To się nazywa odreagowywanie. Tyle czasu nie nosiłam oversize, a teraz mam na niego taką ochotę, że szukam mocno za dużych rzeczy, żeby włączyć jej do garderoby. Oczywiście najlepszym źródłem do zakupu wielkich marynarek będą lumpeksy, a zwłaszcza wieszaki z męską odzieżą, ale ja w wyniku jakichś super kumulacji rabatowych upolowałam w Mango Outlet tę wielką wełnianą marynarkę za grosze i jestem z tego powodu przeszczęśliwa. Biały t-shirt jest również z działu męskiego, ale H&M, tylko że kupiony nie pamiętam kiedy i muszę przyznać, że mimo prania wygląda jak najbardziej znośnie. Czyżby to była prawda, że produkty z męskiego działu są lepsze jakościowo od tych z damskiego???
Szafa się bardzo upraszcza, a ja mam coraz łatwiejsze zadanie z tworzeniem codziennych zestawów. Większość z nich pokazuję na instagramie, zachęcam do śledzenia mnie! Tak w ogóle, ostatnio koleżanka opieprzyła mnie, że nie chwalę się tym, że nie stosuję na instagramie żadnych filtrów. Tak jakby to było normą, że zdjęcia się nierealistycznie podkręca i trzeba się chwalić naturalnością :) No więc chwalę się – zdjęcia na instagramie są bez filtra. Taką decyzję podjęłam od tych czarnych zdjęć, na które miałam „zajawkę” jakiś czas temu. One też są bez filtrów, ale ze zrozumiałych przyczyn przy tak trudnych warunkach, regulowałam tam poziom jasności i jakieś podstawowe ustawienia.
Ostatnio na instagramie pokazywałam marynarę z H&M z szerokimi rękawami, podlinkuję ją Wam, bo było o nią mnóstwo pytań – to ta! Bardzo jestem z niej zadowolona, noszę z białymi baletkami – mam wrażenie, że te dwie rzeczy są dla siebie stworzone. Mam swój rozmiar, czyli 38, ona jest tak zaprojektowana, żeby być za dużą!
Marynarka Mango
Koszulka H&M (dział męski)
Łańcuch H&M
Jeansy Levi’s
Baletki Mango
Torebka Cholewiński
Ten zestaw jest tak prosty i tak plastyczny, że stanowi świetny punkt wyjściowy do innych stylówek. Noszę go w różnych konfiguracjach:
Tak jak tutaj, ale zamieniam baletki na granatowe mokasyny lub białe adidasy.
Tak jak tutaj, ale zamieniam marynarkę na czarny płaszcz ze VZOOR.
Tak jak tutaj, ale zamieniam jeansy na czarne sztruksy i wtedy wciągam koszulkę w spodnie i dodaję pasek.
A możliwości jest o wiele więcej. Ta biała koszulka dobrze komponuje się również z podlinkowaną wcześniej marynarką z lnem z H&M. Ostatnio kupiłam też oversizowy płaszcz z Pro-be, który również będę miksować z elementami tej stylówki. Wszystkie zestawy postaram się pokazać na instagramie.
Jakie zestawienie – bluzka plus spodnie, bluzka plus spódnica mogłoby być Waszym punktem startowym do wielu innych zestawów?
Hej, jak nic nie piszesz,to nic. A jak juz, to dzien po dniu :-D Nie, zebym narzekala ;-)
Bardzo ladnie wygladasz! Ten zestaw jest taki fajny, taki „czysty”. I ta marynarka nie wydaje sie jakas przeogromniasta. Ja w oversize nigdy nie bede wygladala dobrze, a Tobie pasuje i nie robi ci krzywdy.
Jak Ci idzie produkcja cieni do powiek? Bo troche nie moge sie doczekac :-D Mam wielka nadzieje, ze w paletce dla stonowanych jesieni bedzie jakis odcien rozu…
Zycze Ci tony weny tworczej!
Pozdrowionka :-*
Ja ten zestaw widziałabym z innymi jeansami, bardziej dopasowanymi. Ale ogólnie nieźle!
Mario,
bardzo podoba mi się stylizacja ogólnie. Poza
t-shirtem. Uważam jednak, że nie jest na Twoją figurę. Masz w tym zestawie bardzo zaburzone proporcje. Tułów wygląda na bardzo długi i masywny, nogi za to krótkie i szczupłe. Poza tym te buty są (jak – wybacz – większość Twoich) po prostu fatalne.
Znam Twoją filozofię jeśli chodzi o ubrania. Każdy ma wolność wyboru. Także teoretycznie rozumiem chęć eksperymentów czy wyrażania siebie, choć to czasem prowadzi na manowce i stylizacyjne horrory na ulicach. Trudno. Dla mnie jednakże (powtarzam – dla mnie) ubranie ma być przede wszystkim ozdobą. Ma mnie upiększać, a nie szpecić. Coś może wyglądać świetnie na innych. Jeśli na mnie nie wygląda – nie kupuję, nieważne jak bardzo mi się podoba. Czasem mi się wydaje, że patrzysz tylko na to, co wpada Ci w oko, bez zadawania sobie pytania, czy to faktycznie na Tobie ładnie wygląda (np. oversize’y). Masz takie prawo oczywiście. Odnoszę w ogóle wrażenie, że w doradzaniu, analizowaniu mody czy wyczuciu kolorów jesteś świetna. Czego nie można powiedzieć o ubieraniu samej siebie. Trochę jak w starym przysłowiu o szewcu bez butów.
Niemniej bardzo lubię Twój blog i wciąż go czytam, bo jest niezwykle ciekawy i inspirujący. Pozdrawiam serdecznie.
Cześć Kochana, dzięki za komplement! Nie takie paletki robię. Projektuję wzorniki kolorów – przykładowe kolory dla danych typów urody podane w fizycznej formie :)
Bardzo mi sie tu podobasz,to takie lekkie i daje tyle mozliwosci. Bez zadecia,a styl jest. Uwielbiam takie konkretne ubrania. Musze tez dodac,ze wygladasz bardzo promiennie i ladnie na twarzy,zmienilas moze diete lub wprowadzilas cos do niej?
Dziękuję, wprowadziłam do pielęgnacji serum z witaminą C i ogólnie rozważnie teraz podchodzę do zakupów kosmetycznych. Trochę przytyłam i widać to na twarzy, ale myślę że to pozytywna zmiana :)
Jakie miłe zaskoczenie nowym wpisem! Stylizacja kompletnie nie w moim stylu, ale podoba mi się ten balans pomiędzy powerem (marynarka) a delikatną kobiecością (baletki), prostotą (T-shit) a bogatszą elegancją (biżuteria). Oversize też nie jest dla mojej sylwetki, ale też zauważyłam ostatnio, że zamiast krótszych, dopasowanych żakietów ciągnie mnie ku długim, lekko lejącym się marynarkom ;)
ps. miło też zobaczyć twój uśmiech na tylu zdjęciach, ostatnie zbliżenie szczególnie sympatycznie zwróciło moją uwagę ;)
Dziękuję, faktycznie dużo uśmiechu na tych zdjęciach, dopiero teraz zauważyłam :)
Ja nigdy nie pałałam słabością do marynarek, aż do wczoraj kiedy wyłowiłam z szafy babci świetny okaz; czarna marynara z szerokimi ramionami, za pupę, dół trapezowaty, w talii asymetryczny materiałowy paseczek. Założyłam już wczoraj do czarnego golfu, rurek, mokasynów na fioletową skarpetę, czerwonych ust i dwóch masywnych klipsów na jednym uchu.
U babć to czasem cuda się trafiają :) Na pewno wyglądałaś pięknie!
No normalnie taki french chic, ze beak mi słów ☺
:)
Fajna, prosta stylówka. Zwyczajna, ale takie lubię. U mnie zestaw startowy mogłyby tworzyć biała koszula i czarna prosta spódnica oraz tshirt w marynarskie paski z jeansową spódnicą albo zamienić góry do tych dołów. Do tego kardigan, marynarka, parka, trencz, wełniany płaszcz, skórzana kurtka (jedno tylko oczywiście) oraz różne buty. I jestem ubrana prawie na każą okazję.
To wszystko wydaje się bardzo uniwersalne. Super!
Wydaje mi się, że fason tshirta nie do końca pasuje. Jest on nieco za długi, a jednocześnie przylega bardzo blisko szyi. Mnie także zdarza się czasem kupić coś na dziale męskim, ale bardzo często okazuje się, że jednak ubrania szyte dla stricte dla mężczyzn dopasowane są do męskich wymiarów, przez co na nas mogą się dziwnie układać, szczególnie w okolicach klatki piersiowej. Jak dla mnie to w tej stylizacji przy „za dużej” marynarce powinien być dobrze dobrany tshirt, który nie będzie wyglądał jak koszulka na wf.
Poza tym fajnie, stylizacja prosta i praktyczna.
Ten tshirt planuję jeszcze kupić w większym rozmiarze, żeby było więcej luzu „po szerokości”. Jak bym się miała czegoś w nim czepiać, to że właśnie trochę jest za wąski :) Dziękuję!
no właśnie mam takie same odczucia co do tshirta. dla mnie lepszy byłby krótszy i z większym dekoltem. a poza tym cieszę się że blog jeszcze istnieje i czekam na przykładowe stylowki dla innych typów niż Maria
Dziękuję <3
Zastosowałabym mały trik , było by to włożenie przodu koszulki do spodni .
Jak dla mnie nie mogą być dwie długie rzeczy jedna na drugiej , razi to moje oko i nie lubię butów , które odznaczają , palce
A ja dostałam od siostry żakiet w odcieniu bardzo żywego różu, zrobiłam sobie zdjęcie i zebrałam pełno komplementów .
Chyba te neony się ode mnie nie odczepią. Zauważyłam zresztą, że po zeszłorocznej czystce zaczyna mnie na powrót do nich ciągnąć. Trzymam się tylko założenia, że ubranie ma być jednolite. Unikam wzorów, nawet łączki na ciemnym tle.
U mnie takim punktem wyjścia mógłby być czarno-grafitowy zestaw, obojętne w jakiej konfiguracji góra czy dół.
Neony są silne od kilku sezonów. Można sobie jakąś perełkę upolować!
bardzo fajna stylówka :-) Lubię takie zestawy, w których możesz iść zarówno do warzywniaka, jak i do pracy, na zebranie rodzicielskie, czy do teatru ;-). Jestem fanem białych butów (niekoniecznie sportowych) ;-) Powiedz tylko, jaki był powód, że określiłaś marynarkę jako „bardzo dużą”? Chodzi o ramiona?
Tak, wyglądam w niej jak te postaci wszystkie z kreskówki o Batmanie :) Mam granatową dopasowaną i chciałam drugą za wielką da urozmaicenia!
całkiem nieźle to wygląda, proporcje są fajne :-) Pozatym fajnie mieć coś z superbohatera !
Jeju, jak pięknie wyglądasz w marynarce! Ja bym chciała je nosić, bo mi się podobają, ale jak kiedyś jedną przymierzyłam, to miałam wrażenie, że nie są na moją figurę :c Ale tak łatwo się nie zrażę i chyba jakąś zamówię ❤
Jak mi się coś podoba to raczej nie patrzę czy do figury pasuje, serio, jak to nie jest nic wydumanego, to czemu sobie nie pozwolić? A nawet wydumane byłoby spoko Juliet. Go for it!
Rewelacja, prostota, klasyka, szyk…..ciesze sie , ze wrocilas Marioa co to za model te dzinsy?
Dzięki, to są Levisy nr 711!
Hm, jakiś czas temu pisałaś o tym, że zamierzasz prezentować więcej dopasowanych, „kocich” stylizacji, w tamtym wpiscie pokazywałaś chyba czarną, obcisłą sukienkę i pisałaś o tym, że schudłaś. Przyznam, że czekałam na te stylizacje 'kocicy’, ale widzę, że idziesz w stronę oversize. W sumie fajnie, że nie czujesz przymusu pokazywania w każdej stylizacji wszystkich możliwych atutów.
Co do tej stylizacji – marynarka jest super. Wygląda konkretnie, solidnie, dobrze komponuje się tutaj też ten naszyjnik. Co do koszulki – widziałabym tu raczej dopasowaną, czarną koszulkę lub body z dużym dekoltem, taki fajny kontrast do męskiej marynary. Ta biała koszulka którą pokazujesz kojarzy mi się trochę z taką z WF w szkole. Nie mogę też przekonać się do butów – one z kolei przywołują mi na myśl białe skarpetki-stopki. Gdyby były bardziej „konkretne”, solidne, na grubszej podeszwie i choćby 2 cm obcasie, pewnie bardziej by do mnie przemawiały.
Klara, przytyłam ostatnio! Ale kocicę też będę robić, nie patrząc na sylwetkę. Teraz mam taki luz, taką chęć robienia rzeczy z przeciwległych biegunów, że sobie pofolguję :)
Mario!
Przepraszam Cię za to co napiszę.
Świetnie doradzasz i pokazujesz wysoką jakość na zdjeciach zaczerpniętych z internetu, ale sama nie potrafisz sie ubrać. Ubrania które prezentujesz są kiepskie jakościowo i z klasą nie mają wiele wspólnego.
W tym zestawie masz tak zaburzone proporcje, że wyglądasz jakbyś miała krótkie nogi, długi tułow. Spodnie są rozciagnite i paskudnie sie ukladają a marynarka za duża i nie ma to nic wspólnego z oversize.
Doradzaj ale nie prezentuj.
Jeszcze raz przepraszam za negatywny komentarz.
Z dedykacją dla Marii, która ma energię tworzyć przyjazną dla innych kobiet przestrzeń w internecie i siłę, by radzić sobie z rożnymi formami krytyki :-)
https://www.youtube.com/watch?v=0X-SrPQjBEU
Zgadzam się całkowicie z tym, co napisała paula.
Niestety bardzo źle to wygląda.
Źle wygląda? Ależ skąd. Wygląda to bardzo dobrze. Na luzie i z nonszalancją. Bez zbędnego podkreślania atutów sylwetki. Taki ubiór daje wygodę, daje też moc i pewność siebie.
Hm a może pomyślałyście o tym, że niektórzy ubierają się po to, żeby wyrazić siebie, swoją osobowość i światopogląd, a nie po to, żeby wyglądać idealnie i pokazać świetne proporcje? Bardzo mnie irytuje taka obsesja perfekcyjności, wydaje mi się, że kobiety robią sobie nawzajem tym ogromną krzywdę. Cenię stylizacje Marii, bo zawsze mówią coś o niej, bo wydaje mi się, że swoim ubraniem prezentuje nie tylko nudne „wyczucie mody” czy „klasę”, ale coś więcej – pewien sposób bycia w świecie. A co do jakości ubrań – uwagi na ten temat są paskudnie klasistowskie i nieprzyjemnie elitarystyczne. Tak, w internecie można znaleźć mnóstwo zdjęć ubrań świetnej jakości, ale w praktyce mało kogo stać na to, żeby ubierać się tylko u projektantów. Oczekiwanie od każdego, żeby było go stać na ubrania świetne jakościowo (i traktowanie tego jako warunku, żeby się ciekawie ubierać i prezentować swój styl) jest klasizmem w czystej postaci.
Serio trochę mnie smuci, że na tym blogu, który zawsze stanowił dla mnie esencję pozytywnego podejścia do stylu, do kobiecości i do indywidualizmu, pojawiają się takie puste, płytkie komentarze.
A, i wydaje mi się, że jeśli na pytanie „co jest ważniejsze w stylizacji: żebyś czuła się w niej sobą i żeby ciebie wyrażała, czy żeby nie skracała ci nóg?” odpowiadasz, że to drugie, to chyba nie ma sensu, żebyś krytykowała Marię, bo po prostu podstawy waszych światopoglądów są skrajnie różne i do siebie nieprzystające.
Z pierwszą częścią Twojego komentarza zgadzam się w pełni. Nie popieram tej obsesji perfekcyjności, to strasznie ograniczające. Cenię kobiety, które potrafią czuć się pewnie NIE eksponując naraz wszystkich swoich atutów. Natomiast druga część – widzę, że ważne są dla Ciebie ideały lewicowe, skoro mówisz o klasizmie, elitaryzmie. Cóż, słaba jakość ubrań i ich niska cena okupiona jest wykorzystywaniem ludzi w krajach Trzeciego Świata i ogromnymi kosztami dla środowiska. Nie zgadzam się, że dobrej jakości ubrania można kupić tylko u projektantów- ba, ci wielcy projektanci coraz częściej oferują szajs za kolosalne kwoty! Jakoś sporo dobrej jakości ubrań mają w szafach nasze babcie, a arystokratkami w większości nie są. Coś złego stało się z jakością odzieży w ostatnich dekadach i warto się temu przeciwstawiać, bo producenci myślą, że kobietom jest zupełnie wszystko jedno i chcą być modne za wszelką cenę, nie bacząc na jakość, sugerując się wyłącznie trendami.
To prawda, że wykorzystywanie właściwie niewolniczej pracy do masowej produkcji ubrań jest obrzydliwe i ideałem byłoby doinformowanie się i poświęcenie czasu na znalezienie ubrań o dobrej jakości i niskiej cenie zarazem. Niestety, poświęcenie czasu na znalezienie takich ubrań również jest luksusem, na który stać tylko niewielki odsetek populacji. Gdybym powiedziała moim przyjaciołom, którzy łączą studia z ciężką pracą, z trudem utrzymują się z miesiąca na miesiąc, (a niektórzy jeszcze wychowują dzieci) że mają poświęcić czas na szukanie ubrań produkowanych etycznie, to popatrzyliby na mnie jak na idiotkę (i słusznie). Prawda, że jeżeli ma się na to czas i pieniądze to lepiej postarać się być jak najbardziej etycznym konsumentem. Ale trzeba brać pod uwagę to, że etyczna konsumpcja to również pewien luksus, na których stać niewielu. Winne nie są kobiety, które kupują w sieciówkach – winny jest sam późny kapitalizm.
To jest blog o stylu ubierania, a nie stylu życia i równowadze praca/ studia/dzieci. Skupianie się na ciuchach to wogole luksus na który Maria i jej czytelnicy sobie pozwalają. Ona dodatkowo dzieli się swoimi doświadczeniami w sieci i prosi o komentarze. A te są i negatywne i pozytywne. Jakość ubrań i proporcje są obiektywnie kiepskie. Nie rozumiem zdziwienia że ktoś stwierdza te fakty.
To wasze opinie. Maria ma w nosie dążenie do ideału klepsydry.
Podoba mi się w tej stylizacji to że z jednej strony wygląda sztywno i formalnie (zakryty dekolt, nieepatowanie walorami sylwetki, dobór barw), a z drugiej widać w tym dużo luzu i pewności siebie: odwagi że ubiorę za długą bluzkę bo OMG! skraca mi optycznie nogi, mam taki skromny dekolt ale jakby co – wielki złoty naszyjnik („złoto ale skromnie”, chciałoby się rzec!).
Stylizacja generalnie zalatuje typową propozycją na stworzenie „iluzji talii” dla kobiet, które jej nie posiadają, ale w tym zakresie propozycje sieciówek to zazwyczaj pudrowy róż, marynarka w kwiatki itp., i wiele kobiet właśnie tak chodzi do biura. Wyglądają korzystnie, ale nie ma w tym nic odkrywczego. Dlatego stylizacja Marii daje mi wrażenie manifestu łamania zasad i grania pewnością siebie :-) Bo jak można być pewnym siebie, jeśli chodzi się wyłącznie w tym co ktoś napisał w poradniku jak uwieść otoczenie gdy podkreślimy wszystkie walory sylwetki.
Podsumowując :-) Dla mnie marynarkowe 10/10, oceniam jako obserwator, gdyż sama nie lubię tej części ubioru.
Ktoś coś pisał o klepsydrze???? Nie cierpię ubierania się „sexi” więc dążenie do klepsydry odpada. Lubię nosić spodnie, ale nie skracam sobie celowo nóg złym fasonem, a marynarki wolę w odpowiednim rozmiarze, bo za duże wyglądają dobrze tylko na modelkach. I również uważam, że Maria jest świetnym teoretykiem modowym, a słabym praktykiem.
Nie chodzi może nawet o proporcje ciała. Proporcje stroju są zaburzone. Przez to że wszystkie części garderoby są luźne ale sztywne wyglądają na za duże i źle skrojone, a nie oversize , to jednak nie to samo. Pomysł świetny, ale kompozycja fasonów już nie.
Wszystko zmienilby krotszy, dopasowany t-shirt z większym dekoltem (lub biały golf jeśli ktoś ma seksistowska alergię na sugerowanie dekoltu) i/lub dobrze skrojona marynarka i/lub dopasowane jeansy i/lub ładnie skrojone buty na małym obcasie. Najlepiej dwa z powyższych elementów.
Ciekawy i inspirujący zestaw do dopracowania.
Ciekawe jest to, że mimo tak męskiego, prostego stroju, wyglądasz niezwykle kobieco. Wydaje mi się, że Twoja uroda jest mocno „yin”. :)
Kasia, co jest złego w optycznym skracaniu nóg? Jak ktoś ma je długie, to krzywdy sobie nie zrobi.
Co do męskich ubrań to moim zdaniem jest tak samo. Muszę się tym trochę interesować ze względu na dobro mojego faceta ;-) i wiem, że tzw. zwykłe koszulki są tak samo badziewne jak damskie. Czasami są lekko skulkowane już na wieszaku w sklepie. Też trzeba mocno uważać. Kobiety może potrafią rzucać się na ubrania jak szczerbaty na sucharki, ale za to mężczyźni lubią podkreślać jacy to oni nie są pragmatyczni i łatwo dadzą sobie sprzedać byle co. Na jesień kupowaliśmy swetry, to w połowie sklepów gdzie jeden sweterek jest za 200 zł w składzie był 50% akryl. A porządne bawełniane koszulki, z takiego grubszego, trwalszego, dobrze układającego się materiału, zaczynają się od kilkudziesięciu zł (te z brandów sportowych często takie są). W dziale damskim takie koszulki widzę np. jak oznaczą jako „premium quality”, „ekologiczna bawełna” itp. i też są stosownie droższe.
Ale z drugiej strony o tą tandetę też nie ma co aż tak się obrażać. Dzięki tym wszystkim poliestrowym tkaninom, w dzisiejszych czasach każda kobieta ma szansę wyglądać choć trochę jak gdyby miały na sobie jedwabną czy atłasową tkaninę. Wiadomo że ideałem byłby mieć prawdziwy jedwab i szyć go sobie u zaufanego krawca, ale to nie te czasy że trzeba być wysokim urzędnikiem państwowym, by móc mieć cokolwiek poza lniany uniform.
Ptzypominasz mi trochę Emmę Hill, brytyjska blogetke. Czy ostatnio na niej się wzorujesz?
A jaki masz rozmiar tej marynarki? To kolor granatowy :)? Uwielbiam oversizowe marynarki;)
Ja nie na temat-ślicznie Ci w takim miłym półuśmiechu,lepiej niż z surowym obliczem:))
A ja wolę Marię z surowym obliczem. W ogóle podobają mi się miny powszechnie uznawane za „wyniosłe”. :) Ale cóż, żyjemy w czasach i miejscu, w których zwyczajna powaga uznawana jest za wyniosłość i sukowatość. Tacy amerykańscy mentalnie trochę jesteśmy.
Klaro,mam 55 lat i z Ameryką mi akurat totalnie nie po drodze.Uśmiech amerykański to ten maksymalnie wyszczerzony jak w reklamie karmy dla piesków.Maria się nie szczerzy,tylko ładnie,dyskretnie uśmiecha.Zwyczajna powaga na pogrzebie na przykład nie oznacza,że zmarłych chowają ludzie wyniośli,tudzież wredni:):)
Proszę nie obrażać psów płci żeńskiej !
Ja nie lubię jak ktoś komentuje, że jestem „smutna”, bo się nie uśmiecham na zdjęciu. Jakby nie istniały żadne inne stany pomiędzy smutkiem a wesołością.
No właśnie. Jakby nieustający uśmiech był obowiązkiem, a wszystko co nim nie jest – smutkiem bądź zarozumiałością.
Ja się odniosę do wątku zdjęć i filtrów. Otóż :) nie ma nic złego w tym, że się poprawi na zdjęciu kontrast, światło, barwę, czy się je przekadruje. To zupełnie normalna sprawa, nie rozumiem, czemu zdjęcie bez tych zabiegów ma być prawdziwsze, czy bardziej naturalne. Aparat nie widzi świata tak dokładnie, jak ludzkie oko. Poprawienie kontrastu, barwy czy doświetlenie zdjęcia to zupełnie normalny zabieg, stosowany od dziesiątek lat również w ciemniach fotograficznych. W ciemni można było również uzyskać efekt maskowania (czyli np. rozjaśnienia jednego punktu na zdjęciu, a przyciemnienia innego – dla równowagi). I nie wynika to z zakrzywiania rzeczywistości, tylko przedstawienia jej w sposób możliwie najbardziej zbliżony do tego, co widzi ludzkie oko. Albo – jeśli wymaga tego temat zdjęcia – to zwrócenia uwagi na jakiś konkretny element, jeśli pozostałe są mniej istotne. Nieumiejętne używanie filtrów może zepsuć zdjęcie, zgadzam się. Ale obróbka ma swój cel i czemuś służy. Nie jest nienaturalna :) dlatego Mario myślę, że nie musisz się tłumaczyć z podrasowania zdjęcia. Tak samo nie rozumiem za bardzo chwalenia się tym, że jest „naturalne” :) tak, jak obróbka sama w sobie nie jest wartością, tak i pozostawienie zdjęcia saute nie jest.
witaj Mario piękny naszyjnik =)
Mimo wszystko dziwią mnie niektóre komentarze w świetle tego, co kiedyś przewijało się na blogu [’dany krój zadziała tak i tak, ale nie oznacza, że TRZEBA go używać’]. Dwa, że wyczuwam jednak pewną różnicę pomiędzy skomentowaniem „Nie dla mnie/nie mój styl/mnie się nie podoba” a „Maria nie potrafi się ubierać”. W ostatnich wpisach nastąpił jakiś wysyp arbiterek dobrego smaku. :/
Marynarki zazdroszczę, bardzo w moim typie.
Stylizacja jak stylizacji, mnie się podoba, ale to zdjęcie, gdzie uchwycone zostało odbicie starszej pary trzymającej się za ręce urzekło mnie najbardziej! :)
Ja osobiście z wielką przykrością obserwuję Twoje obecne tendencje modowe Mario:( Oczywiście, że każdy jest kowalem swojego losu, ale jakoś nie mogę się wyzbyć gorzkich refleksji patrząc na te zdjęcia i mając z tyłu głowy chociażby ten wpis https://ubierajsieklasycznie.pl/wyostrzenie-stylu-lista-klasykow-marii/
Gdzie ewolucja, o której zawsze mówiłaś? Widzę tylko odwrót od tego co było… Mam nieodparte wrażenie, że na siłę chcesz spospolitować swój cudowny potencjał. Och, jak mi się marzy taka Maria: https://www.instagram.com/queenevagaellegreen/p/BuJJE45lyrN/?igshid=sk0leii1ir7l
https://www.instagram.com/queenevagaellegreen/p/Bs2-ZtjlNw3/?igshid=t2ctzs9ax5ma
https://www.instagram.com/evagreen_fan/p/BxsauQklLWY/?igshid=ieg2qqyk7nss
https://www.instagram.com/victoriabeckham/p/Bp90GCZgG5I/?igshid=150mwczwa2q39
https://www.instagram.com/casadevallbelen/p/BreyVVDgFMx/?igshid=14ixvr57ex9ie
https://www.instagram.com/the_joy_of_pain/p/BjhSBjEBwBr/?igshid=xrca9c7pys22
Maria elegancka, mroczna, dumna, ultrakobieca, unikatowa. W czarnych włosach, krwistych ustach, fortepianowej czerni. Maria u szczytu swoich możliwości, magiczna, jak oddech od obmierzłej zwyklizny, jak postać, która zeszła z obrazu, nie kolejna twarz z tłumu, nad którą nie warto się zatrzymać.
Kochana, czy to na pewno nie Ty?
Mary, w punkt!
Mario, chyba mój komentarz wpadł do spamu:/
Fajnie, ze wróciłaś Mario! Nawet, jak mam inne zdanie to i tak czytam z zainteresowaniem, tak ładnie piszesz. Plus, zgadzam sie z komentarzem o czytelniczkach, rownież je bardzo lubię i czytam :-) Moja baza są granatowe cygaretki i top w granatowo – białe paski z wycięciem w łódkę. Oraz ten sam top z biała spódnicą do kolan z kontrafałdą z przodu, dyskretnymi kieszonkami po bokach i z tylu. Wymieniam tylko, kardigany, granatowa marynarkę, apaszki, espadryle, baletki z ostrym noskiem, trampki i zawsze sie w tej bazie czuję świetnie. Ps. Ostanie twoje zdjęcie Mario, portretowe – boskie jest :-)
Kiedyś pisałaś o takim podejściu do stylu, żeby zrobić listę cech prezentu idealnego, tak aby ktoś bez trudu mógł wybrać dla nas ubranie. Niedawno moja teściowa, wytrawna łowczyni cudów z lumpeksu, zapytała mnie co chciałabym dostać i dzięki Twojej radzie idealnie potrafiłam opisać: rozpinany sweterek lub narzutka, z naturalnych materiałów, w chłodnych, zgaszonych i jasnych kolorach, np. Szary, zielony, kremowy. Dostałam 12 sztuk! I tylko dwie mi się nie spodobały.
Dzięki temu mój zestaw podstawowy gdy nie mam czasu myśleć w co się ubrać, to jeansy, prosty t-shirt, najlepiej biały i dopasowany, i na to kardigan. Na nogi proste, sportowe skórzane buty lub sandały i już.
Choć przy tych temperaturach to tylko sukienki! Zwiewne kwiatowe, do pracy szmizjerki.
Duża marynarka? Czy ja wiem, może trochę. Proszę sobie zobaczyć na youtube filmiki Halszki, ona nosi NAPRAWDĘ duże rzeczy. Nie teoretyzuje dużo o ubieraniu a po prostu kupuje rzeczy świetnej jakości i ubiera się we własnym stylu. Warto zobaczyć jej „outfits od the week”, bo wygląda świetnie i może być inspiracją.
Zgadzam się z Tobą. Jak dla mnie to też średni będzie. A stylizacje Halszki uwielbiam, śledzę;)
Hej. Może być tak, że każdy może mieć własną definicję oversizu i coś co dla jednego jest bardzo duże, dla drugiego poprostu nie przylega. Moja definicja, którą praktykuję to kupowanie i noszenie ciuchów o około 5 rozmiarów za dużych, tzn. mając rozmiar 36 noszę 46 jako oversize. Też tak robicie?
Ja oversize przecwiczylam jako nastolatka w latach 80-tych i wtedy rzeczywiscie szperalo sie po szafach ojcow, dziadkow i wujkow:). Dzis temat oversizu i mom jeans ogladam troche z przymruzeniem oka, bo maksymy w stylu „nie wchodz dwa razy do tej samej rzeki” nie wziely sie znikad :) A wiec oversizowe gory dosc ostroznie, ale za to duze, szerokie spodnie bardzo lubie pomimo, ze jestem niska.
W Marii stylizacjach najbardziej podoba mi sie to jak ona ogrywa pewne rzeczy; Twoje zdjecia, Mario, doceniam od zawsze, anajbardziej to,ze nie sa wystylizowane do granic absurdu. Widac zamysl estetyczny, ale jednoczesnie to ludzka codziennosc jest i bardzo mi sie to podoba.
W najnowszej stylizacji urzekly mnie spodnie- juz nie rurki jeszcze nie obszerne…dla mnie klasa sama w sobie. Jednoczesie mam nieodparte wrazanie powrotu do korzeni… jakos to wszystko bardzo koresponduje ze stylem Marii z poczatku blogu, kiedy jeszcze nawet chyba nic nie tlumaczylas ze swojego stylu, a pokazywalas jak sie ubierasz- ta sama nonszalancja i bardzo „Twoje” te stylizacje znowu sa:)
Choc ja osobiscie moglabym zawsze ogladac Cie w sukience – niewdziecznicy, ktora do ludzi poszla:)
Podoba mi sie, ze stawiasz na to co Tobie w duszy gra.
Pozdrawiem.
Ten look ratuje tylko uroda i uśmiech, reszta, niestety, jest przykładem złych proporcji, o które nader łatwo w przypadku zapożyczania elementów z męskiej garderoby. Jeden mocny oversizowy męski element dobrze równoważyć elegancką i szykowną resztą. Inaczej można by podejrzewać, że osoba, która nosi wspomniany look po prostu chowa się przed całym światem, a męską jej częścią już na pewno.
W ostatnich stylizacjach Maria wygląda właśnie tak, jakby miała potrzebę otulenia się ochronnym wielowarstwowym kocem.
No cóż, mam wrażenie, że do bardzo dużych marynarek potrzebny jest… odpowiedni wzrost. Z moimi 166 cm wrostu w marynarce z tak szerokimi, opadającymi ramionami czułabym się jak sierota ubrana w coś przypadkowo wyciągniętego z kufra. Oversize – jak najbardziej, ale tylko wtedy, gdy układa się miękko, opływowo. Czyli najchętniej z dzianiny. Z przyjemnością noszę oversizowe swetry. Natomiast marynarka o typowo męskim kroju ma jednak swoje wymagania, a optyczne rozbudowywanie ramion ma sens tylko wówczas, gdy można je zrównoważyć stosowną wysokością sylwetki.
Ja zresztą lubię marynarki i chętnie je noszę, pod warunkiem, że są dopasowane w ramionach. Załamująca się linia usztywnionych ramion i nadmiar tkaniny gdzieś pomiędzy podkrojem pachy a biustem to nie jest coś, co by mi odpowiadało. Może, kiedy się dysponuje wzrostem modelki, sprawa zaburzonych proporcji nie jest tak bardzo oczywista. Ale to już kwestia indywidualnego odczucia.
Widać, że Maria lubi luksus i nie chodzi mi tutaj o cenę poszczególnych części garderoby tylko o odczucie wewnętrzne a w tym przypadku jest to odczucie nieskrępowanej wygody, świeżości, harmonii kolorów (z lekkim chłodkiem zimy). Linie które tworzy fryzura, proste linie marynarki i spodnie dają efekt wydłużonej, zgrabnej sylwetki i tuszują krągłości. To, że ramiona marynarki opadają to może i dobrze bo, jak dla mnie, małe niedociągnięcia nie szkodzą. Osobiście nie podobają mi się ubrania unikatowe, dziwne, przesadnie podkreślające każdą część ciała a raczej takie jakie noszą przeciętni ludzie na ulicy.
Jak dla mnie takie marynarki są bardzo praktyczne i wygodne przede wszystkim. Dla niektórych mogą się wydawać naprawdę za duże i niedobrze dopasowane. Jednak dla mnie świetna propozycja modowa i cała stylizacja wygląda świetnie!