Wiele osób uważa, że ubierajsieklasycznie powstało jako wynik mojego zainteresowania modą, ale tak naprawdę urodziło się z potrzeby pisania. Pisania, czyli mojej największej pasji, górującej nad wszystkimi innymi. O dziwo, to pisanie było punktem wyjścia do powstania bloga o stylu, a nie styl sam w sobie.
Pisać można wszędzie, wszystkim i na wszystkim: na plaży, w domu, w kawiarni, długopisem, patykiem, na laptopie za ponad dziesięć tysięcy złotych, w zeszycie za dwa złote, na piasku, na chusteczce, na pojedynczej kartce… Pisanie jest tak banalnie prostą pasją, że nie wymaga żadnego większego objaśniania.
Musi być prosto
Właśnie ta prostota i łatwa dostępność pisania tak mi się podobają. Trudno mi sobie wyobrazić Marię, która musi poczynić jakieś przygotowania przed przystąpieniem do realizacji swojego hobby. Nie jestem jedną z tych osób, które kupują sprzęty, organizują sobie czas, planują wydatki na swoją pasję. Choć brzmi to w teorii fajnie, dla kogoś z moim charakterem wydaje się zbyt pracochłonne i może sprawić, że już na etapie przygotowania pojawi się znudzenie. Szczytem organizacji jest dla mnie wyprawa na basen :) Natomiast, kiedy mam coś napisać, czuję się za każdym razem „świeżo”. Po prostu włączam komputer lub wyciągam zeszyt i piszę, jakbym nigdy wcześniej tego nie robiła.
Musi być szczerze
Nie twierdzę, że robię to dobrze, ale też nie dołuję się i nie wmawiam sobie, że jestem w tym beznadziejna. Szczerze mówiąc, nie mam potrzeby oceniania swojego własnego pisania. Popełniam wiele błędów (które zawsze poprawiam, gdy ktoś zwróci mi uwagę), stosuję się do własnych zasad interpunkcji, nie szarżuję górnolotnym słownictwem, nadużywam wyliczeń i czasami klecę za długie zdania, ale póki daje mi to taką radość jak dotychczas, będę to robić, a wszelkie zmiany w stylu pisania będą moją własną inwencją, bardziej niż sugestią czytających.
Musi być bezwstydnie
Miałam może osiem lat, kiedy moja starsza kuzynka znalazła w mojej szufladzie mój zeszyt z opowiadaniami o zwierzętach. Przy każdym opowiadaniu postawiła mi ocenę czerwonym długopisem i zostawiła swoją parafkę (nie postawiła żadnej piątki oczywiście, co najwyżej cztery plus). Wtedy oczywiście zrozumiałam, że może mi się tylko wydawać, że to co piszę, nie ujrzy nigdy światła dziennego. Bardzo mnie to przystopowało i od tamtego momentu albo pisałam w miarę poprawnie i cenzurowałam sama siebie, albo niszczyłam od razu to, co napisałam (rwałam kartki, a potem dla pewności, moczyłam przed wyrzuceniem, żeby nikt przypadkiem nie posklejał i nie przeczytał). Ale to było w dzieciństwie, a kiedy byłam nastolatką zaczęłam się wręcz chełpić swoją pisaniną i nawet celowo używałam różnych niewybrednych słów, opisywałam rzeczy, które raczej stanowiły pochwałę brzydoty niż piękna, którym teraz się zachwycam i wręcz cenzurowałam siebie w drugą stronę – na koniec dodawałam jakieś szokujące treści, mieszałam szyk czy wyrzucałam to, co było za grzeczne. Była to jedyna oznaka buntu jaką przypominam sobie w swoim wykonaniu.
Dzisiaj jestem bardziej wyważona, ale nie boję się pisać tego, co myślę. Mam po prostu stosunkowo poukładane myśli, raczej nie szokujące :)
Musi być terapeutycznie
Pisanie pomogło mi w trudnych momentach w życiu. Prawdopodobnie bez pisania, leżenie w szpitalu z dzieckiem w pierwszych miesiącach jego życia, sprawiłoby, że byłabym rozlazła, zdołowana i nie byłabym w stanie myśleć pozytywnie. A tak, narzuciłam sobie pewną dyscyplinę i jakoś udało się, dzięki pisaniu, myśleć pozytywnie, a przede wszystkim stwarzać pozory domu w miejscu, które domem zdecydowanie nie jest. Za każdym razem gdy traciłam kogoś bliskiego, pojawiała się też potrzeba, żeby wyrzucić z siebie myśli na papier i w jakimś tam małym ułamku sobie ulżyć. Jestem chodzącym dowodem na to, że pasja zmienia nastawienie do rzeczywistości. Na plus oczywiście.
Musi być rozwijająco
Abstrahując od tego, czy piszę wspaniale, czy beznadziejnie, muszę stwierdzić fakt: piszę coraz więcej i mierzę się z nowymi formami. Spełnia się jedno z marzeń mojego dzieciństwa, ponieważ kończę pracować nad swoją własną książką i mam nadzieję, że do końca roku będzie już gotowa. Nie stałoby się to oczywiście bez Was. Już po kilku miesiącach istnienia bloga, zaczęły spływać prośby, zachęty, a nawet konkretne propozycje dotyczące książki. A ja oczywiście, nie mogłam uwierzyć, że ktoś kto pisze dla siebie (publicznie, ale zawsze dla siebie, ZAWSZE) będzie w stanie wydać książkę. Teraz jestem już w tej pewności siebie na tyle bezczelna, że wiem, że nie będzie to moja ostatnia książka!
Chciałabym dowiedzieć od Was, co Wy kochacie. Wspólnie z marką Siemens i Mateuszem Kusznierewiczem zapraszam Was do udziału w konkursie. Zadanie polega na opisaniu swojej pasji (można dołączyć zdjęcia lub film, można się rozpisać, można być rzeczowym – forma dowolna) i wybraniu wymarzonego miejsca na jej realizację. Chodzi o to, by przekonać Mateusza Kusznierewicza do przyznania Wam nagrody. A nagrodami w konkursie są podróż z pasją o wartości 10 000 zł i ekspres do kawy EQ.9. marki Siemens i 2x nagroda II stopnia, czyli ekspres EQ.6.w każdej edycji konkursu. Wejdźcie na stronę www.kocham-to.pl i dodajcie swoje zgłoszenie już teraz!
Kochani, wiele razy, między słowami w komentarzach, dowiadywałam się różnych bardzo ciekawych rzeczy – ktoś kocha teatr, ktoś organizuje czas młodzieży, ktoś spełnia się komponując muzykę, ktoś zaczął uczyć się tańca brzucha, kogoś tak pochłania tworzenie biżuterii, że świata poza tym nie widzi, ktoś kocha jeździć po jarmarkach, wiele osób uwielbia sztukę, pasjonatów czytania nie zliczę, a już nawet nie wspomnę jakim ciekawym językiem są napisane niektóre komentarze… Tego jest tak dużo, a pasje są tak różnorodne: niektóre dynamiczne, inne wymagające cierpliwości, niektóre banalnie proste, niektóre o niewyobrażalnym dla laika talencie – niech to się nie zmarnuje. Informacja o tym konkursie pojawia się na moim blogu jako sygnał, że by wziąć w nim udział, nie trzeba mieć sprzętu, nie trzeba ryzykować życiem czy interesować się czymś bardzo modnym, ekstremalnym, elitarnym. Chodzi wyłącznie o to, by zatracać się w tym, co się kocha. Dlatego właśnie zachęcam Was, żeby nie porównywać swoich pasji do innych i nie stawiać się z góry na przegranej pozycji. Byłabym przeszczęśliwa, gdyby ktoś zaglądający na ubierajsieklasycznie wybrał się w podróż marzeń.
Dlatego proponuję zostawić swoje zgłoszenie, żyć dalej, robić to, co się kocha i być może którego dnia, zostać zaskoczonym miłą wiadomością. A więc: co kochasz robić?
Ja kocham spiewac. Tak po prostu.
Spiewac mozna zawsze i prawie wszedzie, nie potrzeba do tego jakiegokolwiek sprzetu – wystarczy glos :-)
Muzyka byla obecna w moim zyciu od dziecka; nutki poznalam przed literkami ;-) Wygralam kilka konkursow, choc nie bardzo wiedzialam, o co tyle chalasu. Ja tylko spiewalam, czyli robilam to, co lubie i umiem.
Nie pcham sie na scene, juz tam bylam. Nie rajcuje mnie. Ale rozumiem, ze innych moze rajcowac.
Nie zglosze sie do konkursu. Tez tak po prostu.
Mario, gratuluje odwagi! Ciesze sie, ze dojrzalas do decyzji o ksiazce. Jestem z Ciebie naprawde dumna. Powodzenia :-*
Dzięki, jest mi bardzo miło :) Przyznałam się do pisania w momencie w którym już wiem, że nie ma odwrotu. Teraz tylko trzeba dokończyć :)
Mario, czekam z niecierpliwością na Twoją książkę! I na spotkanie autorskie, mam nadzieję że przyjedziesz na takie do Gdańska!
Ja kocham kosmetyki. Odkąd pamiętam i do tego stopnia, że poszłam na takie studia, by móc z nimi pracować (choć panicznie bałam się nauczycieli chemii w szkole średniej, do której poszłam). I teraz pracuję w kosmetykach :) i mimo to nadal mi nie „obrzydły” :) Równie dużo czasu co w drogeriach spędzam tylko w księgarniach (bo książki to moja druga miłość, choć w sumie nie umiałabym chyba wybrać).
Dzięki Asiu, jeszcze nie wiem jak to będzie, ale teraz się trochę zaktywizuje i będzie mnie więcej w sieci. Muszę tylko skończyć pisanie i już ruszę z kopyta. Będę na bieżąco informować. Koniecznie zgłoś się do konkursu, na pewno uda się połączyć pasję do kosmetyków z jakimś pięknym miejscem na świecie!
Uwielbiam czytać i słuchać muzyki, tańczyć, rozmawiać z mądrymi ludźmi. To takie dosyć popularne zajęcia. Pasja? Kocham urządzać swoje mieszkanie. Ciągle coś zmieniam, wymieniam, wynajduję piękne rzeczy. Gdybym teraz wybierała zawód, zostałabym dekoratorką wnętrz. Niestety urodziłam się o dwadzieścia lat za wcześnie, żeby móc zrealizować tę pasję szerzej, niż na własny użytek.
Ciekawe czy mogłabyś zrobić coś, co trochę posunęłoby do przodu Twoje zainteresowania. Przecież nie trzeba koniecznie mieć zawodu związanego z tą pasją, żeby była możliwa jej realizacja. Jakiś kurs, założenie bloga, podpatrywanie osób, które to robią…?
Mario, nie mogę się doczekać Twojej książki! :)
Dziękuję! Ja już szczerze mówiąc też chciałabym skończyć, bo jestem tak zaaferowana pisaniem, że dosłownie wszystko inne poszło na bok. A książka nie chwaląc się będzie „konkretna” :)
Witaj
Moją pasją jest moja praca. Nigdy nie czułam się zbyt dobrze w jednym miejscu. Dzięki książkom mogłam trochę uciec od rzeczywistości, jednak postanowiłam przekuć przygody na papierze w czyn i zostałam marynarzem. Dzięki temu podróżuję po całym świecie a pobyt w domu jest jak urlop, a praca jak wymarzone wakacje.
Rheni, poważnie??? Co to znaczy, że jesteś marynarzem? Proszę Cię, napisz coś więcej. Napisz gdzie byłaś ostatnio i gdzie będziesz w najbliższej przyszłości.
Ach jak ja ci zazdroszczę tego podróżowania, chociaż zdaję sobie sprawę że taka praca ma również swoje wady. Rzadko się zdarza żeby praca była pasją, masz wielkie szczęście!
Jestem marynarzem tzn pracuję na statkach handlowych transportujących m.in. węgiel, stal, zboże, nawozy. Najciekawsze ostatnio miejsca, gdzie byłam to Argentyna i Brazylia, w Algierii zaś był zakaz zejścia na ląd przez wzgląd na niebezpieczeństwo (wiemy, jakie są czasy niestety). Za parę dni mustruję na statek na nowe stanowisko oficera wachtowego.
Takie podróżowanie wydaje się fajne, ale też czasami jest ciężko. Wiadomo, bujanie nie wpływa najlepiej na sen, człowiek jest bardzo zmęczony utrzymaniem równowagi również za dnia. Na dodatek na stanowiskach „roboczych” tj. bosman, marynarze, starsi marynarze jest bardzo dużo pracy fizycznej. Chociaż ja tam nie narzekałam, bo to zawsze okazja do schudnięcia. ;)
Pozdrawiam
Czy w Twojej pracy jest to traktowane jako „normalne”, że wśród załogi są kobiety? Czy jednak są w mniejszości? Z tego co piszesz to jest naprawdę bardzo ciężka praca. Zachęcam Cię w takim razie, żebyś zgłosiła się do konkursu, żeby podróż była na Twoich warunkach, no i na pełnym relaksie :) Czy jest jakieś miejsce, które Ci się marzy?
Coraz częściej się pojawią kobiety. Nie wszyscy są przychylnie nastawieni, ale czasy się zmieniają. Nie każda sobie radzi, mężczyźni narzekają, że mają podwójną robotę. Jednak spotkałam cudowne kobiety, które przewyższają mężczyzn zaangażowaniem, energicznością i bystrością.
W konkursie nie wezmę udziału, nie chcę zabrzmieć pysznie, ale przy odrobinie oszczędności dam radę odłożyć na wycieczkę moich marzeń (Armenia ;) ) a jest bardzo dużo ludzi, nie będą mogli sobie pozwolić na upragniony wyjazd, a naprawdę na to zasługują. Trzymam za nie kciuki. :)
Jakoś miałam nadzieję, że napiszesz, że pewnie że są kobiety, super sobie radzą i nie ma w ogóle żadnych problemów z nastawieniem facetów…
Moje pasje są bardziej „stacjonarne”. Uwielbiam wszystkie robótki ręczne – haft (krzyżykowy i płaski), szydełkuję, robię na drutach ☺ Wszystkie robótki można oczywiście zabrać w podróż, Ale nie są tak spektakularne jak powiedzmy uprawianie surfingu
O czym będzie Twoja książka? Wydajesz beletrystykę czy poradnik? ☺
Będzie to poradnik jakiego myślę, że oczekują czytelnicy. Ma być po prostu o tym jak znaleźć swój styl. Czyli takie ubierajsieklasycznie do kwadratu :)
A ja uwielbiam fotografować i zachwycać się naturą. Jak dobrze, że dzięki zdjęciom mogę zatrzymywać niepowtarzalne widoki i dzielić się nimi z innymi. Bardzo ciekawy konkurs, zgłoszę się, a co! Nigdy jeszcze nic nie wygrałam :)
Gosia, koniecznie. Dla mnie to jest fantastyczna idea i dodatkowo bardzo mi się podoba, że nie trzeba nic lajkować, po prostu piszesz o pasji i poszło :)
Super ☺
Marzę o niej od dawna
Mario, ja trochę nie w temacie, ale piszę ten komentarz jedynie aby wyrazić swój zachwyt. Przedostatnie zdjęcie.
Czyste, absolutne piękno. Wyglądasz tak niesamowicie, że aż wybiło mnie z czytanej treści i zaczęłam wpatrywać się w zdjęcie. Wyglądasz absolutnie zjawisko. Silna, niezależna kobieta, a jednocześnie z jakąś melancholią w spojrzeniu, o wrażliwej duszy :)
Popłynęlam ale serio niezwykłe!
A co do samej treści… Ja ciągle szukam. Trochę nie czuje się kompletnym człowiekiem bez pasji, może nawet mniej wartościowym? Ciężko powiedzieć. Ciągle nad sobą pracuje (a przynajmniej staram się) aby być lepszą i mieć te pasje. Bo póki co jest wiele drobnych rzeczy, które lubię ale w których nie jestem dostatecznie dobra.
P.S. Co to za szminka?
Pozdrawiam,
Gosia
Zgadzam się, na wszystkich zdjęciach z tego posta wyglądasz zjawiskowo, włosy cudne, makijaż niby jak zawsze, ale jakiś inny i ta aura niesamowita…
No co Wy dziewczyny, jestem umalowana tak samo jak zawsze, nic się nie zmieniło. Szminka to jak zwykle matte crayon z golden rose, numer 08. Dziękuję, to miłe, jednak jak mówię – nic nie zmieniłam w makijażu :)
Gosia B pisze „Ciągle nad sobą pracuje (a przynajmniej staram się) aby być lepszą i mieć te pasje.” Myślę że nie jest to powód do czucia się nie kompletnym i mniej wartościowym Uważam że praca nad sobą i staranie się może być pasją samą w sobie, i to jedną z najciekawszych i najbardziej rozwijających!
Buba, dobrze napisane. Nawet jeśli taka praca nad sobą nie doprowadzi do konkretnej pasji, to i tak przebywa się jakąś ciekawą drogę i w najgorszym razie eliminuje ze swojego życia coś z czym wiązałyśmy nadzieję, a co okazuje się nie dla nas.
Ja takze mysle ze te zdjecia sa magiczne:-)
Ty Mario kochasz pisać a ja kocham czytać… książki przede wszystkim, artykuły w gazetach, blogi czy komentarze… poznawanie czyjegoś punktu widzenia, w jaki sposób ktoś postrzega świat i rzeczywistość jest fascynujące, to taka jakby ciągła podróż, cieszę się że i z Tobą Mario mogłam się się w nią wybrać….
Fajnie to Gosza napisałaś, widać, że masz w stosunku do ludzi dużo otwartości. Bo są tacy, którzy czytają i się bardzo bulwersują dosłownie wszystkim. Nie mogę tego pojąć :)
Bardzo lubię czytać takie szczere i osobiste teksty <3
Dziękuję Kochana, będzie więcej. Skończę pisanie książki i będzie się działo. Muszę przyznać, że przez ostatnie miesiące ona przesłaniała mi cały świat :)
Wypowiedź w komentarzach, czy na e-maila?
Nie, za pośrednictwem formularza na stronie http://www.kocham-to.pl/ trzeba udzielić odpowiedzi!
Bardzo się cieszę Mario że piszesz o swojej pasji pisania. Bardzo ciekawa jestem twojej książki ale nie czekam na nią z niecierpliwością – bo wierzę że bierzesz się za to całym sercem i stworzysz coś wartościowego. Myślę że na to potrzebujesz czasu. Fajnie że pasja cię napędza.
Zazdroszczę osobom których praca wiąże się z podróżami. Ja kiedyś więcej podróżowałam. Uwielbiam zwiedzać nowe miejsca, nawet jeśli jest to sąsiednia ulica. Pielgrzymkę na szlaku Camino de Santiago uważam za najlepsze wakacje jakie miałam. Obecnie, ze względu na różne czynniki, o zwiedzaniu nowych miejsc głównie marzę. Na szczęście mam również inne pasje którym mogę poświęcić więcej czasu. Jedną z nich jest czytanie, ale pod tym względem jestem dosyć krytyczna. A obecnie największą pasją jest moja mała księżniczka. Przy niej wszystkie inne zainteresowania odchodzą na drugi plan.
Buba, piszesz ładnie i konkretnie, weź się kobieto zmobilizuj i opisz to na stronce, bo może akurat się uda. Wydaje mi się, że konkurs ma formę dla Ciebie idealną. A mała księżniczka jest jak mała?
Dzięki za miłe słowa i zachętę do zgłoszenia, ale na razie żadne ekscytujące wyprawy nie wchodzą w grę. A księżniczka w kwietniu skończyła 2 lata. Nie będę rozpisywać jaka jest cudowna bo by bloga zabrakło. Pewnie każda mama wie o co chodzi ;)
ja też kocham pisać. pisaniem zarabiam na życie, prowadzę bloga, którego mało kto czyta, ale ja i tak pisać muszę. :D pisanie czasem zajmuje mi prawie połowę doby, ale chyba nic innego (no, poza podróżami) nie daje mi aż takiej frajdy.
To proszę się natychmiast zgłosić do konkursu, tam jest tysiąc znaków do wykorzystania – ładnie napisać o pisaniu, wybrać piękne miejsce do pisania i być może się potem niesamowicie ucieszyć. Blog ma bardzo ładną nazwę :)
o, a do kiedy można się zgłaszać? gdzieś mi umknęła ta informacja, albo astygmatyzm postępuje i jej nie widzę ;p
co nazwy, dziękuję – chyba jesteś pierwszą osobą, która to mówi :D
Do dwunastego września :)
Mario bardzo fajny wpis oby takich więcej, jak nikt inny potrafisz zmotywować do zastanowienia się nad samym sobą :) Jest to jeden z głównych powodów dla których tu wracam :)
O pasji chciałam powiedzieć, że jest lekarstwem na wszystko. Gdyby nie moja pasja znajdowała bym się w zupełnie innym miejscu. To ona daje mi szczęście i ochotę do życia, poczucie spełnienia i cel. Czym ona jest to akurat nieważne. Istotne jest tylko to że każdy na taką świadomą pasje zasługuję. Idąc tym tropem, nieważne co wykonuje jeśli robi to z miłością, oddaniem, pietyzmem i wrażliwością to jest kimś wyjątkowym, artystą . Jest wzorem dla innych, który swoją postawą motywuje do działania. i nieważne czy to szewc, piekarz czy krawcowa. Na takich ludzi zawsze patrzę z podziwem :)
ps Mario przepięknie wyglądasz na tych zdjęciach, świetnie się na nie patrzy. Bardzo podoba mi się jak Twój styl się rozwiną, pokuszę się na stwierdzenie że te zdjęcia są pewnego rodzaju podsumowaniem pewnych przemian jakie przeszłaś. Jeśli jest to moja nad interpretacja to proszę się nie gniewać.
Szminka boska :)
Dziękuję, bardzo miło się to czyta, każdy ma prawo do interpretacji, a ja się ciesze z Twojej :) Tak mnie strasznie teraz zaciekawiłaś – co to za pasja? Koniecznie wejdź na stronę i zostaw swoje zgłoszenie, bo naprawdę – jeśli napisałaś taki piękny komentarz, jesteś też w stanie napisać tam od siebie coś porywającego <3
Miałam tę samą refleksję. Wyglądasz bosko! Wspaniale! Ale nie o sam wygląd tu chodzi -to kwestia ewolucji którą przeszłaś rozwijając swoją pasję, szukając i precyzując „siebie”. Dojrzałości która przyszła gdzieś po drodze, precyzji w wyrażaniu swoich idei – nie tylko słowem, także wyglądem.
Wspaniale :)))
Całuję Cię i ściskam mocno!!!
Dziękuję bardzo, myślę że jak już skończę w końcu książkę, to będzie jeszcze bardziej wyraziście widać wyniki tego szukania :)
Witaj Mario, przepraszam że dopiero teraz odpisuje ale byłam przez ostatnie dni nie osiągalna. Miło mi że moja interpretacja się podoba :)
Co do konkursu to nie jestem zainteresowana są osoby które bardziej na to zasługują :)
Moją pasją jest malarstwo :) ( nie chciałam o tym wcześniej pisać żeby nikogo nie zrazić, zależało mi na opisaniu porywającej czynności dzięki której mój dzień zyskuje na wartości :D )
Pozdrawiam serdecznie <3
Droga Mario,
Od ponad dwóch lat regularnie zaglądam na Twój blog, jednak dopiero ten wpis spowodował, że czuję potrzebę dodania komentarza.
Uwielbiam Twoje kolaże, doskonałe wyczucie barw, często wracam do starszych wpisów, szukając inspiracji dla siebie. Jednak tym, co najbardziej mnie przyciąga jest sposób w jaki piszesz :) To pisanie bardzo pasuje do osoby, którą widzę na fotografiach, wydaje się z Tobą spójne, a przez to bardzo prawdziwe. Tym bardziej cieszę się, że odważyłaś się na kolejny krok. Czekam z niecierpliwością na książkę! Mam również nadzieję, że wkrótce pojawi się zdjęcie uśmiechniętej Marii, z idealnym, czy też nie uśmiechem :)
Anna, dziękuję serdecznie za komentarz. Chciałabym więcej pisać i do tego będę właśnie dążyć :) Książka będzie takim blogiem do kwadratu, więc sądzę, że zdołam zadowolić tych, którzy do tej pory czytali. Jeśli jest coś, co kochasz robić, to pamiętaj, żeby zostawić swoje zgłoszenie. Konkurs jest wręcz idealny dla moich komentatorek, które potrafią się pięknie wysławiać. Co jak co, ale komentarzy to mi może zazdrościć większość blogosfery <3
PS. Dobrze, pojawi się uśmiech!
Mario, podziwiam Cię! Właśnie takie kobiety jak Ty mnie inspirują. Dziękuję Ci, że jesteś, że piszesz i tym się z nami dzielisz. Moją największą pasją jest odkrywanie moich kolejnych pasji, wiążę się to z ogromną radością, niepokojem, ekscytacją i w pewnym sensie jakimś rozwojem. Staram się być uważna i obserwować siebie, swoje reakcje na różne bodźce, na różne spotkania z ludźmi i iść za głosem serca. Nie robić niczego wbrew swym uczuciom. Moją pasją jest poznawanie siebie i satysfakcja, że nie chodzę już po omacku, że nie muszę łapczywie naśladować innych, że sama czuję się zagubiona, czy jeżeli nie robię czegoś tak jak większość, to jest coś ze mną nie tak. Moja pasja do tego odkrywania siebie wiąże się z miłością do podróży, do natury, do ludzi, zwierząt, do sztuki i muzyki. Lubię napisać czasem coś filozoficznego, porozmawiać z kimś na zupełnie abstrakcyjne tematy, pójść samej na spacer i porobić zdjęcia tym samym budynkom, poczytać. To wszystko wpływa na całą mnie, na mój sposób ubierania się, traktowania siebie i ludzi. Moja pasja sprawiła, że już o wiele mniej boję się być sobą, a uczucia dumy i miłości co raz częściej wypełniają moje jestestwo.
Pozdrawiam Cię Mario, tak trzymaj!
Widzę, że mamy podobne temperamenty :) Zwłaszcza te rozmowy na abstrakcyjne tematy – mój mąż tak określa moje dziwne przekierowania z pozoru normalnych rozmów haha. No Dorotka, jak Ty byś się nie miała zgłosić do tego konkursu, to nie wiem kto miałby :)
Odpuszczę sobie konkurs, ale aż muszę to napisać: żadna Twoja stylizacja nie podobała mi się jeszcze tak bardzo jak ta. Włosy, makijaż, strój, nawet tło i kolorystyka zdjęcia. Świetne :)
No zobacz, jakie to jest zabawne, że jak człowiek się w gruncie rzeczy nie stara, tylko sobie „jest” to wychodzi lepiej niż napinka :) Ale jednak Agnieszka się zgłoś, bo zawsze warto spróbować…
Wzruszyłam się ❤️ dziękuję Ci za odpowiedź i miłe słowa, a wiesz zgłoszę się!
Ps ja też na najbardziej abstrakcyjne tematy rozmawiam z mężem!
To chyba masz prawdziwą bratnią duszę przy sobie :) Ja z moim mężem jesteśmy do siebie bardzo podobni i teraz ciężko mi pojąć takie stwierdzenia typu: przeciwieństwa się przyciągają.
Ja nie wiem temacie. Wysłałam Ci emaila z prośbą. Nie wiem czy nie doszedł, czy po prostu nie masz czasu. Wysłałam go z emaila goodmorning.its.monday.
Olu, widzę go. Zaraz odpiszę :)
Pięknie wyglądasz w czerni i w skórze!
Wydasz książkę?! Jej, już nie mogę się doczekać! Jeśli mogłabyś zdradzić, to o czym byłaby? <3
Przeczytałam Twój post z przejęciem, bo mam tę samą pasję. Doskonale rozumiem rozterki z dzieciństwa, znam coś podobnego. Wyrywałam włosy i płakałam nad pisaniną, nad tym, że ktoś w złośliwym tonie wyśmiał "moje pierwsze wiersze". Dobrze, że pojawili się jednak dobrzy ludzie i znający się na rzeczy, którzy pokierowali mnie, myślę, że w dobrym kierunku. Znam też wartość pisania, bo pomaga uporządkować myśli, zwłaszcza w gorszych momentach życia. Dzięki temu mogłam przelać swój ból, frustrację i agresję na papier. Też bardzo dobrze pisało mi się w pociągach, na wykładach, ale także w klimatycznych kawiarniach, kiedy za oknem leje deszcz i piździ złem. Muszę się nauczyć pisania w domu, na nowo….
Też bardzo cieszę się, że mogłam trafić na Twojego bloga, bo to on wywrócił moje myślenie o kolorach, modzie i pięknie w ogóle. Otworzyłaś oczy na to, co mi umykało. Pewnie to wzbogaciło teorię i warsztat zarazem :)
Jak na złość potrafię śpiewać tylko poprawnie, rysowanie i malowanie niezbyt wychodzi, grać potrafię tylko na nerwach i na komputerze, jeśli chodzi o szycie, to prędzej się skaleczę, niż trafię nicią do igły… Tak naprawdę tylko pisać potrafię. Wymyślać. I grać ludziom na nerwach.
Już od dzieciaka wymyślałam i to na potęgę. Byłam bajkopisarzem, bo nie raz potrafiłam i podkoloryzować świat na bieżąco. Mama widząc, co się kroi ze mnie, dała mi zeszyt i pióro do pisania, żebym zaczęła wymyślać jakieś opowiadania i… podziałało, bo w końcu mogłam się wyżyć i ta wada się zniwelowała. Wymyśliłam swoją pierwszą krainę z dinozaurami, lwami i wilkami. Potem od Tolkiena i mitów greckich zaczęło się pisanie "na poważnie", co wyśmiewało wiele osób. Do dziś ciężko jest mi się przyznać przed innymi, że piszę.
Obecnie już aż tak mocno nie siedzę w fantasy, jak dawniej, myślę, że to kwestia dojrzałości. Można owszem uznać to, co piszę, za ubogie fantasy, bo nie ma tam sto różnych ras, czarów i bestii, ale do dziś wymyślanie bohaterów, mitologii i historii uniwersum sprawia mi olbrzymią frajdę. Uwielbiam sobie wyobrażać, że świat nabiera konturów, wyraźnych barw, potem będę wypełniać szczegółami…
Dobra, pochwaliłam się, to teraz mogę podsumować… Życzę Ci powodzenia w Twojej pasji, pisz koniecznie i wydaj piękną książkę, z koniecznie ciemnymi i intensywnie kolorowymi zdjęciami!
Oooo, jak nie wyślesz swojego zgłoszenia na konkurs to się obrażę. Sorry, ale do jasnej cholery napisz tak jak tutaj i wybierz sobie jakieś wspaniałe miejsce!!! A nóż widelec!
Książka będzie odpowiadać na pytanie: jak znaleźć swój styl :) Tego myślę większość osób wchodząca na bloga oczekuje i ja chcę to dać. A potem następne książki już będą bardziej „freestylowe”. Będzie prawdziwy stylowy poradnik!
Fantastyczne zdjęcia! I Ty także wyglądasz fantastycznie! Ja kocham poznawać nowe rzeczy. I chętnie poznam Twoją książkę :)
Justyna, na pewno będziesz umiała to jakoś pięknie przekuć w konkretniejszą pasję i zostawić swoje zgłoszenie! Serdecznie Ci dziękuję, że dasz szansę książce. Będę informować już niedługo o szczegółach.
Mario, nie ukrywam, że czekam na Twoją książkę:). Tak się kiedyś zastanawiałam, od kiedy Cię podczytuję, czy coś wydasz, wiec bardzo się cieszę, ze w końcu tak. Brawo!
A co kocham? Kocham czytać książki i ciągle się rozwijać. Poza tym dziergam zimą na drutach, a od kiedy pisze bloga, czego się bałam, bardzo lubię pisać. Miałam uraz od liceum do pisania, bo nauczycielka od polskiego ciągle mnie krytykowała, więc byłam przekonana, że kompletnie nie umiem pisać. A ja po prostu nie lubiłam pisać tzw. wypracowań. Pozdrawiam serdecznie, Renata
Pewnie dużo osób zostało kiedyś zniechęconych do czegoś, co mogło okazać się ich konikiem :( Serdecznie dziękuję za miłe słowa, mam taką dziwną pewność w sobie, że książka będzie się podobała czytelnikom bloga. No po prostu wiem to.
Koniecznie zostaw swoje zgłoszenie w konkursie, na pewno można znaleźć świetne powiązanie z podróżami i dzierganiem!!!
A ja ostatnio odkryłam, że moją pasją może być joga. Jest prosto – wiele do tego nie trzeba. Szczerze to lubię. Ludzi się nie wstydzę. O porażkach nawet nie myślę, bo nie chodzi o sukcesy, tylko o radość chwili, rozwój wtedy przychodzi sam. Terapeutyczne działanie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się tylu pozytywnych zmian. No i przede wszystkim mam poczucie, że naprawdę warto na to poświęcać swój czas i energię. Dobrze jest znaleźć coś takiego :)
P.S. Przedostatnie zdjęcie jest cudowne! Pięknie wyglądasz na tle morza :)
No to jeszcze tylko trzeba wymyślić w jakim pięknym miejscu tę jogę można trenować. Koniecznie opisz to w formularzu, bo konkurs jest świetny, głównie dlatego, że liczą się słowa, a nie jakieś tam lajki czy inne cwaniactwa! Mogę wiedzieć jak zaczęła się Twoja przygoda z jogą? W domu czy na kursie? I dziękuję za komplement <3
Na kursie. Dobry nauczyciel to jest coś niesamowitego, a trafiłam tylko na takich. Generalnie lubię jak ktoś mnie czegoś uczy, ale w tym przypadku to były transformujące doświadczenia. Nigdy bym się nie spodziewała, przy całym swoim sceptycyzmie, że coś mnie tak pozytywnie wytrąci z życiowej równowagi. Teraz zaczęłam dodatkowo ćwiczyć sama w domu, ale ćwiczenie z ludźmi to dla mnie podstawa.
Mam podobne doświadczenie z jogą. Przez kilka lat chodziłam na zajęcia w grupie. Teraz od dwóch miesięcy ćwiczę tylko w domu. Mieszkam w małej miejscowości a zlikwidowali jedyną pasująca mi godzinę. Jednak ćwiczenia w grupie dają zupełnie inne odczucia i bardziej motywują. W domu też nie potrafię się tak skupić i zrelaksować, wciąż mnie coś rozprasza.
Wspaniale napisałaś o swojej pasji. Mam nadzieję, że Twoja kuzynka trochę się zmieniła, a jeśli nie – że nie została nauczycielką ;) Jestem ciekawa co to za dzieło będzie z Twojej książki, czekam z niecierpliwością :)
Zadałam sobie pytanie tytułowe i…jestem w kropce. Najogólniej lubię doprowadzać wszystko do perfekcji i odbierać perfekcję. Miałam i mam wiele zainteresowań, ale w niczego na tyle nie rozwinęłam i w niczym nie jestem na tyle dobra, żeby móc się tym pochwalić. Jestem osobą przyziemną, powściągliwą i chłodno-letnią. W niczym nigdy nie zatraciłam się bez reszty, chociaż jest mnóstwo rzeczy, o których mówię z błyskiem w oku.
Jestem bardziej odtwórcą, niż twórcą. W Polsce zajmowałam się rekonstrukcją historyczną (epoka wikingów). Uwielbiam muzykę: z płyty, w operze, w filharmonii, na koncercie w pubie. Płaczę ze wzruszenia słuchając muzyki. Mam dobre ucho i umiejętności techniczne, ale nieciekawy głos. Uwielbiam jedzenie: lubię poznawać nowe smaki, różne kultury i filozofie kulinarne. Płaczę ze wzruszenia, kiedy jakaś potrawa mnie zachwyci, kuchnia jest dla mnie sztuką. Moim postanowieniem na 2017 rok jest pogłębić własne umiejętności, ale znowu techniczne: upiec idealny biszkopt, dopracować idealne kruche ciasto, usmażyć idealny stek. Bardzo interesują mnie języki, a przede wszystkim francuski. Zachwycam się literaturą, ale sama lubię analizować to, co już istnieje: strukturę języka, mechanizmy, które w nim działają, zmiany w historii języka, relacje między językiem a kulturą. Lubię łączyć kropki między różnymi językami. Filologia to był mój pomysł na życie, niestety na razie nie wypalił. Muszę wymyślić co zrobić, żeby się w końcu udało :) Na tej samej zasadzie lubię podróżować i poznawać różne kultury, ale moją przygodę z podróżami dopiero zaczynam. Interesuje mnie moda: jej historia, kwestie techniczne, lubię szyć z gotowych wykrojów – to samo z wystrojem wnętrz, ale w obydwu dziedzinach skupiam się na tym, co najbardziej przydaje mi się w praktyce, czyli w mojej szafie i w moim domu. Potrzebuję dosłownych inspiracji, nie jestem w stanie wyobrazić sobie swojego idealnego mieszkania widząc np. morskie fale. Poza tym uwielbiam grać w gry RPG na żywo: wcielać się w role i przeżywać skrajne emocje tylko na podstawie tego, co dzieje się w mojej wyobraźni :)
Wychodzi na to, że niczego nie pociągnęłam na tyle, żeby stało się to moją prawdziwą pasją. Nie wiem czy jestem zbyt leniwa, czy to kwestia temperamentu.
Mam podobnie. Ale w moim przypadku to chyba jest takie łapanie wielu srok za ogon. Chciałabym robić tak wiele, że na jedną rzecz nie starcza mi czasu, by doprowadzić ją do perfekcji. Np. nauka języków – lepiej przyłożyć się do jednego, niż męczyć pięć naraz, co nie przynosi żadnych efektów. Z innymi aktywnościami mam podobnie. Jestem i powściągliwa, i leniwa.
Już na samym początku pozwolę sobie się nie zgodzić z jednym i sama też mam podobny standard w stosunku do siebie. Otóż nie sądzę, by pasja to było coś czym trzeba się pochwalić oraz coś w czym trzeba być biegłym. To znaczy: jeżeli ja piszę, bo to moja pasja, to nie muszę tego robić dobrze. Tylko satysfakcja z wykonywania tej czynności już mnie nazywa jej pasjonatem :) I dlatego nie czuję tych wszystkich klimatów typu: interesujesz się filmem, a nie znasz Bergmana czy innego rodzaju patrzenia z góry…
Jesteś dla mnie istotą, która zachwyca się wieloma rzeczami i ja akurat uważam to za cudowne. Proszę Cię, wybierz jedno, nadaj temu intensywność i opisz w kwestionariuszu. To jest mniej wymagające niż ten piękny komentarz, a może dać świetny efekt <3
Twoje pisanie zawsze inspiruje mnie do zastanawiania się nad rzeczami o których normalnie ani trochę nie myślę. Jestem bardzo refleksyjną osobą ale mało autorefleksyjną. Moja pasja jest całym moim życiem i właściwe nie robię w życiu nic co nią nie jest poza jakąś minimalną ilością snu, żyję trochę jak w klasztorze od 10 lat nie mam nawet normalnych ludzkich relacji czy ogólnie swojego życia a nigdy nie zastanawiałam się jak z tą pasją ogólnie jest, dlaczego to, Co mi to daje co robi z moim życiem. Zajmuje się teatrem i to taka dziedzina sztuki która zagarnia wszystko inne. Kiedy czytam książkę robię to do teatru, kiedy słucham muzyki myślę jak ją wykorzystać, kiedy oglądałam obrazy widzę scenografię, kiedy podróżuje i poznaję ludzi widzę sceny i sytuacje, nawet kiedy tańczę w klubie w stanie w którym nie bardzo wiem jak się nazywam to i tak moje ciało sprawdza jakąś choreografie, której aktualnie potrzebuje. Jestem tak bardzo w środku i tak bardzo tym że od lat nie myślałam o tym z zewnątrz. Pomyslę i się zgłoszę. Dzięki!
No wiesz, jakbyś Ty się nie zgłosiła, to by mi było po prostu przykro, bo jesteś tak wyrazista, tak ukierunkowana, tak konkretna, że to grzech nie napisać. I oczywiście od razu mi przyszłaś na myśl przy tym konkursie.
Mario, gratuluję!!! I dziękuję – za to, że spełniasz moje marzenie, tzn. wydanie książki przez Ciebie. Dziękuję Ci za posty o analizie kolorystycznej i poszukiwaniu swojego stylu. Dziękuję, że w chwili największego zwątpienia w moją stylowość („nie pasuje mi żaden kolor, we wszystkim wyglądam źle, w moim stroju wiecznie mi czegoś brakuje”) trafiłam na Twojego bloga – przez reklamę na Facebooku. Tak więc można powiedzieć, że to Ty znalazłaś mnie, akurat wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. I zmieniłaś też wszystko – zaczęłam odkrywać swój typ kolorystyczny (ciepła wiosna!) i… nagle odkryłam, że jednak są na świecie kolory, które mi pasują! To dzięki Tobie czuję się w swoich ubraniach sobą, w 100%. Dziękuję. Nie masz pojęcia, jak się cieszę na myśl o Twojej książce – już wcześniej myślałam sobie, że chętnie bym taką przeczytała – zwłaszcza, że książki wydawały też inne blogerki, które cenię. I oto wchodzę tu i dowiaduję się, że moje marzenie zostanie spełnione :) Dziękuję jeszcze raz – za wszystko!
Łzy w oczach – serio. Książka to będzie odpowiedź na pytanie: jak znaleźć swój styl. Drążenie tematu i blog do kwadratu, więc sądzę, że spełni oczekiwania. Bardzo mi miło, że okazały się pokazywane tu treści pomocne. To jest takie cholernie satysfakcjonujące. I dobrze się poczuć takim docenionym również :) Dzięki.
Jeśli masz jakąś podróż marzeń w myślach, to zostaw zgłoszenie w konkursie. Wydaje mi się on idealny dla czytelników tego bloga, którzy nie dość, że świetnie piszą, to jeszcze mają w sobie dużo refleksyjności <3
Mario, przede wszystkim ogromnie cieszę się z faktu pisania książki przez Ciebie :-). Kiedyś napisałam w komentarzu, że bardzo chciałabym ujrzeć Twoje myśli związane ze stylem i tematyką Twojego bloga w postaci książki. Uwielbiam pasjonatów. Uważam, że pasje nie tylko czynią nasze życie ciekawszym, rozwijają i stanowią źródło przyjemności. Mam wrażenie, że pasje pozwalają nam nie zestarzeć się: psychicznie, mentalnie, czasem też fizycznie. Podobnie jak wielu innych, mam to szczęście, że również posiadam swoje. Najważniejsze to szycie (tworzenie ubrań, w szczególności sukienek i spódnic), fitness (a od grudnia 2016 również joga), czytanie książek (mam ogromną słabość do języka polskiego:-)), gotowanie (szczególnie wegetariańskich potraw). Na każdą z nich staram się znaleźć czas, choć przy dwójce małych dzieci są to głównie wieczory i wczesne poranki, kiedy wszyscy jeszcze śpią. Zauważyłam o dziwo, że samo już staranie się o to, by wygospodarować ten czas , lubię.
Z faktu uwielbienia szycia, stworzyłam swój blog, który jest moim małym szyciowym pamiętnikiem. Jego tworzenie pozwoliło mi przełamać nieśmiałość. A samo szycie dało możliwość poczuć to, co znaczy być w stanie flow, kiedy zatracasz się w czymś z takim zaangażowaniem i zapomnieniem, że po jakimś czasie dociera do Ciebie, że jest już po godz. 23, wypadałoby iść spać i robisz to, z czystego rozsądku, bo trzeba, bo rano musisz wstać, a najchętniej szyłabyś dalej…:-).
Czasem mam wrażenie, że ta pasja przenika na inne płaszczyzny mojego życia. Jakiś czas temu uczestniczyłam w fajnym szkoleniu dla kobiet dotyczącym samorealizacji, przedsiębiorczości itp. Mimo, że szkolenie było bardzo ciekawe, dające dużego powera, w pewnym momencie złapałam się na tym, że podziwiam piękną spódnicę trenerki i zastanawiam się , czy w tej spódnicy jest podszewka, jak wykończone są brzegi dołu itp. I pomyślałam sobie: kobieto, znowu, znowu myślisz o szyciu :-).
Chyba tym razem zatraciłam się trochę w pisaniu tego komentarza :-), więc nie będę rozwijać refleksji na temat reszty moich pasji :-). Kochana, z niecierpliwością i dużym zaciekawieniem czekam na Twoją książkę. Pozdrawiam Cię serdecznie. P. S. Piękne, klimatyczne zdjęcia.
Dziękuję Ci bardzo, fajnie że napisałaś o tym szkoleniu, bo ja ostatnio miałam podobną sytuację. Byłam na koncercie w filharmonii i po jakichś dziesięciu minutach moje myśli zaczęły uciekać w stronę pana z trąbką, o którym zaczęłam sobie myśleć w kontekście napisania opowiadania :) No i pomysł na wpis też mi wpadł przy okazji. A miała być tylko czysta rozrywka.
PS. Koniecznie się zgłoś do konkursu!
Mario, przede wszystkim serdeczne gratulacje! :) Bardzo lubie Twoj styl pisania i z przyjemnoscia przeczytam ksiazke :) Uderzylo mnie to, co napisalas „musi byc bezwstydnie” bo ja sie tak sama od lat cenzuruje myslac „e, nie glupie to, a jak ktos to przeczyta…” i w konsekwencji wszystko co pisze trafia do cyfrowego kosza. Kiedy bylam nastolatka pisalam calymi godzinami a teraz cenzuruje sie po paru zdaniach…
Pozdrawiam cieplo,
Ana @champagnegirlsabouttown
Rozumiem to doskonale, pisanie wymaga odwagi. To jest wystawianie się i bycie do bólu szczerym. Ja też jeszcze mam z tym trochę problemów, ale z każdym tekstem jest coraz odważniej. Zresztą, co może się stać? Ktoś się oburzy? Obrazi? Od kiedy powiedziałam sobie: daję każdemu prawo do interpretacji w pewnym sensie potrafię się odciąć od swojego tekstu :)
Dziś dotarło do mnie, że moją pasją od pewnego czasu stał się sport. Zawsze byłam wysportowana, tata grał w piłkę, sport był u nas normą, zwolnienie z wf-u było nie do pomyslenia. Odkad pamiętam zawsze coś tam ze soba robiłam i nie wyobrażam sobie, że nagle się nie ruszam. Źle bym się bez tego czuła. W tej chwili nabrało to dla mnie nowego znaczenia, bo jestem po dwóch porodach w krótkim czasie. Opiekuję się dziećmi od ponad 2 lat i mniej wtedy odkryłam Twojego bloga. Byłam zachwycona postem o różnych odcieniach czerni. Nie wiedziałam, że jest ich aż tyle. Nawet mężowi pokazałam;) Ćwiczę, bo chcę zdefiniować siebie na nowo po urodzeniu dzieci, chcę dobrze wyglądać dla siebie i męża, być zdrową dla dzieci. Sport nauczył mnie cierpliwości w czekaniu na efekty. Po drugim dziecku dałam sobie luz. Nie ćwiczę żeby schudnąć 10 kilo do lata. Ćwiczę co drugi dzień, czasem co trzeci, dla zdrowego nawyku. Z całego macierzyńskiego to dla mnie chwile, którym oddaję się bez reszty i bez wyrzutów sumienia. Gratuluję książki, z zainteresowaniem przeczytam;) i dziękuję za bloga, całokształt myślenia, zachwycające moodboardy;)
Dziękuję za śliczny komentarz. Jest to bardzo motywująca i przyjemna pasja, na pewno satysfakcjonująca. Musisz się koniecznie zgłosić, bo opisałaś to tutaj bardzo ładnie! Ciekawe co mąż powiedział :)
Mój mąż jak każdy facet gubi się w podstawowych kolorach, zawsze mnie bawi jego zakłopotanie gdy wymyślam nowe nazwy kolorów xD jego ulubiony to „złamany ecru” xD złamany nie wiem czym, ale to nasz wspólny żart na ten temat. Post o czerni go przytłoczył xD za dużo nazw i za dużo kolorów na raz;)
Nie mam wielkich pasji, po prostu jest kilka rzeczy które mnie interesują, które lubię robić lub otaczać się nimi. Lubię piękne wnętrza, nawet wybierając lokal na obiad rodzinny zwracam uwagę na wystrój, wybierając miejscówkę na wakacje również. Kiedy jestem u kogoś w myślach przemeblowuję „po mojemu”, same mi się nasuwają myśli jak można by lepiej urządzić;) Lubię rzeczy hand made wkomponowane w nowoczesne wnętrza. Lubię mój balkon z kwiatami i nie żal mi wydanych na nie pieniędzy. Uwielbiam takie chwile jak teraz gdy tu piszę, bo właśnie piję kawę na moim pachnącym balkonie i czytam ulubionego bloga:) Na Twój styl pisania zwróciłam uwagę od samego początku a kiedy podsunęlam to mojej siostrze, która w odróżnieniu do mnie jest umysłem ścisłym, to też była zachwycona klarownością Twoich wypowiedzi. Książkę z pewnością kupię i ustawę się w kolejce po autograf!
Wracając do pasji, której jednak nie mam, kiedyś w liceum zafascynował mnie język włoski, postanowiłam pójść na filologię włoską, wtedy mało kto słyszał o takim kierunku. Nie tłumaczę literatury ani nie pracuję w „humanistycznym” zawodzie, jednak gdy rozmawiam nawet o transporcie i wyjaśniam faktury po włosku lubię to bardzo:)
O rety, jaka jesteś fajna, dziękuję za przemiłe słowa. To koniecznie opisz te włoskie fascynacje w formularzu, bo może akurat coś z tego wyniknie… To przywiązanie do szczegółów i zwracanie uwagi na otoczenie o których piszesz też będzie jednym z filarów mojej książki! Rety, fajnie się pisało, ale chciałabym już skończyć i trochę pożyć haha.
A na książkę czekam ☺ świetnie!
Co kocham robić? Kocham moją pracę. Jestem nauczycielem języka angielskiego i uczę głównie dzieci i maturzystów. Uważam, że dobry nauczyciel potrafi tak przekazać wiedzę, aby była ona zrozumiała dla każdego. Tak, aby zmotywować ucznia, nie go pogrążyć i zawstydzić. Nauczyciel który pracuje z przyjemnością pomaga uczniom pokonać swoje słabości i przekonać ich do rozwoju i pracy nad sobą. Daje uczniom satysfakcję, a nie kwaśny uśmiech i protekcjonalny ton. Lubię uczyć języka angielskiego ponieważ jest niezbędny w obecnych czasach, a ja mogę go przekazać w sposób który uczniowie lubią i rozumieją. W uczeniu dzieci lubię to, że są szczere, mają chęć do pracy i mnóstwo energii którą mogą spożytkować. Widzę jak chętnie uczestniczą w zajęciach i robią postępy. Uśmiechają się, bawią językiem i pomagają sobie nawzajem. Maturzyści natomiast, jako młodzi ludzie ze swoimi pasjami i ambicjami wnoszą wiele do zajęć. Niektórzy z nich mają wysokie ambicje i plany na przyszłość, ucząc ich języka pomagam im je spełnić. Uczę się od nich tak samo, jak oni ode mnie. Wybrałam zawód nauczyciela ponieważ od zawsze chciałam przekazywać wiedzę innym. Sama również chciałam biegle posługiwać się językiem angielskim, ponieważ jest to moim zdaniem okno na świat i brak jakichkolwiek barier. Dzięki temu bez problemu mogę poznawać inność i uczyć tym samym tolerancji i otwartości. Znajomość języka globalnego pozwala na pozbycie się poczucia małomiasteczkowości i nieśmiałości. Nie boimy się już ruszyć w świat i skonfrontować nasze wyobrażenia z rzeczywistością. Poznać ludzi których w jednym miejscu nigdy byśmy nie poznali. Uczę tego moich uczniów, małych i dużych. Nauczyciel przecież spędza z dziećmi i młodzieżą w szkole i poza nią mnóstwo czasu. Dlatego tak ważne jest aby lubił to co robi i pamiętał, że uczy nie homogeniczną masę, a różne osobowości i przyszłych obywateli. Nie puste ściany, a młode umysły które kształtuje nauką, często radą i pomocą. Nauczycielem nie może i nie powinien zostać każdy. Jak wiele jest nauczycieli którzy nie są dobrze postrzegani przez uczniów. Złośliwi, obojętni, wszystkowiedzący. Życzę wszystkim aby takich nauczycieli było jak najmniej.
Ciekawi mnie czy jesteś młodą nauczycielką? Bardzo mnie to interesuje, kiedy wkrada się rutyna i prowadzi się lekcje na autopilocie. No bo w końcu to jest powtarzający się materiał, rok w rok to samo. Czy są jakieś sposoby na podtrzymanie tej świeżości i radości z pracy? Przyznaję bowiem, że większosć starszych nauczycieli i profesorów jacy pojawili się w moim życiu to byli właśnie tacy rutyniarze :(
Mario chciałabym powiedzieć, że choć uwielbiam Twojego bloga, Twój styl nigdy za bardzo do mnie nie przemawiał, tym razem jednak zdjęcia z tego postu i to jak wyglądasz w czarnej kurtce wprawiły mnie w zachwyt. Pierwszy raz zostawiam komentarz w internecie choć czytam wiele i w bardzo różnych miejscach. Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Ci bardzo za komplement i za pierwszy komentarz Natalia <3
Bardzo mnie cieszy wiadomość o książce, na pewno ją kupię!
Bardzo czekam na książkę! :)
Pisz, Mario, koniecznie! Mam nadzieję, że Twoja starsza kuzynka wyrosła już z wścibstwa i braku elementarnej kultury ;)