Kochane, blog reaktywacja. Mam w końcu upragnioną energię do życia, patrzę w przyszłość optymistycznie i miałam świetny sen, który potraktowałam trochę jak znak do tego, żeby działać. Muszę przyznać, że zaczęło się od tego, że niedawno zmieniłam podejście do jedzenia, a dokładniej przeszłam na dietę pod okiem specjalistki i jestem zachwycona. Mam dobrane świetne suplementy, moje zakupy spożywcze składają się w ogromnej większości z warzyw, gotuję i piekę przepyszne rzeczy i w końcu przestałam być słabą i mizerną osóbką, a energia zaczęła mnie po prostu rozpierać. I chcę, żeby to wszystko przełożyło się na bloga i na mój sposób ubierania :) Optymizm i energia!
W tym wpisie opowiem Wam o tym, jak planuję wyglądać na wiosnę. A w następnych dopieszczę jeden z elementów, który będzie tu pokazany. Jeśli więc lubicie czytać o moim stylu, to zapraszam na wpis.
Tak dobrze wpłynęło na mnie ograniczenie kolorów, że mogłam się w zeszłym roku skupić świetnie na formach ubrań i odpowiedzieć sobie na pytanie: w czym najlepiej się czuję, kiedy jestem dla siebie najładniejsza, które ubrania sprawiają mi radość. I zabrakło mi jakiegoś elementu, który byłyby bardziej szalony, bardziej mój i bardziej podkręcający mój zachowawczy styl. Pomyślałam sobie, że lubię błysk i że dawno nie widziałam go w lustrze.
Palety w dalszym ciągu nie zmieniam – w ogromnym skrócie: neutrale i niebieski. Jednak chciałabym lśnić. Chce mi się jedwabiów, satyn, lakieru, metalików, cekinów, cekinów i jeszcze raz cekinów. Chce mi się łączenia różnych materiałów ze sobą i posypywania tego wszystkiego brokatem haha. Myślę że to może być dla mnie ciekawy kierunek i że dalej mogę zostać przy ukochanych kolorach, ale zamiast zmieniać coś w palecie, rozwijać swoją szafę różnorodnością materiałów. Na kolory jeszcze przyjdzie czas i wtedy to już będą wytoczone ostre działa :)
Oto kilka elementów, które widziałabym u siebie w szafie. Rotacja ubrań jest u mnie spora. Wystawiam sporo rzeczy i już tak bardzo nie rozpamiętuję i nie biczuję się za ewentualne błędy zakupowe, choć wcale nie ma ich wiele. Tym bardziej, że ogromna większość moich zakupów to po prostu rzeczy z drugiej ręki. Zawsze jako pierwsze jest u mnie to rozwiązanie.
Garnitur
Chciałabym znaleźć w tym sezonie jakiś zestaw marynarka i spodnie, które będą bardziej z kategorii tych dopasowanych. Mam jasny garnitur z Zary, który uwielbiam, ale on jest luźny. Teraz zależy mi na czymś bardziej podkreślającym moją figurę. Zamierzam nosić garnitur ze sportowymi butami i w połączeniu z gładkim białym topem. Myślę o czymś ciemnym – granatowym, czarnym, bo będzie mi to idealnie pasować do szafy, ale jestem otwarta na różne możliwości i takie kolory jak baby blue też mnie kuszą.
Szerokie nogawki
Czy w trendach, czy nie – nie jest to dla mnie istotne, bo wiem że wyglądam dobrze w takim fasonie spodni. Mam już czarne eleganckie spodnie tego typu z Zary, kupione na wyprzedaży, ale marzą mi się również te spodnie w odmianie jeansowej. Nazwijmy rzeczy po imieniu – chciałabym mieć szwedy :) I znowu, nosiłabym ze sportowymi butami, z białymi bluzkami i gładkimi golfami wetkniętymi do środka spodni. W takich spodniach trzeba zwracać uwagę na szczegóły. Absolutnie nie interesują mnie dzwony. Nogawka ma być szeroka na całej długości, nie może przylegać przy udzie, a później drastycznie się rozszerzać, ponieważ taki krój mi się nie podoba. Znalazłam takie spodnie w Big Starze, czekam na dostawę i nie ukrywam, że wiążę z nimi nadzieję na świetne dopasowanie!
Białe/kremowe dodatki
Miałam w planach kupno Adidasów Stan Smith, ale postanowiłam poszukać czegoś na grubej podeszwie. Zaryzykuję i kupię sneakersy z Gino Rossi. Miałam buty tej marki i byłam z nich zadowolona, ale trochę drżę o to, jak im poszło ze sportowym obuwiem. Fason bardzo do mnie przemawia, bo buciki są proste i mają duże podwyższenie. Przypominają moje Zoe z Vagabonda, ale są masywniejsze. No ciekawa jestem. Na pewno będę też szukać bardzo jasnej torebki – białej albo kremowej, marzy mi się taki dodatek już od zeszłego roku i wiem, że nie jest to fanaberia z mojej strony. Warunek konieczny -> długi pasek, ponieważ zamierzam ją nosić jako cross body. Myślę również o szerokim białym pasku do sukienek, ale to już zdecydowanie zadanie do polowania na vintage.
Płaszcze/kamizelki
Uwielbiam płaszcze i chyba muszę przed sobą przyznać, że je kolekcjonuję i to one są moją największą słabością. Miałam przez jakiś czas okres uwielbienia dla płaszczów szlafrokowych, a teraz na nowo odkrywam dla siebie fason dyplomatki. Poluję na jakąś jasną perełkę z drugiej ręki, żeby nosić na zmianę z trenczem na wiosnę. Zależy mi na wyraźnie zarysowanej linii ramion w takim płaszczu. Może to jest również czas na wprowadzenie długich kamizelek – jeszcze nad tym gdybam, ale podoba mi się wizja mnie w takiej kamizelce i szwedach o których już wspominałam. Kształt i kolor kamizelki ze zdjęcia są świetne, skład już niestety nie…
Cekiny
No to gdzie te cekiny, spytacie. Wszędzie! Mam już spodnie z drugiej ręki w cekiny, poluję na cekinową spódnicę, cekinową marynarkę i ogólnie – jestem bardzo otwarta na cekiny. Chce mi się błysku, metalików, jakiegoś rozświetlającego blasku przy twarzy. W aplikacji rozświetlacza też ostatnio ręki nie wstrzymuję. To oczywiście nie jest dla mnie łatwe, by stylizować na sobie takie w gruncie rzeczy przaśne rzeczy, ale już ja się o to postaram, żeby to miało ręce i nogi. Stwierdziłam nawet, że nie będzie tak prosto jak kiedyś i nie wystarczy mi w ramach rozwiązania na wszystkie problemy dodawanie czarnego golfa (znacie moje metody). Tu potrzeba więcej finezji i o taką zamierzam się pokusić. Cekinów na vinted jest mnóstwo i to jest moje główne źródło zakupów :)
Cienki sweterek
Brakuje mi tego, żeby sweter dobrze ukazywał kształt ciała. Wszystkie moje zimowe swetry są luźne, a na wiosnę marzą mi się takie dzianinowe dopasowane bluzeczki lub gładkie sweterki właśnie. Zara zawsze ma coś takiego w bazowej ofercie i tylko co sezon zmienia kolorystykę, więc to jest dla mnie punkt odniesienia, lecz tego typu sweterki są właściwie dostępne w każdej sieciówce. Bardzo lubię dekolt w łódkę i będę na pewno szła w takim kierunku.
Apaszki
No i moje odkrycie na wiosnę – apaszki, chusty, gawroszki. Dla początkującego łowcy rzeczy z drugiej ręki, wymarzony element do startu. Najłatwiejszy i najwdzięczniejszy element do znalezienia w lumpeksach stacjonarnych. Mało kobiet nosi apaszki i nie zdaje sobie sprawy z ich mocy. Ja do tej pory również byłam sceptyczna, ale ostatnio coś mnie natchnęło i pomyślałam, że nie tylko mocnymi ustami człowiek żyje… Przy tak prostej szafie jak moja apaszki są niczym biżuteria, stanowią tak silny akcent kolorystyczny, że aż szkoda nie skorzystać. Na instagramie u mnie, będziecie świadkami wiosennej apaszkowej fali.
Na pewno macie już dość czytania porównań ówczesnej sytuacji do sytuacji z pandemią hiszpanki z lat dwudziestych ubiegłego wieku. I pewnie macie już dość tych przewidywań, że kiedy to wszystko się skończy, wkroczymy, jak nasi przodkowie, w okres szalonych lat dwudziestych. Będziemy musieli odreagować, będziemy świętować, będziemy beztroscy, będziemy się stroić, szukać okazji do kontaktu i zabawy. Otóż ja nie wiem czy tak rzeczywiście będzie, czy te przewidywania są trafne (czy jeśli nie przytłoczył nas do tej pory, to jeszcze zdoła nas przytłoczyć kryzys), ale ja tak właśnie chcę zrobić… Ale ja nie zamierzam z tym czekać. Ja zamierzam się już teraz pocieszyć i bez powodu stroić, odreagowywać i wprawiać w dobry nastrój. Za dużo już dla mnie tego smutku, martwienia się i nienaturalnego spokoju. Chciałabym chociaż swoim strojem (a niech to nawet będzie tylko strój po domu) zademonstrować samej sobie i najbliższym, że czuję się dobrze i że chcę radości.
Takie właśnie mam wiosenne plany. Radość, błysk, trochę koloru, trochę fasonów podkreślających figurę. Czy są jakieś elementy, które pokrywają się z Waszymi ubraniowymi marzeniami? Czy może Wasz kierunek stylowy na wiosnę jest kompletnie odmienny od mojego?
Ja mam zamiar przestać się w końcu oszukiwać, że dam radę zrobić całą szafę z czerni, bieli i beżu. Może to pięknie wygląda, ale nie na mnie, bo ja potrzebuję KOLORU. Mam zamiar z radością nosić wszystkie kolorowe spódnice, szminki i buty. Apaszki też, bo bardzo je lubię i cieszę się, że wracają do łask.
Wiosna, wiosna wkoło… :) ja do mojej klasycznej w kolorach bazy poszukuje wyrazistej kurtki przejściowej, takiej z energią
Brzmi jak plan! Bardzo mnie to cieszy, że tyle osób chce wejść w tegoroczną wiosnę z energią!
Z ubrań które planowałam wdrożyć do szafy właśnie zamówiłam białą koszulę oversize z Wólczanki, a że jest promocja 2+1 dobrałam sobie za 1grosz apaszkę z jedwabiu, mam w planach użyć jej do fryzur. Jeśli chodzi o buty to myślałam o białych super starach ale z białymi paskami, te z czarnymi wydają mi się za bardzo sportowe. Poza tym paleta kolorów po które sięgam staje się coraz bardziej zawężona i o dziwo dobrze mi z tym, widzę że ubrania wreszcie do siebie pasują.
Super, ika bardzo się cieszę na Twoje kolorowe spódnice i apaszki :) Naprawdę trzeba pewnej zatwardziałości, żeby konsekwentnie ubierać się tylko w trzy kolory. Jest to trudne i bywa nudne jeżeli kompletnie nie żongluje się materiałami i nie ma ochoty na zabawę formą :)
Wiesz, że kiedyś miałam taką szafę? Granat, beż, biel. I tylko kilkanaście sztuk ubrań, 2 pary cygaretek (beż, granat) + marynarki, długi żakiet w beżowy melanż, kilka jasnych bluzek, beżowe i granatowe sukienki. Sprawdziło się super na studiach, kiedy miałam mało miejsca i musiałam wyglądać dość elegancko. Ale nie dałabym rady tak przez całe życie, jest tyyyle pięknych kolorów
Serio? Ja tez tak chcialam: granat, bez i biel. Nigdy mi sie nie udalo :-( Wiec gratuluje, ze bylas taka konsekwentna. A ze teraz chcesz inaczej, to chyba najbardziej naturalna rzecz na swiecie. To sie chyba nazywa ewolucja ;-) Slyszalam kiedys takie powiedzenie, ze czlowiek, ktory nie zmienia pogladow jest takim samym brudasem jak ten, ktory nie zmienia bielizny. Dobre, nie? Zmiany sa dobre! Choc sama nie wierze, ze to pisze :-D
Jeśli chodzi o adidasy Gino Rossi to mam identyczne tylko z czarnej lakierowanej skóry. Póki co to moje ulubione buty na sezon przejściowy i są nie do zdarcia :)
Tak bardzo bardzo mnie pocieszasz, nie mogę się doczekać jak przyjdą! Muszę wierzyć, że będą fajne :)
Jestem bardzo ich ciekawa. Koniecznie pochwal się i pokaż je na nodze jak przyjdą :)
Może wrzucę na stories na insta albo pewnie zrobię od razu jakąś stylówkę, bo nie będę mogła wytrzymać :)
Ha! Mam zupełnie tak samo. Kolor nadaje mi wyrazistości i kształtu. Uwielbiam go latem na sukienkach w kwiaty czy inne dziewczęce wzory- wtedy daję upust mej barwnej miłości :)
Mam podobne przemyślenia jak ty i też nie chcę czekać na czas po pandemii, który nie wiadomo kiedy nadejdzie. Chcę się stroić tearz, chociażby tylko w domu. Od roku pracuję głównie z domu, w biurze bywam bardzo rzadko, jednak nie pozwalam sobie na dresowe rozmemłanie. Po wielu próbach i testach powoli krystalizują się też moje preferencje i jestem coraz bardziej świadoma tego, co chcę na siebie zakładać i jak chcę wyglądać. I w moim przypadku też są to szerokie spodnie. Zaszalałam i kupiłam czarne na wyprzedaży u Moniki Kamińskiej, myślę jeszcze o jeansach (bo w tej chwili nie mam żadnych), ale nie mogę się zdecydować, czy wolę kuloty, czy raczej szwedy. Z twojej listy bardzo moje są też apaszki i szale, nosze je od dawna i zamierzam poszukać czegoś luksusowo jedwabnego w lumpkach. Poza tym myślę o wiosenno-letniej zwiewnej i kobiecej sukience. Przeglądam na razie propozycje, najbardziej podobają mi się modele Everydayofficial, ale zobaczymy. I zamierzam wprowadzać len do mojej szafy. W ubiegłym roku kupiłam lniane szorty i przechodziłąm w nich całe lato. W tym roku postawiłam na lnianą koszulę. Jeszcze na nią czekam i będe testowac jak zrobi się cieplej. Będę też musiała poszukać butów, bo moje ulubione czarne mokasyny już się rozpadają, ale jeszcze nic nie wpadło mi w oko. Ale w sumie to głównie skupiam się teraz na kombinowaniu z tym co mam w szafie, wymyślaniu nowych, nieoczywistych zestawień z tego co już mam. A tak trochę w ramach kaprysu, marzy mi się torebka Przywara Strzałka. Kiedy zobaczyłam ją u ciebie pierwszy raz, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia :). Ale im dłużej je oglądam, tym bardziej podoba mi się ich surowa prostota. Niestety nowa torebka nie jest mi niezbędnie potrzebna, więc zobaczymy co z tego wyjdzie.
Doskonale rozumiem z Przywarą, mi to też trochę zajęło, żeby ją w pełni doceniać. Bardzo fajna marka, którą podlinkowałaś. Podobają mi się w tym sezonie takie trochę księżniczkowe sukienki. W zeszłym też były modne, z dużymi rękawami, zwiewne. Na pewno czegoś takiego będę dla siebie szukać :)
To chyba jestem jedną z nielicznych osób, na które pandemia nie podziałała jakoś bardzo negatywnie. Chyba dlatego, że mieszkam na wsi i nie przeszkadza mi brak zgiełku typowego dla miasta.
Marzy mi się więcej limonki i koralowego różu!
Nie jestes jedyna :)
czekolada – to się cieszę :) Wszędzie tylko słyszałam albo czytałam o wzroście depresji i innych zaburzeń psychicznych, konfliktach domowych, wzrośnie przemocy domowej i innych zatrważających rzeczach i myślałam, że tylko u mnie nic się nie zmieniło. Jedyne, co mi przeszkadza, to brak swobodnego przemieszczania się – z tego powodu zaczęłam nagle oglądać vlogi podróżnicze, coś, co nie interesowało mnie nigdy wcześniej.
To ja się dołączę: dzięki pandemii mój mąż na non stop home office poznał swoje dzieci, a one jego i mają super kontakt, a ja więcej elastyczność. Drugi plus: wredni sąsiedzi praktycznie się przeprowadzili na wieś i nie trują życia. Ja potrafię dalej się „wystroić” nawet jeśli wiem, że nigdzie nie ściągnę nawet płaszcza i jestem jedyną osobą oprócz rodziny, która wie co mam na sobie i wcale mi to nie przeszkadza;)
Helen – miło to czytać :) W trakcie pandemii z kolei odnowiliśmy, oraz zacieśniliśmy kontakt z kilkoma osobami z rodziny, i nie tylko. Dobrze wiedzieć, że pandemia paradoksalnie zbliża ludzi, kiedy nie mają już wymówki w postaci braku czasu i odkładają kontakt „na święty nigdy”.
Zgadza się :) brakuje mi swobodnego wedrowania po Polsce, wyjazdów za nasze granice czy w ogóle – braku festynów, jarmarków. Ale – przeczekamy :) Za to nauczyłam sie kilku fajnych rzeczy, a jeszcze małe co nie co w zanadrzu :)
Pozdrawiam!
Mario, bardzo się cieszę , że wróciłaś :) Jednakże temat tego wpisu powinien brzmiec „Co kupiĘ na wiosnę” , bo tyczy konkretnie Ciebie i Twojej szafy. Jak zazwyczaj bardzo wspierałam się Twoimi sugestiami zakupowymi przed kolejnymi sezonami, tym razem to totalna klapa :(
Ani Twoja szafa, ani te zakupy nie są mi po drodze, wrecz przeciwnie – za darmo bym nie wzięła. Ani moje kolory, ani mój styl …. Szkod, ale może pojawi się wpis ogólny o wiosennych trendach, taki, z którego każdy mogłby cos dla siebie wybrac, a nie szczupłe, wiotkie młode czarnilki :)) Pozdrawiam serdecznie! czeko
Faktycznie, jakiś dziwny entuzjazm mnie poniósł, już teraz nie zmienię :) Postaram się również o uniwersalniejsze treści!
Entuzjazm jak najbardziej ok, i tresc – czemu nie , w koncu Twoj blog, tylko wlasnie szkoda, ze …. tylko dla wybranych ;))
Mam dokładnie takie samo podejście w kwestii strojenia się – idealny moment na założenie fajnych ciuchów jest właśnie teraz! Zeszłoroczny lockdown przechodziłam w dresach, czas na szaleństwo! Jeżeli chodzi o szwedy -ja swoje zakupiłam w grudniu w Levisie i jestem z nich bardzo zadowolona. Noszę je z kolorowymi adidasami, czarną prostą bluzką, czarnym body, bluzą z kapturem lub bluzką w paski. Ogólnie bardzo chcę iść w kolor, ale jeszcze nie mam konkretnych koncepcji ;) Pozdrowienia!
Jaki to model Levi’s Magda, bo ja też szukałam jeansów tej marki i wydawało mi się, że te ich szwedy były dzwonowate raczej!
Dobrze, że wróciłaś Mario! Pomysły na wiosnę masz świetne.
Dla siebie szukam butów – zakochałam się w tenisówkach Bensimon, szukam gdzieś tańszej ofety lub butów w identycznym fasonie.
Do tego kontynuuję dbanie o cerę i włosy w duchu zero waste – zaczęłam robić własne produkty do pielęgnacji i przerzuciłam się na szampon w kostce – cudo, dzięki któremu moja mysia czupryna wraca do formy sprzed rozjaśniania.
W szafie dalej Stonowane Lato – nieco więcej granatu, szarości i zimnej, szałwiowej zieleni.
Pięknie, widzę że też masz fajne pomysły na siebie Ada. Ale robienie własnych produktów, brawo, jak ambitnie!
Ado, witaj. Jaki to szampon w kostce , mogłabyś podpowiedzieć?
Nie wiem jakich używa Ada, ale ja mogę polecić szampon w kostce z mydlarni Cztery Szpaki. Jest delikatny dla moje skóry głowy, dobrze się pieni i ładnie pachnie, ale nie nachalnie. Proszę tylko zwróć uwagę żeby to był szampon, bo włosów nie można myć mydłem. Mydła zmieniają odczyn skóry na zasadowy. Skóra naszego ciała ma zdolność wyrównywania po umyciu ph do kwaśnego, włosy tego nie potrafią, dlatego ważne żeby to był szampon w kostce. Niestety producenci nie oznaczają poziomu ph na opakowaniu.
Dzięki, pozdrawiam
Przepraszam, dopiero teraz zauważyłam pytanie. Polecam szampony z Bydgoskiej Wytwórni Mydła – mam wersję Wrzos&Hibiskus. W kolejce czeka na mnie szampon Algae ze Starej Mydlarni.
Są to szampony, a nie mydła do włosów, więc nie trzeba używać po nich płukanki octowej. Po prostu nałożyć odżywkę, czy ulubiony olejek.
Oooo ja to już spełniłam moją jedną zachciewajkę, gdyż kupiłam sobie dzwony! Może nie takie idealnie wymarzone, ale trafiły się w lumpeksie za 12 zł, więc narzekać nie będę. Dodatkowo wiosennym szaleństwem u mnie jest parka vintage w kolorze brudnego różu z vinted (dla mnie raczej ekstrawagancja, bo z kolorów noszę z reguły czarny i czarny:)). Obecnie wymarzyła mi się taka flirciarska sukienka, z długim rękawem, sporym dekoltem, obcisła górą i swobodnie opadająca dołem, w jakąś miłą kwitną łączkę. Najlepiej czarna. Poszukiwania trwają :).
Jak świetnie, skoro nosisz głównie czarny, to szacunek za takie odważne wyjścia ze swojej strefy komfortu :)
Ta spódnica to jakieś totalne cudo! Siebie bym w niej widziała pewnie za rzadko żeby taką kupić, ale zachwycałabym się nią na innych. No przepiękna! I jak ją fantastycznie stylizować można, i klasycznie, i idąc w szaleństwo…
Troszkę za kolorowa, chciałabym jasne cekiny bez pasów, ale mnie też ujęła :)
Rok temu zadałam sobie identyczne pytanie – w czym najlepiej się czuję, co lubię zakładać by czuć się świetnie. I tego się trzymam. Nie kombinuję ze wzorami, nie przepadam za nimi. U mnie głównie jednolite ubrania. Na wiosnę – dżinsy w niebieskim i granatowym odcieniu z wysokim stanem, lekkie sweterki z dekoltem w serek – szary, granatowy i zgaszona zieleń, do tego koszula biała lniana i zgaszona niebieska. Dwie marynarki – szara i granatowa, plus bluzki z krótkim rękawem (białe i granatowe). Tak więc na wiosnę jestem przygotowana i zaczynam działać z garderobą letnią. Marzy mnie się sukienka midi w jakimś grafitowym odcieniu i spódnice midi – czarna, piaskowa i granatowa… Tak więc u mnie taka nuda Zaskoczyłaś mnie tymi cekinami, nie powiem Buziaki!
Właśnie fajna jest taka przemyślana nuda, może trafisz na coś bardziej szalonego, co Cię chwyci za serce :) Ja chcę zaszaleć, bo mam super bazę!
Nie wiem, czy mi to zostanie do wiosny, ale przeżywam teraz fascynację stylówkami Marianne z serialu Normal People; mam nadzieję że coś z jej stylu uda mi się zaczerpnąć jak już zrobi się cieplej :). Ale też bez spiny. Pandemia wywołała u mnie minimalizm zakupowy, i na razie nie zanosi się na zmiany…
A z Twoich inspiracji może niekoniecznie wzięłabym coś dla siebie, ale mam takie „użytkowe” ostrzeżenie co do cekinów, że warto sprawdzić, czy ich umiejscowenie nie będzie się wiązać z ocieraniem o skórę. Założyłam kiedyś na wesele sukienkę z cekinową górą, ale bez rękawów – skończyło się podrapaną i podrażnioną wewnętrzną częścią ramion i naprawdę sporym dyskomfortem :( do teraz patrzę przez to na cekiny z lekką niechęcią…
Dzięki, spodnie akurat mam na miłej dla ciała podszewce, a jak będę kupować marynarkę lub spódnicę zwrócę na to uwagę!
Uważam, że to bardzo dobry pomysł z apaszkami. Czy będziesz celować w jakieś konkretne kolory, wzory, czy raczej idziesz w spontaniczność przy zakupie?
Raczej będę spontaniczna :)
Jaka fajna niespodzianka do urlopowego poniedziałkowego popołudnia z kawką! :)
Te dopasowane swetry ze zdjęcia (też mam z Zary) bardzo polecam. Przez ostatnie trzy lata zaopatrywałam się w nie w zarze i camaieu, żeby mieć rozmaite kolory, długości rękawa i kształty kołnierzyków. Do pracy sprawdzały mi się bardzo dobrze. Są neutralne i dopasują się do różnych okoliczności, nawet do biurowych zwyczajów, do spodni i spódnic. Mają przyzwoite, a nawet dobre składy i pomimo częstego noszenia nie widać, żeby coś straciły. Te z krótkim rękawem są super na chłodniejsze lato.
Pandemia pozwoliła mi wreszcie bez żalu pozbyć się niektórych ubrań, które nie były „moje”, a tylko „pracowe”. Pracuję wyłącznie z domu, więc co mogłam, sprzedałam, a resztę oddałam. Pieniądze ze sprzedaży plus pieniądze zaoszczędzone na biletach kwartalnych postanowiłam wydać na to, co mi się marzyło. Dosłownie przed chwilą kupiłam bardzo przecenioną, ostatnią i wypatrywaną od dawna złotą koszulę z Wólczanki w cudnym odcieniu złota, bez widocznych guzików. Ma niesamowite rękawy, trochę jak dawno temu w męskich koszulach, luźne przy mankiecie. Będę ją nosiła przede wszystkim do lejących śmietankowych spodni z wysokim stanem i spódnicy (jeszcze nie wymyśliłam fasonu, ale na pewno kolor będzie identyczny, bo bardzo lubię połączenie bieli i złota). To stylówka do teatru/opery, bo mimo że znawczynią nie jestem i na pewno nie potrafię opowiadać o spektaklach, aktorach, historii itd., to bardzo lubię po prostu oglądać i cieszyć się, że mogę to robić, wyjść czasem też do takich miejsc. Bardzo mi tego brakuje i na pewno po wszystkim będę bardziej doceniała takie możliwości. Na razie nie wiem, do czego jeszcze i na jakie okazje nosić tak elegancką rzecz, ale duża przecena złagodziła mi ten dylemat :D
Kolorystycznie mam coraz większy miszmasz w szafie, ale wreszcie pasujący do typu urody i już obecnych kolorów i z tym mi dobrze i doszłam do wniosku, że nie będę ograniczac ilości kolorów. Na początku był to skutek mojego totalnego niezdecydowania, a teraz widzę, że jakoś to wszystko ze sobą gra. Uzupełnię tylko o kolory, które lubię, a których albo ich nie było, albo coś mi nie odpowiadało, albo nie można było założyć do pracy. Teraz jest sporo wyprzedaży, dużo szperam na olx, vinted, więc jeśli kolor bardzo lubię, to od razu kupuję kilka rzeczy w różnych fasonach, na różne okazje.
Chciałabym więcej spódnic z połowy koła i trapezowych, takich miękkich i zwiewnych, koniecznie z kieszeniami i trapezową sukienkę morską, albo indygo. Zamierzam to wszystko nosić, czy pandemia nadal będzie, czy nie.(No, może za wyjątkiem złotej :D koszuli… :D)
Ale to jest wszystko ciekawe dla mnie. Pięknie to ujęłaś – musisz być bardzo refleksyjną osobą, że potrafisz o sobie napisać, że nie umiesz opowiadać, bo jestem przekonana, że właśnie z taką osobą jak Ty rozmowa by sama płynęła <3
Mario, po pierwsze, super że wróciłaś!
Po drugie jestem pod wrażeniem twoich bardzo konkretnych preferencji, tego że tak bardzo dokladnie wiesz czego chcesz. Uważam że fajnie to wszystko będzie do Ciebie pasować, jest trochę szaleństwa, A jednocześnie bardzo to wszystko spójne i „Twoje”.
Ja stylowo jestem trochę gdzie indziej, ale z przyjemnością patrzę na Twoje wybory! To bardzo inspirujące widzieć jak świadomie budujesz Twój styl:)
Mnie szerokie spodnie z wysokim stanem (często przed kostkę) podobają się od dłuższego czasu, mam kilka par takich i świetnie się w nich czuję. Z nowości stylowych, mam ochotę na kamizelkę, taka trochę garniturowa w fasonów, z jakiegos lnu, i nosiłabym ja do zwykłych koszulek i bliżej z długim rękawem. Poza tym pewnie bez większych zmian – szerokie spódnice z podkreśloną talią, sukienki – tu idę trochę w kierunku drobnych wzorów (drobne kwiatki, albo kropki), kiedyś tylko gładkie.
Pozdrawiam!
A to właśnie to ograniczenie kolorów tak mnie natchnęło i ta konsekwencja ostatniego roku. Więc prawdziwy paradoks – coś trzeba ograniczać, żeby coś się mogło rozwijać :))) Fajne masz klasyki.
Jak zobaczyłam te cekinowe spodnie, to pierwsze co mi przyszło do głowy, to Ty w tych spodniach i wściekle różowej, magentowej bluzce z okrągłym dekoltem i lekkimi bufkami! Takie pójście na całość :D jakoś cekiny czuję właśnie w ten sposób – na bogato albo wcale. I chociaż podoba mi się np. czarny total look z czarną, cekinową marynarką (stylowo) to jednak lubię przegięcie, konkret. Jak ma być te cekiny widać, to niech będzie widać całość. Ale to oczywiście na innych, na sobie zostawię bezpieczne neutralne beże ;)
Wcale to nie jest głupie, ale na razie na mnie nierealne, bo chciałabym się z nimi pobawić na spokojnie. Marzy mi się na przykład cekinowa jasna spódnica w towarzystwie wszystkiego w bieli, albo te spodnie w paski w towarzystwie czerni, ale trochę jednak bardziej ciekawie niż tylko z gładkim golfem :) Myślę że takie mocne kolory jeszcze będę eksplorować, ale z pewnością muszę się jeszcze popocieszać niebieskim i kochanymi neutralami!
Witaj,Mario!
Inspirujesz mnie od dawna, chociaż nie zostawiałam komentarzy.Proszę podaj adres do Twojej dietetyczki, chcę skorzystać z Jej pomocy. Jestem gruba , bezwzględnie muszę schudnąć, czuję się tak okropnie. Ile u Ciebie kosztuje porada jak się ubierać?Jestem starszą panią , zupełnie pogubiłam się ze swoim stylem. Proszę , poradz!. Serdecznie Cię pozdrawiam, i podziwiam Cię , jesteś świetnie ubrana i taka piękna…
Maria, proszę Cię, nie bądź taka krytyczna wobec siebie. Dietę stworzyła mi Alicja, którą znam osobiście (oczywiście wszystko jest pode mnie zrobione z uwzględnieniem tego co lubię i mojego zdrowia). Tu są namiary do niej, zaczęłabym od telefonu: http://barbellkitchen.pl/dieta. Teraz nie doradzam w takich sprawach, robię tylko szybkie analizy kolorystyczne, ale sugerowałabym mały restart. Zacząć od jakiegoś fajnego zestawu, w którym siebie lubisz, może: biała koszula i jeansy lub proste spodnie materiałowe? Zrobić sobie taki uniform i zmuszać się przez jakiś czas do takiego bardziej eleganckiego wyglądu. Dokładać dodatki i obserwować w jakich najlepiej: czy biżuteria, czy może mocniejsze oko lub usta, może apaszka, może kolorowa torebka albo sportowe buty zrobią różnicę!
Dziękuję bardzo za odpowiedz. Wezmę Twoje sugestie pod rozwagę.
Pozdrawiam serdecznie, Maria
Nie jestem najmłodsza i zdecydowanie nie najszczuplejsza :). Gdzieś po mojej życiowej drodze zagubiłam młodą, zgrabną dziewczynę z jej zainteresowaniem i zabawą modą a odnalazłam kobietę w nieciekawych „stylizacjach” niemal w typie „mieszczę się, czyste i nie dziurawe”. Dramat. Dlatego postanowiłam, że ten rok to będzie rok dla mnie, że wreszcie ja będę (dla siebie) najważniejsza. Tu opiszę moją drogę dotyczącą strefy odzieżowej.
Enough! – to moje motto na ten rok. Wystarczy!: stawiania się w drugim szeregu, minimalizowania swoich potrzeb na rzecz dobra ogółu (rodziny), zaniedbania, lekceważenia siebie, itp. Ale jak to zrobić, kiedy szafa pusta i totalnie byle jaka, ciało trudne do ubrania, gust został w latach 90-tych, itp.? Zrobiłam / robię tak:
1. poszukałam w internecie stron o ubieraniu się (znalazła blog Marii i przeczytałam go od deski do deski, wypisując ważne dla mnie zdania, tworzę taką swoją książkę stylu)
2. postanowiłam nic w tym roku nie postanawiać (to moje drugie motto!; nic nie postanawiać, tylko być w zmianie, w rozwoju): że od jutra, od poniedziałku…, że schudnę, odmłodnieję, wypięknieję, zmądrzeję itd., ja już jestem w zmianie! ja już o siebie dbam!; pozwoliłam sobie nawet na to, żeby w tym roku nie martwić się za bardzo brakiem sukcesów intelektualnych, a całą swoją energię przekierować na ciało i jego okrycie :D
3. poczytałam o rodzajach tkanin, o kolorach, fasonach – niesamowicie pomogły mi strony, na których Maria pisze, jak można zbudować swoją bazę, a dalej – garderobę; stanęłam przed swoją „szafą” i zamiast płakać nad pustką, która z niej zionie, wybrałam kilka ciuchów nieidealnych, ale najlepszych z beznadziejnych i z nich zestawiłam ubrania na tydzień; na razie muszą wystarczyć
4. usiadłam przed swoimi dodatkami i przymierzyłam każdy, wybrałam to, co lubię i w/z czym czuję się najlepiej (kolczyki, pierścionek, szalik, torebkę, itp.), mam to „szczęście”, że lubię prostotę, więc te moje dodatki na pewno będą ze mną dłużej
5. ustaliłam (ustalam, bo to nadal proces) ze sobą, co lubię, co mi się podoba, w jakich kolorach będzie mi dobrze (tu nie mam jeszcze pewności, ale kierunek raczej właściwy :) ) – wybrałam na początek „bezpieczne” kolory (beż, granat, biały), proste fasony, odzież bez aplikacji, wzorków, udziwnień, naturalne materiały (na tyle, na ile to możliwe), na których mogę rozbudowywać garderobę
6. zdecydowałam, że będę kupowała tylko dobre jakościowo rzeczy i że trudno, tyle lat dbałam o siebie na samym końcu, że jeszcze chwilkę mogę podonaszać te moje okropne ciuchy, a na dobrą rzecz uzbieram pieniądze, poczekam na wyprzedaż, słowem – nie będę zadowalała się „może być”
7. dałam sobie prawo! (to moje trzecie motto na ten rok: mam prawo!): kupić lepsze, droższe, ładniejsze … i kupuję, pomału: dobre jeansy, skórzane sztyblety, sweter merino, kaszmirowy szalik – i przed każdym zakupem myślę, jak „długoczasowy” to zakup będzie, ile będę z niego korzystała i – co najważniejsze – z czym to połączę
8. mam pierwszy dobry jakościowo i fasonowo zestaw: biała koszula, jeansy, granatowy sweter, sztyblety, wybraną biżuterię – to naprawdę mój pierwszy od daaaaawna zestaw dokładnie przemyślany, pod każdym względem i taki do rozbudowywania
9. długo już poszukiwałam dobrego fryzjera, który zrozumie o co mi chodzi i będzie umiał mi naprawdę doradzić – udało się, mam prostą, świetnie samo układającą się fryzurę i kolor w którym czuję się świetnie
10. przestałam (przestaję) obsesyjnie myśleć, że muszę schudnąć i że jak schudnę, to zacznę się bosko ubierać – nie! wystarczy! ja żyję teraz! nie jutro czy za rok; teraz!!!
11. wciąż czytam blog, odkrywam w nim nowe myśli, czytam Wasze komentarze, chłonę Wasze uwagi, spostrzeżenia, rady, pomysły, wzajemną życzliwość (którą tutaj czuję, a która spowodowałam, że pozwoliłam sobie na ten wpis)
12. a taki pierwszy pierwszy punkt wyjścia do zmiany garderoby i budowania jej na nowo to była uwaga Marii, żeby ze swoich domowych ciuchów wybrać / zestawić najlepszy zestaw i poniżej niego nie schodzić, żeby ustalić sobie takie najlepsze „dno” i od niego patrzeć i równać wyłącznie w górę. Tak się staram robić :D
Mario, która pytasz o to, jak? – może moja droga (wytyczona wyłącznie dzięki mądrym, empatycznym wskazówkom Marii) do odnalezienia stylu trochę Ci pomoże?
Przepraszam, że tak dużo i długo i że tu, ale tak przeczytałam ten mój wpis, zanim kliknę „opublikuj” i tak sobie myślę, że on też w sumie jest w temacie i klimacie wiosny – rodzi się nowe :D.
Bartolinka, ale dokładnie masz to przemyślane! Trzymam kciuki za powodzenie planu :)
Fajne inspiracje dla stylu plus size oglądałam całkiem niedawno na kanale youtubowym Radzki – zrobiła przegląd kont instagramowych influencerek plus size, myślę że całkiem sporo ciekawych rzeczy można tam podejrzeć. Z polskich blogerek ciekawie ubiera się Galanta Lala, a wiele elementów garderoby ma drobiazgowo zrecenzowanych na swoim blogu.
Garnitury to coś, co mocno czuję w tym roku. Najpierw miałam granatowy. W pracy (jestem polonistką) noszę go z trampkami i bluzkami w paski. Potem udało mi się dokupić fuksjowe spodnie do takiegoż żakietu, który miałam już wcześniej i od czasu do czasu noszę garnitur w kolorze fuksji, co dodaje bardzo dużo energii (chętnie kupiłabym jeszcze czerwony, ale może na razie wystarczy ten róż…).
Ostatnio skompletowałam sobie trzeci garnitur, ciemnozielony. Głęboka butelkowa zieleń. Świetnie się w nim czuję.
Garnitur dodaje powagi, elegancji, a jednocześnie można go fajnie przełamać (nie musi być noszony tylko z koszulą). No i nie trzeba stać długo przed szafą, zastanawiając się, co by tu dzisiaj włożyć… Do garnituru wystarczy dobrać bluzkę :)
Cudowne: tak, tak i jeszcze raz tak. Bluzka w paski i trampki, wow, musi to wyglądać szałowo! Jeśli mogę coś zasugerować, to jeśli pod kolorowy garnitur dasz wzorzystą bluzkę, w której wzorku powtórzy się choć odrobinę kolor z garnituru, zyska to takiej świeżości i spójności, że hej :)
Ja już ogarnęłam sobie wiosenną garderobę, dokupilam spódnicę i sukienkę. Podobnie jak Ty, intensywnie myślę od zeszłego sezonu o białej lub beżowej torebce, ale mam czarną i zieloną i chyba jednak nie potrzebuję kolejnej.
Być może skusze się jeszcze na jedną sukienkę, jeśli okaże się ,że brakuje mi jej.
I jeśli jakieś buty mnie oczarują, bo buty lubię bardzo . Jedne już nawet zamówiłam, ale za szerokie na moją wąską stopę.
Właśnie kupiłam na vinted torebkę kremową i tak gdybam czy jednak nie biała powinna być :)))
Myślę, że miałabym podobnie , gdybym się na którąś skusiła.
A ja zapragnęłam na wiosnę prążków i pasków – zaopatrzyłam się na wyprzedaży w Massimo Dutti w bluzkę w poziome biało-czarne paski oraz w żakiet granatowy z brązowym prążkiem, który zamierzam nosić do białego T-Shirtu, jeansów i bladoróżowych sneakersów. Mam też ochotę na więcej koloru po miesiącach beżów i czerni i kupiłam na Zalando lnianą sukienkę z Gap w kolorowe pionowe paski – widzę ją w towarzystwie wiklinowego koszyka i sandałków z paskiem wokół kostki. Nie mogę się już doczekać wiosennych wyjść, spacerów i kaw pod parasolem. Do tego Kindle i chwilo trwaj! :-)
O, ja też mam takie marzenia kawowo-spacerowo-czytelnicze! W sukience będzie pięknie.
Jakie to wszystko przemyślane i dopracowane w Twojej głowie. Podzielam miłość do cekinów.
Mi pandemia modowo służy. Nie byłam nigdzie na wakacjach ani też już nie jem na mieście i nie chodzę na drinka więc pieniądze zostają oraz na szaleństwo pozwala mi vinted i allegro. Przez to, że mam ograniczoną liczbę bodźców dotarło do mnie, że jestem labadziarą kocham cekiny, panterkę, i kwiaty, brokat, ćwieki. No i te wszystkie proste formy typu COS, minimalizm to doceniam, ale mnie one nie cieszą. Jak teraz wchodzę gdzieś do ludzi raz na miesiąc to od razu wiem co chcę założyć: sukienkę w kwiaty z dużym dekoltem, ciężkie botki z ćwiekami, futro i brokat na oczy. I czuję się w tym fantastycznie.
Super uświadomienia. Mi te minimalizmy pasują do cekinów, jakoś to w swojej główce super umiem pogodzić :)))
Też idę w białe dodatki, zmieniłam po 12 latach oprawki okularów na białe o takie: https://www.google.com/search?q=bardo+update+eyewear&client=tablet-android-samsung&prmd=nisv&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwij5IrvxYLvAhWeSEEAHXmpAckQ_AUoAnoECA4QAg&biw=768&bih=1024#imgrc=o1GBxGfC2IKc1M i chce mi się bieli! Ja nie będę miała w tym roku wiosny, bo zaraz przeprowadzam się na Gozo i będzie od razu lato. Chcę sobie kupić białe sandały martensa o takie https://www.google.com/search?q=dr+martens+arc+sandals+white&client=tablet-android-samsung&prmd=isnv&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwjnhp2TxoLvAhWIQUEAHbP5BRAQ_AUoAXoECBkQAQ&biw=768&bih=1024#imgrc=T1fZ0czJuCbjaM poluje na jakąś białę torebkę, która będzie mi się podobać, ale wciąż nie mogę takiej znaleźć, chyba chciałabym taką klasyczną szkolną teczkę. No i oglądam na vinted na piękne kolorowe i białe letnie sukienki, przynajmniej ze 3 nowe kupię sobie przed wyjazdem.
Kręci mnie ta biel. Okulary są cudowne!!!
Mario, bardzo sie ciesze, ze znow napisalas. Zycze Ci duzo blysku w nadchodzacych miesiacach! A sobie wiecej nowych wpisow ;-)
Wiosna, wiosna, a ja… właściwie wszystko mam :( I nawet brakuje mi pretekstu do szukania pod pozorem, że coś „się zużyło”. Nic się nie zużyło, poza jakimiś T-shirtami, które nie liczą się do zakupów ważnych. Pracuję zdalnie, więc zimę przechodziłam właściwie w dwóch parach dźinsów i dwóch bluzach koszulowych. Plus właśnie T-shirtach. Nowe zakupy to już czyste zachciewajki, a nie prawdziwe potrzeby. Więc skoro tak, to poszukam sobie beżowych butów – mokasynów albo czółenek – i beżowej torebki. Od dawna nie kupowałam nic w tym kolorze, bo z beżem mi nie po drodze i nie do twarzy, ale takie dodatki pasowałyby mi do różnych moich niebieskości, które teraz będę nosiła. Beż to kolor lekki i letni, akurat na zmianę sezonu. :)
Mnie w tym sezonie zachciewa się: a) nowości! po dwoch latach zerowego kupowania dla siebie (kazde nowe dziecko daje mi ten efekt;) chce mi się czegoś nowego do szafy b) szok – wygodnych butów… moje „sygnaturowe” botki mi sie przejadły, zainwestowalam kasę w sportowe buty i… kalosze Aigle’a. Nigdy nie chodziłam w sportowych butach, nawet w ciążach… Starzeję się;). 3) więcej neutrali i basiców – szarości, bieli, jasnego różu i granatu, czerni. Mam zajawkę na granat ze złotem. Chce mi się też cieniowanych ubrań, „ombré” łagodnych przejść zamiast uwielbianych kontrastów.
Maria i cekiny!!Koniec świata!:))Albo początek czegoś nowego..Ogarnął mnie taki marazm ubraniowy,że z radością czytam Ciebie,a także Twoje sympatyczne komentatorki..
Nad apaszkami i garniturem już dosyć mocno się zastanawiam. Stały się ostatnio tak popularne, że aż dziwnie nie spróbować. Trendy siłą rzeczy bardzo mocno wchodzą do codziennego użytku. Apaszki nie kosztują dużo, więc tymbardziej myślę, że warto. :)
Szkoda, że nie zawarłaś tutaj najmodniejszej w tym sezonie biżuterii, czyli mega mocno zdobionej srebrnej biżuterii Sama już się powoli zaopatruję, w koszyku na Prana Shop coraz więcej rzeczy :P
Świetnie się czyta twoje wpisy
Moim zdaniem zawsze warto mieć w swojej szafie dodatkową parę szpilek. Tego typu buty sprawdzą się praktycznie na każdą okazję. Ja najczęściej kupuję je w internecie, np. w sklepie https://manufakturaobuwia.com/.