biżuteria w stylizacjach codziennych z wyjątkiem jakichś stałych elementów wyglądających na noszone ze względów sentymentalnych.
Ta szafa to jest dobra choć mdła baza, to troche jak beżowo szare wnętrze bez osobowości właściciela. Dopasowac do twarzy/kolorystyki/figury własnej i dodać coś od siebie, chocby jeden wyrazisty dodatek i taka podrasowana pasowala by juz wielu.
I zabawne, że ja w COS wyszykuje wszystkie moje „dziwne” ciuchy;) Myslalam ze.to sklep dla „dyskretnej ekstrawagancji”;) Polecam za to Uniqlo dla takich basicow.
Fenomen COS polega w moim odczuciu na tym, że rzeczy są stylizowane w taki sposób, że wydają się ekstrawaganckie, a jak się im przyjrzeć pojedynczo i bez kontekstu to w większości wypadków są bardzo zwyczajne :)
Super jest ta seria o dyskretnym stylu. Od dłuższego czasu marzę o garderobie w podobnym charakterze i krok po kroku dążę do celu, choć wolę jednak czasem wrzucić na grzbiet jakiś wzorek, kolorek czy fajny dodatek ;).
Tak nawiasem, bardzo trafne zestawienie ubrań w tym poście. Już wiem gdzie kupować fajne, bazowe swetry (nie jestem mistrzem odzieżowych zakupów internetowych). A takiej spódniczki (serio, jest wyjęta prosto z moich myśli) jak pod numerkiem 51, szukałam bardzo długo. Przy najbliższej okazji polecę do sklepu.
28 i 49 widzę jako elementy bazowe, na których można budować styl dodając indywidualne akcenty.
O matko, to jest kolaż mojej wymarzonej szafy!
Od jakiegoś czasu idę właśnie w te stronę.
Dużo pomogła mi Twoja książka Mario oraz Twój blog :)
I zabawne, bo pod poprzednim wpisem miałam dopisać prośbę o „insta_inspiracje” dla stylu dyskretnego i proszę oto są <3
Ooo, Magda, wywołałaś u mnie szeroki uśmiech :)
Bardzo lubię ten styl i im jestem szczuplejsza tym lepiej w nim wyglądam. Próbowałam tak się ubierać parę kilo temu i było żałośnie. Im bardziej kobieca sylwetka tym gorzej. Tak więc niestety nie jest dla każdej kobiety, nawet jeśli jej się podoba.
Miałam taki moment, że próbowałam czystego tego stylu i to była klapa. Wychodzi na to, że każde z tych ubrań (oprócz trenczu, z dyskretnym płaszczem kojarzy mi się dyplomatka, trencz ze względu na pasek to dla mnie za duża kombinacja) mogłabym nosić, tyle tylko że do tego ubrałabym cieżki złote kolczyki, zloty cień do powiek i kowbojki, ewentualnie buty motocyklowe.
Mario, dziękuję Ci ogromnie za tę serię, nie znalazłam wcześniej nigdzie żadnego „zbiorczego” artykułu o tym stylu, który jest mi bardzo bliski. Wśród zaproponowanych przez Ciebie ubrań trafiło się kilka, których nie mam, a teraz pomyślałam sobie „o, właściwie to by się przydało”. Ta szara sukienka z golfem nr 11 jest przepiękna – mam podobną, tylko że czarną, i ją uwielbiam, myślałam o tym, czy nie kupić ciemnoszarej albo beżowej.
Gdybyś miała wolną chwilkę to byłabym bardzo wdzięczna za drobną radę. Wybieram się na ważne dla mnie przyjęcie i planuję założyć tę sukienkę (jest ze 'swetrowego’ materiału, z przodu całkiem zakryta, z półgolfem; ja w przeciwieństwie do kobiety na zdjęciu wiążę ją na supeł i kokardę, przez to te wstążki są krótkie): https://2.bp.blogspot.com/-aEnNIfLoFi4/VuRctR_APLI/AAAAAAAAIcA/U8aWldDJMnY550yuegSxeH3tgCVi-TL0A/s1600/outfit-black-zara-backless-dress.jpg . Czy mogłabyś mi doradzić jakie buty do niej dobrać? Płaskie (jak nr 58 z twojego postu) czy na obcasie, czy może cienkie sandały? To taka piękna sukienka i bardzo nie chciałabym zepsuć wrażenia, jakie wywołuje.
Jaka piękna!
Ja widzę do tej sukienki wysokie szpilki z malachitowego albo koniakowego aksamitu z biżuteryjnymi aplikacjami.
Mary, rzeczywiście, wyobrażam sobie, że takie szpilki wyglądałyby pięknie – uwielbiam ten ciemno-barokowy styl, ale na innych, nie na sobie. Po pierwsze, do takiego stroju potrzebny byłby chyba dość mocny makijaż, a ja w ogóle się nie maluję (poza paznokciami). A po drugie, niestety dysponuję mocno okrojonym studenckim budżetem i trudno by mi było znaleźć takie aksamitne szpilki, na które zarówno mnie stać i nie wyglądają tandetnie :) Ale dziękuję za inspirację.
Świetna sukienka! Tak, ja bym do niej dobrała baleriny czarne, albo buty na słupku, takie jak te pod numerem 44. I jasne, że każde szpilki będą pasowały i wydłużały co trzeba, ale jakoś widzę ją tak na spokojnie – z grubym klockiem na obcasie lub całkowicie płaską podeszwą.
Dziękuję! Zdecydowałam się na buty bardzo podobne do tych pod numerem 44. Też miałam intuicję, że lepiej pójść w coś dyskretnego, tym bardziej, że nie czuję się zbyt komfortowo w szpilkach :)
przyszły mi jeszcze do głowy Elementy Wear :)
Ten styl dyskretny to jest coś, co zawsze zwraca moją uwagę. Od kilku miesięcy (jeżeli nie dłużej) podświadomie zaczęłam właśnie w jego stronę kierować swoje kroki, jeżeli chodzi o ubrania i makijaż. Styl Carolyn Bassette jest dla mnie najlepszym ucieleśnieniem tego stylu. W ogóle kojarzy mi się on mocno z Nowym Jorkiem lat 90-tych.
Od numerka 24 brałabym wszystko!
Praktycznie wszystko mi się podoba, kilka rzeczy mam od dawna i teraz świadomie dokupuję w tym stylu. Muszę jednak przyznać, że ostatnio zaczęlo mi czegoś brakować. Zmęczyłam się tą prostotą ;)
I zastanawiam się co zmienić, żeby nadal było prosto, ale inaczej…
Mam rzeczy prawie identyczne jak numery: 1, 20, 21, 27, 28, 30, 38, 39, 41, 45, 46, 49, 53 i do każdej z tych rzeczy zakładam coś w wybranym z następujących kolorów: fioletowym, czerwonym, kobaltowoniebieskim albo szmaragdowym.
Bardzo ładna baza ubrań, wzięłabym wiele z nich, rezygnując jedynie z ciepłych beży. Moja szafa jest jeszcze prostsza, bardziej geometryczna i nie łączę jasnego z ciemnym. Ale w takiej mogłabym chodzić stale. I nie mam się za ładną osobę, ani nie mam klasycznej urody, ale w takich rzeczach i takim stylu jest mi lepiej niż w innych.
Piękna szafa! Bardzo dużo ubrań w tym stylu mam u siebie, chociaż ogólny wydźwięk mojego stylu jest inny – bardziej podrasowany ozdobnymi elementami, takimi jak czerwona szminka lub mocniej podmalowane oko (nigdy jednocześnie), duże metalowe kolczyki, czasem jakiś strażacko czerwony element… Jestem zimowym niezbyt ciemnym typem urody i ten błyszczący metal lub czerwień/fuksja jednak musi się pojawić, aby nie było zbyt mdło / mrocznie.
Ten styl (nawet taki podrasowany) bardzo mobilizuje do dbania o włosy, make-up, dłonie i uważnie dobrane dodatki i to uważam za jego mega zaletę!
Z obserwacji nt. figury – mam zdecydowanie kobiece kształty (szerokie biodra, wystająca konkretna pupa), a do tego jestem raczej niska i nie sądzę, żeby to przeszkadzało. Po prostu wybieram bardziej dopasowane ubrania, w oversize wyglądam jak Buka ;) Nie noszę zbyt długich gór, bo to mnie jeszcze bardziej skraca. Zawsze akcentuję talię.
Ubieram się dość prosto i zawsze szukam ubrań dobrej jakości, ale 1:1 to się w tym stylu nie odnajduję. Bazę mam faktycznie dość prostą, ale dodaję trochę koloru – sweterek, apaszka, czasem kolorowa biżuteria. Moje ubrania muszą być z miękkich materiałów (lubię dzianiny) i trochę bliżej ciała. W COS wiele razy przeżyłam rozczarowanie, bo ubrania wyglądają na dobrze wykończone, składy niezłe, zakładam i wyglądam beznadziejnie. Zbyt obszerne, pudełkowate formy, sztywne materiały -to nie dla mnie. A jestem wysoka i szczupła (choć z biustem).
Chyba inaczej rozumiem styl dyskretny. O ile prezentowane ciuchy zgadzają się w części z moją wizją, o tyle konta na instagramie to w ogóle nie jest dyskrecja, tylko bardzo modny w pewnych kręgach styl. I to jest styl który bardzo rzuca się w oczy, i myślę że w sposób negatywny, tzn. przeciętnemu obserwatorowi się po prostu nie podoba, bo jest dziwaczny.
Dla mnie styl dyskretny to np. gwyneth paltrow, Carolyn Bessette-Kennedy. Bez ovesajzów, bez dziwnych konstrukcji, bez dziwnych butów
Moim zdaniem to są po prostu różne odmiany tego stylu :) Dyskretny styl również może rzucać się w oczy, właśnie w swoim dopracowanym minimalizmie, który rzadko widzi się na ulicach. Mnie osobiście bardzo podoba się estetyka kont na instagramie, które wskazała Maria, i nie widzę w nich dziwacznego, Raczej jednak trudno by mi było się w pełni nimi inspirować, po prostu dlatego, że wbrew pozorom jest to styl bardzo kosztowny, wymagający dużo czasu i pieniędzy, a zwykłym śmiertelnikom trudno sobie na niego pozwolić w takiej pełnej, spójnej wersji (to ogólnie jest podstawowy problem z inspirowaniem się instagramem czy pinterestem).
W tym roku postanowiłam nie kupować ubrań, tylko dodatki, buty, bieliznę. Taka ubraniowa głodówka może pozwoli wyrobić sobie jakieś preferencje, bo do tej pory kupowałam głównie w SH, ubrania dobrej jakości i ładne, ale nie zgrane ze sobą. Teraz czas na selekcję, zmienia mi się sylwetka i nie wiem z jaką zakończę rok, bo chudnę po porodzie. Styl dyskretny, jest na ten czas dobrym rozwiązaniem, wygodny, spokojny, z naturalnych materiałów – a to ważne bo człowieka kuszą dresy… Mam tylko problem z t-shirtami, większość jest na mnie za krótka, czy ktoś z długim tułowiem znalazł markę produkującą dłuższe koszulki?
A próbowałaś kupować męskie t-shirty w małych rozmiarach? Nie wiem, czy to się u każdej dziewczyny sprawdzi, ale na mnie dobrze wyglądają męskie XS-ki, noszę je wpuszczone w ołówkowe spódnice, rękawy podwijam. Sprawdzam po prostu w tabeli rozmiarów obwód w klatce i według tego dobieram rozmiar. Są dłuższe niż te babskie.
To zdecydowanie styl, który bardzo mi się podoba. Ten brak nachalności zarówno w fomie, kolrze i dodatkach…Mimo, że każdy z elementów przytuliła bym natychmiast to wiem, że bym „zepsuła” stylizację łącząc beżową spódnicę z rozpinanym kardiganem, pod który nałożyłabym szary t-shirt…moja babcia tak się nosi…jak bym nie kombinowała zawsze wyglądam jak 80 letnia kobieta a nie młodsza o połowę. Osobno wszystko rozumiem, razem wychodzi staro. Jak żyć, pytam?
Po’prostu, niektórym taki styl nie będzie pasował, zawsze będą wyglądać starzej i bez wyrazu:)
Mario, tak wyglada moja szafa minus dzianinowa sukienka plus natomiast grantowe cygaretki :-) Dziekuje za nową, lepszą nazwę tego stylu – brzmi dużo ładniej, niż moja, ja ją nazywałam dotąd bezpieczną, wrecz „invisible”, bo właśnie tak niewidzialna czuję się najlepiej. Mam tez silne retro zacięcie, o czym świadczy eklektyczny wystrój mojego domu i retro sukienki od Aeterie, które uwielbiam. I teraz zaskakująca sprawa, ubieram się w dyskretnym stylu zawsze, oprócz dni, kiedy mam na tyle odwagi, by włożyć piękna sukienkę Aeterie i być zauważoną. No i proszę kolejny dowód na to, ze gadanie o ciuchach ma głębszy wymiar, niż to sie niektórym wydaje, analiza duszy, ha ha. Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za lepsze okreslenie mojego stylu Mario. Dyskrecja to zaleta, bezpieczeństwo/chowanie się juz niekoniecznie :-)
Babciu Helu co do nie wygladania staro w bazowych ciuchach – u mnie się sprawdza opcja „równoważni”. Czyli jak góra oversize to dopasowany dół i na odwrót. Zazwyczaj ta metoda daje radę :)
Styl dyskretny jest fajną bazą, ale gdybym poprzestała na takich ubraniach bez żadnego dodatku, wyglądałabym na zmęczoną zalobnice :) żeby nie zlewac się z tłem musiałabym dodać coś zywszego i bardziej chatakternego. Podobają mi się w zasadzie wszystkie z tych ubrań, ale rzeczywiście trzeba być „zrobioną”, by w tym nie zginąć. A że należę do osób, które zrobione zazwyczaj nie są, wolę jednak ubrania, które ożywią mnie tak, że makijaż nie będzie konieczny.
Natomiast sprowokowało mnie to do przeglądu szafy, w której panuje na tyle duża różnorodność, że bywa kłopotliwe szybkie zrobienie pasujących do siebie zestawów :) czas posortować te góry rozmaitości!
Mario, twoje posty na temat stylu dyskretnego tak mnie poruszyły, że pierwszy raz pokusiłam się o komentarz na Twoim blogu :) Jeśli o mnie chodzi styl ten jest absolutną perfekcją, do której dążę choć nigdy go tak do tej pory nie nazwałam a pierwszą moją inspiracją były Azjatki :)) tak tak… miałam okazję podziwiać na żywo :)) Nie prowadzę bloga i nie umiałam bym tego tak ładnie opisać zatem wklejam linki do osoby, która opisała w punkt moje odczucia. Jako inspiracja i ciekawostka. Pozdrawiam serdecznie
http://wszystkiegojaponskiego.pl/2017/04/14/minimal-fashion/
http://wszystkiegojaponskiego.pl/2016/08/27/japonski-dress-code/
Mario, to ja! To moje ubrania Bardzo się cieszę, chociaż nigdy bym nie pomyślała że to taka dyskretna garderoba
Mario, dziękuję za ten wpis, to styl do jakiego dążę!
Przeglądając inspiracje, które przygotowałaś, przypomniałam sobie o koncie, które zupełnie przypadkowo znalazłam jakiś czas temu na instagramie. Wydaje mi się, że świetnie wpisuje się w dyskretny styl, myślę, że też byś je doceniła. Jest coś w nim takiego nonszalanckiego i niewymuszonego a jednocześnie widać wielkie estetyczne dopracowanie i wyczucie.
https://www.instagram.com/i_ioooo/
Pozdrawiam serdecznie!
Martyna, dzięki za linka. Jest świetny, daje do obserwowanych!
Myślę, że ten styl -po wielu podjętych próbach podkreślania to urody, to sylwetki, to pory roku czy odpowiednich okoliczności- jest mi jednak najbliższy. I najchętniej swoją szafę rozwijałabym w tym właśnie kierunku. Mam tylko jeden problem, odnoszę wrażenie, że w tych prostocie i komforcie od razu zapadam się po uszy i gubię kobiecość. Jeśli sweterek, szary, kaszmirowy, gładki to od razu oversize. Jeśli sukienka czarna i prosta od razu do ziemi, tak żeby się utopić. Nie do końca rozumiem co mną kieruje ale czy tylko ja mam takie odczucia? I może macie jakieś wskazówki żeby w tym minimalizmie się tak…nie chować?