Z mojej strony taka mała refleksja. Bardzo lubię tworzyć wishlisty lub zbierać inspiracje w formie zdjęć na pintereście, kolaży czy wszelkiego rodzaju ręcznie sporządzanych notatek. Nie robię tego wyłącznie w odniesieniu do mody, ale zbieram również pomysły dotyczące wnętrz, wakacji, dekoracji, przepisów, bardzo wielu rzeczy…
I tak jak na pierwszy rzut oka wydaje się, że tworzenie takich list z zachciewajkami to pochwała konsumpcjonizmu czy wieczne tylko napędzanie się na nowe przedmioty, tak muszę powiedzieć, że u mnie jest dokładnie na odwrót. Zrobienie listy z tym czego chcę, wręcz w 80% przypadków, powstrzymuje mnie przed zakupami i dopinguje do kombinowania z tym, co mam.
Gdy umieszczę przedmiot na swojej liście, czuję się już praktycznie tak, jakbym to miała. To tylko taka mała wskazówka, że coś mi się podoba, ale nie musi to wcale prowadzić do zakupu.
Choć ostatnio poprowadziło mnie to do satysfakcjonującego zakupu, bo kupiłam bluzkę kopertową z ostatniego kolażu. I super. Bo teraz mam dwie bluzki tego rodzaju i będę często się nosić w tak dość oryginalny, jak na mnie, sposób. Ale to tak na marginesie.
Mam wrażenie, że byłoby to dziwnym, żeby nawet przy nieograniczonym budżecie, kupować wszystko, czego się zachce. Wolę dać ujście – zapisać czy stworzyć kolaż, a potem spojrzeć do własnej szafy i sprawdzić czy tam nie ma czegoś, co nawiązuje do pierwotnej zachcianki.
Albo zrobić zamianę. Bardzo podobają mi się bordowe torebki. Nie jest to jednak kwestia ostatniego miesiąca, ale raczej mogę tu pisać o wieloletnim horyzoncie czasowym :) Czuję że mogłabym zajrzeć do szafy i wyeliminować z niej kilka rzeczy, z którymi mój styl się rozmija i umieścić tam zamiast nich taką torebkę.
Czy robicie wishlisty, kolaże albo zbieracie inspiracje do folderów czy na pintereście? W jakim stopniu przekłada się to na zakupy?
Ja kupuje online wszystkie zachciewajki, a potem podczas 14dniowego czasu zwrotu zastanawiam się czy chce tego czy nie. Większość rzeczy odsyłam :)
Jak najbardziej zbieram inspiracje na tablicę Pinteresta. Myślę, że dzięki temu robię bardziej przemyślane zakupy.
Ja również zbieram inspiracje i robię listy rzeczy, których potrzebuję. Zwykle mija sporo czasu zanim kupię coś z listy, czasem coś z tej listy wypada lub okazuje się, że potrzebuje czegoś innego. Weryfikuję to na bieżąco, niewiele z tego kupuję, mam jednak poczucie, że na tych analizach tracę sporo czasu, że za długo się zastanawiam i szukam. Mam aktualnie mało ubrań, większość się zużyła i muszę wymienić. Chcę to zrobić z głową, mieć wszystko przemyślane i dopasowane. Te analizy i poszukiwania bywają naprawdę męczące i zajmujące. Zbieram też inspiracje odnośnie wnętrz mieszkań (mimo, że nie mam swojego i na razie się nie zapowiada), jedzenia itp. – po prostu lubię sobie na nie popatrzeć :)
Sylwia – ja mam to samo, mam wrażenie, że człowiek się robi jeszcze bardziej selektywny :P
Pasuje mi to pięknie do minimalistycznej koncepcji, którą próbuję wdrożyć u siebie: patrz, podziwiaj, sfotografuj/zeskanuj, ale rozważ, czy musisz kupić/mieć. Czasem wystarczy, że ponapawamy się czymś estetycznym, ale nie musimy koniecznie tego posiadać.
Coś w tym jest, zwłaszcza dla osób, które często zachwycają się rzeczami z różnych estetyk. Gdybym miała mieć wszystko co mi się podoba, nie pomieściłabym :)
Zbieram zdjęcia przedmiotów, czy wnętrz, które mi się podobają i szukam odpowiednika w szafie albo (jeśli czas już kupić nową rzecz), kieruję się właśnie zebranymi fotkami, są mi inspiracją.
Mam nawet fotografie konkretnych osób, bo bardzo lubię jakiś detal w ich wyglądzie, np. ostatnio inspiracją w makijażu jest dla mnie Kasia Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni
Nie tworzę list, u mnie się to nie sprawdza. Próbowałam, ale wolę „iść na żywioł” i kupić coś, co mnie akurat zainteresuje. Oczywiście, czasem planuję kupić na przykład beżowe szorty, ale z reguły wybieram te, które danego dnia zakupów wpadną mi w oko. Rzadko się zdarza, żebym sięgnęła po jakieś konkretne. :)
Dla mnie porządek w szafie książkach i rzeczach to niedościgniony ideał do którego dążę, porządek który osiąga się tylko dzięki redukcji rzeczy chyba że od początku ma, się niesamowitą dyscyplinę w zakupach. Kupowanie uzależnia i jest przyjemne.
Ja od 3 lat racjonalizuję swoje podejście do mody i skutek jest niezły, 1 rok brak zakupów, sprzedaż, wyrzucanie oddawanie etc. Wcześniej 2 razy w roku robiłam wielkie zakupy w sieciówkach i Zalando, teraz wiem ze mniej znaczy wiecej !
Dziękuję za, fajny wpis.
A ja szukam dokładnie takiej bluzki kopertowej i w końcu znalazłam u Ciebie na blogu Mario, czy podasz sklep w którym ja kupiłaś, bardzo by mi taka pasowała…
Dorota, kupiłam taką. A mam jeszcze czarną z Mohito, ale nie ma jej już w sklepie.
Listy zakupowe to u mnie konieczność pod koniec sezonu przeglądam garderobę segreguje rzeczy te które się nadają do chodzenia, które będą po domu lub te z którymi trzeba się pożegnać następnie zapisuje co by mi się przydało albo co bym chciała mieć i ją weryfikuje przyglądam się tym rzeczom w internecie, jak coś trafie to kupuje przymierzam i albo ze mną to zostaje albo nie…
mam w notatkach w telefonie wish listę, gdzie mogę „odhaczyć” zakupy. miałam ją podzieloną na sezony, ale ostatnio wyszło mi, że większość rzeczy jest uniwersalna niezależnie od pory roku. oraz… po jakimś czasie część rzeczy z listy stawała się dla mnie obojętna. sprawiło mi radość wyobrażenie siebie w tej rzeczy, ale to tyle. usuwam wtedy bez skrupułów. lubię właśnie tak podumać nad rzeczami zanim sięgnę po portfel. dlatego nie lubię fast fashion i dwutygodniowych kolekcji, bo trzeba kupować, póki jest, a to dla mnie zbyt szybkie tempo.
Jedyną wishlistą jaką tworzyłam była ta stronie Orsay, ale był na niej tyle pozycji, że nie dałabym rady wszystkiego kupić, to raz, dwa, że nie wszystko było dostępne w koszalińskim sklepie stacjonarnym, a jestem zbyt niecierpliwa, by czekać na przesyłkę i szkoda mi czasu na załatwianie formalności z odsyłaniem niepasujących rzeczy. Pozdrawiam :-)
W laptopie w zakładkach mam folder Zakupy. Wrzucam tam linki do stron z rzeczami, które mi się podobają i ewentualnie mogłabym je kupić. Czy kupuję – to inna sprawa. Nieraz po kilku dniach dochodzę do wniosku, ze owszem, ładne to, ale zupełnie niekonieczne. Poza tym, jakości materiału, wykończenia itp. nie da się sprawdzić w sieci, a odsyłanie kupionych rzeczy jest i kłopotliwe, i trochę frustrujące. Ten folder jest wiec rodzajem zabezpieczenia przed impulsywnymi zakupami, cos na zasadzie „usiądź, poczekaj, może ci przejdzie”. Często przechodzi :)