Szukam dla siebie idealnej długości włosów. We wpisie Ofelia widać było, że włosy zakrywały mi już łopatki, a według moich standardów to już są naprawdę długie włosy… Miałam wrażenie, że kiedy je rozpuszczam jakoś tak smętnie zwisają i „posmutniają” mi twarz. Chcę, żeby były bardziej energiczne, w związku z tym, muszę je podreperować przez zimę. A żeby było mi łatwiej obcięłam je znacznie. Moja wymarzona długość to taka w połowie drogi między tym, co mam na głowie teraz, a tym co widać w Ofelii.
Przy tej długości miałam nadzieję, że termoloki cokolwiek mi teraz dadzą, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Moje włosy wyjątkowo nie chcą się kręcić. Jedyne manewry, które mogę tu wykonywać to suszenie z głową do dołu lub suszenie na dużej szczotce, żeby zyskać trochę objętości przynajmniej na godzinę. Więc, jak się pewnie domyślacie, szczotkuję je tylko rano i wychodzę z domu. A w kitkę przy tej długości, spokojnie mogę złapać wszystkie włosy.
Jak zamierzam wzmocnić włosy?
Mam taki plan, który wprowadzam wręcz jako reżim:
- Dwa razy w tygodniu olejowanie. Raz olejek Khadi, raz olejek Mango.
- Maska dwa razy w tygodniu. Mam teraz maskę Kokos i Glinka.
- Jak zwykle – częsta zmiana zestawu szampon i odżywka. Spróbowanie kosmetyków profesjonalnych.
- Suplementy. Pewnie zdecyduję się na Biotebal, bo już mi się kiedyś sprawdził, natomiast stosując np. Solgar czy Belissę, nie widziałam jakiejś dużej różnicy w poprawie kondycji włosów.
- Regularne podcinanie końcówek (zdarzało mi się nawet rok nie być u fryzjera).
Na zdjęciu widzicie moje olejki i jeden bardzo ciekawy produkt – Pret-a-powder, marki Bumble and Bumble. Mam to najmniejsze opakowanie, choć kupię sobie duże i po prostu będę przesypywać na podróż do małego. To jest puder do włosów. Coś takiego jak suchy szampon, ale w sypkiej formie. Jeśli miałam przetrzymać włosy i nie myć ich co dzień, to zazwyczaj posiłkowałam się jakimś suchym szamponem. Ale aplikację pudru można o wiele lepiej kontrolować, a sam produkt jest milion razy bardziej wydajny niż drogeryjne suche szampony, które mi po prostu idą jak woda. Można też w lepszy sposób nadać włosom objętość, niż za pomocą szamponu. Bardzo polecam, bardzo!
Olejek migdałowy pod prysznic L’Occitane
Krem do stóp Masło Shea L’Occitane
perfumy Dior Addict
Dostałam te perfumy na urodziny i ogromnie się z tego cieszę, bo po prostu zapomniałam jak bardzo je kiedyś lubiłam. Teraz chciałabym tylko wypsikać już wszystko inne i codziennie pachnieć Addictem. Gdybym miała określić ogólnie grupę zapachów jakie lubię, użyłabym określenia „luksusowe mydła” i ten zapach bardzo dobrze się w to wpisuje. Co ciekawe, zapachu Chanel No 5, który często jest określany w ten sposób, nie lubię.
Z moimi urodzinami, zbiegła się też przesyłka z L’Occitane i dwa produkty. Olejek pod prysznic, po którym grzechem byłoby nałożyć balsam (a ja właśnie nauczyłam się w końcu balsamowania po kąpieli, co jest chyba przełomem u mnie :) ) i krem do stóp, który stosuję na noc i rano czuję, że skóra jest tam bardzo miękka. Nigdy nie używałam produktów tej marki i specjalnie też jakoś nie nacierałam się żadnymi balsamami, kremami do stóp, zdarzało mi się kupować jakieś przypadkowe żele pod prysznic, nie dbać o skórę na rękach. I teraz widzę jakie to może być korzystne dla ciała i odprężające, żeby zwracać uwagę na to, co się z nim robi. Na pewno dla mnie najważniejsza jest tu kwestia wypośrodkowania przyjemności, funkcjonalności i cen produktów, tak żeby nie zwariować i żeby półki się nie uginały od pierdół, ale żeby mieć swoje ulubione kosmetyki i zapachy, chętnie do nich wracać i regularnie używać ich z przyjemnością i korzyścią dla skóry.
Szminka Matte Crayon, 08, Golden Rose
Szminka Matte Crayon, 10, Golden Rose
Szminka Hades Fire, Mac
Róż w sztyfcie, odc. 106, Golden Rose
Pędzelek do ust, Artlook
No i właśnie takimi ulubieńcami w mojej kosmetyczce są pomadki w kredce od Golden Rose, które już po raz trzeci sobie uzupełniam. Dołączył do tego róż w kremie o którym nie będę tu się zbytnio rozpisywać, ponieważ szykuję dla Was poradnik o dobieraniu różu. Kiedyś Wam pisałam, że mój pędzelek do ust jest niepraktyczny, bo nie ma nakrętki i owijam go chusteczką przed włożeniem do torebki. Na co mnie uświadomiłyście… że można kupić pędzelek z nakrętką. Na co ja odpowiedziałam… że po co, skoro mam taki, to nie będę kupować nowego i będę się dalej męczyć. Na co… pędzelek się zgubił, a ja kupiłam taki z nakrętką :)
Szminka o której pisałam w ramach szalonej klasyki już do mnie przyszła. Oto usta maźnięte tym cudem. Jak dla mnie wspaniały kolor i efekt. Żaden tam błyszczyk, ale konkretny blask i piękny kolor. Bardzo zadowolona!
I na koniec nowy korektor i nowy krem BB. Erborian mi się już skończył, więc postanowiłam wypróbować coś nowego. I ten nowy krem jest świetny. Jaśniejszy od Erboriana, ale w dalszym ciągu pasuje do mojej cery. Dobry zakup. Robiłam większe zakupy, więc dołączyłam korektor, który wiele osób mi polecało i rzeczywiście, za tę cenę, produkt sprawdza się wspaniale. Poprzednio używałam korektora z Bourjois, Healthy Mix i byłam z niego zadowolona, ale ten jest po prostu lepszy – chodzi o zakrywanie cieni pod oczami. Aczkolwiek, przyznam się, że korektora używam ostatnimi czasy bardzo rzadko, przyzwyczaiłam się do cieni i nie chce mi się ich zakrywać.
U mnie to na razie tyle, jeśli chodzi o kosmetyczne nowości. Teraz bardzo intensywnie skupiam się na różach do policzków i robię dla Was poradnik oraz poluję na bardziej fioletową metaliczną szminkę, którą mam zamiar pokazać na blogu.
Czekam na Wasze kosmetyczne, perfumiarskie lub włosowe nowości, odkrycia i rozczarowania, zamiary lub nawet marzenia :)
Świetnie wyglądasz w takiej długości włosów! Moim zdaniem to najlepsza fryzura jaką pokazywałaś :)
Dzięki, jestem zaskoczona, że Ci się podoba, mi się tak średnio podoba :)
To jest chyba najdziwniejsze co w życiu powiedziałam, ale do twarzy Ci z tymi cieniami pod oczami. To koresponduje z jakąś Twoja mrocznością. Dodaje tajemniczości. Pogłębia spojrzenie.
Może i dziwnie to brzmi, ale wiem o co chodzi :)
Ta długość to jest to, a dla mnie wyglądasz tu właśnie zdrowo, a nie mrocznie. Tak jakby jakiś ciężar lub patos spadł po cięciu tych włosów.
To ja napiszę że moim marzeniem jest czerwona szminka. I jest to marzenie chyba nie do spełnienia. Próbowałam już tyle odcieni czerwieni, ale żadna mi nie pasuje. Te jaśniejsze mnie postarzają, te ciemniejsze posmutniają. Już sama nie wiem ile tych kolorów próbowałam, nawet odcienie proponowane przez Ciebie zgodne z typem urody (sprawdziłam wszystkie zimy). Po prostu jak w szmince nie ma różu lub fioletu to wyglądam źle. A ja tak uwielbiam czerwień!
spróbuj szminki Mac Red – jestem prawie pewna, że Ci będzie pasować :) mi też żadna czerwień nie pasowała, aż tu nagle znalazłam tę idealną :D jest chłodna i optycznie wybiela też uśmiech. pozdrowienia :)
Spróbuj może golden rose matte lipstick crayon 06?
Mam tak samo :( jestem chłodnym latem
A ja chyba wreszcie znalazłam moją czerwień Avon Lava Love. Jest wyrazista i troszkę malinowa. Plus nie jest matowa a do mnie jakos mat na ustach chyba nie pasuje..
Mając bardzo jasny kolor ust z natury, raczej na pewno nie będzie się Zimą. Zimy mają ciemniejszy, bardziej kontrastujący ze skórą i intensywny. Może poszukaj wśród typów jasnych, niewykluczone, że będziesz którymś Latem.
Sprobuj Marc Jacobs Miss Scarlet lub MAC Chili;)
Fajnie dziewczyny polecają, z Maca na pewno sobie jeszcze kupię jakąś szminkę, bo ta jest wspaniała. Tylko niestety jestem zdana na zakupy w ciemno, bo stacjonarnie nie mam jak zobaczyć… A tę moją Nablę Alter Ego też próbowałaś? Ona jest bardzo chłodna.
Dzięki dziewczyny za podpowiedzi. MAC red jest za jasna. MAC chili za pomarańczowa, MISS scarlet nie miałam ale na zdjęciach wygląda mi na zbyt ciepła. Alter ego tez nie miałam, na zdjeciach wygląda odpowiednio ale też bardziej wypada w różowy. Ja mam z natury bardzo jasne usta z których przebija fiolet. Obawiam się że każda próba podkreślenia ich czerwienią da nienaturalny efekt. Jeszcze się nie poddałam ale obawiam się że jestem skazana na „wrzosowopodobne” błyszczyki. Trzeba być realistą.
Sprawdzalas na swoich ustach?
Już nie wiem ile się ich nasprawdzałam…. zawsze rozczarowanie. Dlatego ta czerwona szminka na razie zostaje marzeniem.
Aha, zapomniałam dopisać, że moim idealnym odcieniem jest MAC amplified craving :) spróbuj
Ja również mam badzo jasne usta w chłodnym odcieniu i bardzo pasuje mi Scarlet Red z Lily Lolo. Cena nie tak duża jak z MAC’a, a efekt jak dla mnie świetny, szczególnie po lekkim roztarciu.
Dzięki za podpowiedź, znalazłam już webshop z którego mogę zamówić, nawet nie wiedziałam że u nas (w Holandii ) też sprzedają lily lolo.
Wiem o czym piszesz. Miałam ten sam problem, też jestem zimą. Ale czerwień, nawet jeśli jest po zimnej stronie mocy, to i tak nadal jest kolorem z ogromnym ładunkiem ciepła… róże jednak wyglądają na nas lepiej. Tak czy inaczej, polecam Ci szminkę Mac (a jakże!) w odcieniu Russian Red. Najzimniejsza czerwień od Mac, matowa.
Nie ma w Douglasie we Wro?
Ten russian red wygląda całkiem nieźle. Obawiam się że może być za jasny ale myślę że warto spróbować! Dzięki
Tańszym i genialnym odpowiednikiem Mac Russian Red jest Golden Rose Velvet Matte 18 albo Velvet Crayon Matte od Golden Rose, kolor 09.
Ja jestem Zimą i polecam MAC Spice It Up. Nie wiem dlaczego nie jest bardziej popularna, może dlatego że mało żarówiasta ;) Ma w sobie domieszkę brązu, bardzo niewielką i odrobinę jagodowego różo-fioletu. Raczej ciemniejsza niż jaśniejsza. Miałam dwie a trzeciej nie kupię tylko dlatego, że mi Macowe szminki znikają z ust w poł godziny :/
Teraz mam właśnie szminke z domieszką brązu ale to zupełnie nie to! Mam wrażenie że wygląda jeszcze gorzej niż sama czerwień.
Ogromnie polecam aksamitną pomadkę / cream lip stain z Sephory, odcień Strawberry Kissed. To taka czerwień z różem, ideał dla zimnej urody. Miałam identyczny problem, w czerwieni wyglądałam po prostu źle, aż ta pomadka. Zaczęłam nosić czerwień na co dzień. Noszę ten sam odcień wieczorowo. Ideał.
Strawberry kisses będzie za jasna, ale dzięki za podpowiedź, bo wypatrzyłam blackberry sorbet. To nie czerwień ale wydaje się ze by mi pasowała.
No tak, właśnie sobie zdałam sprawę że u mnie nie ma Sephory… niestety.
Czasem to nie jest kwestia znalezienia idealnego odcienia (bo taki może nie iestnieje ;)), tylko przyzwyczajenia się do swojego odbicia w lustrze z takim odcieniem na ustach. Ja bym radziła kupić jakąś czerwoną pomadkę, która jest najbardziej zbliżona do ideału i po prostu zacząć jej używać. Polecam Golden Rose, bo oni mają naprawdę duuży wybór odcieni, a ceny nie powalają. Może się okazać, że po kilku dniach stwierdzisz, że nie jest tak źle, jak Ci się wydawało :)
Rzeczywiście duży mają wybór, nie wiadomo na co się zdecydują. Może spróbuję sobie zamówić kilka sztuk, a jak nie podpasuje żaden to przetopię i połączę różne kolory. Tak kiedyś robiłam ale rewelacji nie było. Teraz mam „mieszany” błyszczyk: mocno czerwony z chłodnym malinowo-fioletowym. Efekt wyszedł całkiem niezły, żeby taką pomadkę znaleźć to już bym była zadowolona
Mieszanie kolorów to też bardzo dobry pomysł :) Ja, z racji mojej pracy jako makijażystka, stosuję na co dzień :) Nie trzeba nawet od razu przetapiać, można kolory wymieszać na dłoni pędzelkiem przed nałożeniem, albo nawet od razu na ustach (nałożyć jeden kolor, a potem drugi). Może w ten sposób znajdziesz swój ideał.
No właśnie, właśnie się zastanawiałam czy nie kupić sobie palety pomadek i je porównywać i ewentualnie mieszać. Z tych pomadek co mi dziewczyny polecały to chyba M.A.C red byłaby najlepsza albo Golden Rose 09, z tym że u mnie nie ma sklepów w okolicy żeby sprawdzić tester a tak w ciemno przez internet zamawiać to trochę ryzyko. Jutro może wybiorę się do drogerii to dam wam znać czy udało mi się coś upolować.
Spójrz sobie na kolor GR Velvet Matte nr 19. Bardzo ładna czerwień z różowymi tonami, nie za jasna.
Dziewczyny, byłam dzisiaj w lokalnej drogerii i wypróbowałam wszystkie czerwienie! Kupiłam 2, Max Factor matte love nr 35 i Maybelline pleasure me red nr 547. Oczywiście po wypróbowaniu w domu bez sztucznego światła kolory są inne. Ta z Max Factor jest fajna, ku mojemu zdziwieniu, bo sztyft jest czerwony a na ustach wpada w róż. Ta z Maybelline ma fajny kolor ale jednak ciut za ciepły. Na razie będę używać i zobaczę czy się przyzwyczaję. Jeszcze jedna mi podpasowała kolorem, Rimmel one of a kind nr 810, ale na ustach się rozpływała, szkoda bo kolor byłby chyba najlepszy. Jak będę kiedyś miała okazję to na pewno spróbuję te od M.A.C. i Marc Jacobs Miss Scarlett.
Cześć,
Prześlicznie wyglądasz w mojej długości włosów. I jest mega praktyczna długość.
Moje marzenie to szminka i idealnym odcieniu czerwieni, lekko wpadającej w pomarańcz, aczkolwiek jeszcze takiej nie udało mi się nigdzie dostać. Zawsze są podobne, ale nie idealnie te o jakich marzę.
Pozdrawiam,
Kasia
Rozumiem, jak się ma w głowie jakiś ideał, to bardzo ciężko doścignąć go. Proszę Cię, spróbuj z Estee Lauder pomadkę Pure Color Envy odcień Carnal jak będziesz w perfumerii, gdyż jest to piękny kolor!
Wyglądasz genialnie w tej długości ;) Wczoraj odkryłam perfumy Marc Jacobs Decadence i jestem nimi oczarowana. Chyba skuszę się na zakup, bo nie mogą wyjść mi z głowy :)
Decadence mają świetny flakon, kolor i nazwę ale osobiście nie udźwignęłabym tego zapachu
Madzia, dziękuję! Ja też jak wąchałam ten zapach, byłam oczarowana, no i opakowanie jest śliczne :)
Mario obecnie długość jest świetna. Nie wiem, czy zmieniłaś fotografa, ale zauważyłam, że masz ostatnio o wiele lepsze zdjęcia. I swoje i produktów :)
Bardzo dziękuję. Nie, robię zdjęcia cały czas z moją koleżanką, ale to miłe :)
Mario, powiedz proszę skąd masz tą piękną czarną chustę? Szukam szala, nie komina i nie mogę nic znaleźć (albo akryl/poliester albo cena kosmos)
To jest chusta z jedwabiu ze sklepu Moniki Kamińskiej, ale niestety sprzed roku albo nawet dwóch lat i jej nie ma już na sklepie. A na przykład w dziale męskim w HM jest taki szalik – http://www2.hm.com/pl_pl/productpage.0351098004.html i jest teraz promo 15% i bezpłatna dostawa :)
Mario, świetnie Ci w takiej długości włosów i w tej szmince. Bardzo mi się podobasz. Jeśli chodzi o kosmetyki, to mam obecnie minimalizm. Stosuję niewiele, niedrogich i wypróbowanych, i na razie nie poszukuję niczego innego,
Dziękuję, szczerze zaskoczona jestem, że się podoba Wam ta długość :)
Mario – wyglądasz fenomenalnie. Czytam bloga od początku ale Twoje wątpliwości spowodowały mój pierwszy wpis:) To jest idealna długość dla Ciebie – podkreśla Ci twarz i na dodatek w mojej ocenie takie cięcia powodują dodatkowy efekt ” ogarnięcia ” czy jak kto woli perfekcyjnego wizerunku. Że nie wspomnę o bezcennej opcji związania w kucyk…..
Dzięki, dzięki, średnio się sobie podobam, uważam, że jednak powinny być dłuższe. Ale na pewno lepsza taka fryzura niż jakieś smętne długie na siłę włosiska :)
Czasami mi się wydaje że mamy gdzieś głęboko w głowie, że dłuższe włosy są bardziej atrakcyjne… A tak naprawdę lepiej leżą, podkreślona jest objętość przez równe cięcie. Moim zdaniem bomba :) Poza tym widać, że masz bardzo dużo włosów – są wypielęgnowane . Zresztą na siłę nie walcz z objętością – po latach walki z kompleksem cienkich włosów dałam sobie spokój. Cieszę się że są zdrowe i nie wypadają. Teraz staram się uzyskać gładkość, co przy cienkich włosach też nie jest proste bo się puszą. Twoja fryzura od razu skojarzyła mi się z fryzurą Olivii Palermo – miała niedawno podobną.
Ja aktualnie poszukuję dobrego podkładu. Skłaniam się ku matującym z Kryolana i Clarinsa Skin Illusion. Obecnie używam colorstay Revlona dla mieszanej skóry, …ale jest fatalany na mojej cerze. I go nikomu nie polecam. Taki tępy cement na twarz.
Perfumy to inna bajka :) od kilku lat jestem wierna dwóm zapachom. Są to: klasyczny Jimmy Choo i tak samo Flowerbomb. Moje najukochańsze dwa cuda!
Revlony to masakra, trudno dobrać kolor, albo się tapeta robi na twarzy albo się rozwarstwiają, wysuszają i śmierdzą alkoholem. Też mam (już nie wiem który) i używam sporadycznie żeby nie wyrzucić.
No ten Clarins jest świetny, miałam próbki i byłam zadowolona. A Revlony wcale nie są takie złe, no ale rzeczywiście są takie solidne, jak się spróbuje kremów BB to nie ma szans wrócić do takich prawie że masek :)
Witajcie,
ze swojej strony odkryłam ostatnio podkład mineralny Bare Minerals BarePro – jest w Sephorze. Używałam wcześniej Clarins Skin Illusion oraz Diora Forever Skin ale ten jest jeszcze lepszy – pięknie się rozprowadza, świetnie utrzymuje i przede wszystkim zostawia około 70 zł w kieszeni:) Naprawdę polecam przetestować zwłaszcza posiadaczkom cer z odrobinę żółtym tonem…
Ja staram się minimalizować ilość używanych kosmetyków, nie za bardzo lubię mokry dotyk balsamu i czekanie aż się wchłonie, spłukiwanie odżywek i długi poranny makijaż. Moje odkrycia:
– Burjois krem CC lub Healthy Mix zamiast oddzielnego kremu, podkładu i korektora
-żel pod prysznic z oliwką z Rossmana. Jedyny minus to trochę specyficzny zapach ale jest to moje ODKRYCIE ROKU 2017 :-)
– suchy szampon Batiste (po Sayosie stwierdziłam że już nigdy nie kupię suchego szamponu ale dałam się przekonać i jestem bardzo zadowolona)
Perfumowe odkrycie: Mon Guerlain, otulający waniliowy zapach ze szczyptą ożywiającej, męskawej lawendy, migoczący i słodki ale nie ulepny. Przyjemnie rozgrzewa, chciałoby się aby zimą pachniał nim miękki wełniany szalik. Reklamuje go Angelina Jolie ale ja widziałabym tu raczej Scarlett Johansson.
Perfumowe rozczarowanie: Just Cavalli. Dla mnie za ciężki ale myślę że Tobie Mario mógłby się spodobać.
Opis perfum mocno do mnie przemawia :-) Niby nie lubie wanilii, ale podobno swietnie na mnie lezy. Jesli do tego dochodzi lawenda, to juz jestem przekonana i chetnie je poznam.
Angelina Jolie stworzyla medialny obraz siebie, ktory nie ma nic wspolnego z jej charakterem i osobowoscia. Reklama Mon Guerlain tez sie na tym wizerunku opiera. Scarlett Johansson to ten sam typ, co Angelina, ale ma zupelnie inna aure (klasyczna dziewczyna z Nowego Jorku, podczas gdy Jolie jest mocno francuska), wiec moze dlatego spece reklamowi Guerlain zdecydowali sie na Angie.
Ten zapach podobno już istniał kiedyś pod inną nazwą ale chyba się nie sprzedawał i go wycofano by powrócił z dorobioną ideologią pod tytułem „inspirowany wnętrzem Angeliny Jolie”.
Swoją drogą jakie to zaskakujące jak różnie można odbierać te same osoby. Nigdy nie rozróżniałabym Scarlett i Angeliny na linni nowojorska – francuska a jeśli już ktoś by mnie o to spytał to wytypowałabym na odwrót ;-). Dla mnie Scarlett jest przede wszystkim uległa, łagodna, świetlista i rozlazła w takim pozytywnym tego słowa znaczeniu, natomiast Angelina jest dominująca, zbuntowana, mroczna i jakaś taka zwarta. W kapciach i z filiżanką herbaty mogą sobie one być kim tak zapragną, ale prawda jest taka że znani ludzie kreują jakiś swój obraz w mediach aby nie zaginąć w tłumie innych ładnych buź i być w pewien sposób niesionym na fali tego obrazu. Odziana na czarno i wytatułowana Angelina zawsze kojarzyła mi się z taką tygrysicą i bardziej bym ją widziała chociażby w reklamie Addict Diora ;-)
Nie znam tego zapachu, ale w reklamie z Angeliną podobają mi się te ostatnie fragmenty, w których jest ubrana w koronkową sukienkę. Jutro sobie sprawdzę tego Cavalli jak będę w Sephorze. I Mon też, jak to wszystko będzie :)
Mon na pewno będzie, obecnie stoi wyeksponowany na półce Guerlain’a (przynajmniej w warszawskich Sephorach), natomiast Just Cavalli raczej nie jest stacjonarnie dostępny. W każdym razie możesz powąchać cokolwiek od Cavalli – wszystkie zapachy tego domu mody są trochę do siebie podobne, kobiece, nieco duszne i (przynajmniej w moim odczuciu) śródziemnomorskie. Nie znam żadnej innej firmy której nieznany zapach poznałabym w ciemno więc jest spora szansa że od Cavallego polubisz wszystko albo nic. Ja za najładniejszy ich zapach uważam orzechowy Gold for her (dostępny w Hebe, na promocjach w bardzo przyzwoitej cenie)
Wąchałam Mon i jak dla mnie to zapach zapominalny, taki trochę jakbym już go wąchała wiele razy. Zupełnie inaczej sobie go wyobrażałam po Twoim opisie :) A Cavalli rzeczywiście nie było. Za to dzisiaj wąchnęłam coś naprawdę fajnego przypadkiem zupełnie. Dahlię Divin od Givenchy. Ale zdziwienie, bardzo ładne perfumy :)
Też wąchałam ostatnio jakąś Dahlię a później nie mogłam jej znaleźć bo szukałam w internaecie Dahlii Noir a to była na 90% ta!!! Dziękuję Mario, pomogłaś mi ją odnaleźć :-). Przepiękny zapach, elegancki (ale nie nadęty) a przy tym romantyczny. Wąchałam się między nim a Mon ale na zimę Mon uznałam za lepszy.
Co do Mon to rzeczywiście nie są one jakieś wielce odkrywcze ale ja zimą lubię pachnieć właśnie tak: przytulnie, słodkawo i żeby do końca nie było wiadomo czy to perfumy czy zapach użytych kosmetyków i wanilii z upieczonych przed chwilą ciasteczek.
Masakra jakie mamy różne nosy, dla mnie ten Mon wcale nie jest otulający, tylko przeszywający, no nie mogę z nas haha.
Oj, bardzo pięknie Ci w tej długości! Na prawdę korzystna zmiana. Wyglądasz bardziej „wyrafinowanie” :) Jeśli masz problem z objętością, kręceniem włosów spróbuj sprayu teksturyzującego batiste (dostępny w rossmanie, obok lakierów, pianek itd.). Ja z chęcią przy najbliższej okazji powącham Dior Addict, bo zachęciłaś mnie opisem. Lubię mydlane zapachy :D
Dzięki, zobaczę w Rossmanie :) Tego się używa jako podstawę przed kręceniem czy po kręceniu?
Fryzura- strzał w „10”! Przepięknie wyglądasz :-) PS. Włosy są ścięte na prosto czy krótsze z tyłu? Pozdrawiam ciepło!
Dzięki Kochana, włosy są prosto obcięte.
Moim najnowszym kosmetycznym odkryciem jest nawilżający lotion do twarzy Galenic Aqua Infini. Moja cera jest tłusta i strasznie kapryśna a lotion nie dość, że przedłuża trwałość makijażu to jeszcze ogranicza błyszczenie się skóry. Naprawdę mile mnie zaskoczył :) A jeśli chodzi o kosmetyczne marzenia to chciałabym w końcu znaleźć pomadkę w idealnym kolorze. Przetestowałam już chyba z milion odcieni i ciągle to nie jest to. Udało mi się jedynie określić jaka paleta kolorystyczna mnie interesuje a to już duży krok do przodu. Bardzo ładnie Ci w tej „szalonej” pomadce :*
Też miałam podobny problem i na mnie podziałało odstawienie kremów, które przeznaczone są do cery tłustej albo mieszanej. W sensie nie stosuję już niczego co matuje, bo po prostu to mnie tylko stopowało na dwie godziny, a potem znowu błysk, tylko jeszcze większy niż na początku. BB sobie same dobrze u mnie dają radę :)
Zapomniałam dodać, że uwielbiam Addict Diora. Od 10 lat używam ich zamiennie z Alien Thierrego Muglera. Rozglądam się za jakimś nowym zapachem ale mam wrażenie, że w kategorii, która mnie interesuje jest bardzo mały wybór bo nic mi się nie podoba :(
O proszę :)
Swietne ciecie, Mario :-) No ale long bob to chyba najlepsza fryzura na swiecie :-D Ja wlasnie taka lubie najbardziej.
Od dluzszego juz czasu przestawiam siebie i dom na produkty niekomercyjne – chcialabym zrezygnowac z chemii przemyslowej calkowicie. Niektore produkty latwo jest zastapic (np. plyn do szyb), inne to juz wyzwanie (np. proszek do prania).
Ale najtrudniej mi z kosmetykami kolorowymi. W zwiazku z czym calkowicie przestalam sie malowac :-( Gdyby ktos mogl mi polecic dobrej jakosci malowidla, bez konserwantow, bez spulchniaczy, sztucznych zapachow i innych trucizn… Najbardziej naturalne, jak sie da! to bylabym przeszczesliwa :-)
Annabelle Minerals ma fajne rzeczy, ale ja jestem mało ortodoksyjna, więc może niewystarczająco fajne ;)
To ja może bezwstydnie zareklamuję swój własny tekst na ten temat, bo pasuje idealnie… :)
http://www.kosmeologika.pl/2017/10/pielegnujace-kosmetyki-kolorowe-czy.html
Polecam sklep plantsforbeauty – duzy wybor naturalnych kosmetykow
Dzięki wielkie!!! Mam nadzieję, że będą jakieś pomysły czytelniczek, bo ja w sumie nie znam takich marek.
Bardzo polecam podkład mineralny Ecolore. Polska marka, świetne odcienie, trwałość i wykończenie. I super alternatywa dla tych, dla których Annabelle Minerals są za ciężkie lub się ciasteczkują. Obie firmy mają wiele produktów w swojej ofercie – pudry, podkłady, cienie, róże, bronzery, rozświetlacze i korektory. Bardzo dobrej jakości. Z kredek do oczu i ust znana jest Felicea – też polska firma, natomiast ich nie próbowałam więc nie wiem jak z jakością :)
Na początku jest trudno bo trzeba wyszukać i sprawdzić na sobie, a później to już tylko sama radość i satysfakcja że się wyzwoliło od tej chemii. :) Jeśli chodzi o kolorowe to ja znam: Lavera, Benecos, Sante, Bo-Ho, Zoya, Logona, Uoga Uoga, Dr. Hauschka, PHB Ethical Beauty. Ogólnie z nimi to trzeba uważać i na sobie przetestować. Wybór też jest zazwyczaj marny. Mi np. żaden z tuszów do rzęs nie odpowiada, a pomadek nie ma kolorów. Cienie do powiek dają radę ale tylko z bazą (ja mam od Benecos).
Ja ze swojej strony polecam:
– Lily Lolo – szeroki wybór formuł i kolorów, znajdziesz tam wszystkie kosmetyki i pędzle jakich potrzebujesz i to nie w 2-3 kolorach tylko naprawdę jest w czym wybierać. Wypróbowałam sypkie podkłady, pudry, korektory, cienie, róże, bronzery, a także kremowe błyszczyki i pomadki, teraz czaję się na prasowane róże i bronzery, a także tusz do rzęs :) To zdecydowanie moja ulubiona firma oferująca naturalne kosmetyki kolorowe
– 100% Pure – mają w swojej ofercie ciekawe płynne korektory, podkłady, kremy BB a także multum innych rzeczy jak pomadki, błyszczyki, palety cieni, etc.
– Clare Blanc – polska firma, oprócz sypkich podkładów i róży mają w ofercie prasowane podkłady mineralne :)
Oprócz wyżej wymienionych dołączam się także do pochlebnych opinii na temat Annabelle Minerals i Ecolore. Od kiedy wkręciłam się w świat naturalnych kosmetyków rzadko wracam do tych drogeryjnych czy perfumeryjnych, jedynie dla mnie ciężko jest znaleźć dobry korektor płyny pod oczy, ale mam bardzo problematyczną skórę pod oczami (siateczka drobnych zmarszczek – niestety genetyka). Pozdrawiam i mam nadzieję ze znajdziesz coś dla siebie :)
Porozglądaj się w koreańskich. Takie firmy jak bodajże Skinfood robią kosmetyki ze składników, które teoretycznie dałoby się zjeść.
Tylko ja mam zawsze dylemat śladu węglowego…
Puder matujący wymyśliłam przypadkiem i już od dawna tylko takiego używam: robię mieszankę z glinki czerwonej, białej, zielonej i skrobi ziemniaczanej. Wychodzi ziemisty beż, ale po nałożeniu jest niemal transparentny a zielona glinka lekko koryguje mój czerwony nochal.
Cienie mineralne chyba już wszyscy robią, róże i podkłady też… nie wiem, jak składy, większość powinna być OK.
Szminki i tuszu używam raz na ruski rok, nie doradzę, bo u mnie od dłuższego czasu niezmiennie to Lancome, zaspokajający potrzebę luksusu.
Co do luksusu i żelaznych pozycji w kolorówce, to porządnego makijażu bez Meteorytów nie zrobię, kto używał, ten wie, czemu, kto nie używał, niech użyje…
Swego czasu barwiłam rzęsy henną, ale po ostatnim wypadku kiedy hojnie wpaćkałam ją sobie do oka, z kwikiem zmyłam, poklęłam i popłakałam jakiś kwadrans, po czym przy kolejnym podejściu znów wylądowała na mej nieszczęsnej gałce.. nie rozwodząc się: udało mi się ją nałożyć bez przygód już za czwartym razem… Na samą myśl o powtórce rozkoszy mam drgawki.
Ogólnie hennę polecam: oszczędność czasu, tuszu i demakijażu oraz piękna oprawa oczu 24h.
Maria pytała o odkrycia, to się podzielę. Koreańskie cuda najpierw.
Odkryłam coś, co jest maseczką nakładaną na noc. G-e-n-i-a-l-n-e.
Pierwsza to supernawilżacz Laneige Water Sleeping Pack. Nakładamy na krem, olejek czy czym się tam wymazałyśmy na noc, pack go nam wpackuje w skórę i zwiększy skuteczność.
Nie lepi się, konsystencja lekka. Po 15 minutach oblubieniec obecności specyfiku na ukochanym obliczu nie zauważa.
Rano twarz jest opita i jędrna. Matowa, bo nawilżona. Bye, sebum, bye, skórki.
Drugi to Sulwhasoo / The History Of Whoo, Honey Ginseng Sleeping Mask. Cena spora (jakieś 40$), Sulwhasoo to ichnia najwyższa półka, ale cudo jest warte każdych pieniędzy. Na ebayu się toto kupuje w próbkach w cenie nie powodującej pozwów rozwodowych czy odejmowania dziatkom od ust ostatniej kromki chleba.
Tę nakładam na oczyszczoną twarz, po wklepaniu toniku. Tak, wklepywanie toników i wód termalnych to kolejny patent…
Gęsta i nieco lepka, wchłania się wolno. Matkobosko, jak się pierwszy raz zobaczyłam rano, to oniemiałam… Mam wrażliwą paszczękę i alergię na produkty pszczele. A tu – tadam! Gładka, jasna, promienna, równy koloryt, sprężysta, wypoczęta niczym po tygodniu w SPA, aż szkoda się malować…
W życiu swym długim nie miałam równie spektakularnego kosmetyku, cerę mam z tych niewyjściowych.
Teraz się kiwam nad którymś kremem pod oczy z tej stajni, też w próbkach, bo cena słoiczka, bagatelka, jakieś 8 stów. Użytkowniczki twierdzą, że dałyby tyle…
Błyskawiczny efekt odrestaurowanej fasady – maseczka aspirynowa, rozwodzić się nie będę, wyguglajcie sobie, napisano o niej wiele. Jest w tym moc.
Z rzeczy mniej egzotycznych: olejek różany Alverde, flaszeczka radości za 18PLN. Do twarzy się nadaje, do olejowania włosia, skórek przy paznokciach, na szorstkie łokcie, jako balsam, etc – uniwersalny, tani i dobry, z naturalnym składem, ja nim radośnie naklepuję dekolt i dłonie. Zapach wiadomo jaki – różany – nie każdy lubi. Wydajny, nałożony z umiarem wchłania się zacnie, niemal do suchego, bez lepkości. Skóra wyraźnie zyskuje na elastyczności i odcieniu.
Na zimę – masło Shea z L’Occitane. Robi wszystko i jeszcze trochę. Z ustami, łokciami, skórą pod oczyma czy co nam tam wyschło i wymaga natłuszczenia.
Lepi się niestety niczym Stacey do przystojniaków. Pudełeczko 10ml nam wystarcza na zimę na 2 osoby.
I odkrycie ostatnie, jakaż ja głupia jestem, że tak późno… Pół kilo soli. Wsypujemy do wanny. Moczymy się 20 minut.
Oczyszcza, wygładza, relaksuje, detoksykuje. Polecam również osobnikom cierpiącym na bolesne następstwa upojnej imprezy.
No prosze, czytelniczki oblatane! Matko, jak ja Wam dziekuje!!! :-* Nie spodziewalam sie az takiego odzewu. Dobrze mi na duszy :-)
Teraz pospisuje sobie te wszystkie wyszukane nazwy i zaczne grzebac w necie w poszukiwaniu potrzebnych produktow.
Dziewczyny, jestescie wspaniale!
Marzę o perfumach, albo chociaż jakiejś wodzie toaletowej, które na mnie będą mi się podobały w stu procentach i nie wywołają bólu głowy. Niestety od mocniej pachnących kosmetyków miewam migreny i mdłości. :( Często czuję na kimś jakiś zapach, zazdroszczę, podoba mi się. A kiedy raz na jakiś czas wpadam do drogerii, albo perfumerii kończy się na bólu głowy. ;) (a do tego nic ma nic, co by mnie zachwyciło).
Jejku, nie zazdroszczę naprawdę, że tak Cię odrzuca od mocniejszych zapachów. Nawet jakieś lekkie wody toaletowe są takie nieznośne dla Ciebie?
Czasami zapach mi nie przeszkadza, ale mnie nie zachwyca jakoś strasznie. Psiknę, bo mam, ale to nie jest to. Przy mocniejszych nawet przy psiknięciu na próbę jest problem po chwili. (Kiedyś maseczkę do twarzy zrobiłam mocniej pachnącą, to był koszmar, bo domyć nie mogłam, cały czas mi śmierdziała twarz jakimiś perfumami twarz i migrena póki nie wywietrzało :D).
Z perfum, które (które jako próbka) nie wywoływały u mnie bólu głowy były na przykład Chanel nr 5, ale co z tego, skoro sam zapach mi nie odpowiada. ;)
Rozumiem, ostatnio koleżanka myła cały czas ręce po kremie goździkowym, bo nie mogła znieść takiego intensywnego zapachu :)
Hermesa Le Jardin… wszystkie wersje przetestuj, one są takie nienachalne i wtapiają się w skórę. Ogólnie Hermesa inne zapachy też, mnie się one, może poza bagiennym Iris, wydają zdatne dla nadwrażliwców, może któryś Ci podejdzie. Dla mnie to ubiór codzienny: „Un Jardin En Mediterranee” co rano, „Rue 24 Faubourg” elegantszy.
Znam ból, kiedyś po chwilowym zachwycie niuchnięcia i w amoku kupowania niszowych orientalnych perfum nabyłam sobie za ćwierć pensji potężną butlę Serge’a Lutensa „Arabie”. Okazało się, że jednak, jak to bywa, po 10 minutach zapach się rozwija …i pachnę tłuszczem i przyprawami niczym kurczak w curry z chińskiej budki, który wzięty na wynos wystygł i zmieszał się z deserem.
To nawet nie był ból głowy, jaki miewam często po zapachach morskich, kwiatowych czy mocno waniliowych, to był ból istnienia. Szorowałam się ze 3 dni. Bardzo trwałe perfumy robi ten Lutens, niech go kaczka po pekińsku kopnie… Jego „Louve” i „Russe” też muszę z siebie zdrapywać po kilku godzinach, chociaż bardzo mi się podobają.
Bólu głowy nie wywołują u mnie z reguły zapachy kadzidlane, drzewne, bez wyraźnej wanilii. I to jest moje marzenie: pełne wymiary flaszek Comme Des Garcons, Series 3. I pogrzebowe Etro – Messe de Minuit, mimo tych bolesnych, duszących lilii na drugim planie. W tych czułabym się zdefiniowana i kompletna.
I żeby mój małżon na pierwszy niuch mnie, przybranej jedynie kusicielsko w peniuar i woń mającej poprawić nastrój Dolce Vity, nie wypowiedział słów, jakże brzemiennych w skutki: „pachniesz jak moja matka jak sobie kupiła jakiegoś Diora”… Cóż, Diory sobie od tamtego czasu wącham po kryjomu z miniaturek, a lubię niemal wszystkie i chętnie bym je na sobie czasem nosiła, z wanilią są, czy bez.
I jeszcze paskudnie zmysłowy Kingdom McQueena, ach, czemuż się ich kiedyś pozbyłam tak beztrosko… Zapach seksu, potu, krwi… Wulgarny i mało ozdobny, ale musi mieć coś w sobie, skoro od lat za nim tęsknię, ach, jeszcze raz się tym zaciągnąć, niczym Grenouille z „Pachnidła” leżący w jaskini i żyjący zapachami ze wspomnień…
Dziękuję :D Dla mnie najgorsze było to, że wiedziałam, że są jakieś zapachy, które nie wywołają bólu głowy, ale nigdy nie mogłam ich znaleźć. Teraz, jak mam wskazówki będzie mi dużo łatwiej :*
mialam tak samo,na chwile obecna alien edt bo edp nie moge uzywac ze wzgledu na bol glowy. dziewczyny nie polecaly perfum Cavalli a ja bardzo je lubie szczeglnie cavalli her. moze wydawac sie ciezki ale na mnie pieknie lezy. Moze sprobuj d&g light blue ? one sa bardzo nieinwazyjne. A jesli jestes wybredna to polecam Penhaligons Luna i Artemisja, cudwonie inne ale kazdy piekny.
Monika, dziękuję. :*
Fryzura super :) też się do takiej teraz przymierzam, a długość mam obecnie taką jak Ty miałaś przed ścięciem. Ja swoje włosy z kolei chciałabym się nauczyć stylizować w plażowe fale – ale nie umiem :( niby powinno to być proste, bo moje włosy naturalnie lekko falują, ale nie udaje mi się nigdy osiągnąć pożądanego efektu. Próbowałam na spray z solą, na spray z cukrem, suszenie głową do dołu i nic… no nie umiem i już, i dlatego odkładam to cięcie już od jakiegoś czasu. A obecne włosy strasznie mnie wkurzają, bo są klapnięte, smutne i bardzo suche (efekt narastającego problemu z niedoczynnością tarczycy – też zaczęłam teraz brać Biotebal i wcierać Jantar, bo oczywiście wypadają). No muszę coś wreszcie z tymi włosami zrobić i chyba mnie zmotywowałaś do zadzwonienia do fryzjera :)
Co do perfum – ja jestem wierna Womanity Muglera, podobają mi się też Black Opium z YLS (może kiedyś się na nie skuszę, jak wykończę moje W.) – no i czaję się od jakiegoś czasu na nowy zapach od Muglera „Aura”, który ma bajeczną dżunglowo-zieloną oprawę:
https://www.youtube.com/watch?v=5J4ZDSeC3uA
jeśli okażą się słabe, to będę mocno rozczarowana!
O rety, te paprocie… Ciekawe jak się zapach prezentuje na skórze. Z włosami koniecznie bierz sprawy w swoje ręce. Wcieranie przed myciem to wcale nie jest nic męczącego, a może przynieść super efekty.
Hej! Co do pielęgnacji włosów, radzę uważać z codziennym stosowaniem „profesjonalnych kosmetyków”. Bardzo często kosztują zdecydowanie więcej niż powinny, ale w składzie często mają tylko wodę i silikony (aby po wyjściu od fryzjera zrobić na nas wrażenie WOW regeneracji i wygładzenia). Oczywiście raz co jakiś czas na specjalne wyjście to super opcja. Ale stosowane codziennie, myślę że mogłby się nadbudować na włosach i efekt może być tragiczny. Po prostu ostrzegam :) ale dopuszczam do wiadomości, to że mogę się mylić.
Dzięki Karola, będę miała na uwadze. Kusi po prostu spróbować. U Anwen był artykuł o tym i nawet polecała niektóre, więc pewnie w pierwszej kolejności tych spróbuję :)
Mario, jeśli chcesz coś dobrego na włosy (i paznokcie przy okazji), to bardzo polecam tabletki KERABIONE. Stacjonarnie, o dziwo, nie mogłam ich dostać, za to w aptekach internetowych nie było większego problemu. Te tabletki poleciła mi dermatolog, bo bardzo wypadały mi włosy. Jestem sceptyczna jeśli chodzi o wszelkie cud-suplementy, swego czasu brałam i Biotebal, i Merz Spezial, ale realną zmianę zauważyłam dopiero po Kerabione. Tylko trzeba wytrwać te 2-3 miesiące kuracji, żeby zobaczyć efekty. Aaaa – i zdecydowanie poprawił się stan moich bardzo słabych paznokci.
Pozdrawiam,
O, dziękuję, jutro zobaczę w aptece czy jest, a jak nie to nie wiem. Pewnie kupię Biotebal, bo już mi się nie chce czekać, tylko łykać bym chciała tabsy :)
Apteka mi zamówi to na jutro, także spróbuję z tymi tabsami :)
tez polecam kerabione!;)
Szampon z aloesem, moje ostatnie odkrycie. Nie plącze włosów, są bardzo miękkie. Stosuję też odżywkę na bazie olejku migdałowego, który lepiej mi się sprawdza niż olejek arganowy. Noszę zwykle boba do lini rzuchwy. Bardzo lubię siebie w krotkich włosach. Przez lata długie włosy były dla mnie ucieleśnieniem kobiecości- atrakcyjna kobieta ma długie włosy. Więc męczyłam się, wydziwiałam, włosy były słabej jakości, a ja wyglądałam w nich raczej słabo, upięcia wyglądały ładnie i efektownie, ale nie nadawały się do chodzenia na co dzień. Decyzja o krótkich włosach była jedną z najlepszych jakie podjęłam. Teraz nie wyobrażam sobie powrotu do długiej fryzury. Mimo krótkich włosów czuję się bardziej kobieco, to po prostu ja. I nikt nie zauważył nigdy, że krótkie włosy odbierają mi atrakcyjność, wręcz przeciwnie. Teraz stosuję suplement Dopel Herz Activ, włosy i skóra, jak byłam u fryzjera to pani mówiła, że mam bardzo dużo nowych włosków.
Jeśli chodzi o zapach to od lat poszukuję lekkiego cytrynowego zapachu i zapach Green Tea od Elizabeth Arden to mój numer jeden od ponad roku. Zmieniam tylko nutki na bardziej słodkie lub ostre, w zależności od nastroju.
Trzy lata temu odkrylam perfumy Goiorgio Armani-Aqua di Gioia…juz sama nazwa mnie upaja :D Bede im prawdopodobnie wierna do konca zycia. Ten korektor z Catrice takze gosci u mnie w kosmetyczce, juz trzeci raz. Ostatnio kupuje tez kredki do brwi z tej firmy,taka zwykla i taka do cienkich,precyzyjnych linii,obie ze szczoteczkami. Moge mocno podkreslac,a efekt jest naturalny. A róż zawsze od Bourjois,nie ma sobie rownych. Natomiast tusz tylko Max Factor 2000 Callorie,wodoodporny. Wow,sama nie wiedzialam,ze mam tak sprecyzowany gust kosmetyczny. Szkoda,ze w szafie wciaz walcze,ale powoli cos mi sie tam klaruje :P Szminki idealnej jeszcze szukam,marzy mi sie jakis piekny malinowo-rozany odcien,taki naturalny,ktory sie ze mna stopi :)
Swietnie Ci w tej dlugosci. Co do jakosci zdjec to zawsze byla dobra, tylko Ty po prostu ostatnio kwitniesz :)
To jest NAJLEPSZY szampon i odzywka: koszmarnie drogi, tylko na wieelkie wysjcia ale za kazdym razem jak uzywam (i nie robie nic wiecej) wszyscy pytaja co robilam z wlosami. Goraco polecam. Nie uzywam drogich kosmetykow do twarzy ale ta inwestycja jest w 100% warta efektu.
https://www.net-a-porter.com/gb/en/product/557050/Oribe/gold-lust-repair-restore-shampoo-250ml
https://www.net-a-porter.com/gb/en/product/557051/Oribe/gold-lust-repair-restore-conditioner-200ml
Smutno wyglądasz w czarnym, strasznie cię ten kolor postarza, a przecież jestes ładną, młodą kobietą ;/
Zacznę od tego, że podobasz mi się w tej długości włosów i ze szminką, która ma kolor wyjątkowo korzystny dla twojej karnacji.
Jeśli chodzi o kosmetyki, to alergie wziewne i towarzysząca im niska tolerancja na zapachy sprawiły, że bardzo trudno mi dobrać odpowiedni zapach. Kolejne buteleczki lądują na półce. Obecnie przestałam szukać, w razie konieczności (większe wyjście) mam z czego wybrać, ale zwykle nie używam żadnej wody toaletowej, perfum, itp.Od jakiegoś czasu mam ochotę wypróbować zapachy z yves rocher. Jeśli używacie, to może mi coś doradzicie. Lubię zapachy lekkie, owocowe, wanilię itp. Ogólnie proste, żadnych mydlanych, orientalnych.
Nietolerancja zapachów i silnych środków myjących powoduje, że nie używam balsamów (nawet najładniejszy zapach w dużej ilości mnie drażni) i żeli do kąpieli. Do mycia – zwyczajne szare mydło dla alergików. Inaczej skórę mam podrażnioną, zdarza się, że aż popękaną ;(
Lubię kosmetyki do makijażu, ale także uważam, żeby za bardzo nie eksperymentować. Wiele tuszy i cieni do oczu powoduje u mnie alergię, więc wybór mam mocno ograniczony. Kosmetykiem, którego używam od długiego czasu i mogę polecić jest róż ASTOR SKIN MATCH Blush. Ja używam 001 Rosy Pink i jestem bardzo zadowolona. Efekt jest subtelny, a połączenie trzech kolorów korzystne dla zgaszonego lata.
Też pojutrze będę ścinać włosy. Planuję tak: http://media.gettyimages.com/photos/actress-marion-cotillard-attends-the-photocall-for-blood-ties-at-the-picture-id169106230?s=612×612 Szczerze mówiąc nigdy nie rozumiałam i chyba już nigdy nie rozumiem twierdzenia, że długie włosy są kobiece.
Nowości nie mam żadnych, bo paczka z internetowej drogerii nie chce jakoś dojść, a raczej nie kwapią się, żeby ją wysłać (już tydzień, a oni jeszcze wszystkiego nie skompletowali…). Szukam natomiast fajnego pudru, bo do wszystkich dotychczasowych miałam jakieś „ale”. Takie marzenie, żeby w końcu znaleźć coś odpowiedniego, bo już mnie męczy próbowanie. Szczerze mówiąc nie znoszę kupowania podkładu, pudru i korektora, bo nigdy nie wiem, który wziąć odcień :P Podkład jakimś cudem trafiłam odpowiedni i się go trzymam, ale reszta to zawsze problem.
Włosy są mega! Ostatnio mnie kusi taka długość (to dla mnie bardzo radykalne bo całe życie mam naprawdę długie włosy) – ale też przejściowo żeby je podreperować. Trzymam kciuku. Podpiszę się także pod miłością do kredek golden rose – mam 10 i 11. Podoba mi się określenie „luksusowe mydła”, też je lubię :) Ale najbardziej lubię nuty herbaty, brzoskwinii, wanilii i będę tej jesieni pachnieć „My Burberry” :) powodzenia z włosami. Fiolet MAC piękny, też nabrałam ochoty na jagody!
Przepiękne włosy! Świetnie wyglądasz w tej długości.
Odnośnie do suchego szamponu – do ciemnych włosów najlepiej sprawdza się, według mnie, najzwyklejsze kakao.☺️ Naturalne i za grosze w porównaniu z suchymi szamponami z drogerii. Sama mam dość ciężkie włosy, które nie trzymają długo formy nadanej przez suszenie na szczotce i zauważyłam, że kakao użyte drugiego dnia po ich umyciu, jako suchy szampon, dodaje włosom objętości.
Świetnie Ci w tych włosach!
Ja niedługo idę do fryzjera i wielce mnie kusi grzywka, albo przynajmniej taka wersja grzywki-kurtyny, zaczesanej na boki, zobaczymy, bo nie wiem, czy moja twarz sie nadaje do takiej fryzury.
Z odkryć kosmetycznych – do włosów niezmienie rosyjskie kosmetyki. Na twarz maseczka z węgla aktywnego i jogurtu. Na usta flamaster GR. I na skorki przy paznokciach maść witaminowa!
Perfum nie uzywam ostatnio w ogóle, mam noworodka ma stanie i wolę sie nie psikac niczym;)
pięknie Ci w tej długości =) tez zaczynam przygodę pt. tej zimy dbam o włosy, zaczęłam je olejować…
Bardzo Ci ładnie w nowej szmince (nie przyglądam się może za bardzo kobietom na ulicach, ale moim zdaniem to niespotykany kolor) i w takich włosach! Fajna jest też długość. A kosmetykiem, który chciałabym polecić jest serum Auriga Flavo-C i peeling na bazie kwasu glikolowego, Liq Cg, Glicolic Peel Serum Night. Peeling skutecznie, choć delikatnie złuszcza skórę, eliminuje wszelkie niechciane niespodzianki (wreszcie pozbyłam się zaskórników na nosie i brodzie) i pomaga wygoić stany zapalne. Stosuje się go przez 28 dni (sposób postępowania jest dokładnie opisany), można w tym czasie chodzić do pracy, prowadzić normalny tryb życia, pamiętając o intensywnym nawilżaniu. Jest do kupienia w aptekach i czasem bywa w promocji. A serum Flavo-C to mój absolutny hit, wystarczy posmarować buzię na noc, a rano jest świeża, wypoczęta, miękka i świetlista. Przeszkadza mi jedynie zapach, ale to nieuniknione w przypadku preparatów z witaminą C, jak się dowiedziałam. Coś za coś, ale też nie stosuje się tego non stop, ale jako okresowe kuracje. Serum też łagodzi wszelkie wypryski i niweluje drobniejsze zmarszczki. Co do perfum, to od lat uwielbiam Casmir Chopard, czyli wanilia, ale nie „cukrowa”, nienachalna, choć ja ją czuję cały dzień. Lubię, jak ten zapach się rozwija i to, że mogę używać go do pracy i nikomu nie przeszkadza. Używam praktycznie cały rok. Lubię bardzo też Hypnotic Poison w różnych odsłonach (poza tegorocznymi wersjami). To też wanilia, ale dla mnie już bardzo zmysłowa:) i używam tylko na wyjątkowe okazje. Chciałabym jeszcze znaleźć dla siebie jakiś bardzo lekki zapach, z którym czułabym się tak dobrze, jak z tymi dwoma. Natomiast moja koleżanka z pracy też lubi zapachy mydlane i na co dzień używa Shiro, Masaki Matsushimy. To niesamowity zapach, który kojarzy mi się z czystością, ale taką ożywczą, jak powietrze w ciepły poranek po deszczu. Trudno mi to opisać. :)
Uwielbiam kosmetyki Auriga! generalnie jestem już przyzwyczajona do ich używania, cena jest trochę wyższa ale jakość bardzo dobra. Zamawiam sobie zawsze wcześniej z apteki Melissa, żeby było taniej, dzięki czemu dłużej się z nich cieszę : )
Świetnie Ci w tej długości! Gdybym miała proste włosy, boby i loby byłyby jedynymi uczesaniami jakie bym nosiła, uwielbiam je! Ale na lokach czy falach wymagają sporej ilości stylizacji, na którą bardzo szkoda mi czasu i za czym po prostu nie przepadam. Dlatego ja siebie lubię najbardziej albo w króciutkich, albo w bardzo długich i jestem właśnie w drodze od pierwszego stanu do drugiego ;D
Mario, sprawdza Ci sie ten puder do wlosow BB? bo mi zupelnie nie – jesli chodzi o przetluszczanie wlosow, ale jesli chodzi o nadanie objetosci moze troszeczke :) wspomnialas, ze mialas wczesniej BB Erboriana – ja koncze swoje BB Erborian Nude i jest najlepszy jakid do tej pory uzywalam :) szkoda ze taki drogi ;(:)
pozdrawiam
Aga
Agnieszka, sprawdza się to jest mało powiedziane. Jestem zachwycona tym produktem. Dla mnie on jest wyżej niż suche szampony. I mówię zarówno o przetłuszczaniu, jak i objętości :) Co do Erboriana to również pełna zgoda. Ani myślę wracać teraz do podkładów. Będę sobie kupować koreańskie bb i eksperymentować z różnymi markami z myślą o tym, że nie ma co się bać, bo wspaniały krem jest już odkryty :)
Świetnie Ci w tej długości, teraz wyglądasz bardzo elegancko. Nasuwa mi się wręcz skojarzenie z French Chic :) Pamiętam, że kiedyś w przypływie młodzieńczego impulsu pozwoliłam ściąć je na taką właśnie długość. Nie było źle, ale czułam, że to nie jest to. Dla mnie były zdecydowanie za krótkie, a dla mnie długie włosy to do połowy pleców ;) Teraz mi włosy sięgają do talii i czuję się w tej długości bardzo dobrze :)
Jeśli chodzi o perfumy, to gratuluję Diora Addicta, bardzo je lubię, ale są dla mnie za słodkie. Obecnie gustuję w zaskakującym dla innych zapachu, czyli Narciso Rodriguez Narciso EDT (czarna butelka). Dla mnie połączenie róży, gardenii, piżma i wetywerii jest niesamowite! :)
Jeśli chodzi o nowości kosmetyczne, to ostatnio zachwalam sobie Amlę Gold – olejek dla blondynek, pomimo parafiny są dla moich włosów optymalne. Jeśli skończy się odżywka regenerująca od Natura Siberica Loves Estonia, to będę płakać, to najlepsza odżywka dla moich włosów :) Odkryłam, że moje włosy bardziej potrzebują nawilżenia niż protein.
Przekonałam się do kremu BB od firmy Vianek, ale stosuję go jako bazę lub żeby delikatnie ukryć niedoskonałości :)
Mario w tej długości wyglądasz FENOMENALNIE !!! :-)
Moje ukochane pomadki to właśnie 08 i 10 w kredce z Golden Rose! Cudne nie tylko na jesień, choć o tej porze roku wyglądają wyjątkowo korzystnie :)
100 lat!
Też zgadzam się z poprzedniczkami – świetnie ci w tej fryzurze, pięknie podkreśla rysy twarzy. To ogólnie dość wdzięczna długość :) kolor naturalny też masz cudowny.
kredki golden rose są tak cudne, że nie wymagają pędzelków, ani niczego.zakochałam się w nich na zabój i nie przypuszczam, żeby szybko coś stanowiło dla nich konkurencję. ostatnio kupiłam dość ciemną – pani – zapewne z wymagań firmy się pyta, czy nie chciałabym konturówki – hmmm – tylko po co? masz świetne włosy, jednak dla mnie oleje jakiekolwiek to zło wcielone, ciekawe jest to, że co włos, to obyczaj. a chciałam cię jeszcze przy okazji bardzo serdecznie zaprosić na grupę fb – na której się sporo o tej stronie mówi ostatnio – projekt 365 dni #wspódnicy – na pewno zostaniesz tam mile przyjęta, bo to strasznie fajne dziewuchy są.
Mario wygladasz pieknie ! ostatnio sklaniam sie ku zasadzie ze mniej znaczy lepiej, co przy mojej pasji makijazowej jest trudne. Przyszlo mi to z wiekiem chyba. Wlosy pasuja do ciebie ,sama zastanawiam sie nad scieciem. Czytam twoj blog od dawna i kazdy wpis jest przydatny tymbardziej ze widze duzo podobienstw miedzy nami :)Dior jest na mojej liscie ,,do wachania,, narazie zlewam sie Alieniem edt. przepraszam za brak polskich znakow. pozdrawiam serdecznie
Ta długość jest rzeczywiście bardzo elegancka chociaż rozumiem, że wolalabys dłuższe. Sama zapuszxzam i bardzo kiepsko mi idzie, bo włosy rozjasniane trudno się zapuszcza. Mimo, że na 90% jestem intensywna zima najlepiej czuje się w blondzie, czy to możliwe? Rozumiem również problem ze znalezieniem czerwonej szminki , sama bym chciała ale w każdej wyglądam albo sztucznie albo staro. Mam Rimmel Alarm i to już całkiem masakra. Za to fuksja, śliwka a nawet jasny róż super leżą. Tak to już jest. Co do perfum to Versace Crystal Noir oraz Alien są moimi ulubionymi. Co dziwne Angel śmierdzi na mnie jak krople na serce a na mojej mamie pięknie pachnie wanilią. . Tylko chciałabym znaleźć jedne perfumy odpowiednie na dzień i na wieczór kobiece, charakterystyczne ale nie tak mocne jak wyżej wymienione. Ma ktoś jakiś pomysł? ☺ aha i nie słodkie jak np Si okropnie boli mnie po nich głowa. Co do metalicznych elementów kupiłam sobie na zimę metaliczny lakier do paznokci Miss Sporty seria chyba właśnie metalic ciemno fioletowy mieniacy na niebiesko super jestem zachwycona. Przepiękny , niebanalny kolor i długo się trzyma plus ta cena
Twoje włosy wyglądają pięknie. Widać, że taka pielęgnacja im służy :-)
Witaj Mario, ja zainspirowana Twoimi wpisami o analizie kolorystycznej postanowiłam ściąć włosy na krótko, z przodu grzywka około 1 cm, reszta troszkę dłuższa. Zrobiłam to po to, by odzyskać naturalny kolor włosów bez czekania. I dopiero teraz zrozumiałam co to jest stonowanie. Mam szaro brązowe włosy, identyczne brwi i rzęsy, Brwi dość wyrazne. Jesli chodzi o włosy to pojawiło się bardzo dużo siwych, mam 47 lat, ale siwieje od dawna. Może to dziwne, ale ten srebrny kolor włosów bardzo mi pasuje, może dlatego, że w szarych ubraniach mi dobrze, zwlaszcza w sweterkach z kaszmiru, abo golfach , nic ze skóry, ani dżinsu, ani połyskującgo, chyba że szare perły. Mam zielone oczy z odrobiną koloru piwnego i mocno zarysowana szarą obwódkę . Skóra jest beżowo oliwkowa, zimą jasna latem opalona na oliwke. Najlepiej mi w przytlumionym różu, kolorze igielek sosnowych, granacie,szarym i fiolecie, a najstraszniej, przeokropnie w pomaranczowym i zgniło zielonym i cieplym brazowym. Jestem po analizie, i wszystko co pisałaś o stonowanym lecie się zgadza. I to, że można je pomylić ze stonowana jesienią. Trudna było mnie zdiagnozować, ale wiecej we mnie chłodu niż ciepła. Obcielam więc farbowane na czarno włosy i wreszcie wszystko się zgadza. Napisz tylko proszę, gdybym chciała rozjaśnić wlosy to na jaki? Uwierz mi, że trudno o farbę szary brąz, a poza tym siwych coraz więcej. Bardzo często ścinam wlosy, więc farb chyba się nie powinnam bać. Wlosy 3 do 4 cm to u mnie max. Same się układają więc tylko myję i czekam aż wyschna. Kolotystycznie to chyba mi blisko do Katie Holmes, chociaż w moich wlosach jest więcej szarości. Poradzisz mi kolor włosów,? Dziękuję z góry, a teraz idę czytać dalej. Masz super fajnego bloga, czytam Ciebie oraz Pepsi Eliot w sprawach odżywiania i to mi wystarczy. Pozdrawiam Gosia.