Często pytacie mnie o to, jakie blogi czytam. Dzisiaj przygotowałam dla Was listę blogów, które czytam bardzo chętnie, bo wierzę, że prowadzący je ludzie mają coś ciekawego do powiedzenia. Na te blogi zaglądam z przyjemnością i często znajduję na nich inspiracje, porady albo słowa, które dodają mi otuchy. Zdarzyło mi się dzięki tym blogom, spojrzeć na dużo rzeczy z innej perspektywy, a ich autorzy nigdy nie zawiedli mnie pod względem jakości wpisów.
Postanowiłam poprosić tych rzetelnych i świetnie piszących blogerów, by podzielili się z moimi czytelnikami, radami na Nowy Rok. Bardzo chciałam, żebyście oprócz listy świetnych blogów, poczuli się zainspirowani już pierwszego dnia 2017. Was również poproszę o inspiracje w komentarzach.
Zauważcie, że nie ma tutaj typowych blogów szafiarskich, jeżeli chcecie, chętnie zrobię również taką listę. Dzisiaj skupiam się na tych blogerach, których styl pisania szczególnie lubię. Kolejność alfabetyczna, wg nazw blogów.
Ania Kęska, autorka bloga Aniamaluje.com
Moja rada jest w sumie banalna, ale wydaje mi się bardzo ważna – troszcz się o siebie. Otaczaj się opieką i miłością. Pielęgnuj się jak parę ulubionych butów, jak fan motoryzacji pielęgnuje swój samochód, jak kotka pielęgnuje swoje młode. Wcieraj w swoje ciało kremy, balsamy, olejki. Nie odkładaj sukienek na lepszy moment i tej odświętnej szminki też nie, bo przeterminuje się zanim pojawi się kolejna „ważna okazja”. Każdy dzień jest ważną okazją. Noś ładną bieliznę, uśmiechaj się do swojego odbicia w lustrze i tankuj najlepsze paliwo jakie potrafisz. Tak jak nie wlewasz do samochodu oleju słonecznikowego, tak nie ładuj w siebie parówek. Proszę. Dbaj o siebie jak o VIP-a, bo VIP-em jesteś.
Monika Kamińska, autorka bloga Blackdresses.pl
Ta rada to podsumowanie mojej działalności w 2016 r. Otóż, w życiu zawsze wszystko wychodzi na zero. Jeśli jesteś teraz w kiepskim momencie, nic Ci nie wychodzi, nieszczęścia przychodzą nawet nie parami, a grupami, to pomyśl… ile szczęścia przed Tobą. W życiu właściciela marki modowej prawie nie istnieje coś takiego jak dzień bez kryzysu. Każdego dnia zdarza się coś, co pójdzie nie tak. Ciągle jest jakiś pożar, który trzeba ugasić. Nauczyłam się żeby w najgorszych momentach, myśleć o tym co się wydarzy, kiedy los się odwróci – jak sprowadzi na mnie mnóstwo szczęśliwych przypadków, żeby i tak wszystko wyszło na zero. Po pierwsze to pozwala mi wstać, poprawić koronę i działać dalej. A po drugie – faktyczne działa. A te szczęśliwe momenty są znacznie więcej warte niż to, co było przed nimi.
Kamila Mraz, autora bloga Cammy.com.pl
Przed nami Nowy Rok, nowe wyzwania i plany. Niezależnie od tego w jakim momencie życia właśnie się znajdujesz lub znajdziesz – zatrzymaj się, zamknij oczy i posłuchaj historii, którą przytacza Jorge Bucay (lekarz i terapeuta) w książce „Pozwól, że Ci opowiem…”. Były kiedyś dwie żaby, które wpadły do naczynia pełnego…śmietany. Od razu zdały sobie sprawę w jak beznadziejnej sytuacji się znalazły – utrzymanie się dłuższy czas na powierzchni gęstej masy było niemożliwością. Początkowo dwie żaby przebierały łapkami w śmietanie, aby dotrzeć do brzegów niewielkiego naczynia, niestety każda próba kończyła się wielkim rozczarowaniem. Traciły nadzieję i pomału tonęły… Jedna z żabek, nagle powiedziała na głos: – Już dłużej nie mogę. Stąd nie ma wyjścia. Nie chcę przedłużać mojego cierpienia i tak umrzemy. Nie ma sensu się męczyć! I poddała się… Po chwili była już na dnie białej, gęstej masy. Druga żaba obserwując koleżankę, chwilę zamyśliła się i wykrzyknęła: – Nie ma stąd wyjścia! Tutaj nie można ruszyć się w żadną stronę, ale nie chcę umierać! Będę walczyć do ostatniego tchu. Mijały kolejne godziny, a żaba przebierała łapkami w tym samym miejscu. I nagle śmietana zamieniła się w…masło!
Pamiętaj, że wszystko co daje nam los, posiada swoje drugie dno i nawet jeśli nie będziesz widzieć furtki, ona gdzieś będzie. Czasem potrzeba tygodni, innym razem nawet lat, aby dojrzeć i zrozumieć. Dla mnie najbardziej pouczające wydarzenia związane są z największymi kryzysami. Wtedy zadawałam mnóstwo pytań i w myślach żaliłam się, dlaczego właśnie ja, skoro inni mogą mieć łatwo… No właśnie, teraz wiem i uciekam od porównań. Musisz wiedzieć, że każdy z nas jest inny i czegoś innego potrzebuje do bycia szczęśliwym. Nie każdy biedny, czy samotny człowiek, to człowiek nieszczęśliwy, bo klucz do szczęścia nie tkwi w ilości, lecz w sposobie! To od Ciebie zależy, jak wykorzystasz swoje szanse, czy pozwolisz czuć, że jesteś i masz więcej niż kiedykolwiek chciałaś mieć. I nie poddawaj się, bo nigdy nie wiesz, jak blisko jesteś celu! Wszystkiego dobrego dla Ciebie w Nowym Roku 2017!
Moniak Gabas, autorka bloga Drlifestyle.pl
Nawet najmniejszy wykonany krok jest wart więcej, od największego, zapisanego i niezrealizowanego celu. Wszystkim nowym początkom towarzyszy euforia. Pierwsze lekcje w zeszycie notujemy kaligrafią (a później z zeszytu od polskiego robi się brudnopis). Na pierwszą randkę ubieramy się w najlepszą sukienkę (a później w najlepszy dres). Rozpoczynając dietę, jemy tak dobrze, że sama Ewa Chodakowska mogłaby się od nas uczyć (a później w jeden wieczór nadrabiamy wszystkie niezjedzone przez tydzień kalorie). Tak samo bywa – ale być nie musi – z Nowym Rokiem. Podekscytowane nowym początkiem wyciągamy najlepszy długopis i ten notatnik z najładniejszą okładką w całym sklepie, by zapisać na jego grubych kartkach, plan podbicia świata w roku 2017 – rewolucje w sferze zawodowej, prywatnej, finansowej, a wszystko to okraszone metamorfozą sylwetki. A może by tak wykreślić połowę, odjąć rozpraszacze i zostawić tylko 3 rzeczy, na których naprawdę nam zależy? 3 zrealizowane to dla mnie znacznie więcej, niż 15 zapisanych.
Kasia Socha, autorka bloga Drogadominimalizmu.pl
Wstawaj wcześnie rano. Jednym z najlepszych nawyków, jakie udało mi się wypracować to wczesne wstawanie. Pobudka o świcie, kiedy inni domownicy jeszcze śpią, daje możliwość spokojnego rozpoczęcia dnia, zebrania myśli w ciszy i pobycia ze sobą sam na sam. Wczesne wstawanie pomaga też uniknąć porannej bieganiny i bitwy z uciekającym czasem. Wstawaj więc wcześnie, wypijaj szklankę wody, wykonuj kilka serii powitania słońca albo po prostu wpatruj się w ciszy we wschodzące słońce, które naładuje Cię energią na cały nadchodzący dzień.
Natalia Sławek, autorka bloga Jestrudo.pl
Julia Marek, autorka bloga Joulenka.pl
Znalazłam świetny sposób na to, jak nie zapominać, co tworzy naszą osobowość i przekonania. Dla mnie wybawieniem jest zeszyt z ważnymi sentencjami. Cokolwiek kształtuje mnie w danej chwili, ląduje w notesie. Jednego dnia jest to „Jesteś tym, co trawisz.” (nie „jesz”!). Innego „Kochaj i rób, co chcesz”. To są zdania, które dla Ciebie mogą znaczyć bardzo niewiele, a mnie w jakimś małym stopniu zmieniły. Jeśli zdarza Ci się usłyszeć lub przeczytać słowa, które wbijają Cię w podłogę, zacznij je spisywać. Dla przyszłej siebie.
Ania Legenza, autorka bloga Niebalaganka.pl
Moja rada na rok 2017, jest jednocześnie największą lekcją jaką dał mi 2016: Jeśli jakiś cel wymaga więcej czasu, to nie znaczy, że trzeba z niego rezygnować. On po prostu wymaga więcej czasu, który i tak upłynie. Ta myśl bardzo mi pomogła i pozwoliła ułożyć wiele spraw w głowie, w sytuacji, gdy chciałam porzucić realizację marzenia, bo wszystko przedłużało się w nieskończoność. Na pewno nie warto się wtedy poddawać :)
Paulina Szczepańska, autorka bloga Onelittlesmile.pl
Anna Mularczyk-Meyer, autorka bloga Prostyblog.com
Katarzyna Kędzierska, autorka bloga Simplicite.pl
ZRÓB TO. I ZOBACZ, CO SIĘ STANIE. To rada, którą usłyszałam niedawno od Basi Szmydt. Tak prosta, a tak trafna. Szukamy wewnętrznej wolności, a tak wiele nas krępuje i powstrzymuje od działania. Nasze kompleksy, przekonania, opinie, oceny na temat świata i samych siebie. I wcale nie mam na myśli szczególnie wielkich spraw, ale takie codzienne zmagania z naszymi ograniczeniami, wątpliwościami i tym wszystkim „co ludzie powiedzą”. Ostatnio poprosiłam o wygrawerowanie na pierścionku słów „be brave”. To moje motto na najbliższy czas. Bądź odważna. Po prostu zrób to i zobacz, co się stanie.
Joanna Glogaza, autorka bloga Styledigger.com
Znajdź te rzeczy, które robią największą różnicę i skup się na nich, a całą resztę sobie odpuść, albo przynajmniej wyluzuj. Działa w biznesie, w szafie, w relacjach, wszędzie! Jak to wygląda w praktyce? Nie o każdą drobnostkę, którą partner zrobił nie po naszej myśli warto się czepiać, ale nie można zamiatać pod dywan ważnych i trudnych spraw. Dobry płaszcz, torebka, buty i piękny szal robią całą robotę w zimowej garderobie, do nich możemy włożyć najprostsze dżinsy i sweterek i będzie super. Sprawdź na czym zarabiasz najwięcej i odpuść rzeczy, które zajmują czas i energię, a wcale nie są super rozwijające i dochodowe. Planując dzień, zastanów się, jaka jedna najważniejsza sprawa musi zostać skreślona z listy, żebyś ten dzień uznała za udany i zajmij się nią od razu. Cała reszta spraw, nawet jeśli nie uda się ich załatwić, nie ma wtedy większego znaczenia. To pochodna zasady Pareta, pozwala nam uniknąć rozmieniania się na drobne. Cała trudność polega na tym, że faktycznie trzeba się zatrzymać i przeanalizować to, co robimy, czasem coś policzyć, zmierzyć się z niewygodną prawdą. Zwykle po prostu bezrefleksyjnie rzucamy się w wir działania.
Magdalena Kostyszyn, autorka bloga Venilakostis.com
Zaufaj własnej intuicji i nie ulegaj presji otoczenia. Tylko ty sam najlepiej wiesz, co jest dla Ciebie dobre.
I jeszcze na koniec, rada ode mnie. Stara prawda, ale dla higieny psychicznej w 2017 roku, warto się stosować: nie obiecuj, kiedy jesteś szczęśliwy; nie odpowiadaj, kiedy jesteś zły; nie decyduj, kiedy jesteś smutny. To nie znaczy, że trzeba się odcinać od emocji. To znaczy, że warto znać siebie na tyle, by panować nad nimi!
Dobra rada cenniejsza niż złoto. Czy ktoś kiedyś przekazał Ci jakieś mądre słowa, które mogłyby zainspirować innych? A może masz jakieś patenty, których nauczyło Cię życie? Usłyszałaś w dosadny sposób coś, co otworzyło Ci oczy na jakąś kwestię? Zapraszam Was do udzielania rad w komentarzach. Nie muszą to być inspirujące rady na Nowy Rok. Mogą to być nawet zwyczajne techniczne sprawy, które ułatwiają życie. Być może Twoja mała rada będzie dla kogoś innego wielkim odkryciem!
Kochane, życzę Wam wspaniałego roku, pełnego inspiracji, dobrej energii i szczęścia.
Moje postanowienia to : więcej dystansu, spokoju i luzu. Problemy zawsze będą i to od nas zależy, jak do nich podejdziemy.
Mario! Dziewczyny! Szczęśliwego Nowego Roku!!!!!!
Dzięki <3 Dokładnie tak jest, możesz mieć wpływ jedynie na swoje nastawienie, na resztę rzeczy niekoniecznie.
A ja postanowiłam w tym roku nie mieć noworocznych postanowień;-) No może poza jednym: będę szczęśliwa. Wiem, co chciała bym osiągnąć, co zrobić, do czego zdążam. Jeśli będę szczęśliwa, wszystko mi się uda, więc po co gruby zeszyt z postanowieniami;-)
Dziękuję za wspaniałe rady. Świetny post. Większość z przywołanych przez Ciebie blogów odwiedzam. Do kilku chętnie zajrzę. Każda rada bardzo cenna.
Pozdrawiam i życzę pięknego i twórczego roku.
Dziękuję, wierzę, że taki właśnie będzie. Zeszyt nie jest wcale takim głupim pomysłem, dużo z takiego zeszytu rzeczy, może stać się rzeczywistością. Nawet pisała o tym Ania niedawno (aniamaluje).
Tak, masz rację, zeszyt jest świetny, ale na plany i sposoby ich realizacji, z naciskiem na to drugie;-) Same postanowienia to tylko bicie piany, moim zdaniem. Serdeczności ślę.
Pozwoliłam sobie udostępnić moim czytelnikom Twój wpis. I przytoczyć Kamili opowieść o żabach.
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu? Cieplutko pozdrawiam.
Myślę, że taką radę usłyszałam od papieża Franciszka, żeby ruszyć się z kanapy komfortu. Żeby ruszyć się zarówno fizycznie, jak i umysłem. Żeby otworzyć się pomimo panujących niemal wszędzie tendencji, żeby zamykać się na inność. I to zadziałało :) Do tego zaczęłam ćwiczyć Chodakowską, która jest świetnym motywatorem i między innymi dzięki niej zaczęłam systematycznie ćwiczyć! Jako sangwinik wszystkie powtarzalne, systematyczne i organizacyjne aspekty życia to moja piękna achillesowa!
Drugie – to przykład, jaki dostałam na szkoleniu zorganizowanym przez firmę, w której pracuję na temat zarządzania sobą w czasie. Brałam udział w odtworzeniu sceny, w której bohaterowie trafiają na bezludną wyspę z minimalnym prowiantem, a najszybsza pomoc pojawi się dopiero za miesiąc. Każda osoba miała inne nastawienie, pierwsza postanowiła nie wchodzić w głąb i przeżyć na lichym prowiancie. Bohatera, którego grałam, miał pozytywne nastawienie do tej sytuacji, wchodził w głąb wyspy nawet za cenę niebezpiecznych sytuacji. Ludzie odtwarzający tę scenę mieli zawiązane oczy, mieli w zależności od roli stać w miejscu lub iść do przodu, a tłum albo próbował tę osobę „popychać” do przodu albo zastopować. Nabiłam sobie parę siniaków, ludzie śmiali się z mojej bezradności, ale… myślę, że wolałabym być tym drugim bohaterem.
W tym roku chcę spróbować ograniczyć jedzenie słodyczy, być bardziej systematyczna i mniej unosić się emocjami. Chcę próbować nowych rzeczy, mam nawet na oku kurs jakiegoś egzotycznego tańca. Chciałam pójść na zumbę fitness, ale wszyscy mi doradzają… tango lub flamenco!
Długo już ćwiczysz? Ja będę z koleżanką chodzić na basen i chcę dołożyć do tego jakieś ćwiczenia w domu. Kiedyś robiłam skalpel i był super, ale lubię też Mel B. Widzisz już jakieś efekty?
Ćwiczę już miesiąc z małą przerwą świąteczną. Jako, że jestem prawdopodobnie mezomorfikiem, bardzo szybko poczułam różnicę, po 3-4 ćwiczeniach. Jestem bardziej „ubita”, mam 2 cm mniej w pasie i biodrach (na wadze przybrałam). Czuję największą różnicę w mięśniach, zmniejszył się celluit na udach :P no i najważniejsze, to jestem silniejsza :)
Skalpel jest boski! Pływanie też, ale mam takiego dostępu na baseny :(
No to super. Te efekty wydają mi się szczerze mówiąc spektakularne. Czy zmieniłaś też coś w diecie prócz słodyczy?
Mario, polecam Ci też kanał Pauli z treningfitness.com na youtube. Ze zbioru filmików układasz trening, w zależności od dostępnego czasu i swoich możliwości fizycznych. Mam kilka ulubionych, ale lubię próbować też nowości, które Paula cały czas nagrywa.
A skalpel tez bardzo lubię, zwłaszcza jak chcę wrócić do formy po przerwie (czyli za nie długo go odpalę ;) I ten moment, kiedy Ewa mówi „już po krzyku… jestem z ciebie barrrdzo dumna” <3
Pozdrawiam!
Tyle dobrych rad! Nowy rok to nowe plany, nowe możliwości, ale tak naprawdę to nowe konsekwencje „starego roku”. Warto czerpać ze swoich doświadczeń, by po prostu żyło się lepiej.
Dziękuję za możliwość pojawienia się w tak doborowym towarzystwie fantastycznych blogerek. To najlepszy prezent na początek roku :)
Ja też Ci dziękuję Kasiu :)
Moja „rada” : Mood follows action
W moim przypadku jest to zdecydowanie obszar nad którym muszę pracować. Często zamiast podejmować działanie mimo złego nastroju, ulegam dołowi i staczam się jeszcze niżej :(
Interesujące porady :)
Mi zapadła w pamięć porada mojego kolegi z pracy, który w odpowiedzi na moje narzekanie na ludzi z którymi musieliśmy współpracować, powiedział, że ludzie są po prostu jacyś i nie ma sensu marnować energii na snucie postulatów jacy być powinni, tylko traktować ich cechy jak warunki atmosferyczne. W sumie banalne, ale mi pomogło, polecam :D
Kolega dość prosto, ale jednak dobitnie się wypowiedział :) Fajna rada.
Dzięki, Pilar, że się tym podzieliłaś.
Dobra rada, warta zapamiętania!
Genialne :D Już dawno temu przestałam marudzić na deszcz i zimno, czas przełożyć to na inne sfery :)
Zastanawiam się, czy można to zastosować do siebie. Nie mam na myśli niestawiania sobie wymagań czy braku dążenia do zmian, ale akceptację siebie, swoich cech, możliwości, a w szczególności ograniczeń. Przestać narzekać na siebie, a jednocześnie robić swoje.
Gdzieś czytałam, że w pewnym wieku ludzie przestają mieć wady, a zaczynają mieć cechy :D It’s not a bug, it’s a feature ;) Chyba wystarczy traktować swoje słabości z humorem i pracować nad nimi bez spiny :)
Taką dobrą radą, którą staram się mieć zawsze w głowie, a na którą trafiłam przypadkiem, to: „W życiu dostajesz to, o co masz odwagę prosić”. I ona mi się zawsze sprawdza w 100% i ratuje mnie w sytuacjach, kiedy mogę zdobyć coś na czym mi zależy, ale paraliżuje mnie strach przed jakimś ruchem. Wtedy sobie przypominam te słowa i nie pozwalam sobie na bycie bierną, biedną, zlęknioną bułą. Nie jedna okazja przeszła mi koło nosa, bo nie miałam odwagi się odezwać i o coś poprosić. Jednocześnie te słowa uświadamiają mi, że w życiu nic nie spada jak manna z nieba i by coś osiągnąć, trzeba o to zawalczyć.
Story of my life :) Biedna buła stoi w kącie zamiast przejąć inicjatywę, albo snuje scenariusze przed odezwaniem się do kogoś, co może pójść nie tak. Już jak o tym piszę, jestem wyczerpana…
Pozwolę się nie zgodzić. Tacy walczący ludzie ukradli mi w pracy pomysł, stanowisko, itp. Boję się takich walczących o swoje. Wolę być bułą. Pozdrawiam wszystkie buły:)
A ja się nie zgodzę na robienie cnoty z bułowatości, bo sama jej doświadczam i to nie raz mi w życiu przeszkodziło :) Myślę, że kradzież to kradzież i nie można jej wiązać z tym, że ktoś walczy o swoje – bo to nic złego, tylko z tym, że jest nieuczciwy…
Nie musi to być walka w sensie dosłownym- jakieś wydzieranie lub podkradanie komuś czegoś. Przyszła mi do głowy od razu walka z samym sobą, kiedy nie mamy odwagi czegoś zrobić, zrealizować, poprosić o coś. Niekoniecznie sytuacja gdzie ja zyskuję, ktoś traci.
Ja nie wiem, kiedy, mysle ze juz z rok temu zastanowilam sie nad slowami, ktore czesto widac na jakis grafikach na pinterescie itp: „Collect moments, not things” Zaczelam stosowac i kazdemu polecam. Stalo sie to moim mottem w kazdej dziedzinie zycia, zwlaszcza tej rodzinno-rodzicielskiej.
Wszystkim polecam, zycie stalo sie pelniejsze, ciekawsze, bardziej zaskakujace i wyzwalajace kreatywnosc.
Wszystkiego dobrego dla Ciebie, Mario i czytelniczek w Nowym Roku!
Dzięki Aniu, też będę się starała być bardziej obecna i zbierać chwile! Dosiego Roku.
Dobrych rad nigdy dosyć:)
Mnie zainspirował ostatnio taki dialog:
-Mistrzu, jak długo trzeba czekać, by coś zmieniło się na lepsze?
-Jeżeli będziesz czekał, to bardzo długo…
Chciałam się też podzielić z Wami moim ostatnim doznaniem wizualnym. To dwa pokazy mody, które mnie totalnie zauroczyły swoją oprawą. Może ktoś jeszcze nie widział:
https://www.youtube.com/watch?v=OfTa2UfatE0
https://www.youtube.com/watch?v=683lBBj6u9M
Dobrego Roku Dziewczęta :)
Fendi już widziałam, ale jeszcze usiądę do Chanel. Bardzo miło, że to podrzuciłaś :*
Świetny wpis z radami blogerek, mnie już kilka rzeczy dało do myślenia. A poza tym, to zdecydowałam, że odtąd będę bardziej wierzyć w siebie, i mimo strachu i tak działać. Motywujące są dla mnie słowa Jacka Walkiewicza „Kiedyś się bałem i nie robiłem, dziś dalej się boję, ale robię” (polecam obejrzeć całe jego wystąpienie na TEDx). W tym roku czeka mnie mnóstwo zmian, o których już wiem, i to zdanie idealnie pasuje do mojej sytuacji. Chcę też zrobić, nauczyć się czegoś nowego, o czym dotychczas nie myślałam, jeszcze nie wiem, co to będzie. ;) Wczoraj rozmawiałam też z osobą, która zna biegle kilka języków, i mówiłam jej, że mam problem z wyborem, którego mam się najpierw uczyć, i poradziła mi, ze tego, który najbardziej mi się podoba i najłatwiej mi idzie jego nauka i że nie mam się sugerować tym, ze wszędzie jest tylko angielski. Niby to oczywiste, ale czasami się o tym zapomina. A Tobie Mario, życzę na Nowy Rok wielu inspiracji i pomysłów i jeszcze więcej tak świetnych wpisów na blogu. Pozdrawiam ciepło. :)
Dzięki Olga. Na jaki język padłoby w Twoim przypadku?
Niemiecki, którego się kiedyś już uczyłam i nauka szła mi lepiej niż angielskiego. Zawsze też lubiłam ten język. Z angielskiego nie zrezygnuję, bo jest wszechobecny, mimo że chyba jednak nie mam do niego serca. ;) Chcę też się nauczyć włoskiego, bo zauważyłam,że łatwo mi wchodzi do głowy. Nie uczyłam się go wcześniej, ale uwielbiam głos i piosenki pewnego Włocha (Nek), który śpiewa oczywiście po włosku. :) Często szukam tłumaczeń jego tekstów w internecie i zauważyłam, że zapamiętuję dużo słówek. Także trzeba iść tą drogą. :)
To naprawdę fajnie, czyli zaczynasz od niemieckiego i dokładasz włoski :) Myślę, że nauka języka wymaga niesamowitego zaparcia, ale na pewno warto! Ja też bym bardzo tego chciała i może się porwę na to.
No właśnie najtrudniej zacząć. A że decyzja już zapadła (po prostu za bardzo mnie już denerwuje to, że brak bdb znajomości języka mnie ogranicza, choćby zawodowo), to zaopatrzyłam się w serię audiobooków do nauki języków, ponieważ dużo zapamiętuję ze słuchu. Normalne książki czy kursy też mam i są ok. Do tego oglądanie bajek, filmów czy słuchanie radia w danym języku bardzo dużo daje. Sprawdziłam już na przykładzie angielskiego. Oglądanie, np. filmów w oryginale i rozumienie ich bez większych problemów daje mnóstwo satysfakcji. Być może takie rady się komuś przydadzą. Pozdrawiam i powodzenia. :)
ojeju ile blogów czytasz!! ja czytam w sumie tylko twojego i od niedawna drogę do minimalizmu =D bardzo mi się podobają niektóre wpisy i porady ja w sumie mam jedno postanowienie, jak najczęściej wypędzać z siebie lenia =) częsty leń blokuje wszelkie inne postanowienia jak wczesne wstawanie czy częstsze dbanie o siebie i swoje ciało…..
A czy Ty też tak masz, że trudno Ci zacząć robić jakąś czynność, ale jak już się za to weźmiesz, to potrafisz się w tym zatracić?
Mario, ja tak mam.
no przytrafiają mi się takie sytuacje =)
A ja podrzucę cytat – moje motto od niepamiętnych czasów ;)
„Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.” (A. Sapkowski)
I mini rada. Doceniać swoje życie, siebie, rodzinę, zdrowie, pracę, to co się ma. Cieszyć się tym ze wszystkich sił. Szukać pozytywów. Nie porównywać się z innymi. Często myślimy, że inni mają lepiej, a to co nasze jest gorsze… Czasami zazdrościmy… Czasami podejmujemy decyzję pod wpływem innych… Odkąd zostałam mamą poczułam jeszcze większą odpowiedzialność za nasz mały świat. I zaczęłam ufać sobie. I doceniać nasze życie. I to co piszę nie równa się stagnacji, nie znaczy, że mamy przestać się rozwijać i chcieć od życia więcej. Ale w naszym chceniu, dążeniu do lepszego nie możemy zapominać o dobrej teraźniejszości ;) Bo możemy przeżyć całe życie goniąc króliczka i zapominając o zatrzymaniu się, rozejrzeniu wokół i poczuciu czystej radości i szczęścia…
Pozdrawiam i życzę dużo szczęścia w Nowym Roku!
Yenn
Ładujecie tu naprawdę dużo materiału do przemyśleń. Życzę w takim razieTobie i sobie dużej refleksyjności w tym roku oraz umiejętności przekuwania tych wszystkich teorii na praktykę <3
O tak! I konsekwencji! :D
O tak! Ten cytat też uwiebiam, jak i cała prozę Sapkowskiego. :)
Witam w klubie :D
Sapkowoski – mój mistrz, Yennefer – moja ulubiona postać :) Zdecydowanie muszę odświerzyć sobie Sagę i ulubione cytaty, tyle można z nich wyciągnąć. A propos powyższego nasuwa mi się jeszcze „Nie ma gorszego widoku, niż płacząca czarodziejka” ;)
No i moje motto, również od niepamiętnych czasów i również z Sapkowskiego – „Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich”.
Też bardzo lubię te cytaty ^_^ I również mam w planach powtórkę z sagi, muszę tylko skończyć obecne lektury ;)
Też co jakiś czas do niej wracam. Jak dla mnie to mistrzostwo świata! :)
Błagam,nie róbmy takich błędów ortograficznych.
Yennefer – dzięki za ten cytat. Sapkowski jest nie w moim guście ale ten cytat bardzo mi się podoba. Trzeba mi właśnie działania w 2017 roku.
Proszę bardzo ;) Nie bedę agitować Sapkiem, którego uwielbiam, ale nie każdy musi ;) – ale życzę wytrwałosci w działaniu :D I ślę dużo pozytywnej energii :D
Moim zdaniem o takie uniwersalne rady jest trudno.Jest jednak taka jedna rada mojego taty,która zawsze mi pomaga,i mam nadzieję ,że w tym roku też będzie.Mianowice,nigdy nie podążaj za tłumem owiec(ludzi),patrz na siebie.Myślę,że to naprawdę dobra rada,bo w sumie wykorzystywać ją można w każdym aspekcie życia,a zwłaszcza w modzie,by patrzeć na trendy z pewnym dystansem i zachować swój styl.
O tak, to jest właśnie pierwsza i najważniejsza zasada, którą będę tłoczyć Zośce do głowy!
Moja rada dla mnie samej: NIE UŻALAJ SIĘ NAD SOBĄ! Zrób co masz do zrobienia i miej realne marzenia! Pozdrawiam!
Brawo, Kochana, myślę, że jak potrafisz się przyznać do tego, że czasem się nad sobą użalasz, to będzie tylko lepiej. Kiedyś przeczytałam taką sentencję, która mi się tłucze po głowie zawsze jak wchodzę na tryb użalania się: mieć pozytywne nastawienie w negatywnej sytuacji, nie jest naiwne, lecz jest liderowaniem.
Rady na 2017 rok, fajne ale tak samo fajne byłyby tydzień wcześniej, miesiąc wcześniej itd. Zawsze jest dobry czas na zmiany, nowe cele.
Życzę Wam zdrowia i uśmiechu.
Masz rację :)
Rada mojej przyjaciółki – metoda małych kroków. Codziennie trochę, tyle, ile mogę, ale nie ustawać, nie poddawać się. Przede mną spore żeby nie powiedzieć ogromne wyzwanie zawodowe i bez myślenia o podziale na małe części to nawet nie ruszam z miejsca.
Czas i tak upłynie, jak napisała Ania Legenza, więc każdy mały kroczek jest lepszy od stania w miejscu :)
To bdb rada. I właśnie, codziennie chociaż coś ale nie przestawać. Ciągle się tego uczę.
Mario,
dziękuję Ci za tego bloga. Czytam go już od dwóch lat – jako jedynego, regularnie. Bardzo podziwiam Twoją pracę. Najbardziej wartościowe w niej jest to, że rozwija – zarówno Ciebie, jak i czytelniczki. Styl to nieustanna praca nad sobą. Dogłębne zrozumienie siebie (swoich potrzeb, swojej fizjonomii, smaku). „Styl jest w głowie, a nie w szafie”. Odnotowałam i zapamiętałam. I tyczy się to nie tylko wizji stylu. Tyczy się tego, co się w tej głowie ma.
Nigdy nie pokazywałaś nam tylko ubrań, ale to, jak je nosisz. Najcenniejsze w Twoim blogu jest to, że ukazujesz nam to, jak się zmieniasz. Jak uczysz się rozumieć siebie. Wyruszyłaś we wspaniałą podróż. Z osoby – jeśli mogę to powiedzieć tak odważnie i szczerze – zagubionej w kwestii mody, nie wyglądającej najlepiej lub – inaczej mówiąc, wyglądającej dobrze co jakiś czas, stałaś się pięknym motylem. Twoja uroda rozkwitła. Pokazywałaś nam, z całym autentyzmem, odważnie, to jak pracujesz nad sobą. Jak uczysz się rozumieć siebie. Pokazałaś, co najważniejsze, nie rezultat, a proces. Proces, który wciąż trwa – bo odkrywanie stylu nigdy się nie kończy, jako że jest podróżą w głąb siebie. Ja, w trakcie czytania Twojego bloga, również się zmieniałam. Powoli, razem z Tobą. Popełniając wizerunkowe błędy. Widząc swoje zdjęcia, ale i oceniając swoje samopoczucie- to, jak czuję się JA ze SOBĄ – czuję się i wyglądam coraz piękniej. Tak jak Ty.
Dziękuję Ci w szczególności za ten wpis. Dzięki niemu wiem, że Twój blog nie będzie już jedynym czytanym regularnie. Otworzyły się przede mną, dzięki Tobie i tym wspaniałym autorom, nowe perspektywy zmian. Nie mogło mnie spotkać nic lepszego z początkiem 2017 roku.
Co do rad – po niezwykle ciężkim dla mnie roku – mam jedną, która chyba jeszcze nie padła. Bądźmy dla siebie łagodne. Nie katujmy się psychicznie, wypominając sobie złe decyzje i fizycznie, restrykcyjną dietą. Jesteśmy dla siebie. Zmiany, jak na twoim blogu, to długotrwały proces. A najlepsze co możemy zrobić, to właśnie wyruszyć w podróż w głąb siebie z miłością. Nie nienawidźmy siebie. Zasługujemy na wszystko, co najlepsze!
Dzięki za miły komentarz. Bywały lepsze i gorsze dni, ale teraz to jakoś mam przeczucie, że właśnie będzie tylko lepiej. Zgadzam się z łagodnością, przełożoną również dyscypliną i systematycznością. Nic na siłę, ale też nie wolno się rozłazić. Myślę, że jest do pogodzenia łagodność i dyscyplina, dobroć i praca, wyjątkowa estetyka i codzienność :)
Ciekawe porady, z pewnością inspirujące. Fajny pomysł, by podzielić się nimi z Czytelniczkami:-).
Ja ostatnio usłyszałam zdanie:
„Nieważne w jakim świecie żyjesz, ważne jaki świat jest w Tobie” – zdanie padło z ust Pani Agnieszki Maciąg, w materiale nakręconym dla DDTVN. Bardzo do mnie to przemawia. W międzyczasie kupiłam ostatnią książkę Pani Agnieszki „Pełnia życia”. Czytam ją chyba już trzeci raz i dużo z niej czerpię. Zawiera w sobie cenną dla mnie wiedzę na temat świadomego, pełnego życia, opierającego się na własnych doświadczeniach autorki.
Ja mam dwa postanowienia na ten rok: Nie martw się na zapas (potrafię się nakręcić i zamartwiać zupełnie niepotrzebnie) i Myśl pozytywnie. Ta druga myśl ostatnio bardzo do mnie przemówiła, dosłownie:-). Jechałam samochodem na spotkanie z koleżanką. Nie lubię parkować i zawsze mnie to stresuje. Dodatkowo bałam się że nie znajdę miejsca do parkowania. Na początku drogi zamartwiałam się i nakręcałam, że pewnie tego miejsca nie znajdę, że spóźnię się na spotkanie. Jako że byłam w trakcie lektury wspomnianej wcześniej książki, szybko zmieniłam tok myślenia:-), na pozytywny (czyli: miejsce będzie, a jak go nie będzie to wtedy będę się martwić itp.). Na miejscu okazało się, że miejsce nie tylko było, ale pojawił się na mojej drodze człowiek który mi to miejsce wskazał i jeszcze odpowiednio nakierował, tak, że bez problemu zaparkowałam:-). Uśmiech nie schodził mi z twarzy w drodze na spotkanie:-). Byłam w lekkim szoku.
I tym pozytywnym akcentem kończę ten długi komentarz. Mario, wszystkiego dobrego dla Ciebie i Czytelniczek w Nowym Roku, pozdrawiam.
Dzięki Kochana, ja akurat jestem przekonana, że można wiele dobrych rzeczy na siebie sprowadzić za pomocą nieustannego myślenia o nich. Nie tylko dobrych rzeczy, niestety, dlatego bardzo ważne jest właśnie pozytywne myślenie i przyciąganie tym samym tego, co dobre.
Moja myśl przewodnia: walczyć z tym, co można zmienić, a odpuścić to, na co i tak nie mamy wpływu. Poza tym, więcej luzu i dystansu. Wszystko siedzi w głowie. Obraz wielu aspektów życia, zależy od naszego postrzegania. Patrzmy na piękno i dobro, a omijajmy zło, którego nie możemy zlikwidować. Tobie Mario i wszystkim czytelnikom życzę dużo szczęścia i radości!
Dziękuję i zgadzam się w pełni z tym, co napisałaś.
Mario, dziękuję ci za tak wspaniały pomysł na wpis noworoczny! Przy okazji widzę że czytamy wiele tych samych osób – to mnie bardzo ucieszyło :) Wiele z tych rad noszę w głowie od jakiegoś czasu i myślę o nich w kontekście nadchodzącego roku.
Ja ostatnio usłyszałam w podcaście Michała Szafrańskiego słowa które mi utkwiły w głowie – żeby oddzielić poprzedni rok kreską. Nie chodzi tu o to żeby nie podsumowywać i nie wyciągać wniosków – to Michał bardzo poleca – ale żeby to co było (czy dla nas przyjemne czy trudne) nie rzutowało od razu na nasze spojrzenie na przyszły rok. Żebyśmy potrafili dać sobie nowe szanse, nie płynąć na fali sukcesu, ale też nie tonąć w myślach o porażkach.
Jeszcze raz dzięki Mario że jesteś i że tworzysz tak cudowne rzeczy :) życzę Ci wielu blogowych (i nie tylko) sukcesów i radości w 2017 roku!
Fajne słowa, zgadzam się z nimi, zwłaszcza, że ja też zrobiłam sobie świeży start. Poszła krecha i teraz tylko do przodu :)
Maria, pięknie Ci dziękuję za zaproszenie. Pomysł był świetny, wyszła z niego idealna lektura na początek roku :)
Dziękuję, że je przyjęłaś :)
Dobry wpis! U mnie z postanowień: regularne wczesne wstawanie, ruch minimum dwa razy w tygodniu i mniej rozpraszaczy. Pracować na 100% i tak samo odpoczywać! :) wszystkiego dobrego w nowym roku dla Ciebie, Mario, i wszystkich Czytelniczek!
Dziękuję, co mi też przypomina, żeby odpoczywać, jeść i spać nie myśląc tak dużo. Wczoraj Wojtek przy obiedzie powiedział do mnie: wracaj do nas. Brrr, być obecną.
Bardzo dobry przedruk tekstu Russella był w numerze „Przekroju” teraz: o znużeniu, którego doświadczamy wszyscy, o tym, ile nas kosztuje samo wyłączanie się z hałasu. W 2016 roku nauczyłam się dobitnie, że najładniejszy planner nie zastąpi godziny skupienia i koncentracji, z zegarkiem w ręku, choćby prostym budzikiem, bez wielkich aplikacji do „staying focused”. Robię się spokojniejsza dzięki temu :)
Dla mnie osobiście (do walki z perfekcjonizmem, skupianiem się na szczegółach, natrętnymi myślami, przywiązywaniem wagi do opinii innych itp.) :
– „Jeśli coś jest w miarę dobre i nie wymaga wiele wysiłku, to znaczy, że jest BARDZO dobre. ” (przeczytane u jednej z moich ulubionych blogerek: riennahera.com )
– „Jeśli chcę być dobra, muszę być także zła” (chodzi o akceptację ludzkiej natury jako dobrej i złej jednocześnie, a nie uciekanie na siłę od grzechu; akceptację i miłość do siebie, nawet gdy robi się coś złego – oczywiście nie mam na myśli jakichś okrutnych rzeczy) – to znalazłam na blogu o nerwicy
– „Co się dzieje, kiedy zaczynamy działać zgodnie z oczekiwaniami innych? Przestajemy być odpowiedzialni za nasze decyzje. Kto nie może samodzielnie i świadomie podejmować decyzji nie ma kontroli nad własnym życiem. ” – z forum wizaz.pl A więc akceptacja i szacunek do WŁASNYCH decyzji – i również radość z nich :) Bo są moje :)
Wiesz co, to co Ty robisz jest właśnie dla mnie wzorcowym filtrowaniem informacji. Po prostu, gdziekolwiek nie jesteś, czegokolwiek nie czytasz, zawsze wyciągniesz z tego coś pouczającego dla siebie. Nie wyśmiewasz nigdy niczego, tylko szukasz szansy, żeby coś z tego wynieść, mam rację?
Bardzo miło było mi przeczytać to, jak zanalizowałaś moje zachowanie! Trafne spostrzeżenie Mario, taka właśnie jestem. (Choć sama chyba jeszcze nigdy się w ten sposób nie scharakteryzowłam). Dziękuję :)
W tym roku widzę siebie w roli opisanej wyżej żaby deptającej śmietanę :) Bardzo pocieszająca historia. Chcę także wierzyć myśli z „Mistrza i Małgorzaty”, że „każdemu będzie dane to, w co wierzy” :)
To gratuluję, zawsze dasz sobie radę, nigdy się nad sobą nie użalasz <3
Maria, wspaniały efekt! :)
Raz jeszcze bardzo Ci dziękuję i do usłyszenia.
Ściskam.
To ja dziękuję <3
Duże wrażenie zrobiły na mnie słowa:
Co byś zrobiła, gdybyś się nie bała?
I wtedy zaczęłam się zastanawiać. Pominęłam asekuranctwo i rozsądek, który każe myśleć o dzieciach, finansowym bezpieczeństwie, kredycie i tak dalej. Zaczęłam myśleć o tym, czego bym chciała, co by było fajne. Nie od razu trzeba wszystko rzucać i to realizować, ale warto wiedzieć, na co się ma ochotę, jak może wyglądać życie. Dla mnie to ogromnie inspirujące.
Przytoczyłaś blogi, które czytam i cenię :)
Moje dwa zdania, które mam z tyłu głowy najczęściej:
„Lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach” – z forum zaburzeni.pl,
I mojego autorstwa: „Między czernią a bielą jest jeszcze wiele odcieni szarości” – przypomina mi o tym, żeby nie oceniać czyichś decyzji pochopnie, czego wymagam w drugą stronę – niech nikt pochopnie nie ocenia moich decyzji.
Wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie i wszystkich czytelników :)
Czytam wszystkie komentarze i chyba jutro zrobię to raz jeszcze, z notatnikiem w ręku. Tyle mądrych, życiowych rad do zapamiętania :-)
Bardzo dobry pomysł z tymi radami, część tych blogów znam i lubię, a część chyba zacznę czytać. Moje ostatnie „odkrycia”:
– Pracuj mądrzej, a nie więcej. Nie liczy się czas spędzony nad zadaniem a efekt. Nie warto siedzieć bez sensu przez pół dnia, lepiej popracować w skupieniu dwie godziny i potem zająć się czymś innym. Pomagają mi apki do wyłączenia tablicy na fb i blokowania stron internetowych. A jak nie pomagają, to robię przerwę – 15 minut mnie nie zbawi, bezproduktywna godzina jest znacznie gorsza. Po drugie, często lepsze rezultaty można uzyskać nie zamartwiając się i nie nadwyrężając. Jeszcze druga strona tej rady – często nie warto fiksować na punkcie jednej rzeczy, skoro wiemy od początku że poniesiony wysiłek (i nierzadko nerwy) nie przyniesie nam wartej jego korzyści.
– „Find what feels good”- motto Adriene, mojej ulubionej joginki z yt. Jak wiemy, co jest dla nas dobre, to łatwiej dokonywać codziennych wyborów. Jeśli lepiej czuję się po sałatce, to po co sięgam po czipsy? Skoro nie lubię jednego języka, to nie muszę się go uczyć – mogę spędzić czas nad takim, który lubię.
– Czasem lepiej działać, a nie analizować w nieskończoność. Takie długie rozmyślania często tylko stresują. Lepiej na zimno spisać plusy i minusy, zrobić drzewko decyzyjne i dokonać wyboru a potem już działać. To mi akurat nie wychodzi, ale się staram ; )
Zamiast radzić, chciałabym się podzielić z Wami moim doświadczeniem z końca minionego roku.
To było we mnie odkąd pamiętam. Schowane w najskrytszym zakamarku mojego serca. Najczęściej siedziało sobie cichutko, skulone, czasami trochę przysypiając, a czasem nieznacznie wzdychając. A mnie, tak bardzo zajętej codziennością, całkiem skutecznie udawało się zagłuszać myśli o nim i prawie zapominać…w każdym razie przynajmniej na jakiś czas. Z wyjątkiem tych chwil, kiedy jakieś niespodziewane zdarzenie, z niezwykłą precyzją poruszało we mnie tę najczulszą strunę i wywoływało falę radości połączonej z bolesną tęsknotą. Czy znacie tę przedziwną mieszankę emocji, gdy radość rozpromienia od środka, a tęsknota wywołuje ból wręcz fizyczny?
Czasami zastanawiałam się, jak długo jeszcze będę przebywać w takim stanie zawieszenia. I przeraziła mnie myśl, że przecież można tak trwać do samego końca i nigdy się nie przekonać.
I wtedy poczułam, że jestem gotowa, by zrobić pierwszy krok. Już sama myśl o tym była wyzwalająca. Podjęłam decyzję i poczułam ulgę. I jeszcze radość, bo wiedziałam, że właśnie zrobiłam ten najtrudniejszy krok.
I wiesz, co się stało?
Najpierw poczułam dziwne rozpieranie w okolicach łopatek. Ból promieniował aż do ramion i w dół, do lędźwi. Daje się przeżyć, choć do najmilszych nie należy. Potem przyszedł ruch, trochę podobny do tego, gdy pod sercem nosi się dziecko, z tym że ten był zdwojony i podskórny, jakby rozpierający. A potem przychodzi przebijanie się ich przez skórę. Ból jest krótki i ostry, łagodzony przez zaskoczenie i uniesienie. A potem były pierwsze, nieporadne ruchy. I euforia, gdy udawało się unieść choć na kilka sekund i poczuć przedsmak tego, co przede mną.
Mam skrzydła.
Oczywiście, odrobinę obawiam się upadków z wysokości, to naturalne. Ale będę próbować. To pewne.
Znane i stare ale dla mnie bardzo aktualne:
„Do odważnych świat należy”
(a do reszty nie należy…), nie chcę być w 2017 obserwatorem, będę działać :)
Ja mam w tym roku motto: Statek w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki (Grace Murray Hopper). Zauważyłam, że ciągle się czegoś boję, więc zamierzam z tym walczyć :)
Bardzo dużo mądrych postanowień, decyzji. Po przeczytaniu komentarzy, które utwierdzają mnie w przekonaniu,że więcej osób chciało by powalczyć ze swoimi słabościami, doświadczać nowego, mam propozycję Mario na post już na rok 2018. W myśl tego co napisała Paulina Szczepańska, autorka bloga Onelittlesmile.pl- „Nie wierz temu co mówią ludzie – wierz temu co robią” aby poprosić autorki powyższych komentarzy o szczere podsumowanie założeń z tym co się udało zrobić ;-). Jeżeli chodzi o mnie to z mojego doświadczenia wiem już ,że nie liczy się worek postanowień a konsekwencja małych kroków.
Piękne.
Ode mnie dorzucę:
Wdzięczność nigdy nie będzie przereklamowana. Człowiek to dziwna istotna, która zazwyczaj docenia to, co miała, kiedy to straci. Dlatego odżywiaj się zdrowo; doceniaj, że masz gdzie spać i ludzi, z którymi możesz porozmawiać. Wbrew pozorom łatwo to stracić.
Będzie trudno, ale będzie warto – PRZEPIĘKNE! <3